• Nie Znaleziono Wyników

Kto jest pornografem?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kto jest pornografem?"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Ziomek

Kto jest pornografem?

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1 (13), 147-152

1974

(2)

Roztrząsania

i rozbiory

Kto jest pornografem?

W łaśn ie, k to je s t p o rn o g ra fe m , a n ie : co to je s t p o rn o g ra fia . P y ta n ie je s t ro z m y śln ie n ie c o p ro w o k a c y jn ie i p a r a d o k ­ s a ln ie sfo rm u ło w a n e , n ie n a ty le je d n a k , b y o d p o w ied ź b y ła n ie sp o ­ d z ie w a n a . P o rn o g ra fe m je s t o d b io rca . M ów iąc „ o d b io rc a ” m y ś lę n ie ty le o k o n k r e tn y m o d b io rc y w k a te g o r ia c h p sy c h o lo g ic z n y c h i so cjo ­ lo g iczn y c h , ile o o d b io rc y ja k o o p o ję c iu m ieszc ząc y m s ię w tzw . p o e ty c e o d b io ru .

C z y ż b y w ięc n ie b y ło p o rn o g ra fic z n y c h a u to ró w ? I to w epoce, k ie d y is tn ie je i p rz y n o s i zy sk i p rz e m y s ł p o rn o g ra fic z n y ? L u b p rz y n a jm n ie j — ja k u n a s — g d y coś, co in tu ic y jn ie c h o c ia żb y o k re ś la m y ja k o p o rn o g ra fię , zd obi ty g o d n ik i ilu s tr o w a n e i in k r u s tu je film y ? P o m y s ł z o d b io rcą p o rn o g ra fic z n y m m o że się w y d a ć r y z y k o w n y 1. Bo p rz e c ie ż je s t ja k a ś ró ż n ic a m ię d z y p u d e łk ie m z a p a łe k o k le jo n y m fo to g ra fią n a g ie j d z ie w c z y n y a te s te m R o rsc h a c h a . J a k k to ś m a ro b a ­ cz y w ą w y o b ra ź n ię , to m o że w te śc ie ty m zobaczyć c z o rt w ie ja k ą n ie p rz y z w o ito ść , a le b ę d z ie to z a p e w n e w y p a d e k rz a d k i i patologiczr- ny. N a to m ia s t k to ś, k to o b e jrz y rz e c z o n e za p a łk i czy o s ta tn ią s tro n ę stu d e n c k ie g o ty g o d n ik a IT D , m o że z g o rsz o n y o d w ró c ić o c z y a lb o m oże ły k a ć ślin k ę , n ie m o że je d n a k w y jś ć p o za p e rc e p c ję e ro ty c z n ą . W ty c h d w u p rz y k ła d a c h s p ra w a je s t w z g lę d n ie p ro s ta , ja k o że w p r z y p a d k u R o rs c h a c h a n ie m a m y do c z y n ie n ia z d ziełe m s z tu k i, a n a ­ k l e jk a n a z a p a łk a c h je s t zd e c y d o w a n ie k ic z o w a ta . C o je d n a k p o cząć z W e n u s z M ilo? A lb o ja k o d ró ż n ić P a w ła S ta ś k ę o d W itk a c e g o ? n ie

1 Szkic niniejszy jest skróconą d nową redakcją referatu w ygłoszonego na kon­ ferencji „Społeczne funkcje literatury i paraliteratury”, zorganizowanej przez Instytut Badań Literackich w W arszawie w dniach 26—28 marca 1973 r.

(3)

m ó w iąc o ty m , że P a w e ł S ta śk o cz y in n y M a rc z y ń s k i to p is a rz e s to ­ k ro ć b a rd z ie j p rz y zw o ici (in n a rz ecz że o b leśn i w s w y c h w ie lo k ro p ­ k a c h i n ied o m ó w ien iac h ) n iż W itk a c y cz y Jo y ce . K ic z o w a ty M ieczy ­ sła w S ro k o w sk i, ra c z e j s e n ty m e n ta ln y e r o to m a n n iż p o rn o g ra f, po­ ciąg a ł i g o rsz y ł k ie d y ś b a rd z ie j n iż d ziś d o s a d n y J a m e s B a ld w in czy b r u ta l n y E lia K a zan .

