• Nie Znaleziono Wyników

Dobrowolska Halina

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dobrowolska Halina"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

SPIS Z A W A R T O Ś C I T E C Z K I

Tlo& ZU ótftffrl

U l . Relacja V

l/2.D okum enty(sensu stricte} dotyczące osoby relatora — 1/3.Inne m ateriały dokum entacyjne dotyczące delatora — II. M ateriały uzupełniające relację —

III/1 .Materiały dotyczące rodziny relatora —

III/2.Materiały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r. — III/3.Materiały dotyczące ogólnie okresu okupacji (1939-1945) III/4.M ateriały dotyczące ogólnie okresu po 1945 r. ’

III/5 .In n e... ~ IV. K orespondencja \ J

V. Nazwiskowe karty inform acyjne :

2

(3)

3

(4)

Roszkowska Halina z d. Dobrow olska < in 1923), „K am a” - „w tyczka” szefostw a Obwodu AK Lida w Gebietskommissariat, żołnierz \ batalionu 77. pp Okręgu AK Nowogródek urzędniczka.

Urodziła się 22 marca 1923 r. w Ostrogu na Wołyniu jako córka Piotra i Marii z Wróblew skich. Dzieciństwo spędziła w Brzozówce n;nl Niemnem, gdzie ojciec jej (zm. w 1935 r.) pra cował jako buchalter w hucie szkła ,,J. Stolic -Niemen” . Tam też ukończyła szkołę powszcch ną w 1936 r. Po śmierci ojca przeniosła su;

z m am ą i dwojgiem rodzeństwa do Lidy, gd/u uczęszczała do Gimnazjum Kupieckiego o n Pijarów. Uczestniczyła w organizowanych nad N iem nem obozach przysposo bienia wojskowego. Obozy te, prowadzone przez nauczycielkę Irenę Bielsku z nocnymi apelami i dyscypliną w o jsk o w ą przygotowywały do stawienia czyn nego oporu najeźdźcy w przypadku wojny. W 1939 r. wojna rzeczywiście wy bu chła, a Lidę włączono do sowieckiej Białorusi. W 1940 r. H alina otrzymała świadectwo ukończenia Pierwszej Białoruskiej Średniej Szkoły w Lidzie. Do końca pierwszej okupacji sowieckiej pracowała jak o sekretarka w urzędzie od powiadającym starostwu.

W 1941 r., gdy Lidę zajęli Niemcy, chcąc się uchronić przed wywózka^ na roboty, podjęła pracę maszynistki w Gebietskommissariat (urząd starosty nic mieckiego) w Lidzie. W maju 1942 r. wstąpiła do AK. Została zaprzysiężona przez Jerzego Wicherta, związanego z konspiracją w ile ń s k ą ju ż w SZP. Przyjęła pseudonim „K am a” . W urzędzie była „wtyczką” szefostwa O bw odu A K Lida Ponieważ w ramach legalnie pełnionych obowiązków, pisała na matryc>

i odbijała na powielaczu wzory przepustek, wykorzystywała tę okoliczność do starczając oryginalne blankiety do komórki legalizacji przy sztabie dowództwa Okręgu AK Nowogródek. Tam były one opatrywane fałszywymi pieczęciami i podpisem właściwego niemieckiego urzędnika. Fałszerstwo to musiało byc znakomite, gdyż urzędnik ten, o nazwisku Bunsch, pełniący funkcję kierownika działu przepustek, indagowany przez gestapo, w obecności „K am y” potwierdził autentyczność swego podpisu na podrobionej przepustce jed n eg o z zatrzyma nych żołnierzy AK.

