• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Diecezjalne Lubelskie. R. 14, nr 1 (1932)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomości Diecezjalne Lubelskie. R. 14, nr 1 (1932)"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

r •

L U B E L S K I E ,

A k ta S to lic y A p o sto lskiej.

Encyklika „Lux veritatis** Jego Świątobliwości Piusa XI z Boskiej Opatrzności Papieża „w Tysiącpięćsetną rocznicę

Soboru Efeskiego** *).

W s t ę p .

Chrystus H is to rja , światło p r a w d y i czasów świadek, w Kościele, poucza, o ile tylko odpowiednio na nią się patrzy

i. bacznie się ją bada, że. ta boska obietnica, dana przez Jezu sa C h r y s tu s a : „Ja je s te m z w a m i . . . aż do skończenia

ś w i a t a " 1) nigdy Kościołowi Jego Oblubienicy nie była obcą, ani też nigdy w przyszłości próżną nie będzie. Owszem, im po groźniejszych falach boska łódź Piotra w ciągli w ieków p r z e c h o ­ dzi tern bardziej i mocniej odczuwa się pomoc łaski boskiej.

Stało się to widoczne, zwłaszcza w p ie rw s z y c h P ierw sze wieki, wiekach Kościoła, gdy imię chrześcijańskie nie- tylko miano za coś bezecnego i w y s t ę p e k śmiercią karany, lecz także, kiedy czysta wiara C h r y s t u s a została zam ą­

cona i narażona na największe nie bezpie czeństw o we wschodnich częściach Irtiperjum przez g r a s u j ą c ą p rz e w ro tn o ść he re ty k ó w . Jak bow iem prześladowcy imienia katolickiego, je den po drugim, nędznie ginęli, a i samo Imperju m rzym skie przeszło, tak wszyscy heretycy, j a k b y uschłe g a ł ę z i e 2), oderw ane od bo skie go pnia nie m ogły ani czerpać wilgoci życia, ani przynosić owocu.

Kościół broni Kościół zaś Boży, w śró d tylu burz i zmienia- depozytu. jących się rzeczy, jedynie mający nadzieję w Bo­

gu, w k ażdym czasie pie lg rzym kę sw oją pełnym i ufnym krokiem odprawiał, a 'ś w i ę t e g o d e p o z y tu p ra w d y e w a n ­

*) Tłumaczył z „L’O sserv ato re Romano41 26-27.XII 1931, Ks. Wł. Goral.

Cnfr. A. Ap. S., 26.XI1. 1931.

') Mat. XXVIII, 20.

=)• Cnf. Jan XV, 6.-

UNlWfef?.. ^ t , . _4SkO.

(2)

gelicznej, pow ie rzonego mu przez samego Założyciela, nigdy nie p r z e s ta ł całkowicie i energicznie bronić.

S o b ó r Efeski po- T o w s z y s tk o narzuca się Naszej myśli, Wie- grom cą h e re z ji lebni Bracia, g d y rozpoczynamy do was mówić za i okazicielem pomocą tej Encykliki o tak radosnym wypadku, wiary. mianowicie P ow szechnym Soborze, temu X V w ie ­

ków odprawionym w Efezie; na którym ja k w y k ry te zostało to chytre zuchwalstwo błądzących, tak wiara Kościoła, z p om ocą bożą, zabłysnęła jaknajmocniej.

Przygotowania W ie m y , że za Naszą radą utw orzyły się dw a do uroczystości, kom itety z ludzi w y b i t n y c h 3), ażeby wiekowe

wspomnienie tego rodzaju nietylko tutaj w Stolicy świata katolickiego, lecz wszędzio wypadło jaknajokazalej. W i e m y również, że ci, którym powierzyliśmy obowiązek, nie żałowali t r o s k i pracy, ażeby dzieło zbawiennie zaczęte, odpowiednio do sił każdego, posuwało się naprzód. Z tej więc ochoczości ducha, której prawie wszędzie to w arzyszyło to dziwne sharmonizowa- nie Biskupów i najlepszych ze świeckich, cieszymy się bardzo, tembardziej, że spodziewamy się z tego w przyszłości nie m ier­

nych korzyści dla sprawy katolickiej.

Spodziew ane Rozważając pilnie ten wypadek, zdarzenia owoce Encykliki. * okoliczności, jakie mu towarzyszyły, uważaliśmy

za stosowne z urzędu Naszego Apostolskiego, k tó ry z bożego prawa piastujemy, aby pod koniec ‘tych u ro c z y ­ stości i z okazji zbliżającego się świętego czasu, w którym Marja dała nam Zbawiciela, pomówili z W am i o tej tak ważnej s p r a ­ wie. Ż yw im y dobrą nadzieję, że nietylko dla was i waszych b ę d ą przyjemne i pożyteczne te Nasze słowa, lecz także, że i ci odłączeni od Stolicy Apostolskiej, bracia i synowie Nam najmilsi, pobudzeni miłością p r a w d y rozw ażą to i przem yślą i że nie m o ­ gliby nie uczynić, przestraszeni w p ew nym stopniu histo rją mi­

strzynią życia, b y nie zapragnąć jednej owczarni i je d n e g o P a ­ sterza i przyjąć tę praw dziw ą wiarę, któ ra w Kościele Rzym skim

religijnie zachowuje się w całości i bez skazy.

T re ść Encykliki. I rzeczywiście w sposobie p r z y ję ty m przez Ojców S o b o ru i w całym rozwoju soboru Efeskiego w zwalczaniu herezji Nestorjusza trzy dogmaty wiary katolickiej przedew szystkiem zajaśniały przed oczyma świata w ich pełnem świe­

tle, a o których tu pomówim y w sposób specjalny, mianowicie, że w Jezusie C h ry s tu s ie jedna jest osoba i to boska, że wszyscy winni uznać i czcić N. M. P. jako rzeczyw istą i prawdziwą Bo- garodzicielkę i wreszcie, że w Biskupie Rzymskim przebywa, z ustanowienia Bożego, najwyższa i niezależna władza nad wszystkimi chrześcijanami i każdym z osobna w sprawach o d n o ­ szących się do wiary i moralności.

3) Cnf. Epistola ad Emos Card. B. Pompilij et A. Sincero de die 25.X1I 1930. Ac. Ap. Sedis vol, 23, pp. 10—12.

(3)

' r V

Prymat Papieski.

R o zw aży m y rzec z w e w sp o m n ia n y m porządku, czyniąc na w stępie N aszym to zdanie i upomnienie A p o s to ła N aro d ó w do Efezów:

„ . . . A ż e b y ś m y wszyscy się zeszli w jedność wiary i p o zn a­

nia S y n a Bożego, w męża doskonałego, w miarę wieku zupełn o­

ści C hry stu so w ej, ażebyśm y już nie byli dziećmi chwiejącemi się, i nie byli unoszeni od każdego w i a t r u nauki przez złość ludzką, przez chytrość na oszukanie błędu. A czyniąc praw dę w miłości, żebyśm y rośli w nim we w s z ^ s tk ie m , któ ry j e s t g ło w ą Chrystu s, z którego w s z y s tk o ciało złożone i spojone będąc, przez w s z y s t ­ kie sta wy dodawania, w e d łu g skuteczności podłu g mia ry ka żdego członka, czyni pomnożenie ciała ku zbudowaniu sa m e g o siebie w miłości" *).

Które to u pom nienia Apostoła , jak je d n o m y ś ln ie były s p e ł ­ nione przez 0 0 . Soboru Efeskiego, ta k chcielibyśmy, b y wszyscy bez różnicy, odrzuciw szy z g ó ry powzięte up rz e d ze n ia , przyję li je jako do siebie zwrócone i zastosowali je szczęśliwie w praktyce.

