• Nie Znaleziono Wyników

Odzwierciedlenie problemów mickiewiczowskich w Szwecji

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Odzwierciedlenie problemów mickiewiczowskich w Szwecji"

Copied!
46
0
0

Pełen tekst

(1)

Apolonia Załuska-Strömberg

Odzwierciedlenie problemów

mickiewiczowskich w Szwecji

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 49/1, 111-155

(2)

APOLONIA ZALUSKA-STRÖMBERG

O D ZW IERCIED LEN IE PROBLEM ÓW M ICKIEW ICZOW SK ICH W S Z W E C JI *

1. W stęp

M ickiewicz — to każdy z nas. To, co przeżyw ał M ickiewicz i co ujaw n iło się w jego poezji, przeżyw ał każdy z nas. M ickie­ wicza dzieciństw o jakżeż podobne je st do naszego, rów nież oddane­ go przez rodziców „P an n ie św iętej, co Ja sn e j broni Częstochow y“. Nasza pierw sza bólem pu lsu jąca m iłość utożsam ia się z cierpieniem M ickiewicza i w łasn y obraz z n ajd u je w Dziadach. Nasze lata m ło­ dości, kied yśm y osobiście poznali tw a rd ą pięść zaborcy, odpow iada­ ją przeżyciom M ickiewicza w W ilnie 1824 roku. Nasze zetknięcie się z w ielkim , obcym św iatem , la ta dojrzew ania, chw ile upadków i w zlotów — to u M ickiewicza przeżycia p etersb u rsk ie, odeskie, k tó ­ re znalazły w y raz w sonetach. Nasz ro zrach un ek z w rogiem z bronią w rę k u albo tułaczka z dala od k ra ju , z ro zte rk ą w sercu, rozpaczą, zm aganiem w ew n ętrzn y m — to h isto ria uw ieczniona w III cz. Dziadów. M ickiew iczow skie zam knięcie „drzw i od E uropy [...] h a ­ łasów “ i w y rw an ie się „z m yślą k u szczęśliw ym czasom “ •— jakże dobrze znane je st każdem u z nas n a obczyźnie w godzinach p rze­ staw an ia sam na sam z przeszłością. Na koniec oddanie w szystkich sił idei Polski, czy to w dziedzinie duchow ej, czy też realn ej, ziem­ skiej — to cel, k tó ry jednoczy poetę i lud. M ickiewicz — to naród, czyli każdy z nas. To, co stw orzył M ickiewicz, stw o rzy łby każdy z nas, g dyby p o trafił, dlatego że to samo i w ten sam sposób p rze­ żyw ał. I to w łaśnie jest w yjaśnieniem , dlaczego M ickiewicz w nas w szystkich ży je z tak ą potęgą, wiecznie a k tu aln y .

* Od R e d a k c ji: artykuł niniejszy nadesłany został na Sesję Naukową PA N przy udziale gości zagranicznych, która się odbyła w W arszawie w dniach 17— 20 kw ietnia 1956 w ramach uroczystości Roku M ickiewiczow­ skiego. Z powodu nieobecności Autorki na Sesji artykuł nie wszedł do specjalnej księgi i dlatego publikujem y go w naszym piśmie.

(3)

112 A P O L O N IA Z A L U S K A -S T R Ö M B E R G

Teraz nasuw a się pytanie, ja k może przeżyw ać M ickiewicza cu­ dzoziemiec, p rzedstaw iciel innej narodow ości, o in n y m te m p e ra ­ m encie, m ieszkaniec k ra ju , k tó ry m a inne prob lem y w ew nętrzne, odrębną politykę zew nętrzną. W ty m w ypadku in te re su je nas p ro ­ blem , ja k Szwedzi p rzeżyw ali M ickiewicza, jak reagow ali na jego specyficzne polskie albo też ogólnosłow iańskie odruchy, w jak im stopniu dzielili ideę czy n astró j jakiegoś dzieła, albo dlaczego rea ­ gowali odm iennie, niżby zareagow ał Polak.

A żeby ten problem zrozum ieć i w yjaśnić, nie w ystarczy jed y n ie omówić lata późne, p rzy p adające na stulecie urodzenia M ickiewicza, kiedy Szwedzi przez tłum aczenia zetknęli się z działalnością poetyc­ ką polskiego wieszcza. M usim y się p rzy p atrzy ć, ja k Szwedzi usto­ sunkow ali się do w ypadków zachodzących w Polsce i z Polską zw iązanych, do ty ch w ypadków , k tó re k ształto w ały naszą psychikę porozbiorow ą i k tó re stw o rzyły M ickiewicza i jego dzieła. Trzeba n am się cofnąć daleko wstecz, aż do rozbiorów , a potem kolejno przejść w szystkie etap y naszych nieszczęsnych zm agań: pow stanie listopadow e, rok 1846, rok 1848, pow stanie styczniow e, i zbadać, jak ie echo w yw ołały one w szwedzkiej tw órczości poetyckiej i n a u ­ kow ej, w opinii publicznej, w rządzie, w prasie. G dy zrozum iem y m otyw y i w ytyczne polity k i tego n arodu, k tó ry od r. 1809 nie był u w ik łan y w żadną w ojnę, a o statn i raz w r. 1521 m iał w roga nisz­ czyciela w sercu swego k ra ju , dopiero w ted y m ożem y przejść do skonfrontow ania opinii szwedzkiej z ideologią M ickiewicza, rów no­ znaczną z ideą Polski.

Takie podejście do tem a tu je st ty m bardziej uspraw iedliw ione, że Szw ecja nie m iała sposobności, tak ja k np. F ran cja, do spojrze­ nia na naszą rzeczyw istość oczyma M ickiewicza za jego życia, ale interesow ała się, i to w niem ałym stopniu, fak tam i polskim i w prost, oceniając je, rzecz zrozum iała, z własnego p u n k tu w idzenia. Gdy więc później zetknęła się z poezją ta k typow o polską, w iek cały po urodzeniu, w pół w ieku po śm ierci wieszcza — do poezji od­ zw ierciedlającej rzeczyw istość ustosunkow ała się podobnie jak do sam ej rzeczywistości.

S tu d ium to bardzo ciekawe — obserw ować, ja k in n y naród pa­ trz y na nasze p roblem y i na M ickiewicza. P rzek on am y się, że jest w Szw ecji wiele rzeczy, na k tó re nasz polski tem p eram en t zareago­ wać może n aw et w ybuchem oburzenia, ale z góry zaznaczyć muszę, że w zajem ne niezrozum ienie się w ynik a raczej z różnicy tem p e ra ­ m entu, różnicy w ychow ania i ukształtow ania psychiki obu narodów ,

(4)

P R O B L E M Y M IC K IE W IC Z O W SK IE W SZ W E C JI 113

bardziej z pow odu odm ienności w aru n k ó w aniżeli ze złej woli. Z drugiej stro n y — znajd ziem y w iele p u n k tó w stycznych, w iele m om entów w spólnych, k tó re nam o d k ry ją w narodzie Północy n a ­ ród b ra tn i, dzielący częściowo w spólną z nam i dolę.

2. Izolacjonizm szwedzki wobec u padku Polski

C ofnijm y się wstecz, aż do rozbiorów Polski. Z ty ch lat zo­ stało n am p rzekazane pow iedzenie k ró tk ie i dobitne: ,,V ad fan angâr oss Polens a ffärer?“ („Co u diabła obchodzą nas sp raw y Polski?“), którego au to re m jest Carl M ichael B ellm an 1. Pow iedzenie to m iało do statecznie su gestyw ną moc, aby tak A lfreda Jen sen a 2, jak S ta n i­ sław a W ędkiew icza 3 utw ierdzić w m niem aniu, że oddźw ięk w yp ad ­ ków w Polsce w lata ch 1772— 1795 b y ł na tere n ie Szwecji m n ie j­ szy, niżb y należało oczekiwać. C zytając uw ażniej F redm ans Epistel dochodzim y jed n a k do w ręcz przeciw nego w niosku. N ieśm iertelna zasługa B ellm ana n a ty m polega, że oddał on w iern y obraz S ztok­ holm u z końca X V III w. — a zatem to, co opisuje w ty m poetyckim liście, m a w artość dokum entu.

P o daję k ró tk ie streszczenie. G rajek M ollberg siedzi w resta u ra c ji „R ostock“ i g ra „sobie a M uzom “ — „Polkę G -d u r królow ej pol­ sk ie j“ . Ni stąd, n i zowąd ktoś go zdzielą przez łeb i zryw a kapelusz, a ktoś d ru gi woła: „Co u diab ła obchodzą cię sp raw y Polski? Nie g raj polki, naucz się nareszcie trzy m ać języ k za zębam i!“ W szczy­ n a się tu m u lt, grajek zaczyna coś m ówić o „kon iun ktu rze P o lsk i“ i zapew nia, że żaden m o narcha nie jest ta k potężny, b y mógł m u w swoim k ra ju zabronić grać polki tak długo, póki ostatnia stru n a nie p ęk n ie w jego harfie. Do bójki m ieszają się s ta ry sierżant, dw óch n otariuszy, d ra b a n t straży obyw atelskiej. M ają rację ci, co b iją g rajk a: „Polska została u k a ra n a , jej los je st przesądzony“ . B ójka staje się ogólna, białogłow y ch w y ta ją za flaszki i kielichy i ro zb ijają poecie in stru m e n t, co w yw o łuje tak ą jego skargę: „Tfu! n ic innego m i nie p o z o s ta je ,'ja k opuścić mój k ra j i h a rfę nastroić d la godnych jej słuchaczy, A pollina i B achusa“ .

1 C. M. B e l l m a n , Fredmans Epistlar. Nr 45. W w y d - Skrifter. T. 1. Stockholm 1927, s. 146— 148.

2 A. J e n s e n , Polonica w szw ed zk iej literaturze. I. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , IX, 1910, s. 292.

