• Nie Znaleziono Wyników

WIERZĘ W CIAŁA ZMARTWYCHWSTANIE"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "WIERZĘ W CIAŁA ZMARTWYCHWSTANIE""

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Dodatek „Rodziny" dla dzieci

23

R o k I I I W a r s z a w a , 1 0 . V I . 1 9 6 2 _________ N r 2 3

„WIERZĘ

W CIAŁA ZMARTWYCHWSTANIE"

Zm artwychwstanie Pana Jezusa jest początkiem naszego zm artwychwstania.

P an Jezus na poparcie sw ojej n au k i czynił cały szereg cu­

dów. C uda dokonane przez P a n a Jezusa dzielim y n a trzy g ru ­ py: cuda odnoszące się do łudzi, przyrody (żywej i m artw ej) i do Niego samego. Tego ostatniego cudu P an Jezus dokonał na sw ojej w łasnej osobie, gdy po trzydniow ym pobycie w gro­

bie, zm artw y ch w stał w łasn ą mocą boską.

Z m artw y c h w stan ie P a n a Jezusa je st n ajw sp an ialszy m dow o­

dem , ze nie tylko jest m ożliw e w skrzeszenie, ożyw ienie n a ­ szych ciał. ale ze sta n ie się ono kiedyś dla nas rad o sn ą p ra w ­ dą. Sw. P aw eł A postoł był ta k m ocno przekonany, ze zm ar­

tw y ch w stan ie P a n a Jezusa je st row noczesm e zapow iedzią n a ­ szego zm artw y ch w stan ia, że w liście do K o ry n tian pisał te w spa­

n ia łe sło w a : „A jeśli ałosim y o C hrvstusie. ze zm artw y ch w stał, ja k że niektórzy z nas m ogą mowie, ze nie m a z m a rtw y c h w sta ­ nia? Jeśli bow iem nie m a zm artw y ch w sta n ia , to i C hrvstus m e zm artw ychw stał.... bo jeśli u m arli m e p ow stają, nie pow stał też i Chrystus... A je d n a k C hrystus z m a r t w y c h w s t a ł jako p ie r­

w ociny tych, którzy posnęli: Bo ja k przez człow ieka sm ierc, ta k tez przez C złow ieka zm artw y ch w stan ie. I jako w A dam ie wszyscy u m ie rają , ta k też w C hrvstusie wszyscy ożywieni b ęd ą’" (1 Kor. 15, 12 - 22).

Obrazy naszego zm artwychw stania widzim y w przyrodzie.

W całym św iecie w idzim y obrazy i zapow iedzi naszego zm artw y ch w stan ia. Oto ziaren k o w rzucone w ziem ię, gnije

(2)

a w y ra sta z niego kłos, albo kw iat, albo n a w e t drzewo. Oto brzydka poczw arka, gąsienica, w lecze się po ziem i lub żu je liś­

cie, a w iosną w słoneczny dzień w y fru n ie ona ja k o piękny, barw n y m otyl.

Jesteśm y w pełni wiosny. Ilez to n a ziem i je st zieleni, k w ie­

cia, barw , zapachów , a przecież k ilk a m iesięcy tem u panow ała n a św iecie zim a głucha, a zm arzn ię tą g rudę ziem i i nagie k i­

k u ty drzew o kryw ał gruby szron.

Podobnie uczyni P an Bog i z nam i. Ciało ulegnie zepsuciu, ale w szechm oc Boża ożywi je n a now o i ja k b y z brzydkiej poczw arki zam ieni w pięknego m otyla — w uw ielbione ciało.

Ks. E. K

S K O W R O N E K

W z b i ł s i ę s k o w r o n e k , w y s o k o , w y s o k o p o d n i e b o I z a ś p i e w a ł t a k p i ę k n i e , t a k s r e b r z y ś c i e , ż e P o l n a R ó ż y c z k a , r o s n ą c a n a m i e d z y , a z p o ­ b la d ła z e w z r u s z e n i a . S p y t a ł a c i c h u t k o s a s i a d a , K r z a k a L e s z c z y n o w e g o :

— C z y to ... d z w o n e c z k i s r e b r n e d z w o n i ą t a m w g ó r z e ?

