• Nie Znaleziono Wyników

List Henryka Sienkiewicza do Redakcyi „Czasu”

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "List Henryka Sienkiewicza do Redakcyi „Czasu”"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

List H enryka Sienkiewicza

do Redakcyi „Czasu“.

Szanowny Panie Redaktorze!

Zapadł niesłychany wyrok!

Nie podniesiono na żadnego ze szkolnych katów ręki, nie było napaści, ni czynów przemocy, a jednak rodzi­

ców tych małych dzieci, skatowanych p^zez pruską szkołę, sądy pruskie ukarały długiem więzieniem za to, że pod wpływem rozpaczy i litości, wypowiedzieli zbyt głośno słowa oburzenia przeciw takiej szkole i takim nauczy­

cielom.

Wszędy, gdzie zwyrodniona kultura nie przeszła w stan dzikości, naw et wśród tych Niemców, którzy woleliby w dziejach inną rolę, niż rolę zbirów pruskich, wyrok ten wzbudzi jednaką zgrozę i pogardę ■— a za­

razem napełni serca trwogą o przyszłość i zdumieniem.

My jedni, którzy od czasu, gdy część narodu na­

szego weszła w skład Prus, znamy bliżej to środowisko — nie powinniśmy się ani dziwić, ani też poprzestać na słowach i załamywaniu rąk.

Tak j e s t ! Zdziwienie nie byłoby na miejscu. Wszakże ich własny, niemiecki pisarz, wypowiedział niegdyś zna­

mienne słowa, iż złudzeniem jest, aby niemoralna poli­

tyka mogła nie znieprawić społeczeństwa i przyszłych jego pokoleń. —• Stało się więc, co się stać musiało.

Od czasów Fryderyka II. i jeszcze dawniejszych, poli­

tyka pruska była nieprzerwanym ciągiem zbrodni, prze­

mocy, podstępów, pokory względem silnych, tyraństw a względem słabszych, kłamstwa, niedotrzymywania umów, łamania słów i obłudy.

Jest to zdanie nietylko obcych, ale i niemieckich, niepodległych historyków, a zatem cóż dziwnego, że w takich warunkach nastąpił ogólny rozkład dusz, że

(2)

zwyrodniało poczucie sprawiedliwości i prawdy, że zanikł zupełnie zmysł moralny, a w ogólnem rozłajdaczeniu szkoła stała się katownią, a spodlałe sądy powolnem narzędziem dzikich instynktów i przymocy.

Więc gdy nakoniec taki organizm społeczny, w sku­

tek zbiegu nieszczęsnych wypadków, uczuł się zarazem państwowo silnym, musiało dojść do objawów tak po­

twornych, jak, między innemi, ostatnie procesy: toruński i wrzesiński. Można się pocieszać myślą, że to wszystko nie może trwać. Historya świadczy, że budowy, wzno­

szone tylko na tyranii, złości i głupocie, nie trwały nigdy długo. Rosya, która jęczała pod równie bezecnem jarzm em tatarskiem, zdołała je w końcu zrzucić. Okru­

tne władztwo hiszpańskie nie ostało się w’e Fiandryi.

Chrześciańskie i kulturalne narody nie mogą długo pod­

legać barbarzyństwu. Niemcy nie mogą także przez całą wieczność podlegać prusactwu — więc przyszłość musi przynieść jakąś olbrzymią ewolucyę i ekspijacyę.

Ale tymczasem, co mamy czynić my, nad którymi zbrodnia i dzikość cięży bezpośrednio?

Wogóle — wytrwać! a w szczególności pomódz do wytrwania tym, którzy się stali bezpośredniemi ofia­

rami łotrow stw a i przemocy.

Po skatowaniu dzieci, skazano na więzienie rodzi­

ców, którzy pracowali na ich chleb. Jedną z obwinionych ubogą matkę siedmiorga drobiazgu, zamknięto na dwa i pół lata. Czy chodziło rówmież o to, by bohaterskie dzieci pom arły z głodu? W społeczeństwie Hakaty, do­

praw dy i to możliwe!

W ięc niech się poruszą serca wszystkich naszych matek. Dajmy chleba dzieciom, przynieśmy tę pociechę skowanym rodzicom, że ich nieszczęsne dzieci nie będą zmuszone żebrać. Praw o Boże, prawo chrześciańskie na­

kazuje litość nad dziećmi wszystkim, a cóż dopiero — gdy chodzi o takie dzieci — nam!

Dołączam do niniejszego listu dwieście koron na chleb dla ofiar.

H en ryk Sienkiewicz.

„Czas“ z d n ia 22 L isto p ad a 1901 r.

(3)

Mamy więc wyrok w sprawie wrzesińskiej i mamy oczywisty dowód, i ż ... sądziowie wymarli w Berlinie.

