Gdański
Rocznik
Kulturalny
I .. . L._ .. ____ _ _
. . : l
Gdań
oczni
ultural
'
... - 15
Gdtuzsl?ie To~varzysltvo Przyjaciół Sztuki
Gcla11sh 1 !JfJ , J
Zes.pól redakcyjny: ,\1 i tostu wa B uko w~k11-Schic.:/,1n<111
,i.
.lClu:k Kolll<:a, Wzk lor Fe- pliizski, Tadeusz Roa<;>'Wicz, Andrzej Kr:::ysztof Waśkiewicz (redaktor nac:::elnyJ Wydano z funduszy Wydziału Kultury i Sztuki Urz~du Wojewódzkiego w Gdai1sku.Projekt okładki \Vlculuslaw Kawecki Wybór fotografii: Adam JJawlak
Opracowanie redakcyjne, techniczne i korekta: Andr::ej K. Wa.~kiewicz
Poprzednie numery .,Gd„d1skicgo Hocznika Kulturalne,;u" Sc.i du nabycia· w Gdm1·
skim Towarzystwie Przyjaciół Szt~ki. Gda11sk, ul. ChJE:.hni~ka 2. tel. 31-25-35.
ISSN 0860-2492
F-53 DZIAŁ REGIONALNY (
Gdańskie Towarzystwo Przyjaciół Szluki U:HJ4
Wydanie I. N układ 300 egz. Ark. wyd. 31. Arkuszy druk. 2G
+
1.0 urk. druk. wkładek ilustr. Papier drukowy sat. III kl. 70 gram.
Druk i oprawa tekstu: Sp ... E-graf'', ul. Kartuska 245.
SPIS TEEECI
Od redakcji
Andrzej Piskozub Umbilicus nwndi: Gdańsk, Giintera Grassa .
Maria Babnis Zycie lwlturalne w Gda11sku w czasach zaboru pruskieoo
( 17:13-191.9). Teatr i muzyka . 22
I~lżbicla Piotrowska Srcdowislw twórców i wytwórców książki w Gda1'1sku
w okresie Oświecenia 4~1
Iwo:1a Zachciał Ksiq:ka po/,ska w Wolnym 1Hieścic Gda1'isku ( 1920-1939) 52 Wiktor Peplil'lski Wyclawcy prasy pomorskiej w latach 19:!0--1939 jako edy-
torzy książek 72
Stanisław Ludwig Czołowi edytorzy morscy na Pomorzu w latach 1922-1991 8-1
Tadeusz Bolduan „Litery'' ( 106:;-1974) 93
Henryk Szabc1!a Zycie i filozofia Tadclls:::a Bilikiewicza 112 Józci Bachórz Krótkie opisanie tych rzeczy, których nie ma. oraz tych rzeczy,
które sq w wierszach, Teresy Ferenc . 126
Gertruda Skotnicka Dziecko ~ świat w lirykach dla dzieci Teresy Ferenc . 141 Krystyna Turo Komandor Bolesław Honwnowski i jego „Torpeda w. celu".
O polskiej autobiograficznej litcratm:.c wojenno-morskiej XX wicku 155
Jan Drzeżdżon Poeta i homunkulusy . 173
Leszek Szulc Hieronim .la rosz Derclowski -- zycie i twórr.to.~ć 187 ,J rJ!anta Treder-Michalska Zycie i twórczoY· Al.ojzcgo nnclzisza . 20\
Małgorzata Gajcwska·-Wictr7y11.sk:1 Leon l!ryke jako twórca epopei ,.Dobro-
oost i Miloslau;a," 222
T Lrnna Dyktyóslrn Szkic do port retu: ,\ H 110 Choclulwwsk.a. 238
Adam Pawlak MaksyP1źlia11 Kasprowicz . 252
Adam Pawlak Fo prestu być cztowiekicm . .Jerzy Zabłocki (1927-19~13) 258
Zofia Watrak ,Xachu" 263
,Jacek Kotli ca W Gd01islciej Dokwiaclczalncj Pracowni Graficznej ,.Oficyna"
/JO dwudziestu lalach od jej założenia 269
Tadeusz Rogowicz Zespól 1'vluzyki Dawnej ,.Cappella Gcdanensis" (1984-1[)90) 278 Tadeusz Rogowicz Gcla,'zska Grafika Holw l:J70--19:J2 . 293 Jadwiga Charzyi'lska .ś'wiat jcdncosobowych niniejs:::o.fri. Festiwal ,.Swiat we-
c/1,ug Themersonów" z perspektywy organizatora 304
Odeszli w pamir;ć. Oprac. Eugenia Kochanowska 312
Andrzej Bukowski Bernard ,'-:,uchta w świetle swoich listów 318 Bernard Sychta Listy do Andrzeja Bukowskieqo. 1.937-1982 325 Tadeusz Rogowicz Kronika życia kulturalnego Wybrzeża Gdańskiego 1990 403
OD REDAKC.JI
,,Gdański
Rocznik Kulturalny" jest wydawnictwem twórców kul- tury
isztuki, adresowanym do tych wszystkich, którym . bliskie
sąspra- wy
życiakulturalnego i artystycznego. · -·
Z natury rzeczy interesu.1e nas po ró,vni
przeszłośći
tcraźniejszo-~ć.Widzimy je jako
składoweprocesu, którego poszczególne elementy i epi- zody staramy
się zapisywaći
interpretować.W obecnym tomie po raz pierwszy publikuj<:;my
dużyblok tekstów
poświęconych
literaturze kaszubskiej. Blok ten
przygotowałdla nas pro- zaik i badacz tej
twórczości, zmarłyniedawno Jan
Drzeżdżon.Po raz pierwszy
teżpublikujemy teksty listów,
korespondencjęBernarda Sych- ty z Andrzejem Bukowskim; jakkolwiek
dotycząspraw
odległych, mt1ją-
sądzimy-
takżewalor aktualny.
Podobnie jak poprzednie - i ten nie stanowi
zamkniętej całości,kontynuujemy w nim wszystkie stale
działyi nurty problemowe obecne
w poprzednich tomach.
Andrzej Piskoz'l..lb
UMBILICUS MUNDI: GDAŃSK GUNTERA GRASSA
'u{nbilicus 1ńundi - pępek świata, jego punkt środkowy.
Qtym, że
tąki.m
jest dla Guntera Grassa miasto, w jakim
się 1927roku
urodził- nie ma
·,wątpliwościczytelnik jego
powieści.Temu
zresztązawdziqcza Grass swą niezwykłą popularność, okazywaną mu w Gdańsku, ilekroć z Niemiec tutaj przybywa. Ale tak samo ocenia to niemiecka krytyka li- teracka.
· Karl · Lothar Tank, 111emiccki biograf pisze,
iżGdaó.sk wrilz z przcd-
mie.ściem
Wrzeszczem to dla tego pisarza stolica, punkt centralny
świata;miasta niemieckie, w jakich Grass po opuszczeniu
Gdańska przebywał- Dlisseldorf, Ilamburg, Kolonia. Berlin - to tylko
przedmieściaalbo miasta satelickie owego centrum
gdańskiego, wokółktórego i
dziśjesz-
cze.'wszystl~o. się obraca.'
1Inny niemiecki autor. Ilans Georg Siegler w eseju Gunter Grass und
DanŻigpisze,
żekrytycy niemieccy
sąpod wra-
żeniem
owej
„ironizującejmegalomanii··,
stawiającejznak
równości międzyGda1'1skicm a resztq
świata:,,Danzig /also die Welt" .
2,,Wyznaniem wiary'' - grassowskim Credo -
nnZ\vać możnaów
słynny pas:5u::;
z Psich, lat:
Było sobie kiedyś miasto.
które obfJk przedmieść Orunia, Siedlce. Oliwa. Emaus. Pruszcz.. Swic;ty Woj- ciech. Młyniska i Nowy PDrt miało przedmieście o nazwie Wrzeszcz. Wrzeszcz był
tak duży i tak mały. że wszystko, co n.:1 tym świecie wyd;:irz.i siG lub mogłoby siG
wydarzyć, wyd;:irzyło się też lub mogło byłoby się wydarzyć we Wrzeszczu.a
Ale to
już byłogdzie indziej! Na
pięćlat przed
przyjściemGrassa na
świat,James Joyce
opublikowałUlissesa; nie
sformułowałpodobne- go Credo, lecz
wprowadziłje w czyn: Dublin
byłtak
dużyi tak
mały, żei tam
mogło byłoby się wydarzyćwszystko. Na
przykładOdyseja, sprowadzona do
jednościmiejsca, czasu i akcji.
