Gda,is/;i Rocznik
/{u ltura lny
'-./J ,~
,,____ dański .
o z ik _
- ultura Y ' ' -
.. 11
..
Gdańskie Tozvarzyshvo Przyjaci6l Sztuki
Gda11sk 1988 - ,.
mowa: Bohdan Dziemidok, Janusz Kowalski (przewodniczący), Wiktoria Konrad· Pałn-
Zespól Redakcyjny: Miłosława Bukowska, Jacek Kotlica, Aldona Mrozowska (sekre- tarz redakcji), Wiktor Pepliński, Tadeusz Rogowicz,' Andrzej Krzysztof Waśkiewicz (redaktor naczelny)
Wydano z funduszy Wydziału Kultury Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku
Projekt okładki: Władysław Kawecki
Fotografie wykonali: Zbigniew Kosycarz, Ryszard Petrajtis Opracowanie redakcyjne: Aldona Mrozowska
Opracowanie techniczne: Grażyna Kawecka Korekta: Małgorzata Danielewicz
Poprzednie numery ,,Gdańskiego Rocznika Kulturalnego" są do nabycia w Gdań
skim To~arzystwie Przyjaciół Sztuki, Gdańsk, ul. Chlebnicka 2, tel. 31-25-35.
F-SJ DZIAŁ UGIONALNY
S :)D2
~---·-·-· --· .. --.---··---
ISSN 0860-2492
.
SPIS TRESCI
Od Redakcji 7
Bogdan Dopierała O Polsce morskiej bez doqniatów. Refleksje wokół książki
Andrzeja Piskozuba 8
Wiktor Pepliński Prasa na Pomorzu w okresie międzywojennym 14
Leszek Bugajski Droga do Karamoro 40
Gertruda Skotnicka ,,Tajemnica bursztynowej szkatułki" i „Kraina Patalon- ków" Jana Drzeżdżona, czyli meandry wyobraźni 58 Jerzy Samp Kaszubszczyzna w prozie Jana Drzeżdżona . 69 Krystyna Turo Mariusz Zaruski - sylwetka pisarza 79 Andrzej K. Waśkiewicz „Czerwona Róża" (przyczynek do strategii konkursów
literackich) 97
Halina Kasjaniuk Wyobraźnia wyzwolona. O plastyce teatrahiej Mariana Ko-
łodzieja 112
Władysław Zawistowski Gdański sezon Macieja Prusa 127 Wojciech Bonisławski Krzysztof Babicki, czyli sceniczne dzieje sznurkiem zwią-
zanego tobołka książek 149
Małgorzata Maćkowiak-Koszykowska Początki szkolnictwa artystycznego w wo-
jewództwie gdański (1945-1947) 164
Janina Jarzynówna-Sobczak Początki gdańskiego baletu. Wspomnienie 178
Jerzy Partyka Portret Barbary Iglikowskiej 187
Adam Pawlak O malarstwie gdańskim w latach 1945-1955 197
Bogusław Holub Cyklop gdański - Zbigniew Kosycarz 209
Janus z Rydzewski N owi 217
Tadeusz Rogowicz 25 lat Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuki. Sekcje 225 Andrzej Bukowski Oddział Gdański Towarzystwa Literackiego im. A. Mic-
kiewicza (1947-1987) 244
Odeszli w pamięć (IXII 1986). Oprac. Eugenia Kochanowska · 249 Miłosława Bukowska-Schielmann Kronika życia kulturalnego Wybrzeża Gdań-
skiego 1986 257
OD REDAKCJJ
Tt>n tom ,,Cdm'1ski1:go Roczniku Kulturalnego'' jest czwartym reda- gowanym przpz obecny ze.spt'>ł. Także formuła nie uległa zmianie - jest to nadal wycbwnidwo intenlyscyplinarne po~hvięcone kulturze i sztuce nn Wybrzei.11 gdrdi..skim.
Tom otwh·ra artykuł Wiktom Prplir1skiego po:~więcony prasie Po- mor-zn w okresie miP.dzywojennym. W Jzia1e liter::tckim publikujemy
frójgłos o prozie J~ma Drzddżona i mol1ograficrny arrtykuł o ~ariuszu Znruskim. Omawi~rny tnkże dwu<lzic~;topięcioletnie doświadczenia „Czer- wonej Róży", jednej z niewielu impr0z literackich zrodzonych w Gdań
r,ku, kl6rym udało sif: przetrwać· tak długo. Rwanie się ciągłości, zaczy- nanie wciąż od nowa, 11ir.-mal od punktu zerowego jest, sądzimy, jedną
z przyczyn słabości życia kulturalnego Wybrzeża. Oczywiście ...:._ jest to
nowość pozorna, wynikająca z zapoznawania tradycji.
W dzi.'.lle teatralnym publikujemy trzy teksty - szkice o g<la{1skim sezonie Macieja Prusa i o fratrze Krzysztofa Babiekiego oraz artykuł
o scenografii Mmfana Kolo<lziP jn. Omawiamy takżP początki szkolnictwa nrtystycmf•go w powojf'nnyin CJnńsku, n w d1.ialr. muzycmym publiku-
jemy artykuł o BarbHrzfl Jglikowskiej i ji•j ucmiach.
W dziale plnstycznym drnkujemy pierwszą część artykułu o malar- stwie gda11skim - sumaryczny opis dokonai'1 lGt 1945-1955, z zakresu fotografii - prrzentuj0my dorobek Zbigniewa Kosycarza i trzech mło
dych fotografików.
W obecnym wydaniu „Rocznika" zamykamy opis działalności sekcji GTPS. W kolejnych ht::tl'l.if·my już mogli pisać o sprawach bieżących.
T~k jak - począwszy od tego numeru - na bieżąco prowadzona jest kronika wyd:wzei1 kulturalnych. W obecnym tomie rejestrujemy wyda- rzenia roku 1986.
Bogdan
DopierałaO POLSCE MORSKIEJ BEZ DOGMATÓW
REFLEKSJE
WOKÓŁ KSIĄŻKIANDRZEJA PISKOZUBA
Żadna bez wątpienia z książek poświęconych aktywności Polski na morzu nie budzi tylu refleksji i nie prowokuje do tylu dyskusji, co rozprawa AndrzeJa Piskozuba Polska morska - czyn XX wieku. Żadna też nie zasługuje na tyle słów uznania.
Ch\valić trzeba autora za wiele zalet, ale dla mnie wysuwa się na
czoło jego odwaga myślenia, przy czym jest to odwaga myślenia aż do
końca, bez oglądania się na niebezpieczeństwa grożące każdemu, kto
odważy się obalać mity. Mało tego, walka przeciw wszelkiego rodzaju mitologii morskiej sprawia Piskozubowi szczególną przyjemność, co autor
podkreśla poprzez umiejętny sposób narracji, właściwy ujęciom pole- micznym.
Polemiki autora dotyczą nie tylko morskiego czynu Polaków XX wieku na polu gospodarczym, któremu autor poświęca najwięcej uwagi.
Obejmują wszelkie przejawy polskiej aktywności na morzu i wokół
morza, nie cofając się przed omawianiem spraw szeroko rozumianej kultury duchowej. Ponieważ zaś w swoich polemikach Piskozub wypo- wiada się na temat związków Polski z morzem na przestrzeni· ~ałego tysiąclecia, muszę stwierdzić z niekłamaną przyjemnością, iż jego książka
stanowi próbę ujęcia związków Polski z morzem - lub braku tych
związków - w ciągłości naszych dziejów. Próbę tę oceniam jako nader
udaną.