3 S. W ę d k i e w i c z , La Suède et la Pologne. Stockholm 1918, s. 101.

(5)

114 A P O L O N IA Z A L U S K A -S T R Ö M B E R G

Owa scena d aje n am pojęcie o tym , ja k opinia publiczna w Szw e­ cji dy sku to w ała w ypadki i ja k dzieliła się n a obozy w kw estii pol­ skiej, ta k wówczas, ja k i p rzy każdej późniejszej okazji. S ta ry sier­ żant, n o tariusze i d ra b a n t re p re z e n tu ją stanow isko k ró la i czynni­ ków rządow ych. Po przeprow adzeniu w r. 1772 refo rm y p ań stw a, podyktow anej poniekąd sy tu a c ją Polski i rap o rtam i dyplo m ató w o zam ierzonych rozbiorach, refo rm y, k tó ra uchron iła Szw ecję od tego samego losu, u ją ł G ustaw III cugle p ań stw a n iezw ykle silną ręką. Po jego śm ierci w r. 1792 spraw ow ał rząd y b ra t k ró la w ty m sam ym duchu, staw iając czoło now inom rep ub likańskim , p rzy ch o ­ dzącym z F ran cji. K ró l w raz z rządem n iep rzy ch y ln y m okiem p a ­ trz y ł na to, co się działo w Polsce — n a w olność szlachty, a n a stę p ­ nie na k o n sty tu c ję w duch u liberaln y m . W yrazem tego w łaśn ie stanow iska rząd u są w cytow anym w ierszu słow a sierżanta: „Polska została u k a ra n a “. O pinia publiczna n a to m ia st okazuje sy m p atie dla P olski i stą d bójka, k tó rą opisuje B ellm an. Ten stan rzeczy je s t niesły ch an ie zn am ienny i będziem y się z nim spo tykali p rzy w ielu okazjach, gdy spraw a polska w ciągu X IX stulecia stanie się a k tu a ln a i w yw oła oddźw ięk w Szwecji.

Słow a w iersza Bellm ana: „Cóż nas obchodzą sp raw y P olski!“ — sta ły się przysłow iow ym zw rotem i b y ły później niezliczoną ilość razy po w tarzan e w sensie m niej lub w ięcej uogólniającym , m. in. przez sław nego h isto ry k a szwedzkiego, H a ra ld a H jä rn e 4, k tó ry b y ł zw olennikiem teorii, że Polska „nierządem sto jąca“ sam a była p rz y ­ czyną rozbiorów .

W poezji ówczesnej poza B ellm anem n a próżno by szukać echa w yd arzeń w Polsce z okresu rozbiorów i z la t bezpośrednio po roz­ biorach n astępujących. Na k ró tk ą w zm iankę zasługuje odosobniony czterow iersz poety F ra n sa M ichaela F ra n zé n a do m iedziorytu M a r­ tin a, przedstaw iającego Kościuszkę, gdy, po uw olnieniu z w ięzie­ nia, przebyw ał w Sztokholm ie przez k ilk a m iesięcy zim ow ych, cze­ k ając na sta te k do A m eryki.

Sięgnąw szy do ówczesnych p rac h istory czn ych sp otykam y się z tym , że o rozbiorach m ów i się m ożliw ie n ajm n iej. T ak np. G udm und J ö ra n A d lerb eth w swoich H istoriska A n te ćk n in g a r (No­ ta tk i h isto ryczn e, Ö rebro 1856), k tó re u k łada k ro n ik a rsk im sposobem w edług roczników, om aw ia w praw dzie z n ieu k ry w a n ą sy m p atią po­

4 H. H j ä r n e , Frân försvarstriden [O walce obronnej]. Uppsala 1914, s. 163.

(6)

P R O B L E M Y M IC K IE W IC Z O W S K IE W SZ W E C JI

115 w stan ie kościuszkow skie i dobrze o rie n tu je się w w ypadkach poli­ tycznych, ale pod rokiem 1795, w ogólnym przeglądzie w ydarzeń w Europie, ogranicza się ty lk o do lakonicznego spraw ozdania z trz e ­ ciego rozbioru. Poza ep itetem „nieszczęśliwy k r a j“ nie znajdziem y ta m ko m en tarzy, k tó ry c h spodziewać b y się należało, jako że Szw e­ cja i P olska, m ając w spólnego sąsiada, m iały poniekąd w spólne in ­ teresy . Z am iast tego czytam y, że Szw ecja w ty m ro ku p rzew rotów i zm ian w E urop ie n o tu je we w łasnym k ra ju tylko nieurodzaj pło­ dów rolniczych. D zięki racjon aln ej organizacji obyła się bez pom ocy zagranicy, w łasn y m i środkam i zapobiegając klęsce głodowej i p rz y ­ czyniając się do u g ru n to w an ia dobro by tu , uw arunkow anego poko­ jem .

C h a ra k te r tego zapiska je st przejaw em ta k często spotykanego u Szw edów „izolacjonizm u“ , zasklepiania się w e w łasnych in te re ­ sach n a tu ry gospodarczej.

Chcąc poznać ogólne n astro je, sięgnęłam rów nież do opisów po­ dróży. Szw edów pociągają in n e k ra je — je s t to te n sam pęd, k tó ry k azał W ikingom przed sięb rać w yp raw y. Szw ecja jest k ra je m p rze­ ciw ieństw — m ów i się często. N ajbardziej rzucającym i się w oczy ek strem am i są w łaśnie izolacjonizm z jed n ej, a tęsk nota za nie­ zn an y m i h o ry zo n tam i — z drugiej strony.

Z k a rt opisów podróży p rzeko n ujem y się, ja k dalece różne reak cje budzi polska rzeczyw istość w obcokrajow cu i w P olaku. Ta sam a rzecz, k tó ra n as pociąga, pietyzm em n apełnia — ich odpycha. Tę odm ienność ko m en to w an ia spotkam y później, gdy sk o n fro n tu jem y szw edzkich p isarzy z M ickiewiczem.

Szw edzki podró żnik B e rg stra n d opuszcza K rak ów w cześniej, niż zam ierzał, bo d raż n i go, że m iasto nosi c h a ra k te r „relikw ii p am iątek “ . Z Polski, po trzeźw y m rozejrzen iu się po k ra ju , w ynosi tak ą ko n ­ kluzję: „Polen vill icke dö och k a n icke dö. M an m aste beundra dess seghet i fö rsv a re t“ („Polska nie chce i n i e m o ż e um rzeć. Podziw u godna jest jej w ytrw ałość o b ro n y “) 5. Ja k o pew nego rodza­ ju w skaźnik zaintereso w ań ówczesnego szwedzkiego czytelnika moż­ n a tra k to w a ć fo rm ę zachęty nabycia tej książki: w szystkie trz y w in iety ty tu ło w e p rze d staw ia ją obrazy z Polski, m im o że po byt w Polsce b y ł n a jk ró tsz y m odcinkiem podróży autora.

5 P. E. B e r g s t r a n d , Frân utlandet. R eseanteckningar frän Polen, Tyskland och Schw eiz [Z zagranicy. Notatki z podróży po Polsce, N iem ­ czech i Szwajcarii]. Stockholm 1874, s. 102.

(7)

116 A P O L O N IA Z A L U S K A -S T R Ö M B E R G 3. Szwedzi wobec pow stań polskich

W ypadki p ow stania listopadow ego śledziła opinia publiczna szwedzka z napięciem , grem ialn ie stając po stron ie Polski.

K ról K aro l X IV J a n (panow ał w latach 1818— 1844), pierw szy z d y n astii B e rn a d o tteó w , w ypow iedział się po stro nie Rosji. Będąc jeszcze m arszałk iem F ra n c ji opracow yw ał w raz z polskim i p o lity k a ­ m i p lan y dotyczące przyszłej niepodległości Polski. D ostaw szy się na tro n szwedzki, n aty ch m iast przeszedł do obozu przeciw ników N apoleona, chcąc ug runtow ać tak w łasną, ja k i nowej ojczyzny n ie­ zależną pozycję. S p raw u jąc rząd y system em d y k tato rsk im , o g ran i­ czył wolność prasy , a ty m , k tó rz y zbyt jaw n ie sym patyzow ali z uciem iężonym narodem , nie pozw alał dojść oficjalnie do głosu. Po zajęciu W arszaw y przez R osjan i stłu m ien iu pow stania w y raził się, ja k podaje trad y cja: „Dieu soit loué pour la cause de l’h u m a n ité “. W yraz „ l’h u m a n ité “ in te rp re to w a ł w ty m duchu, w jak im in te rp re ­ tow ało go Św ięte Przym ierze, którego był jed n y m z najgorliw szych członków.

Niezależnie od króla i czynników rządow ych, sym patia n arodu była po stro n ie Polski. W czasopiśm ie N y a A r g u s (lipiec 1831, n r 53) czytam y: „Spraw a Polski, w ażna dla w szystkich narodów , nam , Szwedom , jest szczególnie bliska i św ię ta “ . A rty k u ły w stępne prasy codziennej, tłum aczone przew ażnie z pism niem ieckich, in fo r­ m ow ały o przebiegu pow stania. P rzekład ano rów nież a rty k u ły pol­ skich publicystów , k tó rz y pisali w języ k u niem ieckim i francuskim . Opis pow stania listopadow ego R om ana S o łty k a 6 został przełożony na sz w e d z k i7 i om ów iony przez E rika G ustafa G eijera 8, n ajz n a k o ­ m itszego ówczesnego h isto ry k a szwedzkiego, którego dzieła po dziś dzień b ran e są pod uwagę. Tym , co G eijera p rzy ch y ln ie ustosu nk o­ w u je do kw estii polskiej, jest prześw iadczenie, że Szw ecja była na 6 R. S o 1 1 y k, La Pologne. Précis historique, politique et m ilitaire de sa révolution, précédé d’une esquisse de l ’histoire de la Pologne depuis son origine jusqu’en 1830. T. 1—2. Paris 1833.

7 R. S o 1 1 y k, Polen. Historisk, politisk och m ilitärisk skildring af dess revolution [Polska. Historyczny, polityczny i w ojskow y zarys powstania], öfversättn in g af Per Olof B ä c k s t r ö m . T. 1—2. Stockholm 1834— 1835. — R. S o 1 1 y k, Polen. Historisk, politisk och m ilitärisk skildring af dess revolution och frihetskrig 1830 och 31 [Polska. Historyczny, polityczny i w ojskow y zarys powstania i w alki w olnościow ej 1830 i 31]. ö fversättn in g af Gustaf Adolf L u n d h q v i s t . T. 1—2. Stockholm 1935.

