• Nie Znaleziono Wyników

Nauczanie uniwersyteckie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nauczanie uniwersyteckie"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Gogacz

Nauczanie uniwersyteckie

Studia Philosophiae Christianae 17/1, 235-248

(2)

Studia P h ilo so p h ie C h ristia n a e

A TK 17(1981)1

M IECZY SŁAW GOGACZ

Z ZAGADNIEŃ DYDAKTYKI

NAUCZANIE UNIWERSYTECKIE

1. W E R SJA J. P IE P E R A POG LĄ D U TOM A SZA Z A K W IN U NA NA UC ZAN IE U N IW ER SY TEC K IE

W edług J a n a z S alisb u ry , kiedyś, w X II w iek u B e rn a rd z C h a r­ tre s pow iedział, że my, zw ykli ludzie, sta ją c n a b a rk a c h olbrzym ów w idzim y w ięcej niż oni, d alej i d o k ła d n iej.1

K o rz y sta ją c z te j zachęty, rozw ażm y w ięc n a jp ie rw pogląd To­ m asza z A k w in u n a n a u c za n ie u n iw ersy te ck ie. P osłużę się w ersją , sc ala jąc ą te n pogląd, d o k o n an ą przez J. P iep era.

J. P ie p e r uw aża, że dla T om asza z A k w in u n au c za n ie n ie je st głoszeniem re z u lta tó w w łasn y ch przem yśleń, n ie je st w y w oływ aniem onieśm ielającego podziw u, nie je st dosięganiem słuchacza sw o ją w y ­ m ow ą lu b u ro k iem osobowości. Ow szem , je st ty m w szystkim , ale w t a ­ k i sposób i w ty m celu, „by słuchacz rozum iał, że to, co słyszy, je st praw d ziw e, i by p ojął, dlaczego ta k je s t” .2

P o w tó rzm y , p o w inniśm y ta k p rze d staw ia ć w y k ła d a n y problem , b y słuchacz n a b y ł p rze k o n an ia , że p ro p o n u jem y m u u ję cie praw dziw e. N aw et w ięcej, słuchacz pow in ien zrozum ieć arg u m e n ty , u za sa d n iają ce praw d ziw o ść naszego ujęcia.

I w edług J. P ie p e ra T om asz z A k w in u dodaje, że n au c za n ie to po p ro stu u k az y w an ie p raw d y , dosięganie słuchacza p ra w d ą , ja w ią c ą się w , w ykładzie. Nie je st to je d n a k ty lk o głoszenie p ra w d y i p ow odow a­ nie, by słuchacz p rzy sw o ił ją sobie ja k o w iedzę. J e s t to rac zej przy pom ocy nau czająceg o w ra s ta n ie słuchacza w m yślenie o rien to w a n e p raw d ą. J e s t to w ięc w ra s ta n ie w m yślen ie n au czającego, lecz jego m yślen ie n ie je s t celem n au czan ia. J e s t pośredniczeniem . J e s t p rze­ jęciem i p rze k aza n ie m p raw d y . W zw iązku z ty m n a u c za n ie je s t d la 1 Dicebat B ern a rd u s Carnotensis nos esse nanos, gig a n tiu m h u m e ­ ris incidentes, u t possim us plura eis et remotiora videre, n o n u tiq u e proprii visus acumine, aut em in e n tia corporis, sed quia in a l t u m s u b ­ v e h i m u r et e x to llim u r m a g n itu d in e gigantea. Jo a n n is S are sb e re n sis Metalogicus III, 4, P L 199, 900. Z auw ażm y tu , że tre ść tego a rty k u łu sta n o w iła p rze d m io t w yk ład u , w ygłoszonego do m łodszych p ra c o w n i­ ków n a u k o w y c h A TK n a se sji pedagogicznej, zo rganizow anej przez R e k to ra t w d n iu 14. I. 1980.

2 J. P iep e r, T o m a sz z A k w i n u , tłum . Z. W łodkow a, Z nak, K ra k ó w 1966, 29.

(3)

T om asza z A k w in u n ajw y ż sz ą fo rm ą życia um ysłow ego, gdyż stan o w i połączenie życia k o n te m p la cy jn e g o z życiem czynnym .

N auczający w obec tego to ktoś, k to rozpoznał i p o ją ł p ra w d ę dzię­ k i k o n te m p la c y jn e m u z n ią k o n ta k to w i, gdyż ty lk o n a te j drodze, w uw ażnym , ra d u ją c y m poznaniu, s ta je się ona bliska, ce n n a i w ła s­ na. Z kolei n au c z a ją c y dzieli się tym , czym żyje, w łaśn ie u m iło w an ą p ra w d ą . U k azu je ją słuchaczow i w p ro w a d z a ją c go w sw oje m yślenie, k tó ry m k ie ru je go do p raw d y . P o śred n iczy w zetk n ięciu się słu c h a­ cza z p raw d ą. K ie ru je się do niego, s ta je n a pozycjach jego m yślenia i zabiega o to, aby p rz e ją ł p raw d ę, uczynił ją czym ś dla siebie cen­ nym , czym ś b lisk im i w łasnym . A by to uzyskać, n a u c za ją cy m usi ce­ nić ucznia ja k o szansę p rze k aza n ia m u p ra w d y i zw racać się do niego ze sta łą p rzy ja źn ią , gdyż ty lk o w ted y uczeń zau fa n au czającem u , jego m y ślen iu i jego u m iło w a n iu p raw dy.

S łuchacz w ięc lu b uczeń to ktoś, k to w łaśn ie w ra s ta w m yślenie nauczającego, w jego radość i m iłość do p raw d y , „w duch o w ą rzeczy­ w isto ść”, k tó re j jeszcze w pełn i n ie pojm u je, k tó re j je d n a k oczekuje u fa ją c n au c za ją cem u , jego in te le k tu a ln e j d o jrzałości i jego w iern o ści praw dzie. To ktoś, k to p o n ad to n a b y w a p rze k o n an ia , „że to, co je st isto tn ie w ażne, n igdy nie je st sam o przez siię zrozum iałe, że je st zd u ­ m ie w a ją c e ”. P y ta w ięc o to, co b ie rn ie p rzy ją ł, czyni to poprzez p y - tą n ia i uzy sk iw an e odpow iedzi sw ym w łasn y m życiem in te le k tu a l­ nym , sw o ją duchow ą, z d u m iew a jąc ą rzeczyw istością.3

Ze w zględu n a te o rię słuchacza T om asz z A k w in u dodaje, że nie m ożna z góry założyć te o rii n au czan ia. T eorię n au c za n ia w yznacza dyspozycja ucznia, jego uzdolnienia, przygotow anie.

W szkole w ik to ry n ó w w X II w iek u zw racano uw agę, że p o d sta ­ w ow ą dyspozycją słuchacza, koniecznym przg o to w an iem do studiów , je s t jego k u ltu r a osobista, przez k tó rą rozum iano p o k o rę ja k o zdol­ ność p rzy ję cia czyjejś in fo rm a c ji i przez ro zm y ślan ie zobaczenie jej słuszności, by ją z kolei jako p ra w d ę kontem plow ać,

Dziś n a ogół sp o ty k am y się z tą o tw a rto śc ią m łodych in telektów . T ru d n o ścią w n au c za n iu je st co innego, a m ianow icie k sz ta łto w a n e od la t aksjologiczne m yślenie słuchaczy. Nie są w ra żliw i n a to, co p r a w ­ dziwe, S p ra w d z a ją w szystko ta k im i w arto śc iam i, ja k użyteczność, m oda, e fe k t arty sty czn y . Nie p rze m aw ia do n ic h tra fn o ść u jęcia, r o ­ zum ow anie. P ow o li do niego p rz y w y k ają. R a tu ją się za u fan ie m do w ykład ająceg o . N iezw ykle w ięc doniosłe w n au c za n iu u n iw ersy te ck im

je st za u fan ie do nauczającego.

2. N A U C ZAN IE U N IW ER SY TEC K IE JA K O OSOBOW A R ELA C JA Z tego, co w w e rsji J. P ie p e ra głosił T om asz z A kw inu, w y b ie rz ­ m y akcenty, c h a ra k te ry z u ją c e n a u c za n ie u n iw ersy teck ie. A może, k o n - ty tn u u ją c m yśl ty c h olbrzym ów zobaczym y coś w ięcej niż oni, d alej i d okładniej.

S am n au czan ie Tom asz z A k w in u ro zu m ie jako p rze k azy w a n ie p raw d y , jaw iącej się słuchaczow i w w y k ład zie nauczającego. Rola nauczającego sp ro w ad za się do p o śred n iczen ia w zetk n ię ciu się słu ­ chacza z p raw d ą. D rogą do tego zetknięcia je st je d n a k życie d u ch o ­ w e nauczającego, w k tó re w ra s ta u fa ją c y n a u c za ją cem u słuchacz. A by

(4)

to życie in te le k tu a ln e nauczającego i d o m in u ją c ą w n im p ra w d ą s łu ­ chacz uczynił sw ym w łasn y m życiem duchow ym , m usi p rze jąć ro z u ­ m ow ania, u k az u ją ce , dlaczego coś je st praw d ziw e, m usi toczyć d ia ­ log poprzez p y ta n ia, gdy — oczyw iście — d arz ąc nau czająceg o z a u fa ­ n iem d o zn a je jego tro sk i, życzliw ości, w p ro st trw a łe j, niezaw o d n ej przyjaźni.

