• Nie Znaleziono Wyników

Gdański Rocznik Kulturalny, 1994, nr 15

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gdański Rocznik Kulturalny, 1994, nr 15"

Copied!
440
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

Gdański

Rocznik

Kulturalny

(4)

I .. . L._ .. ____ _ _

. . : l

(5)

Gdań

oczni

ultural

'

... - 15

Gdtuzsl?ie To~varzysltvo Przyjaciół Sztuki

Gcla11sh 1 !JfJ , J

(6)

Zes.pól redakcyjny: ,\1 i tostu wa B uko w~k11-Schic.:/,1n<111

,i.

.lClu:k Kolll<:a, Wzk lor Fe- pliizski, Tadeusz Roa<;>'Wicz, Andrzej Kr:::ysztof Waśkiewicz (redaktor nac:::elnyJ Wydano z funduszy Wydziału Kultury i Sztuki Urz~du Wojewódzkiego w Gdai1sku.

Projekt okładki \Vlculuslaw Kawecki Wybór fotografii: Adam JJawlak

Opracowanie redakcyjne, techniczne i korekta: Andr::ej K. Wa.~kiewicz

Poprzednie numery .,Gd„d1skicgo Hocznika Kulturalne,;u" Sc.i du nabycia· w Gdm1·

skim Towarzystwie Przyjaciół Szt~ki. Gda11sk, ul. ChJE:.hni~ka 2. tel. 31-25-35.

ISSN 0860-2492

F-53 DZIAŁ REGIONALNY (

Gdańskie Towarzystwo Przyjaciół Szluki U:HJ4

Wydanie I. N układ 300 egz. Ark. wyd. 31. Arkuszy druk. 2G

+

1.0 urk. druk. wkła­

dek ilustr. Papier drukowy sat. III kl. 70 gram.

Druk i oprawa tekstu: Sp ... E-graf'', ul. Kartuska 245.

(7)

SPIS TEEECI

Od redakcji

Andrzej Piskozub Umbilicus nwndi: Gdańsk, Giintera Grassa .

Maria Babnis Zycie lwlturalne w Gda11sku w czasach zaboru pruskieoo

( 17:13-191.9). Teatr i muzyka . 22

I~lżbicla Piotrowska Srcdowislw twórców i wytwórców książki w Gda1'1sku

w okresie Oświecenia 4~1

Iwo:1a Zachciał Ksiq:ka po/,ska w Wolnym 1Hieścic Gda1'isku ( 1920-1939) 52 Wiktor Peplil'lski Wyclawcy prasy pomorskiej w latach 19:!0--1939 jako edy-

torzy książek 72

Stanisław Ludwig Czołowi edytorzy morscy na Pomorzu w latach 1922-1991 8-1

Tadeusz Bolduan „Litery'' ( 106:;-1974) 93

Henryk Szabc1!a Zycie i filozofia Tadclls:::a Bilikiewicza 112 Józci Bachórz Krótkie opisanie tych rzeczy, których nie ma. oraz tych rzeczy,

które sq w wierszach, Teresy Ferenc . 126

Gertruda Skotnicka Dziecko ~ świat w lirykach dla dzieci Teresy Ferenc . 141 Krystyna Turo Komandor Bolesław Honwnowski i jego „Torpeda w. celu".

O polskiej autobiograficznej litcratm:.c wojenno-morskiej XX wicku 155

Jan Drzeżdżon Poeta i homunkulusy . 173

Leszek Szulc Hieronim .la rosz Derclowski -- zycie i twórr.to.~ć 187 ,J rJ!anta Treder-Michalska Zycie i twórczoY· Al.ojzcgo nnclzisza . 20\

Małgorzata Gajcwska·-Wictr7y11.sk:1 Leon l!ryke jako twórca epopei ,.Dobro-

oost i Miloslau;a," 222

T Lrnna Dyktyóslrn Szkic do port retu: ,\ H 110 Choclulwwsk.a. 238

Adam Pawlak MaksyP1źlia11 Kasprowicz . 252

Adam Pawlak Fo prestu być cztowiekicm . .Jerzy Zabłocki (1927-19~13) 258

Zofia Watrak ,Xachu" 263

,Jacek Kotli ca W Gd01islciej Dokwiaclczalncj Pracowni Graficznej ,.Oficyna"

/JO dwudziestu lalach od jej założenia 269

Tadeusz Rogowicz Zespól 1'vluzyki Dawnej ,.Cappella Gcdanensis" (1984-1[)90) 278 Tadeusz Rogowicz Gcla,'zska Grafika Holw l:J70--19:J2 . 293 Jadwiga Charzyi'lska .ś'wiat jcdncosobowych niniejs:::o.fri. Festiwal ,.Swiat we-

c/1,ug Themersonów" z perspektywy organizatora 304

Odeszli w pamir;ć. Oprac. Eugenia Kochanowska 312

Andrzej Bukowski Bernard ,'-:,uchta w świetle swoich listów 318 Bernard Sychta Listy do Andrzeja Bukowskieqo. 1.937-1982 325 Tadeusz Rogowicz Kronika życia kulturalnego Wybrzeża Gdańskiego 1990 403

(8)
(9)

OD REDAKC.JI

,,Gdański

Rocznik Kulturalny" jest wydawnictwem twórców kul- tury

i

sztuki, adresowanym do tych wszystkich, którym . bliskie

spra- wy

życia

kulturalnego i artystycznego. · -·

Z natury rzeczy interesu.1e nas po ró,vni

przeszłość

i

tcraźniejszo-~ć.

Widzimy je jako

składowe

procesu, którego poszczególne elementy i epi- zody staramy

się zapisywać

i

interpretować.

W obecnym tomie po raz pierwszy publikuj<:;my

duży

blok tekstów

poświęconych

literaturze kaszubskiej. Blok ten

przygotował

dla nas pro- zaik i badacz tej

twórczości, zmarły

niedawno Jan

Drzeżdżon.

Po raz pierwszy

też

publikujemy teksty listów,

korespondencję

Bernarda Sych- ty z Andrzejem Bukowskim; jakkolwiek

dotyczą

spraw

odległych, mt1ją

-

sądzimy

-

także

walor aktualny.

Podobnie jak poprzednie - i ten nie stanowi

zamkniętej całości,

kontynuujemy w nim wszystkie stale

działy

i nurty problemowe obecne

w poprzednich tomach.

(10)

Andrzej Piskoz'l..lb

UMBILICUS MUNDI: GDAŃSK GUNTERA GRASSA

'u{nbilicus 1ńundi - pępek świata, jego punkt środkowy.

Q

tym, że

tąki.m

jest dla Guntera Grassa miasto, w jakim

się 1927

roku

urodził

- nie ma

·,wątpliwości

czytelnik jego

powieści.

Temu

zresztą

zawdziqcza Grass swą niezwykłą popularność, okazywaną mu w Gdańsku, ilekroć z Niemiec tutaj przybywa. Ale tak samo ocenia to niemiecka krytyka li- teracka.

· Karl · Lothar Tank, 111emiccki biograf pisze,

Gdaó.sk wrilz z przcd-

mie.ściem

Wrzeszczem to dla tego pisarza stolica, punkt centralny

świata;

miasta niemieckie, w jakich Grass po opuszczeniu

Gdańska przebywał

- Dlisseldorf, Ilamburg, Kolonia. Berlin - to tylko

przedmieścia

albo miasta satelickie owego centrum

gdańskiego, wokół

którego i

dziś

jesz-

cze.

'wszystl~o. się obraca.'

1

Inny niemiecki autor. Ilans Georg Siegler w eseju Gunter Grass und

DanŻig

pisze,

że

krytycy niemieccy

pod wra-

żeniem

owej

„ironizującej

megalomanii··,

stawiającej

znak

równości między

Gda1'1skicm a resztq

świata:

,,Danzig /also die Welt" .

2

,,Wyznaniem wiary'' - grassowskim Credo -

nnZ\vać można

ów

słynny pas:5u::;

z Psich, lat:

Było sobie kiedyś miasto.

które obfJk przedmieść Orunia, Siedlce. Oliwa. Emaus. Pruszcz.. Swic;ty Woj- ciech. Młyniska i Nowy PDrt miało przedmieście o nazwie Wrzeszcz. Wrzeszcz był

tak duży i tak mały. że wszystko, co n.:1 tym świecie wyd;:irz.i siG lub mogłoby siG

wydarzyć, wyd;:irzyło się też lub mogło byłoby się wydarzyć we Wrzeszczu.a

Ale to

już było

gdzie indziej! Na

pięć

lat przed

przyjściem

Grassa na

świat,

James Joyce

opublikował

Ulissesa; nie

sformułował

podobne- go Credo, lecz

wprowadził

je w czyn: Dublin

był

tak

duży

i tak

mały, że

i tam

mogło byłoby się wydarzyć

wszystko. Na

przykład

Odyseja, sprowadzona do

jedności

miejsca, czasu i akcji.

Dzień 16

czerwca

1904

roku

przeszedł

do historii literatury

światowej.

