N r 2 LUTY WARSZAWA 1947
<&*
Fot, Film Polski
IO - #f ~ 1920
W O J E I M E J
S A L U T !
Marynarze polscy w czasie wy
kładu teoretycznego na pokła dzie trawlera.
♦ ♦ *
Marynarze Radzieccy w gości
nie u swych kolegów polskich.
* *
Młody instruktor Floty Ra
dzieckiej objaśnia marynarzom
polskim działanie urządzeń
technicznych na jego okręcie.
/ W « r # “ ó e f B * & w . & t a r z . ą g y n a ! ł
Rek 1947 rozpoczęliśmy rozładowaniem na
piętej atmosfery pcl.tycznej w całym kraju.
Wy bo. y do Sejmu Us awodawczego, w dniu 19 stycznia, przeprowadzone zgodnie z ordynacją wyborczą, wzbudziły wieik.e zainteresowań e wewnątrz i naiewrątrz, jako akt olbrzymiej don osłości dla Państwa.
W kampan i przedwyborczej zarysowały się dwie biegunowo przeć wr.e koncepcje politycz
ne: pierwszą reprezentował Blok Stronnictw Demokratycznych, idący do urny ze Związkami Zawodowymi, Samopomocą Chłopską, organi
zacjami społecznymi, d:,.ugą nieoficjalny blok opozycj'.
Blok Demokratyczny miał na swym koncie dorobek dwuletniej pracy dla Państwa w po
staci: dźwignięcia kraju z ruin, wprowadzenia reformy rolnej, upaństwow:on'a kluczowych gałęzi przemysłu, uporządkowania stosunków wewnętrznych administracyjnych, zagospoda
rowania Ziem Zachodnich i Wybrzeża, uprzy
stępnienia nauki j wiedzy najszerszym masom.
W polityce zagranicznej Blok jasno i wyra
źnie sp-ecyzował stosunek do wschodn ego są
siada, jako gwarana naszych granic zachodnich, do bratnich narodów słowiańsk ch, jak też sto
sunek do nowych Niemiec, do podżegaczy wo
jennych i obrońców faszyzmu.
Blok wskazał narodowi drogę odbudowy kra
ju, perspektywy dobrobytu po przeprowadze
niu trzyletniego ¡planu gospodarczego, widoki po, koju budowanego na trwałych stosunkach z na
rodami, miłującymi pokój.
Każdy ob ektywnie myślący obywa' el musiał przyznać, ;ż Blok Demokratyczny ma piog^am jasny, realny, trzeźwy i uczciwy.
Nieoficjalny blok opozycj zgrupował przeci
wników dokonanych reform społeczno-gospo
darczych, zwolenników dawnych regime‘ów.
A choć posiadał luiynę prowadzenia wyborów, przegrał kampanię wyborczą. Gdzie leży przy
czyna przeg-anej?
Przyczyną klęski opozycji była jej bezprogra
mowość. Negacja nie wystarcza za program.
Gromada malkontentów, wsteczników, z-w e- dzo.ych, r.ie stanowi monolitu poetycznego, ar.i nie jest blok em ideowym. Skupienie tych warstw pod sztandarami PSL n e przyniosło zaszczytu temu stronnictwu, a naraziło je na klęskę wyborczą. Naród odżegnał się od bezpro- gramowej opozycji, skompromitowanej w do datku procesami podziemia.
Zwycięstwo Bloku Demokratycznego jest do
wodem, że naród pragnie slab.lizać j stosun
ków na gruncie dokonanych reform, chce u- trwalszeia gospodarki, opartej na planie trzy
letnim, akceptuje politykę wewnę rzną i ze
wnętrzną kół demokratycznych, pragnie poko
ju i spokcju, chce Polski suwerennej, n ezależ nej, ale szczęśliwej,. zam:żnej, zbudowanej na zasadach trwałych i stałych.
Liga Morska, której Zarząd Główny w imie
niu członków zadeklarował wspóLą akcję z Blokiem Demokratycznym, wita jego zwycię
stwo z zadowoleniem. Jest ono gwarancją dal
szej intensywnej pracy nad odbudową wybrze
ży, partów, stoczn i całego życia morskiego.
Jest bodźcem do pracy nad realizacją trzylet
niego planu gospodarczego, w którym interesy morza i wybrzeża znalazły właściwy ^ wyraz.
Jest zapewnieniem spokoju dla ludności wy
brzeża i ziem odzyskanych.
Egzystencja narodu morskiego zależy cd pra
cy r.a mo.zu ; dla morza. Blok Demokra yczny dał wyraz trosce o ludność wybrzeża i ludność Z em Zachodnich, o zagadnienia z ich przyszło
ścią związane. To też należy podkreślić z uzna
niem fakt, że właśnie ludność ziem odzyska
nych i ludność wybrzeża dała dowód zaufania rządowi Jedności Narodowej i Blokowi Stron
nictw Demokratycznych, głosując na trójkę.
I to jest bodaj najw ększy sukces Bloku De
mokratycznego i najlepszy sprawdzian, że kro
czymy po właściwej drodze do lepszego ju t a, do potęgi na morzu, do P o 1 s k i M o r s k i e j .
Stanisław K irylu k
3
t
1 0 - 1 1 - 1 9 2 0
Ś W I Ę T O M A K Y ¡V A K K ! W O J E I V ¡V E J
Był czas, gdy Polska była w.ęi^szą potęgą niż Anglia... B yi również czas, gdy Polska wfadała brzegiem morskim, liczącym 1400 kilometrów.
Ale potem nastał i tak; czas, gdy Polska jako pańsiwo suwerenne zniknęła z mapy Europy, a jedną z głównych tego stanu przyczyn było właśnie to, iż n e umiała ustrzec swego wybrze
ża morskiego, zachować swej bramy, wiodącej w świat, utrzymać dróg, wiążących ją z zaprzy- jaźn.onymi krajami, gdy w najbliższym jej są
siedztwie znaleźli się już tylko wrogowie.
Aż wreszcie po latach politycznego niebytu zaświtał dzień wolności, a wkrótce po nim inny radosny i epokowy dla współczesnej Polski dzień: 10 lutego 1920 roku.
Dnia tego kawaleria wskrzeszonego wojska polskiego dotarła do morza, wjechała w jego poszumem swobody śp ewające fale — a z tw ar
dej, utrudzonej bojami o niepodległość dłoni żołnierza polskiego padł w toń szarego Bałtyku złoty pierścień — symbol po w eczne czasy trwać mających zaślubin Polski z morzem.
Polski sen o morzu — sen Władysławów, So- b eskich, Batorych, Weyherów, Lanckorońskich, Arciszewskich i innych rozumnych a śmiałych synów tej z.emi — ziścił się. Polska władała w y
brzeżem, Polska oddychała morzem!...
Ale wróg — wróg odwieczny i zaciekły, nie mógł jej na to oddychanie morzem — a więc wolnością, a w ęc bogactwem, a więc potęgą — pozwol-ć.
Wszak Bismarck, ów prorok zbójeckiej zgrai germańskiej, powiedział, że silna Polska — to śmierć Prusom, a silne Prusy — to Polsce śmeić.
Wierny wykonawca Bismarkowskiej woli, wódz Trzeciej Rzeszy, „nadczłowiek“ X X wie
ku, Adolf Hitler, skazał więc Polskę na śm erć i wyznaczył datę wykonania wyroku: 1 wrze
śnia 1939.
Pancerne mrowie nowoczesnego krzyżactwa runęło zbrojnie na wolne ziemie Polski, niosąc
— zda s.ę, nieuchronną tym razem — zagładę.
Barbarzyński potop zalał ziemie Rzeczypospo
litej; padła niezłomna stolica, pod gradem że
laza i ogn.a z lądu, morza i powietrza załamały się bohaterskie reduty wolności — Hel i We
sterplatte.
Z potężnych, stalowych kleszczy wyrwała się jedynie część polskiej flo ty wojennej i handlo
wej, aby głosić światu, że jeszcze Polska nie zginęła.
Polska flota — perwsza ze sprzymierzonych
— staje u boku Anglii. Jej okręty walczą pod Narwikiem i Dunk erką, bronią wybrzeży an
gielskich i Malty. Współdziałają w desantach, pod Dieppe i w Afryce, ochraniają konwoje na morzach i oceanach.
Biorą udział w gigantycznej inwazji konty
nentu europejskiego.
Mała flota, nie mająca — prócz przed wieka
mi stoczonej zwycięskiej bitw y pod Oliwą —
J e d n o s tk i flo ty w o je n n e j w G d y n i przekazane przez Z w , R a d zie cki
Fot, Polska Z b ro jn a
U lu ity 1945 r. W a l P o m o rs k i p rze ła m a n y. P o ls k ie s iły z b ro jn e po d o ta rc iu o d n a w ia ją a k t zaślubin.
do m o rza
F e t. F ilm P o lski
bojowych tradyeyj, stwarza tę tradycję, zasłu
guje na wyrazy najwyższego uznania, a nieraz i zachwytu u sprzymierzonych, nakazuje re
spekt wrogom. Ta n.ewielka flota w ciągu k lku lat wojny przepłynęła ponad 2 miliony m il mor- sk ch, odbyła 1250 patroli, stoczyła 400 walk z lotnie wem, 174 z okrętami podwodnymi, 40 z flotą nieprzyjaciela .eskortowała 700 konwojów, zadała wiele śm ertelnych ciosów wrogowi, wykonała wiele trudnych, niebezp-ecznych bo
jowych zadań.
