• Nie Znaleziono Wyników

Róg obfitości

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Róg obfitości"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Katarzyna Tokarska

Róg obfitości

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (113), 95-100

2008

(2)

Pism a D o brochny R atajczakow ej W krysztale i w płomieniu. Studia i szkice o dra­

macie i teatrze1 przyciągają wzrok na półkach księgarskich swoją objętością. Niestety,

nie sposób przedstaw ić zak resu poszczególnych szkiców, ich zaw artość m ogła być jed n ak już w cześniej znana odbiorcy. M a teria ł rozdzielono niechronologicznie. W pierw szym tom ie badaczka zwraca się k u zagad n ien io m teoretycznym . Z asta­ naw ia się n a d specyfiką i kondycją rodzim ej teatrologii, p róbując jednocześnie określić swoje w eń m iejsce, m iejsce dla „d ram ato lo g a” . Z ajm u ją ją pogranicza dyscyplin, nie tylko jeśli chodzi o funk cjo n u jący podział pom iędzy (tradycyjnie bard ziej literatu ro z n aw cz ą) w iedzą o dram acie a n a u k ą o teatrze. O m aw ia ideę „tró jk ąta trze ch cesarzy”, p o stu lu jąc ą u w zględnianie rów nież k ulturoznaw stw a i „nowego h isto ry z m u ” w b ad a n ia ch (jaka h isto ria te a tru in te resu je Ratajczakow ą m ożna przeczytać w szkicu Dawne i nowe czy w przygotow anym na krakow ską konferencję h isto ry c zn o te atra ln ą referacie J a k a historia teatru potrzebna jest polskiej

teatrologii?).

W zajem ne uw arunkow ania te a tru , d ra m a tu i k ultury, ta k czy inaczej pojaw ia­ ją się w w iększości tych rozpraw , są też głów nym tem atem części zebranych w osob­ nym rozdziale tekstów. B ardzo rozlegle Ratajczakow a objaśnia relację, jaka łączy­ ła d ram at z te a tre m w E u ro p ie X V III w ieku, pisze także o p rze m ian a ch w sztuce, które dokonały się p om iędzy 1800 a 1830 rokiem czy o reality dramie (nazwa n a ­ w iązująca do zjaw iska reality show) - jako o g atu n k u polskiej d ra m a tu rg ii „poko­ lenia p o rn o ” . K ierując swoje spojrzenie na dram aty, bard zo często szuka w nich

D . R a ta jc z a k o w a W k ry s zta le i p ło m ie n iu . S tu d ia i szk ic e o d ra m a c ie i te a tr z e , t. 1-2,

(3)

9

6

R o ztrząsan ia i ro z b io ry

„teatraln y ch sygnałów w ykonaw czych” . Z n am ien n y jest artykuł C zytać - widzieć -

wiedzieć, w któ ry m w yjaśnia, że taka - bliska jej - le k tu ra , nazw ana badaw czą,

a zm ierzająca do u kazania tzw. te atraln ej pro b lem aty k i utw oru, w ażna jest przede w szystkim w p rzy p a d k u tekstów z daw niejszych epok. Z aw arty w dziele „insceni­ zacyjny p ro g ram wykonawczy” daje szansę uchw ycenia „historycznych właściwości i uw arunkow ań form te a tra ln y c h ” (t. 2, s. 9).

W rozpraw ach pośw ięconych g atu n k o m kom ediow ym poszu k u je przyczyny przem ian , jakie się na g runcie k om edii dokonały (za psychokrytyką u p a tru je ich na p rzy k ła d w zm ien iający ch się fu n k cja ch k o m ed ii czy m ieszczańskiej farsy). S zczególnie doceniony przez D o b ro c h n ę R atajczakow ą jest A lek san d er F re d ro (kom edie F redrow skie pokazuje choćby na tle kom ediopisarstw a epoki, innym razem tw orzy pro jek t charak tery zu jący świat jednoaktów ek tego pisarza). N a p rzy­ kładzie farsy Jana A leksandra F re d ry stara się pow iedzieć jak najwięcej o w irtu a l­ nym spektaklu, na przy k ład o aktorstw ie, gdyż - w edług au to rk i - farsa okazuje się najb ard ziej odporna na n ad m iern e w pływy literatu ry , a gatunkow y rygor wy­ daje się pozostaw ać niem al bez zm iany.