W

ciągu

osiemnastu go-

1 K. L. Tank. Gunter Grass. Kopfe des XX . .Johrhnnderts. Bd. 38.. Berlin 1965. s. 12.

2 H. G. Siegler, Gunter Grass und Danzig. .,Nordost-Archiv. Zeitschrift filr Kulturgeschichte und Landeskunde''. Heft 89, 1988, s. 25.

3 G. Grass, Psie lata. Przeł. S. Błaut. Gdańsk 1990: s. 298.

( )

o

(11)

dzin

rozegrała

siq na terenie Du blina przetransponowana tam nowa wersja

wędrówki

Odyseusza -

każdemu

z osiemnastu kluczowych epi- zodów homerowskiej epopei

wyznaczył

Joyce

jedną

godzinc; w wqdró"v,:- kach Leopolda I3looma i Stefana Dedalusa po irlandzkiej stolicy.

Czy zatem Grass w Psich lClwch idzie tropem joyce'owskiego arcy- wzoru? Wrq_cz przeciwnie,

wybrał założenie

oryginalne, odwrotne do zrealizowanego w Ulissesie .Jamesa Joyce'a.

Pr:::estrzeń i

miejsce - to

tytuł książki

Yi-Fu Tuana, ameryka11skie- go geografa pochodzenia chi1'1skiego. niedawno uclosh~pnioncj w prze-

kładzie

polskim. Czytamy w niej:

.. Przestrzei'1" i .. miejsce" s,1 to słowa zwykle. określaj,lce prJwszcclll1c dn- rwiadczen:a. Żyjemy w przestrzeni... l\Tie.isce to bezpiecze11.stwo. przestrze11 to

wolność-: przywi4zc1ni jesteśmy drJ pierwszego i t~sknimy za drugą .. Olc1 definicji pojGcia „przestrze11." .. miejsce potrzebu~,1 siebie nawzajem. BC'zpieczeństwo

i stabilność miejscc1 zwrnca naszq uwn'i~ nu otwartość. wielkość i gwz·.~ przestrze- ni - i na odwrót.4

Joyce

unicestwił przestrzeń,

spro\vadzil

do miejsca: Odyseja, zc1- rniast na

rozległych

przestrzeniach Sróclziemnomorza,

przeniosła

siG na miejsce - do Dublina. Grass przestrzeni nie unicestwia: jej „otwar-

to:;ć, ,viclkość

i groza., jest sceneriq Psich Lal. Wypc1dki przedsta \vwnc i omawiane w

książce

rozgrywaj<{ siG w Berchtcsgadcn i na ~Jolach bi- tewnych drugiej wojny

światowej,

w kvrnterach Fuhrera w Winnicy i

Kętrzynie,

a w

końcu

w podziemiach Kancdnrii Rzeszy, w

oblqżonym

Berlinie.

1\le

punkt obserwacyjny, z jakiego wszystkie one

dostrze- gane i

wartościowane

- to „miejsce", umbilicus mundi, Wrzeszcz.

Fuhrer jest tu dostrzegany i doceniany, odkąd ofiaro~ano mu Prin-

za, spłodzonego

przez IIarrasa, psa stolarza Liebcnaua z Wrzeszcza; tyl- ko dlatego stolarz Liebcnau, jego szwagier

i

inni pracownicy

wst~pują

kolejno do partii nazistowskiej.

Młody

Ilarry Lichenau z

września

HJ:19 roku zaparniq_tal,

że

o

mały włos byłby

wówczas

zobaczył

w Sopocie fiihrcra:

Ludność za kordonem Llopyluje sH;. czy widzieliśmy fi.ihrcra. Ojciec potrz;1sa

stolarską głową: - Nic. ludzie. fuhrera nic, ale widzieliśmy jcgn psa. czarny jest.

mówiq wam. jak czarny był nasz Ilarras.:;

W kilka lat

później, już

w niemieckim mundurze, llarry z

kuzynką

\Ve

wrzeszczańskim

kinie

ogląda poprzedzającą

film kronikG tygod-

niową:

Nowa muzyka. Inny kamerzysta: 8pokój. jesienne liście w slm1cu. popołudnie

wysypune żwirem ,;1!2jki; kwat~ra g!Ó\Vlla fi.ihrera. - H;.1ny. popatrz tylko. Bieg-

4 Yi-Fu Tuan. Przestrze1'i 13-16.

s G. Grass, op. cit., s. 246.

miejsce. Przeł. A Morawióska. W-wa 1987. s.

(12)

nie. słoi. merda ogorn~;:1. ~h~dzy 11:m a tyrn lol:likicm . .Jasne. że to on: nasz pies.

Pies naszego psa. znuczy ~ii:;. wykapany: Pri11z. tr:> jest Prinz. którego n.1sz Harras ... n

Kapitalny jest opis zamachu no Ilitlcn1 z 20 lipca 19H roku - a zwlaszczn jego pointa:

Ibrry Liebenau ze służby pomnc11ic1.ej l0t'.lictwa - aby z wielkicgrJ świuta zamachowców. mc1p sztabowych i ocalałej postaci fuhrera powrócić na przedmieś­

cie \Vrzcszcz - dowiedział si<; z glc;~nrJ !n.-;tawionego radia o nieudJ.nyrn zamachu.

Wymieniono też nazwisko zamachriwca i jego wspólników. Harry rnartwił siq o psa Prinza. który był potomkiem psa Harrasa: b'> ż,1dcn komunikat spccjc1lny. Żćldna wzmianka w gazecie ani nawet s1.cptem wyp<JWicdz.ia11e hasło nie zdradz;.tlo. czy pies był jedną z ofiar. czy też Opatrzn,Jść nszcz(;dzila go podobnie jak jcgn pana.7

I tak dalej,

do \Vojenncgo finaL1, kiedy Prinz

uciekł

z Kancela- rii Rzeszy, co

stało si<; osią

ko1·1cowcj fazy bitwy

berlińskiej.

Nieoczeki- '.v.:rnc rLichy woj~k niemieckich, dyktowane poszukiwanicrn psa

i

blo- kowc.micm mu drogi ucieczki,

wywoływały

równie nieoczekiwane kontr- posuni(?cia Armii Czerwonej:

lecz nikt, kto umie czytać. niech nie s<1dzi. że pies nie dotarł. Osrn-:!go maja

tysiąc dziewięćset czterdziestego pi~1teg,> roku. n czwartej czterdzieści piGĆ rano,

przepłynął Lab(: powyżej Mar;dcburg;t prawie nie zauważony i na zachr)(Jnim brze- gu rzeki zacz<1! szukać sobie nowego pana.s

Tym zdaniem

koóczą

siq dzieje wojny a zarazem

środkowa

cze:.;sc Psich lat.

Część

ostatnia - ]'vlatemiady to

też

swoista Odyseja denacy- fikacyjna Waltera Materna po czterech strefach okupacyjnych Niemiec.

w towarzystwie Prinza, który siq teraz do niego

przyplątał, zamykając

symbolicznie kn1g fabularny

książki.

Inaczej

niż

Odyseja Joyce'a, a po- dobnie jak pierwotna, homerowska, rozgrywa siq ona nie w „miejscu ., a w „przestrzeni". Gdai"1skie ,.miejsce", opuszczone przez

dawną

spo-

łeczność było

jednak

wciąż żywe,

nie tylko w rozmowach ,.rozliczc:nio- wych ":

- To było. mój drogi. nic w trzydziestym szóstym. ćllc w trzyd;dcstyrn ósmym. clokladn:c clwudz~cstego kwietnia. b,, ty. uwierzysz czy nic. byleś \Vtccly w obst.nv~e. \V Jaśkowym Lesie. godzina dziesi<ita rano. Fuhrcrowska pogoda. Leś­

na scena .. ~ Od czasu do cwsu - pami~tasz? - z polany Gutenberga dochodzi \V()- lanie kukułki... Wy, z knmpanii S.\ Wrzeszcz-Północ. musicie pozostawać w tJ;oto-

wości za kapele\ Bulrnlta w dole po lewej. bo d'l was należy później zorga;1jzowa- nie odmarszu. Rany. jak to wyszło! .Jaśk,1wy

r

,as fantastycznie odpowiada echem:

wraca ono z polany Gutenberga. gdzie kukułka ani myśli przestać·. z Kopy Gro- chowej i Wzgórza Fryderyka ... Kukułka nic przeszkcdziła w niczym. FUhrcrowska pogoda. Go~cie z Rwszy byli pod \Vrażeniem. Ty też byleś przy tym. mój drogi.

Nic czaruj siG. W trzydziestym ósmym. Dwudzicstcg() kwietnia.~

1 ()

ff Tamże, s. 301.

1 Tamże, s. 316.

s Tam::e, s. 3 tO.

o Tamże, s. 37-1--375.

(13)

Psie lata

ukazały

siG w

l~;G::l

roku,

roku

budowy muru

berlińskiego.