„Cichociemny” kpt. dypl. Stanisław Sędziak „Warta” , szef sztabu Okręgu AK Now ogródek i jednocześnie szef Obwodu Lida, wysoko ocenił działalność Haliny pisząc: „Nasza komórka legalizacji pracowała doskonale. Drukarnię i pracowniv stempli Gebietskommissatiat w Lidzie prowadzili nasi dzielni i bardzo ofiarni ludzie [...] Tysiące druków, dowodów osobistych, legitymacji, setki pieczątek dzielili między władze białoruskie-niemieckie a Komendę Okręgu, z tym, że m\

mieliśmy pierwszeństwo. Kiedy Niemcy w 1943 r. wypuścili tzw. „Durcli

288

t 4

(5)

i \ h - L

lasscheiny”, tj. dowody na zezwolenie przejścia granicy, drukow ane na papierze ze znakami wodnymi, Kom enda G łówna było bezsilna dłuższy czas i daw ała je nam w starym wydaniu. Ale szafa G ebietskom isarza w Lidzie należała do nas.

Czuwała nad nią Halinka Dobrowolska, jego sekretarka i jednocześnie nasza se­

kretarka przy Gebietskom isarzu Hermanie Hanwegu. O na to brała od nas plik źle podrobionych D urchlasscheinów , wkładała go między dobre, a nam dostarczała taki sam plik druków oryginalnych. N a pewno niejeden N iem iec z Lidy je c h a ł do Vaterlandu m ając dokum enty z drukarni A K -ow skiej” (W IH , S. Sędziak, R elacje i w spom nienia. D ziałalność N ow ogródzkiego O kręgu A K , m ps, s. 51).

Dla szefostw a okręgu niesłychanie w ażna była stw orzona przez H alinę szan­

sa wglądu do dokum entów dostarczanych do urzędu pocztą. O dbierała je z poczty osobiście, lecz zanim trafiły do rąk adresata, przeglądał je J. W ichert, znający dobrze języ k niem iecki. Z robione przez niego notatki i w yciągi pozw a­

lały na przekazyw anie ważnych informacji dotyczących zarządzeń i polityki władz okupacyjnych. Przegląd dokum entów odbyw ał się w małym dom ku poło­

żonym na terenie daw nego gim nazjum , w którego gm achu m ieścił się w ów czas G ebietskom m issariat. M ieszkanki dom ku, w tym zaprzyjaźniona B iałorusinka, zatrudniona także w urzędzie, zezw oliły na korzystanie z niego.

Stosunek H erm ana H anw ega do Polaków był w zględnie ludzki, co mieli mu /.a złe nacjonaliści białoruscy z Baranowicz. Pozycja zięcia gauleitera K ubbego pozwalała mu jed n ak lekcew ażyć tę krytykę. Ponadto w je g o interesie leżało utrzym ywanie porządku, a tym samym ciche przyzw olenie na działalność nie­

których oddziałów partyzanckich AK, broniących zam ieszkałych tam Polaków przed stacjonującym i w lasach kom unistycznym i grupam i przetrw ania i party­

zantki sow ieckiej rabującym i, m ordującym i i zadającym i gw ałt tej ludności (K. K rajew ski, Na ziem i nowogródzkiej, W arszaw a 1997, s. 177). Ppor. C zesław Zajączkowski „R agner” , dow ódca IV batalionu 77. pp., działając w granicach dozwolonych przez K om endę Okręgu i korzystając w niektórych przypadkach /. pom ocy lokalnych w ładz niem ieckich, zdołał w ciągu paru m iesięcy oczyścić duży teren pow iatu lidzkiego z grup rabunkow ych (K. T arka, Jeden z wyklętych, generał Aleksander K rzyża n o w ski,, W ilk”, W arszaw a 2000, s. 89). Jego żołnie­

rze pojaw iali się czasem na ulicach Lidy w polskich m undurach, w itani radośnie i serdecznie przez m ieszkańców miasta, czego św iadkiem była „K am a” . Dzięki interwencji Hanwega „K am a”, aresztow ana przez gestapo w końcu m aja 1944 r., /ostała po dw óch dniach zw olniona. Hanweg pośredniczył także w w ysyłaniu do Rosji paczek żyw nościow ych dla m łodszego brata H aliny - Sław om ira, któ­

ry, ja k o posiadający praw o jazdy, został przez N iem ców w ysłany w charakterze kierowcy z kolum ną sam ochodów do Taganrogu nad M orzem A zow skim . Póź­

niej w szelki ślad po nim zaginął.

