• Nie Znaleziono Wyników

"Postawa ideowa Ignacego Krasickiego po roku 1780", Roman Wołoszyński, Wrocław 1953, Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Instytut Badań Literackich PAN, Studia Historycznoliterackie, t. 19, s. 126, 2 nlb. : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Postawa ideowa Ignacego Krasickiego po roku 1780", Roman Wołoszyński, Wrocław 1953, Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Instytut Badań Literackich PAN, Studia Historycznoliterackie, t. 19, s. 126, 2 nlb. : [recenzja]"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Zbigniew Goliński

"Postawa ideowa Ignacego

Krasickiego po roku 1780", Roman

Wołoszyński, Wrocław 1953,

Wydawnictwo Zakładu Narodowego

im. Ossolińskich, Instytut Badań

Literackich PAN... : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 45/3, 324-334

(2)

324

R E C E N Z J E

N atom iast w szędzie k on sek w en tn ie norm alizuje w yd aw ca k oń ców k i narzęd- nika i m iejscow nika liczby p ojed yn czej i m nogiej w ed łu g p isow n i d zisiejszej, gdy tym czasem dla w yd aw n ictw typu B i b l i o t e k i N a r o d o w e j ob o w ią ­ zuje zasada p ozostaw ien ia takich k oń ców ek , jakie w ystęp u ją w te k śc ie 3.

N ieco uw ag nastręcza kom entarz do w yd an ych tekstów . I tu obserw ujem y pew ną niekonsekw encję, w yn ik ającą zap ew n e stąd, że autor kom entarza, sam spoufalony z język iem staropolskim , n ie zaw sze trafnie odczuw a potrzebę w y ja ­ śniania czyteln ik ow i w yrazu czy zw rotu. Tak np. przy zdaniu: ,,bo co teraz ochłonie jeden zw odnik dw orski“ (s. 100) — mam y kom entarz do w yrazu „zwod- nik", natom iast pom inięto w yraz „ochłonie", choć dla przeciętnego odbiorcy В i- b l i o t e k i N a r o d o w e j na pew no n ie jest on jasny.

W ięk sze jednak zastrzeżenie budzą kom entarze rzeczow e, szczeg ó ln ie do­ tyczące różnych postaci h istorycznych. W kom entarzu do w yrazu „M achijawel" czytam y: „N iccolo M achiavelli, florentyńczyk, p o lity k i pisarz ren esan sow y, autor m. in. dzieła o w zorze p anującego, Il Principe; jego przew rotna p olityk a w eszła w przysłowie" (s. 215). O k reślenie p o lity czn y ch teorii M achiaw ella jako „przewrotnej polityki" i poprzestanie na tym określeniu jest z gruntu n iesłu szn e i m ylące. Znacznie gorzej jest z kom entarzem do Stanisław a S zczepanow skiego. Czytamy: „Stanisław ze Szczepanow a, biskup krakow ski w XI w.; p r z y p ł a c i ł ż y c i e m o d w a g ę w y p o m i n a n i a r o z w i ą z ł e g o ż y c i a k r ó l o w i i d r u ż y n i e B o l e s ł a w o w e j " (s. 229; podkr. J. P.). W tym objaśnieniu praw dziw e jest tylko, że Stanisław ze Szczepanow a b ył biskupem krakow skim w XI w., dalszy natom iast ciąg kom entarza w y w o łu je zdum ienie czyteln ik a znają­ cego historię, czytelnika zaś m niej p rzygotow an ego po prostu w prow adza w błąd. Biskup Stanisław , uczestnik sp isku organizow anego przeciw ko B olesław ow i Śm ia­ łem u, skazany za zdradę stanu na karę ob cięcia członków , zjaw ia się tu w glorii m ęczennika, tak pracow icie w praw dzie preparow anej przez Kadłubka, ale chyba skutecznie obalonej już w Szkicach h is to r y c z n y c h T adeusza W ojciech ow sk iego!

N a tej sam ej stronicy znajdujem y też kom entarz do Zbigniewa O leśn ick iego. D ow iadujem y się z niego, że O leśn ick i b y ł „biskupem krakowskim , kardynałem i p olitykiem w X V wieku". To co najm niej niew ystarczające. N ie m ożna pom inąć informacji, czyje in teresy reprezentow ał w sw ej p o lity ce O leśnicki, kom u prze­ w odził i przeciw komu w ystęp ow ał. R eprezentow ał przecież ni mniej, ni w ięcej tylko decentralistyczne tendencje oligarchii i g o tó w był całk ow icie podporząd­ kow ać polityk ę polską interesom papieskim , p rzeciw staw iał się Kazim ierzowi Jagielloń czyk ow i i jego program ow i p olitycznem u. W sw oim czasie b y ł osob i­ stością tak w ybitną, że w inniśm y o tym w kom entarzu poinform ow ać czy ­ telnika.

Jadw ig a Pie tru siewiczow a

R o m a n W o ł o s z y ń s k i , PO STAW A IDEOW A IGNACEGO KRASIC­ KIEGO PO ROKU 1780. W rocław 1953. W yd aw n ictw o Zakładu N arodow ego im. O ssolińskich, s. 126, 2 nlb. Instytut Badań Literackich PAN. S t u d i a H i s t o ­ r y c z n o l i t e r a c k i e . T. 19.

W dyskusji stanu badań nad polskim O św iecen iem Tadeusz M ikulski, m ów iąc o p oszczególn ych pisarzach, w ied zę o Krasickim o cen ił jako najbardziej dojrzałą

3 Z asady w y d a w a n i a te k s tó w staro polskic h. Z b a d a ń n a d l i t e r a t u r ą s t a r o p o l s k ą . Program i postulaty. W rocław 1952, s. 75.

(3)

R E C E N Z J E

325

do m onografii L Od tego czasu nauka o K sięciu Biskupie W armińskim w zbogaciła się m onograficznym tom em Z e s z y t ó w W r o c ł a w s k i c h , zaw ierającym kilkanaście a rty k u łó w 2, odkryw czą pracą M ieczysław a K lim owicza na temat nieznanych w ierszy K ra sick ieg o 3, studium Juliusza Kleinera o tzw . pierw szej części s a t y r 4, oraz książką Romana W ołoszyń sk iego, która jest przedmiotem nin iejszych uw ag. Jeżeli zw ażym y, że ostatnio przygotow ano do druku ed ycję obszernego w yboru pism poety, poza tym zaś m ocno zaaw ansow ane są prace nad w ydaniem korespondencji XBW, to w ogólnym bilansie dorobek kilku ostatnich lat nie jest błahy. N ajbardziej reprezentatyw ny pisarz polsk iego O św ie­ cenia znajduje się ciągle pod uw ażnym okiem historyków literatury. O czyw iście stan badań nad Krasickim, chociaż legitym uje się w ielk ą bibliografią, nie jest zam knięty n aw et dla n ajw ażniejszych pozycji jego tw órczości. Tw órczość ta w ym aga w ielu studiów , bo znaki zapytania m nożą się ciągle, k ied y chcem y stw o­ rzyć o g ó ln y obraz pisarza. W idzim y niejasne m iejsca w biografii i bibliografii, trudności w ocen ie artystycznej d zieł oraz w ich interpretacji.

