• Nie Znaleziono Wyników

Przykładowo przypis 3.2 oznacza przypis 2 z rozdziału 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przykładowo przypis 3.2 oznacza przypis 2 z rozdziału 3"

Copied!
242
0
0

Pełen tekst

(1)

Uwagi do wersji zaadaptowanej:

Wersja elektroniczna książki została stworzona zgodnie z art. 33 z indeksem 1 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Zostały zachowane numery stron. Numer danej strony znajduje się nad tekstem danej strony i poprzedza go skrót str.

Wartości wyrażone w oryginale liczbami rzymskimi, w adaptacji przedstawiono cyframi arabskimi albo słownie.

Przypisy w treści głównej są linkami oznaczonymi słowem „przypis” i numerem

porządkowym wziętymi w nawias kwadratowy. Linki te prowadzą do opisów przypisów, które zostały umieszczone na końcu dokumentu w kolejności występowania. Powrót do treści głównej po odczytaniu opisu przypisu jest możliwy poprzez link „Wróć do głównej treści” umieszczony na końcu każdego opisu przypisu.

Numeracja przypisów została zmieniona na podwójną, gdzie pierwsza liczba oznacza rozdział według kolejności w spisie treści, a druga liczba odwzorowuje numerację

przypisów dla każdego rozdziału. Przykładowo przypis 3.2 oznacza przypis 2 z rozdziału 3.

Zakładki oznaczone literą „p_” i numerem porządkowym znajdują się w treści głównej, w miejscu występowania przypisu.

Grafiki zostały zachowane.

Symbol asterysku został zapisany słownie.

Wykaz skrótów:

a.m. – ante meridiem art. – artykuł

b.m.w. – brak miejsca wydania cyt. – cytat

Dep. – departament doc. – document dok. – dokument dosł. – dosłownie dr – doktor

dr hab. – doktor habilitowany ds. – do spraw

et al. – et alii etc. – et cetera gen. – generał

(2)

Jr. lub jun. – junior mld – miliard mln – milion n. – następny nr – numer nt. – na temat ok. – około

oprac. – opracowanie podkr. – podkreślenie por. – porównaj prof. – profesor

prof. dr hab. – profesor doktor habilitowany przyp. – przypis

pt. – pod tytułem r. – rok

red. – redakcja rozdz. – rozdział s. – strona sen. – senator t. – tom

tel. – telefon

tel. kom. – telefon komórkowy tj. – to jest

tłum. – tłumaczenie tys. – tysiąc

ul. – ulica

Univ. – university v. – versus vol. – volume w. – wiek z. – zeszyt zob. – zobacz Jan. – January

AID – Agency for International Development BOL – Bolivia

(3)

SA – spółka akcyjna

PKB – produkt krajowy brutto Cal. – California

Cong. – Congress

CIA – Central Intelligence Agency

CIAP – Inter-American Committee for the Alliance for Progress COMIBOL – Corporación Minera de Bolivia

Conn. – Connecticut

ARA – Bureau of Inter-American Affairs, U.S. Department of State CWIHP Bulletin – Cold War International History Project Bulletin DC lub D.C. – District of Columbia

DCI – Director of Central Intelligence DDO – Deputy Director for Operations DSB – Department of State Bulletin ELN – Ejército de Liberación Nacional

FALN – Fuerzas Armadas de Liberación Nacional FLN – Frente de Liberacion Nacional

FBI – Federal Bureau of Investigation FDR – Franklin Delano Roosevelt FRAP – Frente de Acción Popular

FRUS – Foreign Relations of the United States IMS – Information Management Staff

INR – Bureau of Intelligence and Research

INR/IL Historical Files – Files of the Office of Intelligence Coordination, Bureau of Intelligence and Research

ISBN – International Standard Book Number JCS – Joint Chiefs of Staff

JFK – John Fitzgerald Kennedy KPB – Komunistyczna Partia Boliwii KPW – Komunistyczna Partia Wenezueli LBJ – Lyndon Baines Johnson

M.F. – Marcin Fatalski Mass. – Massachusetts Md. – Maryland

MFM – Meeting of Foreign Ministers

(4)

MFW – Międzynarodowy Fundusz Walutowy Mich. – Michigan

MIT – Massachusetts Institute of Technology MNR – Movimiento Nacionalista Revolucionario MSZ – Ministerstwo Spraw Zagranicznych NATO – North Atlantic Treaty Organization NRD – Niemiecka Republika Demokratyczna NASAM – National Security Action Memoranda NSC – National Security Council

OAS – Organization of American States ONZ – Organizacja Narodów Zjednoczonych OPA – Organizacja Państw Amerykańskich

OPEC – Organization of the Petroleum Exporting Countries PCV – Partido Comunista de Venezuela

PDC – Partido Demócrata Cristiano POL – Poland

PPPUS – Public Papers of the Presidents of the United States PR – Partia Radykalna

RFN – Republika Federalna Niemiec SIG – Senior Interdepartamental Group

SUDENE – Superintendency for the Development of the Northeast U.S. – United States

UCR – Unión Cívica Radical

UCRI – Unión Cívica Radical Intransigente UCRP – Unión Cívica Radical del Pueblo UJ – Uniwersytet Jagielloński

UJK – Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach USA – United States of America

USD – United States dollar

USDoSB – U.S. Department of State Bulletin USIA – United States Information Agency

ZSRR – Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich Koniec uwag do wersji zaadaptowanej.

Str. 1

(5)

Widmo rewolucji: Polityka USA wobec Ameryki Południowej 1961-1968 Str. 2

Redaktor naukowy serii prof. dr hab. Andrzej Mania

Str. 3

Marcin Fatalski

Widmo rewolucji: Polityka USA wobec Ameryki Południowej 1961-1968 Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

Str. 4

Seria: Prace Amerykanistyczne Uniwersytetu Jagiellońskiego Redaktor naukowy serii: prof. dr hab. Andrzej Mania

RECENZENT

dr hab. Włodzimierz Batóg, prof. UJK w Kielcach

PROJEKT SERII Maciej Kwiatkowski

OPRACOWANIE GRAFICZNE OKŁADKI Marcin Bruchnalski

Na okładce zdjęcie z wizyty prezydenta J.F. Kennedy’ego w Wenezueli, 16.12.1961 r.

Książka dofinansowana przez Uniwersytet Jagielloński ze środków Instytutu

(6)

Amerykanistyki i Studiów Polonijnych

Copyright by Marcin Fatalski & Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Wydanie 1, Kraków 2011

All rights reserved

Niniejszy utwór ani żaden jego fragment nie może być reprodukowany, przetwarzany i rozpowszechniany w jakikolwiek sposób za pomocą urządzeń elektronicznych,

mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych oraz nie może być przechowywany w żadnym systemie informatycznym bez uprzedniej pisemnej zgody Wydawcy.

ISBN 978-83-233-3151-3

www.wuj.pl

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków tel. 12-631-18-81, tel./fax 12-631-18-83

Dystrybucja: tel. 12-631-01-97, tel./fax 12-631-01-98 tel. kom. 0506-006-674, e-mail: sprzedaz@wuj.pl

Konto: PEKAO SA, nr 80 1240 4722 1111 0000 4856 3325

Str. 5

Mojej Matce

Str. 6

Strona pusta.

Str. 7 Spis treści Wstęp. Strona 9

Rozdział 1. Administracje i założenia polityki USA wobec Ameryki Południowej 1961-1968.

Strona 21

(7)

1.1. Architekci polityki USA. Strona 21

1.2. Założenia polityki USA wobec Ameryki Południowej 1961-1968. Strona 36 Idealiści. Koncepcje pierwszej połowy lat sześćdziesiątych. Strona 36

Doktryna Manna. Strona 47

Rozdział 2. Dyplomacja USA i kraje Ameryki Południowej wobec problemu kubańskiego.

Strona 51

Rozdział 3. USA wobec kubańskiej strategii i ruchów rewolucyjnych w Ameryce Południowej. Strona 61

Rozdział 4. Zaangażowanie USA w sprawy wewnętrzne krajów Ameryki Południowej.

Strona 87

4.1. Argentyna. Strona 87 4.2. Chile. Strona 99 4.3. Boliwia. Strona 108

Rozdział 5. Sojusz dla Postępu. Strona 117 Zakończenie. Strona 141

Bibliografia. Strona 155

Str. 8

Strona pusta.

Str. 9 Wstęp

Stany Zjednoczone Ameryki na długo przed aktywnym i pełnym włączeniem się w politykę światową uznały półkulę zachodnią za swoją strefę interesów i wpływów. Fundamentem latynoamerykańskiej polityki USA jest doktryna sformułowana przez prezydenta Jamesa Monroego w latach dwudziestych 19 wieku. Od czasu ogłoszenia była ona wielokrotnie odczytywana na nowo i stosowana przez kierownictwo USA w sytuacji zagrożenia

przywództwa ich kraju na półkuli zachodniej [przypis 0.1]. Stosunki anglosaskich Stanów Zjednoczonych z Meksykiem, krajami Ameryki Środkowej i Południowej przynależącymi do cywilizacji romańskiej, mimo deklarowanej przez Waszyngton jedności celów równych partnerów, nigdy nie były równoprawne. Tak jak w 19 i w pierwszych dekadach 20 wieku nie były nigdy równoprawne stosunki państw latynoamerykańskich z europejskimi

mocarstwami, które miały wpływy w tej części świata, przede wszystkim Hiszpanią i Wielką Brytanią. W 20 stuleciu na półkuli zachodniej ukształtował się system, w którym

(8)

Stany Zjednoczone odgrywają rolę hegemona, choć jest to hegemonia nader często kwestionowana przez mocarstwa regionalne: Argentynę, Chile, Brazylię, ale także przez inne państwa [przypis 0.2].