Nestorjusz. Całego sporu, w sz y sc y j a k wiedzą, sp ra w c ą był N esto rju sz; nie w tem znaczeniu ja k b y sam , swoim gieniu szem i pracą zrodził now ą naukę, gdyż raczej b iskupa za­

pożyczył j ą od T e o d o r a z Mopsuestji, lecz, k t ó r y —szerzej r o z w i ­ niętą i zabarw io ną nowością, ja k o że był o b d a rz o n y b o g a c tw e m wym ow y, zaczął jej nauczać i rozszerzać j ą wszelkim s p o s o b e m i z wielkim nakładem słów i zdań. U ro d zo n y j e s t Nestorjusz w Giermanice, mieście syryjskiem. Jako młodzieniec udał się do Antiochji, ażeby ta m wykształcić się w naukach świeckich i ko­

ścielnych. W tem mieście po d ó w czas sławnem, początkow o wstąpił do Zakonu, następnie, g d y ż był żyw ego usposobienia, odstępując od zamierzonego, został ka pła nem i cały o ddał się urzędowi ka znodziejs kiem u, pragnąc więcej poklasku ludzkiego aniżeli chwały Bożej. S ł a w a j e g o w y m o w y tak zapalała ogół i tak daleko i szeroko rozeszła się, że został pow ołany do Kon­

stantynopola, w ow y m czasie osieroconym przez P a s te r z a , i prz y wielkiem oczekiwaniu wszystk ic h został o b d arzony biskupią g o d ­ nością. Na tej stolicy, zaiste przesławnej, nie p o w s tr z y m a ł się od p r z e w ro t n y ch w y m y s ł ó w swej nauki, owszem z w iększą p o ­ w agą i zuchwałością ducha zaczął jej uczyć i j ą rozszerzać.

NaukaN estorjusza P o tr z e b a tutaj dla lepszego zrozumienia rze­

czy choć w krótkości, głów ne punkty herezji ne- sto rja ńskie j zaznaczyć. Bardzo ambitny ten mąż, sądząc, że dwie o d rę b n e osoby, mianowicie: ludzka Jezu sa i boska S ł o w a złączyły się w jednej jakiejś wspólnej osobie „o prosopo" (jak się wyraził), wobec tego zaprzeczył to cudowne substancjaln e

I.

4) Ad E phes. 4,13—16.

(4)

połączenie dw u ch n a tu r w jednej osobie, które hypostatycznem nazywamy, dlatego jed n o ro d zo n e Słow o Ojca nie stało się czło­

wiekiem, lecz przebyw ało w ciele ludzkiem przez zamieszkanie, przez upodobanie i przez działanie swej mocy. Z tej to racji na­

leży Go nazywać nie Bogiem, ale u b ó stw io n y m „T h e o p h o ro n seu deiferus", prawie w tem sam em znaczeniu, w jakiem p rorocy i inni święci ludzie z powodu udzielonej im łaski boskiej mogą być nazywani ubóstwionymi „deiferi".

Na podsta wie tych fałszywych mniemań Nestorjusza łatwo, było uznać w X sie dwie o soby: j e d n ą boską, d ru g ą ludzką; ró w ­ nież z konieczności płynęło, że N. M. P. nie j e s t prawdziwie Boga Rodzicielką — .„Theoto con", lecz raczej m a t k ą C h ry s tu s a człowieka.—C h r i s t o t o c o n — w najlepszym zaś razie ^Theodocon"

czyli przyjm ującą Boga (Dei s u s c e p t r i c e m &).

Niepokój Niegodne tego rodzaju nauki, jako że ju ż nie w Kościele skrycie i niedwuznacznie przez jakiegoś p r y w a t ­ nego człowieka, lecz jawnie i otwarcie przez s a ­ mego Biskupa stolicy konstantynopolitańskiej były głoszone, wiel­

kie wywołały poruszenie dusz, zwłaszcza w kościele wschodnim.

W ś r ó d przeciwników herezji nestorjańskiej, któ- Św. Cyryl rych w samej stolicy wschodniego cesarstw a nie Aleksandryjski, brakowało, pierwszorzędne miejsce bez wątpienia zajmuje ten n ad erśw ięty mąż i ob ro ńca nieskala ­ nej wiary katolickiej Cyryl Patrjarcha Aleksandryjski. T e n b o ­ wiem skoro tylko odkrył niegodną naukę Biskupa K o n s ta n ty n o ­ politańskiego, ponieważ był dbały nietylko o swoich synów, lecz także o błądzących braci, energicznie bronił wiary prawdziwej wobec swoich, a napisawszy list do N esto rjusza po b r a te r s k u go upominał i usiłował go sprowadzić do normy pra w d y katolickiej.

Do Rzymu. G d y zatwardziały u pór N esto rjusza uczynił a) Św. Cyryl. ^ ez znaczenia ten wysiłek miłości, św. Cyryl, ten

zagorzały obrońca, ponieważ b y ł świadomy powagi Kościoła Rzymskiego, nie chciał sam tej s p ra w y nadal prowadzić i wydać w yroku w rzeczy tak ważnej zanim w p ie rw nie zażąda i nie będzie miał wyroku Stolicy Apostolskiej. Wię c wysyła pełne przywiązania listy do Najbłogosławieńszego i przez Boga umiłowanego Ojca Celestyna, w których z synow skie m oddaniem, te między innemi ma słowa:

„ S ta ry zwyczaj Kościołów nakazuje, by spraw y tego rodzaju Świątobliw ości Wasz ej były p r z e d s t a w i a n e " 6).

„Nie pierwej jawnie i otwarcie unikamy łączności z Nestor- juszem, zanim pobożności W aszej tych samych rzeczy nie u k a ­

żemy. Racz przeto napisać co o tern sądzisz, by dla nas jasnem było, czy mamy się z nim łączyć, czy też napisać mu, że nikt w łączności z nim być nie może, kto tego rodzaju fałszywą naukę

5) Cnfr. Mansi, Conciliorum Amplissima Collectio, IV c. 1007; Schwartz, Acta Concil. Oec., 1, 5 p. 408.

*) Mansi, 1 c. IV, 1011.

(5)

pielęgnuje, i przepowiada. Następnie myśl T w ej zdrowej nauki .(integritatis) w tej spraw ie winna być prz edło żona jasno na piśmie pobożnym i Bogu od danym Biskupom Macedonji i całego W s c h o d u " 7)._

b) Nestorjusz. S a m N e ste rju sz był św iadom y najwyższej powagi Biskupa R z y m sk ie g o w p ow szechnym K o ­ ściele. I rzeczywiście więcej niż raz jeden pis ał do Celestyna, usiłując usprawiedliwić s w o j ą naukę i zjednać dla siebie ducha św iętego Papieża. Ale napróżno, gdyż samo n ieu p o rząd k o w an e pismó herezjarchy , zawierało niemąłe błędy, k tó re g d y zaraz i ja sno zoczył Str ażnik Stolicy Apostolskiej, bez zwłoki, p r z y k ła ­ dając rękę do lekarstw a, by zaraza heretycka z p o w odu od k ła d a ­ nia nie sta ła się groźniejszą, osądziw szy rzecz na synodzie, u r o ­ czyście j ą potępił i nakazał, ażeby była potę piona przez wszystkich.

Postępowanie T u taj więc pragniemy, a żeb y ście usilną zwró- Papieża Celestyna cili uw agę, Wielebni Bracia, ja k bardzo w tej

sp rawie sposób p ostę pow anie Biskupa R z y m s k i e ­ go różni się od tego,, jakim posługiwał się Biskup A le k s a n d r y js k i.

T e n bowiem, ja kkolw ie k zasiadał na Stolicy, k tó ra w Kościele W s c h o d n im uw ażana j e s t za pierwszą, nie chciał jednakże, j a k powiedzieliśmy, sam ta k ciężkiego sporu o wierze katolickiej w p ie r w rozstrzygnąć, zanim nie o trz y m a jasnego postanow ienia Stolicy Apostolskiej. C ele sty n przeciwnie, zwoławszy synod w Rzymie, rozważywszy naturę rzeczy, w imię najwyższej swej i absolutnej powagi nad całą tr z o d ą p a ń s k ą to postanow ił o Bi­

skupie K onstanty napolita ńskim i j e g o nauce oraz uroczyście to nakazał: „Poznaj więc j a s n o —tak pisze do Nestorjusza, iż to jest nasze zdanie, że, jeżeli o Bogu C h r y s tu s ie naszym nie b ęd ziesz nauczał tego, co u trzy m u je Kościół Rzymsk i, A le ksandryjs ki i cały Kościół Katolicki, jak do T w e g o przybycia wierzył ja k najlepiej Kościół miasta K onsta ntynopola i jeżeli tej swej, wiaro­

łomnej nauki, k tó r a co czcigodne pismo łączy, usiłuje rozłączyć, w przeciągu dziesięciu dni, licząc od p ierw szego, któ rego poznałeś, otwarcie i na piśmie nie potępisz, wiedz, że będziesz odrzucony od jedności z Kościołem powszechnym i katolickim, któ ry to w yrok naszego sądu o to bie przez w spom nia nego syna mojego P o sy d o n ju sz a djakona z wsz ystkiemi dokumentami p o s ł a ­ liśmy do św ię te g o mojego w sp ó łk a p ła n a w spom nianego m ia sta Aleksandrji, Biskupa, który nas w tej sprawie całkowicie p o w i a ­ domił, a ż e b y w imieniu na sz e m posta now ie nie nasze tobie i w s z y s t ­ kim braciom podał do wiadomości; ponieważ w szyscy winni w i e ­ dzieć co się dzieje, ilekroć s p r a w a wszystkich się z a ł a t w i a " 8).

