• Nie Znaleziono Wyników

Dramat romantyczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dramat romantyczny"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Wacław Kubacki

Dramat romantyczny

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 41/2, 373-407

(2)

DBA M A T EO M A N TY CZN Y 1 1

Z rza d k ą jednom yślnością wypowiedzieli się daw niejsi badacze, że Dziadów część trzecia odznacza się luźną budow ą. N ie mogli się je d n a k z ty m fak te m pogodzić ta k łatw o, ja k godziła się z nim Ge­ orge Sand, to te ż k ażd y n a swój sposób przy ganiał dziełu lub s ta ra ł się je uspraw iedliw ić. P o p rzestan ę n a p a ru głosach w ybitniejszych.

J u lia n T u rezy ń sk i:

...poem at niedokończony i składający się z sam y cli fragm entów, ale cudownej piękności... Aleć i o jedności i harmonii artystycznej, drezdeń­ skiej nawet części, m ówić także nie można.

P io tr Chmielowski :

III część nie jest artystyczną całością, ale zbiorem scen luźnie z sobą połączonych; następstwo ich zupełnie zależało od dowolności poety, nie zaś od konieczności rozwoju faktycznego wypadków lub psychicznego ludzi.

M anfred K rid l:

Zarówno D ziady jak i K ordian są fantastycznym dramatem o luźnej budowie, znanym z twórczości Goethego i Byrona. W ystępują tam moce niebieskie i piekielne, bohater przechodzi przez różne koleje, niezależnie od czasu i przestrzeni; nie zwraca się tu uwagi na kolejność zdarzeń, kom ­ pozycję dram atyczną, w ym agania sceniczne2.

Jeszcze ciekawiej p rzed staw iają się poglądy tego bad acza um iesz­ czone w E n c y k l o p e d i i Polskiej A kadem ii U m iejętności. D ziady kow ieńskie są fragm en tary czn e, a n aw et „nie stanow iące żadnego

1 R ozdział pracy o III cz. Dziadów, która w b. r. ukaże się w druku n akła­ dem W yd. M. K ota w Krakowie.

2 Julian T u r e z y ń s k i , Bozbiór dzieł A . Mickiewicza. Lwów 1873, zeszyt 3, s. 212. — Piotr C h m ie lo w s k i, A dam M ickiewicz. W arszawa 1886, II, s. 133. — Manfred K r id l, Antagonizm wieszczów. Warszawa 1925, s. 89 — 90.

(3)

o r g a n i z m u poetyck iego” . D ziady drezdeńskie to „kom pleks luź­ n y ch obrazów , k tó ry m jedności w ew nętrznej nie może n a d ać naw et g ig an ty czn a siła uczuć p o ety , p a n u ją c a n a d całością” 3.

W y d aje się, że od czasów W ojciecha Cybulskiego b a d a n ia nie­ wiele posunęły się naprzód.

Cybulski :

A kt podzielony jest na 9 scen, związanych z sobą nie jednością ak­ cji, czyli rozwoju tego sam ego przedm iotu, lecz panującą ogólną ideą.

M arian S zyjkow ski:

...budowa opiera się na szeregu scen luźnych na różnych miejscach i bez spojenia nicią in trygi dram atycznej.

A dalej m ów i o więzi ideologicznej.

N aw et H e n ry k Ż yczyński, w yznaw ca jedności kom pozycyjnej

Dziadów, n ajw y raźn iej nie u m iał sobie z nią poradzić, albow iem

pisze o ty m dziele w sposób m ało różniący się od zwolenników „nieorganiczności” :

Pod względem form y, obok dialogu, posługuje się poeta epiką i li­ ryką, postępując z rodzajami literackim i z taką sam ą swobodą, na jaką sobie pozwolił w K onradzie W allenrodzie4.

K ied y się zestaw i p a rę tak ic h sądów, widać, n a czym polega tru d n o ść ruszenia z m iejsca. M owa b y ła o budow ie czy kom pozycji

Dziadów. Tym czasem jed e n pisze, że nie je st to „kom po zycja d ra ­

m a ty c z n a ” , drugi, że b ra k „ in try g i d ra m a ty c z n e j” , trzeci zaczyna o „fo rm ie” i „ ro d z a ja c h ” , czw arty o „ p a n u ją c ej, ogólnej id ei” . K ażd y w zm iankuje o „ lu ź n y m ” ch a ra k te rz e budow y. N ik t z tego nie d o j­ dzie, czy k om pozycja polega n a „id ei” czy n a „ in try d z e ” , n a „fo r­ m ie” czy n a „org an izm ie” , n a „ d ra m aty c z n o śc i” czy n a „sw obo­ dzie” , n a „zw iązku scen” czy n a „gigantycznej sile uczuć p o e ty ” 1 P raw ie też w szyscy z a sta n aw ia ją się, czym D ziady nie są, jak by przez sam ą elim inację m ożna było w k ry ty c e literackiej dojść do p ozy ty w n y ch w yników .

M. K rid l w spom inał n a w e t tra d y c y jn ie o „p rogram ow ym b ra k u k o n stru k c ji” w d ram acie ro m an ty czn y m , choć — ja k w iadom o — „ b ra k i” jak o ta k ie nie istn ieją , bo nie m oże m ieć b y tu coś, czego

3 D z i e j e l i t e r a t u r y p i ę k n e j w P o l s c e . Kraków 1936, II, s. 31 i 58; podkreślenie M. Kridla.

4 W ojciech C y b u ls k i, D ziady M ickiewicza. K rytyczn y rozbiór zasadn i­

czej idei poematu. Poznań 1864, s. 57. — Marian S z y j k o w s k i w D z i e j a c h

l i t e r a t u r y p ię k n e j w P o l s c e , II, s. 413. — Henryk Ż y c z y ń s k i , D ziady

(4)

nie m a, czego b r a k ; zaszczycając zaś roztrząsan iam i różne ,,b ra k i” m ało kłopoczem y się o to, co zajęło m iejsce ty ch braków , i nie o b ­ chodzi nas, czy ,,b ra k ” , k tó ry jest „program ow y” , nie jest p rz y ­ pad k iem czymś k o n k retn y m i pozytyw nym . № e nlega wątpliwości, że n a b a d a n iu dzieł arty sty czn y ch zaciążyło przykładanie starej p o ety k i do now ych, w ypracow anych n a in nych zasadach, form li­ terackich.

Ш е ułatw iał również zad ania fak t, że w yrokow ano o budow ie i kom pozycji Dziadów bez zastanow ienia się, co to je st kom pozycja. Zwłaszcza p rzy b a d a n iu now ych form m ści się nierozróżnianie szer­ szego pojęcia kom pozycji, czyli ogólnej zasady ideologicznej, od pojęcia węższego kom pozycji, czyli zespołu środków a rty sty czn y ch , p rzy pom ocy k tó ry c h pisarz realizuje swą koncepcję. Najczęściej uw agi n a d kom pozycją Dziadów obracały się w kręg u węższym , „ tech n iczn y m ” . N ierzadko też określenie zastępow ała m etafo ra lu b obraz poetycki. S tanisław W indakiew icz widział w nich baj- ro ń sk ą grę podw ójnego życia ludzkiego : jaw y i snu. Ju liu sz K leiner w ydzielał g ru p y scen i b ad ał ich sym etryczny układ, snując analogię z a rc h ite k tu rą g o ty ck ą :

W tym dramacie o trzech bohaterach i o trzech punktach kulm ina­ cyjnych (jakimi są: finał Im prow izacji, proroctwo i uderzenie piorunu) m ożna b y dopatrzyć się analogii z budowlą gotycką, trzy filary widzieć w Konradzie, w Piotrze i Senatorze, tryp tyk środkowy porównać z nawą trójdzielną kościoła, a w obrębie skrzydeł bocznych ujrzeć tragicznie rwącą się ku górze i uciętą tragicznie wieżę.

Nie przeszkodziło to jed n a k autorow i uw ażać D ziady za całość o konsekw entnej, zw artej arch ite k to n ic e 5.

Szersze zagadnienie kom pozycji poruszyła Zofia N iem ojew ska dow odząc, że D ziady m a ją budow ę specjalnego ty p u , którego w zo­ rem jest średniowieczne m isterium ; a u to rk a nie m ogła jed n a k w y ­ k azać związków bezpośrednich M ickiewicza z tea tre m średniow iecz­ n y m ani um ieścić swej tezy w głównym , ideologiczno-literackim nurcie tw órczości p o e ty i ostatecznie nie wyszła poza stw ierdzenie dość przypadkow ego zresztą podobieństw a form alnego6.

8 Stanisław W in d a k ie w i c z , Walter Scott i lord Byron w odniesieniu do

polskiej poezji romantycznej. Kraków 1914, s. 102. — Juliusz K le in e r , M ic­ kiewicz. Lublin 1948, t. II, cz. I, s. 413 i 415 — 6; por. także J. K le in e r , W kręgu M ickiewicza i Goethego. Warszawa 1938, s. 42 — 50.

6 Zofia N i e m o j e w s k a , D ziady drezdeńskie jako dramat chrześcijański. W arszawa 1920.

(5)

Z agadnienia kom pozycji Dziadów drezdeńskich nie m ożna roz­ w iązać ani n a drodze b a d a ń jednostkow ej „te c h n ik i k o m po zycy jnej” , ani w obrębie jakiegoś sch em atu gatunkow ego, ja k m isteriu m lub m o ralitet. W y jaśn ien ia trz e b a szukać n a głównej scenie w szystkich rew olucji historyczn o literackich, w dziedzinie w alk ideologiczno- poh ty czny ch . Z tej stro n y p a d a now e św iatło n a rozwój głów nych rodzajów literack ich n a przełom ie epoki feudalnej i rew olucji m ieszczańskiej oraz n a zainteresow ania, stu d ia estetyczne i p o szu ­ kiw ania form alne tw órców .