T om asz z A k w in u a k c e n tu je w ięc p ra w d ę ja k o cel n au czan ia, jako w spólne dobro nau czająceg o i słuchacza. W a ru n k ie m o b d aro w y w an ia się p ra w d ą je st w słuchaczu zaufanie, a w n a u c za ją cy m życzliwość i w iern a , n ig d y nie zaw odząca przyjaźń.

T ak ie ak c en ty w poglądzie T om asza z A k w in u n a n a u c za n ie u n i­ w ersy te ck ie p o zw a lają pow iedzieć w ięcej i d o k ła d n iej n a te m a t p r a w ­ dy w n au c za n iu i n a te m a t sam ego n auczania.

1) P ra w d a n ie ty lk o je st celem i tre śc ią nauczan ia. P ow iedzm y m oc­ niej niż T om asz z A kw inu.

P ra w d a m usi pozostać w p ro st jedynym , najw y ższy m i d o m in u jąc y m celem n a u c za n ia uniw ersy teck ieg o , po d staw o w y m zad an iem u n iw e r­ sytetu. Nie użyteczność u p ra w ia n y c h n a u k , m oda, e fe k t arty sty cz n y , ta k zw an a now oczesność, postęp, ak tu aln o ść. W łaśnie to, co p ra w d z i­ we, je st zaw sze a k tu a ln e , w yprzedzające, now oczesne, m odne, f a k ­ tyczn ie użyteczne, gdyż ak ty w iz u je ono w człow ieku to, co typow o ludzkie: jego rozum ność. P oprzez rozum ienia, poprzez p o d d an ą ro z u m ­ ności w iedzę, p ro w a d zi aż do m ądrości, do te j sam odzielności i t r a f ­ ności m yślenia, k tó ra je st ch w ałą człow ieka, ja w ie n ie m się jego g o d ­ ności.

D odajm y, że rozpoznanie p raw d y , p rzy ję cie jej, w ie rn e i k o n ­ se k w e n tn e k ie ro w a n ie się p ra w d ą , to z kolei o g rom ny tr u d m oralny, ciągłe p o p raw ia n ie m yślenia, k o ry g o w an ie w iedzy, rozum ień, w y z n a ­ czanych ro zu m ien iam i działań, to n ie u sta n n a m e ta n o jo, k tó ra je st d o ­ stosow yw aniem tego, co w iem y i robim y, do m ia ry p raw d y . W ynika z tego, że d y d a k ty k a u n iw e rsy te c k a je st zarazem pedag o g ik ą u n iw e r­ sytecką, że dobrze rea lizo w a n e n a u c za n ie je st za raze m w y ch o w y w a­ niem . In aczej m ów iąc, u n iw e rsy te t w y ch o w u je przez to, że słuchacz w łaśn ie w ra s ta w praw d ę. D zięki te m u in te g ru je się d y d ak ty cz n a i pedagogiczna działalność u n iw e rsy te tu , in te g ru je się człowiek. Ucząc się rozp o zn aw an ia p raw d y w w a ru n k a c h za u fan ia , tro sk i i życzli­ wości, zarazem ucząc się w iern o ści praw dzie, słuchacz k s z ta łtu je i do­ sko n ali sw oje życie duchow e, ro zw ija je w n ie u sta n n e j meta noi, o tw ie ra ją c e j n a całą rzeczyw istość, n a całą p raw d ę, ta k ż e o b ja w io ­ ną, n a w szystkie re la c je z tym , co p raw d ziw e i dobre, ta k że w ięc n a m iłość Bożą. N auczanie u n iw ersy te ck ie nie w y m ag a d o d atk o w e j p e ­ dagogiki, osobnych zabiegów w ychow aw czych, gdy słuchacze u n iw e r­ sy te tu w ra s ta ją w praw d ę. I ty lk o u n iw e rsy te t ta k n au c za i w y ch o ­ w uje, gdy, oczywiście, w idzi sw oje zad an ie i cel w w iern o ści p ra w ­ dzie, w te j n iezb y w aln ej, n ajg łęb szej p o trze b ie in telek tu .

Jeżeli tego z a d an ia n ie rea lizu je, p rz e sta je być undw erstytetem . S ta je się in n ą szkołą, np. ta k ą , w k tó re j p rzy pom ocy n a u k te ch n ic z­ n y ch i a rty sty cz n y ch ty lk o o d tw arz a się przedm ioty, lu b ta k ą , w k tó ­ re j p rzy pom ocy n a u k przy ro d n iczy ch u jm u je się w łasności i za­ ch o w an ia przed m io tu , albo z kolei ta k ą , w k tó re j obow iązu je po zn a­ nie re g u ł dążenia do p rze d m io tu ii sp o tk a n ia z n im w w e rs ji etyki, teologii, p raw a, ja k o d yscyplin prak ty czn y ch , p asto ra ln y c h , o rganizo­ w an y c h te m a te m „ ja k ”, m odą, apologetyką, a n ie te m a te m „co”, w y ­ m ag ają cy m w ciąż d o g m aty k i i m etafizyki, k o n ta k tu ją c y c h z by tam i,

(5)

a nie ty lk o z k u ltu ro w y m „ ja k ”, czy w reszcie sta je się ta k ą szkołą, w k tó re j filozofia je st ja k im k o lw ie k ujęciem i w y ra że n iem przed m io tu .

M iarę u n iw e rsy te tu n a d a je ty m szkołom bezw zględna w ierność praw dzie, a przez n ią re a ln e j rzeczyw istości, w ciąż pierw szej, zaw sze p o szu k iw an ej, rzeczyw istości i praw dzie, o tw ie ra ją c e j nieskończoność lu d zk ich tę sk n o t w k ie ru n k u ro zu m ien ia p raw d y , n ie ty lk o jej u ję ­ cia, k u regułom etyki, teologii, p raw a, n ie usługow ym , lecz p ra w d z i­ w ym , k u w łasnościom rzeczy, lecz zgodnym p raw d ziw ie z ty m , czym są byty , zgodnie w ięc z p ra w d ą , n igdy n ie za m k n ię tą w poznanej przez n a s form ule. Może te asp ek ty m iał n a m yśli G u ib e rt z T o u rn a i z X IV w iek u , gdy pisał, że „nigdy n ie o d n ajd zie m y p ra w d y , o ile zadow olim y się tym , co ju ż zostało od k ry te. Ci, k tó rzy p isa li przed nam i, n ie są naszy m i w ładcam i, ty lk o przew o d n ik am i. P ra w d a stoi dla w szystkich, jej m iejsce przez nikogo n ie zostało jeszcze z a ję te ”.4

2) T e u w agi o praw dzie, będ ącej celem n au c z a n ia u n iw e rsy te c k ie ­ go i zad an iem u n iw e rsy te tu , ciekaw ie p rz y b liż a ją n a m p ro b lem n a ­ uczania.

P ra w d a w yznacza i sta n o w i tre ść n au czan ia, a s ta ją c się celem w sp ó ln y m lu d zi pow oduje, że nauczającego i słuchacza w iąże p rz e k a ­ zyw anie sobie sw ego duchow ego życia. Nie ty lk o w ięc luźnych, n ie ­ w ażn y ch in fo rm acji, lecz w łaśn ie tego, czym a u te n ty c z n ie człow iek żyje. T ylko bow iem w ted y je st to n auczanie, w ted y , gdy je st osobo­ w ą re la c ją . N ie sta n o w iąc te j w ięzi jest p u b licy sty k ą, sp ek tak lem , d e n e rw u ją c y m słuchacza, gdyż n a ru sz a jego sch em aty i stosow aną przez niego aksjologię.

Z ag a d n ien ia te, w łaśn ie p ra w d a i n auczanie, ściśle się łączą. T o­ m asz z A k w in u u k az ał p ra w d ę ja k o cel i tre ść n au czan ia. S am o n a ­ uczanie u zn ał za pośredniczenie. S koro je d n a k sposobem p o śred n icze­ n ia je st w p ro w a d ze n ie słuchacza w in te le k tu a ln e i duchow e życie nauczającego, to trz e b a dopow iedzieć w ięcej i dok ład n iej, że n a u c z a ­ nie je st w łaśn ie r e la c ją osobow ą i że tę re la c ję w y zw ala p raw d a. N ie je st ona ty lk o tre śc ią n au czan ia, ty lk o p rzed m io tem w iedzy. Je st czynnikiem tw o rzą cy m osobow ą w ięź m iędzy n a u c za ją cy m i słu c h a­ czem, gdyż uczynienie p ra w d y osobistym życiem in te le k tu a ln y m w y ­ m aga osobow ych odniesień z a u fan ia , w iary , życzliwości, p rzyjaźni, tro sk i, w łaśn ie w ielu osobow ych więzi.