Ale za wolność się płaci krw ią i sprzętem.
Flota polska straciła szereg jedostek i 631 ofi
cerów i marynarzy.
Oni to dali Polsce i polskiej floe'e bojową, morską tradycję. Cześć wieczysta ich pam ęci!
Po latach bojów, po najw ększym pożarze świata nadszedł wreszcie upragniony dzień wol
ności. Dzień powrotu do Ojczyzny, do swoich, do domu — a bodaj do jego zgliszcz.
Ale flocie polskiej ta radość nie była jeszcze sądzona. Po latach trudów i bojów czekała ją je
szcze gorycz tułaczką na obczyźnie, gorycz nie- cierpl wa czekania. Flota polska nie wróć ła jeszcze do kraju. Zatrzymała ją siła gier poli
tycznych, potężniejsza od śrób okrętów i tęskno
ty marynarskich serc.
Polskim okrętom, zbroczonym polską krwią za wolność Polski i świata, nie wolno wróć ć do kraju. Pójdą na łom, na służbę u obcych, a nie
które tylko, pozbawione swych zmodernizowa
nych urządzeń, może wrócą do. ojczystych portów.
Ale polska flota się odradza. Acz mel cznie, już prują dzioby polskich jednos ek fale Bał
tyku, już echo ich syren odbija się od zboczy Oksywia, Kamiennej Góry, od gmachów Gdyni, ruin Gdańska, Szczecina, Elbląga, wypłasza du
chy krwawych komturów z gruzów tw erdzy krzyżackiej w Malborgu, nieś e się pogłosiem drugi ego Grunwaldu, hen aż nad Psie Pole!
Ślub z dnia 10 lutego 1920 roku — ślub m iło
ści, wierności, ślub walki niezłomnej został do
chowany.
Nad Bałtykiem — w wietrze wolności — znów dumnie łopoce polska b-ało-czerwona bandera!
W rocznicę pamiętnego ślubu, w dn u święta Marynarki Wojennej, wszystkie serca polskie ślą jej swój serdeczny salut.
Dr. Bronisław Miazgowski
ZJAZD WYBRZ E Ż A
Pod tym rrranem odbywały się w Gdańsku w dniach 5 i 6 stycznia r. b. obrady, zorganizo
wane przez Centralny Urząd Planowania, a po
święcone rekapitulacji wyników, jakie osiągnę
ły wszystkie prawie resorty państwowe i go
spodarcze w pracy dla Wybrzeża i na Wybrzeżu.
Zagadnienie kapitalne stanowiły sprawy, związane z odbudową i zagospodarowaniem Wybrzeża i portów w ramach Narodowego Pla
nu Gospodarczego,
Po przemówieniu Prezesa Centralnego Urzę
du Planowania, ministra Czesława Bobrowskie go i po ukonstytuowaniu Prezydium zjazdu, zabrał głos Minister Żeglugi i Handlu Zagra
nicznego, Stefan Jędrychowski, wygłaszając referat: „Na drodze do Polski Morskiej“ , reasu
mując te es ągnięcia, jakie szczegółowo omaw ali w swych referatach następni z kolei mówcy, a więc:
Dyr. Darski — „Zagadnienie żeglugi i budo
wnictwa okrętowego“ ;
Dyr. Lubecki — „Zagadnienie rybołówstwa morskiego“ ;
Dyr. Różański — „Zagadnienie odbudowy miast“ ;
Dyr. Askanas — „Zagadnienie komunika
cyjne“ .
Podniesienie bandery
O perspektywach gospodarczego rozwoju W y
brzeża mówił następnego dnia Delegat Rządu inż. Eugeniusz Kwiatkowski.
Specjalne komisje opracowywały na swych zebraniach kwestie, związane z zagadnieniami, omawianymi przez referentów. Rezolucje komi- syj przyjęte zostały przez plenum zjazdu.
* * *
Zjazd miał charakter uroczysty. O doniosło
ści jego świadczyła najlepiej obecność Prezy
denta Bolesława Bieruta, wiceprezydenta Szwalbego i premiera Osóbki-Morawskiego. Na
strój panował podniosły. Rezultaty osiągnięć na Wybrzeżu miały niezwykłą wymowę. Dowodzi
ły nie tylko realizacj. zamierzeń, ale przekro
czenia najśmielszych oczekiwań, wychodzących daleko po za plan pracy na Wybrzeżu. Dał temu wyraz Prezydent Bolesław Bierut w swym przemówieniu końcowym, które w zimne mury uczeln, gdańsk ej, gdzie odbywał się zjazd, wniosło nastrój ciepła i serdeczność- Mo
wę tę ze względu na jej niezwykły charakter, tak daleki od suchych przemówień, podajemy in extenso:
Przemówienie Prezydenta B o l e s ł a w a B i e r u t a
„Zdawało się, mimo radości wyzwolenia, że praca, która nas czeka, jest tak wielka, że może jej nie poradzimy. Prace, których wyniki dziś podsumowaliśmy — nie tylko zaprzeczają tego rodzaju wrogim legendom, ale dowodzą, że w dziedzinie gospodarki ogólnonarodowej potra
fim y być wzorem dla innych narodów. Jednym z najważniejszych zadań, które musi zreal zo- wać cały naród polski — jest szerzenie świado
mości, że Polska stać się musi krajem morskim.
W rozwoju Polski, jako kraju morskiego — za
interesowany jest każdy obywatel nie tylko tu w Gdańsku, Gdyni,. Szczec nie czy Elblągu, ale także w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Opolu, Lublinie czy w Rzeszowie. Tu na W y
brzeże powinn śmy choćby raz w roku przy
wieźć każde dziecko polskie, aby nauczyło się patrzeć na morze, na ten wspaniały p ękny ży
wioł, aby się nauczyło kochać morze i poprzez morze—PolskęT Składają^rTasz^wysiłek na wy
konanie planu na odcir.ku morskim i obserwu
jąc jego rezultaty, każdy z nas wczuje się w to>
co czuł niegdyś nasz wielki wieszcz polski M c- kiewicz, kiedy mówił: „Ja kocham cały naród, ogarniam w ramiona wszystko, przeszłe ¡ 'przy
szłe jego pokolenia, chcę go dźwignąć, uszczęśli
wić, chcę mm cały świat zadziwię“ ,
6
O d b u d o w a w ą g b r m o ź a
P olska A d m in is tra c ja M o rska p rze ję ła p o rty r?a„
sze, po u k o ń cze n iu d z ia ła ń 'w ojennych, w stanie sp ro w a d za ją cym ic h zdolność p rz e ła d u n k o w ą , do zera. N a obraz zniszczeń u n ie m o ż liw ia ją c y c h eks
ploatację, z ło ż y ły się: za m in o w a n e w o d y za to k ba
senów i k a n a łó w p o rto w y c h , zniszczone fa lo c h ro n y i nabrzeża, za blokow ane w ra k a m i s ta tk ó w g łó w n e wejścia p o rto w e i w e w n ę trz n e baseny, zdem onto
wane, zatopione urządzenia p rze ła d u n ko w e , spalone m agazyny p o rto w e , zn szczona sieć k o le jo w a , w o d o ciągowa, e le k try c z n a oraz sieć m o rs k ie j s y g n a liz a c ji ś w ie tln e j i a kustycznej. Ze w zg lę d u na znaczenie k o m u n ik a c y jn e , ja k ie p o rty w p ie rw s z y m okresie po
w o je n n y m o d g ry w a ją , p rzystą p io n o do n a ty c h m ia s to wego u ru c h o m ie n ia ich.
Do końca 1945 r. oddano do u ż y tk u w G dańsku m a . gazynów o p o w ie rz c h n i s k ła d o w e j 13 tys. m k w ., w G d y n i ca 65 m. k w ., u ru c h o m io n o w G d y n i 22 d ź w ig i, w G dańsku 19, przeprow adzono częściowo in s ta la c ję e le k try c z n ą i w odociągow ą w obu portach, usunięto n a jb a rd z ie j przeszkadzające w ra k i, o tw a rto w ejście do p o rtu w G d y n i, ro zm in o w a n o fa rw a te ry i część basenów p o rto w y c h . O dbudow ano w ie le b u d y n k ó w m ieszkalnych. U ru c h o m io n o k o m u n ik a c ję m ię d zym ia sto w ą : ponad 17 km . lin i tra m w a jo w y c h , oko ło 33 k m . l in i i autobusow ych. O dbudow ano szko l, n ic tw o , dając możność p o b ie ra n ia n a u k i 130 tysięcom m łodzieży.
P o rty zostały uruch o m io n e . Do końca 1945 r. p rze łado w a n o 917,4 tys. ton, p rz y ję to około 200 ty s . ton to w a ró w U N R R A , w y w ie z io n o ponad 500 tys. ton w ęgla.