8 E. G. G e i j e r , Polens frih etskrig 1830— 1831 [Powstanie polskie 1830— 1831]. W wyd.: Samlade skrifter. T. 7. Stockholm 1928, s. 193— 204.

(8)

P R O B L E M Y M IC K IE W IC Z O W S K IE W SZ W E C JI 117

k raw ęd zi tej sam ej przepaści i że los Polski jest ostrzeżeniem dla Szw ecji. Ź ródła h istoryczne i badania przyszłych czasów — pisze G eijer — w ykażą jeszcze jaśniej, że m ocarstw a E uropy planow ały rów nież podział Szw ecji, od czego ją u chroniła w porę uchw alona k o n sty tu cja.

N ie b rakow ało w Szw ecji ludzi, k tó rz y w idzieli wspólność in ­ teresó w i p o lityk i zagranicznej Polski i Szwecji. W ym ienić tu n a­ leży p rzed e w szy stk im posła szwedzkiego w W arszaw ie, W aw rzyńca von E ngeström a, oraz poetę E zajasza T egnéra, zajm ującego czoło­ w e m iejsce nie ty lk o n a szw edzkim P arn asie, ale i w życiu społecz­ no-polity czn y m k ra ju . Do o statk a pozostał on w iern y p rzy jaźn i E n ­ geström a, a lib eralizm nie zam arł w nim n a w e t wówczas, kiedy się sta ł k o n se rw aty stą i zaprzągł do ry d w an u K arola X I V 9.

N ajbardziej w artościow ym przyczynkiem spośród ówczesnych dzieł dotyczących P o lski z okresu p ow stania listopadow ego je st bez­ sprzecznie książka szwedzkiego lekarza, Svena Jo nasa Stillego. U dał «ie on do P o lsk i w raz z dw om a kolegam i, rów nież lekarzam i, by oddać swe siły i w iedzę n a usługi k ra ju będącego w potrzebie. G ra ­ nica polsko-niem iecka b y ła zam knięta pod p rete k ste m cholery, za­ tem Szwedzi przep raw ili się nocą w pław przez D rw ęcę i od tąd dzie­ lili dolę i niedolę z pow stańcam i. R ezultatem tych przeżyć była książka, w k tó re j S tille z obiektyw nością i p recy zją w łaściw ą Szwe­ dom d aje jasn y i w y ra ź n y obraz społeczeństw a, zalet i w ad narodu, ja k rów nież w aru n k ó w życia, ta k n a tu ra ln y c h , ja k i narzuconych. Typow e dla m entalności szwedzkiej jest tak ie stw ierdzenie: „Rewo­ lu cje narodów — to bóle rośnięcia ludzkości; ośw iata i wolność mogą zw yciężyć jed y n ie przez p o w o l n e w sp inanie się“ 10. Tu styk am y się z różnicą tem p eram entó w , k tó ra zawsze u tru d n ia ła i u tru d n iać będzie zrozum ienie się w zajem ne P olak a i Szweda. P olak postęp uje naprzód etapam i, od im p row izacji do im prow izacji, od jednego nadludzkiego w y siłk u do drugiego. M iędzy ty m i szczytam i są ty m iłębsze doliny, okresy zastoju, zniechęcenia, bezsilności, a naw et cofania się. U Szw edów ta k jednostka, ja k i cały n aró d składają cegiełkę do cegiełki w długim szeregu nic nie m ów iących dni. To w łaśnie je s t owo „pow olne w spinanie się“ , o k tó ry m m ów i Stille.

9 F. В ö ö к, Esaias Tegnér. Stockholm 1946, s. 150, 287, 293, 400.

10 S. J. S t i l l e , Anteckningar under en resa till och if ran Warschau

vid slutet af polska frih ets-kriget 1831 [Nota tk i z podróży do W arszawy i z p o w r o te m p r z y końcu powstania 1831]. Lund 1834, s. 3.

(9)

118 A P O L O N IA Z A L U S K A -S T R Ö M B E R G

Jeżeli się zastanow im y n ad jego m aksym ą, zasadniczo przyznać je j m usim y słuszność. A jed n ak coś tu się w niej nie zgadza z polską rzeczyw istością. Po głębszym zastanow ieniu w y ja śn ia się, gdzie je st b łąd w rozum ow aniu. S tille nie w idzi różnicy m iędzy re ­ w olucją a pow staniem . R ew olucja — to p rzew rót we w łasnym , po­ litycznie niepodległym k ra ju , i ta m usiln a p raca nad podniesieniem m o raln y m i ośw iatow ym uciem iężonej w arstw y jest bezw zględnie lepsza od rozlew u k rw i. P o w stanie n ato m iast jest to b u n t przeciw ciem ięzcy z zew nątrz. Kogo więc, idąc za m yślą Stillego, należałoby podnosić, by osiągnąć cel, tj. wolność? Czy ciemięzcę? P olski czy­ teln ik dziw i się, że ob serw ator ta k in te lig e n tn y i logiczny ja k S til­ le, ży jący przez w iele m iesięcy pośród pow stańców w ty ch sam ych co oni w a ru n k ach i sy tuacjach, nie up rzy to m n ił sobie tej zasad­ niczej rzeczy, że p ow stanie je s t narzuconą z zew nątrz defensyw ną w alką. Stanow isko Stillego je s t ty po w e dla jego narodu, zwłaszcza dla m isjo narzy i lek arzy pełniących dobrow olną służbę w k ra ja c h o g arniętych w ojną.

Środowisko m łodzieży u n iw ersyteck iej, z którego w yszedł S tille i jego tow arzysze, n ajgorliw iej zajm ow ało się pow staniem . W L u n d i U psali zainteresow ania te znalazły najw yższy w yraz w form ie d y skusyj, wieców, arty k u łó w , poezyj i d e m o n stracy j. Nie chodziło tu o tak ie czy in n e w ytyczne p olityki zagranicznej, ale o zasadniczą kw estię wolności narodu.

O pinia publiczna szwedzka czciła jak o b ohaterów narodow ych Stillego i jego tow arzyszy, Z. F. A. S te n k u lę i G. F. B ergha, jak rów nież m ajo ra M yrberga i E rn sta Leopolda von Schantza, k tó rz y walczyli w szeregach pow stańców n . S chantz dożył tego zaszczytu, że go w poezji nazw ano m ianem W inkelrieda 12.

Schöldström w spom ina rów nież, że w Szw ecji daw ano dzieciom na chrzcie im ię E m ilia ku uczczeniu pam ięci Em ilii P la te r. Tego ro ­ dzaju dow ody popularności idą zazwyczaj drogą w pływ ów poezji i powieści. W ty m w y padku popularność im ienia m a sw e źródło bezpośrednio w w ydarzen iach pow stania, z M ickiew iczow skim w ier­ szem bow iem zaznajom iono się dopiero w r. 1898, dzięki tłum acze­ niu Jen sen a 1S.

11 Birger Schöldström. S v e n s k a F a m i l i j - J o u r n a l e n [ S z w e d z ­ k i Ż u r n a l R o d z i n n y ] , 1879, t. 18, z. 12, s. 372—374.

12 B. S c h ö l d s t r ö m , Bakom fäld ridâ [Za opadniętą kurtyną]. Stock­ holm 1888, s. 253.

(10)

P R O B L E M Y M IC K IE W IC Z O W SK IE W S Z W E C JI 119

Oprócz w ym ienionych pow yżej dzieł, noszących c h a ra k te r dok u ­ m en tó w histo rycznych , m am y też w p iśm iennictw ie szw edzkim u tw o ry , w k tó ry c h w alki o niepodległość p o trak to w an e są jako tem a t literacki. Są to pró b y m łodych entuzjastów , k tó rz y odczuw ali polską rzeczyw istość tak , ja k odczuw ali pieśni O ssjana, i w re z u lta ­ cie w ydali se n ty m en taln e żale w sty lu epigonów tego g atu n k u po­ etyckiego. T u taj należy w ym ienić p isarzy takich, jak: P e h r A dam W allm ark (Pohlen till Europa (Polska do E u ro p y), 1831); K arl F re d erik R id d erstad , a u to r cyklu ludow ych rom ansów , k tó ry c h bo­ h a te rem jest uczestnik b itw y pod G rochow em (Tids-runor ( R u ­ n y czasu), w yd. w r. 1831) oraz now eli E n scen frâ n polska revolu- tio n skrig et 1831 (Scena z p olskiej w o jn y re w o lu cy jn ej 1831, wyd. w r. 1848); F re d e rik Cygnaeus, a u to r w iersza bohaterskiego K ościu­ szko, zamieszczonego w zbiorku V in terb lo m m o r (K w ia ty zim ow e,

1832); K risto fe r F ritz Jacobsson, a u to r zbiorku Polonia, m innessippor pa polska frih e te n s ättsang (Polonia, w iązanka w sp o m n ień o p olskiej pieśni w olnościow ej, 1832). Sam ty tu ł jednej z pieśni ostatnio w y­ m ienionego cyklu, Bardens svanesâng (Ł abędzi śp iew barda), z d ra­ dza pokrew ieństw o literack ie au to ra z p lejad ą b ard ó w szkoły osja- n iczn ej.