D opow iedzm y tu , że m ia rę u n iw e rsy te tu n a d a je szkołom — obok w iern o ści p raw d zie i w n ie j b y to m — ta k ż e realizo w an ie n au c za n ia ja k o osobow ej rela cji, ja k o w ięc w spólnego życia in te le k tu a ln e g o n au czający ch i słuchaczy, jako pow iązan ia lu d z i w sp ó ln ie coś ro z u ­ m iejących, a nie ty lk o osobno w y p ełn io n y ch m a rtw y m i w iadom ościam i. N au czan ie u n iw ersy te ck ie m a tw o rzy ć w spólnotę, a n ie sa m o tn e w y ­ spy eru d y tó w .

T ak ro zstrz y g an e zagad n ien ie n au c za n ia , ja k o w łaśn ie osobow ej r e l­ acji, ro zw ią zu je k o n flik t m iędzy dw iem a k o n cep cjam i n au c za n ia , r y ­ w alizu ją cy m i z sobą w tr a d y c ji u n iw ersy te ck iej.

P ierw sza kon cep cja polega n a ty m , że n a u c za n ie u n iw ersy te ck ie u zn a je się za n aczelną, sam odzielną, dość a b s tra k c y jn ie b y tu ją c ą k a ­ tegorię, k tó re j m uszą podlegać osoby, podobnie ja k p o d le g ają dość często zarządzeniu, n ie całkiem zgodnem u z rozu m n o ścią i godnością człow ieka. T ak a sy tu a c ja w sk a z u je n a to, że re g u ł n au c z a n ia nie

4 C y tu ję za M. D. C henu, W stęp do filozofii św. T o m a sz a z A k w i ­ nu, tłu m . H. R osnerow a, A TK, W arszaw a 1974, 78.

(6)

w yznacza p ra w d a jako tre ść ii cel nauczania, lecz w yznaczona u żytecz­ nością e ru d y c ja, k tó re j za k res ok reśla ja k aś, ty p o w a dla różn y ch cza­ sów ideologia i jej apologetyka. E fe k te m ta k pojętego i f u n k c jo n u ­ jącego n a u c za n ia je st w erb alizm i zm echanizow anie m yślenia, ze­ społu działań, k tó re p r o d u k u ją zam ierzone idee, narzęd zia, tw o ry te ch n ik i, lecz n ie sta n o w ią w łasnego m y ślen ia ludzi, ich duchow ego życia. T w orząc w y sp ecjalizo w an e dzieła, ci lu d zie ż y ją n a co dzień p ry m ity w n ą p ro b le m a ty k ą np. egzystencjalizm u, zjaw isk p a ra p s y ­ chicznych, w sch o d n im i te c h n ik a m i m e d y ta c ji i n ie rzadko, p ro p o rc jo ­ n aln ie do niskiego poziom u em ocji i m yślenia, ak ty w n o ścią w y łącznie o rg an izacy jn ą, a d m in istra c y jn ą , in try g a m i p erso n a ln y m i n a m ia rę za­ k ła d u pracy, ży ją gro m ad zen iem zbytecznych rzeczy w b re w do b ru ludzi.

T ak i e fe k t w y k ształc en ia u n iw ersy teck ieg o je st nieszczęściem sp o ­ łe czeństw a i zaprzeczeniem u n iw e rsy te tu . W inę za to ponosi k o n ­ k re tn y zespół n au c za ją cy ch , któ rzy nie dostrzegli, że a k c e n tu ją c n a ­ uczanie, jako k a te g o rię w yn iesio n ą p onad p ra w d ę i w y n ik a ją c ą z ro ­ zum ności człow ieka jego n ie zb y w aln ą p o trz e b ę ro zw o ju in te le k tu i ży­ cia duchow ego, p o p ełn ili b łą d z z a k resu m e tafiz y k i b y tu tr a k tu ją c czynność n au czan ia, a w ięc w łasność człow ieka, ja k o sam odzielny byt. S am ą też e ru d y c ję u zn ali za b yt, k tó re m u m a podlegać człow iek, ja k gdyby to, co m yślane, m iało w iększą godność niż człowiek. P rz y z n a ­ n ie p ie rw sz eń stw a te o rii i m yśleniu n a n iek o rzy ść realności, nazy w a się idealizm em . T ypow ą cechą idealizm u je st to, że p u n k te m w y jśc ia w szelkich b a d a ń je st te o ria, tre ść św iadom ości, sam a czynność, u s a ­ m odzielniona rela cja . I w te d y a b s tra k c y jn ie p o jm o w a n a re la c ja o k re ­ śla ludzi, ich za d an ia i cele. M odelow i p rzy p o rzą d k o w u je się ludzi. P o w in n o być o dw rotnie. C złow iek w yznacza w iążące go relacje. N au czający i słuchacz są a u to ra m i rela cji, k tó re j celem i zad an iem je st p ra w d a , n a d a ją c a te j re la c ji c h ra k te r n au czan ia. R ozum ność słu c h a ­ cza i jego ufność, z kolei głębokie, a u te n ty c z n e życie p rzed m io tem b a ­ d an e j dziedziny u nauczającego i p o trze b a życzliwego, Iro sk liw e g o d zielenia się ze słuchaczem p o zn an ą p raw d ą, w y z n a c z a jερ c h a ra k te r n au c za n ia u n iw ersyteckiego. T ypow y c h a ra k te r tego n au czan ia, w y - ró żniące go cechy, to w łaśn ie realizm , w y jśc ie w k o n cep cji n a u c z a ­ n ia od fa k tu osób i w iążącej ich p raw d y . P ra w ie d ro b n e p rz e su n ię ­ cie ak c en tu , lecz ja k że zm ien iające nauczanie: n ie n au c za n ie n a p ie rw ­ szym m iejscu, lecz człow iek n au c za ją cy i n au c za n y słuchacz. T ak p o j­ m o w an e n a u c za n ie pow oduje, że n au c z a ją c y m usi żyć sw ym i b a d a ­ niam i. S w ym zaangażow aniem i entu zjazm em , sw ym przejęciem , m usi obudzić aż z a u fan ie słuchacza. O budzi je, gdy u k aże trafn o ść , p ra w ­ dziw ość sw ych ujęć, gdy p raw d ę, o rg an iz u jąc ą jego życie duchow e ta k p rzed staw i, że słuchacz zechce w ra sta ć w życie duch o w e n a u c z a ją ­ cego, ab y ta m tę p ra w d ę spotkać, p rz e ją ć i uczynić sw ym w łasn y m życiem. W tedy efe k tem w y k ształc en ia u n iw ersy teck ieg o nie je st zm e­ chan izo w an e m yślenie, sp raw n o ść p ro d u k o w a n ia , lecz u k sz ta łto w a n a osobowość, u sp ra w n io n a rozum ność, u m ie ją ca d o jrza le tw o rzy ć i d e­ cydow ać, gdyż u m ie ro zpoznaw ać p raw d ę, a w n ie j w y b iera ć dobro. U m ie żyć tym , co ludzkie, w łaśn ie p ra w d ą , słusznością, dobrem , życz­ liw ością, m iłością, p rzy ja źn ią , n a ty c h f a k ta c h b u d o w a n ą k u ltu rą , w sp o m ag an ą dziełam i te c h n ik i i ty m w szystkim , co w y ra ż a m ia rę i god­ ność człow ieka.

P ra w d a ja k o cel n a u c za n ia u n iw ersy te ck ieg o oraz sam o to n a u c z a ­ n ie ja k o osobow a rea cja , w iążąca n a u c za ją cy ch i słuchaczy, w y z w a la ­

(7)

ją ca ro zu m ien ia i m e ta n o ję decyzji, ab y w ciąż zdążać do p raw d y w m iędzyosobow ym z a u fa n iu i przy jaźn i, sta n o w ią przecież n a tu rę h u m an izm u . U n iw e rsy te t w ięc, ta k rea liz u ją c y n auczanie, je st siłą rzeczy ośro d k iem i środow iskiem hum anizm u. T en w łaśn ie h u m a n izm czyni go u n iw ersy te te m , jako scalonym p ra w d ą zespołem osobow ych rela cji, w iążących osoby dla w szstk ich rozum ień, dla trw a n ia w p r a w ­ dzie, z a u fan iu i przy jaźn i, w au te n ty c z n y m lu d z k im życiu.

