• Nie Znaleziono Wyników

Krakowski Miesięcznik Artystyczny : organ poświęcony sprawom: Muzeum Narodowego, Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych i Towarzystwa Upiększenia Miasta Krakowa. 1911, nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Krakowski Miesięcznik Artystyczny : organ poświęcony sprawom: Muzeum Narodowego, Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych i Towarzystwa Upiększenia Miasta Krakowa. 1911, nr 1"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

D O D A T E K D O N R . 1. K R A K O W S K IE G O M I E S I Ę C Z N I K A A R T Y S T Y C Z N E G O D Z IA Ł T O W A R Z Y S T W A U P IĘ K S Z E N IA M . K R A K O W A I OKOLICY.

KONKURS

na przebudowę domu przeznaczonego na Filię Banku przem ysłowego róg Rynku i ul. Szewskiej w Krakowie.

PROGRAM:

§ 1. Celem Konkursu jest otrzymanie najlepszego i najbardziej dla krakowskiego Rynku charakterystycznego pomysłu na fasadę Banku i układ wewnętrzny stosując się do następujących życzeń D yrek cyi:

Budynek Filii Banku Przemysłowego ma wyłącznie służyć na b iu ra:

A . PIW N IC A .

1. W piwnicy oddzielić należy pod obecną klatką schodową stosowną ubikacyę na pomieszczenie centralnego ogrzewania i magazynu na koks. Ubikacya ta musi mieć osobne wejście i być zupełnie oddzieloną od reszty piwnicy.

2. Pozostała piwnica służyć ma na składnicę dla schowków depozytowych i na skar­

biec bankowy.

Wejście do tej części piwnicy przewidzieć należy z hali bankowej w parterze. Musi ono być wygodne, uwzględniając tę okoliczność, że przeznaczone jest dla publiczności udającej się do schowków depozytowych.

3. Bezpośrednio przy wejściu do piwnicy uwzględnić należy rodzaj przedsionka do skarbca, na garderobę i t. p.

4. Skarbiec projektować należy w 2-ch częściach : a) skarbiec na schowki depozytowe dla publiczności;

bj skarbiec bankowy za a) położony, drzwiami komunikacyjnemi połączony.

B. P A R T E R . Parter projektować należy następująco :

1. Wejście do hali kasowej od strony Rynku w miejscu, gdzie obecnie znajduje się okno Cukierni Brzeziny.

2. W ejście drugie od ulicy Szewskiej do klatki schodow ej;

3. możliwie największy lokal k a so w y : 4. jeden osobny pokoik dla naczelnika;

5. wejście do skarbca w p iw n icy ;

(2)

TREŚĆ Nru I.:

Przedmowa. — Z PAŁA CU S Z T U K I: Program wystawy sztuki kościelnej i konkursy, str. 1—2. — O sztukę kościelną, str. 3. — W ystawy i Stowarzyszenia, str. 3 —4. — Nekrologi, str. 4 —6.

Z TO W A RZYSTW A U PIĘK SZEN IA M. K R A K O W A : Ż w iązlk Tow. upiększenia kraju, str. 6. — Zebranie, str. 7 , — P r z y s z ły wygląd Krakow a, str. 7 , — Plaga afiszowa, str. 8 — 10. — Bibliografia.

Z MUZEUM N A RO D OW EG O: Zakupna Min. wyznań i oświaty, str. 10. — Wystawy, depozyty, zakupna, dary, medale, wydawnictwa, str. 10— 11. — Frekw encya Muzeum im. hr. E . Czapskiego, str. 12.

OFGANPOŚ Wię^CONYSPRAWO M*. M

MUZEUMNARODOWECO

T O W K Z r Z J : --- --- ---

W K R A K O W IE 1911 R O K U . — C Z C IO N K A M I D R U K A R N I „C Z A S U ", PO D Z A R Z A D E M A L E K S A N D R A ^ W IE R Z Y Ń S K IE G O .

(3)

6, wejście do oddzielnej piwnicy, mieszczącej centralne ogrzew anie;

7, połączenie lokalu kasowego z klatką schodową;

8, klatkę schodową na piętra.

U W A G A ; Lokal kasowy należy tak zaprojektować, żeby poszczególne likwidatury umie­

szczone były wzdłuż okien, zaś dla publiczności przewidzieć miejsce od wejścia z Rynku wzdłuż ściany sąsiada.

Celem uzyskania miejsca należy obecną klatkę schodową posunąć w tył i zużyć na ten cel podwórko. W ten sposób uzyska się na każdem z 3-ch pięter po jednym pokoju fron­

towym.

C. L, IL. III. PIĘTR O .

Od klatki schodowej projektować należy wzdłuż sąsiedniego muru korytarz aż do frontowego pokoju od Rynku, tak, żeby do każdego z pokoi było osobne wejście.

Rozkład pokoi ze względu na mury działowe należy zostawić w obecnym stanie z tą różnicą, że przez przesunięcie klatki schodowej uzyska się w jej miejscu piąty pokój na każdem piętrze.

Na III. piętrze projektować należy w 2-ch pokojach piece kuchenne dla woźnych.

Cały dom i klatka schodowa ogrzewany jest centralnie.

§ 2. Konkurs rozpisany jest wyłącznie dla artystów polskich.

§ 3. Projekt ma być sporządzony na podstawie dostarczonych rzutów wszystkich pię­

ter, przyczem zauważa się, że jest to przebudowa. Gdyby projektującemu wydało się odpo- wiedniem wprowadzenie zmian rzutów, potrzebnych do rozwiązania fasady, to może je wpro­

wadzić, jednakże bez zasadniczej zmiany rozkładu tychże.

§ 4. Fasada ma być wykonana z częściowem użyciem kamienia, otwory parteru mają być okratowane z pominięciem innych sposobów zamknięcia.

§ 5. Wymagane są plany wszystkich kondygnacyi, dalej przekrój i widoki obu fasad w skali 1:100, oraz widok perspektywiczny według fotografii, którą można otrzymać w cenie 1 kor. w biurze Towarzystwa upiększenia m. Krakowa, ul. Biskupia 5, parter — wszystko wykonane tuszem czarnym lub ołówkiem.

§ 6. Sąd konkursowy, który odbędzie się w Krakowie, stanowią panowie : Przedstawiciel Banku przemysłowego.

A rch itek ci: W acław Krzyżanowski, Władysław Klimczak i Antoni Budkowski.

Art. rzeźbiarz : Dr Henryk Kunzek i zastępca Ludwik bar. Puszet.

§ 7, Za najlepsze prace z pośród nadesłanych wyznacza się dwie nagrody, które bez­

warunkowo będą w ypłacone: pierwsza 1000 kor., druga 500 kor.

Projekty nagrodzone przechodzą na własność Banku przemysłowego dla Królestwa Gali- cyi i Lodomeryi z Wielkiem Księstwem Krakowskiem, lecz wyłącznie do użytkowania przy­

danej b u d ow ie; nie obowiązuje to jednak ogłaszającego do zamówienia projektu szczegółowego u jednego z autorów prac nagrodzonych, lub też do oddania mu budowy.

Sąd konkursowy dołoży wszystkich starań, aby autorowi I. nagrody powierzonem zo­

stało kierownictwo budowy za osobno umówionem honoraryum,

§ 8. W szystkie projekta będą wystawione w Krakowie, pozostają one własnością auto­

rów, jednakże Tow. upiększenia m. Krakowa zastrzega sobie prawo reprodukcyi w „Architekcie".

Projekta nieodznaczone wraz z kopertami będą zwracane przez Prezydyum Tow. upię­

kszenia m. Krakowa zaraz po zamknięciu wystawy pod wskazanym adresem.

O ile zaś autorowie nie zażądają zwrotu projektów do 1. maja 1911 r., prace te po­

zostają własnością Tow. upiększenia Krakowa, odnośne zaś koperty nie rozpieczętowane, będą spalone.

§ 9. Termin nadsyłania prac oznacza się na 1 kwietnia 1911 r. do godziny 12-tej w południe pod adresem : Towarzystwo Upiększenia m. Krakowa, Kraków, ul. Biskupia 5, parter, dla artystów zamiejscowych dzień 1 kwietnia 1911 r. jest ostatecznym dniem wysyłki.

§ 10. Projekty mają być nadsyłane w tekach zapieczętowanych, wewnątrz których winna znajdować się koperta zapieczętowana, zawierająca nazwisko autora. W każdej tece w i­

nien się znajdować jeden tylko projekt. Projekty nadsyłane nie powinny być oznaczone żadnym godłem ani znakiem. Przy odbieraniu projektu postawiony będzie na każdej tece i na każdym

(4)

W TO W. PRZYJACIÓŁ SZTUK PIĘKNYCH

W KRAKOWIE, PŁ A C SZCZEPAŃSKI 4.

T o ltfo s N r 8 Konto poczt Kasy o u c z ę ć , N r 30226.

M o i m n abyw ać k aśdsgo csasu obrazy, rzeźby, akw aforty i in a e rep ro d u k ey e bądźto za ceną ryczałtow ą, bądź też za spłatam i miesięcznem i.

e s a o i— »

B ilet rocżtty Tow. W cenie 10'20 K. = 9 Mk. = 4 R bl„ d aje p raw o do jednej prem ii, w zięcia udziału W losow aniu dział sztuki zakupionych przez D yrekcyę o raz k a r t udziałow ych n a zakupoo w edług w yboru a n ad to daje p raw o w olnego w stępu n a zw ycz. w ystaw y w p ałac u sztuki.

