W O D N O P Ł A T O W C E N A D KIO . G W IA Z D A M A N E W R O W A .
K o n trto rp e d o w c e 8_mej f lo t y S ta n ó w Zjednoczo
n ych podczas m a n e w ró w na A tla n ty k u . U d z ia ł w m a n ew rach b ra ł p re zyd e n t S ta n ó w Zjednoczonych, H a.
r r y S. Truim an.
USIŚ.
C iężkiego ty p u w o d n op ła to w ce A m e ry k a ń s k ie j Ma
r y n a r k i W o je n n ej, M a r tin M a rin e r, nad p ię k n ą zato.
ką p o rtu , s to lic y B ra z y lii R io de Janeiro.
W odnopłatow ce te b y ły na szeroką skalę zastoso
wane podczas w o jn y o P a c y fik , a obecnie u ż y w a n e są do p rzew ozu ła d u n k ó w h a n d lo w y c h m ię d z y A m e ry k ą Ł a ciń ską a S ta n a m i Z jednoczonym i.
US1S. y
n r. iv Warszawa, Październik 1946 Rok XVII
Cf M lli/C E ł*OKO/ł/
Ziemie będące w posiadaniu Narodu Polskie
go, określają granice, które na prawach sprawie
dliwości dziejowej oparły s;ę o Bałtyk, Odrę Nissę, a których słupami granicznymi są: Majda
nek, Treblinka, Oranienburg, Belzen, Guzen, Flossenburg, Warszawa i wiele, wiele innych mo
gił otwartvch i zamkniętych, mogił .odkopanych i zaginionych, dymów krematoriów, które zgoto
wał Narodowi naszemu okupant hitlerowski.
Choć ostateczna ratyfikacja granic nastąpi do
piero po sprawiedliwym podpisaniu pokoju światowego, to jednak prawo; do dz.siejszego biegu tych granic nabyliśmy przez prawdę dzie
jową, ofiarę krw i, cierpień, zniszczeń, prześla
dowań, które zamknęła ostatnia wojna wraz z najazdem i okupacją aż w dniu kapitulacji odwiecznego wroga, wroga Polski, wroga Sło
wiańszczyzny, które twarda stopa przez wiele pokoleń uciskała nasze Piastowskie Ziemie.
Człowiek w kraju jest i pragnie być współ
twórcą Polski Nowej, Polski Demokratycznej, kładzie wysiłek mózgu i mięśni w przebudowę i odbudowę Państwa z myślą o trwałych grani
cach, wolności, potędze i odpowiednio godnym miejscu Polski pośród narodów Europy i świata.
Praca jest nieodzownym warunkiem życia jednostek i społeczeństw. W okresach historycz
nych przebudowy ustroju i odbudowy wartości gospodarczych staje się elementem sztanda
rowym.
Po katastrofalnych zniszczeniach fizycznych i moralnych stanęliśmy do odbudowy i przebudo
wy w oparciu o naród i o jego pracę. Z państwa o skromnych giranicach morskich staliśmy się państwem 0 1 szerokim dostępie do morza.
Z państwa słabo uprzemysłowionego granice Odry i Nissy dały nam warunki do rozwoju na
szych możliwości gospodarczych, podniesienie dobrobytu i stopy życia obywatela.
Bez Ziem Zachodnich byliśmy Państwem o skarłowaciałych moliwcściach, Państwem bez gospodarczej perspektywy. Do tej pracy po la
tach udręki, prześladowań, ofiarach krwi, życia,
kalectwa i mienia, Naród Polski potrzebuje
spokoju. .
Mowa Byrnesa, stawiająca pod znakiem zapy
tania nasze granice, mowa biorąca w obronę Niemców, nie zjednała w narodzie zaufania do przyjaciół z za morza, a miast osłabić naszą po
stawę wewnętrzną, wywołała jednogłośny sprze ciw, wyrozumowaną zaciętość i upór trwania przy obecnym stanie posiadania.
W granice Odry i Nissy wsiąkło morze krw i naszych przodków. W walce o ich ponowne uzy
skanie padły tysiące braci naszych, padły tysiące braci-Słowian z sojuszniczą, bohaterską Armią Czerwoną. Te granice są naszym prawem do życia, prawem, które nam zagwarantowała Kon
ferencja Poczdamska, prawem, które wobec całego1 świata popiera nasz Wschodni Sojusznik.
Najdalej wysunięta granica Słowiańszczyzny jest granicą niewzruszoną!
Związek Radziecki przez usta Ministra Moło- towa określił jasno i dobitnie, że kwestia nie
zmienionej formy i stanu posiadania granic na
szych nie podlega dyskusji.
Wolą Narodu Polskiego jest twarde żądanie pokoju, nieodzownego warunku życia i pracy twórczej.
Na mącenie tego spokoju malwersacjami mów politycznych z za morza Naród Polski odpowiada twardo NIE!
Mewa Byrnesa znalazła odpowiedź narodu polskiego.' Przemówili polscy mężowie stanu, politycy, uczeni. Odezwał się i szary człowiek, bo o jego los chodziło. O los Ziem Zachodnich, Ziem Odzyskanych, o granice nad Odrą i Nissą, o granice morskie. M iliony obywateli, których los okrutny wyrzucił z rodzinnych pieleszy, znalazły przytułek na ziemiach odzyskanych.
M iliony obywateli podporządkowały się nowej strukturze. Karnie i zgodnie poszły siać i orać nową niwę.
Nie wolno ich pracy i znoju hamować niepo
kojem wewnętrznym, trwogą o los, o jutro, tro ską o spokojne żniwo, o Plon tej pracy zbożnej!
Polska musiała przemówić wielkim, donoś
nym głosem: war,a od granic naszych! Wara od z.em odzyskanych! Wara ad ziem piastowskich, zdobytych krw ią żołnierza. Na ziemi tej budu
jemy granice pokoju. Na ziemi tej osiedli spad
kobiercy piastowscy, nie przybłędy obce. Na ziemi tej osiedli dziedzice spuścizny przodków, którzy miecz zmienili na lemiesz i ziemię zro
szoną krw ią własną, chcą zagospodarować, prze
orać, aby k w itł na niej i rósł plon dla przy- szłych pokoleń, wolnych od strachu przed na
jeźdźcą, rabującym wiecznie ziemie prasło
wiańskie.
Polska jest narodem morskim. Z woli własnej i z woli dziejów. Szmat wybrzeża po Szczecin,
Po Rugię prasłowiańską, jest nam potrzebny dla pracy pokojowej. Skrawek wybrzeża z r. 1939 nie pozwolił nam ,ani rozwinąć żagli do wyjścia w świat, ani nie przyniósł pokoju. Granice dzi
siejsze są granicami przyszłego pokoju, granica
mi naturalnymi, dzielącymi świat germański od świata Słowian.
Walery Przyborowski
B i t w a / \ t i u n
Najpotężniejszą bitwą, jaka toczyła się w cza
sie ubiegłej wojny i która zdecydowała, o z w y' cięstwie, była walka toczona na Oceanie Atlan
tyckim przez flo ty sprzymierzone z marynarką niemiecką. Bitwa ta zadecydowała ¡01 zwycię
stwie aliantów.
Zdając sobie doskonale sprawę ze znaczenia rróg wodnych dla Anglii, Niemcy rzucili do tej gigantycznej bditlwy wszystkie siły swej ma
rynarki wojennej, wiedząc, że jeśli osiągną prze
wagę na morzu, przyczyni się to do ich zwycię- stwa. Mimo, że były okresy“ gdy zwycięstwo zdecydowanie przechylało się na ich stronę, bi
twę tę przegrali, a wraz z nią wojnę.
W dziewięć godzin po wypowiedzeniu przez Anglię wofjny Niemcom w dniu 3 września 1939 r. niemiecka łódź podwodna wystrzeliła pierw
szą torpedę, rozpoczynając tym wystrzałem wie
loletni okres gigantycznych zmagań na morzu.
Z chwilą rozpoczęcia wojny floiiia angielska 1 francuska na Atlantyku liczyły razem około 2 000.000 ton wyporności,. Flota niemiecka liczy
ła zaledwie 235.000 ton. Lecz Niemcy m ieli do rozporządzenia wielką ilość łodzi podwodnych, których w takiej liczbie nie posiadali sprzymie'- rzeńi. Niemiecka flota podwodna składała się i <0 łodzi gotowych i 28 w budowie.