— N ie , R ó z y c z k o , t o n i e d z w o n e c z k i — o d p o w i e d z i a ł K r z a k L e s z c z y ­ n o w y — to ...

— N i e c h P o l n a R ó ż y c z k a z g a d n i e s a m a — p r z e r w a ł K i 'z a k o w i L e s z ­ c z y n o w e m u W i e t r z y k , p o c z ą w s z y n a g l e t a r m o s i ć j e g o d u ż e liś c ie

— A c h , W i e t r z y k u , j a k i ś t y n i e d o b r y , c ó z b y c i t o s z k o d z i ł o , g d y b y m i K r z a k L e s z c z y n o w y p o w i e d z i a ł ...

— O , R ó z y c z k o ! — z a w o ł a ł W i e t r z y k — s p o g l ą d a s z d z i e ń c a ły w n i e b o i n i e w i e s z , k t o to t a k p r z e p i ę k n i e w y d z w a n i a ?

— N i e d z i w s i ę t e m u , W i e t r z y k u . R ó z y c z k a , s i o s t r z y c z k a n a s z a , r o z ­ w a r ł a s w e o c z k i t e j w i o s n y d o p ie r o i w i e l e j e s z c z e r z e c z y j e s t d la n i e j n i e z n a n y c h — w t r ą c i ł a s i ę W o n n a M a c i e r z a n k a , s p o w i j a j ą c a u s tó p R ó z y c z k i m a t y k o p c z y k , w k t ó r y m m i a ł y s ty ą s i e d z i b ę D r o b n e M r ó w k i .

K r z a k L e s z c z y n o w y c z e k a ł c i e r p l i w i e n a c h w i l ę , g d y b ę d z i e m ó g ł p o ­ w i e d z i e ć R ó z y c z c e , k t o t o t a m w g ó r z e t a k p e r l i ś c i e w y d z w a n i a . J a k o ż W i e t r z y k s ię z m ę c z y ł i p r z e s t a ł t a r m o s i ć j e g o l iś c ie , z a d r z e m a w s z y n a g le . S k o r z y s t a ł z t e g o K r z a k i r z e k ł p r ę d k o .

— C z y w i d z i s z , R ó z y c z k o , t e n c z a r n y p u n k c i k , t a m w y s o k o p o d n ie b e m ?

— Z a r a z ... Z a r a z ... T a k , w i d z ę !

— T o S k o w r o n e k . O n t a k ś p i e w a s r e b r z y ś c i e .

— A w i e s z k o m u o n t a k ła d n ie w y ś p i e w u j e ? — i ^ t r ą c i t a z n ó w M a ­ c i e r z a n k a , s t a r a j ą c s ię w y d a ć j a k n a j w i ę c e j s w e j m o c n e j , m i ł e j w o n i , a b y W i e t r z y k , o d u r z o n y , s p a ł d ł u ż e j i n i e p r z e s z k a d z a ł p s o ta m i.

— M a tc e B o ż e j .. — Z a s z e m r a ł K r z a k L e s z c z y n o w y — K r ó l o w e j N ie b a i Z i e m i .

O ..

— T a k . W p o d z i ę c e z a z ł o t e , c ie p łe s ł o n k o , z a k w i a t y i z io ła , za t r a w y i z b o z a , w k t ó r y c h g n i a z d k o j e g o t a k d o b r z e s ię k r y j e . Z a to , ż e k w i t n i e s z , R ó z y c z k o , z e j a p a c h n ę , ż e w ś r ó d m o i c h k o r z o n k ó w ż y j ą te c z a r n e , m a łe M r ó w k i . Z e K r z a k L e s z c z y n o w y t r z e p o c z e s w y m i U sć m i. Z a c a ł y t e n p i ę k n y ś w i a t — m ó w i ł a c ic h o W o n n a M a c i e r z a n k a .

