• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. Kwartał 1, nr 5 (30 stycznia 1829)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Motyl. Kwartał 1, nr 5 (30 stycznia 1829)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

PIĄ T E K DNIA 30. STYCZNIA 1829.

PRZYPADKI PANA STANISŁAWA CZERW ONKI, ( C i ą g d a l s z y . )

§. V. Nieszczęśliwa ponęta ku Pani Okęckiej W s t y d i b ó l .

B yłem u Pana Okgckiego p rzez długi czas lepiej iako w domu, a m iał on takoż śliczną m a łżo n k ę , która onego serdecznie k o c h a ła , pobrali się przed ro k ie m - m ałżeństw o iakoby dwie k ro p le wody, lejm ość zawsze b o ża, w eso ła, za każdą razą iak my z łowów przybyli czekała nas z dobrym posiłk iem , słudzy na iednej nodze zawdy się uw iiali, owo zgoła dom iako raj , mnie nic nie zbywało iedno ptasiego m leka. Dwa lata przeszło iak dwie godziny. On pobity Pan Kulesza iakże wyzdro*

w iał takli zaraz pannę Tybcrow skę w ziął: ia mu nie zajrzał o n ej, bo gdziem b ły s ł to serca drgały, wargi się

(2)

— 66 —

śm iały, ręce mię ściskały. Więc ze mi szło po m yśli, to gdziebym ieno zachciał byłbym się skoiarzył ia k nic.

Ale mnie* iże to iuż musiała bydź k ara Bożka za nie- czczone rodzice, zawdy zły duch ciągł ieno do cudzego, Z razu iako aniołek niewinny słóweczka niepisnąłem do Imości coby na złe m ierzyło, on zaś sam tak mi wierzył i onej , iże by nas gotów w iednej komnacie zostawić.

Ano lednego razu poszło mu w niezawody potrzebnie ie- chać do Rawy i mnie ;ni stąd ni zowąd co b y ło przeciw zwyczaiu , słowa nie rz e k ł aby z nim iechać; ta k ia z o- chotą został w domu , bo mnie ustawicznie korciało iżem więcej dwa lata bez przygody i złej sprawy żył. Coraz że piękniejszą zdawała się Iejm ość, o Barbarze iużem był zahaczył (zapomniał) na żywot, bo iakem raz do niej przez znaiomego n a p isa ł, to nic nie o d p isa ła, ieno kazała iako błaznowi ukłonić się i niby ia k o , przez sen przypo- minaiąc sobie m n ie , a iuż była wdową, a wdowy zawsze ostrożniej się trzym aią iak zam ężne.— I iaż ci kłaniam pomyślałem , a coraz na Imci Panią Okęcką pożądliwem okiem patrzyłem . Pojechał tedy czterma końmi szpako- w atem i, uściskawszy swoią Elżbisię najserdeczniej, a mnie p ro sił iż gdy ledwo za pięć dni będźie powrotem iżbym ia tu onę słodko zabaw iał, aby nie było iej tęskno a co ia mu p rz y rz e k ł, i com też sobie u ło ży ł. Iakem go więc u jrz a ł, iże iuż daleko za w sią, i że nie w róci po nic co by m ógł ieszcże zahaczyć (zapom nieć) dalejże ia uwiiać się koło Iejmości, k ro k w kro k tuż za nią tro p ię , iako za sa rn ą , iże mi naostatek śmieiąc się rzek ła te słowa »Nie- obraż się Waszmość panie Czerwonko ależ mi to zabawno iże tak za mną ledwo nie napięty nastąpasz, iakobyś Wasz­

mość za dziewką w zaloty gonił. Dajże Waszmość baczenie ażeż to ludzie oczy maią. 77 Dobrze to pom yślałem sobie

(3)

— 67

padzieią zdjętyj ona mi każe mieć się na swoiej straży, tedy iak będziem sam i, pójdzie to wedle affektu. Dwa dni poszły a iam nic ieszcze nie p is n ą ł, zawsze ktoś b y ł iako na drodze rów, co nas dzielił; to gość, to s łu g a , to panna R y lsk a, a ona zawsze z d rw in k i, i choć iej było niczego alem iej nienaw idził, bo co ia wszedł wieczór do Jejmości to ona iako dragan za mną tuż. Trzeciego dnia Lyło lepiej , iam wzdychał iako gołąbek a Iejmość zdawa­

