• Nie Znaleziono Wyników

RECENZJE I SPRAWOZDANIA

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "RECENZJE I SPRAWOZDANIA"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

278

K s. JA N O B ŁĄ K

[ 10 ]

w Ełku i O lecku, konstytucja apostolska i list pasterski zostały odczytane tylko w tłum aczeniu p o ls k im 34. Natomiast dziwnym w ydaje się wysyłanie polskich egzem plarzy do parafii na pogra­

niczu litewskim , gdzie nie było P olak ów . P raw dop odob n ie polskie tłum aczenie m iało zastąpić litewskie, b o zam ieszkująca tam lud­

ność litewska przeważnie rozumiała język polski.

Jaki przebieg miały uroczystości związane z ogłoszeniem d og­

matu w d iecezji w arm ińskiej? List pasterski, zaw ierający wskaza­

nia co do urządzenia tych uroczystości, został zakom unikow any wiernym w ostatnią niedzielę kwietnia, zaś przez wszystkie nie­

dziele w maju, zamiast kazania, były odczytyw ane rozdziały z k on ­ stytucji dogm atycznej. W pierwszą niedzielę maja, a w razie przeszkody w drugą, we wszystkich kościołach zostały odpraw ione uroczyste nabożeństwa ku czci N iepokalanej D ziew icy. Już w so­

botę oznajm iły je niem ilknące dźw ięki dzw onów i p oprzed ziły so­

lenne nieszpory. Uroczysta suma została odpraw iona z wystawie­

niem Najświętszego Sakramentu. P o sumie odbyła się procesja, po k tórej od m ów ion o litanię loretańską, trzykrotnie wezwanie

Św. M aryjo b ez grzechu p ierw orod n ego p oczęta m ódl się za nami,

następnie antyfonę P od Tw oją obroną lub W itaj K ró lo w o z w er­

setem i m odlitw ą ze święta N iepokalanego P oczęcia. Na końcu odśpiew ano T e D eum laudamus i u dzielon o błogosławieństwa sa­

kram entalnego. W szystkie m odlitw y i śpiewy, na zarządzenie bi­

skupa, odbyw ały się w języku n arodow ym m iejscow ej ludności.

D op iero p o ogłoszeniu dogm atu, biskup Geritz zaprow adził w d iecezji oficju m o N iepokalanym P oczęciu M aryi Panny, zale­

cone przez papieża w Brewe z dnia 2 lutego 1849. Sprowadziwszy z Rzym u potrzebne form ularze, kazał je przedrukow ać w 300 egzem plarzach u H eynego w Braniewie, na użytek kapłanów war­

mińskich 4S. Form ularze te wnet zostały w ycofan e, bo 25 września 1863 papież zatw ierdził nowe oficju m , k tóre od roku następnego miało obow iązyw ać w całym K ościele.

* * *

„O g łoszen ie dogmatu N iepokalanego P oczęcia było zaiste fak ­ tem opatrznościow ym ” 36, bo w m ilionach dusz ożyw iło wiarę i p o ­ głębiło cześć do M atki B ożej. Jak w całym K ościele katolickim , tak i w d iecezji warm ińskiej, od tego m om entu, w zrosło nabożeń­

stwo do N iepokalanego P oczęcia M aryi Panny, wyrazem którego b yło pośw ięcenie ku je j czci k ościołów , np. w M łynarach i Leni­

nach. Ten rozw ijający się kult N iepokalanej D ziew icy utwierdziły objaw ienia w Lourdes, a następnie w Gietrzwałdzie na W armii w r. 1877.

34 Tam że, s. 187— 191.

35 Tam że, s. 203— 12.

36 Bp J. P e l c z a r , dz. cyt., s. 43.

R E C E N Z J E I S P R A W O Z D A N I A

Ks. G e r a r d M i z g a l s k i : Pod ręczn a en cyk lop ed ia m u zyki k o ścieln ej, Poznań 1959 ss. X II, nlb. 4, 560.

N akładem Księgarni Św. W ojciech a w Poznaniu ukazała się w pięknej szacie zew nętrznej książka, która, jak to z tytułu wynika, pow inna dać czy­

telnikow i w iadom ości encykloped yczn e z zakresu m uzyki kościeln ej w oparciu o najnow sze badania.

U łożenie ja k iejk olw iek en cyk loped ii, ch ociażby jed n otom ow ej, i to w d o ­ datku zarazem osobow ej i rzeczow ej, jest przedsięw zięciem bardzo odważnym , a rów nocześnie odpow iedzialnym , a m oże i wprost ryzykow nym . W iele prze­

cież rzeczy trzeba w ziąć pod uwagę i przeprow adzić w pracy, by z tego w ypadło w ydaw nictw o odpow iadające zadość jakiem uś rozumnemu celow i. A zatem na­

leży przyją ć zasadę selekcji haseł, zadecydow ać, które osobistości muszą w ejść bezw ględnie do w ydawnictwa, a które mogą i w reszcie które muszą być p o ­ m inięte. Trzeba przy tym zdać sobie sprawę z przeznaczenia en cykloped ii, biorąc pod uwagę kraj, a w nim osoby zainteresowane treścią takiego w y­

daw nictwa. Trzeba dalej zająć zdecydow any stosunek do tw órców , n iejed n o­

krotnie w ybitnych czy w prost genialnych, których działalność jednak częścio­

w o lub nawet m arginesowo tylko należy d o treści opracow yw anej en cykloped ii.

W reszcie, gdy te rzeczy są już jasne, trzeba wszystkie hasła opracow a ć w e­

dług jed n olity ch w ytycznych, jed n oliteg o schematu, jakiejś m etody, odp ow ia ­ da ją cej dzisiejszem u stanowi nauki. W zorów A u torow i nie zabrakło by, ani ob cych ani rodzim ych. W ystarczyło by zajrzeć do P olskiego Słownika B io­

graficzn ego.

O m ówim y tu bliżej w ym ienione punkty odnośnie en cyk loped ii muzyki k o ­ ścielnej. Stosunkow o najłatw iej jest zadecydow ać, które osoby muszą b yć bez­

w zględnie u m ieszczone; oczyw iście wszyscy kom p ozytorzy, którzy w danej ep oce i w danych form ach (m onodia łacińska gregoriańska i pozagregoriańska, m onodia narodow a, polifon ia czysto w okalna, w ielogłosow ość w okalno-instru- mentalna, w reszcie sama muzyka instrumentalna, tj. zasadniczo organow a) na­

dawali kierunek, wyznaczali drogę m uzyce religijn ej. O bok nich kom p ozytorzy, których działalność mnożyła w praw dzie tylko dobytek artystyczny danego czasu, ale stała na odpow iedn im albo conajm niej popraw nym , przyzw oitym poziom ie; tu, rzecz jasna, w ejdą wszyscy tw órcy kraju, dla którego jest en cy­

klopedia przeznaczona, natomiast z ob cy ch już tylko ci, którzy pozostają w jakim bliższym związku z krajem . O bok kom p ozytorów muszą w ejść do wydawnictw a odtw órcy, którzy drogą w ieloletniej pracy osiągnęli sprawność odtw órczą dla celów kościeln ych i byli w swoim czasie reprezentantam i kul­

tury n arodow ej na danym odcinku , w ięc najw ybitniejsi zagraniczni a w ybit­

niejsi rów nież polscy organiści. Z instytucji, jak np. z ch órów i kapel wymienia

(2)

280

RECENZJE I S P R A W O Z D A N IA

[2]

się tylko te, których działalność była czysto przodu jąca, czy długotrw ała, czy w ogóle czymś szczególnym się odznaczająca. N a jlep iej opracow ać taki temat p od jednym hasłem : ch óry, kapele. T o samo dotyczy kierow n ików ch órów .

B ezw zględnie zaś pom inięte b yć muszą w skondensowanym do ob jętości jed n eg o tom u w ydaw nictw ie takie osoby, jak poszczególn i śpiewacy om awia­

nych ch órów czy instrum entaliści zespołów orkiestralnych. Następnie pow inny być uw zględnione w ydawnictwa i ich warsztaty (średniow ieczne scriptoria, drukarnie, księgarnie, b ib liotek i) oraz fabryki instrum entów, w ięc warsztaty organm istrzow skie, oczyw iście z zagranicznych tylko zasadnicze i podstaw ow e, zaś sw oje rodzim e w szerokiej m ierze. A n alogiczn e kryteria trzeba stosować do w yboru haseł rzeczow ych. Przy zastosow aniu tych wszystkich kryteriów pozostaje ilość materiału tak olbrzym ia, że ma się w ątpliw ości, czy można go pom ieścić w jednym tom ie.

