• Nie Znaleziono Wyników

Odrodzenie : tygodnik, 1945.12.23-30 nr 56-57

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odrodzenie : tygodnik, 1945.12.23-30 nr 56-57"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

msśgiĘmm

:Tt^iuic :i n 'i»:inr.łiTii i'tjnu»■

( S T O r 'in iW ir jilg

W A R S Z A W A — S T A R E M IA S T O , (sztych z 1772 r .) C A N A L E T T O

W I S Ł A

S poglądam z -o k n a p ra c o w n i, w k tó r e j p o ­ w s ta ją ko n c e p c je p la styczn e n o w e j W arsza­

w y . N a p ie rw s z y m p la n ie be zła dnie ro z rz u c o ­ ne, b u d y n k i; d a le j p a rk ła z ie n k o w s k i, posza­

r z a ły od .chłodu; za n im rozleg ła, p ła s k a do­

lin a W is ły z szeroką w s tę g ą rz e k i; w g łę b i' m ajaczą m ię k k ie k o n tu r y zab u d o w a ń o p a r­

ty c h o ścianę lasu. Słońce w y ła n ia się zza c h m u r, p ro m ie n ie je go . o ż y w ia ją n a jp ie r w p rz y g a s ły m a s y w p a rk u , ś liz g a ją się po n a d ­ w iś la ń s k ic h łą k a c h , ro z ja ś n ia ją na g le szarą ta flę w o d y , w re szcie m u s k a ją za m g lo n y las n a h o ry z o n c ie i n ik n ą . M a je s ta ty c z n a ro z le ­ g ła d o lin a W is ły , zazw yczaj ja k b y p rz y c ic h ła , o ż y w iła się na k ró tk o , o lś n iła i z n ó w z a m ilk ła .

J a k b y w y d o b y ć w p e łn i p ię k n o tego k r a j - * obrazu? J a k u ja rz m ić W isłę , w p rz ą c ją do k o m p o z y c ji p la s ty c z n e j sto lic y ? J a k u c h w y ­ c ić w d ło n ie je j p o tę ż n y n u r t, aby ob da rzyć m ia s to całą je j krasą? • •

U r o k W is ły n a js iln ie j p rz e p ra w ia do nas;

g d y je ste śm y w be zpo średn ie j je j blis k o ś c i, g d y p a trz y m y na je j r u c h liw e w o d y , g d y z n u ­ żen i z g ie łk ie m m ia s ta s łu c h a m y je j szumu.

C ałą w ie lk o ś ć W is ły od czuw am y, o d m ie rz a ją c k r o k a m i na i ,oście szerokość je j k o ry ta . B u l­

w a r y nadbrzeżne i gęsto prze rzuco ne most.y z a c ie ś n ia ją k o n ta k t z w o d ą m ie szka ń có w s to ­ lic , ro z s ia d ły c h po o b u s tro n a c h rz e k . K r a m y

a n ty k w a riu s z y na z a cie n io n ych b u lw a ra c h w z d łu ż S e k w a n y ; w dole cicha ścieżka tu ż p o ­ n a d c hłod ną ta flą w o jly : s ie la n k a w sam ym sercu Paryża. T a m iz a to przede w s z y s tk im "

w ie lk i p o r t; w z d łu ż je j brzegów , zwłaszcza p rz y u jś c iu do m o rz a , ro z ło ż y ły się s k ła d y i fa b ry k i. A le ta n i, gd zie w y b rz e ż e dostępne je s t d la p u b lic z n o ś c i, ła w k i stojące w ś ró d so­

c z y s te j z ie le n i tw o rz ą oazę w k a m ie n n e j p u ­ s ty n i w ie lk ie g o m ia sta . _ ■

A le T a m iz a m a k o ło m o s tu w e s tm in s te r- skie gó ty lk o 235 m e tró w , S ekw ana lic z y oko ło 180 m e tró w szerokości, rz e k a M o s k w a je s t je ­ szcze węższa. In a c z e j W isła . M o s t P o n ia to w ­ skiego c ią g n ie się na dług ości p ó ł k ilo m e tra , je g o w ia d u k t je s t jeszcze dłuższy, cała b u ­ d o w la m a 1200 m e tr ó w długości. Je że li n a w e t po p rz e p ro w a d z e n iu r e g u la c ji ta fla W is ły z w ę z i się, szerokość je j d o lin y pozostanie n ie ­ z m ie nio na . Na p o łu d n ie od m o s tu P o n ia to w ­ skie go w y s o k i brzeg rz e k i od da la się jeszcze od je j k o ry ta , d o lin a W is ły rozszerza się m a ­ je s ta ty c z n ie . K ażd a rzeka tw o rz y zaporę w o r ­ ga n izm ie m iasta. G dy, szerokość je j je s t n ie ­ znaczna, ła t w o ją prze zw ycię żyć, ąle w m ia rę tego ja k rośnie, w o da od da la o b y d w a brzegi, z w ią z k i m ię d z y n im i słabną, aż w re szcie m ia ­ sto w y b ie ra sobie ty lk o je d e n z n ic h . S ta lin ­ g ra d je s t ta k im m ia s te m je d h o b rz e ż n y m ,

się na długości d z ie s ią tk ó w k il o ­ m e tró w w z d łu ż t p a b rz m ia łe j w o d a m i do­

p ły w ó w W ołgi- D o lin a W is ły osiąga na te­

re n ie W a rsza w y ta k ą szerokość, że m ia s to le ­ w o - i p ra w o brzeżn e n ie tw o rz y t,ak o rg a n ic z n e j całości, ja k W s to lica ch nad T am izą, S e k w a ­ n ą czy M o s łw ą .’ N a w e t znaczne 'zw ię kszen ie lic z b y m o s tó w n ie w ie le b y pom ogło, n ie , w y ­ p e łn iły b y ic h n ie p rz e rw a n e p o to k i w o z ó w i p rz e c h o d n ió w , spieszących w je d n ą ,i d ru g ą s tronę , c h a ra k te ry s ty c z n e dla ty p o w y c h sto ­

lic obuhrzeżnych. Z resztą w n ie w ie lk ic h o d ­ stępach w zn ie sio n e d łu g ie w ia d u k ty i m o s ty p o z b a w iły b y W arszaw ę u ro k u ; ja k im d o m i-, n u je n a d in n y m i s to lic a m i — m a je s ta ty c z n y c h , ro z le g ły c h p e rs p e k ty w w z d łu ż d o lin y rz e k i.

D lateg o k r a jo b ra z W is ły p o w in ie n mifeć w sw e j ś ró d m ie js k ie j p a r t ii in n y c h a ra k te r a n iż e li n a o d c in k a c h p e ry fe ry jn y c h . P om iędzy m ostem P o n ia to w s k ie g o ;i C yta d e lą d o lin a W i­

s ły zwęża się, o b y d w a b rz e g i z b liż a ją się do siebie. N a tu ra w yzn acza ten .fra g m e n t d o lin y na p rz e p ra w y . Is to tn ie — t u p o w s ta je m ia s to śred niow ieczne na brze gu le w y m , a po p rz e ­ c iw le g łe j s tro n ie ludne, osiedla; tu z w ią z k i m ię d z y o b yd w o m a brze g a m i są i p o w in n y być n a d a l n a js iln ie js z e ; tu w y ra s ta ją m o s ty łą ­ czące W arszaw ę z Pragą. Na ty m o d c in k u m ia s to m a n a jb a rd z ie j d w u b rz e ż n y c h a ra k te r;

lic z b a mostó.w d la ru c h u osobowego p o w in n a tu b yć m o ż liw ie w ie lk a . B yć inóże, że i d a le j na p ó łn o c y trze b a będzie w zn ieść dalsze m o - stj^, ab y pow iązać Ż o lib o rz i B ie la n y z p r o ­ je k to w a n ą na p rz e c iw le g ły m brze gu w ie lk ą dzielnicą» p rze m ysło w ą .

N a to m ia s t n a p o łu d n ie od m o stu P o n ia to w ­ skiego k r a jo b ra z z m ie n ia się. W y s o k i brzeg od da la się od k o r y t a .rz e k i, d o lin a W is ły je s t coraz szersza i rożleglejsza. Ze S k a rp y zstę­

p u je k u d o lin ie s ta r y <Jrzew.ost.an p a r k u 1,U ja­

zdow skiego i - Ł a zie nek. N a prze ciw lte g łym b rz e g u zab ud ow a u ry w a się na S askiej K ę ­ pie, za n ią ciągną się podm okłe' te re n y n ie - b u do w la ne . Na ty m o b c in k u W arszaw a staje się m ia s te m je d n o b rze żń ym , z w ią z k i m ię d z y o b yd w o m a b rz e g a m i słabną. N a stę pn y m ost p o w in ie n b y ć z b u d o w a n y do piero znacznie d a le j, będzie on służyć racze j ru c h o w i d a le k o ­ bieżnem u, o m ija ją c e m u m iasto. P rz e c in a n ie ro z le g ły c h p e rs p e k ty w d łu g im i m o s ta m i i w ia d u k ta m i b y ło b y n ie p o ż ą d a n e .'W is ła z m ie ­ n ia tu s w ó j k ie ru n e k . Na p ó łn o c y p ły n ę ła ró w n o le g le do m ia sta , teraz o d c h y la się k u w s c h o d o w i ta k , że oś je j b ieg nie w p ro s t na śród m ieście z jego p ię trz ą c ą się zabudow ą Z a d a n ie m u rb a n is ty je s t z w ią z a n ie k o m p o ­ z y c ji d z ie ln ic cfen tra lnych z tą osią i u k s z ta ł­

to w a n ie w s p a n ia łe j p e rs p e k ty w y , ja k ą sama n a tu ra n a m ia s to o tw ie ra .