Komitet Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Królestwie Polakiem ogłasza ni- niejszem dla pp. ARTYSTÓW MALARZY I RZEŹBIARZY POLSKICH

KONKURS IM. JÓZEFA KURYEROWA,

niegdyś obyw atela m. W arszaw y z n ag ro d ą p ieniężną w kw ocie RUBLI 360. N agroda p o ­ w yższa, stosow nie do w oli zapisodaw cy, przyznana b ędzie przez K om itet T ow arzystw a autorow i obrazu olejnego lub rzeźb y oryginalnych, osnutych głów nie n a polskim tem acie i w ybitnie odznaczających się p od w zględem artystycznym . W b rak u takiego dzieła, K om ite­

to w i przysługuje p raw o rozdzielenia pow yższej k w o ty n a dw ie nagrody I-ą i H-ą, dla n a j­

lepszych z dzieł przedstaw ionych oryginalnych i tem atu sw ojskiego. D zieło nagrodzone pozostaje w łasnością au to ra. P ragnący ubiegać się ó n agrodę im ienia Jó zefa K uryerow a, w inni n ad esłać pó jednym ob razie olejnym w ram ach lub po jednej rz e ź b ie , k tó re n ie były um ieszczone n a Wystawie T ow arzystw a lub innej w W arszaw ie, do lokalu T ow arzystw a, w czasie pom iędzy 1-SZYM A N A JD A L E J 13-YM M A R CA 1911 R., przy załączeniu w ła­

snoręcznie n apisanej i podpisanej deklaracyi, w form ie zw yczajnego p o d an ia n a im ię K o­

m itetu T o w arzystw a w k tó rej m ają być w ym ienione: ty tu ł dzieła, d atę i m iejsce urodzenia au to ra, m iejsce obecnego jego p obytu i k ró tk a w iadom ość gdzie i w jakiej szkole k ształ­

cił się n a a rty stę. R ozstrzygnięcie k onkursu przez K om itet, zgodnie z w olą zapisodaw cy, . N A STĄ PI W DNIU 19. M A RCA 1911 R. D zieło p rzyjęte do konkursu i um ieszczone na W ystaw ie n ie m oże być z tejże w ycofane przez w łaściciela p rz e d upływ em m iesiąca po w ystaw ieniu. K oszt tran sp o rtu , p a r p e tite vitesse i cła od obrazów z zagranicy nadesłanych, i na kon k u rs przyjętych, ponosi T ow arzystw o. Co do rzeźb, T ow arzystw o ponosi k o szt tra n ­ sportu, p a r p e tite vitesse, tylko do w ysokości 10 pudów w agi przesyłki b ru tto , oraz cł*, za w yłączeniem cła od rzeźb w bronicie.

KONKURS NA PLAKAT.

T o w arzy stw o „L w o w sk a P om oc p rzem y sło w a" ro zp isu je k o n k u rs n a p la k a t b a rw n y d la J a r m a rk u wy*

ro b ó w k rajo w y ch , ja k i to ogniw o Ligi P o m o cy p rzem y sło w ej u rz ą d z a w łecie ro k u b ieżąceg o (1911) w e Lw ow ie.

P la k a t w ro zm iarac h w ięk szeg o a rk u s z a afiszo w eg o p ap ieru (0 75X1 ‘06) w y k o n a n y b ęd z ie lito g raficzn ie, n aj­

wyżej w c z te re c h k o lo ra c h . -

T e m a t o b ra z u za śto so w a u y d o ce lu i c h a ra k te ru , ja k i m ają J a r m a rk i k ra jo w e , u rz ą d z a n e od szeregu ła t przez T o w arzy stw o L w o w sk iej P o m o cy przem y sło w ej.

P o d o b razem n a p is k ilk u w iers2ow y (w y so k o śc i 0 45):

J A R M A R K W Y R O B Ó W K R A J O W Y C H I T . D.

N a g ro d a p ie rw sza 200 k o r., d ru g a 100 k o r. — P ro jek ty n ag ro d z o n e s ta ją się w łasn o ścią T o w a rz y s tw a „L w ow ­ s k a P om oc p rze m y sło w a", z p ra w e m ic h reprodufccyi.

N ag ro d y p rzy zn aje. W y d z iał L w o w sk iej P o m o cy p rzem y sło w ej, p o w y słu c h an iu opinii znaw ców .

TERMIN KONKURSU DO 4-GO LUTEGO 1911 ROKU.

A d re s d la p rz e s y łk i: T o w a rz y s tw o „L w o w sk a po m o c p rzem y sło w a" L w ów , ul. P a ń s k a L . 11.

(5)

projekcie numer porządkowy, którym oznaczone będzie również pokwitowanie z odbioru pro­

jektu. Numer ten służyć będzie jako godło i znak projektu.

Autorowie zamiejscowi powinni podać adres, pod którym delegat Towarzystwa upię­

kszenia Krakowa zawiadomi o odebraniu projektu, oraz jakim numerem porządkowym nadesłana praca oznaczoną została.

§ 11. W szystkie wiadomości, dotyczące niniejszego konkursu, jego wynik, wraz z mo­

tywami sądu konkursowego, ogłoszone będą w „Architekcie", „Przeglądzie technicznym'1, „Cza­

sopiśmie technicznem" i pismach codziennych.

§ 12. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi w Krakowie nie później jak 3. kwietnia 1911 r,

§ 13. Warunki i program konkursu wraz ze zdjęciami i fotografią (za opłatą jak w y­

żej) otrzymać można w Towarzystwie upiększenia m, Krakowa, ul. Biskupia 5, parter, od go­

dziny 6— 8 wieczorem.

Kraków, dnia 30. stycznia 1911 r.

S e k re ta rz : Prezes:

D r Henryk Kum ek m, p. D r Stanisław Goliński m. p.

(6)

NR. 1. - 1911. RED A K CY A I A D M IN ISTR A C Y A : K RA KÓ W , PLA C SZCZEPAŃ SK I 4. 1. LUTEGO .

KRAKOW SKI

MIESIĘCZNIK ARTYSTYCZNY

O RG AN PO ŚW IĘCO N Y SPR A W O M :

M U Z E U M N A R O D O W E G O , T O W A R Z Y S T W A P R Z Y JA C IÓ Ł S Z T U K P IĘ K N Y C H I T O W A R Z Y S T W A U P IĘ K S Z E N IA M IA S T A K RA KO W A .

PRENUMERATA ROCZNA W Y NOSI: L j l * !

W KRAKOWIE BEZ ODNIESIENIA DO DOMU . K. 4 - - II Z PRZESYŁKĄ Z A G R A N I C Ę ® ^ ® j . MK. 4 = RB. 2 - - Z PRZESYŁKĄ W A U S T R Y I... . 5 - - || ZESZYT POJEDYNCZY . ... K . - - 5 0

ROCZNIE UKAZUJE SIĘ DZIESIĘĆ ZESZYTÓW.

J j

PRZEDMOWA! A -

ą ą ą ą

T

r z y s p o k r e w n io n e d u c h e m i c e la m i in s ty tu c y e , k tó r e w y lic z a m y w n a g łó w k u p is m a , o d c z u ­ w a ły z d a w n a p o tr z e b ę w ła s n e g o o rg a n u . S tw o rz y liś m y K r a k o w s k i m i e s i ę c z n i k a r ­ t y s t y c z n y i w s p ó ln y m n a k ła d e m , łą c z n y m i siła m i i p r a c ą d ru k u je m y p ism o , k tó r e m a s łu ż y ć s z t u c e i p i ę k n u g d z ie k o lw ie k się o n o p r z e ja w ia . P r o g r a m n a s z tr e ś c iw y , m a m y z a m ia r p o d a w a ć k r ó t k ie , z w ię ź le z r e d a g o w a n e w ia d o m o ś c i o ż y w o tn y c h b ie ż ą c y c h k w e s ty a c h , d o ty ­ c z ą c y c h w y m ie n io n y c h in s ty tu c y i.

K a ż d y z tr z e c h d z ia łó w b ę d z ie tr a k t o w a n y n ie z a le ż n ie , t o z n a c z y , ż e k a ż d y z tr z e c h w s p ó łr e d a k to r ó w w y p o w ia d a się s a m o is tn ie i n ie b ie r z e o d p o w ie d z ia ln o ś c i z a o p in ie i tr e ś ć a r t y k u łó w w y d r u k o w a n y c h w d w ó c h in n y c h d z ia ła c h .

Leonard Lepszy. D r Stanisław Goliński. D r Feliks Kopera.

Z PAŁACU SZTUK PIĘKNYCH,

P R O G R A M W ystaw a obejm uje n astęp u jące działy:

W/VCTA\Y/Y W S P ń ł r7 F W F T I POT 9K IF l L Z z a k r e ! ?u m a l a r s t w a dzięła kultu religij- W Y M A W Y w a l Ui.U/.lioiNŁ.J i u L aiY ltiJ nego, w szczególności obrazy ołtarzow e, feretronow e, SZTUKI K O ŚC IELN EJ. stacyjne a nadto religijno-rodzajow e, nad ające się do

, . . ozdabiania m ieszkań chrześcijańskich.

W ystaw a urząd zo n ą będzie w p ałacu sztuk pię- {j 2 m a l a r s t w a d e k o r a c y j n e g o : p ro jek ty kaych p r z y p l a c u S z c z e p a ń s k i m L. 4 w K ra- d ekoracyi kościelnej i w itrażów , bądź to w proje- kow ie i o tw a rtą z d n ie m : ktach, bądź też w ykonanych w szkle.

1 GRUDNIA 1911 ROKU III. G r a l i k a a r t y s t y c z n a i r e p r o d u k c y a : Z głoszenia , z . p o w i e t o pssyj-

muje się . j y R z e ź b a f i g u r a l n a , w y p u k ł o i p ł a s k o - O stateczny czas nadesłania zgłoszonych przed- r z e ź b a : ołtarze, ogrojce, stacye, feretro n y (figury m iotów oznacza się na 1. listopada 1911 r. obnośne), epitafia, figury p rzy d ro żn e, krucyfiksy

Cło i k o szta przesyłki koleją zw ykłym frachtem stołow e i ścienne, m edale i m edaliki,

do K rakow a ponosi Tow arzystw o, jeżeli przedm iot V. A r c h i t e k t o n i c z n y d z i a ł obejm ie proje- w ystaw ow y został przy jęty p rzez kom isyę rozpo- k ty kościołów o raz urządzenia w nętrz kościelnych, znaw czą. D rogę z pow rotem płaci w ystaw ca. dzw onnice, kaplice, i t. p.