W czerw cu 1944 r. dow ódca V batalionu 77. pp, kpt B olesław W asilew ski Zoja”, „B ustrom iak” w łączył Halinę do sw ojej jed n o stk i. Z godnie z projektem iiijr./ppłk. M acieja K alenkiew icza „K otw iczą” w szystkie zgrupow ania now o­

gródzkie m iały w ziąć udział w akcji „O stra B ram a” . W drodze do W ilna V ba­

289

5

(6)

talion w raz z innymi oddziałam i partyzanckim i znalazł się w m ajątku W ołkom biszki, gdzie w nocy 17/18 lipca dotarła przez kuriera w iadom ość o podstępnym aresztow aniu przez N K W D dow ódców zgrupow ań Okręgu AK W ilno. W tej sytuacji kpt. „Z oja” zarządził w ym arsz oddziałów w kierunku Puszczy R udnic­

kiej. Przedzierając się nocami między wojskami niem ieckim i a sow ieckim i do tarli tam bezpiecznie. W krótce jed n ak zostali otoczeni przez w ojska sow ieckie W obec silnego ostrzału i przewagi nieprzyjaciela zostali zm uszeni do porzucę nia taborów , indyw idualnego w ychodzenia z okrążenia i zm ierzania do w yzna­

czonego w cześniej m iejsca koncentracji. Po dwóch dniach ukryw ania się u bar­

dzo przychylnie nastawionej polskiej rodziny Halina wraz z kolegą dotarła nocą konno na um ów ione miejsce. N ie utraciła kontaktu z kpt. „Zoją”, który kontynu ował walkę, kierując niewielkim oddziałem pod dowództwem płk. „K otw iczą” .

O dalszych losach H aliny zadecydow ał rozkaz kpt. „Z oji”, nakazaujący jej pozostanie w Lidzie, podczas gdy z nim w yruszyła inna łączniczka - Eleonora K olendo-C ichocka „T eresa”, która po pojmaniu przez N K W D w bitw ie potl Surkontam i została w yw ieziona w głąb ZSRR, skąd pow róciła po 11 latach.

Po zajęciu L idy przez sow ietów N K W D w ytrw ale tropiło w szystkich podej­

rzew anych o udział w AK. H alina w raz z siostrą W andą, łączn iczk ą BIP, by uniknąć bystrej obserw acji zakw aterow anego w ich domu enkaw udzisty, ukryła się pod L id ą w Jancew iczach. Tam odnalazł j ą kpt. „Zoja” . W listopadzie 1944 r.

przew iozła do W ilna na jeg o polecenie radiostację, w ykorzystyw aną następnie na Kolonii W ileńskiej. M imo licznych aresztowań w W ilnie udało się Halinie, w marcu 1945 r. w ram ach ekspatriacji przenieść się na tereny znajdujące się na zachód od linii C urzona. Była to praw dopodobnie ostatnia szansa, gdyż w yraź­

nie interesow ało się nią N K W D . Przed samym odjazdem transportu w yw ołano j ą z tłum u oczekujących. O debrano dokum enty i dopiero po w ielogodzinnym

oczekiw aniu, dzięki szczęśliw em u zdarzeniu losu, zezw olono na w yjazd.

Jej starsza siostra W anda została aresztow ana w Lidzie i w yw ieziona w głąb ZSRR. Pow róciła do Polski w 1948 r., po odsiedzeniu w yroku. N igdy nie odzy­

skała zdrow ia utraconego w obozie przy w ykonyw aniu ciężkiej pracy. Zmarła w 1973 r. w w ieku 52 lat.

H alina pracow ała po w ojnie jak o sekretarka w Zw iązku Izb R zem ieślni­

czych RP, lecz po ślubie z mgr. praw Tom aszem R oszkow skim , absolw entem U niw ersytetu S tefana B atorego w W ilnie, rów nież członkiem AK (ppor.