Jak przedstawia się omawiana en cyk loped ia ? Zagadnienia ściśle muzyczne i m uzykologiczne pozostawiam fach ow com do oceny. W niniejszej recen zji poruszam przede wszystkim sprawy takie, które interesują historyków i hi­

storyków kultury, oraz tych wszystkich, którzy w en cyk loped ii m uzyki ko­

ścielnej szukają rzetelnej in form acji. N iestety spotyka ich w tym wypadku zaw ód.

Z dziw ien ie w yw ołu je obecn ość w en cyk loped ii w ielu, bardzo nawet wielu osobistości, które żadnej roli nie odegrały w kulturze m uzycznej, naszej czy eu ropejskiej. Co tu np. robi Abraam , substytut tj., zastępca i to przez trzy lata, śpiewaka roran ckiego? Co takiż substytut Stachrow ski? D laczego właśnie oni weszli, a nie cała setka innych, których wylicza A. Chybińskiego Słownik m u zyk ów daw nej P olsk i? P o co tu rorantysta Janecki i w ielu p od ob n y ch ? P o co M arcin K urpiński, ojcie c K arola, skoro w tegoż b iogra fii jest rów nież jego o jc ie c w spom niany? A lb o kom u potrzebn e i co daje takie hasło ja k Saint Lam bert, o którym ks. M. pisze: „n a leży do najstarszych francuskich mistrzów fortepianu , jest autorem pod ręczn ik ów ; T raite d’accom pagnam ent du clavecin 9 d e d’ orgu e itd. (1680), P rin cip es du cla recin (16 9 7 )” . D zięki takim nazwiskom , które w co piątym czy szóstym m iejscu są d op iero przeplatane nazwiskami m uzyków o jakim ś znaczeniu, robi en cykloped ia wrażenie mieszaniny grochu z kapustą.

W pierw szej ch w ili może czytelnik być zaskoczony i to nawet fachow y m uzyk: ja k to, aż tylu jest m uzyków k ościeln ych , których w ogóle nie znam, 0 których nigdy w życiu nie słyszałem ? Skąd to p och od z i? Stąd, że A utor um ieścił p od osobnym i hasłami ok oło 80 benedyktynów , z których bardzo wielu ma tylko tę zasługę, że wcale nie będąc muzykam i, w jakim ś traktacie filozoficzn y m czy innym poruszyło rów nież m arginesowo sprawę muzyki w kilku zdaniach, czy też w rozpraw ie liturgiczn ej pom inąć je j nie m ogło.

P od ob n ie przedstawia się sprawa z augustianami, cystersami, dom inikanam i 1 innymi zakonam i wraz z mniej lub w ięcej m uzykalnym i księżm i, kanonikam i, opatami i różnym i dygnitarzam i kościelnym i. Jakże inaczej wygląda ta sprawa w dziełach o prawdziw ym poziom ie naukowym . O bliczona na co najm niej 12 tom ów encyklopedia D ie Musik in G esch ich te und G egen w art, w ychodząca

[3]

RECENZJE I S P R A W O Z D A N IA

281

od roku 1949, wym ienia rów nież — i to nie 80, ale ok oło 250 benedyktynów * ale w ym ienia ich wszystkich razem pod w spólnym hasłem: B en edictiner, CO' podane petitem zajm uje sześć kolum n czyli trzy strony, i nie rozwadnia w y­

dawnictwa nazwiskami, które ok oliczn ościow o były w swej działalności zm u­

szone zahaczyć u bocznie o m uzykę. P od ob n ie ma się rzecz z pozostałym i za­

konam i.

Przejdźm y jednak do spraw pow ażniejszych — do braków i b łędów h isto­

rycznych. E n cyklopedia w yliczająca A gn olettów , Saint Lam bertów , N atividadów , Agobardusów , A m iotów , itd., itd.,niem a organm istrzów polskich, począw szy od anonim ow ego franciszkanina, tw órcy organów u Św. Jakuba w Torun iu w p o ­ łow ie X I V wieku, poprzez W anca z Żyw ca (organy w K ętach z r. 1381), W aw rzyńca Hermana z r. 1421, St. K om orow skiego, bud ow niczego nowych organów w katedrze krakow skiej w r. 1502. W yliczen ie organm istrzów z X V II i X V III wieku — to m ało, a wśród nich brak tw órcy organów w C zęstocho­

w ie (r. 1725) i Lesznie (r. 1734) Caspariusa, oraz organów w kaplicy M. B. C zęstochow skiej (r. 1721) K osm ow skiego. Ze średniow iecza brak skrypto- rów : Świętosława z W ilkow a (13 6 5 ), Falisława z Nysy, pisarza Antyfonarza k ieleck ieg o z r. 1372, Przybysława (ok . r. 1400), Szymona, przeora kanon ików reg. B ożego Ciała w K rakow ie, M ikołaja Setesza (r. 1451, 1467), M ikołaja z Sam bora, cystersa m ogilskiego, P rokopa H oberara (r. 1493), P iotra Postawy z P roszow ic i Stanisława z Buka (r. 1502), którzy chyba słuszniej niż np.

w spom niani wyżej A gobard ow ie itd. zasługują na um ieszczenie ich w polskiej en cyk lop ed ii i o których autor pod ejm u jący się opracow ania tego rodzaju pracy w iedzieć pow inien.

Z X I X i X X -tow ieczn ych m uzyków i k om p ozytorów brak: Furm anika, K arczyńskiego, K rzezińskiego, ks. O drobin y, księży A lojzeg o i Józefa Orszu­

lików , P ileck iego, Sieji, Sierosław skiego, Z aw irskiego, Paciorkiew icza, ks. Sta­

rościń skiego z P łocka ( f 1960).

Brak i w en cykloped ii n iektórych kom p ozytorów zagranicznych. Przy głębszych kw erendach archiw alnych b yłb y A u tor znalazł w rękopisie nr 52 B ibl. K rasińskich wraz z utw oram i M ikołaja R adom skiego utw ory k om p ozy­

torów zagranicznych. Są to: Ciconia (D ie Musik in Gesch. u. G egenw art p o ­ święca mu ok. 10 szpalt), Egardus, Antonius de Civitate (tamże cała szpalta), Grossin de Parisiis (tamże p ółtorej szpalty) i Zacharias, can tor Dom . Nostri Papae. Z późniejszych brak np. M. G. Fischera i J. K. F. Fischera, o których organiści nasi pragnęli by się czegoś dow ied zieć, gdyż ich przegryw ki posia­

dają w rozpow szech nion ych w Polsce zbiorach organow ych n iem ieckich, a na­

wet przedrukow yw anych w zbiorach polskich. Nie um ieścił też A u tor \ er- hulsta, którego R eąuiem (n ieliturgiczn e zresztą) śpiewają ch óry polskie.

A u tor en cyk loped ii nie przem yślał też n ależycie, jaki jest stosunek k om p o­

zytorów św ieckich do m uzyki k ościeln ej. W en cykloped ii trzeba b y ło raczej pod kreślić m om enty kościelne, w yliczyć utw ory religijne, i to wszystkie, inne utw ory traktow ać raczej m arginesow o. W og óle należy zauw ażyć, że hasła nie zostały opracow ane pod kątem potrzeb en cyk lop ed ii k ościeln ej, jen o z ency­

klop ed ii pozakościelnych żywcem przeszczepione do k ościeln ej. Stąd ks. M.

(3)

282

RECENZJE I S P R A W O Z D A N IA

W

przy kom p ozytorach od drugiej p ołow y X V II w., w ym ienił m niej lub w ięcej szczegółów dotyczących opery, a niedostatecznie uwzględnił kom p ozycje reli­

gijne. W eźm y dla przykładu hasło: Lully Jean-Baptiste. W 40 wierszach mówi autor o życiu, baletach, operach a w 6 zaledw ie o muzyce religijn ej. A lb o h asło: Mascagni, w którym 12 wierszy p ośw ięcon o życiu i operze, a p ó ł w ier­

sza m uzyce relig ijn ej, co dosłow nie brzm i: „ora z Messe fun ebre (19 0 0 )” . Hasło M eyerbeer opisuje w 31 w ierszach ' życie kom pozytora i je g o opery, w 4 natomiast wierszach muzykę religijną. Przykładów tego rodzaju jest oczy­

w iście znacznie w ięcej.

