• Nie Znaleziono Wyników

Gordon Roman

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gordon Roman"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

SPIS ZAWARTOŚCI

TECZKI a P i t .o i & c t o . . . .-&P. cw .ęiM /.

I./l. Relacja

L J

ó .

4

I./2. Dokumenty ( sensu stricto) dotyczące relatora I./3. Inne materiały dokumentacyjne dotyczące relatora —~

II.-Materiały uzupełniające re la c ję---

I I I ./l. M ateriały dotyczące rodziny relatora --- -

III./2. M ateriały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r. -—

III./3. M ateriały dotyczące ogólnie okresu okupacji ( 1939-1945) III./4. M ateriały dotyczące ogólnie okresu po 1945

III./5. Inne ...

IV. Korespondencja

V. Nazwiskowe karty inform acyjne f L . VI. Fotografie

2

(3)

3

(4)

1942 r. Ja rów nież padłem ofiarą tego werbunku. Miałem w tedy 19 lat. O prócz mnie, także młodzież w moim wieku znalazła się na przeszkoleniu w M alborku.

W iększość chłopaków nie znała języka niemieckiego w piśmie, tylko połow a znała bardzo słabo wymowę. Po krótkim czasie zostaliśmy przeniesieni do Holandii, niedaleko Amsterdamu. Leiden - pomiędzy Haarlem i The H ague (F oto 16). Byliśmy zakw aterow ani w szkole. Było nas około 150 N iem ców i Polaków.

W śród zw erbow anych polskich Pom orzan byli członkowie tajnej organizacji wywodzącej się z harcerstw a - „Jaszczury” . Ta nazw a pochodziła od starogardzkich harcerzy. Nie wiedziałem w tedy ,iż ta grupa miała niby łączność z Rządem Polskim w Londynie i Generałem Sikorskim.

W Holandii przeszliśmy przeszkolenie i ćwiczenia paramilitarne, ja k rów nież umacnialiśmy niektóre fortyfikacje i kopaliśmy row y obronne.

Po kilku miesiącach zostaliśmy przeniesieni do Francji, do miejscowości La Baule koło N antes (Foto 17). Zostaliśmy włączeni do 118 Brygady G renadier i 38 Dywizji Piechoty. Odbyliśmy tam przeszkolenie, wzmacnialiśmy i budowaliśm y nadbrzeżne fortyfikacje i row y obronne.

Później dowiedziałem się o szczegółach i zadaniu tajnej organizacji „Jaszczury” . Teraz „Jaszczury” rozpow szechniały się, były bardziej aktywne. G rupa ta zaczęła w spółpracow ać z francuską grupą armii podziemnej - „Liberte” . Zadaniem „Jaszczurów ” było w spom agać partyzantów francuskich i rozbrajać N iem ców - sabotaż w razie lądowania aliantów. Naczelnik „Jaszczurów ” był jedynym, który w spółpracow ał z partyzantami i Londynem.

Głównym dow ódcą „Jaszczurów ” był Mejer. D ow odził tajną organizacją i w spółpracą z francuską partyzantką.

Jó zef Grandzicki objął dow ództw o nad członkami jedenastej kompanii

„Jaszczurów ” .

Zygm unt G rochocki był odpowiedzialny za w erbow anie nowych członków oraz za bezpieczeństwo.

W tym czasie lepiej poznałem Zygm unta ponieważ on rów nież pochodził ze Starogardu. W łaśnie on mnie zwerbował.

Pracując przy fortyfikacjach zaczęliśmy planow ać sposób przeprow adzenia sabotażu, obezwładnienia N iem ców i zorganizow ania potrzebnego sprzętu i amunicji.

Koniec tajnej organizacji „Jaszczurów ” przyszedł bardzo szybko. N ie wiem dokładnie jak to się wydało. Pierwsze, co się dowiedziałem, to fakt, że Zygm unt G rochocki zw erbow ał chłopaka o nazwisku Rawski (obecnie Rauch), który był

4

(5)

z

„volksdeutschem” z Łodzi. On to niby byl zdrajcą i donosicielem. Nie wiedziałem w tedy i nie wiem do tej pory ja k zaszkodził on organizacji „Jaszczurów ” .