„B ogusław ”, sz e f w yw iadu sztabu kom endy O bw odu Z am brów ) zrezygnow ała z pracy zaw odow ej i zajęła się domem oraz w ychow yw aniem dzieci: Tom asza (1948), M arka (1949), Elżbiety (1951). W 1966 pow róciła do pracy zaw odow ej w Centrali W ytw órczo-U sługow ej „L ibella” . W 1973 r. przeszła na rentę po zm arłym w 1968 r. mężu. N adal bierze czynny udział w pracy społecznej na rzecz kom batantów i pom ocy charytatyw nej dla najuboższych w parafii, do któ­

rej przynależy.

Elżbieta R oszkow ska-Lorenc

290

I 6

(7)

Ufi

Roszkowska Halina z d. Dobrowolska (Ur 1923), „Kama” - „wtyczka” szefostwa Obwodu AK Lida w Gebietskomrriissariat, żołnierz V batalionu 77. pp Okręgu AK Nowogródek urzędniczka.

Urodziła się 22 marca 1923 r. w Ostrogu na Wołyniu jako córka Piotra i Marii z Wróblew­

skich. Dzieciństwo spędziła w Brzozówce nad Niemnem, gdzie ojciec jej (zm. w 1935 r.) pra_

cował jako buchalter w hucie szkła „J. Stolle- -Niemen”. Tam też ukończyła szkołę powszech­

ną w 1936 r. Po śmierci ojca przeniosła się z mamą i dwojgiem rodzeństwa do Lidy, gdzie uczęszczała do Gimnazjum Kupieckiego o.o.

Pijarów. Uczestniczyła w organizowanych nad Niemnem obozach przysposo­

bienia wojskowego. Obozy te, prowadzone przez nauczycielkę Irenę Bielską, z nocnymi apelami i dyscypliną wojskową, przygotowywały do stawienia czyn­

nego oporu najeźdźcy w przypadku wojny. W 1939 r. wojna rzeczywiście wybu­

chła, a Lidę włączono do sowieckiej Białorusi. W 1940 r. Halina otrzymała świadectwo ukończenia Pierwszej Białoruskiej Średniej Szkoły w Lidzie. Do końca pierwszej okupacji sowieckiej pracowała jako sekretarka w urzędzie od­

powiadającym starostwu.

W 1941 r., gdy Lidę zajęli Niemcy, chcąc się uchronić przed wywózką na roboty, podjęła pracę maszynistki w Gebietskommissariat (urząd starosty nie­

mieckiego) w Lidzie. W maju 1942 r. wstąpiła do AK. Została zaprzysiężona przez Jerzego Wicherta, związanego z konspiracją w ileńską już w SZP. Przyjęła pseudonim „Kama” . W urzędzie była „wtyczką” szefostwa Obwodu AK Lida.

Ponieważ w ramach legalnie pełnionych obowiązków, pisała na matrycy i odbijała na powielaczu wzory przepustek, wykorzystywała tę okoliczność do­

starczając oryginalne blankiety do komórki legalizacji przy sztabie dowództwa Okręgu AK Nowogródek. Tam były one opatrywane fałszywymi pieczęciami i podpisem właściwego niemieckiego urzędnika. Fałszerstwo to musiało być znakomite, gdyż urzędnik ten, o nazwisku Bunsch, pełniący funkcję kierownika działu przepustek, indagowany przez gestapo, w obecności „Kamy” potwierdził autentyczność swego podpisu na podrobionej przepustce jednego z zatrzyma­

nych żołnierzy AK.