Książka W ołoszyń sk iego zupełnie w yraźnie i jasno precyzuje w tytule rodzaj, zakres i cel pracy. Chodzi o interpretację id eologii dostojnika kościoła, szlach eck iego magnata i pisarza. Jest to proste i nie budzi w ątpliw ości, jeżeli m ow a o pierw szym , natom iast niepokoi takie zaw ężen ie problem atyki, k ied y cha­ rakteryzujem y pisarza, jego tw órczość literacką. D zisiaj m ów iąc o działalności literackiej Biskupa W arm ińskiego autor nie postaw iłby zapew ne w taki sposób problem u dotyczącego Krasickiego, który interesuje nas przede w szystkim jako pisarz.

Problem atykę szczegółow ą zam knął W ołoszyński w rozdziałach, które m iały w yd ob yć podstaw ow e m om enty zw rotne w działalności pisarza, ujm ując je w e ­ dług w ęzło w y ch przełom ów historycznych. Są to następujące fakty: obalenie zbioru praw Andrzeja Z am oyskiego, okres p rzygotow aw czy do sejm u w ielkiego,, sejm w ielk i i konstytucja 3 maja, insurekcja i lata po rozbiorach. Jedynie roz­ dział trzeci, Krasicki i F ry d e ry k II, w ym yka się z takiej kom pozycji i stanowi jakby w ybrany tem at z biografii XBW. Jest w nim poruszona sprawa stosunków Biskupa W arm ińskiego z królem pruskim. Rozdział ten n ie p rzylega do linii roz­ w ojow ej K rasickiego, zarysow anej w chronologicznym porządku faktów histo­ rycznych, obejm uje bow iem okres 1772— 1786, a szczególnie pierw sze d ziesięcio ­ lecie do roku 1782. W ychodzi w ięc naw et z ram narzuconych chronologią i w y ­ maga przez to oddzielnego om ów ienia.

N ad pracą W ołoszyń sk iego zaciążyła bardzo siln ie tendencja do sądzenia, że Krasicki-pisarz, bo o takim m ow a przede w szystkim , to nie tylk o sam odzielnie m y ślą cy przedstaw iciel społeczeństw a szlach eck iego, ale niem al statysta, mąż stanu, którego cała tw órczość jest i pow inna być zw iązana ściśle z w szelkim i poczynaniam i i koncepcjam i politycznym i, jakie dojrzew ały w tajnych gabine­ tach p o lity k ó w i jakie w ażyły się burzliw ie na sejm ach. Z acieśnienie takie po­ w stało, w yd aje mi się, trochę m im ow olnie, w trakcie pracy, k ied y autor — w io-1 T. M i k u l s k i , Stan badań i p o t r z e b y nauki o literaturz e w ie k u O ś w ie c e ­

nia. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , XLI, 1950, z. 3— 4.

2 Z e s z y t y W r o c ł a w s k i e , VI, 1952, nr 1.

3 M. K l i m o w i c z , N ie znane w ie r s z e Ignacego Kra sick iego. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , XLIV, 1953, z. 2.

4 J. K l e i n e r , P ie r w s z y c y k l s a t y r Kra sick iego. P a m i ę t n i k L i t e ­ r a c k i , XLIV, 1953, z. 3— 4.

(4)

326

R E C E N Z JE

dąc spór o Krasickiego, którego problem atykę nauka burżuazyjna w yjałow iła z w szelk ich cech tendencji polityczn ych — chciał w yd ob yć adres sp ołeczn y jego tw órczości i w ykazać, jak zbieżna jest ta tw órczość z program em politycznym obozu, z którym pisarz się solidaryzow ał. Na te akcenty pisarstw a K rasickiego b yło oko W ołoszyń sk iego najczulsze i trzeba przyznać, że w y d o b y ł je bystro i sam odzielnie. Jest bow iem pierw szym badaczem, który przestudiow ał dwa obfite w tw órczość d ziesięciolecia (1780— 1801), o których dotych czas w naszej nauce o Krasickim było prawie głucho. Jeżeli, jak sądzę, n ie rozw iązał w s z y s t­ k iego z zupełną precyzją, to jed yn ie dlatego, że p oszczególn ym ogniw om tw ór­ czości XBW w om aw ianych okresach brak dotychczas n ie tylk o studiów anali­ tycznych, ale i podstaw ow ych ustaleń bibliograficznych oraz chronologicznych. N ie w iem y zatem, jak np. narastały tzw. Bajki nowe, k ied y p ow stała trzecia część

Pana P o d s t o l e g o 5, kiedy Krasicki ukończył dzieło O r y m o t w ó r s t w i e i rymo- Iwórcach, k ied y pisał R o z m o w y zm arłych czy Życia za c n y c h m ę ż ó w z Plutarcha

(i na wzór Plutarcha), jak w ygląda chronologizacja jego „liryków", czy w reszcie

U w ag i Powieści wschodnich. Jest rzeczą oczyw istą, że takiem u zadaniu nie

m ógł W ołoszyń sk i w żadnym w ypadku sprostać w studium syntetyzującym o okresie, na który ta cała w ielotom ow a tw órczość przypadła. Dużo jego ustaleń ma jednak dostateczną i przekonyw ającą w agę.

Szukając zw iązków m iędzy tw órczością K rasickiego a aktualnym i w yd arze­ niam i politycznym i, zbyt w ąsko pojął autor znaczenie dzieła literack iego. Zacią­ żyło to przede w szystkim na interpretacji w ielk iego przełom u, który w pisar­ stw ie K rasickiego został w yzn aczon y na rok 1780, rok upadku programu odgór­ n ych reform, odrzucenia na sejm ie zbioru praw Z am oyskiego i załam ania się polityki programu królew skiego. Teza historyka p olityczn ego o w ew nętrznej cezurze 1780 r. nie może być przyłożona zbyt rygorystyczn ie do tw órczości Kra- sickiego-pisarza, który — od d ziew ięciu lat „zakordonowany" w p aństw ie pru­ skim — nie miał zbyt w ielu bezpośrednich kontaktów z krajem , n ie w spółdziałał w w ypadkach i grach politycznych. Kilka zaledw ie razy odw iedza, na krótko zresztą, W arszaw ę czy strony rodzinne i w łaściw ie do całej sw ojej tw órczości w yk orzystu je materiał z dośw iadczeń okresu, kiedy b ył jeszcze w kraju, kiedy sw obodnie obcow ał z rodakami. Fakt ten potw ierdza zakres tem atyczny artyku­ łó w z M o n i t o r a , n iew iele rozszerzony w tw órczości p óźniejszej. N ie znaczy to w cale, żeby Krasicki nie orientow ał się zupełnie w aktualnych w ydarzeniach, żeby zatracił orientację w stosunkach i układzie sił, jakie b yły m otorem działań p olityczn ych i społecznych w Polsce. Utrzym uje przecież ciągłą korespondencję z królem, z jego sekretarzem K ajetanem Ghigiottim , z bratem Antonim , ongiś posłem na sejm, i z w ielu innym i personam i w kraju. W szystk o to n ie upow ażnia jednak do utrzym ywania, że Krasicki b y ł najczulszym sejsm ografem natychm iast notującym w tw órczości w szelk ie w ahania kursów p olitycznych. Tym bardziej n ie upoważnia, że XBW sam bezpośrednio w poczynaniach p olityczn ych udziału n ie brał. N aw et tak siln ie upolityczniona pod każdym w zględem literatura jak stan isław ow sk a n ie pozw ala na zajm ow anie podobnego stanow iska, zw łaszcza w stosunku do tw órczości K rasickiego. Zjaw iska rzeczyw istości, nim znajdą