D ruga praw dopodobna w ersja mówi, że M ejer i Grandzicki słuchali tajnego radia B.B.C. z Londynu u jakiegoś Francuza w piwnicy. Ta francuska rodzina nie wiedziała, że ich nastolatka miała randkę z niemieckim marynarzem, którem u wyjawiła, że rodzice wraz z jakimiś Polakami słuchają radia B.B.C. M arynarz zam eldow ał to w swoim oddziale i wszyscy zostali aresztowani. Kiedy Niemcy rewidowali M ejera i Grandzickiego oraz ich kw atery to znaleźli listę członków należących do „Jaszczurów ” . Było tam też zdjęcie Generała Sikorskiego. Podobno przy moim nazwisku miała być wzmianka o objęciu przeze mnie kierow nictw a nad pew ną g rupą sabotażystów. Nie wiedziałem o tym.

W połowie stycznia 1943 r. kiedy miałem 19 lat dostałem rozkaz, aby pom óc ładow ać prow iant i sprzęt z Nantes. Ciężarów ka wjechała przez bram ę na placyk i kierow ca poszedł biura zam eldow ać o naszym przybyciu. Zam knięto bram ę i czterech żandarm ów policji wojskowej z karabinami maszynowymi otoczyło ciężarówkę.

Zostałem odprow adzony do biura K watery Głównej W ojskowej Policji w Nantes. Byłem zaskoczony i nie przypuszczałem, że znalazłem się w poważnej sytuacji ponieważ miałem tylko pom óc ładow ać prow iant i sprzęt.

Kiedy naczelnik policji - m ajor - ustalił m oją tożsam ość zostałem aresztow any i zarzucono mi przynależność do tajnej organizacji, która ma na celu obezwładnić niemieckich żołnierzy w razie lądowania aliantów i tym samym obezwładnić German Third Reich. N ie poinform owano mnie czy więcej osób zostało aresztowanych.

Mimo, że uważałem się za Polaka, to byłem traktow any jak żołnierz niemiecki ponieważ przydzielony byłem do regularnej armii 118 Brygady G renadier i 38 Dywizji Piechoty. Z wojskowej K watery Głównej zostałem przetransportow any w karetce więziennej do starego więzienia francuskiego w Nantes, które teraz zw ane było

„W erm achtshaftanstalt”, co oznacza więzienie wojskowe.

N a drugi dzień po raz pierwszy widziałem na placu apelowym tw arze, które znałem. W iększość z nich była ju ż przesłuchana (wywiad).

Podczas ćwiczeń na dziedzińcu w miarę możliwości komunikowaliśmy się ze sobą, aby dowiedzieć się kto i co zeznawał na mnie. Dowiedziałem się kto i co zeznawał.

Poinformowałem w szystkich , iż przyznam się do tego co zeznawali na mój tem at, choć nie w szystko było prawdą. Poinformowałem też każdego , że nie będę nikogo więcej wciągał i nic więcej nie dodam do tego co było zeznane. Porozumiewaliśmy się na placu apelowym - ng migi - i w budynku toaletow ym , który również był umywalnią.

Porozumiewaliśmy się też za pom ocą notatek, które umieszczaliśmy na belce w suficie umywalni.

Kiedy byłem przesłuchiwany przez w ojskow ego m ajora udawałem, że nic nie rozumiem po niemiecku. Pytał się mnie czy potrzebuję tłumacza, na co się zgodziłem.

5

(6)

M ając tłum acza miałem więcej czasu na sformułowanie odpowiedzi. Byłem oskarżony o wiele rzeczy, które były prawdą, jak rów nież o te których nie zrobiłem. W iedziałem na które oskarżenia byli świadkowie, a na które nie. Przyznałem się do tego co ju ż było na mnie zeznane, ale zaprzeczałem tem u ,że byłem naczelnikiem jakiejś grupy dezerterów . Nie chcieli uwierzyć mojemu zaprzeczeniu M ogłem zaprzeczyć ponieważ nikt ustnie tego nie zeznał.