. A co począć z P ow iśle m ? P rzed w o jn ą za­

b u d o w y w a ło się ono coraz gęściej. Ł u k i m ię ­ dzy do m a m i w y p e łn ia ły się, ■ oe zładny k o n g lo ­ m e ra t ' d o m ów m ie s z k a ln y c h , gm a chó w p u J

EUGENIUSZ ZIELIŃSKI

MOTYW Z

P a ździernikow e, odarte, ją trzo n e d zio b e m przez w o n y bądź w ie rn e d o ostatka n ie z a b liź n io n e j swej męce — o w id m o róży' rycerskiej, co lontem trwasz zapalonym

! gęstym dym em po ża ró w w p o p lo c h u ^w ie je s z przez serce.

b lic z n y c h i fa b ry k w y p e łn ia ł d o lip ę rz e k i, ża- s ła n ia ł-s p o jrz e n ie n a W isłę , z a k ry w a ł Skarpę, k tó r a przez w ie k i b y ła elem entem d o m in u ­ ją c y m w k ra jo b ra z ie W arszaw y. D ziś P o w i­

śle, zasłane ro z b ity m i strzępa m i zabudow ań, je s t w ie lk im s c z e rn ia ły m od d y m u po gorze­

lis k ie m , z k tó re g o gdzieniegdzie* ty lk o w y ła - , n ia ją się oca la łe b u d y n k i.

Z abudow a, ja k ą c z ło w ie k w ciągu d łu g ic h d z ie s ią tk ó w la t u p a rc ie z n ie k s z ta łc a ł k r a j­

ob raz P ow iśla , ro z s y p a ła się nagle w gru zy.

N ie o c z e k iw a n ie m ożna zetrzeć z ob licza m ia ­ sta grzechy .przeszłości, zd a w a ło b y się n ie do o d rob ien ia . B y ło b y grzechem naszym , g d y ­ b y ś m y n ie w y z y s k a li te j je d y n e j szansy.

P ie rw sza m yś l, ja k a się n a su w a : n ie ‘dppuścić do p o n o w n e j z a b u d o w y P o w iś la , nadać m u c h a ra k te r m o ż liw ie z b liż o n y do n a tu ra ln e g o k ra jo b ra z u , p o k ry ć je zie le n ią , za m ie n ić w w ie lk i p a rk. p u b lic z n y . M yś l. to ba rdzo p o ­ nę tn a — ale czy ulec pokusie? Czy w a ł z ie ­ le n i, o d w ie d z a n e j na ogół przez n ie w ie le osób, n ie oznaczałby w y lu d n ie n ia P o w iś la , czy n ie o d d a liłb y śródm ieścia o d rz e k i? C z y 'n ie b y łb y ju ż przesadnie w ie lk i w z e s ta w ie n iu z p o trz e ­ b a m i m ia s ta i jego m o ż liw o ś c ia m i gospodar­

czym i? J e ś li chcem y zacieśnić w ię z y W a r­

szawy. z W isłą , P o w iś le n ie może być m a rtw e . Trzeba je z n ó w ożyw ić, M ożna je n a w e t czę­

ściowo z ab ud ow a ć — ale z u p e łn ie inaczej n iż d a w n ie j. N ie b u d y n k a m i p rz e m y s ło w y m i lu b b iu ro w y m i, d la k tó r y c h stanow czo n ie tu ta j m ie jsce; n ie do m a m i czynszo w ym i z y s k u ją ­ c y m i w y ją tk o w e w a lo r y s y tu a c ji ty lk o dla sw o ich m ie szkań ców . N a le ż y p rz e k s z ta łc ić P o­

w iś le w ro z le g ły te re n w y p o c z y n k o w y s to lic y , um ieścić t u lo k a le z w ią zko w e , k lu b y , k in g , sale k o n c e rto w e , w y s ta w y , k a w ia rn ie , oprzeć, o S karp ę o tw a rte a m fite a try , s ło w em z re a łi- y zow ać tu bo ga ty p ro g ra m w czasów i ro z ry w e k k u ltu r a ln y c h w ie lk ie g o m ia sta . B u d y n k i p o ­ w in n y być n ie w y s o k ie , aby n ie z a s ła n ia ły s p o jrz e n ia ze S k a rp y . n.a W is łę i o d w ro tn ie nu S karp ę; ro zsta w io n e z rz a d k a i otoczone z ie - ie n ią , aby nadać k ra jo b ra z o w i P o w iś la w ła ­ ś c iw y c h a ra k te r; w re szcie ro z p la n o w a n e z m y ­ ślą’ o p e rs p e k ty w a c h ńa rzekę. Na p o łu d n ie od m ó s tu P o n ia to w s k ie g o zabudow ę trz e b a bę­

dzie coraz b a rd z ie j ograniczać, s k u p ie n ia z ie ­ le n i pow iększać, a te re n y , położone na p o ­ łu d n ie od z ałom u W is ły , przeznaczyć c a łk o ­ w ic ie na cele s po rto w e zc s ta d io n a m i ć w i-

CHOPINA

Z m iłu j się w id m o następne ręki w ró c o n e j z zaświatów p o to, b y ziem i szmat lich y ugłaskać n ib y aksamit, krw aw ić o kru tn ie i w ie d zie ć, że ły lk o przez to i za to huczą b łę k itn e p o p io ły ( w trum nie, co gra p o d palcam i.

cze b n ym i i o lim p ijs k im , te re n a m i s p o rtó w w o d n ych , p a rk a m i itp .

Na P o w iś lu zach ow ały się n ie w ie lk ie z w a r­

te p a rtie now szych b u d y n k ó w m ie szkaln ych.

N ię m ożna ich dziś b u rz y ć ; p rz e c iw n ie , trz e ­ ba j e d o p ro w a d z ić do sta n u ¡używalności. Jed­

nakże f a k t u ra to w a n ia ic h nie p o w in ie n p rz e ­ słaniać na m w ie lk ie g o ‘ zadania, ja k ie przed n a m i stoi; doprow adzenia- całego P ow iśla do stanu zgodnego z w yznaczoną m u fu n k c ją w o rg a n iz m ie m ia s ta i z je g o w ła ś c iw y m o b ra ­ zem p rz e s trz e n n y m . W ysokie, z w a rte b lo k i m ie szkaln e z p ro g ra m e m ty m nie dadzą się pogodzić. B yć m o łe , że nie będzie na m dane w y m ie ś ć P ow iśle do czysta; o b o w ią z k ie m na­

szym je s t przekazać to zadanie p o k o le n iu n a ­ stępnem u. P la n y u rb a n is ty c z n e re a liz u ją się często na p rz e s trz e n i stule ci. N a jw sp a n ia lsze założenie u rb a n is ty c z n e P aryża, w iodące od L u w r u poprzez T u ile rie , P la c Zgody, P ola E liz e js k ie do P la cu G w ia zd y, s p ra w ia dziś w ra ż e n ie je d n o lic ie skorhponow anej, m o n u ­ m e n ta ln e j całości. -W rz e czyw isto ści n a ra s ta ło ono sto p n io w o w ciągu d łu g ic h w ie k ó w . A le w szyscy jego w s p ó łtw ó rc y w y c z u w a li z na­

k o m ic ie sugestie k ra jo b ra z u * n a d s e k w a ń s k ie - go; i K a ta rz y n a M edyceuszka, k tó r a do T u i- le r ii d w ó r p rz e n io s ła ; i L u d w ik X IV ,. k tó r y w y c ią ł w lesie drogę k u w z g ó rz u C h a illo t;

i N apoleon I, k tó r y na n im łu k tr y u m fa ln y począł w zn osić; i L u d w ik F ilip , k t ó r y budo-*

w ę d o p ro w a d z ił do k o ń c a ; i w re szcie N a - - poleon I I I . k t ó r y u s u n ą ł ru d e ry , do o s ta tn ie j c h w ili całość szpecące. P r o je k t urb an istyczny, n ic m usi do stosow yw ać się do m o ż liw o ś c i re a liz a c y jn y c h lat- n a jb liż s z y c h — b y le b y b y ł dobry, i b y le go is to tn ie w m ia rę s ił w, życie,

w c ie la n o . . *

B rzóg p ra s k i je s t fó v ffiie ż zeszpecony bez­

ła d n ą zabudow ą. Saska K ę p a słu żyć może za .p r z y k ła d niepow odzeń, ja k im i się z a k o ń c z y ły p ró b y p lan ow e go k ie ro w a n ia ro z w o je m W a r-

■ ssaw y w .okresie m ię d z y -dw iem a w o jn a m i.

T eren p o ło ż o n y w p o b liż u rz e k i, o w a ru n k a c h n a tu ra ln y c h n ie s p rz y ja ją c y c h zabudow ie, do n ie d a w n a jeszcze p o k r y ty zie le n ią , został ro z ­ p a rc e lo w a n y i zabud ow a ny. D rz e w a p a d ły u s tę p u ją c m ie js c a b u d y n k o m . S tara no się n a ­ dać .b u d o w n ic tw u c h a ra k te r u p o rz ą d k o w a n y i s ko m p o n o w a n y. R e z u lta te m je s t je d y n ie g e o m e try c z n y p o rz ą d e k sieci u lic , n a to m ia s t b u d y n k i są ze sobą z u p e łn ie n ie zgrane, ude­

rz a ją p rz y p a d k o w o ś c ią i różn o ro d n o ścią u - k s z ta łto w a n ia a rc h ite k to n ic z n e g o , tw o rz ą ca­

łość bezładną, szpecącą k ra jo b ra z d o lin y W i­

sły. Z a b u d o w a in n y c h fra g m e n tó w p ra w e g o b rze gu p rz e d s ta w ia obraz . n ie lepszy. A le P raga wyszła- z o p re s ji w o je n n e j w z g lę d n ie dobrze i o b u rz e n iu w iększych' p a r t ii z a b u ­ d o w a n y c h n ie może być dziś m ow y. N a to m ia s t

n a le ż y ro zw a żyć w zn iesien ie, p o m ię d z y is tn ie -- ją cą z ab ud ow ą a samą rzeką, b u d y n k ó w , k tó ­ re z a s ła n ia ją c p rz y n a jm n ie j częściowo da lszy p la n , sw ą o d b ija ją c ą się w z w ie rc ia d le w ó d a rc h ite k tu r ą w z b o g a c iły b y ob raz b rz e g u p ra ­

skiego. i

Rzeka p rz e ja w ia sw ą całą w ie lk o ś ć ń ie t y l ­ ko, gdy na n ią p a trze ć z b lis k a , ale także gd y .spojrzeć z oddalonego m ie jsca w zn iesio­