T om asz z A kw inu· w yznaczył n au c za n iu pozycję p ośredniczenia. W y­ d aje się, że je d n a k należy przy zn ać n au c za n iu pozycję w łaśn ie osobo­ w ej rela cji, w iążącej nauczającego i słuchacza p o szu k iw an iem p ra w ­ dy, k tó ra w słuchaczu je st tra fn y m , a czasem sam odzielnym , w re sz ­ cie tw órczym u jm o w an iem p rzed m io tu p o zn a w an e j dziedziny, g d y z a ­ u fa n au czającem u , a w n a u c za ją cy m je st jego życiem duchow ym , p rz e ­ k az y w an y m słuchaczow i z tro sk ą , życzliw ością i szczerą p rzy jaźn ią. T a pozycja n au c za n ia ja k o osobow ej re la c ji w yznacza n ie ty lk o ogrom ne obow iązki nau czająceg o i słuchacza, lecz ta k ż e czyni to n a ­ uczanie u n iw ersy te ck ie żyw ym , lu d zk im k o n ta k te m osób. U w alnia nauczanie od n u d n y ch , m echanicznych sposobów g ro m ad z en ia w ia d o ­ mości. Czyni je rad o sn y m , w p ro s t fa sc y n u jąc y m procesem ak ty w izo ­ w a n ia w słuchaczu jego rozum ności, k tó ra, gdy o w ocuje w ied zą i m ą d ­ rością, u ja w n ia niezw ykłość i godność człow ieka, ja k o w łaśn ie w śród tego, co w idzialne, jedynego b y tu rozum nego. T a ro zum ność je st przed m io tem d y d ak ty cz n ej tro sk i nauczającego. J e s t bow iem szansą zetk n ięcia człow ieka z p ra w d ą w e w spólnym p oszukiw aniu, a nie w sa ­ m o tn ej an alizie pojęć.

3. R E A L IZ A C JA N A U C ZAN IA U N IW ER SY TEC K IEG O

P rz esu n ię cie ak c en tu z n au c za n ia , oderw anego od osób i przez to narażo n eg o n a zagubienie p ra w d y , n a kon cep cję n au c z a n ia ja k o r e ­ la c ji w iążącej osoby, w yznacza rea liz a c ję n au c za n ia u n iw ersy teck ieg o jako w yznaczonych celem , k tó ry m je st p ra w d a i w sp ó ln o ta, w y m ag a ń sta w ian y c h n au czający m , słuchaczom i sam ej re la c ji n au czan ia. Tych w y m ag a ń nie ok reśla a r b itra ln a d ecyzja ró żn o rak ic h a d m in istra c ji, lecz sa m a p raw d ziw o ść p rze d m io tu b a d a n e j dziedziny. R ozw ażm y w te j p ersp e k ty w ie k o le jn e elem e n ty re la c ji n a u c za n ia u n iw e rsy te c k ie ­ go: n au c za ją cy , n auczanie, słuchacz.

1) N a u c z a j ą c y

Jeżeli n au c za n ie je st p rocesem w ra s ta n ia słuchacza w życie in te ­ le k tu a ln e , n a w e t duchow e n au czającego, to w szyscy n au c za ją cy , z a ­ ró w n o sam odzielni, ja k i niesam odzielni, to życie, do m in o w an e p ra w -, dą, k tó re j słuchacz poszukuje, m uszą posiadać. P oniew aż p ra w d y nie z a sta je się w te o ria c h i w w iedzy, lecz w n ie u sta n n y m jej p o sz u k iw a­ n iu n a drodze, w yznaczonej b ad an iam i, re je stro w a n y m i przez h isto ­ rię p o zn aw an ej dziedziny, w łaśn ie poszu k iw an ia, p ro w a d ze n ie b a d a ń tw o rzy to życie in te le k tu a ln e nauczającego. T eorie i w iedza są ty lk o n arz ęd ziam i badań.

N auczający to k to ś u p ra w ia ją c y b a d a n ia n a u k o w e w z a k resie p o ­ zn a w an e j przez siebie dziedziny, b a d a n ia , k tó re tw o rz ą jego życie in te le k tu a ln e . W to życie m a w ra sta ć słuchacz, gdyż ty lk o w te n spo­ sób, przez m yślenie n auczającego i w ty m m yśleniu rozpozna praw dę. To życie in te e k tu a ln e nau czająceg o m usi w ięc m ieć tę rozległość i m iarę, a zarazem ta k w y ra ź n ie w ytyczone drogi rozum ow ań, by

(8)

słuchacz poczuł się w n im w o ln y m w ędrow cem , z m ierza ją cy m do w y ­ raźnego celu. W in n y c h w a ru n k a c h słuchacz czuje się p rzym uszony do p o w ta rz a n ia in fo rm ac ji, k tó ry c h nie cz u je i n ie rozum ie, gdyż są m a rtw y m i pojęciam i, a n ie zespołem rozum ow ań, w k tó re n a u c za ją cy w p ro w a d za słuchacza.

M ia rą nau czająceg o nie zaw sze w ięc je st za jm o w a n e stan o w isk o u n iw ersy te ck ie, lecz ■— ja k m ów i ju ż J a n z· S aliz b u ry — „z am iłow anie do p o sz u k iw ań ”,5 w łaśn ie p a s ja badaw cza, rea lizo w a n ie je j d zięki p rz y ­ g o to w an iu i w ra żliw ej, u w ażn ej in te lig e n cji w w ru n k a c h b u d ze n ia z a u fa n ia słuchaczy oraz u m ie ję tn eg o w p ro w a d z a n ia ich w te b a d a n ia z tro sk ą , życzliw ością, w p o sta w ie p rzy ja cie lsk iej, ze sp ra w ie d liw ą k o n ­ tro lą , p e łn ą szacunku, lecz i w ym agań.

N au czający n a u n iw ersy te cie to po p ro stu badacz, k tó ry nau cza przez udział słuchacza w ty c h rea lizo w a n y ch b ad n iach . S ą one po ­ szu k iw an iem i u sam o d zieln ien iem w p oszukiw aniu. P ra w d y bow iem n ie m ożna p rzekazać, ja k rzeczy. Z n a jd u je się ją szu k ając. Słuchacz sam m usi ją znaleźć, zrozum ieć i p rz y ją ć w obszarze p o szu k iw ań i m y ślen ia osób nauczający ch .

S charm o n izo w an e w y siłk i badaw cze p ro feso ró w i asy sten tó w , sam o ­ dzielnych i niesam o d zieln y ch n au c za ją cy ch , u d ział w ich życiu in te ­ le k tu a ln y m słuchaczy, u k ła d w ięc osobow ych rela cji, w yznaczanych p o sz u k iw an ie m p raw d y , to u n iw e rsy te t w sw ej w łaściw ej, osobow ej stru k tu rz e . W tó rn a je st s tr u k tu r a in sty tu cjo n aln a .

U n iw e rsy te t ja k o in s ty tu c ja je st dla n au c za ją cy ch i d la n a u c z a ­ nych. S trzeże ich p oszukiw ań. J e s t n a to, ab y sw ą a d m in is tra c ją c h ro ­ n ił i u ła tw ia ł b ad a n ia , w yznaczone p a s ja m i i p o sz u k iw an ia m i n a u c z a ­ jący ch i nauczanych, ab y scalił in ic ja ty w y nau k o w e. W łaściw e życie u n iw e rsy te tu dzieje się w ięc w d o jrze w ają cy c h b a d a n ia c h i in te le k ­ ta c h n au czający ch , inaczej m ów iąc w se m in a ria c h n au k o w y ch , nie w ja k ie jk o lw ie k in n e j ak ty w n o ści i nie w ak ty w n o ści a d m in is tra c y j­ n ej, często o d erw an e j od tego, czym ż y ją n a sw ych se m in a ria ch n a ­ u czający i słuchacze. P ow tórzm y, że a d m in is tra c ja u n iw e rsy te c k a je st p o trze b n a, w p ro st k onieczna i p ełn i sw ą rolę, gdy je j p ro g ra m je st in sty tu c jo n a ln y m w y ra ze m życia in te le k tu aln eg o n a u c za ją cy ch i n a ­ uczanych, p o sz u k u jąc y ch p ra w d y w u p ra w ia n y c h przez siebie dzie­ dzinach.

N au czający w ięc to osoby, k tó re p o sz u k u ją coraz to tra fn ie jsz y c h ujęć, w iern ie jsz y ch p raw d zie, sam ej p ra w d y i w sw e po szu k iw an ia w p ro w a d z a ją słuchaczy w te n sposób ich nauczając.

B a d an ia n a to m ia st to — dzięki e ru d y c ji z e sta w ian e j, k o n fro n to w a ­ n e j — w y k ry c ie ro z w ija n y m in te le k te m i tw o rze n ie tw ie rd z e ń lu b te o rii, b ra k u ją c y c h w p o zn a w an e j dziedzinie, zgodnie z przed m io tem b a d a ń i re g u łą p raw d y .