K ilk a z b rz e g u w z ię ty c h p rz y k ła d ó w i ty le ż p ro b le m ó w : ja k się m a p o rn o g ra fia do e ro ty k i lu b do je j n a sile n ia ? czy p o rn o g r a fia je s t d o ­ m e n ą s z tu k p rz e d s ta w ia ją c y c h cz y te ż ro z c ią g a s ię n a s z tu k ę słow a? (w ażne! bo słow o m a zdolność ew o k o w an ia o b ra z u , a le za o b ra z te n p o n o si o g ra n ic z o n ą o d p o w iedzialność). A m oże p o rn o g ra fia to po p r o ­ s tu k ic z e ro ty c z n y ? ja k i je s t s to s u n e k p o rn o g ra fii do sz tu k i, c z y li cz y m o że is tn ie ć s z tu k a p o rn o g ra fic z n a ?

Z n a m y z p iś m ie n n ic tw a p rz e d m io tu p rz y b liż o n e p rz y n a jm n ie j o d ­ p o w ied z i n a te p y ta n ia . N a jc z ę stsz e z n ic h — to dość stan o w c ze re p lik i: s z tu k a i p o rn o g r a fia w z a je m n ie się w y k lu c z a ją . T a k z p o l­ sk ic h b a d a c z y sąd z i S te f a n M o raw sk i, k tó r y p isze, że szituka ja k o w y so k a w a rto ś ć ta k e s te ty c z n a , ja k i ety c z n a , n ie m oże b yć z a ra z e m p o rn o g ra fią , a le d o p u szc za is tn ie n ie p e w n e g o o b s z a ru k rz y ż o w a n ia , a w ięc sw eg o ro d z a ju p o rc ji p o rn o g ra fic z n y c h w d ziele s z tu k i 2. H. M o n tg o m e ry H y d e ro z u m ie p o rn o g ra fię n ie m a l zg o d n ie z e ty m o ­ lo g ią (p o rne = n ie rz ą d n ic a , g ra p h e in = p isać) i w sw e j h is to rii p o r ­ n o g ra fii u m ieszc za ta k ż e w sz e lk ie f r a g m e n ty P ism a św ię te g o , w k t ó ­ ry c h m o w a o n ie rz ą d n ic a c h 3; p rz y ta k sz e ro k im ro z u m ie n iu te rm in u m u s i z k o lei o d ró ż n ić p o rn o g ra fię „ d o b r ą ” i „ z łą ” . H a n s G iese 4 s p ro ­ w a d z a p o rn o g ra fię do s ta n u n e u ro ty c z n e g o , zw an eg o p seu d o lizm em , p o le g a ją c e g o n a n ie o p a n o w a n e j p o trz e b ie m ó w ie n ia i p is a n ia (n ie ra z zm y śla n ia ) n a te m a ty in ty m n o -e ro ty c z n e ; p se u d o liz m b y łb y w ięc cz y m ś w ro d z a ju e k s h ib ic jo n iz m u sło w a. B ad ac z te n z o s ta w ia je d n a k fu r tk ę : n ie k tó re p rz y p a d k i p se u d o lizm u , p o d o b n ie ja k i in n e p s y c h o ­ p a to lo g ie m o g ą o siąg ać w y so k i poziom . W p r a k ty c e w ięc G iese s ta r a się o b ro n ić d z ie ła s z tu k i p rz e d z a rz u te m p o rn o g ra fii: załączo n e do j e ­ go p ra c y re c e n z je k ilk u k sią ż e k w y d a n y c h p rz e z za ch o d n io n ie m ie c k ie o fic y n y w o d p o w ied z i n a p y ta n ie , cz y u t w ó r d a n y m oże k o rz y s ta ć z p rz ew id zian e g o w k o d e k sie p rz y w ile ju w o ln o ści s z t u k i 5, o d p o w ia ­

R O Z S T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y J 4 8

2 S. Morawski: S ztuka i pornografia. „Studia Socjologiczne” 1'965 nr 4. M o­ rawski używa terminu „porcje obsceniczne'’. Poniew aż obscenum znaczy —

o czym niżej — oo innego niż pornografia, pozwalam sobie zm ienić term inolo­ gię autora nie zm ieniając — mam nadzieję — jego m yśli.