Do czasu aresztu dostawaliśmy korespondencję od rodziców , przyjaciół i znajomych. W czasie wojny w iększość korespondencji była kontrolow ana. W wielu przypadkach nie m ożna było poznać, czy korespondencja była kontrolow ana czy nie.

Jedną z kilku m etod kontroli było wsunięcie czegoś w rodzaju dw uzębnego w idelca do górnej części koperty, gdzie nie była przyklejona i na ten widelec list był zrolow any jak cygaro, wyciągnięty, ocenzurowany, skopiowany i z pow rotem tą sam ą o d w rotną m etodą włożony do koperty.

Kiedy byłem przesłuchiwany to było wiadom o, że zainteresow anie moją korespondencją było w iększe niż przypuszczałem. Ja zaw sze często korespondow ałem z rodzicami i koleżankami szkolnymi. W jednym z listów ojciec wspomniał, że został zw erbow any do Pomocniczej Policji Miejskiej i że ma praw o nosić pistolet i wie jak go użyć. Mój (interogator) śledczy chciał wiedzieć przeciw ko kom u mój ojciec chce użyć tego pistoletu. Odpowiedziałem, że ojciec służył w armii K aisera i wie jak używ ać broni.

Jednak śledczy nie chciał w to uwierzyć. Starał się na siłę tłum aczyć negatywnie niektóre paragrafy z korespondencji do mnie.

Kiedy przyprow adzono niby-świadków do mojej celi - Polaków i N iem ców - i pytano ich czy mnie znają to w artow nicy zaw sze popełniali duży błąd. Kiedy otworzyli drzwi do mojej celi to patrzyli na niego i pytali czy on mnie zna. Ja dawałem znak 0 kiwnąć głow ą nie, to ten zorientow ał się i zaprzeczał, że mnie zna, a kiedy pytano mnie to moja odpow iedź była, że być m oże kiedyś go widziałem, ale osobiście go nie znam.

Inna byłaby rzecz, gdyby któryś z tych niby św iadków przyznał się, że mnie zna.

R ozpraw a sądow a odbywała się w edług w ojennego praw a w ojskow ego i rozpoczęła się w lutym 1943 r. i trw ała 7 dni. Ja byłem na ław ie oskarżonych razem z 27 innymi oskarżonymi (com patriots). Sędzią i jednocześnie prokuratorem - oskarżycielem był generał (w ehrm acht generał) wojskowy. N asz obrońca nie rozm awiał z nami i nie brał udziału w naszej obronie. Juz było w iadom o w jaki sposób ta rozpraw a się skończy.

1. W grudniu 1942 r. G estapo prow adziło śledztw o w Starogardzie i okolicy przeciw ko ludziom podejrzanym o w spółpracę, łączność z „Jaszczuram i” albo połączonych z aferą w Nantes. Wielu ludzi było aresztow anych i wysłanych do obozów przymusowej pracy i concentration camp in S tu tth o f koło Gdańska.

2. Mój ojciec nieumyślnie sam się oskarżył, być m oże nie tylko przez wzmiankę o tym, że je st upow ażniony nosić pistolet i wie jak go użyć.

Po wojnie w 1989 r. czytałem w czasopiśm ie artykuł H arcerze Starogardzkie Jaszczury 1939 do 1945 r., w którym autor Jó zef M ilewski pisze:

6

(7)

a. „Pierw otnie grupa Jaszczurów miała za pom ocą brytyjskiej łodzi podwodnej dostać się do Anglii”;

b. O brońcą z urzędu G rochockiego i G rzędzickiego był pewien siwy major, adiutant generała dywizji ... M ejer był hardy i skąpy w zeznaniach. Grochocki mówił odw ażnie i płynnie, zaw sze z lekkim, ironicznym uśmiechem na twarzy. Grzędzicki znalazł się w trudnym położeniu, gdyż znaleziono u niego tajne dokum enty konspiracji, a w toku przew odu sądow ego - naw et podobiznę G enerała Sikorskiego.