2

W edług popularnego m n iem an ia historycznoliterackiego, d ra m a t ro m an ty czn y , zw any tak ż e d ra m a te m fan ta sty c z n y m , pow stał w w yn ik u pom ieszania tra d y c y jn y c h rodzajów U terackich liryki, epiki i o bu form te a tr u sta ro ż y tn e g o : kom edii i trag edii (dodaje się p rzy ty m , że nie obyło się to bez w pływ u Szekspira i te a tr u hisz­ pańskiego). Sam ego m echanizm u „pom ieszania” nie sta ra n o się dokładniej w y tłum aczyć, co zresztą p rzedstaw iało niem ałe t r u d ­ ności, albow iem należało jak oś pogodzić dwie im plicite w te j „ sy n ­ tez ie ” zaw arte sprzeczne z a sa d y : zasadę dowolności i p rz y p a d k o ­ wości — z zasad ą jak iejś cudow nej celowości, przejaw iającej się w zjaw iskach h tera ck o -k u ltu ra ln y c h .

Z acznijm y od przy p om n ienia, że pom ysły o m ieszaniu rodzajów są starsze od ro m a n ty zm u . J u ż P la to n porów nyw ał i zbliżał rodzaje, g dy dowodził, że epos je st bardziej dialogiczny i m im iczny (cechy d ram a ty c z n e !) niż Uryka. O H om erze zaś pisał ta k , ja k b y to b ył d ra m a tu rg :

Sądzę przecież, że on w szystkich tych dzielnych tragików pierwszym jest nauczycielem i przewodnikiem ... W ięc w dalszym ciągu trzeba nam baczną zwrócić uwagę na tragedię oraz na jej przywódcę, Homera... H o­ mer największym jest poetą i pierwszym z twórców traged ii7.

A ry sto teles n am iętn ie ro ztrzą sa ł zagadnienie podob ień stw a i ró ż­ nicy m iędzy epiką i poezją d ram a ty c z n ą , a po nim wszyscy e ste ty cy klasycy styczni. D ało to F r. Schleglowi pochop do tw ierdzenia, że od czasu A ry sto telesa nie posun ięto n ap rzó d zagadnienia, czy epos i t r a ­ gedia są czym ś różnym , czy też n i e 8.

7 P l a t o n , Rzeczpospolita, tłum . St. L i s i e c k i . Kraków 1928, P A U , ks. X , r. 1, 3, 7; por. ks. III.

8 A r y s t o t e l e s , Poetyha V 3 — 4, X X I I I 1, X X IV 1 i cały rozdział X X V I. Fr. S c h le g e l, Geschichte der Poesie der Griechen und Römer. Berlin 1798, I 69.

(6)

Zasługa w zruszenia kanonów starożytnej po ety k i należy się nie rom antyzm ow i, lecz Oświeceniu. E stety c zn a spekulacja X V I I I wieku naw iązuje w interesującej nas spraw ie „m ieszania” rodzajów i g atu n k ó w literack ich do P la to n a . S h aftesb ury przedstaw iw szy d ra ­ m aty czn y c h a ra k te r epickiej techniki H om era kończy w te n sposób : „...n ie zostaw ił on już trag ed ii nic więcej do zrobienia, ja k w ybudow ać scenę i przystosow ać do niej rozm ow y i c h a ra k te ry p o sta c i” . L 'ab b é B a tte u x uczył, że w spólną rzeczą tragedii i epopei jest w ielka i do­ sto jn a a k cja i że trag ed ia różni się od epopei jedynie pierw iastkiem d ram aty czn y m . D ra m a t jest — jego zdaniem — widowiskiem p o e­ ty ck im o interesu jącej akcji, do którego m ożna przenieść w szystkie w ątki i osoby w ystępujące w epopei: bogów, boh ateró w i p asterzy . W reszcie pow iada, że trag ed ia urodziła się z epopei (née de l'Épopée). M arm ontel tw ierdził, że „w zorem trag edii b y ła epopea” . M etastasio porów nyw ał tragedię z epiką. Sporo uw agi poświęcił tem u m odnem u zestaw ianiu rodzajów J e a n ' P au l. Zajm ow ał się nim J . A. E b e rh ard . N ieobcy b ył te n sposób w ykładu studiow anem u przez filom atów eklektycznem u Sulzerowi, choć uw ażał on to za p u s ty kom plem ent greckich k ry ty k ó w — przypisyw anie H om erow i ojcostw a d ram aty czn y ch g a tu n k ó w 9.

P rzy k ład em porów naw czej c h a ra k te ry sty k i jest szkic Goe­ th ego i Schilera Über epische und dramatische Dichtung (1797). A u­ to rz y d a ją n a stę p u jąc ą klasyfikację m otyw ów : 1. d ram atyczn e (vor­

wärtsschreitende), 2. epickie (rückwärtsschreitende) i 3. w spólne ob u

rodzajom . P o u stalen iu p odobieństw i cech w spólnych stw ierdzono z kolei różnice : rodzaj akcji, czas, stosunek a u to ra do dzieła. W eposie a k c ja jest zew nętrzna, w dram acie w ew nętrzna — dlatego tra g e d ia p o trzeb u je m ało m iejsca. W epice czasem akcji je st przeszłość, w traged ii teraźniejszość. W epice rapsod-opow iadacz chowa się za swe opow iadanie, w dram acie zaś a k to r w ysuw a się n a pierw szy plan. N iem niej ciekawe uw agi n a te m a t zbliżenia i ja k b y w zajem ­ nego uzup ełniania się ob u rodzajów zn ajd u jem y w liście Schillera

8 S h a f t e s b u r y , Soliloquy or Advice to an author I 3. — L ’abbé B a t t e u x ,

P rincipes de littérature. Lyon 1802, I 237, III 7 i 82. — M a r m o n t e l, Éléments de littérature, art. Eegles. W yd. Paris 1854, III 262. — M e t a s t a s i o , Estratto della arte della poetica d ’A ristotile. Bozdział У i X X IV . — Jean P a u l, Vor­ schule der Aesthetilc. V Programm § 25, X I Programm §63 — 8. — J. A. E b e r ­

h a r d , Theorie der schönen K ünste und Wissenschaften. 3 Aufl. Halle 1790, s. 211. — J. Gr. S u lz e r , Allgemeine Theorie der schönen K ünste. 2 Aufl. L eip ­ zig 1792, I 710.

(7)

do G oethego z d n ia 26 X I I 179710. P o d o b n e stanow isko zajm ow ał A. W . Schlegel11.

Polskie p o e ty k i są echem zagraniczn ych teorii. K rasicki pośród cech, o d różniających epopeję od trag ed ii, w ym ienia ta k ż e z n an ą n a m jn ż różnicę czasn : ,,epopea dłuższy czas w powieści swojej za­ w iera, tra g e d ia w p rzeciągu dniow ym m ieścić się p o w in n a” . F . X. G olański p raw ie zaciera różnice rodzajow e:

Epopea — powiada — w rzeczy samej jest przykładem i obrazem takoż jak drama. Ten zaś obraz i przykład zależy albo na w ydaniu n ie­ szczęścia, prędzej lub później, zawsze jednak przywiązanego do zbrodni: albo na zapędach jakiej nam iętności lub onej przezwyciężeniu. Jest też i jaśniejącym wzorem cn oty, która wieniec chw ały lub szczęśliwego p o­ wodzenia skutek otrzym uje. W takim celu i epopea może b yć uważana za drama: którego działanie, acz nie jest oczom obecne, całe jest atoli

w im ainacji czytelnika.

O ty m , że P la to n nazyw ał H o m e ra tragikiem , że A rystoteles p orów nyw ał Ilia d ę z trag ed ią, a Odyseję z kom edią, i że D a n te okre­ ślił Eneidę jak o w zniosłą trag ed ię (Piekło X X 113), pisał Jó zef Sę­ kow ski w D z i e n n i k u W i l e ń s k i m w w iadom ości o życiu i p is­ m ach D a n ta , k tó rą poprzedził przek ład I I I pieśni Piekła. F r. W ężyk dow odził w rozpraw ie O poezji dramatycznej :

10 Horenausgabe von Schillers sämmtlichen Werken. X IV 362. — W liście Schillera do Goethego czytam y:

„D ass der Epiker seine B egebenheit als vollkom m en vergangen, der Tra­ giker die seinige als vollkom m en gegenwärtig zu behandeln habe, leuchtet mir sehr ein.

Ich setze noch hinzu: Es en tsteht daraus ein reizender W iderstreit der D ich tun g als Genus m it der Spezies derselben, der in der Natur wie in der K unst immer sehr geistreich ist. D ie D ichtkunst als solche m acht alles sinnlich gegenwärtig und so n ötigt sie auch den epischen Dichter, das Geschehene zu vergegenwärtigen, nur dass der Charakter des Vergangenseins nicht ver­ w ischt werden darf. D ie D ichtkunst als solche m acht alles Gegenwärtige ver­ gangen und entfernt alles Nahe (durch Idealität) und so nötigt sie den D ra­ matiker, die individuell auf uns eindringende W irklichkeit von uns entfernt zu halten und dem Gemüt eine poetische Freiheit gegen den Stoff zu verschaf­ fen. D ie Tragödie in ihrem höchsten Begriffe wird also immer zu dem ep i­ schen Charakter hinaufstreben und wird nur dadurch zur D ichtung. D as ep i­ sche Gedicht wird eben so zu dem Dram a herunterstreben und wird nur d a­ durch den poetischen Gattungsbegriff ganz erfüllen; just das, w as beide zu poetischen Werken m acht, bringt beide einander nahe” (cyt. w yd. dzieł Schil­ lera, X I I I 4 5 3 - 4 ) .