R atajczakow a szuka klucza do dram atów Szekspira, ale n ie stro n i od dzieł (ar­ cydzieł) tzw. p o p u larn y ch , na p rzykład Kościuszki pod Racławicami Anczyca (zaj­ m uje ją związek te m atu i zastosow anej przez autora formy, obraz te atraln y w pisany w tekst oraz okoliczności pow stania i oddziaływ anie dzieła w k onkretnej sytuacji historycznej). Czyta sz tu k i F ranciszka Zabłockiego, Józefa K orzeniow skiego, m ałe form y d ram atyczne C y priana N orw ida, kom edie B ałuckiego, d ram a ty M icińskie- go, M arian a H em ara, W ładysław a Zaw istow skiego, Wesele Stanisław a W yspiań­ skiego, Zbombardowanych S arah K ane. Z tekstów pośw ięconych M ickiew iczow i i Słow ackiem u udało się w antologii stworzyć podrozdział.

W b lo k u tekstów dotyczących form m uzycznych w teatrze p rzy p o m n ian e zo­ stało zjaw isko „narodow ego” czy „polskiego” - R atajczakow a spiera się o n o m e n ­ k la tu rę - stylu m uzyki w te atrze lat trzydziestych X IX w ieku w relacji do ry tm u ówczesnej d ra m a tu rg ii i literatu ry . In sp iru ją c e okazały się także sylw etki tw ór­ ców, choć w idać, że au to rk a w iększą wagę p rzykłada do rek o n stru k c ji, w ybranych i w jej o p in ii kluczow ych dla twórczości, zjaw isk epoki, niż do u stalenia szczegółów biograficznych. Szeroki szkic o Stanisław ie M oniuszce badaczka kreśli na przykład za pom ocą k ilk u w ytycznych (jak się wydaje, nie bez wskazów ek w spółczesnego literaturoznaw stw a). M iejsce u rodzenia kom pozytora sytuuje na m ap ie E uropy zarysowanej przez P ierre’a C hau n u ; w aru n k i dla rozw oju jego sztuki na tle stru k tu r in stytucjonalnych w dziew iętnastow iecznej Litw ie, którym m uzyka, lite ra tu ra i te ­ atr podlegają; estetyka k u ltu ry nowoczesnego m iasta przedstaw iona jest z pozycji d om inujących prądów , nie p o m ijając ich w a ria n tu p o pularnego; zasygnalizow ana jest problem atyczność kw estii narodow ości, p rzeanalizow any jest rów nież proces k ształtow ania się sta tu su „twórcy narodow ego” . W inn y ch esejach au to rk a stara się ustalić Inspiracje literackie w twórczości operowej i operetkowej Stanisława Moniuszki czy okoliczności pow stania Loterii K arola Szym anowskiego. Przyw ołuje też syl­ w etki Alojzego Felińskiego, A ntoniego H offm anna, W ojciecha Bogusławskiego

(4)

-zawsze zgodnie ze skłonnościam i dyktow anym i w łasną ciekawością. Pisze o ro ­ lach Stefana Jaracza, o H elenie M odrzejew skiej, ro zbrajając mity, jakie pozostają po aktorach.

Szkice o ak to rstw ie (głów nie na scenach d ziew iętnastow iecznych) zeb ran o w d ru g im tom ie. P odejm ują one m .in. próbę w yszukania cech zn am ien n y ch dla epoki rom an ty czn ej, czy odtw orzenia sposobu in te rp re ta c ji te k stu literackiego przez aktora w X IX stuleciu. Sporo uwagi R atajczakow a poświęca postaci artysty w ędrow nego, jest to bow iem typow y m odel życia adeptów ówczesnej polskiej sce­ ny. Z astanaw ia się, czy ze w zględu na ontologiczny statu s sp ek tak lu m ożna w ogó­ le mówić o te a tra ln y m arcydziele.