„Cichociemny” kpt. dypl. Stanisław Sędziak „Warta”, szef sztabu Okręgu AK Nowogródek i jednocześnie szef Obwodu Lida, wysoko ocenił działalność Haliny, pisząc: „Nasza komórka legalizacji pracowała doskonale. Drukarnię i pracownię stempli Gebietskommissatiat w Lidzie prowadzili nasi dzielni i bardzo ofiarni ludzie [...] Tysiące druków, dowodów osobistych, legitymacji, setki pieczątek dzielili między władze białoruskie-niemieckie a Komendę Okręgu, z tym, że my mieliśmy pierwszeństwo. Kiedy Niemcy w 1943 r. wypuścili tzw. „Durch-

288

7

(8)

lasscheiny” , tj. dowody na zezwolenie przejścia granicy, drukowane na papierze ze znakami wodnymi, Komenda Główna było bezsilna dłuższy czas i dawała je nam w starym wydaniu. Ale szafa Gebietskomisarza w Lidzie należała do nas.

Czuwała nad nią Halinka Dobrowolska, jego sekretarka i jednocześnie nasza se­

kretarka przy Gebietskomisarzu Hermanie Hanwegu. Ona to brała od nas plik źle podrobionych Durchlasscheinów, wkładała go między dobre, a nam dostarczała taki sam plik druków oryginalnych. Na pewno niejeden Niemiec z Lidy jechał do Vaterlandu mając dokumenty z drukarni AK-owskiej” (WIH, S. Sędziak, Relacje i wspomnienia. Działalność Nowogródzkiego Okręgu AK, mps, s. 51).

Dla szefostwa okręgu niesłychanie ważna była stworzona przez Halinę szan­

sa wglądu do dokumentów dostarczanych do urzędu pocztą. Odbierała je z poczty osobiście, lecz zanim trafiły do rąk adresata, przeglądał je J. Wichert, znający dobrze język niemiecki. Zrobione przez niego notatki i wyciągi pozwa­

lały na przekazywanie ważnych informacji dotyczących zarządzeń i polityki władz okupacyjnych. Przegląd dokumentów odbywał się w małym domku poło­

żonym na terenie dawnego gimnazjum, w którego gmachu mieścił się wówczas Gebietskommissariat. Mieszkanki domku, w tym zaprzyjaźniona Białorusinka, zatrudniona także w urzędzie, zezwoliły na korzystanie z niego.

Stosunek Hermana Hanwega do Polaków był względnie ludzki, co mieli mu za złe nacjonaliści białoruscy z Baranowicz. Pozycja zięcia gauleitera Kubbego pozwalała mu jednak lekceważyć tę krytykę. Ponadto w jego interesie leżało utrzymywanie porządku, a tym samym ciche przyzwolenie na działalność nie­

których oddziałów partyzanckich AK, broniących zamieszkałych tam Polaków przed stacjonującymi w lasach komunistycznymi grupami przetrwania i party­

zantki sowieckiej rabującymi, mordującymi i zadającymi gwałt tej ludności (K. Krajewski, Na ziemi nowogródzkiej, Warszawa 1997, s. 177). Ppor. Czesław Zajączkowski „Ragner”, dowódca IV batalionu 77. pp., działając w granicach dozwolonych przez Komendę Okręgu i korzystając w niektórych przypadkach z pomocy lokalnych władz niemieckich, zdołał w ciągu paru miesięcy oczyścić duży teren powiatu lidzkiego z grup rabunkowych (K. Tarka, Jeden z wyklętych, generał Aleksander Krzyżanowski „ Wilk", Warszawa 2000, s. 89). Jego żołnie­

rze pojawiali się czasem na ulicach Lidy w polskich mundurach, witani radośnie

’ serdecznie przez mieszkańców miasta, czego świadkiem była „Kama'”. Dzięki

•nterwencji Hanwega „Kama”, aresztowana przez gestapo w końcu maja 1944 r., z°stała po dwóch dniach zwolniona. Hanweg pośredniczył także w wysyłaniu do Rosji paczek żywnościowych dla młodszego brata Haliny — Sławomira, któ- r^jako posiadający prawo jazdy, został przez Niemców wysłany w charakterze kierowcy z kolumną samochodów do Taganrogu nad Morzem Azowskim. Póź­

nej Wszelki ślad po nim zaginął.