(2)

S tr. 2

ü ü K O D Z E N I E N r 56— 57'

nego. Wzgórzom., z k tó r y c h roztacza się ro z le g ła p e rs p e k ty w a na rz e k ę i otacza­

ją cą ją zabudow ę, zaw dzię czają Swój u ro k R zym , B ud ap eszt czy P ra g a ., D o cho dzi t u do głosu ju ż n ie ty le sajna. rzeka , ile cała je j do­

lin a . W W a rs z a w ie ta k im te re n e m , z k tó re g o W is ła u k a z u je się w p e łn i 1 swego m a je s ta tu o k r a s y ,* je s t k ra w ę d ź w y ż y n y .w a rs z a w s k ie j, g ó rn y brze g S k a rp y . Roztacza si^ stąd w s p a ­ n ia ły ro z le g ły .w id o k .. P od ob nie ja k P ow iśle , ńbszar-y położone na k ra w ę d z i górnego ta ­

rasu p o w in n y b yć w y z y s k a n e d la ce ló w w s p ó ł­

życia zbioro w eg o. T u je s t. w ła ś c iw e m ie js c e d la b u d y n k ó ti' o rg a n iz a c ji społecznych, z a ­ w o d o w y c h , czy p o lity c z n y c h , a lb o dla o ś ro d ­ k ó w ży c ia k u ltu ra ln e g o , ja k m uzea itp . S pa­

cer w z d łu ż c a łe j S k a rp y m u s i być do stępn y d la w s z y s tk ic h . K ilk a n a jc ie k a w s z y c h p e r­

s p e k ty w w y m a g a szczególnie s ta ra n n e j o p ra ­ w y a rc h ite k to n ic z n e j. T rzeba p rz y ty m p a ­ m ię ta ć, że S k a rp a w a rs z a w s k a m a stosu nkow o n ie w ie lk ą w yso kość i b u d y n k i n a n ie j w z n o ­ szone n ie m ogą być z b y t w ie lk ie , a b y je j ogrom em s w y m nie~sp rz y tła c z a ły .

W k a ż d y m z d ro w y m o k re s ie ^ ro z w o ju m ia ­ sta z ab ud ow a z n a k o m ic ie w c z u w a ła się w k r a ­ jo b ra z i w y z y s k iw a ła jego w a lo ry . A le zawsze szuka ła czego innego. W W arszaw ie ś re d n io ­ w ieczne j. — n a tu ra ln e j o b ro n n o ś c i s tro m y c h zboczy, W sie de m nastow ie cznej — m o n u m e n ­ ta ln o ś c i p o ło żenia n a w y s o k im brzegu. Dziś s z u k a m y przede w s z y s tk im —■ samego k r a jo ­ bra zu , s ta ra m y się w y d o b y ć p e łn ię je go n a ­ tu ra ln e g o p ię k n a ! K a ż d a e p o k a ,w y z y s k u je też g łó w n ie te e le m e n ty k ra jo b ra z u , k tó re je j o d ­ p o w ia d a ją , .k tó re są w s k a li je j poczynań.

D la śre d n io w ie cza e lem e ntem ta k im b y ł c y ­ p e l w y s o k ie g o brzegu, n a k tó r y m się całe m ia s to po m ie ściło . W s k a li W a rs z a w y m a ­ g n a c k ie j b y ł n ie sam cypel,, ale znaczny o d ­ c in e k S k a rp y . E le m e n te m k ra jo b ra z u , o k t ó r y p o w in n a b yć o p a rta k o m p o z y c ja prze strze nn a I-rz y s z le j W a rsza w y, n ie je s t ju ż S k a rp a — ale cała ro z le g ła d o lin a W is ły ' z je j b rz e ­ giem n is k im i w y s o k im , z szeroką t a f lą . w o ­ dy , zè w s p a n ia ły m i' a m fite a tra m i p rz e z ' n a ­ tu rę w S k a rp ie w y k r a ja n y m i, z ro z le g ły m i łą k a m i n a d w odą, z b u jn ą ' z ie le n ią k u n ie j podchodzącą. I to n ie d o lin a rz e k i na o d c in k u samego śródm ieścia, lecz od C zerska 1 G ó ry K a lw a r ii na p o łu d n iu , po M o d lin i Zegrze na północy. Na c a łe j te j p rz e s trz e n i p o w in n a być W is ła osią p rz y s z łe j W ie lk ie j W arszaw y, kośćcem , w o k ó ł k tó re g o n a ra s ta ć będą n ié

ty lk o m ie js c a z am ieszka nia , ale ta k ż e te re n y p ra c y i w cza sów m ie s z k a ń c ó w s to lic y .

D la e fe k tu p rze strze nn eg o w ie lk ie g o mia­

sta posiada rz e k a — zw łaszcza ta k w ie lk a ja k W iś ła — znaczenie szczególnie doniosłe. Po ciasnocie osaczonych b u d y n k a m i u lic o tw ie ra ona p rz e d n a m i p rz e s trz e ń ro z le g łą , m a je s ta ­ tyczną, sw obodną. M a ło ś c i d zie ła c z ło w ie k a p rz e c iw s ta w ia w ie lk o ś ć p rz y ro d y . W k o m p o ­ no w a ć m ia s to We. w s p a n ia łą , scenerię n a tu ­ r y — oto zadanie» ja k ie s to i p rz e d u rb a n is tą . J e ś li uda . n a m się w s łu c h a ć w w y m o w ę W i- , sły, w y c z u ć je j sugestie, dostosow ać do n ię j 'zabudow ę, w ó w czas zadanie to s p e łn im y . I w te d y W arszaw a będzie ró w n ie p ię k n a , ja k je j rzeka , a zarazem in n a n iż L o n d y n , P a ry ż czy M o skw a .

W acław Ostrow ski

M I C H A Ł K A C Z O R O W S K I

P r i e b y ł e s z la k i

Zacznę od w y z n a n ia . N ie d o cen iałem w ła ­ snego p rz y w ią z a n ia do W arszaw y. W dzie­

c iń s tw ie jeszcze ze w z ru s z e n ie m m y ś la łe m 0 d a w n e j W arszaw ie, o je j p o m n ik a c h z o k re ­ su w o je n szw edzkich, p o w s ta n ia K o ściu sz­

k o w skie g o , N o c y L is to p a d o w e j, W arszaw a ówczesna, W arszaw a z k o ń c a X I X c z y p o ­ c z ą tk ó w X X w ie k u w y d a w a ła się ta k n a w s k ro ś m ieszczańska, s k o m e rc ja liz o w a n a 1 b rz y d k a , że b u d z iła ra cze j uczu cie odrazy.

Z b ie g ie m la t stosunek te n p rz e o b ra z i^ się niepostrzeżenie. I d o p ie ro w rz e s ie ń 1939 r o ­ k u , d o p ie ro b o m b y n ie m ie c k ie s p ra w iły , że odczułęm głę b ię p rz y w ią z a n ia w łasne go do m ia sta , co w ię c e j, do każdego je go e lem e n­

tu . K ażd e u d e rz e n ie . w m u r y m ia s ta s p ra ­ w ia ło n ie o m a l b ó l fiz y c z n y . Toteż, gd y p r z y ­ s tą p iliś m y do p ie rw s z y c h d y s k u s ji n a d s p ra ­ w ą o d b u d o w y W a rsza w y, s k ło n n y b y łe m p rz y ją ć k o n c e p c ję * w y m u s z e n ia ,n a o k u p a n -' cie p e łn e j o d b u d o w y zniszczeń, pełn ego od­

tw o rz e n ia W a rs z a w y p rz e d w o je n n e j. B y ła to p o staw a czysto em o cjo nalna . R ozw ażanie te ­ m a tu d o p ro w a d z iło o czyw iście do r e w iz ji p o ­ g ląd ów . P oprzez szereg la t p ra c y w p o d z ie ­ m iu , czy na p ó ł w p o d z ie m iu , do s z liś m y do s fo rm u ło w a n ia w iz ji W a rs z a w y ju tr a , w ią ż ą ­ cej, w je d n ą lo giczn ą' c a ło ś ć . d z ie ln ic e cen­

tra ln e z o s ie d la m i p o d m ie js k im i, z d a ją cą się s tw a rz a ć je j m ie szkań com na jle psze w a r u n ­ k i do ro z w o ju w ła s n y c h i zesp o ło w ych s ił .w y tw ó rc z y c h , org a n iz o w a ć w s p ó łż y c ie , o d ­ p o czyne k i n a jk o rz y s tn ie js z e w a r u n k i m ie ­ s z k a n io w e . M ia ł to być ośrodek, k t ó r y bez 'n a d m ie rn e g o s k u p ie n ia lu d n o ś c i n a ciasrrej

p rz e s trz e n i m ia ł z a p e w n ić spo łe czeństw u w s z y s tk ie k o rz y ś c i w s p ó łż y c ia w ie lk ic h m as lu d n o ści. B y ła to p ró b a p o d ję c ia n a w ie lk ą ska lę p rz e b u d o w y całej a g lo m e ra c ji w a rs z a w ­ s k ie j, 1 to w s z y s tk o w okre sie •dalszych cio ­ sów,' m asowego niszczenia lu d n o ś c i, b u rz e ­ n ia ' g h e tta i w re szcie pa m ię tn e g o r o k u 1944.

W oczach naszych g in ę ły całe d z ie ln ic e , w proch' się z a m ie n ia ły na jsza co w n ie jsze za­

b y tk i. I p o n o w n ie z a ry s o w a ły się d w ie p o ­ s ta w y' — je d n a em o cjo n a ln a , z m ie rz a ją c a dó o d tw o rz e n ia W a rs z a w y je ś li n ie w szczegó­

ła ch , to do tego Stopnia, b y odzyskała} ch a ­ r a k t e r s to lic y i d ru g a — ra c jo n a lis ty c z n a , k tó r a p o s z u k iw a ła . ro z w ią z a n ia n a jk o rz y s t­

niejszego z p u n k tu w id z e n ia in te re s ó w k r a ­ ju . S ta ra łe m się w y z w o lić w ro z w a ż a n ia c h

" s w o ic h z n a c is k u em o cjo nalne go i tego. w y ­ s iłk u dokonać m u s i każd y, k to chce p ro b le m W a rs z a w y p rze m yśle ć do końca.

