• Nie Znaleziono Wyników

Morze : organ Ligi Morskiej, 1947.02 nr 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Morze : organ Ligi Morskiej, 1947.02 nr 2"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

N r 2 LUTY WARSZAWA 1947

<&*

(2)

Fot, Film Polski

IO - #f ~ 1920

W O J E I M E J

S A L U T !

Marynarze polscy w czasie wy­

kładu teoretycznego na pokła dzie trawlera.

♦ ♦ *

Marynarze Radzieccy w gości­

nie u swych kolegów polskich.

* *

Młody instruktor Floty Ra­

dzieckiej objaśnia marynarzom

polskim działanie urządzeń

technicznych na jego okręcie.

(3)

/ W « r # “ ó e f B * & w . & t a r z . ą g y n a ! ł

Rek 1947 rozpoczęliśmy rozładowaniem na­

piętej atmosfery pcl.tycznej w całym kraju.

Wy bo. y do Sejmu Us awodawczego, w dniu 19 stycznia, przeprowadzone zgodnie z ordynacją wyborczą, wzbudziły wieik.e zainteresowań e wewnątrz i naiewrątrz, jako akt olbrzymiej don osłości dla Państwa.

W kampan i przedwyborczej zarysowały się dwie biegunowo przeć wr.e koncepcje politycz­

ne: pierwszą reprezentował Blok Stronnictw Demokratycznych, idący do urny ze Związkami Zawodowymi, Samopomocą Chłopską, organi­

zacjami społecznymi, d:,.ugą nieoficjalny blok opozycj'.

Blok Demokratyczny miał na swym koncie dorobek dwuletniej pracy dla Państwa w po­

staci: dźwignięcia kraju z ruin, wprowadzenia reformy rolnej, upaństwow:on'a kluczowych gałęzi przemysłu, uporządkowania stosunków wewnętrznych administracyjnych, zagospoda­

rowania Ziem Zachodnich i Wybrzeża, uprzy­

stępnienia nauki j wiedzy najszerszym masom.

W polityce zagranicznej Blok jasno i wyra­

źnie sp-ecyzował stosunek do wschodn ego są­

siada, jako gwarana naszych granic zachodnich, do bratnich narodów słowiańsk ch, jak też sto­

sunek do nowych Niemiec, do podżegaczy wo­

jennych i obrońców faszyzmu.

Blok wskazał narodowi drogę odbudowy kra­

ju, perspektywy dobrobytu po przeprowadze­

niu trzyletniego ¡planu gospodarczego, widoki po, koju budowanego na trwałych stosunkach z na­

rodami, miłującymi pokój.

Każdy ob ektywnie myślący obywa' el musiał przyznać, ;ż Blok Demokratyczny ma piog^am jasny, realny, trzeźwy i uczciwy.

Nieoficjalny blok opozycj zgrupował przeci­

wników dokonanych reform społeczno-gospo­

darczych, zwolenników dawnych regime‘ów.

A choć posiadał luiynę prowadzenia wyborów, przegrał kampanię wyborczą. Gdzie leży przy­

czyna przeg-anej?

Przyczyną klęski opozycji była jej bezprogra

mowość. Negacja nie wystarcza za program.

Gromada malkontentów, wsteczników, z-w e- dzo.ych, r.ie stanowi monolitu poetycznego, ar.i nie jest blok em ideowym. Skupienie tych warstw pod sztandarami PSL n e przyniosło zaszczytu temu stronnictwu, a naraziło je na klęskę wyborczą. Naród odżegnał się od bezpro- gramowej opozycji, skompromitowanej w do datku procesami podziemia.

Zwycięstwo Bloku Demokratycznego jest do­

wodem, że naród pragnie slab.lizać j stosun­

ków na gruncie dokonanych reform, chce u- trwalszeia gospodarki, opartej na planie trzy­

letnim, akceptuje politykę wewnę rzną i ze­

wnętrzną kół demokratycznych, pragnie poko­

ju i spokcju, chce Polski suwerennej, n ezależ nej, ale szczęśliwej,. zam:żnej, zbudowanej na zasadach trwałych i stałych.

Liga Morska, której Zarząd Główny w imie­

niu członków zadeklarował wspóLą akcję z Blokiem Demokratycznym, wita jego zwycię­

stwo z zadowoleniem. Jest ono gwarancją dal­

szej intensywnej pracy nad odbudową wybrze­

ży, partów, stoczn i całego życia morskiego.

Jest bodźcem do pracy nad realizacją trzylet­

niego planu gospodarczego, w którym interesy morza i wybrzeża znalazły właściwy ^ wyraz.

Jest zapewnieniem spokoju dla ludności wy­

brzeża i ziem odzyskanych.

Egzystencja narodu morskiego zależy cd pra­

cy r.a mo.zu ; dla morza. Blok Demokra yczny dał wyraz trosce o ludność wybrzeża i ludność Z em Zachodnich, o zagadnienia z ich przyszło­

ścią związane. To też należy podkreślić z uzna­

niem fakt, że właśnie ludność ziem odzyska­

nych i ludność wybrzeża dała dowód zaufania rządowi Jedności Narodowej i Blokowi Stron­

nictw Demokratycznych, głosując na trójkę.

I to jest bodaj najw ększy sukces Bloku De­

mokratycznego i najlepszy sprawdzian, że kro­

czymy po właściwej drodze do lepszego ju t a, do potęgi na morzu, do P o 1 s k i M o r s k i e j .

Stanisław K irylu k

3

t

(4)

1 0 - 1 1 - 1 9 2 0

Ś W I Ę T O M A K Y ¡V A K K ! W O J E I V ¡V E J

Był czas, gdy Polska była w.ęi^szą potęgą niż Anglia... B yi również czas, gdy Polska wfadała brzegiem morskim, liczącym 1400 kilometrów.

Ale potem nastał i tak; czas, gdy Polska jako pańsiwo suwerenne zniknęła z mapy Europy, a jedną z głównych tego stanu przyczyn było właśnie to, iż n e umiała ustrzec swego wybrze­

ża morskiego, zachować swej bramy, wiodącej w świat, utrzymać dróg, wiążących ją z zaprzy- jaźn.onymi krajami, gdy w najbliższym jej są­

siedztwie znaleźli się już tylko wrogowie.

Aż wreszcie po latach politycznego niebytu zaświtał dzień wolności, a wkrótce po nim inny radosny i epokowy dla współczesnej Polski dzień: 10 lutego 1920 roku.

Dnia tego kawaleria wskrzeszonego wojska polskiego dotarła do morza, wjechała w jego poszumem swobody śp ewające fale — a z tw ar­

dej, utrudzonej bojami o niepodległość dłoni żołnierza polskiego padł w toń szarego Bałtyku złoty pierścień — symbol po w eczne czasy trwać mających zaślubin Polski z morzem.

Polski sen o morzu — sen Władysławów, So- b eskich, Batorych, Weyherów, Lanckorońskich, Arciszewskich i innych rozumnych a śmiałych synów tej z.emi — ziścił się. Polska władała w y­

brzeżem, Polska oddychała morzem!...

Ale wróg — wróg odwieczny i zaciekły, nie mógł jej na to oddychanie morzem — a więc wolnością, a w ęc bogactwem, a więc potęgą — pozwol-ć.

Wszak Bismarck, ów prorok zbójeckiej zgrai germańskiej, powiedział, że silna Polska — to śmierć Prusom, a silne Prusy — to Polsce śmeić.

Wierny wykonawca Bismarkowskiej woli, wódz Trzeciej Rzeszy, „nadczłowiek“ X X wie­

ku, Adolf Hitler, skazał więc Polskę na śm erć i wyznaczył datę wykonania wyroku: 1 wrze­

śnia 1939.

Pancerne mrowie nowoczesnego krzyżactwa runęło zbrojnie na wolne ziemie Polski, niosąc

— zda s.ę, nieuchronną tym razem — zagładę.

Barbarzyński potop zalał ziemie Rzeczypospo­

litej; padła niezłomna stolica, pod gradem że­

laza i ogn.a z lądu, morza i powietrza załamały się bohaterskie reduty wolności — Hel i We­

sterplatte.

Z potężnych, stalowych kleszczy wyrwała się jedynie część polskiej flo ty wojennej i handlo­

wej, aby głosić światu, że jeszcze Polska nie zginęła.

Polska flota — perwsza ze sprzymierzonych

— staje u boku Anglii. Jej okręty walczą pod Narwikiem i Dunk erką, bronią wybrzeży an­

gielskich i Malty. Współdziałają w desantach, pod Dieppe i w Afryce, ochraniają konwoje na morzach i oceanach.

Biorą udział w gigantycznej inwazji konty­

nentu europejskiego.

Mała flota, nie mająca — prócz przed wieka­

mi stoczonej zwycięskiej bitw y pod Oliwą —

J e d n o s tk i flo ty w o je n n e j w G d y n i przekazane przez Z w , R a d zie cki

Fot, Polska Z b ro jn a

(5)

U lu ity 1945 r. W a l P o m o rs k i p rze ła m a n y. P o ls k ie s iły z b ro jn e po d o ta rc iu o d n a w ia ją a k t zaślubin.

do m o rza

F e t. F ilm P o lski

bojowych tradyeyj, stwarza tę tradycję, zasłu­

guje na wyrazy najwyższego uznania, a nieraz i zachwytu u sprzymierzonych, nakazuje re­

spekt wrogom. Ta n.ewielka flota w ciągu k lku lat wojny przepłynęła ponad 2 miliony m il mor- sk ch, odbyła 1250 patroli, stoczyła 400 walk z lotnie wem, 174 z okrętami podwodnymi, 40 z flotą nieprzyjaciela .eskortowała 700 konwojów, zadała wiele śm ertelnych ciosów wrogowi, wykonała wiele trudnych, niebezp-ecznych bo­

jowych zadań.