11 A. W. S c h l e g e l , Vorlesungen über dramatische K u n st und Literatur. 2 Aufl. Heidelberg 1817, I 58 — 9.

(8)

Oprócz wspom nianych rodzajów dramatycznej poezji (komedia i tra­ gedia), smak dobry i zdrowy rozsądek nie przypuszcza innego. Lecz jest nadto z w ynalazku dzisiejszych wieków trzeci rodzaj, pośredni, z dwóch pierwszych zm ięszany, a tego herm afrodytę nowego imieniem d r a m a t u ochrzczono12.

Mickiewicz ju ż w m łodzieńczych pracach kry ty czn y ch zdrad za znajom ość osiem nastow iecznej p ro b lem aty k i rodzajów literackich. W recenzji operetki Czeczota Małgorzata z Zębocina nazyw a epikę i lirykę n ajstarszy m i i najw ażniejszym i g atunkam i, z k tó ry ch k o m ­ b inow ania po w staje poezja d ram aty czn a. W spom niaw szy w W y ­

kładach lozańskich lite ra tu ry azjaty ck ie zauw ażył p oeta : „ M e w ydaje

się, żeby ich tra g e d ia n arodziła się z epopei, aby z kolei stw orzyć kom edię i satyrę, a p o tem rozprószyć się w epigram ach” . W P re­

lekcjach paryskich p osunął się n aw et już do tw ierdzenia, że szcze­

gólnie w yraźnie w ystęp u je praw o genezy gatunków literackich w li­ te ra tu rz e słowiańskiej :

W poezji Słowian w szystkie rodzaje stylu stykają się z sobą; jest w nich odmiana podług uczuć i myśli, które wyrażają, ale nie masz prze­ ciwieństwa mocno rażącego w samej formie; nie masz nawet w jej zm ia­ nach przejść nagłych: kolory przechodzą tu z jednego w drugi łagodnie jak w tęczy. Co by powiedziano np. we Francji, gdyby kto w usta którego tragika sławnego, obok wierszy Racina i Corneilla włożył zwrotkę Marota, Desaugiers albo Berangera? Czy dałaby się pojąć taka mieszanina? A u Słowian to uchodzi. Ułam ek pieśni żeńskiej wybornie u nich zlewa się z poezją bohaterską, jeśli rytm jest jednaki. Poezja zaś bohaterska bardzo łatw o zam ienia się na dramat. D osyć jest pooddzielać rozmowy, porozdawać okresy osobom, żeby zrobić z epopei dobrą sztukę teatraln ą13.

K ied y sp o tk am y u M ickiewicza zd anie: „ T y tu s Liwiusz tw orzył epopeę, T a c y t i Sw etoniusz tragedie, a sam i nie wiedzieli dokładnie, czego dokonyw ali” , w iem y, że je st to więcej niż m etafora. Mickiewicz w y raża się podobnie ja k D iderot, k tó ry tragedię nazyw ał pięk ną stronicą h isto rii; ja k S ten d h al, k tó ry o sztukach klasycznych i pseudoklasycznych mówił, że do starczają przyjem ności epickich

{un plaisir épique), a powieści W altera S co tta określał jako trag edie

ro m an ty czn e p o p rzep latan e długim i p a rtiam i opisow ym i; wreszcie

12 I. K r a s ic k i, O rymotworstwie i rymotworcach. D z ie ła . Wrocław 1824, III 54. — F. N. G lo la ń sk i, O wymowie i poezji. W yd. 3. Wilno 1808, s. 529. — Józef S ę k o w s k i, D z i e n n i k W i l e ń s k i , 1817, VI 484 — 5, przypisek. — Fr. W ę ż y k , A r c h iw u m do D z i e j ó w L i t e r a t u r y i O ś w ia t y w P o l s c e , I 276.

13 Adama M i c k ie w ic z a D zieła wszystkie, V 229, VII 270. — Literatura

słowiańska, rok I, lekcja 21.

(9)

ja k B o h d an Zaleski, k tó ry poznaw szy w rękopisie I I I część Dziadów donosił Bielow skiem u, że „ D ziady b ędą naszą p raw dziw ą narodow ą epo p eją” 14.

P ro b lem m ieszania rodzajów niepokoił ro m an ty k ó w i ciągle jeszcze z a p rz ą ta id ealistyczną estety k ę, jak o schelhngiańsko-he- glistyczna spuścizna. H o elderlin z a stan aw iając się n a d różnicą m iędzy liryczną, epiczną i tra g icz n ą tw órczością doszedł do w niosku, że trag ed ia m oże się skłaniać k u różn ym stylom i b y ć liryczną, epiczną lub tra g icz n ą ! J e d e n z naszych m niej zn anych hegbstycz- n y ch estetyków , H . Cegielski, u c z y ł: „ J e s t więc d ra m a t zespole­ niem i niejako n e u tra liz ac ją epiki i b ry k i, a b ędąc idealizow aniem c z y n u , a zate m praw dziw ego życia człowieka ta k pryw atn eg o ja k publicznego, je st o sta tn im , ale oraz najw yższym poezji działem ” . I dalej : „Toż i p oezja d ram a ty c z n a , idealizu jąca św iat czynności, je s t całością żywiołów epicznych i lirycznych, d o k ład ną ko m p o­ zy cją jed n y ch i drugich, a ty m sam y m najw y ższą doskonałością p o e ty c z n ą ” . K . B orinski zauw ażył, że określenie eposu jak o m iesza­ n in y (m ix tu m ) odegrało rolę w epickim tra k to w a n iu sztu k i d ra m a ­ tyczn ej przez tw órców . E r n s t H irt pisał, że Szekspir tw orzył epicz- nie i że nasze d ra m a ty b y ły b y bardziej epickie, g d y b y nasze p rze d ­ staw ien ia trw ały , ja k w C hinach, osiem lub dziesięć g o d z in !15

P rzed staw io n a tu ta j w najogólniejszym zarysie h isto ria za g ad ­ nienia m ieszania rodzajów rozw iew a ro m a n ty c z n y m it o żelaznym gorsecie p o ety k i klasy c y sty cznej. N ie b y ła to p o e ty k a sy ste m aty c z ­ n a i naukow a. B ra k w niej ścisłych definicji. Cechy pod aw ane jako c h a ra k te ry sty c z n e są nieraz czysto zew nętrzne. K ojarzono przepisy techniczne, ja k o przy p adkow e w nioski z historii lite ra tu ry , ze spe­ k u lac ją nie m a ją c ą nic w spólnego z zagadnieniam i k o n k retn e j tw ó r­ czości. J a k w idzieliśm y, zasługę pom ieszania rodzajów i stylów n a ­ leży p rzypisać nie rom antyzm ow i, lecz p o ety k o m klasycystycznym .

14 Adama M i c k ie w ic z a D zieła wszystkie, VII 255 — 6. — D i d e r o t , P a ­

radox sur le comédien. — S t e n d h a l , Racine et Shakespeare. Études sur le ro­ m antism e, I 1. — Korespondencja J. B. Z a l e s k ie g o . Lwów 1900 — 4, I 38.

15 H o e l d e r l i n s Werke. Ä sthetische und philosophische Bruchstücke. D eutsche V erlags-Anstalt, I 413. — H. C e g ie ls k i, N auka poezji, zawierająca

teorią poezji i je j rodzajów oraz znaczny zbiór najcelniejszych wzorów poezji polskiej do teorii zastosowany. Poznań 1845, s. 57 i 631. — K. B o r i n s k i , Die Poetik der Renaissance und die Anfänge der litterarischen K r itik in Deutschland.

Berlin 1886, s. 143. — Ernst H ir t , D as Formgesetz der epischen, dramatischen

(10)

K a p ita ln y przy k ład znajd u jem y we w spom nianej rozpraw ie F r. W ę­ ży k a O poezji dramatycznej, k tó ry k u przerażeniu klasyków chwalił m onologi Szekspirowskie n a podstaw ie p o ety k i pseudoklasycznej ! P rz ed te m Corneille dowodził, że sztuki jego są w zgodzie z p o e ty k ą A rystotelesa.

3

Z kolei zajm iem y się drugim nieporozum ieniem n a te m a t ro m a n ­ tycznego m ieszania rodzajów , a m ianowicie poglądem , że d ra m a t ro m a n ty cz n y pow stał ze skojarzenia tragedii, epiki i liryki. M iesza­ nie rodzajów wT dram acie rom an ty czn y m nie je st rzeczą ani pierw otną, ani isto tn ą. W y stęp u je ono w pew nym zakresie tak ż e w traged ii s ta ro ż y tn e j, gdzie obok d ra m a ty k i m am y p a rtie epiczne (opowieści gońców) i liryczne (chóry).

N ajw ażniejsze cechy d ra m a tu rom antycznego pozw alają mówić 0 ty m , że zastosow ano do niego po ety k ę epopei. Spraw ą niew ątpliw ie n a jb ard ziej w ażną w dokonanej przem ianie, a zarazem n ajprędzej 1 n ajłatw iej dostrzeżoną, choć nie rozum iano całej jej doniosłości, było oparcie d ra m a tu n a nowej zasadzie kom pozycyjnej : zam iast zw artej, jednoosiow ej akcji o trzym aliśm y dzieła o budow ie luźnej, wieloosiowej. J u ż A rystoteles przew idyw ał tę m ożliw ość: „N ależy wreszcie, o czym ju ż w spom niałem , ciągle p am iętać o ty m , b y nie u k ład ać trag edii n a sposób epiczny. Przez «epiczny» rozum iem u k ład «w ielow ątkow y», ja k g d y b y k to np. m ateriał całej Ilia d y opracow ał w jednej tra g e d ii” 16. U nas F r. W ężyk ostrzegał pisarzy, „iż do­ zwolone w inn y ch poezji ro d zajach ustęp y (epizody) niezgodne są z n a tu r ą d ram aty czn ej poezji” 17.