Po stłum ionym pow staniu ucichły owe słabe echa w Szwecji, choć p rą d y lib eraln e n u rto w a ły pod spokojną pow ierzchnią i hołdo­ w ano bliżej nie sprecyzow anym hasłom wolności. W ydarzenia lat 1846— 1848 zw róciły znów oczy E uropy na Polskę. G u n n a r W enner- berg, sław n y i p o p u larn y do dnia dzisiejszego poeta i kom pozytor szwedzki, tw orzy w iersz T ill Polen (Do Polski), n a p isa n y z talentem i m ogący z tego w zględu liczyć n a silniejszy oddźw ięk. Nas jed n ak razi re fre n pow tarzający się w każdej strofce: „Noch ist Polen n icht v e rlo ren “ — i niem iecka nazw a kosynierów (Sen senträg er). M ünnich pisząc o polskim h y m n ie narodow ym mówi, że p rz y ją ł się on w Szw ecji w niem ieckim brzm ieniu 14. B u jn ie rozk w itająca poezja o Polsce lat sześćdziesiątych zdradza związki literack ie z niem iec­ kim i „Polenlieder“, co rzuca się w oczy czytającem u, przede w szyst­ kim z pow odu h aseł polskich w niem ieckim języ ku . Wobec tego dziw ić się należy, że szwedzki św iat literacki, będąc w tak bliskim kontakcie z lite ra tu rą niem iecką, nie zapoznał się z M ickiewiczem za jej pośrednictw em . B ibliografia L udw iga K u rtzm a n n a Die Mic- k ie w ic z-L itera tu r in deutscher Sprache (Posen 1888) w ym ienia 61

14 H. H. V. M ü n n i c h , Polska frih etskam pen 1863 [Polska wojna w y ­

(11)

120 A P O L O N IA Z A L U S K A -S T R Ö M B E R G

pozycji przekładów dzieł M ickiewicza, w raz z recenzjam i, p rz y p a ­ dających na lata 1824— 1848.

Z n any i po p u larn y w swoim czasie poeta, Jo h an N ybom , je s t w y­ razicielem m yśli tego odłam u społeczeństw a szwedzkiego, którego w szystkie żyw e uczucia i ideały b y ły po stronie w alczących o w ol­ ność narodów . Jego u tw o ry odzw ierciedlają n a stro je w zw iązku z w alką o zjednoczenie W łoch, ja k rów nież przygnębienie z pow odu tragicznych w ypadków w Polsce. Spośród w ielu przytoczę tu tylko wiersze: Giv akt! (Baczność!, 1848) oraz późniejsze z 1864 r.: För Polen (Za P olskę) i For D anm ark (Za Danię).

4. L iberalizm szwedzki w obronie p raw Polski

Szw ecja w początkach lat sześćdziesiątych przechodziła rów nież pew ne ew olucje, k tó ry c h rez u lta tem by ła w r. 1863 zm iana u stro ju państw ow ego z przestarzałej rep re z en ta cji czterech na p a rla m e n t dw uizbow y.

S pokojne na ogół i zrów now ażone społeczeństw o szw edzkie było na początku la t sześćdziesiątych podm inow ane dążeniam i liberałów m ających k o n ta k t z ru cham i w olnościow ym i w E uropie, co na P ó ł­ nocy w yrażało się w form ie skandynaw izm u, powołanego na nowo do życia i w ystępującego z bezw zględnie w iększym natężeniem niż w latach 1846— 1848. Nic zatem dziw nego, że kiedy nadeszły p ie rw ­ sze wiadomości o pow stan iu w Polsce — w Szwecji zawrzało.

N ajp ierw urządzono w r. 1862 obchód b itw y pod P ołtaw ą, b ęd ą­ cy dem o nstracją przeciw caratow i, a ty m sam ym — w yrazem sym patii dla uciem iężonego n arodu polskiego. N astępnym etapem by ł głośny wiec p ubliczny w Sztokholm ie w m arcu 1863 w spraw ie Polski, którego rez u lta tem b y ła odezwa zaw ierająca p ro te st przeciw ­ ko polityce cara. N ajczynniejszy udział w wiecu b rali: znany pisarz i p ublicysta A ugust Blanche, k tó ry do o statnich chw il życia b y ł czynnym bojow nikiem za spraw ę polską, E m il von Q vanten, Szwed z F inlandii, gorliw y rzecznik kw estii polskiej, i P e r A ugust Sohl- m an, red a k to r pism a A f t o n b l a d e t ( G a z e t a W i e c z o r n a ) , którego szpalty zapełnione b y ły sp raw am i polskim i.

N astro je polonofilskie osiągnęły p u n k t k u lm in acy jn y , gdy książę K o n stan ty C zartoryski przy b y ł z P a ry ż a w m isji dyplom atycznej do Szwecji. W edług św iadectw a w spółczesnych, Sztokholm zgotow ał polskiem u w ysłannikow i przyjęcie, k tó re porów nać m ożna do pocho­ du trium falnego. K a rl W etterhoff, F in lan d czy k szwedzkiego pocho­ dzenia, napisał poem at bojowej treści p t. D en 27, m ars 1863, H arald

(12)

P R O B L E M Y M IC K IE W IC Z O W S K IE W SZ W E C JI 121

W ieselgren, bardzo zaangażow any w ru ch u polonofilskim , p rz e tłu ­ m aczył hym n Boże, coś Polską 15. Środow isko uniw ersyteckie upsal- skie dotrzym yw ało kro k u, urządzając dem onstracje i obchody, uśw ietnione poem atam i n ajp ierw szy ch naówczas w Szw ecji pisarzy. C arl Snoilsky ogłasza poem at P a Polens dag (W dzień św ięta P olski), C arl David af W irsén Och fin n s ett enda öga än... (C zy jest jeszcze oko...). Coraz to więcej p rzy by w a nazw isk w grupie poetów piszą­ cych o Polsce: J o h a n G abriel C arlen, d ru k u ją c y w A f t o n b l a d e t , organie m iaro d ajn y m dla w spółczesnych liberałów , w spółpracow nik B lanche’a w jego piśm ie I l l u s t r e r a d T i d n i n g i jeszcze ra d y ­ kalniejszy od B lan ch e’a H erm an B ju rste n , C arl V ilhelm A ugust S tran d b erg piszący pod pseudonim em „Talis Q ualis“ , O scar P a trie Sturzen-B eck er — pod pseudonim em „O rvar O dd“ , Jo h a n G ustaw S chultz używ ający sig n u m „G ustav S .“ , P io tr W ieselgren, Jo h a n Nybom , A. S and ah l, k tó ry m. in. ogłosił w iersz zaw ierający bardzo siln e akcenty i sk ierow an y do A nglii, k tó ra oficjalnie stanęła po stronie rządu rosyj skiego 16. W ym ieniony szereg nazw isk m ożna by pom nożyć jeszcze k ilk u n a stu in n y m i nazw iskam i i sy g n atu ram i. Nie byli to poeci orlego lotu — ale te ta le n ty poetyckie, jak ie kraj w owym czasie posiadał. A jeżeli chodzi o natężen ie sym patii dla Polski, to m ożna znaleźć dowody na to, że w żadn y m k ra ju nie roz­ paliły się uczucia ta k jasn y m płom ieniem jak w Szwecji, w iernej sw em u odw iecznem u politycznem u n astaw ieniu 17.

N ajw yb itniejszy m spośród tej g ru p y poetów b ył C arl Snoilsky, k tó ry cały swój m łodzieńczy en tuzjazm oddał na usługi idei w ol­ ności. Jego w kład przew yższa żniwo w szystkich in n y ch jem u w spół­ czesnych, zarów no jakościowo, ja k ilościowo. W jego trz y n a stu poe­ m ata ch m ożem y śledzić k rzyw ą linię k ard io g ram u w zruszeń — od głęboko odczutej radości i nadziei zw ycięstw a pow stańców aż do rozczarow ania, zniechęcenia, apatii, rozpaczy. Z nając skąd inąd jego w rażliw ą, nerw ow ą n a tu rę , m ożna przypuszczać, że losy P o

l-15 Alfred J e n s e n przetłum aczył tę pieśń po raz wtóry i ogłosił ją w książce: Slavia. Kulturbilder frân Volga till Donau. Andra boken: Fran

Weichsel till Donau [Slavia. Obraz kultury m iędzy Wołgą a Dunajem. Część

druga: Od W isły do Dunaju]. T. 1. Stockholm 1896, s. 290.

16 S h 1 [A. S a n d a h l ] , Nagra ord till en „ S torm arkt“ med anledning

af sv a re t till Ryssland [Słów kilka do Mocarstwa, z powodu odpowiedzi danej Rosji]. S v e n s k a A r b e t a r e n [ S z w e d z k i R o b o t n i k ] , 1863,

nr 35, z 29 VIII.

17 H. O l s on , Den unge Snoilsky [Młody S noilsky]. Stockholm 1941, s 131— 143.

(13)

1 2 2 A P O L O N IA Z A L U S K A -S T R Ö M B E R G

ski d o tk n ęły go osobiście, a epilog pow stania w y ry ł głębokie ślad y n a jego um ysłow ości. Pow iedzieć m ożna, nie popełniając przesady, że upadek pow stania załam ał go psychicznie. N ie w ten sposób, b y od tej chw ili p rze stał żyć, w tak im czy in n y m znaczeniu, ale zgnę­ b ienie ru ch u wolnościowego polskiego było jedn ym z ciosów, k tó re m u podcięły skrzydła. Było ono bow iem podeptaniem zasad etycz­ ny ch i prow adziło do u tra ty w szelkiej nadziei. Nie chodziło tu m ia ­ now icie o podbicie pierw szego lepszego szczepu. Chodziło o m ęczeń­ ski n aró d polski, k tó ry dla ludzi ów czesnych b ył sym bolem . H en ­ rik W ergeland, czołowy pisarz N orw egii w spółczesnej, w y raża się w te n sposób: „ E u r o p a u p a d ł a w r a z z P o l s k ą “ 18. G eorg B randes m ówi, co n astęp u je:

Polska jest jednoznaczna z naszą nadzieją czy też iluzją o postępie kultury w naszej epoce. Jej przyszłość pokrywa się z przyszłością cy ­ w ilizacji. Jej ostateczny upadek byłby jednoznaczny ze zw ycięstw em nowoczesnego m ilitarnego barbarzyństwa w E u rop ie19.