P o m im o tru d n o ści, na ja k ie n a p o tyka n o w 1946 r . t prow adzono d a le j pracę o d budow y. R e z u lta ty do końca listo p a da 1946 r . są następujące:
W p o rta ch oddano do u ż y tk u nabrzeży— w G d y n i 4.108 m b, w G dańsku 7.580 m b, m agazynów w G d y n i ponad 122 tys. m . k w ., w G dańsku około 43 tys. m . k w ., d źw ig ó w c zyn n ych w G d y n i 30, w G d ańsku 28, to ró w k o le jo w y c h w G d y n i 222 km ., w G dańsku 230 km ., w y re m o n to w a n o s eci e le k try c z n e j w G d y n i 15,5 km ., w G dańsku ca 8 km ., l i n i i w odociągow ych w G d y n i 18 km ., w G dańsku 7 k m . U su n ię to 74 w ra k i, odbudow ano 3 m o s ty i 3 w ia d u k ty , n a p ra w io n o niezbędne d ro g i i d o ja zdy do p o rtó w , odbudow ano d w a e le w a to ry zbożowe o pojem ności łącznej ca 20 tys. to n oraz zb o r n ik i na p a liw o p ły n n e pojem ność, ponad 100 tys. m . sześć.
S tw orzono p rze d się b io rstw o k o m u n ik a c y jn e pod nazw ą M . Z. K . G. G.. W c h w ili obecnej je s t czyn n ych p ra w ie 50 km . l i n i i tra m w a jo w y c h , o b słu g iw a n ych przez 40 w ozów , 60 k m . l i n i i autobusow ych, na k tó ry c h k u rs u ją 43 w ozy, p ra w ie 56 k m . d ró g w o d n ych, o b s łu g iw a n y c h 7 s ta tk a m i i p ro m a m i oraz 14,5 k m . l in i i tro lle y b u s o w y c h , na k tó r y c h k rą ż y 11 w ozów .
-ęy z w ią z k u ze w zro ste m lic z b y m ieszkańców p ro . wadzono prace re m o n to w o -b u d o w la n e m ieszkań, od
d a ją c do u ż y tk u w o m a w ia n y m okresie ponad 7.000 izb m ie szka ln ych W m ia rę pow iększania się ta b o ry
ryb a ckie g o w z ra s ta ją p o ło w y r y b m o rs k ic h , osiąga
ją c w listo p a dzie ca 2,4 m il. kg., w a rto ś c i o ko ło 93 m il. zł.
O gółem w 11 m iesiącach 1946 ro k u z ło w io n o 21,2 m il. kg . ry b , w a rto ś c i ponad 506 m il. zł.
D opro w a d zo n o do m ieszkań gaz, w odę i św ia tło , a e le k tro w n ie re jo n u S łupska, Gdańska, G d y n i i Tczewa s ta w ia ją do d y s p o z y c ji ponad 40 tys. K W . W o d b u d o w a n ych szkołach uczy się około 150 tys.
m łodzieży szkół pow szechnych i śre d n ic h oraz ponad 5.000 m ło d zie ży szkó ł wyższych.
W je denastu m iesiącach 1946 r. p rzeładow ano w p o rta c h d e lty W is ły 7.203,2 tys. ton. do końca ro k u p rz e ła d u je się p ra w ie 8 m il. ton, a ty m sam ym p la n rzą d o w y, z a kre śla ją cy p rz e ła d u n e k na ro k 1946 c y frą 7 m il. ton, znacznie zostanie p rzekroczony. Od c h w ili u ru c h o m ie n ia p o rtó w do końca listopada r. b., t. j . w ciągu 18 m iesięcy p ra cy w y w ie z o n o 4.843,8 tys. to n węgla, t. j. ca 95% ogólnego w y w o z u .
W p rzyw o zie n a jw a żn ie jszą pozycję s ta n o w i p rz y . w óz to w a ró w w ram ach dostaw U N R R A , w y ra ż a ją cy się c y frą 1.692,8 tys. ton, co s ta n o w i zgórą 56%.
W o m a w ia n ych 18 m iesiącach w eszło do p o rtó w na szych ponad 5.000 s ta tk ó w , re p re z e n tu ją c y c h 17 bander, a m ia n o w ic ie : szwedzką, fiń s k ą , a m e ry k a ń ską, angielską, norw eską, duńską, k a n a d y js k ą , a lia n c k ą C, holenderską, fra n cu ską , grecką, b e lg ijską , b u łg a rską , sow iecką, polską, irla n d z k ą j panamską,
P R Z E M Y S Ł W Y B R Z E Ż A
Zniszczony pow ażnie p rz e m y s ł W ybrzeża p o w o li d źw ig a się i o d b u d o w u je .
N a jp o w a ż n ie js z y m p rze d się b io rstw e m p rze m ysło w y m i nieodłącznie zw ią za n ym z m orzem je s t Z je d noczenie S toczni P olskich, k tó re posiada 6 z a kła d ów p ro d u k c ji. W g ru d n iu 1945 r. Z. S. P. z a tru d n ało 4.683 p ra c o w n ik ó w , w m a rc u 1946 r. — 5.147, w czerw cu 6.281, w e w rz e ś n iu 7.010, zaś w d n iu 30.11 b. r. — 7.377 p ra c o w n ik ó w .
Z. S. P. p ro w a d z i in te n s y w n e p rz y g o to w a n ia do w y k o n a n ia 14 s ta tk ó w , zam ó w io n ych przez T o w a rz y
stw o G d y n ia — A m e ry k a L in ie Żeglugow e (G. A . L .).
W listo p a dzie n o tu je m y dalszy w z ro s t p r o d u k c ji a m ia n o w ic ie : ilość p rze p ra cow a n ych ro b /g o d z in w z ro s ła o 153.525 ( w p o ró w n a n iu z m iesiącem po
p rz e d n im ). O gółem sko rzysta ło z usłu g S toczni P o l
skich 69 s ta tk ó w , z czego 9 zagranicznych.
O gólna w a rto ś ć p ro d u k c ji S toczni P o ls k ic h w y n io sła 91.775.862 z ło ty c h ( w p a ź d z ie rn ik u 63.057.779 zł.), D la zobrazow ania p rz e m y s łu stoczniow ego w Pol- sce n ie można pom inąć szeroko rozrzu co n ych na prze
strz e ń ' całego W ybrzeża stoczni ry b a c k ic h , będących w a d m in is tra c ji M o rskie g o In s ty tu tu R ybackiego.
Stocznie te z a tru d n ia ją o ko ło 1.200 p ra c o w n ik ó w , tru d n ią się b u d o w ą i re m o n te m k u tr ó w | ło d z i ty *
backięfe .
W programie prac stoczni rybackich w najbliższej przyszłości * 4 przewidziane, obok budowy i rem on.
tu statków rybackich i wydobywania zatopionych statków na Pomorzu Zachodnim, także i roboty zw ią
zane z odbudową i budową chłodni i fa b ry k lodu w Łebie, Postominie, Derłow ie, Kołobrzegu j Szcze
cinie.
Przem ysł m etalow y na terenie W ybrzeża o zna
czeń u ogólno.państwowym, podległy Delegaturze Centralnego Zarządu Przemysłu Metalowego w Gdańsku, obejmujący swym zasięgiem teryto rialnym woj. Gdańskie i Mazurskie, zatrudnia w swych za.
kładach łącznie 1,330 pracowników. Ogólna wartość produkcji w miesiącu listopadzie wynosiła 8 m il. zł.
Gdańaka Fabryka O brabiarek, dawn. Thiim eke w Gdańsku. W produkcji znajduje się seria w iertarek i w yrów niarek. W przygotowaniu produkcja p ił u n L wersainych. Zatrudnienie 135. Produkcja 400 tys. zł.
W ytw órnia Opakowań Blaszanych dawniej IB W i F abryka Lam p i R eflektorów , dawniej Daimon w Gdańsku. F a b ry k i te pracują obecnie pod jednym kierow nictw em . Produkcja puszek lakierowanych na
dal nie wychodzi ze stadium partii dorywczych (b rak la k ie ru ). Ogółem wyprodukowano 140.000 puszek la
kierowanych, ok. 30.000 puszek rybnych oraz ok.
140.000 drobnych przedmiotów. Produkcja latarek elektrycznych utrzym uje się na dotychczasowym po
ziomie ok. 20.000 szt. na miesiąc. Ogółem zatrudnię, nie połączonych fab ryk wynosi 383 osób. Wartość produkcji ok. 2.300.000.
¿¡»'kłttdy i"T2emysłowo, der^iu. Sueue w O liw ii Produkcja wózków torowych dla M in. K om unikacji uległa pewnemu zmniejszeniu. Odpowiednio wzrosło wykonanie w dziale robót ręcznych. Zatrudnienie 111.
Produkcja 2.1 0 0 .0 0 0 zł.
F a b iy k a A parató w i K otłów , dawn. Neubacker w Gdańsku. — Zatrudnienie około 60. Produkcja 260.000 zł.
F abryka W yrobów Metalowych, dawn. Z illg it i Lem ke w Elblągu. Prace produkcyjne postępują nor.
malnie. F abryka przygotowuje się do rozbudowy.
Przystąpiono do zorganizowama szkoły fabrycznej.
Zatrudnienie 230. Produkcja 2.2 0 0 .0 0 0 zł.
Odlewnia i F abryka Maszyn, dawn. Fest w Reszlu.
Prace produkcyjne obejmują zakres dotychczasowy, t. j. sieczkarnie i kieraty. Poza tym w zakresie prac inwestycyjnych w ykonuje się rem ont obrabiarek.
Zatrudnienie 67. Produkcja 640.000 zł.