Z tamtej,

zachodnioberlińskiej

perspektywy,

wspominając

o

ćwierćwie­

cze

wczesrner.;zą rzeczywisto~ć gdańską, utrwalał

Grass

symboliczną

mie:~dzy obu tymi miejscami symetriq:

Tullo, p..1du śnieg. Wówczas i dzisiaj padał i pada. Sypc.1ł, sypie. Prószył. pró- szy. Kłqbil siG, klc;bi sic;. Walił. wali. Miótł. miecie. Zacinał. zacina. D,11. dmie. M;.i- sy śniegu na Jaśkowy Las. na Grunewald. na alejq I-Iindcnburg..1. na Clay .'\lice:

na plac targowy we Wrzeszczu i na plac targowy w Schmargend,;rfic: nc1 Bałtyk

i na jezir1ra Haweli, na Oliwę. na Sp;rndau; 11..1 Gd;1ńsk-Siedlce. na Berlin-Lichter- felde, na Emaus i na Moabit. Nowy Port i Prenzlaucr Berg: na ZaspG i Brzeźno.

na Babclsbcrg i Steinstucken; na ceglany mur wokół Westerplatte i na szybko wz!liesiony mur miE;dzy obu Berlin,uni pada śnieg i leży, padał śnieg i leża1.10

Symetrycznie, po

11

miejsc w

Gdańsku 193B

i Berlinie

1963.

Czy to przypadek,

że

i w Dubli?iczykach Joyce'a jest scena padania

śniegu

na 11 irlandzkich obiektów? Wyklucza tu zbieg

okoliczności

Michael JiarscbeicJt, autor

niezwyklej k::;iqżl,i: (;untcr

Grass. ·wart - ZahL -- Gott. D2r „plwntustische Realisnws" in den llunclejahren,

znajdującej

si<~ w zbiorach

gdańskiej

Biblioteki PAN.

W swym obszernym studium

poświęca

I- Iarscheidt wiele uwagi sym- bolice liczb,

v,rystqpujących w

Psic11 ki.uch.

Crnss siE;gnąl

tu do

średnio­

wiecznej symboliki i mistyki liczb, do tekstów biblijnych i patrycystycz- nych. Sporo tu atmosfery,

kojarzącej się

z Irnieniem

róży

Umberto Eco, czy pófoiejszcgo jego

\Vu)wd.lu

Fouurnlta.

Z

tych rozlicznych

przykła­

dów,

zatrzymajmy

si<:;

przy jednym: symbolice

„zlej dziewiątki".

W średniowiecznej

symbolice

krzyż chrześcijański wyrażała

licz- ba

5,

wynikajqcn z czterech punktów kierunkowych , wyznaczanych przez jego ramiona

i piątego.

w

przecięciu

obu ramion

krzyża.

W ten sarn sposób

krzyż

zL.1many, Hackeuknutz,

symbolizowała

liczba 9,

gclyż dochodziły

tu cztery dalsze punkty, przy

końcu każdego

ze

złamanych

ramion tego

krzyża. W

tradycji

średniowiecznej miał treść pozytywną, sakrcdną,

jako

.,świqta

liczba potrójnej trójcy''

11,

jako hitlerowska swa- styka staje siq

.,złą d?.iewiątką",

w postaci

tyluż kukieł

SA-mannów, zbudowanych przez Eddiego Amsela i tylu samo prawdziwych, zama- skowanych

członków

;;4 kompanii SA

Wrzeszcz-Północ,

którzy go ska- towali:

Ale w dalszym ciqgu. i to od poczc1tku. musi pogwizdy\vuć marsza: w śnic;;u

po kolana powstaje udeptana ścieżka. zanim w ogrcdzie stanie w szeregu dzicwiGL'

rosłych figur czekających na jego rozkazy. Juta obszyta such;:i brunatncl materi,\.

Pasek pcd brodą świiiskiego pc;cherza. Wypucowani skóq przybrani gotowi do c1k- cji. Spartanie na jednogarnkowym wikcie, dzicwiGciu przeciw Tebom. pod T ,u tyn i,).

10 Tamże, s. 195-19G9.

11 M. Harscheidt. Gi.i,nter Grass. Wart - Zahl - Gott. Der „phanta.stische

Realźsmlls" in den IIirnclcjahren. ,.Abłw!1dlungcn zur Kunst- Musik- und Litera- turwissc~schaft"'. Band 210. Douvier Vcrl.1g, Bonn 1!)76. s. 311.

11

(14)

w Lesie Teutoburskim. chicwi~ciu mc;żnych. wiernych. dzicwi~ciu Szwabów, dzie-

więć brunc1tnych łc.ibc;dzi, cstc1tni zaciąg. grnmc1dka straceńców. straż tylna. straż

przednia. dziewięć nlitcrow:mych nosów hurgunclzkich: oto nicdr1Ja Nibelun~ów w

zuśnieżnnyrn ogrodzie Eddiego Etzcla.1z

Nie je.st przypadkiem~

że

ta sama liczbu powraca w „rozliczenio- wych" I\Ja t erniadach:

Dziewiqciu rycerzy. Jziew1~ciu pc1stcn.y i dziewiqć symfonii.

dziewięciu królów

klc;czało kiedyś w Kolnnii!1~

Syrn boliczny charakter owej feralnej liczby

podkreśla

Jej oczywiste

„naci,wanie": nie Siedmiu przcci w Tebom. nic Trzej Królowie itd., lecz zawsze

dziewiątka.

IIarscheidt wskazuje,

że

nawet owe

słynne

„Credo o Wrzeszczu'' wymienia tylko

dziewit~ć przedmieść gdnńskich,

z dwu-

•dz1estu sześciu, jakie wylicza Erich Kayscr - autorytet nauki niemiec- kiej - w swojej Dcw:iys Geschichte.

11

Dla prezentacji

Gdańska

z okre- su jego nazistowskich „psich lat'' i to

także

nie

mogło być

przypadkiem w precyzyjnie konstruowanej

pO\vieści

Guntera Grassa.

Precyzja ta jest kolejnym ogniwem

lqczącym

.Joyce'a i Grassa. Kry- tyka literacka

zauważyła

w Ulissesie

obecność ,.żelaznej

konslrukcji"

15

w taki oto sposób

wypełnianej

w

szczegółach:

Pot.rzcbc1 oparcia siq na autentycznych dunych siqg,lła u Joyce'a do najdrob- niejszych szczegółów Ulissesa. W czusie pracy nad dziełem zwracał siq listownie do różnych osób w kraju doma6ając si~ informacji i materiałów z najrozmaitszych i najosobliwszych dziedzin. Swoją główną podporq w tych sprawach. ciotkQ .Józc- finq Murray (która później ku jego oburzeniu nie chcialu powieści przcczyti.lć. czy

dnczytać do ko11ca). zamc:cwł prośbami o dubli1i.skie bilety tramwajowe. stare ga- zety z czerwca 180-ł roku. śpiewniki kościelne itd i nmvet chciał. by nicszcz~sna starszc1 pani osobiście st\vicrdzi!a. czy normalna osnba mr>że przeleźć przez n~ro- dzenie domu przy Eccles Street nr 7 (mieszkanie Bloomu), i by udała siQ clr1 odle- glcgq Sandyi11r>unt. nad brzeg dubli11sk.iej zatoki i dostarczyłu mu wizualnych d;\- nych dotycz;.1cych kościolu Star-of-the-Sca. n którym mo\va jest w XI I I ('pizod;,ic.

;\ Frank Budgen musiuł swego niciwsyc()JH.'.~rJ przy j~1ciela zc1opatrywać w teksty i nuty piosenek ~picwanych z poczqtkien, wicku w Dublinie (UUsses jest nimi na- szpikowarw). \V ksic1żki o masonerii. podrqczniki chiromuncj1. kutnlngi wydawanr~

przez sklepy z firankami i również w staq prasq.16

Jaml;S .Joyce solidnie

zapracował

na entuzjastyczny odbiór Ulissesa, nie

przemijający,

jak moda. lecz kontynuowany przez kolejne pokolenia czytelników tej

książki.

Entuzjazm tm

podzielają najtGższe

pióra

świa­

towej li tera tury:

12 G. Grass. op. cit., s. 202.

13 Tam::e, s. 483-484.

14 M. Harscheidt. op. cit., s. 320.

is E. Naganowski. Telemach w labiryncie świata O twórczości Jamesa Joycc'a Warszawa 1962. s. 314.

10 Tam::c, s. 80-81.

12

(15)

William Fo.ulkner wyr;.izil sit; w jcdt1yrn z wywiadów o Uli~sesie, że należy

siG nad nim „pochylić jak niewykształcony kaznodzieja baptystów pochyla sic~ nad Starym Testo.mentem: z wiarq.17

Podobna

sława

i podobny odbiór jego artystycznego przeknzu towu- rzyszq Gunterowi Cras::;owi

odkąd

w btach 1959-196~~' w dwul2tnich odst~puch

ukazywnły

si~ poszczególne

cz<.;ści

cyklu, nazwanego

„gdm1ską trylogią":

Blaszany

bębenek,

Kot

i

rriysz, Psie lata. Krytyka literacka

uznała

pojawienie si<.~ Die Blcchtromrnel ( 13laszcrnego

bębenka)

zn mo- ment

przełomowy w

historii powojf.:nnej

powieści

ZL1chodnioniemiec- kiej.18

Znnim

twórczość

ta

została

polskiemu czytelnikowi udostt;puiona w

przekładzie, obrosła już legendą. Przyczyniło

siG do tego nakrqcenie w

197:1

filmu 13laszany bc:benclc z D:miclem Olbrychskim w jednej z

głównych

ról. Cenzuralne przeszkody w

wyświetlaniu

tego filmu w Polsce, perypetie

wokół

wydanw polskiego

przekładu

13las2anego

bębe;i­

ka wobec

zastrzeżeil

cenzury do fragmentu,

opisującego zajęcie

Gdm'1- ska przez Armi~

Czerwoną

w Hl45 roku, w rezultacie

wcześniejsze

opu- blikowanie tej

książki

w „drugim obiegu'' przed jej oficjalnym wyda- niem - wszystko to

ekscytowało, budząc

zainteresowanie

twórczością

Grassa nawet u tych, których uwagq

przyciągn,1ł

dopiero ów podtekst polityczny.