O braku m etody w opracow aniu en cykloped ii świadczą inne jeszcze fakty.

W prost rzeczą rażącą w omawianej en cyk lop ed ii jest brak p r op orcji. Takie np. hasło: Szymanowski nie m oże nikogo za d ow olić. A utor posługuje się często ogóln ikam i. Na cóż jest encyklopedia kościelna, jak nie na to, by ktoś kto chce u łożyć program kon certu religijn ego, m ógł przy haśle Szymanowski znaleźć kom p let dzieł religijn ych , z których m ógłby d okon a ć jak najlepszego w yboru.

A rtyku ł zatym o Szymanowskim jest niedostateczny, w dodatku kom p rom i­

tacją, skoro liczy 61 wierszy. Dla porównania proszę poszukać inne hasła:

Gładysz Bronisław — 65 wierszy, Lew kow icz W ojciech — 65 w ierszy, Mizgalski G erard — 56 w ierszy, itd.

P rzejdźm y teraz do litanii błędów . P a olo A gostini urodzony nie w r. 1583, ale w r. 1593; Engelbert A igner u rodził się nie w r. 1793, lecz w r. 1798;

A lben iz urodzony w r. 1755, to nie P ed ro, lecz M ateo, który zmarł nie w r. 1821, jen o 1831 i nie był zakonnikiem , tylko ojcem Pedra. A n erio Gio- vanni Francesco nie był od r. 1623 poprzednikiem P acelli’ ego, lecz jeg o na­

stępcą, a poprzednikiem Marka Scachi’ego, gdyż P acelli zmarł właśnie w r. 1623, co zresztą jest popraw nie podane w haśle Pacelli. A ntegnati Con- stanzo u rodził się 1549, a nie w r. 1557. Aleksander A n drejew icz Archangelski zmarł 16 X I 1924, a nie w r. 1925. A rregni Garay ur. w r. 1881, a nie 1871.

A rresti G iulio Cesare ur. 1617 r., a nie ok. 1630 i zmarł 1692 lub 1694. Anton Averkam p zmarł nie w r. 1923, lecz w jedenaście lat p óźn iej w r. 1934.

A zkue — brak dat, pow in no b y ć: 1864— 1951. Francesco A zop a rdi nie „ż y ł w połow ie X V III w.” , b o urodził się w r. 1748, a zmarł w r. 1806. D ’ Angeli, ur. 1868 nie ma daty śm ierci, ch oć zmarł 28 X 1940. Joh. K asper B achofen ur. 26 X II 1695 a nie 1697, zmarł 23 (nie 24) V I 1755. Claude Balbastre ur. 22 I 1727 a nie 8 X II 1729, zmarł 9 V (nie X II) 1799. A driano Banchieri ur. 3 IX 1568 a nie ok. 1565. Jakub Banwart zamiast „ż y ł w 2. p oł. 17 w.” — mamy znane daty 1609— 1657. D on R a ffa ello Baralli, data śm ierci autorow i nieznana, zmarł w r. 1922, a jego La zuppa n el pa niere ukazało się w druku w r. 1903, nie w r. 1902. B arbieri-A senjo zmarł 17 (nie 19) II 1894 r. Charles Spackman Barker ur. w r. 1804, a nie 1806. Francesco Barsanti, z W łoch ro­

dem, zmarł przed r. 1776 w L ondynie. O niderlandzkim kom p ozytorze ks. M.

posiada mało w iadom ości. W arto b yło dod a ć, że Josquin Baston działał w la­

tach 1552— 1553 na dw orze Zygmunta Augusta, a jest m oże identyczny z Jo- hannem Pastonem i Joh. Bastonem , działającym na dw orze szwedzkim.

Jean-Jacques Beauvarlet-Charpentier u rodził się 28 V I 1734 a nie w r. 1730.

[5]

RECENZJE 1 S P R A W O Z D A N IA

283

Beda Venerabilis — podana w iadom ość o przypisywanym Bedzie piśm ie, a p o ­ minięta rzecz istotna, m ianow icie, że Historia eccles. gentis A nglorutn zawiera w artościow e w iadom ości o śpiew ie gregoriańskim i historii je g o rozszerzania się w A n glii. Belazzi Francesco miał u rodzić się wg Autora ok. 1623 r., a pięc lat w cześniej, b o od r. 1618 zaczął w ydaw ać m otety. P od ob n e bałam uctw o za­

ch od zi przy haśle „K on igsp erger” i „S anctis” .

Przypatrzm y się dalszym hasłom en cykloped ii. Czasopisma — w tym haśle jest strzałka, i to słusznie, przy nazwisku J. v. N u ffe l; hasła tego brak jednak pod literą N. czy V., i w ten sposób czyteln ik zostaje pozbaw ion y w iadom ości

o kierow niku wspaniałego b elgijskiego chóru, p od ob n o wyższego od chóru Casimiri’ ego, a godnego rywala chóru ks. G ieburow skiego czy chóru Św. T o ­ masza w Lipsku. D entice F abrizio (im ię pisze się przez „ z ” a nie przez „ c , jak jest u autora, „n ależy (w g ks. M.) d o najznakom itszych m istrzów szkoły n eapolitań skiej” . A leż nie. Zdanie to jest fatalnie zredagow ane, b o w tym brzm ieniu można je rozum ieć tak, że D entice jest przedstaw icielem szkoły neapolitańskeij z X V I I /X V I I I w., gdy tymczasem żyje on w X V I w. (ok . 1580) a poch od zi jedyn ie z Neapolu. D iom edes Cato urodzony ok. 1570 a nie 1540 co może jest tylko błędem drukarskim. Draeseke F elix jest wg autora „sk ra j­

nym konserwatystą” , jednakże „staw ianym na rów ni z Brucknerem i Brahm ­ sem ” , ja k dalej pisze autor. Jak to p o g o d zić ? Draeseke rozp oczą ł swą tw ór­

czość ja k o ultraradykalny przedstaw iciel neorom antycznej szkoły Liszta, a prze­

cież ani Liszt ani Bruckner nie byli konserwatystam i, lecz właśnie w swoim czasie postępow ym i. Galuppi Baldassare, „najśw ietniejszy przedstaw iciel opery k om iczn ej” . Przesada. W ypisane to z en cyk loped ii Reissa. W rzeczyw istości jednak ju ż na 20 lat przed je g o śm iercią, w ięc od r. 1765 skończyła się jego błyskotliw a sława, by zam rzeć ca łkow icie ok oło r. 1773, gdy kom p ozytor żył jeszcze d o r. 1785. Jan K ępa z Łodzią nie był kom pozytorem m elodii, lecz wyłącznie tekstów sekw encji. H asło K olb erg — w 94 wierszach pośw ięcon ych temu pisarzow i odnosi się do m uzyki religijn ej jedna jedyna wzmianka o ar­

tykule pośw ięcon ym przez n iego w r. 1862 B ogarodzicy. Skądże w ięc wziął się K olb erg w en cykloped ii m uzyki k ościeln ej? O czywiście jest tu je g o m iejsce, jeżeli się wskaże tom y jeg o w ydaw nictw , w których znajdują się pieśni reli­

gijne, ale to w ym agało opracow ania hasła odp ow iedn iego dla en cyk loped ii kościeln ej a nie przedrukowania hasła zawartego w P od ręczn ej en cykloped ii Reissa na stronach 318— 320 (pierw szego n iedokoń czonego w ydan ia). Media vita, na stronie 294 autor tw ierdzi, że ułożona praw d opodobn ie przez N otkera, a na str. 333 że „n ie poch od zi od n iego” . Riem ann — najlepszy boda j leksykon m uzyczny (1887), wydanie 11/1929 przez A. Einsteina. O tóż to ostatnie jest wydaniem jedenastym a nie drugim , a obecn ie od r. 1959 pojaw ia się na­

stępne w ydanie pod redakcją G urlitta. Schiederm ayera (1779— 1840) charakte­

ryzuje autor ja ko w ybitnego kom p ozytora kościeln ego, gdy w rzeczyw istości jest to przedstaw iciel upadku tw órczości kościeln ej. V allen tin i G iov. zanim został organistą nadw ornym arcyksięcia Ferdynanda, był n ajpierw organistą Zygm unta III Wazy i d op iero z W arszawy udał się do Grazu. W iłkom irski K azim ierz nie skom ponow ał kantaty „P r o r o k ” (1950), b o ta jest dziełem W oy tow icza i z muzyką religijną niema nic wspólnego.