5 Julian K r z y ż a n o w s k i w e w stęp ie do Pana Podstolego (Kraków 1927. B i b l i o t e k a N a r o d o w a . Seria I, nr 101) w brew D m o c h o w s k i e m u próbuje ustalić czas pow stania trzeciej części romansu na lata sejm u w ielk iego, ale jego w y w o d y nie w ydają się w ystarczające w ob ec św iadectw a edytora dobrze zorientow anego w ostatniej fazie pisarstw a K rasickiego.

(5)

R E C E N Z JE

327

sw ój obraz w dziele, są przez pisarza głęboko przem yślane, zinterpretow ane i w ycen ion e, w końcu p odlegają jego osądow i. D latego też n ie należało, w ydaje mi się, przyjm ow ać sztyw n o i rygorystyczn ie cezury przełom u Krasickiego, choćby naw et ten przełom b ył łączon y z tak doniosłym faktem politycznym jak upadek kodeksu Z am oyskiego. Tym bardziej nie należało, że Krasicki nigdy z pracami nad kodeksem n ie był bezpośrednio zw iązany. M ożna zresztą zaryzy­ kow ać tw ierdzenie, że z żadną imprezą polityczną w ścisłym tego słow a znaczeniu XBW się nie zw iązał. A utor sam stw ierdza to niejednokrotnie, że „do otwartej działalności p olityczn ej Krasicki n iew ielk ą przyw iązyw ał w agę" (s. 12). Postaw ę krytyka, m oralizatora i n au czyciela utrzymał Krasicki jeszcze długo w duchu sw eg o b ohaterskiego okresu lat siedem dziesiątych. Co w iększa, kłopot sprawiają dwa cy k le pisarskie K rasickiego przypadające na czas tuż po rzekomym prze­ łom ie: część druga satyr i listy. W ołoszyń sk i w yd ob yw a z nich, i jak najsłusz­ niej, w iersze, które „ostrością tonu podobne [są] do najlepszych pam fletów p oli­ tycznych Z abłockiego, w iersze, które zb liżyły go do pozycji literatury politycznej okresu sejm u w ielk iego" (s. 27). Jeżeli dominantą pisarstw a Krasickiego była krytyka dla celó w w ych ow aw czych , ta sama krytyka, która pozostała i służyła później ow ocn ie p o stęp o w i burżuazyjnem u, to n iew ątp liw ie najm ocniejsze jej akcenty, a z tym zgadzam y się w szyscy, przypadły w łaśn ie na okres po r. 1780, po rzekom ym przełom ie, na okres „warm ińskiego utajenia". Zatem przełom ten nie m usiał jeszcze nastąpić, bo n ie następuje on n igd y w «twórczości z chw ilą zmazania jednych paragrafów a ustanow ienia innych. M inie jeszcze kilka lat, nim uformują się n ow e siły, bardziej radykalne od stronnictw a dworu królew ­ sk iego. Im też K rasicki na pew no nie dotrzyma kroku i to jest zrozumiałe. Po­ zostan ie w ierny sw ojem u poglądow i na sp ołeczeństw o, służy ideałom szlacheckim w d ziedzinie krytyki, m ającej na celu korektę obyczajow ą i społeczną, i pro­ gramu. D latego rok 1784 przyniesie tomik W i e r s z y X B W (W arszawa, w yd. u Grólla) i rów n ocześn ie drugą część Pana Podstolego (W arszawa, wyd. u Grölla). Tak sam o k on stytu cję 3 maja spotka Krasicki now ym przypływ em obyw atelskiej tw órczości, zgod n ie ze sw oim w idzeniem dokonanych reform. W ołoszyń sk i u ogól­ nił zb yt k ategoryczn ie i sztyw no, że „dla Krasickiego upadek kodeksu był cięż­ kim zaw odem , a zarazem w y w o ła ł przełom w jego postaw ie i twórczości" (s. 22), przeakcentow ał ten zw iązek i zrobił z autora satyr i Monachomachii w spółdzia- łacza prac nad zbiorem praw. D ostrzega przecież sam, że inne było w idzenie przyczyn słab ości państw a u tw órców kodeksu, Z am oyskiego czy W ybickiego, a inne u K rasickiego (s. 12 i 13). O czyw ista, że w ostatecznym celu poczynania te zm ierzały do jed n ego i nikt tego nie będzie negow ał. Pracowali dla w zm ocnie­ nia i ratow ania w a lą ceg o się ustroju, ale innym i środkami.

W ołoszyń sk i, dokum entując tezę o w spółpracy K rasickiego z twórcami k o ­ deksu, opiera się na aluzjach w pseudo-Łuskiny R e sk ry p c ie na u s z c z y p li w e

satyry... oraz w w ierszu Z abłockiego Do Ignacego Krasickiego, na fragm encie

relacji L ucchesiniego o berlińskich dysputach K rasickiego z Fryderykiem , m. in. o k odeksie, a w reszcie — argument to n ajsiln iejszy — na analizie listu Do K r z y ­

sztofa Szem beka, koadiu tora płoc kiego. Trzy pierw sze przesłanki dokum entacji

nie dow odzą w ie le w ięcej poza tym , że Krasicki sym patyzow ał i szczerze cieszył się z prac p od jętych nad unorm ow aniem prawa polsk iego. Rzecz była zbyt d o­ n iosła, by w relacjach o ośw iecon ym biskupie n ie znaleźć dow odów jego za­ in teresow ania się tą sprawą. Chodzi jednak o list Do K rzyszto fa Szembeka. W pracach nad kodeksem Szembek, jak wiadom o, odegrał pow ażną rolę. W iersz

(6)

