• Nie Znaleziono Wyników

Nowe Życie : miesięcznik poświęcony nauce, literaturze i sztuce żydowskiej. R. 1, t. 2 (1924)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nowe Życie : miesięcznik poświęcony nauce, literaturze i sztuce żydowskiej. R. 1, t. 2 (1924)"

Copied!
152
0
0

Pełen tekst

(1)

O dbito w drak, Kupersztoch i Kramarz N o w o lip ki 22.

(2)

K o m ite t r ed a k c y jn y : W y d a w c a : P rof. M o jż e s z Sch orr, Dr. M ajer B a ła b a n . R a fa l S z e r e s z o w s k i

Redaktor:

Dr. Majer Bałaban, Warszawa, Sienna 38, m. 25, tel. 229-82.

Tamże należy przesyłać wszelkie listy i druki w sprawach redakcyjnych.

Redaktor przyjmuje wyłącznie w środy od 5!/a'—6*/j po poł.

Administracja, ekspedycja i skład główny w księgarni M. J. FREIDA, Warszawa, Rymarska 16, tel. 305-78.

Tamże należy skierować przesyłki pieniężne.

Prenumerata za kwartał (3 numery) wynosi 12 zł.

Numer niniejszy 4 zł. z przesyłką 5 zł.

T r e ś ć n u m e r u s z ó s te g o :

Część I-sza: N a u K a

' str.

D r. G e l b e r N. M.'. Ksiądz Piattoli a sprawa żydowska

na Sejmie Wielkim . . . . . 320

D r. B a ł a b a n M a j e r : Podłoże historyczne „Lasów polskich** 334 Dr. B i e n e n s t o c k M a k s : Mojżesz Broderson . . 349

L e w i n I z a k: Kohelet . . . . . . 368

D r. B a ł a b a n M a j e r : Samson Wertheimer (z 2 rycinami) . 378

Część Il-ga: P a r n i ę t n i K i

L e o n B i l i ń s k i : Wspomnienia i dokumenty . . . 385

I r e n a K a c h o w s k a : Denikin w Kijowie . . . 392

Część IH-cia: L i t e r a t u r a

U r i C w i G r u n b e r g : Jerozolima dolin . . 402

A n a t o l F r a n c e : Prokurator Judei . . . . 408

A m e l j a H e r t z ó w n a : Prorok . . . . . 415

A n d r z e j S o b o l : Wstań i idź I Nowela . . t 428

C. d. treści na trzecie] stronie okładki

(3)

R o k I. MIESIĘCZNIK POŚWIĘCONY NAUCE, G R U D Z I E Ń N r . 6 . LITERATURZE i SZTUCE ŻYDOWSKIEJ 1 9 2 4

D r. N . M . G E L B E R

K s i ą d z P ia t t o li

a s p r a w a ż y d o w s k a n a s e j m ie W ie lk i m *>

g V*. u r

* >

W p ra c a c h Sejm u C zteroletniego n ad p rzep ro w ad zeń niem reform przyjm ow ał w ybitny udział W łoch, ksiądz Scy«

pion P iattoli. Piattoli, ro d em z Florencji * 1 * *}, p rzy b y ł d ę Polski jako w ychow aw ca dzieci staro sty P otockiego, u k tó reg o je d ­ n ak b a rd zo kró tk o bawił. R zuciw szy to stanow isko, p ra c o w a ł przez dłuższy czas n ad tłom aczeniem utw orów literatury p o l­

skiej n a język w łoski. P óźniej w y jech ał jak o w y chow aw ca z dziećm i księcia L ubom irskiego do Francji, gdzie był św iad­

kiem pierw szych dni W ielkiej R ew olucji. T am m iał sp o so b ­ ność o b serw o w an ia ostatnich w ysiłków stareg o rządu, zm ie­

rz a ją c y ch do p rz e p ro w ad zen ia reform p aństw ow ych, p o wy­

buchu zaś rew olucji zaznajom ił się z program am i i hasłam i

*) U stęp z w ięk szej pracy historycznej p. n. „ Ż y d z i w P o l s c e w d r u g i e j p o ł o w i e XVIII w .4', która się ukaże w w ydaw nictw ie- „Ju­

d a ic a 44 w W arszaw ie.

l) Ur. 10 listo p a d a 1749. O P iattolim i jego stosunku do P o lsk i patrz:

m onografję znanego h istoryka florenckiego A l e s s a n d r o d ’ A n c o n a :

„ S c i p i o n e P i a t t o l i e l a P o l o g n a c o u n a p p e n d i c e d i d o - c u m e n t i, W przypisach znajduje się k orespon d en cja P ia tto le g o z królem .

(4)

m

Ksiądz Piattoli a sprawa żydowska.

ipartyj rewolucyjnych. Piattoli zrozumiał, że równouprawnienie stanu trżeciegó jest nakazem czasu. Jako gorący zwolennik tych nowycłi idei powrócił w r. 1790 3o -Warszawy, ‘ gdzie dzięki swemu wszechstronnemu wykształceniu został zaufanym doradcą króla *), Jako sekretarz królewski odegrał wielką io lę w przeprowadzeniu reform, zamierzonych yrzez S“jm Czteroletni. Wspólnie z zasłużonym bojownikiem o prawa dla stanu trzeciego, Kołłątajem, Piattoli brał Czynny udział we wszystkich przygotowawczych praęach do Konstytucji 3-go Maja, a pierwsze narady, w których uczestniczył król incognito, odbyły się w jego mieszkaniu * 2). Król powierzał mu również najtajniejsze misje polityczne. Piattoli był nadzwy­

czaj pracowitym, zachowanie jego cechowała niezwykła uprzej­

mość i wytworność, a te zalety charakteru ułatwiały mu nad­

zwyczajnie pozyskiwanie sympatji ludzkiej. Ponieważ pozyskał króla dla sprawy mieszczańskiej, uchodził w oczach konser­

watywnej szU-hty za tajnego emisarjusza paryskiego klubu Jakobinów 3). Piattoli posiadał niezwykłe zdolności dyploma­

tyczne, a jego niestrudzony umysł poddawał mu genjalne po­

mysły. On to długi czas namawiał króla do zawarcia przymie­

rza polsko-pruskiego w celu uzyskania równowagi w stosun­

kach z Rosją. W tej sprawie prowadził tajne rokowania z ów ­ czesnym posłem pruskim, Lucchesinim, również Włochem, nie ustępującym mu co do zdolności. Piattolemu, jako wybitnemu znawcy zachodnio-europejskich konstytucyj powierzono opra­

cowanie projektów ustaw do konstytucji polskiej 4 5).

Piattoli i podknnclerzy koronny, Kołłątaj od czasu przewrotu majowego stali się sławnymi s) i mieli poważny wpływ na dalsze prace sejmu, dotyczące polityki wewnętrz­

nej i zagranicznej. Jako wielki przyjaciel króla, dążył Piattoli

t) J. U . N i e m c e w i c z : P am iętnik czasów moich.

P a ry ż 1848. str. 147 i nast.

2) J. U . N i e m c e w i c z : 1. c. str. 148.

3) A . d‘ A n c o n a 1. c. str. 29.

* ) D r . B. D e m b i ń‘sk i: L e G enie p o litią e de C atharine II. M em oire eontem poraln de 1793 de P ia tto li. K ra k ó w 1912 str. 4.

5) A rc h iw u m państw ow e w e W ie d n iu : R ap o rt austriackiego rezy­

denta w W arszaw ie E. v. Cache z dnia 28 grudnia 1791 r.