Cenzurze PRL zawdzic;cza z<1tem S\VÓj

rozgłos

13las::any

bębenek.

W myśl

starej prawdy,

owoc zakazany smakuje najlepiej. Kol

'i my..:;.:

z

całej

trylogii najmniej

niepokoił

tropicieli z ulicy Mysiej -

może

i dlatego rezonans czytelniczego odbioru polskiego

przekładu tej ksiqżki był

w porównaniu z I.3laszanyni

LJębenkiern

nieporównywalnie mniejszy.

Psie

lata ulrnzaly sic; w pol:-5kim przc_,kh1dzie dopiero w

1990

roku, a wit;c po zlikwidowaniu instytucji cenzorskiej w Polsce.

Nie

ma w tym przypadku,

gdyż książka

ta

mogłaby się

wówczas

ukazać

tylko z wy- kropkowaniem mil'jsc ideologicznie niewygodnych. Jak tych w .Mater- niaclach, gdzie

l,chodźca

z l\'1ikoszewa w

ujściu Wisły,

stary

młynarz

Matern przyb1wa do zachodnich Niemiec

ze

swym dwudziestofunto- wym workiem

żuławskiej mąki, nasłuchując,

co ukryte w mqce robaki

mówią

o

przyszłości.

Rady ich stawiajq na nogi zachodnionicmicckq go- spodarkc; i

służq

krajom rozwijaj[1cym siG:

huty w Indiach projektuj,) m,1czniki, które gdyby pozwolono im miesz.k~tć w l\li- koszewic, po prmvcj stronie ujścia Wisły, rcbily projekty dlo. Polskiej Rzeczy- pospolitej Ludowej. ale Polacy nie chcieli. żeby im pomagał wschodnioniemiecki m,1cznik.19

Ni('

tylko zrcsztci Polacy:

11 'I'u rn.że, s. l (i I.

18

z.

świutlowski. ,,Cdariska tnJlc.uia" (;iintera Gragga, Wror.l:nv 1022, s. 3

10 C. Crass, op. cit., s. 39C.

1 ')

d

(16)

Zanim młynarz ze swym dwudziestufuntowym woreczkiem pszennej m,1ki.

który zresztą trzeba dripełnić kilkoma funtami odmiany Eppa. sp:-owadzonymi z trudem znad polskiego dziś ujścia Wisły. zanim wiGC młynarz lVfatern ze swymi c!e,brzc: odży\Vionymi m;-1cz.:1ikarn1 zdąży włc:iczyL: s:G w prace r„ad planowaniem kombinatu stalowego StaEnstadt w Oderbruch. budowq kumbinatu energetycznego Schwarze Pumpe, . wydobyciern uranu i \Volframu przez osławione Wismuth AG i wystaw:cniern bryg~d sccj;;1J;slycznych. funkcjonariusze w cywilu nbstawiajcl te- ren wokół mówic1cych m,1czników; bo gdyby WÓ\vczas panom Leuschnerowi i lVfo- wisowi - Ulbricht zdecydc)\vał się nawet na wysłanie Nuschkego - udało siQ par~

razy przerwać blokadq zastosowan,1 przez pewnego generała i jego ludzi. Niemiecka Republika Demokratyczna s1a:aby dziś inaczej. miałaby mnóstwo ziemniaków i n::idmbr spinaczy biurowych - a tak nic ma nic. nawet drutu kolczastego jej nit·

starcza.!!0

Nade wszystko jednak, czy

ostałby się

ów plastyczny obraz ko1'1ca drugiej wojny

światO\vej

w Europie, jeden z najwspanialszych, nieza- pomnianych obrazów z

całej

literatury

światowej,

kiedy to

uciekający

z Knncelarii Rzeszy pies Prinz symbolizuje powszcchnq postawq i kie- runek wyboru:

nics dezcrkr, któ~ y ma wiatr w plecy, bu v;iatr też chce d·)stać siG na zachód, jak wszyscy: d\vunasta armia. resztki dziewi,1tej armii. to. co zostało z grup Steinera i Holstego, zmqczone grupy wojsk Lohra, Schornera, Rendulica, na próżno grupy wojsk Prusy Wschoctn;e i Kurlandia z portów Lihawy i Windawy, załoga wyspy Rugia. to. co może sic: wyrwać z Helu i delty Wisły, czyli resztki drugiej armii:

tko ma nosa ten jedzie, płynie. wlecze siG: byle dalej od \Vschodniego nie przy ja- cie la, ku nieprzy jacielo\vi zachodniemu: a cywile, pieszo, konno, zabdowani n:i c?awne statki wycieczkowe. ku~tykaj,1 w s~unych 8karpdkach. topiq sic:. owi11i~ci papierowymi pieniędzmi, mc;cz,1 siq z niedostatkiem benzyny i nadmiarem bagażu,

patrzcie na mlyn:lrza z d\vudziestofun~owy!n woreczkiem mc:iki. n.i stolarza obLl- dowanego okuciami do drzwi i kostnyrn klejem. na krewnych i powinowatych. ak- tywistów i sympatyków, dzieci z lalkami i babcie z albumami f r)tografii. na wy- myślonych i prawdziwych, \Vszyscy, wszyscy, wszyscy widz~ wschodz,1ce slm\ce na Zach(idzie i biorą przykład z psa.21

Zbigniew

Światłowski

przytacza niepochlebne recenzje prasy nie- mieckiej,

bezpośrednio

po tym, gdy Pieskie luta (tak

tłumaczy

oryginal- ny

tytuł

Hunc.lejahre)

ulrnzały

siq.

w

HJG:3 roku. Jeden z recenzentów

pisał

w „Deu tsche 7.ei tung": ,,Pieskie luta

manierystyczne ... Dowcipy licz:..1 s~t: bardziej

aniżeli

prawda. Za efektowny

pomysł

gotów ,1est Gra·:;';

sprzedać

konstytucjq,

Kościół

i wieczne zbawienie". Inny recenzent pi-

sał

w „Der Spiegel .. : ,,Pieskie

lCL

ta sq [ ... ]

antologią błyskotliwie

opowie- dzianych krótkich history jck, poetyckich kadencji i satyrycznych sztu- czek ... ale nie

one

całością, jaką

obiecuje nazwa:

powicść".22

Z

upływem

lai

początkowe

wymiary ocen poszczególnych

czqści

..

gdańskiej

trylogii"

ulegały

zmianie. Do

właściwych

proporcji sprowa- dzono

zacłl\vyty

z czasów ukazania

się

Blaszanego

bęberL~~a.

Nikt odpo-

\Viedzialny nie

poważyłby

si(~

dziś 1w,

podobne przytoczonym, opinie po--

2~ Tamże, s. 400.

21 Tumże, ·s. 339'-3l0.

9

' Z. Ś\vi::itlowski, 01>. cit., s. lG p::issim.

H

(17)

mniejszającc kształt

artysLyczny

J>sich lat.

Jak u ~Toyce'a DulJlHic:ycy i Porlret artysty z czas0w

niloclośc:i stanowiły

szczeble drabiny, której

najwyższym był

Ulisses, tak u Grassa Hlas::rrny

bębenek

oraz Kot

i

mysz

prowadzą

do zwie11czenia trylogii, któremu na imi<;:

J>sże

lat.a.

,,Wer den Dichter will vcrstchcn, I 1luss in Dichtcr's Lande gchen ., . Kto chce poetl~

zrozumieć,

musi sil; uchu.'~ do kraju poety: ten

słynny

wiersz Goethego szczególnie

zasługuje

na

przywołanie

przy ocenie od- biorn

twórczości

Grassa przez czytelników jego

„gdańskiej

trylogii".

Zamiast zatem

pytać,

jak czytelnik polski ustosunkowuje si~ do tego

dzieła,

skoncentrujmy uwag<.; na jego recepcji przez czytelnika tu, w Gdaó.sku, zaraz po zako11czcniu drugiej wojny

Ś\viatowcj osi::tdłcgo,

tLt··

taj

już

od

pół

wieku blisko zakorzenionego.

Osobisty mój stosunek do „gdaóskiej trylogii'' a Psich Lat przede wszystkim, wyznaczujq takie

właśnie

rcnlia.

Przyjechałem

tu z rodzi- cami we

wrześniu

1945 roku i do

schyłku

lat

pi<;ćdzicsiqtych

mieszka-

łc:m

we Wrzeszczu - w epicentrum grnssowskicgo

świata.