328

R E C E N Z JE

jest rzeczyw iście frontalnym atakiem na polityczną ciem notę szlach ty, na jej egoizm i zaskorupienie stanow e, w których tkw i siła burząca n a jlep sze ch ęci i poczynania reformatorów. To napraw dę doskonała diagnoza n iep ow od zeń w ielu reform p odjętych przez Stanisław a Augusta. A le zważm y, k ied y w iersz ten p o­ w stał i w jakiej sytuacji. Ludwik Bernacki zupełnie dokładnie i przek on yw ająco ustalił, że utwór napisany został w jesien i 1782 roku. Był to rok, na który przy­ padła druga z kolei, po dłuższej przerwie, w izyta K rasickiego w P o lsce (po­ przednia w roku 1780). Krasicki trafił w W arszaw ie na obrady sejm ow e, długie, rozw lekłe, rozgadane i bezow ocne. C harakteryzuje je w liście do Lehndorffa (z 12 XII 1782), cytow an ym rów nież przy innej okazji przez W o ło szy ń sk ieg o : „Przyjechałem w czasie sejm u i to najgłupszego, jaki się k ied y k o lw iek od b ył od czasu politow ania godnej pam ięci Jana Kazimierza. D obrego króla zastałem zadręczonego troskami, w zdych ającego nad niezliczonym i głupstw am i, których chcąc n iech cąc m usiał być cierpliw ym widzem i słuchaczem [...], naw ał klęsk, nudy, hałasu, w rzaw y, kłótni". Jeżeli z tymi dośw iadczeniam i K rasickiego, w y ­ niesion ym i bezpośrednio z sali sejm ow ej, zw iązać w iersz Do K r z y s z to f a Szem-

beka, to jego geneza w yda się praw dopodobniejsza niż przedstaw ione przez W o ­

ło szy ń sk ieg o dow ody i zależności dopasow ane do tezy o bezpośredniej w sp ó ł­ pracy K rasickiego nad propagow aniem kodeksu. Tym bardziej, że autor m ów iąc 0 czasie pow stania w iersza wyraża dość niefrasobliw e przypuszczenie, że utw ór m ógł być napisany rów nie dobrze w r. 1781 (s. 116, przyp. 19) 6. Fakt, że adre­ satem listu jest w łaśn ie Szembek, daw ny w spółpracow nik zbioru praw, jest w y- tłum aczalny. K rasickiego łą czy ły z Szem bekiem bliskie stosunki, b ył on, jak w iem y, w spółautorem Zbioru potr ze b n ie jszy c h wia dom ośc i. W ybór ta k ieg o adre­ sata w konw encji adresow ania listów jest zupełnie m ożliw y. N ie trzeba zresztą, popadając w m etodę stosow aną przez W ołoszyń sk iego, przykraw ać w iersza z cyklu listów , o zupełnie jasnej i niedw uznacznej m yśli przew odniej, do k o n ­ kretnie precyzow an ych faktów historycznych. Jeśli w ziąć pod u w agę satyry 1 listy XBW, ow ą rozprawę polem iczną, w listach n ajczęściej przebija nuta refle­ ksji, którą m ógł spotęgow ać fakt spojrzenia z bliska na polską rzeczyw istość w czasie odw iedzin kraju. Jeszcze innym dow odem W o ło szy ń sk ieg o , podbudo­ w ującym tezę o zw iązku Krasickiego z kodeksem i o jeg o zain teresow an iach dla spraw in stytu cji politycznych, są poglądy K sięcia Biskupa cyto w a n e ze Zbioru

p o tr z e b n ie j s z y c h wia dom ośc i. Mają one rzekomo przypadać na czas tuż po

odrzuceniu kodeksu. N a tę spraw ę n ależy spojrzeć trochę ostrożniej. W praw dzie

Zbiór ukazał się drukiem dopiero w r. 1781, wiadom o jednak, że zo sta ł napisany

o w iele w cześn iej, bo w r. 1777, o czym W ołoszyński d osk on ale w ied ział, sugeruje jednak, że niektóre w staw ki m ogły być w prowadzone już po odrzuceniu kodeksu na sejm ie r. 1780, a w ięc po jesien i tegoż roku. Krasicki n ie był w ó w cza s w W ar­ szaw ie, a przy technicznym procesie tw orzenia książki sta n isła w o w sk iej jest n iem ożliw ością, by w ostatniej fazie druku — w korektach, k tórych autor nie otrzym yw ał — dokonane zostały uzupełnienia i w staw ki.

G dyby po tym w szystkim , co pow iedziano o zw iązkach K rasickiego z k o ­ deksem Z am oyskiego, dało się usunąć lub przynajm niej m ocno osłab ić tezę W ołoszyń sk iego, w yd aje się, że w ielk i przełom n ie jest do przyjęcia w k a teg o ­ * I. K r a s i c k i , S a ty r y i listy. W ydanie krytyczne Ludwika B e r n a c k i e- g o. Lwów 1908, s. 45. U stalając czas pow stania w iersza Bernacki potw ierdza to uryw kiem listu K r a s i c k i e g o do Szembeka, w którym XBW pisze: „Do­ św iad czyłem tego i aż nadto odw iedzając to, co n iegd yś b yło Polską".

(7)

R E C E N Z J E

329

riach proponow anych przez autora książki. Po roku 1780 nie rośnie tak szybko „pesym izm K rasickiego i jego niew iara w postęp w yrażona z całą siłą w poglą­ dzie, że »daw niej lep iej było«" (s. 22). Teraz dochodzą do głosu n ajsiln iejsze ak­ centy oburzenia i gn iew u przeciw szlach eck iej głupocie i nikczem ności. W yrazem tego są satyry: W z ią ło ś ć , Kla tki czy M ędrek, listy: Do ks. A d a m a N aru szewicza ,

koadiutora sm o le ń sk ie g o , Do K rzys zto f a S zem beka, O o b ow iązkach o b y w a te l a . Do Anto niego hrabi K ra sic k ie g o czy w iersz Do w o j e w o d y (Szczęsnego Potockiego).