F abryka Gazomierzy, dawn. A rkona w Tczewie.
F abryka otrzym ała poważny przydział maszyn. Na ogólną lość 164 potrzebnych maszyn, fabryka posia.
da ju ż 8 8. D zia ł prac jest ju ż nieomal kompletny.
Poważne b ra k i w ykazuje dział automatów, rew olw e- rów ek i maszyn, stanowiących wyposażenie narzę.
dziowni. Wobec uzgodnienia spraw spornych ze Spo.
łem, należy oczekiwać uwolnienia hal, zajętych do.
tychczas przez magazyny tej instytucji. W przygoto
w aniu produkcja lam p portowych. Zatrudnień e 87.
F abryka Maszyn Taboru i Sprzętu Kolejowego, dawn. Schichau w Elblągu. Prace przy odbudowie
Po przejściu huraganu wojennego przez miasta wybrzeżu
a
rot Film Poisk>
h a li 16 postępują. W obec doprow a d ze n ia p ro w iz o rycznego ka b la , m o ż liw e je s t rozpoczęcie p ra c p ro d u k c y jn y c h . F albryka o trzym a ć m a zam ó w ie n ie na 200 sztuk b u d e k i p o p ie ln ik ó w , w a rto ś c i ok. 58 m il.
zł. Z a tru d n ie n ie 297.
P om orska F a b ry k a lu n S ta lo w ych , d a w n . Schroe
de r w Gdańsku. F a b ry k a p row adź; n sd a l re m o n t po.
mieszczeń i urządzeń. W ram ach zapow iedzianych p a r t ii surow ca nadeszło 15 t. k o n o p i i 4 t. d ru tu . Rozpoczęto w y k o n a n ie zam ów ień. Z a tru d n ie n ie 45.
P rz e m y s ł D rz e w n y w zarządzie Zjednoczenia P rze
m y s łu D rzew nego O k rę g u P om orskiego z siedzibą w Gdańsku, posiada 28 z a kła d ów czynnych.
W artość p ro d u k c ji za m .c lis to p a d 1946 r., obl'czo_
n e j w /g cen ry n k o w y c h , w y n io s ła 45.650.000 zł., co oznacza w zro st w p o ró w n a n iu z p ro d u k c ją za m .c p a ź d z ie rn ik 1946 r. o k w o tę 3.650.000 zł.
W zarządzie O kręgow ego Z jednoczenia W y tw ó rn i M a te ria łó w B u d o w la n y c h w G dańsku pozostaje ogó
łe m 40 zakładów , o b e jm u ją c y c h 42 w y tw ó rn ie , z te
go czyn n ych 15: 5 cegielni, 2 betonow nie, 6 w y tw ó r , n i papy, 2 ż w iro w n ie .
W m iesiącu sp raw ozdaw czym z a k ła d y d la eksplo
a ta c ji ż w r u i k a m ie n ia w L u b ia n ie , z m o n to w a ły z o trz y m a n y c h do sta w U N R R A łam acz i s o rto w n ik k a m ie n ia „J o w a “ o w y d a jn o ś c i 10 to n na godzinę przerobionego k a m ie n ia i rozpoczęły e ksploatację tłu c z n ia i g ry s ó w d la o d b u d o w y p o rtu , d ró g s ta rto w y c h i k o le i.
W artość p ro d u k c ji w y ż e j w y m ie n io n y c h za k ła d ó w w m -cu listo p a dzie w y n o s i ponad 4 m d , zł. ( w paź
d z ie rn ik u 5,7 m il, z ł,).
Gdańska Wojewódzka Dyrekcja Przemysłu Miej scowego w Gdańsku, obejmująca drobne zakiady państwowe przemysłu chemicznego, drzewnego
i m etalowego, posiada w swej administracji:
14 czynnych za k ła d ó w p rze m ysłu chemicznego, 10 czyn n ych za k ła d ó w p rze m ysłu drzew nego, 17 c zyn n ych z a kła d ów p rz e m y s łu m etalow ego.
Z a k ła d y te łącznie z a tru d n ia ły w m -c u listopadzie b. r. 1.134 p ra c o w n ik ó w .
W artość p ro d u k c ji, wynosząca 16 m il. zł., w zrosła 0 1 m ilio n w p o ró w n a n iu do m -ca poprzedniego
D y re k c ja P rz e m y s łu M iejscow ego W o je w ó d ztw a Szczecińskiego u s ta liła stan zakładów , pozostających pod zarządem D y re k c ji w lic z b ie 36, w ty m z po.
szczególnych b ra n ż: m e ta lo w a 14 zakładów , drzew na 14, p a p iern icza 2, chem iczna 2 i g a la n te ry jn a 4 za.
k ła d y . Z w y m ie n io n e j lic z b y z a kła d ó w 21 je st p ro . d u k c y jn y c h , pozostałe p rz e p ro w a d z a ją re m o n ty po- mieszczeń i maszyn.
O becnie D y re k c ja p o c z y n iła s ta ra n ia w M in is te r
s tw ie P rz e m y s łu o uzyskanie k re d y tó w o b ro to w y c h 1
inwestycyjnych w kwocie
30mil. zł. Uzyskane
k r e .dyty pozwolą na wzmożenie produkcji i uruchomie
nie n eczynnych zakładó w.
W spom nieć n ależy ró w n ie ż o P a ń s tw o w y c h Z a k ła dach P rz e m y s łu K o n fe k c y jn e g o w Szczecinie, któ re posiadają 3 fa b r y k i na te re n ie Szczecina i je d n ą w M y ś lib o rz u . S tan z a tru d n ie n ia łą czn ie w 4-ch za k ła dach na dzień 30.11 1946 r. w y n o s ił 88 p ra c o w n ik ó w u m y s ło w y c h i 717 fizyczn ych .
Z a k ła d y te p ro d u k u ją b ie liz n ę męską, k u r t k i
kole
jo w e , sp ó d n iczki i suknie. O gólna w a rto ść p ro d u k c ji
w tn-eiu sprawozdawczym wyniosła ponad 8 mil, zł,
W A R M I A
Na obszarze dzisiejszego województwa Ma
zurskiego istniały dwie grupy etniczne, zanim ukazał się zakon niemiecki, a mianowicie: sło
wiańska (polska), która z zachodu przenikała przez dolną Wisłę, od południa zaś z ziemi Chełmińskiej i rdzennego starego Mazowsza, oraz pruska, zajmująca resztę terenu aż po brzegi Bałtyku- Losy tych dwu grup etnicz
nych układają się różnie w toku dziejów. Pru
sacy, pomimo, iż zakon nie stosował do nich ani przymusowego nawracania, ani też ich nie tę
p ił (zbyt cennym był człowiek w leśnych pu- staciach, by go niszczyć i pozbywać się siły ro
boczej), ginęli jako samoistna grupa etniczna z taką szybkością, iż już w początkach X V I w.
nie było dla kogo kazać w kościołach po pru- sku.
Składały się na tę katastrofę narodu prusk:e- go różne powody: n ikły zasób własnej kultury, niemiecka kolonizacja chłopska, poczucie niż
szości politycznej i kulturalnej w stosunku do otoczenia, wyniszczenie, wreszcie pogłowia lu dności przez długotrwałe wojny, jakie Zakon prowadził w X V i X V I w- przeważnie z ludno- śoią pruską. Prusacy zatracali się bądź w nie
mieckim, bądź też w polskim otoczu. Można przyjąć bez wielkiego ryzyka, że znaczna ilość polskiej- ludności Warmii, to spolszczeni Pru
sacy.
Jeżeli chodzi o polską grupę etniczną, to losy jej były całkiem odmienne. Trwała ona silnie przy swojej kulturze narodowej. Emigranci pol
scy z Zachodu zaludnili powiaty nadwiślańskie i przeniknęli aż do północnej Warmii i jako o- bywatele książęco-biskupiej zrazu enklawy w państwie Zakonnym, a później w dawnej Rze
czypospolitej b yli jej oby watelami aż p0 pierw
szy rozbiór. Wychodźcy z ziemi Chełmińskiej zasiedlili południe Warmii, emigranci zaś ze Starego Mazowsza, Mazurzy, ciągnęli w swym ruchu kolonizacyjnym aż pod sam Królewiec, zasiedli zwartą masą na południowo-wschodzie terenu, tworząc t. zw- Mazury. Sekularyzacja Zakonu, dokonana przez Albrechta Branden
burskiego, uczyniła z nich poddanych księcia pruskiego i przyniosła im reformację. To rozbi
cie wyznaniowe grupy etnicznej polskiej odbi
ło się niekorzystnie na dalszych losach Ma
zurów.
Nici kulturalne, łączące ich z macierzą, nad
w ątliły się, jeżeli całkowicie nie zerwały. Ma
zurzy pozostawieni sami sobie przetrawiali je
dyny okres twórczości kulturalnej polskiej, mianowicie szesnastowieczny okres Reformacji, co sprawiało, iż postylla Reja, lub psałterz Ko
chanowskiego były do ostatnich czasów księ
gami .żywymi, jedynymi nieomal źródłami, z ja
kich czerpano na Mazowszu polskość.