Na te łodzie podwodne liczył w rozpoczynają- cej się walce naczelny dowódca flo ty niemiecr kiej admirał Erich Raeder i w pierwszych okre
sach bitwy Atlantyckiej nie zawiódł się.
W ciągu dwóch pierwszych tygodni wojny niemieckie łodzie podwodne zatopiły 27 statków
Alianckich o pojemności ponad 145.000 tom.
Wojenna flota angielska ponosi dotkliwe straty. W dniu 30 września niemiecka łódź pod- wodna storpedowała angielski lotniskowiec ,,Courage,ous“ , a w dniu 14 października tegoż roku został storpedowany w pilnie strzeżonej Oak“ m0!rsk^ej Scapa Flow pancernik „Royal
i\.eprzygotowana do walki flota angielska w obronne przed atakami niemieckich korsarzy stosuje systemy zwalczania łodzi podwodnych używane w 1918 r. Okręty angielskie rozpoczy
nają w pojedynkę polowania na łodzie niemiec- łtie- Royal A ir Force bombarduje niemieckie okręty 1 bazy morskie. Nie daje to jednak po
zytywnych rezultatów. Niemcy zdecydowanie osiągają powoli przewagę na morzu.
Pierwszą niemiecką łódź podwodna z a t o p ił w dniu 7 września 1939 r. kontrtorpedowiec OPP
„Piorun“ .
Wspaniałe, choć krótkotrwałe sukcesy osią- Niemcy przez użycie do walki min magne
tycznych, stawianych przez samoloty i łodzie podwodne. By uchronić się od tego typu min, Anglicy zastosowali kable przeciwmagnetyczne, przymocowane wzdłuż kadłuba okrętu.
M iny te niszczono również samolotami, zaopa trzonymi w stalowe magnesy, umocowane do podwozia. Samolot taki przelatując nad miną ha niewielkiej wysokości, powodował jej w y
Środki te w ciągu pierwszych sześciu miesięcy wojny okazały się dość skutecznymi, jednak procent topionych przez niemieckie łodzie pod- wodlne statków był ciągle wysoki.
W grudniu 1939 r. okręty Royal Navy silnie uszkodziły niemiecki pancernik „G raf Spee“ . Pancernik ten na! rozkaz Hitlera został zatot piony.
W lutym 1940 r. kontrtorpedowiec HMS
„Gossack“ zatrzymał niemiecki statek więzień' ny Altm ark , oswobadzając 299 marynarzy an
gielskich, wziętych do niewoli.
W kwietniu tegoż roku w czasie walk o Nor
wegię ORP „Orzeł zaltopił niemiecki transpor
towiec „Rio de Janeiro“ z kilkoma tysiącami żołnierzy.
. o upadku r rancji obrona wysp brytyjskich me mogła sprostać zadaniom. Flota niemiecka osiągnęła miażdżącą przewagę, zatapiając w le~
oio nnn6? ^ , r ' miesięcznie przeciętnie 240.000 ton flo ty alianckiej.
W dniu 30 stycznia 1941 r. H itler oświadczył:
„Nie^ łudźcie się. K to przypuszcza, że potrafi pomoc Anglii, musi zawsze pamiętać 0 jednym
— każdy okręt, s/taitek, czy kofnwój, który zmay dzie się u wylotu naszych wyrzutni torpedo' wych, zostanie storpedowany“ .
I w tym samym roku w dniu 24 lutego: „Gdzie
kolwiek pojawią się okręty brytyjskie nasze łodzie podwodne będą je atakować ,aż do. chwili ostatecznego, rozstrzygnięcia“ .
(D . c. n.)
M ło d z i m a ryn a rze na ćw iczeniach m o rs k i ch.
Władysław Kowalenko
Ć w iczenia na szalupie.
PH/IC/1 WYŻSZEJ SZKOŁY H A N D L U M O R S K I E D O
Trzyletni okres istnienia morsk ej uczelni bu
dzi zrozum ałą potrzebę i chęć wejrzenia w jej przeszłość, sięgająca czasów okupacji. Niezapo
mniana w dziejach ludzkich wiefcorwia i tragiczna walka narodu polskiego z Niemcami w ostat
niej wojnie przybrała formy niezwykłe. Lata całe naród polski żył w głębokiej konspiracji, zapi
sując w dziejach Szkolnictwa Wyższego nigdz e w Europie nieznane co: do formy i poid względem treści wyniki. Setki profesorów i tys ące mło
dzieży akademickiej walczyło z: N emcami o go
dność nauki i kultury polskiej za pomocą ta j
nych studiów. Była to nie tylko obrona przed zdeklasowali em kulturalnym, lecz również twórcza praca dla przyszłych powojennych po
trzeb Państwa Polskiego. Szczególnie pociąga
jącym był problem morski, zarysowujący się . optymistycznie na tle spodziewanej klęsk. Nie
miec. Dlatego w Tajnym Uniwersytecie Ziem Zachodnich w Warszawie, zorganizowanym z inicjatywy wysiedlonych profesorów Uniwersy
tetu Poznańskiego — powstał Instytut Morski w r. 1942, jako prekursor dzisiejszej W. S. H. M.
Właściwa metryka tej uczelni liczy:
1) dwa lata konspiracyjnej nauki, 2) .prawie rok przerwy od chwili powstania warszawskie
go doi ponownego zorganizowania nauki w Gdy
ni, 3) oraz pełny rok pracy akademickiej
(1945—46). J
Uczelnia powstała więc w krwawych mrokach okupacji. O ówczesnych pionierskich warun
kach pracy świadczy np., iż regularne posiedze- n ¡a miesięczne Senatu Tajnego Unilwersytetu odbywały się często przy odgłosie bliskich salw karabinctwych i trzasku karabinów maszyno
wych, gdy na ulicach Warszawy rozstrzeliwano nieraz po 200 osób dziennie. Nauczanie trwało, mimo, iż np. w styczniu 1944 r. gestapo na Żoli
borzu w Warszawie „nakryło“ tajny komplet, z którego rozstrzelano wykładowcę ś. p. dr.
Okińskiego i 6 studentów. B I ższe dane o tym okresie czytelnik znajdzie w mej książce p. t.
„Tajny Uniwersytet Z em Zachodnch“ , wydanej w Poznaniu w 1946 r.
Okres przemiany Instytutu Marskiego na W.
S. H. M. był pełen niespokojnego oczekiwania dla profesorów i studentów, których pewna część już z wiosną ubiegłego roku znalazła się na Wybrzeżu. Radosna nadzieja na szybkie od
nowienie przerwanej nauki, przyświecała wszy
stkim. Wierzyli, że skoro studium morskie mo
gło powstać i istnieć przez dwa lata w konspi
racji, to niechybnie zostanie odnowione po u- padku okupacji.
Upływały jednak długie m esiące... Rohcepcja studium ekonomiczno . morskiego, jako nowe zagadnienie, przedstawione Min stenstwu O świaity, wymagało' ostrożnej i rzeczowej krytyki statutu i programu naiuk. Rzecz jasna, że sama ideologia morska i ofiarna praca tajnego nau
czania w zespole 14 profesorów i 60 słuchaczy Instytutu Morskiego w walce z Niemcami 0 do
stęp Polski do morza nie mogły być brane za dowód wartości studium morskiego. Istnienie kompletów un Wersy“,leckich w konspiracji dla.
Ministerstwa Oświaty nie było dostateczną legi
tymacją, upoważniającą do dalszego biegu na
uki bez zbadan a merytorycznej treści projekto
wanej uczelni, bez dania jej podstaw prawnych i finansowych.
Pionierska inicjatywa miała jednak sugestyw
ną siłę i podziałała przede wszystkim na Depar
tament Morski Min isterstwa Żeglugi i Handlu.
Przy zabiegach o restytucję studium morskie
go wydał on opinię: „że wita inicjatywę utwo
rzenia tego rodzaju uczelni w Polsce z pełnym uznaniem i zadowoleniem, gdyż brak jej odczu
wały przed wloijną wszystk e sfery, zaintereso
wane praktycznie i teoretycznie w dziedzinie morskiej gospodarki...“
Utworzeń e proponowanej uczelni, opartej na szerszych podstawach niż próby przedwojenne, jest pilną i wprost palącą potrzebą państwową“ . Po kilku konferencjach w Ministerstwie z z przedstawicielami Departamentu Morskiego i I.M.‘u równo rok temu, wiceminister Bieńkow
ski wydał decyzję polecającą organizację Wyż
szej Szkoły Handlu Morskiego na Wybrzeżu.