ła się na m nie trochę milej poglądać. Czwartego dnia iużeż m yślałem na pewno zagrać, bośmy więcej trzy go­

dzin byli sami w komnacie. T u ia dopieróż doj nóg Iej- mości i przysięgam i sum ittuię, iżem gotów zaraz dadź żywot ieśli chce lub sroga b ęd z ie , iżem ia tylko dla niej żyw. D ługo milczała iako g ła z , ale wzdychała silnie i co ieno chciała coś wyrzec, onoż licho drzwie otw iera, i ta chytra panna R y lsk a, omał że mnie przy nogach Iejmości żebrzącego m iłosierdzia nie zdybała. Mory mię ziębią­

ce p rze szły , udałem iakoby n ic , a Iejmość m iała się ku śm iechu, i nie b yło znaku na podejrzenie. Poszedłem spać w nadziei i zgryzotach, bo nadzieie łe ch ta ły , a zgry­

zoty ran iły m i sumienie iże tak potściwego, zacnego p rzy- iacicla, zdradliwie za dobre serce podkopywać sromotno iest. Iużern też m yślał zaniechać tej niegodziwości moiej i nazaiutrz chciałem za grzeszne nagabanie Iejm ości, solen­

nie onę przep ro sić; ale iakem wstał r a n o , iakem znowu sobie przybaczył że to się czasem białogłowy ieno tak u- ł o ż ą : iak człowiek do pokusy odstąpić c h c e, to go wy­

drwią że m azgaj, takem znowu ze szatanem poiednał sro­

m otną m y śl, i dalejże łazić w drogę Iejmości. Iuż też to b y ł piąty dzień p rz y sz e d ł, więc Imci Pan Okęcki m iał wrócić może na n o c , iak więc dziś nic nie dokażę to trza pójść w kąt i może o skórę drzeć. Ledwo co się te«

5*

(4)

— 68 —

«ły omroczyło, hajże ia do lejmościnej kom naty, aiże była sama iedna , nuż wczorajsze onej wtórzyć i chcieć u nóg umierać ieśli nie zmiękczy się na moie affekta. Zdało mi się że onej serce d rg a . . . i kiedym b ła g ał i zaklinał że miłością goreię niepoiętą, żem iako źyię innej nie kochał ze umrę iak się nad skołataną duszą nie u litu ie, i o słó- weczko utściwe dopraszam się , tak ona długo namilczaw- szy rzek ła »Tu nic Waszmości nie powiem , ale Wasz- mość rzek ła ciszej idź w nocy pod kapliczkę między fi­

lary, tam czekaj m n ie, iak się uda mi tam dostać, kiedy się wszystko iuż pousypia , to Waszmości dopiero powiem co noszę w sercu.’ la k to ieno wyrzekła anóż Pan Okęc- k i zaiechał z trzaskiem woźnicy a ia się znienacka wym­

knąłem w tylne drzwi. Iakem po chwili przyszedł one- go powitać, trochę b y ł zimny i iakiś nie swój i zły, ma­

ło co b ąknął i to pod nosein. Tedy ia wyszedłszy po­

myślałem z chytrą pociechą; gniewaj ze się byłeś ieno w nocy spał iako nieżywy, bo iuż wiem co ci będzie.

O późnej nocy choć mała była nadzieia aby Iejmość dotrzym ała obietnicy wyiawienia mi serca swego, gdy on sam iest w dom u, alem wszelako umyślił choćby do wscho­

du słońca iej czekać. Wczaiłem się tedy pomiędzy słu ­ py i liczyłem każde minuty. Co gdzie żabka szusła po traw ie, to ia myślał że ona, listek wiewnął to mi się zdało że ona prży mnie tuż. D ługom naczekał i na- wzdychał — aż tu na raz iako on m ały królik (*) suwa ku mnie Iejmość obtulona. S yknęła tedy parę razy iam ch rz ąk n ął, i otóż ujrzałem ią przy sobie ale milczącą iako grób. Znowużem ukląkł p rzy nogach i zacząłem od

(*) R o d za j drobnych p ta s z ą t z 'plem ienia sikory zw y k ły ch prze­

la tyw a ć po krzew inie.