Ale za wolność się płaci krw ią i sprzętem.

Flota polska straciła szereg jedostek i 631 ofi­

cerów i marynarzy.

Oni to dali Polsce i polskiej floe'e bojową, morską tradycję. Cześć wieczysta ich pam ęci!

Po latach bojów, po najw ększym pożarze świata nadszedł wreszcie upragniony dzień wol­

ności. Dzień powrotu do Ojczyzny, do swoich, do domu — a bodaj do jego zgliszcz.

Ale flocie polskiej ta radość nie była jeszcze sądzona. Po latach trudów i bojów czekała ją je­

szcze gorycz tułaczką na obczyźnie, gorycz nie- cierpl wa czekania. Flota polska nie wróć ła jeszcze do kraju. Zatrzymała ją siła gier poli­

tycznych, potężniejsza od śrób okrętów i tęskno­

ty marynarskich serc.

Polskim okrętom, zbroczonym polską krwią za wolność Polski i świata, nie wolno wróć ć do kraju. Pójdą na łom, na służbę u obcych, a nie­

które tylko, pozbawione swych zmodernizowa­

nych urządzeń, może wrócą do. ojczystych portów.

Ale polska flota się odradza. Acz mel cznie, już prują dzioby polskich jednos ek fale Bał­

tyku, już echo ich syren odbija się od zboczy Oksywia, Kamiennej Góry, od gmachów Gdyni, ruin Gdańska, Szczecina, Elbląga, wypłasza du­

chy krwawych komturów z gruzów tw erdzy krzyżackiej w Malborgu, nieś e się pogłosiem drugi ego Grunwaldu, hen aż nad Psie Pole!

Ślub z dnia 10 lutego 1920 roku — ślub m iło­

ści, wierności, ślub walki niezłomnej został do­

chowany.

Nad Bałtykiem — w wietrze wolności — znów dumnie łopoce polska b-ało-czerwona bandera!

W rocznicę pamiętnego ślubu, w dn u święta Marynarki Wojennej, wszystkie serca polskie ślą jej swój serdeczny salut.

Dr. Bronisław Miazgowski

(6)

ZJAZD WYBRZ E Ż A

Pod tym rrranem odbywały się w Gdańsku w dniach 5 i 6 stycznia r. b. obrady, zorganizo­

wane przez Centralny Urząd Planowania, a po­

święcone rekapitulacji wyników, jakie osiągnę­

ły wszystkie prawie resorty państwowe i go­

spodarcze w pracy dla Wybrzeża i na Wybrzeżu.

Zagadnienie kapitalne stanowiły sprawy, związane z odbudową i zagospodarowaniem Wybrzeża i portów w ramach Narodowego Pla­

nu Gospodarczego,

Po przemówieniu Prezesa Centralnego Urzę­

du Planowania, ministra Czesława Bobrowskie go i po ukonstytuowaniu Prezydium zjazdu, zabrał głos Minister Żeglugi i Handlu Zagra­

nicznego, Stefan Jędrychowski, wygłaszając referat: „Na drodze do Polski Morskiej“ , reasu­

mując te es ągnięcia, jakie szczegółowo omaw ali w swych referatach następni z kolei mówcy, a więc:

Dyr. Darski — „Zagadnienie żeglugi i budo­

wnictwa okrętowego“ ;

Dyr. Lubecki — „Zagadnienie rybołówstwa morskiego“ ;

Dyr. Różański — „Zagadnienie odbudowy miast“ ;

Dyr. Askanas — „Zagadnienie komunika­

cyjne“ .

Podniesienie bandery

O perspektywach gospodarczego rozwoju W y­

brzeża mówił następnego dnia Delegat Rządu inż. Eugeniusz Kwiatkowski.

Specjalne komisje opracowywały na swych zebraniach kwestie, związane z zagadnieniami, omawianymi przez referentów. Rezolucje komi- syj przyjęte zostały przez plenum zjazdu.

* * *

Zjazd miał charakter uroczysty. O doniosło­

ści jego świadczyła najlepiej obecność Prezy­

denta Bolesława Bieruta, wiceprezydenta Szwalbego i premiera Osóbki-Morawskiego. Na­

strój panował podniosły. Rezultaty osiągnięć na Wybrzeżu miały niezwykłą wymowę. Dowodzi­

ły nie tylko realizacj. zamierzeń, ale przekro­

czenia najśmielszych oczekiwań, wychodzących daleko po za plan pracy na Wybrzeżu. Dał temu wyraz Prezydent Bolesław Bierut w swym przemówieniu końcowym, które w zimne mury uczeln, gdańsk ej, gdzie odbywał się zjazd, wniosło nastrój ciepła i serdeczność- Mo­

wę tę ze względu na jej niezwykły charakter, tak daleki od suchych przemówień, podajemy in extenso:

Przemówienie Prezydenta B o l e s ł a w a B i e r u t a

„Zdawało się, mimo radości wyzwolenia, że praca, która nas czeka, jest tak wielka, że może jej nie poradzimy. Prace, których wyniki dziś podsumowaliśmy — nie tylko zaprzeczają tego rodzaju wrogim legendom, ale dowodzą, że w dziedzinie gospodarki ogólnonarodowej potra­

fim y być wzorem dla innych narodów. Jednym z najważniejszych zadań, które musi zreal zo- wać cały naród polski — jest szerzenie świado­

mości, że Polska stać się musi krajem morskim.

W rozwoju Polski, jako kraju morskiego — za­

interesowany jest każdy obywatel nie tylko tu w Gdańsku, Gdyni,. Szczec nie czy Elblągu, ale także w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Opolu, Lublinie czy w Rzeszowie. Tu na W y­

brzeże powinn śmy choćby raz w roku przy­

wieźć każde dziecko polskie, aby nauczyło się patrzeć na morze, na ten wspaniały p ękny ży­

wioł, aby się nauczyło kochać morze i poprzez morze—PolskęT Składają^rTasz^wysiłek na wy­

konanie planu na odcir.ku morskim i obserwu­

jąc jego rezultaty, każdy z nas wczuje się w to>

co czuł niegdyś nasz wielki wieszcz polski M c- kiewicz, kiedy mówił: „Ja kocham cały naród, ogarniam w ramiona wszystko, przeszłe ¡ 'przy­

szłe jego pokolenia, chcę go dźwignąć, uszczęśli­

wić, chcę mm cały świat zadziwię“ ,

6

(7)

O d b u d o w a w ą g b r m o ź a

P olska A d m in is tra c ja M o rska p rze ję ła p o rty r?a„

sze, po u k o ń cze n iu d z ia ła ń 'w ojennych, w stanie sp ro w a d za ją cym ic h zdolność p rz e ła d u n k o w ą , do zera. N a obraz zniszczeń u n ie m o ż liw ia ją c y c h eks­

ploatację, z ło ż y ły się: za m in o w a n e w o d y za to k ba­

senów i k a n a łó w p o rto w y c h , zniszczone fa lo c h ro n y i nabrzeża, za blokow ane w ra k a m i s ta tk ó w g łó w n e wejścia p o rto w e i w e w n ę trz n e baseny, zdem onto­

wane, zatopione urządzenia p rze ła d u n ko w e , spalone m agazyny p o rto w e , zn szczona sieć k o le jo w a , w o d o ­ ciągowa, e le k try c z n a oraz sieć m o rs k ie j s y g n a liz a c ji ś w ie tln e j i a kustycznej. Ze w zg lę d u na znaczenie k o m u n ik a c y jn e , ja k ie p o rty w p ie rw s z y m okresie po­

w o je n n y m o d g ry w a ją , p rzystą p io n o do n a ty c h m ia s to ­ wego u ru c h o m ie n ia ich.

Do końca 1945 r. oddano do u ż y tk u w G dańsku m a . gazynów o p o w ie rz c h n i s k ła d o w e j 13 tys. m k w ., w G d y n i ca 65 m. k w ., u ru c h o m io n o w G d y n i 22 d ź w ig i, w G dańsku 19, przeprow adzono częściowo in s ta la c ję e le k try c z n ą i w odociągow ą w obu portach, usunięto n a jb a rd z ie j przeszkadzające w ra k i, o tw a rto w ejście do p o rtu w G d y n i, ro zm in o w a n o fa rw a te ry i część basenów p o rto w y c h . O dbudow ano w ie le b u ­ d y n k ó w m ieszkalnych. U ru c h o m io n o k o m u n ik a c ję m ię d zym ia sto w ą : ponad 17 km . lin i tra m w a jo w y c h , oko ło 33 k m . l in i i autobusow ych. O dbudow ano szko l, n ic tw o , dając możność p o b ie ra n ia n a u k i 130 tysięcom m łodzieży.

P o rty zostały uruch o m io n e . Do końca 1945 r. p rze ­ łado w a n o 917,4 tys. ton, p rz y ję to około 200 ty s . ton to w a ró w U N R R A , w y w ie z io n o ponad 500 tys. ton w ęgla.