c. Pamiętnym stał się ostatni dzień rozprawy. G rochocki w swym ostatnim słowie obrońcy wytknął Niem com ich bezprawie, krzyw dę w yrządzoną Polakom, bezprawne wcielenie Polaków do wojska. Pod koniec swego przem ówienia z naciskiem stwierdził, że jest Polakiem i bezprawnie znalazł się przed sądem wojennym. W ystąpienie to wywarło na Niemcach duże wrażenie.

Jabłonka w swym równie ciętym przem ówieniu doprow adził do polemiki z sędzią, dow odząc słuszności swych w yw odów i bezprawia sądu w ojennego” .

( W mojej opinii gdyby ten sąd był w rękach SS G etsapo zamiast Sądu W ojskow ego to każdy z nas byłby rozstrzelany bez wyroku).

Zapadł wyrok, m ocą którego na śmierć skazano:

M ejer 3x przez rozstrzelanie

Grochocki Grzędzicki 2x przez rozstrzelanie Jabłonka M ajewski lx przez rozstrzelanie

Z okresu kiedy czekaliśmy na wykonanie w yroku przypominam sobie pamiętny i wzruszający dzień - nie tylko dla nas, skazanych na śmierć - ale dla wielu więźniów, którzy wypełnili więzienną kaplicę, jak nigdy przedtem - kiedy umożliwiono nam przyjmowanie komunii świętej w kajdanach na rękach. Kapelan miał krótkie, ale odpowiednie kazanie - życie i śmierć (Foto 18).

Inni więźniowie współczuli nam jako skazanym na śmierć. Przysyłali nam swoją żywność, chociaż nie m ożna było narzekać na wyżywienie.

N otatka. W edług m iędzynarodow ego prawa, osoba, która nie zm arła w trakcie rozstrzelania obow iązkow o powinna być w yleczona i u ła sk aw io n a...

Niemcy nie przestrzegali tego prawa. N aw et jeśli ktoś nie był zabity, to oficer egzekucyjny dawał „coup de grace” czyli strzał w tył czaszki-głowy.

Jakieś 20 lat później w 1960 r. dowiedziałem się od mojego brata Rajmunda, że moje nazwisko figurowało na pomniku poległych harcerzy. Później zostało usunięte ponieważ nadal żyję. (Foto 21)

Ci, którzy byli skazani na karę śmierci byli w celach ze skazanymi na karę więzienia od 6 do 15 lat. Oznaczało to, że gdyby któryś z karą śmierci uciekł to jeden ze skazanych na więzienie zająłby jego miejsce. M yśmy byli w celach na parterze z widokiem na plac ćwiczeń i latryny. M ejer był ulokow any na pierwszym piętrze - sam w jednej celi, około 2-3 metry od muru więziennego.

7

(8)

M ejer był pod obserw acją i o tym wiedział. U daw ał (bardzo dobrze) wariata. Po obiad zamiast z talerzem wychodził z wiaderkiem toaletow ym . Robił w szystko odwrotnie.

Patrioci francuscy wykryli jego celę i pewnej nocy wykradli go. N a pew no miał pom oc i narzędzia od partyzantów aby przeciąć kratę w oknie, odkręcić dechę od pryczy i z koca zrobić linkę. Praw dopodobnie przym ocow ał linkę z koca do kraty w oknie i do deski. Deskę przerzucił przez m ur i za pom ocą partyzantki w ydostał się.

Niemcy za uchwycenie go lub w skazanie miejsca pobytu wyznaczyli 1000 marek francuskich. Nie mam żadnej wiadom ości co się dalej z nim działo.

Po ucieczce M ejera kandydatów na karę śmierci osadzono nago z rękami w kajdanach na plecach. N ie zdejm ow ano nam kajdanków do jedzenia ani do toalety w celnym wiadrze.