3 H. Montgomery Hyde: A History oj Pornography. London 1964 r.

4 H. Giese: Das obszöne Buch. Stuttgart 1965. „Beiträge zur Sexualforschung”, 35. Heft.

5 „... ob das Werk unter die K unstfreiheit des Art. 5 Abs. 3 GG fällt und damit zugleich unter den K onstvorbehalt des GjS vom 14.L1.1964” (Giese: op. cit., s. 72).

(4)

da: u w a ż a m t ę p o w ieść ( m in . Z w r o tn ik R a k a H e m y M ille ra, P a m ię t­

n ik i F a n n y H ill J o h n a C lelan d a) za w y b itn e d zieło s z t u k i 6.

P o m n i a n a te m y rz u c o n e j k ie d y ś n a U lissesa J o y c e ’a (nie m ó w ią c ju ż o K o c h a n k u la d y C h a tte r ly D. H . L a w re n c e ’a) z u z n a n ie m p rz y p o m i­ n a m y ś w ia tłe o rz ecz en ie sęd z ie g o W oo lsey a, k tó r y o tw o rz y ł te m u a rc y d z ie łu d ro g ę do w y d a w n ic tw , k s ię g a r ń i c z y te ln ik ó w .

A m o że w ogóle ty lk o w ty m rzecz? M oże sz u k a n ie d e fin ic ji p o rn o g ra ­ fii je s t p ra g m a ty c z n ie o b łu d n y m p rz e d się w z ię c ie m , o b lic z o n y m n a to, b y o b ro n ić i ocalić d zieła a r ty s ty c z n e p rz e d k o d e k s a m i k a r n y m i, k tó ­ r e w e w sz y s tk ic h c h y b a k r a ja c h p rz e w id u ją m n ie j lu b b a rd z ie j s u ­ ro w e k a r y za ro z p o w sz e c h n ia n ie w y d a w n ic tw p o rn o g ra fic z n y c h ? 7 Nie o to je d n a k chodzi, że p rz y ję c ie ta k ie j o d p o w ied z i b y ło b y n ie m i­ łe d la e ty k i b adacza, lecz o to, że b y ło b y u n ik ie m i n ie lo ja ln o ś c ią w o­ bec n a w y k ó w ję z y k a p o to czn eg o , k tó r y c h b ez szczegó ln ej p o trz e b y n ie m a p o w o d u o m ija ć c z y zm ien iać. A p o rn o g ra fia zaw sze je s t n a z w ą p e jo ra ty w n ą . T y m s a m y m n ie m o ż n a p o rn o g ra fii tra k to w a ć ja k o ta b u , k tó re n ie je s t p rz e c ie ż p ro s ty m zak aze m , lecz s f e r ą łą c z ą ­ cą ś w ię te i p rz e k lę te . M ożna w y k a z a ć w ie le to le r a n c ji w obec p o rn o ­ g ra fii, a le n ik t n ie b ęd z ie d o sz u k iw a ł się w n ie j sa cru m .

M oże w ięc p o rn o g ra fia to kicz e ro ty c z n y ? T u je d n o z n a c z n a o d p o ­ w ied ź nie je s t ła tw a . P e w n e c e c h y m a p o rn o g ra fia z k icze m w sp ó ln e: n p . p o w ta rz a ln o ś ć i ste re o ty p o w o ść 8. A le w ięk sz o ści w a d i z a le t k i- czu p o rn o g ra fia n ie d z i e l i 9. K icz je s t s e n ty m e n ta ln y , m o ra lis ty c z - n y 10. C hociaż k to w ie, cz y p o rn o g r a fia n ie b y w a ta k ż e „ k o sm e ty c z ­ n a ” ? J e ś li ta k , to m a m y d o c z y n ie n ia z d w ie m a p o rn o g ra fia m i, ła d ­ n ą i b rz y d k ą . Ta ła d n a je s t m n ie j w ię c e j le g a ln a . T a b rz y d k a — to ja k ie ś z d jęc ia k o p u la c ji w zb liże n ia ch , n ie d b a ją c e n a w e t o poziom fo to g ra fic z n e j te c h n ik i. J e s t to je d n a k p rz y p a d e k ta k o d le g ły od in ­ te re s u ją c e g o n a s p o g ra n ic z a s z tu k i, że m o ż e m y się n im n ie za jm o ­ w ać. N ie d o ty c z y z n a t u r y rz e c z y lite r a tu r y . N a to m ia s t trz e b a z b a d a ć re la c ję : p o rn o g r a fia — o b sc e n u m , bo p o ­ m ie sz a n ie ty c h te rm in ó w u tr u d n ia n ie ra z ro z ezn a n ie . E ty m o lo g ia o b sc e n u m (też o b sca e n u m , o b sc o e n u m ) n ie je s t ja sn a . N ie k tó rz y