(5)

€9

pokonów świata me affekty rozwodzić, kiedy iakoby pio­

ru n łapie mię z tyłu za k ark Pan O kęcki, z nim tuż na pogotowiu cztery chłopy iako Goljaty od razu mię powali­

ły , a Iejmość iako ptak uleciała mówiąc ieno te słowa

» W ytłómacz że mu kochanku moie sentymenta niech się reguluie do nich.” la k mię tedy porwano, iak rozcią- gniono na deskach kobierczyk, tak ci reszty się domyślić—

liczono z godzinę a iam się na próżno m odlił i b ła g ał że iuz dosyć. Pan Okęcki iako bisurm an, kiedy gardło pod­

rzyna, a perswaduie iże to nic choć boli , łagodnie mi o ntściwości swoiej Iejmości z flegmą praw ił dodaiąc »P a­

miętaj Waszmość Panie kochanku, że nie każda kobieta za nic waży c n o tę ; a teraz zabierz swoie m an atk i, twój podiezdek iuż u p ło ta stoi osiodłan , więc tedy w imie Boże wsiadaj nań i ruszaj z mego dwora i brój sobie gdzie indziej. Iak mnie puścili przecie, takein skruszon iako b a ra n e k , pocałow ał zamiast ugryśdź onego sprawiedli­

wą ręk ę w intencji nigdy więcej tak nie grzeszyć złą my­

ślą: zebrałem ci się ieno i poiechałem choć było ciemno iako w otchłaniach kędy mię biedne razem zemną swym panem zwierzę moie wiodło.

P oznałem ci dopiero iże się to niezawsze i niekaż- demu zm iele, iże cudzego nieruszaj to nie weźmiesz po grzbiecie, nie kładź nosa we drzwi to ci go nie przy- skrzybią , i w takich tedy prześlicznych m edytacjach, co mi iuż z dawien wywietrzały b y ły z głoWy, znowuż opu­

szczony od fortuny wlokłem się w świat, szczęściem ieno że ieszcze baśieńczynych dukatów było w mieszku. O milę w karczmie za lasem dokąd ledwom dla bólu doie- c h a ł, po onych trzy d ziestu . . . ognistych napominaniach, dostawszy się znowuż na siano spałem do poźnego ran*

iako po najlepszej kąpieli.

(6)

j . VI. Przebudzenie. Podróżna Pani na popasie, Nowe poznanie— Wiek nie starzy serca.

A ieszczem tez nie b y ł w takiej przygodzie , ażeby dusza razem z ciałem bolała , co mi tem srożej doskwie­

r a ło , i żem najzacniejszego przyiaciela, a mogę przydać dobrodzieia do takiej srogości spowodował. Kędyż się teraz poty rany i pogardzony sprawiedliwie obrócę? Tu ani sposób dłużej zostać, bo choćby Pan Okęcki moią sromotę zam ilczał, to ludzie onego wy trąbią na cały świat:

koniecznie tedy należy stąd się wynieść w dalekie strony, i raz też przecie ustatkować się i z Bogiem zacząć, a sza­

tami służbę wypowiedzieć. Zal mię tak ścisnął iżem sobie zapłakał. On zapęd serca rozognionego przeciw cnocie Pani Okęckiej, sam nie wiem iak się gdzieś po­

d z ia ł, iże ieno najczystsza skrucha miejsce onego zagar­

n ęła. Miałem więc siadłszy na koń iechać nie zwroty ku W arszawie, a stamtąd kędy mnie oczy p o n io są , ale mi się po pierwszej zaraz próbie pokazało iże niesposób ieno trzeba piechotą przy zwierzątku wędrować. W ysze­

dłem znowu ze stajni i przed karczm ą stanąwszy m edyto­

wałem co to b ęd z ie , anoli widzę sześciokonna karoca pę­

dzi prosto od lasu i w m oment przed karczm ą s ta ie , Niebawy iakaś niczego ieszcze ale iuź w latach Pani wy­

siada i mowi do ludzi swych aby wjechali do stajni i wy- przągli na popas. Przechodząc koło m nie gdym się po­

tulnie s k ło n ił, spojrzała okiem łaskaw em i spytała kto zacz iestem i dokąd iadę? Odpowiedziałem z wielką poko­

r ą , iż ku Warszawie zam ierzam , i chcę się zaciągnąć do której chorągwie. A potem kiedy szła rozmawiaiąc a ia zanią bez czapki, zapytała mnie iak się zowię , czy umiem pisać i czytać, i czyli bym też nie wolał kędy

(7)

przy iakim dworze w służby utściwe przystąp? i; to r z e k ł­

szy ieszcze milej na mnie w ejrzała i znowu zapytała, cze­

goś Wasze tak sm ętny? Na wszystko m usiałem z kolei odpowiadać,' a ta k ,mi zrz eg ła m ina, iże m ogła się do­

myśleć moie zmartwienie i 'żałość., . Gdy przyszło m ó­

wić o służbie przebąkłem parę słów do zrozum ienia, żebym przy takiej pani może i rad posłużył.

la k tedy to usłyszała tak ci też tym łaskawszą b y ła i zaraz m nie wdzięczniej widziała , i bajduki onej fco raz spoglądaiąc na mnie wyszczyrzały między Sobą ąęby i szeptały. Ł gałem iej tylko ile możność, o moich licznych przypadkach, których ■ n i g d y n i e b y ło , nie natraciwszy, słóweczka o wczorajszej.