To wyodrębnienie się Mazurów miało również skutki polityczne. Bardzo katolicka Polska sta
wała się dla nich coraz bardziej obcą. Nie czuli się z nią związani coraz bardziej stawali się mówiącymi po polsku Prusakami. Dopiero po-
70
I M A Z U R Y
czątek X IX w. przyniósł pod tym względem za
sadnicze zmiany. Dzięki wybitnym działaczom Gizewiuszowi i Mrongowiuszowi i innym, po
częła się budzić świadomość polskości. Powsta
ły związki polskie, zrodz.i się ruch gromadzki, będący protestem Mazurów przeciw germani
zacji ich kościoła. Są oni Polakami z duchowej kultury i poczucia narodowego.
Ta część polskiej grupy etnicznej, która za
mieszkała Warmię, znalazła się w odmiennym, 0 wiele pomyślniejszym położeniu* Jeszcze w czasach Zakonu biskupstwo warmijskie korzy
stało z całkowitej autonomii politycznej. Biskup warmijiSki na jednej trzeciej terenu, który pod
legał już jurysdykcji duszpasterskiej, był u- dzielnym niezależnym •władcą. Gdy biskupstwo warmijskie przeszło w ręce polskie, gdy na stol
cu książęcym zasiedli Polacy, ludzie tej miary, co Kromer, Hozjusz, Potocki, Szyszkowski, Szembek, Grabowski — w pływy kulturalne pol- sk.e rozlewały się szeroką falą po Warmii- Ko
ścioły warmijskie pełne są pamiątek polskich.
Barok na całym obszarze b. Prus Wschodnich jest dziełem rąk polskich, biskupów Polaków i polskich rzemieślników i artystów z Krakowa 1 Wilna.
Polskość Warmii zresztą nigdy nie zmierzch ła. Do ostatnich czasów tu, na Warmii, był ba
stion polskości, stąd szedł ruch oporu i Warmia przede wszystkim była źródłem energii, która temu oporowi nadawała żywiołową siłę.
Mazowsze mówi do dziś dnia tym narzeczem, jakim mówi się w Przasnyskim, czy na Kuja
wach- Warmia nie mazurzy, zatraciła natomiast nosówki. Zachowała ona w swym słownictwie istne relikty pradawnej polszczyzny, słowa, które w żywej mowie polskiej wymarły od stu.
leci. I ta archaiczność gwary warmijskiej nada
je jej swoisty urok i krasę.
Inż. Jan Grabowski
U W A G I O T R A M P I N G U
T r a m p i n g—definicja. Według Hamanna
„trampem jest statek, przeważnie średnich roz
miarów, z reguły bez żadnych specjalnych u- rządzeń, który w wolnym, czyli dzikim ruchu, zawija tylko do tych portów, w których spo
dziewa się otrzymać ładunki, dające zyski“ . Zaś wg Lohsego „trampem jest statek, który, nie związany czasem ani portem (t. zn. bez u- stalonego rozkładu jazdy), ubiega się o ładunki na płaszczyźnie wolnej konkurencji“ -
Ustawodawstwo angielskie, które przy wypła
cie subsydiów dla ttrampingu, musiało dać jego definicję,
u w a ża za tra m p k a żd y statek, k tó ry podczas je d n e j podróży tra n s p o rtu je ła d u n e k d la jednego załad o w cy, t. zn. n a p odstaw ie je dnego c za rte ru “.(Po angielsku tramp „contract carriers“ ).
Reasumując, stwierdzić można, że większość definicji posiada wspólne momenty, które naj
lepiej oddaje zwięzłe ujęcie dra Schulz-Kie- sdwai*):
„ A rm a to r tra m p o w y je st p rz e w o ź n ik ie m tra n s p o rtu ją c y m w ciągu je d n e j podróży
* ) S c h u lz -K ie to w ;,F re ie S e e sch iffa h rt oder K om ferenzen“ , Jena 1937,
to w a ry dostarczone przez jednego załadow cę lu b też o p ierają cy m sw oją działalność w y łą c z n ie na podstaw ie jednego czarteru, albo k o n tr a k tu przew ozow ego“ .
Nie zawsze jednak typ statku trampowego lub liniowego (pracującego na liniach regular
nych) jest ściśle określony z technicznego punk
tu widzenia. W razie bowiem potrzeby armato
rzy przerzucają statki z lin ii regularnych do trampingu i 'odwrotnie. W okresie większego zapotrzebowania na tonaż dla przewozu tow a-, rów masowych, statki z lin ii regularnych prze
rzucane są
diopracy w trampingu
,todwrotnie
— gdy
wzrasta przewóz ładunków drobnico
wych, trampy zatrudnia się na lin ii. Jednakże cechą charakterystyczną trampów jest przysto
sowanie ich ładowni do przewozu ładunków ma
sowych. Los zaś weteranów liniowych jest! czę
sto ten, że po odpowiedniej przeróbce kończą one swój żywot jako trampy. A więc charakter zatrudnienia statku cechuje go iod przynależno
ści do trampingu lub nie.
Żeglugę nieregularną Ivar Buxell (Tramping i żegluga regularna — Gdynia 1938 — wydawn- Instytutu Bałtyckiego) dzieli na 3 grupy:
1) trampy w pełnym teg0, słciwa znaczeniu, t.
zw. trampy dzikie, nie związane żadnymi kon- Itraktami, auli też nie mające żadnych specjalnie obranych szlaków i zabierające łaJdunki, gdzie się da;
2) trampy stanowiące własność jakiegoś przedsiębiorstwa przemysłowego, huty lub kon
cernu, albo związane z tym przedsiębiorstwem długoletnimi kontraktami przewozowymi, lub też sltaitfci związanie t-ime-chłairter and, t. j. obsłu
gujące przez dłuższy czas lub stale określone transporty;
3) za Ittrzecćą fópmę trampingu uważać należy wszystkie statki obsługujące transporty spe
cjalne, jak statki owocowe, tankowce (i obecnie obsługujące transporty repatriacyjne).
Do grupy pierwszej należą wszystkie statki, które na płaszczyźnie walnej konkurencji za
bierają każdego rodzaju ładunki. Należą do niej m. im węglowce oraz statki do przewozu drze
wa; nie zalicza się ich zazwyczaj do flot specjal
nych (np. tankowców do przewozu paliwa płynnego), ponieważ zasadniczo są one w sta
nie trasportować również inne ładunki, np.
złam, rudę, zboże i t. p.
Dr. Feliks Hilchen (w swej pracy „Żegluga Morska“ , L. M. K. 1939) żeglugą trampową na
zywa wynajmowanie statku od wypadku do wypadku w razie zaistnienia towaru. Żegluga trampowa nie odnosi się więc do rodzaju stat
ku, ale należy jej szukać w różnicy struktury i organizacji przewozu oraz stosunku przewo
żącego do wysyłającego, towar-
II- Wielkość statków trampowych. Ty
powy llralmp ocesiniczny miał przed ostat
nią wojną od 3 do 6-0Ó0 BRT, a szybkość jego wynosiła przeważnie od 10 do 12 węzłów.
I I
Oerłów , jDo sierpnia port był we władaniu włada.
.'adzieckieh i dopiero 23.8 ub. r. władze wojskowe przekazały pewne odcinki portu adm inistracji pol
skiej. Na terenie przekazanym obiekty po
niemieckie wymagają remontu. Obiekty prze
kazane są następujące: molo zachodnie nowe i stare, stocznia statków, most zwodzony, teren da
wnych warsztatów portowych, basen zimowy i 5 ma
gazynów portowych we wschodniej części basenu przeładunkowego.
Do przejęcia pozostało: basen rybacki i wszyst
kie, t. j. 10 wędzarni, część basenu przeładunkowego z elewatorami i magazynami.
Ustka, leży u ujścia rzeki Słupi. Długość nabrzeży wynosi ca 1.200 m., głębokość 4—6 m. Brak jakich
kolw iek urządzeń przeładunkowych. Przed wojną dość poważny punkt wywozu zboża i drzewa. Przy nieznacznym wkładzie można doprowadź ć przeła
dunek masowy bez urządzeń mechanicznych do w y
sokości 400.000 ton rocznie.
Kołobrzeg, położony u ujścia Prośnicy, zarówno miasto ja k i port, silnie uszkodzone. Przed wojną służył do wywozu drzewa tartego i kopalniaków.
Długość nabrzeży 400 m., głębokość 5 m. Port posia
da 1 dźwig 1,5-tonowy. Przy uzupełnieniu urządzeń przeładunkowych można przeładować w relacji rocz
nej 200.000 ton.
Elbląg, leżący na skrzyżowaniu w ielu dróg wod
nych, śródlądowych, może obsłużyć rozległe zaple
cza, mimo, że nie jest portem pełnomorskim- w okre
sie normalnym (1936 r.) obroty dochodziły do 400-000 ton, dłuźość nabrzeży 570 m-, głębokość 3—
i,5 m. W drugiej połowie czerwca wojska radzieckie, znajdujące się na terenie port«., opuściły elewator zbożowy pojemności 10.000 ton, zupełnie pozbawiony urządzeń wewnętrznych i przeładunkowych.
Polska Żegluga Państwowa, wykonując prace po
mocnicze przy rozładowywaniu statków morskich, przyjmowała bezpośrednio ładunki ze statków na barki, oddając na ten cel od 50— 100 barek mieś ęcz- nie, które rozprowadziła w głąb kraju, głównie do Warszawy, Płocka, Włocławka, Bydgoszczy i Pozna, nia. Poza tym P. Ż. P. utrzym uje komunikację na lin ii Gdańsk — Elbląg, Gdańsk — Rybakowo oraz w czasie od maja do października utrzymywano ko
munikację pasażersko-towarową na trasie Gdańsk •—
Warszawa.