5
Oczekiwanie trwało k l;ka miesięcy, c0 w od
niesieniu do dawnych słuchaczy I.M.‘u cfcinacza- ło utratę całego reku nauki w porównaniu z ich kolegami, którzy z tajnych kompletów uniwer
syteckich odrazu weszli do innych wyższych uczelni.
W czasie przerwy nauki nastąpiło' znaczne u- szczerbieinie materiału studenckiego. Część jego rozproszyła się i wyg nęła w czasie powstania (7 osób), inni tak mocno weszli w praktyczne sprawy życiowe, że odnowienie studiów przed
stawiało już dość duże trudność'.
W. S. H. M. rozpoczynała w Generalnym In spektoracie Rybołósiwa Morskiego w Sopocie ponowną pracę organizacyjną bez grosza w ka
sie. Sekretariat dwuosobowy pracował bezpłat
nie. Nowi kandydaci zgłaszał się tak licznie, że zapisy dzienne sięgały 50—60 osób.
Uczelnia nie mogła przyjąć 600 kandydatów, n :e mając budypku, bibbeteki, inwentarza szkol
nego i pomocy naukowych. Troska o poziom stu
diów wymagała ograniczenia liczby słuchaczy.
Sprawę ich doboru rozstrzygała selekcja inte
lektualna na podstaw e 3-ch egzaminów, dwóch piśmiennych i ustnych z dwóch języków ob
cych i jednego wypracowania historyczno-go- spodarczego 0 charakterze ogólnym z zakresu stosunku Polski do Bałtyku.
Przy ocenie wyników egzaminu i zakwalifi
k o w a n i kandydatów do przyjęcia uwzględnia
no w indywidualnych wypadkach inwalidztwo, pobyt w obczsch pracę w czasie okupacji. Za ograniczeniem liczby słuchaczy przemawiał jesz
cze innych wzgląd. W gronie profesorów dosko
nale rozumiano, że wmontowanie wyższej uczel*
ni morskiej w życie gospodarcze Pclsk, nie może być przypadkowe niezależnie od jego istotnych potrzeb. Z góry obawiano się stworze- na dysproporcji, na tym odcinku. Nawet przy najbardziej optymistycznym pojmowaniu przy
szłego rozwoju naszej gospodarki morsk:ej, nie można było zrezygnować z określenia rocznego zapotrzebowania no siły wykwal fikowane we wszystkich rodzajach pracy morskiej. Jej w iel
ka różnorodność i rozp ętość z tego punktu w i
dzenia. ustalała dla organizowanej jednowydz ja
łowej uczelni w pełnym rozwoju maksymalną gran.cę 500—600 słuchaczy na 3-ch latach nauki.
W podstawie planowania całego studium le
żała zasada wypuszczania w życ e każdego roku 100—150 absolwentów, b orąc pod uwagę, że z liczby wstępujących na I rok do końca studiów dochodzi zaledwie 30—50% oraz że część mło
dzieży z Akademij Handlowych, tudzież pra
wnych i ekonomicznych wydz:ałów również po ukończeniu studiów wchodzi na ten sam teren pracy morskiej. Na tle tych poglądów i wyniku egzaminów na p lerwszy rzut pracy przyjęto ra
zem 300 słuchaczy i 60 słuchaczek, na I rok 230, n.a Ii-i 120 i na I l l ci 12, wyłącznie słuchacze z czasów konspiracji. Stanowili on n.eznaezny ułamek ogółu, część ich wyginęła w powstaniu, kilku znalazło się w uczelnach Zachodn.ej Eu
ropy, skąd nadsyłają nfcrmację, że przygoto
wanie otrzymane na I.M.‘e okazało się dobrą
bazą dla dalszych studiów ekonomiczno-mor- skich w Anglii, Francji i A n tw e rp i.
Z dawnego grona profesorów (14tu) konty
nuowało pracę w W. S. H. M. zaledwie 3-ch:
Dr. Bolesław Kasprowicz, Tadeusz (Moszyński, Władysław Kowalenku, wchodzący w skład Senańu Tajnego Unwersytetu przez cały okres pracy. Stanowili oni w I.MAe i w czasie zabie
gów o jego restytucję zrębową trójkę Rady Pro
fesorów. Do nich należał główny trzcin pracy podczas okupacji. Oni też stanowili reprezentację I.M.‘u p:i upadku powstania aż do czasu zorga
nizowania W. S. H. M.
Dzisiejsza Rada Profesorów składa się z 27 osób. W tym składzie jest 8 profesorów etato
wych, inn stanowią grono wykładających na podstawie zlecenia. Czterech asystentów uzu
pełnia personel naukowy, prowadzą ćwiczenia i konwersatar um ze studentami.
Praca w b eżącym roku akademickim 1945-48 układała się na podstawie poprzednich do
świadczeń pedagogieznio-maukowych, które oka
zały się cennym wkładem w organizację nauki z punktu widzenia wypróbowania metod, za
kresu przedmiotów, ich rozgraniczenia i rcz- mieszczienń na poszczególnych latach nauki, oraz ustanowienia, systemu ćwiczeń, prowadze
nia wykładów i pracy w seminariach. To w znacznym stopniu wyjaśnia osągnięcia tego roku. Do n ch należy: szczegółcwe rozpracowa
nie programu wszystkich przedmiotów, z ze
stawieniem niezbędnej literatury, dla każdego zasadnicze skoordynowanie ich treść, w kilku układach grupowych — prawniczym, ekonomi
cznym, administracyjno-żeglugowym, history- czno-gospodarczym, geograficznym, towaro
znawczym, języków obcych i ńnych.
Uczelnia w swuiich dążeniach praktycznych pogłębia zagadnienia z dziedziny transportu morskiego, administracji i eksploatacji portów i organizacji ilch zaplecza, towaroznawstwo ła-‘
dunków okrętowych, techniki handlu zagrani
cznego i t. p. Na tym podłożu praktycznie za
prawia s ę studentów w umiejętnościach świad
czenia usług portowych, zwłaszcza w zakresie ekspedycji mouskiej (z punktu widzenia obsłu
gi ładunku, jego ubezpieczenia, odprawy celnej i t. d.), makler,stwa okrętowego (z punktu w i
dzenia obsługi silatku, w zakresie pośrednictwa frachtowego, odprawy statków i t. d.) i zaopa
trywania okrętów (shipchandlerstwa).
Szczególną uwagę zwrócono na przyswojenie przez młodzież języków obcych, bez których przygotowań e inteligentnego pracownika mor
skiego nie otwiera przed nim kontaktu ze świa
tem zagranicznym, pozbawia go możliwości swobody ruchu w porcie. Duży nac isk położono na naukę języka angielskiego, (w którym na I I I roku prowadzi się jeden z wykładów praktycz
nych, oraz francuskiego, niemieckiego, rosyj
skiego szwedzk ego. Uczelnia już weszła w kontakt z uczelniami zagranicznymi. Angielskie
„Nelsons College“ w Edinb-urgu zaproponowało przyjęcie 3-ch studentów na praktykę 3-mie- s ęczną we wszystkich działach pracy morsk.ej.
Z USA poszczególni uczeni nadsyłają książki z
zakresu ekonomii, Szwedzi zaprosili młodzież naszej uczelni na zjazd młodzieżowy. Nie mogli
śmy skorzystać ani z ctfow anych praktyk, ani też wysłać przedstawicieli na zjazd, z przyczyn od nas i od młodzieży niezależnych. Na razie utrzymujemy kontakt naukowy na odległość.
