• Nie Znaleziono Wyników

WIERZĘ W ŚWIĘTYCH OBCOWANIE"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "WIERZĘ W ŚWIĘTYCH OBCOWANIE""

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Dodatek „Rodziny" dla dzieci

Rok II__________________W a rs z a w o , 31. X I I . 1961 N r 53

„WIERZĘ W ŚWIĘTYCH OBCOWANIE"

ŁĄCZNOŚĆ N A SZ A ZE ŚW IĘTYM I W NIEBIE W iele już łask doznał św ia t za przyczyną św ięty ch naszych P atronów n iebieskich.

N a p ierw szym m iejscu pod w zględ em w p ły w ó w , jak ie ma u P ana Boga i ukochania, ja kim nas darzy — stoi N a jśw iętsza M aryja P anna. Po N iej id zie św . Józef, A p o sto ło w ie i w szyscy

(2)

patron ow ie, których im ion a nosim y, p atronow ie danych m iast, k ościołów , ziem i krajów , in stytu cji czy zaw odów . P atronow ie nasi w n ieb ie są dla nas jakby am basadoram i na dw orze n ie ­ bieskim i przed tronem B ożym . M y zaś, jako ich czciciele, w różnoraki sposób staram y się okazać im w d zięczn ość i m iłość za opiekę, jaką nas darzą. N osim y w ię c ich im ion a, obchodzi­

m y ich św ięta , ro bim y sobie i czcim y ich w izeru n k i, czytam y ich żyw oty, staw iam y im k ościoły, k aplice, ołtarze oraz czci­

m y w szelk ie po nich pam iątki, tzw . relik w ie.

T ajem n ica o „Ś w iętym obcow aniu" od słan ia nam jeszcze jed ­ ną praw dę, a m ian ow icie, że św ięci człon k ow ie K ościoła po opuszczeniu tej ziem i są nadal członkam i K ościoła, n ie tracą praw człon k ostw a, a le w ła śn ie sam i, osiągn ąw szy już zb a w ie­

nie, starają się w szelk im i sposobam i pom agać nam i duszom w czyśćcu w osiągn ięciu nieba. Istn ieje w ięc jakby w yścig, kto w ięcej da niebu św iętych .

N asz K ościół P olsk ok atolick i jako głów n y sw ó j cel po­

sta w ił sobie za zadanie, by przez głoszen ie p raw d ziw ej nauki Jezusa C hrystusa, sza fo w a n ie Jego sakram entów św . jak n a j­

w ięcej P olak ów zaprow adzić do nieba, by niebo P olak am i za­

ludnić, by cala P olsk a była w n ieb ie u Boga, przeobraziła się w „K ościół triu m fu jący”. W tym zadaniu K ościoła Polskokato- lick iego pom aga bardzo nasza prasa katolicka, a szczególn ie tygodnik „R odzina”, który p o w in ien eś sam zaprenum erow ać sob ie i innym go polecać, a przez to pom ożesz K ościołow i zba­

w iać dusze polsk ie, stan iesz się przez to cichym m isjonarzem

B ożym . Ks. E. K.

(3)

MŁODZIEŃCZE WZLOTY I UPADKI

K

iedyś, tak bardzo daw n o tem u, przed w ojn ą (a okres zam knięty m iędzy 1939 — 1945 rokiem m ierzy się chyba dziesiątk am i lat) m arzyłem o tym , żeby pisać. Żeby pi­

sać... w iersze, eseje, op ow iad an ia i tw orzyć. C hciałem się ko­

n ieczn ie zetknąć w p iętn astej w io śn ie życia z p raw d ziw ym poetą. W ydaw ało m i się w ted y, że poeci to lu d zie u lep ien i z in ­ nej glin y. R ozczytyw ałem się w ich biografiach. W szystko w ich życiu było takie jak ieś n ie z w y k łe i zastan aw iające.

P am iętam , k ied yś p rzyjech ał do szk oły pisarz, p raw d ziw y pisarz (co znaczy niep raw d ziw y?), aby spotkać się oko w oko, tw arzą w tw arz z m łodzieżą. K iedy go już zobaczyłem , w g ło ­ w ie nie m ogło m i się pom ieścić, że on, pisarz, chodzi jak inni, że zach ow u je się zu p ełn ie podobnie jak w szyscy.