2) N a u c z a n i e

H ealizow anie n a co dzień tego osobow ego n a u c za n ia je st pozornie tru d n e . M ieści się ono dosk o n ale w stosow anych fo rm a ch in s ty tu c jo ­ naln y ch , ta k ic h ja k w y k ład , se m in a riu m , egzam in.

a) W ykład

W ykład je st p re z e n ta c ją p ro b lem u w jego n ajn o w szy c h w e rsja c h i w w e rsja c h klasycznych, najlepszych, najgłębszych, u ję ty c h łącznie

5 C y tu ję za M. D. C henu, W stęp, 79.

(9)

z p rzem y ślen iam i w ykład ająceg o , scalonych jego d ro g ą k u ro z w ią ­ zan iu p ro b le m u zgodnie z p ra w d ą . J e s t w ięc p re z e n ta c ją dośw iadczo­ n ej refle k sji, w p ro w a d za n iem słuchacza w życie in te le k tu a ln e n a u ­ czającego.

W ykład k u rso ry c zn y je st u k az y w an ie m h isto ry c zn e j kolejności ro z­ w iązań, obrazem całej d ro g i m yślow ej lu d z i w k ie ru n k u n a jtr a f n ie j­ szych u ję ć p ro b lem u , k tó ry m a k tu a ln ie ży ją w p o zn a w an e j dzie­ dzinie.

W ykład m onograficzny je st w n ik a n ie m in te le k tu n a u c za ją cy ch w r e ­ jo n y p ro b lem u n ie całkiem jasne, dop iero tropione, odk ry w an e. J e s t fo rm u ło w a n ie m p ro b lem u n a now o ze w zględu n a sta w ia n e p y ta n ia. J e s t od b y w an iem drogi m yślow ej k u tem u , co w p ro b lem ie praw dziw e,

W ykład w ięc je st p ropozycją d ro g i m yślow ej, k tó rą m a odbyć s łu ­ chacz w ra z z n au czający m . J e s t w p ro w a d ze n iem słuchacza w dziedzi­ ny, k tó ry c h nie znał. J e s t p re z e n ta c ją ro zu m ień i ro zu m o w ań , u k az y ­ w an ie m a rg u m e n ta c ji, m odelem o d k ry w a n ia praw dy.

b) S em in a riu m

N a se m in a riu m ju ż słuchacz p re z e n tu je problem , u k a z u je h isto ­ ry c z n ą k o lejn o ść rozw iązań, id e n ty fik u je fo rm u ły p ro b lem u , jego a r ­ g u m e n tac ję , sta w ia p y ta n ia, czyni czym ś w łasn y m u k a z y w an e przez nau czająceg o zagadnienia. C zyni to n a k o le jn y ch e ta p a c h se m in a riu m , ta k ic h ja k ćw iczenia, p ro sem in ariu m , se m in a riu m pro b lem o w e i d y ­ plom ow e.

S em in a riu m je st w ażn y m zabiegiem dy d ak ty czn y m . W łaśnie tu słu ­ chacz n a b y w a sam odzielności badaw czej, tu pod okiem nauczającego o dbyw a jego dorogę m yślow ą. T u pow in ien realizo w ać d w a cele k a ż ­ dego e ta p u se m in a ry jn e g o : b adaw czy i dydaktyczny.

N a jp ie rw ćw iczenia. P o w in ien je p row adzić n a jd o jrz a lsz y z zespołu nauczającego, sam p rofesor, gdyż je st to k sz ta łto w a n ie m yślenia, spo­ ty k a n ie z rozw iązaniam i, k tó re w y ty czą p rzyszłe za in te rso w a n ia słu ­ chaczy. J e s t to w p ro w a d ze n ie na drogi, z k tó ry c h n ie k ied y się nie w raca. A w łaśn ie za rea lizo w a n ie przez słuchaczy drogi k u praw d zie od p o w iad a profesor. I chodzi o to, ab y szli oni n ajlep szy m i drogam i.

Celem d y d ak ty cz n y m ćw iczeń je st p rzy sw o je n ie sobie języka p o ­ zn a w an e j dziedziny, pierw szy ch id e n ty fik a c ji problem ów , g ran ic b a ­ danego przed m io tu , pierw szy ch rozum ow ań, p o zw alający ch o d k ry w ać to, co p raw dziw e. P om ocą je st w y b ra n y te k st, w k tó ry m zapisane m yślenie, o d tw arz an e przez u czestników ćwiczeń, je st o k az ją do r e a li­ zow ania celów dydaktycznych.

C elem b adaw czym pow inno być w spólne z p ro w ad zący m ćw iczenia p o sz u k iw an ie tego, co n iezb ad an e. Od razu , za raz n a pierw szym ro k u , ab y słuchacz w chodził w p ra c e w ażne, potrzeb n e, ro z w ija ją c e naukę. B ędą go w spom agały d o d atk o w e le k tu r y i d ośw iadczenia n a u c z a ją ­ cego.

Dla zilu stro w an ia tych celów chciałbym w yznać, że n a p ro w a d zo ­ n y ch przeze m nie ćw iczeniach dla pierw szego ro k u h isto rii filozofii celem b adaw czym w ty m ro k u ak a d em ick im je st sp raw d ze n ie filozo­ ficznej p o p raw n o ści p rz e k ła d u te k stu , któ reg o le k tu ra służy rea lizo ­ w an iu celów d ydaktycznych.

Z kolei p ro sem in ariu m , któ reg o te m a te m je st m o n o g rafia p ro b le ­ m u, zaw arteg o w w y b ra n y m , stu d io w a n y m tekście.

Celem d y daktycznym , je st tu u m ie ję tn o ść sfo rm u ło w an ia p ro b le­ m u, an a liz a a rg u m e n tó w , ro zp o zn aw an ie ich tra fn o śc i, w iedza z e b ra ­

(10)

n a z o p raco w ań i w y b ra n ie z niej tego, co sta n o w i ro zw iązan ie n ie - obalane, w p ro st praw dziw e.

C elem b ad aw czy m je st recep cja, ak ty w n o ść w ew n ętrz n a, ze tk n ię­ cie z tre śc ią n ajd o n io ślejszy ch w d an e j dziedzinie tek stó w , ab y w k o n ­ ta k c ie z m yśleniem au to ró w w y b itn y c h słuchacz w chodził n a szczy­ ty ro zw iązań i tru d n o ści, w re jo n odpow iedzi o najw y ższy m p u ła ­ pie.

Z w ykle je st to d ru g i ro k stu d ió w i stu d e n ci h isto rii filozofii dys­ k u tu ją np. z A rystotelesem , T om aszem z A kw inu, M aritain em , G il- sonem .

P o n ad to se m in a riu m problem ow e. Jego te m atem , p odobnie ja k n a p ro sem in ariu m , je st m o n ograficznie u ję ty p roblem , z a w a rty w w y - b fan y m , stu d io w a n y m tekście, lecz p ro b lem i te k s t doniosłe dla p o ­ z n a w an e j dziedziny i zarazem m ało zbadane.

Celem d y d ak ty cz n y m je st tu p ró b a b u d o w an ia ro zw ią zań nigdzie nie p ro ponow anych, b u d o w an y c h zgodnie z reg u ła m i p o stę p o w an ia nauk o w eg o w d an e j dziedzinie, k ie ro w a n y ch zasad ą sto so w an ia te j sam ej te o rii w y ja ś n ia ją c e j w każd y m elem encie p ro b lem u , w łaśn ie ro zw iązy w an ie tego, co jeszcze nie rozw iązane, n a co czeka n a u k a i co je st konieczne, ab y d a n ą dziedzinę uczynić p e łn ą odpow iedzią na dociekliw e p y ta n ia.

C elem b adaw czym je st zbudow anie b ra k u ją c y c h an a liz i odpow iedzi lu b p rzy sw o je n ie k u ltu rz e m ało znanych i n ie zb a d an y c h te k stó w oraz z a w a rty c h ta m zagadnień, w łaśn ie ak ty w n o ść ze w nętrzna.

S e m in a riu m p roblem ow e je st zazw yczaj n a trze cim ro k u stu d ió w i stu d e n ci h isto rii filozofii w ra z ze m n ą p rzysw oili p olskiej k u ltu rz e filozoficznej zan ie d b an y w n aszej m ediew istyce te k s t np. „K sięgi o p rz y ­ czynach”, jej p ro b le m a ty k ę w aż n ą d la zro zu m ien ia n u rtó w filozo­ ficznych średniow iecza, czy np. te k s t „M etafizyki” A w icenny i gło­ szone przez niego teo rie, bez zrozum ienia k tó ry c h nie m ożna pojąć i w y o d rę b n ić m e tafiz y k i T om asza z A kw inu. D okonaliśm y p rz e k ła d u ty c h tek stó w , w ydało je d ru k ie m W ydaw nictw o A TK. A k tu ą ln le p r a ­ cu jem y n a d z a n ie d b an y m w m etafizyce p ro b lem em przyczyn z e w n ę trz ­ nych, głów ne przyczyn celow ych, k tó re od d aw n a u to ż sam ian e z ce­ lem były tra k to w a n e ra z ja k o byty , ra z ja k o zlecane im zad an ia, co pow odow ało, że m e tafiz y k a sta w a ła się m ie sz an in ą idealizm u i re a ­ lizm u, d w u w ięc w y k lu cz ając y ch się ujęć. K o n sek w e n tn e stosow anie w an a liz ie tezy, że, przyczyny celow e są b y ta m i, czyni m etafizy k ę b y tu u jęciem zw arty m , m etodologicznie jednolitym . I w sposób zu p eł­ n ie zw yczajny tw o rzy m y w A T K u jęcia, k tó re zacz y n ają nazyw ać się w Polsce to m izm em ko n sek w en tn y m .

