R E C E N Z J E I S P R A W O Z D A N I A
T R Z Y T O M Y „S T U D IÓ W T E O L O G IC Z N Y C H ".
„Studia T eologiczn e" w ydaw ane w W iln ie od r. 1932 przez grono P rofesorów W ydziału Teologicznego U niw ersytetu Stefana Batorego pod naczelną redakcją niżej podpisanego, zostały w zn ow ion e w czasie w o jn y w R zym ie przez Ks. P rałata W aleriana M eysztow icza, b. profesora w ileńskiego W ydziału Teologicznego. Z jego in icja ty w y i jego staraniem ukazały się trzy n ow e tom y „S tu diów T eologiczn ych " w kolejnej nume
ra cji jako tom y X I, X I I i X I I I , zaw ierające w dawnym form acie i daw nej szacie zew n ętrzn ej następujące prace:
X I. M eysztow icz Valerianus, R ep ertoriu m bibliogra ph icu m p ro rebus polani cis A rch irń S ecreti Vaticani, Vaticani 1943. Str. 20 +T ab u la serie- rum A rc h iv i S ecreti Vaticani siglarum ąue ąuibus in „R ep ertorio" sig- nantur.
X II. M eysztow icz Valerianus, De A rc h iv o N untiaturae Varsaviensis quod nunc in A rch ivo Secreto Vaticano servatur, Vaticani 1944. Str. 99.
X I I I . Savio Petrus, D e actis N un tia tu ra e P oloniae quae partem A rc h iv i Secretariatus Status constituunt, V aticani 1947. Str. 156.
1. W e w stępie do „R epertoriu m bibliographicum " dał ks. M eyszto
w icz w zarysie historię studiów uczonych polskich w A rch iw u m W a tykańskim, rozróżniając pięć okresów. I okres rozpoczął się w r. 1577, gdy Sirletus, p refek t B iblioteki i A rch iw u m W atykańskiego z po
lecenia Stefana Batorego zarządził sporządzenie odpisów dokumen
tów dotyczących Polski. Poszukiwania archiwalne, prow adzone następ
nie dla Zygm unta II I , zostały na długi czas przerw an e z powodu w ojen i w okresie saskim. D opiero w r. 1782 rozpoczął się I I okres, gdy Albertran dy, w ysłan y przez Stanisława Augusta, w ciągu trzyletniego sw ego pobytu w R zym ie zgrom adził w 110 tekach olbrzym i zb iór doku
m entów, zebranych w archiwach rzymskich. Z b iór ten przew ieziony z W arszaw y do K rzem ieńca, następnie do Paryża, znalazł się w reszcie w Bibliotece X X . Czartoryskich w K rakow ie.
W I I I okresie (1842— 1881) głów ne zasługi w poszukiwaniach archi
w alnych położyli Aleksander hr. Przeźd zieck i i Theiner. Po otw arciu tajnego archiwum W atykańskiego dla uczonych w r. 1881 nastąpił w IV ,
t. zw. krakowskim okresie, p ra w d ziw y rozk w it badań archiw alnych pod protektoratem P olskiej A k ad em ii Um iejętności, która w r. 1886 zorga
nizow ała naukową E kspedycję Rzym ską. A u tor w ylicza 27 uczonych polskich, uczestników Ekspedycji, k tórzy grom adzili olbrzym i m ateriał w „Tekach W atykańskich".
W reszcie w V ok resie-(1914— 1939) badania w 'A rchiw u m W atykań skim prow adzi szereg uczonych polskich.
W „R ep ertoriu m " A u tor zestaw ił w 135 numerach prace uczonych polskich, korzystających z m ateriałów rzymskich, przy tym u w zględnił prace autorów innych narodowości, którzy wprost lub ubocznie trak
tow ali spraw y polskie (jak np. Theiner, Pierlin g, Boudou, R ouet de Joum el, Smurło i in.). W porządku alfabetycznym nazw isk podano ty tuły dzieł, zaznaczając p rzy każdym z nich działy A rchiw u m W atykań skiego, z których czerpano głó w n ie m ateriał, nadto — dla ułatw ienia — sygnatury książek- w Bibliotece W atykańskiej.
Zaznaczyć trzeba, że „R ep ertoriu m " n ie jest kom pletne. A u tor był zmuszony warunkam i pracy podczas w o jn y św iatow ej ograniczyć się do korzystania z B iblioteki W atykańskiej, która aczkolw iek bogata nie posiada wszystkich prac, opartych na źródłach z A rch iw u m W a ty kańskiego, stąd w „R ep ertoriu m " pow stały luki. Autor, zaznaczając, iż zam ierza dać „opusculum potius utile, quam doctum“ (str. 9), m iał rację. Jest to raczej repertorium dzieł, dotyczących spraw polskich, znajdujących się głów n ie w B ibliotece W atykańskiej. T a k np. z licz
nych prac ks. F ijałk a opartych na m ateriałach archiw alnych rzym skich, ..Repertorium 1' w ym ien ia tylk o w ydany razem z P ro f. W. Sem kowiczem ..Kodeks dyplom atyczny K a ted ry i kościołów diecezji w ileń skiej*.
W szeregu prac Wł. Abraham a pom inięta została choćby praca ..Polska a chrzest L it w y " („P olsk a i L itw a w d ziejow ym stosunku").
N ie można było pominąć „P olsk iego Słownika B iograficzn ego1*, który wszak w w ielu życiorysach opiera się lub przynajm niej rejestru je m a
teria ły A rch iw u m W atykańskiego.
Bardzo pożytecznym dodatkiem p rzy końcu „R epertoriu m 1* jest dokładna tablica orientacyjna wszystkich działów czyli poszczególnych części („series“ — ..fondi1') A rchiw u m W atykańskiego, z których każda ma sw ą nazw ę i num erację akt (archiw um tajne, Camera Apostolica, Istrum enta M iscellanea ed a ffin i, R egistra Avenionensia, D ataria A p o stolica, olbrzym i dział Sekretariatu Stanu, Segreteria dei B revi, A cces- sioni vecchie — recenti — recentissime, A rch ivio S. A ngelo).
Tom ten „S tu d iów " pośw ięcił A u tor śp. Ks. Profesorow i Leon ow i Puciacie, P rzy ja cielo w i i M istrzow i, k tóry zm arł 12. V II. 1943 r-, w k ró t
ce po wypuszczeniu z obozu w Szałtupiu na L itw ie , gd zie b y li w ięzien i przez Gestapo p rofesorow ie W ydziału Teologicznego U niw ersytetu Ste
fana Batorego i Seminarium Duchownego w W ilnie.
2. A rch iw u m W atykańskie składa się z przeszło 250 oddzielnych działów , stanowiących jakby odrębne archiw a — „fo n d i", z których
N a sza P rz e s z ło ś ć 19
praw ie każde zaw iera m ateriały do spraw polskich. D w a działy są spe
c ja ln ie pośw ięcone Polsce: archiwum N u ncjatu ry W arszaw skiej — N u n - ziatura di V arsavia, mało przez historyków w ykorzystane i, i archiw um Nuncjatury Polski — Nunziatura di Polonia. T ych dwóch różnych dzia
łów n ie n ależy mieszać.
Zbiorom archiw alnym N uncjatury W arszaw skiej jest pośw ięcony tom X I I „S tu d iów ". Z aw iera on wstęp, ogólny opis archiwum N uncja
tury W arszaw skiej, k rótkie życiorysy siedm iu rezydujących od 1754—
— 1796 w Polsce nuncjuszów (Serra, Visconti, Durini, Garam pi, A rch etti, Saluzzo, L itta ) (str. 9— 43), w 20 tablicach w y k a z w olu m in ów i tek z dokumentami (str. 45— 89). Arch iw u m N uncjatury W arszaw skiej skła
da się ze 195 w olu m inów i tek, mieszczących kopie ekspediowanych w latach 1757— 1794 z P olsk i do Sekretariatu Stanu dokum entów i o ry ginały nadsyłanych listów z Rzym u czy też od różnych osobistości do Nuncjatury. Znajdu ją się rów nież akta lub ich odpisy z lat w cześn iej
szych.
Istn ieje kilka katalogów tego archiwum , ostatni z nich sporządził P era li w r. 1930. Rozszerzeniem P era liego są tablice ks. M eysztow icza z dokładnym i p rzejrzystym w ykazem w 9 rubrykach poszczególnych tek, liczb y kart, tytułów , lat, w których p ow stały odnośne akta, p rzez kogo b y ły pisane i zbierane, w reszcie treść każdej z tek.
Całość tego archiwum rozpada się na 20 działów, każdemu z nich poświęcona jest tablica, poprzedzona krytycznym i uwagam i. A w ięc:
1) prelim inaria dla in form acji nuncjuszów o K ościele Polskim , sporzą
dzone przez G aram piego; 2) K o leg ia papieskie w Polsce i W. Ks. L it., bezpośrednio zależne od S tolicy Apostolskiej, jak Alum nat Papieski w W ilnie, k olegia w K rasław iu , Sw ierzniu, w e L w o w ie i Brunsberdze;
3) sejm y; 4) dysydenci i schizm atycy; 5) ziem ie oderw ane od Polski pod
czas I rozbioru; 6) listy Sekretariatu Stanu do nuncjuszów; 7) regesta listów nuncjatury do Sekretariatu Stanu (w yjaśniające stosunki m iędzy Stolicą Apostolską i Polską); 8) korespondencje K on grega cji Propagandy W ia ry z nuncjuszami; 9) listy K u rii rzym skiej do nuncjuszów; 10) rege
sta listów nuncjuszów do K u rii rzym skiej; 11) regesta listów z nuncja
tury do różnych osobistości; 12) listy różnych osób do nuncjuszów;
13) akta odnoszące się do m etropolity F elicjana W ołodkow icza; 14) „M i- scellanea“ ; 15) m isje; 16) zakony; 17) biskupstwa i diecezje; 18) „a ffa r i sospesi"; 19) specjalny dział dotyczący T eatyn ów (warszawskich);
20) regesta nuncjuszów od r. 1587 do 1713.