W y k o n an ie teg o w y r o k u Papie ża R z y m s k ie g o zlecone zo­

stało Patrja rs ze Aleksandryjskiem u temi ważkiemi s ło w y : „po­

w a g ą więc Ci przyznaną przez N aszą Stolicę, działając w imieniu naszem, wykonasz ze ścisłością ten w y r o k : że jeżeli w przeciągu

T) Mansi, I c. IV, 1015.

*) Mansi, I c., IV, 1034 sq.

(6)

10'C iu dni, liczonych od dnia wręczenia, nie potępi w wyznaniu pisemnera sw ych prz e w ro tn y ch nauk i nie stwierdzi, że tę wiarę utrzymuje o narodzeniu C h r y s t u s a Boga, którą trzym a Kościół Rzym ski i Kościół T w ej Świątobliwości i pobożność całego Ko­

ścioła powszechnego, jeżeli tego nie uczyni, odrazu Świątobliwość T w o j a zaradzi temu Kościołowi, i niech wie, że on musi być od naszego ciała wszelkiemi sposobami odsunięty" 9).

Fałszywe wyko- Niektórzy pisarze starożytni i nowożytni, chcąc rzystyw anie do- j a^ b y uchylić, tę bardzo oczywistą powagę doku-

k u m e n t ó w . mentów, ja kie przytoczyliśmy, wypowiedzieli sąd często nie bez zuchwałości ambitnego ducha.

Albowiem, tak nieopatrznie m ów ią: Biskup Rzymski wydał sąd potępiający i absolutny, który został sp ow odow any przez Biskupa A le ksan d ry jsk ieg o z powodu osobistej niechęci do Nestorjusza i uczynił go swoim; niemniej jednak zebrany Sobór w Efezie sp r a w ę już przez Stolicę A posto ls ką osądzoną i potępioną, nano- wo od początku osądził i czego wszystkim należy się trzym ać w tej sprawie za w y ro k o w ał sw oją powagą. Z czego chcieliby wyprowadzić, że S o b ó r Po wszechny cieszy się prawami większe- mi i silniejszemi od powagi Biskupa Rzymskiego.

P raw dziw a m yśl Lecz, jeżeli ktoś uważnie spojrzy na fakty dokumentów, i pomniki piśmienne i pozbędzie się z g ó ry pow- Prym at Papieski, ziętych opinij, nie może nie uznać, że taki zarzut opiera się na fałszu, że ma tylko pozór prawdy.

Albowiem trzeba po pierwsze zauważyć, gdy Teodozju sz Impe­

ra to r w imieniu sw oje m i sw e g o współkolegi W a le n ty n ja n a wy­

znaczył S o b ó r Powszechny,* to jeszcze zdanie Celestyna nie d o ­ szło do Konstantynopola, wobec tego tam zupełnie było nieznane.

Nadto, gdy Celestyn dowiedział się o wskazanym przez I m p e ra ­ to rów S o b o r z e Efeskim bynajmniej nie sprzeciwiał się, o w s z e m — w y s ła w s z y list do T e o d o z j u s z a 10) i Biskupa A l e k s a n d r y js k ie g o 11) pochwalił zamiar tego rodzaju, w ybrał i mianował le gatów s w o ­ ich, k tórzyby S o b o ro w i przewodniczyli—mianowicie: Pa trja rchę

Cyryla, B iskupów A rk a d ju s z a i P ro je k ta i kapłana Filipa. Przy tem wszystkiem Biskup Rzym ski nie pozostawił s p ra w y s a ­ mowoli Soborowi, jako nie osądzonej, lecz tw ardo stojąc, jak się sa m w y r a ż a : „co przez nas ju ż było przedtem postan o w io ­ ne", polecił Ojcom S o b o ru sąd przez się wypowiedziany

wykonać, a jednocześnie żeby ci, o ile to było możliwe, wspól- nemi radami i zaniesionemi modlitwami do Boga starali się s p r o ­ wadzić błądzącego Biskupa Stolicy Konstatynopolitanskiej do j e d ­ ności wiary. W rzeczy samej. Cyryl pytał Papieża w jaki sp o ­ sób postę pować należy w tej sprawie, mianowicie czy święty S y ­ nod powinien przyjąć człowieka (Nestorjusza), g d yby on potę pił naukę przez się głoszoną, czy też w y r o k ogłoszony pozostaje,

9) Mignę, P. L. 50, 463; Mansi 1, c., IV 1019 sq.

10) Mansi, 1, c. IV, 1291.

J1) Mansi, I, c. IV, 1292.

(7)

gdyż czas oznaczony ju ż przeszedł. Celestyn od pisu je „do Twej Ś w ią to b liw o ś c i i czcigodnego zebrania braci należy, ażeby n ie p o ­ rozumienia w kościele p ow sta łe były poskromione i dać znać, że, z p o m o c ą Bożą, sprawa j e s t skończona z u pragnioną poprawą.

Nie mówimy, że j e s t e ś m y nieobecni na zebraniu, g d y ż nie mo­

żemy nie być obecni z tymi, z którymi, gdziekolw ie k się znajdują, j e s te ś m y złąceni przez je dność wiary. T a m my j e s te ś m y , p o n ie ­ waż m yślim y o tem, co tam się ro zstrząsa dla dobra wszystkich, p ra c u jem y obecni duchem nad tem, czego nie możemy obecni ciałem. Myślę nad po kojem katolickim, myślę na zbaw ie niem tego, k t ó r y ginie, aby chciał wyznać sw oją słabość. A o tem m ó ­ wimy, ażeby się nie zdawało, że nas brakowało, g d y on chciał się poprawić. Niech doświadczy, że nie je ste śm y skorzy do r o z ­ lewu krwi, poznając, że też i on miał ofiarowane le k a rstw o " 12).

Pow yższe słowa C ele sty na ukazują j e g o ojcow skiego ducha i najwidoczniej świadczą, że on nic za ważniejsze nie miał jak, żeby zbłąkanym świeciło światło praw dziw ej wiary i ż e b y z p o ­ wrotu błądzących cieszył się Kościół, również co legato m polecił udającym się do Efezu, j e s t tego rodzaju, że jasno u k a z u je s t a ­ ranie i troskę Papieża, ażeby p raw a przez Boga nadane Stolicy Apostolskiej były w całości i bez uszczerbku zachowane. Między innemi i te ma s ło w a : „Polecamy, aby p o w a g a S to licy A p o s to l­

skiej była zachowana, ta k samo i instrukcje, któ re s ą wam dane, o tem mówią, że powinniście być na S ob rz e , g d y przyjdzie do dyskusji, do was należy o zdaniach mówiących sądzić, a nie w c h o ­ dzić do w a l k i " 1*).

Nie inaczej zachowali się legaci, mając n ajp ełn ie js zą zgodę O jc ów Św ię te go Soboru. Będąc w iernie i ściśle posłu szn y m i roz­

p orządzeniom danym im przez Papieża, g d y przybyli do Efezu, po p ie rw sz e m już posiedzeniu, zażądali, ażeby im p r z e d s t a w i o n o —co było posta now ione na tem posiedzeniu, b y mogli w imieniu S t o ­ licy to uznać i potwierdzić: „Prosimy, ażebyście chcieli n a m uwidocznić, co p rz e d naszem przybyciem na ty m ś w ię ty m S y ­ nodzie zostało postanowione, ażebyśm y w e d łu g p ostanow ienia Naszego P apieża i niniejszego soboru, m y również p o t w i e r d z i l i 14).