(4)

284

RECENZJE I S P R A W O Z D A N IA

[6]

N ie jest to oczyw iście wszystko. O pracow anie hasła „G rzegorz W ielk i” n ic odpow iada obecnem u stanowi nauki. M elodia Gaudę m ater Polonia jest zapi­

sana w A n tyfonarzu kieleckim z r. 1372, potem w jed nym z antyfonarzy krakow skich z r. 1450, a dop iero trzecim z k olei jest rękopis należący d o Bibl. Państw, w W iedniu, m elodia zaś jest k om p ozy cji francuskiej czy m oże w łoskiej (hym n do Sw. D om in ika). Jana Polaka, ściślej m ów iąc Johannesa Polonusa należy w yrzucić z historii m uzyki polsk iej, gdyż p och od z ił z Branden­

burgii a nie z W rocław ia i nie był P olakiem , a przynajm niej ju ż nie był P olakiem itd. A dalej, co daje czyteln ikow i taki opis: „B aptista Fr., ur. o k o ło 1525 r. jest uważany za jed nego z najlepszych i bardzo w nikliw ych k om p ozy­

torów tego okresu” , gdy tego „w n ik liw eg o” kom pozytora pom ijają za rów n o Leksykon Riem anna, ja k i w ielotom ow a Musik in G esch ich te u. G egenw art- Taka zaś charakterystyka ja k : „P iech u ra August ks. (K ra k ów ), k om p ozytor”

m oże chyba służyć tylko za w izytów kę na drzw iach mieszkania. Błędy w hasłach rzeczow ych zostawiam do opracow ania Zakładom m u zykologii przy uniwersytetach.

Podaliśm y krytyce jed yn ie hasła początkow ych liter i pewne tylko „w y ­ ryw ki” . Ile kryje się b łędów w dalszych artykułach? D och odzim y d o k on ­ kluzji. Metoda opracow ania haseł żadna. D laczego autor nie zadał sobie tyle trudu i nie um ieścił p o każdym haśle m ożliw ie w yczerpu ją cej b ib lio­

gra fii? A przy osobach żyjących , czy nie należało zaznaczyć, kto jest autorem artykułu lub dostarczył m ateriału?

Jaki cel spełnia ta en cyklopedia, co przyn osi? Szerzy dyletantyzm w śród am atorów m uzyki k ościeln ej a rod zi niesm ak u fach ow ców , k om p rom itu je naukę katolicką. A u tor zaznaczył, że niniejsze wydanie jest wydaniem pierwszym . Sądzimy, że pow in no b y ć w tej form ie zarazem i ostatnim.

K s. A lfo n s Scliletz

L u d o m i r B i e ń k o w s k i : D ziałalność organizacyjna biskupa Jana Bis­

kupca iv d iecezji ch ełm sk iej (1417— 1452). R oczn ik i H um anistyczne, t. 7, z. 2 r

„T ow arzystw o N aukowe K a tolick iego Uniwersytetu Lubelskiego” , Lublin 1960 ss. 187— 256; mapka pt. „D iecezja chełmska obrz. łac. w połow ie X V w.” Res-

Na temat diecezji chełm skiej zam ieszczam ju ż na łamach „N aszej Przeszło­

ści” drugą recen zję 1.

I znow u muszę im ieniem czyteln ików przede wszystkim w yrazić A u torow i w dzięczn ość za rzetelne opracow anie przeszłości nie istniejącej już dziś die­

ce zji p olskiej, która, ja k dotąd, tak rzadko była tematem prac źródłow ych .

1 T ytuł recen zow anej pracy J a k u b a S a w i c k i e g o brzm i: S ynody d ie- c e z ji ch ełm sk iej obrządku łacińskiego z X V I— X V I I I w ieku i ich statuty. Re­

cenzja dotyczyła m apy (zam ieszczonej w tej pracy) pt. D iecezja chełm ska o.

xv 1717 r. i była pom ieszczona w „N aszej P rzeszłości” , T. 10: 1959 s. 458— 463.

[7]

RECENZJE I S P R A W O Z D A N IA

285

L. B i e ń k o w s k i om ów ił w swej pracy h istorycznej następujące zagad­

n ienia: 1) dzieje diecezji chełm skiej przed rokiem 1417; 2) akt fu n da cyjn y ka­

tedry chełm skiej z 14 V III 1417 r. (K o rcz y n ); 3) zorganizow anie przez B i s ­ k u p c a kapituły i zarządu d ie ce zji; 4) rozbu dow ę za jeg o rządów sieci para­

fia ln ej w Chełm szczyźnie („p o n a d 20 k ościołów parafialnych, czyli nastąpiło pod w ojen ie ich dotych czasow ej liczb y” ). W tej części artykułu A u tor sugestyw­

nie przedstaw ił sylw etkę Jana Biskupca ja k o „je d n e g o z najw ybitniejszych przedstaw icieli naszego episkopatu X V w ieku ” (s. 222).

W drugiej części swej pracy A u tor zam ieścił w „D o d a t k u I ” : „L istę k ościołów istniejących w diecezji chełm skiej do połow y X V w ieku” i podał w przypisach ob fite, ja k na te tereny, in form a cje b ib liogra ficzn e.

W „D o d a t k u I I ” zam ieścił tekst dokum entu z 18 czerw ca 1599 r.

o zeznaniach kanoników chełm skich „w o b e c oficja ła lubelskiego o spłonięciu akt konsystorza krasnostawskiego, biskupich i b e n eficjów 6 kw ietnia 1597 r.”

(k opia ) = s. 255.

Czytelnika „te g o szkicu” (s. 188— 9 ), uderza poważna ilość w ykorzystanych źródeł ręk op iśm ien n ych 2, zwłaszcza akt A r c h i w u m K o n s y s t o r z a L u ­ b e l s k i e g o w L u b l i n i e ( A K L ).

O czyw iście w artykule o tak szerokim wachlarzu zagadnień nie obeszło się bez usterek. Oto niektóre z n ich : przede wszystkim A u tor niekonsekw entnie posłu gu je się nazwami m iejscow ym i, p od a ją c niekiedy dawniejsze ich brzm ienie, np. Ł op a cin , zamiast Łopatyn 3 (ss. 193, 195, 2 3 9 ); W erszczyca, zamiast W ier- szczyca (s. 2 3 2 ); Buśnia W ielka, zamiast Buśno i Buśnia Mała, zamiast Busie- niec (s. 2 3 8 ); B eczko, zamiast B ezek; B usow no zamiast B u sów n o; Łyszcz, za­

miast P aw łów ; Rubie, zamiast R yb ie (s. 2 4 0 ); do tej samej kategorii daw nych nazw m iejscow ych należą też: N iebie na s. 237 oraz W y czółk ów na s. 240, dla k tórych nie znalazłem w skorow idzach m iejscow ości i na m apach top og ra ficz­

n ych dzisiejszego odp ow iedn ik a ; M oździary, zamiast M adziarki, k. Boratyna (s. 2 4 3 ); Czaśniki, zamiast Cześniki; H uszczki: D zierżkow a, Walaska i Źerbi- nowa, zamiast H uszczki: Mała i W ielka oraz Podhuszczka; W ola , zamiast W o- lica Uchańska k. Cieszyna (s. 2 4 7 ); na tej samej stronie wym ienił A u tor wieś M oszczonę, dla której nie znalazłem dzisiejszego odpow iednika (m oże Olszanka k. D rew n ik ?).

Przew ażnie natomiast używa A u tor nazw dzisiejszych, np. H rubieszów (daw ­ n iej „R u b ieszów ” ) lub H orod ło (daw niej „ R o d ło ” ) , co jest oczyw iście zasadą w tej kategorii prac. Sądzę, że nie zidentyfikow ana na s. 241 nazwa parafii

„M aykow ysz” , to przecież mylna lekcja (m oże kopisty) nazwy m iejscow ej pa­

rafii „M a ł o n i ż” z w. X IV .