.. W y s o k o p o d n i e b e m p e r l i ł s ię ś p i e w s k o w r o n k a , ś p i e w — p a c i e r z ...

E. D rz e w u s k a

(3)

K i . K. E D M U N T O W I C Z

Z W Y C I Ę Z C A p

baeeca^^6 0 0Qg,,ago&0 6?6oae'’**-J,6-‘',"^ r ~

„ J a m j e s t z m a r t w y c h w s t a n i e i ż y w o t " ( J . X I . 25).

W niepew nym św ietle p o ran k u n a tle nieba w idniały trzy krzyże. G am aliel w yciągnął ram io n a ku jed n em u z nich i za­

w oła! :

— Synu Człowieczy, gdybyś m nie m ógł usłyszeć w ciem nym grobie, to w skazując ciebie, w ołałbym : Oto dowód, żeśm y się nie pom ylili, bo tw o ja boskość złudzeniem była. G dybyś był n a p ra w d ę Synem Bożym, to nie byłbyś się zjaw ił i zniknął ja k sen, ja k zagadka, nic nie zbudow aw szy, nic nie u trw a liw ­ szy.

Czy bow iem jako Syn Boży mógłbyś um rzeć ja k niew olnik, w śród w rzaskliw ych u rą g a ń tłu m u ? W szystkie nadzieje Izraela, w szystko co budziło się w duszach ludzkich i padało Ci do stóp, w szystko to u m arło n a krzyżu razem z Tobą...

N azyw ałeś Siebie Synem Bożym, chodziłeś i nauczałeś będąc w śród nas. A czem u to ze m n ą nie chciałeś się spot­

kać, ze m ną, którego m ądrość i roztropność podziw ia cała Jerozolim a? Czemu nie pragnąłeś, abym rozm aw iał z Tobą i uw ierzył w Ciebie, ja k to uczyniło w ielu. Ty je d n a k w ie­

działeś, że aby człow iek zw any m ędrcem oddał kom uś duszę, to potrzeba w ięcej niż uw ielbienia. U w ielbienie d aje się nie czło­

w iekow i, lecz M esjaszow i, lecz Zbawcy...

G dybyś był Synem Bożym, należałoby w ierzyć w Ciebie, chociażby ze w zględu na Ciebie samego... Je d n a k to się nie stało. Ci. którzy n a w e t u w ierzyli w Ciebie, rozpierzchli, bo obaw iali się zaw isnąć n a krzyżu obok Ciebie... P atrz, rabboni z N azaretu, oto dusza m o ja drży o b rza sk u dnia. N ie w idzę Ciebie, ale czuję, że tu w tej ciszy jesteśm y sam i. Ty i ja w tej straszliw ej w alce sam i, aż do zap om nienia przeszłości, m ojej m iłości i nienaw iści, w szystkiego co było dotychczas n a j­

isto tn iejszą tre śc ią m ego życia. Czy Ty słyszysz ję k m ej

(4)

duszy, k tó ra b u n tu je się przeciw ko Tobie, przeciw ko rozsąd­

kowi?... N iestety, Ty nie słyszysz, bo razem z Tobą w szystko um arło. '

W okół p anow ała cisza. Żaden głos nie odpow iedział na w oła­

nie zbolałe.i duszy G am alieła. którego przygnębiony w zrok to ­ n ął w d alekich przestrzeniach i spow itej m głam i Jerozolim ie.

I raz jeszcze pow tórzył:

— W szystko um arło.

Z ocknienia przebudził go biegnący żołnierz rzym ski, z t a r ­ czą na ram ien iu , k tó ry u jrzaw szy G am alieła w skazał na grób Jezusa i zaw ołał.

— Zaiste, to był Syn Boży!

G am aliel spojrzał w stro n ę grobu i drgnął. Zobaczył stojące­

go Jezusa. Nie chcąc w idzieć tego, którego dusza przyzyw ała, zak ry ł sobie dłońm i oczy. Po chw ili opuścił ręce i znow u ujrzał. A w ięc nie śnił. P onow nie przysłonił oczy, bo nie chciał w idzieć tego, co w idział. N iezw alczona je d n a k ja k aś siła zm uszała go. by opuścił ręce i znow'u patrzył.