Wspomniałem już, że ta nowatorska monografia prowokuje do dy- skusji, do której chciałbym też wnieść udział poprzez niniejsze uwagi.
Poruszam w nich zaledwie nieznaczną część problemów, na których temat chciałbym się wypowiedzieć. Książka Piskozuba zawiera bowiem tak wiele poglądów dyskusyjnych, że ustosunkowanie się do najważniej
szych z nich zabrałoby zbyt wiele miejsca.
Zacznę od osobistego wyznania. W 1978 roku wydałem książkę po-
święconą aktywności morskiej Polski w dwudziestoleciu międzywojen
nym, w której również - podobnie jak obecnie Piskozub - podjąłem próbę walki z niektórymi mitami. Brakowało mi jednak wówczas odwagi, by rozumowanie moje doprowadzić w każdym wypadku do końca. W du-
zym stopniu zrobił to za mnie Piskozub; czas nie stoi w m1eJscu i nasze
myślenie wzbogaca się stale zarówno o znajomość nowych faktów, jak i relacji pomiędzy faktami. Jeśli chodzi o mnie, właśnie książka Pisko- zuba pozwoliła mi ostrzej spojrzeć na wiele problemów, o których pisałem
w monografii Wokół polityki morskiej II Rzeczypospolitej. Sądzę dzisiaj,
przyjmując argumentację Piskozuba, że politykę morską prowadziła
II Rzeczpospolita, Polska Ludowa zaś polityki takiej nie wytyczała ..
Oto słowa Piskozuba:
Pewna naturalna skłonność do wyodrębniania gospodarki morskiej - czy innych sfer spraw morskich - z reszty gospodarki narodowej czy z reszty życia społeczne
go występuje w okresie zaczątkowego dopiero zajęcia się sprawami morskimi przez określone pailstwo.
I dalej:
Rozwój aktywności morskiej wymaga jednak stopniowego odchodzenia od takiej, morskiej izolacji, kiedy izolacja ta przestaje być parasolem ochronnym, a staje się
barierą sztucznie oddzielającą sferę spraw morskich od reszty społecznego i gospo- darczego życia narodu i p8ństwa.
Ten parasol ochronny w postaci odrębnej poliiyki morskiej stosowa-
ła II Rzeczpospolita, zrezygnowała z niego natomiast Polska Ludowa, kiedy gospodarka morska rozpłynęła się niejako w całości gospodarki narodowej.
Po przemyśleniu książki Piskozuba jestem dzisiaj przekonany bardziej niż kiedykolwiek, że program polskiej polityki morskiej pov.;sta·ł w pierw- szym pięcioleciu niepodległości, spójny zaś kształt przybrał w latach 1924-1952. Twórcami jego zwartej koncepcji byli Henryk St:rasburger,
zajmujący w latach 1924-1931 stanowisko Komisarza Generalnego Rzeczypospolitej w Wolnym Mieście, oraz politycy skupieni wokół Wła
dysława Grabskiego, zwłaszcza zaś Józef Kiedro11 i Czesław Klamer, którzy w drugim gabinecie Grabskiego byli ministrami przemysłu i han- dlu. Gabinet ten - jak wiadomo - istniał od grudnia 1923 do listopada 1924 roku. Kiedy Piłsudski dokonywał zamachu stanu w maju 1926 roku, wszystkie założenia polskiej polityki morskiej były nie tylko sformuło
wane, lecz główne z nich znajdowały siG już w stadium realizacji.
Piskozub nie zajmuje wprawdzie wyraźnego st.:mowiska wobec, tezy Wapifiskiego głoszącej, że w okresie międzywojennym polska polityka morska nie opierała się na określonej, dopracowanej koncepcji, ale cytuje
zakończenie programowego artykułu Czesława Klarnera, który ukazał się w sierpniu 1925 roku w „Przemyśle i Handlu" - oficjc.1lnym organie kierowanego przez niego ministerstwa. W cytowanym zakończeniu Klar- ner kilkakrotnie użył znamiennego przymiolnika. Pisał mianowicie, że
po 1 ski węgiel musi być transportowany nnjkrótszymi drogami do portów p o 1 s k i c h, przeładov1any za pomocą p_ o 1 s k i c h urządzeń
przez po Isk ie go robotnika i przewieziony do miejsca przeznaczenia na po 1 ski c h statkach. l\lyślę, że w sposób bardziej poglądowy nie 9
rno'.i.nn lJylo przedstnvi{: istoty polityki morskiej II RzeczypospfJlitej.
W artykule Klanwra hył przecież zakodowany cały program polityki mor8kiej II Hzeczypospoli1c j, realizowany z wielkirn nakładem środków QŻ do najazclu niemieckiego na Polski~·.
T11 kj}b słów o Kwiatkowskim. Pi.r;kozuL nadrr trafnie ocP.nil jr.go rol<; w tworzr-niu Polski morskiej. Oocb1hym tylko, że Kwiatkowski.
mimo iż f!,HH wyszedł z LPgion(Jw, dzi:11~1 j:,ko minister nit-: cb:i~ki Pil- sudskiPmu, ale mimo PilsuJskit:gn. Pn Brześciu KwiatkO\vski przestał być członkiPm rządu. TrzebJ l,1fo dopiPro śmierci Marszałk:t, by Kwiat- kowski nie tylko wróril do rzqdu, ah• stnl si~ w tlodatku jt?go wicepre- miHem gnspo<larczym .. Jedn:1k i z Kwiatkowskim nie n1leży przesadzać,
jf·szcze bn\vic·m w Polsce Ludow0j o morzu mówił on dalej na klęczkach.
Dohrzt~ więr się stało, że Piskozuli szczcg6lowo zrelacjonował st:ncie si~ Jf!drychowskiego z Kwiatkowskim na Pierwszym Zjeździe Z\Vi'.ł7ku
<1ospotl::.rczPgo Mi:lst Morskieh (!) w lipcu HHG roku.
lhr<łzo bym się cieszył, gc.lyby w nowym v/yduniu Polski 1rwrskiej po~wiP,cil Pi~kozuh wi~cej miejsca spra\ViP, któr:1 umkm;,b jego uwadze w wyJnniu pierwszym. :\1yśl~ o szez('gólnym podkreś1Nliu cPlu, którPmu polityka morska miała służy{·. Cck·m tyru hyb ohron3 ~mverenności,
rt ostntN'znic:1 ró-wniPż i nit•podh•glo:~ei Polski, które Rzr·sza NiPmiec-kn
usiłow[lb miwPrzyć wszelkimi środkami go~polbrczymi i fXJlityrmymi.
Gdyby rz::1d pr,hki n-i<' odkrył już w 1924 roku tych 11ir·mirckich nanyslów, program blldowy Polski morskiej nie byłby może w ogólP
podjęty, a w każdym razie nie na tak wielką skale;, jnk to siq sta1o.
Głównymi port~mi, za pomocą których Polska utrzymywałaby swoje - nicznaczniP. chyba rozbudowane - zwiqzki gospod[.1rr7.f' z kr:1j:1mi zamor-
~kimi, hylby dh townr6w nwsowyrh Szcze<'in, dla drobnicy nś port w Ifamburgu.