Niem iecka szarża odw iedzała nas i plując na nas ryczała „ferfluchte polnisze schweine” . K ontrolow ano nasze kajdanki co parę godzin. W nocy 2 w artow ników z psem . Po jakim ś czasie rozdzielono nas - po dw óch do jednej celi i zw rócono nam odzież.

Sąd przeznaczył dla nas specjalnego nadzorcę-w artow nika. Ten nadzorca miał dobre serce, był inny niż pozostali w artownicy. W ieczorem jak spraw dzał kajdanki to

„wypluł” nam palącego papierosa i „zgubił” drugiego nim zam knął drzwi. Czasami jak był sam na służbie to zdejm ował nam z jednej ręki kajdanki, chociaż nauczyliśmy się sami zdejm ow ać kajdanki i zakładać je z pow rotem .

20 m arca 1943 r. (4 tygodnie później) około 4 po południu zabrali G rochockiego i G randzickiego, każdego z jednej celi. Po godzinie przyszli po ich pryw atne rzeczy i mówili, że zostali przeniesieni do innego więzienia. Jednak my wiedzieliśmy, że wyprowadzili ich na rozstrzelanie. (Foto 19) Byli rozstrzelani w St. Joseph, strzelnicy koło Nantes. Zostali pochow ani w nie poświęconym miejscu, w niemieckiej części francuskiego cmentarza. 29 kw ietnia 1947 r. ekshum ow ano ich zwłoki, w łożono do dębowych trum ien przykrytych chorągw ią i pochow ano z wojskowym i honorami na cm entarzu Pont d? Cens w Nantes. Grandzicki w 15 rzędzie 5 grób, G rochocki grób 6.

(Foto 20) N a betonow ych krzyżach um ieszczono napisy w języku francuskim (u góry) i polskim (u dołu). Jeden z nich brzmi :śp. Zygm unt G rochocki - patriota polski. U rodzony 9.XI. 1922 r. Stracony przez N iem ców 20.III. 1943 r. • f o j t 2 Z.

Ci, którzy mieli karę więzienia zostali przeniesieni na ich miejsce do naszych cel.

31.03.1943 r. W yprow adzono M ajew skiego z mojej celi i zam iast mnie w yprow adzono Schultzmana. Po jakiejś godzinie ich rzeczy zostały zabrane i mówiono nam, że rów nież zostali przeniesieni do innego więzienia. K rótko po tym dw óch oficerów W ojskowej Policji przyszło do mojej celi, aby podpisać dokum ent, że mój w yrok na karę

8

(9)

i

śmierci został zamieniony na 15 lat więzienia. Dzisiaj na pewno nie mógłbym odczytać i poznać mojego podpisu ponieważ moja ręka trzęsła się przez parę minut.

Później dowiedziałem się, że M ajewski został rozstrzelany a Schultzman w jakiś sposób uciekł - nie w iadom o co się z nim stało.

Zaw sze byłem pewny, że pow odem tego, że zam iast kary śmierci otrzymałem 15 lat było to, że nie zmieniałem mojego zeznania, nikogo innego nie wyjawiłem, a niektórzy co zeznawali na mnie i zmieniali swoje zeznania stali się niewiarygodni.

Jedynym faktem, który działał na m oją niekorzyść było to, że miałem objąć dow ództw o nad jakąś grupą. To było prawdą, ale brakow ało konkretnych dow odów , aby ktoś zeznawał przeciw ko mnie na ten temat.

N azyw ano nas czterech, którzy mieli po 15 lat więzienia „The sixty year ones”, czyli sześćdziesiątką (4x15=60). Z N antes przetransportow ano nas do Paryża, gdzie znajdowało się największe więzienie w Europie. Trzy- i pięciopiętrow e gmachy. Jeden dla kobiet, drugi dla wojska, trzeci dla cywilów. Poza tym był mniejszy budynek dla dyplom atów i zagranicznych polityków.