Na skale, w k tó rej w id n iała duża, ciem na ja m a otw artego grobu, sta ł Chrystus...

Nie był to cień, ani zjaw isko, lecz On... praw d ziw y Jezus z N azaretu w całym sw ym blasku now ego życia.

Od jego osoby b iła ta k silna jasność, że ów n ie w y tłu m a ­ czalny blask p rzy p raw ił patrzącego G am alieła o pew nego ro ­ dzaju halucynację. P rzez m om ent sądził, że śni, lub że po­

padł w obłęd i pom ieszanie zmysłów7. S ilnym ruchem ręki p rz e ta rł oczy i stw ierdził, że m im o w szystko je st norm alnym człow iekiem , bo w idzi i czuje ziem ię, kam ienie, n a których stoi. Że w idzi n o rm aln ie k ształt w zgórza i b łę k itn e dale M oabu, słyszy śpiew ptasząt, beczenie owaec i pieśni pasterzy. Obok zaś stoi naga i niew zruszona góra z trzem a skrw aw ionym i krzyżam i, na tle których stał On... Jezus żyjący i p rom ie­

niejący.

G am aliel p rzy m k n ął pow ieki. W yobraźnia przyw iodła mu przed oczy scenę z Biblii, ja k to N ajw yższy P an nieba i zie­

mi przem aw iał do ojców w postaci chm ur, grzmotów7, b łyska­

wic, piorunów 7. P rzypom niał sobie m om ent, gdy A ddanaj we­

zw ał A b ra h am a na górę i tam m u się o bjaw ił w postaci anio­

ła, za b ra n ia ją c m u zarzynać na ofiarę całopalenia w łasnego syna Izaaka. Potem przed oczyma jego sta n ął Ja k u b , m ocujący się cała noc z aniołem ... W szystko to. co znał z h isto rii O b ja­

4

(5)

w ienia staw ało przed jego w yobraźnią i w szystko to rozu­

m iał. Nie mógł jed n ak zrozum ieć realnego w idoku tego. k tó ­ rego ciało Józef i N ikodem otoczyli aloesem i m y rrą oraz m artw ego złożyli w grobow cu. W w zburzonym jego um yśle stan ęły słow a P ism a Świętego:

„Bóg łono jego zachow a od zniszczenia...” .

S tojącego G am aliela ogarnęło jak ieś św ięte przerażenie, a za­

razem niew ysłow iona radość. Z niknęły gdzieś w ątpliw ości pozostałe w jego zb untow anym um yśle, rozw iała się w m głę fary ze jsk a dum a.

N auczyciel lu d u izraelskiego otw orzył oczy i zdaw ało m u się, że Jezus stoi przed nim . oddalony zaledw ie o k ilk a m etrów . Z daw ało m u się, że ukrzyżow any R abbi przem ów iłby, gdyby Go zapytał o coś. C hciał ju ż otw orzyć u sta i zadać pytanie, ale

ja k a ś w ew n ętrz n a siła n a k a za ła m u m ilczenie. Obecność z m a r­

tw ychw stałego Jezusa m im o woli ro zp raszała w szystkie jego w ą t­

pliwości. A lbow iem to już nie sta ł zw ykły człowiek, którego w czoraj S an h ed ry n ukrzyżow ał, ale p raw dziw y Zbaw iciel, rz u ­ cający św iatu sw e w yzw anie krzyżem naznaczone, gardząc w ielkością i chw ałą doczesną, chcąc by w Niego uw ierzono i by każdy człow iek żył dla Niego, tak ja k On żył d la człow ieka i zb aw ienia jego duszy.

S

(6)

S tały przed sobą dw a św iaty: boski i ludzki, n a d p rz y ro ­ dzony i przyrodzony, niebieski i ziem ski. G am aliel stał i p a­

trz y ł na milczącego, lecz uśm iechniętego Jezusa.