A utorkę ciekaw ią pow tarzające się tem aty i motywy, przygląda się też dram a- tyczno-teatralnym zjaw iskom em igracyjnym . Sygnalizuje problem y, jakie niesie za sobą w ystaw ianie „przepolszczanych” d ram atów obcych, nieco uwagi pośw ię­ cając rów nież kw estii p rzek ład u , choć więcej niż uwag filologicznych zam ieszcza spostrzeżeń odnoszących „twórczość przek ład o w ą” do k o n te k stu historycznego, te atralnego, literackiego itp. (na p rzykładzie ośm iu w ersji Szkoły żon M oliera).

Z refleksji n a d krytyką te atraln ą wywodzą się eseje na tem at te o rii oraz p rak ty k i recen ze n ck iej, a ta k że d o ro b k u i sty lu k o n k re tn y c h recen zen tó w (na p rzy k ła d Bolesława L eśm iana, W ilam a Horzycy, W itolda N oskow skiego). O sta tn i rozdział,

O poznaniu teatralnym, pośw ięcony jest „tajem n ico m ” m iasta, jego arc h itek tu rz e

(rów nież te atraln ej), dziejom i sym bolom uchw yconym przez d ram aturgów albo w ydobytym w te atraln y ch inscenizacjach. A utorka opow iada o k o n k retn y c h sce­ nach, m .in. o T eatrze P olskim jako części pruskiej fortecy w okresie „p oznańskie­ go m iędzyw ojnia” .

T eksty pow staw ały na różne okazje, były w ygłaszane na sym pozjach, p u b lik o ­ wane. Przy okazji ich całościowej lektury, do czego prow okują takie zbiory, ujaw ­ nia się m an iera badaw cza autora i praktykow ana przez niego m etodologia. O d n o ­ szę w rażenie, że późniejsze rozpraw y, w ychodzące spod pió ra dojrzałej już b a ­ daczki, są sw obodniejsze, m ają więcej autorefleksji, szerszy, niekoniecznie h u m a ­ nistyczny, k ontekst, sygnalizują czytelnikow i bogatszy sposób ujęcia te m atu . Jest to konsekw encja w ypracow anej i stosowanej przez lata m etody.

A utorka p rzek o n u je w jednym z rozdziałów , że podstaw ą m etodologiczną są dla niej w yobraźnia, n a rra c ja i praw da. W yobraźnia R atajczakow ej nie zawsze podąża jed n ak za d ram a tu rg iem czy tw órcam i spektaklu, podpow iada nato m iast, jak kreatyw nie podejść do te m a tu (co m a konsekw encje zwłaszcza wtedy, gdy - jak tu - historyka uznaje się za k reatora). Z inw encją igra n arracja, której poluzow a­ no cugle języka naukow ego. B adaczka ta k stosuje konw encje reto ry k i czy eseju, że sposób p rze p ro w ad z an ia rozu m o w an ia n ie m oże b u d z ić za strzeżeń , n ie m n ie j, z p u n k tu w idzenia dow odzenia naukow ego bywa dyskusyjny. Pisze:

„Czy chodzi m i o praw dę? na pew no, choć sam a prawdziwość dzisiaj nie w ystar­ cza; o wiarygodność? m oże być odległa od praw dy; o użyteczność? niekoniecznie; bardziej o spójność in te rp re tac ji, o dobro dopasow ania m etaforycznego schem atu, k tóry uchw yci podobieństw a i różnice, zw iązki, tru d n e do u jaw nienia, raczej p rze­

97

(5)

9

8

R o ztrząsan ia i ro z b io ry

czuw ane i w yobrażane, o trafność ujęcia pew nych aspektów zjaw iska” (t. 1, s. 169, pierw odruk w 2002 roku).