W celu lepszego i racjonalnego zongain 'zowania nauki uczelnia skupia w gron e profesorów najhardziej doświadczone siły naukowe i prak
tyczne. Z tegoż groma profesorów T. Ocinlszyński wyjeżdżał z polecenia Rządu do Londynu j Mo
skwy, jako rzeczoznawca i przedstawiciel Pol
ski do Spraw Morskich. W systemie seryjnych wykładów, wprowadzonych dla podniesienia poziomu nauki, wzięli udział profesorowie Uni
wersytetu Poznańsk-ego: L. Jaxa Bykowski, Ro
man Pollak, Kazimierz Tymieniecki i Edward Taylor. Na rok przyszły współpraca z innymi wyższym f uczelniami zostanie jeszcze bardziej zacieśni.tna przez wprowadzenie seryjnych w y
kładów w każdym trymestrze z dziejów żeglugi, handlu i polityki mcrskiej Hanzy, Holandi i Anglii, ekonomii, prawa i skarbowośc , W ybitni przedstawiciele nauk z dwóch najbl.ższych Uni
wersytetów: Poznańsk-ego i Toruńskiego, zasi
lać będą młodzież wykładami i prowadzeniem konwersatoriów.
Ma to podwójne znaczenie. Z jednej strcny dla W. S. H. M. ten rodzaj współpracy wzboga
ca zasoby intelektualne młodzieży, a z drugiej—
tematyka naukowomorska wchodź, w obręb za
interesowań i badań większego zespołu profe
sorów innych uczelni. W Lczfoie przedmiotów w cyklu wykładów seryjnych na Wyż
szych Uczelniach W. S. H. M. uwzględniła „Ry- bołóstwo Morske“ , w celu zaznajomienia słuchaczy z bogactwami morza, eksploatacją ryb i ich rynkami zbytu. Rybołósl.lwo morskie sta
nowi jedną z poważnych gałęzi gospodarki morskiej i w cibroc e handlowym zajmuje po
ważną pozycję. Studium handlowe nie może tego dz.ału pominąć. W tym roku wykłady z te
go zakresu prowadził dyrektor „M ir“ -u dr. I.
Kulikowski.
Współpraca profesorów W. S. H. M. w Gdyn;
w ramach samorządu gospodarczego na mor
skim odcinku gospodarki narodowej podkreśla zespolen e działalności uczelni z nurtem bieżą
cego życia. Działalność ta uwydatn a się rów
nież w budzeniu szerszych zainteresowań w dziedz.nie zagadn eń prawno-mcrskieh, c,o* zna
lazło wyraz w fachowej pras ę prawniczej na tle publicznych prelekcyj profesorów W.S.H.M w Gdyn] Wł. Sowińsk ego i dr. T. B erowskiego o un.fikacji m ędzynarodowego prawa morskie
go. Uczelnia świiadcmre zdąża do zapewnienia morskiego pogotowia usługowego prawo ików, uwydatniając .ch uezestniaiwo przy „narodzi
nach“ statku morskiego, w jego normalnej pra
cy, w razie awaryj (wypadków morskich) i przy
„zgonie“ statku. Zagadn enia te naświetla się gospodarczo nie tylko ze statycznego punktu widzenia dogmatyki prawnej, lecz wysnuwa się przy tym także z potrzeb życia postulaty usta
wodawcze (por. np. referat prof. W. S. H. M.
w Gdyni sędziego M. Piekarskfego na wszech
polskim Zjeździe Sędziów i Prokuratorów R P.
w Gdańsku p. t. ,Prawnicy polscy w służbie morza“ ) .
Jeszcze w jednym kierunku W. S. H. M. w y
kazuje aktywne stanowisko. Organizujące się życ.e miast portowych wymagało szkicowych opracowań o portach polskich. Personel naukowy W. S. H. M. opracował 9, z 17 podanych. Jest to wkład do/ dorobku kulturalnego Wybrzeża głó
wnie asystentów W. S. H. M.
Nia Wystawie Dorobku Gospodarstwa Wy
brzeża uczelnia również zajęła pozycję w osob
nym stoisku, przedstawiającym w 6-c u barw
nych planszach jej zadania, program, zestawie
nie liczbowe studentów, ich pochodzenie we
dług województw, cc wyraża ciążenie młodz eży na studia morskie i zatrudnienie ich w przedsię
biorstwach usług portowych i pokrewnych (90 osób).
Pracuje ona w urzędach i firmach morskich, zajmując nieraz stanowiska naczelników wy
działów, kierowników oddz ałów i przedsię
biorstw, oraz wiele innych placówek, wymaga
jących dużego wyrobienia i samodzielność . O- bok tej dodatniej strony przy ocenie całokształ
tu w rccznej pracy występuje też i ujemna. Za
jęcia te odrywają młodzież od uczelni, utru- dn ają naukę, są przyczyną nieustannie krzyżu
jącą bieg pracy studenta i przewlekającą studia.
W pływ zajęć zarobkowych z! ważył decydująco
•na lasach wielu słuchaczy, skoro do egzaminów rocznych nie przystąpiło i zagubiło- się przeszło 30% ogółu, w czym można dopatrywać s ę także naturalnej selekcji. Tkwi w tym wszakże i nie
bezpieczeństwo dla poziomu i zakończenia stu
diów poszczególnych studentów, zarobkowo pracujących. Stypendia zmerzają do osłabienia tych ujemnych objawów.
Ten stan rzeczy ma, swoje głębsze przyczyny.
Każdy studiujący chce stiudia ukończyć jak naj
prędzej. Każdy robi w tym kierunku wys.łek.
Zawodzi studenta nieraz brak przygotowania do studiów wyższych, zwłaszcza u osób z ma
turą weryfikowaną lub skróconą. Występuje to wyraźnie na seminariach, w sposobie opracowa
li a referatów, w nieporadnym posługiwaniu się ks ążką, jako pomocą naukową, w niewłaściwym użytkcwan.u czasu i powolnym tempie pri cy, małym zdyscyplinowaniu intelektualnym, ubó
stwie słownej obsługi myślowej i t. p. Te ciem
ne strony występują kontrastowo wobec ja snych, dojrzałych, lotnych, św etnie pracujących umysłów i dcbrzie już zaprawionych do samo
dzielnej pracy w poszczególnych dziedzinach studiów.
Wynika stąd paląca potrzeba i wołanie o re
alną i rzeczową pomoc mater ¡liną dla młodzieży studiującej.
W. S. H. M. pod tym względem znajduje się w wyjątkowo negatywnych warunkach, jak ża
dna inrna wyższa szkoła w Polsce.
W. S. H. M. nie ma własnego budynku i nauka odbywa się w trzech obcych zakładach. Spraw
ne funkcjonowanie wykładów zawdzięczamy u- przejmości dyrektora P. S. M. Mac ejewicza i dyrektora Gitmnazjuim i Liceum Handlowego
Kryszczyńs kiego, fctórzy udzielali sal swoich szkół na użytek W. S. H. M.
Prywatne mieszkania profesorów, jak w kon
spiracji, zastępowały przez cały rok sale semi
naryjne. Jeżeli dodać do tego, że studenici z bra
ku domu ‘Akademickiego i bursy gnieżdżą się na poddaszach lub płacą wygórowane komorne, że stołówkę można było urządzać jedynie w prym i
tywnym baraku po PUR‘rze — to będz emy mieć obraz zewnętrznych warunków pracy.
Ciężkie materialne położenie młodzieży z bra
ku bursy, a przez dłuższy czas i stołówki, zmu
szało do, riclzwiinaęc a akcji, w celu uzyskania sty
pendiów studenckich z różnych źródeł. Społe
czeństwo i różne instytucje nieraz pod w pły
wem pracujących u nich studentów ustanawiały i przekazywały stypendia stałe lub okresowe, restauracje i stołówki wydawały darmowe o- biady niezamożnym studentom. W pływały też znaczne subwencje na różne potrzeby, uspraw
nienie organizacji i podniesienie uposażeń. Po
czuwamy się do miłego obowiązku wyrazić wdzięczność następującym instytucjom i oso
bom: Delegltiturze Rządu, Departamentowi Mor
skiemu Min. Żeglugi i Handlu, Gdańskiemu Urzędowi Wojewódzkiemu, Wojewódzkiej Ra
dzie Narodowej, Gdańskiej Radzie Miejskiej, Instytutowi Bałtyckiemu, Morskim Zakładom Rybackim, Stoczni Rybackiej, Morskiemu In
stytutowi Rybackiemu, Bałtyckiej Spółce Ryb
nej, Centrali Zbytu Przam. Węgl. w Katowi
cach, Związkowi Eksporterów i Importerów, Związkowi Drdbnych Kupców, Spółdzielni
„Zgoda“ , Związkowi Kupców Branży Opałowej, Spółdzielń;, Rybnej „Morska Ryba“ , Firmie
„Hltfndlo-Przemysł“ , Izibie Przemysłowo-Handlo
wej, Zrzeszeniu Kupców w Słupsku, Centrali
Obróbki Przetworów Rybnych, Firmie Kaspro
wicz, Panu Mielcusznemu, Studentowi Wa
śń lewskiemu.