Dzień 16czerwca
1904roku
przeszedłdo historii literatury
światowej.W
ciąguosiemnastu go-
1 K. L. Tank. Gunter Grass. Kopfe des XX . .Johrhnnderts. Bd. 38.. Berlin 1965. s. 12.
2 H. G. Siegler, Gunter Grass und Danzig. .,Nordost-Archiv. Zeitschrift filr Kulturgeschichte und Landeskunde''. Heft 89, 1988, s. 25.
3 G. Grass, Psie lata. Przeł. S. Błaut. Gdańsk 1990: s. 298.
( )
o
dzin
rozegrałasiq na terenie Du blina przetransponowana tam nowa wersja
wędrówkiOdyseusza -
każdemuz osiemnastu kluczowych epi- zodów homerowskiej epopei
wyznaczyłJoyce
jednągodzinc; w wqdró"v,:- kach Leopolda I3looma i Stefana Dedalusa po irlandzkiej stolicy.
Czy zatem Grass w Psich lClwch idzie tropem joyce'owskiego arcy- wzoru? Wrq_cz przeciwnie,
wybrał założenieoryginalne, odwrotne do zrealizowanego w Ulissesie .Jamesa Joyce'a.
Pr:::estrzeń i
miejsce - to
tytuł książkiYi-Fu Tuana, ameryka11skie- go geografa pochodzenia chi1'1skiego. niedawno uclosh~pnioncj w prze-
kładzie
polskim. Czytamy w niej:
.. Przestrzei'1" i .. miejsce" s,1 to słowa zwykle. określaj,lce prJwszcclll1c dn- rwiadczen:a. Żyjemy w przestrzeni... l\Tie.isce to bezpiecze11.stwo. przestrze11 to
wolność-: przywi4zc1ni jesteśmy drJ pierwszego i t~sknimy za drugą .. Olc1 definicji pojGcia „przestrze11." .. miejsce potrzebu~,1 siebie nawzajem. BC'zpieczeństwo
i stabilność miejscc1 zwrnca naszq uwn'i~ nu otwartość. wielkość i gwz·.~ przestrze- ni - i na odwrót.4
Joyce
unicestwił przestrzeń,spro\vadzil
jądo miejsca: Odyseja, zc1- rniast na
rozległychprzestrzeniach Sróclziemnomorza,
przeniosłasiG na miejsce - do Dublina. Grass przestrzeni nie unicestwia: jej „otwar-
to:;ć, ,viclkość
i groza., jest sceneriq Psich Lal. Wypc1dki przedsta \vwnc i omawiane w
książcerozgrywaj<{ siG w Berchtcsgadcn i na ~Jolach bi- tewnych drugiej wojny
światowej,w kvrnterach Fuhrera w Winnicy i
Kętrzynie,a w
końcuw podziemiach Kancdnrii Rzeszy, w
oblqżonymBerlinie.
1\lepunkt obserwacyjny, z jakiego wszystkie one
sądostrze- gane i
wartościowane- to „miejsce", umbilicus mundi, Wrzeszcz.
Fuhrer jest tu dostrzegany i doceniany, odkąd ofiaro~ano mu Prin-
za, spłodzonegoprzez IIarrasa, psa stolarza Liebcnaua z Wrzeszcza; tyl- ko dlatego stolarz Liebcnau, jego szwagier
iinni pracownicy
wst~pująkolejno do partii nazistowskiej.
MłodyIlarry Lichenau z
wrześniaHJ:19 roku zaparniq_tal,
żeo
mały włos byłbywówczas
zobaczyłw Sopocie fiihrcra:
Ludność za kordonem Llopyluje sH;. czy widzieliśmy fi.ihrcra. Ojciec potrz;1sa
stolarską głową: - Nic. ludzie. fuhrera nic, ale widzieliśmy jcgn psa. czarny jest.
mówiq wam. jak czarny był nasz Ilarras.:;
W kilka lat
później, jużw niemieckim mundurze, llarry z
kuzynką\Ve
wrzeszczańskimkinie
ogląda poprzedzającąfilm kronikG tygod-
niową:
Nowa muzyka. Inny kamerzysta: 8pokój. jesienne liście w slm1cu. popołudnie
wysypune żwirem ,;1!2jki; kwat~ra g!Ó\Vlla fi.ihrera. - H;.1ny. popatrz tylko. Bieg-
4 Yi-Fu Tuan. Przestrze1'i 13-16.
s G. Grass, op. cit., s. 246.
miejsce. Przeł. A Morawióska. W-wa 1987. s.
nie. słoi. merda ogorn~;:1. ~h~dzy 11:m a tyrn lol:likicm . .Jasne. że to on: nasz pies.
Pies naszego psa. znuczy ~ii:;. wykapany: Pri11z. tr:> jest Prinz. którego n.1sz Harras ... n
Kapitalny jest opis zamachu no Ilitlcn1 z 20 lipca 19H roku - a zwlaszczn jego pointa:
Ibrry Liebenau ze służby pomnc11ic1.ej l0t'.lictwa - aby z wielkicgrJ świuta zamachowców. mc1p sztabowych i ocalałej postaci fuhrera powrócić na przedmieś
cie \Vrzcszcz - dowiedział si<; z glc;~nrJ !n.-;tawionego radia o nieudJ.nyrn zamachu.
Wymieniono też nazwisko zamachriwca i jego wspólników. Harry rnartwił siq o psa Prinza. który był potomkiem psa Harrasa: b'> ż,1dcn komunikat spccjc1lny. Żćldna wzmianka w gazecie ani nawet s1.cptem wyp<JWicdz.ia11e hasło nie zdradz;.tlo. czy pies był jedną z ofiar. czy też Opatrzn,Jść nszcz(;dzila go podobnie jak jcgn pana.7
I tak dalej,
ażdo \Vojenncgo finaL1, kiedy Prinz
uciekłz Kancela- rii Rzeszy, co
stało si<; osiąko1·1cowcj fazy bitwy
berlińskiej.Nieoczeki- '.v.:rnc rLichy woj~k niemieckich, dyktowane poszukiwanicrn psa
iblo- kowc.micm mu drogi ucieczki,
wywoływałyrównie nieoczekiwane kontr- posuni(?cia Armii Czerwonej:
lecz nikt, kto umie czytać. niech nie s<1dzi. że pies nie dotarł. Osrn-:!go maja
tysiąc dziewięćset czterdziestego pi~1teg,> roku. n czwartej czterdzieści piGĆ rano,
przepłynął Lab(: powyżej Mar;dcburg;t prawie nie zauważony i na zachr)(Jnim brze- gu rzeki zacz<1! szukać sobie nowego pana.s
Tym zdaniem
koócząsiq dzieje wojny a zarazem
środkowacze:.;sc Psich lat.
Częśćostatnia - ]'vlatemiady to
teżswoista Odyseja denacy- fikacyjna Waltera Materna po czterech strefach okupacyjnych Niemiec.
w towarzystwie Prinza, który siq teraz do niego
przyplątał, zamykającsymbolicznie kn1g fabularny
książki.Inaczej
niżOdyseja Joyce'a, a po- dobnie jak pierwotna, homerowska, rozgrywa siq ona nie w „miejscu ., a w „przestrzeni". Gdai"1skie ,.miejsce", opuszczone przez
dawnąspo-
łeczność było
jednak
wciąż żywe,nie tylko w rozmowach ,.rozliczc:nio- wych ":
- To było. mój drogi. nic w trzydziestym szóstym. ćllc w trzyd;dcstyrn ósmym. clokladn:c clwudz~cstego kwietnia. b,, ty. uwierzysz czy nic. byleś \Vtccly w obst.nv~e. \V Jaśkowym Lesie. godzina dziesi<ita rano. Fuhrcrowska pogoda. Leś
na scena .. ~ Od czasu do cwsu - pami~tasz? - z polany Gutenberga dochodzi \V()- lanie kukułki... Wy, z knmpanii S.\ Wrzeszcz-Północ. musicie pozostawać w tJ;oto-
wości za kapele\ Bulrnlta w dole po lewej. bo d'l was należy później zorga;1jzowa- nie odmarszu. Rany. jak to wyszło! .Jaśk,1wy
r
,as fantastycznie odpowiada echem:wraca ono z polany Gutenberga. gdzie kukułka ani myśli przestać·. z Kopy Gro- chowej i Wzgórza Fryderyka ... Kukułka nic przeszkcdziła w niczym. FUhrcrowska pogoda. Go~cie z Rwszy byli pod \Vrażeniem. Ty też byleś przy tym. mój drogi.
Nic czaruj siG. W trzydziestym ósmym. Dwudzicstcg() kwietnia.~
1 ()
ff Tamże, s. 301.