Z ocknienia w y rw ała go n iew iasta w podeszłym wieku, k tóra padłszy przed G am alielem i ch w y tając go za skraj szaty, w ołała:

— P anie. przyDieglani do jego grobu, ale grób zastałam o t­

w arty. K am ień leżv odw alony, a jego nie ma... P an ie jeśli ty go zabrałeś, pow iedz mi. gdzie go złożyłeś, a ja go za­

biorę i nam aszczę w edług obrządku.

— K im jesteś niew iasto? — rzek! zdum iony G am aliel.

— Je stem z M agdali. N azyw ają m nie M arią z M agdali. K o­

cham go i przyszłam za nim do Jerozolim y, a obecnie do jego grobu.

P anie, pow iedz mi, gdzie on jest, gdzie go zabraw szy zło­

żyłeś?...

G am aliel zapom niaw szy o przepisach praw a, k tó re nie po­

zw alało uczonym i faryzeuszom dotykać się biedaków , by nie stali się „nieczystym i’', spojrzał n a klęczącą M arię, podniósł ją z klęczek i bez słow a w skazał jej stojącego w dali Jezusa.

M aria z M agdali ujrzaw szy Jezusa w skazanego jej przez G am alieła oraz skały i głazy pobiegła ku niem u.

G am aliel w m ilczeniu przyglądał się biegnącej po skałach

niewieście. V

M aria nie poznała je d n ak zm artw ychw stałego M istrza, bo padłszy ja k przed G am alielem złożyła ręce ja k do m odlitw y i za w o ła ła :

— P anie, jeślisz ty go zabrał, pow iedz mi gdzieś go złożył, a ja go wezmę.

G am aliel w idział, ja k Z m artw y ch w stały odsunął się o krok od klęczącej niew iasty i pozdraw iając ją gestem pokoju, rzekł rów nocześnie dość głośno:

— Mario!

— R abboni! — zaw ołała M aria.

— Nie dotykaj m nie — rzekł Jezus — jeszcze bow iem nie w stąpiłem do O jca mego, ale idź do braci m oich i pow iedz im:

„W stępuję do O jca mego i O jca waszego, Boga mego i Bo­

ga waszego. Idź i donieś braciom m oim . aby poszli do Galilei, tam m nie, ujrzą.

Na n iebie rozbłysła ja sn y m św iatłem zorza, zalew ając sw y­

mi złocistym i p ro m ieniam i całą okolicę i budząca się ze snu

Jerozolim ę. tedn)

(7)

NAOKOŁO ŚWIATA

SŁYNNE KRZYW E W1EZE

( D o k o ń c z e n ie )

Należy zaznaczyć, ze pochylenie to stopniow o ale nieub łag an ie pow iększa się i wieży grozi zagłada, co może n astąp ić — wg o- bliczen — m nie; więcej z;. 200 lat. W tej chw ili są czynione now e zabiegi nad rato w an iem slynnei wiezv.

M niej znane ją dw ie krzyw e wieże bolonskie. O bie'zostały w y­

budow ane w X II w. w celach obronnych. W znosząc się obok sie­

bie, z n a jd u ja się w ce n tru m m ia sta i stan o w ią piękny frag m en t Bolonii.

P ierw sza z nich — A sinella (nazw a od im ienia budowniczego) pozbaw iona jakichkolw iek ozdob. sm ukła i strzelista, wznosi się na wysokosc 97,2 m. B udow a jej trw a ła 10 lat.