R atajczakow a, jako jedna z niew ielu, usiłu je podążać za n o w inkam i teo rii lite ­ ratury. Jeżeli polska teatrologia jest zbyt statyczna, dobrze że po d ejm u je się próby poszerzenia jej m eto d badaw czych. Sam i czytelnicy m uszą ocenić, na ile są one instruktyw ne. „Synkretyczna bib lio tek a” przyczyniła się zaś przynajm niej do dwóch rzeczy: naw yku sięgania do niej oraz nieco zaw rotnej elokwencji. Tom y W kryszta­

le i w płomieniu b ardziej naw et niż swą objętością im p o n u ją rozległością przyw oła­

nych zag ad n ień i ich różnorodnością.

W ytrwale kom pilow ane są rów nież m etody badaw cze. Uwaga ta nie jest zarzu ­ tem - pojaw iają się czasem książki, gdzie św ietne analizy m ateriałów źródłow ych w ieńczy m o notonnie te n sam , aprioryczny w niosek. „W łaściwością teatrologii jest jej podatność na wielość rzeczy, zjaw isk, m eto d i dyscyplin. [...] m u ltiin stru m e n - talizm . [...] Taka rozm aitość stanow i przecież szansę tego, co jest jednocześnie w szystkim i niczym - te a tre m ” . I dalej, o sam ym tekście naukow ym : „Wszystko w ru ch u , w sp o tk an iu , w aktach k o nfrontacji, wciąż chybotliw e, zm ienne, uzysku­ je jedynie stany chwilowej równowagi, ład p ły n n y i przejściowy, opis n ie zawsze linearny, podporządkow ują sobie z d a rzen ie” (t. 1, s. 53-54). Nowa historiografia korzysta z podpow iedzi, p róbując dotrzeć do opisywanej rzeczyw istości w łaśnie poprzez szeroko zakrojone k o nfrontacje i dialog. R atajczakow a używa narzęd zi i przykładów zaczerpniętych z alchem ii, fizyki, filozofii, językoznaw stw a, ekono­ m ii czy w iedzy m uzykologicznej. Ten p u n k t wyjścia ciekaw i m n ie tylko wtedy, kiedy w efekcie daje coś więcej niż w ym yśl(o)ne zetknięcie dwóch dziedzin, wy­ bran y ch pojęć, m etodologii z zagadnieniem , m etafory ze zjaw iskiem .

U parcie w ydaje m i się też, że celem nie pow inna być m etoda - praktykow any m u ltiin stru m e n ta lizm , który przysłania, podporządkow uje sobie zdarzenie. W k tó ­ rym ś m om encie pojaw ia się czytelnicza irytacja, kiedy n ajp ierw b rn ie się przez siedem stro n te k stu Nieco bliżej tematu, po tem przez kilka Pozornie trochę obok te­

matu, n astęp n ie przez w ątki podro zd ziału J u ż prawie, prawie - w temacie i dopiero

koniec stanow i Sedno? L ubię poczucie h u m o ru autorki, ale m uszę przyznać, że tak skonstruow any szkic, zam iast pozw alać m i głębiej zrozum ieć p u en tę, spraw ia, że nie w iem już, do czego w spólnie zm ierzaliśm y.

W zebranych in te rp re ta c ja c h m ożna zresztą dostrzec pew ne nakierow anie au ­ to rk i w stronę jej w yobraźni oraz w łasną grę stylam i. Jest to z jednej strony atut. O zdobnik, k tóry m oże służyć sensowi, w b u d o w an iu znaczeń bywa jed n ak także zbędnym dodatkiem , choćby dlatego, że rokoko, zwłaszcza w tekście naukow ym , rozprasza. Gdzieś tu w idziałabym rów nież przyczynę zbyt niefrasobliw ych sfor­ m ułow ań: „m ożna więc jedynie pow iedzieć najo g ó ln iej” (t. 1, s. 124), „Czyż nie m ożna się tu doszukać r e f l e k s u . ” (t. 1, s. 503), „intuicja podpow iada m i a n a­ logie” (t. 1, s. 62). Czy in tu ic ji nie należy weryfikować? O trzym uję więc jakby m e taośw iadczenie, że n ie p o w in n am traktow ać p rezentow anego a rty k u łu jako rzeczowego źródła, gdyż p rzynajm niej we frag m en tach jest on rozw inięciem ja­ kiejś intuicji.