Zainteresowanie Stanów Zjednoczonych nie obejmowało w ostatnich dwóch stuleciach w tym samym stopniu całej Ameryki Łacińskiej. Stopień zainteresowania i zaangażowania USA w różnych częściach regionu uwarunkowany był w pierwszej kolejności bliskością geograficzną. Uwarunkowania geopolityczne kierowały uwagę Waszyngtonu przede wszystkim ku Ameryce Środkowej, w szerszym rozumieniu zaś – ku państwom w basenie Morza Karaibskiego [przypis 0.3]. Zagrożenie (potencjalne) tego obszaru przez siły

zewnętrzne (spoza półkuli zachodniej) rozumiano w Waszyngtonie jako zagrożenie bezpieczeństwa USA. Zasadnicze znaczenie miała też możliwość skutecznego oddziaływania Stanów Zjednoczonych na sytuację wewnętrzną państw Ameryki

Środkowej, także na drodze interwencji zbrojnej [przypis 0.4]. Waszyngton nie mógł się posłużyć tym środkiem wobec geograficznie dalej położonych krajów

południowoamerykańskich. W Ameryce Południowej leżą największe i najbardziej

znaczące (wraz z północnoamerykańskim Meksykiem) państwa latynoamerykańskie, które mogły się skutecznie opierać hegemonicznym ambicjom USA.

Str. 10

Polityka Waszyngtonu wobec Ameryki Południowej musiała się opierać na innych

instrumentach oddziaływania, także jej skuteczność była tu ograniczona [przypis 0.5]. W nowej sytuacji międzynarodowej uwarunkowanej rywalizacją z Moskwą, USA podjęły zróżnicowane działania zmierzające do rozciągnięcia wpływów w tej części Ameryki Łacińskiej. Uznając Amerykę Południową za obszar o strategicznym znaczeniu dla swoich interesów, Waszyngton budował i utrwalał wpływy w tych krajach, aczkolwiek –

podkreślmy raz jeszcze – używając innych środków niż w historii swoich stosunków z Ameryką Środkową. Stając się po 1945 roku najsilniejszym państwem Zachodu, Stany Zjednoczone wyparły w dużej mierze wpływy europejskie z krajów

południowoamerykańskich, także tych, które były dotychczas silnie związane z Europą.

Wyrazem zmiany układu sił na obszarze Ameryki Południowej była redukcja inwestycji brytyjskich, francuskich i niemieckich i równoczesny wzrost inwestycji

północnoamerykańskich w krajach regionu.

Charakteryzując współczesne wyzwania stosunków między USA a państwami Ameryki Południowej, znany badacz tej problematyki Peter H. Smith stwierdził, że Ameryka Południowa jest ważna dla Stanów Zjednoczonych nie tylko ze względu na to, czym jest,

(9)

ale także czym nie jest [przypis 0.6]. Bardzo znaczące i trafne jest spostrzeżenie tego politologa latynoamerykanisty, w pełni też odpowiada uwarunkowaniom z okresu zimnej wojny. W ostatnich latach stanęło przed Waszyngtonem trudne wyzwanie naprawy stosunków z Ameryką Południową, przywrócenia USA wpływu na rozwój sytuacji w tej części świata. U progu lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku natomiast Stany Zjednoczone musiały zmierzyć się z tymi „ułomnościami” krajów południowoamerykańskich, które czyniły je tak podatnymi na ideologię rewolucyjną. To, czym Ameryka Południowa „nie jest”, czy też w okresie zimnej wojny „nie była”, czyniło ją regionem o zasadniczym znaczeniu dla USA.

Badanie polityki USA wobec Ameryki Południowej nie może się ograniczać jedynie do analizy aktywności Stanów Zjednoczonych. W celu całościowego i kompletnego opracowania tego zagadnienia należy uwzględnić także politykę innych podmiotów działających w środowisku międzynarodowym Ameryki Południowej. Były to przede wszystkim Kuba Fidela Castro i ZSRR. Polityka USA wobec krajów

południowoamerykańskich kształtowała się przecież w znacznym stopniu w interakcji z polityką tych dwóch podmiotów systemu międzynarodowego. Kolejnym ważnym

czynnikiem wpływającym na stosunki USA z Ameryką Południową były ruchy rewolucyjne i – szerzej – wszystkie ruchy społeczne zmieniające bądź wpływające na systemy

polityczne państw kontynentu, a co za tym idzie – kształtujące także politykę USA.

Str. 11

Budowie hegemonii północnoamerykańskiego mocarstwa towarzyszyły przecież przemiany społeczne, ożywienie polityczne społeczeństw, wreszcie kształtowanie tożsamości narodów latynoamerykańskich [przypis 0.7].

Nie sposób analizować latynoamerykańskiej polityki Stanów Zjednoczonych w warunkach konfliktu Wschód-Zachód bez uwzględnienia wśród najważniejszych czynników stosunków między Waszyngtonem a Moskwą [przypis 0.8]. W pierwszych dekadach powojennych, a więc w okresie, który jest przedmiotem tej pracy, napięcie we wzajemnych stosunkach było znaczne i zaostrzało rywalizację supermocarstw na terenach konfliktów regionalnych.

Z drugiej jednak strony supermocarstwa nie kwestionowały wzajemnie swojej

hegemonicznej pozycji w strefach wpływów – Ameryce Łacińskiej i Europie Wschodniej [przypis 0.9]. Mimo to ZSRR podjął na początku lat sześćdziesiątych próbę

zakwestionowania zakresu strefy wpływów USA, wykorzystując powstanie rewolucyjnego rządu Fidela Castro na Kubie. Pojawienie się marksistowskiego reżimu w hemisferze zachodniej i objęcie nad nim patronatu przez Nikitę Chruszczowa, który przy tej okazji

(10)

proklamował poparcie dla „wojen narodowowyzwoleńczych” w krajach tzw. Trzeciego Świata, spowodowało kontrakcję ze strony USA, którymi w latach 1961-1968 kierowały demokratyczne administracje Johna F. Kennedy’ego i Lyndona B. Johnsona. Działania USA miały charakter odpowiedzi wielokierunkowej; posłużono się instrumentami znanymi już w stosunkach międzyamerykańskich, jednak wdrożono też nowe działania, bardzo innowacyjne, odpowiadające ogólnym, reformatorskim założeniom rządzących Stanami Zjednoczonymi demokratów.

Niniejsza praca, która ma na celu przedstawienie polityki USA wobec Ameryki Południowej w latach 1961-1968, jest w istocie próbą opisania tej właśnie „odpowiedzi” Waszyngtonu na sytuację zagrożenia hegemonii supermocarstwa w jego strefie wpływów. Zagrożenie to miało w ograniczonym tylko stopniu charakter zewnętrzny, ponieważ przebieg tzw. kryzysu rakietowego uzmysłowił kierownictwu radzieckiemu, iż rewizja granic strefy wpływów USA jest niemożliwa. Moskwa pozostawała jednak wciąż potencjalnym sojusznikiem dla

każdego rewolucyjnego rządu, który objąłby władzę w państwie południowoamerykańskim.

W warunkach poważnych napięć społecznych, które charakteryzowały po wojnie Amerykę Łacińską, pozycja prowaszyngtońskich rządów w regionie nie mogła być i nie była

stabilna.

Str. 12

Stąd wielokierunkowe działania USA w Ameryce Południowej, które miały uniemożliwić rewolucję i powstanie kolejnego, po kubańskim, rządu odwołującego się do marksizmu i deklarującego sojusz z ZSRR. Autor stawia sobie zadanie przedstawienia, jakie

mechanizmy uruchomiła i wykorzystywała administracja Kennedy’ego, a później

Johnsona, by zapobiec lewicowej rewolucji w Ameryce Południowej i uczynić bezpieczną hegemonię Stanów Zjednoczonych w hemisferze zachodniej. Podejmujemy w tej pracy próbę odpowiedzi na pytania, jakie cele stawiały sobie Stany Zjednoczone w regionie oraz czy udało się je zrealizować i w jakim stopniu. Interesuje nas zarówno cel strategiczny, jakim był awans cywilizacyjny Ameryki Południowej, by „nie dopuścić do «drugiej Kuby», jak i cele cząstkowe, które miały służyć osiągnięciu celu głównego. Do nich zaliczymy zapewnienie stabilizacji wewnętrznej w krajach kontynentu.

Ważnym argumentem na rzecz podjęcia tak sformułowanego tematu jest brak w historiografii i literaturze politologicznej monografii poświęconej latynoamerykańskiej polityce USA zarówno w okresie prezydentury Kennedy’ego, jak i Johnsona. Są

opracowania cząstkowe dotyczące bądź to wybranych problemów międzyamerykańskich (jak stosunki wojskowe, Sojusz dla Postępu), bądź tylko wybranego okresu tej bogatej w

(11)

projekty i wydarzenia dekady. Przedstawiona praca nie jest syntezą budującą całościowy opis złożony z cząstkowej analizy bilateralnych stosunków USA z każdym krajem Ameryki Południowej z osobna. Zważywszy na różnorodność krajów i narodów tego obszaru, próba opisania polityki USA w ten sposób w gruncie rzeczy niczego by nie wyjaśniła. Tym

bardziej że nie każde państwo południowoamerykańskie odgrywało równie istotną rolę w polityce USA. Koncepcja autora, jak wskazywano wyżej, polega na przedstawieniu

najważniejszych aspektów polityki Waszyngtonu wobec krajów południowoamerykańskich.

Przegląd założeń i ich realizacji na podstawie bazy źródłowej i literatury przedmiotu

pozwala, w przekonaniu autora, na wyciągnięcie ogólnych wniosków dotyczących nie tylko latynoamerykańskiej polityki USA w omawianym okresie, lecz także umożliwia opis działań demokratycznie rządzonego supermocarstwa na rzecz utrzymania i umocnienia swojej strefy wpływów.

Nie jest celem tej pracy omówienie polityki wobec całej Ameryki Łacińskiej, choć – rzecz jasna – nie jest możliwe ani celowe uciekanie od odniesień dotyczących całościowej polityki latynoamerykańskiej administracji Kennedy’ego i Johnsona. W przekonaniu autora specyfika polityki USA wobec państw południowoamerykańskich uzasadnia odrębne potraktowanie tego obszaru, w stosunku do którego posługiwano się głównie działaniami dyplomatycznymi, tajnymi operacjami i instrumentami ekonomicznymi. Inaczej niż w przypadku krajów środkowoamerykańskich i karaibskich, gdzie dominowała bezpośrednia interwencja i nacisk.