Prawie w szy stk ie w ym ien ion e utw ory W ołoszyń sk i cytuje w ich n ajsiln iejszych sform ułow aniach i w generalnej ocen ie stwierdza, że były*to tylko ch w ilow e prze­ błyski d ogasającej gw ia zd y Krasickiego. Lektura obu cyk li napisanych po r. 1780 (tzw. druga część satyr i listy) — głó w n eg o w p ięcio leciu 1780— 1784, obok dru­ giej części Pana P odsto lego, trzonu tw órczości XBW -— m ów i nam co innego. Kry­ tyka nie jest ty lk o p esym istyczn a. Obok głęb ok o lirycznych partii w spom nianych w ierszy są tu znam ienne dla K rasickiego nauki, w ezw ania do skupienia się w okół króla, w ołan ie o popraw ę. Autor Pana Podsto lego n ie przestaje w ierzyć w m o­ żliw ości napraw y tego, co n iszczył ustaw nie szlachecki fanatyzm. W yraźne zam knięcie się w „heilsberskiej pustelni" nastąpi dopiero od r. 1784, ale też nie na zaw sze. To ty lk o m om ent przejściow y, rzeczyw iste utajenie się w Warmii, z której Krasicki śled zi uw ażnie w ypadki w Polsce i n ie zam yka całk ow icie oczu na to, co s ię d zieje. M im o zainteresow ania się w tym czasie głów n ie pow rotem do Polski (dodajm y: na intratniejsze biskupstw o) XBW w ie dobrze, jak się spraw y toczą. Rozumie w szy stk o , ale boi się na pew no tak iego obrotu w ypadków , jaki przygotow uje le w y odłam stronnictw a patriotycznego. Z listu do D m ochow skiego, z którym, jak w idzim y, b y ł w kontakcie, w yczytam y zainteresow anie ciekaw ym i pismami Jarosza K utasińskiego, ow ego „W ulkana grom ów kuźnicy" 7. Chyba nie w przeddzień u ch w alen ia konstytucji naw iązuje kontakty z N iem cew iczem . N ie mam y pow odu w m aw iać w Krasickiego, że „Książę Biskup nie orientuje się ani w w ew nętrznej sy tu a cji polityczn o-sp ołeczn ej kraju, ani też w p o lity ce zagra­ nicznej" (s. 29). O rientuje się, ale n ie odpow iada ona jego w idzeniu rzeczyw i­ stości polskiej, jeg o program owi. Jego horacjanizm (w yrażony w h aśle prze­ w odnim — „krótkie ch w ile [...] trw ajm y mile"), przew ijający s ię w w ielu utw orach z tego okresu, n ie w yn ik a z niezrozum ienia, o co toczy się w alka. To św iadom e zam knięcie się , v e t o przeciw radykalizacji programu.

Jeszcze jedna sprawa, która służy W ołoszyńskiem u do argum entacji na rzecz odejścia i utajenia się K rasickiego około r. 1784, w czasie sejm u grodzieńskiego. M ow a o sk ierow an ym do K rasickiego z inspiracji królew skiej w ezw aniu Trem­ b eckiego. C hciano pozysk ać K sięcia poetów dla prorosyjskiej p olityk i Stanisław a A ugusta. Z Trem beckim polem izuje anonim, pseudo-W ybicki. W najobszerniej­ szym d ziele program ow ym , Panu Podstolim, K rasicki przez trzy części słow o w słow o realizuje program „budowy od podstaw" postulow any przez nieznanego polem istę T rem beckiego. W tym że r. 1784 w yraził to przecież w drugiej części

Podstolego. J est to program um iarkowany, ale w sform ułow aniach programu Kra­

sick i zaw sze zajm ow ał stanow isko trochę oportunistyczne. Że b ył przeciw nikiem bezpośredniego angażow ania się w spraw y p olityki, rzecz jasna i nie trzeba tem u przeczyć. J eżeli w pierw szej fazie sw ojej tw órczości — w M yszeid zie, Do-

św ia d c z y ń s k im , Monachom achii, satyrach — ostro krytykuje sejm y, ciem notę

7 W liście K r a s i c k i e g o (24 VI 1790) do Franciszka K saw erego Dmo­ ch ow sk iego czytam y m. in.: „C iekaw y byłbym i insze m ieć pisma dow cipnego i uczonego pisarza, Pana Kutasińskiego". A utograf w Bibl. Czart, rkps 1459.

(8)

330

R E C E N Z J E

i w archolstw o, robi to ogólnie. N igdy n ie w iem y, jakie konkretnie sejm y opisuje, jakie centra w stecznictw a. N ie daje dokładnej lokalizacji, co w ięcej: spraw y bardziej nieprzyjem ne przenosi n ajczęściej w czasy saskie, obudow ując je w ten sposób realiami, by nie można było podpisać pod nimi ścisłej daty. U lotkę p o li­ tyczną napisał Krasicki jeden raz w obliczu absolutnego nieb ezp ieczeń stw a i za ­ grożenia suw erenności państw a p olsk iego, w czasie insurekcji kościu szk ow sk iej. Tam w yraźnie, pod przejrzystą szatą alegorii, dla w ezw ania pod broń napisał cały utwór, z którego później — w starczych latach — zrobił n ic nie znaczące a le g o ­ ryczne opow iadanie o dziejach Polski. Z ostało przepracow ane i dotarte artystycz­ nie, ale pozbaw ione zupełnie ostatniego, zasadniczego rozdziałku, dla którego p ow stała cała konstrukcja. M owa o P o w ieści p r a w d z i w e j o narożnej k am ienic y w K ukorowcach . N ieznany polem ista T rem beckiego, nie w ierzący zupełnie w sku­ teczność literackiego oręża, w alczy o sw o je racje, o dziwo, wierszem . To jest jego n iek onsekw encja. Autor polem izując ze w spom nianym dw ugłosem analizuje szeroko oba stanow iska, dochodząc do w niosku, że oba b y ły skrajne i oba n ie ­ słuszne. Trembecki przecenia siłę i rolę literatury w procesie kształtow ania zja­ w isk polityczno-społecznych, natom iast jego przeciw nik zupełnie inaczej: „Nie jest ważna literatura, teoria i polem ika polityczna, w ażna jest jedynie działalność gospodarcza i w iedza praktyczna, technika; w nich nadzieja odrodzenia państwa" (s. 37). Krasicki znajduje się w pierw szym okresie jakby pośrodku. Twórczość sw oją oddaje na usługi najszerzej pojętej „edukacji narodowej". Dalej W oło- szyński uogólnia: „celem ow ej propagandy m oralistycznej było przekonanie, że odrodzenie moralne i ośw iata sam e przez się doprowadzą do zw y cięstw a po­ stęp ow ego w ow ym czasie programu p olity czn eg o reformatorów" (s. 37). W praw­ dzie dodaje później, że Krasicki „przyklasnąłby raczej polem iście Trem beckiego. U znawał on potrzebę działalności gospodarczej..." (s. 38). W ydaje mi się, że sta­ now isko K rasickiego jest uogólnieniem , klamrą spinającą oba poglądy progra­ m ow e tego dw ugłosu, z jednym zastrzeżeniem , żeby nie angażow ać się bezpo­ średnio w żadne akcje polityczne. K rasicki uznaw ał i rozumiał w ielk ie znaczenie słow a pisanego i tym słow em propagow ał potrzebę rozw oju gospodarczego. Tam w szędzie, gdzie formułuje program id ealn ego dobrego ob yw atela i gospodarza — w Panu Podsiolim — te dwa m om enty w ystęp u ją na przemian równie silnie. 1 jeszcze jedno. Krasicki w krytyce, n aw et najbłahszej, jak w ielokrotnie pow ie­ dziano, jest bardzo ogólnikow y, ostrożny, natom iast jeżeli chw ali, adresuje twór­ czość w yraźnie. Tak robi w satyrze Do króla, w e w szystk ich listach poetyckich i w ierszach ulotnych czy listach z prozą. Jest w tym duża doza oportunizmu, ale jest to zasada niezm ienna, typow a dla całej jego tw órczości. N ie w yd aje się w ięc uzasadnione robienie Krasickiemu zarzutu, że na w ezw anie Trembeckiego odpow iedział m ilczeniem , że uniknął w m ieszania się do coraz nam iętniejszej w al­ ki politycznej. Zarzut tym bardziej pochopny, że stanow isko T rem beckiego i obo­ zu królew skiego, który ten ostatni reprezentow ał, było n iesłuszne i w steczne.