T em a ty k a se m in a rió w problem ow ych, to znaczy d ru g i ro k k o n ­ ta k tu z w y b ra n y m zagadnieniem , zw ykle ow ocuje w d a n y m po k o le­ n iu stu d e n ck im te m a ta m i p ra c m ag istersk ich . J e s t to p raw idłow e.

To pokolenie, ta k ry tm ic zn ie nauczane, często w łaśn ie ju ż n a tr z e ­ cim ro k u osiągające sp raw n o ść filozofow ania, lecz w ciąż jeszcze z e r u ­ d y cją za m ałą, m oże w łaśn ie z tego pow odu zw ykle p rzeżyw a k ry ­ zys. J e s t to ta k ż e praw idłow e. K ryzys te n polega n a b u d ze n iu się n ieu fn o ści w obec n au czający ch . Ich p ropozycje w y d a ją się słu c h a ­ czom n ie do p rzy jęcia. S am i bow iem ju ż ro z w ią z u ją sobie p ro b lem y filozoficzne dość sp raw n ie , lecz w e ru d y c ji w łaśn ie zbyt ubogiej, nie w e w szy stk ich a sp ek ta ch , gdyż n ie w szy stk ie poznali, co pow oduje, że odpow iedź je st in n a niż to, co głosi n au c za ją cy . P o ja w ia się k r y ­ zys. M a on ta k ż e ta k ą w ersję , że danego p ro b le m u n ie m ożna ro z­

(11)

w iązać, że p ropozycja n au c za ją cy ch je st dow olna. K ry zy s dotyczy z a u fa n ia w obec n a u c za ją cy ch i w obec p o zn a w an e j dziedziny. Ileż trze b a cierpliw ości, w y ja ś n ia n ia , a b y w y p ro w ad zić stu d e n tó w z tego k ry z y ­ su, ab y n ie porzu cili dziedziny, k tó r ą ta k św ie tn ie stu d iu ją . N iek tó ­ ry c h ra tu je p rz y ja ź ń z n au c za ją cy m , ta k w ięc je d n a k w aż n a w n a u ­ czaniu u n iw ersy te ck im , p o d trz y m u ją c a c h o ru ją c e zau fan ie. N iek tó ry ch znów r a tu je a u to ry te t przyw ódców koleżeńskich g ru p n ie fo rm a ln y ch .

Może w y k ła d a ją c y za m ało ce n ią g ru p y koleżeńskie stu d en tó w . Je st w ta k ie j g ru p ie przyw ódca, spontanicznie u zn a n y a u to ry te t. To często on d y k tu je o dniesienie do p rze d m io tu , do p ro b lem u , do rozw iązania, do w ykładow cy. O n p ow oduje, że stu d e n ci się uczą, p rzy ch o d zą na za ję cia lu b w łaśn ie p o p rz e sta ją n a miiinimach. K ilk a raz y ta k i s tu ­

dencki a u to ry te t w ielu m oich stu d e n tó w o d su n ą ł od filozofii. W je d ­ n y m np. w y p a d k u za su g e ro w ał ja k ą je d y n ą rzecz c e n n ą opiekę n a d ch o ry m i i m uzykę, w d ru g im w y p ad k u , a m b itn a s tu d e n tk a p ro w a ­ d ziła sw ój ro k n a p e ry fe rie filozofii, k u p ro b le m a ty c e św ia to p o g lą d o ­ w e j i egzystencjalistycznej. A by ic h rato w a ć, n ie k w e stio n u ją c ty c h sam ych w sobie d o b ry ch celów, lecz przecież m ija ją c y c h się z p ro ­ g ram e m sp ecjalizacji, w p ro w a d ziłem np. n au k o w o u p ra w ia n ą filozo­ fię W schodu, ta k ż e ilozofię a ra b sk ą , pozw oliłem n a o d d a la ją c e od f i­ lozofii m yślenie u ję cia m i K a n ta i H u sse rla u stę p u ją c p o trze b ie m ody i m a rtw ią c się, że to, co m iało być znajom ością K a n ta i H u sserla, sta ło się w y zn a w a n ie m ich ujęć. W iele je d n a k ra z y a u to ry te t s tu ­ den ck iej g ru p y k o leżeńskiej w y p ro w a d ził cały ro k z k ry zy su , n a k a z a ł uczenie się i trw a n ie p rzy filozofii. T rz eb a w ięc za p rzy ja źn ić z sobą koniecznie tych, k tó rzy przew odzą g ru p ie koleżeńskiej, ab y dzięki p rz y ja ź n i zn a ją c dobrze n asze m yślenie i szczerą w iern o ść p raw d zie u fa li n a m i to za u fan ie p rzekazyw ali. N auczający, ja k d o b ry p aste rz z E w angelii, m usi szukać ow cy p o rw a n e j przez w ro g ie idee, n a s tro ­ je, kryzysy.

G łów nie dla trzeciego i czw arteg o ro k u stu d ió w zlecam za ję cia m ło d ­ szym p rac o w n ik o m nau k o w y m . N a sw ych p ro se m in a ria c h m a ją w y p eł­ n ia ć e ru d y c ją k sz ta łto w a n e przez p ro fe so ra m yślen ie filozoficzne. P rz e g lą d a m p ra c e roczne, p isa n e przez stu d e n tó w n a p ro sem in ariac h , p ro w a d zo n y c h przez p rac o w n ik ó w pom ocniczych. K o n tro lu ję rozw ój in te le k tu a ln y stud en tó w . Z n am ich m yślenie, ich in te le k tu a ln e t r u d ­ ności, ich m ożliw ości. P ro p o rc jo n a ln ie do u zy sk an y c h efe k tó w d y ­ dak ty cz n y ch razem ze w sp ó łp rac o w n ik am i n au k o w y m i p la n u je m y t e ­ m a ty k ę zajęć now ego ro k u akadem ickiego, a b y ty m i zajęciam i, w y ­ znaczonym i przez u zy sk an y poziom in te le k tu a ln y stu d e n tó w , przez p o trze b y n au k o w e u p ra w ia n e j dziedziny, zgodnie n a w e t z m odnym i zag ad n ien iam i, um ocnić to, co u zyskane, lu b osłabić to, co niszczy ich in te le k tu a ln y rozw ój, n ie k ied y w k o n su lta c ji ta k ż e ze stu d e n ta m i. D odatk o w y m sposobem m obilizow ania in te le k tu a ln e j a k ty w n o ści s tu ­ d en tó w są op raco w an e przez n ic h w y stą p ie n ia n a sym pozjach s tu ­ d enckich, p la n o w a n e przez nich, uzgodnione ze m ną, w y ra s ta ją c e z ich d ziałalności w K ole N aukow ym . Na fo ru m k o ła n au k o w eg o ro z w ija się in ic ja ty w a n a u k o w a stu d e n tó w , p rz e k sz ta łc a ją c a m yśl p ro fe so ra , gdyż przecież nic n ie p o w sta je z niczego, z p u stk i, z b ra k u , za raze m często w z ru sz a ją c a p re z e n ta c ja te j m yśli, ju ż te ra z w sp ó ln ie k o n ty n u o w a n e j z zachow aniem p ra w a u to rsk ic h k aż d ej z osób, w p ro w a d z a ją c e j w y ­ p ra c o w a n y p rzez siebie w ą te k w e w sp ó ln e m yślen ie naukow e.

W reszcie se m in a riu m dyplom ow e. Jego uczestnicy to p rz y g o to w u ją ­ cy p ra c e m a g iste rsk ie stu d e n ci p iąteg o ro k u i d o k to ran ci. R óżnorodność

(12)

te m a tó w i w spólna, zespołow a k o n su ltac ja. P rz e d sta w io n e in fo rm a ­ cje o tre ś c i b ad a n y c h tek stó w , p ropozycje ro zw ią zan ia n ie p o d jęty ch w n auce, a ty lk o zgłoszonych problem ów , to p ra w ie posiedzenie m ło­ dego, dynam icznego T o w arzy stw a N aukow ego. T k a n k ą łączną cało ­ rocznej p rac y je st u św ia d a m ia n a sobie, stosow ana, p recy zo w an a m e­ to d y k a b a d a ń i p ra c nauk o w y ch . T u i dopiero te ra z uczestnicy sem i­ n a riu m dyplom ow ego ro zp o z n ają i o ce n ia ją tra fn o ść i skuteczność m etod, k tó ry m i od d a w n a o p eru ją . T u n a b y w a ją p rze k o n an a, że w po­ dobny sposób n a d a l trz e b a p racow ać, że bez ich pracy , bez ich opie­ ki, w p ro s t bez nich, w aż n e p ro b lem y s ta n ą się m a rtw ą b ib lio tek ą. Może w ięc słusznie o ta k im se m in a riu m n a p isa ł w „ K ie ru n k a c h ” jed en z u czestników ty c h sp o tk ań , że p ro w a d zo n e n a p o siedzeniach d y sk u ­ sje „ s tw a rz a ją a tm o sfe rę w spółodpow iedzialności za p o p raw n o ść i j a ­ kość p o w sta jąc y ch ro z p ra w ”,* m oże n a w e t n a los stu d io w a n e j dzie­ dziny.