P o m im o tru d n o ści, na ja k ie n a p o tyka n o w 1946 r . t prow adzono d a le j pracę o d budow y. R e z u lta ty do końca listo p a da 1946 r . są następujące:

W p o rta ch oddano do u ż y tk u nabrzeży— w G d y n i 4.108 m b, w G dańsku 7.580 m b, m agazynów w G d y n i ponad 122 tys. m . k w ., w G dańsku około 43 tys. m . k w ., d źw ig ó w c zyn n ych w G d y n i 30, w G d ańsku 28, to ró w k o le jo w y c h w G d y n i 222 km ., w G dańsku 230 km ., w y re m o n to w a n o s eci e le k try c z n e j w G d y n i 15,5 km ., w G dańsku ca 8 km ., l i n i i w odociągow ych w G d y n i 18 km ., w G dańsku 7 k m . U su n ię to 74 w ra ­ k i, odbudow ano 3 m o s ty i 3 w ia d u k ty , n a p ra w io n o niezbędne d ro g i i d o ja zdy do p o rtó w , odbudow ano d w a e le w a to ry zbożowe o pojem ności łącznej ca 20 tys. to n oraz zb o r n ik i na p a liw o p ły n n e pojem ność, ponad 100 tys. m . sześć.

S tw orzono p rze d się b io rstw o k o m u n ik a c y jn e pod nazw ą M . Z. K . G. G.. W c h w ili obecnej je s t czyn n ych p ra w ie 50 km . l i n i i tra m w a jo w y c h , o b słu g iw a n ych przez 40 w ozów , 60 k m . l i n i i autobusow ych, na k tó ­ ry c h k u rs u ją 43 w ozy, p ra w ie 56 k m . d ró g w o d n ych, o b s łu g iw a n y c h 7 s ta tk a m i i p ro m a m i oraz 14,5 k m . l in i i tro lle y b u s o w y c h , na k tó r y c h k rą ż y 11 w ozów .

-ęy z w ią z k u ze w zro ste m lic z b y m ieszkańców p ro . wadzono prace re m o n to w o -b u d o w la n e m ieszkań, od­

d a ją c do u ż y tk u w o m a w ia n y m okresie ponad 7.000 izb m ie szka ln ych W m ia rę pow iększania się ta b o ry

ryb a ckie g o w z ra s ta ją p o ło w y r y b m o rs k ic h , osiąga­

ją c w listo p a dzie ca 2,4 m il. kg., w a rto ś c i o ko ło 93 m il. zł.

O gółem w 11 m iesiącach 1946 ro k u z ło w io n o 21,2 m il. kg . ry b , w a rto ś c i ponad 506 m il. zł.

D opro w a d zo n o do m ieszkań gaz, w odę i św ia tło , a e le k tro w n ie re jo n u S łupska, Gdańska, G d y n i i Tczewa s ta w ia ją do d y s p o z y c ji ponad 40 tys. K W . W o d b u d o w a n ych szkołach uczy się około 150 tys.

m łodzieży szkół pow szechnych i śre d n ic h oraz ponad 5.000 m ło d zie ży szkó ł wyższych.

W je denastu m iesiącach 1946 r. p rzeładow ano w p o rta c h d e lty W is ły 7.203,2 tys. ton. do końca ro k u p rz e ła d u je się p ra w ie 8 m il. ton, a ty m sam ym p la n rzą d o w y, z a kre śla ją cy p rz e ła d u n e k na ro k 1946 c y frą 7 m il. ton, znacznie zostanie p rzekroczony. Od c h w ili u ru c h o m ie n ia p o rtó w do końca listopada r. b., t. j . w ciągu 18 m iesięcy p ra cy w y w ie z o n o 4.843,8 tys. to n węgla, t. j. ca 95% ogólnego w y w o z u .

W p rzyw o zie n a jw a żn ie jszą pozycję s ta n o w i p rz y . w óz to w a ró w w ram ach dostaw U N R R A , w y ra ż a ją ­ cy się c y frą 1.692,8 tys. ton, co s ta n o w i zgórą 56%.

W o m a w ia n ych 18 m iesiącach w eszło do p o rtó w na szych ponad 5.000 s ta tk ó w , re p re z e n tu ją c y c h 17 bander, a m ia n o w ic ie : szwedzką, fiń s k ą , a m e ry k a ń ­ ską, angielską, norw eską, duńską, k a n a d y js k ą , a lia n c ­ k ą C, holenderską, fra n cu ską , grecką, b e lg ijską , b u łg a rską , sow iecką, polską, irla n d z k ą j panamską,

P R Z E M Y S Ł W Y B R Z E Ż A

Zniszczony pow ażnie p rz e m y s ł W ybrzeża p o w o li d źw ig a się i o d b u d o w u je .

N a jp o w a ż n ie js z y m p rze d się b io rstw e m p rze m ysło ­ w y m i nieodłącznie zw ią za n ym z m orzem je s t Z je d ­ noczenie S toczni P olskich, k tó re posiada 6 z a kła d ów p ro d u k c ji. W g ru d n iu 1945 r. Z. S. P. z a tru d n ało 4.683 p ra c o w n ik ó w , w m a rc u 1946 r. — 5.147, w czerw cu 6.281, w e w rz e ś n iu 7.010, zaś w d n iu 30.11 b. r. — 7.377 p ra c o w n ik ó w .

Z. S. P. p ro w a d z i in te n s y w n e p rz y g o to w a n ia do w y k o n a n ia 14 s ta tk ó w , zam ó w io n ych przez T o w a rz y ­

stw o G d y n ia — A m e ry k a L in ie Żeglugow e (G. A . L .).

W listo p a dzie n o tu je m y dalszy w z ro s t p r o d u k c ji a m ia n o w ic ie : ilość p rze p ra cow a n ych ro b /g o d z in w z ro s ła o 153.525 ( w p o ró w n a n iu z m iesiącem po­

p rz e d n im ). O gółem sko rzysta ło z usłu g S toczni P o l­

skich 69 s ta tk ó w , z czego 9 zagranicznych.

O gólna w a rto ś ć p ro d u k c ji S toczni P o ls k ic h w y n io ­ sła 91.775.862 z ło ty c h ( w p a ź d z ie rn ik u 63.057.779 zł.), D la zobrazow ania p rz e m y s łu stoczniow ego w Pol- sce n ie można pom inąć szeroko rozrzu co n ych na prze­

strz e ń ' całego W ybrzeża stoczni ry b a c k ic h , będących w a d m in is tra c ji M o rskie g o In s ty tu tu R ybackiego.

Stocznie te z a tru d n ia ją o ko ło 1.200 p ra c o w n ik ó w , tru d n ią się b u d o w ą i re m o n te m k u tr ó w | ło d z i ty *

backięfe .

(8)

W programie prac stoczni rybackich w najbliższej przyszłości * 4 przewidziane, obok budowy i rem on.

tu statków rybackich i wydobywania zatopionych statków na Pomorzu Zachodnim, także i roboty zw ią­

zane z odbudową i budową chłodni i fa b ry k lodu w Łebie, Postominie, Derłow ie, Kołobrzegu j Szcze­

cinie.

Przem ysł m etalow y na terenie W ybrzeża o zna­

czeń u ogólno.państwowym, podległy Delegaturze Centralnego Zarządu Przemysłu Metalowego w Gdańsku, obejmujący swym zasięgiem teryto rialnym woj. Gdańskie i Mazurskie, zatrudnia w swych za.

kładach łącznie 1,330 pracowników. Ogólna wartość produkcji w miesiącu listopadzie wynosiła 8 m il. zł.

Gdańaka Fabryka O brabiarek, dawn. Thiim eke w Gdańsku. W produkcji znajduje się seria w iertarek i w yrów niarek. W przygotowaniu produkcja p ił u n L wersainych. Zatrudnienie 135. Produkcja 400 tys. zł.

W ytw órnia Opakowań Blaszanych dawniej IB W i F abryka Lam p i R eflektorów , dawniej Daimon w Gdańsku. F a b ry k i te pracują obecnie pod jednym kierow nictw em . Produkcja puszek lakierowanych na­

dal nie wychodzi ze stadium partii dorywczych (b rak la k ie ru ). Ogółem wyprodukowano 140.000 puszek la­

kierowanych, ok. 30.000 puszek rybnych oraz ok.

140.000 drobnych przedmiotów. Produkcja latarek elektrycznych utrzym uje się na dotychczasowym po­

ziomie ok. 20.000 szt. na miesiąc. Ogółem zatrudnię, nie połączonych fab ryk wynosi 383 osób. Wartość produkcji ok. 2.300.000.

¿¡»'kłttdy i"T2emysłowo, der^iu. Sueue w O liw ii Produkcja wózków torowych dla M in. K om unikacji uległa pewnemu zmniejszeniu. Odpowiednio wzrosło wykonanie w dziale robót ręcznych. Zatrudnienie 111.

Produkcja 2.1 0 0 .0 0 0 zł.

F a b iy k a A parató w i K otłów , dawn. Neubacker w Gdańsku. — Zatrudnienie około 60. Produkcja 260.000 zł.

F abryka W yrobów Metalowych, dawn. Z illg it i Lem ke w Elblągu. Prace produkcyjne postępują nor.

malnie. F abryka przygotowuje się do rozbudowy.

Przystąpiono do zorganizowama szkoły fabrycznej.

Zatrudnienie 230. Produkcja 2.2 0 0 .0 0 0 zł.

Odlewnia i F abryka Maszyn, dawn. Fest w Reszlu.

Prace produkcyjne obejmują zakres dotychczasowy, t. j. sieczkarnie i kieraty. Poza tym w zakresie prac inwestycyjnych w ykonuje się rem ont obrabiarek.

Zatrudnienie 67. Produkcja 640.000 zł.

F abryka Gazomierzy, dawn. A rkona w Tczewie.

F abryka otrzym ała poważny przydział maszyn. Na ogólną lość 164 potrzebnych maszyn, fabryka posia.

da ju ż 8 8. D zia ł prac jest ju ż nieomal kompletny.

Poważne b ra k i w ykazuje dział automatów, rew olw e- rów ek i maszyn, stanowiących wyposażenie narzę.

dziowni. Wobec uzgodnienia spraw spornych ze Spo.