I kapłan Filip wobec p o w szech n eg o S o b o r u w ygło sił to p iękne zdanie o prym acie Kościoła Rzymsk iego, które też p r z y ­ tacza Konstytucja dogm aty czna S o b o ru W a t y k a ń s k i e g o „ P asto r A e t e r n u s " 19). Mianowicie:

„Nikt w to nie wątpi, ow szem w ciągu wszystkich w ie ków znaną j e s t rzeczą, że święty i b ło g o sła w io n y Piotr, książę A p o ­ stołów i G ło wa, kolu m na wiary i fundament Kościoła Katolickie­

go, otrzym ał o d Pana N aszeg o Jezusa C hrystusa, Z b aw iciela r o ­ dzaju ludzkiego i Odkupiciela, klucze królestwa niebieskiego, a władza związywania i rozwiązywania g rz e c h ó w j e m u j e s t dana:

1J) Mansi, I, c. IV, 1287 sq.

13) Mansi I. c. IV, 556.

14) Mansi, I, c. IV, 1290.

15) Cone. Vatie, ses. IV, c. 2.

(8)

któ ry , też do tego czasu i zawsze w swoich następcach żyje i sąd spraw uje" 16).

Cóż w ię c e j? Czy może Ojcowie Soboru przeciwstawili się zachowaniu C ele sty na i je g o legatów, lub może w jaki sposób swój p r o t e s t w y razili? S t a n o w c z o —nie! Owszem są dokumenty , k tó re najwidoczniej u kazują ich cześć i poważanie. Albowiem, g dy na drugiem zebraniu Soboru, legaci papiescy, odczytując pismo Papieża Celestyna, między innemi. te słowa p o w ie d z ie li:

„Wysłaliśmy, w naszej trosce, święty ch braci i współkapłanów Arkadju sza i Projekta, Biskupów, óraz naszego kapłana Filipa, mężów doświadczonych i je dnom yślnych z nami, ażeby byli obecni na waszych rozprawach i wykonali to, co już przedtem postanowiliśmy ; nie wątpimy, że świątobliwość w a s z a do po w y ż­

szych postanowień dołączy swoją zgodę" 17) Ojcow ie nie tylko, że nie odrzucili tego sądu, jako sądu najw y ższeg o sędziego, lecz, chwaląc go jednomyślnie, temi zaszczytnemi okrzykami powitali Papieża R zym skiego: „To j e s t sąd spraw iedliw y! Nowemu P a ­ włowi Celestynowi, nowemu Pawło wi Cyrylowi, Celestynowi zgadzającemu się z Soborem , Celestynowi S o b ó r powszechny składa dzięki; je d en Celestyn, jeden, Cyryl, je dna wiara Soboru, j e d n a wiara całego ś w i a t a " 1 ).

G d y zaś przyszło do potępienia i odrzucenia Nestorjusza, ciż sami Ojcowie uważają, że osądzenie rzeczy nie jest dla nich sprawą dowolną i w całości od nich zależną i otwarcie wyznają, że oni są przejęci i zmuszeni postanowieniem Papie ża Rzymskiego:

„Poznając... że on (Nestorjusz) czuje i naucza bezbożnie, zniewoleni kanonami i listem świętego Ojca i współsługi naszego Celestyna, Biskupa Kościoła Rzym skiego, płacząc, doszliśmy z konieczności przeciw niemu do teg o sm utnego wyroku. P r z e to Pan Nasz Jezuz Chrystus, zelżony bluźnierczemi jego słowami, p o sta n o w ił zapomocą tego Soboru pozbawić tegoż Nesto rju sza godności biskupiej i wyłączyć go z jedności i. społeczności kapłańskiej" 19).

T o samo zupełnie na drugie m po siedzeniu S o b o ru wyznał temi ja sn emi słowy Firm us, Biskup C ezarejski; „Stolica Św ię ta i Apostolsk a pismem świętego Biskupa Celestyna, k tó re wysłał dó bogobojnych Biskupów, wydała przedtem ju ż w y ro k i normę w tej sprawie, zgodnie z którą p o s tę p u ją c ... ponieważ Nestorjusz, przez nas wezwany, nie przybył, poleciliśmy wykonanie tego p o t ę ­ pienia, ogłaszając przeciw niemu w y r o k kanoniczny i apostolski" 80).

A więc dokum enty jed n e po, drugich przez Nas d o t y c h ­ czas wsp omnia ne wyraźnie i znacząco mówią, że w owym czasie w całym po w szech n y m Kościele była to wiara ogólna w p o w ag ą Biskdpa Rzymskiego nad całą owczarnią Chrystusa, że ona nie j e s t

16) Mansi, ], c. IV 1295.

17) Mansi I, c. IV, 1287.

18) Mansi I, c. IV, 1287.

19) Mansi I, c. IV, 1294.

20) Mansi, I, c. IV, 1287 sq.

(9)

p o d d a n ą żadnej innej i że j e s t nieomylną, tak, że to n a s u w a n&

p am ięć to piękne i ja sn e zdanie Augustyna na krótk o p rz e d te m w ypow ie dzia ne o w y ro k u papieża Zozyma przeciw P e le g ja n o m :

„ W tych słowach Stolicy Apostolskiej tak dawna i u g ru n to w a n a , tak pewna i ja s n a j e s t wiara katolicka, że dla chrześcijanina nie­

g o d n ą j e s t rzeczą, ażeby o niej w ą t p i ł " 21.)

0 g d y b y mógł być ten św ię ty Biskup H ip p o n y na S o b o rze Efeskim, j a k b y był objaśnił d o g m a ty wiary katolickiej swoim przedziwnie przenikliw ym gięnjuszem, bronił je m ocą swego d u ­ cha, widząc niebezpieczeństwo. Lecz kiedy posła ńcy cesarscy przybyli do Hippony, by doręczyć listy zaproszenia, nie mogli nic innego uczynić, jak opłakiwać zgasłe to w y b itn e światło m ą ­ drości chrześcijańskiej i jeg o Stolicę zniszczoną p r z e z ; W andaló w .

W iem y, Wiele bni Bracia, że n iek tó rzy z tych, co zwłaszcza w dzisiejszych czasach, oddają się badaniom historycznym, usiłują nietylko oczyścić N e sto rju sz a z zarzutu herezji, lecz także o s k a r ­ żają św ię te go Cyryla, Biskupa A leksandryjskiego o zazdrość, że, znienawidziwszy so bą Nestorjusza, oczernia ł go i p o są d z a ł ó to, czego nie nauczał i że dążył wsżystkiemi siłami do je g o p o t ę p i e ­ nia, któ rego to zarzutu bardzo ciężkiego ciż sami obro ńcy Biskupar Konsta nty nopolitańskie go nie w s t y d z ą się p rz y p isy w a ć b ło g o sła­

wionemu naszemu poprzednikow i Celestynowi, którego ja k o b y nieświadomości n a d u ż y ł Cyryl, jako też i całemu S o b o r o w i Efe­

skiemu.

Lecz przeciw ko temu bezp o d staw n em u atakowi pro te stu je cały Kościół, który zawsze pod w zglę dem p r a w n y m i rzeczowym uznawał potępienie N esto rju sza i zatrzym ał p ra w o w i e rn ą naukę Cyryla, a S o b ó r zaś Efeski zawsze u w ażał i czcił jako S o b ó r Pow szechny, znajd ujący się pod tchnieniem Ducha świetegó.

1 rz e c z y w iś c ie , . pomijając liczne i oczywiste dokumenty, wsz ysc y za p e w n e wiedzą, że wielu zwolenników Nesto rju sz a, p rz ed oczym a któ rych rozwijały się wypadki, k tó rzy z C y r y l e m niczem nie byli związani, a którzy z pow odu przyja źni i siły przyciągającej pism i wielkiego zapału N esto rju sza w dysp ucie stanęli po j e g o stronie, ci po S o b o r z e Efeskim, ja k b y rażeni ś w ia tłem p raw dy, zaczęli sto p n io w o opuszczać K o nsta ntynopoli­

tańskiego B i s k u p a - - h e r e t y k a , k tó re g o w e d łu g p raw a Kościoła należało u n i k a ć . , Z pośród, tych n ie k tó r z y z pew- Leon Wielki, nością żyli, g d y p oprzednik Nasz św. Leon W ielki tak pisał do Paschasinusa, Biskupa Lilybetańskiego, swojego legata na S o b ó r C h a l c e d o ń s k i :

„Ty dobrze wiesz, że cały Kościół Konsta nty nopolitański ze wsżystkiemi swemi klasztorami i licznymi Biskupami wyraził sw oją zgodę i podpisał potępienie Nestorjusza i Euty chesa, oraz

ich błędów" aa). i

W liście, zaś dogmaty cznym do cesarza Lfeona otwarcie stro fu je Nestorjusza ja k o h erety k a i ojca herezji — nigdzie nie

2I) Epist. 190. Corpus Script. eccl. latinorum, 57, p. 159, seq.