2 A jednak A u tor opuścił kilka w ażnych p oz y cji bib liogra ficzn ych z tej tem atyki, np Br. S o k a 1 s k i, Pow iat sokałski pod wzglądem geog ra ficzn ym , etn og ra ficzn ym , historycznym i ek on om iczn ym , Lwów 1899 i F. S t a t t n e r , Echa daw nej Ł op atyń szczyzn y, t. 1, z. 1 i 2, Brzeżany 1935 i 1937. Zapewne nie m ógł on już poznać w ym ienionej recen zji m ojej i pracy p t.: P ow iat h o ro - d elski w roku 1472, H rubieszów 1958.

3 I w dawnych wiekach popraw ną nazwą b y ł: „Ł op a tyn ” ; nazwy „Ł o p a cin ” używali w ładcy m azow ieccy, na w zór Ł op a cin ów k. Ciechanowa i Sierpca, zob.

S t a t t n e r , dz. cy t. s. 31— 2 i n.

(5)

286

RECENZJE I S P R A W O Z D A N IA

[8]

Na stronie 204 wspom niał on o „tra n slok a cji katedry” chełm skiej do Krasnegostawu w r. 1490, przem ilczał natomiast uprzednią analogiczną trans- lokację do H rubieszow a (r. 1473) 4.

W edług n iego, Łopatyn otrzym ał dokum ent fundacyjny kościoła w roku 1413, tymczasem stało się to w roku 1414 (m ylna data w tytule, regeście, w AG Z II, 62— 4, nr 38, a nie „A G Z Y III, nr 38” , jak pod ał A u tor na s. 240).

K ilka usterek zawiera rów nież w spom niana mapka d iecezji chełm skiej.

Nie w ym ieniono na niej np. skali m apy (zresztą i autora). H asło: „s to lice m etrop olii” u jęto m ylnie, poniew aż tylko jedna taka „s tolica ” (Lw ów ) figuruje na m apie. Nie p od k reślon o (zgodnie z źródłam i i sym bolam i m apy) nazwy

„H ru b ieszów ” , k tóry był w w. X V „s to licą ” p o w ia t u 5.

M ylnie w yrysow ano też granice pow iatu hrubieszow skiego na tej m apce:

nie był on bow iem enklawą ziem i chełm skiej w w ojew ód ztw ie bełzkim , ale łą­

czył się wąskim korytarzem przez dzisiejsze wsie: W ołk ow y je i B ogu cice z zie­

mią chełmską 6.

G ranicę pow iatu hrubieszowskiego nie opierały się o Bug (jak na recen­

zow anej m a p ce), poniew aż leżał tu połu dn iow y półw ysep pow iatu h orodel- s k ie g o 7 (wsie h orodelskie: Cichoburz, K osm ów , K ozodaw y, Ślipcze, Czumów, G ródek i T ep tiu k ów ).

Granica ziem i bełzkiej i d iecezji chełm skiej k oło Łopatyna biegła Styrem a nie w pew nej odległości od niego (za „Stanisław czykiem ” , opod al od praw ego brzegu Styru.

Nazwy m iejscow e „Ł op a cin ” i „N o b r ó ż ” są niepopraw ne na mapce.

N iektóre dom ysły, czy hipotezy A utora, nie są źród łow o dostatecznie uza­

sadnione, np. na s. 227— 8 o istnieniu w w. X V kościoła parafialnego w Czer- niczynie k. H rubieszow a; na s. 245: o powstaniu kościoła parafialnego w Rat- nie ju ż ok oło r. 1440; na s. 246 o przyn ależności Sitańca w czasach Ziem ow ita IV do pow . grabow ieckiego.

Na s. 232 pow inien b ył A utor w spom nieć, że „K oslaw laszki” , z których poch od ził ks. W acław , syn Stanisława, pleban G ródka (nad Huczwą, k. T y p in a ), to zapewne w ielkopolskie K ozielaski, pow . N ow y Tom yśl (akt fu n da cji na­

zywa ks. W acława „p rezbyteru m dioecesis Gnesnensis” ).

Ks. Mścisław, proboszcz horodelski w r. 1424 (s. 233 i 2 39), to zapewne b. proboszcz łopatyński w r. 1414 (ta sama diecezja, to samo w ojew ód ztw o, ten sam patronat Z iem ow ita IV , to samo, nie tak częste, im ię).

Bardzo słusznie tw ierdzi B i e ń k o w s k i (s. 2 3 5 ), że znany „d oku m en t fun dacyjny kościoła hrubieszow skiego, w ystaw iony przez Władysława Jagiełłę

4 A. W i a t r o w s k i , D zieje H rubieszow a w św ietle źród eł, d oku m entów i zab ytk ów h istoryczn ych , Zam ość 1957 s. 34.

5 S t a m i r s k i , Pow iat h orod elsk i, s. 24— 5 i nie drukowana praca o p o ­ w iecie grabow ieckim w roku 1472 tegoż autora (now e d ow od y ).

6 Z ob. mapę pt. Pow iat horodelski tv roku 1472 — w w ym ienionej pracy o H orodle.

7 Jak w yżej (m apa...).

8 R ecenzja autora (zob. przyp. 1 ), s. 462.

[9]

RECENZJE I S P R A W O Z D A N IA

287

we Lw ow ie w dniu 30 września 1400 r., a w ięc w dzień po wystawieniu doku ­ mentu lok a cyjn ego miasta, jest falsyfikatem ” .

Przed dwom a laty przekonałem się rów nież o sfałszowaniu „t e g o przyw i­

leju ” i to na podstawie d ysp ozycji Jagiełły w sprawie dziesięciny snopow ej dla tegoż k ościoła „z folw arków szlacheckich (sic) G ródka, Czumowa, W olicy , Te- rebińca, W oli T erebiń skiej, Husynnego i O brow ca” 9 oraz m iędzy innym i z f o l­

w arków królew skich... aż z Busieńca w pow . chełm skim (na połu dn io-w sch ód od U chania) i H uczw y (ju ż za B u giem ), na półn ocn y-w sch ód od Chełma. N iektóre z tych wsi nawet nie istniały jeszcze w roku 1400, np. W ola Terebińska (zresztą i in ne). Przeciw autentyczności tego dokum entu świadczy rów nież i to, że n iektóre z tych królew szczyzn, z których plebani hrubieszow scy m ieli otrzym yw ać ju ż w roku 1401 „d ziesięcin ę w szelkiego zboża i nasienia” , leżały w tedy w pow . h orodelskim i w w ojew ód ztw ie bełzkim , a tam Jagiełło nie miał w tedy ju rysdy k cji, tylko książę Z iem ow it IV (chod zi o D ziekanów , Szpikołosy, Ślipcze i Cucniów za Bugiem ).

Generalna ocena artykułu jest jednak pod każdym względem dodatnia, oczeku jem y w ięc od tego Autora dalszych b iogra fii biskupów chełm skich.

H en ryk Stamirski

Ks. J a n S i e d l e c k i : Śpiewnik K ościeln y. W ydanie p rzero b io n e i p o ­ w iększon ej [K ra ków ] 1959 W ydaw nictw o D iecezjalne w O polu, ss. X II, 595.

P olscy m isjonarze zapisali się dobrze w dziedzinie m uzyki k ościeln ej, m. in. na polu krzewienia polskiej pieśni religijn ej. D ość w spom nieć w tym m iejscu najgłośniejszego zbieracza pieśni kościeln ych ks. Michała Marcina M i o d u s z e w s k i e g o (1797— 1868). P ow od y, skłaniające go d o zbierania pieśni nabożnych z m elodiam i w yłuszczył w przedm ow ie do Śpiewnika K o ­ ścieln ego: „G d y w r. 1830 i 31 wezwany zostałem do X . Bpa krakow skiego (K . Skórkow skiego) ja k o teolog do boku jeg o w czasie wizyty diecezja ln ej, wtenczas to spostrzegłem i przekonałem się n aocznie, ja k lud w bardzo wielu k ościoła ch parafialnych bardzo m ało zna pieśni nabożnych, a organiści ch oćb y go ch cieli nauczać, tłum aczyli się tym , że sami nie wiedzą, gdzie by się m ogli dow ied zieć o m elodiach. Jeżeli zaś na n iek tórych pieśniach potrzebn ych zby­

w ało, lub m elodii własnej do n iektórych nie dostawało, to now e ułożyłem ” * W ten sposób pow stał największy dotychczas zbiór pieśni kościeln ych p o l­

skich pt.: Śpiewnik K ościeln y czyli nabożne pieśni z m elodyjam i dla u żytku k ościołów parafialnych (K raków 1938 ss. 384). Dalsza praca autora nad gro­

madzeniem pieśni ludow ych kościeln ych przyniosła nowy tom , traktowany ja k o dalszy ciąg w spom nianego śpiew nika (D odatek / , K raków 1842 s. 385—