łem, należy oczekiwać uwolnienia hal, zajętych do.

tychczas przez magazyny tej instytucji. W przygoto­

w aniu produkcja lam p portowych. Zatrudnień e 87.

F abryka Maszyn Taboru i Sprzętu Kolejowego, dawn. Schichau w Elblągu. Prace przy odbudowie

Po przejściu huraganu wojennego przez miasta wybrzeżu

a

rot Film Poisk>

(9)

h a li 16 postępują. W obec doprow a d ze n ia p ro w iz o ­ rycznego ka b la , m o ż liw e je s t rozpoczęcie p ra c p ro ­ d u k c y jn y c h . F albryka o trzym a ć m a zam ó w ie n ie na 200 sztuk b u d e k i p o p ie ln ik ó w , w a rto ś c i ok. 58 m il.

zł. Z a tru d n ie n ie 297.

P om orska F a b ry k a lu n S ta lo w ych , d a w n . Schroe­

de r w Gdańsku. F a b ry k a p row adź; n sd a l re m o n t po.

mieszczeń i urządzeń. W ram ach zapow iedzianych p a r t ii surow ca nadeszło 15 t. k o n o p i i 4 t. d ru tu . Rozpoczęto w y k o n a n ie zam ów ień. Z a tru d n ie n ie 45.

P rz e m y s ł D rz e w n y w zarządzie Zjednoczenia P rze­

m y s łu D rzew nego O k rę g u P om orskiego z siedzibą w Gdańsku, posiada 28 z a kła d ów czynnych.

W artość p ro d u k c ji za m .c lis to p a d 1946 r., obl'czo_

n e j w /g cen ry n k o w y c h , w y n io s ła 45.650.000 zł., co oznacza w zro st w p o ró w n a n iu z p ro d u k c ją za m .c p a ź d z ie rn ik 1946 r. o k w o tę 3.650.000 zł.

W zarządzie O kręgow ego Z jednoczenia W y tw ó rn i M a te ria łó w B u d o w la n y c h w G dańsku pozostaje ogó­

łe m 40 zakładów , o b e jm u ją c y c h 42 w y tw ó rn ie , z te­

go czyn n ych 15: 5 cegielni, 2 betonow nie, 6 w y tw ó r , n i papy, 2 ż w iro w n ie .

W m iesiącu sp raw ozdaw czym z a k ła d y d la eksplo­

a ta c ji ż w r u i k a m ie n ia w L u b ia n ie , z m o n to w a ły z o trz y m a n y c h do sta w U N R R A łam acz i s o rto w n ik k a m ie n ia „J o w a “ o w y d a jn o ś c i 10 to n na godzinę przerobionego k a m ie n ia i rozpoczęły e ksploatację tłu c z n ia i g ry s ó w d la o d b u d o w y p o rtu , d ró g s ta rto ­ w y c h i k o le i.

W artość p ro d u k c ji w y ż e j w y m ie n io n y c h za k ła d ó w w m -cu listo p a dzie w y n o s i ponad 4 m d , zł. ( w paź­

d z ie rn ik u 5,7 m il, z ł,).

Gdańska Wojewódzka Dyrekcja Przemysłu Miej scowego w Gdańsku, obejmująca drobne zakiady państwowe przemysłu chemicznego, drzewnego

i m e­

talowego, posiada w swej administracji:

14 czynnych za k ła d ó w p rze m ysłu chemicznego, 10 czyn n ych za k ła d ó w p rze m ysłu drzew nego, 17 c zyn n ych z a kła d ów p rz e m y s łu m etalow ego.

Z a k ła d y te łącznie z a tru d n ia ły w m -c u listopadzie b. r. 1.134 p ra c o w n ik ó w .

W artość p ro d u k c ji, wynosząca 16 m il. zł., w zrosła 0 1 m ilio n w p o ró w n a n iu do m -ca poprzedniego

D y re k c ja P rz e m y s łu M iejscow ego W o je w ó d ztw a Szczecińskiego u s ta liła stan zakładów , pozostających pod zarządem D y re k c ji w lic z b ie 36, w ty m z po.

szczególnych b ra n ż: m e ta lo w a 14 zakładów , drzew na 14, p a p iern icza 2, chem iczna 2 i g a la n te ry jn a 4 za.

k ła d y . Z w y m ie n io n e j lic z b y z a kła d ó w 21 je st p ro . d u k c y jn y c h , pozostałe p rz e p ro w a d z a ją re m o n ty po- mieszczeń i maszyn.

O becnie D y re k c ja p o c z y n iła s ta ra n ia w M in is te r­

s tw ie P rz e m y s łu o uzyskanie k re d y tó w o b ro to w y c h 1

inwestycyjnych w kwocie

30

mil. zł. Uzyskane

k r e .

dyty pozwolą na wzmożenie produkcji i uruchomie­

nie n eczynnych zakładó w.

W spom nieć n ależy ró w n ie ż o P a ń s tw o w y c h Z a k ła ­ dach P rz e m y s łu K o n fe k c y jn e g o w Szczecinie, któ re posiadają 3 fa b r y k i na te re n ie Szczecina i je d n ą w M y ś lib o rz u . S tan z a tru d n ie n ia łą czn ie w 4-ch za k ła ­ dach na dzień 30.11 1946 r. w y n o s ił 88 p ra c o w n ik ó w u m y s ło w y c h i 717 fizyczn ych .

Z a k ła d y te p ro d u k u ją b ie liz n ę męską, k u r t k i

kole­

jo w e , sp ó d n iczki i suknie. O gólna w a rto ść p ro d u k c ji

w tn-eiu sprawozdawczym wyniosła ponad 8 mil, zł,

(10)

W A R M I A

Na obszarze dzisiejszego województwa Ma­

zurskiego istniały dwie grupy etniczne, zanim ukazał się zakon niemiecki, a mianowicie: sło­

wiańska (polska), która z zachodu przenikała przez dolną Wisłę, od południa zaś z ziemi Chełmińskiej i rdzennego starego Mazowsza, oraz pruska, zajmująca resztę terenu aż po brzegi Bałtyku- Losy tych dwu grup etnicz­

nych układają się różnie w toku dziejów. Pru­

sacy, pomimo, iż zakon nie stosował do nich ani przymusowego nawracania, ani też ich nie tę­

p ił (zbyt cennym był człowiek w leśnych pu- staciach, by go niszczyć i pozbywać się siły ro­

boczej), ginęli jako samoistna grupa etniczna z taką szybkością, iż już w początkach X V I w.

nie było dla kogo kazać w kościołach po pru- sku.

Składały się na tę katastrofę narodu prusk:e- go różne powody: n ikły zasób własnej kultury, niemiecka kolonizacja chłopska, poczucie niż­

szości politycznej i kulturalnej w stosunku do otoczenia, wyniszczenie, wreszcie pogłowia lu ­ dności przez długotrwałe wojny, jakie Zakon prowadził w X V i X V I w- przeważnie z ludno- śoią pruską. Prusacy zatracali się bądź w nie­

mieckim, bądź też w polskim otoczu. Można przyjąć bez wielkiego ryzyka, że znaczna ilość polskiej- ludności Warmii, to spolszczeni Pru­

sacy.

Jeżeli chodzi o polską grupę etniczną, to losy jej były całkiem odmienne. Trwała ona silnie przy swojej kulturze narodowej. Emigranci pol­

scy z Zachodu zaludnili powiaty nadwiślańskie i przeniknęli aż do północnej Warmii i jako o- bywatele książęco-biskupiej zrazu enklawy w państwie Zakonnym, a później w dawnej Rze­

czypospolitej b yli jej oby watelami aż p0 pierw­

szy rozbiór. Wychodźcy z ziemi Chełmińskiej zasiedlili południe Warmii, emigranci zaś ze Starego Mazowsza, Mazurzy, ciągnęli w swym ruchu kolonizacyjnym aż pod sam Królewiec, zasiedli zwartą masą na południowo-wschodzie terenu, tworząc t. zw- Mazury. Sekularyzacja Zakonu, dokonana przez Albrechta Branden­

burskiego, uczyniła z nich poddanych księcia pruskiego i przyniosła im reformację. To rozbi­

cie wyznaniowe grupy etnicznej polskiej odbi­

ło się niekorzystnie na dalszych losach Ma­

zurów.

Nici kulturalne, łączące ich z macierzą, nad­

w ątliły się, jeżeli całkowicie nie zerwały. Ma­

zurzy pozostawieni sami sobie przetrawiali je­

dyny okres twórczości kulturalnej polskiej, mianowicie szesnastowieczny okres Reformacji, co sprawiało, iż postylla Reja, lub psałterz Ko­

chanowskiego były do ostatnich czasów księ­

gami .żywymi, jedynymi nieomal źródłami, z ja­

kich czerpano na Mazowszu polskość.

To wyodrębnienie się Mazurów miało również skutki polityczne. Bardzo katolicka Polska sta­

wała się dla nich coraz bardziej obcą. Nie czuli się z nią związani coraz bardziej stawali się mówiącymi po polsku Prusakami. Dopiero po-

70

I M A Z U R Y

czątek X IX w. przyniósł pod tym względem za­

sadnicze zmiany. Dzięki wybitnym działaczom Gizewiuszowi i Mrongowiuszowi i innym, po­

częła się budzić świadomość polskości. Powsta­

ły związki polskie, zrodz.i się ruch gromadzki, będący protestem Mazurów przeciw germani­

zacji ich kościoła. Są oni Polakami z duchowej kultury i poczucia narodowego.