Dodane są na końcu d w ie tablice z w ykazam i, do jakich lat i nun
1 M ateria ły z X V I cz. tego archiwum „O rdin i R egolari", ja k ie ze
brałem podczas pobytu w R zym ie, w ra z z cennym zbiorem fo to g ra fii dokum entów do historii klasztorów w Polsce i W. Ks. Lit. w okresie rozb iorów Polski, zostały przez Gestapo zniszczone po uwięzieniu m oim
■oraz K o le g ó w z W ydziału Teologicznego.
cja tu r odnoszą się poszczególne teki archiwalne. Tab lice sporządzone są dokładnie i będą służyć w ielk ą pomocą dla badaczy naukowych w ich poszukiwaniach archiwalnych. Jak się dow iadu jem y z opisu Autora, cenne to archiwum po ostatnim rozbiorze P olsk i nuncjusz L itta odesłał z W arszaw y do W iednia, skąd dopiero w r. 1859 przew ieziono je do R z y mu. N a jw ięcej zasług w uporządkowaniu archiwum położył Garampi, n a jw yb itn iejszy i najuczeńszy z pośród nuncjuszów tego okresu, któ
rego działalność w Polsce zasługuje na specjalną m onografię. N a uw agę h istoryków zasługuje audytor Caleppi, późniejszy kardynał, oraz G hi- giotti, k tóry za czasów nuncjatury G aram piego piastował urząd sekre
tarza królew skiego do spraw włoskich. Dla lepszej orientacji przy k o
rzystaniu z akt archiwum A u tor skreślił krótkie życiorysy 7 rezydu ją
cych od r. 1754— 1796 w W arszaw ie nuncjuszów, podając najw ażn iejszą b ib lio g ra fię i dając charakterystykę ich działalności w Polsce. (N a j
m niej znaną dla braku akt jest nuncjatura Serry). W szyscy ci nuncju
sze po pow rocie do Rzym u zostali odznaczeni purpurą kardynalską (A r chetti, przedstaw iony do kapelusza kardynalskiego przez Katarzynę, otrzym a ł biret czerw ony w G rodnie z rąk Stanisława Augusta). Wszyscy c i dyplom aci watykańscy św ietn ie w ła d a li łaciną i francuszczyzną, ję z y kiem polskim, niestety, żaden.
Rezydencją nuncjatury b ył dom p rzy klasztorze T eatyn ów p rzy ul.
D ługiej, pod koniec nuncjatury G aram piego w yn ajęto na m ieszkanie nuncjusza pałac hr. Dem bow skiego p rzy ul. Senatorskiej. T om kończy się dokładnym w ykazem im ion i nazwisk, co jest rzeczą konieczną w tego rodzaju publikacjach.
O zdobę książki stanowi 15 doskonale odbitych na k red ow ym pa
p ierze reprodukcji p ortretów 7 nuncjuszów, Stanisława Augusta, 4 pa
pieży, pom ników Garam piego, Saluzza i L itty , w reszcie w idok ul. D łu
g ie j w W arszaw ie z rezydencją nuncjatury, — szkoda, że w w yk azie ilu stracji n ie podano bliższych objaśnień.
T om X I I „S tu diów T eologiczn ych " poświęcony jest ostatniemu w Polsce Nuncjuszow i Arcybisku pow i Cortesiemu.
~ 3. A rch iw u m Nuncjatury Polski — Nunziatura di Polon ia składa się z 396 + 24 Additam enta w olu m in ów akt, zbieranych przez Sekretariat Stanu od r. 1567— 1806. Znajdu ją się tam orygin ały listów i dokum entów Wysyłanych przez nuncjuszów rezydujących w Polsce i przez inne osoby do R zym u oraz regesta i kopie ekspediowanych listów przez S ekretariat do Polski. Obszernym katalogiem tego archiwum w opracowaniu Mons.
P io tra Savio, archiw isty A rch iw u m W atykańskiego, jest ostatni z w y m ienionych w y żej tom ów „S tu diów T eologiczn ych " p. t. „D e actis Nun
tiaturae Poloniae quae partem arch ivi Secretariatus Status constituunt“ . T o m ten, poprzedzony łacińskim w stępem ks. M eysztow icza, w yd a n y jest w język u włoskim.
K a ta lo g składa się z dwóch zasadniczych części: z inw entarza archi
w u m Nuncjatury P olsk i (str. 7— 78) i ze „schedario cronologico“ — w y
kazu poszczególnych akt, ułożonego w porządku chronologicznym (str.
79— 156). In w en tarz archiwum — ja k objaśnia Mons. Savio — u w zględ nia przy poszczególnych tomach zasadniczo trzy krótkie notatki: histo
ryczną — a w ięc tytuł, data, sygnatura, nomenklatura, nazwiska nun
cjuszów i m inistrów Sekretariatu Stanu, znajdują się tam w zm ianki 0 pochodzeniu danej teki z aktami oraz o indeksie, o ile się znajduje.
Druga notatka dotyczy rodzaju i dat korespondencji. T rzecia w reszcie podaje w y m ia ry poszczególnych tek archiwalnych, liczbę kart i pism.
P rzed każdym tom em podana została sygnatura now a jak ró w n ież dawna.
W ykaz chronologiczny akt został ułożony w 9 grupach: 1) listy i de
pesze szyfrow ane nuncjuszów do Sekretariatu Stanu (od r. 1561); 2) listy 1 depesze szyfrow ane Sekretariatu Stanu do nuncjuszów (od r. 1560);
3) korespondencje m inistrów (od r. 1564); 4) korespondencje biskupów (od r. 1563); 5) listy do nuncjuszów (od r. 1561); 6) listy panujących, do
stojników i osób pryw atnych do Papieża i do Sekretariatu Stanu (od r.
1541); 7) pisma inform acyjn e; 8) spraw y; 9) papiery i druki różne. N ie trzeba dowodzić, iż w yk az chronologiczny jest ogrom nym ułatw ieniem w poszukiwaniu akt rozrzuconych w różnych tekach, zwłaszcza w obec braku p rzy końcu dzieła w ykazu nazw isk i rzeczy.
B rakiem natom iast pracy, zwłaszcza w drugiej je j części, jest nieu
stalona pisow nia nazw isk polskich oraz częste ich zniekształcanie. Dla przykładu w ystarczy przytoczyć k ilk a błędów : „V olsch i’* (str. 104) za
miast W olski, „M isk ow sk i" lub „M ysk ow sk i“ zamiast M yszkowski, na str. 107 popraw nie „Korsak** i „Corsach1*, „D zialiń ski" zamiast D ziałyń- ski, na str. 115 „H u lsen " i „Hilzen**, „eonte G irolam o R o zd ra zew " (str.
118) i „eonte C ristoforo R o zd ra zo ff11 (str. 119) i „mons. G irolam o R o zra - zew ski" (str. 120), „Crassinski1* i „Coshca‘ ‘ , „B rezn iczk i“ (str. 121) zam iast Brzeżnicki; biskup w ił. Jerzy Tyszk iew icz figu ru je jako „Tyszkiowic**
(str. 122), m etropolita Leon Załęski — jak o „L eon e Szlubic Zalecki (Z a - beschi)** (str. 126), Szaniawski — jako „Szaniowski** (str. 127) itp.
A u tor przepisyw ał nazwiska ze starych akt i zachował ówczesną p i
sownię, dodając czasem p rzy nazwisku polskim łacińskie brzm ienie, np.
„Loren zo G osliczky (Goslicius)1*, „M iskow ski (Mischovius, M iscovius)“ , należało jednak ustalić p rzyjętą pisow nię znanych nazwisk historycznych.
Tom X I I I „Studiów**, ja k zaznaczono w e wstępie, w ydano z fundu
szu Polskiego Instytutu H istorycznego w R zym ie. K a ta lo g ten stanowi pierw szą część pracy Mons. P iotra Savio, część druga, znajdująca się w druku, zaw iera ułożone w analogicznym porządku inw entarze akt Am basady Petersburskiej, Nuncjusza i M inistra w W iedniu oraz R e zy denta Pruskiego.
T)okum enty te rów n ież przedstaw iają cenny i ciekaw y m ateriał dla historyków polskich.
Zarów no katalog N uncjatury W arszaw skiej jak i katalog N uncja
tury P olsk i oddadzą nauce historycznej duże usługi, będąc ułatw ieniem
p rzy poszukiwaniach źródłow ych w Archiw um W atykańskim , to też ukazanie się tych tom ów należy pow itać ze szczerym uznaniem *)
Ks. Czesław Falkow ski
Ks. J ó z e f U m i ń s k i , Powstanie biskupstwa poznańskiego i za
leżnego odeń archidiakonatu czerskiego. Wiadom ości Kościelne (Organ A rch id iecezji W rocław skiej), W rocław 1952, N r 1— 2, s. 35— 64.