w y w o d z ą słow o o d g re c k o -ła c iń sk ie j „ sc e n y ” i tłu m a c z ą : coś spoza sceny, czego n ie godzi się p o k a z y w a ć (po a n g ie ls k u b rz m ia ło b y to :

R O Z S T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y

6 „Ich halte diesen Roman für ein Kunstwerk vom Rang” (Giese: op: cit., s. 72). 7 M ontgomery Hyde: op. cit., s. 16.

8 A. Banach: O kiczu. Kraków 1968, s. 36 nn. 9 Banaich: op. cit., s. 38.

10 T. Pawłow ski: Pojęcie kiczu. „Studia Filozoficzne” 1972 nr 6; Erbauliches,

belehrendes, wie auch vergnügliches K itsch -Le xikon von A bis Z, zu Nutz und Frommen eines geschmackvollen Lesers. Präsentiert und komm entiert von

Herrn Gert Richter, Doctor philosophiae. Gütersloh 1970; W. Grajewski: P o­

wieść — kicz — ideologia. W: O współczesnej kulturze literackiej. T. I. Red.

(5)

o f f th e sce n e n ). E ty m o lo g ia ta je s t fa łsz y w a , bo łac. c a e n u m zn aczy

p o p ro s tu b ru d , a w ięc o b sce n ic zn y to ty le co b ru d n y , b rz y d k i, o d ­ ra ż a ją c y , n ie p rz y z w o ity . N iep rzy zw o ito ść m oże, a le n ie m u s i o b e j­ m o w a ć s fe ry e ro ty k i. O bsceniczność tk w i p rz e d e w s z y s tk im w ję z y ­ k u ja k o s k ła d n ik p r y w a ty w n e j o p o zy c ji d w u k o n o ta c ji. W d a n y m p o­ lu zn a c z e n io w y m obscen iczn o ść je s t w a ru n k ie m „n ie -o b sc e n ic z n o śc i” i n a o d w ró t. O bscen iczn o ści n ie m o ż n a u s u n ą ć z ję z y k a bez uszk o­ d z e n ia o p o z y c ji sy ste m o w e j i b ez szk o d y , ja k ą b y b y ło w y rz e c z e n ie się m o żliw o ści w y b o ru i g r y m ięd zy e k s p re s ją m o c n ą i słab ą, d o d a t­ n ią i u je m n ą . P o tę p ić m o żn a je d y n ie n iesto so w n o ść u ży c ia o b sc e n u m n ie sto so w n o ść o k re ślo n ą re g u ła m i sp o łeczn eg o w sp ó łży cia.

Is tn ie je l i t e r a t u r a o b sce n ic zn a lu b też is tn ie je lite r a tu r a , k tó ra z a ­ w ie ra , p o rc je obscen iczn e. W iersze tzw . „ d e s e rto w e ” z czasó w S ta ­ n is ła w a A u g u s ta , w ie rsz e N aru szew ic za, T re m b e ck ieg o , J a s iń sk ie g o s ą u tw o ra m i o b sce n ic zn y m i, a le n ie p o rn o g ra fic z n y m i. R e ja n a p rz y ­ k ła d , ta k n ie w ra ż liw e g o n a e ro ty k ę , n ik t n ie n a z w ie p is a rz e m p o rn o ­ g ra fic z n y m , ale o b scen iczn ość je s t is to tn y m e le m e n te m jeg o p o ety k i. P o rn o g ra fia n ie ty le je s t ro d z a je m czy o d m ia n ą l i te r a t u r y (resp.