W czasie transportu specjalnym pociągiem więziennym nasz w artow nik zdjął nam z jednej ręki kajdanki. Był uczciwym człowiekiem, jechał z nami w jednym przedziale (klatce). Powiedział, że wierzy, że nie zrobimy mu nieprzyjemności i że był świadkiem rozstrzelania G rochockiego i Grandzickiego. Mówił, że G rochocki nie chciał zawiązywać oczu i powiedział, że w ybacza strzelcom, egzekutorom , a na koniec głośno krzyknął „niech żyje Polska” .

Grandzicki miał zasłonięte oczy i praw dopodobnie zemdlał, ale jednak został rozstrzelany chociaż w edług międzynarodow ego praw a jeniec musi być przytomny.

Mniej więcej dw a tygodnie później przetransportow ano nas czterech pociągiem, a właściwie wagonem więziennym do więzienia w Mannheim (Foto 22). Po krótkim czasie przeniesiono nas do obozu więziennego w Leipheim. W ięźniowie byli zatrudnieni w pobliskiej fabryce, gdzie produkow ano części do ogromnych szybowców. Ja zostałem przydzielony do biura kreślarskiego. Po dw óch dniach, kiedy spraw dzano nasze dokum enty - po 15 lat więzienia - to było za duże ryzyko z tak w ysoką karą na ucieczkę.

Znow u znaleźliśmy się w Mannheim.

W każdym więzieniu sprawowaliśmy się w zorow o, nie było z nami problemów.

U ważano nas za więźniów politycznych, a nie m orderców czy złodziei , czy innych kryminalistów. Z tego pow odu mieliśmy przywileje np., zamiatanie, czyszczenie, rozdaw anie żywności itp.

9

(10)

10

(11)

11

(12)

12

(13)

13

(14)

14

(15)

Wpłynął* /

L P o f M ,

V 1'

warszawa 07.05.2002

WPan Homan Gordon

Szanowny P a n i e !

O trzym aliśm y l i s t P a n a - z a p o ś re d n ic tw e m Z a rz ą d u Głównego Zw iązku Ż o ł n i e r z y Narodowych S i ł Z b ro jn y c h .Z a r z ą d Główny t e g o Zw iązku n a p i s a ł nam , ż e n i e m ają j a k i c h k o l w i e k i n f o r m a c j i na te m a t h u f c a h a r c e r s k i e g o JASZCZURÓW w S t a r o g a r d z i e G dańskim , d z i a ł a j ą c y m tam w l a t a c h 1939“ 'J945»

iVg.naszych i n f o r m a c j i w S t a r o g a r d z i e G d . i s t n i a ł a r z e c z y ­ w i ś c i e g r u p a h a r c e r z y z w ią z a n a ze Związkiem J a s z c z u r c z y m , k t ó r y b y ł pow iązany w tym c z a s i e z Harńodowymi S i ł a m i Z b r o jn y m i.G r u ­ pa t a t w o r z y ł a s i ę g łó w n ie w '1940 r .Mamy d an e , ż e w n i e j z n a j d o ­ w a l i s i ę wówcz£ : Konrad B y ch o w sk i, Zygmunt K alkowski,Adam K lim e g , K a z im ie r z L e n z ,J a n M atu szew sk i i W erner itz e ź n ik o w s k i o r a z p raw ­ d o p o d o b n ie J a n w a ła s z e w sk i ps."Rudy".vv ro k u 194-2 Konrad B ychow ski,

..•ładysław Lenz i # £ e ł i k s H z e ź n ik o w sk i p o w i ą z a l i t ę g r u p ę h a r c e r z y z Szarym i Szeregam i z G dańska.

W s t y c z n i u i lu ty m 194-3 r . Zw iązek J a s z c z u r c z y w S t a r o g a r d z i e G d . z o s t a ł zlik w id o w an y p r z e g e s ta p o .C o d z i a ł o s i ę wówczas z h a r c e ­ rz a m i z t e g o t e r e n u n i e wiemy.