Zakres chronologiczny pracy wyznaczają cezury, jakimi są objęcie urzędu prezydenta przez Johna F. Kennedy’ego i koniec kadencji Lyndona B. Johnsona. Druga z

wymienionych prezydentur zakończyła się w konstytucyjnym terminie, czyli w styczniu 1969 roku, wraz z zaprzysiężeniem Richarda Nixona. Uznajemy jednak, że 1968 był ostatnim rokiem realizacji polityki administracji demokratów i ta cezura jest bardziej czytelna niż formalna data zakończenia kadencji Johnsona.

Str. 13

Mimo reorientacji latynoamerykańskiej polityki USA, wraz z objęciem urzędu przez Johnsona możemy zauważyć ciągłość założeń, wyznaczonych na początku kadencji Kennedy’ego, a stanowiących prawdziwe novum w tym obszarze stosunków zewnętrznych USA [przypis 0.10]. Omawiany okres wyróżnia się wyraźnie, jeśli porównać go z

poprzedzającym i następnym, zwłaszcza jeśli przypomnimy, że demokraci wyznaczają inne priorytety i wdrażają inne mechanizmy w polityce latynoamerykańskiej Stanów Zjednoczonych niż republikanie [przypis 0.11].

(12)

Konstrukcja pracy oparta została na koncepcji przyjmowanej w nauce i widocznej w publikacjach naukowych, która zakłada, iż pełna analiza polityki państwa wobec regionu bądź kraju wymaga równoprawnego potraktowania dwóch jej wymiarów. Uwzględnić bowiem należy zarówno instytucje wypracowujące tę politykę, jak i przedstawić działania państwa w środowisku międzynarodowym. Tylko wówczas, gdy „dwie wspomniane strony omawianego zjawiska są potraktowane z jednakową atencją – pisze Andrzej Mania – obraz staje się bardziej wiarygodny” [przypis 0.12]. Takie założenie przyjmuje także autor niniejszej rozprawy.

W pierwszym rozdziale, podzielonym na dwie części, przedstawiono główne instytucje i osobistości kształtujące politykę zagraniczną USA w latach sześćdziesiątych 20 wieku, które w największym stopniu wpływały na politykę tego kraju wobec Ameryki Południowej (Łacińskiej). Druga część tego rozdziału poświęcona jest koncepcjom, głównym

założeniom polityki USA w stosunku do krajów kontynentu na tle koncepcji politycznych i ekonomicznych wyznawanych przez architektów tej polityki. Starano się zaprezentować ich ewolucję od pozostających pod wpływem idealizmu założeń z początku dekady w kierunku podejścia pragmatycznego, którego wyrazem stała się tzw. doktryna Manna.

W kolejnych rozdziałach autor poddaje analizie politykę administracji Kennedy’ego i Johnsona wobec krajów Ameryki Południowej. Ta część pracy została pomyślana w ten sposób, aby poszczególne rozdziały odpowiadały najważniejszym aspektom polityki USA wobec Ameryki Południowej. Administracje Kennedy’ego i Johnsona postawiły w swojej polityce wyraźne cele i starały się je zrealizować, wykorzystując szerokie instrumentarium polityczne, dyplomatyczne, ekonomiczne, wreszcie wojskowe. Stąd rozdział drugi

poświęcono działaniom dyplomacji USA mającym na celu izolację Kuby Fidela Castro w systemie międzyamerykańskim oraz szerzej – w całym środowisku międzynarodowym.

W rozdziale trzecim przedstawiono działania wojskowo-policyjne Stanów Zjednoczonych służące zwalczaniu działalności wywrotowej, tak zwanej guerrilli w krajach

południowoamerykańskich. Stosunkowo szeroko przedstawiono tam też samą koncepcję tzw. rewolucji kontynentalnej, ponieważ – w przekonaniu autora – pozwoli to w większym stopniu naświetlić zewnętrzne, latynoamerykańskie uwarunkowania polityki Stanów Zjednoczonych.

Str. 14

Rozdział czwarty, najobszerniejszy, przedstawia mechanizmy i instrumenty wpływu rządu Stanów Zjednoczonych na sytuację wewnętrzną w krajach południowoamerykańskich.

Analizę oparto na trzech obszarach zaangażowania. Są to: Argentyna w roku 1962, Chile

(13)

w roku 1964 oraz Boliwia w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych. Autor starał się

pokazać na tych przykładach, w jakim stopniu administracje realizowały założenia (często idealistyczne) w praktyce politycznej oraz jakich instrumentów używano do osiągnięcia takiego stanu spraw w tych krajach, który uważano w Waszyngtonie za korzystny dla interesów USA i półkuli zachodniej. Rozdział piąty poświęcony jest analizie założeń i skutków Sojuszu dla Postępu, który miał zapewnić krajom Ameryki Południowej (do nich przede wszystkim był kierowany) awans cywilizacyjny. Sojusz jest tu rozpatrywany w związku z szerszą koncepcją polityki zagranicznej USA omawianego okresu – tzw.

budową państwowości (nation-building).

W Zakończeniu podjęto próbę przedstawienia, na podstawie wcześniejszych rozważań, mechanizmów, jakimi północnoamerykańskie supermocarstwo posługiwało się, by

zrealizować swoje cele w Ameryce Południowej. Staraliśmy się w tym rozdziale rozważyć też charakter hegemonii USA w hemisferze zachodniej.

Praca opiera się na publikowanej bazie źródłowej, w której główne miejsce zajmuje seria Foreign Relations of the United States [przypis 0.13]. Ten bogaty zbiór dokumentów nosił kiedyś podtytuł Diplomatic Papers, jednak wydawnictwa dotyczące omawianego przez nas okresu (po 1945 roku) poszerzone zostały o dokumenty wypracowywane przez inne resorty i agendy rządu federalnego niż jedynie służba zagraniczna, takie jak Centralna Agencja Wywiadowcza czy Departament Obrony. Zbiór ten cieszy się zasłużenie dobrą opinią wśród badaczy, a wybrane do niej dokumenty stanowią wystarczającą podstawę do analizy zagadnień będących przedmiotem niniejszej dysertacji [przypis 0.14].

Obok tych zbiorów dokumentów wykorzystano też wydawnictwa Kongresu Stanów Zjednoczonych. Szczególnie przydatne były sprawozdania specjalnej komisji badającej legalność i charakter tajnej aktywności agend rządowych, m.in. w Ameryce Południowej.

Komisja, nazwana od nazwiska jej przewodniczącego senatora Franka Churcha „komisją Churcha”, skupiła swoją uwagę m.in. na nieformalnym zaangażowaniu rządu USA w chilijskie życie polityczne oraz procedury wyborcze.

Str. 15

Stąd jej opracowania mają ogromne znacznie dla analizy zagadnień będących przedmiotem tej pracy [przypis 0.15]. Są też dostępne i zostały tutaj wykorzystane przemówienia prezydentów USA Kennedy’ego i Johnsona, które prezentowały oficjalne stanowisko administracji [przypis 0.16]. Źródłem poznania oficjalnego stanowiska administracji są opublikowane przez biblioteki prezydenckie zapisy z konferencji prasowych prezydentów [przypis 0.17].

(14)

Problematyka będąca przedmiotem tej książki doczekała się pokaźnej literatury

historycznej i politologicznej. Z oczywistych powodów prym wiodą historycy zza oceanu, zarówno angielskojęzyczni, jak i hiszpańskojęzyczni (część literatury, dotycząca spraw brazylijskich, jest dostępna w języku portugalskim). Interesująca nas perspektywa (polityka USA wobec krajów południowoamerykańskich) oraz względy praktyczne (dostępność) skłaniają do korzystania przede wszystkim z literatury anglojęzycznej. Przyjęcie

perspektywy latynoamerykańskiej, czyli badanie wzajemnych stosunków, oznaczałoby konieczność uwzględnienia źródeł wytworzonych w krajach latynoamerykańskich. Jednak ich dostępność jest ograniczona. W szczególności brak prawie zupełnie publikowanych zbiorów dokumentów, jeżeli zaś są – obejmują oficjalne wystąpienia [przypis 0.18].

Stąd duża wartość publikowanych wystąpień i pamiętników. Memuary czołowych osobistości waszyngtońskich są równie ważnym, choć – rzecz jasna – subiektywnym źródłem wiedzy o omawianym okresie. Prezydent Kennedy nie pozostawił po sobie pamiętników, niemniej jest autorem prac interesujących jako źródło poznania poglądów osobistości uważanej dość powszechnie za wizjonera politycznego [przypis 0.19].

Świadectwem przełomowych wydarzeń związanych z Kubą jest krótka publikacja Roberta Kennedy’ego poświęcona kryzysowi rakietowemu [przypis 0.20]. Pracą niezwykle cenną dla historyków są, rzecz jasna, wspomnienia prezydenta Johnsona [przypis 0.21]. Ze względu na temat pracy wartościowy okazał się zbiór tekstów jednego z architektów latynoamerykańskiej polityki USA w latach sześćdziesiątych, Lincolna Gordona [przypis 0.22], oraz praca Miltona Eisenhowera (brata prezydenta) The Wine Is Bitter [przypis 0.23], rzucająca światło na koncepcje polityki latynoamerykańskiej liberalnego

przedstawiciela administracji republikańskiej w okresie bezpośrednio poprzedzającym interesującą nas dekadę.

Str. 16

Wykorzystano też wspomnienia dyplomatów, takich jak Charles Bohlen [przypis 0.24].

Autor sięgał również do zbiorów przemówień bohaterów wydarzeń [przypis 0.25].