S noilsky rów nież czuł i rozum ow ał w ten w łaśnie sposób. O p ra ­ wdziwości ty ch uczuć m ówi jego poezja, a jeżeli by ła w niej poza — to i ona by ła szczera. Że nie zawsze ta poezja budziła ró w n y o d ­ dźw ięk w gronie najbliżej stojących przyjaciół, w idzim y z n a stę p u ­ jących w y jątk ó w z protokołów zebrań N am nlösa S ällskap et (Bez­ im ienne Tow arzystw o): Snoilsky d eklam ow ał ze łzą w oku poem at o Polsce. G dy skończył, w y p ili w szyscy z w ielkim uniesieniem skal (zdrowie) za uciśniony k raj i naród. Ta scena d a je doskonałą c h a ra k te ry sty k ę sytu acji. In n y protokół podaje: Snoilsky czytał Na św ięto Polski. K olega Вjorek zauw ażył ironicznie:

[poemat jest] przesadny i niepraktyczny i dla hrabiego Snoilskiego w najwyższym stopniu niewygodny, gdyż po napisaniu takiej pieśni trudno sobie wyobrazić, by autor nie czuł obowiązku pojechania do Polski i w alczenia osobiście 20.

Snoilsky odpow iedział spokojnie, że m a zam iar zostać w dom u. Snoilsky w yobrażał sobie sw oją rolę poety w te n sposób, że stan ie się sum ieniem narodu szwedzkiego i że jego poezja „p o ru ­ szy tro n y “ . Je d n ak ż e szereg n astęp n y ch la t w ykazał z coraz to bo­ 18 Cyt. za: J. S. W o r m - M i i l l e r , Samtiden [Współczesność]. Oslo 1939, s. 431 i n.

19 G. B r a n d e s , In dtryk jra Polen [Wrażenia z Polski]. W wyd.:

Samlede Skrifter. T. 3. Kobenhavn 1902, s. 95.

(14)

P R O B L E M Y M IC K IE W IC Z O W SK IE W SZ W E C JI 123

leśniejszą w yrazistością, że złudzenia m łodości m iały m ało z rze­ czyw istością wspólnego. Po dług o letn im pobycie za g ranicą i pow ro­ cie do Szw ecji w 1887 r. k o n statu je Snoilsky chłodny d y stan s m ię­ dzy sobą a narodem . W społeczeństw ie zn ajd u je reakcjonizm , zm a­ terializow anie, sceptycyzm . Z listu (z 28 lipca 1887) do E stlan dera, najbliższego p rzyjaciela, m ożem y wyw nioskow ać, że m arzeniem jego m łodości było spełnienie ro li „wieszcza naro d u szw edzkiego“ . Pisze: „Z upełnie inaczej je st w F inlandii, gdzie R uneberg podczas ty lu la t klęsk i b y ł niep isaną k o n sty tu c ją k ra ju , jego otuchą i tw ier­ d z ą “ . D ośw iadczenia późniejsze zm usiły Snoilskiego do pożegnania się z am bicjam i spełnienia roli R uneberg a w swoim społeczeństwie.

W ty m , co S noilsky m ów i o stosunku fińskiego poety do swego narod u , m am y p aralelę do polskiej rzeczywistości, a w dążeniach młodego poety szw edzkiego w idzim y podobieństw o do am bicyj M ickiewicza, Słow ackiego, K rasińskiego. T rudno tu u k ry ć zdziw ie­ nie, że S noilsky nie znalazł k o n tak tu z polskim i wieszczam i i p rzy ­ w ódcam i narodu.

Pow yżej przytoczone fa k ty z życia Snoilskiego i jego stosunku do otoczenia prow adzą nas do następ u jącej konkluzji: n aró d szwedz­ ki nie jest skłonny do w ia ry w „wieszczów“ i do w y bierania p rz y ­ wódców spośród poetów . Po pierw sze dlatego, że p a trz y trzeźw o na sw oją politykę, po d ru g ie — m ając w łasne państw o, w olne i sam o­ dzielne, nie m iał zapotrzebow ania na tego rodzaju wodzów ducho­ w ych, jac y w ystępow ali w F in lan d ii i Polsce.

Pod ty m w zględem n ie m a zatem p u n k tó w stycznych m iędzy P olską a Szw ecją. N atom iast Szw ecja, ja k poprzednio, tak i tym razem , zbliża się do P olski na gruncie bardziej uchw y tny m , re a l­ n y m i prak ty czn ym .

W okresie pow stania styczniow ego re je s tru je się, ja k to już po­ przednio zaznaczyłam , ogólne zainteresow anie, co w ięcej, niezw ykle życzliw e n astaw ienie do w alczącego o wolność n aro du polskiego. P o lity k C arl H allendorff tra fn ie szkicuje ów czesny obraz Szwecji:

Trudno jest dać sprawozdanie z akcji Szw edów w niesieniu pomocy Polsce w roku 1863. Tego rodzaju relacja byłaby niezm iernie rozciągłą kroniką, zawierającą co prawda w iele nazw m iejscowości, ale o mniej w ięcej tej samej treści dla każdej z tych m iejscowości. Nie było m ia­ nowicie m iasta czy m iasteczka, gdzie by nie było kom itetu pomocy dla Polski. W różnych formach: zbiórki, bazary, koncerty na cel dobroczynny, odczyty, tu i ówdzie wiec, zebranie dyskusyjne. Rodziny organizowały prywatne zebrania towarzyskie, podczas których rw ało się szarpie i przy­ gotowyw ało opatrunki. W ten sposób pow stałe znaczne zapasy materiału

(15)

124 A P O L O N IA Z A L U S K A -S T R Ö M B E R G

sanitarnego posyłano do Polski, daleką drogą okrężną przez Kraków, wraz ze znacznym i sumami pieniężnym i. W akcji tej brały udział osobistości w ybitne i popularne, cieszące się nierzadko europejską sławą. Do tych należy na przykład Frederika Bremer. Jej gorliwość w urządzaniu koncertów na rzecz powstańców, w w ysyłce opatrunków i pieniędzy jest ogólnie znana. Nazw iska można by tu mnożyć tak samo jak nazwy m iast i okręgów, ale w ystarczy ograniczyć się do skonsta­ towania, że odezwy i słow a zachęty do pomocy Polsce znajdowały w szędzie żyw y oddźwięk 21.

H allend o rff pisze w dalszym ciągu, że nie skończyło się jed n ak na ty ch „n iew in n y ch “ próbach pom ocy, lecz staran o się wciągnąć Szwecję do ak cji in n y ch p ań stw europejskich, m ającej na celu w y­ w arcie p resji na Rosję. U siłow ano rów nież uczynić ze Szw ecji bazę pom ocy zbrojnej na w zór K rakow a i g ran icy austriackiej. N astro je propolskie b y ły w Szwecji tak silne, że w rezultacie u jaw n iły się w radzie p aństw a w form ie w niosku do rządu o interw en cję dyp lo­ m atyczną w spraw ie Polski. Rząd tym czasem zajm ow ał stanow isko w yczekujące. To polonofilskie nastaw ienie dało się później Szw ecji ze stro n y rządu rosyjskiego n iep rzy jem n ie w e znaki p rzy różnych okazjach.

Życzliw e dla P olski n astro je, przy b ierające nieraz spontanicz­ ne form y, w yw oływ ały u w ielu reak cję ty m większego chłodu, rezerw y, racjonalizm u. O rganem g ru p u ją c y m um ysły o ty m n a ­ staw ieniu je s t przede w szystkim S v e n s k a F a m i l i j - J o u r - n a l e n ( S z w e d z k i Ż u r n a l R o d z i n n y ) , gdzie pod rokiem 1863 czytam y zdanie, że Polacy sam i zaprzepaścili swój k ra j, bo zawsze b rak im było zgody, że niezdolni byli do stw orzenia w ła ­ snej k u ltu ry , że pow stania polskie b y ły niepotrzeb ny m i zryw am i, nie liczącym i się z rzeczyw istością i przynoszącym i więcej szkody niż pożytku. Tam też czytam y, że P olska należy do epoki m inionej, bez w zględu na to, ja k donośnie Polacy głoszą współczesne hasła wolności, że Polska może egzystow ać jed y n ie jako część stanów zjednoczonych słow iańskich, gdyż do istn ienia jako sam odzielne państw o b ra k jej podstaw ow ych zalet. Z arzuca się wreszcie Polakom w iarę w to, że cudem m ożna zdobyć wolność i Rzeczpospolitą.

T en ostatn i zarzut jest bardzo ch arak tery sty czn y . S potykam y się z nim najczęściej w w ypow iedziach szw edzkich o spraw ie pol­ skiej. N aród szwedzki, opierający sw oją m yśl polityczną na jak 21 C. H a l l e n d o r f f , lllusioner och verklighet. Studier över den skan- dinaviska krisen, 1864 [Złudzenia i rzeczy wistość. Studia nad kryzysem skandynawskim , 1864]. Stockholm 1914, s. 76—77.

(16)

P R O B L E M Y M IC K IE W IC Z O W S K IE W SZ W E C JI 125

najdalej p o su n iętym realizm ie, zarzuca Polakom nieliczenie się z rzeczyw istością, budow anie na podstaw ach fan tazji. N aw et n a j­ bardziej życzliw i n am pisarze w yrażają z tego w łaśnie w zględu scep­ tycyzm co do pow odzenia spraw y polskiej. E llen K ey, porów nując Polskę z F in lan d ią, k tó rej w aru n k i b y ły identyczne z w a ru n k a m i n a ­ szego k ra ju i gdzie rów nież „polityka stała się poezją“ , pisze:

Z iluż korzystnym i czynnikami może liczyć się Finlandia, gdy chodzi o m ożliwości podobnego oporu i w ytrzym ałości w podobnych w arun­ kach! Cnoty charakteru narodowego polskiego były niem al równie nie­ bezpieczne dla istnienia narodu, jak jego błędy, natom iast błędy narodu fińskiego w tym wypadku są równie korzystne, jak jego cnoty -2.