0 Związku J a s z c z u r c z y m w S t a r o g a r d z i e Gd. p i s a ł Bogdan C h r z a - now ski w " Związek J a s z c z u r c z y i Narodowe S i ł y Z b ro jn e n a Pomorzu

193 9 “ 1 947"wyd.Torun 1997*

itadzę Panu z w ró c ić s i ę do Komendy Chorągwi ZHP w Gdańsku u l . Za Murami 2 -1 0 ,8 0 -8 2 5 Gdańsk , a ś c i ś l e do j e j K o m is ji H i s t o r y c z n e j ^ aby n a w iązać k o n t a k t z drem h a r c m i s t rzem A ndrzejem G ą sio ro w sk im , k t ó r y w ydał w i e l e p r a c h i s t o r y c z n y c h o P o m o rs k ie j Chorągwi "Ul L i n a "

jara m-ta ffim S zarych Szeregów i ma k o n t a k t z Bogdanem Chrzanow skim , z k t ó ­ rym z r e s z t ą w s p ó ł n ie na te m a ty t a j n e g o h a r c e r s t w a n a Pomorzu t a k ż e n a p i s a l i k i l k a p r a c i k s i ą ż e k .

S T O W A R Z Y S Z E N IE S Z A R Y C H S Z E R E G Ó W Z A R Z Ą D G Ł Ó W N Y

ul. Z ieln a 3 9 , 0 0 - 1 0 8 W arszaw a, tel. (+ 4 8 2 2 ) 6 2 0 19 2 6 1 6 2 0 12 8 9 w e w . 103 Konto: P K O B P III O dd ział w W a r s z a w ie N r 1 0 2 0 1 0 3 9 -1 1 4 1 4 3 -2 7 0 -1 -1 i I

15

(16)

Radzimy s i ę z w ró c ić t a k ż e do F u n d a c j i A rch iwum P o m o rs k ie A rm ii K r a j o w e j .Jtfapewno p o s i a d a ona w i e l e d anych na i n t e r e s u j ą c y P a n a t e m a t . F u n d a c ja t a w y d a ła w ł a ś n i e k s i ą ż k ę B .C h rzan o w sk ig o o Zw iązku J a s z c z u r ­ czym i k s i ą ż k a t a j e s t u n i c h do n a b y c i a w c e n i e 20 z ł . - .p o d o b n ie j a k i k s i ą ż k a A n d r z e j a G ą s io ro w s k ie g o "8z©_re S z e r e g i na Pomorzu

'1939--1945" wydana w T o n i n i u w 1998 r . c en a 20 z ł . - .

A d re s F u n d a c j i : u l . W i e t t i e G a rb a ry 2 , 8 7 -1 0 0 T o ru ń , t e l . ( 0 - 5 6 ) 6 5 -2 2 -1 8 6

Z wyrazami s z a c u n k u

i z h a r c e r s k i m CZUWAJ l

16

(17)

17

Cytaty

Powiązane dokumenty

Odejście czło- wieka staje się w ten sposób rodzajem zdrady – „Tego nie robi się kotu”, a więc myśl o śmierci nie jest już, paradok- salnie, skupieniem się na so- bie,

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Miałem za sobą osiem lat w niemieckich i komunistycznych obozach, i więzieniach, miałem pisemne potwierdzenie, że byłem przez komunistów niesłusznie skazany, poglądów

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

Zastanów się nad tym tematem i odpowiedz „czy akceptuję siebie takim jakim jestem”?. „Akceptować siebie to być po swojej stronie, być

zofii ustnej Platona. Względem żadnego innego antycznego autora nauka nie ośmiela się na luksus odrzucenia jednej z dwóch istniejących gałęzi tradycji. Chociaż

W praktyce, uczestnicy sporu mogą zgadzać się co do „aktualnego stanu wiedzy ” , mimo że wcale takiej zgody nie ma, mogą różnić się pozornie a mogą też

Pozorują drobną kradzież po prostu i później mówią, że tutaj gdzieś w klatce drugiej było podobnie, i myśmy się dowiedzieli od kogoś z innej klatki.” Ja oczywiście nie