Ta część polskiej grupy etnicznej, która za­

mieszkała Warmię, znalazła się w odmiennym, 0 wiele pomyślniejszym położeniu* Jeszcze w czasach Zakonu biskupstwo warmijskie korzy­

stało z całkowitej autonomii politycznej. Biskup warmijiSki na jednej trzeciej terenu, który pod­

legał już jurysdykcji duszpasterskiej, był u- dzielnym niezależnym •władcą. Gdy biskupstwo warmijskie przeszło w ręce polskie, gdy na stol­

cu książęcym zasiedli Polacy, ludzie tej miary, co Kromer, Hozjusz, Potocki, Szyszkowski, Szembek, Grabowski — w pływy kulturalne pol- sk.e rozlewały się szeroką falą po Warmii- Ko­

ścioły warmijskie pełne są pamiątek polskich.

Barok na całym obszarze b. Prus Wschodnich jest dziełem rąk polskich, biskupów Polaków i polskich rzemieślników i artystów z Krakowa 1 Wilna.

Polskość Warmii zresztą nigdy nie zmierzch ła. Do ostatnich czasów tu, na Warmii, był ba­

stion polskości, stąd szedł ruch oporu i Warmia przede wszystkim była źródłem energii, która temu oporowi nadawała żywiołową siłę.

Mazowsze mówi do dziś dnia tym narzeczem, jakim mówi się w Przasnyskim, czy na Kuja­

wach- Warmia nie mazurzy, zatraciła natomiast nosówki. Zachowała ona w swym słownictwie istne relikty pradawnej polszczyzny, słowa, które w żywej mowie polskiej wymarły od stu.

leci. I ta archaiczność gwary warmijskiej nada­

je jej swoisty urok i krasę.

Inż. Jan Grabowski

(11)

U W A G I O T R A M P I N G U

T r a m p i n g—definicja. Według Hamanna

„trampem jest statek, przeważnie średnich roz­

miarów, z reguły bez żadnych specjalnych u- rządzeń, który w wolnym, czyli dzikim ruchu, zawija tylko do tych portów, w których spo­

dziewa się otrzymać ładunki, dające zyski“ . Zaś wg Lohsego „trampem jest statek, który, nie związany czasem ani portem (t. zn. bez u- stalonego rozkładu jazdy), ubiega się o ładunki na płaszczyźnie wolnej konkurencji“ -

Ustawodawstwo angielskie, które przy wypła­

cie subsydiów dla ttrampingu, musiało dać jego definicję,

u w a ża za tra m p k a żd y statek, k tó ry podczas je d n e j podróży tra n s p o rtu je ła d u n e k d la jednego załad o w cy, t. zn. n a p odstaw ie je ­ dnego c za rte ru “.

(Po angielsku tramp „contract carriers“ ).

Reasumując, stwierdzić można, że większość definicji posiada wspólne momenty, które naj­

lepiej oddaje zwięzłe ujęcie dra Schulz-Kie- sdwai*):

„ A rm a to r tra m p o w y je st p rz e w o ź n i­

k ie m tra n s p o rtu ją c y m w ciągu je d n e j podróży

* ) S c h u lz -K ie to w ;,F re ie S e e sch iffa h rt oder K om ferenzen“ , Jena 1937,

to w a ry dostarczone przez jednego załadow cę lu b też o p ierają cy m sw oją działalność w y łą c z ­ n ie na podstaw ie jednego czarteru, albo k o n ­ tr a k tu przew ozow ego“ .

Nie zawsze jednak typ statku trampowego lub liniowego (pracującego na liniach regular­

nych) jest ściśle określony z technicznego punk­

tu widzenia. W razie bowiem potrzeby armato­

rzy przerzucają statki z lin ii regularnych do trampingu i 'odwrotnie. W okresie większego zapotrzebowania na tonaż dla przewozu tow a-, rów masowych, statki z lin ii regularnych prze­

rzucane są

dio

pracy w trampingu

,t

odwrotnie

— gdy

wzrasta przewóz ładunków drobnico­

wych, trampy zatrudnia się na lin ii. Jednakże cechą charakterystyczną trampów jest przysto­

sowanie ich ładowni do przewozu ładunków ma­

sowych. Los zaś weteranów liniowych jest! czę­

sto ten, że po odpowiedniej przeróbce kończą one swój żywot jako trampy. A więc charakter zatrudnienia statku cechuje go iod przynależno­

ści do trampingu lub nie.

Żeglugę nieregularną Ivar Buxell (Tramping i żegluga regularna — Gdynia 1938 — wydawn- Instytutu Bałtyckiego) dzieli na 3 grupy:

1) trampy w pełnym teg0, słciwa znaczeniu, t.

zw. trampy dzikie, nie związane żadnymi kon- Itraktami, auli też nie mające żadnych specjalnie obranych szlaków i zabierające łaJdunki, gdzie się da;

2) trampy stanowiące własność jakiegoś przedsiębiorstwa przemysłowego, huty lub kon­

cernu, albo związane z tym przedsiębiorstwem długoletnimi kontraktami przewozowymi, lub też sltaitfci związanie t-ime-chłairter and, t. j. obsłu­

gujące przez dłuższy czas lub stale określone transporty;

3) za Ittrzecćą fópmę trampingu uważać należy wszystkie statki obsługujące transporty spe­

cjalne, jak statki owocowe, tankowce (i obecnie obsługujące transporty repatriacyjne).

Do grupy pierwszej należą wszystkie statki, które na płaszczyźnie walnej konkurencji za­

bierają każdego rodzaju ładunki. Należą do niej m. im węglowce oraz statki do przewozu drze­

wa; nie zalicza się ich zazwyczaj do flot specjal­

nych (np. tankowców do przewozu paliwa płynnego), ponieważ zasadniczo są one w sta­

nie trasportować również inne ładunki, np.

złam, rudę, zboże i t. p.

Dr. Feliks Hilchen (w swej pracy „Żegluga Morska“ , L. M. K. 1939) żeglugą trampową na­

zywa wynajmowanie statku od wypadku do wypadku w razie zaistnienia towaru. Żegluga trampowa nie odnosi się więc do rodzaju stat­

ku, ale należy jej szukać w różnicy struktury i organizacji przewozu oraz stosunku przewo­

żącego do wysyłającego, towar-

II- Wielkość statków trampowych. Ty­

powy llralmp ocesiniczny miał przed ostat­

nią wojną od 3 do 6-0Ó0 BRT, a szybkość jego wynosiła przeważnie od 10 do 12 węzłów.

I I

(12)

Oerłów , jDo sierpnia port był we władaniu włada.

.'adzieckieh i dopiero 23.8 ub. r. władze wojskowe przekazały pewne odcinki portu adm inistracji pol­

skiej. Na terenie przekazanym obiekty po­

niemieckie wymagają remontu. Obiekty prze­

kazane są następujące: molo zachodnie nowe i stare, stocznia statków, most zwodzony, teren da­

wnych warsztatów portowych, basen zimowy i 5 ma­

gazynów portowych we wschodniej części basenu przeładunkowego.

Do przejęcia pozostało: basen rybacki i wszyst­

kie, t. j. 10 wędzarni, część basenu przeładunkowego z elewatorami i magazynami.

Ustka, leży u ujścia rzeki Słupi. Długość nabrzeży wynosi ca 1.200 m., głębokość 4—6 m. Brak jakich­

kolw iek urządzeń przeładunkowych. Przed wojną dość poważny punkt wywozu zboża i drzewa. Przy nieznacznym wkładzie można doprowadź ć przeła­

dunek masowy bez urządzeń mechanicznych do w y­

sokości 400.000 ton rocznie.

Kołobrzeg, położony u ujścia Prośnicy, zarówno miasto ja k i port, silnie uszkodzone. Przed wojną służył do wywozu drzewa tartego i kopalniaków.

Długość nabrzeży 400 m., głębokość 5 m. Port posia­

da 1 dźwig 1,5-tonowy. Przy uzupełnieniu urządzeń przeładunkowych można przeładować w relacji rocz­

nej 200.000 ton.

Elbląg, leżący na skrzyżowaniu w ielu dróg wod­

nych, śródlądowych, może obsłużyć rozległe zaple­

cza, mimo, że nie jest portem pełnomorskim- w okre­

sie normalnym (1936 r.) obroty dochodziły do 400-000 ton, dłuźość nabrzeży 570 m-, głębokość 3—

i,5 m. W drugiej połowie czerwca wojska radzieckie, znajdujące się na terenie port«., opuściły elewator zbożowy pojemności 10.000 ton, zupełnie pozbawiony urządzeń wewnętrznych i przeładunkowych.

Polska Żegluga Państwowa, wykonując prace po­

mocnicze przy rozładowywaniu statków morskich, przyjmowała bezpośrednio ładunki ze statków na barki, oddając na ten cel od 50— 100 barek mieś ęcz- nie, które rozprowadziła w głąb kraju, głównie do Warszawy, Płocka, Włocławka, Bydgoszczy i Pozna, nia. Poza tym P. Ż. P. utrzym uje komunikację na lin ii Gdańsk — Elbląg, Gdańsk — Rybakowo oraz w czasie od maja do października utrzymywano ko­

munikację pasażersko-towarową na trasie Gdańsk •—

Warszawa.

Miesiąc listopad, pomijając fa kt zamkrręeia ruchu towarowego z dniem 20 listopada, wykazał dalszy spadek ilości ładunków przeładowanych wprost ze statków morskich na barki do przewozu w głąb kra ­ ju, i tak przyjęto w okresie sprawozdawczym na 32 barki 6.055 ton towarów, przy czym transporty te skierowane były tak, jak poprzednie, przede wszyst­

kim do Warszawy, Włocławka, Bydgoszczy i Po­

znania.