A potem m in ęło szereg m iesięcy. M iałem szesn aście lat. k ie­

dy w yd ru k ow an o p ie r w sz e m oje opow iad an ie. B oże, ile to by­

ło n iezdrow ej radości. T rzeba było w szy stk im k olegom ozn aj­

m ić, pokazać, że pod w yd ru k ow an ym n ied łu gim opow iadaniem w id n ieje m oje w ła sn e n azw isko. M oje w łasne.

Z m łod zieńczych w ierszy, p ełnych optym izm u w rodzaju:

C h o ć k w i a t y p ł a c z ą . C h o ć s ł o ń c e w z d y c h a . N o c j e s t t a k p a r n a , Że j ą p r z e p y c h a W o n n o ś ć i s e r e n a d a Z D o l i n y C i e n i ó w .

przeszed łem na d ia m etra ln ie różną p oezję i „u w ieczn iłem " na p apierze słow a:

J a k t y s i ę z a w i e d z i e s z ,

G d y w y p i s z e m y n a d t w y m c z o ł e m D w a d z i e ś c i a j e d e n l a t .

G d y b ę d z i e s z m u s i a ł z n o s i ć C i ę ż a r y ż y c i a . . .

I s i ą d z i e s z n i e r a z w s a m o t n o ś c i , I z ł o ż y s z g ł o w ę w d ł o n i e . Z a p ł a c z e s z . I t y m r a z e m t w a r z t w o j a z a p ł o n i e W y r a z e m b ó l u .

P a l i i s i ę b ę d z i e n a t w e j t w a r z y f a t a l n y o g i e ń .

(4)

S p o j r z y s z w d ó ł . B ę d z i e s z m a r z y ł

j a k i d i o t a w d w u d z i e s t e j p i e r w s z e j w i o ś n i e ż y c i a . K i e d y ś s k o n a s z z n a d m i a r u n i e s z c z ę ś ć , z n a d u ż y c i a . A l u d z i e p o w i e d z ą p o l a t a c h :

T a k c h c i a ł o ż y c i e .

Przy b liższym poznaniu i obcow aniu z pisarzam i i d zien n i­

karzam i nim b ich n ad zw yczajn ości d o szczętn ie zgasi i ci w ie l­

cy m istrzow ie słow a zstąp ili z Parnasu, kiedy zobaczyłem ich w teatrze, k aw iarni, (och! — n ie p ow iem gdzie jeszcze), na u li­

cach dużych m iast — ocierających się n iem a l łokciam i o dru­

gich. stojących w k o lejce po kubek m leka w barach sam oob­

słu gow ych .

Z czasem am bicje p o ety ck ie za m ien iłem na dziennikarskie.

A le ch ętn ie w racałem do pisania w ierszy. Do tych w ierszy tchnących m łodością, tęsk n otą za w ielk ą przygodą, do ty ch o słotach i upałach, sm utkach i nadziejach, do opadających li­

ści z drzew i w lok ących się dym ów nad ściern iskam i do...

I c z ę s t o j e s z c z e t e r a z m i s i ę z d a r z a , ż e:

W y c h o d z ę z d o m u . I d ę k r ę t ą u l i c ą . P o w r a c a m . Z a p o m i n a m c z e g o ś . . . M o ż e z a p o m i n a m , ż e m a m b y ć p o e t ą . . .

TA-GOR

„ S A L A M A L E J K U M”

( dok ońc z e ni e )

Znany nasz podróżnik Ferdynand O ssendow ski op ow iad ał, jak spotkał się w A zji z d w om a tyb etań sk im i lam am i. Gdy ich po­

zd row ił po europejsku, to jak na kom en d ę zaczęli się drapać w p raw e ucho, w y sta w ia ją c przy tym jak najdłużej języki.

W ten sposób w ita li przybysza. W yglądało to ogrom nie śm iesz­

nie, ale trzeba było zachow ać pow agę, by n ie urazić T ybetań- czyków .