Lata czter- dzieste - do matury w 194:9 roku -

związały

mnie z wypalonym

śród­

mieściem Gdańska,

gdzie gotyckie mury i

wieże stanowiły główne

za- chowane architektoniczne

pozostałości

dawnej

świetności

miasta. Nic

istniało

gimnazjum realne Swiqtego Jana przy

Rzeźnickiej,

d~ którego

dojeżdżali kiedyś

Walter Matern i Eddie Amscl; natomiast Conradinurn, do którego ich

później

przeniesiono,

funkcjonowało

pod dawm1

nazwą.

ale jako

szkoła

zawodowa, nic

ogólnokształcąca.

Wielki chrzest poloni- zu jqcy nazwy gd::u1skie

pozosto.wił t(: nazwę, gdyż kojarzyła

siq z Con- radem-Korzeniowskim,

choć

naprawdt~

pochodziła

od burn1istrza

gdań­

skiego, Conradicgo.

Z Ja~kowcj Doliny

dojcżdżnłem

zatem do I Gimnazjum i Liceum w

Gcfańsku,

czyli na

„Wały

Piastowskie''. Te

kilkanaście

lat, spc;dzo- nych „na

Jaśkowej" były

dla mnie i moich

przyjaciół

najlepszymi lata- mi

młodości, przcdmałżer1ską czqścic:1

naszych

życiorysów.

Lata

pic;ćdzie­

sic1tc to c.:zusy niezapomnianego Klubu

Jaśkowej

Doliny, grupuj[1ccgo nie tylko

n1ieszkańców

tej ulicy, lecz i licznych jego sympatyków z dal- szych okolic \Vrzeszcza, zbicrajqcych siq w

położonej tuż

przy

Jaśko­

wym Lesie, na posesji me:stnicjqcego

już dziś

domu przy

Jaśkowcj

Dolinie 17 - ,,Letniej Rezydencji ... Sama

zaś

ta posesja - jak dowie-

dzieliśmy

si~ ze znalezionych poniemieckich papierów -

była

istotnie

letnią nadmorską

rczydencjq grnfów von Rode,

mających posiadłości

ziemskie pod

Ostródą.

Mój dom znajdovv'al sic: naprzeciw kina „Bajka", niedaleko rogu uli- cy Batorego, czyli dawnej Steffensa, o kilka zaledwie domów od willi, w której Eddie Amscl

konstruował

mechanicznych SA-mannów. Nasz

kościół

parafialny, a

równocześnie

akademicki, na ulicy l\t1ireckiego,

był

tym samym, z którym

splątała

siL; fabula Blaszanego

bębenka i

przygo-

dy O.sb1ra Matzcr:1tha .

Życic

towarzyskie

kierowało

nas za tory kole-

15

(18)

jowc, do północnej czt;~ci Wrzeszcza. Sporo z mieszkających tam kole-

żanek

i kolegów

kończyło

gimnazjum przy ul. Pestalozziego -

tą samą

,.szkoh~ Pestalozziego'', do j,1kiej

uczęszczali

Jenny, Tulla i IIarry. Ale ulice

dookoła miały

nowe nazwy:

jeżeli

bohaterowie

J>s'ich

lat mieszkali ,

„przy ulicy Elzy, która podobnie jak ulice IIerty i Luizy

łączyła

Labesa z

ulicą

Marii"

28 -

to teraz trzeba to

było przełożyć:

,,przy ulicy

Graży­

ny, która podobnie jak ulice Wallenroda i Aldony

hiczyła

Lelewela

z ulicą

Wajdeloty" .

Tuż

za dworcem kolejowym, na

początku tejże

Wajdeloty

istniała największa

bodaj ,,mordownia" ówczesnego Wrzeszcza o nazwie - no- men omen - ,,Ludowa".

Jeśli zdecydowaliśmy się

do niej

wstąpić,

to tylko w liczniejszej,

wyłqcznie

m<::skiej grupie;

J>sie

lata dopiero uzu-

pełniły wiedzę

o tym miejscu, gdzie i przed laty

było groźnie:

tam

była

spelunka,

z

opisanymi w

książce

Grassa bójkami SA-mannów.

Za torami

też,

na ulicy Liebermana,

rychło

przemianowanej na

Waryńskiego zaczynał

bieg tramwaj. który w sezonie letnim

dowoził

„cały

Wrzeszcz'' na

plażę

w

Brzeźnie.

Teraz to

była

linia

,.piątki";

daw na

„piątka'' kursująca

z ówczesnej Poligonowej na

ł: .. ąkową,

na której Tulla PokrieJke

pracowała

jako konduktorka, po wojnie

zmieniła się

na

,.ósemkę''.

Dopiero Psie luta

przypomniały zacierającej się pamięci, że

molo w

Brzeźnie

- przy którym

utom.ił

Konrad Pokriefke -

było

dwukon- dygnacyjne. Przy nim jednak zawsze

było tłoczno. Szukaliśmy

zatem odludniejszych miej~c

w

wydmach w strom: Jelitkowa. W nadmorskim lasku

przebieraliśmy się

w

pozostałościach

okopów z resztkami

urządze11

artyleryjskich: tam

mi~ściła siq,

opisana w

/>sich

latach bateria nad-

brzeżna Brzeźno-Jelitkowo.

Najbliższym był

nam jt:dnak J

aśkowy

Las.

Znaliśmy dokładnie

wszystkie jego

zakątki

po obu stronach „naszej" ulicy. Dla nas, star- szych

było

to miejsce umawiania si<; z

dziewczętami,

dla

młodszego

ro-

dzeństwa

- te ren zabaw takich samych, jak saneczkowe wyprawy bo- haterów

/>sich

lat. Z dawnych nazw miejscowych

pozostał

tylko „Gu- tenbP.rg'' a raczej to co

pozostało

po

nieistniejącym już

tam jego pom- niku. Dopiero

J>sie

lata

tq anonimowość uzupełniły

nazwami

zupełnie

nam nieznanymi: Drogi Filozofów. Kopy Grochowej, Góry

Swiqtojań­

skiej, wzgórz Fryderyka, Zinglcrn i Albrechta. Tylko

Jaśkowa

Doli~a

stanowiła

w tym stanic rzeczy klamrq ,.mi~dzy dawnymi a nowymi la- 11

~·Nq p1ękn<-! ::i

zn:azem tra dyv y jn~!

i1ćlZ\\ą

I

tej

nas pozbawiono na lat kilka. gdy ulicy nadano

imię

Henryka Rutkowskiego. Do

najodważ­

niejszych wyczynów Klubu

Jaśkowej

Doliny

należało

wtedy zrywanie tabliczki ze

znicnmvidzoną nazwą

lub wyrwanie

całego

metalowego

słi1-

p:1 z

t:.1

n,tzwq, u-;tmvion cgo ·._,.

pobliżu

„T.ctnicJ nczydcncji".

Nil'Z~lpumni:mymi były

tt•

,,,L.tślww1~ Ltta". W C'icniu

sbli11iz1uu,

2a G. Cr;iss, qp. c"it., s. 209.

lG

(19)

grupa

młodych

ludzi

żyła

na maksymalnej emigrucji

wewnętrznej,

izo-

lująca się

od

państwa,

z jakim nie

chciała mieć

do czynienia, w oazie dzienników ze stacji zachodnich

i

muzyki z Radia Luxemburg. Dni gro- zy

i śmiechu

-

możnaby

je

nazwać tytułem

filmu sprzed lat.

Państwo narzucało

wzorce

różnych

Pawków Korczaginów z Jak

hartowała się

stal - a

reakcją

na to

był

nasz, coraz bardziej zahartowany anarchizm.

Dopiero

Październik

1956

miał trochę

to

odmienić:

totalitaryzm

zelżał,

w

ślad

za tym i nasza totalna negacja spraw publicznych

przerastać

po-

częła

... w

pół-negację.

I tutaj porównanie klimatów obu totalitaryzmów, tego, jaki

przeżywał i opisał

Grass

i

tego, jaki

był

naszym

udziałem, wywołuje

wiele refleksji.

Rozpadł się

ten nasz

świat

wraz z

małżeństwa.mi,

zawieranymi przez jego uczestników. Dla nowego pokolenia

brakowało już

miejsca we Wrzeszczu, trzeba

było szukać

go w nowych dzielnicach mieszkanio- wych

Gdańska.

Moja droga

prowadziła

ostatecznie do nowego osiedla,

powstałego

w opisanym w Psich latach miejscu „hauptbannfilhrera Uli Gopierta, który

niegdyś

wraz z jungbannfi.ihrerem Wendtem rok w rok

otwierał

popularny obóz namiotowy w Lasku

Żabiańskim

pod

Oliwą".!4

Oto dlaczego mój odbiór

„gdańskiej

trylogii" Grassa a Psich lat w

szczególności

prowadzi mnie do postawy,

jaką

Faulkner

zalecał

w sto- sunku do Ulissesa Joyce'a - aby

się

nad nim

„pochylić

jak

niewykształ­

cony kaznodzieja baptystów pochyla

się

nad Starym Testamentem". Bo jest to

gdański

Stary Testament, do którego od 1945 roku, naszymi

ży­

ciorysami dopisujemy Testament Nowy.

Osobisty stosunek

teraźniejszego gdańszczanina

do Psich lat uza- sadniony jest tym,

że

i ta

książka

jest niezwykle

osobistą.