W arszaw a w 1939 noku b y ła cię żko p o ra ­ n io n a W ła s n y m w y s iłk ie m , koszte m uszczu­

p le n ia posia dan ych re z e rw , kosztem o g ra n i­

czenia spożyfcia z a s k le p iła r a p y . . N ie w y r ó w ­ n a ła s tra t, n ie o d tw o rz y ła w s p a n ia ły c h i sze­

regow ych, zniszczonych b u d o w li, ale u z d ro ­ w iła uszkodzone. U su nę ła b r a k i w urzą dze­

n ia c h użyte czności p u b lic z n e j. M ocą w ła s n e ­ go w y s iłk u o d tw o rz y ła p e łn ą zdolność do ż y ­

cia m iasta. 4 -

Z niszczenia w 1944 r o k u p o w a liły m ia sto . R óżnica b y ła n ie t y jk o ilo ś c io w a ; w n a j­

is to tn ie js z y m za ry s ie p o zostały szczątki, n ie ­ zdolne do W y k o n y w a n ia p o d s ta w o w y c h f u n k ­ c ji w ż y c iu , k r a ju , a w ię c r o li c e n tra l­

nego ośro dka d y s p o z y c ji, w ie lk ie g o ośro d­

k a tw ó rc z o ś c i k u ltu r a ln e j, w szczególności , p r p d u k c ji p rz e m y s ło w e j. W śla d za ty m w y ­ s c h ły ź ró d ła do cho dó w m ia s ta , a p a m ię ta j­

m y , żę W arszaw a, ja k każde m ia sto , w zasa­

dzie b u d o w a n a b y ła z d o cho dó w w ła s n y c h . O czyw iście m ożna tw ie rd z ić , że, ja k k a ż ­ da w ie lk a m e tro p o lia , W arszaw a b y ła p o li­

pem ssącym s o k i o rg a n iczn e z całego k r a ju ; w ' k a ż d y m je d n a k ra z ie o d no si się to ty lk o do części je j w p ły w ó w , p o dstaw ę je j do cho­

d ó w zawsze s ta n o w iła p ra ca w y k o n y w a n a na je j ohszarze — i .je ś li w y n iszcze n ie lu d n o ś c i i źnisżczenie d ó b r m a te ria ln y c h u n ie m o ż li­

w ia ją w y k o n y w a n ie 'te j p ra c y , to ty m sam ym od cię te zosta je ź ró d ło , z k tó re g o m o g ła b y b y ć p o d ję ta o d b u d ó w a .\ • • , , / N

O d b u d o w y n ie ro z u m ie m y ju ż p r y m ity w n ie

’ja k o technicznego o d tw a rz a n ia p rz e d w o je n n e j rz e c z y w is to ś c i. O d b u d o w a to, n ie re s ty tu c ja o k re ś lo n e j ilo ś c i m 3 b u d y n k ó w , m e tró w b ie ­ żących u lic , m o s tó w i k a n a łó w . O d b u d o w a — to s tw a r z a n ie 'w a r u n k ó w o b je k ty w n y c h d la w y k o n y w a n ia is to tn y c h fu n k c y j k u ltu r a ln y c h .

W s to lic y , z n a tu r y 'rzeczy, są one na d w y ra z bogate i to je s t je j cechą, że na m a łe j p rz e ­ s trz e n i s k u p ia ją się n a jró ż n ie js z e p rz e ja w y ży c ia in te n s y w n e g o i ta różn oro dno ść je s t bo­

d a j n a jis to tn ie js z ą cechą życia współczesnej, m e tro p o lii.,. P o w ie d z m y szczerze, n ie b y liś m y podówczas — w okre sie lu b e ls k im — z d o ln i do w y zn a cza n ia zasięgu ' f u n k c ji s to lic y , nie b y liś m y z d o ln i do o k re ś le n ia , ja k ie e le m e n ty ży c ia chcem y p rz e rz u c ić z W a rs z a w y n a in ne o ś ro d k i.

Z resztą s fo rm u ło w a n ie n e g a ty w n e n ie b y ło isto tn e . W ty m m om e ncie w a żne b y ło fo r m u ­ ło w a n ie p o z y ty w n e ; s tw o rz e n ie w a ru n k ó w d la o ż y w ie n ia m ia sta . R o z w a ż a liś m y tę spra w ę W ie lo k ro tn ie jeszcze prze d rozpoczęciem o fe n ­ s y w y z im o w e j.

O d c z u w a liś m y w p'ełni naszą słabość w sto­

s u n k u do o g ro m u p ro b le m u , naszą słabość m a ­ te ria ln ą i k o n c e p c y jn ą . I d lateg o p rz y ję liś m y ro z w ią z a n ie , k tó r e w z a ło ż e n iu s w y m m ia ło b u d z ić s iły w c ią ż n o w e d la o d b u d o w y m ia ­ sta. W d n iu 30. . X I I . 1944 B iu r o P la n o w a ­ n ia i O d b u d o w y p r z y P re z y d iu m P .K .W .N ., zaczątek dzisiejszego M in is te rs tw u O d b u d o ­ w y , z g ło s iło w n io s e k p rz e n ie s ie n ia s ie d z ib y w ła d z p a ń s tw o w y c h do W arszaw y. W n io se k .te n zo sta ł u c h w a lo n y ju ż po p rz e k s z ta łc e n iu P .K .W .N . w R ząd T y m cza so w y R. P., na p o ­ sie dze niu R a d y M in is tr ó w w p o ło w ie 's ty c z ­ n ia 1945 r. D z is ia j s p ra w a w y d a je się nar»

o czyw ista , podówczas je d n a k s iln ie z a ry s o w a ­ ły się te n d e n c je dó p rze sun ięcia s to lic y na:

zachód* N a w e t p o u c h w a le n iu tegoż w n io s k u , z c h w ilą w y z w o le n ia Ł o d z i, K ra k o w a , Pozna­

n ia , gd y okazało się, że ta m te o ś ro d k i w y s z ły o m a l n ie tk n ię te z z a w ie ru c h y , u ja w n iły się s i­

ły zm ie rz a ją c e do r e w iz ji p o w z ię te j u c h w a ły , do p rz e rz u c e n ia s to lic y cho cia żby czasowo do je dn ego z ty c h o śro d kó w .

P rz e c iw , n a m rzuco no potężne a rg u m e n ty .

• Że w ' z ru jn o w a n e j W a rsza w ie n ie m ogą f u n k ­ c jo n o w a ć w ła d z e pa ń s tw o w e , że p rz y n a jw y ż ­ szych n a w e t w y s iłk a c h n ie s tw o rz y m y w a ­ r u n k ó w d la b y to w a n ia 1 p ra c y u rz ę d n ik ó w , że b r a k w o d y , k a n a łó w , "p rz y w ie lu n ie p o c h o - w a n y c h tru p a c h n ie u c h ro n n ie sp o w o d u je za­

razę, że is tn ie je o b ie k ty w n y b r a k pom iesz­

czeń d la urzę dó w , ba, n a w e t że ocalałe b u ­ d y n k i są p o d m in o w a n e , że tru d n e są do ro z ­ m in o w a n ia , - i p rę d z e j czy p ó ź n ie j ru n ą grze­

b ią c u ż y tk o w n ik ó w . T w ie rd z o n o w reszcie, że a g itu je m y za W arszaw ą z p o w o d ó w czysto e m o c jo n a ln y c h . Że n ie w o ln o ta k w ie lk ie g o c ię ż a ru n a k ła d a ć n ą s ła b y a p a ra t p a ń s tw a polskiego.

R o zw aża ją c d z is ia j tę d ra m a ty c z n ą d y s k u ­ sję s tw ie rd z ić w y p a d a , że in te re s rządzenia fo rm o w a n y m p a ń s tw e m u za sad nia ł p rz e n ie ­ sie nie s to lic y z L u b lin a dp in ne go ośrodka, położonego b liż e j zie m odzyskan ych, d y s p o n u ­ jącego nie z n is z c z o n y m i ś ro d k a m i k o m u n ik a ­ c y jn y m i, g m a c h a m i p u b lic z n y m i, m ie s z k a n ia ­ m i i g w a ra n tu ją c e g o lepsze • bezpieczeństwo.

Z d a w a liś m y je d n a k sobie spraw ę, że w s z e l­

k a n o w a siedziba w y m a g a ła b y w ie lk ic h n a ­ k ła d ó w , k tó r e p o c h ło n ę ły b y znaczną część naszych zdo ln ości in w e s ty c y jn y c h , że w ta ­ k ie j s y tu a c ji o d b u d o w a W a rs z a w y u n o s iła b y ■ się t y lk o na w ą s k im s tru m ie n iu d o ta c ji b u ­ d że to w ych , z n a tu r y rzeczy z b y t szczupłych d la ro z w ią z a n ia ta k k a p ita ln e g o zadania.

W. -tych w a ru n k a c h o d b u d o w a W a rsza w y u g rz ę z ła b y w ’ tru d n o ś c ia c h b u d że to w ych . P ra k ty c z n ie oźn acza łob y t® p rz e k re ś le n ie W a rs z a w y w u k ła d z ie p o ls k im . Tego zaś nie w o ln o b y ło dopuścić, b y n a jm n ie j n ie ze w z g lę ­ d ó w e m o c jo n a ln y c h . SprąW ę d e fin ity w n ie . p rz e c ię ły na jw y ż s z e c z y n n ik i pa ń s tw a . . W k o ń c u s ty c z n ia rb . p r e z y d e n t, K r a jo w e j * R a d y N a ro d o w e j i prezes R a d y M in is tr ó w

u d a li s ię . do W a rs z a w y , gdzie, o ś w ia d c z y li, że n ie z a m ie rz a ją ju ż s to lic y opuścić i że w n a jb liż s z y m czasie osiądzie tu ta j rząd.