(5)

Dr. N. M. G e I b e < 325

do uwolnienia króla od ogrom nego ciężaru, który go przygnia­

tał po ogłoszeniu Konstytucji 3-go Maja l), to jest do zlikwi- dowania jego długów osobistych. Był on zdania, że sejm mu­

si znaleźć środki na pokrycie długów królewskich. Uwolnienie króla od kłopotów pieniężnych uw ażał n ieled w ie za cel sw e­

go życia: pragnął w ten sposób umożliwić mu wykonywanie szczytnych zadań kierownika, naw y państwowej. Już to skła­

niało go do zajęcia się sprawą r e f o r m y Ż y d ó w , acz­

kolwiek i inne przyczyny grały w tern niemałą rolę. Jako by-' strjf obserwator miał Piattoli w P olsce dość sposobności p oz­

nania kwestji żydowskiej. Podczas pobytu w e Francji miał sposobność obserwowania w ysiłków przedrewolucyjnego Jzą- du francuskiego, zm ierzających do rozwiązania sprawy żydow ­ skiej w Alzacji.

A czk olw iek „lettre patente" Ludwika XVI nie nada­

w ał Ż ydom pełni praw cywilnych i obywatelskich, jednak róż­

n e postanow ienia jego, jak m ożność w ykonyw ania zawodu, uprawiania roli i prowadzenia handlu, stanowiły wielki krok naprzód na drodze do równouprawnienia, które dopiero od M alesherbesa zaczęto traktować poważnie. T o w szystko da­

ło Piattolem u przy badaniach nad reformą położenia Ż ydów w P olsce liczne i cenne wskazówki.

Jeśli dać wiarę słow om Kołłątaja, Piattoli rozpatrywał sprawę reformy Ż ydów również ze stanowiska historiozoficz­

nego. Był on bow iem zdania, że polskie żydostw o m oże wejść do środowiska europejskiego tylko po odpowiedniej reformie.

j,Tą sprawą nikt się do tego czasu nie zajm ował rzekom o z tego pow odu, że Polska była siedzibą fanatyzmu i przesą­

dów żydow skich ;} że dlatego w szelkie reformy, gdziekolwiek- by nie były podjęte, zostałyby bezskuteczne tak długo, póki

*) Według relacji Kołłątaja w e fragmencie o Piattolim (Rękopi* Kra- kowskiej Akademji Umiejętności Nr. 224 str. 32). Piattoli twierdził, że Kon­

stytucja 3-go Maja usposobił* wprawdzie króla poważniej, nie związała go jednak ściślej ze stronnictwem patrjotycznem—tak, że z powodu przytłacza­

jących go długów, chętnie przystąpiłby do innej partji, gdyby tylko miał na widoku jakiekolwiek korzyści materjalne, stąd „Wywodził on (Piattoli), że sejm winien znaleźć środki dla zlikwidowania długów króla, by on uwol­

niony z operacji pieniężnych mógł troszczyć się wyłącznie o dobro Ojczyzny.*4

(6)

324 K siądz .Piattoli a sp raw a żydow ska.

nie zostanie zreform ow ane p o lsk ie żydostw o i). T e n m otyw miał szczególnie zachęcić P iatto leg o do zajęcia się sp raw ą reform y Ż y d ó w . Piattoli zajm ow ał się bard zo chętnie z a g a d ­ nieniam i filozoficznem i i pochlebiało m u bardzo, gdy m ógł swej politycznej działalności n ad ać historiozoficzne zab arw ie­

nie. Z tego p jw odu spraw iało m u w ielką p rzyjem ność, że m ógł zajm ow ać się rozw iązaniem sp raw y żydow skiej nietylko ze w zględu na konieczność zlikw idow ania długów królew skich.

N iew ątpliw ie Piattoli, jako przyjaciel i pow iernik k róla d o sk o ­ nale zd aw ał sobie sp raw ę z tego, że w ż a d e n sp o só b nie m ożna żąd ać od sejm u spłacenia długów królew skich ze sk ar­

bu. p aństw a, tetnbardziej że sejm m iał w iele k ło p o tó w z w y­

nalezieniem śro d k ó w n a pokrycie b u d ż e tu p aństw ow ego.

N aw et stronnictw o patrj otyczne, p o p ierające królai, nie zgodziłoby się n a p o d o b n e załatw ienie spraw y, sam o b o ­ wiem m usiało toczyć zacięte walki, by zdobyć śro d k i na p o ­ w iększenie armji. T rz e b a w ięc było znaleźć jakiegoś pośred*

nika, który, nibyto z w łasnego p o p ęd u , p o d jąłb y się za p ła c e ­ nia długów królew skich. K ołłątaj ośw iadczył całkiem b ez ogró­

dek, że należy usilnie starać się o to, by kto ś p rzed ło ży ł sej­

m owi n a stęp u jącą deklarację: „Jestem gotów złożyć p o trzeb n ą kw otę n a zap łacen ie długów króla i p rz e k a z ać ją sk arb o w i p aństw a, lecz w zam ian za to p ro szę o n ad an ie mi p raw i z a ­ pew nienie mi b ezp ieczeń stw a i spraw iedliw ości" 1 2).

K w estja likwidacji długów była już b ard zo głośną, co- oczyw iście nie spraw iało królow i wielkiej przyjem ności. P ro ­ sił P iattolego o skłonienie w pływ ow ych osobistości „by o b ec­

nie o m oich długach absolutnie nic nie m ó w io n o "3). Piattoli w ięc ostrożnie przystąpił do dzieła. S k o rzy stał z tej sp o so b ­ ności, że w W arszaw ie bawili w ów czas p rzed staw iciele p o sz ­ czególnych gmin żydow skich — naw iązał z nimi k o n ta k t ( o d r a z u przystąpił do u k ła d ó w 4). P i a t t o l i o p r a c o w a ł

1) K rakow ska A kadem ja U m iejętn o ści, ręk op is Nr. 224 str. 32.

2) R ękopis Nr. 224 str. 33.

3) List króla d o P ia tto leg o . A n co n a 1, ę. P rzypisy Nr. 48 z dnia 25*

czerw ca 1791 r. str. 257.

4) Ó w czesn y rezydent rosyjski w W arszaw ie, B ułhakow , o p o w ia d a w sw ym dzienniku p od datą ®/l6 grudnia 1791, że Ż ydzi, u k ładający się z P iattolim , w ybrali z pośród sie b ie trzech syn d y k ó w i u p ow ażn ili ich do- zaw arcia z nim um ow y. W iad om ość ta n ie o d p o w ia d a jednak rzeczywi*-' tośę.i, gd yż z k orespon d en cji P ia tto le g o z królem , d ow iad u jem y się, że p e r "

trak tow ał on z p rzed staw icielam i p o szc zeg ó ln y ch d zieln ic, a n a w et gmin.

(7)

Dr. N. M. G e I b e r 325

p r o j e k t r e f o r m y Ż y d ó w , k tó ry złożył królow i do p rzejrzen ia we w rześniu 1791 roku. K ról zw rócił m u ten plan ż nielicznem i zm ianam i 16 listo p ad a 1791r. *). P iattoli starał się p o zy sk ać dla sw ych zam ierzeń K ołłątaja i w poro zu m ie­

niu z k ró lem i L inow skim n ap isał 29 listo p a d a d o ń list, w którym donosit mu, że n a d sz e d ł już czas dla p rz e p ro w a d ze n ia refo rm y Ż y d ó w . O p ra c o w a ł już p o d k ierunkiem króla o d p o ­ w iedni p ro jek t i prosi o p o d a n ie go do w iadom ości m arszałka sejm u, b y m ógł p rzy g o to w ać w szystko n iezb ęd n e do „zorgani­

zo w an ia dzieci Izraela*. C zynem tym u k o ro n u je m a rszałek sw ą d ziałalność, gdyż w razie pom yślnego załatw ieqia spraw y żydow ­ skiej, w ed le p o w ied zen ia • króla: „zdziała się coś n a p ra w d ę d o b reg o dla nieszczęśliw ego n aro d u , a sk arb R ze c z y p o sp o ­ litej zasili się co ro czn ą d a n in ą "* 2). K rólow i szczególnie n a tern zależy, by on (K ołłątaj) jak n ajg o ręcej zajął się sp ra w ą refo rm y Ż y d ó w ".