Zagadnienie powstania biskupstwa poznańskiego, łączące się ściśle z kw estią początków chrześcijaństwa w Polsce, należy n iew ą tp liw ie do najbardziej spornych zagadnień w literaturze historycznej. Szczupłość źródeł nie pozw alająca na d efin ityw n e i całkiem pew ne rozw iązanie tej kw estii pociągała za sobą (i pociąga nadal) w ysuw anie licznych, niekiedy różniących się krańcowo m iędzy sobą, hipotez. O trudnościach zw iąza
nych z próbam i w yjaśnienia początków biskupstwa poznańskiego św iad
czy n ajlepiej fakt, że różnice poglądów dotyczą tym razem prac szeregu n ajw yb itn iejszych historyków *.
Studium ks. U m ińskiego stanowi now ą próbę rozw iązania tego tak bardzo spornego zagadnienia. A u tor postaw ił sobie za cel udowodnie
nie, że nie tylk o biskup Jordan, ale także biskup U nger n ie b y li bisku
pam i diecezjalnym i (poznańskimi), lecz tylko dworskim i. W edług autora term in „biskupi dw orscy11 oznacza tych biskupów, „k tórzy p rzeb yw a li na
*) Przyp. Redakcji. R ecenzja ks. prof. Falkow skiego, obecnie O rdy
nariusza Łom żyńskiego, napisana jeszcze w r. 1948, z przyczyn od nas niezależnych n ie m ogła ukazać się wcześniej. Zam ieszczam y ją w n in iej
szym tomie, tym bardziej, że w czasopismach polskich nie ukazała się recenzja o „Studiach Teologiczn ych 1*.
1 N ajw ażn iejszą literaturę przedm iotu z w ym ienieniem kw estii spor
nych zestaw ia M. Z. J e d l i c k i , K ro n ik a Thietm ara, Poznań 1953, s. 74 przypis 111 (koniec przypisu na s. 79). D o najw ażniejszych kw estii spor
nych zaliczyłbym : 1) stanowisko praw ne pierw szego biskupstwa pol
skiego (m isyjne czy diecezjalne), 2) gdzie była jego siedziba (Poznań czy G niezno) oraz 3) z czyjej in ic ja ty w y ono powstało i ja k i był stosu
nek cesarstwa do now outw orzonego biskupstwa. Natom iast nie można za
liczyć do kw estii spornych zagadnienia stosunku pierw szej organ izacji kościelnej w Polsce do arcybiskupstwa magdeburskiego, gdyż zostało ono w yjaśnione w sposób nie podlegający dyskusji przez P. K e h r a , Das E rzblstum M agdeburg und die erste O rganisation der christlichen, K irch e in Polen, Abhandlungen der Preussischen A kadem ie der W issen- .schaften, Jahrg. 1920. Phil.-H ist. Klasse N r 1, B erlin 1920. T y lk o w czę
ści słuszne jest tw ierdzen ie M. Z. J e d l i c k i e g o , op. cit., s. 76 (w p rzy
pisie), że uczeni, którzy p rzyjm ow a li diecezjalny charakter pierw szego biskupstwa polskiego, opow iadali się za je g o przynależnością do arcybiskupstwa magdeburskiego. Ostatnio (jeszcze przed ukazaniem .się pracy J e d l i c k i e g o ) ks. J. N o w a c k i , G rob y królew skie w ka
tedrze poznańskiej, M iesięcznik K ościelny A rch id iecezji Poznańskiej, R. V I I N r 7/8, 1-952, s. 170 nn. silnie akcentuje diecezjalny charakter pierw szego biskupstwa w Polsce, bynajm niej n ie przyjm u jąc jeg o za
leżności od Magdeburga.
polskim dworze, zostali przez dw ór zaproszeni lub przyjęci, dostawali od dworu utrzym anie i zaopatrzenie i służyli potrzebom religijn ym czy państwowym kraju w edług interesów i wskazań dworu'* (s. 37). Zda
niem ks. Um ińskiego nazwa „d w orscy" jest w odniesieniu do szeregu biskupów polskich (n. p. dla Jordana i Brunona) właściwsza od dotych
czas używ anego określenia „biskupi m isyjn i", poniew aż „nie w yklucza w cale m isyjnego charakteru ich działalności, a zato obrazuje tra fn iej ich pozycję w stosunku do zwierzchności p ań stw ow ej" (s. 3 9 )2. Zasadni
cza część pracy (s. 44— 54) dotyczy k ry ty k i dotychczasowego poglądu, że biskup U nger był od chw ili powstania m etropolii gnieźnieńskiej poznań
skim biskupem d iecezja ln y m 3. D owodu na to, że U nger nie był bisku
pem poznańskim jeszcze w kilka lat po zjeźd zie gnieźnieńskim, dopa
tru je się autor w przeniesieniu zw łok Pięciu M ęczenników z M ięd zy rzecza 4 do Gniezna. Zdaniem ks. Um ińskiego, g d yb y istniało w tym czasie biskupstwo poznańskie, ter nie zezw oliłoby ono na przeniesienie re lik w ii P ięciu M ęczenników do Gniezna, poniew aż stanow iły one dla biskupstwa rzecz zbyt cenną, aby można się było je j tak łatw o pozbyć.
N azw anie U ngera w V ita Q uinque F ra tru m „ep iscopus terra e " uznaje autor za równoznaczne z „episcopus poloniensis", co oznacza je g o zda
niem biskupa dworskiego. Jeżeli zaś biskupstwo poznańskie n ie po
w stało podczas zjazdu gnieźnieńskiego, to nie m ogło ono powstać ani za panowania Bolesława Chrobrego ani za rządów M ieszka II, poniew aż nie było jeszcze w ted y potrzeby założenia n ow ej diecezji „tuż pod bo
kiem G niezna11 (s. 55). Okoliczności sprzyjające w yodrębnieniu z arcy
biskupstwa gnieźnieńskiego biskupstwa poznańskiego m ogły zaistnieć dopiero w latach 1038— 1076, to jest w okresie m iędzy pow rotem z w y gnania K azim ierza Odnow iciela a w zn ow ien iem m etropolii gnieźnień
skiej. B ył to okres kiedy arcybiskupstwo gnieźnieńskie faktyczn ie n ie istniało, „n ie było w ię c nikogo, ktoby m ógł się sprzeciw iać w yo d ręb nieniu z Gniezna nowego biskupstwa poznańskiego" (s. 56). Za n a jp ra w dopodobniejsze uważa autor założenie biskupstwa poznańskiego około r. 1050. Początki nowozałożonego biskupstwa w iąże ks. Um iński z p o -
2 Za biskupów dworskich uważa ks. U m i ń s k i m. in. tych, któ
rych współcześni n azyw ali biskupami polskim i — episcopi polonienses.
Zagadnienie biskupów dworskich poruszył po raz pierw szy ks. D a - v i d, zob. U m i ń s k i , op. cit., s. 39/40 (w przypisie). T en ostatni jednak wysunął tezę o biskupach dworskich niezależnie od ks. D a v i d a.
różniąc się poza tym od niego w pewnych szczegółach. Sprostować na
leży p rzy jęty przez ks. U m i ń s k i e g o (s. 39) pogląd D a v i d a ja koby Franko ..eplscopus bellagradensis“ był polskim biskupem dw or
skim, działającym na Pomorzu, por. k ry ty k ę tego poglądu przez F.
P o h o r e c k i e g o , Roczniki H istoryczne, t. V I, 1930, s. 111— 113.
3 Zgodnie z przew ażającym dotychczas poglądem autor odrzuca (s. 43— 44) tezę o istnieniu biskupstwa poznańskiego przed r. 1000, g łó w nie w oparciu o stw ierdzenie przez Thietm ara legalności założenia arcy
biskupstwa gnieźnieńskiego.
4 M iędzyrzecz leży na terenie discezji poznańskiej.
w stan iem tzw. archidiakonatu czerskiego. W b rew poglądom W. A b ra ham a i M. Gębarowicza, k tórzy opow iadali się za powstaniem archidia
konatu czerskiego w 1124 r., autor stara się dowieść, że zw iązanie M a
zowsza czerskiego z diecezją poznańską nastąpiło przed r. 1076, tj. przed utw orzeniem biskupstwa płockiego, w przeciw nym bow iem ra zie zosta
łoby ono w łączone do przeznaczonego głów n ie dla Mazowsza, biskup
stwa płockiego. T o pow iązanie ziem i czerskiej z diecezją poznańską b yło zdaniem ks. U m ińskiego następstwem schronienia się W ielkopolan {w tym i pew nej liczby duchownych poznańskich) w tej części Mazowsza podczas reakcji pogańskiej w trzydziestych latach X I w. M ożna się tego dom yślać na podstawie przekazu Galla, nadm ieniającego o uciekinie
rach z W ielkopolski, że u ltra flu m e n Wysla in Masouiam fugiebant.