Miesiąc listopad, pomijając fa kt zamkrręeia ruchu towarowego z dniem 20 listopada, wykazał dalszy spadek ilości ładunków przeładowanych wprost ze statków morskich na barki do przewozu w głąb kra ju, i tak przyjęto w okresie sprawozdawczym na 32 barki 6.055 ton towarów, przy czym transporty te skierowane były tak, jak poprzednie, przede wszyst
kim do Warszawy, Włocławka, Bydgoszczy i Po
znania.
W dalszym ciągu odczuwało się brak ładunków eksportowanych z g ębi kraju, bowiem w listopadzie przybyło do Gdańska jedynie 3 barki z ładunkiem około 300 ton sody z Mątew.
Specjalna ekipa Polskiej Żeglugi Państwowej za
kańcza prace przy podniesieniu drugiego dużego statku holowniczego „Stenkeller“ , k tó ry również yy
Praca odbudowy bez przerwy trw a na Wybrzeżu.
W ynikiem inży
nierów i robotni
ków doprowadzi
my nasze porty do stanu pełnej w y d a j n o ś c i '
Fot. Film Polski
dniach najbliższych zostanie przetransportowany do stoczni w Pleniewie.
Wydobyci trzeciego h olow nka w itanego „L u - becki“ uzależnione jest od warunków atmosfe
rycznych,
Dyrekcja Dróg Wodnych w Gdańsku prowadziła prace przy odbudowie śluz i jazów na rzece Nogat, oraz na jeziorach i kanałach mazurskich. We wszystkich stoczniach i zarządach prowadzono prace remontowe budowlane w budynkach fabrycznych, administracyjnych i mieszkalnych.
Prowadzono prace pogłębiarskie oraz usuwania za- toponych statków i wraków z nurt Wisły, kontynuo
wano rozbiórki dwu mostów na kanałach ma
zurskich. Prowadzono w dalszym ciągu w k ilk u miejscach prace regulacyjne na Wiśle.
W warsztatach wykonano remonty 3 staitków z w ła
snym napędem i 3 statków bez własnego napędu, wydobyto z wody 3 zatopione obiekty.
Polska Żegluga na Odrze sp. z o. o. powstała w czerwcu b. r. z siedzibą we Wrocławiu. Posiada swój Oddział w Szczecinie, dysponujący taborem składającym s'ę z 3 holowników, 2 barek motorowych i 3 motorówek. P erwszy transport węgla, składający się z 6-ciu barek i holownika, przywieziono 29 maja b. r. Dotąd przywieziono ca 25 tys. ton węgła, który załadowano na statki morskie. Ważnym osiągnięciem w kierunku usprawnienia kom unikacji jest urucho
m ie n i portu rzecznego oraz stoczni w Kostrzyniu.
Państwowy Zarząd Wodny w Szczecinie. W mie
siącu sprawozdawczym wydobyto zatopione: 1 ekska- wator i 1 barkę. Z poprzednio wydobytych odholo- wano na stocznie do Kostrzynda i Gorzowa, celem przeprowadzenia poważniejszych remontów: 2 ekska- watory, 2 pogłębiacze i 3 barki.
Na własnej stoczni w Podjuchach znajdują się 3 jednostki, na terenie warsztatów w B ielinku w yre montowano 1 barkę, rozebrano i wyczyszczono 1 po- głębiarkę-
Ujście O d r y
d o m o r z a .
13
O duszy lqdow o - morskiej
Wywiesiliśmy na sztandarach naszych hasło „za naszą wolność i waszą“ .
R o b o tn ik p rz e le w a ł za w olność i n e p o d le g ło ś ć k re w w beznadziejnych w a ru n k a c h w re w o lu c ji 1905 ro k u , ko n s p ira c y jn a , podziem na w a lk a za o s ta tn ie j koszm arnej o k u p a c ji to czyła się pod je j hasłem . T w o rząca się A rm ia K ra jo w a , A rm ia L u d o w a i B a ta lio n y C h ło p skie o rg a n iz u ją się w je j im ie n iu . R ozpaczliw e P o w sta n ie W arszaw skie p ie czę tu je h e ka to m b a m i k r w i tę pra w d ę . C ała dzisiejsza d e m o kra cja ż y je ty m za w o ła n ie m i tą treścią. To p o lskie u m iło w a n ie ^ w o l
ności nie je s t n a c jo n a lis ty c z n y m dążeniem , ale ro z u m ie m y je w s ze ro kim p ow szechnym o g ó ln o -lu d z k im znaczeniu. P ojęcie niepodległości k r a ju w iąże się n ie ro z e rw a ln ie z pojęciem d e m o kra tyczn e j w o ln o ści lu d ó w w św iadom ości w s z y s tk ic h w a rs tw naszego spo
łeczeństw a.
W olność, te n „n a jp ię k n ie js z y d a r b o g ó w “ , je s t b.
często żle rozu m ia n a i nadużyw ana, ła tw o się p rz e ra dza w rzekom ą w olność, w sw aw olę. Społecznie m ało w y ro b io n a je d n o s tk a zapom ina, że w olność ko ń czy się tam , gdzie się zaczyna p ra w o i k rz y w d a d rugiego.
U je m n ą stro n ą je j je s t n ie k a m c ś ć grom adzka, b ra k poszanowania p ra w a i w ła d z y , le kko m yśln o ść w w y k o n y w a n iu obow iązków , b ra k poczucia o d p o w ie d zia l
ności. In n y m p rz e ja w e m je s t pozornie słuszny k r y t y cyzm , a w g ru n c ie rzeczy u k r y t y egoizm i d ro b n o . mieszczańska opozycyjność w sto su n ku do tw ó rc z y c h re fo rm , re g u lu ją c y c h s p ra w y socjalne. Jasne je st, że p rzyczyn ą n ie m o ra ln o ści d o m o ro słych m ę d rk ó w je s t b ra k ka rn o ści i h a m u lc ó w o rg a n iz a c y jn y c h , b ra k n o rm i w ię zó w e tyczn ych w szerszym u ję c iu , b ra k k u ltu r y społecznego c h a ra k te ru . P u n k t ciężkości naszych szkół polega na ro z w ija n iu u m y s łó w i d a w a n iu w ie dzy, w y c h o w a n ie zaś je s t ta m na d ru g im p lanie.
K a rn ą szkołą c h a ra k te ró w je s t w o js k o i p rzyczyn ia się w ie le do społecznego w y c h o w a n ia . W a ln ie p rz y c z y n ia ją się też w a rs z ta ty pracy, organizacje, z w ią z k i zaw odow e i in s ty tu c je prow adzone w duchu szczerze d e m o k ra ty c z n y m . N ie m a łą ro lę o d g ry w a ją zrzesze
nia spo rto w e . W szystkie te in s ty tu c je m a ją zasięg specjalny, ograniczony rodzajem pracy, zaw odu ł
celu, d la któ re g o istn ie ją . A cel te n b y ł zakreślony g ra n ic a m i lą d o w y m i państw a, a w ię c b y ł u ła m k ie m życia powszechnego, n ie m ia ł w sobie p e rs p e k ty w o g ó lno św ia to w ych D o p ie ro m orze o tw ie ra h o ry z o n ty nieograniczone, w k tó ry c h w y ż y ć się m ogą b u jn e te m p e ra m e n ty, duszące się w zaścianku ż y c ia za m kn ę tego w dorzeczu W is ły . M orze — to w ła ściw e pole d la szkolenia c h a ra k te ró w i u p ra w y w olności. Je śli w naszym życiu m a m y ty le aspołecznej s w a w o li, je ś li w naszej duszy z b io ro w e j w y b u ja ły c h w a sty in d y w i
d u a ln e j lekko m yśln o ści, to je s t w y n ik z a m k n ię ty c h lą d o w ych stosunków p o lity c z n y c h .