1 Tamże, s. 316.
s Tam::e, s. 3 tO.
o Tamże, s. 37-1--375.
Psie lata
ukazałysiG w
l~;G::lroku,
rokubudowy muru
berlińskiego.Z tamtej,
zachodnioberlińskiejperspektywy,
wspominająco
ćwierćwiecze
wczesrner.;zą rzeczywisto~ć gdańską, utrwalałGrass
symbolicznąmie:~dzy obu tymi miejscami symetriq:
Tullo, p..1du śnieg. Wówczas i dzisiaj padał i pada. Sypc.1ł, sypie. Prószył. pró- szy. Kłqbil siG, klc;bi sic;. Walił. wali. Miótł. miecie. Zacinał. zacina. D,11. dmie. M;.i- sy śniegu na Jaśkowy Las. na Grunewald. na alejq I-Iindcnburg..1. na Clay .'\lice:
na plac targowy we Wrzeszczu i na plac targowy w Schmargend,;rfic: nc1 Bałtyk
i na jezir1ra Haweli, na Oliwę. na Sp;rndau; 11..1 Gd;1ńsk-Siedlce. na Berlin-Lichter- felde, na Emaus i na Moabit. Nowy Port i Prenzlaucr Berg: na ZaspG i Brzeźno.
na Babclsbcrg i Steinstucken; na ceglany mur wokół Westerplatte i na szybko wz!liesiony mur miE;dzy obu Berlin,uni pada śnieg i leży, padał śnieg i leża1.10
Symetrycznie, po
11miejsc w
Gdańsku 193Bi Berlinie
1963.Czy to przypadek,
żei w Dubli?iczykach Joyce'a jest scena padania
śnieguna 11 irlandzkich obiektów? Wyklucza tu zbieg
okolicznościMichael JiarscbeicJt, autor
niezwyklej k::;iqżl,i: (;untcrGrass. ·wart - ZahL -- Gott. D2r „plwntustische Realisnws" in den llunclejahren,
znajdującejsi<~ w zbiorach
gdańskiejBiblioteki PAN.
W swym obszernym studium
poświęcaI- Iarscheidt wiele uwagi sym- bolice liczb,
v,rystqpujących wPsic11 ki.uch.
Crnss siE;gnąltu do
średniowiecznej symboliki i mistyki liczb, do tekstów biblijnych i patrycystycz- nych. Sporo tu atmosfery,
kojarzącej sięz Irnieniem
różyUmberto Eco, czy pófoiejszcgo jego
\Vu)wd.luFouurnlta.
Ztych rozlicznych
przykładów,
zatrzymajmy
si<:;przy jednym: symbolice
„zlej dziewiątki".W średniowiecznej
symbolice
krzyż chrześcijański wyrażałalicz- ba
5,wynikajqcn z czterech punktów kierunkowych , wyznaczanych przez jego ramiona
i piątego.w
przecięciuobu ramion
krzyża.W ten sarn sposób
krzyżzL.1many, Hackeuknutz,
symbolizowałaliczba 9,
gclyż dochodziłytu cztery dalsze punkty, przy
końcu każdegoze
złamanychramion tego
krzyża. Wtradycji
średniowiecznej miał treść pozytywną, sakrcdną,jako
.,świqtaliczba potrójnej trójcy''
11,jako hitlerowska swa- styka staje siq
.,złą d?.iewiątką",w postaci
tyluż kukiełSA-mannów, zbudowanych przez Eddiego Amsela i tylu samo prawdziwych, zama- skowanych
członków;;4 kompanii SA
Wrzeszcz-Północ,którzy go ska- towali:
Ale w dalszym ciqgu. i to od poczc1tku. musi pogwizdy\vuć marsza: w śnic;;u
po kolana powstaje udeptana ścieżka. zanim w ogrcdzie stanie w szeregu dzicwiGL'
rosłych figur czekających na jego rozkazy. Juta obszyta such;:i brunatncl materi,\.
Pasek pcd brodą świiiskiego pc;cherza. Wypucowani skóq przybrani gotowi do c1k- cji. Spartanie na jednogarnkowym wikcie, dzicwiGciu przeciw Tebom. pod T ,u tyn i,).
10 Tamże, s. 195-19G9.
11 M. Harscheidt. Gi.i,nter Grass. Wart - Zahl - Gott. Der „phanta.stische
Realźsmlls" in den IIirnclcjahren. ,.Abłw!1dlungcn zur Kunst- Musik- und Litera- turwissc~schaft"'. Band 210. Douvier Vcrl.1g, Bonn 1!)76. s. 311.
11
w Lesie Teutoburskim. chicwi~ciu mc;żnych. wiernych. dzicwi~ciu Szwabów, dzie-
więć brunc1tnych łc.ibc;dzi, cstc1tni zaciąg. grnmc1dka straceńców. straż tylna. straż
przednia. dziewięć nlitcrow:mych nosów hurgunclzkich: oto nicdr1Ja Nibelun~ów w
zuśnieżnnyrn ogrodzie Eddiego Etzcla.1z
Nie je.st przypadkiem~
żeta sama liczbu powraca w „rozliczenio- wych" I\Ja t erniadach:
Dziewiqciu rycerzy. Jziew1~ciu pc1stcn.y i dziewiqć symfonii.
dziewięciu królów
klc;czało kiedyś w Kolnnii!1~
Syrn boliczny charakter owej feralnej liczby
podkreślaJej oczywiste
„naci,wanie": nie Siedmiu przcci w Tebom. nic Trzej Królowie itd., lecz zawsze
dziewiątka.IIarscheidt wskazuje,
żenawet owe
słynne„Credo o Wrzeszczu'' wymienia tylko
dziewit~ć przedmieść gdnńskich,z dwu-
•dz1estu sześciu, jakie wylicza Erich Kayscr - autorytet nauki niemiec- kiej - w swojej Dcw:iys Geschichte.
11Dla prezentacji
Gdańskaz okre- su jego nazistowskich „psich lat'' i to
takżenie
mogło byćprzypadkiem w precyzyjnie konstruowanej
pO\vieściGuntera Grassa.
Precyzja ta jest kolejnym ogniwem
lqczącym.Joyce'a i Grassa. Kry- tyka literacka
zauważyław Ulissesie
obecność ,.żelaznejkonslrukcji"
15w taki oto sposób
wypełnianejw
szczegółach:Pot.rzcbc1 oparcia siq na autentycznych dunych siqg,lła u Joyce'a do najdrob- niejszych szczegółów Ulissesa. W czusie pracy nad dziełem zwracał siq listownie do różnych osób w kraju doma6ając si~ informacji i materiałów z najrozmaitszych i najosobliwszych dziedzin. Swoją główną podporq w tych sprawach. ciotkQ .Józc- finq Murray (która później ku jego oburzeniu nie chcialu powieści przcczyti.lć. czy
dnczytać do ko11ca). zamc:cwł prośbami o dubli1i.skie bilety tramwajowe. stare ga- zety z czerwca 180-ł roku. śpiewniki kościelne itd i nmvet chciał. by nicszcz~sna starszc1 pani osobiście st\vicrdzi!a. czy normalna osnba mr>że przeleźć przez n~ro- dzenie domu przy Eccles Street nr 7 (mieszkanie Bloomu), i by udała siQ clr1 odle- glcgq Sandyi11r>unt. nad brzeg dubli11sk.iej zatoki i dostarczyłu mu wizualnych d;\- nych dotycz;.1cych kościolu Star-of-the-Sca. n którym mo\va jest w XI I I ('pizod;,ic.
;\ Frank Budgen musiuł swego niciwsyc()JH.'.~rJ przy j~1ciela zc1opatrywać w teksty i nuty piosenek ~picwanych z poczqtkien, wicku w Dublinie (UUsses jest nimi na- szpikowarw). \V ksic1żki o masonerii. podrqczniki chiromuncj1. kutnlngi wydawanr~
przez sklepy z firankami i również w staq prasq.16
Jaml;S .Joyce solidnie
zapracowałna entuzjastyczny odbiór Ulissesa, nie
przemijający,jak moda. lecz kontynuowany przez kolejne pokolenia czytelników tej
książki.Entuzjazm tm
podzielają najtGższepióra
światowej li tera tury:
12 G. Grass. op. cit., s. 202.
13 Tam::e, s. 483-484.
14 M. Harscheidt. op. cit., s. 320.
is E. Naganowski. Telemach w labiryncie świata O twórczości Jamesa Joycc'a Warszawa 1962. s. 314.