W ie lu z nich pozostało ju ż na zawsze na M azowszu tw orząc tam „ja k .gdyby kolonię Pozn an ia" (s. 63). W m iędzyczasie powstało biskupstwo poznańskie, które swą pieczą ob jęło także i ziem ię czerską. W ch w ili założenia biskupstwa m azow ieckiego czyli płockiego zw iązek tej części M azow sza z diecezją poznańską b ył już na ty le utw ierdzony, że pozo
staw iono ją p rzy biskupstwie poznańskim 5.
T ak w grubym skrócie przedstaw iają się początki biskupstwa p o znańskiego i archidiakonatu czerskiego w św ietle w y w o d ó w autora.
Trudno przesądzać, czy w yn ik i studium ks. Um ińskigeo zostaną p rzy
ję te przez naukę historyczną. Jeszcze w tym samym roku (1952) co roz
p raw a autora ukazała się praca ks. J. N o w a c k ie g o e, om awiająca te same zagadnienia (w oparciu o ten sam materiał źródłow y), a docho
dząca do krańcow o odmiennych w yn ików . Jest to chyba najlepszym do
w odem , ja k skom plikowana i trudna do rozw iązania jest sprawa począt
ków biskupstwa poznańskiego. W łaśnie dlatego m oje zastrzeżenia w od
niesieniu do rezu ltatów pracy ks. Um ińskiego traktuję w form ie jak n aj
b ardziej dyskusyjnej. W yd a je się, że autor poszedł zbyt daleko, k w estio
nując istnienie biskupstwa poznańskiego nie tylko przed r. 1000, ale także i po założeniu arcybiskupstwa gnieźnieńskiego. O drzuciwszy w ca
łości przekaz Thietm ara o w yłączeniu Ungera, biskupa poznańskiego — V u n gero P o s n a n i e n s i excepto 7 — spod ju rysd yk cji arcybiskupstwa gnieźnieńskiego autor pozbaw ił się w szelkiej podstaw y źródłow ej, tak niezbędnej przy każdym badaniu historycznym. U tw orzen ie biskupstwa poznańskiego około r. 1050, nie ma, co n ależy ze szczególnym naciskiem podkreślić, żadnego poparcia źródłowego. Jest ono w yn ik iem dom ysłów
5 A u tor słusznie stw ierdza (s. 64), że utw orzenie odrębnego, fo r m alnego archidiakonatu (czerskiego) nastąpiło dopiero później.
6 Zob. końcową część przypisu n r 1.
7, Thietm ar, jak to w ykazała literatura, b ył n iew ątp liw ie stronni
czy w przedstawieniu początków organ izacji kościelnej w Polsce. N ie uzasadnia to jednak odrzucenia w iadom ości Thietm ara, że U nger był biskupem poznańskim.
autora, w p raw d zie logicznie skonstruow anych8, jednakże nie kontrolo
wanych w najm niejszym stopniu m ateriałem źródłowym . Jedyne źródło, które ks. Umiński zużytkow ał na poparcie sw ej tezy — Ż y w o t Pięciu B raci 9 — nie dostarcza, m oim zdaniem dowodu na nieistnienie w tym czasie biskupstwa poznańskiego, trudno bow iem z niego wyciągna.ć ja kieś pew niejsze w nioski zarówno za ja k i przeciw istnieniu biskupstwa poznańskiego l0. Stąd też pozostać należy przy tezie, że biskupstwo po
znańskie powstało w r. 1000 R ów n ież geneza archidiakonatu czer
skiego w przedstawieniu autora budzi szereg wątpliw ości. Błędną jest przesłanka na której opiera ks. Um iński tw ierdzenie, że zw rot G alla
8 A u tor słusznie zw rócił uw agę na pew ną trudność wytłum aczenia równoczesnego powstania dwóch diecezji na terenie W ielkopolski i to w bliskiej od siebie odległości. Jest rzeczą ciekawą, że przeciw staw ne sobie pod w zględem założeń prace ks. ks.: U m i ń s k i e g o i N o w a c
k i e g o zgodnie przyjm u ją nierównoczesne powstanie arcybiskupstwa gnieźnieńskiego i biskupstwa poznańskiego. Przyznając słuszność oby
dwom autorom w uznaniu za niezrozum iałe równoczesne u tw orzenie obydwóch diecezji wielkopolskich, trzeba jednak zaznaczyć, że n ie m oże to stanowić argumentu w yklu czajcego ich równoczesnego założenia w r. 1000. Jeżeli b y p rzyjęło się pow stanie obydwóch diecezji w różnym czasie, to już w ięcej prawdopodobieństwa ma za sobą pogląd ks. N o- w a c k i e g o o utw orzeniu biskupstwa poznańskiego w 968 r. A u to r ten udowodnił w sposób dość przekonyw ujący, że Poznań był siedzibą pierw szego biskupstwa w Polsce, usuwając tym samym jedną ze spor
nych kw estii związanych z początkami organizacji kościelnej w Polsce.
Pozostaje jednak nadal kwestią otwartą, czy ustalenie się siedziby b i
skupiej w Poznaniu dokonało się drogą prawną (kanoniczną), jak p r z y j
m uje ks. N o w a c k i , ery też via -facti. W tym ostatnim wypadku bi
skupstwo w Poznaniu pozostawała nadal biskupstwem m isyjnym . N a w et w w ypadku przyjęcia m isyjnego charakteru pierw szego biskup
stwa polskiego, związanego jednak via fa cti z Poznaniem , znajdujem y w pew nym stopniu wytłum aczenie dość niezrozum iałego równoczesnego utworzenia obydwóch diecezji w ielkopolskich. Zakładając arcybiskup- stwo w Gnieźnie n ie było można łatw o przejść nad faktem istnienia w polskim Poznaniu długoletniej siedziby biskupstwa m isyjnego.
• A u tor połączył ten przekaz z faktem przeniesienia zw łok Pięciu M ęczenników do Gniezna, w ynikającego z wiadom ości Kosmasa, poda
nej pod r. 1039.
10 Ks. U m i ń s k i , jak o tym była już m ow a w yżej, z faktu, że zw łoki P ięciu Braci M ęczenników przeniesiono do Gniezna, wnosi iż biskupstwo poznańskie w ówczas nie istniało, w przeciw nym bow iem razie zw łok i m ęczenników umieszczono by w Poznaniu. Trzeba tu je d nak m ieć na uwadze fakt, że nie znam y okoliczności towarzyszących przeniesieniu zw łok spod M iędzyrzecza do Gniezna. N ależy rów n ież uw zględnić m ożliw ość sprowadzenia zw łok do Gniezna podczas fa k tycznej (po uw ięzieniu na terenie N iem iec U ngera) sedysw akancji b i
skupstwa poznańskiego.
11 T eza o utworzeniu biskupstwa poznańskiego w r. 1000 w y d a je się najbardziej prawdopodobna, poza nią m oże wchodzić w rachubę jed yn ie pogląd ks. N o w a c k i e g o o powstaniu niezależnego biskupstwa po
znańskiego w r. 968.
ultra flu m e n Wysla in Masouiam oznacza M azowsze położone na lew ym brzegu W isły (s. 6 2 ),s. G dyby naw et tłumaczenie to okazało się słu
szne 13, to i tak pozostają jeszcze w ątpliw ości co do tego, czy ludność w ielkopolska uciekała na M azow sze czerskie; raczej przyjąć należy, że kierow ała się ona na bliższe M azow sze płockie. Zresztą naw et p rzyjęcie osiedlenia się na M azowszu czerskim licznej kolonii w ielk op olsk iej nie może w sposób pew ny dow odzić genezy archidiakonatu czerskiego. Słu
sznie natomiast sprzeciw ia się autor powstaniu archidiakonatu czer
skiego w 1124 r. Z a autorem należy przyjąć, że zw iązek M azowsza czer
skiego z diecezją poznańską datuje się od ch w ili je j utworzenia, k tó re jednak w b rew autorowi kładę na r. 1000,4.
N ie zgadzając się z podstawową tezą autora o powstaniu biskupstwa poznańskiego dopiero około r. 1050, podkreślam dyskusyjność moich za strzeżeń, zdając sobie doskonale spraw ę ze złożoności całego zagadnie
nia jak i z trudności jego ostatecznego rozwiązania. A u tor dal nam now e i zupełnie oryginalne ujęcie problem atyki początków biskupstwa poznańskiego, które powinno stać się zachętą do dalszych w tym zakre
sie studiów. N ie bez znaczenia jest rów nież poruszone przez ks. U m iń
skiego zagadnienie biskupów dworskich, w ym agające osobnego om ó
wienia.
K a zim ierz Jasiński
T a d e u s z S i l n i c k i , Biskup Nanker, W arszawa 1953, w yd. P a x , s. 134.
W i n c e n t y U r b a n , De testimoniis vitam Nankeri episcopi W ra - tislaviensis illustrantibus, Collectanea Theologica 27 (1956), 250— 286 i nadb.