Niedługoż takeśm y z sobą mówili iakbyśmy się od ro k u znali. Iejm ość p ełn a m iłego affiektu opowiedzia­

ła mi że m ieszka na Podlasiu, i nie bardzo daleko bo ieno piętnaście m il od W arszawy, ma. parę. w iosek, ale iż teraz sama iako sierota nie może sobie dadź rady: i zaraz chustką o c z y zak ry ła wspomniawszy nieboszczyka swoiego k tó ry acz bezdzietny wszystko onej zapisał co zostało. leżeli tedy Waszmość, rz e k ła dalej, iesteś tak zacny m łodzian iako m ów isz, a rozum to sama widzę iże go Waszmosci Bóg d a ł , a masz szczerą intencją to- bym go rada w utściwe swe słu ż b y , iako przyiaciela nie sługę wziąść i zawiady moiem dobrem za przystojną na­

grodę zdać.

•luz to ta m , chociero taki b y ł ladaco zawdy opatrz­

ność Bożka po smutku ssy łała mi radość. T ak też zno­

wu i teraz iak najpotulniej ucałowałem ręk ę Iejmości i podjąłem z duszy pokorne służby, a iże widziała na

(8)

mnie dość chędogo i na twarzy nieiaką niewinność, bom też w ten moment i w duszy dobrze m y ś la ł, nie wahaiąc się tedy powiedziała mi iżbym z nią od razu iechał i na p rz odzie karocy siedział, posiliwszy się mięsnem śniada­

niem iak należy. W estchnąłem sobie tedy wdzięczen Bo­

gu za litościwie przebaczone winy, bom tez za nie wycier­

piał z g ó rą , i ofiaruiąc to m iłosierdziu lego, pragnąłem szczerze się poprawić > i znowu ręk ę Jejmości ucałowaw­

szy no wszystkom się rezygnował.

Zrazu iam m yślał ize ona rzetelną m iała potrzebę takowego człowieka coby iej m ógł bydź do zawiadu wło­

ściami pożyteczny, alem się zaraz, gdyśmy ieno do W ar­

szawy przyiecbali w insze się o niej przekonał. Ledwo cośmy stanęli na gospodzie, iużeż mi poufałej m ów iła, w net z Pana Stanisława stał się Stanisławek że Stanisław- ka S tasio, a ze Stasia Stasieńko. Potrafiłem ci ia od ra ­ zu zgadnąć co te łaskawości znaczyły, i łatwo sobie wró­

żyć nowe względy fortuny, gdy będę chciał ie przyjmować.

Zaraz nazaiutrz iakein do Iejmości zrana p rzy sz ed ł, ra ­ dziła mi konia moiego pozbyć, a nabyć sobie natom iast innego piękniejszego, dodaiąc żebym się nie turb o wał o pieniądze. Na trzeci dzień różnem i podarunki obsypała m nie które wiele dukatów wartały, a konia k upiłem za trzydzieści obrączkowych, coby na n im przez domy ska­

kać. Cóż dopiero iak^śmy na wieś przybyli to mi się wy­

dawało że nie ona ieno ia panem.

Otóż krótko mówiąc wnet niewiedziałem iuż sam czego zachcieć i opływaiąc we wszystko, ieszcze lepiej niż u państwa O kęckich, rozum iałem iże też więcej złego nie doznam. Po całem sąsiedztwie uchodziłem za krew ­ nego Iejmości z pod Lwowa, i tak mi kazała prawić iak

(9)

bym b y ł spytan kiedykolwiek. Znowu! tedy hulałem so­

bie do w oli, w k arty grałem i przegryw ałem i moiej pa­

ni w rok niespełna dobrze przesuszyłem kaletki. Ale że um iałem podobać s ię , przetoż z wdzięcznym uśmiechem Sycząc zawsze lepszego szczęścia, płaciła.

lu z to trzeci ro k najpomyślniej u p ły w ał, kiedy sza­

tan co nieśpi acz chrapi iako to mówią, zaplątał mnie w nowe przygody, i wymiótł z ła s k i, w której po prawdzie iuż i tak nie było co gościć długo, bom tak używał iej ro zrz u tn ie , iże na w ioski, dotąd iako dziewice czyste, pozaciągało się

Sm utek czy radość tak potrzeba dzielić, By się zbyt czuciem ich człowiek nie w ła d a ł, M iernie się sm ucić, m iernie stę weselić, T ak m ądry S okrat uczniom swym pow iadał.