W m iędzyczasie p row adził Piattoli p e rtra k ta cje z p rz e d ­ staw icielam i Żydów ,; k tó ry ch sta ra ł się p rzek o n ać o szlach et­

ności zam iarów k róla w sto su n k u do reform y Ż y d ó w . S tarał się też załagodzić sp o ry m iędzy przedstaw icielam i, by skłonić ich do jednom yślnej decyzji. P rzed ew szy stk iem zależało m u n a tem , b y przedstaw iciele poszczeg ó ln y ch dzielnic złożyli jed n o m y śln ą dek larację, „że z p ro jek tu , który Jego K rólew ska M ość raczy ła im przedstaw ić, są nadzw yczaj zadow oleni, w o b ec czego p ro szą O jca O jczyzny o p o p arcie ich p rz e d stanam i, by p lan ten stał się praw em " 3). N akła­

niał on ogólne zeb ran ie przedstaw icieli Ż y d ó w ze w szy ­ stkich dzielnic i Ż y d ó w w arszaw skich do u łożenia te k stu te ­ go jed n o m y śln eg o o św iad czen ia i do p o d p isan ia zbiorow ej prośby do króla. D elegaci litew scy, k tó ry ch Piattoli uw ażał za najro zsąd n iejszy ch , zw lekali z pow zięciem decyzji, p o d pozo-

ł) List króla do Piattollego z dn, 16 Listopada 1791 1. c. Nr. 56.

2) List Piattolego do Kołłątaja z dn. 29 listopada 1791. Bibljoteka Ja­

giellońska w Krakowie, rękopis Nr. 5524.

t ) List Piattolego do króla z dn. 29 grudnia 1791 r. 1. e. Nr. 64.

(8)

326 K siądz P iatto g a sp raw a żydow ska.

rem , że brak podpisu rab in a w ileńskiego. R abin w ileński zaś nie położył sw ego podpisu z tego tylk ) p o w rd u , że książę R adziw iłł zabronił m u cośkolw iek p odpisyw ać. Piattoli prosił tedy króla, by skłonił księcia R adziw iłła do w y dania o d p o ­ w iedniego polecenia rabinow i w ileńskiem u Ł) „gdyż chodzi tu o p raw dziw e d o b ro n aro d u ży d o w sk ieg o ".

Ż ą d a ł on od Ż ydów , b y w zam ian za n a d an e im p raw a zobow iązali się zapłacić długi króla, w y noszące około dw udzie­

stu miljonów. W m em orjale opraco w an y m p rzez Ż y d ó w za ra d ą Piatollego, prosili oni k róla o n ad an ie im w przyszłości p raw a nabyw ania gruntów i dom ów , o pozw olenie n a u sta n o ­ wienie w łasnego sądow nictw a i n a utw orzenie o d ręb n eg o sta ­ nu m ieszczańskiego * 2 3). P o w y ższe zasad y uw zględnił już w z n a ­ cznej m ierze P iattoli w sw ym projekcie, oficjalnie p rzy jęty m później przez K om isję dla sp raw żydow skich.

H atto li nie ograniczył się do p ro w ad zen ia p ertrak tacji z ■ przedstaw icielam i Ż y d ó w , przeciw nie, starał się p o z y sk ać dla sw ych planów w pływ ow ych członków K om isji d la sp ra w żydow skich, jak B utrym ow icza, B ernow icza, B adeniego i Li- now skiego, ęo mu się udało i dopro w ad ził n aw et do sk u tk u sp o t­

kanie B utrym ow icza z królem ’). Chodziło te ra z tylko o przy ­ śpieszenie p rac Komisji do . sp raw żydow skich, lecz w ielu członków nie brało udziału w posied zen iach , inni znow u byli chorzy. P rzew odniczący, p o d k an clerzy G arn y sz zm arł dnia 6 paźd ziern ik a 1790—trzeb a w ięc było zreo rg an izo w ać korni#

sję. Z a p ro p o n o w a ł więc królow i doko n an ie w yboru now ych członków kom isji żydow skiej n a m iejsce nieobecnych. Prosił gp o porozum ienie się z m arszałkiem sejm u, by „ten pierw szy krok p rzeprow adzić jaknajszybciej 4).

4) M ó g ł to b y ć rab in D o w B er T r iw e s ( im . 1804) a u to r atlTH TOI lu b t e ż A b e l P o z w o le r , k tóry z a ż y c ia T r iw e s a z o s t a ł m ia n o w a n y r a b in e m (p a trz Rinn 1. c. str. 200 i H ile l S t e in s c h n e id e r KJ?’YI str. 19).

2) M em o rja ł te n je s t n ie s t e t y n ie z n a n y . O tern, ż e Ż y d z i z ło ż y li g o k ró ­ lo w i d o w ia d u je m y s ię z lis tu P ia t t o le g o d o k ró la z 29 g ru d n ia 1791 I, O tr e śc i t e g o m em o rja łu p is z e B u łh a k o w w s w y m d z ie n n ik u d n . 9 20 g ru d n ia 1791 ‘r.

K alin ka: O s ta tn ie la ta p a n o w a n ia króla S. P o n ia t o w s k ie g o . P r z y p is y str. 2 93.

3) L ist P. d o króla z d a . 3 S ty c z n ia 1 79 2 r. Nr. 67 str. 2o9.

4) L ist P . d o k ró la z dn. 3 S ty c z n ia 1792 jak w y żej.

(9)

Dr. N. M. G e I b e r 327

T o zainteresowanie siię króla i; Piąttolega sprawą re­

formy Ż ydów w yw ołało w* kołach arystokracji sp rzeczn e są­

dy. Krewniak króla, biskup krakowski, miał mu zą złe; źe w e wszystkiem słucha „łych W łochów '- 1). Pani Radzińska, w na­

der bliskich stosunkach z królem zostająca, zainteresowana przeto w likwidacji jego długów, wygłosiła w pew nem kółku towarzyskiem „oszczerczą m ow ę przeciw projektowi e Ż y ­ dach, którego w ogóle nie znała, przeinaczała go nielitościw ie, dodając je sz c z e od siebie śm ieszne punkty, przyczem uczy­

niła złośliwą uwagę, że to w szystko czyni się dla Ż ydów , by zapłacić długi Jego Królewskiej Mości" 2).

T e sprzeciwy tem więcej gniew ały Piattolego, że p o ­ chodziły od osób stojących bardzo blisko króla i znających dobrze stan jego finansów.

Niemiłem dlań było wprawdzie rozmawiać często z kró­

lem o tych „bzdurstwach", uw ażał jednak sprawę za znajdującą się na tak dobrej drodze, że o niepow odzeniu nie m oże być w cale m owy. Pom yślne zakończenie było jego zdaniem, zupeł­

nie pew nem , gdyż do przeprowadzenia sprawy potrzebna była tylko zdecydow ana postaw a króla. Tym czasem Piattoli starał się o om ów ienie w początkow ych konferencjach z Kołłątajem ca­

łego projektu reformy Ż ydów , co mu się w zupełności po­

wiodło. Projekt był również om awiany w Komisji. D zięki spry­

towi Kołłątaja, zręczności Badeniego i dobrej woli 3) pozosta­

łych członków komisji z łatw ością prześlizgnięto się przez róż­

ne, nastręczające w iele trudności, artykuły projektu. S zcze­

gólną trudność stanowiła sprawa cywilnych sporów Ż y d ó w między sobą w pierwszej instancji 4), w prowadzenia opłat od mięsa jak również przyrzeczenia właścicielom ziemskim w y­

nagrodzenia za utratę pew nych praw, nadużywanych wpraw­

dzie przez nich, z których zniesieniem jednak trzeba było po­

stępow ać bardzo oględnie.

D ziennik B ułhakow a z dn. 9>20 grudnia str. 293. W rzec zy w isto ści król nic nie czy n ił b ez P ia tto le g o i przyjaciela jego M azzei ib id em str. 360.

2) List P. do króla z dn. 3 sty czn ia 1792 r.

3) L ist P. do króla z dnia 10 Stycznia 1/92 jg Nr. 71 str. 27 - i ) Ibidem .