Jest wreszcie wiele opracowań monograficznych i syntez dotyczących problematyki stosunków międzyamerykańskich. Wykorzystywano tu syntezy i opracowania dotyczące polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych w ogóle; przede wszystkim jednak skupiono się na pracach poświęconych tematyce stosunków międzyamerykańskich. Literatura przedmiotu jest ogromna i autor nie miał pretensji do wykorzystania wszystkich, które na ten temat powstały. Zasadne wydawało się skupienie na tych, które reprezentują główne

„szkoły historyczne” w tej dziedzinie oraz na tych, których autorzy mogli dotrzeć do

(15)

materiałów nieosiągalnych tak dla autora tej pracy, jak i innych historyków [przypis 0.26].

W związku z tym, że niniejsza rozprawa podejmuje kwestie polityki USA wobec jednego z regionów będących przedmiotem zainteresowania Waszyngtonu, dobrym punktem

odniesienia stają się prace o takiej problematyce. Wiele skorzystano z ujęcia widocznego w monografiach Andrzeja Mani [przypis 0.27]. Dla tej pracy mają one istotne znaczenie z kilku powodów. Wspominano już, iż przyjęta przez tego autora koncepcja przedstawienia polityki zagranicznej państwa w ścisłym powiązaniu z instytucjami i osobami kreującymi tę dziedzinę stała się podstawą konstrukcji prezentowanego Czytelnikowi studium [przypis 0.28]. Szczególną wagę dla naszych rozważań ma, przeprowadzona w przywołanych pracach, analiza udziału aparatu państwowego w procesie wypracowywania polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych w okresie powojennym, w szczególności roli Rady Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Council), ale też innych podmiotów [przypis 0.29]. Natomiast monografia Bridge Building. Polityka USA wobec Europy Wschodniej w latach 1961-1968, podejmując rozważania nad polityką Kennedy’ego i Johnsona oparte na bogatych danych archiwalnych, jest punktem odniesienia w kwestiach generalnych polityki USA.

Str. 17

Do zarysowania ogólnych założeń polityki obu przywódców oraz naświetlenia wpływu ich osobowości na tę politykę wykorzystano opracowania poświęcone prezydenturom

Kennedy’ego i Johnsona. Ważne miejsce zajmuje tu politologiczna analiza T. Prestona, poświęcona modelom kierowania poszczególnych prezydentów, ze szczególnym

uwzględnieniem wpływu cechy, którą możemy tu nazwać „temperamentem politycznym”

[przypis 0.30]. Wykorzystano obszerną biografię Kennedy’ego pióra historyka Roberta Dalleka [przypis 0.31]. Ten ceniony amerykański badacz pozytywnie ocenia dorobek przedwcześnie zakończonej prezydentury; wykorzystuje też źródła dotychczas przez biografów Kennedy’ego niewyzyskane. Inny nurt reprezentują opracowania takich

badaczy, jak Thomas G. Paterson. Ten historyk odnosi się znacznie bardziej krytycznie do dorobku prezydenta Kennedy’ego, zwracając uwagę na rozbieżność między retoryką prezydenta a uruchamianymi przezeń, typowymi dla zimnej wojny, mechanizmami polityki zagranicznej [przypis 0.32]. W tym nurcie historiografii pozostaje przywoływana tu praca Stephena G. Rabe’a, poświęcona latynoamerykańskiej polityce administracji Kennedy’ego [przypis 0.33].

Prowadzone od wielu lat w Polsce badania Ameryki Łacińskiej (i Karaibów) oraz studia nad polityką USA w tym regionie są wartościowym elementem dla zrozumienia

(16)

mechanizmów działania kolejnych administracji wobec całego regionu czy konkretnych krajów i problemów.

Wymienić w tym miejscu należy prace Lubomira Zyblikiewicza na temat

latynoamerykańskiej polityki USA w okresie powojennym. Ponieważ jednak obejmują one okres po końcowej cezurze niniejszej rozprawy, mogły być wykorzystane głównie jako punkt odniesienia w kwestiach ogólnych uwarunkowań i tendencji w polityce USA w tej części świata [przypis 0.34]. Z dawniejszych prac cenny jest szkic Tomasza Knothe, przedstawiający najważniejsze kierunki i ewolucję polityki USA wobec Ameryki Łacińskiej po drugiej wojnie światowej [przypis 0.35]. W piśmiennictwie polskim opracowanie

systemu międzyamerykańskiego wyszło spod pióra Wiesława Dobrzyckiego. Konstrukcja jego pracy daje wgląd w naturę tego systemu przez pryzmat różnych zagadnień (jak prawa człowieka, gospodarka) [przypis 0.36]. Badacz ten poświęcił odrębną, równie ważną pracę zagadnieniom stosunków politycznych w tej części świata, ze szczególnym

uwzględnieniem roli USA [przypis 0.37].

Str. 18

Literatura anglojęzyczna dotycząca tej problematyki jest ogromna. W tej pracy korzystano ze stosunkowo nowych monografii Petera Smitha i Larsa Schoultza [przypis 0.38]. Często przywoływana jest też, skromniejsza od pracy Petera Smitha, a przede wszystkim

monumentalnego dzieła Schoultza, niemniej bardzo ciekawa praca Gaddisa Smitha pod znamiennym tytułem The Last Years of the Monroe Doctrine [przypis 0.39]. Sięgano też do opracowań szczegółowych problemów we wzajemnych relacjach, tak w wymiarze

problemowym (np. stosunki gospodarcze), jak i stosunków bilateralnych. Do nich należy nowa i cenna monografia Sojuszu dla Postępu autorstwa Jeffreya F. Taffeta [przypis 0.40].

Osobną grupę prac stanowią monografie i syntezy dotyczące Ameryki Łacińskiej. Na gruncie polskim wciąż najważniejszą pracą jest zbiorowe dzieło Dzieje Ameryki Łacińskiej.

Dla nas najbardziej przydatny jest tom 3 tej niezwykle cennej pracy autorstwa historyków z pracowni Tadeusza Łepkowskiego [przypis 0.41]. Przywołać należy w tym miejscu inne prace jednego z autorów cytowanej syntezy, Ryszarda Stemplowskiego. Z wyjątkiem redagowanych przez niego książek nie obejmują one omawianego tu okresu, niemniej pozwalają naświetlić genezę oraz różne aspekty procesów wpływających na stosunki międzynarodowe w Ameryce Łacińskiej w latach sześćdziesiątych 20 wieku [przypis 0.42].

Problemem, przed którym stają wszyscy polscy autorzy piszący o stosunkach

międzynarodowych na półkuli zachodniej, jest stosowanie właściwego nazewnictwa. W języku polskim, tak naukowym, jak i potocznym, słowami Ameryka, amerykański określa

(17)

się Stany Zjednoczone Ameryki oraz wszystko, co się z tym państwem (kręgiem kulturowym) wiąże. Podobny zwyczaj utrwalił się w innych językach kongresowych.

Określeń „Ameryka”, „amerykański” używano w odniesieniu do USA od drugiej połowy 19 wieku. Natomiast Meksyk, kraje Ameryki Środkowej i Południowej ze względu na ich tożsamość kulturową nazywa się powszechnie latynoamerykańskimi. Czyni się to

rozróżnienie od „angielskiej” Ameryki ze względu na język (w Ameryce Łacińskiej dominują języki romańskie) oraz tradycję kulturową i polityczną. W rzeczywistości jednak wszystkie państwa i narody od Kanady po Argentynę i Chile są amerykańskie. Stąd uzasadniona wątpliwość, czy dla zachowania precyzji nie należałoby właśnie w taki sposób używać dyskutowanych określeń.

Str. 19

Wprawdzie nawet w Ameryce Łacińskiej używa się określenia americano w odniesieniu do USA, jednak literatura naukowa czy publicystyka posługują się językiem precyzyjnym.

Podobne rozróżnienie starają się czynić autorzy z USA, kiedy piszą o stosunkach

międzyamerykańskich. Nie jest to jednak zwyczaj powszechny [przypis 0.43]. Wydaje się zatem, że w polskiej literaturze naukowej dotyczącej tej problematyki, właściwe jest wprowadzenie precyzyjnych określeń [przypis 0.44]. O ile jednak język hiszpański znakomicie ułatwia sprawę autorom, ponieważ mogą posłużyć się określeniem

estadounidense, o tyle dla piszącego w języku polskim sprawa jest trudniejsza ze względu na sztuczność pewnych zwrotów (np. „inwestycje USA” zamiast „amerykańskie”). W niniejszej pracy autor stara się w miarę możliwości odróżniać USA od innych republik amerykańskich przez użycie pod adresem Stanów Zjednoczonych przymiotnika

„północnoamerykański”, w przekonaniu, że jest to bardziej właściwe, choć rzecz jasna wybór taki może budzić wątpliwości [przypis 0.45]. Określenia „amerykański” w stosunku do USA używa się tu wówczas, gdy inne rozwiązanie byłoby dziwaczne, a kontekst nie budzi wątpliwości, że chodzi właśnie o tę federalną republikę amerykańską [przypis 0.46].

Książka, którą otrzymuje Czytelnik, jest skróconą i częściowo zmienioną wersją rozprawy doktorskiej obronionej w 2007 roku w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków

Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor składa podziękowania

Promotorowi doktoratu, prof. dr. hab. Andrzejowi Mani, za wszechstronną opiekę naukową i pomoc okazaną w czasie pracy nad rozprawą doktorską oraz prezentowaną monografią.

Szczególnie zaś dziękuje Promotorowi za skierowanie uwagi na wyjątkowe miejsce Ameryki Łacińskiej w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Dziękuje także Recenzentom rozprawy w przewodzie doktorskim, prof. dr. hab. Janowi Iwankowi z

(18)

Uniwersytetu Śląskiego oraz prof. dr. hab. Lubomirowi Zyblikiewiczowi z Uniwersytetu Jagiellońskiego, za wszystkie cenne uwagi. Kieruje też podziękowania na ręce recenzenta tej książki, profesora Uniwersytetu Jana Kochanowskiego dr. hab. Włodzimierza Batoga, za trud lektury i recenzję wydawniczą. Autor pragnie również podziękować Dyrektorowi Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych UJ, prof. dr. hab. Adamowi Walaszkowi, którego zachęta i wsparcie umożliwiły wydanie tej pracy.