Ja doświadczenie własne gdy przebiegam , I obce trafy w uwagę zajm uię,

Istotną prawdę słów iego postrzegam , Gdyż nic statecznie dla nas nie panuie.

Człowiek wydany na świat od natury, Iest m ałą garstką lekkiego popiołu , Z którym igraiąc wiatr wznasza do góry, I znowu tenże ciśnie go do dołu.

Czy mię los przez swe łaskawe przy m ierze, W znasza nad innych czy gnębi z w ściekłością, Ani ia łaskom ni gniewowi w ierz ę,

A sądzę wszystko to zm ienną próżnością.

F I L O Z O F I A .

(10)

— 74 —

Niech mi dostatek w dom ze wszech stron spływ a, Niechaj mię pieszczą piękności boginie ,

Zawsze się pamięć ta w sercu odzyw a, Ze to iest próżność która w krotce minie.

Niechaj mię wreście i uboztwo ciśn ie, Niechaj kochanka i przyiaciel zw odzi, la mam nadzieię Se prom yk zabłyśnie , Go troski moie z rozkoszą osłodzi.

W obrazie bowiem tu życia naszego, T ak pomieszane przygód ludzkich cienie, Ze w iednej kropli trafu znaczonego, Iest razem rozkosz szczęście i zmartwienie. .

( A r t y k u ł n a d e s ł a n y . )

Gdy ięzyk muzyczny sprawia tyle teraz niesnasek 1 gdy Turcy prowadzą tyle w o ien , sądzimy że lubowni- cy polem iki tak literackiej iako i politycznej, nie znudzą się artykulikiem gdzie mowa o ięzyku wonnym (*) o T u r ­ kach , i o polemice krótszej ale ognistszej nad in n e , to iest m iłosnej.

Kwiaty, Z io ła , Drzewa , Owoce, Iedwabie, S rebro, F arby, M aterje, słowem wszystkie prawie rze czy powsze­

chnego użycia przyięte są przez Turków do wyrażenia m iłości. Nazywaią to S a le m czyli pozdrowienie. Wiąz­

k a małej grubości, (dla umieiących tłóm aęzyć iej zna­

czenie) zawiera w sobie bardzo wiele treści mogącej się zrozumieć wyiaśnieniem nazwiska każdego przysłanego przedmiotu w postaci kadencji. N aprzy k ład : kaw ałek

(*) Powietrze tchnace wonią, tą muzyką kwiatów. (XII. Son­

ii et Krymski.)

(11)

C ukru, po tureoku Szeker będzie znaczyć Sc n i m adem sze k e r, co się wytłómaczy przez słowa » Serce moie p ra ­ gnie cię stale.”

Wyraża się to także przez słowo lub frazes , którego pierwsza syllaba iest podobna do pierwszej syllaby nazwi­

ska rzeczy która się przysyła np. m a w i po turecku b łę k it, znaczyć będzie m a il o ld u m , czyli: zakochałem się. T u r­

cy nie zawsze wykładaią sens dosłow nie, lecz czasem przez m etaforę, uważaiąc na związek se n su , naprzykład:

chcąc wyrazić te słowa »Kocham sig bardzo w tobie. Mi-

»łość tak mi przyczynia zmartwienia iż przyprowadza do

>1 utraty rozum u. Serce moie pragnie cig niezm iernie dla wpozyskania lekarstw a mu potrzebnego ” trzeba użyć do tego: iagodę winogrona, iedw abiu b łę k itn e g o , śliw kę , ziarnko grochu, kaw ałek c u k r u , i trochę drzewa aloeso­

wego, pospolitego w T urcji j to wszystko sig układa i wią­

że iedwabiem ta k , żeby sig przedm iot ieden odkrywał i tłóm aczył po drugim .

Osoby używaiące tego sposobu zaopatruią sig zaw­

sze w szkatułkę napełnioną rozm aitem i przedm iotam i, o znaczeniu których tak są wiadomi że ie z wszelką łatw o­

ścią używaią, bądź w pisaniu, bądź w daniu odpowiedzi!