Kończąc rozważania W ołoszyń sk i sum uje: ,,[XBW] nie w ierzy, by jakakol­ w iek działalność polityczna m ogła od n ieść skutek" (s. 39). Do tak daleko posu­ n iętego w niosku nic nas nie upoważnia. Po prostu Krasicki p ozostaje na starym stanow isku „pracy od podstaw" i odrodzenia m oralnego. D latego z chwilą, kiedy urzeczyw istni się, w zasadzie stary, program królew ski w konstytucji 3 maja, znaj­ dziem y K rasickiego z piórem w ręku. W ypow iada się w ów czas po raz pierw szy w yraźnie i niedw uznacznie o konkretnym fakcie politycznym . Z m ateriałów przy­ toczonych przez autora w iem y, że K rasicki w czasie sejm u w ielk ieg o zabawiał

(9)

R E C E N Z JE

331

się pisaniem „m ocnych wierszy", których nie puszczał w św iat. P isyw ał bajki polityczne. To jeszcze jeden dowód, że nie zupełnie przestał rozumieć i intereso­ w ać się aktualnym i wydarzeniam i.

Zagadnieniem innym i niejako pozostającym poza głów nym ciągiem w yw odu W ołoszyń sk iego jest sprawa stosunku m iędzy Krasickim a Fryderykiem II. Po­ lem izując z burżuazyjnym literaturoznaw stwem , które tę spraw ę w styd liw ie prze­ m ilczało lub w yk orzystyw ało jako podstaw ę do udzielenia K sięciu Biskupow i nagany, W ołoszyński postaw ił — w yd aje się — fałszyw ą tezę o „przyjaźni" obu tak nierów nych mimo w szystk o partnerów i podjął polem ikę w łaśn ie o tę „przy­ jaźń". Przyjaźni n ie było. N ie m ożna m ów ić tu o czym ś w ięcej jak o protego­ w aniu przez Fryderyka II n ow ego w państw ie pruskim dostojnika, poza tym 0 dw oractw ie XBW, a czasem o jego podziw ie dla króla-filozofa. N ie posiadam y dow odów na to, że sprawa miała się inaczej. Pobyty K rasickiego na dworze Fryderyka oraz dw ie czy trzy ze strony króla pruskiego darow izny — to chyba w szystko, co „obciąża" Krasickiego i w cale jeszcze nie kreuje go na w ielb iciela d espotycznego m onarchy. W całej tw órczości nie znajdziem y ani jednego zdania, w którym byłby w yrażony sąd o Fryderyku. W zm ianki natom iast i sądy sp o ty ­ kane w korespondencji w ydają się czasem pod piórem daw nego senatora p ol­ skiego niepokojące, ale po rozw ażeniu okoliczności i adresatów stają się zro­ zum iałe i jasne. Krasicki czuł się na W armii źle. C iążyła mu pruska administracja 1 rozbiór, który w y łą czy ł go spod państw ow ości polskiej, był dla niego naprawdę w ielkim ciosem . Że n ie protestow ał przeciw aktow i zaboru oficjalnie, to fakt. A le w jakiej formie miał to uczynić? N ie p osp ieszył przecież natychm iast z h o ł­ dem do now ego w ładcy siejącego w okół sieb ie strach i grozę. W iernopoddań- czego hołdu, jak chce W ołoszyński, nie złożył. W ramach ogólnej akcji Huldi­

gungsliste podpisali w im ieniu d iecezji w ysłan n icy kapituły. A kt ten to nie żaden

dow ód oportunizmu i lojalizmu czy próba zaskarbienia sobie łask, bo był to akt pow szechny i nie posiadał żadnego praktycznego znaczenia. Każdy z pruskich monarchów po w stąpieniu na tron odbierał hołd poddańczy. N ow i obyw atele, objęci granicam i państwa pruskiego przy pierw szym rozbiorze, m usieli w ramach przyjętej tradycji dokonać i tej form alności.

Jednym z argum entów W ołoszyń sk iego na rzecz zbliżenia K rasickiego do Fryderyka jest teza, że Fryderyk był dla Biskupa W arm ińskiego wzorem n o w o ­ czesn ego w ładcy. Jeżeli naw et przyjm iem y, że Krasicki miał podziw dla sprawnej adm inistracji pruskiej, nie n ależy tego utożsam iać z poglądem na państwo, twierdząc, że Krasicki był zw olennikiem św iatłego absolutyzm u, co też nie stano­ w iłob y jeszcze dowodu, że był w ielb icielem tego czy innego św iatłego absolu- tysty. W szystko w skazuje, że w zgodności poglądów na ustrój nie trzeba szukać pobudek w iążących K rasickiego z Fryderykiem , lecz w łaśn ie w tym, co dla bliż­ szych stosunków m iędzy ludźmi jest istotniejsze — w podobnym obliczu e ty c z ­ nym. I tu w iem y, choćby z cytow an ych przez W ołoszyń sk iego przy innej okazji w yjątków z listów poetyckich, że dla K rasickiego p ostaw a tyrana była w strętna, że w ystęp ow ał przeciwko niej zdecydow anie. N ie jest tajem nicą, że w łaśn ie Fryderyk siał w okół siebie strach i głęboką niechęć. W idzim y to w liście O o b o ­

wią zkach obyw a tela . Do A nto niego hrabi K ra s i c k ie g o :

Tyran w zniosły na tronie wśród poziom ej rzeszy W idzi skłonione karki, co je jarzmo tłoczy,

(10)

332

R E C E N Z J E

Czuje, ale to czucie krótkie, bo gw ałtow ne, Przystępy zbójcy ludu przem ocą warowne. Przecież tyran n iesy ty , a gdy lud uciska,

W ięcej w ew nątrz utraca niż pow ierzchnie zyska.

Zupełnie podobne spojrzenie i o cen ę K rasickiego odczytam y w ielokrotnie w satyrze Do króla oraz w liście Do króla. O przyja ciołach .

Sprawa deizm u K rasickiego, n astęp n ego elem entu zbliżenia, jest rzeczą sp e­ cjalnie trudną i na tym m iejscu nie m ożna jej przedyskutow ać. A le trzeba przy­ znać z całą pew nością, że różnice czy pozorne różnice w yzn an iow e nie b yły dla Biskupa W arm ińskiego przeszkodą w spędzaniu ze św iatłym monarchą czasu na w eso ły ch pogaw ędkach.