P a n i George S and w swoim stu d iu m o dram acie ro m an ty czn y m u w ażała now y ty p kom pozycji za zupełnie n a tu ra ln y i dla u s p ra ­ w iedliw ienia luźnej b udow y I I I części Dziadów pow oływ ała się na

F austa G o eth ego18.

D la naszych dalszych rozw ażań szczegół to bardzo c h a ra k te ­ ry sty czn y . J e j opis d ra m a tu rom antycznego odpow iada k o m p o zy ­ cyjnej zasadzie staro ży tn ej epopei.

16 Poetyka, X V III 4.

17 Rozprawa dodana do Barbary Radziwiłłówny Fr. W ę ż y k a . Kraków 1822, s. 8 6 - 7 .

18 George S a n d , E ssai sur le drame fantastique (1839). (Autour de la table, 1876).

(11)

K om pozycja jest tą w łaściw ą cechą — powiada Ryszard G-anszy- niec — która odróżnia epopeję od innych podobnych rodzajów poezji. I właśnie ta jej właściwość w yw ołała przy krytycznym rozpatrywaniu w ątpliw ości najpoważniejsze. W hom eryckim eposie nie znajdujem y, powiedziaw szy drastycznie, nic, co by według naszych pojęć stanowiło jedność wew nętrzną. W idzim y w prost, jak tam rozwijają się różne tech ­ niki: zdarzenia przedstawione są na płaszczyźnie, bez perspektyw y; jest to raczej parataksa niż hipotaksa... Każda scena stanow i dla siebie całość i za każdym razem skupia w sobie całe zainteresowanie, a przecież musi się ją rozumieć jako część całości. Tutaj zawodzą po prostu pojęcia i ru­ bryki, jakie w ytw orzyliśm y sobie na podstawie poezji nowoczesnej, ale do tej techniki kom pozycyjnej m am y zupełne analogie w s z t u c e staro- greckiej, w której przedstawienie scen złożonych należy do w yjątków, a nawet tak bardzo podziw iane obrazy, jak P olygn ota N ekyja, działają raczej przez swoje poszczególne obok siebie zestawione sceny, niż przez ich całość. Ten rodzaj kom pozycji, który poszczególnemu w ątkow i p o ­ mimo jego wcielenia w całość zapewnia pełne własne życie i pełne działa­ nie, każe nam w nioskować, że te poszczególne w ątki są komórkami za­ rodkowym i ep o p ei19.

U czonym , k tó ry z tej spraw y zrobił w swoim czasie rew olucję filologiczną, b y ł F r. A. W olf. P o b u d z o n y przez francuskich i a n ­ gielskich b adaczy , pokusił się on w dziele Prolegomena ad K om erm n (1795) o w ykazanie, że k o m p ozycja eposów H om erow ych w dzisiej­ szej p o staci je st rzeczą w tó rn ą, że k om pozycja t a jest owocem póź­ niejszego złączenia w całość sam odzielnych p ierw otnie rapsodów . M am y u W olfa coś ja k b y hipotezę pochodzenia ,,lu źnej” kom pozycji epickiej, próbę w y tłu m aczen ia właściwości „ro d zajo w ej” . K a n o n poe­ ty k i sta ro ż y tn e j zo stał podw ażony od fu n d am en tó w , sam i strażn icy cy ­ klopiej w arow ni w skazyw ali n o w ato ro m literack im szczerby i w y­ łom y w m u rach. W olf p rz y ta c z a ł ja k o analogie h istorycznoliterackie do swoich w yw odów fra g m en ty epiki staroniem ieckiej, w schodnie d y w an y p oety ck ie i K o ran ( § 35). W spom ina też o sta ro ż y tn y c h p rzeró bk ach epickich pieśni n a dzieła sceniczne, czego dokonyw ano „przez zm ianę fo rm y p o e ty c k iej” ( § 26). G recy isto tn ie opracow yw ali w ą tk i epickie dla te a tru , czyli pierw si m usieli zetk n ąć się p ra k ty c z ­ nie z zagadnieniem sto su n k u epiki do d ra m a tu . W naszej lite ra tu rz e ek sp ery m en tu podobnego dokonał K ochanow ski w Odprawie posłów

grecJcich.

Tezy W olfa okazały się płodne dla ogólnego ru ch u k u ltu raln ego i ekspery m en tó w p o etyckich , choć ich w arto ść ściśle filologiczną pow ażnie się dzisiaj kw estionuje. S tu d ia n a d zaczątkiem ro m a n ty zm u

(12)

polskiego nie doceniały w W olfie i w ogóle w filologii klasycznej, k tó rej ad ep tem przecież b y ł Mickiewicz i jego filom accy przyjaciele, wolnego sprzym ierzeńca rom an ty k ó w w walce z pseudoklasycyzm em . Z asługą filologów jest odkrycie, że p o e ty k a A rystotelesa, a ty m m niej francuskie p o ety k i psendoklasyczne, nie tłum aczą dzieła H o ­ merowego (Wolf, § 27); w ten sposób zachw iano jego a u to ry te t, jako te o re ty k a sztucznych, nie istniejących w rzeczywistości dzieł poetyckich. Mickiewicz zn a tę rew olucyjną tezę, ja k w ynika ze w stępu do pierwszego to m u P o ezji:

Chcący albowiem podług ułamku Poetyki A rystotelesa wyrokować 0 Homerze, Arioście, Klopsztoku, Szekspirze, podobnym będzie do sę­ dziego, który by podług praw Solona albo X II tablic stanowił w sprawie Greka, W łocha, Niem ca i Anglika.

M em niejsze znaczenie dla ru ch u rom antycznego m a wciągnięcie przez W olfa do H om erow ej dyskusji epiki ludowej, pow oływ anie się n a epos starogerm ański, poezję orientalną, słowem porów naw czy w skrom nym zresztą zakresie c h a ra k te r jego pracy. Młode pokolenie literackie było pod urokiem M acphersona, H erd era i Schleglów20.

L ite ra tu rz e oddał W olf jed n ą w ażną usługę bezpośrednią: u ła t­ wił G oethem u rozw iązanie zagadnienia kom pozycji F au sta , o czym p a m ię ta ją badacze niem ieccy. Schiller w liście do Goethego z dnia 26 czerwca 1797 wyłożył teoretyczne trudności, jakie widział p rzy dziele tego ty p u , co F a u st:

Zastanawiając się nad sposobem opracowania widzę wielką trud­ ność w tym , żeby znaleźć szczęśliwą miarę m iędzy żartem i serio; rozsądek 1 rozum zdają się w tym tem acie walczyć z sobą na śmierć i życie... Szko­ puł dostrzegam także w tym , że diabeł na skutek swego realistycznego charakteru w dziele stawia pod znakiem zapytania swój m etafizyczny b yt. Eozum może przyjąć tylko jego idealną egzystencję, a rozsądek może go pojąć i pozwolić mu działać jedynie w tej postaci, w jakiej w ystępuje w dramacie. Szczególnie jestem ciekaw, w jaki sposób ludowa baśń dostosuje się do filozoficznej m yśli dzieła21.

G oethe odpow iedział przyjacielow i zaraz następnego d n ia :

Pańskie uwagi, co było rzeczą naturalną, doskonale zgadzają się z moimi założeniam i i planami, tylko że ja ułatwiam sobie zadanie przy tej barbarzyńskiej kom pozycji i m yślę raczej dotknąć tych najwyższych w ym agań, aniżeli je spełnić. B ędę się starał, żeby poszczególne części 20 Por. Ign. W ie n ie w s k i , Fr. A . Wolfa „Prolegomena ad Homerum”

w świetle nowszej krytyki. P r z e g lą d H u m a n i s t y c z n y , 1924.

(13)

b yły przyjemne, dawały rozrywkę i kazały myśleć; co do całości zaś, która zawsze pozostanie fragm entem , to m oże w niej znaleźć zastosowanie nowa teoria ep op ei22.

J e s t to teo ria W olfa o sam odzielności poszczególnych części epickiego p o em atu . Za aluzję do tej teorii uw aża się słowo d y rek to ra z „P rolo g u w te a trz e ” F a u sta :

Gebt ihr ein Stück, so gebt es gleich in Stücken!

P rzy p o m n ijm y , że A. W . Schlegel pow iedział o F auście, że są to „rap so dy czn e fra g m en ty bez p o czątk u i k o ń c a ” . Ten sam k ry ty k nap isał o dram acie h in dusk im Śaku nta la , iż „w budow ie całości” w y k azu je ta k zdum iew ające podobieństw o do d ra m a tu ro m a n ty c z ­ nego, że m ożna b y podejrzew ać, iż zo stała zszekspiryzow ana przez angielskiego tłu m a c z a 23.

W te n sposób p o w stał now y rodzaj d ram a ty c z n y . O brona luźnej b udow y Dziadów p rzy pom ocy Fausta staje się teraz bardziej zrozum iała. M ożna isto tn ie stw ierdzić podobieństw o w sw obodnym uk ładzie scen i w m ieszaniu elem entów m etafizycz­ n y ch z realisty czn y m i24. M e wolno je d n a k zapom inać, że Mickiewicz znał tak ż e teo re ty c z n ą stro n ę tego zagadnienia. T u się zaczyna n ajcie­ kaw sza rzecz. F a usta poznał m łody p o e ta m niej więcej w ty m sam ym czasie, co teorię W olfa, czyli jeszcze przed w yjazdem do E osji. H o m er dzięki G rodkow i sta ł się ośrodkiem filologicznych zainteresow ań m łodzieży w ileńskiej. Sam G rodek zajm ow ał się H o m erem : p rac a d o k to rsk a z r. 1786 De H ym n o ru m Hom ericorum rëliquiis i ro zp raw a z r. 1791 Über das Local der Unterwelt beim H om er25. Dzieło W olfa n azy w a G rodek w historii lite ra tu ry greckiej p rzew y bo rn ą dy ser­ ta c ją , pow ołując się n a swój re fe ra t ogłoszony w D z i e n n i k u W i l e ń s k i m p t. W yM ad nowego m niem ania względem 'poematów ,,I lia d y ” i ,,Odyssei” H om erow i przypisyw anych. G rodek w ynosząc eru d y cję i b y stro ść w nioskow ania W olfa nie docenił je d n a k roli jego in sp ira to ra l'A b b é d 'A u b ig n aca, k tó re m u dopiero potom ność m iała oddać spraw iedliw ość26.