Str. 20

Strona pusta.

Str. 21

1. ADMINISTRACJE I ZAŁOŻENIA POLITYKI USA WOBEC AMERYKI POŁUDNIOWEJ 1961-1968

1.1. ARCHITEKCI POLITYKI USA

Próba charakterystyki polityki zagranicznej USA w latach sześćdziesiątych, tak w

odniesieniu do konkretnego obszaru, jak też postrzeganej całościowo, musi uwzględniać analizę tych podmiotów, które decydują o kształcie polityki państwa. Najpoważniejsze forum wypracowywania decyzji politycznych stanowi rządząca administracja. Rząd USA, tak jak inne ośrodki kierownicze, nie działa jednak w próżni i podlega wpływowi różnego rodzaju czynników, które także należy uwzględniać, kiedy się analizuje politykę

zagraniczną państwa. Polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych należy do dziedziny bezpieczeństwa narodowego USA (national security) i jako taka podlega wpływom wielu instytucji systemu politycznego, których kompetencje mieszczą się w jej zakresie. Udział w kształtowaniu polityki bezpieczeństwa narodowego, a zatem wpływ na politykę

zagraniczną państwa mają takie organy i agendy władzy wykonawczej, jak Biały Dom, Rada Bezpieczeństwa Narodowego, departamenty Stanu, Obrony, czy instytucje wywiadowcze (Centralna Agencja Wywiadowcza). Ponieważ to prezydent sprawuje władzę wykonawczą, jego urząd wpływa w zasadniczy sposób na sferę bezpieczeństwa narodowego i politykę zagraniczną państwa [przypis 1.1].

Rozwój kompetencji prezydenta USA w zakresie kształtowania polityki zagranicznej nastąpił zwłaszcza w okresie wojny i powojennym, kiedy Biały Dom stał się centrum aktywności zewnętrznej państwa. Głowę państwa ogranicza w praktyce jedynie

konieczność aprobaty Kongresu dla realizacji polityki zewnętrznej. Prezydent dysponuje w

(19)

zakresie polityki zagranicznej licznymi prerogatywami; wyznacza kierunki polityki zagranicznej, decyduje o sposobach jej realizacji, decyduje o obsadzie stanowisk w agendach władzy wykonawczej realizujących tę politykę. Reasumując, jest głównym architektem polityki zagranicznej USA i ciąży na nim odpowiedzialność za sprawy bezpieczeństwa narodowego [przypis 1.2].

Str. 22

W niniejszym rozdziale zarysowany jest krąg urzędników dwóch administracji

uczestniczących w procesie wypracowywania decyzji w zakresie polityki zagranicznej państwa w latach 1961-1968, ze szczególnym uwzględnieniem tych, którzy najsilniej wpływali na politykę USA wobec Ameryki Łacińskiej [przypis 1.3]. Polityka ta była kształtowana przez długi okres w zasadzie przez grupę tych samych osób, które pełniły swoje funkcje w administracjach prezydentów Johna Kennedy’ego i Lyndona Johnsona, co nie oznacza, że nie ulegała w tym okresie zmianom, tak ze względu na uwarunkowania zewnętrzne, jak i pod wpływem odmiennych koncepcji Kennedy’ego i Johnsona [przypis 1.4]. Na podkreślenie zasługuje fakt, że osobiste cechy i poglądy przywódców państwa w istotnym stopniu wpływały na politykę USA. W warunkach systemu demokratycznego polityka kształtowana jest w wyraźnie ustalonych ramach instytucjonalnych.

Uwarunkowania amerykańskiej polityki zagranicznej w dobie zimnej wojny były jednak tego rodzaju, że charakter przywództwa prezydenta oddziaływał silnie na proces wypracowywania i realizacji polityki zagranicznej [przypis 1.5].

W procesie formułowania polityki zagranicznej z natury rzeczy uczestniczą jedynie nieliczni szefowie departamentów, co jest uwarunkowane przede wszystkim zakresem działalności danego resortu oraz osobistymi preferencjami głowy państwa. Z racji udziału w procesie wypracowywania polityki zagranicznej najistotniejszą rolę odgrywali sekretarz stanu, sekretarz obrony oraz, do pewnego stopnia, sekretarz skarbu. Do tej grupy należał też asystent do spraw bezpieczeństwa narodowego (Special Assistant to the President for National Security), choć w amerykańskim systemie politycznym zajmuje stanowisko umiejscowione poza właściwym rządem, w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Council – NSC).

Częścią egzekutywy odpowiedzialną za prowadzenie polityki zagranicznej jest

Departament Stanu. W strukturze władzy wykonawczej występuje konflikt kompetencji między odgrywającym faktyczną ważną rolę asystentem ds. bezpieczeństwa narodowego a sekretarzem stanu, który – inaczej niż assistant – jest silnie umocowany konstytucyjnie.

Na nim spoczywa odpowiedzialność za kierowanie polityką zagraniczną USA. Pole

(20)

działania Departamentu Stanu ogranicza nie tylko Rada Bezpieczeństwa Narodowego (NSC), lecz także inne agendy władzy wykonawczej, współuczestniczące w kształtowaniu i realizacji polityki zagranicznej państwa, jak Departament Obrony i Centralna Agencja Wywiadowcza [przypis 1.6].

Wspomniana Rada Bezpieczeństwa Narodowego z asystentem do spraw bezpieczeństwa narodowego ogrywa ważną, ale uzależnioną od prezydenta rolę. Intencje twórców NSC nie zapowiadały szczególnej funkcji tego ciała u boku urzędu prezydenta.

Str. 23

Harry Truman dołożył wszakże starań, by Rada Bezpieczeństwa Narodowego nie

uszczupliła wpływu szefa państwa na kształtowanie polityki bezpieczeństwa, a przeciwnie, stała się jedną z jego agend w tej dziedzinie [przypis 1.7]. Na mocy poprawek do Ustawy o bezpieczeństwie narodowym z roku 1949, NSC stała się ostatecznie częścią aparatu wykonawczego prezydenta. Rada wypracowywała stanowisko w sprawach dotyczących bezpieczeństwa narodowego, które miało służyć prezydentowi w procesie decyzyjnym.

Pogląd NSC znajdował wyraz w szczególnego rodzaju dokumentach, które po ewentualnej aprobacie szefa państwa stawały się dyrektywą wykonawczą [przypis 1.8]. NSC odgrywa najpoważniejszą, obok rządu, rolę w pracach koncepcyjnych i koordynacyjnych w zakresie polityki zagranicznej państwa.

Szczególne miejsce w aparacie biurokratycznym szefa państwa (Executive Office of the President) zajmuje asystent do spraw bezpieczeństwa narodowego (Special Assistant to the President for National Security) [przypis 1.9]. Mimo iż w rozumieniu formalnoprawnym nie ma on statusu członka rządu, jego rola w sprawach bezpieczeństwa stale wzrastała.

Jako urzędnik odpowiedzialny za udzielanie prezydentowi wsparcia w tym zakresie, stał się ostatecznie jednym z głównych architektów polityki zagranicznej państwa. Faktyczna pozycja asystenta do spraw bezpieczeństwa, zwanego w polskiej literaturze przedmiotu także doradcą do spraw bezpieczeństwa, jest jednak w naturalny sposób uzależniona od prezydenta, który decyduje o zakresie jego funkcji. Szczególne uprawnienia asystenta ds.

bezpieczeństwa w zakresie polityki zagranicznej państwa powodowały spory

kompetencyjne między nim właśnie a powołanym do prowadzenia tej polityki sekretarzem stanu. Konflikt kompetencji między tymi dwoma urzędami miał charakter konstytucyjny oraz wymiar organizacyjny, rzutując na działanie aparatu wykonawczego prezydenta [przypis 1.10].

W interesującej analizie modeli zarządzania (leadership style) przyjętych przez prezydentów USA, Thomas Preston przypisał Kennedy’ego do kategorii „kierownik –

(21)

nawigator” (Director – Navigator), Johnsona zaś do kategorii „arbiter – indywidualista”

(Magistrate – Maverick) [przypis 1.11]. W pierwszym przypadku prezydent wybrał aktywny styl prowadzenia polityki, w którym lider jest silnie zaangażowany w proces

wypracowywania decyzji i ich realizacji; podejmowanie decyzji jest scentralizowane, a prezydent korzysta z kręgu doradców, jednak – co należy podkreślić – nie musi polegać na ich opiniach i samodzielnie podejmuje decyzje. Krąg doradców, zarówno formalnych, jak i nieformalnych, jest szeroki. Prezydent poszukuje stale dodatkowych źródeł informacji, na których podstawie podejmuje ostateczne decyzje [przypis 1.12].

Str. 24

Druga kategoria opisuje przywódcę który, podobnie jak w pierwszym przypadku, jest silnie zaangażowany w proces wypracowywania decyzji, jednak deleguje część przysługującej mu władzy na niższe szczeble struktury. Inaczej niż w przypadku Director – Navigator, prezydent preferuje formalny krąg doradców i procedury podejmowania decyzji; ich

realizację ceduje na współpracowników. Z racji braku pewności siebie w kwestiach polityki międzynarodowej prezydent unika nadmiaru informacji, które musiałby poddać analizie. W przeciwieństwie do pierwszego modelu, w którym prezydent stara się dostrzec złożoność zagadnienia, Magistrate – Maverick ma tendencję do uproszczenia zagadnienia, innymi słowy łatwiej podejmuje decyzje, widząc problem w kategoriach czarno-białych [przypis 1.13].

Przedstawiony model kierowania polityką zagraniczną przez Johna Kennedy’ego był konsekwencją jego koncentracji na polityce światowej. John Kennedy miał duże obycie w sprawach międzynarodowych, co wpływało zarówno na sposób prowadzenia polityki zagranicznej, jak i na kształt jego prezydentury w ogóle. Kennedy skupiał swoją uwagę na sprawach zagranicznych w przekonaniu, że rozwój sytuacji międzynarodowej ma

kluczowe znaczenie dla przyszłości Ameryki [przypis 1.14]. Jak ujmował to obrazowo sam Kennedy, „polityka wewnętrzna może nas pokonać, ale polityka zagraniczna może nas unicestwić”.