Przeszło 20 różnych instytucyj zasilało uczel
nię subwencjami i stypendiami na ogólną sumę 969,200 zł., w tym czołowa pozycja przypada Delegaturze i Ministerstwu Żeglugi1.
W całokształcie bilansu wachlarz działanilt W. S. H. M. był szeroki. Swoją pracą wrasta ona coraz -mocniej w Wybrzeże i krzewi się dość silnie, jako placówka naukowa, społeczna i ku l
turalna. Chociaż rok temu orgjilndzowała się w atmosferze osobliwej, powojennej i n'teraz bardzo przykrej, drażliwej i ciężkiej. Profesoro
wie, studenci i urzędnicy administracji nilezra- żeni trw a li w pracy, jak zdawało się w warun
kach niemożliwych. Początkowo wykłady odby
wały się w takim natłoku i ciltsnocie, że n ikt ze słuchaczy nie mógł robić notatek. Profesorowie przez dwa miesiące bez uposażenia, bez miesz
kania; w-chłodzie, i bez przesady, w głodzie, trw ali w pracy z dużą godnością i wytrwaniem.
Niektórzy z nich dojeżdżali regularnie na wy
kłady z Poznania w zimie w pociągach bez szyb.
Są to pionierskie motywy świata nauki i szkoły, mniej znane innym. Hasłem wszystkich było pracować bez względu na warunki.
Wszystko to już należy do przeszłości, dum
nych wspomnień o trudzie, o sile moralnej i wytrzymałości młodych i starszych. W tym znoju montowała się pierwsza w Polsce Wyższa Szkoła Handlu Marskiego, zrastała się w całość organiczną. Jej organizacja nie jest jeszcze za
kończona, ale wewnętrzna strona pracy, tor i bieg zostały już ustalone i należycie ukształto
wane na silnej podstawie do dalszego rozwoju.
St. Sąsiadek
EOLSKIE
K O I \ I T Y I \ I E I V T / % L I Y E
Z u p e łn ie in n y c h a ra k te r n iż e m ig ra c ja zam orska, posiada nasze w y c h o d ź tw o euro p e jskie . Podczas gdy ta m ta b y ła w s w o je j w iększości e m ig ra c ją przesie
dleńczą, to ta d ru g a nosi c h a ra k te r e m ig ra c ji czaso
w e j, z dużą skłonnością do re e m ig ra c ji.
K o n se kw e n cje o sta tn ie j w o jn y , k tó re z m ie n iły s tr u k tu rę i g ranice P o ls k i, dając je j możność p rze kszta łce n ia się W p aństw o narodow ościow o je d n o lite , s tw o rz y ły ty m sa m ym w y ją tk o w o pom yśln e w a ru n k i d la z lik w id o w a n ia naszej e m ig ra c ji z a ro b ko w e j w E- u ro p ie —• przez ściągnięcie je j i z a tru d n ie n ie w P o l
sce.
R u ch re e m ig ra c y jn y je s t ju ż w p e łn y m to k u : w ra ca ją P o la cy z Z. S. R. R., L itw y , Ł o tw y i E s to n ii, W- to k u je s t a k c ja przesiedleńcza 25.000 rzeszy p o l
s k ic h o sa d n ikó w ro ln y c h z J u g o s ła w ii, a p rz y b y ły ju ż ta kże tra n s p o rty z F ra n c ji. R u ch te n stale p rz y b ie ra n a s ile i o b e jm u je coraz szersze g ru p y e m ig ra c ji p rze d w o je n n e j w ró ż n y c h k ra ja c h E u ro p y . D zie je się to niezależnie od a k c ji re p a tria c y jn e j w o js k a p o l
skiego i e m ig ra n tó w pochodzenia w ojennego, k tó ry c h
B
p o w ro tn a fa la z Zachodu ró w n ie ż stale się wzmaga.
W obec ty c h fa k tó w , szczegółowe a n a lizo w a n ie po
szczególnych o środków naszej e m ig ra c ji k o n ty n e n ta l
ne j w c h w ili obecnej b y ła b y z b y t u tru d n io n e , a także n ie celowe. O g ra n ic z y m y się w ię c ty lk o do k ró tk ic h
u w a g i podania p e w n ych c y fr.
N IE M C Y .
L ic z b a P o la k ó w w N iem czech przed obecną w o jn ą sięgała c y fr y 1.500.000. Z tego na sa m ym Ś ląsku O - p o ls k im zam ie szkiw a ło z górą 800.000, w P rusach W schodnich 200.000, na P om orzu i te renach p rz y g ra n ic z n y c h poznańskiego około 300.000. P o la cy c i to prze w a żn ie ele m e n t ro ln ic z y , częściowo z a tru d n io n y w p rze m yśle i g ó rn ic tw ie , sta n o w ią cy ludność m ie j
scową i będący gospodarzem ty c h ziem od zarania d zie jó w .
W ie lk im s k u p is k ie m p o ls k im w g łę b i N iem iec, gdzie jeszcze dziś p ra c u je około 150.000 g ó rn ik ó w i h u tn ik ó w p o lskich , p rz y b y ły c h ta m ze Śląska i po
znańskiego, to W e s tfa lia i N ad re n ia . P rócz tego do ro k u 1931 duże znaczenie m ia ła e m ig ra c ja sezonowa
do N iem iec ro b o tn ik ó w ro ln y c h . R uch ten jednak stopniow o z a n ik a ł i przed samą w o jn ą b y ł ju ż m i
n im a ln y .
O ile pod w zględem m a te ria ln y m w a ru n k i P o la k ó w w N iem czech b y ły stosunkow o znośne, to z d ru g ie j s tro n y m u s ie li on i w a lczyć z a k c ją w yn a ra d a w ia ją c ą , s o lid a rn ie p row adzoną przez rząd, społeczeństwo, szkołę i k le r n ie m ie c k i. U c is k i szyka n y w ty m w zględzie doszły do tego stopnia, że ju ż bezpośrednio po w o jn ie ś w ia to w e j w ię ksza część P o la k ó w z W est
f a lii i N a d re n ii opuściła N ie m cy i na stałe przeniosła się do P łn . F ra n c ji, k tó ra w ówczas odczuw ała k o lo sa ln y b ra k rą k do pracy.
W o jn a i p o g ro m N iem iec, p rz y n o s i rozw ią za n ie te go p ro b le m u . T e re n y po O drę i Nissę oraz p łd n . za
chodnia część P ru s W schodnich w ra c a ją do P o lski.
F a k t ten, bez reszty, ro z w ią z u je ró w n ie ż i p ro b le m P o la k ó w zam ieszkałych na ty c h ziem iach, czyniąc zadość d zie jo w e j s p ra w ie d liw o ś c i.
F R A N C J A .
E m ig ra c ja zarobkow a do F ra n c ji je s t je d n ą z „ n a j
m ło d szych “ . Po w o jn ie ś w ia to w e j dopiero b o w ie m p rz y b ra ła w iększe ro z m ia ry , a zapoczątkow ana zo
s ta ła p rzesiedleniem się 200.000 rzeszy P o la k ó w (p rze w a żn ie g ó rn ik ó w ) z W e s tfa lii i N a d re n ii do o krę g ó w g ó rn iczych P łn . F ra n c ji. B y ła to rzesza ś w ie tn ie zorganizow ana, p a trio ty c z n ie uśw iadom iona i m ająca za sobą duże tra d y c je organizacyjne. P rz y w io z ła ona ze sobą na teren fra n c u s k i p o ls k ic h n a u czycieli, daw ne s w o je organizacje, prasę itp ., k tó re ju ż w N iem czech s tw o rz y ła . F ra n c ja p rz y ję ła P o la k ó w ty c h z o tw a rty m i rę k a m i, odczuw ając w ty m czasie znacznie b ra k ro b o tn ik ó w w g ó rn ic tw ie i na r o li. D la o d b u d o w y w o jn ą zniszczonego k r a ju p o trz e b o w a ła g w a łto w n ie lu d z i, k tó ry c h n ie posiadała, w y cieńczona znacznym u p ły w e m k r w i, a m ająca n a j
m n ie jszy w E u ro p ie n a tu ra ln y p rz y ro s t ludności.