22 P ropylaeen Ausgabe von Goethes sämmtlichen W erken, X I 297.

23 op. cit., I 37, III 404.

24 Por. Z. C i e c h a n o w s k a , M ickiewicz a Goethe, P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , 1 9 2 4 - 5 , s. 1 1 7 - 9 .

25 Zygm unt W ę c le w s k i, W iadomość o życiu i pism ach G. ,E . Gródka. R o z p r a w y W y d z . F i l o l . A k a d . U rn. Kraków 1876, IV, s. 8 i 13.

26 G. E. G r o d e k , In itia H istoriae Graecorum litterariae. Vilnae 1821 — 3, I 11. — D z i e n n i k W i l e ń s k i , 1805, nr 3 — 4, s. 67 — 8, przypisek.

(14)

P rzy to czę jeszcze p arę głosów, k tó re pośrednio dowodzą, że teorię W olfa znano w Polsce. F . N. Golański pisze: ,,Ale H om er (czy ktokolw iek by ł około tego dzieła p racujący ) zostaw ił je zupełne i p o p raw n e” ; Grodek zaczyna w swej litera tu rz e ustęp o H om erze w n a stę p u jąc y sposób : „H o m eri nom ine inteiligi volo v ates aliqu ot epici carm inis p rim ario s...” O teorii W olfa pisał też zn any M ickiewi­ czowi F r. Schlegel, k tó ry Prolegomena nazyw ał „arcydziełem k ry ty c z ­ nego rozum u i uezoności” 27.

W bibliotece sem inarium filologicznego prof. G ródka z n a jd u ­ jem y szereg pozycji odnoszących się do kw estii H om erow ej, a w śród nich są tak ż e poprzednicy W olfa: K l o t z i u s , Epistolae homericae; B l a c k w e l l , Über Homers L eb en ; W o o d , Versuch über das Ori­

ginalgenie H om ers; Zusätze zu Wood', K o e p p e n , Über Homers Leben und Gesänge oraz W o l f i B u t t m a n n , M useum 28. Prole­ gomena W olfa z a jm u ją sporo m iejsca w korespondencji filom ackiej.

5/17 listo p ad a 1819 rad zi Malewski Mickiewiczowi, żeby o dzieło B u h n k e n a Elogium H em sterhusii i W olfa Prolegomena ad H om erum zwrócił się sam do G ródka. D nia 19 listo pada (1 grudnia) 1819 pisze Jeżow ski do M ickiewicza: „W o statn im liście swoim zapytujesz m nie, czylim się też s ta ra ł o książki dawniej żądane, jakim i są Prolego­

m ena W olfii, E logium B u n k e n ii...” W ty m sam ym liście p y ta , czy

Mickiewicz p racu jąc n a d k o m entarzam i W olfa porobił z nich w ypiski, bo w ta k im razie m ogłyby one służyć jako „w iadom ość n auk ow a” dla T o w arzystw a F ilom atów . Z początkiem g ru dn ia 1819 r. M alewski d o ­ nosił Mickiewiczowi, że w BibUotece U niw ersyteckiej nie Prolegome­ nów i że Grodek chciał m u pożyczyć w łasny egzem plarz, ale d o tąd

m u go nie zwrócono. 19 lutego /2 m arca 1820 Malewski w ysyłając M ickiewiczowi książki pisał, że Prolegomenów W olfa nie m a. J a k w ynika z listu Malewskiego do Jeżow skiego z wiosny 1821, znał W olfa filo m ata K ow alew ski29.

W y k ład y kow ieńskie Mickiewicza świadczą, że p o eta znał ogólne poglądy W olfa30. O Prolegomenach W olfa, jako o rzeczy dobrze sobie znanej, i w ogóle o U teraturze H om erow ej pisał p o eta w odpraw ie

K rytyko m i recenzentom warszawskim', są o W olfie w zm ianki tak ż e

27 F. N . G o la ń s k i, op. cit., 583. — G. E. G r o d e k , op. cit., I 17. — Fr. S c h le g e l, op. cit., I 158, przypisek.

28 Jan O k o, Sem inarium filologiczne G. E. Gródka. W ilno 1933, s. 23. 28 Korespondencja filomatów, I 246, 282, 288, 307, 433, III 217. 30 M u z e u m , 1898, s. 575 — 6.

(15)

w W ykładach lozańskich. D o d ajm y , że Mickiewicz w W ykładach

lozańskich łączył ro m a n ty zm ze stu d iam i klasycznym i Goethego

i B y ro n a 31.

O d znajom ości zew nętrznej, od lek tu ry , przechodzę do w y k a ­ zania, że zagadnienie przeze m nie poruszone zajm ow ało pow ażne m iejsce w śród teo rety czn o literack ich studiów M ickiewicza. O ro z­ ległości i bogactw ie literackiego p rzy go to w ania p o e ty w iedzieliśm y od daw na. P o e ty k a epopei i d ra m a tu , zgodnie z duchem czasu, w y­ sunęła się w śród ty c h zainteresow ań n a p lan pierw szy. P ośró d od ­ k ry ty c h niedaw no in ed itów M ickiewiczowskich z n ajd u je się kore- fe ra t rozp raw k i Z ana, Uwagi nad pism em pod tytułem „Początek

i postęp poezji dramatycznej u Greków i R z y m ia n ” (1818). J u ż z tego

d robiazgu w idać nie byle ja k ą eru d y cję e ste ty cz n ą :

Gdyby zaś obszerniej chciał o ty m pisać — krytyku je poeta przyja­ ciela — rozprawy Calzabigiego um ieszczone na czele dzieł Metastazjusza, rozprawki W oltera i innych przy Teatrze Woltera drukowane, H istoria

i teoria dramatyM Schlegla z nowszych, z dawnych zaś pisma w dykcjo-

narzu Sulcera pod artykułem Dram(atische) Dieht(wng) w yliczone pod ręką znajdować się p ow in n y32.

N ajciekaw sze rzeczy dla naszych rozw ażań zn ajd u jem y w p a ry ­ skiej prelekcji M ickiewicza z dn ia 4 kw ietn ia 1843. W yk ład te n często b y w a cy tow any. Z a trz y m a m się p rz y k ilku szczegółach, c h a ra k te ­ ry sty c z n y ch dla zbliżenia p o e ty k i ro m an ty czn ej z p o e ty k ą k la ­ syczną.

Dram at, w zięty w najw spanialszym i w najrozleglejszym znaczeniu tego w yrazu, powinien łączyć w sobie w szystkie żyw ioły poezji prawdzi­ wie narodowej...

J e s t to ro m a n ty cz n a sy nteza, czyli p o p u larn e m ieszanie gatunk ó w . U zasad nia ją je d n a k p o e ta nie ro m an ty czn ie, Szekspirem , ja k m ożna b y się spodziewać, lecz klasycznie.

W tradycyjnej sztuce greckiej — powiada poeta — w tragediach Eschilesa i Sofoklesa, znajdujem y w chórach wielką poezję liryczną cza­ sów pierwotnych, w idzim y w dialogach epopeę, powtarzającą się w dzia­ łaniu, m am y w u stach osób, w prowadzonych na scenę, w przemowach ow ych N estorów, ow ych Ulisesów, naw et niektórych bogów, znanych już ludow i z Homera, zaw iązki krasom owstwa politycznego, które wkrótce 31 Adam a M i c k ie w ic z a D zieła wszystkie, V 324 — 5, V II 249, 255, 257, 278, 286.

(16)

potem zabrzmiało na placach publicznych. N igdzie dramat nie b ył tak dociągnięty, tak zupełnie w ydany, jak u Greków.

Czyli pierwszej sy n tezy rodzajów literackich dokonali trag icy s ta ­ ro ży tn i. In n y m w ażnym szczegółem jest zdanie, że drug a syn teza po do b n a dokonała się n a gruncie chrześcijańskim , w m isteriach :

Teatr, przedstawiający sceny Narodzenia Pańskiego i tym podob­ nych tajem nic, obejmował cały świat, jaki był w wyobrażeniach chrze­ ścijan: niebo z orszakiem aniołów i św iętych, ziemię stanowiącą samo pole działania, piekło pod postacią paszczy szatana, skąd wychodziło uosobione zło wszelkiego rodzaju, począwszy od zdrady aż do błazeństwa.

O bok d ram atu rg ii greckiej staw iał Mickiewicz te a tr średniow ieczny, m isteryjn o -lu do w y ; n a to m ia st teatro w i hiszpańskiem u i Szekspi­ row i p rzy p a d ła podrzędna rola „w ydoskonalenia niektó rych części tej rozległej osnow y” . Zepchnięcie ty c h literackich wzorów te a tr u rom antycznego do pom ocniczej roli technicznej świadczy o ideologicznym ujm ow aniu przełom u w d ram aturgii.

D ru g ą cechę d ra m a tu rom antycznego, paralelizm m etafizyczno- realisty czn y , wywodzi się pospolicie z m isteriów . Mickiewicz jed n a k je s t zdecydow anym klasykiem , ideał paralelizm u św iata rzeczyw is­ tego i nadzm ysłow ego zn ajd uje u H o m e ra :

W tej mierze sztuka chrześcijańska grzeszyła najgorzej. Homer pod tym względem jest dotychczas — jeśli się godzi tak powiedzieć — naj­ bardziej chrześcijańskim. U niego w szystko naprzód dzieje się w niebie, w krainie duchów, potem zstępuje na ziemię, w ykonyw a się przez ludzi; a ludzie nie są wszakże narzędziem ślepym, m ogą pójść za natchnieniem w yższym albo je odepchnąć i to stanow i całą tajem nicę ich powodzeń lub niedoli. Stąd też bohaterowie Homera są daleko naturalniejsi, lepiej dają się nam pojąć od bohaterów Tassa lub tegoczesnych poem atów i romansów.