N astępna z przesłanek W o ło szy ń sk ieg o w yd aje się zupełnie nie do przy­ jęcia. M ow a o zbieżności o cen y sp ołeczeń stw a p olsk iego. Przytoczone w książce w yp ow ied zi Fryderyka — tchnące jadem n ien a w iści do w szystk iego, co p olskie — jego na pew no w dużej mierze słuszna krytyk a stosunków w tym „dzikim naro­ dzie", krytyka, której cele i m otyw y są w iadom e, która miała uspraw iedliw ić i usankcjonow ać przed Europą rozbiory Polski — to n astaw ienie, chociaż zbieżne w w ielu w ypadkach ze stanow iskiem K rasickiego i, być m oże, cza.sem w spólnie dyskutow ane, nie m ogło być n igd y m om entem ich zbliżenia. Fryderyk krytykow ał z pasją nienaw iści, Krasicki — by popraw ić. Jest pew na niezgodność z w n io ­ skam i W ołoszyń sk iego w cytow an ym przez n ieg o fragm encie listu Krasickiego do Lehndorffa (z 11 VII 1780), w którym ten ostatni żali się w arm ińskiem u przy­ jacielow i, że ludzie n ie znający Polski oczerniają ją i lek cew ażą (s. 49—50).

Inna sprawa to rzekom y w p ływ i inspiracja Fryderyka do napisania przez K rasickiego M onachomachii. Sugestia ta, rów nie dawna jak pierw sze sądy o tw ór­ czości XBW, pow inna na zaw sze przejść do legendy. W yp ow ied ział ją pierw szy Franciszek K saw ery D m ochow ski w M ow ie na obchód pam iątk i Ignacego Kra ­

sickie go 8 i odtąd pow tarzana b yła przez w szy stk ich historyków literatury, którzy

zabierali głos w spraw ie M onachomachii. N a podstaw ie dokładnej analizy ko- respondecji w iadom o dzisiaj, że Krasicki w czasie pisania Monachomachii prze­ byw ał na W armii i n ie mam y żadnych przesłanek, by pow stanie poem atu w iązać z inspiracją Fryderyka, a n aw et Stanisław a A ugusta. Bardzo przekonyw ają nato­ miast sądy W ołoszyń sk iego o podobnym w id zen iu przez Fryderyka i Krasickiego spraw y jezuickiej, ośw iaty i kolonizacji. N ajcen n iejszym teoretycznym przew o­ dem W ołoszyń sk iego jest p od jęcie analizy w p ły w ó w i k orelacji m yśli racjonali­ stycznej na kształtow anie się kosm opolityzm u i pokazanie przenikania elem en­ tów kosm opolityzm u do tw órczości K rasickiego oraz sprzeczności i n iek on se­ kw en cji w jego postaw ie.

Mimo zastrzeżeń, jakie d ysk u syjn ie próbow ałem zasygn alizow ać w dwu punktach w ielk iej problem atyki okresu, m ian ow icie — w spraw ie przełomu i sto­ sunków Fryderyka II z Krasickim, na studium , które m am y przed sobą, należy zw rócić specjalną uw agę. Postaw a id eow a k sięcia p oetów stanisław ow skich kształtow ała się w latach 1780— 1801 linią w znoszącą i opadającą. Linię tę dla ca łeg o okresu zarysow ał nam autor książki bez w ięk szych luk. W yd ob ył z tw ór­ czości K rasickiego elem en ty postęp ow e i trw ałe, które w zbogacają sy lw etk ę w ie l­ k iego pisarza o now e wartości.

(11)

R E C E N Z J E

333

Bardzo uw ażnie należy spojrzeć na K rasickiego pokazanego w czasie sejmu w ielk ieg o i kon stytu cji 3 maja. T radycyjne literaturoznaw stw o zam ykało tw ór­ czość aptora Monachomachii na pierw szej części satyr oraz Bajkach i p r z y p o ­

w ie ściach (r. 1779) ogólną konstatacją o zmierzchu w ielk ieg o talentu. W oło-

szyń sk i w yjaśn ia gen ezę tego zjaw iska, jego istotę i dalszy ciąg Tozwojowy. N ie będzie uproszczeniem pow iedzenie, że jednym z najbardziej cennych i od­ kryw czych elem entów pracy W o ło szy ń sk ieg o jest w yd ob ycie i interpretacja renesansu id eow ego i artystycznego XBW w czasie k on stytu cji 3 maja. W idzim y zbliżenie p oety do obozu stronnictw a patriotycznego, do w alczącej literatury politycznej, i w yraz tego zbliżenia w aktualnej tw órczości. W ołoszyń sk i po d o ­ konaniu analizy stwierdza, że w iersze tego okresu należą „do najjaśniejszych m om entów całej biografii i tw órczości K rasickiego" (s. 83). Z w ażyw szy ich szczup­ łość m ożna się zastanaw iać, czy reprezentują aż tak w iele, nie ulega jednak w ąt­ pliw ości, że po latach odpływ u i stagnacji sprzed sejm u w ielk ieg o b ył to m o­ ment w ielk ieg o w zniesienia id eew eg o pisarza.

W ielokrotnie przyw oływ ana w pracach o Krasickim sprawa autorstw a O rga­

n ów n ie została do dzisiaj ostatecznie rozstrzygnięta. W szy scy historycy litera­

tury p rzypisyw ali ten utwór Krasickiemu. M iało to sw oje k on sek w en cje i w ed y ­ cjach dzieł pisarza. O rgany w w ydaniu Lewentala (W arszawa 1878— 1879), opra­ cow anym przez C hm ielow skiego, znajdujem y w śród pism poety. W ołoszyński nie pom inął i tej sprawy, która dla ocen y K rasickiego ma d on iosłe znaczenie. Rozszerzając w ydatnie m ateriały zgrom adzone w okół autorstwa O rgan ów, prze­ dyskutow ał z dużą precyzją w szy stk ie „za" i „przeciw". D yskusji tej jednak nie zamknął. W konkluzji stwierdza, że obecny stan badań każe uznać przew agę argum entacji przeciw autorstwu K rasickiego. O strożność i dokładność w rozw a­ żaniu tak doniosłego zagadnienia w ie le m ów i o postaw ie naukow ej W ołoszyń ­ skiego, który stara się nie w ydaw ać sądów arbitralnych bez uprzedniego zgro­ m adzenia dostatecznych m ateriałów.

Bardzo cenne, bo w św ietle n ow ych i nieznanych dotychczas faktów pokazane, jest zarysow an ie stosunku K rasickiego do insurekcji oraz pow stania w arszaw ­ sk iego z roku 1794. Autor w yp ełn ia rażąco pusty i nieznany odcinek „biografii ideow ej" K rasickiego przede w szystkim materiałam i w yd ob ytym i z korespon­ dencji K rasickiego z Lehndorffem. „Pow stanie k ościu szk ow sk ie pojm ow ał Kra­ sick i jako obronę konstytucji 3 maja i obronę niepodległości" (s. 103). Dopiero starcza, porozbiorow a tw órczość K rasickiego b ędzie św iadectw em jego zagubienia p olityczn ego i zupełnego regresu id eow ego.