Jej cezury wyznacza

życiorys

Guntera Grassa.

Główną, centralną

jej

część

otwiera rok 1927; poprzedza

obszerna charakterystyka

wydarzeń

dnia 11 czer- wca tego roku, w którym

urodziła się

Tulla Pokriefke. 18 stycznia tego roku

wyznaczył

profesor Oswald Brunies

datą

narodzin adoptowanej przez niego Jenny. 7 maja 1927 roku

urodził się

narrator tej

części

Psich lat, Harry Liebenau ... a 16

października

1927 roku w tym samym co tamci rejonie Wrzeszcza - Gtinter Grass. Gdy

zaś

Harry Liebenau opowiada o sobie: ,,W

siedemnaście

lat

później ktoś wziął

mnie w dwa palce i

wsadził

jako

ładowniczego

do prawdziwego

czołgu"25 -

przed- stawia

życiorys

Guntera Grassa, zmobilizowanego w 1944 roku.

Uderzające podobieństwo życiorysów

Joyce'a i Grassa na tle przed- miotów ich

twórczości

- Dublina i

Gdańska

- musi tu

również być

brane pod

uwagę.

James Joyce

opuścił

na

stałe Irlandię

w 1904 roku, w tym samym, w którym

umieścił akcję

Ulissesa. Przed

pierwszą

woj-

ną światową przybywał

tam kilkakrotnie na krótko, w interesach; do

niepodległej

Irlandii,

powstał~j

po tamtej wojnie, nie

zawitał

nigdy.

t~ Tamże, s. 373.

i6 Tamże, s. 115.

17

(20)

Dla G{intera Grass": ego

świat gdański zawalił się

w 1945 roku, wraz z

końcową fazą

drug ej wojny

światoHej; przyjeżdżać

tu zacznie dopie- ro po wielu lakch, do nowych, polskich

przyjaciół.

Joyce

liczył

32 lo.La

w

1914: roku, kiedy

op~blikował

Duulil'iczyków;

tyleż

lat

lic:-:ył

Gr:1: ;s w 1959 roku, gdy

ukazał się

Blaszany

bębenek.

W dwa lata

p6żniej,

gdy

każdy

z nich

miał

34 lata, Joyce

ogłosił

w 1916 roku Portret artysty z czasów

młodości,

a Grass w 1961 roku Kota i mysz. Dop~ero osi,atnie

człony

tych trylogii

powstały

w

różnych odstę~

pach czasu. Grassmvi potrzeba

było

tylko

następnych

dwóch lat, gdy

wydał

w HlG:3 roku Psie lata.

Sześciu

lat

potrzebował

Joyce, aby

wydać

w 1922 roku U.issesa.

Stwierdził, że

ut\.vór ten

powstawał

przez osiem lat - od 1914 roku i

że sp(:dził

rni.d nim 20

tysięcy

godzin. Daje to w tym cfrn.iolcciu

Fr:,:.ccic.:tną

200 godzin miesiqcznie, czyli odpowiednik za-

• trudnienia r.a

pełnym, ośmiogodzinnym

ctncie.

Ulisses

zamkn4ł „dubli:óską trylogię"

w rn lat po opuszczeniu Irlan- dii przez Joyce'a; l'sie lata

zamknęły „gdańską trylogię" w

18 lat po za- waleniu

się

dawnego gdai1skiego

świata, w

jakim

urodził się i wyrastał

Gunter Gra~s. Czy i jaki

wpływ

na

prezentację

miejsc, dla

każdego

z nich

będących „pępkiem świata" miało

to

długie

i

trwałe

od nich od- C:alenie? Egon Naganowski odpowiada na to w odniesieniu do Jamesa Joyce'a:

Paraboliczną wymow~ posiada w powieści przede wszystkim sarn Dublin, Mo- rze Sródziemne Joyce'owskiego Ulissesa. Taką ,.zbiornicą życia" jest Dublin w Ulissesie, choćby w X epizodzie, w którym ponad 50 postaci, reprezentujących róż­

ne warstwy społeczne i zawody, wędruje po mieście (Pływające Skały), przedsta- wionym, podobnie jak w Dubliiiczykach, techniką pedantycznego rejestrowania ulic, sklepów, warsztatóv-:. firm. restau!.'acji, imtytucji publicznych i zabytków, składa­

jących się na oblicze „kolektym1ej indywidualności" irlandzkiej stolicy. Z tej su- chej rejestracji, skrz:yżowoanej z zapisem najzwyklejszych i najbanialniejszych rozmów. gestów, (;druchów i myśli pół setki Judzi, em;rnuje atmosfera szarzyzny i jednostajności, odciająca monotonię Dublina i monotonię kamiennych pustyó.

współczesności w ogóle... Ale jednocześnie w X epizodzie i kilku poprzednich po- jawia się już miasto inne, impresjonistycznie zamglone i zwiewne albo futurystycz- nie miiawkowe, przesuw·ające się za szybą dorożki, któq Bloom z przyjaciółmi jedzie na cmentarz ... Niemal z każdym epizodem ten drugi, wystylizowany i zde- formowany Dublin bierze coraz bardziej górę nad pierwszym ... Tak to „dear dirty Dublin" - ,.kochany, brudny Dublin'' z VII epizodu - z którym Joyce czuł się do tego stopnia na zawsze zwic.1zany ,.gniewną miłością", że pragnął być jego Ca- nalettem, staje się w końcu miastem syntetycznym, miastem wszy:;tkich miast, cite supreme, utopią i zamaskowanym fantastyczn:1 groteską marzeniem A kiedy Bloom i Stefan wraca2ą do domu, ulice wypełnia ciemność i sen. sen. z którego powstanie trzeci, najdziwniejszy Dublin z Finnegans Wake.28

Jest to obraz trójstopniowego przechodzeni:1 od realistycznego, wr~cz fotograficznego obrazu ukochanego miejs~a, ku jego coraz wi(tk-

26 E. Naganowski, op. cit., s. 94-96.

18

(21)

szcj idealizacji w mian~

upływu

lat. Czy ten sam proces wykazuje twór-

czość

Guntera Grassa?

U niego, przeciwnie,

świat młodych

lat, jaki

stał się

tylko

historią

od wiosny 19·15 roku,

zastygł

w statycznym

kształcie,

w jakim senty- ment twórcy do tego miejsca idzie w parze z trzymaniem

się

w ryzach realizmu, w prezento\vaniu jego obrazu w kolejnych

dziełach

- przy- najmniej z cyklu

„gd&ńskiej

trylogii". Realizm w prezentowaniu owego

,,świD.b

zag;nionego''

łączy się

z scntymentern,

ujavrniającym się

,v kon-

fraśc;e,

z jal:im w stos:..:nk:..1 do miejsca dawnego - Gdaf1ska przedsta- wiane jest miejsce nowe, w jakim

przyszło

Grassowi

osiąść

na zacho- dzie Niemiec, po drugiej wojnie

światowej.

Tym nowym miejscem j2.:;t Di..lsseldorf, ku któremu bohater Ma- terniad wc;druje poprzez

Zagł~b:e

Ruhry. Krajobraz

się

przesuwa: ,,Kon- tury ruin: to jest Recklinghausen, a

może już

Herne, z prawej Wanne, z le\vcj Eickcr'; a wkrótce: ,,Po lewej

Schalke-Północ

z kopalniami Wilhelrnina-Viktoria, po prawej \Vannc bez Eickcl..."

27

I znowu trudno mi

uniknąć

osobistej refleksji: w

tymże

Wanne-Eickel

urodziła się

przed

pierwszą wojną ś,viatową

moja matka; ostatecznie ponad

połowę życia

spqdzila

w

Gdaósku, podczas gdy Grass,

gdańszczanin

z urodzenia -·

tam, na Zachodzie ...

JJLisseldorf: tuiaj

osiadł

Oskar :·viatzerath po opuszczeniu

Gdań.ska i

dopiero tutaj

zaczął rosnąć.

Czy ten przekaz z Blaszanego

bębenka rniał być aprobatą

porzucenia Wschodu i zyskania przez to nowych

moż­

liv:ości?

Ale zatazem

w

Psich latach,

jakżeż

negatywnie patrzy na to nowC! miejsce V/alter Matern:

Tego siedliska zarazy udav,:ało mu się dotychczas unikać. Zawsze tylko prze- jeżdżał. nigdy nie v.;ysiadał. Kolonia? Tak. Również Neuss z drutem do robótek.

Tydzieó. \V Bcnrath. Zagłębie Ruhry, cd Dortmundu do Duisburga, Raz dwa dni w Kai.:;crswe:rth. Chqtnie wspcmin:1 się Akv:izgrc!n. Przenocować w Bi.iderich, ale nigdy w tym burdelu na kółkach. Spędzić Boże Narodzenie w Sauerlandzie, ale nie u fikaczy. Krefeld, Di.ircn, Gladbach, okolica między Viersen a DLilken, wszystko

dość marne, a~c :cszcz2 marn:ejsza ta gangrena z C>prawnymi w o:ów wypukłymi

szybkami. ta obraza nie istniejącego Eoga, ten musztardowy kleks zaschnięty miG- d,y Dusscl a Renem, to bijące na ileś t.:i.m pic;ter zwietrzałe przefermentowane piwsko. ten poroniony płód. pozostałość po tym, jak Jan Wellem obskoczył Lorelei.