28) Mansi, I, c. VI. 124.

(10)

sp otykając sprzeciwu, pisze ta k bow ie m : Niech będ zie potępiony więc Nestorjusz, k tó ry u trzym yw ał, że N. M. P. j e s t rodzicielką nie Boga, tylko człowieka, tak, że uczynił inną osobę ciała, inną Bóstwa, przeto czuł, że niejeden j e s t C h ry s tu s w S ło w ie Bożem i ciele, lecz oddzielając i odłączając nauczał, że inny j e s t syn Boży i inny syn c z ło w ie c z y 33). Nikt nie może nie wiedzieć, że to sa ­ mo zostało uroczyście potw ierdzone przez S o b ó r Chalcedoński, k t ó r y potę pił na now o N estorju sza i pochwalił naukę Cyryla.

A święty poprzednik Nasz G rz e g o rz Wielki, zaled- Zdanie wie wyniesiony na Stolicę błogosławionego Piotra, św. Grzegorza, w syno d aln y m swym liście do wschodnich Koś­

ciołów, o czterech wspomnianych S o b o r a c h P o w ­ szechnych, mianowicie: Nicejskim, Konstantynopolitańskim, Efe­

skim i Cholcedońskim, ma to piękne i wielkiego znaczenia zdanie:

„Ńa tych, ja k b y czterokątnym kamieniu, wznosi się cała b u ­ dowa wiary świętej, na nich opiera się całe życie i działanie, kto się nie opiera na nich, chociażby uważał się za kamień, znajd o­

w ałby się. je d n a k poza budową®a4). W s z y s c y więc za pew ne mają, że N esto rju sz rzeczyw iśeie głosił herety cką naukę, że P a tr ja r c h a A le ksandryjs ki był dzielnym obrońcą wiary katolickiej, że Papież Celestyn, w raz z S o b o r e m Efeskim, starej nauki bronił i najwyższej władzy Stolicy Apostolskiej.

II.

Jezus Chrystus prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek.

Prace S oboru: Lecz już czas, W ie lebni Bracia, by p rzejść Potępienie pela- głębszego rozważania tych p u n k t ó w nauki,

gjanizmu. któ re przez samo potępienie Nestorju sza były jasno wyrażone i przez S o b ó r powszechny Efeski u św ię­

cone. Mianowicie po odrzuceniu herezji pelagjańskiej i potępie- R. , niu jej zwolenników, wśród których niewątpliwie N ę. y j e s t i Nesto rju sz, głó w n y m przedm io tem nad któ-

es orju za. rozprawiano, który praw ie jednomyślnie i u r o ­ czyście j e s t przyjęty przez Ojców, było zdanie bezbożne i zupeł­

nie przeciwne Pismu św ię te m u głoszone przez tego herezjarchę:

stąd ogłoszono absolutnie to zapewne, co on zaprzeczał, mianowi­

cie, że jedna je st osoba w Chrystusie i to boska. Ponieważ Ne­

storjusz, j a k powiedzieliśmy uporczyw ie utrzymywał, że Słowo Boże z ludzką n a tu rą nie złączyło się w C hry stu sie substa ncja l­

nie i hypostatycznie, lecz jakimś węzłe m p rzygodnym i moral­

nym, Ojcowie Efescy, potępiając biskupa K onsta nty nopolitańskie ­ go, wyłożyli dokładnie praw dziw ą naukę o Wcieleniu, która przez w szystk ic h wiernie ma być wyznawana. I rzeczywiście

»3) Mansi, I, c. VI, 351 — 354;

**) Mignę, P. L. 77, 478; cnt. Mansi I, c. IX, 1048.

(11)

C yryl w listach i p u n k ta c h p rz e d tem już w y s ł a n y c h W y k ład nauki do N e s to rju s z a a następnie włączonych do a k t

katolickiej. tego Sob o ru , przedziwnie, zgadzając się z K o ś ­ ciołem R z y m sk im , to bronił w ym ow nem i i pow- tarzającemi się sło w am i: / „Pod żadnym p o z o re m nie może być godziwą rzeczą dzielić j e d n e g o Pana Naszego J e z u s a C h ry s tu s a na dwuch s y ń ó w . . . Albowie m Pismo nie mówi S ło w o przyswoiło sobie oso bę ludzką, lecz stało się ciałem. Jeżeli zaś Słow o stało się ciałem—to nic innego nie j e s t jak, że podobnie jak i my stało się uczestnikiem ciała i krwi, sw o jem więc uczyniło nasze ciało i w y szed ł człowiek z niewiasty, nie odrzucając jednakże b ó s tw a i s y n o w s tw a z O jc a: p o z o sta ł bow iem w sa m e m przyjęciu ciała czem b y ł " 25).

Pismo św. Rzeczywiście, j a k wiemy z Pisma św. i bos- o Chrystusie. kiej tradycji, Słow o Boże Ojca O d w ieczn eg o nie

złączyło się z jakimś człowiekiem w sobie już istniejącym, lecz, że j e d e n i tenże C h r y s t u s j e s t S ło w e m Bożem na łonie Ojca istn ie ją cym od w ieków i człowiekiem w czasie uczynionym. Ponieważ, przedziw ne połączenie b ó s tw a i czło­

wieczeństwa w J e z u s ie C hrystusie Odkupicielu ro d zaju ludzkiego, które słusznie nazyw a się h y p o sta ty c z n em jest oczywiście takie, któ re b e zsp rzeczn ie w y ło żo n e jest w Piśmie św ię tem , dlatego je d e n i tenże C h ry stu s n a z y w a n y je st nietylko Bogiem, ale i człowiekiem, działa tak że ja k o B óg i człowiek, w re sz cie jako czło wiek umiera, jako Bóg chwalebnie z um a rły c h powsta je . Mianowicie, k tó ry w łonie Dziewicy z D ucha św iętego poczęty, rodzi się, leży w żłóbku, synem człowieczym się nazywa, cieirpi, umiera przybity do krzyża, tenże znowu jest, k tó r y od Ojca Nie­

bieskiego „Syn mój u m i ł o w a n y " 26) w cudowny i u r o c z y s t y s p o ­ sób j e s t nazwany, g d y daruje mocą Bożą odpuszczenie g r z e ­ c h ó w 27) lub własną mocą prz yprow adza chorych do z d r o w i a 28), w sk rz e sz a u m a r ł y c h 29). T o w s z y s tk o jasno wykazuje, że w C h r y ­ stusie są dwie natury, z któ rych pły ną dzieła ludzkie i boskie, niemniej też jasn o świadczą, że j e d e n j e s t C h ry s tu s , Bóg i czło­

wiek, p rzez je d n o ś ć oso by boskiej, z racji której nazyw a się :

„T heantr opos" — „Deus — H o m o ".

P o tw ierd zen ie T ę n au k ę nie usta nnie po d a w a n ą przez Koś- p rze z dogm at każdy widzi, że m o żn a wzmocnić i podtw ie r- Odkupienia. dzić p r z e z d o g m a t Odkupienia. W rzeczy samej

jakim s p o s o b e m C h r y s tu s może być nazwany

„pierw orodnym w pośród licznych b r a c i " 3a), b y ć zranionym za 25) Mansi I, c. IV, 891.

« ) Math. III, 7; XVII, 5; II P etr, 17.

27) Math. IX, 2—6; Luc. V, 20—24, VII, 48.

a8) Math. VIII, S ; Marc. I, 41, Luc. V, 13, Joan. IX et alibi.

29) Joan. XI, 43; Luc. VII, 14 et alibi.