Biskup krakow ski (1320— 26) i w rocław ski (1326— 41) N anker należy n iew ątp liw ie do jednego z ciekawszych przedstaw icieli średniow iecz
nego episkopatu polskiego. Z jego im ieniem zw iązane są statuty syno-
M a to w ynikać z tego, że G all pisał pierwszą księgę na terenie M azow sza Płockiego. Dla Galla, przebyw ającego po wschodniej stronie W isły, u ltra flu m en Wysla ma oznaczać M azowsze po zachodniej stronie W isły. W b rew autorowi trzeba tw ierdzić, że nie ma najm niejszych do
w od ów na to, aby G all pisał jak ąk olw iek część sw ej kroniki na terenie M azow sza Płockiego oraz, że tłum aczenie autora pozostaje sztucznym, n aw et w w ypadku przyjęcia jego tezy o miejscu pobytu Galla. M yln y jest rów n ież pogląd ks. U m i ń s k i e g o o wczesnym przybyciu G a lla do Polski (na przełom ie X I i X I I w.), zob. w tej sprawie T. G r u d z i ń s k i , Z e studiów nad kroniką Galla, cz. I, Zapiski T N T , t. X V I I , 1952, s. 73— 74 oraz cz. II, Zapiski T N T , t. X X , 1954, s. 51— 52.
l* Pogląd, że m ogło tu chodzić rów n ież o M azow sze lew obrzeżne reprezentuje T. G r u d z i ń s k i , op. cit., cz. II, s. 65— 66.
14 W spraw ie przynależności kościelnej ziem i czerskiej do u tw o
rzonego w r. 1000 biskupstwa poznańskiego por. J. N o w a c k i , op. cit., s. 185— 186.
■dslne diecezji krakow skiej z 1320 r., uważane za jeden z najw spanial
szych pom ników tego rodzaju u nas. W pam ięci potomnych u tkw ił przekazany obszernie przez K ron ikę K siążąt Polsk.ch cbraz jeg o zmagań w ostatnich latach życia ze zdobywcą Śląska, królem Janem Luksem burskim. W grę wchodzi także zagadnienie kultu religijn ego Nankera, w y s u w a n e w X V I I I w., a następnie po odzyskaniu przsz Polskę Śląska od 1945 r.
Co zrobiła przed 1945 r. nauka historyczna dla zbadania postaci Nankera? Z n ajw ażniejszych prac można tu wspom nieć studia C. G riin - hagena (1864), T. W ojciechow skiego (1900), Ptaśnika (1907— 8), F ija łk a (1916), T. Silnickiego (1939). D otknięto w nich różnych okresów życia i działalności biskupia ustalając w ie le fa k tó w o podstaw ow ym znacze
niu, ale zarysow ały się rów nież pow ażne rozbieżności w rozumieniu i ocenie zwłaszcza ostatnich kilkunastu lat życia biskupa, począwszy o d zagadkow ego przeniesienia go w 1326 r. ze stolicy krakow skiej na wrocławską. T rzeb a przyznać, że działalność Nankera jak o biskupa m iała m iejsce w bardzo skom plikowanych warunkach społeczno-poli- tycznych, a że jednocześnie w zględn ie skąpe źródła nie ośw ietlają je j w ystarczająco jasno i jednoznacznie, nic dziw nego, że w yw oła ła kon
trow ersje. Postulaty badawcze m usiały tu iść przede w szystkim w k ie
runku zestaw ienia i poddania gruntow nej analizie m ożliw ie pełnej podstaw y źródłow ej. Jednocześnie, skoro aktualna się stała szczegól
nie w ostatnim dwunastoleciu sprawa kultu Nankera, zadaniem stało się poddanie badaniu wszelkich dotychczasowych p rzeja w ó w tego kultu.
W tym zakresie współczesna historiografia m oże się poszczycić bardzo pow ażnym dorobkiem, k tó ry doskonale można b yło zastosować na gruncie polskim m. in. odnośnie do biskupa Nankera. N iestety, ani w jedn ym ani w drugim kierunku nie za w ie le zdołaliśm y przez k il
kanaście lat zrobić. N ie spełniły bow iem w pełni, w sensie ściśle nau
kowym , zadania d w ie poważniejsze prace prof. T. Silnickiego i ks. W.
Urbana, ja k ie poświęcono w ostatnim czasie Nankerow i.
T. Silnicki oparł się w zasadzie o istniejącą literaturę przedmiotu i je j ustalenia w yk orzystu jąc w szczególności Przeszłość N ankera F i
jałka 1 i własne D zieje i u s tró j Kościoła na Śląsku.1 P o raz pierw szy uzyskaliśm y w d ziele Autora obszerniejsze przedstaw ienie całości ży cia Nankera. W ykład podzielono na 20 kilkustronicowych rozdziałków, z których każdy poświęcony jest jakiem uś fragm en tow i czy zagadnieniu zw iązanem u z życiem Nankera. A u to r bardzo rozbudował partie opi
sowe m alując obszernie tło wydarzeń. U łatw ia to czyteln ikow i n ie- historykow i zapoznanie się z Nankerem . D zieło Silnickiego ma charak
te r popularno-naukowy, którego w a lo ry znacznie podnosi dobry, jasny
1 w yd. w K siędze Pam iątkow ej Bolesława Orzechowicza, L w ó w 1916. t. I.
* w yd. P A U , K ra k ó w 1939.
s ty l. Sama myśl pisania tego typu dzieł i to właśnie przez specjalistów zasłu gu je ja k najbardziej na poparcie. W yd a je się jednak, że nawet -w takich pracach nie powinniśm y unikać w prow adzenia czytelnika w w arsztat badawczy, w źródła i literaturę, że powinniśm y pokazyw ać mu w sposób m ożliw ie prosty d rogi naszego rozumowania, w skazyw ać na trudności i m ożliwości różnych rozwiązań, dbać p iln ie o precyzję sform u łow ań i dostarczanie czyteln ikow i przsde w szystkim argum entów, które same niejako prowadzić go będą do w łaściw ych wniosków.
Tym czasem praca prof. Silnickiego jest zbyt opisowa, zb y t m ało ana
lityczna. Punktem w yjścia jest dla Autora z reguły jakiś ustalony ju ż fakt, w ydarzenie. Fakt tsn obszernie w yjaśnia snując w związku z nim rozważania częstokroć zbyt oderw ane od źródeł i literatury. Dla przykładu p rzy jrzy jm y się rozdziałow i X I, w którym om ów iono sprawę przeniesienia Nankera z K ra k o w a d o W rocław ia. Obok w ielu cieka
w ych u w ag w ypow iedzianych p rzy tej okazji, uderzyć nas musi brak rozw ażenia treści podstaw ow ego w tym w ypadku źródła, m ianow icie bulli, a w łaściw ie szeregu buli papieskich w ydanych przy okazji zm iany na stanowisku biskupa krakowskiego, a przecież przede w szystkim na te j drodze musimy szukać w yjaśnienia samego faktu. Potrzebne byłoby d a le j zestaw ienie i zanalizow anie wszystkich odnoszących się do tego w ydarzen ia rela cji źródłowych. Uznanie policzka, jakim w edłu g D łu
gosza zn iew ażył Łok ietek Nankera za legendę ty lk o dla ra cji praw no- kanonicznych bez rozważenia m iędzy innym i całej rela cji D ługoszowej o Nankerze i próby dojścia do je j źródeł, nie może nas zadowolić.
W tym że ustępie uwagę naszą zw ró ci także pom inięcie przez Autora rozw ażań na tem at roli Jana X X I I i to m im o tego, że Ptaśnik (D enar
■św. P io tra , s. 184) temu w łaśnie papieżow i przypisyw ał decydującą rolę p rzy przenosinach.
Chęć zbliżenia Nankera do czytelnika czy też nieuzasadnione w pracy przekonanie o niezmienności osobowości tego człowieka prow adzi Autora do sform ułowań m ało ostrożnych, ja k np. to, żs „N an k er — to od po
czątku człow iek z jednej b ry ły i to z najszlachetniejszego kruszcu...“
(s. 25). M ało też przekonyw uje nas stosowanie tego założenia do po
szczególnych sytuacji życiow ych Nankera i w iązan ie np. objęcia archi
diakonatu sandomierskiego ze skromnością i obojętnością przyszłego biskupa na w zg lęd y am bicjonalno-m aterialne. Z d aje się, że w szcze
gólności w opracowaniach tego typu co „Biskup N an ker“ trzeba się w ystrzegać wszystkiego, co tchnie jak im k olw iek panegiryzm em , w łaśnie ze w zględu na tak łatw o grożące tu odejście od p ra w d y i ścisłości historycznej.
Z asygnalizujm y także innego rodzaju zastrzeżenia budzące się w zw iązku z ujęciem postaci Nankera przez Autora, z konstrukcją jeg o dzieła. N ie zapom inajm y p rzy tym, że biografia — tak jak ją dziś p oj
m u jem y — należy n iew ątp liw ie do najtrudniejszych działów historio
grafii. M a ona przecież ukazać ży w eg o człow ieka w m ożliw ie pełnym kontekście życia, w konkretnym środowisku, pokoleniu. Można wskazafr w e współczesnej historiografii europejskiej <na znakom ite przykłady rozwiązania tego trudnego zadania, ale nie zapom inajm y, że i w Polsce jeszcze w X I X w., w klasycznej już dziś w pew nym sensie naszej h i
storiografii, znajdziem y duże na tym polu osiągnięcia widoczne cho
ciażby w ujęciu M ieszka Starego przez Smolkę. Z tego stanowiska można zauważyć, że prof. Silnicki zb yt silnie rozbudow uje tradycyjn ie pojęte tło kosztem dokładniejszego przedstawienia konkretnych sytuacji, warunków, sił, środowisk, jednym słowem całego „m ilieu “ , w którym w ypadło żyć N ankerow i. N anker Silnickiego jest zbyt w yabstrahow any ze współczesnej mu rzeczywistości społecznej. Sprowadzanie najgłęb szych przyczyn w ydarzeń zw iązanych z Nankerem , ja k przykładowo- przeniesienie z K rak ow a do W rocław ia, do jego charakteru, musi być uznane w tej sytuacji za mało uzasadnione. W dodatku rozbicie opisu życia biskupa na kilkanaście dość odrębnych fragm entów nie sprzyja w yrobieniu w pełni uzasadnionego poglądu na badanego człowieka i jego rolę historyczną. Stąd i główna, p rzew ijająca się od pierw szej strony m yśl Silnickiego, uznająca Nankera za człow ieka o cechach z innej, poprzedniej epoki, k tóry n ie chce i n ie może dostosować się do now ych w arunków czy to w K rakow ie, czy w e W rocław iu, n ie m oże być uważana za udowodnioną przez Autora, co nie przesądza oczywiście- kwestii je j słuszności w zględnie niesłuszności.