W czerwcu 1944 r. dowódca V batalionu 77. pp, kpt Bolesław Wasilewski

»Zoja”, „Bustromiak” włączył Halinę do swojej jednostki. Zgodnie z projektem

^jr./ppłk. Macieja Kalenkiewicza „Kotwiczą” wszystkie zgrupow ania nowo- Sr°dzkie miały wziąć udział w akcji „Ostra Brama”. W drodze do W ilna V ba-

289

8

(9)

Jl<-C

talion wraz z innymi oddziałami partyzanckimi znalazł się w majątku Wołkora biszki, gdzie w nocy 17/18 lipca dotarła przez kuriera wiadomość o P°dstępny^

aresztowaniu przez NKW D dowódców zgrupowań Okręgu AK Wilno. % • sytuacji kpt. „Zoja” zarządził wymarsz oddziałów w kierunku Puszczy Rudnic ' kiej. Przedzierając się nocami między wojskami niemieckimi a sowieckimi do tarli tam bezpiecznie. Wkrótce jednak zostali otoczeni przez wojska sowieckie Wobec silnego ostrzału i przewagi nieprzyjaciela zostali zmuszeni do porzucę nia taborów, indywidualnego wychodzenia z okrążenia i zmierzania do wyzna czonego wcześniej miejsca koncentracji. Po dwóch dniach ukrywania się u bar dzo przychylnie nastawionej polskiej rodziny Halina wraz z kolegą dotarła nocą konno na umówione miejsce. Nie utraciła kontaktu z kpt. „Zoją”, który kontynu­

ował walkę, kierując niewielkim oddziałem pod dowództwem płk. „Kotwiczą”.

O dalszych losach Haliny zadecydował rozkaz kpt. „Zoji”, nakazaujący j ej pozostanie w Lidzie, podczas gdy z nim wyruszyła inna łączniczka - Eleonora Kolendo-Cichocka „Teresa”, która po pojmaniu przez NKW D w bitwie pod Surkontami została wywieziona w głąb ZSRR, skąd powróciła po 11 latach.

Po zajęciu Lidy przez sowietów NKWD wytrwale tropiło wszystkich podej­

rzewanych o udział w AK. Halina wraz z siostrą Wandą, łączniczką BIP, by uniknąć bystrej obserwacji zakwaterowanego w ich domu enkawudzisty, ukryła się pod Lidą w Jancewiczach. Tam odnalazł j ą kpt. „Zoja”. W listopadzie 1944 r.

przewiozła do Wilna na jego polecenie radiostację, wykorzystywaną następnie na Kolonii Wileńskiej. Mimo licznych aresztowań w Wilnie udało się Halinie, w marcu 1945 r. w ramach ekspatriacji przenieść się na tereny znajdujące się na zachód od linii Curzona. Była to prawdopodobnie ostatnia szansa, gdyż wyraź­

nie interesowało się nią NKWD. Przed samym odjazdem transportu wywołano j ą z tłumu oczekujących. Odebrano dokumenty i dopiero po wielogodzinnym

oczekiwaniu, dzięki szczęśliwemu zdarzeniu losu, zezwolono na wyjazd.

Jej starsza siostra W anda została aresztowana w Lidzie i wywieziona w głąb ZSRR. Powróciła do Polski w 1948 r., po odsiedzeniu wyroku. Nigdy nie odzy­

skała zdrowia utraconego w obozie przy wykonywaniu ciężkiej pracy. Zmarła w 1973 r. w wieku 52 lat.

Halina pracowała po wojnie jako sekretarka w Związku Izb Rzemieślni­

czych RP, lecz po ślubie z mgr. praw Tomaszem Roszkowskim, absolwentem Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, również członkiem AK (ppor.

„Bogusław”, szef wywiadu sztabu komendy Obwodu Zambrów) zrezygnowała z pracy zawodowej i zajęła się domem oraz wychowywaniem dzieci: Tomasza (1948), Marka (1949), Elżbiety (1951). W 1966 powróciła do pracy zawodowej w Centrali Wytwórczo-Usługowej „Libella” . W 1973 r. przeszła na rentę po zmarłym w 1968 r. mężu. Nadal bierze czynny udział w pracy społecznej na rzecz kombatantów i pomocy charytatywnej dla najuboższych w parafii, do któ­

rej przynależy.