9 Dałem temu wyraz w pracy o G rabow cu, maszynopis k tórej znajduje się w H rubieszow ie (W ydział Oświaty).

(6)

288

RECENZJE I S P R A W O Z D A N IA

[10]

768). Następnie ukazały się jeszcze dwa dodatki (D odatek II, K raków 1843 s. 769— 960 i D od a tek I I I , Kraków 1853 s. 961— 1024). W r. 1854 w ydał M io­

duszewski U zupełnienie dodatku II I do Śpiewnika K ościeln eg o pieśniam i na­

rodow ym i (s. 1025— 1056). O bok pieśni ściśle kościeln ych zgrom adził M iodu­

szewski także spotykane często w śród ludu w iejskiego i śpiewane w czasie zabaw w okresie B ożego Narodzenia ( P astorałki i k olęd y z m elodyjam i czyli piosnki w esołe łudu w czasie Świąt B ożeg o Narodzenia p o dom ach śpiew ane K raków 1843 ss. 224; nowe w ydanie: R zeszów 1876 ss. 2 5 6). Na karcie tytu­

łow ej wskazał autor na ich charakter raczej św iecki, o czym świadczy nadruk:

„P io s n k i te w kościele śpiewane b yć nie pow in ny” . P óźn iej ukazał się jeszcze w Lipsku D od a tek do P astorałek (1853). P rócz pow yższych wydań śpiewnika z nutami ogłosił M ioduszewski drukiem Śpieivnik K ościeln y b ez m elod yj.

Do tradycji M ioduszew skiego nawiązał ks. Jan S i e d l e c k i (1829— 1902).

Jest on autorem ok. 30 książek i broszur o charakterze dew ocyjn o-popularnym , nadto ułożył kancjonał łaciński i śpiew nik pieśni kościelnych. Z niedużego zbioru pow stał z biegiem czasu obszerny Śpiewnik K o ścieln y, który ukazał się w druku w r. 1878. Jako dłu goletni katecheta znał Siedlecki dostatecznie p o ­ trzeby m łodzieży i um ieścił w śpiew niku ob ok obszernego zbioru pieśni także m odlitwy. Czerpał oczyw iście w opracow aniu swego dzieła z zbiorów starszych, zwłaszcza ks. M ioduszew skiego. Śpiewnik Siedleckiego zawierał 145 pieśni, a m elodie dw ugłosow e pochodzą p raw d opodob n ie od Fr. P op pera. O p op u ­ larności śpiewnika świadczy m. in. to, że w bardzo krótkim czasie nakład jeg o b ył w yczerpany. B. władze szkolne G alicji zaliczyły śpiew nik Siedlec­

kiego do p od ręczn ików szkolnych. Zasługuje jeszcze na podkreślenie, że śpiew­

nik rozszedł się nie tylko p o M ałopolsce, ale tysiące egzem plarzy b yło k o lp o r­

towanych za k ord on rosyjski, a także do Stanów Z jed n oczon ych Am eryki P ółn. i Brazylii.

R ów n ych pięćdziesiąt lat później w złoty jubileusz ukazania się śpiewnika S iedleckiego w yszło w druku nowe, ju bileu szow e w ydanie zbioru, p rzygoto­

wane do druku przez kom p ozytorów m isjonarskich, głów nie ks. W endelina S w i e r c z k a i znanego kom pozytora Bolesława W allek W a l e w s k i e g o . Do now ego wydania weszły liczne pieśni nowe w spółczesnych kom p ozytorów kościelnych, zwłaszcza księży: Chlondow skiego, W alczyńskiego, Leona i W en de­

lina Św ierczków, oraz kom p ozytorów św ieckich, ja k N ow ow iejskiego, W alew ­ skiego, Garbusińskiego i innych.

W ydanie z r. 1959 zostało opracow ane, p rzerob ion e i uzupełnione przez ks. W endelina Ś w i e r c z k a C. M. przy w spółudziale innych m uzyków. Szata zewnętrzna przedstawia się dobrze. Śpiewnik jest drukow any na pięknym papierze, w ykonanie staranne, za co należy się uznanie W ydaw nictw u D iece­

zjalnem u Św. Krzyża w Opolu.

P od względem treści przedstawia się obecn e wydanie śpiewnika korzystnie.

Słow o wstępne d o zbioru stwierdza, że nowe w ydanie różni się znacznie od ju bileu szow ego z r. 1929 i jest pow iększone.

Nazwisko głów nego autora, skrom nie nazwanego w śpiew niku redaktorem m ów i w łaściw ie za siebie. Ks. W en delin Świerczek od dawna znany jest

[ii]

RE CENZJE I S P R A W O Z D A N IA

289

z swych prac kom pozytorskich, a uchodzi za znawcę pieśni kościeln ych. W roku jeszcze 1930 pisał p rof. Zdzisław Jachim ecki o księdzu W. Św ierczku:

„P olsk iem u Zgrom adzeniu X X . M isjonarzy przybyło w latach ostatnich kilku —i- gorą co sprawom m uzyki kościeln ej oddanych — pracow n ików , p o d ­ trzym ujących piękne tradycje ks. M ioduszew skiego i ks. S iedleckiego na polu propagandy autentycznego śpiewu gregoriańskiego i prac historyczno-m uzycz- nych. Należy do nich ks. W endelin Świerczek, ur. w r. 1888-ym w Źytnej pow . rybn ickiego. W harmonii i kontrapunkcie uczeń B. W allek W alew skiego, jest obecn ie ks. W. Świerczek p rofesorem śpiewu gregoriańskiego w Instytucie T eologiczn ym X X . M isjonarzy i w Seminarium Częstochowskim w K rakow ie.

Sumiennemu pracow nikow i zaw dzięczam y przede wszystkim dokon anie p o­

większonego i opatrzon ego bardzo skrupulatnym kom entarzem wydania ju b i­

leuszow ego Śpiewnika K ościeln ego ks. Jana Siedleckiego (570 pieśni i tekstów ), następnie wydania pieśni Bogurodzica w popraw nym ujęciu wszystkich czę­

ści w edle w iarogodnych źródeł. Dalszymi pracam i ks. W. Świerczka są: Śpiew­

nik m łodzieży polskiej na dwa głosy i Polskie nieszpory na ch ór mieszany.

Z k om p ozycji oryginalnych ks. W . Świerczka wym ienić m ożem y hymn Ecce sacerdos magnus i Kantatę W ielkanocną na ch ór męski z tow. organów ” 1.

D odajm y jeszcze, że śpiewnik m łodzieżow y ks. Świerczka, o którym w spo­

mina Z. Jachim ecki, liczy trzy tom iki (K raków 1917— 1919) i blisko 70 000 egzem plarzy tego śpiewnika rozeszło się p o całej Polsce. O becny śpiewnik jest pracą zbiorow ą, u łożyli go ob ok redaktory inni fachow cy.

Dla nas zresztą najw ażniejszym jest sam fakt, że nowe wydanie p rzygoto­

wane zostało przez kilku osobow e, fachow e grono. P odnosi to w naszych oczach opin ię o wartości Śpiewnika. W rzeczy samej sporządzenie now ego w y­

dania śpiewnika kościelnego o takich rozm iarach i takiej tradycji, jakie ma śpiewnik ks. Siedleckiego jest przedsięw zięciem poważnym , nasuwającym różne trudności i różne kwestie, które w prost proszą się o to, by je przedyskutow ano i pow zięto odpow iedn ie decyzje w szerszym gronie osób.