Ekipa Kennedy’ego dobrana została bardzo starannie, tak by sprostać zarysowanej w kampanii wizji dynamicznej i kompetentnej prezydentury. Celem Kennedy’ego było zarówno zaangażowanie wybitnych indywidualności, jak i budowa bazy politycznej poprzez udział w rządzie osób posiadających zaplecze polityczne (także związanych z republikanami) i mogących liczyć na poparcie społeczne [przypis 1.15]. Trzon ekipy nowego prezydenta stanowili reprezentanci koncepcji Nowego Pogranicza (New Frontier) [przypis 1.16]. Grupa ta rekrutowała się w znacznej mierze z uczelni amerykańskich; byli

(22)

to „intelektualiści czynu”, wywodzący się głównie z Uniwersytetu Harvarda i Instytutu Technologicznego Massachusetts (Massachusetts Institute of Technology – MIT), dążący do zwrócenia polityki amerykańskiej, tak wewnętrznej, jak i zagranicznej, w kierunku działań pozytywnych. Ich wizja polityki zagranicznej opierała się na tym samym fundamencie ideologicznym (antykomunizm, doktryna powstrzymywania), na którym wspierali swoją strategię republikańscy poprzednicy. Jednak „intelektualiści czynu”

odwoływali się przede wszystkim do teorii modernizacji, która zakładała zaangażowanie USA w proces przebudowy społecznej i politycznej zagrożonych rewolucją krajów

Trzeciego Świata [przypis 1.17]. Wyznawali wiarę w wartości demokracji amerykańskiej i atrakcyjność tego modelu dla krajów rozwijających się. Wierzyli też w możliwość

przezwyciężenia atmosfery zimnowojennej konfrontacji i oparcia relacji Wschód-Zachód na nowych zasadach, bez rezygnacji z doktryny powstrzymywania [przypis 1.18].

Str. 25

Kennedy reprezentował nowe pokolenie przywódców amerykańskich. Pokolenie, które – jak pisze Henry Kissinger – poparło budowę porządku jałtańskiego, jednak nie znalazło się w gronie architektów powojennego ładu. Dlatego – wywodzi Kissinger – „poprzednicy Kennedy’ego, ci, «co byli przy narodzinach», zabiegali o to, by zachować to, co zbudowali.

Administracja Kennedy’ego myślała o wzniesieniu nowego gmachu” [przypis 1.19].

W wyniku zamachu w Dallas, 22 listopada 1963 roku urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych objął dotychczasowy wiceprezydent, długoletni polityk Partii

Demokratycznej i wpływowy przywódca demokratów w Kongresie, Lyndon Baines

Johnson. Różnił się znacząco od Kennedy’ego, był typem polityka gabinetowego, nie zaś tak jak poprzednik – charyzmatycznego przywódcy. Jego deklaracją programową było wezwanie do kontynuacji polityki Kennedy’ego, które wygłosił publicznie wkrótce po jego śmierci [przypis 1.20].

Johnson w latach 1961-1963 zajmował prestiżowy, ważny konstytucyjnie choć w praktyce mogący dawać mały wpływ na kształtowanie polityki państwa urząd wiceprezydenta [przypis 1.21]. Będąc przez wiele lat aktywnym działaczem politycznym, w łonie

administracji stał się w pewien sposób zmarginalizowany [przypis 1.22]. Nie należąc do kręgu najbliższych współpracowników Kennedy’ego, w ograniczonym stopniu mógł oddziaływać na politykę administracji. Obejmując urząd szefa państwa, Johnson pragnął nadać swojej prezydenturze przełomowy charakter. Zaproponował Amerykanom ambitny i szeroki program reform wewnętrznych pod nazwą Wielkiego Społeczeństwa, przywodzący na myśl Nowy Ład i jego twórcę, pod którego wpływem Johnson pozostawał. Był też

(23)

przekonany, że uda mu się uniknąć błędów Roosevelta [przypis 1.23]. „Johnson wierzył – pisze William Leuchtenburg – że blisko dwa lata po objęciu urzędu przyćmił FDR, co jego uwagi pod koniec «niezwykłego (fabulous) 89. Kongresu» potwierdzają. Nazwał tę sesję

«największą w amerykańskiej historii»” [przypis 1.24].

Str. 26

W procesie nieuchronnej rekonstrukcji gabinetu, Johnson pozostawił wiele osób z kręgu Kennedy’ego, piastujących najważniejsze urzędy państwowe. Prezydentem kierowała niewątpliwie chęć zachowania ciągłości prac rządu [przypis 1.25]; doceniał też

doświadczenie tych osób, zwłaszcza na polu polityki zagranicznej. W okresie tej prezydentury wyraźniej zaznaczał się wpływ kręgu doradców i kierowników

departamentów na kierunek polityki zagranicznej USA. Wzrost znaczenia urzędników i doradców w procesie podejmowania decyzji tłumaczy się niższym poziomem kompetencji Johnsona w sprawach międzynarodowych [przypis 1.26]. Odnosząc się do tej kwestii z perspektywy czasu, Thomas C. Mann stanowczo twierdził, że kompetencje Johnsona w sprawach międzynarodowych nie ustępowały tym w zakresie polityki wewnętrznej. Jego doświadczenie w sprawach krajowych miało, zdaniem Manna, pozytywnie wpływać także na sposób prowadzenia polityki zagranicznej [przypis 1.27].

Kennedy wyraźnie odrzucał model dyskutowania spraw zagranicznych na forum całego gabinetu; uważał to za stratę czasu i dążył do wyzyskania wyłącznie źródeł w jego ocenie kompetentnych [przypis 1.28]. Jeśli jednak wziąć pod uwagę rzeczywisty wpływ na

prezydenta, najważniejsze miejsce wśród członków rządu i dygnitarzy państwowych w ogóle przypadło w omawianym okresie prokuratorowi generalnemu Robertowi

Kennedy’emu.

Jeszcze przed objęciem urzędu Kennedy powołał specjalny zespół doradców (Task Force), którego zadaniem była analiza sytuacji politycznej i społecznej w krajach Ameryki Łacińskiej. Na jego czele stanął Adolf Berle jun., ceniony dyplomata i ekspert od wielu lat obecny na amerykańskiej scenie politycznej; jego największa aktywność przypadła na lata prezydentury Franklina Roosevelta, kiedy pełnił odpowiedzialne funkcje w Departamencie Stanu [przypis 1.29].

Str. 27

Pierwszoplanowa rola w procesie wypracowywania i prowadzenia polityki zagranicznej państwa w okresie prezydentury Kennedy’ego przypadła asystentowi do spraw

bezpieczeństwa; zmalała jednocześnie, w porównaniu z okresem rządów Dwighta D.

(24)

Eisenhowera, rola Rady Bezpieczeństwa Narodowego [przypis 1.30]. Nominowany na to stanowisko McGeorge Bundy, utalentowany przedstawiciel środowiska Ivy League, pozostawał w bliskich relacjach z prezydentem. Zaufanie, jakim darzył go Kennedy, oraz zdolność forsowania własnych rozwiązań sprawiały, iż udział Bundy’ego w procesie

wypracowywania polityki zagranicznej państwa był znacznie większy niż sekretarza stanu.

Wiązało się to ściśle ze złym zdaniem prezydenta na temat użyteczności Departamentu Stanu w kształtowaniu polityki zagranicznej [przypis 1.31]. Bundy skoncentrował się przede wszystkim na reformie struktury NSC tak, by odpowiadała oczekiwaniom szefa państwa. Kennedy nie chciał rozbudowanej instytucji, która dublowałaby Departament Stanu, wchodząc przy tym w kompetencje tego resortu [przypis 1.32]. Bundy zamierzał uczynić z Rady forum dyskusji i miejsce wypracowywania propozycji rozwiązań dla prezydenta. Sugerował też pewne zmiany personalne, m.in. włączenie wiceprezydenta Johnsona do prac tego ciała [przypis 1.33]. Zmniejszona NSC miała być wykorzystywana – jak to ujął Kennedy – bardziej elastycznie niż dotychczas [przypis 1.34]. Z czasem stosunek Kennedy’ego do roli NSC uległ zmianie i pozycja Rady wzrosła. Rozczarowanie Kennedy’ego Departamentem Stanu spowodowało pewną poprawę pozycji NSC. Istotną zmianę przyniosło zwłaszcza stworzenie Situation Room w Białym Domu w 1962 roku, co miało poprawić zdolność zarządzania kryzysem przez administrację. Sit-Room był tak usytuowany i zorganizowany, by najbardziej znaczącą rolę odgrywał w nim właśnie Bundy i jego zespół z NSC. Kennedy uważał, że rola NSC powinna polegać na „koordynowaniu pracy Departamentów Stanu, Obrony, Centralnej Agencji Wywiadowczej, przy udziale Departamentu Skarbu i innych agencji (…)”. Prezydent oczekiwał od członków rządu

„współpracy w czynieniu posiedzeń Rady użytecznymi i dopilnowaniu, by decyzje

wyłaniające się na tych posiedzeniach były efektywnie wdrażane” [przypis 1.35]. W NSC znaleźli się utalentowani ludzie, których potencjał pozwalał na znaczący udział w procesie wypracowywania polityki zagranicznej USA.

Str. 28

Wskazać tu należy Walta W. Rostowa, Carla Keysena, Roberta Komera, Michaela Forrestala, Bromleya Smitha [przypis 1.36].