Ja ko c z w a rtą powszechną cechą osobowość; p o i.
s k ie j w y m ie n ia p ro f. K a z im ie rz T y m ie n ie c k i „nasze zdolności o rg a n iza cyjn e “ . Jest coś z p ra w d y w ty m s y n te tyczn ym u ję c iu , skoro przez ■ tysią c la t u tr z y m y w a liś m y się na p o w ie rz c h n i w śród p a ń stw ry w a liz u ją c y c h z sobą w tru d n e j d la życia E uropie. Teź§
tę p rz y ją ć można ty lk o z zastrzeżeniam i. Przede w s z y s tk im p rz y s ło w io w a niezgoda odrazu rzuca się tu w oczy. W ystę p o w a ła ona zawsze w dziejach, żyw o daw ała znać o sobie w czasie p o k o ju , podnosiła głoS w m om entach decydujących, n a w e t na polach b ite w n y c h . Jest ona wszędzie i zawsze ta k oczyw ista, że urasta do sym b o lu n a ro d o w e j cechy _ w a d y. O n ie - karności, k tó ra je s t zaprzeczeniem d a ru o rg a n iza cyjnego, m ó w iliś m y poprzednio. S p o ry m a te ria ln e , w a ś n i p a rty jn e , k łó tn ie ro d zin n e są u nas na porząd
k u d zie n nym . Do in n y c h n ie sym p a tyczn ych cech za
tru w a ją c y c h k re w , należą oszczerstwa, k a lu m n ie , p lo tk i, obrzucanie b ło te m co w y b itn ie js z e j je d n o s tk i na n iw ie p u b lic z n e j. Często dochodzi do głosu i je s t słuchana m o ra ln a k a n a lia , u b ie ra ją c a się w to g i przezorności, postępu i w z n io s łe j e ty k i. Są to sk ła d n ik i d e s tru k c y jn e , przeczące w ro d zo n e m u z m y s ło w i
o rg a n iza cyjn e m u . S praw ę n ależałoby p ostaw ić in a czej. Spoczywa na dnie p o ls k ie j duszy zb io ro w e j
tężyzna żyw o tn a , s l a odporna na piętrzące się p rze ci
w ności, in s ty n k t zachow aw czy o d u ż y m potencjale, k tó r y p o ko n yw a zew nętrzne o p o ry i zaw ady. T e j sile ż y w o tn e j zaw dzięczam y, żeśmy o p a rli się w śre d n ich w ie k a c h na w a le g e rm a ń skie j, p rz e ż y liś m y T a ta ró w , Szwedów, ty ra n ię carską i trz y zabory, p rz e trz y m a li, śm y o kupację h itle ro w s k ą , o dradzam y s ę obecnie w d u ch u d e m o kra tyczn ym , ja k i d y k tu je geniusz czasu.
W ra z ze zdobyciem w ybrzeża m orskie g o od E l
bląga do Szczecina, z zagospodarow aniem obu base
n ó w ś ró d lą d o w y c h W is ły i O d ry. ro z b u d o w a n ie m p o rtó w b a łty c k ic h , spotężnieje nasze życie ekono
m iczne, rozrośnie się c y w iliz a c ja , ro z k w itn ie ośw iata, zam rą w a rs tw o w e aspołeczne k ie r u n k i oraz skończy się zaściankow a n ie zd ro w a m oralność, a na ich m ie j
sce p o ja w ią się m łode zdolności orga n iza cyjn e . D a ją c analizę z b io ro w e j duszy, z w ró c ić m u s im y u w agę n a trz y tw ó rcze p ie rw ia s tk i, głę b oko tk w ią c e w p odprożu św iadom ości p o ls k ie j. Są n im i: 1) g łę b o k i p a trio ty z m w s z y s tk ic h w a rs tw społecznych i zw iąza
ne z n im bezgraniczne u m iło w a n ie z ie m i u w ie ś n ia k a ; 2) d u c h b o h a te rs k i naszego żo łn ie rza w m om entach niebezpieczeństw a k ra jo w e g o ; 3) p ra co w ito ść rolnika, rzemieślnika i robotnika fabrycznego Pozornie trzy
te
cechy s ą form am i występującymi z osobna. Ale tylko pozornie, gdyż tym brawurowym żołnierzem je s t zarów no w ie śn ia k, ja k ro b o tn ik o d e rw a n y od w a rs z ta tu pracy. P ra c o w ity m ro b o tn ik ie m i chłopem p rz y w ią z a n y m do z ie m i je s t żołnierz, k ie d y zm ie n i k a ra b in na m ło t i p łu g . C hłopem tw a rd y m i zaw zięty m na ziem ię sta je się ż o łn ie rz i ro b o tn ik , gdy zacz
n ie orać glebę ojczystą. Te trz y cechy osobowości p o ls k ie j n a b io rą p e łn i znaczenia i sw oistej r a c ji sta
nu, g d y obok n ic h stanie w je d n y m rzędzie żeglarska pozycja m a ryn a rza , c z ło w ie k a m orza, zapraw ionego w burzach, ogorzałego od w ic h ru , zahartow anego w w a lce z ż y w io łe m w o d n y m . Ic h czterech: żołnierz, c h ło p ,ro b o tn ik i m a ry n a rz — będą s ta n o w ili fu n d a m e n t przyszłego państw a. W szyscy razem , bo bez m a ry n a rz a nie ma d o b ro b y tu m a te ria ln e g o k ra ju , nie m a g w a ra n c ji w o ln o ści i niepodległości, będą się na
w z a je m u z u p e łn ia li i p o m a g a li w b u d o w ie lepszej O jczyzn y.
Społeczeństwa, k tó re wcześnie sta n ę ły do s ta rtu m orskiego, państw a nadbrzeżne, ro z w in ę ły w sobie ta k ie w a rto ś c i psychiczne i m e ntalne, że p rz e trw a ły zw ycięsko n a w a łn ice dz e jow e i c ią g le wnoszą do s k a rb n ic y c y w iliz a c ji d o robek rą k i m ózgów . P raca uczonego, ku p ca i ro b o tn ik a fizycznego n ie przepada w d ro b n ych , p rz e m ija ją c y c h potrzebach, ale w z a je
m n ie pow iązana, tw o rz y d o b ro b y t powszechny. P a ń stw o bez m orza je s t państw om k a l.k im z jego p ra c y k o rz y s ta ją in n i. M oże m ie ć pozory p o lity c z n e j w o ln o ści, ale gospodarczo, p rze m ysło w o i h a n d lo w o je s t
n ie w o ln e . T a k im państw em — k a le k ą b y ło daw ne szła.
checkie państw o polskie, k tó re z m a rn o w a ło bogate m o żliw o ści m o rskie , i choć m ia ło św ie tn e m o m e n ty h isto ryczn e , m ężów stanu, w s p a n ia ły c h w o jo w n ik ó w , w y b itn y c h uczonych i a rty s tó w — zginęło, bo n ie m ia ło w ybrzeża.
Dziś, gdy odzyskujemy znów Morze Słowiańskie,
gdy wypłyniemy na nie i rozwiniemy
banderę, roi
szerzy się nasza dusza, wzmocnią życiowe instynkty i polepszy organizacja. Morze da naszej psychice te
cenne w a rto ści, k tó ry c h b y ła pozbaw iona: s iłę w o li, w y trw a ło ś ć , celowe w y ła d o w a n ie e n e rg ii. C hore n e r
w y nasze i sła b y k r w i obieg ono p o b u d zi do ż y w szego tę tn a i przedsiębiorczości, ja k z w y k le u m a ry n a rz y . D a nam z d ro w ie fizyczne, rozszerzy k la tk ę p ie rsio w ą , w y o s trz y w z ro k , w p a trz o n y w d a le k ie ho
ry z o n ty i słuch, w c z a ro w n y w m u z y k ę w ia tró w i szm ery fa l. P rzed k ró tk o w z ro c z n y m i m y ś la m i naszy.
m i o tw o rz y bezkresne k o n tu r y d a l. ocean icznej, przez zw iedzanie k ra jó w zagranicznych ro z w in ie tw ó rczą w yo b ra źn ię , m a ło s tk o w y m czynom naszym i zamie
rze n io m da w y s o k i cel i ro z ja ś n i w ie lk ą ideę s tw ó rc y św iata. O b se rw u ją c cudzą te ch n ikę , zastosowanie w y n a la z k ó w n a u ko w ych , poznam y w szechstronniej d o b ro d zie jstw a m a te ria ln e j c y w iliz a c ji, będziem y b a r.
dz ej p o s.ę p o w ym i. Z m :e n ą się cechy duszy lą d o w e j P o la ka ; n d y w id u a ln o ś c i n ie będzie u ż y w a ł na k ró tk o - bieżne w y b u c h y te m p e ra m e n tu lu b bezpłodną negację, lecz nada je j postać b a rd z ie j społeczną; s w o je uczucia i m arzenia z ra c jo n a liz u je i zacznie k ie ro w a ć się m y ś lą i ro zu m e m ; jego w y o b ra ź n ia pozos.anie może s k rz y dlata, ale ju ż się u re a ln i, jego w rodzone zdolności i s iła żyw o tn a o rg a n izm u będą nad a l skie ro w a n e k u d o b ro b y to w i w łasnem u, ale ty m razem i k u d o b ro b y to w i grom ady, w k tó re j żyje . Przez m orze stanie się n o w y m c zło w ie kie m .
N ie będzie to droga usłana różam i, a n i n ie spadnie z nieba sama m anna boża, lecz prze ciw n ie , w tw a r . d y c h zm aganiach z losem w y k u w a ć będzie m u s ia ł s w o je now e przeznaczenie, staczać d łu g ie boje z n ie . z n a n y m i dotąd p rze ciw n o ścia m i na d a le k ic h m orzach i w cudzych k ra ja c h , za n im dane m u będzie odnieść n a jw ię ksze zw ycię stw o , bo z w ycię stw o nad sobą Eamym.
Dr Aleksander Szymankiewicz
IM /% Ł B /\
Po dziesięciu d n ia ch pod ró ży przez A tla n ty k za
częliśm y się zbliżać do p ie rw sze j w y s p y a m e ryka ń - sk ej, k tó rą przed czte rystu p ę ć d ziesię ciu la ty u jrz a ł K o lu m b i sądził, że p rz y b y w a do In d ii. Od Ma d e ry n.e s p o tk a liś m y żadnego o k rę tu , w ię c w id o k lu g ró w ry b a c k ic h , sunących na p o ra n n y m w ie trz e po g ra n a , lo w e j f a li z w ia s to w a ł nam bliskość lądu. Is to tn ie , po p ra w e j stro n ie s ta tk u z a ry s o w a ły się nie b aw e m k o n tu r y w y s p y Desiderade, o płasko ściętej górze, a n a . stępnie „ V Ile d ‘A m :e n s“ , m in ą ł górzystą w y s e p k ę M a rie G alante i zaczął p ły n ą ć w z d łu ż brzegu g łó w n e j w y s p y , G u a delupy. U jrz a łe m w y s m u k łe p a lm y k o kosowe o żó łto -zie lo n ych liściach, a d a le j potężny m asyw g ó rski, p o ro s ły lasem.