W dalszym ciągu odczuwało się brak ładunków eksportowanych z g ębi kraju, bowiem w listopadzie przybyło do Gdańska jedynie 3 barki z ładunkiem około 300 ton sody z Mątew.

Specjalna ekipa Polskiej Żeglugi Państwowej za­

kańcza prace przy podniesieniu drugiego dużego statku holowniczego „Stenkeller“ , k tó ry również yy

(13)

Praca odbudowy bez przerwy trw a na Wybrzeżu.

W ynikiem inży­

nierów i robotni­

ków doprowadzi­

my nasze porty do stanu pełnej w y d a j n o ś c i '

Fot. Film Polski

dniach najbliższych zostanie przetransportowany do stoczni w Pleniewie.

Wydobyci trzeciego h olow nka w itanego „L u - becki“ uzależnione jest od warunków atmosfe­

rycznych,

Dyrekcja Dróg Wodnych w Gdańsku prowadziła prace przy odbudowie śluz i jazów na rzece Nogat, oraz na jeziorach i kanałach mazurskich. We wszystkich stoczniach i zarządach prowadzono prace remontowe budowlane w budynkach fabrycznych, administracyjnych i mieszkalnych.

Prowadzono prace pogłębiarskie oraz usuwania za- toponych statków i wraków z nurt Wisły, kontynuo­

wano rozbiórki dwu mostów na kanałach ma­

zurskich. Prowadzono w dalszym ciągu w k ilk u miejscach prace regulacyjne na Wiśle.

W warsztatach wykonano remonty 3 staitków z w ła­

snym napędem i 3 statków bez własnego napędu, wydobyto z wody 3 zatopione obiekty.

Polska Żegluga na Odrze sp. z o. o. powstała w czerwcu b. r. z siedzibą we Wrocławiu. Posiada swój Oddział w Szczecinie, dysponujący taborem składającym s'ę z 3 holowników, 2 barek motorowych i 3 motorówek. P erwszy transport węgla, składający się z 6-ciu barek i holownika, przywieziono 29 maja b. r. Dotąd przywieziono ca 25 tys. ton węgła, który załadowano na statki morskie. Ważnym osiągnięciem w kierunku usprawnienia kom unikacji jest urucho­

m ie n i portu rzecznego oraz stoczni w Kostrzyniu.

Państwowy Zarząd Wodny w Szczecinie. W mie­

siącu sprawozdawczym wydobyto zatopione: 1 ekska- wator i 1 barkę. Z poprzednio wydobytych odholo- wano na stocznie do Kostrzynda i Gorzowa, celem przeprowadzenia poważniejszych remontów: 2 ekska- watory, 2 pogłębiacze i 3 barki.

Na własnej stoczni w Podjuchach znajdują się 3 jednostki, na terenie warsztatów w B ielinku w yre ­ montowano 1 barkę, rozebrano i wyczyszczono 1 po- głębiarkę-

Ujście O d r y

d o m o r z a .

13

(14)

O duszy lqdow o - morskiej

Wywiesiliśmy na sztandarach naszych hasło „za naszą wolność i waszą“ .

R o b o tn ik p rz e le w a ł za w olność i n e p o d le g ło ś ć k re w w beznadziejnych w a ru n k a c h w re w o lu c ji 1905 ro k u , ko n s p ira c y jn a , podziem na w a lk a za o s ta tn ie j koszm arnej o k u p a c ji to czyła się pod je j hasłem . T w o ­ rząca się A rm ia K ra jo w a , A rm ia L u d o w a i B a ta lio n y C h ło p skie o rg a n iz u ją się w je j im ie n iu . R ozpaczliw e P o w sta n ie W arszaw skie p ie czę tu je h e ka to m b a m i k r w i tę pra w d ę . C ała dzisiejsza d e m o kra cja ż y je ty m za w o ła n ie m i tą treścią. To p o lskie u m iło w a n ie ^ w o l­

ności nie je s t n a c jo n a lis ty c z n y m dążeniem , ale ro z u ­ m ie m y je w s ze ro kim p ow szechnym o g ó ln o -lu d z k im znaczeniu. P ojęcie niepodległości k r a ju w iąże się n ie ­ ro z e rw a ln ie z pojęciem d e m o kra tyczn e j w o ln o ści lu ­ d ó w w św iadom ości w s z y s tk ic h w a rs tw naszego spo­

łeczeństw a.

W olność, te n „n a jp ię k n ie js z y d a r b o g ó w “ , je s t b.

często żle rozu m ia n a i nadużyw ana, ła tw o się p rz e ra ­ dza w rzekom ą w olność, w sw aw olę. Społecznie m ało w y ro b io n a je d n o s tk a zapom ina, że w olność ko ń czy się tam , gdzie się zaczyna p ra w o i k rz y w d a d rugiego.

U je m n ą stro n ą je j je s t n ie k a m c ś ć grom adzka, b ra k poszanowania p ra w a i w ła d z y , le kko m yśln o ść w w y ­ k o n y w a n iu obow iązków , b ra k poczucia o d p o w ie d zia l­

ności. In n y m p rz e ja w e m je s t pozornie słuszny k r y t y ­ cyzm , a w g ru n c ie rzeczy u k r y t y egoizm i d ro b n o . mieszczańska opozycyjność w sto su n ku do tw ó rc z y c h re fo rm , re g u lu ją c y c h s p ra w y socjalne. Jasne je st, że p rzyczyn ą n ie m o ra ln o ści d o m o ro słych m ę d rk ó w je s t b ra k ka rn o ści i h a m u lc ó w o rg a n iz a c y jn y c h , b ra k n o rm i w ię zó w e tyczn ych w szerszym u ję c iu , b ra k k u ltu r y społecznego c h a ra k te ru . P u n k t ciężkości naszych szkół polega na ro z w ija n iu u m y s łó w i d a w a n iu w ie ­ dzy, w y c h o w a n ie zaś je s t ta m na d ru g im p lanie.

K a rn ą szkołą c h a ra k te ró w je s t w o js k o i p rzyczyn ia się w ie le do społecznego w y c h o w a n ia . W a ln ie p rz y ­ c z y n ia ją się też w a rs z ta ty pracy, organizacje, z w ią z k i zaw odow e i in s ty tu c je prow adzone w duchu szczerze d e m o k ra ty c z n y m . N ie m a łą ro lę o d g ry w a ją zrzesze­

nia spo rto w e . W szystkie te in s ty tu c je m a ją zasięg specjalny, ograniczony rodzajem pracy, zaw odu ł

celu, d la któ re g o istn ie ją . A cel te n b y ł zakreślony g ra n ic a m i lą d o w y m i państw a, a w ię c b y ł u ła m k ie m życia powszechnego, n ie m ia ł w sobie p e rs p e k ty w o g ó lno św ia to w ych D o p ie ro m orze o tw ie ra h o ry z o n ty nieograniczone, w k tó ry c h w y ż y ć się m ogą b u jn e te m p e ra m e n ty, duszące się w zaścianku ż y c ia za m kn ę tego w dorzeczu W is ły . M orze — to w ła ściw e pole d la szkolenia c h a ra k te ró w i u p ra w y w olności. Je śli w naszym życiu m a m y ty le aspołecznej s w a w o li, je ś li w naszej duszy z b io ro w e j w y b u ja ły c h w a sty in d y w i­

d u a ln e j lekko m yśln o ści, to je s t w y n ik z a m k n ię ty c h lą d o w ych stosunków p o lity c z n y c h .

Ja ko c z w a rtą powszechną cechą osobowość; p o i.

s k ie j w y m ie n ia p ro f. K a z im ie rz T y m ie n ie c k i „nasze zdolności o rg a n iza cyjn e “ . Jest coś z p ra w d y w ty m s y n te tyczn ym u ję c iu , skoro przez ■ tysią c la t u tr z y ­ m y w a liś m y się na p o w ie rz c h n i w śród p a ń stw ry w a ­ liz u ją c y c h z sobą w tru d n e j d la życia E uropie. Teź§

tę p rz y ją ć można ty lk o z zastrzeżeniam i. Przede w s z y s tk im p rz y s ło w io w a niezgoda odrazu rzuca się tu w oczy. W ystę p o w a ła ona zawsze w dziejach, żyw o daw ała znać o sobie w czasie p o k o ju , podnosiła głoS w m om entach decydujących, n a w e t na polach b ite ­ w n y c h . Jest ona wszędzie i zawsze ta k oczyw ista, że urasta do sym b o lu n a ro d o w e j cechy _ w a d y. O n ie - karności, k tó ra je s t zaprzeczeniem d a ru o rg a n iza ­ cyjnego, m ó w iliś m y poprzednio. S p o ry m a te ria ln e , w a ś n i p a rty jn e , k łó tn ie ro d zin n e są u nas na porząd­

k u d zie n nym . Do in n y c h n ie sym p a tyczn ych cech za­

tru w a ją c y c h k re w , należą oszczerstwa, k a lu m n ie , p lo tk i, obrzucanie b ło te m co w y b itn ie js z e j je d n o s tk i na n iw ie p u b lic z n e j. Często dochodzi do głosu i je s t słuchana m o ra ln a k a n a lia , u b ie ra ją c a się w to g i przezorności, postępu i w z n io s łe j e ty k i. Są to sk ła d ­ n ik i d e s tru k c y jn e , przeczące w ro d zo n e m u z m y s ło w i

o rg a n iza cyjn e m u . S praw ę n ależałoby p ostaw ić in a ­ czej. Spoczywa na dnie p o ls k ie j duszy zb io ro w e j

tężyzna żyw o tn a , s l a odporna na piętrzące się p rze ci­

w ności, in s ty n k t zachow aw czy o d u ż y m potencjale, k tó r y p o ko n yw a zew nętrzne o p o ry i zaw ady. T e j sile ż y w o tn e j zaw dzięczam y, żeśmy o p a rli się w śre d n ich w ie k a c h na w a le g e rm a ń skie j, p rz e ż y liś m y T a ta ró w , Szwedów, ty ra n ię carską i trz y zabory, p rz e trz y m a li, śm y o kupację h itle ro w s k ą , o dradzam y s ę obecnie w d u ch u d e m o kra tyczn ym , ja k i d y k tu je geniusz czasu.