Wybór Deana Ruska na stanowisko szefa Departamentu Stanu wyraźnie wskazywał na sposób, w jaki Kennedy zamierzał kierować polityką zagraniczną. Prezydent chciał być, posługując się określeniem Arthura Schlesingera, „swoim własnym sekretarzem stanu”, sprawując bezpośrednią kontrolę nad polityką zagraniczną państwa, w tym nad wieloma kwestiami bieżącymi i szczegółowymi. Kennedy, wybierając Ruska, pominął nazwiska tych

(25)

demokratów, którzy wydawali się naturalnymi pretendentami do stanowiska szefa

amerykańskiej dyplomacji. Żadna z najbardziej liczących się kandydatur nie mieściła się w ramach przewidzianych przez prezydenta. Kandydatura Deana Ruska, wsparta przez Deana Achesona, cieszącego się dużym autorytetem wśród demokratów byłego sekretarza stanu w administracji Trumana, okazała się właściwym wyborem z punku widzenia oczekiwań Kennedy’ego, aczkolwiek w toku współpracy prezydent wyraźniej dostrzegał ujemne skutki bierności sekretarza stanu [przypis 1.37].

Rusk, człowiek o dużym doświadczeniu w służbie zagranicznej, koncentrował się na zarządzaniu podległą mu instytucją [przypis 1.38]; „przez całe swoje życie pracował nad tym, by stać się idealnym szefem zespołu, doskonałym «człowiekiem numer 2»”, pisał o nim Schlesinger [przypis 1.39]. Pracę w służbie zagranicznej zaczął w administracji Trumana, osiągając ostatecznie stanowisko asystenta sekretarza stanu do spraw

Dalekiego Wschodu. Przed objęciem funkcji sekretarza stanu był prezydentem Fundacji Rockefellera. Rusk sprawdzał się w sytuacji zarządzania kryzysem, jego oceny były wyważone i trafne. Pozbawiony był jednak własnej inicjatywy, co najpełniej ujawniło się w latach prezydentury Johnsona. Następca Kennedy’ego nie angażował się tak dalece w realizację polityki zagranicznej, sekretarz stanu zaś nie potrafił wypełnić powstałej w ten sposób „próżni” [przypis 1.40]. Dobrym przykładem intuicji i doświadczenia Ruska było jego stanowisko w sprawie inwazji w Zatoce Świń, której szanse sekretarz stanu oceniał nisko. Sprawa ta jest zarazem egzemplifikacją jego braku zdecydowania i zdolności argumentacji, skoro jako szef dyplomacji nie potrafił, a nawet nie próbował odwieść Kennedy’ego od realizacji planu, w którego powodzenie wątpił [przypis 1.41].

Jedną z głównych pozycji w administracji Kennedy’ego i Johnsona zajmował sekretarz obrony Robert McNamara. Nominacja McNamary, kojarzonego raczej z kręgami

republikańskimi, miała być wyrazistym dowodem stosowania przez prezydenta kryterium kompetencji, nie zaś doboru współpracowników według klucza partyjnego [przypis 1.42].

Str. 29

Odrębną kwestią pozostawał rzeczywisty poziom kompetencji tego kandydata na stanowisko sekretarza obrony. McNamara, wybitny absolwent harwardzkiej szkoły biznesu, na krótko przed nominacją objął prezesurę Ford Motor Company i właściwie wszystkie jego doświadczenia zawodowe wiązały się ze światem biznesu. Rekomendacja ze strony Roberta Lovetta, sekretarza obrony w latach 1951-1953, spowodowała, że Kennedy zapragnął wykorzystać organizacyjne zdolności McNamary i zaproponował mu objęcie stanowiska sekretarza obrony [przypis 1.43].

(26)

Ważną rolę w procesie decyzyjnym odgrywał zespół doradców, który tradycyjnie

uformował się wokół prezydenta. Kennedy świadomie odszedł od panującego za rządów Eisenhowera rygorystycznego przestrzegania formalnych reguł pracy rządu. Schlesinger zwraca uwagę, że taki sposób pracy, niosący pozornie ryzyko dezorganizacji działań rządu, sprawdził się zarówno w okresie prezydentury Roosevelta, Trumana, jak i Kennedy’ego. Ten sam autor zwraca w tym kontekście uwagę na fakt, że Kennedy w ciągu tysiąca dni osiągnął w polityce zagranicznej więcej, niż D.D. Eisenhower przez dwie pełne kadencje [przypis 1.44]. Taka diagnoza może budzić wątpliwości, trudno jednak nie dostrzec faktu, że organizacja pracy kierownictwa państwa w latach 1961-1963 sprzyjała sprawnemu wypracowywaniu decyzji.

Zespół osób, które prezydent angażował w proces kształtowania polityki zagranicznej, nie miał charakteru stałego, nie funkcjonowała w jego ramach także wyraźna hierarchia. Taki był zresztą sposób pracy prezydenta, który – wedle relacji Schlesingera – miał w zwyczaju zwracać się w interesujących go sprawach bezpośrednio do urzędników nawet niskiego szczebla. Cechująca prezydenta potrzeba zdobywania informacji jak najbliżej jej źródła pogłębiła się po niepowodzeniu operacji w Zatoce Świń. Całkowicie błędne założenia CIA, które spowodowały, że prezydent znalazł się w bardzo trudnym położeniu po fiasku

operacji, zrodziły u niego przekonanie o niskiej wartości rad ekspertów [przypis 1.45].

Głęboka nieufność Kennedy’ego miała dotyczyć przede wszystkim „ekspertów” w

mundurach, pracowników wywiadu i służby zagranicznej. Kennedy znajdował się pod silną presją ze strony kół wojskowych (np. przewodniczącego Szefów Połączonych Sztabów, gen. Lymana Lemnitzera czy szefa sztabu sił powietrznych gen. Curtisa LeMaya), by USA wzmogły aktywność wojskową w ramach realizacji doktryny powstrzymywania komunizmu.

Sugestie takie jak Lemnitzera, który postulował użycie broni nuklearnej w razie niepowodzenia działań sił konwencjonalnych w Laosie, pogłębiały nieufność braci

Kennedy do armii i utrwalały u nich niską ocenę kompetencji generalicji [przypis 1.46]. Jak wspomniano wyżej, Kennedy miał także ambiwalentny stosunek do prowadzącego

politykę zagraniczną państwa Departamentu Stanu, którego pracowników uważał za pozbawionych inwencji [przypis 1.47].

Str. 30

Szanował takich dyplomatów, jak Charles Bohlen czy Averell Harriman, ale z wyraźną dezaprobatą odnosił się do biurokracji oraz asekuranctwa cechującego pracowników departamentu. Jednak działania, jakie podjął, by nadać nową dynamikę amerykańskiej służbie zagranicznej, okazały się daleko niewystarczające [przypis 1.48]. Krytyczna ocena

(27)

biurokracji nie oznaczała, że prezydent zrezygnował z doradców jako jednego z najważniejszych źródeł informacji i analizy; przeciwnie – zajmowali oni bardzo istotne miejsce w procesie decyzyjnym. Wybór takiej metody pracy wynikał z przekonania

prezydenta, iż jedynie na podstawie wiedzy czerpanej z kilku niezależnych źródeł, możne on wyrobić sobie pogląd w danej kwestii i kontrolować proces decyzyjny.

Szczególne miejsce u boku prezydenta zajmował jego brat Robert, pełniący funkcję prokuratora generalnego (Attorney General). Był powiernikiem i najbliższym doradcą politycznym szefa państwa. Był też najważniejszą po prezydencie postacią administracji identyfikowaną z programem Nowego Pogranicza – New Frontier. Robert Kennedy ingerował dowolnie w pracę różnych instytucji państwowych z Departamentem Stanu włącznie [przypis 1.49]. Jego sposób działania, cechujący się często brakiem koniecznego taktu i jawnie demonstrowanym zniecierpliwieniem wobec ociężałości machiny

biurokratycznej, nie przysparzał mu życzliwości w kręgach rządowych. Robert Kennedy odegrał bardzo istotną rolę jako doradca prezydenta w czasie kryzysu rakietowego.

Kierując działaniami sztabu kryzysowego [przypis 1.50] (z którego prezydent się wycofał, by nie ograniczać swobody dyskusji), starał się zapobiec eskalacji konfliktu; to jego rada spowodowała, że John Kennedy mógł wybrać taki sposób odpowiedzi na inicjatywy Chruszczowa, by nie nadwerężyć prestiżu Stanów Zjednoczonych [przypis 1.51]. Robert Kennedy kontrolował amerykańską pomoc wojskową i policyjną dla państw

latynoamerykańskich, która miała ułatwić zwalczanie „działalności wywrotowej” o charakterze lewicowym [przypis 1.52].

Str. 31

Do kręgu uczestników procesu formowania polityki zagranicznej należeli też tradycyjnie formalni i nieformalni doradcy, których wpływ na ostateczny kształt podejmowanych

decyzji bywał często większy niż członków gabinetu. Jasne zdefiniowanie pojęcia doradcy nastręcza pewne trudności [przypis 1.53]; mianem tym określa się zarówno urzędników państwowych, jakimi są np. szefowie departamentów, oraz doradców powołanych w tym właśnie charakterze do rządu, jak i wreszcie osoby, które nie pełniąc formalnie żadnej funkcji, są proszone o radę i konsultację i odgrywają rolę w procesie decyzyjnym [przypis 1.54]. Zróżnicowany jest też krąg doradców w wypadku różnych prezydentów – Kennedy miał dość szeroki zespół doradców w zakresie spraw zagranicznych, natomiast Johnson polegał na wąskiej grupie współpracowników [przypis 1.55]. Zgadzając się zatem w pełni z założeniem, że funkcję doradców pełnią osoby zajmujące bardzo różne miejsce w ramach konstytucyjnych organów władzy, przyjmujemy, że w tej części pracy termin ten wyróżnia

(28)

w szczególności osoby spoza właściwego rządu, powołane na stanowiska doradców (adviser, assistant) oraz niepełniące żadnej formalnej funkcji, a doradzające głowie państwa.