W ystaw a m a przedew szystkiem na celu w ykazać VI. P r z e m y s ł a r t y s t y c z n y w inien być przed- polskie siły tw ó rcze na polu sztuki kościelnej i p rze- staw iony przez przedm ioty o ile one b ę d ą w ykonane m ysłu artystycznego i um ożliw ić duchow ieństw u po- w edług oryginalnych artystycznych projektów . Z z a ­ znanie w yników te j p racy artystycznej. G dy zaś stan k resu snycerstw a i sto larstw a: o łtarze, am bony, stalle, obecnej rodzim ej sztuki kościelnej niedom aga w w ielu konfesyonały, ław y, klęczniki, katafalki, b e rła b ra- k ieru n k ach , m a o n a za zadanie pójść k ro k naprzód, ckie, w yroby pozłotnicze ja k ram y, tab ern ak u la, li- być zarzew iem now ych dążeń i zespolić usiłow ania chtarze itp. W yroby m etalow e: kielichy, m onstran- na tem odłogiem leżącem polu. cye, puszki, pastorały, lichtarze, lam py, św ieczniki,

(7)
(8)

2 K RA KO W SKI M IESIĘCZNIK ARTYSTYCZNY

kadzielnice, dzw ony i dzw onki, am pułki, balustrady.

T kaniny i h afty : szaty kościelne, o rnaty, kapy, in ­ fuły, kilimy, antependya, chorągw ie, bielizna kościelna, k oronki. W reszcie dew ocyonalia jak w ota, różańce i t. p,

W szystkie p rzedm ioty w ystaw ow e ulegają ocenie K o m i s y i r o z p o z n a w c z e j , k tó ra m a praw o je przyjąć lub odrzucić. A by uniknąć n iepotrzebnych stra t w ykonaw ców a zarazem kom prom isów w kw e- styi artystycznej w artości pomysłu, kom isya ro zp o ­ znaw cza jest zarazem b i u r e m p o r a d y a r t y s t y ­ c z n e j i zajm uje się od chwili ogłoszenia program u oceną p ro jek tó w dzieł przeznaczonych na w ystaw ę.

J a k o w ytyczna w ocenie kom isyi rozpoznaw czej służy zasada, że przyjm uje ona na w ystaw ę każdy pro jek t, bez w zględu n a styl, byle był szczerze i a r­

tystycznie odczuty.

P o r a d y l i t u r g i c z n e j udziela Ks. G erard K o­

w alski, C ysters z Mogiły.

SKŁAD KOMISYI RO ZPO ZN A W C ZEJ I PO RADY A R TY STY C ZN EJ:

W icep rezes T o w arzystw a P rzyj. Sztuk P ię k n y c h : P io tr Stachiew icz.

Przew odniczący k o m ite tu : d y rek to r Muz. N aród.

D r F eliks K opera.

Z duchow nych: ks. p ra ła t C zesław W ądolny, ks.

G e ra rd K ow alski.

Z arty stó w rz e ź b ia rz y : K onstanty Laszczka, Ja n Szczepkow ski.

Z arty stó w m a la rz y : J a n B ukow ski, K arol Masz- kow ski.

Z a rch itek tó w : F ran ciszek M ączyński, Sław om ir O drzywolski,

Z historyków sztu k i: D r Stanisław Tomkow icz, K O N K U R S Y

B ĘD Ą CE W ZW IĄZKU Z W Y STA W Ą K OŚCIELNĄ.

I.

D yrekcya T ow arzystw a P rzyjaciół Sztuk Pięknych w K rakow ie ogłasza dla r z e ź b i a r z y p o l s k i c h ko n k u rs na p l a k i e t ę z w y o b r a ż e n i e m w p ł a ­ s k o r z e ź b i e : M a d o n n y .

W yznacza się w tym celu dw ie n a g ro d y : I-sza 600 kor., Il-ga 400 k or. N adto z nadesłanych na k o n ­ k u rs p lak iet w olno będzie T ow arzystw u zakupić dalsze egzem plarze po 250 K or.

Tak w ynagrodzone, jak zakupione p lak iety p rz e ­ chodzą na w yłączną w łasność T ow arzystw a z p ra ­ w em reprodukcyi.

Skład sądu konkursow ego jak pow yżej kom isyi rozpoznaw czej.

P lak iety n a konkurs odlane w gipsie, w ielkości 5 0X 60 cm. w zględnie innego k ształtu o tej samej pow ierzchni, m ają być o p atrzo n e godłem n a stro n ie odw rotnej, tożsam o godło w inno być um ieszczone tak że n a k o p ercie zapieczętow anej, w k tó rej m a być podane nazw isko a u to ra o raz dokładny jego adres.

P lak ietę w raz z k o p e rtą należy przesłać do Sekre- ta ry a tu T ow arzystw a P rzyjaciół S ztuk P ięknych w K ra ­ kow ie (Plac S zczepański 4) najdalej d o 1. m a j a

1911 r o k u .

P óźniej n ad esłan e p lak iety nie b io rą udziału w konkursie.

II.

KONKURS Z ZAK RESU M A LARSTW A NA OBRAZ OŁTARZOW Y SERC A JEZU SO W EG O

w ielkości dow olnej, w yko n an y tech n ik ą trw ałą.

Nie k ręp u je się arty sty jakąkolw iek form ą h isto ­ ryczną, w ym aga się tylko, aby dzieło n adaw ało się do p o trzeb ku ltu katolickiego.

W yznacza się w tym celu dw ie n ag ro d y : I-sza 1000 K oron, Il-ga 250 K oron.

D zieło i p raw a au to rsk ie pozostają w łasnością artysty. T ow arzystw o zastrzega sobie praw o w y sta­

w ien ia dzieła n a czas w ystaw y kościelnej, jakoteż praw o pierw szeń stw a zakupu i reprodukcyi. P o żą­

d aną jest rzeczą, aby arty sta p o d ał cenę obrazu.

T erm in nadsyłania p rac n a ko n k u rs oznacza się 15 p aźd ziern ik a 1911 r.

Dzieło przeznaczone na ko n k u rs m a być o p a­

trzo n e godłem i w raz z k o p e rtą zap ieczętow aną, zaw ierającą w ew nątrz imie, nazw isko i dokładny adres tw órcy, przesłan e do S e k retary atu T ow arzystw a P rz y ­ jaciół Sztuk Pięknych w K rakow ie.

Sąd konkursow y sk ład a się z członków Komisyi rozpoznaw czej pow yżej w ym ienionej.

III.

KONKURS Z ZAK RESU RZEŹBY NA PO SĄ G N A JŚ W IĘ T S Z E J PANNY

(»IMMACUL A T A «).

a to celem uzyskania rzeźby dla nabożeństw m ajo­

w ych. W ykonana w dow olnym m ateryale w inna ro ­ bić w rażen ie naturalnej w ielkości.

N agrody i dalsze w aru n k i jak przy poprzednim k o nkursie II. na obraz ołtarzow y.

IV.

KONKURS Z ZAK RESU M A LARSTW A NA R ELIG IJN Y OBRAZ ŚCIENNY NA TEM A T

DOWOLNY

(Poleca się uw zględnieniu cudow ne obrazy w Polsce oraz śś. P atro n ó w polskich).

Celem konkursu jest uzyskanie obrazów nadających się do łatw ego rozpow szechnienia między lud a z a ­ razem by w pom niejszeniu służyć m ogły jako o b ra ­ zki do m odlitew ników .

W yznacza się jako n agrodę kw otę 400 K oron o fiarow aną przez K onsystorz krakow ski.

Dalsze w arunki ja k przy konkursie II n a obraz ołtarzow y.

SKŁAD K OM ITETU W YKONAW CZEGO W Y STAW Y P O L S K IE J SZTUKI K O ŚC IELN EJ

P r z e w o d n i c z ą c y : Dr F eliks K opera, d y re ­ k to r M uzeum narodow ego.

S e k r e t a r z : L eonard Lepszy.

C z ł o n k o w i e : pp. B ukow ski Ja n , D r Cybulski Tadeusz, F ry cz K arol, Ks. K ow alski G erard C ysters, D r K unzek H enryk, M aszkow ski K arol, M ączyński F ranciszek, O drzyw olski Sław om ir, Ks. P aw elski J a n T. J., Stachiew icz P iotr, D r Szydłow ski Tadeusz, D r Till Stanisław , W archałow ski Je rz y , Ż eleński S ta­

nisław .

(9)

Z inicyatywy obu galicyjskich Gron Konserwatorów zabytków sztuki i historyi, odbędzie się w Krakowie w dniach 3, i 4. lipca b. r,

ZJAZD MIŁOŚNIKÓW OJCZYSTYCH ZABYTKÓW SZTUKI I HISTORYI

Uzasadniać bliżej potrzebę i korzyści takiego Zjazdu uważamy za zbyteczne.

Jakkolwiek bowiem pod względem poszanowania zabytków przeszłości da się za­

znaczyć w naszem społeczeństw ie pew ien powolny postęp, to jednakże pietyzm dla tych świadków naszej kultury nie przeniknął jeszcze szerszych warstw, a nawet niejednokrotnie i tych sfer, w których ręku spoczywa w pierwszym rzędzie opieka nad zabytkami. Na polu ochrony zabytków pozostaliśm y niestety jeszcze w tyle za innymi narodami państw cywilizowanych. Zabytki nasze niszczeją nie tylko dotknięte zębem czasu i w skutek braku opieki, ale niemniejszą szkodę wyrządziły im t. zw. „stylowe restauracye“.