sz tu k i) e ro ty c z n e j, ile — je ś li m o żna to t a k p o w ied z ie ć — „ z a c h o w u ­ j e s ię ” w p e w ie n sposób w o bec e ro ty k i. D. H. L a w ra n c e m ów ił, że p o rn o g r a fia p o n iż a i zn iew aża se k su a liz m . P rz y jm ijm y tę o pinię w ra z z je j im p lik a c ja m i: s e k s u a liz m lu b , je ś li k to w oli, e ro ty z m to n ie ty lk o s f e ra n a tu r y , lecz i k u ltu r y . D a le j — t o w a rto ś ć k u l t u r y w y so k a, a le i k ru c h a . S tą d o b ro n a s z tu k i z a ró w n o p rz e d p o m ó w ie­ n ie m je j o p o rn o g ra fię , ja k i p rz e d ta k im d z ia ła n ie m , k tó r e m o g ło b y s z tu k ę do p o rn o g r a fii z d e g rad o w a ć. W y jśc io w a te z a teg o szk icu głosi, że to o d b io rc a je s t w in ie n ow ej d e g ra d a c ji. N im tę tezę u ściślim y , za­ p y ta jm y , n a cz y m o w a d e g r a d a c ja poleg a. C y to w a n y ju ż H. G iese p isze, że c e c h ą p o rn o g ra fii je s t u t r a t a d y s ta n s u (D is ta n z v e r lu s t), ja k i p o w in ie n d zielić p ra w d z iw e g o a r ty s t ę (tu d zie ż „ p ra w d z iw e g o ” o d b io rcę ) od e ro ty c z n e g o te m a tu d zieła . N ie tru d n o zau w aży ć, że k o n c e p c ja t a za sad za się n a ro z u m ie n iu e ro ty z m u w spo sób n ie ja k o in s tr u m e n ta ln y : l i te r a t u r a (resp. sz tu k a ) zm ie rz a do p o z n a n ia i w y ­ ra ż e n ia w a rto ś c i w yższego rz ę d u p o słu g u ją c się z konieczno ści, ale p o n ie k ą d w sp o só b ry z y k o w n y , e ro ty k ą . G iese n a p rz y k ła d sądzi, że C a sa n o v a tu d z ie ż G e n et, w p rz e c iw ie ń s tw ie d o m a rk iz a d e S ade, n ie t r a k t u j ą e ro ty k i ja k o ce lu , lecz u p a tr u j ą w n ie j n a rz ę d z ie d o ta rc ia d o z a w iły c h p ro b le m ó w k o n d y c ji lu d z k ie j 12. P o d o b n e sta n o w isk o z a jm u je H e n r y M iller, k tó r y p rz e d z a rz u te m p o rn o g ra fii b ro n i się p r z y p o m o c y te o rii p re te k s tu : s e k su a liz m je g o u tw o ró w to ja k b y

v e h ic u lu m , p r z y k tó re g o p o m o cy d o ch o d z ą do g ło su w y ż sz e w a rto śc i

k u ltu ro w e . J e s t w ty m tro c h ę ra c ji, ale je s t i sp o ro n ie k o n s e k w e n c ji; n ie k o n s e k w e n c ją je s t m ilc z ą c e założenie, że e ro ty k a n ie tw o rz y sam a

R O Z S T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

11 Cyt. Montgomery Hyde: op. cit., s. 2. 12 Giiese: op. cit., s. 51.

(6)

w a rto ś c i d o d a tn ic h , że je s t w n a jle p s z y m ra z ie n e u t r a l n a i n ie sz k o d ­ liw a j a k v e h ic u lu m c z y m a ssa ta b u le tta e p o z b a w io n a in g re d ie n c ji

a k ty w n y c h .

