J. T. Czerkasowa
Próba lingwistycznej interpretacji
tropów : (metafora)
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 62/3, 259-273
J. T. CZERKASOWA
PRÓBA LINGW ISTYCZNEJ INTERPRETACJI TROPÓW (METAFORA)
Istniejące aktu aln ie teorie m etafory polegają w zasadzie bądź n a ra cjonalistycznej, bądź n a psychologicznej in terp retacji tego zjaw iska. P rzedstaw iciele racjonalistycznego i psychologicznego p u n k tu w idzenia, opierający się na tezie o tożsamości lub paralelizm ie procesów m yślenia i m owy, ro zp atru ją m etaforę w oderw aniu od konkretnych zjaw isk i pro cesów językow ych, które w a ru n k u ją jej pojaw ianie się i funkcjonow anie w mowie.
W badaniach dotyczących analizy tropów m etafora byw a m ylona z in nym i zjaw iskam i językow ym i i poza językow y mi. Nie zbadano dotąd i nie uściślono ani zasadniczych kategorii lingw istycznych, z którym i zw iązane jest badanie m etafory, ani zasad w yodrębniania jej spośród innych (bli skich lub stycznych) zjaw isk. M etody badania m etafory pozostają niedo określone, a w szeregu przypadków b rak im w ew nętrznego uzasadnienia; są one opracow ane w znacznie m niejszym stopniu niż m etody badania innych zjaw isk językow ych (fonetycznych, gram atycznych itd.). Aczkol w iek m etody te są bardzo różnorodne, to jednak nie dotyczą one bezpo średnio językoznaw stw a: w większości przypadków nakierow ane są nie na ujaw n ienie językow ej n a tu ry badanego zjaw iska, lecz na w ykrycie tych procesów psychicznych, na których terenie ono pow staje. P raw id ło wości szuka się w ięc w sam ym podmiocie traktow an ym psychologicznie i dochodzi do w niosku, że psychologia zdolna jest rozstrzygnąć w szystkie pow stające w ty m przypadku problem y. Nie ulega w ątpliw ości, że pojęcia psychologii — w rów nym stopniu co logiki — dają się przełożyć na k a te gorie językow e; nie stanow i to jednak w ystarczającej podstaw y do tego, by traktow ać badanie tych pojęć jako główną, decydującą przesłankę do w yjaśnienia i określenia zupełnie odm iennych od nich kategorii
języko-[Przekład według: E. Т. Че р к а с о в а , Опыт липгвистичесой интерпретации тро
260 J. T. C Z E R K A S O W A
wych. Wówczas gdy chodzi o m etaforę, tak ie podejście do badania, które polega na określaniu jej nie w oparciu o to, co się mówi, lecz o to, co się wówczas, być może, m yśli lu b przeżyw a, prow adzi nieuchronnie do po m ieszania „k ręg u w y o b rażeń ” oznaczanych przez słowa ze znaczeniam i tych słów.
M etafora stanow i przedm iot badania w ielu dyscyplin, przede w szyst kim nau k i o lite ra tu rz e i językoznaw stw a. Jednakże utożsam iane ze sobą zazwyczaj cele analizy lingw istycznej i literaturoznaw czej w ym agają ścisłego odgraniczenia, a to szczególnie z tego powodu, że p rzy ję ta i sto sow ana term inologia w spólna jest obu dyscyplinom . Przedstaw iciele róż nych dyscyplin (literatu rozn aw stw a i językoznaw stw a), a rów nież jednej dyscypliny (językoznaw stw a) n ad ają term inow i „m etafo ra” rozm aite, a przy ty m niedookreślone w y raźn ie znaczenia. Ze słowem ty m „stało się to samo, co kiedyś przy d arzy ło się... w ielu innym słowom, któ re w łaśnie dlatego utraciły w szelki sens, że znaczenie ich uległo zbytniem u rozszerze niu; p rzestały one być zrozum iałe dla kogokolwiek z tej racji, że wszyscy je zb y t dobrze rozumieli*’ b