N p. Chcąc rozumieć »Iesteśm y oba iednego zdania.

» Chwalę bardzo to co mówisz” trzeba posłać B ła w a te k . Płaczę nieustannie a ty sig z moich łe z naśmiewasz RóŁg lub listek iej.

Poprzysięgam że etc. etc. laśm inu, kwiatu lub liś­

cia.—

Iesteś kw iatem , iesteś pięknością niemaiącą sobie' równej iuż dawno iak cię kocham, chociaż ci tego wyia.- wić nieśm iałem . G oździk lub i ego krzak..

(12)

— 76 —

Dowiodę ci we wszelkich zdarzeniach ? że iesŁem twym niewolnikiem. Narcyss.

Odpowiadam za wszystkie zdarzenia mogące wyni­

knąć. Z a w iłe k .

Trzeba bydź niezm iernie obacznym. Stokroć. \stra»

Wielu nam iest ludzi na przeszkodzie. B r a t z Sio- Zmniejsza się moia stałość dla twoiej niewierności.

K,wiat p o m arańczow y• (kw inie.

Poznałem dostatecznie twoie oszukaństwo. Brzos- Nie myśl o mnie. la b łk o •

Dla czegóż mię tak udręczasz? Orzech w łoski.

Zawsze byłem przekonany o twoiej przychylności k u mnie. Orzech bez łu p in k i.

Dla czego tak się nadymasz? G alas.

Gniewam się na ciebie. P ista c ja . S łyszałem o tobie. C y try n a •

Serce me pała miłością. I a b łk o granatow e.

Gzuię ze kiedy zaczniesz stygnąć to ia będę ozię­

błym . M ig d a ł.

Odmień mieszkanie a wygodniej się będziem widy­

wać. R o zm a ryn •

Porzuć twój układ. M a cie rza n k a .

Czy sam mieszkasz? P ie tru szk a . ( S zc za w . Twoi niewolnicy (lub ludzie) nie sąli podejrzani ? Szukaiąc próżnych wykrętów znajdziesz trudności bez liku. S a ła ta .

Odpowiedz mi szczerze. A ł u n . (bień.

Cierpię bardzo żeśmy tak od siebie oddaleni. G rze- Muszę koniecznie dopiąć zamiaru widzenia się z to­

bą. Chleb. ( chów ka.

Przyjdź iutro widzieć się zemną. C egła lub d a -

(13)

Czy mogłem mieć nieszczęście tobie się niepodobać?

K ł a k i• (sowi. S ło m a •

Niczego nie wymagam od ciebie i poruczam cię lo- Radzę ci abyś dla moiej m iłości więcej nie cierpiał.

P ióro do p is a n ia .

W szystko co mi mówisz wydaie mi się prawdzi- wem kłam stwem , P a rg a m in ,

Rozkaż a na śmierć iestem gotów. Nożyczki*

Iesteś kłam cą. S a fja n .

Nigdym się tego po tobie niespodziewał. W ata*

Nie gadaj nigdy do mnie, wydaiesz mi się strasznym .

C ebula. ( m io tły .

Miej przecie choć raz litość nademną. R ó zg a od --- Z. L.

K R O N I K A W Y P A D K Ó W . od d n ia 11. do 24. S ty czn ia włącznie*

JRossja. Od nowego roku zaczął wylatać' w St.

P etersburgu młodszy o 10. miesięcy braciszek niniejsze­

go pisemka, nazywaiący się w Rossyjskim B a łt oczka*

A n g lia . W pewnym sklepie korzennym w Hull znajduie się machina o sile trzech koni do mielenia kawy.

Pewien mechanik w Manchester, używa stu ludzi przeszło, do robienia machin parowych przeznaczonych do fabryk kartonu w Indjach Wschodnich — Zamożny żebrak L on­

dyński T u rn er wydaie na tydzień 100 złotych na żywność, a żona iego utrzymuie szkołę żebractwa — Bankier S te­

phenson znika z papierami wartości 8miu miljonów' złp.

Burza z dna morskiego wyrzuciła na brzeg Anglji, surowe i wyrabiane złoto.

F ra n cja . W yrok zaoczny na Xięcia Talleirand, po­

zwanego przez Marg. Maubreuil o zapłacenie półtora mil- liona fr. pretensji z r. 1814 , w którym tenże b y ł wysła­

(14)

—. 7S —

ny z różnemi poleceniami — A ktor Philippe skazany są­

downie na granic roli W ieloryba w nowej sztuce Pana Scribe.