Miasto artystów teraz, miasto wystaw, miasto ogrodów. Biedermeierowska Wieża

Babel. Dolnore11ska czapa smogu i dolnorei1ska stolica. Patronackie miasto Gdaó- ska.23

Takie

wrażenie utrwaliło

w Grassie miasto, w jakim

spędził

pierw- szy okres powojenny, do 1953 roku. A na tym tle wspomnienie

gdań­

skiej IIcimat: ,,l\'fotern

wyrósł

nad

Wisłą. Każda Wisła

jest we wspom- nicninch szersza od

każdego

Renu".

29

1:1 G. Grass, op. c,t., s. 350 -351.

23 'fctrTL~C, S. 409.

2J 'I'u.1fl.ie, s. 35·1.

19

(22)

Ta gdaóska Heimat jest szersza od

stołecznego

dla niej

Gdańska.

To

gdańskie

przedpole

między Złotą Karczmą

a Bysewem, na jakim przesiaduje kaszubska babka Oskara Matzeratha. To

Żuławy

po obu stronach

głównego ujścia Wisły,

z

zamieszkującymi

je rodzinami Ma- • ternów i Amselów. To siedem wsi rdzennej Kosznajderii: Silno, Piasto- szyn, Ciechocin, Granowo, Lichnowy,

Sławęcin

i Ostrowite

30 skąd

wy- wodzi

się

rodzina Pokriefków. O tej szerszej Heimat

pamięta

Gunter Grass,

wspominając

swoich kaszubskich krewniaków,

zamieszkujących

w okolicach Kartuz.

31

Nie tylko

Gdańskowi, całej

owej

nadwiśla11skiej

Heimat

poświęcił

Grass

powiełć

Die Butt. Wielka

bałtycka

ryba i pokolenia kobiet

róż­

nych etnicznie

społeczności,

które u

ujścia Wisły

od

tysiącleci rybę tę oprawiały

i

przyrządzały

- stanowi w

twórczości

Grassa ten etap, któ- remu u Joyce'a odpowiada Finnegans Wake. Die Butt

ukazała się

w 1977 roku, w 14 lat po Psich latach; Finnegans Wake w 1939 roku, w 17 lat po Ulissesie.

O tym ostatnim z

dzieł

Joyce'a,

także dotąd nieprzełożonym

na

ję­

Z)'

k polski, pisze N aganowski:

,,Finnegans Wake, szczyt budowli, gigantyczny w samych założeniach ... ostat- nie dzieło Joyce'a rządzi się całkowicie logiką nocy i sennego marzenia, oczywiś­

cie znów poddanego, jak zobaczymy, ścisłym rygorom artystycznym".82

Ścisłym

r Jgorem artystycznym

podporządkowana

jest

także

Die Butt. Podzielona na

„dziewięć miesięcy"

- jak Grass nazywa jej kolej- ne

rozdziały

-

symbolizujące

proces stawania

się matką,

przedstawia w niej w chronologicznym

porządku

kobiety tej ziemi. Pierwszy „mie-

siąc" poświęcony

jest mitycznym kobietom przedhistorycznym, jak Aua, pramatka z III

tysiąclecia

p.n.e., Wigga z III wieku n.e. i

żyjąca

w cza- sach pomorskiej wyprawy misyjnej

św.

Wojciecha - Mestwina. Drugi

miesiąc

przed::;tawia

zmarłą

w opinii

świętości Dorotę

z

Mątów

(1346- 1394); trzeci -

żyjącą

w czasach burmistrza Ferbera

i

opata J eschke

Małgorzatę

Rusch (1498-1585); czwarty -

spaloną

jako

czarownicę Agnięszkę

Kurbiella (1619-1689),

współczesną

Marcinowi Opitzowi i malarzowi Mollerowi;

piąty

-

Amandę

Woykes (1734-1806) z cza- sów wprowadzenia upraw ziemniaków u

ujścia Wisły;

szósty -

Zofię

Rotzol (1784-1849) na tle czasów

napoleńskich

w

Gdańsku;

siódmy -

Lenę

Stubbe (1848-1942),

zamordowaną

w Stutthofie

socjaldemokratkę;

ósmy - doktor

Sybillę

Miehlau,

lesbijkę, osiadłą

w Berlinie Zachod- nim; wreszcie

dziewiąty

-

Marię Kuczerrę, kucharkę

ze Stoczni

Gdań·­

skiej, której

mąż,

Jan Ludkowski

zginął

w wypadkach grudniowych w

Gdańsku,

w 1970 roku.

ao Tamże, s. 116.

11 H. G. Siegler, op. cit., s. 21.

u E. Naganowski, op. cit., s. 137.

20

(23)

James Joyce

zmarł

w wieku 59 lat, w dwa lata pó wydaniu Finne- gans Wake, w 1941 roku. Gunter Grass w takim samym wieku

wydał

w 19B6 roku

kolejną „gdańską" powieść

Die Rattin. Jest to katastro- ficzna wizja

przyszłości. Ludność Gdańska

ginie w

następstwie

zrzucenia tu bomby neutronowej,

niszczącej życie

organiczne, lecz

pozostawiają­

cej

nietkniętymi

obiekty nieorganiczne. Miasto

Gdańsk

wychodzi zatem z tej katastrofy bez szwanku.

,,Pępek świata"

okazuje

się

Wiecznym Miastem, którego

ludność się

wymienia, ono jednak trwa,

kontynuując dziejową rolę

i tradycje. Trudno o

lepszą symbolikę

dla obrazu na-

stępstw

drugiej wojny

światowej

w rodzinnym

mieście

Guntera Grassa.

(24)

Maria Babnis

ŻYCIE KULTURALNE W GDAŃSKU W CZASACH ZABORU PRUSKIEGO (i793-1919)

TEATR I. r-.-1:UZYKA

Postanowieniem traktatu rozbiorov;ego z 1793 roku

Gdańsk został włączony

w obn;b mcnarchii pruskiej, tym samym

został

zmieniony je- go status polityczny. Dawne

potężne

emporium handlowe

cieszące

si<~

praktycznie

nieograniczoną swobodą

sprowadzone

zostało

do roli mia- sta prowincjonalnego.

Była

to tylko jedna ze zmian,

jaką przyniósł Gdańskowi schyłek

XVIII stulecia. Niemniej istotne

były

zmiany gospo- darcze i

społeczne,

których przyczyn

należy szukać

w u

biegłym

stule- ci u.

Zapoczątkowany

w drFgiej

połowie

XVII wieku upadek gospodar- czy miasta,

przybrał

na sile w XVIII stuleciu. Wojna

północna,

a na-

stępnie zaangażowanie się

Gda11ska po stronie

Stanisława

Leszczy1'iskie- go,

przyniosły

miastu ogromne straty materialne. Kryzys

pogłębiał

spa- dek obrotu

zbożem

polskim. W drugiej

połowie

XVIII wicku

uciążliwym sąsiadem okazał się

król pruski, Fryderyk II, który

niszcząc

handel mia- sta

chciał zmusić Gdańsk

do dobrowolnego

połączenia się

z Prusami.

Niepomyślna

sytuacja gospodarcza, w jakiej

znalazł się Gdańsk,

rzuto-

wała

nie tylko na

położenie ludności

miejskiej, ale

miała

dalej

idące

konsekwencje. Bogate

niegdyś

miasto, w którym

kwitła

nauka i sztuka,

przyciągało

artystów

i

uczonych z cakj Europy. Z XVI i XVII wicku

pochodzą

najwspanialsze

dzieła

sztuki gda11skiej.

Sława

Gimnazjum Akademickiego si~ga w XVII stuleciu poza granice Reczypospolitcj.

Kształcą się

w nim uczniowie z krajów skandynawskich, niemieckich, Czech„

Węgirr

i innych. Równoczefoie gda11szczanie

wysyłają

swych sy- nów na studia zagraniczne. Swobodny

przepływ

\Vartojci kulturowych

między Gdańskiem

a

Europą Zachodnią sprawiał, że

kultura gdai1.ska tego okresu

była

w

całym

tego

słowa

znaczeniu

kulturą europejską.

Nie- korzystne zmiany, jakie

zaszły

w

Gdańsku

w

ciągu

XVIII wieku, wy-

warły wpływ

na

życie

kulturalne miasta, które w

ciągu

stulecia

uległo

zmianom, a jego

intensywność

pod koniec wieku

wyraźnie osłabła.

Nie brak wpra.vvdzic

w

osiemnastowiecznym Gda11.sku wybitnych uczonych na poziomie europejskim, ale ich

działalność

przypada na

pierwszą

po-

łowę

wspomnianego stulecia. Regres

obserwować można

w sztuce

gdań­

skiej; mamy tu tylko jedno

znaczące

nazwisko - Daniela

Mikołaja

Cho- dowieckiego.

Całkowity

zastój panuje w architekturze miejskiej.

22

(25)

; HóvJnoleg·l~ .. z zahamowaniem rozwoju ni~których dawniej kwitną­

cych dziedzin kultury

można zauważyć

w XVIII wicku poszerzenie sfer zycia kulturalnego, na co

niewątpliwy wpływ miał

nowy

prąd umysło­

wy, jakim

było Oświecenie.