A utor operow ał bardzo dużym m ateriałem biograficznym i faktograficznym . N a czoło w ysu w a się po raz pierw szy w ykorzystana obfita korespondencja poety z Lehndorffem i Ghigiottim. N ow atorstw o pracy W ołoszyń sk iego leży w jej p o­ lem icznym charakterze. Sum iennie zebrane sądy burżuazyjnego literaturoznaw ­ stw a, sprzeczne z sobą, w yp ow ied zian e przy różnych okazjach, zostały w dużej m ierze przedyskutow ane i obalone. W iedza o Krasickim postąpiła o now y, znaczny krok naprzód. Autor nie przem ilczał żadnej z niep ok ojących a d otyczą­ cych pisarza zagadek. Jeżeli można m ieć do n iego czasem pretensje, to chyba jed y n ie o to, że nie dość starannie dopilnow ał cytow an ych tekstów , w których trafiają się liczne i przykre błędy.

(12)

334

R E C E N Z J E

Kiedy czytam y książkę W ołoszyń sk iego, dostrzegam y łatw o, że w ie le zagad ­ n ień porusza on po raz pierw szy, zupełnie sam odzielnie, każe się nad nim i zasta­ now ić, postuluje n ow e badania filologiczne, w skazuje w nauce o Krasickim pro­ blem y centralne.

Zbig niew G oiiński

R y s z a r d B e r w i ń s k i , KSIĘGA ŻYCIA I ŚMIERCI. W ybór pism. O pracow ała M a r i a J a n i o n. (W arszawa 1953). P aństw ow y Instytut W y d a w ­ niczy, S. 425, 1 nlb. Z prac Instytutu Badań Literackich Polskiej A kadem ii Nauk. W ybór pism Berw ińskiego w opracow aniu Marii Janion jest pierw szą w ię k ­ szą publikacją rom antycznej poezji krajow ej, czyli — można zaryzykow ać tw ier­ dzenie — najm niej znanej części naszej literatury. Oprócz kilku w ięk szy ch im ion — G oszczyński, Lenartowicz, U jejski, Pol, Syrokom la... — pozostali rom an­ ty c y „krajowi", rejestrow ani w historiach literatury najczęściej pod nazw ą ep i­ gon ów rom antycznych, byli u nas ca łk o w icie zapomniani. N iew iele o nich w ie ­ d zieli naw et studenci polonistyki, n ie w ie le też uw agi pośw ięcali im burżuazyjni badacze literatury. Dla ogółu czyteln ik ów tw órczość ich w ogóle nie istniała. P oeci, którzy — niejednokrotnie dziw nym przypadkiem — doczekali się w yboru sw ych pism w jakichś „bibliotekach" czy „biblioteczkach", nie zysk ali tym sam ym w ięk szej popularności. W ydania b yły na o gół niestarannie przygotow ane, bez przypisów , układ w ierszy ch aotyczny, a w ybór dokonyw any w edług kryteriów , które nie w y su w a ły na czoło utw orów o charakterze dem okratycznym .

N ie bez pow odu odsuw ano tak sk w ap liw ie od czytelnika p ostępow ą p oezję okresu W iosn y Ludów. Była ona bow iem niebezpiecznym nabojem m yśli rew o­ lucyjnej, żarliwej krytyki ucisku sp ołeczn ego i politycznego, gorącym w ezw a ­ niem do w alki. Postępow a poezja tych lat była najm ocniejszą w yrazicielką haseł dem okratycznych, najlepiej realizow ała id eow o-artystyczn e w skazania rew olu ­ cyjn eg o teoretyka literatury, Edwarda D em bow skiego. Zrozumiałe w ięc, że om i­ jało ją w sw ych zainteresow aniach burżuazyjne literaturoznaw stw o.

U twory Ryszarda B erw ińskiego n ie b y ły w znaw iane w dw udziestoleciu, nie p ojaw iły się żadne rozprawy, które by ukazały praw dziw ą w artość pisarstw a p olsk iego poety-rew olucjonisty. O publikow ano wprawdzie m onografię T. T erlec­ k iego, ale traktowała ona dorobek literacki poznańskiego p oety w sposób forma- listyczn y. Edycja P aństw ow ego Instytutu W yd aw n iczego w opracow aniu Marii Janion jest pierw szym krytycznym w ydaniem w yboru pism B erw ińskiego, w stęp — pierw szą naukow ą, w nikliw ą pracą o tw órczości poety. D oniosłość tego w ydania pow iększa fakt, że n ie tylko w yrw any został z niepam ięci w yb itn y poeta, któ­ rego dorobek literacki stanow i w ażne ogn iw o w rozwoju polskiej poezji rew o­ lucyjnej, ale że ukazano niejako typow ą postać dem okratycznego p o e ty w okre­ sie W iosn y Ludów. T w órczość B erw ińskiego skupia bow iem w szy stk ie czołow e problem y, które nurtow ały ów czesną literaturę, w szystk ie k w estie, które podsu­ w a ło pisarzom ów czesn e życie społeczn o-p olityczn e w kraju.

Dzięki um iejętnem u w yborow i utw orów — dokonanem u z dużą kulturą lite­ racką, z głęboką św iadom ością ideow ą i subtelnym sm akiem artystycznym — d zisiejszy czyteln ik poznaje to, co jest n ajcen n iejszego w pisarstw ie Berwiń­ sk iego. Staranne przypisy, przygotow ane przy w spółudziale redakcji PIW, oraz p rzypisy bibliograficzne i spis w yrazów do Bogunki w opracow aniu Zofii Lewi- n ó w n y pozw alają w pełni odczytać tekst poety. W stęp przynosi interpretację

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zawsze pogodny, przyjazny.. W yrazy sw ego żalu po zgonie

[r]

Szukając źródeł trudności w naszej pracy, należy stwierdzić, że do jednych z nich należą przepisy normujące sprawy adwokatury. W określonych warunkach

Przystępując do analizy pojęcia usiłowania można ustosunkować się do niego od strony podmiotowej lub przedmiotowej. Strona podmiotowa sprowadza się do kwestii

przepisy rozdziału 41 (z wyłączeniem naturalnie art. Jest to całkowicie zrozumiałe w świetle analizy rozwiązań daw­ nego k.p.k. Rzecz jednak w tym, że

Zwraca uwagę szczególnie duża liczba skarg w sto­ sunku do adwokatów w izbach adwokackich: warszawskiej, wrocławskiej, poznań­ skiej, łódzkiej i krakowskiej, jak

Jedynie ze względu na to, że obwi­ niony mógł nie wiedzieć o wzmożonym działaniu alkoholu na organizm w po­ łączeniu z zastrzykiem „Dolarganu”, ponieważ

J e j celem jest międzynarodowa wymiana informacji dotyczących zarówno prawa międzynarodowego jak i innych dziedzin prawa w przekonaniu, że poznawanie tej