(10)

328 K siądz Piattoli a sp raw a żydow ska.

K onferencje i posiedzenia kom isji odbyw ały się w ro* * k u 1792 bard zo często i Piattoli, nie zm ieniając zasad swego projektu, czynił u stęp stw a, by nie n aru szać p ra w m iast i za­

chow ać pew n e przyw ileje w łaścicieli ziem skich. Piattoli u w a ­ żał, że przyjęcie artykułu o spłaceniu p rzez Ż y d ó w długów k ró le w s k ic h ł) stanow ić będzie urzeczyw istnienie politycznej stro n y projektu. G dyby Ż ydzi po tych u stęp stw ach i u k ład ach

Z m iastam i i właścicielam i ziemskimi, n a k tó re się godzili, nie uzyskali całkow itej sw obody, to je d n a k nie byliby n arażeni n a sam ow olę. Sądził naw et, że po zaw arciu tych u k ład ó w „Ż y­

dzi b ę d ą mogli się u w ażać za zró w n an y ch z innym i w olnym i m ieszkańcam i" 2) a ich m ienie znajdow ać się będzie pod o p ie­

k ą p raw a. N aw et n ajradykalniejszy zw olennik reform y Ż ydów , Jezierski był bard zo zadow olony z takiego załatw ienia spraw y- in n e tjatom iast było stanow isko K ołłątaja. O św iadczył on Piat- tolem u, że „gdyby Jego K rólew ska M ość przyjął go ze zw ykłą m u d o brocią i raczył przy rzec m u cośkolw iek, n ap rzy k ład w stęgę ord eru p rzy zam knięciu sejm u, stałby się w ów czas jednym z najgorliw szych rzeczników tej spraw y*. P iattoli są­

dził, że plan jego w jak n ajk ró tszy m czasie zostanie zrealizo­

w any — trzeb a tylko uzupełnić d ro g ą w yborów listę człon­

k ó w Komisji, by p ro jek t po uchw aleniu w Komisji, m ógł być p rzedłożony n a plenum . D o tychczasow e p o w o d zen ie należało p rzed ew szy stk iem zaw dzięczać sprytow i K ołłątaja.

Piattoli, znając do b rze p ró żn o ść K ołłątaja, prosił k róla

•o w yrażenie mu n a piśm ie w kilku słow ach uznania za jego gorliwą p racę n ad reform ą Ż ydów . Z ależało m u nadzw yczaj n a zjednaniu sobie najw ybitniejszych po staci sejm u, podkan*

clerzego k o ro n n eg o —szczególnie ze w zględu n a to, że był on ulubieńcem m ieszczan. P rag n ął P iattoli gorąco uczynić zeń o rędow nika sw ego projektu. C hciał on też pozbaw ić głosu rad y k aln y ch zw olenników tej reform y, w ystęp u jący ch przeciw jakiem ukolw iek opod atk o w an iu Ż ydów , w szczególności zaś Butrym ow icza, który n aw et do m ag ał się, by w szystkie podat*

ki żydow skie zam ienić na k apitulację (jed n o razo w ą zap łatę)-—.

ł) List P. do króla z dn. 12 stycznia 1792 r. Nr. 72 str 273.

*) Ibidem.

(11)

Dr. N. M. G e l b e r 329

N a tę koncepcję zaś Piattoli nie m ógł przystać, obawiał się

■bowiem, że zagrażałoby to sprawie umorzenia długów kró­

lew skich. Prosił on króla o w ezw anie Kołłątaja na audjencję, popieranie projektu w brzmieniu, ustalonem na wspólnych kon­

ferencjach i o niedopuszczenie do żadnych istotnych zmian.

Kołłątaj miał być również pośrednikiem, któryby przekonał przedstaw icieli miast, nie mających pojęcia o planie Piattole­

g o , „że now y projekt o Żydach nie ma nic w spólnego z mia­

stami"1).

Piattoli pracował gorączkow o nad ostatecznem załat­

wieniem sprawy—uchwaleniem projektu na plenum. Zw racał u w agę króla na to, że projekt reformy Żydów , w którym ,,ca­

ły naród i Jego K rólewska M ość są osobiście zainteresowani"

powinien być jaknajszybciej doprowadzony do końca. Byłoby bardzo pożądanem , by król przywołał do siebie radców mia­

sta W arszawy i plenipotentów jeneralnych miast i dał im do zrozumienia, że „powinien złożyć narodowi dow ód sw ych w y­

sokich zalet ducha i patrjotyzmu, przez podjęcie się układów z Żydami i zawarcie rozsądnej umowy, któraby doprowadziła d o harmonjE między prawami m ieszczan a prawami lu d zk o ści i interesem państwa.

Pod naciskiem Piattolego polecił król dnia 21 stycznia 1792 r. uzupełnić skład komisji. Lecz pom im o dokonanego skom pletow ania Piattoli się obawiał o losy reformy Ż ydów . Przewidywał, że reforma ta m oże spełznąć na niczem , o ile n ie zostanie jaknajrychlej uchwalona na plenum sejmu. D ążył w ięc do tego, by projekt za pośrednictwem ruchliwego Kołłą­

taja 2), jak również plenipotenta miast Barsa, został o ile m oż­

ności, najszybciej uchwalony w kom isji L ecz wkrótce doz­

n ał przykrego rozczarowania. Po kooptacji now ych członków , zasiedli w Komisji i przedstawiciele miast, którzy zaraz na

1) List P. do króla z dn. 16 stycznia 1792 Nr. 72 str. 274.

2) Piattoli jednakowoż nie życzył sobie, by obce osoby pertraktowały z Żydami i Kołłątaj, jak się zdaje również prowadził z nimi jakieś układy, Ż tego powodu Piattoli prosił Kołłątaja w pewnym liście, by bez poro­

zumienia z nim nie poczynał niczego z Żydami, gdyż tem przeszkodzi mu tylko w pracy. List P. do Kołłątaja. Bibljoteka Jagiellońska, rękopis Nr. 5524

(12)

350 Ksiądz- Piattoli a sprawa żydowska.

pierwszem posiedzenia zażądali odczytapia c a łe g o projekftfr rozpatrzonego już przez poprzednjch członków komisji, Spie*

r.ano się prawie o każde słow o i pew ien reprezentant miast mówił o pierwszyrp artykule projektu, traktującym p religji,- jak, ,;najzagorzalszy inkwizytor". Bardzo długa dyskusja wyy wiązała się również przy omawianiu stanowiska Ż ydów jako obywateli, zgłaszano niezliczoną ilość- popraw ek i w niosków , .dyktowanych wyłącznie „uprzedzeniem, nienawiścią, jednam słor wem , przez dawne idee". Artykuł, dotyczący zajmowania się Ż ydów szynkarstwem, zredagowany był bardzo przezornie:

nie naruszał przywilejów' miast i właścicieli ziem skich i pozo*

stawiał im sw ob od ę pozwalania Żydom na w yszynk alkoholu w edle sw ego Spodobania.. Gdy jednak debatow ano nad tym artykułem, przedstawiciele miast zażądali b ezw zględnego za*

bronienia Ż ydom w yszynku w miastach. T en w niosek popiel fał (również gorąco radykalny zwolennik reformy Ż ydów Jer zierski, który naw et domagał się rozszerzenia zakazu szynko?

wania na całe państwo. Jedynie Linowski i Kołłątaj przema?

yia li za projektem. Z przebiegu tego posiedzenia Piattoli w i?

dział, że reforma Ż ydów . nie będzie przeprowadzona w tak szybkiem tempie, jak to się zdawało.

W liście swym do króla ośw iadcza wręcz, że zupełnie nie mógł przewidzieć „dokąd doprowadzi w iększość tych pa*

nów (członków komisji) jaskrawy brak logiki i osobisty inte­

res" * 2). W reszcie udało mu się utworzyć ściślejszy komitet, do którego należeli on, Linowski i Kołłątaj. Komitet ten doszedł do przekonania, że należy najprzód projekt reformy Ż ydów

„ogłosić drukiem w formie u w a g l u b m y ś l i o r « f o r - m ie Ż y d ó w w P o l s c e " , aby w ten sposób powiadom ić opinję publiczną o zadaniach reformy Ż ydów .