W czasie budowry oraz zaraz po ukończeniu n astąpiło obsunię­

cie fundam entów , co spow odow ało pochylenie w ieży w k ie ru n k u zachodnim . Wynosi ono 2,23 m. W irzy tej m e grozi jedr.ak zaw a­

lenie, gdyż nachylenie nie ulega dalszym zm ianom . A sinella sk ła ­ da się z 2 m asyw nych trzonów czterosjiennych, nałożonych je ­ den n a drugi. Boki dolnego u podstaw y w ynoszą 9,lX 8,8 m i to w łaśnie przy tej wysokosci n a d a je jej ta k w sp an iałą w -sm u k - łosc. Na wysokosci 89 m rozpoczyna się galeria, uw .er.czona h e ł­

mem. N atom iast dolne ark a d y nie podpm raja w ieży, stanow ią one dodatek, dobudow any znacznie pozm ej. Je d y n ą ozdobą jest 9 okien, rozm ieszczonych n a rożnej wysoitości, na w szystkich ścianach. P onadto w ieża m a 2 bram y.

Obok A sinelli stoi m asyw ny trzon Kwadratowy, którego bok pod staw y w ynosi 8 m, na szczycie zas 7 m. To G arisenda. B u­

dow ana w tym sam ym okresie, m iała ryw alizow ać w ysokoscią z sąsiadką. Nie doszło je d n a k do tego, gdyż w sk u tek obsunięcia fu n d am en tó w uległa pncnylem u (3,22 m, a w ięc w iększe niż A si­

nelli) i budow a jej m e została uktiiczo n a. O becna jej wysokość wynosi 48,16, gdyz groźba zupełnego zaw alenia, skłoniła bcloń- czyków w połow ią X IV w. do obnizcr.ia pierw otnej wysokosci, w ynoszące1 60 m.

N a zakończenie trze b a w spom nieć, ze i w Polsce w srod róż­

nych zaby tk ó w rów nież m am y osobhw osc tego rodzaju. W To­

ru n iu bow iem zn a jd u je się d aw n a baszta, należąca do m urów obronnych, k tó ra m a pew ne odchy)em e do pionu. J e s t to tzw.

K rzyw a Wieża. Co p ra w d a an i pochyleniem , an i w ysokoscią m e może się rów nać z opisanym i wyzc.i w łoskim i krzyw ym i w ie­

żami. P odziw iając osobliwosci zagraniczne w arto je d n a k wiedzieć i p am iętać o naszych k rajo w y c h ciekaw ostkach. L. Ziemski

7

(8)

., S Ł O N E C Z K O " w n u m e r z e 5(83) ..R o d z i n y * o g ło s iło a n k i e t ę ..S ie d e m p y t a r i “ o n a s t ę p u j ą c e j t r e ś c i :

1) C zy c h c i a ł b y ś ( c h c i a ł a b y ś ) b y ć j u ż o s o b ą d o r o s ł ą i d la c z e g o ? 2) C zy ł a t w i e j l u b t r u d n i e j j e s t b y ć o s o b ą d o r o s ł ą ?

3) J a k i w e d łu g c ie b ie p o w i n i e n b y ć c z ł o w i e k d o r o s ły ?

4) C zy z n a s z w s r o d d o r o s ł y c h k o g o ś , k o g o c h c i a ł b y ś ( c h c i a ł a b y ś ) n a ś l a ­ d o w a ć ?

5) C o c i s i e p o d o b a lu b n i e p o d o b a u o s o b d o r o s ł y c h ?

$) J a k o c e n i a s z r e l i g i j n o ś ć ł u d z i d o r o s ł y c h ?

7) K to j e s t tw o im z d a n i e m b a r d z i e j r e l i g i j n y , m ę ż c z y z n a d o r o s ł y c z y k o b i e t a ?

D o R e d a k c j i w p ł y n ę ł o k i l k a t y s i ę c y lis tó w . K o le g iu m R e d a k c y j n e p r z e j r z a ł o n a d e s ł a n e o d p o w ie d z i i n a j c i e k a w s z e z n i c h b ę d z i e m y d r u k o ­ w a ć , p o c z ą w s z y o d te g o n u m e r u .