W pi<>rwszych bU1cl1 niPpodległości polski1'l kola gospodarcze nie
:-mgażnw~tly sii-;- \V lrż~ryrn n:i polskim ohsz:HZP eelnym G<lm1sku, n::ito- rn iast usiłowały utworzyć w Szczrc:inif\ wielką bnzG obsługi tr3nzytu z Wielkopolski, Sląska i l\:Inlopolski. .fok pisz~ o tym w książce Wokół pnlity1d 'morskiej li R-2:eczypospulitf' j, rralizncja 0<lpowiednich inicjatyw polskich kfil gospocbrczych znajdo\v;tl:t sic; w poczqtlrnch 1924 roku już
\V pl:łriym bir·g11. Nif' sprzrC'iwial sit~ im 11ocz,1tkowo rz~d polski, za(; rzurl Rzes?.y uJ7.ic.lbł im rzynnc·go poparcia.
\V[lrlo zac-ytowa{: konkluzjt• raport.u r:,dcy handlow1:go poselstwa p0l~kit0go w Bn1inie 1\Iieczysb\va Sokołowskiego z 23 lutego 1924 roku, chnraktcryzujqre wspomniane inicj:1tywy polskirh kół gospO(_brczych w SzczN·inie:
nz.:-,d nirmiecki, który do f)f'WJH'_·go stopnia binzf> w nich udzbl, m3 tu zupełnie wyr:iźn~ wyr:1rhow:mir - skirrow~d· t·ksport polski zamiast do Gd::iiiska Jo Szr7e·
ci na f .•. ]. Alf' i Pobka jt·:.t z:iinteresow~rna \V wykon.:iniu powyższE>go planu .
.Tako jrdyn~ wyjście na mor:t.e Cdar'1.;k n.'.lm \Vyst:lrczyć nie może, nawet jeśli się
z1sc1 proj~kt budo\vy portu w Gdyni (sic! - B.D.) oraz projekt komunikacji wodnej
Śląsk-Wisła [ ... ] Wzmagające si(! zainteresowanie Polski Szczecinem moi?. byr
użyte jako atut przeciwko obecnym sferom rządzącym Gda11skiem.
Kiedy jednak rząd polski uprzedził atak niemiecki, podejmując JUZ
w 1924 r. realizację szeroko założonego programu polityki morskiej, muM
si3ł wyciągać z niego kolejno coraz to nowP wnioski. 'l~rzeba było llie tylko zlmdmvać szeroko rozumianą infrastrukturq morską w znkresi~
handlowym i technicznym, ::ile równif'ż podjąć koszto\vną walkę konku-
rencyjną z kolejami niemieckimi. Po stworzeniu zaś wystarczającego potencjału przPladunkowego w obu portuch poh,kiegu ob~zaru cf-lnego konieczne było wprowadzenie preferencji cE?lnyrh dl.1 towarów idąrych
przez Gdańsk i Gdyni~. Nin.li~dne ok~tzaly siP, również zakazy i naciski administracyjne, skierowanr przeriwko tym polskim pbcówkom gospo- darczym, którP nie mogły zrozumieć, dl~lCz(-go rząd polski z~brania
korzystać im z tai1szych i dogodniej µoloi,onycll portó\V niemi(lckich.
Protesty polskkh kół gospodarczyd1 miały S\VOje r:1cjonalne j;1dro.
korzystanie z portów niemieckic-h zmniPjszyłoby bowi,·m plnnow~my z konieczności deficyt polskich kolt~i i ułatwiło zbyt polskich townrów na rynku mi~dzynarodowym. Rzqd polski był Jednak bnw7glC>dny w wy- muszaniu kierowania polskiego handlu zagranicznego na Gdni1sk i Gdynię.
Czy i w tym wypadku siłą nap~dow4 tego działania hyła swoista polska mitomania morska?
Z mitami polityka m~rska II Rzeczypospolit_ej nie miała nic wspól- nego, przynajmniej w sferze gospodarczej. Celem wszystkich ofiar i cię
żarów, które polityka ta narzucała społeczeństwu wbrew gromkim pro- testom części kół gospodarczych, była obrona zachodniej granicy przed ni0mie<.:kimi próbami jej rewizji. Rewizja ta byłaby tylko \VSi~pem do gospodarcw j i politycznej dominacji Hwszy Niflriieckiej nad Polską.
Pif'rwszego aktu rewizji granicy z Polską najłatwiej było Niemrom dokonać na odcinku ponwrskim. Pomorze zostało przyznane Polsc(\ zaś Gdańsk został wyodr~lmiony z granic Hzeszy i otrzymał statui Wohwgo Miasta jedynie w tym celu, by Polska uzyskała wolny rlost~p do morza.
Wynikało z tego, że Polskq morską musiało nasze państwo budowaó nie tylko w Gdyni, ale -- i to w pierwszej ,kolejnośd - w etnicznie nif~rnie- rkim Gdańsku, czego w kRiążce Piskozubn niP mogłc·rn sic: doczyt[tć.
Tymczasem na związek porni<;dzy pomijaniflm Gdańska przoz po1skie towary, zdążające ku portom nicmiPekim, a c1w0ntualn:1 rewizjq granic Polski zwracał szczególną uwagę dyrektor handlowy gdai1skiej Rady Portu Bogdan Nagórski, który już jesienią 1 ~24 roku skierował do Ct".ln-
tralnych władz państwowych memoriał noszący znamienny tytuł
O konieczności koncentracji polskiego ekspo-rtll i import11 drogą morską
w Gdańsku. Poglądy Nag<Jrskiego podzielał równif,ż Henryk StrnsbL1rg0r.
Na konferencji u prnnif•ra Świtalskiego, poświęronej omówi0niu istoty stosunku Polski do WolnPgo Miasta, Strasburger uzasaJniał w listopa-
11
dzie 1929 roku konieczność przestrzegai:iia zarówno przez rząd polski, jak i polskie koła gospodarcze zasady, że Gdańsk i Gdynia winny się roz-
wijać równocześnie.
Strasburger przestrzegał na tej konferencji:
Gdyby w pewnym momencie czynniki miqdzynarodowe mogły stwierdzić, że Gdańsk już jest Polsce niepotrzebny, że jego życie ekonomiczne upada, to niewątpliwie ułatwiłoby to rewizję postanowieó. traktatu wersalskiego co do Gdańska.
Obecny na konferencji minister przemysłu i handlu Eugeniusz Kwiatkowski podtrzymywał stanowisko Strasburgera, stwierdzając, że Gdańsk nie powinien być zaniepokojony i pytać o przyszłość.
Zasadę równego traktowania portów w Gdańsku i Gdyni wprowa-
dziła ostatecznie w życie umowa między Rzeczpospolitą a Wolnym Mia- stem z 5 sierpnia 1933 roku. Ponieważ w imię źle rozumianego patrio- tyzmu niektóre polskie urzędy ornz koła gospodarcze usiłowały bojkoto-
wnć port gdański, Komitet Ekonomiczny Ministrów uchwalił 4 sierpnia 1936 roku, zatajone zresztą przecl czynnikc:1mi gdanskimi, wewnętrzne wy- tyczne co do wykorzystania portów polskiego obszaru celnego.
Najważniejsza z nich głosiła:
Wszystkie władze państwowe i samorządowe, instytucje publiczne oraz przedsię
biorshva kontrolowane lub subwencjonowane przez państwo winny w miarę moż
ności wykorzystywać oraz popierać oba porty.
Wytyczne wskazywały również, że walkę konkurencyjną między Gdańskiem a Gdynią należy wstąpić ścisłą i harmonijną współpracą obu portów, zalecając zwłaszcza zespolenie biur, mających specjalne zadania
(służby statystycznej, taryfowej, propagandowej itd.) pod jednym kierow- nictwem.