Kołłątaj obiecał mu przedłożyć na piśmie sw oje uwa«

gi i ogólny zarys reformy Ż ydów 3). Kołłątaj bow iem uważał,

*) List P. do króla z 3n. 23 sty czn ia Nr. 80 str. 282, 2) ibidem .

8) Byłą to zap ew n e praca Kołłątaja^ „O urządzeniu Żydów'*, k tóra za g in ęła , jak przypuszcza biograf jeg o , Ś n iadeck i. (Jan Śniadecki: Ż y w e * literack i H ugona K ołłątaja. K raków 1861 str. 55.) .

(13)

Dr.- N. M. G e 1 b e r 33!

że niem a p ow od u wątpić o przeprowadzeniu tej reformy.

„Nie należy tylko działać pośpiesznie, trzeba „przyszykow ać umysły" i czekać na powrót p osłów przychylnie usposobio­

nych w zględem reform, gdyż w obecnym składzie sejmu by­

łoby niem ożliw em przeprowadzić projekt ną plenum". Piattoli zaproponow ał królowi stosow nie do obecnego stanu reformy Ż ydów , którą w ięk szość posłów traktuje „niedbale" postąpić przynajmniej w myśl wniosku posła Bernowicza i rozpocząć l i k w i d a c j ę d ł u g ó w k a h ą l n y c h . O pozycja w komisji*

była Piattolemu nie na rękę, uw ażał się poniekąd za zobow ią­

zanego w ob ec Ż ydów , którzy wyrazili obaw ę że będą mu—

sieli opuścić W arszaw ę nic nie załatwiwszy.

Pom im o chw ilow ego niepow odzenia, Piattoli nie tracit energji. Preciwnie, bez wytchnienia pracował na tern, b y sprawę reformy Ż yd ów uprzeć na należytej podstawie, mia- nowice na zagwarantowaniu 1.500.0001 tłp. rocznie ma um o­

rzenie długów króla. Spodziew ał się bowiem , ż e pow oli prze­

kona członków komisji, a za ich pośrednictw em i w szystkich p osłów konieczności przeprowadzenia reformy Ż ydów , jako sposobu uwolnienia króla od przygniatających go długów.

Już 4 kwietnia 1792 r. pisze on królowi 1), że jest p e­

wien „odzyskania utraconej rów now agi duchowej dopiero 20 lub 23 tego m iesiąca, gdy sprawa reformy Ż yd ów zostanie za­

łatwiona i Jego Królewska M ość pozbędzie się kłopotów pie­

niężnych" 2). W m iesiącach kwietnia i maju komisja energicznie obradowała nad projektem reformy Ż ydów . Już 16 maja 1792 r.

A) L ist P. cło króla 't dnia 4 k w ietn ia 1792 r. W e d ł u g Bułhakow a, (d zien n ik z dn. 14'25 k w ietn ia ) P ia tto li z a p e w n ia ł króla że reforma Ż y d ó w już w przyszłym ty g o d n iu w e jd z ie p o d obrady.

2) W ła śn ie w m iesią cu marcu i k w ietniu fin an sow e p o ło ż e n ie k ról*

b y ło nad w yraz cię ż k ie . P o s e ł pruski L u c c h e s i n i p is z e o tem: Pour c e q u i regarde le s juifs la C om m ission n om m ee pour son ger aux m o y en a d a d o ic ir leur sort en P o lo g n e , a p r o p o se un p rojet par le q u e l le s m a t t ie u r - eu x se rv ien t a la v erite soutrais au d o u b le e s c la v a g e d e leurs R a b b in s e t d e leurs S eig n eu rs, m ais on chargeroit d ’in im pót, a ss e z c o n sid er a b le, 1*

v ia n d e t u c e dan s leurs b ou ch erie. U n e partie d e c e que I’on co m p te p eu « v o ir retirer d e c e n o u v el im pót, ou y ou d roit 1'affecter a 1’en tretient d e Parmee et le re ste d e y o it etre e m p lo y e au p ayem lut d e s d e tte s du R ei*

o b ie t, q u e d e y ie n t to u s le s jours p lu s p ressan t e t p lus co n sid er a b le ( A r c b L wura p a ń stw o w e w B erlin ie, rap o rt L ic 'h e s in ie g o x dn. 10 m arca 1792 N r. 2 0 3

(14)

332 K siądz Piattoli a spraw a ży d o w sk ą .

donosi Piattoli królowi, że następnego dnia odbędzie się

„ostatnie posiedzenie w sprawie Izraelitów i sen stanie się rzeczywistością"1).

Tymczasem na politycznym horyzoncie Polski ukaza­

ły s*ę groźne chmury. Śmierć cesarza Leopolda I, wypowie­

dzenie wojny Polsce przez Katarzynę i wkroczenie stutysięcz­

nej armji rosyjskiej w granice Rzeczypospolitej, jeszcze bar­

dziej przekonały Piattolego o konieczności przyśpieszenia re­

formy Żydów. Chodziło mu o to, by w krytycznym czasie

„miljon bardzo pożytecznych ludzi ściślej związać z państwem"

W międzyczasie wydrukowano projekt reformy Ży­

dów i rozdano posłom a% Po pomyślnem załatwieniu sprawy kurlandzkiej, Piattoli spodziewał się, że taki sam obrót przy- bierze sprawa reformy Żydów. 23 maja wystosował do mar­

szałka sejmu, Małachowskiego, list, w którym wskazywał na opłakane finansowe położenie króla 3 ) . „Wskutek wojny na«

pewno zachwiany zostanie kredyt królewski, jest przeto w in­

teresie państwa starać się o naprawę finansów Stanisława - Augusta. Zwraca przeto uwagę marszałka na projekt reformy Żydów, zredagowany przez „liczną" komisję do spraw żydow­

skich.

Przyjęcie tego projektu zapewni państwu i królowi 2.500.000 złotych polskich rocznie. Oprócz tego chodzi tu o rzecz niemałej wagi: o szczęście miljona ludzi.

Wobec tego byłoby pożądanem, aby marszałek sejmu przeczytał ten projekt, a przekona się wtedy, jak zgodny on jest z interesami państwa i króla. Gdy jednak marszałek doj­

dzie do wniosku, że nie należy tego projektu przedłożyć na plenum, wtedy on (Piattoli) „będzie się uważał za nieszczęśli-

ł) List P. do króla z dn, 16 maja 1792 Nr. 701 str, 304. Bardzo c ie ­ kaw e jest zak oń czen ie teg o listu: „jeżeli on się tem stan ie, to b ezw ątp ien ia w skutek korupcji K ołłątaja, C hreptow icza i anioła aniołów ". K ogo ma tu m a m yśli— n iew iad om o,

2) M ow a tu o oficjalnym p rojek cie reform y Ż y d ó w , k tórego druko­

w any egzem plarz zn aleźliśm y w M uzeum Czartoryskich w ręk op isie Nr. 963.

S) Jeż w k w ietnia k±ól b y ł zm uszony zaciągn ąć u p ew n eg o kupca I o ­ wą p o ż y c /n ę w w y so k o śc i 17.000 d ukatów . D zien n ik B ułhakow a z dn. 9 k w ietnia. K alinka 1. c. 3. 301.

(15)

Dr. N. M. G e 1 b e r 333

wego, gdyż bezpożytecznie pracował dla dobra nieśzczęślP wego narodu i dla spokoju Ojczyzny" J).