(6)

Swoista te ch n ik a o p arta na pew nej eklektyczności m e to d jest jed n ak w arta prezentow ania, a zbiorow e w ydanie tych p ism staje się w ażne ze w zględów d ydak­ tycznych. Eseje m ają dużą szansę inspirow ać studentów , p ro p o n u ją też jakiś p u n k t w yjścia dla w iększości gałęzi dzisiejszej teatrologii. N a pew no nie jest to jednak podręcznik. W ydaje m i się za b ardzo autorski, b ardziej służy więc upow szechnie­ n iu naukow ych propozycji R atajczakow ej.

Te uw agi nie odnoszą się przecież do w szystkich szkiców, ale choć g rubą k re­ ską, jed n ak w m ia rę d okładnie opisują styl D o b ro ch n y R atajczakow ej. Rów nie dobrze m ógłby on spotkać się z głosem uznania i m a z pew nością w ielu zw olenni­ ków. D la m nie proponow ana przez n ią w izja h isto rii często jest na tyle kreacyjna, że p rzestaje ciekawić, m im o że w łaśnie p ró b u je zaciekawiać. Czym ś innym jest szukanie w łaściwych słów i przykładów na określenie danej (głównej) rzeczy - jak zrobił choćby K azim ierz Wyka (przyw ołany tu w szkicu Projekt scenicznego ukształ­

towania słowa w komedii czasów stanisławowskich), ryzykując zastosow anie m etafo­

ry „gospodarskiego n astaw ie n ia” kom ediopisarzy czasów stanisław ow skich do kla- sycystycznych k om edii (t. 1, s. 257). Czym in n y m zaś znajdow anie nowych zw iąz­ ków tylko po to, żeby wyjść poza tradycyjne ujęcie zagadnienia. To intensyw ne łączenie dziedzin nie zawsze jest naw et odnajdyw aniem o b ustronnych wpływów, rozpraw y o p ierają się czasem na - um ow nych, doraźnych, in ten cjo n aln y ch - a n a­ logiach. Ale czy podobna „kom paratystyka” pom aga zrozum ieć teatr? M uszę do­ pow iedzieć, że czasam i ta k - zwłaszcza kiedy pokazuje się zależność sztuki od pozaartystycznych, sw oistych dla danego czasu czynników.

Pew nym pro b lem są także kom petencje odbiorcy. Ratajczakow a zdaje się to rozum ieć, gdyż zam ieszcza najczęściej obszerny w stęp, od razu, co w ażne, starając się łączyć wiedzę ścisłą, jeżeli do takiej się odnosi, z hum an isty k ą. Trzeba p rzy ­ znać, że badaczka nie pró b u je być fizykiem an i darw inistą, pozostaje teatrologiem i na obcym te re n ie w y p atruje jedynie in sp ira cji dla swojej m etody in te rp re ta c y j­ nej. Z w ielom a jej propozycjam i jestem zm uszona zgodzić się ad hoc, skoro cza­ sem nie w iem nic p o n ad to, co p rzeczytałam w szkicu. Z jednej strony w iedzę na podstaw ow ym poziom ie pow inien m ieć każdy, z drugiej - te n dialog nie m a odby­ wać się przecież na poziom ie podstaw owym . D latego w tych p rzy p ad k ach niew ie­ le w ynika dla m n ie z tego, co autorka m ów i m i o teatrze - nic, co byłoby m i dalej użyteczne, że użyję zniesław ionego te rm in u . W ięcej, uw ażam , że analogie z w aha­ dłem m atem atycznym itp. jako ciekaw ostka m ogą bardziej zainteresow ać n ie p ro ­ fesjonalnego m iłośnika sceny niż teatrologa.