Aby sprawę posta.wić zupełnie jasno, chciałbym podkreślić, że w Ko- mitecie Ekonomicznym Ministrów najważniejszą rolę odgrywał wówczas wicepremier gospodarczy i minister skarbu Eugeniusz Kwiatkowski.
N2wic1sem mówiąc, warto tutaj jeszcze raz wspomnieć, że Kwiatkowski
mógł •powrócić do rząd u dopiero po śmierci Piłsudskiego, co powinno
skłonić nieco do myślenia bezkrytycznych apologetów Piłsudskiego, uwa-
żających Gdynię i w ogóle polską gospodarkę morską za pośrednie
nast~pstwo przewrotu majowego.
Wracając do spraw Gdańska, warto wskazać, że w myśl ustaleń leżących u podstaw mi~dzynarodowego statutu Wolnego Miasta Polska musi3Ll pokrywać połowę wszystkich kosztów inwestycji realizowanych w porcie gdańskim przez Radę Portu. W ten sposób rząd polski łożył
znetczne środki na jego rozbudowę. Środki te wypracować musiało całe społeczeństwo.
Wobec znacznych trudności politycznych w Wolnym Mieście rząd
polski usiłov:ał zwiękswć~ tam cierpliwie polski stan posiadania metodą małych kroków. Stąd też na przykład udział firm polskich w spedycji
węgla wzrósł w latach 1935-1937 z 31 proc. do 52 proc. O ile polskie firmy maklerskie klarowały w 1927 roku zaledwie 10 proc. tonażu obsłu
giwanego przez port gdański, to w 1938 już dwie trzecie. Co najmniej od 1934 roku rząd polski starał się też wykupić brytyjski i francuski pakiet akcji Stoczni Gdańskiej, zmierzając do osiągnięcia pełnej jej polonizacji.
Ministerstwo Przemysłu i Handlu gotowe było w 1935 roku wydać
w tym celu 300 tysięcy funtów szterlingów. Kilkuletnie starania zakoń
czyły się jednak niepowodzeniem, ponieważ udziałowcy brytyjscy i fran- cuscy woleli sprzedać akcje Senatowi Wolnego Miast~, krzyżując w ten sposób zamiary rządu polskiego.
Tak więc uważam, że do aktywów Po1ski morskiej z lat II Rzeczy- pospolitej należy również wszystko to, co Polska stworzyła wówczas w Gdańsku, a stworzyła przecież niemało.
Wracam znowu do Piłsudskiego. Wydaje mi się, że nie należy prze-
nosić negatywnej oceny jego roli w historii naszego pGństwa po maju 1926 roku na jego działalność na stanowisku Naczelnika Państwa. Fakt,
że Piłsudski nie wierzył w możliwość uzyskania przez Polskę Gdańska
w wyniku decyzji traktatu pokojowego wynikał tylko z tego, że nic
dowieirzał stanowisku Anglii w tej sprawie, zaś bieg wypadków przyznał
mu rację. Ale ten sam Piłsudski wydał 28 listopada 1913 roku dekret o wyborach do Sejmu Ustawodawczego, którym objął również Gda11sk.
Jako Naczelnik Pa11stwa akceptował też Piłsudski notQ rządu pol- skiego z 28 lutego 1919 roku domagającą się dla Polski nie tylko Gdańska,
ale również Lęborka, Bytowa, Malborka, Kwidzyna i Olsztyna. Zresztą
jako Naczelnik Państwa wyprawił on do Gdańska swojego emisariusza,
Mieczysława Jałowieckiego, który - wykorzystuj~ic środki fin:.msowe przydzielone mu przez rząd polski - wykupywał tereny niezbqdnc dla rozwoju i normalnego funkcjonowania stosownych urz,idzeń, magazynów, doków itp. instalacji w Gdańsku. Czego zaś nie mógł kupić, wydzicrża
wictł możliwie na jak najdłuższy okres. Warto jeszcze dodać, że swoją działalność musiał Jałowiecki konspirować przed okupującymi Gchńsk
Anglikami.
Rozpisałem się tyle o czasach II Rzeczypospolitej, że zabrakło rniej- sca dla spraw morskich w Polsce Ludowej przedstawionych w książce.
Cóż mi więc pozostaje? Chyba tylko wyrażenie autorowi Polski morskiej wyrazów pełnej solidarności.
Wiktor Pepliliski
PH.ASA NA POMORZU W OKRESIE
MIĘDZYWOJENNYMW łączności z przeszłością
Spo Jrze111c w przeszło3ć, nawet tę najbliższą, budzi zawsze glf~bsze rcf1d<.sjc m..l tewat rodowoJu ró)myd1 zjawisk obeenych w teraźniejszości.
CzasRmi retrospekcja udslania na1n jcdrn1k zjawiska, których istnienie
było przypisatH: do okrn~lonej rzeczywistości kulturowej, związanej
z p,_.,\ il,Ym rtrłp~lll rozwoju procesu historycznego - współcześnie ju'i:
ni~;obecnc.
Takim zj:1w1skiem - biorąc pod U\Vagę liczbę tytułów, cechy chara- ktrry;;tycznc, a szczegółu.ie geografię wydawniczą - jest prasa polska na Pomor:zu \\' ak1T~ic II Hzt:czypm:.politej.
Nir,podkgtość otworzyła prze<l ni:t rnoż.liwość: niesk,rf;powanego dzia- 1::-i.nin i ro7.\voj11, ale sam system funkcjonowania tej prasy został ukształ
towany już wcześniej. Było to z,viązane ze skalą rozwoju prasy - za- ró\vno uif'mjpckiej, jnk i polskiej n:i Pomorzu w okresie zaboru pruskiego.
l)ra~:1 polska odgrywała WÓ'..vczas ll:Jjlw.rdziej aktywn;.i rolG w organizo-
\\'ani11 Weil ki ludno:~ci po]skir j o pn:etrwanie polityczne, ekonomiczne i knlturnlnc. Korz.ystafa ona 1)0d koniec XIX wieku - n1.in10 różnych
szykan wlad1. pruskid1 - z lib~ralnych przepisów, przcue wszystkim ustawy prasoweJ z 1874 roku, clotyc,.;:icej ram wolności prasy na terenie Nic111icc. ·właśnie wokół polskich wydawnictw ogniskowało się w większo
ści .iycie uarodowc, a wyuawc:y gazet, redaktorzy, korespondenci, ,,męio
,vic zaufani.a'', często drukarze i pracownicy administracji st-1nowili siłq JI1<)tnrycrną i kadrę organizacyjną tPgo życia. Wśród wielll tytułów, które od0grnły znaczącą rolq w walce o przetrwanie narodowe, polski język j ~}wia<lon1cx;ć, wa:rto wymienic ·najbardziej długowieczną gazetę pomor-
~ką - pelpli11~kiego „I'ielgrz:,1na", który załoL.ony w 1869 roku dotrwał do l!:l38, licvw sobie aż 70 lat, ,,GazetG Toruńską'' (wraz z późniejszym systcmern mutacji), prrn:stałą w 1867 roku, przestającą się ukazywać
\V HJ21, gdy miała 5·1 lata, 45-letnią w 1939 roku „Gazetę Gdańską"
(1891). Osobne miejsce należy przywat"~ fenomenowi wydawniczemu tam- t.-:go okn~~u „GA.lecie Grudzi~d;,;kiej" (18[l4), która w 1914 roku osiągnęła nakład 128 GOO "gz., sytuujący j;.1 j.1ko trz('cil;! co do nakładu pismo na terenie N icmicc i naj\vyżej nakładowe pismo polskie. Jej radykalizm
społeczny - mimo że instrumentalnie z.wiąuny z realizacją planów wyda\vniczych przez Wiktora Kulcrskicgo - wyróź.ni;..ił ją wśród innych pism porno:rskich i sw.nowił o jej popubrno:-'..,(:i, szczegulnic w srocJ.owi-
~kach wiejskich. Znaczącą rol<.~ odgrywały również m.;1łom_i,•steczkowc
gazety polskie ukazujące ~ię na początku XX wicku, jak np. ,,Nasi:i Galeta'' (od l !JlO w Starogc1rd1;ie)1 „G~_zeta Chojnicka" (1913), ,,Głos Lu- LB\vski'' (1913), ,,Gazeta Kościerska'' (HHa), ,,Gazeta Chelmióska'' (1Dl3), ,,Gilzc.:la Swiccka'' (1913) i in.