Za tą p ie rw szą masową w ę d ró w k ą P o la k ó w do F ra n c ji, p o d ą ż y ły ju ż bezpośrednio z P o ls k i dalsze g ru p y ro b o tn ik ó w p rz e m y s ło w y c h i ro ln y c h , a ru c h te n z m a ły m i p rz e rw a m i tr w a ł aż do ro k u 1934, w k tó r y m to czasie, na s k u te k k ry z y s u gospodarcze
go i s u ro w y c h zarządzeń rzą d o w ych , n ie ty lk o został zupełnie zatam ow any, lecz n a w e t p rz y b ra ł o d w ro tn y k ie ru n e k . N a s ta ł m asow y okres re e m ig ra c ji do P o lski.
D ziś liczb a P o la k ó w w e F ra n c ji przekracza 500.000, podczas g d y w czasach d o b re j k o n iu n k tu ry dochodzi
ła do 700.000. D e p a rta m e n ty N o rd i Pas de Calais, A lz a c ja i L o ta ry n g ia oraz okrę g L y o n u i St. E tie n n e
— oto m iejsca n a js iln ie js z y c h s k u p ie ń p o lskich , do
sięgających w n ie k tó ry c h m iejscow ościach 70% ogółu m ieszkańców. Poza ty m n ie b ra k P o la k ó w w o k o li
cach P a ryża i ro ln ic z y c h m iejscow ościach ca łe j F ra n c ji. W y ją tk o w y c h a ra k te r d la P o la k ó w m a ją okolice T u lu z y , gdzie zaczął się p o ls k i ru c h osadniczy na ro li.
Ż ycie p o lskie w e F ra n c ji, k tó re m u to n w dużej m ierze n a d a je e m ig ra cja polska z W e s tfa lii, ro z w in ę ło się b u jn ie , zwłaszcza w osiedlach g ó rn ic z y c h i p rz e m y s ło w y c h . L iczn e p o lskie organizacje, p o ls k ie n a u czycie lstw o w lic z b ie 170 w y k ła d a ją c y c h , d u ch o w ie ń stw o i prasa (3 d z ie n n ik i i 7 czasopism) zapew niają, a c z k o lw ie k nie w ysta rcza ją co , opiekę duchow ą p o l
skie j e m ig ra c ji we F ra n c ji. W te j c h w ili pozostaje ona pod u ro k ie m p o w ro tu do K ra ju . P ierw sze tra n s p o rty g ó rn ik ó w p o ls k ic h z F ra n c ji p rz y b y ły do P o l
ski. G ó rn ic y c i w ra z z ro d z in a m i o s ie d lili się na D o l
n ym Śląsku, gdzie p ra cu ją Już na chw ałę i pożytek w ła sn e j O jczyzny.
B E L G IA .
R ów n o le g le z n a p ły w e m e m ig ra n tó w p o ls k ic h do F ra n c ji, w y tw a rz a ł się ośrodek p o ls k i w sąsiedniej B e lg ii, k tó r y skupia około 40.000 ro b o tn ik ó w p o l
skich, z a tru d n io n y c h przew ażnie w ta m te js z y m p rze m yśle żelaznym i g ó rn ic tw ie w ę g lo w y m . P o lo n ia ta cieszyła się przed w o jn ą p e łn ią sw obody k u ltu ra ln e j, a polsCy nauczyciele, księża i w s z e lk ie g o . ro d z a ju o r
ganizacje społeczne, m ia ły ta m w dzięczne pole dzia
łania.
H O L A N D IA .
R ó w n ie ż pochodzenia pow ojennego je s t dobrze zo rganizow any ośrodek p o ls k i w H o la n d ii z około 7.000 P o lo n ią (p rze w a żn ie g ó rn ic y ). 20 to w a rz y s tw k u ltu ra ln o -o ś w ia to w y c h , p a ru n a u czycieli i księży — stoi tu na s tra ży polskości.
D A N IA .
W p rz e c iw ie ń s tw ie do poprzednich, 15.000 P o la k ó w w D a n ii je s t pochodzenia chłopskiego. P ra c u ją o n i na r o li i p rz y b y li do D a n ii przed W o jn ą ś w ia to w ą , osie
d la ją c się g łó w n ie na w yspach F a lste r, H o lla n d , F io n g i oraz w p łn . Szlezw igu. Z po w o du dość lu źn e go k o n ta k tu ze sobą, życie p o lskie słabo ro z w in ię te . O środek ten b y ł raczej za m kn ię ty, bez w iększego do
p ły w u n o w y c h je d n oste k z K r a ju i dość często m u s ia ł w a lczyć z a s y m ila c y jn y m i dążeniam i m ie jsco w e
go k le ru .
C ZE C H O S Ł O W A C JA .
N ie licząc z w a rte j 200.000 masy P o la k ó w na Śląsku C ieszyńskim , P o lo n ia osiadła na M o ra w a c h i w Cze
chach oraz na S piżu i O ra w ie lic z y około 60.000.
E le m e n t to ro b o tn iczy, w w iększości zorg a n izo w a n y i u św ia d o m io n y. N ie ste ty, ja k do tą d P o la k o m na Z a o lz iu źle się d z ie je i b y n a jm n ie j n ie w id a ć d o b ry c h chęci ze s tro n y C zechosłow acji do dem okratycznego ic h tra k to w a n ia . W sze lkie zaś w y s iłk i ze s tro n y p o l
s k ie j, zm ierzające do p rzyja zn e g o u re g u lo w a n ia p ro b le m u Zaolzia, ja k dotąd, n ie d a ły p o z y ty w n y c h w y
n ik ó w . R U M U N IA .
N a 90.000 P o lo n ię w R u m u n ii skła d a ją się p rze w a żnie ro ln ic y i d ro b n i rz e m ie ś ln ic y , o s ia d li na B u k o w in ie i B esarabii. Los P o la k ó w w R u m u n ii przed w o jn ą n ie b y ł je d n a k godnym pozazdroszczenia. M i
m o sto su n kó w p rz y ja z n y c h obu państw , prześlado
w a n ia w y w o ła n e szo w in izm e m w ła d z lo k a ln y c h da
w a ły się srodze odczuwać ta m te jsze j P o lo n ii.
N a jw ię k s z ą o rganizacją polską b y ł ta m Z w ią z e k S tow arzyszeń P o ls k ic h w C zerm ow cach, o b e jm u ją cy 15 ró ż n y c h stow arzyszeń. O p ie kę zaś nad p o ls k im s z k o ln ic tw e m s p ra w o w a ł Z w ią z e k S zko ln y, k tó r y u trz y m y w a ł szereg szkół.
L IT W A , Ł O T W A , E S T O N IA .
W c ię ż k ic h ró w n ie ż w a ru n k a c h ż y li przed w o jn ą - P o la cy w państw ach b a łty c k ic h . 200.000 masie P o la
k ó w , prze w a żn ie d ro b n y c h ro ln ik ó w , na L itw ie da w a ły się srodze w e zn a k i nieustające s zyka n y i p rze śladow ania b iu ro k ra c ji lite w s k ie j.
N ie le p ie j p o w o d ziło się pod ty m w zględem i 70.000 P o lo n ii w Ł o tw ie . R odacy nasi w Ł o tw ie to ro ln ic y , rze m ie śln icy, ro b o tn ic y i p ra c o w n ic y p rze m y s ło w i. Naczelną o rg a n iza cją polską b y ł Z w ią z e k P o la k ó w na Ł o tw ie , k tó r y posiadał 2.600 członków , 29 sz k ó ł pow szechnych i 3 średnie. N a prasę s k ła d a ły się 1 d z ie n n ik i 3 czasopisma.
9
W E s to n ii i F in la n d ii pozostało jeszcze sprzed ta m te j w o jn y nieco ro b o tn ik ó w i tro ch ę in te lig e n c ji, razem oko ło 15.000. W c h w ili obecnej odbyw a się przesiedlanie P o la k ó w z p a ń s tw b a łty c k ic h do P o l
s k i i n ie b aw e m a kcja ta zostanie zakończona, a ty m sa m y m i p ro b le m c a ły z lik w id o w a n y .