U w agi o pracy Silnickiego ograniczyliśm y do kilku tylko, najistot
niejszych zresztą aspektów m etodyczno-konstrukcyjnych, gdyż ustosun
kow anie się do w ielu poruszonych w niej problem ów historycznych musiałoby z konieczności znacznie rozszerzyć wąskie ram y obecnej recenzji. Zauw ażm y jedynie, że J .'B a s z k ie w ic z w s w y m - om ówieniu pracy S iln ic k ie g o 3 kwestionuje, nieraz zbyt ostro i zwłaszcza jedn o
stronnie, szereg poglądów Autora dotyczących zwłaszcza oceny d zia ła l
ności kościelno-politycznej Nankera. N ie ulega wątpliw ości, że i te spraw y obok w ielu innych muszą się znaleźć na nowo w nowoczesnym warsztacie historyka.
Z drobiazgów, dorzućm y do u w ag Baszkiewicza zauważone przeze mnie pom yłki: s. 43 — archidiakonat radomski połączony b y ł z kole
giatą kielecką a n ie w iślicką; K in ga osiadła u klarysek w Sączu, a nie w Zawichoście; s. 72 — lepiej nie używ ać określenia augustianie dla kanoników regularnych na Piasku wrocław skim , aby nie m ylono ich z augustianami — erem itam i.
Ks. W incenty Urban stawia za zadanie sw ego artykułu zabranie- wszelkich „św iad ectw 11 dotyczących w ew nętrznego życia biskupa N an kera począwszy od czasów współczesnych biskupowi aż po dzień d zi
siejszy. Już w samym założeniu tk w i tu niebezpieczeństwo potrakto
3 K w a rta ln ik Historyczny, L X I, nr 4, s. 264-—270.
w an ia ja k b y na rów ni „św iadectw 11 pochodzących z różnych okresów -czasu bez przeprowadzenia dostatecznej analizy, bez zbadania w za je m n e j zależności pisarzy, zajęcia się powodam i ich zainteresowań
Nankerem itd., niebezpieczeństwo pomieszania źródeł do Nankera z dziejam i N an kerow ej legendy. Samo streszczenie czy n aw et p rzyto
czenie w całości poglądów pisarzy, zwłaszcza gdy chodzi o dzieła dru
kowane, nie ma większego naukowego znaczenia. Tym czasem ks. Urban zdaje się tych wszystkich niebezpieczeństw n ie dostrzegać postępując dokładnie tak, ja k w yżej opisaliśmy. P ierw sze i jedyne z czasów życia N ankera świadectw a o w ew nętrznym , religijn ym życiu biskupa zn aj
du je w bullach papieskich. Jan X X I I w bulli z 1 października 1326 r.
przenoszącej Nankera z K ra k ow a do W rocław ia pisze m. in.: „C on- sideratis tuarum m ultiplicibus virtutum m eritis nobis et eisdem fra - tribus non innotis, ąubus personam tuam dominus illu stravit“ (cytat u Urbana, s. 253). C zyż historyk m oże przyjąć tego rodzaju świadectwa bez gruntownego rozpatrzenia czy nie chodzi tu o zw yk łą form ułę, czy też istotnie k ry je się za tym jakaś treść? I tu, i w e wszystkich na
stępnych przypadkach A u to r n ie stawia sobie naw et tego pytania.
W szczególności szkoda, że n ie rozpatrzono dokładnie rela cji K ron iki K siążąt Polskich. Ogólne podkreślenie praw dziw ości K ro n ik i nie w y starczy, w iadom o bowiem, że powstała ona w otoczeniu w ra żliw ym
na niezależność Śląska, co sprzyjało przychylnej pam ięci tak o Nanke- rze, jak i o związanym z nim in k w izytorze dominikańskim Janie S ven ken felt. Wiadomości K ro n ik i i Długosza stanowią podstawę, d o k tórej nawiązują następni pisarze w spom inający o Nankerze i doda
ją c y od siebie nowe elem enty. Ciekaw szy jest ustęp artykułu Autora, w którym w oparciu o arch iw alia w rocław skie podaje wiadom ości
•o wszczęciu przez kapitułę w rocław ską w drugim dziesiątku lat X V I I I w.
pierw szych kroków w celu b ea tyfik a cji Nankera. Pogląd y nowożytnych h istoryków przytoczone zostały w - sposób rów nie schem atyczny jak i średniowiecznych.
Z om ówienia obu prac o Nankerza w id zim y więc, że zarów no życie biskupa ja k i jeg o kult czekają jeszcze na historyków, którzy dać nam mogą w dzisiejszym stanie w ied zy obraz znacznie bardziej po
głębion y od tego, którym dysponujem y obecnie.
Jerzy K loczow ski
A l e k s a n d e r R o g a l s k i , Kościół katolicki na Śląsku. Studia nad dziejami diecezji wrocławskiej, W arszaw a 1955, P A X , s. 288, m ap 3.
H istoriografia w rocław skiej diecezji zn ajdu je się w dość szczęśliwym położeniu i stanie, ponieważ ma w sw ym dorobku nie ty lk o cały szereg p ozycji źródłowych, ale bardzo w ie le opracowań m onograficznych, czy te ż drobnych prac szczegółowych. Żadna z polskich d iecezji n ie m oże się z nią równać w tym w zględzie. W p raw d zie niektóre z tego ca łego
zasobu prac nie odznaczają się historyczną obiektywnością, gd yż za
ciążył na nich bardzo silnie duch tendencyjności, nie m niej jedn ak przynoszą one cały szereg spostrzeżeń słusznych i pożytecznych, a dla naukowych badań nieodzownych. R ów n ież i syntetyczne ujęcia d ziejó w w rocław skiej diecezji nie przedstaw iają się najgorzej w porównaniu z innym i discezjam i Polski.
I tak ks. prof. Józef Ignacy R i t t e r w w ydanej w e W ro c ła w ia w 1845 roku pracy pt. „Geschichte der Diocese Breslau. Erster Theil.
Von der Pflan zu n g des Christenthums in Schlesien bis zum Jahre 1290“ , starał się torow ać pierw sze ślady. P o nim ks. Jan H e y n e, b en eficja t przy kaplicy św. E lżbiety w katedrze w rocław skiej, bardzo pracow ity, w yd ał w trzech tomach w latach 1860, 1864, 1868 pracę „D okum en- tirte Geschichte des Bisthums und H ochstiftes Breslau". Praca ukazała się drukiem w e W rocławiu, dziś jest ju ż nieco przestarzała, ale ze w zględu na zebrany w niej źródłow y m ateriał stanowi dla badacza ko
ścielnej przeszłości na Śląsku rzecz nieodzowną. Zam iłow any w prze
szłości Śląska i Kościoła ks. Jan C h r z ą s z c z , proboszcz w P ysk o
wicach, dał do ręki chętnych czyteln ik ów w popularniejszej fo rm ie
„Kirchengeschichte Schlesiens. Fu r Schule und Haus“ , w ydanej w e W rociaw iu w 1908 r. W zw iązku z w yniesieniem w rocław skiego biskup
stwa do godności arcybiskupstwa w 1929 r. ogłosił ks. prof. Franciszek K saw ery S e p p e l t w pięknej syntezie, w n ik L w ie, ale n iekiedy z p ew nym zabarw ieniem tendencyjnym nakładem książęco-biskupiego ord yn a riatu w e W rocław iu „Geschichte des Bisthums B reslau*.
W polskiej literaturze historycznej stanowi n iew ątp liw ie najlepszą pozycję praca prof. Tadeusza S i l n i c k i e g o pt. „D zieje i ustrój K o ścioła na Śląsku do końca w. X IV . H istoria Śląska od n ajdaw niejszych czasów do roku 1400", t. II, z. 1, K ra k ó w 1939. W znow ienie tej pracy ukazało się nakładem „ P a x “ w W arszaw ie w 1953 r. pt. „D zieje i ustrój K ościoła katolickiego na Śląsku do końca w. X I V “ . Praca profesora S ilnickiego sięga tylko do roku 1400. Stąd też w nauce polskiej, z w ła szcza po roku 1945, odczuwano d o tk liw ie brak opracowania całości d ziejó w w rocław skiej diecezji, niezm iernie potrzebnego w zw iązku ze zmianami, ja k ie się dokonały na Śląsku. T ego pięknego zadania podjął się A leksander R o g a l s k i , ale podszedł d o niego ju ż z pew nym na
stawieniem , ja k w yzn a je w przedm ow ie: „celem niniejszej książki jest przedstawienie i zanalizow anie zasadniczych zjaw isk i procesów, ja k ie m iały m iejsce na terenie Kościoła w diecezji w rocław skiej od m o
mentu zajęcia Śląska przez Prusy a ż do pogrom u Trzeciej Rzeszy, a ż do je g o powrotu do Polski".