Odnośnie układu Śpiewnika stw ierdzam , że układ jest ten sam, który przyjęto w dawniejszych wydaniach S iedleckiego. W styczniow ym numerze

„H om o D ei” z r. 1959 znajdujem y na s. 145 ciekaw y artykuł pt. „O nowy polski śpiewnik kościeln y” . A u tor artykułu uważa, że „ n a s z ś p i e w n i k k o ś c i e l n y w y m a g a r e f o r m y odnośnie do układu i treści” . Słowa te odnosi autor także do śpiewnika ks. Siedleckiego. Z ustępu zaczynającego się od słów : „T ra d ycyjn y układ...” na tej samej str. 145 zdaje się w ynikać, że zdaniem autora układ Śpiewnika ks. S iedleckiego nie odpow iada duchow i liturgii. Poniew aż omawiam tu właśnie układ tego śpiewnika, w ięc wypada mi odp ow iedzieć na pow yższy zarzut autora. O tóż Siedlecki postępu je krok w krok z rokiem kościelnym i rozdziela poszczególne rodzaje pieśni na od­

nośne, następujące po sobie święta oraz czasy przygotow aw cze do świąt. W tym sensie umieszcza na początku śpiewnika tzw. pieśni okresow e, a w ięc: pieśni na A dw ent, na Boże N arodzenie, na W ielki Post, na W ielkan oc itd. — aż do

1 K sięga Pam iątkowa V I ogólno-śląskiego Zjazdu Śpiew aków i Śląskich u roczystości M oniuszkow skich w K atow icach , K atow ice 1930 s. 133.

19 — Nasza P rzeszłość T . X III

(7)

290

RECENZJE I S P R A W O Z D A N IA

[12]

Święta Przenajśw. T rójcy . Potem idą pieśni na cześć Najśw. Sakramentu i na cześć Najśw. Serca P. J. — a w reszcie pieśni na cześć Najśw. Maryi Panny i Świętych itd. — Taki porządek pieśni chyba żadną miarą nie sprzeciw ia się duchow i liturgii, przeciw nie, jest raczej zupełnie z nim zgodny, bo p rzecież, jak sądzę, — podstaw ow ą myślą liturgii jest prow adzenie, zbliżanie wiernych do B oga-Człow ieka, a przez niego do Boga w T r ó jcy jed yn ego — a tę myśl realizuje właśnie K ościół przez ustanow ienie roku kościeln ego i całego sze­

regu je g o świąt.

A teraz kilka słów dotyczących d ob oru pieśni w omawianym zbiorze , Siedleckiego. Uważam, że d ob ór pieśni w śpiewniku kościelnym jest chyba najważniejszym w śród czynników d ecydu ją cych o jeg o w artości. A żeby zorien ­ tować czytelnika w tej kwestii, porów nam je z w ydaniem jubileuszow ym z r. 1929. — R edaktor now ego wydania sam m ów i w „S łow ie wstępnym ” , że ch oć „śp iew n ik obecn y w swym składzie nie uległ zasadniczym zm ianom ” , to „r ó ż n i się jednak znacznie od ju bileu szow ego” . A na innym m iejscu tegoż

„S łow a w stępnego” zaznacza, że ja k o wytyczna pracy (przygotow aw czej da now ego wydania) p rzyjęto zasadę, że śpiewnik nie m oże być tylko antologią pieśni kościeln ych, lecz pow inien zawierać takie spośród nich, które dla w spółczesnego człow ieka są czymś żywym i zrozum iałym . W reszcie w „S łow ie wstępnym ” czytam y jeszcze, że niektóre pieśni ze w zględu na tekst lub me­

lodię zostaną usunięte, a w ich m iejsce w prow adzi się nowe. O tóż now e w y­

danie ks. Siedleckiego wykazuje w porów naniu z wydaniem jubileuszow ym izeczyw iście znaczne różnice. Ogromną w iększość pieśni wydania ju bileu szo­

w ego oczyw iście pozostaw iono. I słusznie, b o jest tam m oc pieśni starszych, szanownych, lecz nie przestarzałych a dalej także dużo innych pieśni, ch o ć nie starych, lecz popraw ionych, przyjętych i śpiewanych w całej P olsce.

Pozatym jednak są w nowym wydaniu w porów naniu z jubileuszow ym p o ­ ważne różn ice, dotyczące tak m elodii jak i tekstów pieśni. W szczegółach wygląda to tak: Usunięto 29 pieśni z m elodią i tekstem ; p rócz tego m elodii samych (przy zachowaniu tekstów) 11, a tekstów , przy zachowaniu m elo­

dii — 20. Pozatym usunięto jeszcze: N ieszpory o M atce B oskiej i o Najśw . Sakram encie, 2 śpiew y łacińskie i kilka psalm ów.

W m iejsce usuniętych pieśni w prow adzono kilkadziesiąt innych a m iano­

w icie: nowy śpiew nik zawiera o 26 tekstów w ięcej a m elodii przeszło 100 w ięcej, aniżeli wydanie jubileuszow e. N iepodobna tu om awiać wszystkich pieśni, w prow adzonych do now ego w ydania, zaznaczam tylko, że nowe w y­

danie zawiera ok. 50 pieśni żyjących jeszcze kom p ozytorów i tym właśnie pieśniom pośw ięcę kilka słów. Nazwiska tych kom p ozytorów — (nie wszyst­

kich) są: dwaj księża Św ierczkow ie, ks. Chlondow ski, F. R ączkow ski, ks. M ro­

wieć i Irena P feifferów n a . O ks. W. Świerczku m ów iłem już w yżej; X . Chlon­

dowski uchodził przed w ojną za jed nego z najlepszych u nas kom p ozytorow muzyki k ościeln ej. R ączkow ski jest obecn ie m oże n ajpłodniejszym tw órcą mu­

zyki kościeln ej. Nazwisko ks. L. Świerczka b yło znane już także przed w ojn ą.

Wszystkie zam ieszczone w śpiewniku pieśni w ym ienionych kom p ozytorów mają budow ę prostą i logiczną. Wszystkie są popraw ne — a niektóre są w ręcz war­

tościow e, mając często ujm ującą, w padającą łatwo w ucho m elodię.

[13]

RE CENZJE I S P R A W O Z D A N IA

291

O gólnie można pow ied zieć, że kilkadziesiąt pieśni żyjących jeszcze k om ­ pozytorów stanowią jakby zastrzyk, który dla starszego już w iekiem Śpiewnika Siedleckiego jest czynnikiem odm ładzającym . — Jedno lekkie zastrzeżenie m iałbym tylko co do 2 pieśni z szeregu tych, które tu omawiam . Są to pieśni zam ieszczone pod nr 132, obie mają charakter chorału gregoriańskiego, trzecia pieśń tej samej autorki pod nr 160 w ton ie doryck im ). Nie czynię z tego by­

najm niej zarzutu. A le w iadom o, że ch orał gregoriański śpiewa się w żywszym tem pie, a obie pieśni um ieszczono w dziale pieśni ku czci Najśw. Sakramentu, i to ja k o części tzw. pieśni mszalnej, gdzie oczekujem y zw yczajnie pieśni w tem pie pow ażniejszym . Z tego względu sądzę, że obie pieśni są um ieszczone w niewłaściwym miejscu.

Na k on iec wypada jeszcze zaznaczyć, że dział tzw. pieśni mszalnych zo­

stał rów nież znacznie rozszerzony, a m ianow icie przybyło 6 now ych mszy tak, iż w ca łości dział ten liczy 23 pieśni mszalnych.

Tyle co do pieśni polskich.

Dział śpiew ów łacińskich także został znacznie w zb oga con y; w prow adzono do now ego wydania cały szereg now ych śpiewów. I tak przede wszystkim w prow adzono drugą mszę łacińską (msza X I) i C red o ( I ) , całą mszę żałobną ( R eąu iem ) , dalej drugie T e Deurn (t. solem n is), Sacerdos et P o n tife x , Christus vincit itd. — Ogólnie w wydaniu jubileuszow ym śpiewy łacińskie obejm ow ały 44 stron, w nowym wydaniu liczą stron 68.

Jeszcze słów ko o tekstach pieśni. R edaktor śpiewnika pisze w „S łow ie wstępnym ” , że korektura tekstu nastręczała wiele trudności. Nie dziw ię się temu i przypuszczam , że zm iany i popraw ki, dokonane przez redaktorów w tekstach, nie wszystkim będą się pod ob a ły. Niem niej jednak sądzę, że za­

sada przyjęta przez redaktorów śpiewnika odnośnie tekstów jest słuszna.

Na kon iec podnoszę z zadow oleniem jeszcze jed en szczegół: Śpiewnik p o­

siada na końcu pod w ójn y spis, rzeczow y i alfabetyczny. Jest to rzecz p o ­ chwały godna, b o orientuje czytelnika dobrze o treści Śpiewnika i ułatwia wyszukanie poszczególn ych pieśni.