*

N a w ysp ach O ceanii panują rozm aite form y pozdrow ień, in ­ n e od azjatyck ich czy afrykańskich. N a przykład na jednej z w ysp ch w ycon o podróżnika za nos i zaczęto g o rliw ie drapać go po brzuchu. N a in n ej — w ylan o mu na głow ę w iadro w ody.

(5)

U P apuasów — m ieszk ań ców N ow ej G w in ei, w śród których tra fia ją się n aw et i ludożercy — istn ieją m n iej sym patyczne form y p ow itania. K rajow iec pragnąc sp ecja ln ie uczcić jak iegoś gościa, rozciera sw oją ślin ę na jego obliczu.

D laczego to robi?

Ano, w ierzy w duchy, które w edług jego m n iem an ia, m iesz­

kają w całym jego ciele, n ajlep sze zaś obrały sobie siedzibę w jego ustach. Wraz ze ślin ą w ięc wc iera gościow i błogosła­

w ień stw o tych duchów .

O p okojow ych zam iarach czerw on osk órego św ia d czy ło to, iż chciał z przybyszem w y p a lić kalum et. czyli „fajkę pokoju”.

C zasam i naw et gościow i dm uchał w ucho, pragnąc tchnąć w n iego dobrego ducha, który w nim m ieszka.

A w iecie, skąd pochodzi zw yczaj salu tow an ia, czyli od d aw a­

nia — jak to się u nas m ów i — ,,honorów w o jsk o w y ch ”?

Otóż pow stał on w E uropie w czasach śred n iow ieczn ych , gdy rycerze w a lczy li okuci w zbroje i w hełm ach z przyłbicam i, które zasłan iały tw arze przed ciosam i. P ragnąc pokazać in n e­

m u rycerzow i, że nie oczekują od niego n iep rzyjazn ych kro- k ów , od słan iali przyłbicę. Gdy n ie noszono już h ełm ów z p rzył­

bicam i, tylko h ełm y otw arte, n ie zd ejm ow an o ich przy p ow i- taniu (były zbyt ciężkie), tylko dotykano palcam i ich brzegów . Oto dzieje ukłonu w ojskow ego.

Z dejm ow anie kapelusza pochodzi z 15 w iek u , rozp ow szech ­ n iło się jednak dopiero w 17 w ieku.

*

Przy pow itan iu u niek tórych ludów W schodu całow ano się na znak p okojow ych zam iarów . P oca ło w a n ie kogoś, kom u się źle życzyło, było u w a ża n e za w ielk ą zbrodnię.

W iększość ludów azjatyckich, In d ian ie am erykańscy i m iesz­

kańcy P o lin ezji, p ocału n k ów n ie znają. W Japonii m atki nigdy n ie całują d zieci, a do n ied a w n a film y europ ejsk ie czy am ery­

k ań sk ie ze scen am i p ocałunków były zabronione.

*

P ow itan iu tow arzyszy często w y p o w ia d a n ie różnych form uł.

G recy starożytni np. w ita li się słow em c h a j r e, czyli „raduj się". R zym ianie m ó w ili a v e, czyli „bądź m ile w idziany".

(6)

n i e z m n i e j s z y ł , czyli „abyś nigdy n ie sch u d ł”. Do w y ­ g lą d a p rzyw iązu je się na W schodzie w ogóle dużą w agę.

N ajlep iej jednak podobały m i się sło w a p ow itan ia biednego fellach a, chłopa egipskiego. Z aprosiw szy nas do sw ej lepianki, w y sła n ej m atam i, i p oczęstow aw szy zim ną w odą, zapytał:

C z y s i ę d o b r z e p o c i s z ?

Istotn ie, w gorącym k lim acie Egiptu pocenie jest w ażną spraw ą. Ono regu lu je tem peraturę ciała i jeśli człow iek prze­

sta je się pocić, oznacza to chorobę. Tam m oże być zdrow y tylk o ten, kto się dobrze w ypoci. P o w ita n ie takie jest w ięc uzasadnione.

Ano cóż, co kraj — to obyczaj...

A le na całej kuli ziem sk iej p ow itan ia w yrażają przyjaźń do spotkanego człow iek a, tak jak nasze p olskie p ow itan ie — ż y ­ czenie "dzień dobry".