U jm ow an ie historii Kościoła musi jednak daw ać w ięcej.
P raca dra Aleksandra Rogalskiego ma charakter w yb itn ie popu
larno-naukowy, autor w ło ży ł w nią n iew ą tp liw ie w ie le w ysiłku, zgro m adził znaczny m ateriał, ale w w ielu w ypadkach ułatwia sobie k re -
sienie obrazu, cytując całe partie z innych autorów, np. z „H istorii Śląska w zarysie-* Piw arskiego, por. stronice 30— 31, lub z Silnickiego, s. 16.
Praca autora dzieli się na pięć części oraz zaw iera dokum enty, zwłaszcza nowsze, Uczy 288 stronic i 3 orientacyjne mapki. P ierw sza część pt. „D zie je diecezji w rocław skiej od założenia d o dni dzisiejszych11 składa się z 10 rozdziałów, druga „S łu d zy ołtarza i tronu " (ideologia i postawa społeczna w ładz kościelnych w diecezji w rocław skiej w w.
X I X i X X ) z 7 rozdziałów, trzecia „A rk a przym ierza m iędzy daw nym i a n ow ym i la ty " (w alka o polskość i z polskością na terenie Kościoła w d iecezji w rocław skiej w X I X i X X w .) ma 12 rozdziałów , czw arta
„Protestantyzm -katolicyzm -polskość (procesy relig jn e w łonie katoli
cyzm u d iecezji w rocław skiej w X I X i X X w .) liczy 11 rozdziałów , piąta „D uchowni — przyw ódcy ludu śląskiego w wieku X IX / X X ) ma ty lk o 6 rozdziałów. Zaznaczyć też trzeba, że niektóre rozdziały są bar
dzo krótkie, bo liczą zaled w ie d w ie stronice (np. str. 25— 27). A u to r
„K ościoła katolickiego na Śląsku*1 musiał ogarnąć pod w zględ em chronologicznym m ateriały bardzo szerokie, stąd m iał liczne trudności do pokonania, dlatego też p rzy czytaniu niniejszej pracy nasuwają się- pew ne zastrzeżenia.
N a jp ie rw sam tytuł nie pokryw a się z treścią i należałoby raczej poprzestać na podtytule „Studia nad dziejam i diecezji w rocła w sk iej1*' w X I X i X X wieku. Jedynie pierw sza część i to w zbyt krótkim rzucie, d a je nam chronologiczny pogląd na całość d ziejów biskupstwa w ro cławskiego, a inne części są ściśle zw iązane z tem atyką X I X i X X w . Inne zastrzeżenia dotyczą w ięcsj natu ry m etodologicznej. W w y k a z ie źródeł i literatu ry podano około 160 pozycji. Dla przejrzystości na
leżałoby osobno w y liczy ć źródła rękopiśmienne, drukow ane i opraco
wania, a w śród m ateriałów archiw alnych trzeba b yło podać tytu ły w ykorzystanych jednostek lub zespołów, bp podanie źródeł rękopiśm ien
nych ogólnie: „A k ta A rch iw u m Pań stw ow ego w e W rocław iu 1* n ie w ie le nam m ów i i nie ułatwia bynajm niej dalszych badań i kontroli. P rz y aktach A rch iw u m Archidiecezjaln ego autor podał sygnatury I A 17— 24.
Tu taj należało w ym ienić tytuły poszczególnych arch iw aliów i w ów czas autor nie musiałby cytować dopiero pod literą D jednostki „Dioecesan- B erichte an den H eiligen V a te r“ .
Celowość podawanej w spisie literatu ry polega m iędzy innym i i na tym, że u łatw ia on nam cytow anie w przypiskach, w których m ożem y korzystać ju ż ze skróconego tytułu p rzy podaniu nazwiska autora, dla
tego też w w yk azie tytuł dzieła pow inien być pełny. A u to r nie prze
strzega zawsze tego praw idła i zbyt skraca niekiedy ty tu ły dzieł, np- s. 279: E n g e l b e r t K , „K a sp er von L oga u “ . W tym wypadku w spisie literatu ry należało podać „K a sp er von Logau, B ischof vo n Breslau (1562— 1574)**, Breslau 1926, p rzy Bernardzie B u l o w i e , „D e n k -
w iird igk eiten “ , B erlin 1930/31, p rzy F e l d m a n i e w inien być rów nież pełny tytu ł „P ro b le m polsko-fniemiecki w dziejach", K atow ice 1946.
Podobn ie niepotrzebnie skrócony jest tytu ł dzieła J a b ł o ń s k i e g o 0 książęco — biskupiej delegaturze w Berlinie. N a stronicy 284 czytam y:
„Visitationsberichte Breslau1', t. I — I I I , W rocła w 1902 i n. Ten skrót w tym miejscu jest stanowczo niew łaściw y. Pu b lik acje w izy ta c ji pa
rafialnych z zasobów A rchiw u m Arch idiecezjaln ego w e W rocław iu w y daw ane przez zasłużonego i pracow itego badacza ks. Józefa J u n g - n i t z a ukazały się jako: „V eróffentlichu ngen aus dem F iirstbischófli- chen Diozesan - A rc h iv e zu Breslau", jak o tom I w yszły „V isita - tionsberichte der Diózese Breslau: Archidiakonat Breslau", Breslau 1902, drugi tom „A rch idiakon at Oppeln“ , Breslau 1904, trzeci „A rchidiakonat G logau“ , Breslau 1907, czw arty „Arch idiakon at L iegn itz", Breslau 1908 Z przytoczonego skrótu można b yło korzystać n a jw yżej w przypisku- Szkoda też, że W yd aw n ictw o „P a x “ n ie postarało się o sporządzenie indeksu do książki.
P o d w zględem m erytorycznym dużo zastrzeżeń budzą sform ułowania treściow e drugiej części, zachodzą też w toku pracy i inne ujęcia, których n ie da się utrzym ać przy pełniejszym zbadaniu źródeł. Na stronicy 7 autor utrzym uje, że założono w 1000 r. „biskupstwa w K r a kow ie i w e W rocław iu, które w ra z z biskupstwem poznańskim m iały stanowić sufraganie arcybiskupstwa gnieźnieńskiego'1. N a stronicy 11 jest już w tej spraw ie całkow icie popraw ne sform ułowanie, że w 1000 r.
powstała m etropolia w Gnieźnie, której poddano jak o sufraganie utw o
rzone biskupstwa w K rak ow ie, W rocław iu i Kołobrzegu. Fakt założenia arcybiskupstwa w Gnieźnie i wszystkie okoliczności temu towarzyszące opisał świadek ówczesnych czasów, biskup merseburski Thietm ar: „a r- cybiskupstwo to p ow ierzył bratu wspom nianego męczennika R adzim ow i 1 podporządkował mu z w yją tk iem biskupa poznańskiego U ngera na
stępujących biskupów: kołobrzeskiego Reinberna, krakow skiego P op - pona i w rocław skiego Jana' 1 Na stronicy 10 korektor dopuścił się znacznego przeoczenia. Jest tu m ow a o wyniesieniu w rocław skiego biskupstwa w 1929 r. do godności arcybiskupstwa i poddaniu mu jako sufraganii biskupstwa berlińskiego, w arm ińskiego oraz „polskiej pra- łatury w P ile ". N ia idzie tu bow iem o taką prałaturę, tylk o o prałaturę
„nullius" w Pile. N a stronicy 16 zaszła pom yłka, że następcą biskupa W ojciecha został kanonik w rocławski Tom asz", popraw nie ma być „n a
stępcą biskupa W aw rzyńca..." Odnośnie k w estii pożaru katedry w e W rocław iu w 1241 r. w czasie najazdu Tatarów , zdania h istoryków są podzielone. W y d a je m i się, że argum enty ks. Ew alda W a l t e r a * i Ludw ika B u r g e m e i s t r a 3 w tej spraw ie są bardziej praw do
1 K ronika Thietm ara. tł. M. Z. J e d l i c k i Poznań 1953, s. 206— 208.
- W o stand der romanische Dom des Breslauer Bischofs W a lter
<1149— 1169)?, A rc h iv fu r schlesiche Kirchengeschichte 2, 1937, s. 33— 56.
podobne, że katedra nie uległa w ted y zniszczeniu. Na stronicy 22 na
leżało podać lata rządów biskupstwem w rocław skim biskupa Nankiera i Przecław a z Pogorzeli. N a stronicy 26 autor pisze, że „ośrodkiem niem czyzny stały się klasztory cysterskie na wsi, dom inikanów zaś i franciszkanów w m ieście". Jest prawdą, że- k la s zto ry c y s te rs k ie i fra n ciszkańskie u legły dość wcześnie silnie niem ieckim w pływ om , chociaż niedawno w ydana przez o. Czesława Cezara B a r a n a * praca o fra n ciszkanach w ykazała jeszcze znaczną ilość zakonników polskiej na
rodowości. N ie można się jednak zgodzić n a - t e n - zaraut* pod adresem dom inikanów. Szerzej w yk azu ję to podtrzym yw anie polskiej kultury język o w ej przez w rocław skich dom inikanów na innym miejscu.5 P o d kreślił to rów nież Jerzy K l o c z o w s k i * , że łączność śląskich dom i
n ikanów z polską macierzą m iała w p ły w na utrzym anie się polskości w nadodrzańskim kraju. Zresztą i sam autor p rzyjm u je (str. 107) zda
nie J. S. B a n d t k i e g o o w yborn ych kazaniach polskich w kościele św. W ojciecha w e W rocławiu. N a stronicy 44 jest nietrafn e w yrażenie o g ita rz y s ta c h ". Działalność kardynała A d o lfa B e r t r a m a w ym aga jeszcze sumiennego opracowania m onograficznego, w ydane bow iem do
tychczas przyczynki, nie w yłączając pracy ks. K u rta E n g e l b e r t a 7, nie przedstawiają tej ciekaw ej postaci w e w łaściw ym świetle, stąd też i w ydane o nim sądy w yd a ją się przedwczesne.