10 Tam::c, s. 80-81.
12
William Fo.ulkner wyr;.izil sit; w jcdt1yrn z wywiadów o Uli~sesie, że należy
siG nad nim „pochylić jak niewykształcony kaznodzieja baptystów pochyla sic~ nad Starym Testo.mentem: z wiarq.17
Podobna
sławai podobny odbiór jego artystycznego przeknzu towu- rzyszq Gunterowi Cras::;owi
odkądw btach 1959-196~~' w dwul2tnich odst~puch
ukazywnłysi~ poszczególne
cz<.;ścicyklu, nazwanego
„gdm1ską trylogią":Blaszany
bębenek,Kot
irriysz, Psie lata. Krytyka literacka
uznała
pojawienie si<.~ Die Blcchtromrnel ( 13laszcrnego
bębenka)zn mo- ment
przełomowy whistorii powojf.:nnej
powieściZL1chodnioniemiec- kiej.18
Znnim
twórczośćta
zostałapolskiemu czytelnikowi udostt;puiona w
przekładzie, obrosła już legendą. PrzyczyniłosiG do tego nakrqcenie w
197:1filmu 13laszany bc:benclc z D:miclem Olbrychskim w jednej z
głównychról. Cenzuralne przeszkody w
wyświetlaniutego filmu w Polsce, perypetie
wokółwydanw polskiego
przekładu13las2anego
bębe;ika wobec
zastrzeżeilcenzury do fragmentu,
opisującego zajęcieGdm'1- ska przez Armi~
Czerwonąw Hl45 roku, w rezultacie
wcześniejszeopu- blikowanie tej
książkiw „drugim obiegu'' przed jej oficjalnym wyda- niem - wszystko to
ekscytowało, budzączainteresowanie
twórczościąGrassa nawet u tych, których uwagq
przyciągn,1łdopiero ów podtekst polityczny.
Cenzurze PRL zawdzic;cza z<1tem S\VÓj
rozgłos13las::any
bębenek.W myśl
starej prawdy,
iżowoc zakazany smakuje najlepiej. Kol
'i my..:;.:z
całejtrylogii najmniej
niepokoiłtropicieli z ulicy Mysiej -
możei dlatego rezonans czytelniczego odbioru polskiego
przekładu tej ksiqżki byłw porównaniu z I.3laszanyni
LJębenkiernnieporównywalnie mniejszy.
Psie
lata ulrnzaly sic; w pol:-5kim przc_,kh1dzie dopiero w
1990roku, a wit;c po zlikwidowaniu instytucji cenzorskiej w Polsce.
Niema w tym przypadku,
gdyż książkata
mogłaby sięwówczas
ukazaćtylko z wy- kropkowaniem mil'jsc ideologicznie niewygodnych. Jak tych w .Mater- niaclach, gdzie
l,chodźcaz l\'1ikoszewa w
ujściu Wisły,stary
młynarzMatern przyb1wa do zachodnich Niemiec
zeswym dwudziestofunto- wym workiem
żuławskiej mąki, nasłuchując,co ukryte w mqce robaki
mówią
o
przyszłości.Rady ich stawiajq na nogi zachodnionicmicckq go- spodarkc; i
służqkrajom rozwijaj[1cym siG:
huty w Indiach projektuj,) m,1czniki, które gdyby pozwolono im miesz.k~tć w l\li- koszewic, po prmvcj stronie ujścia Wisły, rcbily projekty dlo. Polskiej Rzeczy- pospolitej Ludowej. ale Polacy nie chcieli. żeby im pomagał wschodnioniemiecki m,1cznik.19
Ni('
tylko zrcsztci Polacy:
11 'I'u rn.że, s. l (i I.
18
z.
świutlowski. ,,Cdariska tnJlc.uia" (;iintera Gragga, Wror.l:nv 1022, s. 310 C. Crass, op. cit., s. 39C.
1 ')
dZanim młynarz ze swym dwudziestufuntowym woreczkiem pszennej m,1ki.
który zresztą trzeba dripełnić kilkoma funtami odmiany Eppa. sp:-owadzonymi z trudem znad polskiego dziś ujścia Wisły. zanim wiGC młynarz lVfatern ze swymi c!e,brzc: odży\Vionymi m;-1cz.:1ikarn1 zdąży włc:iczyL: s:G w prace r„ad planowaniem kombinatu stalowego StaEnstadt w Oderbruch. budowq kumbinatu energetycznego Schwarze Pumpe, . wydobyciern uranu i \Volframu przez osławione Wismuth AG i wystaw:cniern bryg~d sccj;;1J;slycznych. funkcjonariusze w cywilu nbstawiajcl te- ren wokół mówic1cych m,1czników; bo gdyby WÓ\vczas panom Leuschnerowi i lVfo- wisowi - Ulbricht zdecydc)\vał się nawet na wysłanie Nuschkego - udało siQ par~
razy przerwać blokadq zastosowan,1 przez pewnego generała i jego ludzi. Niemiecka Republika Demokratyczna s1a:aby dziś inaczej. miałaby mnóstwo ziemniaków i n::idmbr spinaczy biurowych - a tak nic ma nic. nawet drutu kolczastego jej nit·
starcza.!!0
Nade wszystko jednak, czy
ostałby sięów plastyczny obraz ko1'1ca drugiej wojny
światO\vejw Europie, jeden z najwspanialszych, nieza- pomnianych obrazów z
całejliteratury
światowej,kiedy to
uciekającyz Knncelarii Rzeszy pies Prinz symbolizuje powszcchnq postawq i kie- runek wyboru:
nics dezcrkr, któ~ y ma wiatr w plecy, bu v;iatr też chce d·)stać siG na zachód, jak wszyscy: d\vunasta armia. resztki dziewi,1tej armii. to. co zostało z grup Steinera i Holstego, zmqczone grupy wojsk Lohra, Schornera, Rendulica, na próżno grupy wojsk Prusy Wschoctn;e i Kurlandia z portów Lihawy i Windawy, załoga wyspy Rugia. to. co może sic: wyrwać z Helu i delty Wisły, czyli resztki drugiej armii:
tko ma nosa ten jedzie, płynie. wlecze siG: byle dalej od \Vschodniego nie przy ja- cie la, ku nieprzy jacielo\vi zachodniemu: a cywile, pieszo, konno, zabdowani n:i c?awne statki wycieczkowe. ku~tykaj,1 w s~unych 8karpdkach. topiq sic:. owi11i~ci papierowymi pieniędzmi, mc;cz,1 siq z niedostatkiem benzyny i nadmiarem bagażu,
patrzcie na mlyn:lrza z d\vudziestofun~owy!n woreczkiem mc:iki. n.i stolarza obLl- dowanego okuciami do drzwi i kostnyrn klejem. na krewnych i powinowatych. ak- tywistów i sympatyków, dzieci z lalkami i babcie z albumami f r)tografii. na wy- myślonych i prawdziwych, \Vszyscy, wszyscy, wszyscy widz~ wschodz,1ce slm\ce na Zach(idzie i biorą przykład z psa.21
Zbigniew
Światłowskiprzytacza niepochlebne recenzje prasy nie- mieckiej,
bezpośredniopo tym, gdy Pieskie luta (tak
tłumaczyoryginal- ny
tytułHunc.lejahre)
ulrnzałysiq.
wHJG:3 roku. Jeden z recenzentów
pisał
w „Deu tsche 7.ei tung": ,,Pieskie luta
sąmanierystyczne ... Dowcipy licz:..1 s~t: bardziej
aniżeliprawda. Za efektowny
pomysłgotów ,1est Gra·:;';
sprzedać
konstytucjq,
Kościółi wieczne zbawienie". Inny recenzent pi-
sał
w „Der Spiegel .. : ,,Pieskie
lCLta sq [ ... ]
antologią błyskotliwieopowie- dzianych krótkich history jck, poetyckich kadencji i satyrycznych sztu- czek ... ale nie
sąone
całością, jakąobiecuje nazwa:
powicść".22Z
upływemlai
początkowewymiary ocen poszczególnych
czqści..
gdańskiejtrylogii"
ulegałyzmianie. Do
właściwychproporcji sprowa- dzono
zacłl\vytyz czasów ukazania
sięBlaszanego
bęberL~~a.Nikt odpo-
\Viedzialny nie
poważyłbysi(~
dziś 1w,podobne przytoczonym, opinie po--
2~ Tamże, s. 400.
21 Tumże, ·s. 339'-3l0.
9
' Z. Ś\vi::itlowski, 01>. cit., s. lG p::issim.