Polskie gazety, bGd~c cz~sto jcdy.uynu pvc.ln:czuikami hi::itorii ojczy- titej i nauki j1;zyka pobkiego w znaczqcy sposób wplyw~ły na uksztalto- wa111e się J1awyków w zakresie ezytdrnc:twa i rnzpowszedmienia, a przede wszystkim 11:.t autorytet prasy 11a Pum.orz.u p<J qdzyskć1niu niepodleglo~ci.
rrasa coclzi.cnna czołowych ugrupowa.1i polityc;;11ych w latach lnU-1!126 Od momentu przcji:cia Pomorza przeL wfodw polski'-~ w styczniu i lutym l!J20 roku 11a mocy po::;tanowicń traktatu wcrsah,kicgo, nast;1p1l na zas~dzic sprz1;żcni;.i zwrutncgo rcgn:s niezwykle tu roL.wini~tej pra~y llit'lllitckicj i rozwój prasy polskiej. Utraejw8zy swe nc1turalne zaplecze (oc.lplyw <lotychcznsowych czytelmków do Niemiec, a z nimi rcd:iktorów .i c.lrukar1.y, likwic.bcja admiujstracji niemieckiej itp.) - większość Ztl··
równo dużych, jak 1 drobnych niemieckich wydawniclv-l <lrogą kupn:l i sprzedaży do~tala ~i1~ w n-~cc polskie, ~tanowiąc bazę lokalow4 i p<>ligrn- ficznć1 Jla powstawania polskich inicjatyw prasowych.
J ui w dwóch pierwszych ln tach po odzyskaniu ni(-'iJodlegluści u.ks,Ltallowal s11~ główny z.rijlJ pr,1sy po]itycwcj jako stosu11ko'-1.:o \\1iernc ,dbicie układ,:iw tiil politycwych ua Pomm-w. Oblicze spolcczuo-politycznc te.i prasy m.ii.llo w z·wi,1zlrn z tym ch;ir;:3ktcr przede w0zysth-.i.m pr;-iwjco-
\VO-c,:~_·nt rowy.
Na czoło wysuwa się tu praLl-1 NarodowcJ Demokncji. W grudmu
rnio
roku powstaje w Tonmiu „Slo-wo Pomorskie'' (1920-1G3!J), orgHn pomorskiej organizacji Związku Ludowo-Narodowego, wy<l;~v:any p1;ze·l T<,warzystwo Akcy juc Druk::irnia Toru1·1slrn (po wykupieniu „Di~~ Prcst>f::!' i ,,Thorner Zeitung''), której Rhcjo11;1riuszc wywodzili s1ę z czołowychHktywistów i sympatyków ruchu, zarówno z Polllorza, jak i z P<p:n:mia, gdzie powst~d.J inicjatywa przecl::,H~wzięcia (,,Drukaruićl Pol~ka'' - wy- dawca „Kuriera Pozna1'w.kiego'' · - jednego z cL',olowych dzienników· E'-ndc- ckich w Polsce). Dziennik teu, kif.'rowany przez Stefana Sad.i<~ urósł
szybko <lo roll czołowego pisma opiniotwórczego 1n Pomorzu, osiągając nakład w lat~ch l!J20-l92G 13 000-16 OOO egz.1• Dobrze rcclagov1ane,
1 Ws.lystk1c podane tu dane liczbowe, a takte pozostała sz.czególu,va faktogra- fia, zostały oparte na zachowanej dokumentacji dotyczącej funkcjonowania prasy pomorskiej, zawartej w aktach Urzędu WojP.\VÓdzkiego Pomorskiq;o, znajdując.reb się w Wojewódzkim Archi\vum Państwowym w Oydgoszczy; ,vykorzystano także
13
skupiajqc grono zdolnych dziennikarzy, szczególne kompetencje wykazy-
WJło w zakresie problematyki niemieckiej. Od 1923 roku Drukarnia
Toruńska wydmvała też we-rsj(~ pisma przeznaczoną „dla ludu" pt. ,,Gaze- ta Narodowa" (początkowo „Tygodnik Narodowy"):_ ukazującą się począt
kowo w nakładzie 4000-6000 egz., z późniejszym spadkiem aż do 1000 egz.
Drugim poważnym pismem, które znajdo\;łalo się w bezpośredniej sferze wpływów Naroclov1ej Demokracji był wychodzący nieprzerwanie od 18G9 roku w Pelplinie „Pie_lgrzym". Zajqmjąc werbalnie pozycj,~ nie-
zależną politycznie i próbuj:1c uchodzić za reprezentanta opinii ducho-
wieństwa katolickiego, jednoznacznie popiero.ł ZLN, ukazując się w na- kbdzie w granicach 9000-lG OOO egzemplarzy. Mutacją pisma dla Tcze- wa był „Dziennik Tczewski'' (później „Goniec Pomorski") ukazujący siq 6 razy w tygodniu w nakładzie 800-1500 egz.
J eszczc b:udziej „na prawo" od tytułów endeckich stał organ po- morskich konserwatystów „Przyjaciel Rolnika", który powstał dopiero
\V styczniu 1925 roku. Wynikało to z faktu, że do momentu tzw. paktu
lanckorońskiego nośnikiem opinii pomorskiej organizacji konserwatystów
Chrześcijaii.sko-Narodowego Stronnictwa Rolniczego było toruńskie „Sło
wo Pomorskie" i inne pisma endeckie. Wydawcą pisma było Pomorskie Towarzyst\vo Wyduwnicze, finansowane przez Związek Producentów Rol- nych i Kółka Rolnicze w województwie pomorskim. Pismo ukazywało
się 3 razy tygodniowo w nakładzie ok. 1000 egz. pod redakcją zuwodo- wego dziennikarza Michała Majerskiego. W skład komitetu redakcyjnego
wchodził przedstawiciel znanej na Pomorzu rodziny ziemiańskiej Ossow- skich - Stanisław oraz poseł Zbigniew Józefiak i Jan Czekała. Z dniem 1 stycznia 192G roku zmieniono tytuł na „Ziemia Pomorska", nie zmie-
niło to jednak jego charnkteru. O losach pisma przesądził dopiero zamach majowy, a właściwie postawa zajęta przez pomorskie ziemiaństwo wobec pomajowych zmian politycznych.