W ypow iadałem dotąd (z jed nym drobnym w yjątkiem ) same tylko słowa uznania dla Śpiewnika i jeg o redaktorów , ale m ówiłem szczerze — i ta o k o ­ liczność uprawnia mnie także do tego, żeby z równą szczerością w ypow ied zieć tu kilka uwaSł które redaktorzy Śpiewnika zechcą może uwzględnić przy na­

stępnym je g o wydaniu.

1 — O tóż przy przeglądaniu Śpiewnika zadawałem sobie pytanie, dlaczego nie wszystkie pieśni zostały opracow ane na 2 głosy i napraw dę trudno d o ­ m yślić się zasady, którą redaktorzy kierow ali się w tym przedm iocie. Uważam, że śpiew nik będzie praktyczniejszy i zyska na wartości, jeśli ogóln ie wszystkie pieśni (poza drobnym i wyjątkam i) będą zaopatrzone w drugi głos.

2 — Omawiając d ob ór pieśni w Śpiewniku pow iedziałem , że przez włą­

czenie kilkudziesięciu dobrych pieśni żyjących jeszcze kom p ozytorów Śpiewnik został w pew nej mierze odm łodzony. M im o to mam wrażenie, że redaktorzy za m ało starali się o to, by nadać zb iorow i charakter w ięcej ogóln opolski przez w łączenie do niego także pieśni śpiewanych w innych, poza M ałopolską, dzielnicach oraz przez uwzględnienie jeszcze innych znanych kom p ozytorów

(8)

292

RECENZJE I S P R A W O Z D A N IA

[14]

kościelnych. I tak np. w W ielkopolsce działali dw aj kom p ozytorzy pieśni k o ­ ścieln ych: ks. M. K raw czyk i zmarły w r. 1927 ks. K . K lein. — Śpiewnik ma jedną pieśń ks. K raw czyka, nie ma żadnego utworu ks. K leina. (W nawiasie dopow iem , że ks. K lein skom ponow ał — op rócz wielu innych u tw orów reli­

gijnych — piękną i cenną polską mszę, która m ogłaby b yć ozdobą Ś pieicnika).

3 — P o przeglądn ięciu działu pt. „M od litw y” nasuwa się uwaga, że za­

m ieszczone tam m odlitw y, ch oć same w sobie dobre, nie odpow iadają jednak kierunkow i, jaki praktyce życia chrześcijańskiego nadać pragną dzisiejsi litur- giści, a zwłaszcza odnośne władze kościelne. W duszy budzi się pytanie, czyby nie w ypadało, b y przy ewentualnym opracow aniu now ego wydania śpiewnika zespół redaktorów zaprosił do swego grona jakiegoś kapłana-liturgistę?

W reszcie końcow a uwaga. B yło by rzeczą niezm iernie pożyteczną p rzygoto­

wanie zbioru Siedleckiego m niejsze w ydanie o zm niejszonym także form acie dla szerokich mas, ja k to np. uczynił przed w ojn ą ks. T eod or Olszówka w książce: M ódl się i śpiewaj.

K s. K arol M ichalski

K R O N I K A

W a ż n ie js z e mydarzenia in polskim życiu katolickim

(1 m aj — 30 ujrzesień 1961

r.)

60-LECIE U RO D ZIN KS. PR Y M A S A

Dnia 3 sierpnia br. minęła 60 rocz­

nica urodzin Ks. K ardynała Stefana W yszyńskiego, Prymasa Polski. Ks.

Prymas u rodził się w Zuzeli (pow . O strów M a zow ieck i), na kapłana w y­

św ięcony 3 sierpnia 1924 r., prekoni- zowany biskupem lubelskim 4 marca 1946 r., konsekrow any na Jasnej G ó­

rze 12 maja tegoż roku, 28 grudnia 1948 r. m ianowany arcybiskupem war­

szawskim i gnieźnieńskim , a rów n ocze­

śnie Prymasem Polski, w yniesiony do god ności kardynalskiej 12 stycznia 1953 roku.

W 60 roczn icę urodzin Ks. Prymasa Ks. Bp A. Paw łow ski odpraw ił w ka­

p licy Matki B oskiej w katedrze w ło ­ cław skiej, gdzie Ks. Prymas otrzym ał św ięcenia kapłańskie, Mszę św. w Jego intencji. Dnia 5 sierpnia br. odbyły się u roczystości w pałacu Ks. Prymasa w W arszawie. W im ieniu du chow ień­

stwa obydw u arch idiecezji Ks. Bp Z.

Chorom ański złożył Ks. K ardynałow i- Prym asowi życzenia z okazji im ienin i jubileuszu.

50-LECIE K A P Ł A Ń ST W A I 25-LECIE SA K R Y B ISK U PIEJ KS. B ISK U P A

L O R K A

Ks. Bp Jan Kanty L orek, ordyna­

riusz sandom ierski ob ch od ził w br. ju ­ bileusz 50-lecia kapłaństwa oraz 25-le- cia sakry biskupiej. Ks. Biskup u ro­

dził się dnia 20 października 1886 r.

w B łażejow icach na Śląsku O polskim . Nauki średnie rozpoczął w W ielkich Strzelcach, a u kończył je w Niższym Seminarium Duchow nym K sięży M i­

sjonarzy w K rakow ie. Dnia 23 w rze­

śnia 1905 r. wstąpił do Zgrom adzenia Księży M isjonarzy. Śluby złożył 27 września 1907 r. Studia filozoficzn o- teologiczn e w latach 1907— 1911 od b y ­ wał w seminarium swego zgrom adze­

nia. Jako alumn Ks. Biskup w spółpra­

cow ał, a następnie był redaktorem czasopism a alum nów Księży M isjona­

rzy M eteor. Święcenia kapłańskie dnia 2 lipca 1911 r. przyjął z rąk Ks. Bpa A. Nowaka, sufragana krakow skiego.

W latach 1911— 1917 pracow ał w Za­

kładzie im. Ks. Siemaszki dla biednych i opuszczonych ch łop ców . W czasie l w ojn y światowej przez dwa lata (1914— 1916) w spópracow ał z Książę- co-B iskupim K om itetem w K rakow ie.

W r. 1917 w yjechał do N iem iec, gdzie do r. 1918 był duszpasterzem polskich robotn ików rolnych. P o p ow rocie do kraju przez rok pracow ał w grupie m isyjnej swego zgrom adzenia. W r.

1919 p ow rócił do pracy w Zakładzie im. Ks. Siemaszki. Za je g o staraniem w ybudow ano w K rakow ie na Prądniku gm ach nowocześnie urządzony. R ozb u ­ dowany zakład pom ieścił w swych mit­

rach 300 osierocon ych ch łop ców . Ks.

Biskup był rów nocześnie dyrektorem Stowarzyszenia Pań M iłosierdzia i m o­

deratorem męskiej soda licji na K lepa-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Autor ksi ˛az˙ki stara sie˛ to ukazac´ przez odwołanie sie˛ do hellenistycznej historiografii, podkres´laj ˛ac jej wpływ na sposób, w jaki Łukasz przed- stawia wydarzenia..

Według niego dyna- mika wejs´cia do wspólnoty wierz ˛acych jest w obu przypadkach rozumiana jako wolny dar wybrania, który jest całkowicie zalez˙ny od działania Boz˙ego

sie studiów. N ie bez znaczenia jest rów nież poruszone przez ks. 1000 biskupstwa poznańskiego por.. nauka historyczna dla zbadania postaci Nankera? Z n

B akterie reagują taksycznie, a więc gromadzą się w m iejscach odpowiednio naśw ietlonych, oddalają się od okolic nadm iernie zakwaszonych, są przyciągane przez

We wspomnieniach swych wychowanków i pracowników na zawsze zostawiasz obraz pełnej energii, ciągle gdzieś pędzącej, pani dyrektor, która jednak zawsze znajdowała czas,

Egzamin z Mechaniki

4 Wysłuchaj nagrania 1.50 z płyty Class CD 1 lub odtwórz plik audio , który wyślę na konto klasy elektronik1tr @wp.pl (hasło: Elektronik1tr).. Odpowiedz na pytanie: In which order

Dzie˛ki otwarciu sie˛ serca młodego człowieka na słowo Boz˙e moz˙e on nauczyc´ sie˛ bojaz´ni Pan´skiej, która jest pocz ˛atkiem wszelkiej m ˛adros´ci (por.. Stary