HISTORIA KSIĄŻKI

Z k s ią ż k ą s p o ty k a sz j u ż n a j d a w n i e j s z y c h lat. J e s z c z e n ie zn a sz liter, a j u ż og lą dasz w nie j k o l o r o w e o b ra z k i. K i e d y sa m za c zn ie s z c z y t a ć , o p o w ia d a ci ona c i e k a w e r z e c z y o św ie ci e d a l e k i m i b l i s k i m . U c z y cię i b a w i, j e s t t w o i m p r z y j a c i e l e m .

K s i ą ż k i istn ie ją j u ż d a w n o , n a w e t b a r d z o d a w n o . B y ł y i n n e n iż k s i ą żk i dzi s ie jsz e , p o t e m się z m ie n i ły . O t y m o p o w i a d a " S ł o n e c z k o " ,

K SIĄ ŻK I Z GLINY N a ceg ie łc e -ta b lic z c e u le p io n e j z w y ro b io n e j g lin y p isa rz a s y ry j- W d o lin ie rz e k i E u fr a tu i T y g ry - s k i k re ślił z a o s trz o n ą p a łe c z k ą su, w ś ró d r u in s ta ro ż y tn e g o m ia - d ziw n e, p o d o b n e do k lin ó w zn a- s ta N in iw y z n a le z io n o b ib lio te k ą T a k ie p ism o n a z y w a ło się też k r ó la a s y ry js k ie g o , k tó r y p a n o - p ism e m k lin o w y m . P o z a p is a n iu

wal ta m p rz e d p a ro m a ty s ią c a m i g lin ia n e j ta b lic z k i o d d a w a ł ją do

la t w y p a la n ia . W y su szo n a n a sło ń c u

D ziw na to b ib lio te k a . W szy stk ie i w y p a lo n a w o g n iu , sta w a ła się k sią ż k i w y k o n a n e b y ty z g lin y . on a p ra w ie ta k tw a r d a , ja k k a- N a m się to m oże w y d a ć d ziw n e, m ień . T a k a k s ią ż k a n ie u leg ała ale k sią ż k i a s y ry js k ie nie m ia ły ła tw o z n isz c z e n iu , m o g ła prze- k a r t. ty lk o ta b lic z k i g lin ia n e . trw a ć w iek i. K ażd a k sią ż k a sk ła -

(7)

dala się z k ilk u d z ie się c iu lu b n a ­ w et k ilk u s e t g lin ia n y c h ta b lic z e k , k tó re b y ły n u m e ro w a n e , ja k dzi­

sie jsz e s tro n ic e k s ią ż e k i u sta w io ­ n e ob o k sie b ie n a p ó lk a c h .

B ib lio te k a , k tó r ą o d n a le z io n o w N in iw ie . z a w la ra ła około trz y d z ie ­ s tu ty się c y ta b lic z e k g lin ia n y c h , n a k tó r y c h o p isa n e b y ły n ie ty l­

ko b o h a te rs k ie czy n y k r ó la i je ­ go w o jo w n ik ó w , a le ró w n ie ż s ta ­ r e le g e n d y i w ie rz e n ia .

T a b lic z k ę g lin ia n ą p o k r y tą pis­

m em k lin o w y m , ja k ró w n ie ż p i­

sa rz y a s y ry js k ic h p rz y p r a c y - m o żecie o b e jrz e ć n a p ie rw sz e j stro n ie .

K SIĄ ŻK I - W STĘGI W s ta ro ż y tn y m E g ip cie k s ią ż k i m iały k s z ta łt d łu g iej w stę g i n a w i­

n ię te j n a d w ie p a łe c z k i. C z y ta ją cy ta k ą k sią ż k ę o d w ija ł w s tę g ę z je d ­ n e j p a łe c z k i i w m ia rę c z y ta n ia n a w ija ł j ą n a d ru g ą .

A z czego b y ła z ro b io n a ta d ziw ­ n a w stę g a ?