Król w tym samym sensie wpływał na posłów sejmo­

wych, lecz wielu posłów wystąpiła przeciw Piattolemu — oświadczając mu, że właśnie ’ w danej chwili nie nalęźy się tern zająć, gdyż w razie pomyślnego zakończenia wojny, pań­

stwo da królowi wszystko, czego tylko zażądai * 2). Piattoli nie zgadzał się z tem zapatrywaniem, zależało mu przedewszy- stkiem na naprawieniu „kłopotliwego stanu* finansów królew­

skich, a nadto reforma Żydów podporządkowałaby miljon lu- dzi interesom państwa i wychowałaby ich na kulturalnych i po­

żytecznych obywateli. Oprócz tego zapewniłaby skarbowi państwa powiększenie wpływów rocznych o 2.500.000 złotych polskich** 2).

Piattoli doznał jednak przykrego rozczarowania. Już dnia 29 maja sejm przerwał swą działalność i wezwał naród do broni. Opracowany przez Piattolego projekt nigdy nie był przedmiotem obrad sejmowych.

ł) List Piattolego do Małachowskiego opublikowany przez dra B. D em ­ b iń sk iego w „Kwartalniku Historycznym" rocznik 1900 tom 14 str. 631 Miscellanea.

2) List P. do króla z dn. 26 maja 1792 r. Nr. 106 str. 307-309. W liście tym pisze on dalej: „Odpowiadam z bólem: Gdy wojna będzie wygrana, dumni z powodzenia Polacy będą dążyli do napełnienia pustego skarbu państwa i podniosą krzyk przy każdym projekcie, mogącym dostaręzyć pie­

niędzy Waszej Królewskiej Mośęi. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby wojna się nie powiodła, lub nawet gdybyśmy zawarli niedogodny dla nas układ z Rosją, Wasza Królewska Mość znosiłaby wielkie trudy wojenne i poniosła­

by niesłychane wydatki, a potem zwalił by się na Nią o wiele większy ciężar długów i kłopotów, Sirel Możesz być zupełnie pewnym przywiązania całego narodu, ale to uczucie miłości względem panującego nie jest posunięte tak daleko, by zechciano uwolnić go od kłopotliwego położenia finansowego.

Gdy prawo (t zn, projekt reformy Żydów) zostanie uchwalone i Wasza Królewska Mość będzie miała zapewnione 1.500,000 przynajmniej na 15 lat a może i na całe życie, cześć i honor Jej nie będą narażone na to, co może nastąpić. Tego powinna życzyć Jej cała rodzina i wszyscy przyjaciele. Przy­

wróci to Jej godność osobistą i pozwoli oddać się całkowicie sprawom narodu. Będzie to przypieczętowaniem konstytucji.

(16)

334 D r . M a j e r B a ł a b a n .

D r , M A J E R B A L A B A N .

P o d ło ż e h is t o r y c z n e p o w ie ś c i O p a t o s z u

„W

lasach polskich". *)

W m iejscu, -gdzie W ilja w p ad a do N iem na, leży d zisiejsza stolica Litwy, znane i tylekroć opiew ane K ow no.

"Tam, u sam ego z biegu obu rzek, znajduje się góra,

a z niej roztacza się przepiękny w idok n a całą okolicę.

N a tej to górze stał niegdyś N apoleon i oglądał

■owe niezm ierzone obszary, które tak rychło dostał w swą rę k ę . T utaj także, po upływ ie pół w ieku pisarz żydo­

w ski, A b r a h a m M a p u, czerpał natchnienie dla pierwszej p o w ieści historycznej w języku hebrajskim , którą nazw ał

„M iłością S jonu“. M apu z tej Kowieńskiej góry, opie­

w a n e j przez M ickiewicza, nie widział ni Wilji, wijącej się w stę g ą, ni N iem na, szerokim płynącego korytem* owa

„ n a sz y c h strumieni rodzica", b yła d łań jeno odbiciem innej rzeki, a góra inne m u przypom inała wzgórze. Na K ow ieńskiej górze snuł M apu fantazje o Ziem i Świętej, o Jordanie, o w zgórzach Galileji, na których jeg#t b o h a­

terowie* A m non i T am ara, w bibilijnych słow ach, spo­

w ia d a li się ze swej miłości*

A O p a t o s z u ? ! Jako m łody chłopak opuścił swe rodzinne m iasteczko w Polsce i w dalekiej A m eryce, n a d brzegiem obcej rzeki w spom inał W isłę, którą tak p o k o c h a ł w czasach sw ego dzieciństw a. Gdzieś w okoli­

c y Płocka* w Lipow ickich lasach w ychow ał się nasz au to r, a zw ał 3ię jeszcze w ów czas O patow ski. Mimo w ie lu lat tułaczki i oddalenia, pałał on na obczyźnie go-

-1922 sp-ijti no5ip no-nu .pWKi .u-tWn » (’

(17)

P o d ło ż e h isto ry cz n e ,?Lasów p oIskich “. 335

jącą miłością do polskiej rzeki, pamiętał wszystkie baś-t nie i klechdy, opowiadane niegdyś przez flisaków, p a ­ m iętał obrzędy, odprawiane Aa Święty Jan przez ryba­

ków, by przebła.gac matkę-Wisłę i wydrzeć jej ofiarę, jaką każdego roku porywała. I oto w odległej Am eryce powstała nasza pow ieść, m oże pierwsza pow ieść ży­

dow ska, przeź Żyda napisana, która z taką miłością od­

nosi się do rzeczy polskich. W iele powieści historycznych n a temat żydowski pisali już to Żydzi, j. np. A sz „Mę- czennicy“ ( A l k i d u s z h a s z e j m j , W a s s e r m a n ^Die Juden von Żirndorf", jużto chrześcijanie jak np. H e n r i G e o r g e s ; „Daniel Deronda“,' lecz żaden z nich m oże tak głęboko nie wniknął w stosunki żydowskie i Aieży-

•dowskie danego kraju i tak znakomićie ich nie ze sobą powiązał. Jest tedy opow ieść Opatoszu pierwszą w swoim rodzaju i dlatego godzi się ją poznać, a także i historycz­

nie rozebrać. Przykre ma wprawdzie zadanie historyk*

c o ś w rodzaju pracy anatomicznej i ma zbadać, w jakim Stosunku fakty, opisane przez autora, są do rzeczy­

wistości, ma on nieraz zerwać patynę z bohaterów i ze­

drzeć fantazję autorską z działaczy. Lecz wraz ż tern przykrem zadaniem łączy się i drugie, przyjemniejsze.

Historyk ma podm alować tło opowieści? a na tem tle Siwypukłić i wyjaskrawić rzeczy i ludzi.

ł.

Ośrodkiem pow ieści O patoszu jest K o c k , a cza­

se m jej jest rok 1859. Kock wiąże się z dziejami Polski:

„Tamto w zajściu huncwockiem zginął Berek pod Koc- lciem “„ tak głosi przysłowie ludowe i w rzeczywistości znany bohater insurekcji Kościuszkowskiej, pułkownik Berek Joselewicz zginął w tem miasteczku, a nie wielka m ogiła przy drodze jest jedyną po nim pamiątką. Lecz nie o Kocku Berka opowiada nam Opatoszu; Berek zgi­

nął w roku 1809, a akcja powieści rozgrywa się o 50 la t później. Ośrodkiem miasta nie jest grobowiec Berka,

(18)

336 D r. M a j e r B a ł a b a n . .

lecz dw ór cadyka, reb M e n d l a i doń, jak do Mekki*

pielgrzym ują Ż ydzi z całego „królestw a". Jest w praw ­ d z ie jeszcze i drugi dw ór i to p o d sam ą W arszaw ą w G ó­

rze Kalwarji, -a w nim rządzi były uczeń reb M endla, I z a k M a j e r A l t e r , lecz słow o M endla jest b a rd z iej ważkie. A choć od lat 13, t. j. od „owej so b o ty ", o któ­

rej chasydżi tak niechętnie w spom inają a której k p ia- rze niestworzone opow iadają rzeczy, M endel, siedzi zam ­ knięty w swej izbie i-praw ie że nigdy nie w ychodzi p o z a próg, lecz „wierni" pozostali przy nim, -i nie chcą go>