Z a p e w n e u p ra sz c z a m , a le ró ż n ic a m ię d z y C a sa n o v ą i G e n e te m z je d ­ n e j s tr o n y a d e S a d e ’em z d ru g ie j n ie p o le g a n a ty m , że d e S a d e tr a k t u j e e ro ty k ę ja k o cel w sobie, a ta m c i d w a j j ą „ p r e t e k s t u j ą ” . B o to, co u m a rk iz a je s t o d ra ż a ją c e , to n ie e ro ty k a , lecz w y w ie d z io n a z n ie j filo zo fia cz ło w iek a. N ie m n ie j G iese i M ille r m a ją sp o ro r a c j i ta k ż e i w ty m , że z a u t r a t ę d y s ta n s u (jeszcze n a c h w ilę p o z o s ta n ie ­ m y p r z y ty m te rm in ie ) o b w in ia ją n ie ty lk o o db io rcę, lecz i a u to ra . P o rn o g ra fii w in ie n je s t o d b io rc a , a le n ie ty le te n k o n k re tn y , p s y c h o ­ lo g iczn ie czy so cjo lo g iczn ie ro z u m ia n y , ile o d b io rc a z a p ro je k to w a n y p rz e z a u to ra . O d b ió r .p o rn o g ra fic z n y to in a c z e j m ó w iąc p o rn o g r a fic z ­ n a k o n k re ty z a c ja . N ie m a je d n e j je d y n e j k o n k re ty z a c ji p o p ra w n e j — m ó w i R o m a n In g a rd e n 13, a le te ż i k o n k re ty z a c ja n ie j e s t c z y n ­ n o śc ią c a łk o w ic ie d o w olną. K o rz y s ta ją c z te g o p o jęcia , s k o r z y s ta jm y i z a n ty p sy c h o lo g is ty c z n y c h za ło ż eń In g a rd e n o w s k ie j te o rii d zieła . „ C z y n n ik i o k re ś la ją c e k o n k re ty z a c ję d zieła tk w ią ta k w s a m y m u tw o rz e , ja k w e w łaśc iw o ściach k u lt u r a l n y c h e p o k i” — p o w ia d a M i­ c h a ł G ło w iń s k i14 i d o rz u ca: „ K o n k re ty z a c ja je s t za w sze m o d e rn iz a ­ c j ą ” . M o d e rn iz a c ja w ty m se n sie to n ie ty lk o u m ie sz c z e n ie k o n k r e ty ­ za c ji w k a te g o r ii czasu, ale i k r ę g u k u ltu ro w e g o i sp o łecz n eg o o b y ­ c z a ju . N a jb a rd z ie j in te re s u ją c e je s t je d n a k z a g a d n ie n ie d y r e k ty w k o n k re ty z a c y jn y c h z a w a rty c h w d ziele lu b w k o n w e n c ja c h . D zieło sz tu k i n ie m oże w p ra w d z ie p on osić p e łn e j o d p o w ie d z ia ln o śc i za o d ­ b ió r, a le to n ie znaczy, że z a c h o w u je się o b o ję tn ie w obec sw eg o w i r ­ tu a ln e g o o d b io ru . W sz tu c e is tn ie ją u rz ą d z e n ia z a b e z p ie c z a ją c e p rz e d p o rn o g ra fic z n y m o d b io re m i is tn ie ją u rz ą d z e n ia o d b ió r ta k i u ła tw ia ­ ją c e . U ła tw ie n ie to w b re w p o zo ro m n ie je s t w c ale w p ro s t p ro p o r c jo ­ n a ln e do n a s y c e n ia e k s p r e s ją e ro ty c z n ą . N ie je s t ta k ż e z w ią z a n e ze s to p n ie m m im e ty c z n o śc i. J a k k o lw ie k b y ro z u m ie ć p o ję c ie m im e s is , to z c a łą p e w n o śc ią n ie z a w ie ra o n a d y r e k ty w k o n k r e ty z a c y jn y c h u p ra s z c z a ją c y c h o d b ió r. A o u p ro sz c z e n iu tu w ła śn ie m o w a. P o r n o ­ g r a f ia n ie je s t je d y n y m m o ż liw y m u p ro sz cze n ie m . W y d a je m i się, że p o rn o g ra fię n a le ż y ro z p a try w a ć ja k o je d e n z m o żliw y ch p rz y p a d k ó w „ fa łs z y w e j k o n k r e ty z a c ji” lu b te ż p ry m ity w n e j d y r e k ty w y k o n k r e - ty z a c y jn e j.