W ra z ze zdobyciem w ybrzeża m orskie g o od E l­

bląga do Szczecina, z zagospodarow aniem obu base­

n ó w ś ró d lą d o w y c h W is ły i O d ry. ro z b u d o w a n ie m p o rtó w b a łty c k ic h , spotężnieje nasze życie ekono­

m iczne, rozrośnie się c y w iliz a c ja , ro z k w itn ie ośw iata, zam rą w a rs tw o w e aspołeczne k ie r u n k i oraz skończy się zaściankow a n ie zd ro w a m oralność, a na ich m ie j­

sce p o ja w ią się m łode zdolności orga n iza cyjn e . D a ją c analizę z b io ro w e j duszy, z w ró c ić m u s im y u w agę n a trz y tw ó rcze p ie rw ia s tk i, głę b oko tk w ią c e w p odprożu św iadom ości p o ls k ie j. Są n im i: 1) g łę b o k i p a trio ty z m w s z y s tk ic h w a rs tw społecznych i zw iąza­

ne z n im bezgraniczne u m iło w a n ie z ie m i u w ie ś n ia k a ; 2) d u c h b o h a te rs k i naszego żo łn ie rza w m om entach niebezpieczeństw a k ra jo w e g o ; 3) p ra co w ito ść rolnika, rzemieślnika i robotnika fabrycznego Pozornie trzy

(15)

te

cechy s ą form am i występującymi z osobna. Ale tylko pozornie, gdyż tym brawurowym żołnierzem je s t zarów no w ie śn ia k, ja k ro b o tn ik o d e rw a n y od w a rs z ta tu pracy. P ra c o w ity m ro b o tn ik ie m i chłopem p rz y w ią z a n y m do z ie m i je s t żołnierz, k ie d y zm ie n i k a ra b in na m ło t i p łu g . C hłopem tw a rd y m i zaw zię­

ty m na ziem ię sta je się ż o łn ie rz i ro b o tn ik , gdy zacz­

n ie orać glebę ojczystą. Te trz y cechy osobowości p o ls k ie j n a b io rą p e łn i znaczenia i sw oistej r a c ji sta­

nu, g d y obok n ic h stanie w je d n y m rzędzie żeglarska pozycja m a ryn a rza , c z ło w ie k a m orza, zapraw ionego w burzach, ogorzałego od w ic h ru , zahartow anego w w a lce z ż y w io łe m w o d n y m . Ic h czterech: żołnierz, c h ło p ,ro b o tn ik i m a ry n a rz — będą s ta n o w ili fu n d a ­ m e n t przyszłego państw a. W szyscy razem , bo bez m a ry n a rz a nie ma d o b ro b y tu m a te ria ln e g o k ra ju , nie m a g w a ra n c ji w o ln o ści i niepodległości, będą się na­

w z a je m u z u p e łn ia li i p o m a g a li w b u d o w ie lepszej O jczyzn y.

Społeczeństwa, k tó re wcześnie sta n ę ły do s ta rtu m orskiego, państw a nadbrzeżne, ro z w in ę ły w sobie ta k ie w a rto ś c i psychiczne i m e ntalne, że p rz e trw a ły zw ycięsko n a w a łn ice dz e jow e i c ią g le wnoszą do s k a rb n ic y c y w iliz a c ji d o robek rą k i m ózgów . P raca uczonego, ku p ca i ro b o tn ik a fizycznego n ie przepada w d ro b n ych , p rz e m ija ją c y c h potrzebach, ale w z a je ­

m n ie pow iązana, tw o rz y d o b ro b y t powszechny. P a ń ­ stw o bez m orza je s t państw om k a l.k im z jego p ra c y k o rz y s ta ją in n i. M oże m ie ć pozory p o lity c z n e j w o ln o ­ ści, ale gospodarczo, p rze m ysło w o i h a n d lo w o je s t

n ie w o ln e . T a k im państw em — k a le k ą b y ło daw ne szła.

checkie państw o polskie, k tó re z m a rn o w a ło bogate m o żliw o ści m o rskie , i choć m ia ło św ie tn e m o m e n ty h isto ryczn e , m ężów stanu, w s p a n ia ły c h w o jo w n ik ó w , w y b itn y c h uczonych i a rty s tó w — zginęło, bo n ie m ia ło w ybrzeża.

Dziś, gdy odzyskujemy znów Morze Słowiańskie,

gdy wypłyniemy na nie i rozwiniemy

banderę, roi

szerzy się nasza dusza, wzmocnią życiowe instynkty i polepszy organizacja. Morze da naszej psychice te

cenne w a rto ści, k tó ry c h b y ła pozbaw iona: s iłę w o li, w y trw a ło ś ć , celowe w y ła d o w a n ie e n e rg ii. C hore n e r­

w y nasze i sła b y k r w i obieg ono p o b u d zi do ż y w ­ szego tę tn a i przedsiębiorczości, ja k z w y k le u m a ­ ry n a rz y . D a nam z d ro w ie fizyczne, rozszerzy k la tk ę p ie rsio w ą , w y o s trz y w z ro k , w p a trz o n y w d a le k ie ho­

ry z o n ty i słuch, w c z a ro w n y w m u z y k ę w ia tró w i szm ery fa l. P rzed k ró tk o w z ro c z n y m i m y ś la m i naszy.

m i o tw o rz y bezkresne k o n tu r y d a l. ocean icznej, przez zw iedzanie k ra jó w zagranicznych ro z w in ie tw ó rczą w yo b ra źn ię , m a ło s tk o w y m czynom naszym i zamie­

rze n io m da w y s o k i cel i ro z ja ś n i w ie lk ą ideę s tw ó rc y św iata. O b se rw u ją c cudzą te ch n ikę , zastosowanie w y n a la z k ó w n a u ko w ych , poznam y w szechstronniej d o b ro d zie jstw a m a te ria ln e j c y w iliz a c ji, będziem y b a r.

dz ej p o s.ę p o w ym i. Z m :e n ą się cechy duszy lą d o w e j P o la ka ; n d y w id u a ln o ś c i n ie będzie u ż y w a ł na k ró tk o - bieżne w y b u c h y te m p e ra m e n tu lu b bezpłodną negację, lecz nada je j postać b a rd z ie j społeczną; s w o je uczucia i m arzenia z ra c jo n a liz u je i zacznie k ie ro w a ć się m y ś lą i ro zu m e m ; jego w y o b ra ź n ia pozos.anie może s k rz y ­ dlata, ale ju ż się u re a ln i, jego w rodzone zdolności i s iła żyw o tn a o rg a n izm u będą nad a l skie ro w a n e k u d o b ro b y to w i w łasnem u, ale ty m razem i k u d o b ro b y ­ to w i grom ady, w k tó re j żyje . Przez m orze stanie się n o w y m c zło w ie kie m .

N ie będzie to droga usłana różam i, a n i n ie spadnie z nieba sama m anna boża, lecz prze ciw n ie , w tw a r . d y c h zm aganiach z losem w y k u w a ć będzie m u s ia ł s w o je now e przeznaczenie, staczać d łu g ie boje z n ie . z n a n y m i dotąd p rze ciw n o ścia m i na d a le k ic h m orzach i w cudzych k ra ja c h , za n im dane m u będzie odnieść n a jw ię ksze zw ycię stw o , bo z w ycię stw o nad sobą Eamym.

Dr Aleksander Szymankiewicz

(16)

IM /% Ł B /\

Po dziesięciu d n ia ch pod ró ży przez A tla n ty k za­

częliśm y się zbliżać do p ie rw sze j w y s p y a m e ryka ń - sk ej, k tó rą przed czte rystu p ę ć d ziesię ciu la ty u jrz a ł K o lu m b i sądził, że p rz y b y w a do In d ii. Od Ma d e ry n.e s p o tk a liś m y żadnego o k rę tu , w ię c w id o k lu g ró w ry b a c k ic h , sunących na p o ra n n y m w ie trz e po g ra n a , lo w e j f a li z w ia s to w a ł nam bliskość lądu. Is to tn ie , po p ra w e j stro n ie s ta tk u z a ry s o w a ły się nie b aw e m k o n ­ tu r y w y s p y Desiderade, o płasko ściętej górze, a n a . stępnie „ V Ile d ‘A m :e n s“ , m in ą ł górzystą w y s e p k ę M a rie G alante i zaczął p ły n ą ć w z d łu ż brzegu g łó w n e j w y s p y , G u a delupy. U jrz a łe m w y s m u k łe p a lm y k o ­ kosowe o żó łto -zie lo n ych liściach, a d a le j potężny m asyw g ó rski, p o ro s ły lasem.

S ta n ę liśm y na k o tw ic y k o ło głów nego p o rtu w y ­ spy P o in tę a P itre . Na m a ły c h ło d zia ch p o d p ły n ę li do b u rty ch ło p cy m urzyń scy, prosząc, b y im coś zrzu­

cono ze s ta tk u . G d y z e b ra n i do w y jś c ia pasażerow ie zaczęli ciskać w w odę m o n e ty, c h o p c y zręcznie n u r ­ k o w a ł , aby po c h w ili w y p ły n ą ć z p ie n ią ż k ie m w zę­

bach. Tym czasem do s ta tk u z b liż y ła się duża łódź m otorow a, k tó ra nas zabrała na ląd.