P o lska . Pan Gabryel Bergsohn Alen tern kompanji Angielskiej i cudzoziemskiej zapewnień na życie i prze­

ciw pożarom w W arszawie—* W miesiącu Lutym 1829 r . wychodzić będzie 23. pism peryodycznych w Warszawie.

P rzedłużenie term inu wolności sprowadzania z zagranicy ostu folarskiego do końca G rudnia 1829 r. — Roku ze­

szłego w 19tu. drukarniach W arszawskich, wyszło dzieł polskich 104 w 183 tom ach, oraz iedno dzieło francuzkie w 14tu tom ach— Zgon Pana G regoire współ właściciela fabryki bronzów, w samą rocznicę śmierci stowarzyszone­

go mu Pana N o rb lin -— Roku 1828 liczba zm arłych prze­

wyższyła liczbę urodzonych w Warszawie tysiąc trzema- sęt osobami.

P ru ssy. Roku 1828 sprzedano w Gdańsku 34,000 Łasztów pszenicy, a 7 i p ó ł tysięcy beczek mąki. — Partja szachów między Berlinem a W rocławiem.

R O Z M A I T O Ś C I .

Oliwa z węglami^ na otrucie grzybami. — Fosfor w Ostrygach które w ciemności otworzone świecą, dostrzeżo­

ny przez Pana de Lavage— Sztuczne djamenty doskonal­

sze od kamieni Czeskich i Strassów, dwoiako przez dwóch chemików francuzkich otrzymane — Największa i najda­

wniejsza mappa dawnej polski nie iest mappa Zannonie- go lecz mappa U fa n a w lOciu oddziałach za Sta. Augusta sporządzona ? iest do nabycia w Sklepie ubogich.

(15)

— 79 —

N O W E D Z I E Ł A .

K a r ła mełeorografic&na Stolicy królestwa Polskie*

go, owoc 251etnich doświadczeń Antoniego Magier u Gałę- zowskiego z ł. 3 .— Szósty tóm d zieł K niaźnina— Kalen­

darzyk Polityczny Pana N etto , z opisem statystycznym Województwa Lubelskiego z ł. 6 gr. 20. — Poema rzek i P o lsk ie , przez P. Iasg Marcinkowskiego— Kazania czy­

li nauki parafialne na niedziele i święta I. W I. X. lana P aw ła Woronicza Kraków 1829 zł. 1 1 .— Melitele nowo- rocznik D am sk i, wydany przez A. E. Odyńca — Czwar­

ty i ostatni tom drugiej edycji Obrona Chrystjanizmu. —- Przew odnik W arszawski na ro k 1 8 2 9 .— O wojnie turec­

kiej przez pruskiego Gen. ł cilcTitiul ? p rzek ład P ułkow ­ nika Meciszewskiego z ł. 12 u Gluckberga. — Budowni­

ctwo zastosowane do potrzeb ziemianina Polskiego ze 100 rycinam i zł. 24 tam Se— W ypisy Angielskie przez Proffes- sora K itto.

N o ty . Nowy walec przez Iuljg Piasecką groszy 20.

Mazur Podlaski przez S. gr. 20. u Klukowskiego. -— P ot p o u rri en Valse przez I. Damse cena zł. 1 gr. 15 — T rz y Romanse z towarzyszeniem F ortepianu przez X . O. wli«

tografii Dąbrowskiego kosztuie zł. 2. — Mazur i galópa- da przez Panią Memethy zł. 1 u Brzeziny. — Nowy kon­

ce rt i W arjacje na skrzypce przez Rodego tam że— D zie­

ła B eijota na skrzypce u Magnusa — D zieła Bossyniego tam że— Walc z Komedjoopery Panna na wydaniu z ł. 1*

gr. 15 — Galopada na fortepian przez K. Ł . u Dąbrów*

skiego.

S Z A R A D A .

Moie dwie pierwsze spełnia kozak gdy naciera , A kto trzecie, ten pewnie z głodu nie um iera, W szystko, siedząc w powozie, przykre do przebycia, Przykrzcjszych doświadczamy nie raz w drodze życia.

--- k .

(16)

— 80 —

3Sxplićation de la gravure Nro 5. D ivers genres de Coiffures.

F ig . 1. Coiffure T ra ja n e . Im ita tio n d }un b l i s te antiąue de JYTatidie niece de VJEmpereur T r a ja n . Cette c o iffu re se f a i t en postiche su r une carcasse en f i l de la ito u .