30) Rom. VIII. 29.

(12)

nieprawości n a s z e 31), nas z niewoli grzechu, wybawić, g d y b y nie lu dzką posługiwał się naturą podobnie jak i m y ? Również, jakim sposobem mógł sam przebłagać sprawied liw ość Ojca N iebie skie­

go, n a ru sz o n ą przez rodzaj ludzki, g d y b y nie był obdarzony przeo g ro m n ą i nieskończoną godnością przez osobę sw oją boską?, Brak osoby ludz- T e g o rozdziału wiary katolickiej nie można, kiej w Chrystu- osłabiać z tej racji, że, jeżeli Odkupiciel nasz n ie ­ sie n ie zmniejsza ma ludzkiej osoby, w t e d y zdaje się, że ludzkiej godności natury jef>° naturze brakuje doskonałości, a w tedy sam ludzkiej. j a^ ° człowiek mniejszym się w y d a je od nas. Nie można j a k bowiem subtelnie i trafnie zauw aży ł św. T o m a s z z A k w in u : „osobowość o tyle należy do godności i doskonałości jakiejś rzeczy, o ile do godności i doskonałości jakiejś rzeczy należy, by istniała przez się, co rozuipie się przez os o b ę : godniejszem je d n a k j e s t dla kogoś, jeżeli istnieje w czemś godnrejszem od siebie, niż g d y b y istniało samo w sobie,—dlatego natura ludzka w Chrystusie godnie js zą jest. niż 'w nas, chociaż w nas, istniejąc ja k b y przez się, posiada własną osobowość, bo w Chrystu sie istnieje w osobie S ło w a : ja k bowiem, bytowanie całkujące (różnica gatunkowa) gatu nku należy do godności formy, to jednakże zmysłowe w człowieku, z racji złączenia z godniejszą formą całkującą, j e s t godniejsze, aniżeli w zwierzęciu, w którem je s t formą całkującą" 3a).

Arjusz a Nestor- Nadto trzeba zauważyć, że j a k Arjusz, ów jusz. chytry burzyciel jedności katolickiej, zaatakował n a tu rę bosk ą S łow a i je g o współistność z Ojcem Odwiecznym, tak Nestorjusz, idąc zupełnie inną drogą, odrzuca­

ją c połączenie hyposta ty czne w Odkupicielu, zaprzeczył C h ry s tu ­ sowi, jakkolwiek nie Słowu, całkowitej i pełnej boskości. Jeżeli bow ie m w Chrystusie natura boska byłaby złączona z ludzką jakim ś węzłem moralnym, ja k sam bezpodstawnie utrzymywał, co wprawdzie, j a k powiedzieliśmy, prorocy i inni bohaterzy ś w i ę t o ­ ści chrześcijańskiej przez swoje połączenie się z Bogiem, w p e w ­ nym stopniu osiągnęli, to wobec tego albo mało, albo zupełnie nie różnił się od nich Zbawiciel rodzaju ludzkiego, których sw oją ła ską i krwią odkupił. O d rzuciw szy więc naukę o po łą­

czeniu hypostatycznem, na której opierają się i w której mają s w ą siłę dogmaty Wcielenia i Odkupienia ludzkiego, upada i za­

przepaszcza się cały fundament religji katolickiej.

Tyś je s t Chrystus Dlatego nie dziwimy się, jeżeli, gdy tylko Syn Boga wtarg nęło niebezpieczeństwo herezji nestorjańskiej, żywego. cały świat katolicki zadrżał, nie dziwimy się, jeżeli S o b ó r Efeski ostro przeciwstawił się Biskupowi K onstanty nopolita ńskie m u nierozważnie i c h y trze zwalczającemu

31) Isai. LIII, 5 j Math. VIII, 17.

6a) Sum, Theol. III, II, 2.

(13)

wiarę przodków, a w ykonując w y r o k Papie ża R z y m sk ie g o , że go dotk nął bole snym anatematem.

My również, odpowiadając zgodnie w s z y stk im wiekom ery chrześcijańskiej, czcimy Odkupiciela ro d z a ju ludzkiego nie jako

„Eljasza... lub je d n e g o z p roroków ", w których zamie szkuje Bóg przez łaskę swoją, lecz z księciem A posto łó w , k t ó r y w sp o s ó b n ad p rzy ro d zo n y poznał tajemnicę, jed n o g ło śn ie w y z n a je m y : „T y ś jest C hrystu s, Syn Boga ż y w e g o " 33).

Z ab e zp ie c z y w s z y we w s z y s t k i e m ten d o g m a t wiary, łatwo już zrozumieć, że cała rodzina ludzka i r/.eczy tego św iata w zbo­

gacona jest taką godnością przez tajemnicę W cie le nia , że o w ię ­ kszej zaiste m arzyć nie można, naw et w ię k s z ą od tej, do której wezwani j e s t e ś m y przez dzieło stworzenia. T a k b o w ie m w p o ­ to mstwie A dam ow em je den jest, mianowicie C h ry stu s, iktóry osiągnął zupełnie wie czne i nieskończone Bóstwo, z k tó rem w sposób najściślejszy i tajemniczy j e s t złączony ; C h r y s t u s a na­

zyw am y b r a t e m naszym, który j e s t o b d a ro w a n y na tu rą ludzką a także i B ogie m z nami czyli Emmanuelem, k t ó r y n a s ; sw oją łaską i zasługami prow adzi wszystk ic h do O jc a i w z y w a do tej niebieskiej szczęśliwości, któ rą utraciliśm y przez grzech p i e r w o ­ rodny. Miejmy więc wdzięczne serce dla Niego, id ź m y za Jego przykazaniami, naśladujm y przykłady. T a k bow ie m staniem y się uczestnikami boskości tego „który ra c z y ł stać się uczestnikiem naszej lu d z k o ś c i" 34)

Akatolicy Chociaż, ja k powiedzie liśm y, w k ażdym czasie o Chrystusie, w ciągu wieków Kościół pra w d z iw ie Jezusa C h r y ­

stu sa pilnie bronił tej pra wdziw ej i nienaruszonej nauki o jedności osobowej i boskości s w e g o Założyciela, to, nie­

stety tsg o powiedzieć nie można o tych, k tó rzy nędznie b łą k a ją się poza j e d n ą ow czarnią Chrystusa. J e s t to ju ż tak, że jeżeli ktoś uparcie w y r y w a się z pod nieom ylnego nauczania Kościoła, to z pew n o ścią trz e b a będzie opłakiwać w nich ten s t o p n i o w y zanik prawdziwej i pewnej nauki o J e z u s ie Chrystusie. I w samej rzeczy, jeżeli te tak liczne sekty religijne, p r z e d e w s z y s tk ie m te, które p o w s ta ły w czasie od wieku 16 i 17, a k t ó r e chlubią się imieniem chrześcijańskiem i k tó re w początkach rozła m u w ie­

rzyły mocno w Chrystu sa jak o B o g a i człowieka, je żeli je z a p y ­ tamy co m y ś lą o nim, n a p e w n o b ęd ziem y mieli różne odpowiedzi i między s o b ą s p rzeczn e: bowiem nieliczni z nich mają p ra w d z iw ą wiarę i naukę o osobie naszego O d kupic ie la ; inni zaś, je żeli p o d p e w n y m względ em to samo zdają się twie rd zić, to w r z e c z y w i ­ stości są to tylko wonne zapachy starej rzeczy, pozbawionej ju ż swej istoty. A lb o w iem niektórzy nam u k a z u ją J e z u s a C h r y s t u s a jak o człowieka o b d a rz o n e g o Boskiemi darami, ta je m n ic zy m jakimś s p o s o b e m ponad innych z B ó s tw e m złączonego, a w o b e c tego najbardziej bliskie go B ogu; ci j e d n a k dalecy są od s z c z e ­ r e g o i p ra w d z iw eg o wyznania w i a r y katolickiej. Inni wreszcie

33) Math. XVI, 44.

*4) E mis. Romano.

(14)

nic boskiego nie u znają w Chrystusie, w idzą tylko czystego, czło­

wieka, obdarzonego szczególnemi przym iotam i duszy i ciała, lecz j e d n a k podle gają cego błędom i ułomnościom n atu ry ludzkiej.