Zadaniem Zjazdu, będzie w ięc wymiana myśli i zapatrywań co do tych zasad konserwacyi, które w krajach zachodnich nauka oparta na dłuższem do­

świadczeniu już poniekąd ustaliła i za normę obowiązującą przyjęła. W tym du­

chu też ułożone zostały tematy obrad Zjazdu, którego program obejmuje nastę­

pujące referaty:

Poniedziałek dnia 3 lipca 1911, godzinie 9 l/.2 przed południem w auli Uniwersytetu.

1. Powitanie uczestników przez przewodniczącego komitetu w ykonawczego Dra Stanisława Tomkowicza.

2. W ybór prezydyum Zjazdu.

3. Dr. J ó z e f M u c zko w sk i: Stan dzisiejszy nauki o konserwacyi zabytków.

4. Dr. Stanisław T o m ko w icz: Stosunek M uzeów sztuki do konserwacyi zabytków.

5. 0 godzinie 11 zw iedzanie kościołów św. Krzyża, P. Maryi i 0 0 . D o ­ minikanów.

6. Po południu godz, 4 zwiedzanie Katedry i Zamku na W awelu.

7. W ieczorem o godz. 8 komers w sali Grand Hotelu.

(10)

KRAKOW SKI M IESIĘCZNIK ARTYSTYCZNY 3

O S Z T U K Ę K O ŚC IE L N Ą .

Od kom itetu pierw szej w ystaw y polskiej w spół­

czesnej sztuki kościelnej otrzym ujem y n astęp u jącą o d e z w ę :

N ieraz już odzyw ały się glosy, naw ołujące do skierow ania sztuki kościelnej na w łaściw e tory. N aj­

w ięcej daw ał się czuć b rak instytucyi, k tó ra b y p o ­ średniczyła m iędzy duchow ieństw em a św iatem a r­

tystycznym , i w ytw orzyła trad y cy ę zdobienia domów Bożych przez praw dziw ych artystów . W obecnym stanie szeroka reklam a zagranicy i sp ry t dom oro­

słych, wszelkiej wyższej idei pozbaw ionych budow ni­

czych lub innej kategoryi w ytw órców sprzętów k o ­ ścielnych, n ap o ty k ał w k raju naszym na grunt p o ­ datny. W te n sposób kraj tra c ił miliony, k tó re szły na zakupno dew ocyonaliów zag ran iczn y ch ; mozolnie zeb ran y grosz n a budow ę k ościoła przyczyniał się do zeszpecenia kraju, a sztuka polska nie niosła w ofierze Bogu należnego M u datku. Zło sp o strze­

gli najdostojniejsi biskupi i ustanow ili w sw ych dye- cezyach R ady artystyczne, k tó re b y czuw ały nad ozdobą domu Bożego. Id ea godna p o p arcia ogółu.

Zaznajom ić duchow ieństw o z zastępem polskich artystów , oddanych sztuce religijnej, w skazać na do­

tychczasow e w yniki ich p ra c y to zadanie, którego się podjęło Tow . P rzyjaciół Sztuk P ięknych w K ra­

kow ie, a k tó re pragnie osiągnąć przez pierw szą w y­

staw ę polskiej sztuki kościelnej. W ystaw a ta m a być nadto początkiem n aw iązania stosunków m iędzy oby­

dw om a stronam i. Z adanie w ielkie i w ażne, obow ią­

zek obyw atelski, od którego nie m ożna się usunąć.

W iele m om entów w skazuje n a to, że już nadeszła chw ila działania. Sław a polskiej sztuki, jej tryum fy za granicą, coraz w iększe zainteresow anie się ogółu ruchem artystycznym , musi obudzić w nas zaufanie w e w łasne siły. N apaw a nas otuchą przedew szyst- kiem fakt, że już dotąd m ożem y się poszczycić wy- bitnem i pracam i polskich artystów na polu sztuki kościelnej. Liczba jej adeptów rośnie z dnia na dzień. I ta k n a ogłoszony w ro k u 1908 konkurs na p ro je k t kościoła w Lim anowej nadesłało sw e p race 23 a rch itek tó w ; już w lutym 1910 stanęło do k o n ­ kursu n a p ro je k t kościoła w O rłow ie 46. W ystaw y nasze m alarskie dow odzą rów nież, jak w ielką siłę atrak cy jn ą m ają tem aty religijne dla w ielu artystów . T ow arzystw o P rzyjaciół Sztuk P ięknych, urządzając w ystaw ę w spółczesnej polskiej sztuki kościelnej, p ra ­ gnie pozyskać dla niej w szystkich najw ybitniejszych arty stó w polskich i przedstaw ić cało k ształt u rząd ze­

n ia i najw ażniejsze przedm ioty kultu.

Na służbie k ościoła sta ła d o tąd nietylko a rc h ite ­ k tu ra, rzeźb a i m alarstw o, ale n ad to cały przem ysł artystyczny, nazw any niesłusznie »m ałą sztuką«. F a ­ b ry k a zad ała tem u ostatniem u cios p raw ie śm iertelny, ale p o trz e b a kultu nie pozw oli mu zaginąć. Do k o ­ ścioła nie pow inny m ieć w stępu żadne w yroby fa­

b ryczne, czy to z zakresu sto larstw a i snycerstw a, czyteż bronzow nictw a i złotnictw a. Jeżeli zaś w olno jest k orzystać w szystkim z p o stęp u now oczesnej te ­ chniki, to nie należy przez to zaniedbyw ać zu p eł­

nie słusznych rów nież wym ogów estetycznych. N adto sp rzęty kościelne pow inny być nietylko dziełem rąk, ale tak że um ysłu i serca.

T ak pojm ując sw e zadanie, T ow arzystw o oprócz zaproszeń w ysłanych do arch itek tó w i m alarzy dla skłonienia ich do obesłania naszej w ystaw y, ogłosiło szereg k o nkursów n a n ajpotrzebniejsze przedm ioty kultu. P ragnęłoby zaś odpow iedzieć p o trzeb ie chw ili

i zrobić odpow iedni w ybór. U w zględniając w ięc sze­

roko rozpow szechnione dziś nabożeństw o do S erca P. J., rozpisuje konkurs z zakresu m alarstw a na obraz ołtarzow y S erca Jezusow ego. D rugi konkurs z działu rzeźby, m a na celu uzyskanie statuy M atki Boskiej dla nabożeństw a m ajow ego. N adto dążeniem naszem jest, by sztuka polska d o tarła p od strzechę w ieśniaczą, i by tam na pobielanych ścianach za­

w isł obraz M atki Boskiej, czy jednego ze św iętych P atro n ó w narodu, k tó ry b y był dziełem polskiego a r ­ tysty, oddany w najlepszej reprodukcyi. Ku tem u zm ierza trzeci konkurs n a ścienny obraz religijny.

O sobno prow adzi T ow arzystw o p ertra k ta c y e z c e ­ chami i firmam i dla pozyskania ich do w spółudziału w k onkursach z działu przem ysłu artystycznego.

P raca nasza nie m iałaby trw ałej w artości, gdy­

byśmy dla niej nie pozyskali całego w ieleb. ducho­

w ieństw a, w którego dobrze zrozum iałym interesie rozpoczęliśm y pow yższą akcyę. O dzyw am y się ted y do czcigodnego duchow ieństw a, by nas p o p arło w za- m ierzonem dziele. Chcielibyśm y, by ta nasza w y sta­

w a b y ła dla duchow ieństw a sposobnością do w y p o ­ w iedzenia sw ych postulatów , jakie staw ia dzisiejsze życie kościelne artyście. N ajłatw iej dałoby się osią­

gnąć przez konkursy, k tó ry ch oczekujem y z u p ra ­ gnieniem ze strony duchow ieństw a. Nie jeden z księży proboszczów zam ierza czy budow ać kościół, czy staw iać ołtarz, czy też zam aw iać co now ego do k o ­ ścioła i zeb rał n a to p ew n ą k w o tę ; niechże część tego p rzeznaczy n a ogłoszenie k onkursu i p o d a w a ­ runki, a T ow arzystw o najchętniej zajm ie się jego ogłoszeniem . Jeżeli jed n ak droga k onkursu dla n ie ­ jednego w ydaje się zb y t d łu g ą, m ożnaby w ykorzy­

stać obecnie rad ę artystyczną, stanow iącą zarazem kom isyę ro zpoznaw czą w ystaw y kościelnej i w p o ­ rozum ieniu z n ią zrobić w prost u arty stó w zam ó­

w ienie n a p o trzeb n e przedm ioty, k tó re b y zarazem mogły być w ystaw ione. T ak a akcya duchow ieństw a, w ypow iedzenie jasne sw ych dezyderatów i liczne zam ów ienia m uszą zachęcić arty stó w do rzetelnej i chętnej p racy dla upragnionych przez nas celów.

Tuszym y sobie że pierw sza n asza w ystaw a k o ­ ścielna okaże nasze siły, k tó re dotąd w ukryciu p o ­ zostaw ały i staniem y px-zed now ą zdobyczą naszej kultury, k tó rej n a im ię A rs sacra. Do tej p racy zapraszam y czcigodne duchow ieństw o, którego zapał dla tej sp raw y ro k u je najlepsze nadzieje.

Za k om itet w ykonaw czy w ystaw y k o ś c ie ln e j:

X . G. K o w a lski. F eliks K opera.

W Y STA W A SZTUKI P O L S K IE J W A N TW ERPII.

T ow arzystw o P rzy jació ł Sztuk P ięknych w K ra ­ kow ie otrzym ało za pośrednictw em prof. J a c k a M al­

czew skiego zaproszenie do urządzenia działu polskiego w m aju ro k u bieżącego na w szechśw iatow ej w ystaw ie w A ntw erpii. Zaofiarow ano nam, aczkolw iek n iew iel­

kie, czte ry piękne sale w tam tejszym pałacu sztuki przy placu M eir. K om itet ściślejszy w ybrany celem zorganizow ania w ystaw y składa się z p p .: R ek to ra A xentow icza T eodora, Czajkow skiego Jó zefa del.

S z t u k i , K ossaka W ojciecha, L entza Stanisław a, Szczepkow skiego Ja n a tudzież sek. Lepszego L eonarda.

Liczbę p rac jednego arty sty ograniczono do dwóch.

Zgłoszenia najdalej do 1. m arca 1911 przyjm uje Tow. P rzyj. Sztuk Pięknych w K rakow ie (Plac S zcze­

pański 4).

D zieła m uszą być nadesłane w łasnym kosztem artysty i być w K rakow ie na m iejscu najdalej do

(11)

W torek dnia 4 lipca godz. 9 przed południem w auli U n iw ersytetu:

1. K s. Gerard K o w a lski: Kościoły i ich konserwacya. N ow e i dawne ko­

ścioły wiejskie.

2. Julian M a ka rew icz: Konserwacya dawnych obrazów (w klasztorze 0 0 . Franciszkanów).

3. Po południu o godz. 3 w ycieczka statkami do Tyńca, tutaj o d c z y ty : a) Kazimierza W yczyńskiego architekta: p. t. Konserwacya ruin, oraz b) Dr. Stanisław a G alińskiego: W pływ i znaczenie roślinności dla kon-

serwacyi ruin, poczem

Podw ieczorek i zakończenie oraz wybór miejsca przyszłego Zjazdu.

Zapraszając na ten Zjazd miłośników zabytków ze wszystkich dzielnic naszej Ojczyzny, upraszamy o zgłaszanie swego współudziału najpóźniej do dnia 25. czerwca b. r. na ręce p. Dra Kazimierza Kaczmarczyka w Krakowie ul. Sienna 16., Archiwum aktów dawnych, oraz nadesłanie wkładki w kw ocie 10 koron ( = 9 Marek = 4 Ruble) na koszta wydania Pamiętnika Zjazdu, który obejmować będzie wygłoszone na Zjeździe odczyty wraz z dyskusyą, oraz listę uczestników.

Kraków, w maju 1911 r.

KOMITET WYKONAWCZY:

P rz e w o d n ic z ą c y : S e k re ta rz :

D r. S tan isław Tomkowicz, D r. Józef M uczkowski, P rezes G rona konserw . G alicyi Zach. R a d ca są d u w yższego,

konserw ator.

Z a s tę p c a :

X . D r. Czesław W ądolny, P rałat - k u sto sz K apit. katedr, krak., P rzew ód, dyecez. R a d y artystycznej.

Prof. D r. A braham W ładysław , P rezes G rona kons. G alicyi W sch.

D r. K lem ens B ąkow ski,

A d w o k a t i sekretarz Tow. mił. hist.

i za b yt. K ra ko w a . D r. O sw a ld Balzer,

P rof. Uniw. lw ow skiego.

D r. Eugeniusz B arwiński, konserw ator.

D r. A leksander Czołowski, A rc h iw a ry u s z m. L w o w a , konserw ator.

X . D r. Jan Fijałek, Prof. U niw. lw ow skiego.

Prof. Dr. Ludw ik Finkel, konserw ator.

D r. Stanisław Goliński,

P rezes Z w ią zk u Tow. upiększania kraju.

Prof. D r. K a ro l H adaczek, konserw ator.

Zygm unt Hendel,

A rchitekt, kier. restaur. W aw elu.

Dr. K azim ierz K aczm arczyk, A d ju n k t archiw. aktów daw . m.

K rakow a.

Prof. D r. Feliks Kopera, D yrekto r M uzeum N ar., konserw ator.

D r. W ład ysław Kozicki, Sekr. Grona kons. Gal. W sch.

X . G erard K ow alski, (O. Cister.) Prof. D r. S tan isław K rzyżan ow ski,

P rezes Tow. m iłoś. hist. i zabyt.

K ra ko w a , konserw ator.

Prof. D r. Stanisław K utrzeba, konserw ator.

Leonard Lepszy,

S ta r szy R a d ca górniczy, konserw ator.

D r. W ładysław Łoziński.

Prof. D r. J erzy hr. M ycielski, P rezes Tow. opieki n a d poi.

zabyt. sz tu k i i kultury.

Prof. S ław om ir O drzyw olski, S ta r s z y R a d ca budow nictw a.

Prof. D r. Józef Siem iradzki, konserw ator.

Tadeusz Stryjeński, R a d c a budow nictw a.

J erzy W archałowski, R e d a k to r „A rchitekta".

Prof. D r. Tadeusz Wojciechowski, R a d ca dw oru.

(12)

4 K RA K O W SK I M IESIĘCZNIK ARTYSTYCZNY

dnia 15. m arca b. r. Przyczem zw raca się uwagę, że m anipulacya cłow a przy zagranicznych p rzesyłkach trw a częstokroć dw a dni lub dłużej.

D nia 16. m arca zb iera się jury, k tó re tw orzy k o ­ m itet pow yższy.

D nia 20. m arca odchodzi cały tra n sp o rt do A n t­

w erpii.

K oszta p rzesyłki z K rakow a do A n tw erp ii i z p o ­ w rotem ponosi kom itet. K oszta zaś przesyłki do K ra­

k o w a zw róci k o m itet tylko tym artystom , których, dzieła p rzy jęte b ęd ą na w ystaw ę an tw erp sk ą lub b ę d ą w ystaw ione w krakow skim p ałacu sztuki.

SPRZED AŻ DZIEŁ SZTUKI

W PA ŁA C U SZTUK PIĘKNYCH W KRAKO W IE w styczniu 1911 r.

W p ałacu sztuki przy placu Szczepańskim sp rz e ­ dano na w ystaw ie następ u jące o b razy : Zefiryna Ć w iklińskiego: »Koszysta« (K. 80), Ju lia n a F a ła ta :

»Synek a rty sty z pieskiem « (K. 300), Szym ona F ro - m era: »Studyum portretow e® (K or. 400), T eodora G ro tta : »W miedzy« i »Sekw ana« (Kor. 180), »Róże ponsowe® (Kor. 60), »Białe róże« (Kor. 175), A b ra ­ ham a N eum ana: »Tatry o zachodzie« (K. 250), »Łu- bień«, »Słońce popołudniowe®, »Przy M orskiem Oku«

(za ogólną kw otę 520 K.), W incentego W odzinow - s k ie g o : »Na fujarce« (K. 200), F . Ja b łc z y ń sk ie g o : a k w afo rt 9 (Kor. 240), Ju lii Z ieliń sk iej: O w oce (K.

100) i A u to p o rtre t (K. 150).

STOW A RZY SZEN IA A RTY STÓ W .

»R Z E Ź B A «

D ruga w ystaw a Tow. »Rzeźby« odbędzie się w bieżącym sezonie podobnie jak ubiegłej zimy.

O tw arcie w ystaw y n astąp i 8. lutego i trw ać będzie do 13. m arca b. r. P o p rzed n ia w ystaw a, k tó ra po raz pierw szy zgrom adziła w kilku salach dobór rzeźb polskich, dow iodła, że koniecznem jest tego rodzaju zestaw ienie dzieł w yłącznie rzeźbiarskich w salach um yślnie dla nich urządzonych. T ow arzystw o "R ze­

źba® w zięło sobie — jak w iadom o — za cel, u rz ą ­ dzać tak ie w ystaw y corocznie. K ażdy a rty sta polski i zagraniczny m oże nadsyłać sw e dzieła. T erm in o stateczny n adesłania u p ły n ął 31 stycznia 1911 loco gmach Tow. Sztuk P ięknych, lub — dla p rz e ­ syłek zam iejscow ych — krak o w sk i dw orzec kolejow y.

W szelkie k o szta tra n sp o rtu tam i z pow rotem p o ­ nosi arty sta, o ile nie m a osobnej um ow y z Tow Sztuk P ięknych. A d res dla k o respondencyi i ogło­

szeń : "Z arząd "R zeźby «, G m ach Sztuk P ięknych w K rakow ie, P lac Szczepański«. P rzesy łk ę należy adresow ać w prost do Tow . Sztuk P ięknych. Komi- syę przyjm ującą stanow i jury Tow. »Rzeźba«, zaś tym czasow y zarząd s k ła d a ją : K. Laszczka, L. Puget, J. Szczepkow ski.

»SZ T U K A «

N a w alnem zgrom adzeniu członków T ow arzystw a a rty stó w polskich »Sztuka« w dniu 9. grudnia 1910 r.

w ybrano now y W ydział n a r. 1910/11, W skład jego w eszli p p .: prof. Jó z e f M ehoffer prezes, prof. W.

W eiss zastęp ca przew odniczącego, Jó zef Czajkow ski sek retarz, St. K am ocki skarbnik, St. Podgórski zastę- ca se k re ta rz a

U chw alono urządzić n astęp u jące w ystaw y »Sztuki«:

1. W gm achu T ow arzystw a P rzyj. Sztuk P ięknych

w K rakow ie od 15. m arca 1911. (Term in zgłoszeń do 15. lutego p rzesy łek dzieł do 1. m arca b. r.)

2. W A ntw erpii na m iędzynarodow ej w ystaw ie sztuki w m aju 1911.

3. W L ondynie w grudniu 1911.

L isty i zgłoszenia do W ydziału adresow ać n a ­ le ż y : Jó zef Czajkow ski, K rak ó w R efo rm ack a 3.

T ow arzystw o A rty stó w P olskich "Sztuka® u rz ą ­ dza w bieżącym roku k ilk a w ystaw w k raju i za­

g ra n ic ą w niżej podanych term in ach : Term in

zgłoszeń

Term in przesyłek]

O tw arcie w ystaw y

K RA K Ó W | W y sta w a (

» S z tu k i«

15.

Lutego 1.

M arca

15.

M arca

A N T W E R PIA 1 M iędzyna­

rod o w a w ystaw a j

"Sztuki®

1 M arca

15.

M arca 1.

M aja

ZAGRZEB D oroczna w y sta­

w a "Sztuki®

1.

M arca

15.

M arca 1.

M aja

LONDYN The F in e A rt So-

ciety 148, N ew Bond S tre e t

London

Listopad

SOSNOW IEC. 15

Lutego

K A LEND ARZ W Y STA W

W PA ŁA C U SZTUK PIĘK NY CH W K RA KO W IE N A N AJBLIŻSZY OKRES.

Do 5 lutego 1911 ro k u W ystaw a ogólna. W ielki obraz J a c k a M alczew skiego: "N iew ierny Tomasz®, kollekcye o b razó w : A brah am a N eum ana, J a n a R ub- czaka i T eo d o ra G rotta.

Od 8. lutego do 13. w łącznie m arca b. r. w y­

staw a Stow arzyszenia "Rzeźba®, tudzież w m ałej sali w y staw a ogólna obrazów .

O d 15. m arca do k o ń ca k w ietn ia b. r. w ystaw a ob razów i rzeźb T ow arzystw a »Sztuka«

N E K R O L O G IA .

PR O F. W ŁAD YSŁA W CZACHÓRSKI zm arł 13.

stycznia 1911 r. w ó l r. życia w M onachium . P o w ta ­ rzam y za Słow em w a rsza w sk im w spom nienie o z a ­ służonym dla sztuki polskiej a rty ś c ie : U rodzony w r.

1850 w Lublinie, tam odbył nauki gim nazyalne i otrzy ­ m ał początki rysunków od m alarza p o rtecisty U rbań­

(13)

K RA KOW SKI M IESIĘCZNIK ARTYSTYCZNY 5

skiego. W 1866 r. był uczniem szkoły rysunkow ej w W arszaw ie, a jednocześnie pryw atnym uczniem pro feso ra tej szkoły H adziew icza. W 1868 r. w yje­

chał do D rezna, a w ro k później do M onachium, gdzie był w A kadem ii pod Pilotym do r. 1873. Z tego czasu pochodzi pierw szy jego obraz sam odzielny

"W stąpienie do klasztoru«. W latach 1873 i 1874 C zachórski podróżuje po W łoszech, gdzie m aluje

"H am leta z aktoram i«. Od 1879 r. zam ieszkał na stałe w M onachium i z w ielkiem zam iłow aniem obrabiał tem aty potoczne, u b ierając p o stacie sw e w stroje XVII w., tudzież o taczając je pięknem i akcesoryam i z tej epoki. O brazy cieszyły się w Niemczech, F ran- cyi, A nglii i A m eryce w ielkiem pow odzeniem .

M alarstw a polskiego był W ładysław Czachórski ozdobą. Nie w rozum ieniu: talen tu górującego nad tw órczością koryfeuszów sztuki m alarskiej polskiej, ale jako dostojny przedstaw i ciel zrów now ażonego a ele­

ganckiego stylu. Zarów no koncepcyąm alarską, jak m a­

larsk ą tech n ik ą sw oją w nosił C zachórski do m alar­

stw a naszego, su i generis arystokratyczność w ykw intu ku ltu ry zachodnio-europejskiej. M ożna było gustow ać lub nie gustow ać w takiem , do pew nego stopnia, zacieśnieniu indyw idualności artystycznej, w takiej niem al jednostronności i rafin ery i sm aku — ale nie było dw óch zdań o w ysokim poziom ie dzieł m alar­

skich niepospolitego artysty.

P oczątkow o, pod w pływ em m onachijskiego mi­

strza swego. P iloty'ego, chłodny a retoryczny, b a r­

dziej ilustrujący niż m alujący, zdaw ał się być p o ­ chłonięty cały historyczno - anegdotycznem i kom po- zycyami, przedew szystkiem dużych rozm iarów . Z tej też epoki posiadam y obraz C zachórskiego "H am let rozm aw iający z aktoram i«, k tó ry pierw szy im ię a r­

ty sty rozsław ił. Pow oli jed n ak w ycofał się C zachór­

ski z tych, jakby burzliw ych i szerokich fluktów, pociągany coraz bardziej przez form ę rzeczy niż przez ich tre ść w ew nętrzną lub zbiorow ą ideow ość. W zra­

stało w nim um iłow anie św iata zew nętrznego oraz sztuki — b raci G oncourtów , z k tó ry ch »duchem«

w iele m iał C zachórski w spólnego.

P o p rzestał n a lubow aniu s i ę : w ykw intem , b la ­ skiem, w zorzystością, gracyą, m igotliw ością — w przy ­ rodzie i sztuce. W o d tw arzan ia zaś "bibelot’ów« ży­

cia oraz rzeteln y ch ornam entów naszego otoczenia zagłębił się ostatecznie w szystek i w m alow aniu ich doszedł do niepospolitego w irtuozostw a, aby nie p o ­ w iedzieć m istrzow stw a. Bez w zględu na to, czy m a­

low ał »bibelot« w postaci prześlicznej, w ielkośw ia- tow ej dam y XVII stulecia, zazw yczaj w białej lub jasnej sukni z ciężkiego, połyskliw ego jedw abiu, 0 sutych, bogatych garnirunkach, czy też zap atrzy ł się z ró w n ą rozkoszą na przepyszny okaz serw skiej p o rcelan y mebel, jaki starofrancuski przenajczystszy w stylu a n aw et p ęk k w iatów — byle nie »polnych«.

N iem a obrazu C zachórskiego z a ty tu ło w a n e g o :

"W azon, czy kobieta« ?. C zachórski niem al zaw sze m alow ał, w spółcześnie, n a jednej linii a rty sty c z n e j:

1 k obiety i w azony. M alow ał dla sm akoszów zag ra­

nicznych, k tó rzy drogę do jego m onachijskiej p ra c o ­ w ni znali doskonale, i oddaw na. M alow ał dla sp ad ­ kobierców w ytw orności i fortuny sw oich b o h aterek obrazow ych dla ty ch pałaców i sal, k tó ry ch fragm en- ta rn e n astro je daw ne i najrozkoszniejsze ongi zak ątk i odtw arzał,

I podobnie, jak obrazy Czachórskiego, ta k też i jego samego, najm ilszego z ludzi, cechow ał styl jakiś nieuchw ytny — nietegoczesny. P o w ia d a ją , że obcujący w ciąż ze sobą ludzie stają się do siebie

podobni. C zachórski, obcując z w ersalską p rzeszło ­ ścią fran cu sk ą, stał się pow oli, a w każdym calu, jakby rów ieśnikiem i poufałym tych dam z jego obrazów , w iecznie m łodych, nieskazitelnie dystyngo­

w anych, pełnych ta k tu i uprzejm ości, otoczonych gobelinam i i kw iatam i w przepysznych w azonach.

W m alarstw ie polskiem zgasł ze śm iercią C za­

chórskiego całkiem niepow szedni to n b arw n y — a zarazem "dobry ton« ary sto k racy i sm aku i ary- stokracyi ducha.

Cz. J.

T STA N ISŁA W KUCZBORSKI, tragicznym i sm u­

tnym tonem Sztuki naszej — to ton żałoby jak i się zbyt często przez Jej barw n e a królew skiego p rz e ­ pychu pełne, k a rty przew ija. W żadnem innem b o ­ w iem społeczeństw ie artystycznem k w iaty z drzew a sztuki ta k w cześnie nie o p ad ają jak w Polsce.

T ak n iedaleką odległość czasu dzieli nas od śm ierci ś. p. W ojtkiew icza — a już stanęliśm y nad now ą trum ną kry jącą rów nież m łode istnienie, zgasłe w chw ili najpiękniejszego i najbujniejszego rozw oju.

Ś. p. S tanisław K uczborski (ur. 1881 r. f 1911) był m alarzem , i przedew szystkiem m alarzem . S p o k re ­ w niony blisko z dw om a najpotężniejszym i k o ry feu ­ szam i polskiego m alarstw a w jego nie literackiej ale istotnie m alarskiej epoce, odziedziczył praw em rodzinnego spadku po w uju swym M aksym ilianie i A leksandrze G ierym skim ta le n t na w skrość a rty ­ styczny. Od pierw szych jeszcze akadem ickich p rac (»M atka« nagrodzona p rzed laty kilku w krakow skiej A kadem ii Sztuk pięknych, gdzie zm arły był uczniem p ro feso ra L. W yczółkow skiego, m edalem srebrnym ) K uczborski silnie stan ął na gruncie m alow niczo- ści. Nie sprow adziły go z tej ścieżki później ani now inki z zachodu i w schodu o jakich się w kon- w entyklach m ówiło, ani też dw uletni p o b y t w P a ­ ryżu i najnow sze p rąd y najm łodszej francuskiej sztuki.