B y ła to de c y z ja bo h a te rską . W okre sie fo rm o w a n ia pa ń s tw a , w obec b r'a k u łą czn o ­ ści i k o m u n ik a c ji, osadzenie w ła d z c e n tra l­

n y c h w m ie ście z ru jn o w a n y m , o d c ię ty m od re s z ty k r a ju , oznaczało m nożenie tru d n o ś c i, k tó r y c h rz ą d m ia ł i bez tego po na d m ia rę . B y ła to de cyzją św iadcząca o zdo ln ości w ła d z p a ń s tw o w y c h do p ra c y n a d łu g ie j fa li, re z y g ­ n a c ji z d ro b n y c h k o rz y ś c i d n ia dzisiejszego d la \ y ie lk ic h osiągnięć ju tr a . B y ło to r ó w ­

nocześnie s tw ie rd z e n ie nieza przecza ln ej s to ­ łeczności W arszaw y.

W d n iu 31 s ty c z n ia r. b. o d b y ło się p ie r w ­ sze posiedzenie R a d y M in is tr ó w w W arsza­

w ie . Jed no gło śnie "postanow iono p rz y s tą p ić do o d b u d o w y W arszaw y, p rz y czym uzn an o to za je d n o z n a jd o n io ś le js z y c h zadań p a ń s tw o ­ w ych . W k o n s e k w e n c ji p o w o ła n o BQ S i p r z y ­ stąp ion o do p ra c y . P o ja w iły się no w e a n ty ­ nom ie. K o n c e p c ji o d b u d o w y o rg a n ic z n e j, k o n ­ c e p c ji s tw o rz e n ia n a jle p s z y c h w a ru n k ó w dla o d b u d o w y W a rs z k w y przez w p rz ę g n ię c ie w s z y s tk ic h s ił tw ó rc z y c h do -tej * w ie lk ie j- p ra c y , k o n c e p c ji o d b u d o w y h u m a n is ty c z n e j, z m ie rz a ją c e j do p o d trz y m a n ia d z ia ła ln o ś c i m ia s ta — p rz e c iw s ta w io n o ko n c e p c ję te c h n a - . k ra ty c z n ą , W edług k tó r e j b y to w a ć na obszarze W a rs z a w y m ie li ty lk o p ra c o w n ic y o d b u d o w y i ic h obsługa. I d o p ie ro z cłkjwilą zakończenia p ie rw s z y c h e ta p ó w o d b u d o w y w ra c a ć m ia ły do W a rs z a w y e w a k u o w a n e in s ty tu c je , b y p o d ­ ją ć czynności w w a ru n k a c h m o ż liw ie n a jle p -

• szych. P o m ija ją c in n e p o w o ła n e p o w y ż e j a rg u m e n ty n a d m ie n ię , że p o s tę p u ją c tą dro gą - m ożn a b y ło b y s tw o rz y ć m ia s to w s p a n ia łe , ale różn e od W a rs z a w y sprzed 1 s ie rp n ia 1944 r., m ia sto , n ię n a w ią z u ją c e do tr a d y c ji, i c ią g ło ­ ści jego p ra c y . N ie w ra c a ły b y do W a rs z a w y pó la ta c h daw n e in s ty tu c je , ale ra cze j tw o ­ rz y lib y ś m y nowe. D łuższy b o w ie m p o b y t k a ż ­ dej z n ic h poza W arszaw ą s iłą zasiedzenia s tw a rz a tysiączn e p o w ią z a n ia z m ie js c e m p o ­ b y tu , w k o n s e k w e n c ji czego n ie w ró c iła b y ju ż cała in s ty tu c ja ,a le n a jw y ż e j je j fra g m e n ty .

D e c y z ja n a jw y ż s z y c h w ła d z p a ń s tw o w y c h n a ty c h m ia s to w e g o osied len ia się w z ru jn o w a ­ n e j s to lic y p rz e k re ś liła czystą k o ric e p c ję te c h ­ n o k ra ty c z n ą . I d lateg o ju ż bez spięć d ra m a ­ ty c z n y c h p rz y ję liś m y na rzuco ną przez życie

■•koncepcję o d b u d o w y o rg a n ic z n e j, k tó r e j t r e ­ ścią je s t'w z b o g a c a n ie ży c ia W a rs z a w y i w y ­ k o n y w a n ie ty c h e le m e n tó w . te c h n ic z n y c h , k tó r e w a r u n k u ją te n proces. N iezależn ie od powyższego te c h n o k ra ły z m do m ag ał się je d ­ n o lito ś c i w d zie d zin ie o d b u d o w y W arszaw y.

A zatem tw ie rd z o n o , że n a jła tw ie j i n a jle p ie j o d b u d u je się m ia sto , je ś li cała d ysp o zycja spocznie w je d n y m rę k u , je ś li w e d łu g lo ­ g ic z n e j k o le jn o ś c i od bu do w an e czy o d re m o n ­ to w a n e będą d z ie ln ic a za d z ie ln ic ą . N ie je s t p o trz e b n y u d z ia ł w o d b u d o w ie ja k ic h k o lw ie k s ił in nych , — p u b lic z n y c h czy ■ p ry w a tn y c h . Ń ie je s t po żąd an y re m o n t b u d y n k ó w przez w ła ś c ic ie li, gd yż to w p ro w a d z i chaos n a r y n ­ k a c h w y k o n a w s tw a , p ra c y i m a te ria łó w . Ten d y le m a t z ła tw o ś c ią ro z s trz y g n ę ło życie. N ie p o d d a ły się je d n o lite m u k ie r o w n ic tw u B O S u u rz ę d y c e n tra ln e . P o d ję ły a k c ję b u d o w la n ą , celem szybszego z a ła tw ie n ia s p ra w y lo k a li d la siebie f's w o ic h p ra c o w n ik ó w . D ro g ą tą . p o ­ s z ły i in n e in s ty tu c je to ru ją c - drogę d la osób "

p ry w a tn y c h . Te o c ią g a ły się po c z ą tk o w o w y ­ raźn ie . A w y k a z a ły ta k w s p a n ia łą d y n a m ik ę ' w la ta c h 1939/40! O becnió z z a ło ż o n y m i r ę k a - . m i p a trz y ły , ja k n iszcza ły ic h uszkodzone n ie ­ ru c h o m o ś c i i trz e b a b y ło -'s z e re g u a k tó w ze s tro n y rząd u, s tw ie rd z a ją c y c h , że w łasność b u d y n k u je s t nien aruszo na , n a d a n ia p r z y w i­

le jó w osobom o d b u d o w u ją c y m sw e b u d y n k i w zakre sie d y s p o z y c ji lo k a la m i i w re szcie u - ru c h o m ie n ia k r e d y tó w re m o n to w y c h ,' b y s k ło ­ n ić je do d z ia ła n ia . W reszcie po d k o n ie c te ­ gorocznego sezonu rozp oczę ły się m asow e n a ­ p r a w y d a chó w i in n e ro b o ty p o d e jm o w a n e przez w ła ś c ic ie li p ry w a tn y c h . W te n sposób w p rz ę g n ię te z o s ta ły do o d b u d o w y w s z y s tk ie s iły , ja k ie m ożna b y ło w y z yska ć.

Z k o le i d y le m a t o s ta tn i. G d y p o d e jm o w a ­ liś m y dzieło o d b u d o w y W a rs z a w y tr w a ła je ­ szcze w o jn a . .Z g o ły m i rę k a m i p rz y s tą p iliś m y ' do p ra c y , k tó r e j ro z m ia ry z p u n k tu w id z e n ia gospodarczego i technicznego p rz e ra s ta ją do­

tychczas sp o ty k a n e zadania. N ie m ie liś m y ś ro d k ó w tra n s p o rto w y c h , sprzętu, W y k w a li­

fik o w a n y c h s ił a n i o rg a n iz a c ji, z d o ln e j opa­

n o w a ć sytu a cję . P osiadanie tych. e le m e n tó w w a ru n k o w a ło s p ra w n e w y k o n a n ie pra cy,, a zate m e fe k ty w n o ś ć rz u c a n y c h na odbucjo- , w ę śro d k ó w . W z g lą d gospodarności n a k a z y ­ w a ł w y k o n a n ie p ra c p rz y g o to w a w c z y c h , zgro m ad zanie sprzę tu , ś ro d k ó w tra n s p o rto ­ w y c h , z o rg a n iz o w a n ie a p a ra tu lu d z k ie g o , a d o p ie ro po tem w e W ła ś c iw e j s k a li p rz y s tą p ie ­ nie do p ra c y . Jed n a ko w o ż p o trz e b y z a ró w n o a p a ra tu . pa ń stw o w e g o , ja k i s ta le rosnącej

lu d n o ś c i W a rs z a w y b y ły p iln e . Poza ty m w s z e lk ie o p ó źn ie n ia o d b u d o w y p rz e d łu ż a ły groźne procesy niszczenia w ie lk ic h . w a rto ś c i k u ltu r a ln y c h i gospodarczych. .W reszcie, śro ­ d o w is k o W a rs z a w y na le ża ło w p ro w a d z ić w r y t m p ra c y n a d o d bu do w ą. Z - ty c h też w z g lę d ó w sądziłem , że n ie w o ln o na m z w le ­ k a ć ; p rz y s tą p iliś m y bez p rz y g o to w a ń do p ra ­ cy. P ra c o w a liś m y drogo, m a ło w y d a jn ie i nde now ocześnie. W czasie p ra c y p o d ję liś m y w y ­ s iłk i celem je j u d o s k o n a le n ia ; n ie w ą t p liw ie , m a m y w te j cjziedzinie pe w n e osiągnięcia. Są / one je d n a k niedostateczne. W a ru n k ie m bo­

w ie m s p ro s ta n ia o lb rz y m ie m u z a d a n iu o d ­ b u d o w y je s t pe łn e un ow ocześnienie m e to d p ra c y w z a kre sie p r e fa b r y k a c ji, m e ch a n iza ­ c ji i o rg a n iz a c ji p ra c y . Z ty m się w ią ż e p ro ­ b le m a t fin a n s o w y ! O d b u d o w a s to lic y w ym a g a w ie lk ic h ś ro d k ó w , k tó r e z m o b iliz o w a ć w k r a ­ ju w y c z e rp a n y m w o jn ą , w p a ń s tw ie m o n tu ­ ją c y m a p a ra tu rę , n ie je s t ła tw o . I zdaw ać so­

bie m u s im y spraw ę, że k o s z ty te ciężko Obar­

czą nasze społeczeństw o. Z a k re s p ra c o d b u ­ d o w y w yzn acza zdolność naszego społeczeń­

s tw a do ponoszenia o fia r na rzecz ju tr a ; im w iększe o fia r y d z is ia j, ^ y m szybsze te m p o o d ­ b u d o w y , ty m w k ró ts z y m czasie po kon ać m o ­ żem y dę pre sję k u ltu r a ln ą , w ja k ą nasze d z ie ­ je — , i o s ta tn ie zniszczenia w o je n n e — w p r o ­ w a d z iły k r a j.