W podobnym kontekście społeczno-politycznym plasował się powstały
we wrześniu 1925 roku „Goniec Nadwiślański" (Grudziądz 1925-1939), w.ydawany przez Spółdzielnie; Wydawniczą „Zjednoczenie" w nakładzie 2500-3000 egz. Pismo powstało z inicjatywy Władysława Grobelnego, który próbował tworzyć na Pomorzu stronnictwo polityczne mieszczań
stwa (Zjednoczenie Stanu Sredniego), którego od 1926 roku „Goniec
Nadwiślai1ski" stał się organem. Pismem kierował znany pomorski dzien- nikarz i literat Leon Sobociński.
Duże znaczenie w latach 1920-1926 odgrywała prasa, która swym
dokumenty zawarte w aktach Wojewódzkiego Archiwum Państwowego w Toruniu i Gdańsku, a także Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Podstawą były też zbio- ry prasy pomorskiej zachowane w Książnicy Miejskiej w Toruniu, Bibliotece Naro- dowej w Warszawie oraz w innych bibliotekach polskich.
obliczem społeczno-politycznym plasowała się w centrum życia politycz- nego.
vVpływowa była w latach 1920-1926 prasa Chrześcijańskiej Demo- kracji. W styczniu 1921 roku zaczął ukazywać się w Grudziądzu jej
czołowy organ „Głos Pomorski", wydawany w nakładzie dochodzącym
do 9000 egz. Jednym z założycieli Towarzystwa Akcyjnego Drukarnia Pomorska, dysponującej najbardziej nowoczesnym zapleczem poligra- ficznym po wykupieniu wydawnictwa znanego niemieckiego dziennika
„Dr:r Gcsellige", był wybitny działacz chadecki z Poznania ks. Stanisław
Adamski, a dyrektorem wydawnictwa i redaktorem naczelnym Adam
Poszwiński. Pismo było redagowane na wysokim poziomie (m.in. współ
pracowali z nim dziennikarze: Bonifacy Chmielewski, Stefan Machalew- ski, Konstanty Dąbkowski, Ludwik Łydko, Leon Sobociński, Józef Kisie- lewski i in.) i z dużym rozmachem. W 1921 roku wydawano popołudnio
wą wersję pisma pt. ,,Gazeta Pomorska", a także przez cały omawiany okres pismo przeznaczone dla ludności niemieckiej „Weichselpost"
(w nakładzie 9000 egz.) - dotowane przez MSZ - które miało wpływać
na powstawanie lojalistycznych postaw wobec państwa polskiego u miej- scowych Niemców. W połowie lat dwudziestych, na skutek mało prze-
myślanej gospodarki finansowej, wydawnictwo zaczęło podupadać, a na- wet stanęło przed groźbą bankructwa.
Pozycja prasy Narodowej Partii Robotniczej była przede wszystkim ~ odbiciem jej wpływów politycznych. Warto pamiętać, że w tym czasie dwnj kolejni wojewodowie - Jan Brejski i Stanisław Wachowiak - wywodzili się z szeregów NPR, a partia odgrywała znaczącą rolę w życiu
politycznym. Już w lutym 1920 roku, a więc bezpośrednio po odzyskaniu niepodległości, powstał w Toruniu „Głos Robotnika", czołowy organ tej partii, ukazujący się początkowo 6 razy w tygodniu, później już tylko 3 razy w nakładzie w granicach 3000 egz., jako wydawnictwo Drukarni Robotniczej, spółki firmowanej przez dwóch działaczy pomorskich NPR Wojciecha Pawlaka i Antoniego Antczaka oraz działacza ścisłego kie- rownictwa NPR Antoniego Chądzy11skiego. W styczniu 1921 roku po- wstaje kolejne pismo partii, przeznaczone dla ludności wiejskiej pt.
,,Obrona Ludu" (w 1922 r. straciła swą niezależność po połączeniu z ,,Gło
sem Robotnika"). W tym samym czasie powstaje następne pismo - wersja poranna prasy enpeerowskiej „Kurier Narodowy", który jednak szybko upada z powodu malej liczby czytelników. Następnym pismem
powstałym z inspiracji NPR był obliczony na masowego czytelnika
„Express Pomorski", który zaczął ukazywać siq począwszy od maja 1924 roku. Pismo próbowało uchodzić za całkowicie apolityczne, było nowocześnie redagowane, orbitując ku modelowi wydawnictwa sensa- cyjnego, jednak nie osiągnęło zamierzonego celu, a najwyższy nakład wyniósł 3500 egz. (zmieniono również tytuł: ,,Codzienny Express Pomor- ski"); pismo wychodziło do ko1ica 1926 roku. G D ~ ~
.,. r::-
,r,,._~-0 -z.c'i \ \;,f;i
t--1~- (~i.
~~
" ul
o „
i
~ t- lt-,4 BIBl\Q\-:;_~
2 - Gdański Rocznik Kulturalny - 11 17
Pozycja prasy ludowej opierała się na autorytecie ukazującej się od 1894 roku w Grudziądzu „Gazety Grudziądzkiej", wydawanej od po-
czątku jej istnienia przez Wiktora Kulerskiego. Bezpośrednio po odzyska- niu nir:podległości pismo utraciło wiele ze swej popularności na s~:utek postawy Kulerskiego w latach 1914-1918, gdy chcąc ratować wydaw- nictwo przed zamknięciem, propagował na jego łamach koncepcję popar- cia celów wojennych Niemiec, upatrując szansę odzyskania niepodległo
ści przez Polskę w oparciu o państwa centralne. Po akcesie do Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast" w 1922 roku i energicznych działaniach
Kulerskiego nakład pisma, który z 128 OOO w 1914 roku spadł do 3500 egz., w 1920, zaczął szybko wzrastać, aby w połowie 1926 roku
osiągnąć ponad 88 OOO egz. Redaktorem naczelnym pisma i kreatorem jego profilu politycznego był radykalny działacz PSL „Piast" Romuald Wasilewski. ,,Gazeta Grudziądzka" była pismem ogólnopolskim, rozpro-
wadzanym głównie na terenie Wielkopolski i Śląska, a także wśród skupisk emigracji polskiej w Europie, a także w Ameryce. Tylko część nakład1l była rozprowadzana na terenie Pomorza. Już wówczas zaczęto tworzyć jej wersje, różniące się ceną oraz standardem wydawniczym, a także częstotliwością ukazywania się (wydania: tańsze, droższe i nie- dzielne).
Lokalnym pismem związanym również z ruchem ludowym był uka-
zujący się od lutego 1922 roku w Czer::;ku „Głos Ludu", będący pry-
watną własnością lekarza z Czerska Antoniego Zemkego, również wła
ściciela miejscowego Browaru Pomorskiego. Pismo ukazywało się 3 razy w tygodniu w nakładzie ok. 1000 egz.
Rozwój prasy pomorskiej w latach 1920-1926 był ściśle związany
z korzystnymi warunkami, wynikającymi z funkcjonowania w tym okre- sie parlamentarnego systemu sprawowania rządów. Udział w rządach
tych ugrupowań, które były głównymi dysponentami prasy pomorskiej,
stawiał ją w sytuacji uprzywilejowanej w ówczesnym systemie politycz- no-prawnym. Dlatego też zmiany, jakie zaszły w wyniku zamachu majo- wego, w przemożny sposób wpłynqły na całokształt prasy pomorskiej.