Po u padku pow stan ia 1863 r. przestano się interesow ać Polską. A lfred J e n s e n 23 tw ierd zi słusznie, że to zainteresow anie, jak ie się p rzejaw iło w litera tu rz e , płynęło z uczucia, a nie ze znajom ości k ra ju , narodu, lite ra tu ry i k u ltu ry . Z obojętnienie dla spraw polskich idzie w p arze z przygaśnięciem szw edzkich ideałów liberalnych. E k lu n d 24 ta k c h a ra k te ry z u je ówczesne społeczeństw o szwedzkie: składa się ono z dw óch w arstw . P ierw sza w arstw a — to ludzie przeciętni, k tó rz y uw ażają, że sam opoczucie wówczas je st najlepsze, gdy się nie m a tzw . „przeko n ań “ ; ich zdaniem jest rzeczą n iep ra k ­ tyczną zajm ow anie jakiegokolw iek stanow iska w spraw ach politycz­ nych, socjalnych i m oralnych, bo to pociąga za sobą niep rzy jem ne skutki. D ruga w arstw a — to daw ni liberałow ie lat sześćdziesiątych, entuzjaści postępu i wolności. Lecz ludzie ci, doszedłszy do d o jrza­ łego w ieku m ęskiego, stali się, ja k się okazało, bezradni, bezsilni pod każdym w zględem i niezdolni do w idzenia rzeczyw istości taką, jaką ona była. B ezw ładni w tedy, gdy zachodziła potrzeba — przed schyłkiem stulecia — ujęcia owej rzeczyw istości silną dłonią i n a ­ dania jej lepszej form y. Siłą in erc ji tk w ili oni w daw nych ideałach i z m elancholią p a trz y li wstecz, na lata bu jn ej młodości, kiedy w szystkie ideały b y ły ta k bliskie realizacji. Ta bezsilność i rozczaro­ w anie zn ajd u je, zdaniem E klunda, w ym ow ny w yraz w znanym i cytow anym liście Snoilskiego do B randesa:

22 E. K e y , I Finland och i Ryssland [W Finlandii i w Rosji]. Stock­ holm 1900, s. 147.

23 A. J e n s e n , Polonica w szw ed zk iej literaturze. II. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , IX, 1910, s. 304.

24 J. A. E k l u n d , Man mäste välja [Należy wybrać], W publikacji:

(17)

1 2 6 A P O L O N IA Z A Ł U S K A -S T R Ö M B E R G

Ach, jakżeż bardzo oddaliliśm y się od r. 1863, kiedy to w m łodzieńczym uniesieniu m arzyliśm y o uwolnieniu P olsk i m ieczem i kosą! Lecz n i e w t e n s p o s ó b ma się to stać, ale na drodze innej, w e w n ę t r z n e j , przez cichą, nieustanną w ojnę przeciw Sybirow i zastoju w e w szystkich k rajach 25.

E k lun d k o m en tu je pow yższy u ry w e k listu w te n sposób, że id e- alista-lib erał la t sześćdziesiątych, znużony w alką z w iatrak am i, od­ suw a m om ent realizacji snów o w olności n a czas bliżej nieokreślony. Tak je st w ygodniej i nie trzeba sobie czynić zarzutów , że się cał­ kiem zrezygnow ało.

J e s t bardzo praw dopodobne, że tego rod zaju sposób m yślenia m iał m iejsce w pew nej gru p ie d aw n ych idealistów , jed n a k w ty m w ypadku E k lu n d popełnia błąd, podając u ry w e k listu bez zw iązku z całością i n aciągając go do sw ojej teorii. W rzeczyw istości w liście Snoilskiego jest m ow a o czym ś d iam e tra ln ie przeciw ny m niż żale za m inioną złudą i rezygnacja. C zytam y m ianow icie w dalszym ciągu listu, że owa cicha a n ieu sta n n a w alka pow oli p o stęp u je n a ­ przód, że tego, kto stoi z dala od w ydarzeń, ogarnia czasem z w ą t­ pienie, gdy nie d an e m u jest przeżyć takiego rok u ja k 1789. Nie­ m niej jed n a k ludzkość idzie naprzód, choć in n ą drogą, drogą p o z y ty ­ w izm u i p racy od podstaw . Tę now ą rzeczyw istość w łaśnie u kazu je B randes. S noilsky pisze swój list, by podziękow ać B randesow i za p rzysłanie książki I n d tr y k fra Polen (W rażenia z Polski). P rzy taczam jego początek, bo ton, w jak im S noilsky zw raca się do B randesa, jest znam ienny, a tre ść dotyczy stosunku całej ówczesnej szwedzkiej w arstw y k u ltu ra ln e j do B randesa.

Spraw ił m i P an prawdziwą radość, przesyłając mi swoje wrażenia z Polski, które czytałem z żyw ym zainteresowaniem , często ze w zru­ szeniem. Pan ma dziwną zdolność rozpalania i w praw iania w uniesie­ nie. Obcując sam na sam z Twoim geniuszem, czuję się podniesiony na duchu, tak jak w obcowaniu z prawdziwą poezją, a prócz tego, i równocześnie, odnoszę korzyść z aktualności i prawdy. W ielkie naukowe ■ księgi podają fakty i dane rzeczowe — Pan oddaje ducha i kolor. A to

jest w ięcej. Na w spółczesną Polskę patrzę teraz Pana oczym a2e.

Cały św iat literack i i k u ltu ra ln y szw edzki b y ł podówczas pod w pływ em i urok iem B randesa. O n w łaśn ie b y ł je d y n y m człow ie­ kiem , k tó ry w latach siedem dziesiątych otw orzył na oścież drzw i 26 Cyt. za: R. G -son B e r g , Carl S noilsky och hans vänner [Karol Snoil­

sk y i jego przyjaciele]. Stockholm 1917, s. 321.

(18)

PR O B L E M Y M IC K IE W IC Z O W S K IE W S Z W E C JI 127

do E uropy, b y stam tąd pow iał now y p rąd na Północ, k tó ra istotnie, po burzliw ych przeżyciach lat sześćdziesiątych, zasklepiła się w izo- lacjonizm ie, zastygła w d ro b ny ch gospodarczych tro sk ach , tk w iła w daw no przebrzm iałym i n ieak tu aln y m ro m an ty zm ie i reak cjon iz- m ie i pozostaw ała w tyle, nie biorąc udziału w życiu ośrodków k u ltu ra ln y c h ko n ty n en tu . B ran des przez sw oje sław ne w ykłady, d ru k ow an e pod w spólnym ty tu łe m H o vedström nin ga r i det 19-de aarhundradets littera tu r (G łów ne p rądy w litera turze polskiej X I X w., 1873— 1890), ukazał now e p e rsp e k ty w y i stał się łączni­ kiem m iędzy k ra ja m i Północy a resztą E uropy . W łaśnie B randes zw rócił oczy w szystkich znów n a Polskę, d ając po raz pierw szy g ru n tow n e in fo rm acje o w szelkich zagadnieniach i sp raw ach a k tu ­ alnych, op arte n a znajom ości podłoża k u ltu ra ln e g o polskiego. W jego książce I n d tr y k fr a Polen spotkały się też k ra je nordyckie po raz pierw szy z M ickiew iczem i zaznajom iły się z jego pism am i.

T rudno bow iem , b y się ktokolw iek m ógł zaznajom ić z Polską i jej piśm iennictw em n a podstaw ie h isto rii lite ra tu ry L énstrôm a, gdy po przebrnięciu trzech stro n suchego re je s tru 62 polskich naz­ w isk — takich, ja k (zachow ujem y pisow nię L énstrôm a): M ichael R ey z Nagłowic, G rechow ski, T w ardew ski, N arubczew icz, Faliński, Dm ockowski, Słow achi, G orechi — dow iedział się, że „najw iększym i z najnow szych poetów są: K arp iń sk i, W oronicz, Niem cewicz i M i- chiew icz“ . N aiw na in form acja, że M ickiewicz uchodzi za n ajw ięk ­ szego obecnie w E uropie liry k a, że je st „przyw ódcą rom anty kó w w Polsce“ , albo zdaw kow e pow iedzenie, że „pisał p ięk ne w iersze liryczne i epiczne“ — nie przyczynią się do pogłębienia wiadom ości o polskim wieszczu. M ożliwie najbard ziej u tk w i w pam ięci szczegół, że książę G olicyn faw oryzow ał M ickiew icza w M oskwie i zabrał go z sobą do P e te rsb u rg a 27. J e s t rzeczą jasn ą, że dla L énstrô m a łaska m on archy i p o ten ta ta in ną m a w ym ow ę niż dla Polaka, k tórego za­ bo ry i prześladow ania nauczyły odm iennego w artościow ania. A ni L énstrôm , ani n ik t z jego w spółczesnych nie m iał pojęcia o specy­ ficznych w aru n k ach i w y n ik ającej z nich m entalności polskiej. G dy­ b y się zatem naw et zetk n ął z dziełam i M ickiewicza, zrozum iałby m oże słow a, ale nie zrozum iałby tre śc i i ducha jego dzieł.

Tę specyficznie polską pogardę dla b lic h tru i łaski pańskiej, 27 C. J. L é n s t r ô m , Handbok i Poesiens Historia [Podręcznik historii

(19)

1 2 8 A P O L O N IA Z A L U S K A -S T R Ö M B E R G

zwłaszcza gdy p an był obcy, zauw ażył i podniósł po raz pierw szy dopiero B randes. Podczas swego pierw szego p obytu w Polsce w r. 1885, będąc w W arszaw ie na raucie, gdzie się zgrom adzili n a jz n a ­ k om itsi ludzie ówczesnego społeczeństw a, zauw ażył ku sw em u w iel­ k iem u zdziw ieniu, że n ik t z Polaków’ nie m iał orderów . D ow iedział się p rzy tej sposobności, że ta k dekoracje, ja k uniform nie są odzna­ czeniem w pojęciu P olaka i że poczucie honoru i zasługi w in ny sposób się w yraża w naszym społeczeństw ie. D oskonale m u to zo­ brazow ała h isto ria o chłopczyku, k tó re m u grożono, że jeżeli będzie niegrzeczny, to m u powieszą o rd er n a szyi. Groźba pom agała na­ ty ch m iast.

R zeczywiście nie ma nic bardziej wychow ującego dla społeczeństwa jak fakt, że nikt z zasłużonych m ężów nie otrzymuje odznaczeń, tytu ­ łów, orderów, poniew aż odznaczenia za oficjalnie uznane zasługi są [lub raczej były za czasów zależności politycznej, czyli niewoli] dowodem hańby, podczas gdy oficjalny znak hańby, kaftan w ięźnia politycznego, uważany jest za honorowe od zn aczenie28.