Ludność A n t y l li je s t n ie o m a l cała m arzyńska, ale ci m u rz y n i m a ją ju ż nieco p rz y m ie s z k i k r w i b ia ły c h lu d z i. T w a rze ich są k u ltu ra ln e , p o z b y li się g ry m a ­ su a fry k a ń s k ie g o , a w ie lu m ło d y c h lu d z i i w ie le dz ewcząt można śm iało uważać za p ię k n y c h . Są bardzo z g ra b n i i m a ją śliczne oczy. B a rw a ich s k ó ry dosyć ro zm a ita , od ja sn o .cze ko la d o w e j do zu p e łnie czarnej. K o b ie t s p o ty k a się w ię ce j n iż mężczyzn;

poubierane w k o lo ro w e suknie, m a ją na g ło w ie coś w ro d z a ju tu rb a n u z dw om a ste rczą cym i zabaw nie ró ż k a m i. Owoce, cia stka i ro zm a ite k ra jo w e p rz y ­ sm a ki ro zkła d a n e są na płachc e, w p ro s t na u lic y , a k rz y k liw e n a w o ły w a n ia i donośne śm iechy ś w ia d . cza o z n a k o m ity m hum orze m ieszkańców . W szyscy ci cza rn i o b yw a te le są F ra n cu za m i, m ó w ią zabaw nym d ia le k te m fra n c u s k im , noszą nazw iska fra n c u s k ie , ba, n a w e t czu ją się w ie lk im i p a trio ta m i F ra n c ji. T uż obok, w k o lo n ia c h a m e ryka ń skich S tanów Z je d n o ­ czonych, m u rz y n i n ie są ró w n o u p ra w n ie n i z b ia . ły m i Jankesam i. P o lity k a k o lo n ia ln a F ra n c ji je s t rozsądniejsza i daleko w ię ce j postępowa. O sta t­

n io z w ię kszyła się tu im g ra c ja H in d u só w . H in d u ­ ski są chudsze od m u rz y n e k , m a ją cerę o liw k o w ą i p rz y p o m in a ją nasze cyg a n ki. S p o tka łe m ró w n ie ż d w ie k o b ie ty drobne, zgrabne, o skórze b ru n a tn o , cze rw o n e j, o nozdrzach c ie n k ic h i d u m n y c h rysach tw a rz y . Są to t. zw. „le s Capresses“ , podobno o s ta t­

n ie p rz e d s ta w ic ie lk i śladów k r w i in d y js k ch K a ra ­ ibów . Po da w n ych m ieszkańcach w yspy, K a ra ib ach , pozostały ciekaw e w y k o p a lis k a m uzealne. Od trz y s tu la t m u rz y n i z a lu d n ili ko lo n ię .

M ie szka ń cy d zisie jsi m a ją ro d za j p a rla m e n tu , sw o.

ją w łasną m onetę i pocztę. T r a f a ją się jeszcze w o- biegu m iedziane p ie n ią ż k i z czasów N apoleona I I I , a n a w e t L u d w ik a F ilip a . W yspa D esiderade b y ła do n ie d a w n a przeznaczona d la ch o rych . D ziś z d ro w o t.

ność na A n ty lla c h F ra n c u s k ic h je s t n ie m a l zupełna.

Przysłowie tutejsze głosi, że życie wyspiarzy jest

# ©

m T W SLŁE

sp okojne i zdrow e, a u m ie ra się ty lk o ze starości.

W prost za m iastem w s tą p iłe m do p la n ta c ji bananów . B y ł to o k r-s k w it n enia: duży 1 lio w y k w ia t w is ia ł na szczycie pęku późniejszych ow oców. K a ż d y k rz a k p ro d u k u je z w y k le je d e n pęk bananów (k ilk a d z ie s ią t s z tu k ). F o d o jrz e n iu , n a w p ó i zielone owoce obcina się ca ły m p ę kie m i dostarcza do p o rtu . K rz a k r ó ­ w n ie ż ulega ścięciu, gdyż każdego ro k u b a nany sa­

d z i się na nowo. T utejsza cena dzies.ęciu bananów w y n o s i ca.e d w a fr a n k i, c z y li około 15 groszy p rz e d ­ w o je n n y c h . Za 30 groszy można dostać na r y n k u o- grom nego ananasa. Z A n t y l li p ły n ą do F ra n c ji w ie l.

k ie fra ch to w ce , naładow ane ow o ca m i p o d z w ro tn i­

k o w y m i.

O ile b anany n g d y m i się nie s p rz y k rz y ły , to ana­

nasem p rę d ko można się przejeść. Trzeba być ostro- ż n y m i dobrze obierać: ch ro p o w a ta s k ó rk a ow ocu kaleczy w a rg i. M ieszkańcy tu te js z y c h w si są bardzo gościnni. G d y oglądałem następną p la n ta c ję w yższej od cz ło w ie k a trz c in y c u k ro w e j, je d e n z w ie ś n ia k ó w o b cią ł d łu g im tasakiem k a w a łe k ło d y g i, o b ra ł z w a r­

s tw y k o ro w e j i podał m i do żucia. Będąc z n a tu ry ła k o m y m na słodycze, c'eszy’ em się tą zabaw ką z d o . b rą godzinę. M u rz y n z a p ro sił m ię u p rz e jm ie do sw ej m a łe j c h a łu p k , d re w n ia n e j, osadzonej nad z ie m ią na czterech palach. C h a tka je s t w e w n ą trz bardzo czysta, lecz duszna i gorąca. P rzyczyn ę odnalazłem w o- k r y c iu dachu. P o z n ik a ły daw ne p ra k ty c z n e poszycia z 1-ści p a lm o w y c h , a zo sta ły zastąpione im p o rto w a n ą fa lis tą blachą. Zapew ne ha n d e l e k s p o rto w y do k o ­ lo n ii p o sta ra ł się o to, aby w tr o p k a ln y m k lim a c ie k ra jo w c o m b y ło c ie p le j ( i m n ie j h ig ie n ic z n ie ). P o ­ dzię ko w a w szy sym p a tyczn e m u gospodarzow i za p rzyję cie , p o w ę d ro w a łe m w z d łu ż szosy k u w zgórzom , p o k ry ty m lasem. Do m iasta sz’y k o b ie ty w ie js k ie , niosąc na g łow ach w ie lk ie kosze z ja r z y n a m i Opo­

w ia d a ł jeden k o lo n ista , że tutejsze k o b ie ty są ta k p rzyzw ycza jo n e do noszenia w szystkie g o na g ło w ie , że gdy raz przyszła jed n a m u rz y n k a na pocztę, to k u . p.w szy znaczek, w ło ż y ła go w e w ło s y i aby w ia tr n ie zdm uchnął, przycisn ę ła go m a ły m k a m yczkie m . „C o k ra j, to o b ycza j“ . Doszedłem do lasu. N a polance k o ­ ło szosy sta ła duża d re w n ia n a buda. Z w n ę trz a orzez szeroko o tw a rte okna d o ch o d ziły głosy dziecinne, skandując ja k iś w ie rsz fra n c u s k i. B y ła to szkoła w iejska.

C h w ilę potem le k c ja się skończyła i d zie cia ki w y ­ b ie g ły na polankę. Jedne zaczęły gonić żó łte piękne danaidy, m o ty le p o d z w ro tn ik o w e , inne w d ra p y w a ły się na drzewa. W szystkie w y g lą d a ły z d ro w 0 i b y ły zadow olone z życia. Jedna z M a rty n ic z a n e k , pasażer, k a naszego o k rę tu , ra d z iła m i bardzo szczerze, b ym osiadł na A n ty lla c h i p o ś lu b ił cie m n o skó rą „ la d y “ choćby spośród tu te js z y c h nauczycielek, „ k tó re są spragnione b ia ły c h k u ltu ra ln y c h m ężczyzn“ . Owa M a rty n ic z a n k a w ra ca ła z Paryża, gdzie u ko ń czyła szkołę sztuk p ię kn ych , a w d o d a tku p rz y w io z ła sobie b iałego męża, fra n c u s k ie g o a rty s tę m a la rza .— Tutejsze dziewczęta s.ą m iłe , d obre i p ra k ty c z n e — rze kł? za

Cytaty

Powiązane dokumenty

teriału roślinnego, który przy podnoszeniu się wody zostaje porwany dalej i wypchnięty na ocean.. W ten sposób, kłody powiązane lianami i zbite przez napór

Kanał Moskwa — Wołga ożywiają nowoczesne statki

Zadania dzisiejszego Trzeciego Zjazdu Przemysłu Z em Odzyskanych podobnie jak i dwu poprzednich Zjazdów, sprowadzają s ę do wzmożenia powszechne, go wysiłku narodu

Czyn pracy jest dalszym ciągiem w alki o niezależność polityczną i gospodarczą, o właścwe miejsce w rodzime inarodów i w świecie, jakie należy się Polsce.. W

„Morze“ jest organem naczelnym Ligi Morskiej, służy zapoznaniu czytelników z zagadnieniami ogólny- my z dziedziny gospodarczej, pracy na morzu, odbu­.. dowy

niewa, leży przystań rybacka Stara Pasłęka. Głębokość rzeki uzależniona jest od stanu wody w Zalewie, jak również od zapory wodnej w Petelkowie i

I oto żagiel zaczyna się zmieniać, rozrastać, organizować, już się okazuje, że istnieje cała rodzina żagli, które noszą rozmaite imiona, już słyszę

wu owych zdobnych, drobniutkich pływaków morza, wychodzących na powitanie słońca, sami dzielili się materiałem połowu i zamieniali się na okazy, z którym i nié