Z o s ta w m y n a c h w ilę te r m in y In g a rd e n o w sk ie . G d y b y tę s a m ą m y ś l s p ró b o w a ć w y p o w ie d zieć w ję z y k u ik o n o lo g ic zn ej sz k o ły P a n o f - skiego, to s k ró c o n y zap is p o m y słu w y g lą d a łb y ta k : o d b io rc a u p r a s z ­ c z a ją c y c z y ta ty lk o w a rs tw ę p re ik o n o g ra fic z n ą . J e ś li t a w a r s tw a z a w ie ra tr e ś c i e ro ty c z n e , o d b io rc a je s t p o rn o g ra fe m . J e ś li w a r s tw a ta d a le k a je s t o d e ro ty k i, to o d b io rc a je st... I w ła ś n ie n ie w ie m , j a k to

13 R. Ingarden: Z teorii dzieła literackiego. W: P roblem y teorii literatury. Opr. H. Markiewicz, W rocław 1967, s. 46.

11 M. Głowiński: O konkretyzacji .„Nurt” 1973 nr 5.

(7)

n az w ać . B o cz y m o że is tn ie ć p o rn o g r a fia n ie e ro ty c z n a ? P rz y p o m n ij­ m y le g e n d ę Z eu k sisa, k t ó r y m ia ł ta k p ię k n ie n a m a lo w a ć w in o g ro n a , że do o b ra z u z la ty w a ły się zw ab io n e a p e ty c z n y m w y g lą d e m ow oców p ta k i. C h c ia ło b y się rzec, że o b ra z y Z e u k sisa to p o rn o g r a fia d la p ta ­ ków . W y s ta rc z y p o d p ta k i p o d sta w ić lu d zi, a p o d p o b u d z e n ie p ta s ie ­ go a p e ty t u — p o b u d z e n ie s e k s u a ln e .

Z eu k sis to n ie ty lk o w y g o d n a p a ra b o la , d o teg o b ez p ie czn a , ja k o że n ik t n ie w ie, ja k n a p r a w d ę o n m a lo w a ł. W obec teg o f a n ta z ju je m y d a le j: Z e u k s is to m a la rz , w k tó re g o tw ó rc zo ści w a r s tw a p re ik o n o - g ra fic z n a b y ła ta k siln a, że s tłu m iła w a rs tw ę ik o n o g ra fic z n ą i ik o n o - log iczn ą. W ró b le Z e u k sisa to nic in n eg o ja k z a p ro je k to w a n y o d b io r­ ca n ie z d o ln y do o d c z y ta n ia zn aczeń ik o n o g ra fic z n y c h i ik o n o lo g ic z- n y c h . M a w ia się, że k o m izm znosi p o rn o g ra fię . S łu sz n ie . K o m izm b o w iem w y m a g a w y k ro c z e n ia poza ilu z ję i sens d o s ło w n y i zaw sze je s t d o m e n ą n a d o rg a n iz a c ji. K o m izm m a k a b ry c z n y n a p rz y k ła d po­ leg a n a ty m , że m a k a b r a z o sta je ro z b ro jo n a . K o m izm to je d y n ie p rz y k ła d tego, co G ian L o re n zo B e rn in i n a z y w a ł „ b e lle zza di co n -

c e tto ” — p ię k n e m k o n c e p tu , p o m y słu , w y s iłk u tw ó rc zeg o .

C zy o d b io rc a p o rn o g ra fic z n y to o d b io rc a p o sz u k u ją c y ilu z ji? T ak , a le z a m ia s t o ilu z ji (k tó ry to te rm in u w ik ła n y j e s t w s ia tk ę n a z w p rą d ó w a r ty s ty c z n y c h i lite ra c k ic h , ta k ic h ja k re a liz m czy n a t u r a ­ lizm ) le p ie j m ó w ić o fa k sy m ile . F a k s y m ile je s t to p rz e d m io t n a ś la ­ d u ją c y , k t ó r y s ta r a się b y ć m a k s y m a ln ie p o d o b n y d o p rz e d m io tu n a śla d o w a n e g o . J e d y n ie o g ra n ic z e n ia te c h n ic z n e s to ją n a p rz e sz k o ­ dzie, b y p o w s ta ło fa k s y m ile id ealn e . W y o b ra ź m y so bie je d n a k ro z - e ro ty z o w a n y g a b in e t f ig u r w o sk o w y ch , a b ę d z ie m y b lisc y p o rn o g ra ­ fii d o sk o n a łe j.