S zeroka sk ala tego bujnego talen tu — z chw iłą kiedy środki techniczne zostały przezeń należycie o p an o ­ w ane — poczęła się z rozm achem i tem peram entem w ypow iadać i opow iadać o rzeczach i tem atach n ie ­ raz daleko od siebie odbiegających a przecież pew ną zaw sze rę k ą ta k w k ształcie jak i w myśli zasadni­

czej ujętych i w k a rb a c h w ielkiego artystycznego sm aku przeprow adzonych. Po w iele obiecującym

»Pogrzebie« (nagrodzony ria konkursie T ow arzystw a Sztuk Pięknych w W arszaw ie) rezultacie pobytu i pożycia z nadzw yczajnie kolorow ym i chłopam i p o d ­ krakow skim i — w yjechał ś. p. K uczborski do Szw e- cyi. Ju ż po kilkum iesięcznym pow rocie ztam tąd m o­

gliśmy oglądać w krakow skim "P ałacu Sztuk P ię ­ knych® jego zbiorow ą w ystaw ę kilkudziesięciu płó cien pow stałych tam że. »Mariny« i to przew ażnie szare północne m orza z subtelnie odczutym "tonem srebrnej rybiej łuski", zachody i w schody słońca, p o rto w e tam y o k tó re w oda rozbija i rozpryskuje się z niepoham ow aną w ściekłością, połow y o b ­ fite ryb i sm utne p ó łnocne w ybrzeża, w szystko to przep ro w ad zo n em było z ogrom ną m alarską konse- k w e n c y ą , — w owym tonie srebrnym , bynajm niej jed n ak nie nudnym przez sw oje p o w tarzan ie się ale przeciw nie pełnym niezm iernego b ogactw a w n a ­ tężen iach i przejściach b arw od ciem nych, p raw ie czarnych głębin m orskich, do jasnych srebrnych o p a­

łów słonecznego nieba tych północnych k rain . O pa­

now anie m ateryału i w erw a techniczna zapow iadała nam już pomimo m łodego w ieku a u to ra — m alarza niepow szedniej ręki. Niedługo potem w gronie m ała-

(14)

6 K RA KO W SKI M IESIĘCZNIK ARTYSTYCZNY

rzy i lite ra tó w spędzających drogi czas p rzy czarnej nudzie i kaw ie, w dziś już d o stateczn ie popularnej

»M ichalikowej jam ie«, urządzono sobie stolik z a ­ o p atrzo n y w farby, k redki, pędzle i pióra, którym i też co dnia, m iłych k rakow skich bliźnich — nikom u węgli, p ió ra lub p astelu nie żałując — skrzętnie

» u rz ą d z a n o !« K uczborski, bohemien p a r exellence — b ył n atu raln ie jednym z najpracow itszych gości w ow ym czasie, przy tym literacko-m alarskim sto ­ liku kaw iarnianym , i z nim to pew nego różow ego w schodu słońca — J a n A ugust K isielew ski w racając w dom ow e pielesze w padł na pom ysł założenia «Zie­

lonego balonika«. K iedyś — k to ś pisząc historyę tego jedynego polskiego, w najszlachetniejszem zn a­

czeniu, k ab aretu , nie będzie mógł pom inąć K uczbor- skiego jako jednego z jego pierw szych założycieli i fundatorów .

I znów po św ietnej epoce zabaw y i rakietow ych w ybuchów "Z ielonego Balonika«, kochany Stach za­

braw szy pew nego pięknego p o ran k u sw oją m łodą rodzinę w yjechał w n ad sek w ań sk ą stolicę. Tylko my artyści w iem y jak ciężkim w ysiłkiem i trudem co­

dzienny chleb p ary sk i opłacać trz e b a i ja k ą to zi­

m ną a trzeźw ą rez e rw ą to m iasto ukochane nam się w yw dzięcza. P o dw u latach ciężkiej w alki o b y t p o ­ w róciw szy z P a ry ż a osiedlił się na stałe w W ar­

szaw ie. I spodziew ać się w łaśnie należało, że m łody arty sta dojrzaw szy dośw iadczeniam i, posiadłszy śro d ­ ki w yrażania się, w zbogaci ojczystą Sztukę nieje- dnem dziełem godnem jego talen tu i spełni nadzieje w nim po k ład an e. N iestety nieubłagana śm ierć p rze­

cięła to m łode bujne życie.

N iechaj mu ta ziem ia ro d z in n a , k tó rą jako w ierny jej syn hym nem p ięk n a w ielbił, lekką b ę d z ie !

K raków , 20. stycznia 1911. H . U.

H IPO LIT ŚLEPO W RO N FILO CH O W SK I długo­

letn i i zasłużony k o resp o n d en t T ow arzystw a P rz y ja ­ ciół sztuk p ięknych w K rakow ie zm arł 9. grudnia 1910 r. w 66 roku życia. P o stać to b y ła niezw ykle piękna, dla spraw publicznych zaw sze na usługi go­

tow a, m iłująca sztukę polską z zapałem i pośw ięce­

niem. S praw y T ow arzystw a uw ażał za swoje, b ronił idei kulturalnych, zyskiw ał coraz to now e szeregi członków T ow arzystw a i rozum iał doskonale, że przez pozyskanie licznych zw olenników w szerokich w a r­

stw ach społeczeństw a tw orzy się finansow ą p o d w a­

linę dla rozw oju i rozkw itu sztuki.

J a k o członek kom isyi kontrolującej spełniał p rzy ­ jęte na się obow iązki zaw sze chętnie i fachow o.

C ześć jego pam ięci!

Z TOW. UPIĘKSZENIA M. KRAKOWA I OKOLICY.

P iękno k raju , k tó reg o o c h ro n ę , postaw iło sobie nasze T ow arzystw o, jako obow iązek w raz z silniej­

szym ten tn em życia zostało zagrożone falą bezm y­

ślnego k ołtuństw a. W ślepej pogoni za chw ilow em użyciem i zdobyw aniu środków na nie, ogół depcze nietylko to, co było w ynikiem k u ltu ry naszych p rz o d ­ ków , ale tak że to, co stw orzonem zostało bez w spół­

u działu człow ieka. Pośpiech, ta n d e ta i spekulacya w szalonym tań cu niszczą w szystko, pozostaw iając po sobie pustkę i czczą b ezduszną form ę b a ra k o ­ wego i kasarnianego życia. — D w a te w yrazy »p i ę- k n o k r a j u « m ieszczą w sobie tak ie m nóstw o za­

dań, ta k i ogrom m ateryału, że m usim y go sobie roz- segregow ać, aby w ażnych sp raw nie uronić — chcem y bow iem , odpow iednią m iarą m ierzyć każd y fak t i z n a ­ szej p racy najw iększe dobro dla k raju w ykuć. D la czysto o ryentacyjnych w zględów , z całą św iadom o­

ścią, że każdy podobny podział jest sztuczny, dzie­

limy nasz m atery ał n a : k r a j o b r a z o w y i n a e s t e ­ t y k ę m i a s t . Choć ta druga jest tylko częścią k ra ­ jobrazu, to jed n ak jako e stety k a siedzib naszych ma cechę tw o ru ludzkiego i p rzeto musi być o d ręb n ie trak to w an ą. Bez p ed an te ry i przy stosow aniu tego podziału będziem y obie części w m iesięczniku tr a ­ ktow ali.

O bow iązkiem naszym jest w yjaśnić, czem uśm y byli zm uszeni daw ną m etodę Tow., w y rażającą się w U p i ę k s z e n i u , od kilku już lat, porzucić. W śród dobrobytu naszych miast, jeśli chodzi o ich estety ­ czną stronę, d robne w y siłk i upiększania, stają się śm iesznem i, gdy się nie rozporządza przynajm niej krociow em i śro d k am i; za to regulow anie opinii p u ­ blicznej przez każdorazow o pow oływ anych do tego znaw ców , staje się fundam entalną zbiorow ą p ra c ą i na tej o p arty jest program , stosow any już od kilku lat.

Słow o jedno do w sp ó łm y ślącej, a choć niew iel­

kiej garstki tych, dla k tó ry ch k u ltu ra kraju, jego ze­

w n ętrzn a szata, te n profil naszej rodzinnej ziem i jest w ięcej w art, niż w szystko niszcząca sp ek u lacy a, nie tam ujących przez to jed n ak zdrow ego rozw oju n a ­ szego dobrobytu. Tych prosim y o pom oc, o d o sta r­

czenie m ateryału, o w spółpracow nictw o, czy to p ió ­ rem , czy w skazów kam i, czy ap a ra te m fotograficznym , czy te ż rysunkiem . W szystko co jest piękne, szla­

chetnie odpow iadające sw ojem u celow i, zarów no stare, jak now e b ędzie nas cieszyć i tem dzielić się będziem y z czytelnikam i, w szystko zaś co szpetne, lub te ż co zbrzydziło daw ną p ięk n ą fo rm ę , co jest czcze, banalne i niestosow ne p ostaram y się n a p ię ­ tnow ać, ostrzec lub przeszkodzić p rzed jego u tw o ­ rzeniem , chłoszcząc p raw dą.

P od tem hasłem zapraszam y do w spólnej pracy.

R e d a k c y a działu T. U. K . ZW IĄ ZEK TOW A RZY STW U PIĘK SZEN IA K R A JU pow stał w K rakow ie z inicyatyw y Prezydyum T ow .

upiększenia m. K rakow a.

N ow a instytucya p ostanow iła sobie za zadanie skupienie działalności istniejących T ow arzystw p ro - w incyonalnych w jednolitej akcyi, k tó ra jedynie na tej drodze m oże osiągnąć pow ażne re z u lta ty i w y­

w rzeć w pływ w k ieru n k u ochrony polskiego k ra jo ­ brazu. Na czele Zw iązku jako prezes honorow y sta ­ n ą ł Eks. Leon hr. Piniński, prezesem czynnym obrany został D r St. Goliński, w iceprezesem D r K arol G ór­

ski z P odgórza, sek retarzem D r H. K unzek, z astę­

p cą se k re ta rz a F r. A yw as z W ieliczki, skarbnikiem M. W alczak. Do Zw iązku p rzy stąp iły Tow, upiększ, m ia s t: K rakow a, P odgórza, W ieliczki, S anoka i R ze­

szow a. W ydział odbył dotąd dw a posiedzenia, na k tó ry ch uchw alił szereg postulatów , m ających w ejść w życie w czasie najbliższym , m iędzy innem i u sta ­ lono listę w ydaw nictw Zw iązku oraz przedsięw zięto

(15)

KRA KO W SKI M IESIĘCZNIK ARTYSTYCZNY 7

urząd zen ie w ystaw y polskiego k rajo b razu i b u d o ­ w nictw a. E nergiczne k ro k i zostały w drożone rów nież w k ieru n k u p ow ołania do życia now ych T ow arzystw , z k tó ry ch dw a w e Lw ow ie i Z akopanem , są w toku zaw iązania się.

W A LN E ZEBRANIE CZŁONKÓW TOW.