H
mniejszającc kształt
artysLyczny
J>sich lat.Jak u ~Toyce'a DulJlHic:ycy i Porlret artysty z czas0w
niloclośc:i stanowiłyszczeble drabiny, której
najwyższym był
Ulisses, tak u Grassa Hlas::rrny
bębenekoraz Kot
imysz
prowadzą
do zwie11czenia trylogii, któremu na imi<;:
J>sżelat.a.
,,Wer den Dichter will vcrstchcn, I 1luss in Dichtcr's Lande gchen ., . Kto chce poetl~
zrozumieć,musi sil; uchu.'~ do kraju poety: ten
słynnywiersz Goethego szczególnie
zasługujena
przywołanieprzy ocenie od- biorn
twórczościGrassa przez czytelników jego
„gdańskiejtrylogii".
Zamiast zatem
pytać,jak czytelnik polski ustosunkowuje si~ do tego
dzieła,
skoncentrujmy uwag<.; na jego recepcji przez czytelnika tu, w Gdaó.sku, zaraz po zako11czcniu drugiej wojny
Ś\viatowcj osi::tdłcgo,tLt··
taj
jużod
półwieku blisko zakorzenionego.
Osobisty mój stosunek do „gdaóskiej trylogii'' a Psich Lat przede wszystkim, wyznaczujq takie
właśniercnlia.
Przyjechałemtu z rodzi- cami we
wrześniu1945 roku i do
schyłkulat
pi<;ćdzicsiqtychmieszka-
łc:m
we Wrzeszczu - w epicentrum grnssowskicgo
świata.Lata czter- dzieste - do matury w 194:9 roku -
związałymnie z wypalonym
śródmieściem Gdańska,
gdzie gotyckie mury i
wieże stanowiły główneza- chowane architektoniczne
pozostałościdawnej
świetnościmiasta. Nic
istniałogimnazjum realne Swiqtego Jana przy
Rzeźnickiej,d~ którego
dojeżdżali kiedyś
Walter Matern i Eddie Amscl; natomiast Conradinurn, do którego ich
późniejprzeniesiono,
funkcjonowałopod dawm1
nazwą.ale jako
szkołazawodowa, nic
ogólnokształcąca.Wielki chrzest poloni- zu jqcy nazwy gd::u1skie
pozosto.wił t(: nazwę, gdyż kojarzyłasiq z Con- radem-Korzeniowskim,
choćnaprawdt~
pochodziłaod burn1istrza
gdańskiego, Conradicgo.
Z Ja~kowcj Doliny
dojcżdżnłemzatem do I Gimnazjum i Liceum w
Gcfańsku,czyli na
„WałyPiastowskie''. Te
kilkanaścielat, spc;dzo- nych „na
Jaśkowej" byłydla mnie i moich
przyjaciółnajlepszymi lata- mi
młodości, przcdmałżer1ską czqścic:1naszych
życiorysów.Lata
pic;ćdziesic1tc to c.:zusy niezapomnianego Klubu
JaśkowejDoliny, grupuj[1ccgo nie tylko
n1ieszkańcówtej ulicy, lecz i licznych jego sympatyków z dal- szych okolic \Vrzeszcza, zbicrajqcych siq w
położonej tużprzy
Jaśkowym Lesie, na posesji me:stnicjqcego
już dziśdomu przy
JaśkowcjDolinie 17 - ,,Letniej Rezydencji ... Sama
zaśta posesja - jak dowie-
dzieliśmy
si~ ze znalezionych poniemieckich papierów -
byłaistotnie
letnią nadmorską
rczydencjq grnfów von Rode,
mających posiadłościziemskie pod
Ostródą.Mój dom znajdovv'al sic: naprzeciw kina „Bajka", niedaleko rogu uli- cy Batorego, czyli dawnej Steffensa, o kilka zaledwie domów od willi, w której Eddie Amscl
konstruowałmechanicznych SA-mannów. Nasz
kościół
parafialny, a
równocześnieakademicki, na ulicy l\t1ireckiego,
byłtym samym, z którym
splątałasiL; fabula Blaszanego
bębenka iprzygo-
dy O.sb1ra Matzcr:1tha .
Życictowarzyskie
kierowałonas za tory kole-
15
jowc, do północnej czt;~ci Wrzeszcza. Sporo z mieszkających tam kole-
żanek
i kolegów
kończyłogimnazjum przy ul. Pestalozziego -
tą samą,.szkoh~ Pestalozziego'', do j,1kiej
uczęszczaliJenny, Tulla i IIarry. Ale ulice
dookoła miałynowe nazwy:
jeżelibohaterowie
J>s'ichlat mieszkali ,
„przy ulicy Elzy, która podobnie jak ulice IIerty i Luizy
łączyłaLabesa z
ulicąMarii"
28 -to teraz trzeba to
było przełożyć:,,przy ulicy
Grażyny, która podobnie jak ulice Wallenroda i Aldony
hiczyłaLelewela
z ulicąWajdeloty" .
Tuż
za dworcem kolejowym, na
początku tejżeWajdeloty
istniała największabodaj ,,mordownia" ówczesnego Wrzeszcza o nazwie - no- men omen - ,,Ludowa".
Jeśli zdecydowaliśmy siędo niej
wstąpić,to tylko w liczniejszej,
wyłqczniem<::skiej grupie;
J>sielata dopiero uzu-
pełniły wiedzę
o tym miejscu, gdzie i przed laty
było groźnie:tam
byłaspelunka,
zopisanymi w
książceGrassa bójkami SA-mannów.
Za torami
też,na ulicy Liebermana,
rychłoprzemianowanej na
Waryńskiego zaczynał
bieg tramwaj. który w sezonie letnim
dowoził„cały
Wrzeszcz'' na
plażęw
Brzeźnie.Teraz to
byłalinia
,.piątki";daw na
„piątka'' kursującaz ówczesnej Poligonowej na
ł: .. ąkową,na której Tulla PokrieJke
pracowałajako konduktorka, po wojnie
zmieniła sięna
,.ósemkę''.
Dopiero Psie luta
przypomniały zacierającej się pamięci, żemolo w
Brzeźnie- przy którym
utom.iłKonrad Pokriefke -
byłodwukon- dygnacyjne. Przy nim jednak zawsze
było tłoczno. Szukaliśmyzatem odludniejszych miej~c
wwydmach w strom: Jelitkowa. W nadmorskim lasku
przebieraliśmy sięw
pozostałościachokopów z resztkami
urządze11artyleryjskich: tam
mi~ściła siq,opisana w
/>sichlatach bateria nad-
brzeżna Brzeźno-Jelitkowo.
Najbliższym był
nam jt:dnak J
aśkowyLas.
Znaliśmy dokładniewszystkie jego
zakątkipo obu stronach „naszej" ulicy. Dla nas, star- szych
byłoto miejsce umawiania si<; z
dziewczętami,dla
młodszegoro-
dzeństwa
- te ren zabaw takich samych, jak saneczkowe wyprawy bo- haterów
/>sichlat. Z dawnych nazw miejscowych
pozostałtylko „Gu- tenbP.rg'' a raczej to co
pozostałopo
nieistniejącym jużtam jego pom- niku. Dopiero
J>sielata
tq anonimowość uzupełniłynazwami
zupełnienam nieznanymi: Drogi Filozofów. Kopy Grochowej, Góry
Swiqtojańskiej, wzgórz Fryderyka, Zinglcrn i Albrechta. Tylko
JaśkowaDoli~a
stanowiła
w tym stanic rzeczy klamrq ,.mi~dzy dawnymi a nowymi la- 11
~·Nq p1ękn<-! ::izn:azem tra dyv y jn~!
i1ćlZ\\ąI
tejnas pozbawiono na lat kilka. gdy ulicy nadano
imięHenryka Rutkowskiego. Do
najodważniejszych wyczynów Klubu
JaśkowejDoliny
należałowtedy zrywanie tabliczki ze
znicnmvidzoną nazwąlub wyrwanie
całegometalowego
słi1-p:1 z
t:.1n,tzwq, u-;tmvion cgo ·._,.
pobliżu„T.ctnicJ nczydcncji".
Nil'Z~lpumni:mymi były
tt•
,,,L.tślww1~ Ltta". W C'icniusbli11iz1uu,
2a G. Cr;iss, qp. c"it., s. 209.lG
grupa
młodychludzi
żyłana maksymalnej emigrucji
wewnętrznej,izo-
lująca się
od
państwa,z jakim nie
chciała miećdo czynienia, w oazie dzienników ze stacji zachodnich
imuzyki z Radia Luxemburg. Dni gro- zy
i śmiechu-
możnabyje
nazwać tytułemfilmu sprzed lat.
Państwo narzucałowzorce
różnychPawków Korczaginów z Jak
hartowała sięstal - a
reakcjąna to
byłnasz, coraz bardziej zahartowany anarchizm.