W

1720

roku

założono

w

Gdańsku

Towa- rzystwo Literackie (SocietHs Literaria), na którego

działalności zaważył

filozof niemiecki Chrystian WolH. W 17 4:3 roku

powstało

Towarzystwo Przyrodnicze (Societas phys

1

ciac eYp2r:rncntulis, od 1753 roku - Die Naturforschende Gesellschaft).

Skupiało

ono znakomitych uczonych gdailskich pod kierownictwem Dawida Kade i Jakuba Kleina. Towarzy- stwo to

stało

siq

ośrodkiem

intensywnych

badań

w zakresie nauk przy- rodniczych.

W tym czasie

gdańszczanie

utrzymywali

ożywione

kontakty z Ja- nem Chrystianem Gottschedem z Lipska,

zn.łożycielem

Towarzystwa Niemieckiego (Deutsche Gcsellscha[i,), którego celem

było

doskonalcn ie jc;zyka niemieckiego. Pod

wpływem

tych kontaktów w 1752 roku po-

wstała

w

Gdańsku

pcdobna organizacja o nazwie Niemieckie Towarzy-

~;two Nauk w GdJ11.sku (Die D2ut..,che Ge:-a=:ilschaft der WissenschaftE'n in Danzi.g).

Członkowie

tej organizacji interesowali siq jqzykiem nie- mieckim i próbowali swych sil na polu literackim w tym

języku.

Za- danie doskonalenia jqzyka niemieckiego

postawiła

sobie

także

inna or- eanizacja

powstała

w Gdaósku w 1755 roku, a mianowicie Nierriieckie Towarzystwo dla Podniesienia Dobrego Smaku (Die Deutsche Gesell-

~chaft zur I32forderung des gutcn Geschmnckts). "

Powstawanie tych organizac_ji

było związane

z typowym dla wieku

Oświecenia

zainteresowaniem jqzykami nnrodowymi, ale

także.

ze

zwięk­

szonicm

siG wpływów

niemieckiego kn;gu kulturowego w

Gdańsku.

Wy- nikiem tych procesów

był

wzrost produkcji

książki niemieckojęzycznej,

,v tym tlurnaczeil literatury polskiej. Warto tu

dodać, że książka

cieszy-

ła [:;i~

w XVIII wicku nie

słabnącym

powodzeniem

wśród gdańszczan;

liczne ksiGgozbiory prywatne,

s.iGgającc

niejednokrotnie wielu

tysięcy

tomów,

zasiliły w

XIX wieku ksiqgozbiór Biblioteki Miejskiej.

,Jak

już

wspomniano, zaj(~cic Gdar1slrn przez Prusy

przyniosło

sze- reg zmian w

życiu

miasta i mieszkaiiców.

Najważniejszą zmianą było

zlikwido?vanic autonomii i \Vprowadzenie admnistracji pruskiej.

Pocią­

g.rit,lo to za

sobą

zmiany w strukturze

ludności.

Do miasta przybywali urzc;dnicy pruscy, of icerowic

i żołn

i erze garnizonu vv.caz z rodz inami.

Przyv.;ozil

i

od1rnenn2 wzorce kulturowe, nav. yki

1

przyz,.vyczajenia.

Róvmocześnie nastqpowały

w

Gcańsku

przemiany w

życiu społecznym, hf;dące

wynikiem ogólniejszych procesów

zachodzących

wówczas w Eu- ropie pod

wpływcn.1

l1ascl

oświeceniowych

i rewolucji francuskiej. Uwi-

doczniły

siq one, mó\:viqc najogólniej, w szerszym

dostępie

do

oświaty

i wiqkszej

aktywności,

której wyrazem

było

m.in. tworzenie instytucji

użyteczności

publicznej,

różnego

rodzaju organizacji i towarzystw.

Zrnicniona sytuacj~, w j~kiej rnaLlzl si~

Gdańsk

po aneksji, wyma-

23

(26)

gała

od jego

mieszkańców

nie tylko pogodzenia

się

z losem (jak wiado- mo

gdańszczanie

nie chcieli

poddać się

Prusakom), ale

także

dostosowa- nia

się

do nowych warunków. Tym

można tłumaczyć pewną apatię mieszkańców

w tym okresie.

Nastąpił

okres wyciszenia potrzeb kultu- ralnych, który

trwał

lat ponad

dwadzieścia,

na co

wpłynęła

tau-de nie-

stabilność

polityczna, spowodowana utworzeniem w 1807 roku Wolnego Miasta. Wprawdzie przywrócono wówczas dawny status polityczny

Gdańska,

ale

równocześnie nałożono nań ciężary

wojenne, nie

sprzyjają­

ce rozwojowi gospodarczemu i

społecznemu.

Wolne Miasto

istniało

lat zaledwie

sześć

i nie

przyniosło Gdańskowi żadnych korzyści,

a jedynie

ruinę gospodarczą.

Instytucją kulturalną,

która

przetrwała

w

Gdańsku

ten okres

był

teatr. Znakomicie

się rozwijający

w

przeszłości,

o którym w

połowie

XVIII wieku anonimowy krytyk

pisał, że

jest bez

wątpienia

najlepszym teatrem w Niemczech, nie tylko ze

względu

na

„zręczność"

personelu, ale

także

na sztuki i dekoracje (cyt. wg: O. Rub, s. 18), sta-

rał się dostosować

do zmienionych warunków i gustów nowej publicz-

ności.

8 maja 1793 roku z okazji wcielenia

Gdańska

do Prus wystawio- ne

zostało

widowisko

zatytułowane Święto radości

(Das Fest der Freu- de). Dawny europejski repertuar stopniowo

był zastępowany

niemiec- kim.

Królował

Mozart. W 1795 roku wystawiono Zaczarowany flet (Die Zauberflotte), w 1796 roku Don Juana, w 1798 roku - Wesele Figara (Figaros Hochzeit). W 1799 roku

odbyła się

premiera dramatu Frydery- ka Schillera Fiesco.

Ale i tu

dały znać

o sobie

trudności.

W 1797 roku

zespół

teatralny Schuchów

opuścił Gdańsk, udając się

do Królewca. Z

wyjaśnienia

dy- rekcji

dotyczącego

tej decyzji z dnia 29 czerwca 1797 roku wynika,

że

przyczyną

opuszczenia miasta

był

z jednej strony nie

gwarantujący bezpieczeństwa

budynek teatralny (drewniana buda na peryferiach

Gdańska,

w okolicach dzisiejszego Podwala Przedmiejskiego), a z dru- giej - zbyt

małe

zyski w stosunku do

wkładu

pracy (Rub, s. 53). Jako warunek powrotu dyrekcja teatru

postawiła

wybudowanie nowego gma- chu.

Należy

tu

wyjaśnić, że

teatr Schuchów

obsługiwał Gdańsk

i Kró- lewiec. Na

szczęście

dla Gdaó.ska, 27

października

1797 roku

spalił się

gmach teatru w Królewcu, tak

że już

w listopadzie tego roku

artyści

powrócili do miasta.

W czasie, gdy teatr Schuchów

przebywał

w Królewcu, do

Gdańska zawitał zespół

Tomasza Truskolaskiego z Warszawy.

Grał

on w czasie Jarmarku

Dominikańskiego, odnosząc

sukces artystyczny i finansowy.

Repertuar teatru

obejmował francusko-włoskie

wodewiile o tematyce

ludowej. I tak 21 sierpnia wystawiono

Miłostki rzemieślnicze

Karola

Goldoniego, w

przekładzie

Wojciecha

Bogusławskiego,

22 sierpnia -

Dwóch strzelców

i mleczarkę

Ludwika Anseaume, z

muzyką

Aegidiusza

Duni, w

przekładzie

Jana Baudouina, Dwa bilety Jana P. Floriana

24

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nabucco Verdiego nie doczekał się zbyt wielu realizacji na polskich scenach ope- rowych. Przy niezwykłej popularności włoskiego kompozytora wśród miłośników opery,

Państwowej Szkoły Baletowej w Gdańsku. 12 • W ramach Dni Krakowa w Sopocie, na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże wystawiono Scenariusz dla trzech aktorów Bogusława

Działo się tak przede wszystkim dlatego, że bez względu na orientację polityczną byli oni edytorami tygodniowych dodatków religijnych, których nakład był

mnie jeszcze nie z?apali Gdy miejsce

Ta strukturalno-gatunkowa cecha rosyjskich wierszy o Polsce uwydatniła się bardzo silnie zwłaszcza w strofach poetów minorum

Polecenie - msdt - Narzędzie diagnostyczne pomocy technicznej firmy Microsoft.. Narzędzi można używać do zbierania informacji o problemach z

Innym typem organizacji wiersza stosowanym przez Brzękowskiego, który szczegółowo omówił i zinterpretował A. Waśkiewicz 10 11 , było wykorzystanie metody montażu

Jeśli więc mamy porównywać życie Boga z życiem ludzkim (bo zgodnie z przywołanym wyżej metodycznym antropomorfizmem, tylko takie myślenie jest nam dostępne), to życie