Prasa sanacyjna 1926-1939
Prawie cała prasa pomorska zajc;ła wrogie zróżnicowane jedynie
skalą ostrości potępienia zamachu - stanowisko wobec przewrotu majo- wego i jego następstw. Uczynił to również organ konserwatystów pomor- skich, wspomniana już „Ziemia Pomorska", mimo że już w lipcu 1920 roku pomorska organizacja stronnictwa SChN postanowiła zająć przy- chylne stanowisko wobec Józefa Piłsudskiego. W tej sytuacji postano- wiono pozbyć siq organu politycznego, który nie był już nośnikiem
opmu Jego dysponentów, zawieszając wydawanie pisma w październiku
1926 roku. Na jego miejsce powołano w listopadzie 1926 roku nowe
pismo pt. ,,Rolnik Polski", angazuJąc nowy zespół redakcyjny, realizu-
jący nowy program polityczny, całkowicie zbieżny z celami sanacji na tym terenie, będące równocześnie pierwszym poważniejszym organem prasowym, który miała w swojej dyspozycji politycznej. Pismo stało się
zapleczem redakcyjnym i wydawniczym dla powstania w listopadzie 1929 roku czołowego dziennika sanacyjnego pt. ,,Dzień Pomorski''.
Bezpośrednio po maju władze sanacyjne rozpoczęły - początkowo
bez większych sukcesów - organizować również własną prasę. Jej
„jaskółką" jeszcze sprzed „maja" była „Idea Legionów", wydawana w Grudziądzu od kwietnia 1926 roku przez A. Wąchałę, która z entu- zjazmem powitała wypadki majowe, apoteozując postać Józefa Piłsud
skiego - upadła już jednak w czerwcu 1926; kolejną inicjatywą Wąchnły był „Kurier Zachodni", którego tylko 2 numery ukazały się w lipcu 1926 roku. Od grudnia 1926 roku zaczął ukazywać się „Przegląd Zachodni"
(Toruń 1926-1927), wydawany z inicjatywy i finansowany przez orga-
nizację sanacyjną Związek Naprawy Rzeczypospolitej. Pismo ukazywnło się 6 ra:~y w tygodniu w nakładzie dochodzącym do 3000 egz., redago-
\vane przez Stanisława Balińskiego „importowanego" z Warszawy. Po jE'go upadku próbowano adoptować na Pomorzu mutację warszawskiego
„Głosu Prawdy", która zaczęła ukazywać się pod koniec 1927 roku w Grudziądzu pod nazwą „Pomorski Głos Prawdy", co szybko skończyło się pełnym niepowodzeniem. Krótko, podczas wyborów 1928 roku, wy- dawano „Dziennik Pomorza" w Toruniu, którego żywot zakończył się
po ukazaniu 77 numerów i finale akcji wyborczej.
Filarem prasy sanacyjnej na Pomorzu miał się stać dopiero „Dzień
Pomorski", którego inicjatorem powstania był wojewoda pomorski Wiktor Lamot. Dokonano fuzji ze wspomnianym „Rolnikiem Polskim" i od listopada pojawił się w Toruniu „Dzień Pomorski" (od 1936 r. ,,Dzień
Pomorza", od 1938 r. ,,Gazeta Pomorska"). Pierwszym redaktorem pisma
był Adam Brzeg, kolejnymi Alfred Bir:kenmajer, Henryk Tetzlaff, Teofil Schab i Jnn Drzewiecki. Pismo było organem Bezpartyjnego Bloku 'Nspól- pracy z Rządem na Pomorzu, później Obozu Zjednoczenia Narodowego, a praktycznie znajdowało się w dyspozycji wojewody pomorskiego.
Stworzouo mu solidną bazę finansową w postaci Pomorskiej Spółdzielni
WydGwniczej, która dysponowała wkładami w wysokości 280 OOO zł., wpłaconymi przez przeds:tawicieli różnych środowisk zależnych od sanacji, a także pożyczką z tzw. Funduszu Pomorskiego w Banku Gospodarstwa Kr~jowego w wysokości 350 OOO zł., udzieloną na wniosek wojewody Lnmota; fundusze te zostały szybko rozdysponowane na skutek roz- rzutnej gospodarki i małego zainteresowania pismem. Aby zdominować
cały obszar województwa, a tnkże emanować poza jego granice, stwo- rzono system mutacji: dla Wejherowa i Gdyni (,,Gazeta MOTska", 1930- -1939), Bydgoszczy (,,Dzień Bydgoski", 1930-1933), Inowrocławia (,,Dzień Kujawski", 1931), Grudziądza (,,Dziei1 Grudziądzki", 1931), Mo-
19
gilna (,,Gazeta Mogilei1ska", 1933), Kościerzyny (,,Dzień Kaszubski", 1934), Tczewa (,,Dzień Tczewski", 1934), Chełmna (,,Dzie11 Chełmiński", 193B), Starogardu (,,Dzień Kociewski", 1935), Ciechocinka (,,Dzień Ciechociń
ski", 1935), Włocławka (,,Dzień Kujawski", 1936), Nieszawy (,,Głoś Nie- szawski", 1936), Chojnic (,,Dziennik Chojnicki", 1937). Od 1930 roku
„Dzień Pomorski" przejął także - w związku z trudnościami tego organu - wydawanie czołowego dziennika polonijnego na terenie WM
Gdańska „Gazety Gdańskiej". Stala się ona jedną z mutacji pisma, której koszty wydawnicze refundowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Mimo takiego rozmachu pismo z trudem przekraczało, łącznie ze swoimi mutacjami, nakład 10 000 egz., a pod koniec lat trzydziestych już tylko kilku tysięcy.
Drugim poważniejszym pismem znajdującym się w sferze wpływów
sanacji był powstały w kwietniu 1937 roku w Gdyni „Kurier Bałtycki".
Powstał z inicjatywy sfer gospodarczych Gdyni, gdzie czołową rolę ode-
grał dyrektor największej firmy eksportu węgla „Polskarob" Napoleon Korzon, a także komisarz rządu w Gdyni Franciszek Sokół. Kierował
pismem były redaktor naczelny „Dnia Pomorskiego" Henryk Tetzlaff;
wydawnictwo bazowało na drukarni zbudowanej przez właściciela dru- karni i pisma w Wąbrzeźnie Bolesława Szczukq, którą przekazał synowi Alfonsowi. ,,Kurier Bałtycki" koncentrował swą uwagę na problemach miasta i portu w Gdyni, szczególnie akcentując problematykę gospodar-
czą, praktycznie i werbalnie afirmując główne założenia polityki władz
sanacyjnych na tym terenie.
Władze sanacyjne próbowały też - przez odpowiednio profilowane wydawnictwa prasowe - docierać do różnych środowisk społecznych.
Przykładem próby dotarcia do środowisk robotniczych była „Dola Ro- botnicza" ukazująca się od października 1930 roku w Toruniu (pismo
upadło po ukazaniu się 6 numerów), a do ludności wiejskiej „Gazeta Ludowa" (Toruń 1933-1936), która doszła do znacznie większych wpły
wów, osiągając nawet krótko nakład 10 OOO egz. Pisma
te
apoteozowały politykę gospodarczą i społeczną władz sanacyjnych, która miała sta-nowić remedium na wszystkie podstawowe bolączki robotnicze i chłop
skie.
Mimo ogromnych nakładów finansowych przeznaczonych na su bsy- diowanie tej prasy, jej wpływy były niewielkie. Przegrywała tu ona w sposób zdecydowany w konkurencji z prasą opozycyjną, której pozycja
wynikała z rzeczywistego poparcia społecznego.