N iezależn ie ód pow yższego m u s im y re d u ­ k o w a ć p ro g ra m o d b u d o w y do niezbędnego m in im u m . N ie o d b u d u je m y W a rs z a w y ta k w ie lk ie j, ja k ą p la n o w a liś m y p rze d w o jn ą . Z b y t w ie le u tr a c iła k r w i. I po n a d to n ie w o ln o o d tw a rz a ć w s to lic y z ru jn o w a n y c h w a rs z ta ­ tó w p ra c y i m ie szka ń d la p ra c o w n ik ó w , je ś li na Z achodzie b ra k r ą k rob oczych w w y p o s a - • żon ych za k ła d a c h w y tw ó rc z y c h , je ś li, stoją m ie s z k a n ia próżne. I d lateg o re d u k u je m y fu n k c je W arszaw y, zw łaszcza w y tw ó rc z e .

W reszcie osiąg nię cia . F u n k c ja stołeczności W a rs z a w y w y d a je się być m ocno osadzona i bezsporna. D a le j, w W a rs z a w ie pod k o n ie c pierw sze go sezonu o d b u d o w y m ie szka i u z y ­ s k u je ś ro d k i do ,życia b lis k o 500.000 osób.

W iększo ść te j lu d n o ś c i k o rz y s ta z u s łu g m ie j­

s k ic h z a k ła d ó w użyteczności. M a dach nad g ło w ą i w a rs z ta ty p ra c y . N a ru in a c h b u jn ie r o z w ija (Się życie, U rz ę d y c e n tra ln e , uc z e l­

n ie wyższe, s z k o ły śre d n ie i powszechne, to w a rz y s tw a n a u k o w e , szpita le , nie zliczo n e p la c ó w k i h a n d lo w e , b a ry , k a w ia rn ie . Bez w ą tp ie n ia a k ty w n o ś ć n ie zawsze s k ie ro w a n a jfest w e w ła ś c iw y m k ie r u n k u , bez w ą tp ie n ia m ia s to ja k o całość p ra c u je m a ło w y d a jn ie , n ie d o p is u je k o m u n ik a c ja . G d y p o k o n a m y te t r u d ­ ności, s tw o rz y m y w a r u n k i d la p o p ra w y sto­

s u n k ó w . A le b e z w ła d n e w k o ń c u stycznia m ia s to d ź w ig a się p o w o li, p ro s tu je g rz b ie t, coraz s p ra w n ie j w y k o n u je fu n k c je po lity c z n e . W arszaw a ż y je i p ra c u je . W arszaw a je s t m ia ­ stem ż y w y m . T ó je s t n a jw ię k s z e o s ią g n ię - cie o d b u d o w y .

M ich ał Kaczorowski

ZNAKOM ITE

W Y R O B Y

A

/ / /

^Sucha rd

NAJLEPSZYM P O D A R K I E M NA GWIAZDKĘ

J

J A K O O C H R O N ą P R ZE D

AHGINA i CHOROBAMI Z P R Z E Z I Ę B I E N I A

A

(3)

-Wr 56— 57' **-"

P lan Stanisławowa

H is to ria k u lt u r y m ó w i nam,' że w epokach, k tó re c h a ra k te ry z o w a ły się m ocną o rg a n iz a c ją społeczną', lu d z ie ro z w ią z y w a li w ie lk ie zagad­

n ie n ia techniczne. W epokach słabszych s k u ­ p ia li swe w y s iłk i ra cze j na s p ra w a c h d ro b ­ n y c h — całość zag ad nie ń w y m y k a ła im się

z rą k . '

T a p ra w d a h is to ry c z n a z n a jd u je p o tw ie r ­ dzenie w u rb a n is ty c e .

M ia s ta p o w s ta w a ły w e w s z y s tk ic h epokach.

W o d w ie c z n y m procesie b u d o w y m ia s t w y ­ s iłe k tw ó rc z y szedł w ba rdzo ro z m a ity c h k ie ­ ru n k a c h . W p e w n y c h okresach k r y s ta liz o ­ w a ła się fo rm a p rz e s trz e n n a do m u m ie s z k a l­

nego, ś w ią ty n i, b u d y n k ó w służących w y m ia ­ n ie to w a ró w . S to p n io w o w y s iłe k s k u p ia ł się na placach, og rod ach i c a ły c h zespołach a r c h i­

te k to n ic z n y c h . W reszcie, w m ia rę w z ra s ta n ia m o ż liw o ś c i o rg a n iz a c y jn o -s p o łe c z n y c h i te c h ­ n ic z n y c h , o b e jm o w a ł całość m ia sta . ,Z k o le i, g d y m o ż liw o ś c i te s ła b ły , b ra k o w a ło ju ż e n e rg ii do tw o rz e n ia m ia s t. W y s iłe k tw ó rc z y c o fa ł się do d e ta lu urb a n istyczn e g o . W in n y c h jeszcze m o m e n ta ch w r a c a ł z n ó w do zag ad nie­

n ia poszczególnego b u d y n k u lu b n a w e t do s p ra w w n ę trz a , m e b li i z d o b n ic tw a , osiągając w te j d z ie d z in ie w y n ik i pe łn e subtelnego s m a k u i w y ra fin o w a n ia . T a k d zia ło się do czasu, gd y n o w y p r z y p ły w m o c y p o lity c z n e j i społecznej p o b u d z a ł na n o w o in ic ja ty w ę tw ó rc z ą w d z ie d z in ie b u d o w y m ijs t .

T e o b se rw a cje h is to ry c z n e ła tw o d o p ro ­ w a d z a ją do p rz e k o n a n ia , że ś w ia d e c tw e m w e ­ w n ę trz n e j m o c y e p oki, u k t ó r e j p ro g u s to im y , b y ła b y m ocna tw órczo ść u rb a n is ty c z n a ., (M ó ­ w ią c o te j nadchodzącej epoce m a m oczyw iście n a ' m y ś li d łu g i, n ie d a ją c y się o b ją ć p rz e ­ w id y w a n ia m i okres, w o be c k tó re g o z m ia ­ n y ■ k u ltu r a ln e i p o lity c z n e b ieżą cych la t są ty lk o ep izo dam i). T a m ocna tw órczość u r b a n i­

styczna je s t je d n a kże n ie t y lk o ś w ia d e c tw e m z w a rto ś c i e p oki, lecz ‘i o d w ro tn ie — je j w a ­ ru n k ie m . Coraz w ię k s z a ilo ś ć lu d z i na biera dziś p rze św ia d cze n ia o be zw zg lę d n e j p o trz e ­ bie u rb a n is ty k i. Jest to z n a k ie m n ie ty lk o m o c y nadchodzącej e p oki, lecz j e j ' szczegół- nego c h a ra k te ru . R o zpo czynam y b o w ie m epo-"' k ę p la n o w a n ia . W k a ż d e j d z ie d z in ie życia społecznego, gospodarczego, technicznego, w y ­ s tę p u je corąz s iln ie js z a te n d e n c ja do p la n o ­ w a n ia i to w cora z szerszym zakresie. R u c h y lu d n o ś c i, z d o b y w a n ie su ro w c ó w , prz e m y s ł, w y m ia n a to w a ró w , p ro d u k c ja e n e rg ii, u p r a ­ w a r o li, w s z e lk ie b a d a n ia n a u k o w e — a w ię c

dz ie d z in y , które, do n ie d a w n a b y ły racze j p rz e d m io te m o b ie k ty w n y c h ba da ń (ja k g d y b y b y ły z ja w is k a m i n ie z a le ż n y m i od w o li czło­

w ie k a ), te ra z s ta ją się p rz e d m io te m s u b ie k ­ ty w n y c h , te n d e ń c ji p la n is ty c z n y c h . W sferze z ja w is k eko n o m ic z n y c h — n ie ty le badam y ży c ie gospodarcze, ile je b u d u je m y . W sferze z ja w is k p rz e s trz e n n y c h — n ie ty le o b s e rw u ­ je m y ro z w ó j z alud nio ne go k ra jo b ra z u , ile go tw o rz y m y .

W u rb a n is ty c e , w ie lk o m ię js k ie j konieczność p la n o w a n ia całości m ia s ta je s t dla now ocze­

snego u m y s łu bezsporna. N ie dla w s z y s tk ic h je d n a k to p la n o w a n ie całości je s t ró w n o ­ znaczne z u rb a n is ty k ą , to znaczy z o rg an iczną k o m p o z y c ją a rc h ite k to n ic z n ą całości. N ie k tó ­ r z y lu d z ie , n a w e t a rc h ite k c i, w y o b ra ż a ją so­

P lan M ile tu

1

r . .