Czołowe miejsce wśród doradców Kennedy’ego zajmował Arthur Schlesinger Jr., profesor historii na Uniwersytecie Harvarda [przypis 1.56]. Schlesinger z racji przynależności do elity intelektualnej, swojego idealizmu oraz liberalnych poglądów, jakie wyznawał, był postrzegany jako przedstawiciel polityki Nowych Horyzontów. Schlesinger miał krytyczny stosunek do sekretarza stanu i biurokracji departamentów, które – w jego przekonaniu – nie gwarantowały realizacji ambitnego programu administracji [przypis 1.57]. Przeciwnie, Dean Rusk podawał w wątpliwość wpływ Schlesingera na politykę państwa i jego

przynależność do kręgu najbliższych doradców Kennedy’ego. Zdaniem sekretarza stanu, najważniejsze konsultacje odbywały się w gronie trzech osób – prezydenta oraz

sekretarzy obrony i stanu [przypis 1.58].

Głównym, choć nie jedynym, obszarem zainteresowania i aktywności Schlesingera była Ameryka Łacińska. Krótko po ukonstytuowaniu się nowej administracji odbył podróż sondażową do krajów Ameryki Południowej, która zaowocowała obszerną analizą sytuacji politycznej i społecznej oraz wnioskami płynącymi stąd dla latynoamerykańskiej polityki Waszyngtonu. Swoje analizy sytuacji politycznej i wnioski płynące stąd dla polityki USA budował Schlesinger, opierając się na koncepcji „budowy państwowości” (nation-building), która jest omówiona w dalszej części pracy. W tym miejscu warto nadmienić, że

wspomniana koncepcja była niezwykle reprezentatywna dla przekonań Schlesingera, który wyznawał pogląd, iż USA powinny wykazać aktywność na polu wspierania ewolucyjnych przemian w krajach tzw. Trzeciego Świata, powstrzymując w ten sposób rozwój ideologii rewolucyjnej.

Str. 32

Walt Whitman Rostow, profesor prestiżowego Massachusetts Institute of Technology, czołowy twórca teorii konwergencji w amerykańskiej sowietologii, znalazł się w ekipie doradców Kennedy’ego w roku 1958, kiedy ten jeszcze jako senator tworzył zespół doradców złożony z naukowców zainteresowanych problematyką społeczną. W

administracji Kennedy’ego był przez pewien czas zastępcą Bundy’ego (zastąpił go później Carl Kaysen), jednak apogeum jego wpływów przypadło na lata prezydentury Johnsona, kiedy objął urząd asystenta do spraw bezpieczeństwa. Rostow i Kennedy mieli zbliżone poglądy na wyzwania stojące przed Ameryką.

W strukturze Departamentu Stanu sprawami latynoamerykańskimi zajmował się Asystent

(29)

Sekretarza Stanu do spraw Międzyamerykańskich. Oczekiwano, że osoby powoływane na to stanowisko będą odgrywać istotną rolę, związaną ze znaczeniem, jakie administracja Kennedy’ego przywiązywała do stosunków z państwami latynoamerykańskimi. W

rzeczywistości brakło na tym stanowisku osobistości wywierających rzeczywisty wpływ na politykę latynoamerykańską USA, z wyjątkiem Thomasa C. Manna, Lincolna Gordona i może Richarda Goodwina (choć należy mieć zastrzeżenia co do jego rzeczywistego wpływu na kierunek tej polityki). Zwracają uwagę częste zmiany na tym stanowisku [przypis 1.59].

Richard Goodwin był jedną z najciekawszych postaci na tym stanowisku. Młody, bo zaledwie 29-letni, prawnik znalazł się w ekipie Kennedy’ego początkowo jako autor przemówień. Został zaangażowany wkrótce po swoim udziale w głośnej aferze Charlesa van Dorena, kiedy przyczynił się do zdemaskowania patologicznych mechanizmów rządzących telewizją amerykańską [przypis 1.60]. Kennedy szybko powierzył mu sprawy latynoamerykańskie, choć Goodwin nie tylko nie zajmował się dotychczas tą

problematyką, ale nawet nie odwiedził wcześniej żadnego kraju Ameryki Łacińskiej

[przypis 1.61]. Sposób postępowania prezydenta w tej sprawie był dość charakterystyczny i wpisywał się w filozofię New Frontier, nie odbiegał też od sposobu działania innych amerykańskich administracji, tak wcześniej, jak i w latach następnych [przypis 1.62].

Goodwin istotnie zaangażował się w realizację ambitnego przedsięwzięcia, jakim był Sojusz dla Postępu, ale nawet on z perspektywy czasu oceniał, że intencje polityki latynoamerykańskiej USA w tym okresie jawią się jako „naiwne, przesadzone, a nawet aroganckie” [przypis 1.63].

Str. 33

Główne postaci w procesie realizacji polityki zagranicznej rządu waszyngtońskiego to przedstawiciele dyplomatyczni USA. Podobnie jak w przypadku ekipy waszyngtońskiej, wśród ambasadorów znalazły się wybitne indywidualności, jak ekonomista John Kenneth Galbraight (ambasador w Indiach) czy George Kennan (placówka w Belgradzie). Ameryka Łacińska, w szczególności zaś południowa część kontynentu, mniej interesująca

Waszyngton od newralgicznie położonych państw środkowoamerykańskich, tradycyjnie nie cieszyła się zainteresowaniem najbardziej utalentowanych zawodowych dyplomatów (career diplomats), w przeciwieństwie do placówek europejskich [przypis 1.64]. Wielu dyplomatów akredytowanych przy rządach latynoamerykańskich cechowała inercja utrudniająca realizację ambitnych celów administracji Kennedy’ego, czego dowodem są instrukcje przesyłane na polecenie zniecierpliwionego prezydenta [przypis 1.65]. Niemniej

(30)

jednak i w tym kręgu sytuacja na skutek kolejnych nominacji ambasadorskich zaczęła się zmieniać na lepsze. Czołowym przykładem jest osoba Lincolna Gordona, związanego z harwardzką szkołą biznesu znawcy problematyki międzynarodowej, który objął stanowisko ambasadora w Brazylii [przypis 1.66].

Ważną funkcję ambasadora w Meksyku objął Thomas C. Mann, choć nominację tę należy – jak się wydaje – tłumaczyć chęcią obsadzenia stanowiska zastępcy sekretarza stanu do spraw latynoamerykańskich, dotychczas zajmowanego przez Manna, przez osobę bardziej odpowiadającą prezydenckiej wizji aktywnej polityki latynoamerykańskiej. Mann powrócił na wspomniane stanowisko po objęciu urzędu prezydenta przez Lyndona Johnsona, a najpełniejszym wyrazem jego poglądów na politykę USA wobec krajów Ameryki Łacińskiej stała się tzw. doktryna Manna, która jest obszernie analizowana w dalszej części pracy.

Jedną z ważniejszych nominacji Johnsona w grupie niższych urzędników administracji (subcabinet), a zarazem istotną decyzją personalną z punktu widzenia polityki

latynoamerykańskiej USA, było obsadzenie stanowiska asystenta sekretarza stanu do spraw latynoamerykańskich (Assistant Secretary of State for Inter-American Affairs) i koordynatora Sojuszu dla Postępu przez Thomasa C. Manna, odwołanego z funkcji ambasadora w Meksyku. Nominacja ta miała, zgodnie z intencjami Johnsona, wpłynąć na kształt polityki latynoamerykańskiej USA i zmodyfikować kierunek nadany jej przez

administrację Kennedy’ego. Objęcie przez Thomasa Manna dwóch głównych dla polityki latynoamerykańskiej USA stanowisk miało w zamyśle Johnsona zapewnić spójność tej polityki [przypis 1.67]. Wbrew insynuacjom prasy decyzja prezydenta nie wynikała z osobistej zażyłości z Mannem; Johnson i Mann podzielali sceptycyzm wobec programu Sojusz dla Postępu i odrzucali koncepcję polityki USA wobec Ameryki Łacińskiej, opartą na silnym zaangażowaniu amerykańskich środków publicznych w programy pomocy krajom półkuli zachodniej. Powierzenie Mannowi tak odpowiedzialnego stanowiska było wyrazem jasnej wizji polityki latynoamerykańskiej oraz – w szerszym znaczeniu – polityki wobec państw rozwijających się [przypis 1.68].

Str. 34

Johnson niechętnie natomiast rezygnował ze współpracowników Kennedy’ego w zakresie tych obszarów polityki zagranicznej, w których nie miał wyraźnie sprecyzowanej koncepcji działania i musiał ją wypracować we współpracy z doświadczonym zespołem poprzednika.

Za taką tezą przemawia też wyraźna deklaracja prezydenta, który stwierdził, iż jego wolą jest uczynienie Manna „jedyną (the one) osobą w rządzie do koordynacji polityki na tej półkuli” [przypis 1.69]. Dlatego uprawniona jest ocena jednego z badaczy, którego

Cytaty

Powiązane dokumenty

Szmygin B., Ochrona dziedzictwa kulturowego i konserwacja zabytków w powojennej Polsce w świetle doktryn i opracowań naukowych [w:] Kongres Konserwatorów Polskich,

Wszystko bowiem, co w jedno zespolone, jest czymś innym niż samo Jedno (twierdzenie 4) [przypis 1.68], a moc takiego zespolenia jest mniejsza, niż moc tego, co jest jedno samo

Prezentuję filozofię i osobiste przekonania Kinga w odniesieniu do kanadyjskiej polityki wobec Wielkiej Brytanii, relacji kanadyjsko-brytyjskich i miejsca Kanady w Imperium oraz

Podobnie jak w przypadku teleologicznie i rozwojowo rozumianych struktur osobowości, jej projekcją, ale i celem staje się efekt wielokierunkowo i wielopoziomowo funkcjonujących

O tym, że tak jest, zdaje się również decydować jego natura konstytutywna, która podobnie jak to miało miejsce w przypadku sposobu istnienia, domaga się ze swej strony

W innych pracach Welsch gotów jest jednak uznać, że model kultury konstytuowanej przez wewnętrzne różnice nie powinien być odnoszony wyłącznie do sytuacji

Można mianowicie poszukiwać rozumowania pokazującego, że istnienie wiarygodnego doświadczenia zmysłowego (wziętego czy to jako całość, czy to w postaci mnogości doświadczeń

Pomimo że możliwości radia i siła jego oddziaływania są ogromne, to i tak głównym narzędziem komunikacji politycznej jest telewizja, która stała się dominującym elementem