Z atrzy m ałam się dłużej nad tą spraw ą z tego w zględu, że za­ uw ażyłam , iż cudzoziemiec, k tó ry nie zw róci uw agi n a to szczególne n astaw ien ie opinii polskiej, nie zrozum ie D ziadów i w ielu innych dzieł polskich (do tego tem a tu pow rócę p rzy om aw ianiu Jensenow - skiego ujęcia Dziadów).

J e s t w iele rzeczy specyficznie polskich, na k tó re oko cudzo­ ziem ca było ślepe. D opiero n iezm iernie w rażliw a in tu icja B ra n d e ­ sa i jego zm ysł psychologiczny dostrzegły i u jaw niły to, co dla n as samo przez się jest zrozum iałe. B ran des widzi w yraźnie nasze ,,aż do przesady rozbudzone poczucie narodow e“ 29. K o n statu je on, że każde m ieszkanie p ry w a tn e w Polsce jest (a raczej było w ów ­ czas — A. Z.) m uzeum pam iątek narodow ych, i że oczy Polaka ze w zruszeniem i czułością spoczyw ają na obrazach historycznych p rzedstaw iający ch sceny z pow stania, a nieraz naw et łzą się za- sn u w ają, oglądając zabaw ne po trosze un ifo rm y żołnierzy z daw nych czasów. B randes m a tę w nikliw ość, jak iej brakow ało B ergstran do- w i, gdy w przyśpieszonym tem pie opuszczał K raków , poirytow any polskim zagłębianiem się w p am iątkach.

28 G. B r a n d e s , In tryck frân Polen. [Tłumaczenie z duńskiego na szwedzki K a r l a V i s e n ] , Stockholm 1890, s. 41.

(20)

P R O B L E M Y M IC K IE W IC Z O W SK IE W SZ W E C JI 12 9

5. G eorg B randes i A lfred Jen sen o M ickiewiczu

U w ażam za konieczne pokrótce zreferow ać te zagadnienia, k tó re B ran des p rzed staw ia jak o specjalnie polskie i na k tó re często p a ­ trz y przez p ry z m a t M ickiewicza. Dopiero po ty m przygotow aniu m ogli D uńczycy, Szw edzi i N orw egow ie p rzystąp ić do zgłębiania M ickiewicza. B ran d es je st długo a k tu a ln y i cytow any jako a u to ry ­ tet. Jeszcze w r. 1917 M arika S tie rn ste d t opiera się na nim , c y tu ­ jąc jego znane orzeczenie, że Pan Tadeusz je st jed yną udaną epopeją, jak ą w ydało X IX s tu le c ie 30.

G łów nym źródłem wiadom ości o Polsce w Szw ecji w końcu ubie­ głego i na początku bieżącego stulecia było dzieło B randesa I n d tr y k fra Polen, któ reg o przek ład ukazał się już w rok po w yjściu z d r u ­ ku oryg inału w ro k u 1889. M niejszem u gron u literackiem u znane b yły szkice o Polsce, pojaw iające się w pism ach duńskich od r. 1885,

czyli w czasie pierw szego, trzym iesięcznego pobytu B randesa

w Polsce 31.

B randes przedsięw ziął podróż do Polski nie bez przygotow ania, jak w ielu innych. Jeg o oczytanie, nie ty lko w dziedzinie literackiej, je s t zdum iew ające. P o ró w n u jąc d aw niejsze c h a ra k te ry sty k i Polaków z w łasnym i spostrzeżeniam i usiłuje on dociec, w jakiej m ierze w a­ ru n k i zm ieniły c h a ra k te r Polaka, w jak i sposób obce panow anie rozw inęło pew ne now e cechy, a p rzy tłu m iło inne.

W narodzie polskim — czytam y — je st w iele cnót heroicznych, rycerskich, w spaniałych, ale niepożytecznych, daleko m niej n a to ­ m iast cnót pożytecznych, obyw atelskich. L ud zapalny i n iep rak ty cz­ ny, w spaniałom yślny i nieobliczalny, skłonny do przepychu i po­ w ierzchow ny, p ełen życia i lekkom yślności, lud, k tó ry zawsze czuł odrazę do surow ej i nudnej pracy i zawsze m iał upodobanie w d u ­ chow ych rozkoszach, silnych i pięknych, a przede w szystkim ko­ chał niezależność aż do szaleństw a, w olność aż do liberu m veto.

Gdy B randes m ów i o bezowocnych zm aganiach Polaków w le ­ gionach N ąpoleona, c h a ra k te ry z u je ich jako lekki i łatw o w iern y lud 30 M. S t i e r n s t e d t , Polens Rätt [Polska racja stanu]. Stockholm 1917, s. 26.

31 W pracy niniejszej cytuję w edług przekładu szwedzkiego z r. 1890, ażeby korzystać z tego samego źródła, jakie było dostępne szerokiemu ogółow i szwedzkiem u, i pow ołuję się na oryginał tylko wówczas, gdy tłu ­ maczenie od niego odstępuje.

(21)

130 A P O L O N IA Z A L U S K A -S T R Ö M B E R G

żołnierski, zawsze gotow y oddać życie za obiecankę, k tó rej n ik t nie m a zam iaru dotrzym ać. Z tego w y snu w a wniosek:

Taki m łodzieńczy czy dziecinny entuzjazm, jako żywo, nie jest twórczym i warującym egzystencję elem entem w w ielkiej w alce naro­ dów o życie, w epoce przem ysłu i m ilitaryzmu. Polak nie czuje się dobrze w zetknięciu się z oszczędnością, w ytrw ałością, dyscypliną, um ia­ rem i m ieszczańską pilną starannością — tym i w szystkim i w łaściw o­ ściami, które zapewniają byt i egzystencję jednostek i społeczeństw 32. B randes unaocznia swoim czytelnikom , w ja k i sposób zab ory przy czy n iły się do zjednoczenia naro du . My, Polacy, fa k ty te do­ brze znam y, byłoby więc bezcelowe je pow tarzać. A u to r w ielu p rzy kład am i obrazu je, do jakiego stopnia n aró d zlał się w jed n ą ca­ łość: n aw et różnice w yznaniow e sta ły się nieistotne. C y tu je tu ta j M ickiewicza, k tó ry już w r. 1834 by ł św iadom zatarcia d aw n y ch niechęci w yznaniow ych w obliczu w spólnej spraw y, w p row ad zając postać Ja n k ie la , k tó ry „ojczyznę jak o P o lak kochał“ .

W ty m m iejscu p ragnę podkreślić silnie, co następ uje. B randes jest pierw szym ze skandynaw skich pisarzy, dla k tórego M ickiewicz je s t żywy. Z M ickiewiczem liczy się on tak, jak np. ze Św iętochow ­ skim i in n y m i współczesnym i sobie działaczam i politycznym i. D la nas, Polaków , M ickiewicz je st żyw y i dlatego w y d aje nam się, że każdy pow inien go pojm ow ać w ta k i sam sposób. Tak je d n a k nie jest w rzeczyw istości, gdyż ani Szwedzi, ani D uńczycy, ani N or­ wegow ie żadnego ze swoich ro m an ty k ó w w ten sposób nie tra k tu ją . S kandynaw scy poeci stali na P arn asie i na sp raw y bieżące nie m ieli w pływ u ani za życia, ani — ty m bardziej — po śm ierci.

B randes porów n u je z M ickiewiczem pierw szych co do ran g i po­ etów narodow ych: szwedzkiego T egnéra i duńskiego O elenschlägera. Zachodzi tu ta różnica, że obaj nordyccy poeci oddali swój ta le n t dla u św ietnienia swoich narodów , w y b ierając w ty m celu te m a ty z h i­ storii bajecznej lu b z bardzo odległej p ranordyckiej epoki, nigdy, albo nieom al nigdy, nie podnosząc do ran g i poezji w ydarzeń, k tó re

32 B r a n d e s , op. cit, s. 39. Sąd ten jest niesłychanie typow y dla m en ­ talności narodów nordyckich, spotykany u wszystkich, którzy później pisali o Polakach (Alfred J e n s e n, Ellen K e y , Frederik B ö ö k i w ielu innych). Jedynie A nton N y s t r ö m wyróżnia się w tym szeregu, dając charakte­ rystykę cnót polskich taką, jaka odpowiadała jego szwedzkiem u ideałow i: mówi, że Polacy w yzbyli się już w szystkich wad, które doprowadziły ich do upadku (Polen och dess aterupprättande [Polska i j e j restytucja]. S tock ­ holm 1916, s. 3—4).

(22)

P R O B L E M Y M IC K IE W IC Z O W S K IE W SZ W E C JI 131

sam i przeżyw ali i k tó re dla n arodu m ają a k tu a ln e i żyw otne zna­ czenie. Z upełnie inaczej je s t u M ickiew icza i na ty m — oznajm ia, to B randes sw oim czytelnikom jako nowość — zasadza się wyższość M ickiewicza nad narodow ym i poetam i nordyckim i.

Ten w łaśnie stały k o n tak t z chw ilą bieżącą i z ludźm i żyw ym i u M ickiewicza i u in ny ch polskich poetów sp raw ia, że ich poezja m a dziś jeszcze w ydźw ięk n iejako w spółczesny i ak tu aln y . Jeżeli Mic­ kiew icz sięga do tem ató w przedh isto ryczn ych albo średniow iecznych, ja k w G rażynie albo w K onradzie W allenrodzie, to jed y n ie w ty m celu, aby ty m swobodniej móc potraktow ać zagadnienia aktualne. Jeżeli się porów na T egnéra A x e l i M ickiewicza G rażynę, dw a poe­ m aty, k tó ry ch form a zew nętrzna jest zapożyczona z B yrona i k tó ­ ry ch treść jest podobna — kobieta w m ęskim p rze b ra n iu prow adzi w ojsko podczas b itw y — to różnica je st przede w szystkim ta, że u T egnéra nie m a najlżejszego naw et cienia aluzji do w spółczes­ ności, najsłabszego bodaj napom nienia czy ostrzeżenia o a k tu aln y m zab arw ien iu politycznym . Tak samo m a się sp raw a z in nym i boha­ te ra m i pranordyckim i. N ajsław niejszy z nich, Helge O elenschlägera, jest ty pem zdrow ego m łodego człowieka, wesołego, chętnego do b ó j­ ki, ciekawego dalekich k rajów , w grun cie rzeczy dobrodusznego, n a ­ w iązującego p rzelo tn e stosunki z sy renam i m orskim i i ziem skim i. F rith io f T egnéra jest tak im sam ym ty p em konw encjonalnopoetyckim i jego rola w odniesieniu do ak tu aln ej p o lityki ówczesnej jest, m ożna powiedzieć, rów na zeru.