. i

6

D R O D Z E N I E ______ < i Str. S

S T A N I S Ł A W D Z I E W U L S K I

Miasto-monumenf

bie p la n o w a n ie całości m ia s ta w fo rm ie ro z ­ m ieszczenia n a jego obszarze p rz y b liż o n y c h s tre f w y s o k o ś c io w y c h za b u d o w y (z e w e n tu a l­

n y m oznaczeniem p ro c e n tu zab ud ow a nia

■ d z ia łk i), sieci k o m u n ik a c y jn e j, k a n a liz a c y jn e j i in n y c h in w e s ty c ji tech niczn ych. W w yo b ra źn i. / ty c h lu d z i m ia s to pozostaje n a d a l (ja k o k o n ­ ty n u a c ja fo r m , d z ie w ię tn a s to w ie c z n y c h ) p o ­ w ie rz c h o w n ie u p o rz ą d k o w a n y m chaosęm, w k tó r y m c h a ra k te r skoń czon ych k o m p o z y c ji noszą je d y n ie p e w n e zgu bione w ty m chaosie detale. T a k p o ję te p la n o w a n ie m ia s ta n ie je s t je d n a k rów no znaczn e z u rb a n is ty k ą —- p o ­ do bn ie ja k u p o rz ą d k o w a n ie s k ła d u m g b li przez- u s ta w ie n ie z osobna krzeseł, s to łó w i łó ż e k n ie je s t rów no znaczn e z urządzeniem m ie szkan ia.

Z w o le n n ik ó w up orzą dkow an eg o chaosu zdem askow ać n ie tru d n o . P oznaje się ic h przede w s z y s tk im po n a iw n y m lib e ra liz m ie u rb a n is ty c z n y m , w m y ś l k tó re g o k a ż d y n ie ­ o m a l e fe k t p la s ty c z n y da się zastosować w k a ż d y m p u n k c ie m ia sta . Z ręcznie z a p ro ­ je k to w a n y z a m k n ię ty d zie d zin ie c zawsze z y ­ ska p o c h w a łę „s p o k o ju i kla s y c z n o ś c i“ , o tw a r ­ ta p rz e s trz e ń zdobędzie le g ity m a c ję „d o s tę p u słońca- i p o w ie trz a “ , e fe k to w n ie n a ry s o w a n y drapacz n ie b a u z n a n y zosta nie za pożądany

„a k c e n t w y s o k o ś c io w y “ , każd e dw a b u d y n k i o d o w o ln y m odstępie dadzą się połączyć „osią k o m p o z y c y jn ą “ . N ie s ły c h a n ie tru d n o będzie

ścian ro z s trz y g a ją o e fe k c ie p la s ty c z n y m ca­

łości. W fo rm ie b a rd z ie j s k o m p lik o w a n e j p o ­ z n a je m y tę p ra w d ę , przechodząc z jednego w n ę trz a a rc h ite k to n ic z n e g o do drugiego. G dy Spojrzenie na' je d n ą ścianę, p la c u d z ie liły se­

k u n d y od sp o jrz e n ia na d ru g ą ścianę, to te ­ raz nasze k o le jn e s p o jrz e riia d zie lą ju ż m i­

n u ty . W ta rg n ę ły tu po n a d to do d a tk o w e w r a ­ żenia odebrane po drodze. M im o to p a m ię ta ­ m y p ie rw s z e w ra ż e n ie doskonale i m a ono w p ły w d e c y d u ją c y na. następne. R o zum u jąc d a le j, a ra c z e j o b s e rw u ją c d a le j k o n s e k w e n t­

nie, d o jd z ie m y do p rz e k o n a n ia , że n a e fe k t a rc h ite k to n ic z n y do w o lne go p u n k tu w m ie ­ ście m a ją -w zasadzie w p ły w w s z y s tk ie pozo­

stałe p u n k ty m ia s ta , choćby o d le g ło ś c i m ię d z y n im i w y ra ż a ły się k ilo m e tra m i. S p ra w ę k o m ­ p lik u je fa k t, że p o ru s z a m y się po m ieście z szybkością ro z m a itą . Że ob ok n a tu ra ln e g o sposobu og lą dan ia a rc h ite k tu r y , ja k im je s t piesza prze cha dzka, u ż y w a m y dziś o b fic ie spo­

sobu b a rd z ie j sztucznego, ja k im je s t k o m u n i­

k a c ja m echaniczna, k tó r a przenosi nas bez p o ­ ró w n a n ia szybciej z m ie js c a na m ie jsce. F a k t u ż y w a n ia s z y b k ie j k o m u n ik a c ji z w ię k s z y ł w ie lo k ro tn ie w spółzależność a rc h ite k to n ic z n ą poszczególnych p u n k tó w w m ie ś c ie , i w z b o ­ g a c ił 'n ie s ły c h a n ie naszą w ra ż liw o ś ć n a w z a ­ je m n ą zależność k o m p o z y c y jn ą n a w e t od le g ­ ły c h założeń. T y m się tłu m a c z y fa k t, że o d ­ w ieczne zasady k o m p o z y c ji u rb a n is ty c in e j,

u

prze kon ać ta k ic h lu d z i, że ro z w ią z a n ie zna­

k o m ite w ty m p u n k c ie m ia s ta je s t zu p e łn ie złe w in n y m i o d w ro tn ie . T en sam lib e ra liz m u rb a n is ty c z n y s p ra w i, że' w bezpo średn im są­

s ie d z tw ie is tn ie ją c y c h założeń z a b y tk o w y c h będą p ro je k to w a n e now e, podobne do n ic h za­

łożenia, s tw a rz a ją c d la ta m ty c h niebezpiecz­

ną, często zabójczą k on kcfre ncję. J a k dobrze z a p i c je k to w a n y b u d y n e k z a w ie ra o g ran iczo­

ną ilc ś c e fe k tó w a rc h ite k to n ic z n y c h i n ie znosi p rz e ła d o w a n ia n a w e t d o b ry m i p o m y s ła m i, ta k do brze z a p ro je k to w a n e m ia sto n ie może być p rze ła dow an e „m o n u m e n ta ln y m i za ło ż e n ia m i“

czy „o s ia m i k o m p o z y c y jn y m i“ . J a k w d o b ry m b u d y n k u zach ow ana je s t h ie ra rc h ia szczegó­

łó w — od n a jw a ż n ie js z y c h do po drzę dnych , ta k w całośoi m ia s ta w y s tę p u ją fra g m e n ty naczelne o ra z podrzędne. T y c h naczelnych, je s t o czyw iście n ie w ie le . J a k w a rc h ite k tu rz e p r o ­ stota i u m ia r są zawsze c n o ta m i, ta k w u rb a ­ n is ty c z n e j s tr u k tu r z e m ia s ta — te same cn o ty są n ie p rz e m ija ją c e . W y d a je się n ie s te ty , że na naszym te re n ie ow e c n o ty są jeszcze ciągle bardzo rz a d k ie , ty m rzadsze, im o w iększą ca­

łość te re n o w ą chodgi. T w ó rc a każdego n ie ­ om a l b u d y n k u u s iłu je S tw orzyć z niego akcent d o m in u ją c y , a */. każdego założenia m o n u m e n ­ talnego — c e n tra ln e założenie m ia sta . G d y b i nie ha m ow ać ty c h te n d e n c ji, m ie lib y ś m y m ia ­ sto złożone z sam ych c e n tra ln y c h założeń.

S c h a ra k te ry z o w a n e p o w y ż e j b łę d y u r b a n i­

styczne p ły n ą m ię d z y in n y m i z fałszyw eg o prze św ia dcze nia , że dw óch, p o b lis k ic h założeń c z y p la c ó w m o n u m e n ta ln y c h n ie ogląda się rów no cześnie i * e w s k u te k tego e fe k ty je d ­ nego nąe w ch od zą w drogę e fe k to m drugiego.

P rześw iad czen ie to je s t fa łs z y w e podw ójnie:,, po p ie rw sze p ra w ie zawsze z n a jd ą się p u n k ­ ty , z k tó ry c h , je ś li n ie w id z i się w y ra ź n ie , to od ga d u je s.ię z a ry s y obu założeń, po d ru g ie — i to je s t n a jw a ż n ie js z e — w c h w ili k o n te m ­ p la c ji p e w n e j całości, a rc h ite k to n ic z n e j działa w nas pa m ię ć in n e j, p o p rz e d n io ’ oglądanej i św iadóm ość ic h w za jem n eg o u k ła d u p rz e ­ strzennego. T a p ra w d a psych ologiczna je s t je d n ą z n a jis to tn ie js z y c h ta je m n ic s z tu k i u r ­ b a n is ty c z n e j. P o zria je m y ją w fo rm ie p r y m i­

ty w n e j, s to ją c 'n a ja k im k o lw ie k p la c u : d w u p rz e c iw le g ły c h jego ścian nie m ożem y przeg cież bglądać rów nocześnie. 'M im o to po do­

b ie ń s tw a lu b , ró ż n ic e ; w a rc h ite k tu rz e ty c h

k tó r e d a ły ta k - doskonałe d zie ła w , zakre sie m a ły c h m ia s t a n ty k u czy ś re d n io w ie c z a ,. m a ­ m y p ra w o i m u s im y przenieść na dzisiejsze w ie lk ie m ia sta , p o m im o że w z ro k nasz, ani r y t m k ro k ó w , a n i sposób' o d b ie ra n ia w ra ż e ń n ie z m ie n iły się od ta m ty c h czasów.

B ęd zie m y oc z y w iś c ie , w da lszym c ią g u o rg a ­ n iz o w a li zespoły a rc h ite k to n ic z n e , dostoso­

w a ne do po w o lne go ru c h u c z ło w ie k a pieszego, S ka la ic h zawsze pozostanie z b liż o n a do s k a li ty c h założeń, k tó re p rze ka za ła n a m h is to ria . R ównocześnie je d n a k te same b r y ły a r c h i­

te k to n ic z n e staną się częściam i s k ła d o w y m i in n y c h w ię k s z y c h założeń, dostosow anych do szybkiego ru c h u sam ochodowego, O bie te skale będą się n a k ła d a ły i u z u p e łn ia ły , nie m ącąc je d n a d ru g ie j, w now oczesnym u rb a ­ n is ty c z n y m k o n tra p u n k c ie .