Prasa opozycyjna 1926-1939
Cała dotychczasowa prasa pomorska - z pewnymi wahaniami nie- których pism w pierwszych latach po przewrocie - negowała zmia,ny,
jakie zachodziły po 1926 roku. W narastającym wówczas systemie rządów
autorytatywnych, w związku z utrzymaniem „wolnej gry sił politycz- nych" przede wszystkim w sferze wolności słowa, jej funkcja polegała
jednak teraz bardziej na afirmacji panujących wówczas nastrojów i po-
glądów, niż na uczestnictwie w biegu życia politycznego. Ze względu na
geografię polityczną tej prasy, stała się ona głosem opozycji negującym
ówczesny sposób sprawowania władzy. Patrząc „na ręce" władzy kon-
centrowała swą uwagę głównie na wynaturzeniach życia społeczno-poli
tycznego i ekonomicznego, narzucając systemowi ograniczenia hamujące
proces defoa.-macji funkcjonowania życia społeczno-politycznego.
Mimo sprzyjających warunków dla rozwoju prasy sanacyjnej nie
zdołała ona - w przeciwie11stwie do sytuacji na terenie innych części
kraju - zdominować pomorskiego „rynku prasowego". Aż do końca utrzymywała się zdecydowana przewaga prasy endeckiej, enpeerowskiej i ludowej, którą łączyła - mimo różnych poglądów i postaw - wspólna
płaszczyzna walki z sanacją. Potwierdzeniem tego są liczby, na przy-
kład w 1938 roku sanacja dysponowała co prawda 22 dzienniknmi i gaze- tami (głównie mutacje „Dnia Pomorza") ukazującymi się jednak w na-
kładach tylko ok. 20 OOO egz., natomiast cała prasa opozycyjna 16, ale w nakładzie 81 OOO egz. W tej sytuacji proporcje pomiędzy liczbą egzem- plarzy politycznej prasy s~macyjnej a opozycyjnej, które docierały do pomorskich czytelników, kształtowały się jak 1 do 4. W tym czasie na terenie całej Polski prasa rządowa dysponowała 2/3 jednorazowego na-
kładu pism politycznych.
Czołowe miejsce zajmowała tu prasa endecka i wyróżniają~e się swą bezkompromisową, antysanacyjną postawą „Słowo Pomorskie". Od sa- mego momentu zamachu majowego zajęło ono niezwykle wrogie stano- wisko wobec samych wypadków i ich następstw. Piętnowało wszystkie
działania nowego systemu obliczone na umocnienie swej pozycji na Pomorzu, a godzące w interesy miejscowego społeczeństwa. Ze szczególną uwagą śledziło wszystkie wynaturzenia działań miejscowej administracji, które obnażano na łamach pisma. Narażało to pismo na szereg szykan
władz: np. już w 1926 roku rozkaz nowego dowódcy okręgu gen. Leona Berbeckiego zabraniający żołnierzom czytania i abonowania tego pisma, napad bojówki Związku Strzeleckiego w 1934 roku na siedzibę pisma itp. Przez cały okres trwała ostra polityka konfiskacyjna, w 1934 roku pismo skonfiskowano 32 razy. Doprowadziło to wszystko do spadku na-
kładu do 6000 egz. na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych, który
wzrósł dopiero w drugiej połowie lat trzydziestych, osiągając w 1938 18 OOO egz. Na skutek wewnętrznych konfliktów zmienił się redaktor naczelny pisma Stefan Sacha - w 1933 roku odszedł do centralnej prasy Stronnictwa Narodowego, także do centralnych władz. Pismem krótko kieruje Stanisław Bernatt, a do 1939 Stanisław Cieślak. Przez cały
okres - mimo kryzysu, jaki przeżywało pismo na przełomie lat dwu- 21
dziestych i trzydziestych - ,,Słowo Pomorskie" należało do czołowych
opiniot·Nórczych pism pomorskich, będąc „niekoronowanym" leaderem pism opozycyjnych. W 1936 roku Drukarnia Toruńska próbowała wyda-
wać też masowe pismo pt. ,,Rekord Ilustrowany", które miało wyprzeć prorządowy łódzki „Express· Ilustrowany", ale pismo szybko upadło.
W 1927 roku upadła wersja pisma przeznaczona dla ludności wiejskiej pt. ,,Gazeta Narodowa".
Stnbilna była przez cały okres pozycja pelplińskiego „Pielgrzyma".
O jego ścisłych związkach z pomorską organizacją Stronnictwa Narodo- wego może świadczyć m.in. fakt, że w latach trzydziestych jego redakto- rem naczelnym był ks. ,Jerzy Chudziński, równocześnie pełniący funkcję
prezesa Zarządu Wojewódzkiego SN. Jego opozycyjna postawa wobec po-
czynań władz sanacyjnych powodowała różne represje inspirowane przez
władze, m.in. bojkot rozpoczęty w grudniu 1934 roku przez kilkadziesiąt
lckalnych organizacji prorządowych; ,,Pielgrzym" należał do najczęściej
konfiskowanych pism pomorskich. Mimo to jego nakład utrzymywał się
na poziomic ok. 10 OOO egz. Świ3dectwem rozwoju wpływów pisma było powiększenie liczby jego mutacji. Po tczewskim „Gońcu Pomorskim"
zaczęto wydawać od 1929 roku mutację dla Gniewu pt. · ,,Dziennik Gniewski" (do 1931) oraz przejęto w 1932 roku jako mutację borykający się z trudnościami „Dziennik Starogardzki". W tej sytuacji powstał swo- isty „koncern" wydawniczy w miasteczku liczącym kilka tysięcy mie-
szkańców.
W tym czasie pojawiały się nowe inicjatywy wydawnicze obozu naro- dowego jako czynnik wewnętrznych przeobrażeń ruchu, rozłamów, secesji itp. Na przykład w 1933 roku w Toruniu „Nowa Polska", organ Stron- nictwa Wielkiej Polski (w 1934 przeniesiona do Poznania), w Grudziądzu
w 1933 „Przebojem do nowej i wielkiej Polski", organ pomorskiego ORN „Falanga", ,,Szczerbiec" (Gdynia 1938).
Upadła po przewrocie majowym prasa chadecka jako wynik ban- kructwa ekonomicznego w 1927 roku wydawcy „Głosu Pomorskiego" .. - Drukarni Pomorskiej. Wpłynęło to na swoistą „inwazję" na Pomorzu bydgoskiego chadeckiego „Dziennika Bydgoskiego", ukazującego się od 1907 roku, wydawanego przez Jana Teskę. Specjalna mutacja pisma drukowana dla Pomorza rozchodziła się tu w nakładzie ok. 9000 egz.
Próby zakładania nowych pism przez różne środowiska pomorskiej chadecji kończyły się na wydaniu zaledwie kilku numerów, np. ,,Głos
Polski" (Grudziądz 1929), ,,Prawo do Pracy" (Toruń 1936), ,,Nasz Sztan- dar" (Grudziądz 1937).
Rozwój przeżywa prasa narodowego ruchu robotniczego, która po
usunięciu ze stanowiska wojewody Stanisława Wachowiaka i zastąpieniu
go piłsudczykiem Kazimierzem Młodzianowskim zajęła postawę opozy-
cyjną wobec nowych władz. Oprócz wychodzącego nadal „Głosu Robotni- ka", w październiku 1926 roku wznowiono wydawanie „Obrony Ludu",