U PIĘK SZEN IA M. KRA KO W A I OKOLICY odbyło się w dniu 10. grudnia z. r. w sali T ow a­

rzystw a T echnicznego. Po przyjęciu protokółu, sp ra ­ w ozdania rocznego zam knięcia rachunków oraz udzie­

leniu W ydziałow i absolutoryum z czynności, uchw a­

lono w niosek W ydziału o zm ianę nazw y T ow arzystw a na lepiej odpow iadającą istocie jego działalności t. j.

T o w a r z y s t w o o c h r o n y p i ę k n o ś c i K r a k o w a i o k o l i c y . W alne zebranie poleciło n astępnie do w ykonania W ydziałow i zapadłe uchw ały, jako t o : zajęcie się spraw ą ogłoszeń i afiszów, w niesieniu p ro ­ testu p rzeciw zam ierzonem u postaw ieniu k aw iarn i na plantach, o raz m em oryału w spraw ie zasadniczej n ie ­ tykalności te re n u plantacyi, tudzież ochrony błoń od zabudow ań. W rezultacie przeprow adzonego w yboru now ego W ydziału na r. 1911, w skład tego w eszli p p .:

A ksentow icz T eodor, B ukow ski Ja n , D ębicki S ta n i­

sław, E kielski W ładysław , D r G oliński Stanisław , H endel Zygmunt, D r K lein Franciszek, K łeczek A n ­ drzej, D r K o p era Feliks, D r K unzek H enryk, Laszczka K onstanty, D r Leo Juliusz, Lepszy L eonard, D r Mu- czkow ski Józef, N oskow ski W itold, Br. P uszet Lu­

dw ik, Szyszko-Bohusz A., W alczak M ieczysław , W ar- chałow ski Jerzy, W ojtyczko Ludwik, W yczyński K azim ierz.

Do Komisyi rew izyjnej pp. E ustachy Ja x a Chro- now ski, Stanisław W ójcikiew icz i T adeusz Rżąca.

Z ebranie zakończyły pięk n e p rojekcye św ietlne z fo­

tografii barw nych, przedstaw ione przez p. Rzącę, k tó re w zbudziły u zebranych niezw ykłe zain tereso ­ w anie, oraz ro zd an ą została b roszura »W obronie piękności kraju« m iędzy obecnych na posiedzeniu członków T ow arzystw a, jako prem ium za ro k 1910, PO SIED ZEN IE W YDZIAŁU TOW . U PIĘK SZEN IA

M. KRA KO W A I OKOLICY

w dniu 31. grudnia 1910 odbyło się po raz pierw szy w lokalu w łasnym T ow arzystw a przy ul. Biskupiej 5., w licznym kom plecie. Na w stępie p rzeprow adzono w ybory Z a rz ą d u , k tó re w ypadły trzeci ro k z rzędu w składzie niezm ienionym , m ianow icie: prezesem w y­

b ran y został D r St. Goliński, w iceprezesem re k to r T. A xentow icz, sek retarzem D r H. K unzek, sk arb n i­

kiem M. W alczak. Żywe obrady toczyły się n astępnie na tem at, pow ierzonego T ow arzystw u do rozpisania, konkursu na fasadę gmachu w R ynku gł., k tó ry ma być przebudow any jako siedziba filii jednej z w ielkich instytucyi finansow ych lw ow skich. D la spraw y tej w y­

b ran o k om itet z pp. prof. E kielskiego, D ra H. K unzeka i arch. W ojtyczki i W yczyńskiego, k tó rzy m ają w y­

praco w ać su b strat konkursu. R ów nie ożyw iona dy- skusya toczyła się w kw estyi w ykonania poleconych przez W alne Z grom adzenie u ch w ał, dotyczączcn ochrony plantacyi. D efinityw ne o p racow anie poru- czono komisyi, do k tó rej w eszli pp. prof. Ekielski, ra d c a K łeczek, D r K lein i D r K unzek. W spraw ie uporządkow ania R ynku głów nego polecono Prezy- dyum na p odstaw ie przeprow adzonej an k iety z esta­

w ić opinię do p rzedłożenia na przyszłem posiedzeniu.

PR Z Y SZ Ł Y W Y G L Ą D K R A K O W A . K raków rozpoczyna now y okres życia. Jeżeli je ­ szcze daleko mu do obszaru i św ietności jak ą b ły ­ szczał za czasów K azim ierza W ielkiego, kiedy z p rz e d ­ m ieściam i liczył dw ieściekilkadziesiąt tysięcy m ie­

szkańców , to jed n ak sam ą siłą w łasnej kultury i położeniem w odkrytem , n iestety nie dla nas, z a ­ głębiu węglowym, daje gw arancyę, iż ro zro st obecnie ustaw ow o apro b o w an y i uśw ięcony nazw ą »wiel- kiego«, nie jest chwilowy. T rzeba bow iem pam iętać, że po przeniesieniu stolicy królów polskich do W a r­

szaw y po raz pierw szy a po przejściach pow stania kościuszkow skiego pow tórnie, m iasto nasze kurczyło się niezm iernie szybko i do tego stopnia, że liczbę stałych m ieszkańców obliczano n a kilka zaledw ie ty s ię c y !

Od stu lat idziem y pow oli ku lepszem u. W tej przełom ow ej dla now ych dzielnic m iasta chwili tem spokojniej m ożna się zapatryw ać na kw estyę p rzy ­ szłego w yglądu K rakow a, że w iększość m ieszkańców zgodziła się już b ezprzecznie na zachow anie m iastu tego ch arakteru, jaki mu dyktuje trad y cy a historyi i kultury. Zrozum iano jeszcze w sam czas, że w y­

glądem szablonow ym »europejskim « nikom u zaim ­ ponow ać nie będziem y w stanie, a zatracając pow oli p rzep ięk n e zak ątk i m iasta, lub pom niki daw nej a r­

ch itek tu ry pozbyw am y się tego uroku jakim tchnie K raków dla każdego P o lak a k tó ry oprócz serca chciałby i Oczy daw nych p am iątek kultem nasycić W zględy te jasne w ystępują w yraźniej przy usiło­

w aniach skierow ania św iatow ego ruchu turystycznego k u naszym stronom , ruchu, przynoszącego m ilijony rocznego dochodu już nie sam ym Szw ajcaryi i W ło ­ chom, ale i bliższym nam krajom jak Tyrolow i i C ze­

chom.

A kcya w tym k ieru n k u jest w praw dzie jeno w p o ­ w ijakach i czeka nie tyle na silną rę k ę energicznego organizatora, ile na w yposażenie tej ręk i w n iezb ę­

dne środki m ateryalne. A le sam ą siłą faktów , chcąc poznać i Polskę, coraz bardziej ściągają do nas zło­

todajni turyści. A im w ięcej do po k azan ia m ieć b ę ­ dzie nasz gród kochany, im bardziej bodaj śród­

m ieście »myszkę« zachow a, tem szybciej w arte ry - ach jego krążyć może to obce, niezbędne złoto podsycając anem iczny obieg w łasnego.

Jeżełi te m otyw y czysto m ateryalnej pobudki usposabiają ogół m ieszkańców do sym patyi dla h a ­ sła zachow ania c h arak teru m iasta, to ideały sztuki i p ięk n a w yznaw ane przez członków jed en astu to ­ w arzystw kulturalnych są ta k zasadniczo blizkie, iż nic dziw nego, że w w ażniejszych kw estyach »die ob eren Zehntausend« m ieszkańców K rakow a idą rę k a w ręk ę i że udało im się już niejeden zam ach przez t. zw. burzym urków planow any, zażegnać.

T ow arzystw o upiększenia m iasta K rakow a i ok o ­ licy jest najbardziej pow ołanem do czuw ania nad przyszłością w yglądu K rakow a, a przyznać trz e b a że dotychczasow a kilkoletnia działalność i w ybitne stanow isko członków w ydziału dają gw arancyę, że od spokojnej obrony przeszedłszy już gdzieniegdzie

»do ataku«, nie pozw oli w ygodnem u szablonow i z a ­ p anow ać tam , gdzie położenie i znaczenie now ych

dzielnic nakazują dopuszczenie w ybitnych indyw i­

dualności do pracy,

Że Prezydyum m iasta nie tylko teo rety czn ie i za­

sadniczo sprzyja działalności dążącej do upiększenia K rakow a w idzim y z chętnego w spółudziału jego w p racach odnośnego T ow arzystw a, w reszcie z cza­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Warcholik Stanisław: Szkolnictwo ludowe polskie na SJązku. Kontrola funduszów szkolnych miejscowych. Przepełnienie w lwowskich szkołach publicznyci. Uwagi nad

Jeden z dzienników lwowskich (Słowo Polskie, Nr. października) pisze w sprawozdaniu z komisyi szkolnej, że komisya „w ita z radością fakt zdecydowania się

winno wiedzieć, co to jest ziemia polska, jak wygląda, jakie ludy na niej się rozsiadły, a oprócz geografii wioski, powiatu, kraju, winno znać dobrze geografię

żyteczne skutki, pracował dla zawodu nauczycielskiego bez wytchnienia. Większość kolegów wybrała go też delegatem nauczycielstwa ludowego do Rady szkolnej

cza dziecko niejeden pogląd praktyczny w przyszłości. Płonną jest więc obawa, by dzieci, które, bawiąc się, pracują, nie nauczyły się pracy traktować stale

natów. Stosunek obu tych zakładów: seminarjum i internatu powinien być tak ułożony, aby działalność ich wzajemnie się uzupełniała. Gdy zadaniem głównem

gółowym nauki robót, przerzuciłem ją okiem, kartka ‘za kartką, szukając przedewszystkiem owej „now ości“ — i nie znalazłem jej wcale. Przystąpiłem wobec

dzinnego“ , jako przedmiotu obowiązkowego, ale równocześnie starał się skuteczność nauki języka ojczystego zredukować do minimum przez narzucenie szkołom, nawet