Is tn ie ją c ą w naszej w y o b ra ź n i zależność o d b ie ra n y c h k o le jn o w ra ż e ń a rc h ite k to n ic z ­ n y c h ro z u m ie ć n a le ż y n ie ty lk o w ty m p r o ­ s ty m Sensie, że po w n ę trz u c ia sn ym s iln ie d z ia ła n a : nas# — p ra w e m k o n tra s tu — w n ę ­ trz e rozleg łe, lu b że, po b u d y n k a c h n is k ic h p rz y tła c z a nas w id o k b u d y n k u w yso kieg o. Z a ­ leżność ty c h w ra ż e ń je s t b o w ie m b a rd z ie j z ło ­ żona. K rą ż ą c po m ie ście b u d u je m y w w y ­ o b ra źn i, ś w ia d o m ie lu b p o d św ia d o m ie , k o m ­ po zycję całości i u s ta la m y h ie ra rc h ię założeń

•a rc h ite k to n ic z n y c h całego m ia s ta lu b jego w ie lk ie j części. D ó p ie rft t.a za ryso w a n a w w y ­ o b ra ź n i h ie ra rc h ia przesądza o efe kcie a r t y ­ s ty c z n y m m ia s ta ja k o całości. O na do piero s p ra w ia , że od dzielne fra g m e n ty k ra jo b ra z u m ie jskie g o * c ie s z ą 'n a s s ja k o fra g m e n ty w ię k ­ szego' dzieła s z tu k i.

K r ę te u lic z k i W e n e c ji są in n e przez to, że w y p ro w a d z ą p rę d z e j czy p ó ź n ie j na p ła c św.

M a rk a . Id ą c n im i oc z e k u je m y n ie w y p o w ie ­ d z ia n e j ro z k o s z y w y d o s ta n ia ; się n a p la c i d z ię k i, te m u nie są a n i n u d n e a n i długie.

P rze b ie g a m y je w u s ta w ic z n y m podnieceniu.

P la c zaś n ie b y łb y ty m sam ym placem , g d yb y Obok P ia z e tti nie u d e rz a ły fa le — je s t to Sprawa is to tn a n a w e t w te d y , gd y s to im y w g łę b i p la ć u i nie w id z im y a n i' k a w a łk a la ­ guny. P a m ię ta m y je d n a k , że ona ta m je st.

D lateg o ju ż s to ją c w g łę b i p la c u w y c z u w a m y go ja k o w s p a n ia łe m o n u m e n ta ln e okno na szero ki św iat.

P lan Poznania

U lic z k a U f f iz i b y ła b y dość s m u tn y m za­

u łk ie m p r z y p la c u S ig n o rii; g d y b y n ie w y ­ b ieg ała s w o im d ru g im k o ń ce m n a d A rn o — a przecież idąc- je j w n ę trz e m n ie w id z im y rz e k i. W ie m y ty lk o , że ona ta m p ły n ie .

P la c de la C oncorde dlatego ta k olśn ie w a sw ą n ie b y w a łą rozleg łością, że, a b y się n a ń dostać, m u s ie liś m y " k ilo m e tr a m i k rą ż y ć po cia snych u lic z k d c h lew ego b rz e g u albo Znu­

ż y ć się z g ie łk liw y m k o ry ta rz e m w ie lk ic h b u l­

w a ró w .

R y n e k . S tarego M ia s ta w y d a je się o g ro m h y po p lą ta n in ie w ą z iu tk ic h u lic z e k . P o n u ry m a jd a n P la cu In w a lid ó w ha Ż o lib o rz u n ie ro b i w r a ż e n ia ' w ie lk ie g o w ś ró d m o n o to n n ie sze ro kich ‘ u lic całej cfeielnicy. K ra k o w s k ie P rzedm ieście s trą c iło b y p o ło w ę u ro k u , g d y b y za jego w s c h o d n ią ścianą n ie op ad ał w y s o k i brzeg S k a rp y k u W iśle , m im o że te j ró ż n ic y po zio m ów n ig d z ie p ra w ie n ie w id a ć . Z y s k a n a to m ia s t p o ło w ę u ro k u , gd y p o n iż e j niego P o w iś le zostanie oczyszczone z z a b u d o w y i g d y będziem y w ie d z ie li, że w y s ta rc z y zajrzeć w je d n o z n ie lic z n y c h o k ie n jego ścia ny w s c h o d n ie j, aby u jrz e ć zie lon ą d o lin ę W is ły . N o w y Ś w ia t b y łb y in n y , g d y b y k o ń c z y ł się z a m k n ię ty m p la c y k ie m i n ie w p a d a ł w ja sną p e rs p e k ty w ę A le i. A le je , n ie b y ły b y A le ja m i, gd yb y n ie p r o w a d z iły do B e lw e d e ru i g d y b y na ich k ra ń c u nie czekał nas n a jp ię k n ie js z y spacer po Ła zie nkach .

T y m i ta je m n ic z y m i zależnościam i, k tó ry c h źró d łe m je s t pa m ię ć w z ro k o w a , tłu m a c z y się fa k t, że p ie rw sze w ra ż e n ia o d bieran e w obcym m ieście są n ie ra z ta k z d u m ie w a ją c o różne od pó źn ie jszych w ra ż e ń z ty c h sam ych m iejsc.

R óżnica ta w y n ik a g łó w n ie z tego, że oglą­

da ją c ja k ie ś m ie js c e po ra z p ie rw s z y n ie zna­

liś m y , a w ię c n ie p a m ię ta liś m y , m ie js c są­

siednich. P odobnie c z ło w ie k poznany w p o ­ d ró ż y w y d a je n a m się n ie ra z k im ś zu p e łn ie in n y m n iż ten sam c z ło w ie k p ó ź n ie j, gd y go od w ie d za m y w jego dom u i z n a m y ju ż je g o n a jb liż s z ą ro d zin ę .

Z a n o to w a n e p o w y ż e j o b se rw a cję n ie są je ­ szcze p e łn y m pbrazem naszej w ra ż liw o ś c i n a . u rb a n is ty ć z n ą s tr u k tu r ę m ia sta . W ra ż liw o ś ć ta je s t b o w ie m n ie ty lk o czysto w z ro k o w e j n a tu ry , lecz ró w n ie ż n a tu r y u c z u c io w e j i in ­ te le k tu a ln e j. O b s e rw u ją c m ia s to p rz e ż y w a m y je n ie t y ljio ja k o z ja w is k o a rc h ite k to n ic z n e , lecz ró w n ie ż , ś w ia d o m ie lu b po dśw ia d o m ie , ja k o w ie lk ą in s ty tu c ję społeczną. Te d w a -sp o ­ soby p rz e ż y w a n ia są o czyw iście w spółzależne.

P odobnie ja k b u d y n e k u z n a je m y za p ię k n y nie ty lk o dlatego, po niew a ż je go p r o p o r c je , są * doskonałe, lecz ró w n ie ż dlatego, po niew a ż w y c z u w a m y 'je g o ' p rz y s to s o w a n ie do s p ra w ­ nego z a sp o ko je n ia szere g u .p o trze b życia lu d z ­ kiego, ta k m ia s to u zn a m y za p ię k n e n ie ty lk o d z ię k i, je go ła d o w i a rc h ite k to n ic z n e m u , lecz także d z ię k i w y c z u c iu , że je go b u d o w a s p rz y ­ ja h a rm o n ijn e m u w s p ó łż y c iu w ie lk ie j g ro ­ m a d y m ieszkańców .

Chodząc w d a w n e j W a rsza w ie po o k o lic a c h u lic y K ru c z e j, o d c z u w a liś m y — poza m o n o ­ to n ią w ra ż e ń ' a rc h ite k to n ic z n y c h — n u d ę i s m u te k m ie szkań , k tó r y c h o k n a w y c h o d z iły na bezna dzie jn e u lic e lu b cie m ne po dw órza.

Chodząc po o k o lic a c h Ż e la zn e j lu b M u ra n o w - 's k ie j — o d c z u w a liś m y ju ż n ie s m u te k lecz .

rozpacz. D z ie ln ic e fa b ry c z n e w p a ja ły na m p rze ko n a n ie , że p ra c a w ty m m ieście je s t p rz e k le ń s tw e m .

N a S ta ry m M ie ś c ie natom iast", o ile p o tra ­ f iliś m y o d tw o rz y ć .sobie g łó w n e z a ry s y śred­

n io w ie c z n e j o rg a n iz a c ji ży c ia n a tle jego w ą ­ s k ic h u lic z e k (ro z u m ie ją c p rz y ty m , że w n ę ­ trz a b lo k ó w b y ły w ów czas na ogół n ie z a b u d o -

i- .»«.>***- i - <*•-- • — M T i i i , ; i p : .

’ M - M " . - V

% J B «

- i ^ \ ' y ** . v \

V- i

wLji k. i

i '«•*' i . ' : . . : ; L : - '

P lan teoretyczny Seamozziego

\

Cytaty

Powiązane dokumenty

I ?nowu deszcz, dalekie znowu grzmoty, odgłosy burz: bezkształtna kanonada, i jednostajny plusk: znużony krok piechoty, żelazny traw pod czołgiem chrzęst: deszcz

cowania kryteriów estetycznych w dziedzinie literatury. Zdołałem^ jednak tyiko utwierdzić się w przekonaniu, jakie przedtem miałem, że dla zasad estetyki nie

Każdy, kto chociaż trochę zna topografię Warszawy zdaje sobie sprawę, że ’gdyby nawet zdarzyło się kiedyś runięcie Zamku, to n ik t z przechodniów nie

W białym ogrodzie maluj owoce, przez biały ogród zamieć przenieś, w białym ogrodzie jabłoń łopoce, o biały na głowę wótam wieniec.. Z podniebnej białej

Dziecko musi być beztroskie... Is to

ne stolicą budziły się tak spontanicznie 1 tak gwałtownie do nowego życia, że już niebawem mowy nie było o tym, by urbanistyczne racje mogły być

Nie wydaje się, aby Ministerstwo Kultury i Sztuki dokładnie zdawało sobie sprawę z tych niebezpieczeństw „radosnej twórczo­. ści&#34;, aby potrafiło jasno

Każdy, kto chociaż trochę zna topografię Warszawy zdaje sobie sprawę, że gdyby nawet zdarzyło się kiedyś runięcie Zamku, to nikt z przechodniów nie