Czy to się opłaca? A utorka zarzuca n iek tó ry m p racom naukow ym (tym, które tw orzone są z m yślą o w znoszeniu w spólnego g m achu w iedzy) m in im alizm . Ja też nie p ro p o n u ję działań „lik w id ato rsk ich ” (t. 1, s. 81), nie odm aw iam n ik o m u p ra ­ wa do płodności i ekspresji - zawsze jest to z pożytkiem dla czytelnika. Gorzej o pożytek dla drugiego badacza, chyba żeby ograniczyć go do samej inspiracji. „Jeżeli jed n ak te zróżnicow ane pojęcia [m it i tragedia] spró b u jem y objąć cało­ ściową perspektyw ą egzystencjalno-kulturow ą [sic!], otrzym am y skom plikow aną ko n stru k cję dw upoziom ow ą” (t. 1, s. 134) - czytam y w rozdziale Drogocenny mit

(7)

00

1

R o ztrząsan ia i ro z b io ry

tragedii. Jak to zrobić? W śród syntetycznej n a rra c ji ginie tu jednak czasem to, co

jest nowe i odkrywcze - w iążące w yniki badań.

R atajczakow a pow tórnie zadaje sobie i n am p rzy okazji w iele p y ta ń podstaw o­ wych dla teatrologii. Jako h isto ry k te a tru m oże być postaw iona rów nież w śród jego teoretyków . Tylko że tam , gdzie spodziew ałabym się porów nyw ania m a te ria ­ łów źródłow ych - czasem n aty k am się na opracow ania (przy okazji m ożna n a p o ­ m knąć, że b ardzo b ra k u je bibliografii, z której korzystała autorka; tom y zaw ierają jedynie w ykaz p u b lik a c ji D o b ro c h n y R atajczakow ej). Ale bad aczk a przy zn aje w którym ś m om encie, z pew ną dozą n ieskrom ności przecież, że w ykonuje „He- ideggerow ski z ducha, eksperym ent m yślow y”, dodając dalej: „Bez w ątp ien ia jest to ryzykow ne” (t. 1, s. 131). To praw da, zwłaszcza w tych przypadkach, gdy p u n k t w yjścia historyka jest koncepcyjny i teoretyczny.

Katarzyna TOKARSKA

Abstract

K atarzyna TOKARSKA

Jagiellonian U n iversity (K ra k ó w )

Horn of Plenty

This te x t attem pts at discussing at som e length th e c o n te n t o f th e t w o vo lu m e s o f w r i­ tings by D o b ro c h n a Ratajczakowa, a valued dram a and th e a tre scholar, w h ich she published o v e r m o re than fo u r decades (in 1 9 6 3 -2 0 0 6 ). T h e re v ie w offers an a fte rth o u gh t o n analyti­ cal m eth o d s and sym pto m a tic traits - as recognisable against texts a u tho re d by o th e r th e ­ atre researchers - o f th e n arration as are getting revealed w h ils t reading th e co llection

W krysztale i w płomieniu. Studia i szkice o dram acie i teatrze [ ‘In Crystal and In Flame. Stu­ dies and essays o n dram a and th e a tre '].

Cytaty

Powiązane dokumenty

Odp: we wniosku i załącznikach do wniosku o udzielenie dotacji w ramach Konkursu dotacji Przygotowanie lub aktualizacja programów rewitalizacji należy wskazywać

[r]

żółty szalik białą spódnicę kolorowe ubranie niebieskie spodnie 1. To jest czerwony dres. To jest stara bluzka. To są czarne rękawiczki. To jest niebieska czapka. To są modne

Cassoni [20] określa proces równoległy jako dwie symetryczne interakcje między tera- peutą i klientem oraz między terapeutą i superwizorem. Według Cassoni [20] pojęcie

Niedawno obliczono, że w ciągu ostatniej dekady więcej Żydów stało się wierzącymi (jest to oczywiście przybliżona rachuba) niż we wszystkich siedemnastu stuleciach po

6 We francuszczyźnie mazurka oznacza jedynie taniec mazurek (podczas gdy w pol- szczyźnie może być to także świąteczne ciasto), natomiast polonaise dla Francuzów może

giczną Judyckiego jest teoria absolutnej Bożej wszechmocy, bez której właściwie nic nie jest możliwe i dla której wszystko jest możliwe: „Należy bowiem sądzić, że

ślono standardowe wymogi faktury elektronicznej, HOPE brała udział w konsultacjach społecznych.. Można mieć nadzieję, że uproszczone