D alej zauw aża B randes — co dla n as nie je st nowością, natom iast jest nią w najw yższym stopniu dla d u ń sk ich i szw edzkich czytel­ ników — że polski rom antyzm w bez porów nania w iększym stop­ n iu p rzery w a tam y w szelkich w zględów, o bejm u je daleko szersze kręgi, o w iele ściślej w iąże się z rzeczyw istością niż w in n ych k r a ­ jach, a pow odem tego jest klęsk a narodow a, k tó ra ab sorbu je i łączy w szystkie um ysły. G dy tym czasem nord y ccy ro m antycy , z obaw y i resp ektu w obec swojej uregulow anej i zorganizow anej fabry cz­ nej i zm echanizow anej rzeczyw istości, cofali się w stecz do p reh istorii i dając poem aty opisowe, ja k R o lf K ra ke i F rithio f, tw orzyli dzieła 0 w zględnej w artości, nie m ającej zw iązku ani cech podobieństw a z epoką, k tó rą rzekom o obrazow ały.

Rola geniusza w narodzie jest odm ienna w Polsce niż w k ra ja c h skandynaw skich. G enialnością — m ów i d u ń sk i k ry ty k — jest tu ta j podniesiona do potęgi m iłość ojczyzny, d ająca poecie n atchn ienie 1 głębię i kładąca w usta słowa, k tó re p o ry w ają i d a ją rząd dusz.

(23)

132 A P O L O N IA Z A Ł U S K A -S T R O M B E R G

B randes ko m en tu je słowa K onrada: „N azyw am się M ili jon, bo za m ilijony kocham i cierp ię“ — w y jaśn iając utożsam ienie K o nrad a z M ickiewiczem i tra k to w a n ie M ickiew icza jako przez Boga zesłane­ go przyw ódcę narodu. B randes dobitnie w yraża swój pogląd n a róż­ nicę ideologiczną w pojm ow aniu geniusza przez Polaków i S k a n ­ dynaw ów w konkluzji:

Nie jest to owo beztroskie nordyckie pojęcie geniusza jako w ybrań ­ ca szczęśliwego losu, cudem i bez trudu znajdującego to, czego mędrcy na próżno szukają 33.

W cytow anym dziele B ran desa sp oty kam y się z M ickiew iczem żyw ym . A u to r docenia w całej pełni w ysoki stopień w p ły w u M ic­ kiew icza n a k ształtow anie się polskich przek on ań politycznych i pojęć ideologii narodow ej, plem iennej i ogólnoludzkiej.

P osłuchajm y, co m ów i o rom antyzm ie i problem ach specyficznie polskich na tle ro m an tyzm u w ogóle.

R om antyzm polski to nie to samo co rom anty zm w N iem czech, gdzie ów ru ch literack i opanow ał apolityczne życie m ałom iastecz­ kow e i zespolił się z bliżej n ieokreślonym idealizm em ; nie to co rom antyzm w A nglii, k tó ry się n a tk n ą ł na opór zm ysłu p rak ty czn o - ści i użyteczności w szerokich m asach narod u i zaw arł przym ierze z p ran o rd y ck im um iłow aniem swobody indyw id ualn ej; nie to samo co ro m an ty zm w e F ra n cji, gdzie łaciński klasyczny elem ent je st n a ­ rodowi w rodzony, a rom an tyzm był ty lko k ró tk o trw a ły m litera c k im kieru nk iem . R om antyzm polski zespolił się z a k tu aln ą spraw ą n a ro ­ dową, stanow iąc cechę, k tó ra uderza i dziw i obcego czytelnika: p rz y ­ b rał fo rm y jak n ajd alej posuniętego realizm u, gdzie, ja k w scenie Salonu w arszaw skiego, rzeczy, k tó re się działy — powiedzieć m oż­ na — tego samego dnia, zostały na gorąco w cielone do poezji. J e s t to isto tn ie sensacja nie lada dla nordyckiego k ry ty k a , k tó rem u w ła ­ sna lite ra tu ra rom antyczn a nie dała głębszych doznań niż nasze pseudoklasyczne K oźm ianow e dekokty m itologiczne. B randes dosko­ n ale tłu m aczy prozą Salon w arszaw ski i podaje niezm iernie ciekaw e p u n k ty w idzenia. Bezsprzecznie m iał on podczas sw ych k ilk a k ro t­ nych w ielom iesięcznych pobytów w Polsce często okazję p rzeżyw a­ nia osobiście, na żywo, M ickiewiczowskiego salonu z Dziadów.

W dalszym ciągu czytam y u B randesa, że ro m an ty zm polski p rz y ­ ją ł w łaściw ą sobie postać rów nież dzięki dw om n astęp u jący m czynnikom : po pierw sze dlatego, że katolicyzm w Polsce m a sw oisty

(24)

P R O B L E M Y M IC K IE W IC Z O W S K IE W SZ W E C JI 1 3 3 ch arak ter, po drugie, że podw ójne przeciw ieństw o — klasycyzm u w stosunku do ro m an ty zm u , i liberalizm u w stosun k u do konserw a­ tyzm u — nie istniało i nie kom plikow ało zagadnienia w Polsce. W e F ran cji np. podejrzew ano rom an ty k ó w o w rogie nastaw ienie do ośw iaty, a n aw et o legitym izm . G łów nym w rogiem rom antyzm u był lib erał A rm an d C arrel, przyw ódca fran cuskich republikanów . W Polsce m iała się rzecz odw rotnie, klasy kam i b y li konserw atyści, profesorow ie uniw ersyteccy, zw olennicy ładu i porządku, naw et w politycznym znaczeniu, n atom iast rom antyzm em objęta była opo­ zycyjna młodzież.

J e s t n a p raw d ę zadziw iające, jak B randes n a u c z y ł s i ę m y ­ ś l e ć k a t e g o r i a m i p o l s k i m i . M am tu znów głów nie na m yśli liczenie się z M ickiewiczem jako po litykiem m ający m w pływ n a ówczesne społeczeństwo. Oto na p rzy k ład om aw ia B randes a k tu ­ alne w latach siedem dziesiątych i osiem dziesiątych ugrupow ania polityczne, m ianow icie pozytyw istycznie nastaw ion ą m łodzież, goto­ wą w szystko poświęcić na ołtarzu w iedzy i postępu, oraz p a trio ­ tów , katolicką g ru pę konserw atyw n ą. K atolicyzm jest nieodłącznie zw iązany z pojęciem polskości i odgryw a rolę w u trzy m an iu n a ro ­ dowej jedności w stosunku do zaborców. S praw a kom p liku je się jed n ak przez to, że najw yższe w arstw y , k ieru jące opinią publiczną, widzą jed y n ą m ożliwość postępu w hołdow aniu now oczesnem u św ia­ topoglądow i, k tó ry nie zawsze pok ryw a się z katolicyzm em . Dobro narodow e, czy też narodow ościowe, kazało w ielu n ajp ierw szym m ę­ żom polskim , ja k np. Sienkiew iczow i, w yrzec się rad ykalizm u i zbli­ żyć się do katolickiego konserw atyzm u. B randes, należący do ra ­ d ykałów skandynaw skich, dzieli ze Św iętochow skim niepokój, że „jeżeli Polska pójdzie w iernie śladam i M ickiewicza, to może pozostać w ty le zam iast wziąć udział w postępie Z achodu“ 34.

W inn ym m iejscu w yraża B randes n a literack ich przesłankach opartą hipotezę, że gdyby M ickiewicz i polscy poeci rom antyczni zam iast ulec w pływ ow i B yrona, k tó ry p o tra fił się zdobyć tylko na sceptyczny św iatopogląd, poddali się w pływ om Shelleya z jego k u l­ tem dla p rak ty czn ej siły czynu, wów7czas wolność ducha i sum ienia przechodziłaby obecnie — m owa tu oczywiście o czasach B rande- sa — m niej ciężką w alkę. Nie u rażając uczuć relig ijn y ch m ożna by je było ukształtow ać w te n sposób, że owo w przyszłości nieun ikn io­ ne rozszczepienie m iędzy ideam i postępu a religią byłoby m niej głębokie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kilku uczniów wybranych przez nauczyciela odgrywa treść wiersza w formie stop- klatki (nieruchoma scena z rozbrykanymi dziećmi i aniołkiem). Pozostali uczniowie mają za

żółty szalik białą spódnicę kolorowe ubranie niebieskie spodnie 1. To jest czerwony dres. To jest stara bluzka. To są czarne rękawiczki. To jest niebieska czapka. To są modne

Dowodem na to jest XIV już edycja konkursu Sukces Roku w Ochronie Zdrowia – Liderzy Medy- cyny, którego uroczyste podsumowanie odbyło się jak zwykle w Zamku Królewskim w Warsza- wie

Wpływ różnych gatunków drzew na kształtowanie się zbiorowisk grzybów ektomykoryzowych w środowisku zmienionym przez człowieka..

Konferencja „Drzewa i lasy w zmieniającym się środo- wisku”, organizowana po raz drugi przez Instytut Dendrologii Polskiej Akade- mii Nauk w Kórniku oraz Komisję Nauk

1 Więcej szczegółów na temat zakładanych celów oraz koncepcji badawczej przyjętej w pro- jekcie Spójność terytorialna Łódzkiego Obszaru Metropolitalnego przedstawiono

Jeśli nie masz jeszcze 7 lat, możesz poruszać się po drodze tylko pod opieką osoby, która ma co najmniej 10 lat.. Nie baw się z

Dla zapewnienia optymalnej opieki dziecku w szkole wskazane jest zorganizowanie apelu dla dzieci, na którym należy w przystępny sposób