J U G O S Ł A W IA .
25.000 g ru p a p o ls k ic h k o lo n is tó w w B ośni o s ie d liła się ta m w la ta ch 1890 do 1910 w ch a ra kte rze osadni
k ó w ro ln y c h . Jest to g ru p a zam knięta, podobnie ja k P o lo n ia w D a n ii. Życie p o lskie słabo ro z w in ię te . Ca
ła ta g ru p a p o ls k ic h k o lo n is tó w w raca obecnie do P o ls k i i osiedla się ró w n ie ż na D o ln y m Śląsku, do
kąd liczne tra n s p o rty ju ż nadeszły.
N a zakończenie tego k ró tk ie g o i pobieżnego p rze g lą d u n ależy w spom nieć o 15.000 P o lo n ii w s to lic y W ęgier, Budapeszcie, podlegającej s iln y m p rą d o m a s y m ila c y jn y m , o 5 tysięcznej g ru p ie P o la k ó w (przed w o je n n y c h ) w A n g lii, 2 tys. g ru p ie w S z w a jc a rii, 1 tys. w I t a li i oraz T u rc ji.
W ró ż n y c h epokach czasu, różne b y ły zdania, za
leżnie od k o n iu n k tu ry , na te m a t k o rz y ś c i i s tra t, ja k ie ze sobą p rz y n o s i e m ig ra c ja dla K ra ju . N a jp o p u la rn ie js z ą je d n a k , gdyż n ie w ą tp liw ie n a jb liższą p ra w
Inż. S. Szymborski
Ł J Ś C I E
Żądza zniszczenia, która opanowała okupan
ta w obLczu klęsk , dotknęła bolesn e ujście Wisły. Bogate miasto Gdańsk pogrzebało w gru
zach i zgliszczach liczne drcbne, średnie i duże warsztaty przemysłu pomocniczego, który za
pewniał rozwój portu i obsługę statków mor- skch, składy, magazyny, b u ra handlowe j do
statnio- urządzone mieszkania prywatne gdań
szczan.
Miasto Gdańsk pracowało ściśle z portem, każda- ul ca i każdy n ecmal dom związane były naćmi żywotnych nteres-ów z ruchem statków w po-* Ci e, z techn ką przeładunku, z towtarem, który miał się znaleźć w lukach okrętu, lub z za morza przywieziony, miał być rękami gdań
szczan przerobiony, lub przenieś orny wprost do cdb.orcy.
Mimo trudnej politycznej sytuacji’, spowodo
wanej bezsensowną walką konkurencyjną z Gdynią i nieufnym traktowaniem swego go
spodarczego zaplecza — miasto Gdańsk żyło przecież w dobrobyc e, jak'eg0 zazdrościły mu wszystkie inne miasta port3we Bałtyku. A prze
cież miało ono swoje kryzysy, wykonywało ko
sztowne manewry dump ngowe, wreszcie prze
żywało wyraźne cofanie się obrotów przeładun
ków w stosunku do Gdytni.
Tajemnicze źródła energi, pozwalającej spo
kojnie przetrwać krytyczne maimenty miasta, tk w iły w niewielkim, ale mezmiernie charakte
rystycznym teranie, w magicznej doi nie Delty Wiślanej o dźwięcznej nazwie Ż u ł a w y . Teren ten był dla Gdańska naturalnym żywicielem wysokiej klasy, dostarczał cennej glinki do
7 0
dy, b y ła jiuż przed w o jn ą o p in ia , uw ażająca e m ig ra cję je d y n ie ja k o ,,m a lu m necessarium “ . G odnym zaś u b o le w a n ia b y ł nie ty le sam w y ja z d P o la k ó w na obczyznę za chłebem , je ż e li z m n ie js z a ł on biedę w k ra ju , ale raczej stan gospodarstwa k ra jo w e g o , k tó r y d z ie s ią tk i tysię cy rą k ro-boczych c z y n ił w P o l
sce zb yte czn ym i.
O ile w ię c ju ż prze d w o jn ą e m ig ra cja w ogóle, a e m ig ra c ja k o n ty n e n ta ln a szczególnie uw ażana b y ła je d y n ie ja k o „ko n ie czn e z ło “ , to w dzisiejszej naszej n o w e j rze czyw isto ści to le ro w a n ie je j n a d a l b y ło b y zbrodnią. O fia rn a i bezinteresow na m iło ś ć w ychodź- tw a d la P o ls k i, jego p o te n c ja ł oraz jego zasoby m o ra ln e i m a te ria ln e w in n y w sp ó łd zia ła ć p rz y odbudo
w ie O jczyzny.
W g łę b o k im z ro z u m ie n iu te j p ra w d y , Rząd Jedno śc: N a ro d o w e j słusznie u c z y n ił rzucając hasło p o w ro tu w ych o d źtw a do P o ls k i. Z szansy te j sko rzystać po
w in n o przede w s z y s tk im w ych o d źtw o europejskie, k tó re g o w a ru n k i ekonom iczne zawsze w ie le pozosta
w ia ły do życzenia, s tw a rza ją c p rz y k rą niepew ność ju tr a dla polskiego e m ig ra n ta i narażając go n ie je d n o k ro tn ie na złe, b y n a jm n ie j n ie d e m o kra tyczn e tra k to w a n ie i w szelkiego ro d z a ju upokorzenia,
W t S Ł Y
wyro-bu artystycznej ceramiki i m ajoliki, stwo
rz y ł ogrodow-nictwo na wysok'-m poz omie. Żu
ławom warto poświęć ć chwilę uwagi.
ROK 1300.
Leży przed mami mapa „Weichseldelta um das J-ahr 1300“ , .cipracowana przez H. Bertrama.
Dokument h storycznej wagi, gdyż odsłania nam dawną nazwę miasta G d a ń s k , podając, że dziś nazywa się cno D a n z i g . Rzeka ma nazwę W y s 1 a. Szereg miejsco
wości ma brzmienie słowiańska, podane lojal
nie przez autora.
Mapa ta, obok wartości etymologicznej, po
siada- -równie cenne ma te ra ły dla -człow eka in teresującego- się historią W sły, w jej mało zna
nym dotychczas, .niedostępnym odcinku ujścia w merze.
Wisła i Nogat odprowadzały ¡mn)ejw:ęcej równe ilości wody do morza. Nogat n e czynił tego bezpośrednio, lecz 1-cznymi odnogami za
silał jezioro Drużno, oznaczone na map- e nazwą D r u s i n, niemieckie D r a u s e n, które zajmowało- ccnajmniej 20-krotną powierzchnię dzisiejszego jeziora, -oraz Zalew Świeży, który także wyglądał wówczas inaczej. Otóż wody Zalewu zajmowały obszar znacznie na zachód wysuń-ęty, zbliżając się nieomal bezpośrednio do koryta Wisły, na wysokości dz si-ejszych Ło
żysk, mem. Einlage. Drugim szczegółem nie
zmiernie interesującym, z uwa-gi n,a dzisiejszą sytuację m asta Elbląga, jest wyraźny dowód istnienia przed w ekam i s z t u c z n e g o p r z e k o p u Mierzej Wiślanej na wysokości dzisiejszej wioski Vogelsang, dają-cego wyjście
w morze z Zalewu Świeżego, czyli połączenie Elbląga z morzem, iz' pom nięc etm Piławy.
W sła, po oddaniu części wód Nagatciwi, bie
gła dzisiejszym korytem na północ, wśród wysp, odsypisk i zakoli zbl zając się do morza na od
ległość około 2 km., poczym, napotykając przed samym morzem wzniesień'e tero o >u c ągnące się od Gdańska po Piławę — rozdzielała, się na dwa ramona, prostopadłe do dotychczasowego, kie
runku i jednym wprost na wschód płynęła do pobl skego Zalewu Świeżego, drugm w prze- c'wnym kierunku, na zachód, równolegle do brzegu morskego. W niewielkiej od mrlrza od
ległości płynęła oina ku Gdańsków5, kierując się stąd na północ, ku dziś ejszemu wyjściu w morze.
Duży obszar na połudn‘i>ciwy-wschód od miasta na przestrzeni od Gdańska aż po Wisłę, zajmu
je woda.