Dopiero
Październik1956
miał trochęto
odmienić:totalitaryzm
zelżał,w
śladza tym i nasza totalna negacja spraw publicznych
przerastaćpo-
częła
... w
pół-negację.I tutaj porównanie klimatów obu totalitaryzmów, tego, jaki
przeżywał i opisałGrass
itego, jaki
byłnaszym
udziałem, wywołujewiele refleksji.
Rozpadł się
ten nasz
światwraz z
małżeństwa.mi,zawieranymi przez jego uczestników. Dla nowego pokolenia
brakowało jużmiejsca we Wrzeszczu, trzeba
było szukaćgo w nowych dzielnicach mieszkanio- wych
Gdańska.Moja droga
prowadziłaostatecznie do nowego osiedla,
powstałego
w opisanym w Psich latach miejscu „hauptbannfilhrera Uli Gopierta, który
niegdyśwraz z jungbannfi.ihrerem Wendtem rok w rok
otwierałpopularny obóz namiotowy w Lasku
Żabiańskimpod
Oliwą".!4Oto dlaczego mój odbiór
„gdańskiejtrylogii" Grassa a Psich lat w
szczególności
prowadzi mnie do postawy,
jakąFaulkner
zalecałw sto- sunku do Ulissesa Joyce'a - aby
sięnad nim
„pochylićjak
niewykształcony kaznodzieja baptystów pochyla
sięnad Starym Testamentem". Bo jest to
gdańskiStary Testament, do którego od 1945 roku, naszymi
życiorysami dopisujemy Testament Nowy.
Osobisty stosunek
teraźniejszego gdańszczaninado Psich lat uza- sadniony jest tym,
żei ta
książkajest niezwykle
osobistą.Jej cezury wyznacza
życiorysGuntera Grassa.
Główną, centralnąjej
częśćotwiera rok 1927; poprzedza
jąobszerna charakterystyka
wydarzeńdnia 11 czer- wca tego roku, w którym
urodziła sięTulla Pokriefke. 18 stycznia tego roku
wyznaczyłprofesor Oswald Brunies
datąnarodzin adoptowanej przez niego Jenny. 7 maja 1927 roku
urodził sięnarrator tej
częściPsich lat, Harry Liebenau ... a 16
października1927 roku w tym samym co tamci rejonie Wrzeszcza - Gtinter Grass. Gdy
zaśHarry Liebenau opowiada o sobie: ,,W
siedemnaścielat
później ktoś wziąłmnie w dwa palce i
wsadziłjako
ładowniczegodo prawdziwego
czołgu"25 -przed- stawia
życiorysGuntera Grassa, zmobilizowanego w 1944 roku.
Uderzające podobieństwo życiorysów
Joyce'a i Grassa na tle przed- miotów ich
twórczości- Dublina i
Gdańska- musi tu
również byćbrane pod
uwagę.James Joyce
opuściłna
stałe Irlandięw 1904 roku, w tym samym, w którym
umieścił akcjęUlissesa. Przed
pierwsząwoj-
ną światową przybywał
tam kilkakrotnie na krótko, w interesach; do
niepodległej
Irlandii,
powstał~jpo tamtej wojnie, nie
zawitałnigdy.
t~ Tamże, s. 373.
i6 Tamże, s. 115.
17
Dla G{intera Grass": ego
świat gdański zawalił sięw 1945 roku, wraz z
końcową faządrug ej wojny
światoHej; przyjeżdżaćtu zacznie dopie- ro po wielu lakch, do nowych, polskich
przyjaciół.Joyce
liczył32 lo.La
w1914: roku, kiedy
op~blikowałDuulil'iczyków;
tyleż
lat
lic:-:yłGr:1: ;s w 1959 roku, gdy
ukazał sięBlaszany
bębenek.W dwa lata
p6żniej,gdy
każdyz nich
miał34 lata, Joyce
ogłosiłw 1916 roku Portret artysty z czasów
młodości,a Grass w 1961 roku Kota i mysz. Dop~ero osi,atnie
członytych trylogii
powstaływ
różnych odstę~pach czasu. Grassmvi potrzeba
byłotylko
następnychdwóch lat, gdy
wydał
w HlG:3 roku Psie lata.
Sześciulat
potrzebowałJoyce, aby
wydaćw 1922 roku U.issesa.
Stwierdził, żeut\.vór ten
powstawałprzez osiem lat - od 1914 roku i
że sp(:dziłrni.d nim 20
tysięcygodzin. Daje to w tym cfrn.iolcciu
Fr:,:.ccic.:tną200 godzin miesiqcznie, czyli odpowiednik za-
• trudnienia r.a
pełnym, ośmiogodzinnymctncie.
Ulisses
zamkn4ł „dubli:óską trylogię"w rn lat po opuszczeniu Irlan- dii przez Joyce'a; l'sie lata
zamknęły „gdańską trylogię" w18 lat po za- waleniu
siędawnego gdai1skiego
świata, wjakim
urodził się i wyrastałGunter Gra~s. Czy i jaki
wpływna
prezentacjęmiejsc, dla
każdegoz nich
będących „pępkiem świata" miałoto
długiei
trwałeod nich od- C:alenie? Egon Naganowski odpowiada na to w odniesieniu do Jamesa Joyce'a:
Paraboliczną wymow~ posiada w powieści przede wszystkim sarn Dublin, Mo- rze Sródziemne Joyce'owskiego Ulissesa. Taką ,.zbiornicą życia" jest Dublin w Ulissesie, choćby w X epizodzie, w którym ponad 50 postaci, reprezentujących róż
ne warstwy społeczne i zawody, wędruje po mieście (Pływające Skały), przedsta- wionym, podobnie jak w Dubliiiczykach, techniką pedantycznego rejestrowania ulic, sklepów, warsztatóv-:. firm. restau!.'acji, imtytucji publicznych i zabytków, składa
jących się na oblicze „kolektym1ej indywidualności" irlandzkiej stolicy. Z tej su- chej rejestracji, skrz:yżowoanej z zapisem najzwyklejszych i najbanialniejszych rozmów. gestów, (;druchów i myśli pół setki Judzi, em;rnuje atmosfera szarzyzny i jednostajności, odciająca monotonię Dublina i monotonię kamiennych pustyó.
współczesności w ogóle... Ale jednocześnie w X epizodzie i kilku poprzednich po- jawia się już miasto inne, impresjonistycznie zamglone i zwiewne albo futurystycz- nie miiawkowe, przesuw·ające się za szybą dorożki, któq Bloom z przyjaciółmi jedzie na cmentarz ... Niemal z każdym epizodem ten drugi, wystylizowany i zde- formowany Dublin bierze coraz bardziej górę nad pierwszym ... Tak to „dear dirty Dublin" - ,.kochany, brudny Dublin'' z VII epizodu - z którym Joyce czuł się do tego stopnia na zawsze zwic.1zany ,.gniewną miłością", że pragnął być jego Ca- nalettem, staje się w końcu miastem syntetycznym, miastem wszy:;tkich miast, cite supreme, utopią i zamaskowanym fantastyczn:1 groteską marzeniem A kiedy Bloom i Stefan wraca2ą do domu, ulice wypełnia ciemność i sen. sen. z którego powstanie trzeci, najdziwniejszy Dublin z Finnegans Wake.28
Jest to obraz trójstopniowego przechodzeni:1 od realistycznego, wr~cz fotograficznego obrazu ukochanego miejs~a, ku jego coraz wi(tk-
26 E. Naganowski, op. cit., s. 94-96.
18
szcj idealizacji w mian~
upływulat. Czy ten sam proces wykazuje twór-
czość
Guntera Grassa?
U niego, przeciwnie,
świat młodychlat, jaki
stał siętylko
historiąod wiosny 19·15 roku,
zastygłw statycznym
kształcie,w jakim senty- ment twórcy do tego miejsca idzie w parze z trzymaniem
sięw ryzach realizmu, w prezento\vaniu jego obrazu w kolejnych
dziełach- przy- najmniej z cyklu
„gd&ńskiejtrylogii". Realizm w prezentowaniu owego
,,świD.b
zag;nionego''
łączy sięz scntymentern,
ujavrniającym się,v kon-
fraśc;e,
z jal:im w stos:..:nk:..1 do miejsca dawnego - Gdaf1ska przedsta- wiane jest miejsce nowe, w jakim
przyszłoGrassowi
osiąśćna zacho- dzie Niemiec, po drugiej wojnie
światowej.Tym nowym miejscem j2.:;t Di..lsseldorf, ku któremu bohater Ma- terniad wc;druje poprzez
Zagł~b:eRuhry. Krajobraz
sięprzesuwa: ,,Kon- tury ruin: to jest Recklinghausen, a
może jużHerne, z prawej Wanne, z le\vcj Eickcr'; a wkrótce: ,,Po lewej
Schalke-Północz kopalniami Wilhelrnina-Viktoria, po prawej \Vannc bez Eickcl..."