F ig . 2. L a M arice des no ces de C ana. I I f a n t p o u r eccecu- ter cette co iffu re deuoc biais de velonrs et une q u a n tite de perles p rop ortionnee.

F ig . 3. Coiffure de Y e sta ou a la bo n n e deesse. JLa bonne dees- se est couronnee de tours a .crenaucc Ce sont les fo rtific a tio n s q u i ont fo u r n i le p la n de cette jo lie coiffure. I I f a u t p o u r l ye~

ocecuter deucc biais de vel'ours.

F ig . 4* Ł es d eu x diadem es. Cette co iffu re se f a i t avec deucc biais de sa tin on de toute a u tre etoffe, leves su r un quarre p a r fa it a fin qne l ’etendue corresponde a l %epaisseur.

F ig . 5. C oiffure a la T itu s.

F ig . 6. Y oile de B a y ad ere . I I f a u t p o u r eccecuter cette coif­

fu r e u n y o ile , et un f i l e t p o u r les titu s.

F ig . 7. Coiffure de M ariee. E ll e dem ande p o u r etre eccecu- tee un yoile, une g u irla n d e de fle u r s et u n J?ouquet d it chapeau.

O bjaśnienie r y c in y N o. 5. R o zm a ite ro d za ie upięcia.

F ig . 1. TJpięcie T r a ia n a . N aśladow anie p o p ie rsia M a ty d ji, sie strzen icy C esarza T ra ia n a , w y k o n y w a sie p rzy p in aliem i w ło sa ­ m i n a drócie.

F ig . 2 . Up ięcie now ozam ęznej w K a n ie G a lile jsk ie j. U żyw a sie do te g o d w ó c h 'k rz y z ó w e k a x am itn y ch i stósow nej ilości p e r e ł.

F ig . 3. Upięcie W e s ty c zy li dobrej B o g in i. D o b ra b o g in i ie s t w b la n k i uw ień czo n a . S z tu k a fo rty fik acy jn a p o d a ła m yśl t e ­ go u p ię c ia do k tó re g o u ży w a się dw óch k rz y ż ó w e k axam itnych.

F ig . 4* D w a Z io to g ło w y . Upięcie to w y k o n y w a sie z dw óch k rz y z o w e k atłaso w y ch lub in n y c h , z d o k ła d n e g o k w a d ra tu prze­

cięty ch izb y miąszość odpow iednią b y ła o bszerności obw odów . F ig . 5. F ry zu ra zw a n a T y tu sa Cesarza.

F ig . 6. K w e f B a ia d e r in dyjskich (tan eczn ic p rz e d Bożyszcza­

m i). D o teg o u p ięcia u ży w a sie W e lo n u i sp lo tk i w łosów . . F ig . 7. Upięcie zam ęznej. P o trz e b u ie k w e f u, w ieńca k w ia­

tó w , i b u k ie tu rzeczonego k ap elu szem . Zn a czen ie pzeszłej S z a r a d y . — De-ser.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dobrym w intrygach porządkiem się dzieie, Ze idą łatwo i sporo.. Płci pięknej z wdzięków większa iest ozdoba, Niżeli z twarzy

Kupiłem Waćpani w roku zeszłym welon blondynowy który zamieniłaś na tyftyk, h a n d lu j że teraz ieśli wola tyftyk na welon i niemasz się czego ru ­ m ienić:

Tego który się wszystkim ludziom czyni przy- icmnyin bez popełnienia iakiej podłości.. Trudno w

Wysilaj się , te przecież próżne twe zapędy, Próżne zawsze zostaną, wzgardzon będziesz wszędy, Chuć twoia iako szydło wykolę się z w o ra,.. Wzgardzon więc

główniejsza tego wszystkiego przyczyna iest że nigdy nie szacuiem sobie tego dostatecznie co mamy, to zaś waże- m y sobie bardzo co inni maią.. Przyłożenie

Ten prąd powszechny ku cudzoziem szczyźnie tak przez niektórych ganiony, i Mamę i ciebie nie odstręczy ani ustraszy kiedy dowiecie się o nici ułatwienia którę

ci w wieku sektarskiegó entuzjazmu. Charakter iego i życie zupełnie zmaxym ami zgodne zdały się ożywiać w N iem czech obraz mędrców' Starożytności.. Pierw szym

ni ji pożytecznym , wszystkim przykładaiącym się do nauk przyrodzonych : iest to powszechne repertorium wszystkiego co w yszło na widok publiczny we wszystkich