• Nie Znaleziono Wyników

Tadeusz Szeligowski i podział szkoły na trzy - Dariusz Machnicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tadeusz Szeligowski i podział szkoły na trzy - Dariusz Machnicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

DARIUSZ MACHNICKI

ur. 1932; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieść o mieście, Tadeusz Szeligowski, szkoła muzyczna, Tadeusz Chyła, pan Cegłowski, Marian Ochalski

Tadeusz Szeligowski i podział szkoły na trzy

[Tadeusz] Szeligowski przez krótki okres czasu [był w Lublinie], być może to były dwa lata, kiedy dopiero życie artystyczne powstawało na terenie całej Polski. A niektóre obszary Polski były wyzwolone dopiero w kwietniu, nawet w maju, bo to front się przesuwał powoli. Berlin został wyzwolony w maju, czyli do maja część Polski była pod okupacją niemiecką, bo ofensywa ruska zatrzymała się na jakimś tam skraju.

Lublin już obrósł w piórka jako stolica. Inne miasta były jeszcze bardzo mocno albo zniszczone, albo nieprzygotowane, albo jeszcze były pod okupacją niemiecką. Tak że część ludzi, którzy wrócili z armią polską do Lublina, tutaj jakiś czas mieszkało.

Myślę, że Szeligowscy wyjechali z Lublina albo w [19]45 na jesieni, albo w [19]46 na jesieni. W każdym bądź razie, tuż po Szeligowskich, rozdzieliła się szkoła na trzy organizmy. Pierwszy to była szkoła muzyczna. Teraz byśmy powiedzieli podstawowa.

To była szkoła dla dzieci, ponieważ szkoła muzyczna nieistniała tak, jak jest w tej chwili. Oddzielnie były szkoły ogólnokształcące, oddzielnie było kształcenie, edukacja muzyczna. Czyli trzeba było chodzić do szkoły zwykłej i do szkoły muzycznej. Taka szkoła muzyczna dla dzieci była po dyrekcją Tadeusza Chyły. Natomiast był drugi typ szkoły, tak samo tylko szkoła muzyczna, ale bez ograniczenia wieku. Czyli tu już zachodziły takie sytuacje, że kilkunastoletnie dzieci i sześćdziesięcioletni staruszkowie [uczyli się razem]. Ja jak zacząłem chodzić w [19]46 roku do szkoły, miałem 14 lat, to miałem koleżanki, które miały pięćdziesiąt pare, sześćdziesiąt pare lat. I ta druga szkoła była pod dyrekcją Pani Cholcer. A trzecia szkoła, to już była szkoła średnia. I tutaj dyrektorką była Łosakiewicz. Chyba nazywała się Wanda Łosakiewicz, ale nie jestem tego tak na sto procent pewien. Ona miała szkołę średnią. Sytuacje były dziwne. W szkole średniej muzycznej podstawową klasą była szkoła organistów, którzy zaczynali się uczyć od początku, od zera. I to była najważniejsza klasa, reszte to były przedmioty: instrumenty smyczkowe, instrumenty dęte, instrumente perkusyjne, ale najważniejszym członem szkoły była szkoła

(2)

organiastów. W tej szkole było dwóch nauczycieli. Cegłowski jeden się nazywał, to był jednocześnie profesor od harmonii. Harmonia, to jest nauka o budowie i następstwie akordów. Cegłowski, a drugi to był Ochalski, Marian Ochalski. Obaj byli organistami, dobrymi. Ochalski był organistą w Katedrze. Ślicznie śpiewający tenorkiem, prowadzący chóry. Fenomenalny muzyk. Jego żona była również muzykiem, a syn Tomasz Ochalski jest jednym z najsłynniejszych polskich muzyków i kompozytorów. To była rodzina wybitnie uzdolnionych ludzi. Natomiast mniej więcej w latach późno czterdziestych powstała już szkoła muzyczna takiego typu, jak jest w tej chwili. To znaczy, to była szkoła łącząca wykształcenie ogólnokształcące i wykształcenie muzyczne. Te szkoły mieszczą się na ulicy Muzycznej.

Organy są na sali koncertowej filharmonii. Tam odbywały się lekcje na organach, tam odbywały się koncerty filharmoniczne, koncerty, popisy szkolne i jakieś duże imprezy.

Natomiast cały budynek był podzielony na małe salki, które były początkowo klasami muzycznymi. Na przykład na balkonie były trzy pokoiki oddzielone drzwiami. Na przykład w każdym stało pianino. Mogły być salami nauki na fortepianie, mogłby być salami gry na instrumentach smyczkowych, na instrumentach dętych. Na perkusyjnych nie, bo trzeba było trochę większej sali. I druga część od strony Pstrowskiego, też była podzielona na małe salki. Wtedy, kiedy szkoły muzyczne się usamodzielniły, te małe salki stały się mieszkaniami prywatnymi muzyków, którzy zostali do Lublina ściągnięci z zewnątrz.

Data i miejsce nagrania 2016-03-08, Lublin

Rozmawiał/a Joanna Majdanik

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wkręciłam się jako dziecko i rodzice posłali mnie do szkoły muzycznej na Krakowskim [Przedmieściu], to była Państwowa Podstawowa Szkoła Muzyczna. Potem

Chyba w gruncie rzeczy był człowiekiem uczciwym, oczywiście był komunistą, ale część ludzi musi być ateistami, część musi być komunistami, część musi być faszystami,

Odniosłem jednak wrażenie, że przemowy których tam słuchaliśmy były trochę populistyczne, takie obiecywanie gruszek na wierzbie, jednak wtedy to były słowa, których

Na przykład służba zdrowia – każdy człowiek wiedział, że ma prawo korzystać ze służby zdrowia za darmo, druga sprawa – ubezpieczenia społeczne, wczasy - było

Było coś takiego że od pierwszego dnia już się nie lubiliśmy, ale on miał nade mną małą przewagę - mógł mnie pytać, ja jego nie, on mnie oceniał, ja jego nie mogłem

Ojciec trafił jednak do więzienia na ulicę Szopena 18, to było więzienie NKWD.. Żeby ojciec stał się bardziej rozmowny wybili mu większość zębów i złamali

Mam zdolności lingwistyczne i chciałem uczyć się francuskiego, ale niestety uległem sugestiom otoczenia, rodziny i wybrałem to durne prawo, czego po dziś dzień

Z nim też bardzo lubiłem grać, to bardzo pogodny człowiek i bardzo dobry muzyk, ale też wykształcony. Podejrzewam chyba, że byłem jednym z niewielu, a może jedynym analfabetą