żadną m iarą opuścić. Z razu po „owej sobocie'1 rozbiegła się większa część w iernych, których przygarnął d p .siebie cadyk z Izbicy, lecz po latach, wrócili i czekają ty g o d ­ niam i n a w idok sw ego ukochanego mistrza. Na w ielkim dziedzińcu dw orskim leżą oni, cierpią i patrzą w o k n o ,

W którem nieraz ukazuje się sylw etka rebego. A gdy jego tw arz blada, okolona w ielką b ro d ą, gdy te przenikliw e oczy na chwilę popatrzą przez m ętne szyby, w ów czas p odnoszą się chorzy, kaleki w skazują na sw e c h o re członki, opętani wyją jak dzikie psy, a w szyscy ślą ku ow em u oknu sw e m odły, jakby chcieli powiedzieć: „C a­

dyku, Ojcze nasz! ratuj n a s “ ! C adyk patrzy przez chw ilę w milczeniu, lecz rychło poczyna nieprzytom nym wzro­

kiem rzucać dokoła, kląć i w yzyw ać. P otem ucieka o d okna, a chorzy :i opętani, ponow nie pad ają na ziem ię i dalej czekają zm iłow ania Bożego. W czem tkwi tajem ­ nica reb Mendla? W czem tkwi jego siła, która tak przy­

ciąga w iernych, mimo klątw i wyrzekań? O to reb M endel jest, uczniem reb Jak ó b a Józefa, który przed 50 laty, w łaśnie w ów czas, gdy Berek Joselew icz żył, działał, i zgi­

nął, m iał swój dw ór w Lublinie i tam że grom adził wier­

nych.

Nauka Beszta, chasydyzm , przyszła z P o d o la do>

Galicji, zaszczepił ją w Leżajsku cadyk Elim elech i u nie­

go wykształcili się dw aj mistrze, Izrael i Jakób Józef.

Pierw szy otw orzył dw ór w Kozienicach^ drugi osiadł' w Lublinie. Był to c z a s . wielkich wojen. Sancheryb pół-, nocy, jak zw ano N apoleona w kołach żydow skich— kro-

(19)

P o d ło ż e h istoryczn e „L asów P olsk ich . 337

czyi na czele wielkiej armji, na .podbój św iata. Kim zaś był Sancheryb? N a dw orach cadyków opow iadano sobie;

że on w cale nie jest ani szew cem z Korsyki, ani synem adw okata. W daw nej legendzie m idraszow ej znaleziono w ieść o jego praw dziw em pochodzeniu. W Rzym ie sto i do dzisiaj posąg z m arm uru przepięknej dziewicy, stw o­

rzony nie przez rzeźbiarza, lecz ręką czarta. Do tego p o sąg u przychodzili się grzać ludzie źli i przew rotni i z tej m iłości m arm urow ej dziew icy i syna czarta urodził się:

A r y m i l j u s . Jest on wysoki na 12 łokci, odległość m iędzy jego oczym a wynosi 5 piędzi, dw ie głowy nosi na karku, a czerw onem i oczym a rzuca dokoła, jak b ły­

skaw icam i. Pojaw ił się on w W enecji i tam przew rócił św iat do góry nogam i. T akże o Ż y d ó w zaw adził, c h c e ich zbaw ić, lecz nie n a górze Ksystos, lecz w Paryżu- O n pragnie zburzyć ow ą zaporę, która dzieli „nas od innych n arodów "! 1 zburzenia tejże zapory przerazili się cadycy. C adyk N a f t a l i z R o p c z y c rozumiał, że m od­

litwa jego m a wielki w pływ w niebie, lecz nie wiedział,, czy w olno m u się m odlić o pow odzenie oręża dw ugło­

w ego A rym iljusa. O bjechał dw ory w szystkich c a d y k ó w i dopiero w K ozienicach otrzym ał odpow iedź, że nie w olno się modlić o zw ycięstw o „jego" oręża. Nie modlił się tedy ten cad y k i nie m odlili się inni, więc up ad ł Arym iljus, a uciekając p o przez Polskę, zaw adził o Ko­

zienice i cadyk Izrael w idział na w łasne oczy jego upa-.

dek, „jako że paść m uszą w szyscy grzesznicy".

Z tej siły i z tej szkoły w yszedł reb M endel. Po- śmierci cad y k a z Lublina, u którego bezpośrednio czer­

p ał natchnienie* przeniósł się on n ad W ieprz do K ocka i tutaj zgrom adził wiernych z całej Polski. A choć od 13 lat był zam knięty, w zrok jego w dalekie p atrzył św iaty, m im o to w pływ jego pozostał bardzo wielki, gdyż sięgał m inionych w ieków i był niejako pom ostem m iędzy niemi,, a teraźniejszością. R eb M endel m ieszkał w jednym pokoju, w oddzielnem skrzydle sw ego obszer­

nego dw oru, resztę pokoi zajm ow ała jego rodzinal T utaj p a n o w a ł zbytek i w ygoda aż nazbyt wielkie, k aw ał

(20)

338 D r. M a j e r B a ł a b a n.

E u ro p y z a g lą d a ł do ty c h p o k o i, w k tó ry c h m ie sz k a ł sy n c a d y k a z rodziną. S yn c a d y k a , re b D a w i d ’ł, z n a n y hi"

.p o ch o n d ry k , w cale nie p o s ia d a ł ani p rz y m io tó w o jca ani nie dzielił jego tro sk o d o b ro n a ro d u ży dow skiego. Z o n a jego, o so b a n a w p ó ł św ia to w a , i córki, z a g lą d a ją c e już

•do książek francuskich, ca łk ie m o d m ie n n y m ch c ia ły iść to rem . S tarsza z nich, w y d a n a za D a n ie la E ib en sch iitza, w y w ie rała w p ły w na m ło d sz ą jeszcze nie w y d a n ą . C zy w istocie w tern skrzydle m ieszk a ln e m o d b y w a ły się orgje, k tó re o p isu je n asz autor,, iczy w istocie n o c ą sta w a ła có r­

k a E ibenschiitza n a w p ó ł o b n a ż o n a , a w ierni koło niej tańczyli, cału jąc p o kolei jej ciało ,—histo ry czn ie nie d a się stw ierdzić. Na a u to ra d z ia ła ła tu taj sn ą ć a so c ja c ja w y o b ra ż e ń . N azw isko E ib en sch iitza p rz y p o m ia lo a u to ro ­ w i stareg o J o n a ta n a E ib en sch iitza i sp ra w ę frankistów , k tó ra się z nim w iąże, o raz orgje fran k istó w w L a n c k o ­ ro n ie 1756) i tej o k oliczności za w d z ię c z a m y p rz e n ie ­ sienie całej tej sp ra w y z P o d o la w w iek u XVIII d o K o c k a n a lata sześćd ziesiąte X IX w ieku. S tarzy ludzie, k tó rz y jeszc ze p a m ię ta ją d w ó r kocki, nic o te m nie w ied z ą a tak że i w literaturze p rz e d m io tu n iem a o te m z n a k u .

II.