27I znowu trudno mi
uniknąćosobistej refleksji: w
tymżeWanne-Eickel
urodziła sięprzed
pierwszą wojną ś,viatową
moja matka; ostatecznie ponad
połowę życiaspqdzila
wGdaósku, podczas gdy Grass,
gdańszczaninz urodzenia -·
tam, na Zachodzie ...
JJLisseldorf: tuiaj
osiadłOskar :·viatzerath po opuszczeniu
Gdań.ska idopiero tutaj
zaczął rosnąć.Czy ten przekaz z Blaszanego
bębenka rniał być aprobatąporzucenia Wschodu i zyskania przez to nowych
możliv:ości?
Ale zatazem
wPsich latach,
jakżeżnegatywnie patrzy na to nowC! miejsce V/alter Matern:
Tego siedliska zarazy udav,:ało mu się dotychczas unikać. Zawsze tylko prze- jeżdżał. nigdy nie v.;ysiadał. Kolonia? Tak. Również Neuss z drutem do robótek.
Tydzieó. \V Bcnrath. Zagłębie Ruhry, cd Dortmundu do Duisburga, Raz dwa dni w Kai.:;crswe:rth. Chqtnie wspcmin:1 się Akv:izgrc!n. Przenocować w Bi.iderich, ale nigdy w tym burdelu na kółkach. Spędzić Boże Narodzenie w Sauerlandzie, ale nie u fikaczy. Krefeld, Di.ircn, Gladbach, okolica między Viersen a DLilken, wszystko
dość marne, a~c :cszcz2 marn:ejsza ta gangrena z C>prawnymi w o:ów wypukłymi
szybkami. ta obraza nie istniejącego Eoga, ten musztardowy kleks zaschnięty miG- d,y Dusscl a Renem, to bijące na ileś t.:i.m pic;ter zwietrzałe przefermentowane piwsko. ten poroniony płód. pozostałość po tym, jak Jan Wellem obskoczył Lorelei.
Miasto artystów teraz, miasto wystaw, miasto ogrodów. Biedermeierowska Wieża
Babel. Dolnore11ska czapa smogu i dolnorei1ska stolica. Patronackie miasto Gdaó- ska.23
Takie
wrażenie utrwaliłow Grassie miasto, w jakim
spędziłpierw- szy okres powojenny, do 1953 roku. A na tym tle wspomnienie
gdańskiej IIcimat: ,,l\'fotern
wyrósłnad
Wisłą. Każda Wisłajest we wspom- nicninch szersza od
każdegoRenu".
291:1 G. Grass, op. c,t., s. 350 -351.
23 'fctrTL~C, S. 409.
2J 'I'u.1fl.ie, s. 35·1.
19
Ta gdaóska Heimat jest szersza od
stołecznegodla niej
Gdańska.To
gdańskieprzedpole
między Złotą Karczmąa Bysewem, na jakim przesiaduje kaszubska babka Oskara Matzeratha. To
Żuławypo obu stronach
głównego ujścia Wisły,z
zamieszkującymije rodzinami Ma- • ternów i Amselów. To siedem wsi rdzennej Kosznajderii: Silno, Piasto- szyn, Ciechocin, Granowo, Lichnowy,
Sławęcini Ostrowite
30 skądwy- wodzi
sięrodzina Pokriefków. O tej szerszej Heimat
pamiętaGunter Grass,
wspominającswoich kaszubskich krewniaków,
zamieszkującychw okolicach Kartuz.
31Nie tylko
Gdańskowi, całejowej
nadwiśla11skiejHeimat
poświęciłGrass
powiełćDie Butt. Wielka
bałtyckaryba i pokolenia kobiet
różnych etnicznie
społeczności,które u
ujścia Wisłyod
tysiącleci rybę tę oprawiałyi
przyrządzały- stanowi w
twórczościGrassa ten etap, któ- remu u Joyce'a odpowiada Finnegans Wake. Die Butt
ukazała sięw 1977 roku, w 14 lat po Psich latach; Finnegans Wake w 1939 roku, w 17 lat po Ulissesie.
O tym ostatnim z
dziełJoyce'a,
także dotąd nieprzełożonymna
jęZ)'
k polski, pisze N aganowski:
,,Finnegans Wake, szczyt budowli, gigantyczny w samych założeniach ... ostat- nie dzieło Joyce'a rządzi się całkowicie logiką nocy i sennego marzenia, oczywiś
cie znów poddanego, jak zobaczymy, ścisłym rygorom artystycznym".82
Ścisłym
r Jgorem artystycznym
podporządkowanajest
takżeDie Butt. Podzielona na
„dziewięć miesięcy"- jak Grass nazywa jej kolej- ne
rozdziały-
symbolizująceproces stawania
się matką,przedstawia w niej w chronologicznym
porządkukobiety tej ziemi. Pierwszy „mie-
siąc" poświęcony
jest mitycznym kobietom przedhistorycznym, jak Aua, pramatka z III
tysiącleciap.n.e., Wigga z III wieku n.e. i
żyjącaw cza- sach pomorskiej wyprawy misyjnej
św.Wojciecha - Mestwina. Drugi
miesiąc
przed::;tawia
zmarłąw opinii
świętości Dorotęz
Mątów(1346- 1394); trzeci -
żyjącąw czasach burmistrza Ferbera
iopata J eschke
Małgorzatę
Rusch (1498-1585); czwarty -
spalonąjako
czarownicę AgnięszkęKurbiella (1619-1689),
współczesnąMarcinowi Opitzowi i malarzowi Mollerowi;
piąty-
AmandęWoykes (1734-1806) z cza- sów wprowadzenia upraw ziemniaków u
ujścia Wisły;szósty -
ZofięRotzol (1784-1849) na tle czasów
napoleńskichw
Gdańsku;siódmy -
Lenę
Stubbe (1848-1942),
zamordowanąw Stutthofie
socjaldemokratkę;ósmy - doktor
SybillęMiehlau,
lesbijkę, osiadłąw Berlinie Zachod- nim; wreszcie
dziewiąty-
Marię Kuczerrę, kucharkęze Stoczni
Gdań·skiej, której
mąż,Jan Ludkowski
zginąłw wypadkach grudniowych w
Gdańsku,
w 1970 roku.
ao Tamże, s. 116.
11 H. G. Siegler, op. cit., s. 21.
u E. Naganowski, op. cit., s. 137.
20
James Joyce
zmarłw wieku 59 lat, w dwa lata pó wydaniu Finne- gans Wake, w 1941 roku. Gunter Grass w takim samym wieku
wydałw 19B6 roku
kolejną „gdańską" powieśćDie Rattin. Jest to katastro- ficzna wizja
przyszłości. Ludność Gdańskaginie w
następstwiezrzucenia tu bomby neutronowej,
niszczącej życieorganiczne, lecz
pozostawiającej
nietkniętymiobiekty nieorganiczne. Miasto
Gdańskwychodzi zatem z tej katastrofy bez szwanku.
,,Pępek świata"okazuje
sięWiecznym Miastem, którego
ludność sięwymienia, ono jednak trwa,
kontynuując dziejową rolęi tradycje. Trudno o
lepszą symbolikędla obrazu na-
stępstw
drugiej wojny
światowejw rodzinnym
mieścieGuntera Grassa.
Maria Babnis
ŻYCIE KULTURALNE W GDAŃSKU W CZASACH ZABORU PRUSKIEGO (i793-1919)
TEATR I. r-.-1:UZYKA
Postanowieniem traktatu rozbiorov;ego z 1793 roku
Gdańsk został włączonyw obn;b mcnarchii pruskiej, tym samym
zostałzmieniony je- go status polityczny. Dawne
potężneemporium handlowe
cieszącesi<~
praktycznie
nieograniczoną swobodąsprowadzone
zostałodo roli mia- sta prowincjonalnego.
Byłato tylko jedna ze zmian,
jaką przyniósł Gdańskowi schyłekXVIII stulecia. Niemniej istotne
byłyzmiany gospo- darcze i
społeczne,których przyczyn
należy szukaćw u
biegłymstule- ci u.