Z auw ażm y m im ochodem , że b y ły to poglądy spopularyzow ane przez współczesne poetyki, bip. K . L. Schalter p isał:

Poem a Homera w yższym życiem za ich [niebian] pośrednictwem od ­ dycha... Przez wprowadzenie współdziałających niebian, działanie więcej ważności, więcej siły nabywa i w szystko tym sposobem przybiera „ch a­ rakter górności” 33.

W raca również Mickiewicz w swym w ykładzie do m achin y nie­ bieskiej, k tó rej isto tę ujm u je, co jest godne podkreślenia, nie m o­ raln ie ani m etafizycznie, lecz integralnie p o ety ck o :

(17)

W ypada tu nam znowu dotknąć cudowności. W yłożyliśm y już dawniej, m ówiąc o epopei, że cudowność w poezji nie jest bynajm niej sprężyną sztuczną, wprowadzoną dla napięcia uwagi czytelnika, dla uczynienia poem atu ciekawszym , ale stanow i część istotn ą każdego utworu, który ma w sobie cokolwiek życia. N aturaliści powiadają, że rozbierając jaką­ kolwiek roślinę, jakiekolwiek jestestw o organiczne, przychodzi się na osta­ tek do czegoś nieodgadnionego, do czegoś cudownego. Ta rzecz, nie dająca się pojąć, cudowna, jest właśnie pierwiastkiem żyw otnym . Podobnież i w poezji. K ażdy utwór p oetyck i ma w głębi siebie to życie organiczne tajem ne, nazw ane po szkolnem u cudownością, które wznosząc się w miarę, jak wzrasta zakres utworu, w wierszykach i piosnkach przebija się tylko na kształt lekkiego tchnienia z krain w yższych, w epopei i w dramacie przybiera już widom ą postać b óstw a34.

W idzim y więc, że M ickiewicz 1) zestaw ia epopeję z d ram a te m i 2) ok reślając isto tę d ra m a tu chrześcijańskiego, czyli rom antycz- nego, posługuje się p rzy k ład am i i analogiam i z epiki i d ram a tu rg ii greckiej.

4

F r. Schlegel zwrócił uw agę n a fa k t, że dzięki jakiem uś w y b it­ nem u dziełu n a czoło zainteresow ań całego okresu w yb ija się jeden rodzaj literacki. E p o s H o m era stanąw szy u kolebki lite ra tu ry grec­ kiej w yw arł p rzem ożny w pływ tak że n a inne rodzaje, w pierw szym rzędzie n a tra g e d ię :

Pieśni epickie były wreszcie skarbcem zasobów dla attyckich tragi­ ków. Epos Hom erycki, jako arcytwór głównego rodzaju poetyckiego, nie tylko dostarczał różnorodnego pokarmu dla ich zm ysłu a rtystycz­ nego i kształcił go. B ył także wzorem ich twórczości (tragicznej), który oni co prawda m usieli jeszcze więcej przetworzyć niż w szystko, co zapo­ życzyli od poezji lirycznej35.

W epoce przełom u rom anty czneg o ideałem p o ety ck im epoki b y ła epopeja, a tea tra ln o -m u z y cz n y m — opera. P o w tó rn e ożycie staro ży tn o ści i praw dziw y renesans H o m era p rz y p a d a n a w iek X V II I i pierw szą połowę X I X stulecia. D latego w yw arł on ta k i po tężn y w pływ n a p o ety k ę ro d zaju dram aty czneg o. Przełom ro m a n ty cz n y przy nosi górow anie d ra m a tu , jak o n a stę p c y eposu. D e cy d u jącą rzeczą w ty m procesie literacko-socjologicznym nie je s t indyw idualność jakiegoś tw órcy, lecz rodzaj twórczości. O bok Szekspira coraz wię­ ksze zainteresow anie budzi A jschylos i A rystofanes. N iedługo d o j­ dzie do głosu te a tr h iszpański i h induski.

34 Literatura słowiańska, rok III, lekcja 16. 35 Fr. S c h l e g e l , op. cit., I 87.

(18)

P rz y tej sposobności wspom nieć też trz e b a o tea trz e ludow ym , z którego wyrosło średniowieczne m isterium . Mówiąc o początk ach d ra m a tu w Polsce p o e ty k a F r. K saw. Dmochowskiego w spom ina „szkolne dialogi” , w czasie k tó ry c h :

Żaki różne czyniły widowiska z siebie,

Udaw ały, co w piekle, co dzieje się w niebie36.

R o m a n ty c y zwrócili n a te n te a tr baczną uwagę. W k ry ty c e niem iec­ kiej k u lt Szekspira szedł w yraźnie w parze z pochw ałą rodzim ości i ludowości w dram acie (Lessing).

Do z a ta rc ia sform ułow anej przez Goethego i Schillera różnicy m iędzy eposem i dram atem , to znaczy m iędzy pojęciam i akcji zew­ n ętrznej i w ew nętrznej, przyczyniła się też walnie ew olucja, ja k ą przeszła epopeja w czasach now ożytnych. Z m iana polegała n a p rze ­ rzuceniu akcji epickiej z zew nątrz do duszy b o h a te ra ; w spółdziałał w ty m procesie fa k t, że osobowość i „p ry w atn o ść” człowieka n ab iera od czasu R enesansu coraz większego znacżenia. W X Y II w ieku epo­ pe ja „uw ew nętrznia się” i „upsychologicznia” , co ją pozbaw ia cech epicznych w znaczeniu sta ro ż y tn y m , a zbliża do d ram atu -m isteriu m . P og ląd Tassa n a św iat w yraził się w ch arak terze bo h atera, te n zaś c h a ­ r a k te r w ym agał nowej koncepcji a rty sty czn ej, k tó ra groziła ewo­ lu cją literack ą. D latego klasycznie zorientow ana p o e ty k a k ry ty k u je T assa, trafn ie dostrzegając niebezpieczeństwo dla siebie w doko­ nanej przez niego innow acji. C zytam y w Sztuce rymotworczej D m o ­ chowskiego :

...w tym sobie zaszkodził, Że bohatyr w nim mały. Godfred ci dowodził, Godfred wygryw ał bitw y na nieprzyjacielu: Lecz naprzód mało znaczy wśród rycerzy wielu K tórzy dokazywali cudów dzielną dłonią, Potem czyni modlitwą w ięcej, niźli bronią37.

O statecznego ro zk ładu eposu dokonali a u to rzy m esjad, M ilton i K lo p sto c k ; z polskich auto rów bran o tak że pod uwagę ks. W alen ­ tego O dym alskiego, bez w iększych jed n ak wyników badaw czych. D rugim rodzajem , g órującym w epoce, jest — opera. J a k zo b a­ czym y za chwilę, p o ety k i klasycystyczne tak że te n te a tra ln o -m u ­ zyczny rodzaj w yp ro w ad zają z epopei. L ’abbé B a tte u x w yw odził:

Jak w epopei są dwa rodzaje wielkości, dziwność, fantastyczność

(le merveilleux) i heroiczność, podobnie mogą być dwie odm iany tragedii:

36 Fr. Ksaw. D m o c h o w s k i, P ism a rozmaite. Część druga. W arszawa 1826. 37 Jak w yżej, 362.

(19)

jedna heroiczna, którą pospolicie nazyw a się tragedią, i druga fan tastycz­ na, zwana widowiskiem lirycznym albo operą...

Opera jest zatem przedstaw ieniem fantastycznej fabuły. Jest to pier­ w iastek boski epopei pokazany w teatrze. Ponieważ w ystępującym i oso­ bam i są bogowie lub herosi-półbogowie, powinni się oni przedstawić śmier­ telnikom przez działania, w yrażenia i m odulację głosu, które przechodzą prawa zw yczajnego praw dopodobieństwa. 1° Ich działalność jest podobna cudom. Oto otwiera się niebo, św ietlisty obłok przynosi niebieską istotę; oto zaczarowany pałac, który znika na najm niejsze skinienie i zamienia się w pustynię itp. 2° Ich język jest całkowicie liryczny: on wyraża unie­ sienie, entuzjazm , szaleństwo uczucia. 3° Najbardziej wzruszająca m uzyka tow arzyszy słowom i przez swe ton y, m odulacje i kadencje w ydobyw a z nich siłę i ogień 38.

Rów nież M arm ontel zestaw ia operę z epopeją i tra g e d ią :

Cechą znam ienną epopei jest przenoszenie sceny tragedii (tzn. sceny dram atycznej) do wyobraźni czytelnika. Tam, korzystając z obszerności swego teatru, powiększa ona i zm ienia swoje obrazy, rozpościera się w kra­ inie fikcji (zm yślenia) i włada w edług upodobania w szystkim i środkami fantastyki. W operze m uza dram atyczna z kolei zazdrosna o przewagi, jakie ma nad nią m uza epicka, próbuje jej dorównać, albo raczej przewyż- szyć ją realizując dla oczu to, co w opowieściach m aluje się jedynie w myśli.

M ówiąc o tw órczości operow ej Q u in au lta pisze M arm on tel:

D zięki niej napełnił on swój teatr cudownościami; ułatw ił sobie prze­ chodzenie z ziem i do nieba i z niebios do piekieł; podporządkował sobie przyrodę, zawładnął dziedziną fikcji, otworzył tragedii [teatrow i] karierę epicką i połączył w jednym rodzaju korzyści jednego i drugiego gatunku poetyckiego [tzn. epiki i dram atu]39.