Z większych rmast znajdują się na map'e:
Gdańsk, Tczew (Dersowe), Malbork i Elbląg.
Wody maną typowy charakter nieureguliwia- nych, kapryśnych, utrudn ających człowiekowi życie.
SZTUCZNE OSUSZENIE DOLINY
Historia walk; człowieka o ujarzmi enie Delty Wiślanej i uporządkcwianie stosunków wodnych s ęga bardzo dawnych czasów. Na wspomnianej mapie, przedstawiającej ujście Wisły w r. 1300, są ślady tamy, lub grcbh, długiej na 15 km.
i biegnącej przez obszar zalany w pobliżu Gdań
ska. ŻAiudnym wys. łk :em całego szeregu po
koleń d /konano diz eła osuszeni a Delty Wiślanej.
Mamy w tym wypadku do czynienia z osusze
ni em d e p r e s j i , tj. terenu, który jest po
łożony n żej niż pomicm morza i t0 cid k'lku centymetrów do 2 metrów różnicy poziomów.
C- ły zalany teren poc ęto s ecią grobli i rowów, a wodę prz.ep mapowano do wyższego zwierma- dła W sły i Noigatu, uzyskując tereny pod upra
wę i osadn ctwo. Tereny te stały się wkrótce bardzo żyzne, gdyż stosunki wodke w glebie być dowolnie regulowane przez zmianę intensywności pompowania. Są to sławne dziś Żuławy. Tereny Żuław depresyjne, a więc znajdujące sę poniżej poziomu morza, zajmują
obszar:
na zachód od Wisły — 9500 ha, między Wisłą i Nogatem — 16500 ha, na wschód od Nogatu — 26500 ha.
Tworzą one wraz z przyległymi obszarami Delty W-ślanej kolejno: Ż u ł a w y G d a ń s k i e o łącznej powierzchni 35.000 ha, Ż u ł a w y W i e l k i e w widłach Wisły i Ncgatu o pow. 70.000 ha, wreszcie Ż u ł a w y E l b l ą s k i e na wschód no Nogatu, niewiele mmej- sze od Wielkich, bo zajmujące o k ł o 67.000 ha.
Równolegle z pracą csuszen a Żuław uregu
lowano koryto W.sły, poobcinano szereg zby
tecznych odgałęź eń, przede wszystkim wscho- dn ą odnogę W sły, która zasilała Zalew Św eży, wobec czego Wisła cfdprowadzała całą swoją wodę na Gdańsk i do ujścia przez dz:s ejszy Newy Port i Westerplatte. Gdańsk leżał więc nad płynącą wartkim prądem rzeką. Ale nagle prąd ustał po z tmle 1940 r.; kiedy na wysokości
dz;siejszych Górek Zachodn ch (Westl. Neu- fahr) zrób ł się potężny zator lodowy i Wisła wyrwała sobie nowe ujście w morze, pon żej miejscowości Bąsak, m ędzy Górkami Wschod
nim i i Zachodnimi.
Zarząd Wisły, nauczony przykrym doświad
czeniem, postanowił uchroń ć s ę na przyszłość od podobnych niespodzianek i w kilka lat po katastrofie, przystąp ł do stworzenia sztucznego koryta, .odprowadzającego W słę w bezp:ecz- nym m ejscu w morze. W tym celu przedłużono lekkim lukiem koryto Wisły od Łożysk (Ein- lagen), a północ, zamykając dotychczas;we ko
ryto Wisły w tym miejscu śluzą komorową. Od tej chwili W sła od Łożysk, .aż p0 ujście w Gdań sku nosi nazwę „W.sły Martwej“ , lub słuszniej
„Leniw ki“ .
INSTALACJA S IŁY D LA O DW ODNIENIA ŻUŁAW
Żuławy Gdańskie otrzymały 41 pomp na ogól
ną moc za nstalcwaną 1315 KM, Wielkie otrzy
mały 42 pompy, ma ogólną moc 1820 KM, wresz
cie EIbląsk'e 61 pomp — 1520 KM. Pompy te idą przeważne emerg ą elektryczną, którą czer- p ą z elektrowni okręgu pomorskiego i mazur
skiego'.
ROK 1945.
Część armii nermeckiej, złożona przeważne z oddziałów SS, zbiegów i jeńców A rm ii Czer
wonej, oraz Ukra ńców (t. zw. WŁsowcy), od
cięta została na Żuławach Gdańskich i W ielk ch od możliwości odwrotu. N e mogąc liczyć na żadną łaskę u zwycięzców, grupa ta postanowiła n e poddawać si ę, lecz trwać do końca w ;jny, w bezp ecznym schronieniu. W tym celu po
mszczono znaczną ilość pomp, zalewając wokół wielk e obszary, pozrywano przewody,^ zasilają
ce w prąd, usunięto nawet słupy, dźwigające sieć elektryczną w poW.etrzu.
Skutek jest taki, że dzisiejsze Żuławy wróć ły do stanu z1 roku 1300.
Prace nad odnowieniem pomp i doprowadże- mem prądu, zostały podjęte i postępują na
przód. Prcgram prac przewiduje, że do końca 1946 r. wszystkie pompy będą mogły rozpocząć na nowo pracę, a wtedy po trzech m.esiącach Żuławy mogą być znowu osuszone.
U
C Z E Ś Ć B O H A T E R O M W E S T E R P L A T T E
O
N-IA 1 września 1939 r. strzał z pancernika „Schleswig- Holstein“ rozpoczął akcję zbrojną przeciw Rzeczpospolitej. „Gość“ Wolnego Miasta Gdańska, pancernik Trzeciej Rzeszy rozpoczął tę wojnę bez wypowiedzenia. Stusiedemdzie- sięciu pięciu żołnierzy i pięciu ofice
rów, których całe uzbrojenie składa
ło się z kilku karabinów maszyno
wych i jednego działka, stawiło czo
ło nawale germańskiej, atakującej z lądu, :z morza i z powietrza. Wy
trw a li siedem dni i siedem nocy. Pod
dali się po wystrzeleniu ostatnich nabojów. Niemcy wydobyli ich spod gruzów fortu w dniu 7 września, gdy zamilkły już strzały obrońców, gdy przy życiu pozostała je.
dynie mała garstka ran
nych, wyczerpanych bez
nadziejną walką, ale peł
nych wiary, że sztandar, na którym wypisane było Z w y c i ę s t w o nie padł w tej walce, bo pod
nieśli go inni obrońcy na wszystkich polach bitew
nych, walcząc aż do chwi
li ostatecznego upadku h i
tlerowskiej Hydry.
Komandor ppor. Dąbrowski zastępca do
wódcy Westerplatte w 1939 r., obecnie do
wódca Kadry Marynarki Wojennej.
Bandera Rady Narodowej Gdańska.
Obrońcy Westerplatte biorą udział w uro
czystościach „świętomorskich“, zorganizo
wanych przez Ligę Morską.
M L /A Z W A , której brzmienie stało
• się symbolem bohaterstwa.
N a z w a , która przeszła do hi
storii oręża polskiego, zapisując w niej złotymi zgłoskami nazwiska bohaterów-szaleńców, stawiających czoło przewadze oręża i techniki wo
jennej, bohaterów, którzy wykonali rozkaz do ostatka, przeciwstawiając się przemocy hitlerowskiego żołdac- . twa w imię wiary żołnierskiej, ginąc z imieniem tej co „Nie zginęła“ na ustach.
Obok obrońców Poczty Gdańskiej, którym odmówiono nawet praw kom
batanckich, obok obrońców Helu, żołnierze Westerplatte przeszli do h i
storii nie jako straceńcy, ale jako symbol wiary w zwycię
stwo sprawiedliwości dzie
jowej
Odrodzona Ojczyzna, Polska Demokratyczna, nie zapomniała swych sy
nów. Dzień ich śmierci jest dniem chwały. W ro
ku obecnym uczcili przed
stawiciele władz najwyż
szych. z Marszałkiem Ży
mierskim na czele, oddając hołd bohaterom Wester
platte.
Marszałek Rola-Żymierski w rozmowie z admirałem Mohuczym po złożeniu wień
ca na grobie bohaterów.
Tabhca pamiątkowa na mogile obrońców Westerplatte.
Obrońcy Westerplatte w pochodzie ,yświęto- morskim“ w Gdyni.