O tó d w ó r c a d y k a , ze sw em p ra w e m i lew em sk rz y d łe m , ze stary m , n a w p ó ł o b łą k a n y m c a d y k ie m i z m ło d ą jeg o rodziną. A n ied ale k o teg o d w o ru m ieści się d o m , u rz ą d z o n y już zu p e łn ie n a e u ro p e jsk ą m o d lę, a w nim m ieszka m a s k i 1, t. j. Ż y d o św iec o n y . P ra w d o p o d o b n ie n iejed e n Ż y d o św iec o n y m ieszk a ł już w ó w c zas w K ocku, jak o że ich s p o ty k a m y w o w y c h cz a­

s a c h w e w szystkich m ia sta c h R zec zy p o sp o lite j; w naszej pow ieści zw ie się on J ó z e f S t r a h l . Je st to człow iek stary , k tó ry nie p ro w a d zi już ż a d n y c h in te re só w , lecz siedzi przez ca ły d zień w sw y m g ab in ec ie i z a c h w y c a się lite ratu rą h e b ra jsk ą i niem ieck ą. P isz e o n k o m e n ta rz d o „ F a u sta " , a p rz y te m o d cz y tu je p o raz se tn y listy, k tó re nieg d y ś o trzy m a ł o d N a c h m a n a K ro c h m alą z ŻóH kw i, czy też o d innego p io n iera epoki o św iec en ia (H a sk ali)

(21)

P odłoże historyczne „Lasów polskich". 339

Jako inni m a s k i 1 i żywi o n głęboką cześć dla w ładzy, która jest od Boga dana, a zupełnie nie rozum ie i nie zna dążeń m ieszkańców tego kraju. A należy pam iętać, że jest to rok 1859, że w pow ietrzu wisi pow stanie, które za cztery lata m a w ybuchnąć, że to pow stanie już się organizuje i rychło, a o d b ę d ą się w .W arszaw ie ow e słyn­

ne procesje, w których i Ż ydzi w ezm ą udział. Józef Strahl tego nie rozum ie, a zato lepiej to odczuw a jego m łoda (druga) żona, F e l i c j a , znająca język polski i zachw ycająca się M ickiewiczem. O n a to deklam uje

„Im prow izację" tyle razy, ile razy jej m ąż czyta „F au sta", a w jej salonie grom adzą się rozm aici ludzie, p o części chrześcijanie* szlachta, jakoto h rabia K om orow ski, Jeleń- ski i K ahane, jeden z niew ielu Ż ydów , którzy p rzygoto­

wują pow stanie. H rabia K o m o r o w s k i przygotow uje reformy, które pow stanie w inno przeprow adzić, celem pozyskania w szystkich stanów , m ieszczan, chłopów i Ż y ­ dów. W salonie żydow skim jest K om orow ski w ow ym czasie zupełnie na m iejscu, ileże to b yła e p o k a zbrata­

nia się, choć nie zbrakło i zgrzytów . W łaśnie w W ar­

szaw ie m am y w tym sam ym roku (1859) przykry incy­

dent, gdy p o d czas koncertu pań N erude żydow ska plu- tokracja niedość licznie zapełniła salę.— J e l e ń s k j to je s t typ inny. Szlachcic, arystokrata, który się szczyci tern, że pochodzi od Ż ydów . R ód swój w yw odzi z K a ­ m ieńca Podolskiego, a dziad jego należał do ow ych Ż y ­ dów , których biskup D em bow ski w ygnał z K am ieńca, a którzy, nie chcąc oddać dobrow olnie sw ych bóżnic i d o ­ m ów, woleli je spalić z całym dobytkiem , Jeleński je s t dum ny z teg o czynu praojca, i często go akcentuje, lecz historycznie nie d a się ten czyn zupełnie stwierdzić. Z n a ­ m y bow iem fakt w ygnania Ż y d ó w z K am ieńca w r. 1 7 50, lecz żadna w zm ianka historyczna^ ani żaden akt archi­

w alny nie w spom ina o wznieceniu pożaru, przez opusz­

czających m iasto w ygnańców .

T rzecia postać, którą spotykam y w salonach pani Felicji* to K a h a n e . Dziwny to człowiek, objechał Francję i Niemcy* tam obracał się w polskich k o lac h de-

(22)

340 • D r . M a j e r B a t a b a n .

m o k raty czn y ch , obijał się też o Ż y d ó w , w y g łasz ał k a z a ­ nia, u cz y ł stu d e n tó w sztuki w ojen n ej, ch o ć n ig d y nie m iał w rę k u broni palnej. P o w ró c iw sz y d o k raju p ra g ­ nie on w zniecić p o w sta n ie i tutaj ag itu je w śró d c h ło p ó w i Ż y d ó w . J e st to p o s ta ć p ra w d ziw ie sy m p a ty c z n a , a ja k o p o d ło ż e d o niej, słu ży ł auto ro w i człow iek rzeczyw isty, p ra w d z iw y K a h a n e , k tó reg o dzieje je d n a k b y ły m u n ie­

znane.

T rz e c h braci K a h a n e w alczy ło w p o w sta n iu 1 863 ro ­ ku, a p o ch o d z ili z G alicji; ich ojciec b y ł lek arzem w S a ­ noku- S am za sy m ilo w a n y Ż y d , w y c h o w a ł sw y c h sy n ó w w d u c h u n a ro d o w y m polskim , ta k że w sz y sc y trzej p rz y ­ stąpili do p o w sta n ia . F i l i p stracił p ra w ą rę k ę i b y ł p rzez d łu g ie la ta z a rz ą d c ą d ó b r h ra b ie g o P o to c k ie g o w Ł a ń c u c ie (S an s b ra s K a h a n e ). M a u r y c y o trz y m a ł p o strz a ł w no g ę, a n ajm ło d szy L e o n , p o p rz e d n io ofi­

c e r w w o jsk u austrjackim , zo stał w w o jsk u p o lsk ie m ad ju - tan tem pu łk o w n ik a R em b ajły . C iężko ra n n y w b itw ie p o d D a tk o w ic am i k o ło K ielc, d n ia 23 sty czn ia 1864 r, d o sta je się d o szp itala w B o d zen ty n ie i ta m w a lc zy z e śm iercią p rz ez trzy dni. Jeg o p u łk o w n ik w y sta w ił m u p rz e p ię k n e św ia d e c tw o w sw o ich » P a m ię tn ik a c h " , k tó re się u k a z a ły d o p ie ro w r. 1913.

111

T y le o K o ck u ze w szy stk iem co sie w nim z n a j­

duje i co a u to r u w a ż a ł za g o d n e o p is u i u w iec zn ien ia, D o K o c k a p ro w a d z i a u to r sw eg o b o h a te ra , a ż e b y m u to w szystko p o k a z a ć , a p rz y s p o so b n o śc i i n a m to w szy st­

ko o b jaśn ić. A b o h a te r te n m ie sz k a d a le k o . M ieszk a on i c h o w a się gdzieś w ok o licy P ł o c k a , w la sa c h L ipow ickich, gdzie w y c h o w a ł się też p ra w d o p o d o b n ie sam O p a to sz u . O jcow ie jego, d z ia d o w ie i p ra d z ia d o w ie , w szy scy m ieszkali w ty c h lasach i byli ich n ad z o rca m i.

Ci to Ż y d zi, „pisarze" leśni, uw ażali te lasy p ra w ie z a sw oją w łasność. W łaściciele lasów* m agnaci, p rz e b y w a li

Cytaty

Powiązane dokumenty

ciwnie. Dotychczas jednak, powiada Norwid, taK pięknie rozwijając swa myśl w noweli ..àtygmat“ ,dzieje były tylko stygmatyzacją ras i narodów przez warunki

Jasną więc rzeczą, że rozwijać się ona może tylko w atmosferze doznania jej, jako absolutnego posłannictwa człowieka.. Z drugiej zaś strony absolutne

zyka osobniczego? Pierwszym zadaniem musi być opis złoża własnego, a u osobników, których mowę znamionuje styl samorzutny, opis języka osobniczego w ogóle się

zyjności w ujmowaniu zagadnień poszczególnych, łączy się z brakiem ustalonego, ogólnie obowiązującego pojęcia, z brakiem wystarczającej definicji. Rzecz się

By móc zbudować definicję, która by zgodna była z praktyką poetów, należy sprecyzować pojęcie subiektywizmu. Wydaje nam się, że ściślejszym będzie ujęcie

Matjasz Bersohn (Tobiasz Kohn, lekarz polski XVII w. Kraków 1872) a jego biografia znajduje się też we wszystkich podręcznikach historji żydowskiej, ileże jest zawarta

lic już historyczne, giną w pomroce wieków, toną w poszumie puszcz bezkresnych, które jeszcze w XIII—XIV wieku zalegały całe Podhale, gdy pierwsze ludzkie

tego kierunku jest Pablo Picasso —malarz wędrownych kuglarzy i cyrkówek (początkowo). - Nie mam zamiaru w dzisiejszym artykule wtajemniczać niewtajemniczonych we wszystkie arkana tej