W s z y s tk im a u t o r o m za w s p ó ł u d z i a ł w a n k i e c i e s k ł a d a m y s t a r o p o l s k i e

..B o g z a p ła ć * 1. R e d a k c j a „ S Ł O N E C Z K A "

ANKIETA 7 PYTAfl

DOROŚLI W O C Z A C H M ŁO D Z IE Ż Y

2. C z y c h c i a ł b y ś b y ć j u z o s o b ą d o r o s łą i d la c z e g o ?

S t a r s i m o w i a . z e n i e m a j a k b y c d z i e c k i e m . J a m o w ie , z e n i e m a j a k b y ć d o r o s łą . M o ż n a - iś ć d o k i n a , n a z a b a w ę i w s z ę d z ie g d z ie s i ę c h c e .

2 C z y ł a t w i e j lu b t r u d n i e j j e s t b y ć o s o b ą d o r o s łą ?

D z ie c k ie m b y ć ł a t w i e j W s z y s c y m n i e p i l n u j ą , b a w ią s ię z e m n a , k o c h a j a . C z ło w ie k d o r o s ł y m a z m a r t w i e n i a , m u s i p r a c o w a ć c ie z k o n a d o m . z a w s z e m e m a c z a s u , m u s i p u n k t u a l n i e p r z y c h o d z i ć n a z e b r a n i a i d o p r a c y .

3 J a k i w e d ł u g c ie b ie p o w i n i e n b y ć c z ł o w i e k d o r o s ł y ?

P o w a ż n y , a le i w e s o ły , d o b r y , s p r a w i e d l i w y , m ą d r y , p r z y j a c i e l s k i . 4. C z y z n a s z w ś r ó d d o r o s ł y c h k o g o ś , k o g o c h c i a ł a b y ś n a ś la d o w a ć ?

T a t u s i a .

5. C o c i s ię p o d o b a tu b n i e p o d o b a u o s o b d o r o s ły c h ?

L u d z i e d o r o ś l i s a p r z e w a z n i e z a r o z u m i a l i , m a ło ż y c z liw i, k ł ó t l i w i , a le n a o g ó l m ą d r z y . G ł u p o t a j e d n a k z a j m u j e d o ś ć c z ę s to p i e r w s z e m i e js c e .

6. J a k o c e n i a s z r e l i g i j n o ś ć l u d z i d o r o s ł y c h ?

C z ę s to w z y w a j ą B o g a j a k i m sie n i e p o w o d z i, z a p o m i n a j a o n im . g d y ż y j ą w d o s t a t k u .

7. K t o j e s t t w o i m z d a n i e m b a r d z i e j r e l i g i j n y m ą z c z y z n a d o r o s ł y c z y k o b i e t a ?

K o b ie ta , b o j e s t s ł a b a i s z u k a z a w s z e p o m o c y w B o g u .

„ A n i a z Z i e lo n e g o W z g ó r z a ”

Cytaty

Powiązane dokumenty

W Potędze obrzydzenia opisuje ona pod- miototwórcze procesy abiekcji, czyli odczuwania wstrętu, jak i aktyw- nego obrzydzania, jako pozajęzykowe warunki odgraniczenia się od

Po tym, jak grupy dopasowały zdjęcia do haseł i uzasadniły swój wybór, poproś uczniów i uczennice, aby uważnie przyjrzeli się zdjęciom i temu, co się na nich znajduje,

Nie wierzę, że jest Bóg, bo jeśli był Bóg na świecie, to nie mogło się stać, co się stało. Data i miejsce nagrania 2017-12-11,

wot wieczny, jeżeli będzie wolało zostać zabitym przez lu- dzz'65. W systemie eschatologicznym Tertuliana to właśnie ciało było podstawą zbawienia, a w sposób szczególny

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

Stwierdzenie, że małżeństwo będące realizacją przymierza związane jest z łaską, a zatem należy szanować jego sakramentalny charakter, naturalnie nie było ostatnim

W koncepcji Tomaszowej przywrócenie człowiekowi życia przez połączenie się od nowa jego duszy z ciałem, które posiadałoby znamiona utraconego w śmierci

Trudno rozstrzygnąć czy tak otw arcie postaw ione propozycje le ­ gata były dla króla K azim ierza zaskoczeniem, czy też b rał je w rachubę już godząc się