D odając tu k ilk a uw ag o p ro w a d ze n iu p ra c dyplom ow ych za u w aż­ my, że p ro w a d ze n ie to zaw sze m a dw e wetrsje.

J e s t to w ięc n a jp ie rw zespołow a k o n su lta c ja . U czestnicy se m in a ­ riu m dyplom ow ego w słu c h u ją się w zgłaszane tru d n o śc i m etodyczne, w o m a w ian ie b u d o w an e j fo rm u ły b ad an eg o p roblem u, p o ró w n u ją to z w łasn y m i tru d n o śc ia m i m etodycznym i i m ery to ry czn y m i, rad z ą, ja k rozw iązać tru d n o ści, ja k w y ra zić b a d a n y p roblem , ab y p ra c a m ogła w y g ra ć etap recenzji, a p rze d e w szy stk im stan o w ić w k ła d n au k o w y w obszar stu d io w a n ej dziedziny.

J e s t to p o n ad to ta k ż e je d n a k k o n su lta c ja p ry w a tn a , sp o tk a n ie ty lk o z profesorem ,, ab y zw ierzyć m u bezradność, załam anie, b r a k siły i po­ m ysłów . I nie zaw sze s tu d e n t o ty m m ów i, z ty m je d n a k przychodzi. K o n su lta c ja ta bow iem m a c h a ra k te r psychologiczny. Zaw sze. K ażdy piszący, n a w e t n a jb a rd z ie j sam odzielny, p rzeżyw a chw ile w y stra sz e ­ nia, n ie w ia ry w sens, sw ego w ysiłk u , zm ęczenie d ługim okresem r e a li­ zow ania te m atu . T rz eb a m u pom óc p rz e trw a ć złe n a s tro je , n a now o zm obilizow ać, zachęcić, dodać siły. P o trz e b ę ta k ie j k o n su lta c ji p ro ­ w adzący p ra c e ro zpoznaje ła tw o w o bojętności słuchacza w obec ży­ w ej d y sk u sji n a se m in a riu m , w jego m ilczeniu, w u n ik a n iu sp o tk a n ia i w ry su ją c y m się w oczach oczekiw aniu, ab y go przyw ołać, w y rw a ć z onieśm ielenia, zauw ażyć, pocieszyć. N ajzw y czajn iej pocieszyć. K o n ­ su lta c ję p ry w a tn ą trz e b a w ięc pow odow ać, w yznaczać. Może n a sali, n a k o ry ta rz u trz e b a podejść do słuchacza, do tego w łaśnie, k tó ry nie zbliżył się w ra z z innym i, ab y porozm aw iać, k tó ry je d n a k w e ­ w n ę trz n ie czeka n a p y ta n ie, p o zw alające m u zw ierzyć tru d n ą do u n ie ­ sienia spraw ę. T e k o n su ltac je, te sp o tk a n ia są w ażne. T w orzą p o sta ­ w ę w iern o ści n au c e przez ciągłe przy n ie j trw a n ie , przez n ie d o p u sz­ czenie do długich okresów zniechęcenia i odejścia, przez p rzy w o ły ­ w an ie łagodne i stanow cze do obecności w tym , co s ta je się życiem duch o w y m nau czająceg o i słuchacza.

c) E gzam in

O bok w y k ład ó w i w ielostopniow ych se m in a rió w ta k ż e egzam in je st in sty tu c jo n a ln ą fo rm ą osobow ego nauczania.

W klasycznej, in sty tu c jo n a ln e j fo rm ie egzam in roczny, a n a w e t dyplom ow y, je st sp o tk a n ie m nau czająceg o i słuchacza, lu b g ru p y n a ­ uczających i słuchacza, w celu zadow alającego za p reze n to w an ia przez 8 K. S zem pliński, Z życia A TK, „ K ie ru n k i” 23, 1978, n r 51, z dn. 17.X II.

(13)

s tu d e n ta w y m ag a n ej n a d a n y m e ta p ie stu d ió w w iedzy i sp raw n o śc i w rozu m o w an iach , w łaściw ych p o zn aw an ej dziedzinie. W inno się w ła ś­ n ie w ym agać i e ru d y c ji, i p rze p ro w ad z en ia rozum ow ań.

D la nauczającego, k tó ry z egzam in o w an y m i s tu d e n ta m i n ie p ro ­ w adzi se m in a riu m , egzam in je st d y d ak ty cz n ie w aż n y m i tru d n y m w y ­ darzen iem . M usi bow iem w k ró tk im czasie ocenić poziom w iadom ości i sp raw n o ść op ero w an ia niimi w ro zu m o w a n iac h stu d e n ta , co n ie zaw sze je st łatw e, a zarazem m usi ro zstrz y g n ąć poprzez ocenę, czy stu d e n t r o k u je n ad z ie ję u kończenia stu d ió w (dostateczny), pożytecznego u d z ia ­ łu w p ro w ad zo n y ch b a d a n ia c h (dobry), tw órczego u p ra w ia n ia stu d io ­ w a n e j dziedziny (bardzo dobry). Z tego w zgędu egzam in je st w ażnym sp o tk a n ie m i d la nauczającego i dla stu d e n ta .

D la n au czającego, k tó ry z egzam inow anym i s tu d e n ta m i pro w ad zi różn o sto p n io w e sem in aria, egzam in m a k ilk a etap ó w lu b postaci. J e s t n im w ypow iedź n a ćw iczeniach, p ra c a se m in a ry jn a , r e fe ra t n a sy m p o z ju m stu d en ck im , k aż d a k o n su lta c ja , w reszcie u ro czy ste sp o t­ k an ie, odnoto w y w an e w in d e k sie i w k a rc ie egzam in acy jn ej. To o sta ­ nie b y w a dosłow nie ty lk o u roczystością ak a d em ick ą, gdy eg z am in ato r ju ż zna d o k ła d n ie m yślenie stu d e n ta i jego w iedzę z in n y c h spotkań, ze w spólnych ro zw ażań n a zajęciach naukow ych.

D odajm y tylko, że in n a je st psychologia egzam inu i in n a sp o tk a ń n a ćw iczeniach. Z aw sze je d n a k egzam in p ow inien być radością, że w reszcie lu b znow u ro zm aw iam y n a u m iło w a n y te m a t. Tę radość eg z am in ato r pow inien w yzw olić. W tedy n a w e t p o tk n ię cia i n ie u d a n e są dla zdającego m n iej p rz y k re lu b m oże b ard z iej bolesne, gdy po­ w ażn ie tr a k tu je studia.

3) S ł u c h a c z

S łuchacz U n iw ersy te tu , stu d e n t, uczeń, to te n m łody człow iek, k tó ry dzięki obudzonem u w n im z a u fa n ia przez uczelnię, a z kolei przez nau czająceg o w y b ra n e j dziedziny, m a n a jp ie rw in te n c ję pozn an ia tego, co p ro p o n u je m u stu d io w a n a przez niego specjalizacja.