S ta n ę liśm y na k o tw ic y k o ło głów nego p o rtu w y spy P o in tę a P itre . Na m a ły c h ło d zia ch p o d p ły n ę li do b u rty ch ło p cy m urzyń scy, prosząc, b y im coś zrzu
cono ze s ta tk u . G d y z e b ra n i do w y jś c ia pasażerow ie zaczęli ciskać w w odę m o n e ty, c h o p c y zręcznie n u r k o w a ł , aby po c h w ili w y p ły n ą ć z p ie n ią ż k ie m w zę
bach. Tym czasem do s ta tk u z b liż y ła się duża łódź m otorow a, k tó ra nas zabrała na ląd.
Ludność A n t y l li je s t n ie o m a l cała m arzyńska, ale ci m u rz y n i m a ją ju ż nieco p rz y m ie s z k i k r w i b ia ły c h lu d z i. T w a rze ich są k u ltu ra ln e , p o z b y li się g ry m a su a fry k a ń s k ie g o , a w ie lu m ło d y c h lu d z i i w ie le dz ewcząt można śm iało uważać za p ię k n y c h . Są bardzo z g ra b n i i m a ją śliczne oczy. B a rw a ich s k ó ry dosyć ro zm a ita , od ja sn o .cze ko la d o w e j do zu p e łnie czarnej. K o b ie t s p o ty k a się w ię ce j n iż mężczyzn;
poubierane w k o lo ro w e suknie, m a ją na g ło w ie coś w ro d z a ju tu rb a n u z dw om a ste rczą cym i zabaw nie ró ż k a m i. Owoce, cia stka i ro zm a ite k ra jo w e p rz y sm a ki ro zkła d a n e są na płachc e, w p ro s t na u lic y , a k rz y k liw e n a w o ły w a n ia i donośne śm iechy ś w ia d . cza o z n a k o m ity m hum orze m ieszkańców . W szyscy ci cza rn i o b yw a te le są F ra n cu za m i, m ó w ią zabaw nym d ia le k te m fra n c u s k im , noszą nazw iska fra n c u s k ie , ba, n a w e t czu ją się w ie lk im i p a trio ta m i F ra n c ji. T uż obok, w k o lo n ia c h a m e ryka ń skich S tanów Z je d n o czonych, m u rz y n i n ie są ró w n o u p ra w n ie n i z b ia . ły m i Jankesam i. P o lity k a k o lo n ia ln a F ra n c ji je s t rozsądniejsza i daleko w ię ce j postępowa. O sta t
n io z w ię kszyła się tu im g ra c ja H in d u só w . H in d u ski są chudsze od m u rz y n e k , m a ją cerę o liw k o w ą i p rz y p o m in a ją nasze cyg a n ki. S p o tka łe m ró w n ie ż d w ie k o b ie ty drobne, zgrabne, o skórze b ru n a tn o , cze rw o n e j, o nozdrzach c ie n k ic h i d u m n y c h rysach tw a rz y . Są to t. zw. „le s Capresses“ , podobno o s ta t
n ie p rz e d s ta w ic ie lk i śladów k r w i in d y js k ch K a ra ibów . Po da w n ych m ieszkańcach w yspy, K a ra ib ach , pozostały ciekaw e w y k o p a lis k a m uzealne. Od trz y s tu la t m u rz y n i z a lu d n ili ko lo n ię .
M ie szka ń cy d zisie jsi m a ją ro d za j p a rla m e n tu , sw o.
ją w łasną m onetę i pocztę. T r a f a ją się jeszcze w o- biegu m iedziane p ie n ią ż k i z czasów N apoleona I I I , a n a w e t L u d w ik a F ilip a . W yspa D esiderade b y ła do n ie d a w n a przeznaczona d la ch o rych . D ziś z d ro w o t.
ność na A n ty lla c h F ra n c u s k ic h je s t n ie m a l zupełna.
Przysłowie tutejsze głosi, że życie wyspiarzy jest
# ©
m T W SLŁE
sp okojne i zdrow e, a u m ie ra się ty lk o ze starości.
W prost za m iastem w s tą p iłe m do p la n ta c ji bananów . B y ł to o k r-s k w it n enia: duży 1 lio w y k w ia t w is ia ł na szczycie pęku późniejszych ow oców. K a ż d y k rz a k p ro d u k u je z w y k le je d e n pęk bananów (k ilk a d z ie s ią t s z tu k ). F o d o jrz e n iu , n a w p ó i zielone owoce obcina się ca ły m p ę kie m i dostarcza do p o rtu . K rz a k r ó w n ie ż ulega ścięciu, gdyż każdego ro k u b a nany sa
d z i się na nowo. T utejsza cena dzies.ęciu bananów w y n o s i ca.e d w a fr a n k i, c z y li około 15 groszy p rz e d w o je n n y c h . Za 30 groszy można dostać na r y n k u o- grom nego ananasa. Z A n t y l li p ły n ą do F ra n c ji w ie l.
k ie fra ch to w ce , naładow ane ow o ca m i p o d z w ro tn i
k o w y m i.
O ile b anany n g d y m i się nie s p rz y k rz y ły , to ana
nasem p rę d ko można się przejeść. Trzeba być ostro- ż n y m i dobrze obierać: ch ro p o w a ta s k ó rk a ow ocu kaleczy w a rg i. M ieszkańcy tu te js z y c h w si są bardzo gościnni. G d y oglądałem następną p la n ta c ję w yższej od cz ło w ie k a trz c in y c u k ro w e j, je d e n z w ie ś n ia k ó w o b cią ł d łu g im tasakiem k a w a łe k ło d y g i, o b ra ł z w a r
s tw y k o ro w e j i podał m i do żucia. Będąc z n a tu ry ła k o m y m na słodycze, c'eszy’ em się tą zabaw ką z d o . b rą godzinę. M u rz y n z a p ro sił m ię u p rz e jm ie do sw ej m a łe j c h a łu p k , d re w n ia n e j, osadzonej nad z ie m ią na czterech palach. C h a tka je s t w e w n ą trz bardzo czysta, lecz duszna i gorąca. P rzyczyn ę odnalazłem w o- k r y c iu dachu. P o z n ik a ły daw ne p ra k ty c z n e poszycia z 1-ści p a lm o w y c h , a zo sta ły zastąpione im p o rto w a n ą fa lis tą blachą. Zapew ne ha n d e l e k s p o rto w y do k o lo n ii p o sta ra ł się o to, aby w tr o p k a ln y m k lim a c ie k ra jo w c o m b y ło c ie p le j ( i m n ie j h ig ie n ic z n ie ). P o dzię ko w a w szy sym p a tyczn e m u gospodarzow i za p rzyję cie , p o w ę d ro w a łe m w z d łu ż szosy k u w zgórzom , p o k ry ty m lasem. Do m iasta sz’y k o b ie ty w ie js k ie , niosąc na g łow ach w ie lk ie kosze z ja r z y n a m i Opo
w ia d a ł jeden k o lo n ista , że tutejsze k o b ie ty są ta k p rzyzw ycza jo n e do noszenia w szystkie g o na g ło w ie , że gdy raz przyszła jed n a m u rz y n k a na pocztę, to k u . p.w szy znaczek, w ło ż y ła go w e w ło s y i aby w ia tr n ie zdm uchnął, przycisn ę ła go m a ły m k a m yczkie m . „C o k ra j, to o b ycza j“ . Doszedłem do lasu. N a polance k o ło szosy sta ła duża d re w n ia n a buda. Z w n ę trz a orzez szeroko o tw a rte okna d o ch o d ziły głosy dziecinne, skandując ja k iś w ie rsz fra n c u s k i. B y ła to szkoła w iejska.
C h w ilę potem le k c ja się skończyła i d zie cia ki w y b ie g ły na polankę. Jedne zaczęły gonić żó łte piękne danaidy, m o ty le p o d z w ro tn ik o w e , inne w d ra p y w a ły się na drzewa. W szystkie w y g lą d a ły z d ro w 0 i b y ły zadow olone z życia. Jedna z M a rty n ic z a n e k , pasażer, k a naszego o k rę tu , ra d z iła m i bardzo szczerze, b ym osiadł na A n ty lla c h i p o ś lu b ił cie m n o skó rą „ la d y “ choćby spośród tu te js z y c h nauczycielek, „ k tó re są spragnione b ia ły c h k u ltu ra ln y c h m ężczyzn“ . Owa M a rty n ic z a n k a w ra ca ła z Paryża, gdzie u ko ń czyła szkołę sztuk p ię kn ych , a w d o d a tku p rz y w io z ła sobie b iałego męża, fra n c u s k ie g o a rty s tę m a la rza .— Tutejsze dziewczęta s.ą m iłe , d obre i p ra k ty c z n e — rze kł? za