Zapoczątkowanyw drFgiej
połowieXVII wieku upadek gospodar- czy miasta,
przybrałna sile w XVIII stuleciu. Wojna
północna,a na-
stępnie zaangażowanie się
Gda11ska po stronie
StanisławaLeszczy1'iskie- go,
przyniosłymiastu ogromne straty materialne. Kryzys
pogłębiałspa- dek obrotu
zbożempolskim. W drugiej
połowieXVIII wicku
uciążliwym sąsiadem okazał siękról pruski, Fryderyk II, który
niszcząchandel mia- sta
chciał zmusić Gdańskdo dobrowolnego
połączenia sięz Prusami.
Niepomyślna
sytuacja gospodarcza, w jakiej
znalazł się Gdańsk,rzuto-
wałanie tylko na
położenie ludnościmiejskiej, ale
miaładalej
idącekonsekwencje. Bogate
niegdyśmiasto, w którym
kwitłanauka i sztuka,
przyciągałoartystów
iuczonych z cakj Europy. Z XVI i XVII wicku
pochodząnajwspanialsze
dziełasztuki gda11skiej.
SławaGimnazjum Akademickiego si~ga w XVII stuleciu poza granice Reczypospolitcj.
Kształcą się
w nim uczniowie z krajów skandynawskich, niemieckich, Czech„
Węgirri innych. Równoczefoie gda11szczanie
wysyłająswych sy- nów na studia zagraniczne. Swobodny
przepływ\Vartojci kulturowych
między Gdańskiema
Europą Zachodnią sprawiał, żekultura gdai1.ska tego okresu
byław
całymtego
słowaznaczeniu
kulturą europejską.Nie- korzystne zmiany, jakie
zaszływ
Gdańskuw
ciąguXVIII wieku, wy-
warły wpływna
życiekulturalne miasta, które w
ciągustulecia
uległozmianom, a jego
intensywnośćpod koniec wieku
wyraźnie osłabła.Nie brak wpra.vvdzic
wosiemnastowiecznym Gda11.sku wybitnych uczonych na poziomie europejskim, ale ich
działalnośćprzypada na
pierwsząpo-
łowęwspomnianego stulecia. Regres
obserwować możnaw sztuce
gdańskiej; mamy tu tylko jedno
znaczącenazwisko - Daniela
MikołajaCho- dowieckiego.
Całkowityzastój panuje w architekturze miejskiej.
22
; HóvJnoleg·l~ .. z zahamowaniem rozwoju ni~których dawniej kwitną
cych dziedzin kultury
można zauważyćw XVIII wicku poszerzenie sfer zycia kulturalnego, na co
niewątpliwy wpływ miałnowy
prąd umysłowy, jakim
było Oświecenie.W
1720roku
założonow
GdańskuTowa- rzystwo Literackie (SocietHs Literaria), na którego
działalności zaważyłfilozof niemiecki Chrystian WolH. W 17 4:3 roku
powstałoTowarzystwo Przyrodnicze (Societas phys
1ciac eYp2r:rncntulis, od 1753 roku - Die Naturforschende Gesellschaft).
Skupiałoono znakomitych uczonych gdailskich pod kierownictwem Dawida Kade i Jakuba Kleina. Towarzy- stwo to
stałosiq
ośrodkiemintensywnych
badańw zakresie nauk przy- rodniczych.
W tym czasie
gdańszczanieutrzymywali
ożywionekontakty z Ja- nem Chrystianem Gottschedem z Lipska,
zn.łożycielemTowarzystwa Niemieckiego (Deutsche Gcsellscha[i,), którego celem
byłodoskonalcn ie jc;zyka niemieckiego. Pod
wpływemtych kontaktów w 1752 roku po-
wstała
w
Gdańskupcdobna organizacja o nazwie Niemieckie Towarzy-
~;two Nauk w GdJ11.sku (Die D2ut..,che Ge:-a=:ilschaft der WissenschaftE'n in Danzi.g).
Członkowietej organizacji interesowali siq jqzykiem nie- mieckim i próbowali swych sil na polu literackim w tym
języku.Za- danie doskonalenia jqzyka niemieckiego
postawiłasobie
takżeinna or- eanizacja
powstaław Gdaósku w 1755 roku, a mianowicie Nierriieckie Towarzystwo dla Podniesienia Dobrego Smaku (Die Deutsche Gesell-
~chaft zur I32forderung des gutcn Geschmnckts). "
Powstawanie tych organizac_ji
było związanez typowym dla wieku
Oświecenia
zainteresowaniem jqzykami nnrodowymi, ale
także.ze
zwiększonicm
siG wpływówniemieckiego kn;gu kulturowego w
Gdańsku.Wy- nikiem tych procesów
byłwzrost produkcji
książki niemieckojęzycznej,,v tym tlurnaczeil literatury polskiej. Warto tu
dodać, że książkacieszy-
ła [:;i~
w XVIII wicku nie
słabnącympowodzeniem
wśród gdańszczan;liczne ksiGgozbiory prywatne,
s.iGgająccniejednokrotnie wielu
tysięcytomów,
zasiliły wXIX wieku ksiqgozbiór Biblioteki Miejskiej.
,Jak
jużwspomniano, zaj(~cic Gdar1slrn przez Prusy
przyniosłosze- reg zmian w
życiumiasta i mieszkaiiców.
Najważniejszą zmianą byłozlikwido?vanic autonomii i \Vprowadzenie admnistracji pruskiej.
Pociąg.rit,lo to za
sobązmiany w strukturze
ludności.Do miasta przybywali urzc;dnicy pruscy, of icerowic
i żołni erze garnizonu vv.caz z rodz inami.
Przyv.;ozil
iod1rnenn2 wzorce kulturowe, nav. yki
1przyz,.vyczajenia.
Róvmocześnie nastqpowały
w
Gcańskuprzemiany w
życiu społecznym, hf;dącewynikiem ogólniejszych procesów
zachodzącychwówczas w Eu- ropie pod
wpływcn.1l1ascl
oświeceniowychi rewolucji francuskiej. Uwi-
doczniły
siq one, mó\:viqc najogólniej, w szerszym
dostępiedo
oświatyi wiqkszej
aktywności,której wyrazem
byłom.in. tworzenie instytucji
użyteczności
publicznej,
różnegorodzaju organizacji i towarzystw.
Zrnicniona sytuacj~, w j~kiej rnaLlzl si~
Gdańskpo aneksji, wyma-
23
gała
od jego
mieszkańcównie tylko pogodzenia
sięz losem (jak wiado- mo
gdańszczanienie chcieli
poddać sięPrusakom), ale
takżedostosowa- nia
siędo nowych warunków. Tym
można tłumaczyć pewną apatię mieszkańcóww tym okresie.
Nastąpiłokres wyciszenia potrzeb kultu- ralnych, który
trwałlat ponad
dwadzieścia,na co
wpłynęłatau-de nie-
stabilność
polityczna, spowodowana utworzeniem w 1807 roku Wolnego Miasta. Wprawdzie przywrócono wówczas dawny status polityczny
Gdańska,
ale
równocześnie nałożono nań ciężarywojenne, nie
sprzyjające rozwojowi gospodarczemu i
społecznemu.Wolne Miasto
istniałolat zaledwie
sześći nie
przyniosło Gdańskowi żadnych korzyści,a jedynie
ruinę gospodarczą.
Instytucją kulturalną,
która
przetrwaław
Gdańskuten okres
byłteatr. Znakomicie
się rozwijającyw
przeszłości,o którym w
połowieXVIII wieku anonimowy krytyk
pisał, żejest bez
wątpienianajlepszym teatrem w Niemczech, nie tylko ze
względuna
„zręczność"personelu, ale
takżena sztuki i dekoracje (cyt. wg: O. Rub, s. 18), sta-
rał się dostosować
do zmienionych warunków i gustów nowej publicz-
ności.
8 maja 1793 roku z okazji wcielenia
Gdańskado Prus wystawio- ne
zostałowidowisko
zatytułowane Święto radości(Das Fest der Freu- de). Dawny europejski repertuar stopniowo
był zastępowanyniemiec- kim.
KrólowałMozart. W 1795 roku wystawiono Zaczarowany flet (Die Zauberflotte), w 1796 roku Don Juana, w 1798 roku - Wesele Figara (Figaros Hochzeit). W 1799 roku
odbyła siępremiera dramatu Frydery- ka Schillera Fiesco.
Ale i tu
dały znaćo sobie
trudności.W 1797 roku
zespółteatralny Schuchów
opuścił Gdańsk, udając siędo Królewca. Z
wyjaśnieniady- rekcji
dotyczącegotej decyzji z dnia 29 czerwca 1797 roku wynika,
żeprzyczyną
opuszczenia miasta
byłz jednej strony nie
gwarantujący bezpieczeństwabudynek teatralny (drewniana buda na peryferiach
Gdańska,