Z tego okazuje się jasnem, że ci wszyscy, narówni z Nestorjuszem, chcą zuchwale rozwiązać Chry stusa „solvere Christum" i dla­

tego w edług św ia dectw a Jana Apostoła nie są z B o g a 35).

Czystość i jed - M y w i§c z wyżyny tej Stolicy Apostolskiej, ność Kościoła napominamy z sercem ojcowskiem tych wszyst-

Rzymskiego. kich, którzy się chlubią być wyznawcami Chry s- W ezw an ie tusa^ i którzy w Nim pokła dają nadzieję zbawienia do jedności. ju żto jednostek, jużto całej społeczności ludzkiej, ażeby każdego dnia coraz bardziej i ściślej łączyli się z Kościołem Rzymskim, w którym w ie rzy się w C h ry stu sa w ia rą jedną, całk owitą i doskonałą, gdzie G o się czci kultem uwielbienia, gdzie Go się miłuje n ieustannym i ży w y m p ło m ie ­ niem miłości. Niech pamię tają ci wszyscy, a zwłaszcza, którzy przew odniczą trzodzie od Nas odłączonej że ta wiara, j a k ą u r o ­ czyście wyznali ich poprzednicy w Efezie, jest niezmiennie zacho­

w ana i energicznie broniona j a k w przeszłości ta k i teraz p rzez tę n a jw y ż sz ą K ate d rę prawdy; niech pamiętają, że jedność tego ro dzaju czystej wiary na jednej tylko opoce jest oparta przez C hrystusa położonej i również, że tylko przez, n ajw y ższą p o w a ­ gę Bło gosła wio nego P i o t r a i J e g o n a s tę p c ó w może być z a c h o ­ w a n a w formie nieskażonej.

O tej jedności religji katolickiej wyraźnie obszernie mówili­

śm y p r z e d kilku laty w Encyklice „Mortalium animos", nie szkodzi je d n a k to przypomnieć tutaj choć w krótkości, g d y ż p o ­ łączenie hypostatyczne uroczyście potw ierdzone na S o b o r z e E f e ­ skim tej jedności j e s t i daje nam obraz, k tó r ą Zbawiciel nasz chciał, ażeby ciało jego mistyczne, mianowicie Kościół, był o zd o ­ biony, „jedno c i a ł o 36", „złączone i z w i ą z a n e 37". T w rzeczy sa­

mej, jeżeli osobow a je d n o ść C h ry stu sa j e s t tajemniczym wzorem, do którego chciał p rz y s to s o w a ć jedyny organizm społeczności chrześcijańskiej, to każdy roztropny rozumie, że ta je dność nie może powsta ć z jakiegoś beztreściwegó połączenia wielu i to różniących sią między sobą, lecz je d y n ie z je dnej hierachji, z j e ­ dnego najwyższego urzędu nauczycielskiego, z jednej norm y wie­

rzenia i z jednej w iary chrześcijan38. Tej jedności Kościoła, k tó ­ r a wyraża się w łączności ze Stolicą Apostolską, piękne na S o ­ borze Efeskim dał świadectwo Filip, le gat Biskupa R zym skie go, któ ry mówiąc do Ojców S o b o r u entuzjastycznie przyjm ujących list od Celestyna, w ypow ie dzia ł te pamiętne słowa: „Dzięki czy­

nimy świę te m u i czcigodnemu S o b o ro w i, ponieważ, po o d c z y ta ­ niu wam listu świętego i błogosławionego naszego Papieża, w y członki święte Vyaszemi głosami i waszemi okrzykami złączyliście

3S) Cnr. I Joan IV, 3.

se) I Cor. XII, 12.

3T) Ephes. IV, 16.

3$) Cfr. Litt. Enc. „Mortalium animos".

(15)

się z g ł o w ą świętą. W i e bowiem wasza błogosławio ność, że b ł o ­ g osław io n y P io tr Aposto ł jest g ło w ą całej wiary a także i A p o ­ stołów 39.

Racje jedności. JeżeIi niegdyś to dzisiaj przedew szystkiem , W ie le b n i Bracia, p o t r z e b a , a ż e b y w s z y s c y d o b r z y garnęli się do J e z u sa C h r y s t u s a i J e g o misty cznej Oblubienicy Kościoła w szczerem wyznaniu wiary,* dzisiaj, g d y to wszędzie tylu ludzi usiłuje odrzucić słodkie ja rzm o C h ry stu sa , odrzuca światło j e g o nauki, depce s tru m ien ie łaski, wreszcie odrzuca b o ­ s k ą p o w a g ę tego, któ ry stał się, w e d ł u g Ewangelji „znakiem, k t ó ­ re m u sp rzeciw iać się b ę d ą 40". Z t e g o ro d z a ju o p ła k a n e g o o d ­ st ęp stw a od C hry stu sa, ile codziennie ro d z i się nieobliczalnych szkód, p o trzeb a więc, aż e b y wszyscy u Niego szukali lekarstw a,

„który j e d e n dany j e s t ludziom pod niebem, w k tórym p o t r z e ­ ba, b y ś m y byli z b a w i e n i 41),

T a k jedynie z pom ocą N ajsłodszego S e r c a J e z u s o w e g o m o ­ gą przyjść szczęśliw sze czasy ju ż to dla poje dyńczych ludzi, jużto dla społeczności domowej, jużto dla społe cznośc i p a ń s tw o w e j t a k bardzo obecnie wzburzonej.

III.

C hw ała Marji.

Boskie Macie- ^ t e £ ° rozdziału nauki katolickiej, który do- rzyństwo Marji. tychczas rozw ażaliśm y z konieczności wynik a d o ­ g m a t b o s k ie g o m a c ie rz y ń s tw a , który gło sim y o N. M. P. „nie w te m znaczeniu, j a k upomina nas Cyryl, żeby na tu ra Sło w a lub s a m a b oskość b r a ł a p o c z ą t e k s w e g o po c h o d z e ­ nia z N. M. P., lecz w tem znaczeniu, że z Niej w y p r o w a d z a się to św ię te ciało ob d arzo n e d u s z ą ro zu m n ą, z k tó r e m słowo Boże złączyło się substancjalnie, a. co w y r a ż a m y słowy, że się narodził w c i e l e 42)".

I w rzeczy samej, jeżeli S y n N. M. P. B ogie m jest, z p e w ­ nością ta, k t ó r a G o porodziła, słu sznie winna być nazwana Matką Boga; jeżeli je d n a j e s t osoba w J e z u s ie C h r y s tu s ie i to boska, bez wątpienia Marja j e s t Rodzicielką nietylko C h r y s t u s a człowie­

ka, lecz i za B ożąrodzicie lką czyli „Theotocos*1 przez w s z y s t k i c h powinna być mianą. T a już od E lż b ie ty krewnej swej „Matką Boga m e g o 43) j e s t pozdrowio na, o której św. Ignacy męczennik mówi, ze Boga z r o d z i ł a 44), a T e r tu lja p uznaje, że z Niej B ó g się n a r o d z i ł 45), a m y wszyscy J ą czcimy jako życiodajną B ożą R o ­

89) Mansi I, c. IV, 1290.

.4®) Luc.' II, 94.

41) Act. IV, 12.

42) Mansi I c. IV, 891.

« ) Luc. I, 43.

441) Ad Ephes. VII, 18—20.

De Carne Christi, 17 P. L. II, 781.

(16)

dzicielkę, której Pan odwieczny dał łaskę i ozdobił J ą tak wiel­

ką godnością.

A następnie tej prawdy, podanej nam od początk u Kościoła, i z tego ty t u ł u też nikt nie może odrzucać, że N. M. P. dała J e z u ­ sowi ty lk o ciało, zaś nie zrodziła S ło w a Ojca Niebieskiego.

I rzeczywiście nie można odrzucać jak to j u ż ' s ł u s z n i e i jasno w sw oim czasie odpowiada św. C y r y l 46): podobnie j a k wszystkie inne rzeczywiście n a z y w a ją się i są matkami, chociaż w ich łonie p o w s ta je nasze ziemskie ciało, a nie d usza ludzka, ta k też sama dostąpiła m acierz yństw a boskiego z jednej osoby S y n a swego.

Słusznie więc, że to bezb o żn e zdanie . Nestorjusza, k tó re Papież Rzymski, kierowany przez Ducha świętego, potępił w pierwsz ym roku, znowu S o b ó r Efeski uroczyście odrzucił.