Elżbieta Roszkowska-Lorenc

Notatka na podstawie relacji H. Roszkowskiej matki autorki, mps (w zbiorach E. Roszkow- skiej-Lorenc); WIH, S. Sędziak, Relacje i wspomnienia. Działalność Nowogródzkiego Okręgu AK, mps, s. 51; K. Krajewski, Na Ziemi Nowogródzkiej, Warszawa 1977, s. 80; J. Prawdzic- -Szlaski „Borsuk”, Nowogródczyzna w walce, Londyn 1976, s. 63.

9

(10)

10

(11)

11

(12)

12

(13)

13

(14)

14

(15)

15

(16)

16

(17)

L £>'?■ 6*11/

F U N D A C J A

ARCHIWUM I MUZEUM POMORSKIE ARMII KRAJOW EJ ___________ ORAZ WOJSKOWEJ SŁUŻBY POLEK________

• - - ■ - ■ -Jy J - ■ ■ .1

BIURO FUNDACJI • 87-100 TORUŃ • UL. WIELKIE GARBARY 2 • TEL. (0-56) 65-22-186 http://www.um.torun.pl/AK, e-mail: AK@um.torun.pl, fapak@wp.pl

KONTO: W IELKOPOLSKI BANK KREDYTOWY SA W TORUNIU - NR RACHUNKU 82 1090 1506 0000 0000 5002 0244

Toruń, ...

£ r b < - t ' h \ 2 / < 0 ć

.. H -tPt. . >F. /.<?. f? ..

O Z -

B ardzo dziękujem y za obdarzenie naszej Fundacji zaufaniem i przekazanie do prow adzonego przez nas A rchiw um m ateriałów . Zostana^ one w łączone do naszego zasobu, dzięki czem u p o słu ż ą w ielu badaczom problem atyki jak o m ateriał źródłow y do badań naukow ych. B ę d ą też w ykorzystyw ane do celów edukacyjnych (prelekcje dla m łodzieży i studentów ) oraz w ystaw ienniczych.

Z pow ażaniem

iH ^

r T v 1 ,y-\ i— o - -

m gr A nna W ankiew icz Sekretariat Fundacji

— c— 2- y

17

(18)

18

(19)

19

(20)

20

(21)

21

(22)

22

(23)

23

(24)

24

(25)

25

(26)

26

(27)

27

(28)

28

Cytaty

Powiązane dokumenty

- odpowiedzialni czuli się tylko szefowie, po to by ich ponownie wybrano, ale wielu żałowało czasu i zaangażowania, bo w trakcie następnych wyborów, dowiadywali się, że nie

Myślę, że jesteśmy coraz bardziej świadomi i to jest super. Na początku przyjechałam z pomysłem wydawania prawdziwej, włoskiej pizzy i byłam pewna, że będzie to strzał

Źródło: Projekt ustalenia zapasów wojennych uzbrojenia na 1922 r. z 1 XII 1921 r., pismo szefa Sztabu Generalnego do Naczelnego Wodza, ministra spraw wojskowych, szefa

Jeśli makaron jest dobrej jakości, można go ocenić nawet wtedy, gdy jest surowy, na podstawie jednorodnego bursztynowego koloru, bez jasnych lub ciemnych plam oraz na

W naszej restauracji dokładamy wszelkich starań, aby każde wino komponowało się z naj- mniejszym szczegółem w potrawie; tworzyło harmonie, która jest priorytetem

bataille front wochoësiego 1 sechodniego wrese Mosbownt + dote 15 wrzesnia 1919 »p. uprasza siz nażejeciom novego опати atare otestaé

*Gramatura dotyczy

Beef steak with goat cheese, onion marmolade and Parma ham, served with thick French fries and cherry tomato salad.. 59 PLN / 180 g /