To z kolei zarazem w łaśn ie żyw y człow iek, k tó ry u fa i przeżyw a zw ą tp ie n ia, m obilizuje się i tra c i siły, fa sc y n u je się i dosłow nie po d ­ lega p o k u sie za n ie ch a n ia w y siłku, chce poznać to, co w y b ra ł, i zraża się tru d n o ściam i. To ta k że przecież n ad z ie ja n au czającego, lecz i w y ­ m a g ają cy su b te ln y c h in g e re n cji złożony m echanizm psychiczny. T rz e­ b a go w ciąż, ja k dziecko, zasilać bodźcam i, w y zw alają cy m i e n e rg ię do efektyw nego trw a n ia n a w y b ra n e j drodze i w ięcej, do w ra s ta n ia w ży­ cie in te le k tu a ln e nauczającego. To ostateczn ie w łaśn ie dziecko, k a ­ p ry śn e, oporne, często o k ru tn e , n a w e t s p ry tn e n a sw ą n a iw n ą m iarę, n iecierp liw e, w y m u sz ają ce z a b aw k ę w p o staci n ie o d d an ia p ra c y n a te rm in , p rzesu n ięcia egzam inu, i zaw sze, ja k k ażd e dziecko, z a m ie ra ­ jące psychicznie, gdy n ie je st zauw ażone, w y b ra n e , o b d aro w an e s p r a ­ w ied liw ą p o ch w ałą ja k o zachętą, dziecko, gdyż przecież ra c z k u ją c e i pow oli uczące się chodzić po dro g ach m yślen ia pro fe so ra . T rz eb a w n im p o d trzy m y w a ć zaufanie, nie zlecać m u n u d n y c h zab aw w p o ­ sta ci p ra c ćw iczeniow ych, lecz dopuścić go do u d ziału w b a d a n ia c h p ro fe so ra , ta k ja k w dom u dopuszcza się dziecko do m ycia n aczy ń czy n a p ra w y sam ochodu. T ak w y ch o w u je się ludzi. T ak w y ch o w u je się ta k ż e uczonych. P o ró w n an ie z dzieckiem n ie je st zb ag atelizo w a­ n ie m pro b lem u , lecz zw róceniem uw agi, że obow iązu je n a u c za ją cy ch b ard z o p ow ażne tra k to w a n ie stu d e n tó w , aż ta k ie ja k dzieci, za k tó ­ ry c h rodzice ponoszą p e łn ą odpow iedzialność. N au czający ponoszą

(14)

odpow iedzialność za życie in te le k tu a ln e słuchaczy, gdyż je st ono p rze jm o w an y m ich w łasrfym życiem duchow ym . N ie zaw sze n a m i r o ­ dzicom to w y ch o w an ie się u d aje. P ocieszm y się chociaż ty m , że k ró l D aw id, w ielk i w sw ej m yśli i działaniu, n ie u m ia ł do b rze w ychow ać sw ych synó-w. P ła k a ł ty lk o w o łając w bólu: A bsalom ie, A bsalom ie.

S łuchacz to w reszcie te n uczeń, w ra s ta ją c y w nasze życie in te le k ­ tu a ln e, k tó ry w ty m naszym m yśleniu n ie m oże pozostać, k tó ry m usi je m inąć i dojść do u k az y w an e j m u przez n a s p raw d y . T am jego m iejsce. T am może pozostać. I w ty m dojściu aż do p ra w d y m usim y m u pom óc. M usim y m u pom óc w odchodzeniu od n as k u praw dzie. Jesteśm y , ja k w szyscy rodzice, ty lk o d ro g ą uczniów do sam odzielności, nie k rese m drogi. N asze p rz e ję te życie in te le k tu a ln e m uszą z d y s ta n ­ sować. M u s z ą . długo p o w tarz ać nasze u ję cia i u k sz ta łto w a n i naszym m yśleniem m uszą je porzucić. To je st zarazem tra g e d ia n au c za ją cy ch : u trac ić, w ychow ać i u trac ić. T ylko w te d y z re sztą będziem y m ieli u d ział w d o jrza ły m i sam odzielnym d ziała n iu uczniów . Gdy, oczy­ w iście, nauczym y ich m yślen ia p ro b lem am i stu d io w a n ej dziedziny, nie w erb aln g o i m echanicznego p rze k szta łc an ia w iadom ości. G dy n a ­ uczym y sam odzielności m yślen ia zachęcając dość w cześnie, ju ż n a ­ w et od trzeciego ro k u stu d ió w do k ie ro w a n y c h przez nas pró b t a ­ kiego w y ra ż a n ia w iedzy, że zasługującego aż n a o p u b lik o w a n ie w po - ątaci recenzji, k o m u n ik a tu naukow ego, gdy te m a t i w y k o n an ie n a to żasługują. To bow iem je st przecież dosłow nie u d ziałe m stu d e n ta w n a ­ szej d ziałalności in te le k tu a ln e j, w tym , co robim y. T akże p u b lik u jem y . I ty m d o znaniem m usim y się dzielić: rad o śc ią og ląd an ia ow oców p r a ­ cy, w łasn y ch p u b lik acji. Z a coś zup ełn ie zw yczajnego u w aż am w ięc fa k t, że w ielu m oich stu d e n tó w p rz y stę p u ją c do m a g iste riu m może dołączyć listę k ilk u sw ych publikacji.

4. W Y LICZEN IE GŁÓW NYCH CECH NAUCZAN IA U N IW ER SY TEC K IEG O

Co tu je st głów ne, w ażne, co drug o rzęd n e, m niej w ażne? T ru d n o rozstrzygnąć.

W ym ieńm y w ięc ty lk o ak c en ty , hasła, p rzy w o łu ją ce p e łn ą p ro b le ­ m a ty k ę: p ra w d a jako p ierw szy cel u n iw e rs y te tu i głów na tre ść n a u ­ czania, z a u fan ie słuchaczy do nauczający ch , życzliw ość i p rz y ja ź ń n a ­ u czający ch w obec uczniów , n au c za n ie ja k o osobow a re la c ja , gdyż s ta ­ now iąca w za jem n y u d ział n au c za ją cy ch i słuchaczy w sw ym życiu in ­ te le k tu a ln y m , n ie u sta n n y rozw ój duchow y przez w ysiłek badaw czy, w spólne b ad a n ia , w spólne p o sz u k iw an ia n a drodze w p ro w a d z a n ia ucznia w m yślenie nau czająceg o i w y jście z tego m y ślen ia k u p r a w ­ dzie, by odnaleźć się w n ie j po d y d ak ty cz n y m ro zsta n iu , w k o n ty ­ n u o w an y m hum anizm ie.

W p ro w ad zając tro c h ę in n e k ate g o rie m ożem y pow iedzieć, że ta droga d y d ak ty cz n a, sam o nauczanie, je st ja k ą ś ta k ż e o d m ia n ą k a ­ p ła ń stw a w spólnego, nie z a trzy m y w a n iem niczego d la siebie, o d d a w a ­ n iem w szy stk ich i w szystkiego Bogu, jeżeli je st to religią, i o d d a w a ­ n iem w szy stk ich ii w szystkiego p raw d zie, jeżeli to je st n au k a . To po­ n a d to ja k a ś o d m ian a sp e łn ia n ia p rz y k a z a n ia m iłości bliźniego.

D zięki sp o tk a n iu się lu d z i w B ogu przez C h ry stu sa, tw o rzy się w spólnota K ościoła. D zięki sp o tk a n iu się lu d z i w p raw d zie — to u te pro portio n gardée — przez n au czający ch , tw o rzy się w sp ó ln o ta n a ­ u czających i n auczanych, w łaśn ie u n iw ersy te t.

(15)

C h rze śc ijań stw o n ie je st ideologią,' gdyż k ie ru je do osoby C h ry stu ­ sa, n ie do id ei i te o rii. U n iw e rsy te t n ie jesP in s ty tu c ją ideologiczną, gdyż u p ra w ia n y c h w n im n a u k sz u k a się w o sobistym życiu in te le k ­ tu a ln y m n au c za ją cy ch , n ie w p ojęciach, ideach, teo riach .

N au c za ją i w y c h o w u ją ludzie, n ie id ee i te o rie, n ie po jęcia i in ­ sty tu c je , w ła śn ie ludzie, w k tó ry c h tr w a p ra w d a i m ądrość. N ik t w ięc n ig d y n ie m oże zw olnić u n iw e ry ste tu ja k o w sp ó ln o ty osób, a głów nie n au c za ją cy ch , z obow iązku w iedzy n a poziom ie m e ry to ry c zn e j i dy ­ d ak ty cz n ej m ądrości, k tó re j p o sz u k u jąc w n au c za ją cy ch słuchacze od­ n a jd u ją p raw d ę.

Cytaty

Powiązane dokumenty

In general, the study concludes that small- scale maize farmers do have access to tractor service (73% of farmers in Ehlanzeni and 60% in both Nkangala and Gert

kie problemy filozoficzne mające znaczenie dla filozofii prawa (obok problemu wolnej woli można wymienić tutaj także problem podmiotowości, tj. pytanie, czy człowieka

Górski - Walentego Gurskiego łowczego w Górkach, Up. łódzki SG; nazw. Górski SSNO Przy pozostałych nazwiskach tego typu nic ma podobnych informacji... Istnieje

M arcuse pisze dalej: „Jeżeli w ina nagrom adze­ nia w trak cie cywilizowanego panow ania człowieka może być kiedy­ kolw iek odkupiona przez wolność, trzeb a jeszcze ra

e.g.' vęry similar loops with elongated femrles u.ere used as an elęment of a horse hatness, probably tbe reins, in thę Dollkeim-Kovrovo culturę horse grar-e in

Jego biografia, mimo pewnych braków w dokumentacji archiwalnej, wydaje się dobrze rozpoznana 2 , jednakże kilka pytań dotyczących ostatnich tygodni 1 Na Łukiszkach,

Inne nieporozumienie w tejże sprawie to opinia, iż Zygmunt I i Bona „nigdy nie wyrazili zgody” na określenie konstytucją 1540 r. dóbr skupio­ nych przez