Z asługą Q u in a u lta było w prow adzenie do te a tru elem en tu fa n ­ tasty czn eg o . R a n ie ri de Calzabigi tłu m aczy ł to ty m , że Q u in ault pom ieszał zasadę praw d op od ob ieństw a, ja k a obow iązuje w epice, z praw dopodobieństw em , w y m ag an y m w te a trz e . W epice chętnie się znosi pew ne fan ta zje , k tó ry c h nie dopuszcza się w dram acie. P oezja epicka pozw ala n a większe licencje niż poezja d ra m a ty c z n a 40. D id ero t p y ta ł się w Borval et m oi : „Czyż bogowie, w y stęp u jący w operze, nie są ty m i sam ym i bóstw am i, k tó re d ziałają w epopei*?” 41 O pera

38 L ’abbé B a t t e u x , op. cit., I 237 — 9. 39 M a r m o n t e l, op. cit., III 23 — 4 i 32.

40 C a lz a b ig i, D issertazione su le Poesie Drammatische del Sign. Abate

M etastasio. Poesie del Sign. Abate M etastasio. Torino 1757, s. CCVI. Por. W.

K u b a c k i, B anieri Calzabigi pośród lektur filomackich (P ierwiosnki polskiego

romantyzmu. Kraków 1949).

(20)

by ła rekw izy to rnią wszelkich dziwów i cudowności. Mickiewicz m ówiąc w Prelekcjach paryskich o n iedostatecznym w yposażeniu technicznym tea tró w do w ystaw iania now ych dram atów (np. N ie-

boskiej komedii) i zastan aw iając się, jak m ożna by zaradzić n iek tó ­

ry m b rak o m , czyni ch arak te ry sty c z n ą uw agę: „niebo i piekło m o­ g łyby wreszcie być pożyczone od oper teraźn iejszych ” 42.

Zakończym y te uw agi przypom nieniem w ybitny ch twórców , k tó rz y w h istorii lite ra tu ry zapisali się tak ż e jako operopisarze : Q uinault, L a F o n tain e, L a M otte, M arm ontel, V oltaire, A ddison, J o h n G ay, Zeno M etastasio, W ieland. W Polsce oprócz K n iaźn in a żywo interesow ał się operą i w spółpracow ał z m uzykam i p rero m an ty k K azim ierz B ro d ziński: tłu m aczył lib re tta Bosssiniego i M ozarta, napisał lib re tto do opery K urpińskiego K alm ora i te k s ty M szy pol­

skiej do śpiew ania E lsn e ra ; jego wiersze n a uroczystości i obchody

m asońskie oraz k a n ta ty um uzyczniali najw ybitniejsi współcześni k o m p ozy to rzy p o lsc y 43.

5

O pera działała rozkładająco n a te a tr klasyczny zarów no z desek scenicznych, ja k z p oetyk . Sulzer w yznaw ał, że czuł się zakłopo­ ta n y , gd y przystępow ał do pisania o operze, ta k ą bowiem m iesza­ ninę wielkości z przyziem nością i piękna z niesm acznością p rze d ­ staw iał w edług niego ów g atu n ek . Zauw ażm y m im ochodem , że p o ­ dobne w rażenia odnosili pseudoklasycy z dzieł Szekspira ! S ta n o ­ wisko opery w śród sztu k pięknych nigdy nie było jasne. Mimo reform y G lucka i M ozarta k lasycystyczni e stety cy zaliczali operę do lite ra ­ tu ry . U w ażam za zbyteczne uprzedzać, że cy tu ję różne dzieła nie ze względu n a ich w arto ść teoretyczno-naukow ą, lecz z pow odu cha- rak tery sty czn o ści pew nych form uł i dlatego, że najpraw d o p o d o b ­ niej należały one do le k tu r młodego M ickiewicza. K rasicki um iesz­ cza operę m iędzy tra g e d ią i kom edią. W edług J . F . Królikow skiego, stanow i ona „ d ra m a m u zyk aln e” . „O pera jest — pow iada Euzebiusz Słowacki — poem a liryczno-dram atyczne, z którego te a tra ln y m w y ­ staw ieniem łączy się śpiew i m u zy k a ...” 44

42 Literatura słowiańska, rok III, lekcja 16.

43 Br. G u b r y n o w ic z , K azim ierz Brodziński. Życie i dzieła. Część pier­ wsza. Lwów 1917, s. 2 3 0 —1 i 298 — 311.

44 I. K r a s ic k i, D zieła, III 46. — J. F. K r ó lik o w s k i, Prozodia pol­

(21)

L iterackość o pery zo staje podk reślon a przez w ydzielenie w niej dw u postaci: czysto literackiej i te a tra ln e j, w okalno-m uzycznej. W zajem n y sto su n ek obu ty c h składników operow ych b y ł p rze d ­ m iotem sporów estety czny ch. Jeszcze w polskiej przeróbce K . L. S challera poezja je st w operze „ p a n u ją c ą sztu k ą, m u zy k a zaś jest ty lk o m iłą jej to w a rz y sz k ą ” . J . F . K rólikow ski jest zw olennikiem rów now agi: „lu b o w operze m u zy k a w szystko stanow ić się zdaje, nie pow inna jed n ak że panow ać n a d poezją, ale niechaj jedno d ru ­ giem u d op o m ag a” . M ickiewicz w recenzji o p eretk i Czeczota był zdan ia, że m u zy k a je st „głów ną w operach sztu k ą, k tó re j poezja tow arzy szy ty lk o ” 45.

M uzyczny zaś c h a ra k te r opery k ształto w ał jej stro nę U teracką w sposób godny uw agi. W szyscy teo re ty c y w ychodząc z założenia, że m u zy k a m a za sferę działania uczucie, w ysuw ają w operze n a pierw szy p la n p ierw iastk i liryczne, zalecają uproszczenie d ra m a ­ ty cznej ak cji i psychologii bohaterów , pozw alają n a zm ianę scen i przep y ch w y sta w y 46. F . K . G olański p o w tarzał te p o g ląd y : „B o sz tu k a opery zd aje się b ard ziej m ieć n a celu słodkie om anienie, aniżeli końcem podobności do p raw d y zachow anie regularności d ra m a tu . W oli bardziej zadziw iać, aniżeli ścisłej p raw d y p rze ­ strzeg ać” . P o d o b n ie pisali J . F . K rólikow ski i Mickiewicz jak o recen­ zen t o p eretk i C zeczota47. P o e ty k a o pery p o k ry w a się więc ja k g d y ­ b y z teo rią d ra m a tu rom an tyczn ego , k tó ra głosiła: liryczność, luź- ność i swobodę d ram a ty c z n ą , feeryczność i zm ianę m iejsca oraz syntezę sztuk. Sulzer p rzy to czy ł dla p rzy k ła d u kilk a w ątk ów ope­ row ych, k tó re wcale nieźle m ogłyby się znaleźć w ro m an ty czn y ch w idow iskach: b itw y , triu m fy , burze, rozbicie o k rętu , u p io ry 48.

Zaliczanie opery do ro d za ju d ram atyczn ego i rów nocześnie p o ­ zw alanie jej n a ta k ie licencje, k tó re b u rzy ły klasyczne praw id ła d ram a ty c z n e (trz y jedności), nie m ogło nie m ieć rew olucyjnych n a stę p stw w rozw oju te a tru . P sy ch olo giczno -dram atyczn a schem

a-45 K. L. S c h a lle r , op. cit., II 112. — J. F. K r ó lik o w s k i, op. cit., 214. — Adam a M i c k ie w ic z a D zieła w szy silcie, Y 230.

46 J. J. E s c h e n b u r g , E ntw urf einer Theorie und Literatur der schönen

Bedekünste. 3 Aufl. Berlin u. Stettin 1805, s. 306. — Fr. B o u t e r w e r k , Ä sthetik. Göttingen 1815, II 205. — J. G. S u lz e r , op. cit., III 473. — K. L.

S c h a lle r , op. cit., II 110—1.

47 F. N. G o la ń s k i, op. cit., 556. — J. F. K r ó l i k o w s k i , op. cit., 215. — Adama M ic k ie w ic z a D zieła wszystkie, Y 231.

(22)

tyczność operow ych spektakli oraz nieprzestrzeganie d ram a ty c z ­ ny ch jedności w yw odzą się z epiki. № e darm o Sulzer m ówiąc o operze pow oływ ał się n a tak ie epickie utw ory, ja k K lopstocka Bardiet oder

Hermannsschlacht i Os j a n a F in g al i Temora ! Co ciekawsze, Sulzer

zauw aża, że b y łab y to droga do stw orzenia zupełnie nowego ro d zaju d r a m a tu 49.

O pera nie ty lk o daw ała zły p rzy k ład in n y m w spółrodzajom d ra ­ m aty czn y m . J e s t w jej technice pewien szczegół, k tó ry nazw ać m ożna pośrednikiem w w prow adzeniu elem entu epickiego n a scenę. To recy taty w . W daw niejszych operach rola re c y taty w u polegała n a ty m , że zapoznaw ał on w idza z akcją. R e c y taty w obejm ow ał całą d ra m a ty k ę w znaczeniu zdarzeń przedstaw ianych i w ypadków , k tó ry c h n a scenie nie m ożna było pokazać, dziedzinę nam iętności, słowem całą sferę od opow iadania do p a to su 50. W te n sposób akcja, czyli w ogólnym znaczeniu d ram a t, zam ieniała się w opowieść, czyli ogólnie m ówiąc w epikę. U łatw iał to m uzyczny c h a ra k te r opery, w k tó rej a k cja b y ła czym ś ubocznym . D opiero Gluck i M ozart zdram atyzow ali operę złą­ czywszy ściślej pierw iastek m uzyczny z literackim przez n ad anie a k cji w yrazu m uzycznego. W iadom ość wszakże o ty m , ja k w idzie­ liśm y, nie od razu d o tarła do e ste ty k i poetyk.