M a r a c ję L é v i-S tra u s s , g d y tw ie rd z i, że fa k s y m ile z n a jd u ją się n a p rz e c iw n y m w o b ec p o e z ji b ie g u n ie 15. A le o ba b ie g u n y p o łącz o n e są lin ią n ie u s ta n n e j o scy lac ji. S k u tk ie m teg o n ie ty lk o o d b io rc a „ f a k s y - m ilu je ” d zieło , k tó r e n ie je s t m o d e lo p o d o b n ą o d b itk ą , a le i dzieło s z tu k i z p o k u s fa k sy m ile k o rz y sta . P o k u sie te j s p rz y ja ro z w ó j te c h ­ n ik i, czego d o w o d e m film . Z n a m ie n n e , że fa k s y m ile łą c z y — n a po­ zó r p a ra d o k s a ln ie — n o w oczesno ść te c h n ik i i tra d y c jo n a liz m n a r r a ­ cji. T y lk o n a p o z ó r p a ra d o k sa ln ie , bo o b ie c e c h y g w a r a n tu ją p rz e z ro ­ cz y sto ść i złu d z e n ia tożsam o ści p rz e d m io tu p rz e d s ta w io n e g o z p rz e d ­ m io te m rz e c z y w isty m .

O d b io rc a p o rn o g ra fic z n y je s t o d b io rc ą o sz u k a n y m — w ię c e j, ta k im , k tó r y z g a d z a się n a o szu stw o . U to ż sa m ia o db icie z p rz e ż y c ie m rz e ­ cz y w isty m . J e s t b ie d n y m „ m a s o w y m ” m a rz y c ie le m , k tó re m u z d a je się, że d o n ie g o osobiście u ś m ie c h a ją się z o k ła d e k w ie lo n a k ła d o w y c h ty g o d n ik ó w n a jp ię k n ie js z e d ziew czę ta .

Je r zy Ziomek

R O Z S T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y 1 5 2

lił G. Charbonnier: R ozm ow y z Claude Lévi-Str aussem . Przeł. i opr. J. Trzna­ del, W arszawa 1968.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Myśli moje ciągle wracały do tej granicy, której nie można wyznaczyć z pewnością, na której kończy się to, co jeszcze daje się usprawiedliwić, a

LN twierdz ˛ a, ˙ze obalili mit, głosz ˛ acy, i˙z matematyka ma charakter obiektywny, jest jako´s obecna w ´swiecie, jej ist- nienie jest niezale˙zne od jakichkolwiek umysłów,

Postaramy si˛e tak˙ze przedstawi´c niektóre ustalenia polskich filozofów (Ma- riana Przeł˛eckiego, Adama Nowaczyka, Adama Groblera, Ryszarda Wójcickiego) dotycz ˛ ace

Otóż Dadejowa 4 wskazała słusznie, że kodeks Mikołaja był rękopisem źle oprawnym, z którego wypadały karty (jeśli w ogóle był oprawny, a nie pozostał tylko w składkach,

Wymień dwa tytuły książek Olgi Tokarczuk.. Wymień dwa tytuły filmów

Wyglądał podobnie jak mój brat, miał tylko zieloną skórę i dwie antenki sterczące z głowy. To musiał być kosmita, który przyleciał do nas z innej planety.. Ten tekst mówi

Przed sądem w Koblencji toczy się rozpra- wa z oskarżenia pacjenta, który nabawił się w szpitalu infekcji.. Pacjent doznał skompliko- wanego złamania

Temat: Kim jest Lucy Maud Montgomery i gdzie jest Zielone Wzgórze?. Zapoznaj się z materiałem: