• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1933, R. 13, nr 8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1933, R. 13, nr 8"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

K o nto szt-kowe P, O. Poarnań nr. 204'i 15. € ooa p ojed yn czego ia rz a 10 g ro s zy

Z DODATKAMI: OPIEKUN MŁODZIEŻY“, „NASZ PRZYJACIEL“ i „ROLNIK“

| „Drwęca“ wychodzi 8 razy tygodn. w# * wtorek, czwartek i sobotę rano. — i Cena ogłoszeń: Wiersz w wysokości 1 milimetra na stronie 6-łamów ej 15 gr, j Przedpłata wynosi dia abonentów miesięcznie z doręczeniem 1,30 zł.

Kwartalnie wynosi z doręczeniem 3,89 zł.

na stronie 3-łamowej 50 gr, na 1 stronie 60 gr. — Ogłoszenia drobne: Napisowe j słowo (tłusto) 30 gT każde dalsze słowo 15 gr. Ogłoszenia zagrań. 100% więcej.

| Przyjmuje się ogłoszenia do wszystkich gazet Numer t e le fo n u : N o w e m ia s to 8.

Druk i wydawnictwo .Drwęca“ So. s «- p. w Nowemmieście. Adres telegr.: .Drwęca' Nowemiasto-Pomorze.

ROK XIII. N O W E M IA S TO -PO M O R ZE C Z W A R T E K , D N IA 19 S T Y C Z N IA 1933 NR. 8

mmm mm

Z P o l s k i r o b i ą $ e ń n o w i e l k i e b a g n o .

Sanacja przewrót majowy i rozlew krwi brat­

niej tłumaczy przede wszystkiem potrzebą oczy­

szczenia kraju z rozmaitych nieprawości i łajdactw.

Zawiele nieprawości namnożyło się było w,Polsce, tak głosi ona i dlatego musiała nastąpić eksplozja, aby oczyściła się atmosfera. .Tym­

czasem po przewrocie wykazało się, że nie było wcale tak dużo do oczyszczania i na­

prawiania, jak to głoszono. Ale kiedy się dzisiaj po siedmiu latach sanacji rozejrzymy po kraju, to naprawdę musimy powiedzieć, że zawiele dziś nie­

prawości w Polsce. Jednego z przelieznych do­

wodów na to dostarcza nam sprawa „Atiantica” w Gdyni. Z podanego jej opisu poniżej Szan. Czy­

telnicy ku swemu przerażeniu dowiedzą się, jak głęboko dziś za czasów sanacji gangrena zepsucia wżera się w nasz organizm społeczny.

W pierwszych dniach stycznia rozpoczął się w Gdyni proces towarzystwa transportowego „Atlan­

tic”, który rzucił wielce ponure światło na sto­

sunki, panujące w Gdyni. Okazało się, że głównymi aktorami w tym brudnym dramacie to wybitni działacze sanacyjni.

Głośną w jesieni ubiegłego roku stała się sprawa włamania do biura firmy „Atlantic” i wy­

kradzenia dokumentów, za wydanie których zażą­

dano od dyrektora Mosiewicza sumy 25 tys. zł.

Przed sądem na ławie oskarżonych zasiedli:

Jan Bartczak i Czesław Nowak; ten ostatni oskarżony o współdziałanie w szantażu i włamaniu.

Jan Bartczak, 31-ietni Łodzianin, znany jest na terenie Gdyni przedewszystkiem ze s w o je j działaln ości sa n acyjn ej. W dniu 2 m aja 1930 roku p r z e w o d z ił m ętom p o rto w y m w napa­

d zie na a k a d e m ję O. W . P., a w dniu 9 l i ­ stopada te g o sam ego roku b ra ł udział w napadzie b o jó w k i ^ sa n a cyjn ej66 na zeb ran ie Stron n ictw a N a ro d o w e g o w w illi „ Ś w it 66, p rzy czem złam ana została ręk a p. dr. R o ­ ga li, bratu n ie tak daw no zm a rłeg o ks. k a ­ nonika i gen. w ik a r jusza R o g a li w P e lp lin ie . P o z a te m B artczak czyn n y b ył p rz y r o z b i­

jan iu w ie c ó w narod ow ych w C h yio n ji, W e jh e ­ r o w ie itd. Na gru ncie G dyni b y ł on podporą sanacji i ja k o taki p e łn ił fu n k cje s e k re ­ ta rza w e „F e d e r a c ji P r a c y ” i re d a g o w a ł san acyjn e czasopism o „G ło s M orsk i66. W s ze l­

k ie d on iesien ia do w ła d z sądow ych i admin.

z tytu łu je g o poczynań „p o lity c z n y c h 66, p o zo s ta w a ły b ez o d p o w ie d zi. Na w szelk ich obchodach „sa n a cyjn ych 66 B a rtcza k a n igdy n ie b rak ło. S w oi cen ili go ja k o czyn n ego w y zn a w c ę id e o lo g ji p o m a jo w e j. Z listu, który w dniu 11 marca 1932 r. dyr. Mosiewicz napisał do „sanacyjnego” posła Tebinki, wynika, że Bartczak trzymany jest w firmie „Atlantic*,

„na prośbę w ła d z y a d m in istra cy jn ej, ja k o

„p o ż y te c z n y d zia ła c z64 w ruchu ro b o tn ic zy m 66.

Temu „p o ży te c zn e m u d z ia ła c z o w i66 akt zarzuca, że w miesiącu kwietniu i maju 1932 r., g ro źb ą b ezp ra w n ą w G dyni, d z ia ła ją c wr celu osią gn ięcia k o rz y ś c i m a terja ln y ch — zm u sił d y r e k to r a firm y „ A tla n tic 66, W ito ld a M osiew icza , do d ziałan ia, p o le g a ją c e g o na w yp ła cen iu oskarżonem u p iętn aście ty s ię c y z ło ty c h 66, a ponadto zarzuca mu, że razem z C zesła w em N o w a k ie m „ w s p ó ln ie 66 po u p rzedn iem w łam aniu się w dniu 18 w r z e ś ­ nia 1932 roku do firm y „ A t la n t ic 66 i zabraniu stamtąd ksiąg i kartotek buchalteryjnych i no­

tatnika podręcznego, u s iło w a li zmusić dyr.

firm y „ A tla n tic 66, W ito ld a M o siew icza , do d ziałan ia, polegającego na wypłaceniu oskarżo­

nym d w u d ziestu p ięciu tysięcy" zło tych , przy­

czem zamierzonego przestępstwa nie dokonali z powodu okoliczności, od ich woli niezależnych“.

Poniżej podajemy dotychczasowy przebieg roz­

prawy sądowej w samej sprawie :

Rozprawę prowadził sędzia A. Długoński, oskarżał zast prokuratora Wedegis, a jako obrońcy występowali dr. Mani- szały z Wejherowa i Cz. Jankowski z Gdyni.

A ja k w yglą d a sam d y re k to r firm y M o siew icz ?

Oskarżony Bartczak zeznał, że otrzym ał od dyr. M o­

siew icza nie 15 tys. zł, lecz 8,400 zł, a d ru gą część schow ał dyr. Mosiewież do kieszeni. D y re k to r „ P r o - g re ssco al”, p. P eru tz z G dańska, otrzym ał od p. M o­

siewicza 100 tys. zł za to, że ’’P r o g r e s ” nie śpieszył się w Gdyni z budow ą w łasnych urządzeń p rz e ła ­ dunkowych. Zezn ał rów n ocześn ie, że p. M osiewicz polecił mu w ręczać ła p ó w k i pieniężne b. naczelni­

k ow i stacji G dyn ia-P ort, M alinowskiem u.

0 Na pytanie prokuratora, czy oskarżony Informował współoskarżonego Nowaka o tem, co się dzieje w firmie

„Atlantic”, oskarżony odpowiada, że szczegółów nie podawał, lecz mówił ogólnie, że „w e w szystkich firm ach g d y ń ­ skich dzieją się rzeczy, od których „ w ło sy stają na

g ło w ie ”. 8

Jako pierwszy świadek po zaprzysiężeniu, dyr. firmy Mosiewicz, zeznał, że oskarżony Bartczak był zapisywaczem wagonów, a później kierownikiem ekspedycji w porcie. Po­

bierał miesięcznie 70 * zł. Na pytanie przewodniczącego, czy zapłacił B artczak ow i 15.000 zł, odpowiada, że tak.

W y p ła c ił, gdyż B artczak przy spotkaniu w H otelu Centralnym groził, że, je ż e li nie otrzym a pieniędzy, [

to w y d a taje m n ic e h an d low e firm y.

Z zeznań dyr. M osiew icza d o w iad u jem y się d alej, że d a w a ł pieniądze na p rzek u p yw an ie gazet takich, jak: łódzki „E x p ress Ilu stro w a n y ”, E xp ress P o rto ­ w y ” , a także i „Ilu stro w a n y K u r je r Codzienny”

otrzym a! 1000 zł za a rty k u ł o firm ie JA tlantic” . Kiedy oskarżony Bartczak wspomniał świadkowi, dyr.

M Osiewiczowi, o tem, że w y p ła c a ł łap ów ki urzędnikom pań stw ow ym , kapitanom statk ów i innym, w ów czas p ro k u ra to r zażądał nazw isk.

Osk, Bartczak: P. M osiew icz p rz ek u p y w a ł całą d y re k c ję k o le jo w ą w G dańsku, tutaj w Gdyni M a­

lin o w sk ie g o , naczelnika G d y n ia -P o rt. Sam w k o p e r­

cie w ręc za łe m mu pieniądze. Gdy statek był już w porcie, a węgieł jeszcze na linji, to p. M osiew icz dzw onił do dyr. Jachim czaka z D K P . i w ę g ie l przychodził zaraz «e k s p r e s s e m ” . Gdy znowu statku nie było, a wa­

gony z węglem nadchodziły, to, żeby firm a nie p o tr z e ­ b o w a ła płacić osiow ego, w a g o n y przetrzym an o gdzieś po drodze. Później, gdy z wiosna r. ub. stała się g łośn ą a fe r a firm y „A tlan tic” , to sam p. M osiew icz rai m ów ił, że nie m oże daw ać w p ro st i d la te g o p rz e g r y w a do nich w brydża. K ażdorazow o po k il­

kaset złotych i k ilka tysięcy.

Jako następny świadek staje podkom isarz Straży G ran iczn ej, Józef Bocheński, który pełnił funkcje ofice­

ra wywiadowczego, obecnie zajęty w Częstochowie. Zeznaje, że w r. 1930 sam dyr. firmy Mosiewicz w rozmowie n a p ro ­ w ad ził go na to, że firm a „A tlan tic” dokon u je pew nych m anipulacyj z fakturam i, a później d o w ie ­ dział się o nadużyciach po datk ow ych i o k om bi­

nacjach z w ę g le m , przeznaczonym na w yw óz. Na­

stępnie przedstawia trudności, jakie miał w robieniu do­

chodzeń przeciw firmie „Atlantic”.

Wiedział, że d y re k to r M osiew icz ma w W a rs z a w ie przem ożne w p ły w y . — W p ro st mu raz p o w ie d z ia ł:

„P an ie Bocheński, z t e j sp ra w y nic nie będzie; po­

ja d ę do W a rsz a w y , zobaczę się z F abierk iew iczem (tak poufale po nazwisku dyr. Mosiewicz wyraził się o dy­

rektorze departamentu celnego) i w y p ije z nim na pana zd ro w ie szam pana” (!).

W dalszym ciągu podkom. Bocheński oświadcza są­

dowi, że z różnych stron dawano mu do zrozumienia, że otrzym a 30.000 zł, je ż e li zaniecha dochodzeń w sp ra w ie firm y „A tlan tic ”. D yr. M osiew icz m iał b a r ­ dzo h ojn ą rę k ę . Ś w iadek w ie d zia ł o tem , że szereg osób w Gdyni i poza G dynią o trz y m y w a ł od n iego g ru b e ła p ó w k i. Potwierdził również, że było mu wiado- mem, iż dyr. Mosiewicz w p ły w a ł na dyr. P eru tz a , żeby p rz ec ią ga ł b u d o w ę „Progressu” w porcie gdyńskim.

Następnie zeznaje jako świadek k ie ro w n ik policji śled czej, K uziel, który na pytanie obrony, dlaczego do­

magał się zatrzymania Bartczaka w areszcie śledczym, od­

powiedział, że dla te g o , po n iew aż B artczak oprócz szantażu na d y re k to rz e «A tla n tic u ” m a jeszcze do­

chodzenie o szantaż, popełn ion y razem z „ re d a k to ­ r e m ” b r u k o w e g o „E x p resu P o r t o w e g o ” , B e n d e re m . T w ierdzi d a lej św iad ek , żte osk arżon y przyzn ał się do w y k rad zen ia k siąg firm y „A tlan tic ” , co było u plan ow an e r a z e ir z B artczakiem .

Z dalszych świadków ciekawy był E u gen jusz K o w a l­

ski, przedtem przyjaciel, a tera z w r ó g osk. Bartczak a.

Pod przysięgą zeznaje, że na kilka dni przed dokonaniem włamania do biur firmy „ Atlantic" Bartczak p y ta ł g o , ezytoy ni© dokon ał p e w n e j ro b o ty „na hop”, za co o trzym ałb y 5.000 zł. B artczak w spom in ał o o g ó l ­ nym „z a ro b k u ” w sum ie 25.000« P o n ie w a ż K o w a lsk i znał z g w a ry z ło d zie jsk ie j w y ra ż e n ie «n a h op” (k r a ­ dzież z w łam an iem , w zgł. z rozp ru ciem k asy), w ięc

— tw ie rd z i w sądzie — obru szył się na B artczak a, że mu p rop on u je coś po dobn ego.

Po Kowalskim w stępuje świadek, dawny p ro k u re n t firm y „A tlan tic”, Bogusław" M azur. Z firmy wystąpił w ubiegłym roku. Obecnie jest ma wiadomem, że „ A tla n ­ tic” p o p ełn iał nadużycia sk a rb o w e , u k ry w a ł docho­

dy, fa łsz o w a ł k sięgi, d a w a ł ła p ó w k i itd. O n ad u ży­

ciach przy w prow adzan iu w ę g la e k s p o rto w e g o na ry n e k w e w n ę trz n y mówi nadzwyczaj fachowo. O b ja ś ­ nia, że m iesięcznie robio n o to z 200— 300 tonnam i w ę g la , w m iesiącach zim owych z jeszcze w ięk sz ą Ilością. Z a ro b e k m ieś. w yn osił ponad 12 tys. zł. Na py tan ie p rzew o d n iczącego, czy daw an o „ g r a ty fik a c je ”

K o n fe re n c ja m arsz. P iłsu d sk iego z chorym min. B eckiem .

Warszawa. W ub. sobotę wieczorem p. marsz.

Piłsudski przybył do prywatnego mieszkania wra­

cającego zwolna do zdrowia ministra spraw zagr.

Becka. P. marsz. Piłsudski odbył z min. Beckiem dwugodzinną konferencję.

Zgon znanego p ow ieściop isark a M. W ierzb iń sk ieg o .

Warszawa, 16. 1. — W dniu wczorajszym zmarł tu w 70-tym roku życia znany powieścio- pisarz Maciej Wierzbiński.

Nieudało się wciągnąć T. N. S. W.

na podwórko sanacyjne.

Z ja zd T o w . N a u c zy c ie li S zk ół W yższych i Średnich za k o ń c zy ł się p orażk ą sanacji.

Warszawa. Walny zjazd Tow. Nauczycieli Szkół Wyższych i Średnich skończył się porażką sanacji, która dążyła do opanowania tej orga­

nizacji.

Zjazd uchwalił szereg wniosków, dotyczących nowelizacji pragmatyki nauczycielskiej, rozszerze­

nia uprawnień nauczycielstwa, regularnej wypłaty emerytur, uproszczonych egzaminów i zniżek kolejowych dla nauczycieli szkół prywatnych oraz utrzymania na rok przyszły pierwszych klas gimnazjów prywatnych, których zniesienie w myśl nowego ustroju szkolnego w dobie kryzysowej zaciążyłoby na bycie materjalnym tych szkół.

W skład zarządu m. in. weszli Ludwik Jaxa- Bykowski z Poznania i Józef Zagórski z Torunia, jako zastępca m. in. Tytus Zajączkowski z Katowic.

w d y re k cji kolei pań stw ow ych w G dańsku, od po­

w iada: „ G ra ty fik a c je “ daw an o i w Gdyni. N a każde św ię ta rozd zielan o je d n o ra z o w o ok oło 15.000 zł., według ułożonego już klucza, pomiędzy poszczególnych urzędników. W u b ie g ły m rok u na W ie lk a n o c w y d an o na te « g r a t y fik a c je ” razem z g ra ty fik a c ja m i dla u rzęd n ik ów firm y 50.000 zł.

Zeznania p. Mazura potwierdza świadek Józef W o lf art, g łó w n y bu ch alter firm y. S tw ierd za, że fikcyjnych k sięgow ań b y ły setki. M iędzy innem i k ażd e g o miesiąca zapisywano 300 zł. na je g o podróż do K a to w ic i W a rsz a w y , chociaż nigdy tam nie jeździł. P ien iąd ze b ra ł dyr. M osiew icz. — «G ra ty fik a c je *6 dla u rzęd n i- k ó w państw ow ych k się g o w a n o ja k o „k oszty han­

d lo w e ” . W ro k u 1930 b y ło 7.000 zł., a m oże w ię c e j.

Podprokurator Wedegis: Kto osobiście dostawał?

Świadek waha się i mówi wreszcie, że może tylko -przypuszczać“, ponieważ sam łapówek nie wręczał. Infor­

mował go dyr. Mosiewicz, że w spom n ian e 300 zł. szły dia kap. An ton iew icza.

Prokurator: Kto jeszcze ?

Świadek: Osiński albo M alin ow sk i, b y ły k ie ­ row n ik e k spedy cji t o w a r o w e j G dynia — P o rt.

W dalszym ciągu W olf art zeznaje, że w roku 1931 na koncie „p od staw ien ia w a g o n ó w ” , b y ła suma 228,000 zł, a w rzeczyw istości w y d a te k w y n o sił 80 tysięcy zł. K oszt „p o d sta w ien ia ” w a g o n ó w rozk ład an o na firm y, dia których „A tlan tic ” ła d o w a ł to w a ry . W rok u 1932 na koncie dyr. M osiew icza b y ło p rzeszło 40.000 iii minus.

W drugim dniu procesu obrona stawia wnioski o prze­

słuchanie nowych świadkóV oraz powołanie innego biegłego dla spraw grafologji, mianowicie red. Grudzińskiego z Po­

znania.

Przewodniczący, sędzia Długoński, przychyla się do wniosków obrony i zarządza przerwę rozprawy do dnia 18 bm. Równocześnie zgadza się na zwolnienie Nowaka z aresztu prewencyjnego i oddanie go pod dozór policyjny.

W związku z łapówkami i przekupstwami, o czem była mowa wyżej, władze zarządziły w sobotę, dnia 7 bm. o sa ­ dzenie w areszcie śledczym dyr. firm y „A tlan tic ” , W ito ld a M osiew icza, zastępcy k apitan a portu w Gdyni, Ig n a c e g o A n ton iew icza i o b e c n e go n aczel­

nika stacji k o le jo w e j w G rudziądzu, P io tra M ali­

n o w sk ie g o , poprzednio zatru d n ion ego w ek spedy cji k o le jo w e j G dynia — P ort.

P rzy trzy m a n ie W ito ld a M osiew icza w y w o ła ło n adzw yczaj w ielk ie w rażenie.

W ito ld M osiew icz b y ł d y re k to re m to w a rz y stw a t ra n sp o rto w e g o „A tlan tic ” , sp. z o g r. odp., je d n e g o z n a jp o w ażn ie jszy ch i n ajbogatszy ch p rz e d s ię b io r­

stw ekspedycyjn ych w* Gdyni. Samego tylko złomu

„Atlantic* przeładował w Gdyni w łatach 1930- 1931 615.000 tonn.

Proces ten, który już dotąd wydobył na światło dzienne straszn e bagn o nadużyć, wyświetli z ap e w n e jeszcze n iejed n o, co się d z ieje za czasów sanacji* Chyba musi nadejść wkrótce czas, kiedy surowa sprawiedliwość dosięgnie wszystkich tych, którzy z Polski robią wielkie cuchnące bagnisko.

(2)

Kto jest w in ow ajcą niedoli polskiego rolnika?

D la czego są w P o lsce aź tak n iskie cen y na zb oże — k ie d y ceny zboża w P ra d ze, w e

W iedniu i B e rlin ie są znacznie w yższe?

Wyjaśnia to „Gazeta Grudziądzka”, która m. in.

pisze, co następuje :

„Żyjemy przecież w środkowej Europie. W tym samym czasie, w którym w Polsce uprzewiie- jowany pejsaty lichwiarz zbożowy płaci za 100 kg.

żyta — 13 złotych, w tym samym czasie w sąsie­

dniej Czechosłowacji płaci się za 100 kg. żyta — 25 złotych , we Wiedniu 28 złotych, a w niedale­

kim Berlinie aż 32 złote* — Różnica cen polega na tem, że rządy Czechosłowacji, Austrji czy Nie­

miec nie są tak mocno zależne od kartelowej zmowy wielkiego przemysłu i umieją bronić życio­

wych interesów swojej ludności rolniczej i starają się zachować równowagę cen przemysłowych i rol­

niczych, u nas zaś wszystko dyktują kartele.

Słyszymy dość często, że rząd dla podniesie­

nia płodów rolniczych wypłaca prernje i to idące w dziesiątki miljonów handlarzom , którzy wywo­

żą zboże za granicę.

Warto posłuchać, co o tym naszym handiu pisze zagraniczna prasa. Angielskie pis^io „Corn Trade News* (Nowiny zbożowe) pisze tak :

„Eksport żyta w ostatnim tygodniu wynosił 127.000 ąrtrs. Z tego Rosja dostarczyła 20.00 qrs., I a Polska ponad 90.000 qrs.

„P o ls k ie ży to je s t n o to w a n e na rynkach h olen derskich i b elg ijsk ich po n iesp otyk a n ie niskich cenach, co je s t m o żliw e je d y n ie p rz y istn ien iu p re m ij ek sp o rto w ych .44

Widzimy więc, że lic h w ia rze Zbożow i, k tó ­ r z y idą ręk a w rę k ę z P a ń stw o w em i za k ła ­ dam i p rzem ysłu zb o żo w e g o w L u b lin ie, p rzy p om ocy m iljo n ó w , o trzym a n ych z kas pań­

stw ow ych , rzu cają p o lsk ie zb o że masowo i bezładnie na rynek zagraniczny po to, aby cenę jego jeszcze obniżyć, aby w ten sposób ceną potu polskiego chłopa jeszcze lepiej nabić sw o ­ je k ieszen ie.

Tę fatalną politykę zbożową naszego rządu potrafiła należycie ocenić nawet „Gospodarka Naro­

d o w i, która pisze :

„Krótkie te notatki w zagranicznem piśmie są jedynie dowodem, obalającym niepotrzebnie szerzoną „legendę”, że przez właściwą organizację eksportu da się osiągnąć na rynkach zagranicznych dla naszego zboża lepsze ceny.

Po „n iespotykan ie niskich cenach* m oże bow iem

Szan. Czytelniku!

Cny już od n ow iłeś a b o n a ni e n t

,, D R W Ę C Y-

na m iesiąc l u t y ?

U listowych zapisywać można gazetę do 25-go każdego miesiąca.

Wbrew przestrogom i argumentom opozycji

w komisji większość B. B.

uchwaliła gminę zbiorowa

i zniesienie 153 miast w Polsce.

Komisja Administracyjna zakończyła dyskusję nad gromadą i gminą wiejską, decydując* się na zniesienie tak zwranych sołectw i utworzenie od­

rębnej jednostki terytorjainej, nazwanej gromadą, na całym terenie Rzeczypospolitej. v

Posłowie Klubu Narodowego, Bielecki, Wier- czak i Rymar wykazywali, iż c z w a rty stopień sam orządu, ja k im je s t grom ada, je s t sp rze­

czny z k on stytu cją oraz że p rze n ie s ie n ie grom a d y na te re n w o je w ó d z tw M ałopolski W sch odn iej je s t w rę c z gro źn em dla p o ls k ie j ludności ta m tego terenu .

W szystk ie w n iosk i, zło żo n e p rzez op o ­ z y c ję , upadły.

Z kolei komisja administracyjna przeprowa­

dziła dyskusję nad artykułem 22 projektu, który daje u p ow ażn ien ie R a d zie M in istrów do z n ie ­ sienia miast, m ających m n iej, a n iżeli 3000 m ieszkań ców . Takich miast jest w Polsce 156.

Ten przepis ustawy jest rządowi dlatego po­

trzebny, że p rze z u tw o rze n ie gm in y z b io ro ­ w e j na teren ach zach od n iej i p o łu d n io w ej Potakl szuka zaś s ied zib y dla gm in y zbioru- w e j, a poza m iastam i i m iasteczkam i, liczn ie rozsian em i zw łaszcza na ziem iach zachód-

N ie po trze b a ta k osztow n ego aparatu organ izacyj n ego , nie potrzeba tu takich czy Innych „planów*9 działania. W y starczy zw y k ła handlow a o ferta. Nie m ożem y się również skarżyć (jak to było przed rokiem i przed dwoma laty), że ceny żyta na rynkach wywozo­

wych psuje nam obecnie Rosja, Niemcy czy też inne „nie­

dobre” państwa przez swój dumping (sprzedając po cenach niższych od cen naszych, red.) P su jm y je sobie sami.

Radzę czytelnikom jeszcze raz przeczytać ostatni cytat z „Gospodarki Narodowej” . Mówi on bardzo dużo. Przy pomocy premjowania, to jest zasiłków, pochodzących ze skarbu państwa, a tonących w7 kieszeniach różnych Wiślickich, Sze- reszewskich czy Radziwiłłów, sami zniżamy ceny polskiego zboża zagranicą. Jest to wprost samo­

bójcza metoda, której mogą używać tylko ludzie, którzy nie bardzo wiedzą, co czynią i dlatego pierwszym warunkiem poprawy doli rolnika jest hasło : Pułkownicy do wrojska i koszar, lichwiarze i dyrektorzy karteli do kryminału, a rządy oddać w ręce doświadczonych ludzi pracy.”

P. S zem bek u M n ssoliniego.

Rzym. Wiceminister Szembek przyjęty był na dłuższej audjencji przez Mussoliniego.

A m basador C hłapow ski u w icem in istra Cota.

Paryż 16. 1. Wczoraj po południu podse­

kretarz stanu w ministerstwie spraw zagranicznych p. Cot przyjął ambasadora Rzplitej p. Chłapowskiego.

nich, zn aleźć j e j nie m oże. D la teg o te ż p rop on u je rząd zn iesien ie szeregu m iast I zro b ie n ie z nich grom ad po to, aby i ja k o grom ada w e s z ły do gm in y z b io r o w e j.

Posłowie Pietrzyński, Rymar i Wierczak bar­

dzo energicznie p ro te s to w a li p rze c iw k o t e j m a so w ej d e g ra d a c ji m iast i m ia steczek , w yk a zu ją c, że p rzy n ie s ie to za sobą o gó ln e ob n iżen ie k u ltu ry, a z p o łą czen ia w je d n e j jed n o s tc e te r y t o r ja in e j e le m e n tó w gosp o­

d arki m ie js k ie j i w ie js k ie j nic d o b reg o w y ­ niknąć nie m oże.

Sanacja i rząd p o d trzy m a li jed n a k sw o ­ je stan ow isk o i art. 22 u ch w alon y zo sta ł w brzm ien iu p ro p o z y c ji rz ą d o w e j.

P. Zaleski prezesem Banku Handlowego w Warszawie.

Warszawa, 15. 1. Na wczorajszem posiedzeniu rady nadzorczej Banku Handlowego w Warszawie jednogłośnie kooptowano do rady i wybrano na stanowisko prezesa rady nadzorczej Banku b.

ministra spraw zagranicznych p. Augusta Zaleskie­

go. P. Zaleski przyjął zaofiarowany mu mandat i był obecny na wczorajszem posiedzeniu rady nadzorczej Banku.

Pustelnik z Czarnej Doliny.

P o w ie ś ć z czasów k on fed erack ich . 31 (Ciąg dalszy).

Makryna jednak z twrarzą rozjątrzoną zawo­

łała ostro :

— Kto tu był u ciebie ?

— Pustelnik, — była łagodna odpowiedź.

— Czego tu chciał ten dziad ?

— Przyszedł odwiedzić swa córkę, — odpo­

wiedziała Krasnoroda, urażona i tonem i wyrazem.

— H a ! córkę... — zaszydziła Makryna. — 0 czemżeście rozmawiali ?

To pytanie wywołało rumieniec na twarz Krasnorody, ale odrzekła łagodnie ;

— Makryno ! ty nie powinnaś się o to pytać.

Gdyby pustelnik chciał mieć cię za świadka naszej rozmowy, byłby bez wątpienia kazał cię tu do nas poprosić.

— H a ! — zawołała z pasją Makryna, — widzę, że się w naszym domu jakieś zmowy knują! Ale czekaj, intrygi wasze na nic się nie zdadzą. Nie-

nastąpić ! ciągnęła zapłonęła oprzyto- długo i tak już nas opuścisz t

— O gdyby to dziś jeszcze mogło

— pomyślała.

— Słyszałam twój wykrzyknik* — dalej Makryna, co to za on ?

Na te słow7a Krasnoroda żywym rumieńcem i odwróciła się. Po chwili mniawszy, odpowiedziała spokojnie :

— Nie przynosi ci zaszczytu, ie pod drzwiami podsłuchujesz!... Coś słyszała, więc niech ci wystarczy, odemnie niczego się nie dowiesz. ..

Nie rań mi zresztą serca i tak już zranionego...

— Jestem przekonana, — krzyknęła Makryna, że ten stary dziad jest pośrednikiem w jakichś" po- kątnych miłostkach. Jeźli się jeszcze raz pokaże, to psami go wyszczuję.

Na to Krasnoroda nie nie odpowiedziała, tylko zaczęła rzewnie płakać.

Makryna, nawymyślawszy jeszcze niemało, widząc, że Krasnoroda nie odpowiadała, rozgnie­

wana trzasnęła drzwiami i pobiegła do matki, aby się z nią podzielić swemi spostrzeżeniami.

I znowu musiał Muchanow nasłuchać się gorzkich wymówek, że Krasnorodę trzyma pod dachem.

Iwan pienił się ze złości, bo razem z Muchano-

Jeszcze sprawa red. Ciesielskiego

w oświetleniu „Gazety

Warszawskiej“ .

Sprawa dziennikarza redaktora Ciesielskiego to sprawka żyda Kohna. Nie zajął się tą sprawą ani Syndykat dziennikarzy ani Towarzystwo li t e ­ ra tó w i d zien n ik arzy. R ed a k to r C iesielsk i je s t Pom orzan in em . Prowadził organ k a to ­ lick i, wydawany przez duchowieństwo, zasłużo­

nego, sta rego zacn ego „P ie lg r z y m a “ w P e l­

plin ie. M łody c z ło w ie k , w y ją tk o w o czysty i o fia rn y charakter. S koń czył p raw o w P o ­ znaniu. W r. 1919 w stąp ił do w o jsk o p o l­

sk iego i b y ł na fron eie. Z a ło ż y ł k o rp o ra c ję

„B a ltia “ . W roku 1926 p ro w a d ził u n iw ersy­

te t In d o w y w Zagórzu (za G dynią). Współ­

pracował kolejno w „G a z e c ie B y d g o s k ie j“ i w

„G ońcu P o m o rsk im “ . N a ra ził się p rzez w y ­ danie po polsku: „Protokołów Mędrców Sjonu".

I żydom wogóle nieco się narażał, a ma żonę i dzieci.

Aresztowano go w listo p a d zie w ra z z dru­

gim k olegą , G w izdalskim . Z e ró w n o cześn ie a reszto w a n o bandę p rze m y tn ik ó w je d w a b i i fu te r z N iem czech z B ertą S alow ą na c ze le , w ię c zn alazł się św iad ek , k tó ry w lokalu stra ży g ra n iczn ej w T c z e w ie zezn ał, że do bandy p rze m y tn ik ó w n a leżeli k o le g a C ie s ie l­

ski i k o le g a G w izdalski. W ob ec te g o a resz­

tow an o ich. Jako posądzeni o p rze m y tn ic tw o p o s ie d zie li zg ó rą dw a m iesiące. W ypu sz­

czono ich przed św ięta m i B o żeg o N a ro d z e ­ nia na skutek in te r w e n c ji posła m ecenasa S ty p u łk o w sk ieg o u p roku rat. R u d n ick iego.

Zeznania w T c z e w ie , na k tó ry ch pod­

s ta w ie a reszto w a n o naszych k o le g ó w , z ło ­

ż y ł p rzem y tn ik z bandy S a lo w e j (je d w a b ie i fu tra), żyd n azw isk iem Kohn.

Obecnie Ciesielski jest już na wolności, a le p rze z dw a m iesiące cała prasa od rod zen ia m o ra l­

n ego pisała o nim ja k o o szm u glerze.

Zgon zasłużonego działacza polskiego w Gdańsku.

Gdańsk. W ub. sobotę wieczorem zmarł w Gdańsku dr. Franciszek Kubacz, jeden z najbardziej zasłużonych działaczy polskich na terenie Wolnego Miasta.

Zmarły już przed wojną jako założyciel i członek zarządu szeregu polskich organizacyj na terenie dzisiejszego w. m. Gdańska i Pomorza przyczynił się do obrony polskości tych ziem. W 1920 roku mniejszość polska wybrała śp. dra Kubacza jako swego delegata, który bronił intere­

sów tej mniejszości podczas ustalania tekstu kon­

wencji paryskiej przez Radę ambasado­

rów. — W tym samym czasie dr. Kubacz został wybrany posłem do Gdańskiej konstytuanty, w której podczas uchwalania gdańskiej konstytuanty i podczas uchwalania gdańskiej konstytucji bronił interesów polskiej ludności Wolnego Miasta. W y­

brany ponownie do następnego sejmu występował stale jako obrońca polskiej mniejszości i występo­

wał za współpracą gospodarczą polsko-gdańską. — Równocześnie był prezesem Koła polskiego w Gdańsku.

Duże zasługi położył ś. p. dr. Kubacz przy two­

rzeniu Macierzy szkolnej w Gdańsku, która po­

wstała przedewszystkiem z jego inicjatywy. Rów­

nież przy tworzenia gminy polskiej w Gdańsku śp.

Zmarły położył wielkie zasługi, kierując następnie przez szereg lat tą organizacją, jako jej prezes. W ostatnich latach wycofał się z życia publicznego z powrndu złego stanu zdrowia i pracował jedynie jako delegat do rady gminy polskiej.

Cześć Jego pamięci!

wem odgadli, że ten „on” to Bogdan Zegota.

— Cóż chcecie ? zawołał, — mówicie, żeby ją wygnać ! Nic to łatwiejszego, lecz przez to właś­

nie zostawimy im wolne ręce. Nie, ona tu pozo­

stanie. Nie zdradzajcie po sobie, co wiecie, a przez to uśpimy ich czujność, mianowicie tego starego lisa, pustelnika... Szczęściem, że ona nie zna tej tajemnicy, która mnie jest wiadoma, choć pojąć nie mogę, jak się stać to mogło.

I Makryna głośnym wybuchła płaczem. Ale zły to był jad jej serca, gdy widziała zawiedzio­

ne swe nadzieje. Wprawdzie pocieszała się, że się może myli. Czy Makryna kochała Bogdana?...

Tak, ale tą miłością, która w razie zawodu zmie­

nia się w nienawiść ! XIV.

Minął tydzień. Na Ostrokole wszystko do dawnego wróciło trybu. Rodzina Muchanowa okazywała Krasnorodzie wprawdzie obojętność, ale nie była przykrą, nawet Iwan mniej się jej narzu­

cał. Zauważyła jednakże, że pilnie śledzą jej kro­

ki, a gdy raz chciała iść do pustelnika, wręcz jej tego zabroniono. Biedaczka nie wiedziała, że i pu­

stelnika odprawiono z kwitkiem od bramy.

(Ciąg dalszy nastąpi.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

szcza u nas w Polsce, gdzie czują się bezpiecznymi, udają zuchów i tern większy dają upust swej żółci przeciw Hitlerowi i wyzywają na niego, co się

Zbrodnią także, mszczącą się na długo jest utożsamienie interesu jednostek i grup z interesem i dobrem państwa.. Nasz ruch Ideowy, oparty na głębokłem

wiesili się chłopcy, którzy jednak zeskoczyli, pozostał tylko Galant. Szofer cofnął auto tak dalece, iż tyłem zupełnie podjechał do muru domu. W tej chwili

dyśmy to pędzili za ciągnącym nas wielorybem i aż tutaj się znaleźli, musiał się pomiędzy lodami wytworzyć rodzaj kataklizmu, który rzadko wprawdzie, ale

stwa, to zresztą najlepsze odzwierciadlenie ideowośei tego rodzaju organizacji. Jeżeli teraz jeden dla posady, drugi dla awansu, trzeci dla koncesji „organizuje*, a

zycyjni domagali się odroczenia obrad, ażeby dać im możność bliższego zapoznania się z tym nieznanym im projektem, jednak ich żądania nie uwzględniono,

Bocian, który, jak się potem okazało, miał uszkodzone skrzydło, pojąwszy niebezpieczeństwo, nie cofnął się, ale zaczął trzepać skrzydłami, jak wiatrak i

przeto państwo nasze jest na drodze do stałego i szybkiego zaostrzania się kryzysu finansowego, można się od niego przez jakiś czas ratować lichwiarskiemi