Dzisiaj wszechpotężny hakatyzm przemawia przez usta wysokiego trybunału. Stała w tym procesie przed sądem szajka pedagogów, krzewiących pruską kulturę zapomocą kija i wyzwisk, podniecająca się alkoholem wśród umę­

czenia swego zawodu i wysokiej misyi, szukająca nocnych wytchnień po karczmach, gdzie próbowano szczęścia przy kartach — a obok tych rycerzy »bez skazy« znalazł się inny rycerz »bez trw ogi« ów inspektor szkolny, który z od­

wagą prawdziwie heroiczną przedzierał się przez tłumy powolnie z drogi mu ustępujące, a potem twierdził, że przez tłuszczę rozpasaną, zagrażającą jego życiu i istnie­

niu pruskiego państwa, przeniósł sztandar niepokalany pruskiego urzędu.

Proces ten odsłonił nam więc w całej pełni tajnie świątyni, w której pruska kultura rozbiła swe namioty, kultura, której znakiem jest kij, i która sub hoc signo walczy z biedną ludnością, broniącą swego języka i wiary.

Chwytało to za trzewia, a bez łez i wstrętu opi­

sów tych czytać nie było można. Głos tych wieśniaczek, żalących się z głębi rozbolałego serca nad dziatwą, — którą kłamstwem i gwałtem zmuszono do niemieckiego pacierza, — to przecież także dramat, o którym się nie śniło pruskim estetykom i dramaturgom : tragedya, godna pióra tego, który wprowadził panią Rollison na scenę.

I głos ten dojdzie do każdego serca polskiego, znaj­

dzie w niem oddźwięk — a źe jest głosem wołającym o pomstę do Nieba, »głosem praw nie pisanych« i Bo­

skich przeciw gwałcicielom przyrodzonego porządku, — więc odgrzmi on kiedyś echem pomsty i kaźni nad try ­ bunałami bezprawia i niesprawiedliwości.

Uczcie nas kijem pruskiego patryotyzm u! Wszystkie nasze uczucia i głębie tych uczuć będą wołały, że nigdy, przenigdy do was podobnymi nie będziemy. Każcie nam się modlić w nieswoim języku — ta modlitwa nie prze­

stanie być skargą i przekleństwem.

(4)

P rz y jm tę z pod sądów ... ofiarę d z ie c in n ą , Nie ta k św ię tą , ni w ielk ą, lecz ró w n ie n iew inną.

Każcie nam śpiewać po tysiąc razy „Ich bin ein P reu sse“ — śpiew nasz będzie kłamstwem i nie przy­

głuszy płaczu katowanych dzieci, który był przygrywką waszych patryotycznych chorałów.

Do dawnych zwycięstw pruskich, z których poszła ta buta, pycha i to brutalstwo, przybędzie nowe, przy którem krwawiono ręce dzieci i serca matek:

T ry u m f k ró la p ó łnocy... zw ycięscy n a d dziatw ą.

Ale i każdemu z nas ten tryum f i to zwycięstwo wyryją się w pamięci głęboko wespół z ofiarami pruskich bezpraw i:

I z o s ta n ą w m ej m yśli i w" d ro d ze ż y w o ta , J a k k o m p as p o k a ż ą mi, p o w io d ą , gdzie cnota.

Je ś li zap o m n ę o n ic h , Ty, B oże n a n ieb ie, Z apom nij o m n ie!

C e n a 5 h a le r z y .

D o c h ó d z e s p r z e d a ż y p r z e z n a c z o n y n a c h le b d la o fia r p r o c e s u w r z e s i ń s k ie g o .

Jt-

„Czasu z dnia 22 L istopada 1901 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Af ter two series of sampled data have been processed on the computer, mean velocities Ü and V, turbulence intensities u' and v', Reynolds stress -üV and turbulence energy E = u'2 +

KRAJ WOBRAZACHKrnlpęfwnPnklrip“zbiór fot°orafi.i najbardziejuwagi godnych miast, nimj IVUUlMLnun„MUIE51WUrUIàKIBokolic, zabytków i dziełsztuki,złożony z 14ze­

We recognize the impact of current problems related to legal regulation and crime investigation practice in Ukraine, its compliance with international standards and note

Postulow ano więc, aby „Palestra” pisała o ujem nych skutkach tego rodzaju sytuacji, prowadzącej do przekreślenia zasady pracy zespo­ łow ej, zasady prawidłowego

Pow yższe, dość obszerne streszczenie przebiegu spotkania nie jest

Zgodnie z poczynionymi ustaleniami z władzami uczelni wykłady objęte progra­ mem studium wymowy sądowej stanowiły fakultatywny przedmiot dla studentów III i IV

Sienkiewicz nie był początkowo zdecydowany uczestniczyć w uro­ czystościach, rozważał różne okoliczności, przede wszystkim zaś zastanawiał się nad ewentualnymi

słychaną ironią, czy też jakiemś potwornem ba- łamuctwem taki kierunek humanitarnych idei i taki stan najszlachetniejszych nawet umysłów, w którym potępia się