O czy w iście, ż e n ie z g lin y ! N a d b rz e g a m i N ilu r o śn ie ro ś lin a p o ­ d o b n a do trz c in y . N a z y w a się p a ­ p iru s , B y ła o n a b a rd z o c e n io n a przez sta ro ż y tn v c h E g ip c ja n , gdyż m ieli z n ie j lic z n e k o rz y śc i. M oż­

n a j ą b y ło je ść , p ić je j so k , a n a ­ w e t słu ż y ła do b u d o w y łodzi. Z te j r o ś lin y sp rz ą d z a n o ró w n ie ż k sią ż k i eg ip sk ie . D zielono łodygę p a p iru s a n a c ie n k ie p a sk i, k tó re n a s tęp n ie sk le ja n o ta k , że po_

w s ta w a ły z n ic h k a rtk i K a rtk i p ra s o w a n o p o d c ię ż a rk ie m , su sz o ­ n o n a sło ń c u i w y g ła d z a n o k o ś ­

cią. W te n sp o só b p rz y g o to w a n e k a r tk i s k le ja n o w d łu g ie w stę g i, n a k tó r y c h p is a n o a tra m e n te m z ro b io n y m z sa d z y r o z m ie sz a n e j w w o d zie. K sią z k i-w stę g i lic z y ły sto i w ię c e j m e tró w d łu g o śc i, p rz y ­ p o m in a ły z w in ię te r o lk i p a p ie ru lu b m a p y n a w in ię te n a ro lk i.

Do p is a n ia n a p a p ir u s ie u ż y w a ­ no w E g ip c ie tr z c in y . W y cin an o z n ie j k a w a łe k d łu g o śc i d zisie j­

szego ołów k a , je d e n k o n ie c śc i­

n a n o u k o ś n ie , a n a s tę p n ie ro z c i­

n a n o go, p o d o b n ie ja k d z isie js z ą sta ló w k ę .

P a p ir u s p a p ir u s o w i n ie był ró w ­ n y . W y ra b ia n o w ie le g a tu n k ó w . N a jle p sz y p a p iru s sp o rz ą d z a n o z sa m eg o r d z e n ia ło d y g i. B y ł on n a ­ z y w a n y p rz e z E g ip c ja n p a p iru s e m św ię ty m , g d y ż p is a n o n a n im k s ię g i p rz e z n a c z o n e dla św ią ty ń .

(8)

'BEZPIECZEŃSTWO NA ULICY” (konkurs)

Z a m ie sz c z a m y 13 o d cin ek n a sz e g o k o n k u r s u - „ B e z p ie c z e ń stw o n a u lic y “ .

P rz y jrz y jc ie się d o k ła d n ie w s z y stk im z n a k o m n a u lic y i o p isz cie ic h zn a c z e n ie .

K to w y trw a le b ęd zie b r a ł u d ział w k o n k u r s ie , te n w eźm ie u dział w lo so w a n iu n a g ró d rz e c z o w y c h .

I - r o w e r tu ry s ty c z n y II — p iłk a n o ż n a III — k o m p le t tu ry s ty c z n y

IV — 10 p ię k n y c h i c ie k a w y c h k s ią ż e k o te m a ty c e m ło d zieżo w ej.

T e rm in n a d s y ła n ia o d p o w ied zi — dw a ty g o d n ie o d d a ty u k a z a n ia się n u m e ru ,,R o d z in y “ .

Na k o p e rc ie n a le ż y d o p isa ć : „U L IC A " .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeszcze do dziś Murzyni pewnych szczepów przy powitaniu rzucają się na ziem ię na brzuch lub na wznak, co nie jest powitaniem wygodnym. Za to niespodziankę

Jednak we śnie ukazał mu się anioł Pański, który rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co

Prawem królestwa Bożego jest sprawiedliwość, która jest inna od sprawiedliwości ludzkiej. Sprawiedliwość Boża wyraża się w wypełnieniu Bożych

że racjonalność ateistyczna przyjmuje (na podstawie arbitralnej decyzji) w skrajnej wersji przekonanie o całkowitej wystarczalności rozumu do poznania rzeczywistości

Nie mógł jed n ak zrozum ieć realnego w idoku

chociaż doskonale rozum ieli sw oją sytuację.. W sch ro n ie odezw ał się brzęczyk

[r]

W podpisanym przez kardynała Ratzingera dokumencie Kongrega- cji Nauki Wiary o Kościele pojętym jako komunia artykuł Składu Apostolskiego o komunii świętych przytoczony