W ym ienione usterki nie osłabiają bynajm niej celowości i u żytecz
ności pracy dra Rogalskiego, która n iew ątp liw ie stanowić będzie dla polskiego czytelnika pomoc w poznawaniu przeszłości ziem i śląskiej, je j kultury, je j zmagań, trudów i w zlotów . A u tor zebrał też dużo m a
teriału statystycznego dla zobrazow ania zasięgu polskiego język a w na
bożeństwach, duszpasterstwie i kaznodziejstwie, który będzie przydatny w przyszłych badaniach.
Na pełniejszą historię Kościoła na Śląsku, która u w ydatni w kład jeg o w życie duchowe i m aterialne społeczeństwa będziem y musieli
jeszcze poczekać. Ks. W incenty Urban
A l p h o n s e S c h l e t z C. M., L ’Activite culturelle des Pretres de la Mission en Pologne (1651— 1864), Annales de la Congregation de la M is- sion, t. 119— 120, Paris 1954, ss. 113— 134 i nadb. Paris 1954.
Recen zje o artykułach nie w eszły dotąd w ogólny zw yczaj. M a to 3 Die Kunstdenkm aler der Stadt Breslau, Breslau 1930, s. 57.
4 S praw y narodowościowe u Franciszkanów śląskich w X I I I w., W arszaw a 1954, s. 51— 56 i nn.
5 Por. Ks. W incenty U r b a n , Język polski w duszpasterstwie w roc
ław skiej diecezji. W rocław 1956 (maszynopis).
8 Dom inikanie polscy na Śląsku w X I I I — X I V wieku, Lu blin 1956, s. 171 i nn.
' A d o lf K ardin al B ertram -F iirsttrzbisch of von Breslau (1914— 1945), A rc h iv fu r schlesische Kirchengeschichte 7, 1949, s. 7— 37.
Kasza P rz e s z ło ś ć 20
sw oje strony dodatnie, jeś li się ograniczam y do om awiania k rytycz
nego prac obszerniejszych, ale ma też sw oje strony ujemne. Dotyczy to zwłaszcza artykułów ogłaszanych w periodykach i w ydaw nictw ach seryjnych poza Polską, które docierają do szerszych kół naukowców dopiero w późniejszych, często bardzo późnych w ykazach bib liogra
ficznych. A rty k u ł ks. Schletza, k tó ry dał się już poznać w szeregu prac dotyczących przede w szystkim w łasnego Zgrom adzenia, a k tóry z przyczyn od siebie niezależnych był przez kilka lat skazany na m il
czenie, daje czytelnikom Annałów , w ięc Francuzom i innym nie Polakom , skondensowaną syntezę części działalności synów św. W in centego w Polsce. Celem swoim, zasięgiem czasu i działalności m isjo
narzy różni się ten artykuł znacznie od w ydanej przed 30 laty „K sięg i pam iątkow ej trzechsetlecia Zgrom adzenia Księży M isjonarzy 1625— 1925“ , K raków 1925. A rty k u ł przeznaczony jest dla licznych czytelników poza Polską, jest i ma być jed yn ie treściw ym artykułem, dotyczy jedynie m isjonarzy w Polsce, jed yn ie od sprowadzenia ich do Polski przez M arię L u d w ik ę do czasu kasaty głów nych ich ośrodków pod berłem carów.
A ogranicza się w yraźn ie do trzech zadań, które m isjonarze spełniali w tym czasie w Polsce i krająch sąsiednich w dziedzinie c y w iliz a c ji i kultury umysłu i ducha, a m ianow icie: praca wśród włościan, działal
ność pedagogiczna, praca naukowa i w ydaw nictw a. A rty k u ł ten, choć pom yślany jako podstawowa orientacja dla nie P olaków w tym przed
miocie, przyda się także h istoriografii polskiej; nie tylko dzięki skrzęt
nemu zebraniu w ażniejszych fak tów i osób w każdym z wym ienionych trzech punktów, ale także dzięki w ca le ob fitej b ib liogra fii przedmiotu, także archiw alnej, przytoczonej w dokum entacji poruszanych zagadnień.
Jednakowoż dla użytku czyteln ików i badaczy niepolskich, b yły by się przydały dane nieco bogatsze, pom im o koniecznego zacieśniania się do ram artykułu. W kład bow iem polskiej p row in cji m isjonarzy w du
chow e życie P olsk i i k ra jów ościennych jest tak poważny, że należało m oim zdaniem podać jako dokum entację kilka suchych a w ym ow nych cyfr. N a przykład:
1. M isjonarskie kościoły parafialne i nieparafialne:
Białystok L w ó w Sokółka
Chełmno Ł y sk ó w Subocza
G łogów M ikulińce Tykocin
H orodenka M ław a W arszawa
Ihumen I Orsza 2 W ilno
Iłłukszta O św iej św. W ojciech
K ra k ó w Sambor k. Gdańska
K rasław Siem iatycze Zasław
Lublin Śm iłow icze
2. M isjonarskie szkoły parafialne i średnie, których A u tor nie podaje w całości, a działające w liczbie 11:
Białystok Bydgoszcz Iłłukszta K ra k ów
K rasław Ł ysk ów O św iej Siem iatycze
Śm iłowicze W ilno Zasław
3. Sem inaria duchowne diecezjalne, prowadzone przez m isjonarzy, w ylicza A u tor tylk o w liczbie 19 (ss. 119 nn). B yło ich łącznie 25:
Białystok B rzozów Chełmno Gniezno Iłłukszta K rasław Krasnostaw Lublin
2 L w ó w W arszawa
Ł o w icz 2 W ilno
M ińsk W ornie
M oh ylów n. Dnieprem Żytom ierz
Płock ---
Poznań W iedeń
P rzem yśl Vacs
Tykocin Tyrn aw a
Już dokładniej podaje A u tor liczb y niektórych m isyj ludowych, odprawianych przez m isjonarzy polskiej prow incji. Jedynie niektórych, bo inne dane nie zachow ały się, ale i te są bardzo w ym ow n e (ss. 114 nn).
Np. m isjonarze ze Stradom ia w K ra k o w ie p rzeprow adzili w latach 1682— 1782, a w ięc w okresie stu lat, 459 m isyj; w latach 1686— 1763 m isjonarze w ileńscy 240 m isyj, w latach 1741— 1844 m isjonarze w arszaw scy 336 m isyj. Do bezstronnej oceny tej pracy trzeba jednak brać pod u w agę szereg czynników i okoliczności, w pływ ających dodatnio lub ujem nie na natężenie działalności m isjonarzy. W ięc przebieg poszcze
gólnych m isyj, które w raz z nauczaniem katechizmu trw a ły w w iekach 17 i 18 od 2 do 6 tygodni. U w zględ n ić trzeba dalej ilość m isjonowanych p arafij, ich zagęszczenie ludnościowe, zmieszanie z ludnością niekato
licką, liczbę pracujących m isjonarzy, stosunek do nich duchowieństwa parafialnego, klęski elementarne, w ydarzenia polityczne, jak rozbiory Polski, w o jn y napoleońskie, powstanie listopadow e i jego skutki.
N a nieco dokładniejsze om ów ienie zasługiw ałyby dla obcokrajow ców m oim zdaniem G orzkie Ż ale; nabożeństwo w prow adzone pierw otnie w kościele św. K rzy ża w W arszaw ie przez w izytatora ks. B artłom ieja Tarłę, późniejszego biskupa poznańskiego, a w następstwie rozp ow szechnione w całej Polsce i L itw ie (s. 132). Nabożeństwo tak charakte
rystyczne obecnie dla polskich zw ycza jó w wielkopostnych.
A u tor podaje czyteln ikow i szereg w ybitnych polskich m isjonarzy, zasłużonych w dziedzinie organizacji, duszpasterstwa, kaznodziejstwa, nauki. K ró tk ie te z konieczności w zm ianki nasuwają m yśl o postulacie w ykończenia m ożliw ie rych ło i w ydania posuniętej już daleko przez A u tora pracy nad Słow nikiem B iograficznym polskich m isjonarzy. N aw et dobrze się do tego nadaje 300-lecie przybycia do Polski m isjonarzy, które obchodzono w r. 1951. P race nad takim i słownikam i zakonów i zgro madzeń zakonnych w Polsce są u nas ogółem dopiero w kołyskach,