Uczucia w ier- A. wierni Efescy ta k ą 'p o b o ż n o ś c i ą odznaczali nych Efezu. s*§ * t a M miłością pałali do Najświętszej Matki,

że, skoro tylko dowiedzieli się o w y r o k u na N e­

storju sza przez Ojców S o b o r u w ydanym , z wielką radością d u ­ cha wydali okrzyk na cześć Ojców, i, u sta w iw sz y się w ścisłym sz eregu z gorejącemi pochodniami, towarzyszyli im do ich d o ­ mów. Napewno sama Boża Rodzicielka, podziwiając to n iezw y­

kłe widowisko, łaskawie się uśmiechała i sercem swojem macie- rzyńskie m oraz przeła skaw ą pomocą wynagra dzała sy n ó w s w o ­ ich z Efezu i w szystkich w iernych katolickiego świata z a n ie p o ­ kojonych pociskami nestorjańskiej herezji,

i

W ielkość Marji. ^ tef»° dogm atu boskie go macierzyństwa, ja k b y z tajemniczego źródła żywej wody, płynie specjalna łaska Marji i ta największa godność po Bogu. O w s z e m jak pisze przepięknie św. T o m a s z z Akwinu: „N. M. P. z tytułu, że je st Matką Boga, rąa ja kąś nieskończoną godność z dobra nie­

sk ończonego, jakiem je st B ó g 47). A Korneljusza Lapide temi słowy często rozwija i wyjaśnia tę rzecz: Najśw. Marja Panna j e s t Matką Boga; więc j e s t daleko godniejszą od w sz y stk ic h Aniołów, nawet Serafinów i Cherubinów. J e s t Matką Boga, więc najczystszą i najświętszą j e s t do tego stopnia, że pozą Bogiem nie można sobie wyobrazić większej 'czystości, a więc cokolwiek ja k ie m u ze Św ię ty ch na mocy przywileju było udzielone w p o ­ rządku łaski poświęcającej, Ona ma więcej nad in n y ch ^8).

CZeść Marji Dlaczego więc Nowatorzy a też i liczni aka- w Kościele jest tolicy ta k usilnie zwalczają naszą pobożność do

usprawiedli- N. M. P., stawiając nam zarzut, że oddajemy Jej wioną. p ra w ie cześć jedynie Bogu należną?

Czyż nie wiedzą, czyż nie za stanawia ją się, że nic nie może być milszego dla Jezusa Chrystusa, któ ry pała wielką miłością dla swej Matki, jak, jeżeli J ą odpowiednio do

*6) Cnfr. Mansi I, c. IV, 599.

47) Sum. Theol. III, a 6.

4I) In Math. I, 6.

(17)

zasłu g czcimy, usilnie miłujemy, a naśladując J e j - n a j ś w i ę t s z e przykłady, s ta r a m y się o zjednanie sobie Jej potężnego o r ę d o w ­ nic tw a?

Nadzieje Kościoła. Nie chcemy pomijać milczeniem faktu, k tó ry nas nie małą radością napawa, mianowicie, że w dżisie jszych czasach niektórzy ze zbłąkanych poznają lepiej godność Bożej Rodzicielki i skłonili się do oddawania jej czci i uwielbienia. A to z pewnością, jeżeli płynie z głę b o k ie g o i w e w n ę tr z n e g o przekonania, a nie zaś z czegoś powierzchow nego np. zje dnania sobie katolików, co.nieraz tu i owdzie się zdarzyło, to napełnia Nas nadzieją, że z pomocą modlitwy i w spółp racą wszystkich i za w sta w ie n n ic tw em N. M. P., k tó ra kocha miłością macierzyńską dzieci błądzące, te wreszcie pewnego dnia b ę d ą sprowadzone na łono jednej owcżarni J e z u sa C h ry stu sa , a co za­

tem idzie i Nasze, którzy, chociaż niegodni, na tej ziemi w J e g o imieniu działamy i J e g o pow agę przedstaw iam y.

Matka nasza. Inną rzecz, W ieleb n i Bęacia,. w godności m a ­ cierzyństw a Marji, u w ażam y , że należy Nam roz­

ważyć, a co brzmi słodzej i czulej. Mianowicie, zrodziwszy O d ­ kupiciela ro d z a ju ludzkiego, w p e w n y m sto pniu stało się n a j­

łaskaw szą matką nas w szystkich, nas, któ rych C h r y s tu s chciał mieć za b r a c i 49).

Pow iada p o przednik Nasz ś. p. L e o n X III: „ T aką dał nam Bóg, której, przez to samo, że J ą w y b ra ł na Matkę Syna sw ego jednorodzonego, w ło żył zupełnie m acie rzyńskie uczucia, nic inne­

go nie p r a g n ą c e j a k tylko miłość i przeb aczen ie; tak ą zachowa­

niem sw oje m u k a z u je nam J e z u s C hrystu s, który dobrow oln ie chciał b y ć p o d d a n y i posłu szny Marji jak o sy n m a tc e ; ta ką za­

powiada z krzyża, kiedy cały rodzaj ludzki, w uczniu Janie, p o ­ wierza Jej tr osce i pieczy, za ta ką wreszcie p rz e d s ta w ia się nam sama; kiedy,' o trz y m a w s z y to dziedzictwo wielkiego poświęcenia od S y n a swego umierającego, zaczęła zaraz w s t o s u n k u do wszystkich spełniać obowiązki m a t k i " 50).

Z tego płynie, że p rz ychodźm y do Niej, pociągani ja kąś p rz e p o tęż n ą p o d n ie tą i z synow skie m uczuciem prz e d k ład a jm y Jej w sz y stk ie nasze s p ra w y , mianowic ie : radości, jeżeli cieszymy się; strapienia, jeżeli uciśnieni j e s te ś m y , nadzieje, jeżeli usiłuje my otrzym ać lepsze; z te g o płynie, że, jeżeli trudnie js ze czasy p r z y j­

dą na Kościół, jeżeli w iara upada, a miłość oziębiła się, jeżeli oby c z a je p ry w a tn e i publiczne zmieniają się na gorsze, jeżeli imieniu katolickiemu i społeczności cywilnej grozi n ieb ezp ieczeń ­ stwo, to kornie uciekajmy się do Niej, błagając o p om oc n ie b ie ­ s k ą ; z tego wreszcie płynie, że w godzinę śmierci, g d y znikąd żadnej nadziei i pomocy nie będzie, p o dnośm y do Niej nasze zał­

zawione oczy i trzęsące się ręce, prosz ąc J ą o przebaczenie u S y n a swego i wieczną szczęśliwość w niebiesiech.

«) Rom. VIII, 29.

I0) Epist. Enc. „Octobri mense adventante" die XXII Sept. 1891.

Cytaty

Powiązane dokumenty

cze wielu, zwłaszcza wśród młodzieży. Jestto tern groźniejsze, jeśli się zważy, że zaglądanie do kieliszka wypacza charakter i sprzyja rozpuście. Naogół w

Zwyczajem starym dnia 8 grudnia w sali Towarzystwa Muzycznego odbyła się akademja marjańska, zorganizowana przez Sodalicje lubelskie.. Kle- czyński, nadto był śpiew

znania, jednak, jak już kilkakrotnie przy danej okazji żaliliśmy się, nakazuje w oczywistej z tem sprzeczności, by poszczególne Stany Zjednoczone Rzeczpospolitej

V. Wyżej wspomniane sprawozdania będą przejrzane w tej Kongregacji przez specjalny Komitet, który też odpowiednio do potrzeb usiłować będzie dostarczyć pewnych

Katechizm dla przygotow ania dzieci do pierw szej spowiedzi i Komunji

cząc jednak pod wpływem opinji, liczyć się z nią musieli. Dziś wszakże, gdy ateizm także warstwy ludowe zaraża, straszne skutki owego błędu na każdym kroku

rych wykaz ustala Minister Spraw Wewnętrznych, zezwolenie na przewóz zwłok (ust. Wyjątki od tej zasady mogą być czynione przez Ministra Spraw W ewnętrznych,

tość tej organizacji okazał pełne swe poparcie i w tych parafjach nawet pięknie dzieło misyjne się rozwija. Ale także prawdą jest, że są i takie parafje