W ciągnięcie opery do p o ety k i — jako specjalnego g a tu n k u d ra ­ m atycznego, k tó ry cieszył się praw am i i swobodam i odm ów ionym i in n y m w spółgatunkom , k tó ry w ry gorystycznym system ie stanow ił jed no wielkie źródło wszelkich licencji a rty sty czn y ch — okazało się w prow adzeniem drew nianego k onia do pseudoklasycznej Troi. Zajęcie się młodego Mickiewicza p o e ty k ą opery i w ybranie do tłum aczenia z encyklopedii Sulzera a rty k u łu o operze, gdzie spotkaliśm y m yśl 0 możliwości stw orzenia na drodze operowej nowego g a tu n k u d ra ­ m atycznego, m ożna łączyć z poszukiw aniem przez poetę nowej fo rm y te a tra ln e j, k tó ra w Dziadach nie tylko k o rzysta ze w szystkich „ ro m a n ty c z n y c h ” licencji operow ych, lecz naw et w I I części D zia ­

dów n aślad u je schem at opery, posługując się „ a rią ” , „ d u e te m ”

1 „ re c y ta ty w e m ” .

I I część Dziadów pom y ślan a „m uzycznie” jest nieocenionym ogniwem w n akreślonym tu rozw oju Mickiewiczowskiej form y d ra ­

49 J. G. S u lz e r , op. cit., III 473. — Gluck zamierzał uinuzycznić Her­

mannsschlacht K l o p s t o c k a ; por. A. B. M arx, Głuch und die Oper. Berlin 1863,

II 12.

50 J. G. S u lz e r , op. cit., IV 5. — J. F. K r ó lik o w s k i, op. cit., 161 — 2.

(23)

m aty czn ej. Mówi się p rzy ty m dziele o b ra k u właściwej akcji, o kom ­ pozycji ram ow ej, w k tó rej poszczególne o b razy zostały luźno po ­ w iązane uroczystością D ziadów . Tym czasem nie je st to u tw ó r ściśle d ram a ty c z n y , lecz m uzy czn o -teatraln y , ja k b y literacko a u to n o ­ m iczne lib re tto operowe. IV część Dziadów to ja k b y wielki recyta- ty w G ustaw a, p rz e p la ta n y ariam i, czyli p a rtia m i lirycznym i. W yraźne ślady tech n ik i operow ej z n a jd u jem y w Dziadów części trzeciej.

6

Om ów iony proces rozk ład u form i pom ieszania rodzajów zn a­ lazł uzasadnienie w spekulacyjnej estety ce ro m an ty czn ej. Schelling w w y k ład ach jenejskich z la t 1802—3, pośw ięconych F ilozofii

sztuM , omówił jej podstaw ow e form y, k tó re m u pozwoliły n a u sy ­

stem aty zo w an ie w szystkich gałęzi sztuki, „zarów no w jej realnym ja k id ealn y m przejaw ie” . W liryce w idzim y p ierw iastek nieskoń­ czoności w cielony w skończoność, czego rez u lta te m jest in d y w id u ­ alność. Epos to p rzedstaw ienie skończoności w postaci nieograni­ czonej, co oznacza ogół, pow szechność. D ra m a t je st syntezą pow szech­ ności i in d y w id u aln o ści51. P odobnie, ty lk o w sposób bardziej roz­ b u d ow an y i zaw iły, u ją ł tę spraw ę H egel w W ykładach o estetyce.

M e tru d n o z tej tw ard ej filozoficznej łu p in y w yłuskać sens. J e s t to p ró b a w yjaśnienia rom antycznego przełom u, k tó ry znalazł w yraz a rty s ty c z n y w now ym ty p ie d ra m a tu . D w ie jego cechy z n a ­ m ienne, indyw idualizm i społeczny c h a ra k te r, w yprow adza Schel­ ling z jego składników rodzajow ych, b ry k i i epiki. In d y w id u ah zm to b u n t przeciw wszelkiego ro d z a ju ograniczeniom : fo rm aln y m w sztuce, obyczajow ym , społecznym i p o b ty czn y m w życiu. To poczucie swo­ b o d y i n o w atorstw a, to w y b u ja ły Uryzm i im m oralizm . To rozluź­ nienie racjonabstycznego k a n o n u sztuki, obalenie szranków feu d al­ nego system u i podw ażenie absoluty zm u. Scheda epicka ro m a n ­ tycznego d ra m a tu to jego społeczny c h a ra k te r, ideał ogółu i p ow ­ szechności, p rzejaw iający się w dążności do filozoficznej in te rp re ­ ta c ji życia (F aust, M anfred), w dopuszczeniu do głosu żyw iołu lu ­ dowego i zajm o w aniu się zagadnieniam i po b ty czn y m i (Dziady). Schelbng zgłosił c h a ra k te ry sty c z n ą p o praw k ę do te o rn W olfa o pochodzeniu Ilia d y : tw ierdził m ianow icie, że w praw dzie wielu p oetów ją pisało, lecz w szyscy oni m yśleb i czub jednakow o, tw o ­

(24)

rzyli jako jed n a zbiorow a indyw idualność! M itologia i hom eryckie p o em aty b y ły dla sta ro ży tn y ch w spólnym korzeniem poezji, his­ to rii i filozofii. Fausta uw ażał Schelling za poem at m itologiczny52. W ilhelm H u m b o ld t w idział w eposie uniw ersalność idealną, etyczną, w dram acie zaś uniw ersalność k o n k retn ą , społeczną53. Te dwie p rze­ ciwne tend en cje d ra m a tu rom antycznego (liryka — epika, indyw i­ dualizm — zbiorowość) w estetycznej syntezie Schellinga i H egla d a ją dialek tyczn y obraz przełom u i tłum aczą w ystępujące w epoce sprzeczności.

Nowe rodzaje nie p o w stają m echanicznie przez kom binow anie stary ch gatunków , stylów czy form . Now a koncepcja sztuki jest zwykle now ą w izją św iata. E ew olucji arty stycznej m oże dokonać jed y n ie now y ty p kom pozycji w szerokim znaczeniu tego słowa, czyli now a społeczno-polityczna in te rp re ta c ja życia, której następ stw em w sztuce b yw a now a zasada oceny, selekcji i u k ład u obrazów życia, zw anych pospohcie w dziele literackim ak cją lub fabułą.

Zauw ażone przez ro m an ty czny ch k ry ty k ó w górowanie pewnego ro d zaju literackiego w epoce m a swój głębszy sens. E p ik a jest id e­ ałem arty sty c z n y m nie tylk o Oświecenia, lecz tak że E enesansu, czyli dw u epok, k tó re zapisały się w dziejach wielkimi przew ro­ ta m i społeczno-politycznym i, a ściśle m ówiąc rew olucjam i m iesz­ czańskim i przeciw feudalizm owi. Szekspir jest bliski ro m an ty k o m nie ty lk o ze względów estetycznych. J e s t on genialnym w yrazem podobnego ferm en tu i d y nam ik i społeczno-kulturalnej. Hegel w y ­ różnił n astęp u jące cechy ep ik i: reahzm , codzienność, ludowość i n a ­ rodow ość oraz p ierw iastek w alki54. C h a ra k te ry sty k a to cenna, bo od b ija pogląd epoki, k tó ra doskonale zdaw ała sobie spraw ę z k u ltu ­ ralno-politycznego znaczenia literackich w alk i przełomów. E p ika, zarów no w postaci poetyckiej ja k powieściowej, była bro nią rene­ sansowej rew olucji. T u należy B oiardo, Pulci, A riosto i noweliści włoscy z Boccacciem n a czele, now ela i powieść hiszpańska uw ień­ czona a n ty ry cersk im eposem C ervantesa, H an s Sachs w Niem czech i b o g a ty E en esan s angielski z Szekspirem , a n aw et M ilton opiew ający w swej m es jadzie b u n t aniołów!

62 Philosophie der Kunst, Zweiter Abschnitt, § 41 — 2.

63 Por. E. S p r a n g e r , Wilhelm von Humboldt und die Humanitäts Idee. Berlin 1928.

54 G. W . Fr. H e g e l, Vorlesungen über die Ästhetik, Dritter Teil, D rittes K apitel. A. Hie epische Poesie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie można zaś poznać ak tu poznania spontanicznego, jeśli się nie pozna przedm iotu tego aktu, k tó ry jest relacją myśli do przedm iotu.. Dane zatem

W każdym razie były znacznie silniejsze, niż zwykło się to powszech ­ nie przyjmować, być może dlatego, że zrodzony w okresie monarchii stanowej, a umacniany

– Wysoka Rada (Rada Stanu) – siedmiu ministrów pod przewodnictwem króla – Rada Finansów, Rada Depesz, Rada Prywatna – ministerstwa podległe królowi ca. Polityka

109 podaj przykłady wyrobów przemysłowych, które są produkowane w zakładach znajdujących się w wymienionych poniżej miastach Francji. Na podstawie tekstu z podręcznika odpowiedz

nie o pewności przez odwołanie się do zdrowego rozsądku nie jest rozwiązaniem wartościowo poznawczym, o tyle w porządku praktycznym odwołanie się do intuicji w

drachtsmatrix H uitgerekend kunnen worden. In dit stadium kan er zelfs voor gekozen worden om het model te laten voor wat het is. Er zou overgaan kunnen worden op experimented

All isotherms show an increase in equilibrium moisture content with increasing water activity, at each temperature.. For HPMC 603 and HPMC 615 an increase in temperature causes

II Concilio Va.ticano II accentua particolarm ente ił carism a dei fon- daitori, l ’originaria tradizione di una data com unita di realizzazione dei consigli