Ju ż samo stosow anie słow a „m etafo ra” u jaw n ia ten den cję do utożsa m iania pojęcia, k tóre słowo to w yraża, z pojęciem w yrażanym przez słowo „przenośnia”. Term inologicznie nieścisłe stosow anie słowa „przenośnia” znacznie u tru d n ia w yjaśn ien ie tego zjaw iska, którym jest m etafora. Dzie je się ta k nie tylko dlatego, że pojęcie „przenośni” jest zb yt ogólne i n ie dookreślone (jedną niew iadom ą — „m etafo rę” — określa się za pomocą innej, jeszcze bardziej niejasn ej i p ły n n ej z term inologicznego p u n k tu w i dzenia — „p rzenośni”), lecz rów nież z tej racji, że m a ono c h arak ter zbyt zew nętrzny w stosunku do pojęcia oznaczanego przez słowo „m etafora” . Niezróżnicow ane stosow anie słow a „p rzenośnia” jako te rm in u zaciem nia rozm aitość tego, co ono obejm uje: z jed n ej stro n y procesów nie zw ią zanych w pro st z w ew n ętrzn y m i praw idłow ościam i sem antycznego rozw o ju słv>wa (początkowe nazyw anie, u m ow ne przem ianow anie itd.), z d ru giej zaś — bardziej skom plikow anych i głębszych procesów właściwego sem antycznego p rzekształcania słowa, odzw ierciadlających w ew nętrzne praw idłow ości jego rozw oju (procesów obejm ow anych pojęciem „ tro p ”).
W zw iązku z ty m pow staje konieczność, po pierw sze, rozgraniczenia tych procesów i zjaw isk, w stosunku do któ rych stosow anie pojęcia „prze nośnia” w yd aje się z lingw istycznego p u n k tu w idzenia w jakiejś m ierze uzasadnione, od tych procesów i zjaw isk, w stosunku do których pojęcie „przenośni” nie da się stosow ać; po drugie zaś — uściślenia konkretnej
1 Myśl W. G. B i e l i ń s k i e g o ( Полное собрание сочинении. T. 6. С Пб. 1903, s. 293) wypow iedziana przez niego przy innej okazji — o „rzeczywistym znaczeniu słowa »ludowość«”.
treści pojęcia oznaczanego przez słowo „m etafo ra”, co pozwoli „ zn eu tra lizow ać” jego stosow anie jako term inu.
Do procesów pierwszego rodzaju (przenośnia) zaliczyć należy tw orze nie now ych słów i w ykorzystyw anie starych do oznaczania przedm iotów i zjaw isk, k tóre nie m ają nazw y (początkowe nazyw anie w szerokim sen sie tego słowa, obejm ujące zarów no tw orzenia term in u jak zjaw isko tzw. nazyw ania funkcjonalnego), a rów nież w ykorzystyw anie starych słów w celu um ow nego przem ianow ania przedm iotów i zjaw isk m ających już nazw ę (sym bole, w y rażenia żargonowe itd.).
N adaw anie nazw y jest, jak wiadomo, aktem um otyw ow anym . M eta- foryzacja, jako jeden ze sposobów nadaw ania nazwy, jest procesem b a r dziej skom plikow anym , niż to się zazwyczaj uw aża; nie jest to pro sty a k t „przeniesienia istniejących słów n a nowe pojęcia”, lecz głębokie, w e w n ętrzne sem antyczne przekształcenie słowa wychodzące poza jego zw ykłe sem antyczne granice: w procesie funkcjonow ania słowa „m oty w acja” znaczenia słowa ulegać może n a różny sposób i w rozm aitym stop niu zaciem nieniu, a n aw et słowo może ją w ogóle stracić. W przypadku zaciem nienia m otyw acji znaczenia m am y do czynienia z tzw . z atartą (zu żytą itp.) m etafo rą; w p rzypadku natom iast zaniku m otyw acji — z „m eta forą z pochodzenia” (lub „ek s-m etafo rą”) 2. W ty m ostatnim przyp adk u w skutek zaniku związku m iędzy „bezpośrednim ” a „przenośnym ” sen sem słowa znaczenie „przenośne” staje się podstaw owe, co prow adzi w łaśnie do sem antycznego rozpadu słowa.
M etafory językow e przeciw staw ia się zazwyczaj tzw. m etaforom poe tyckim (czyli — w edług ściślejszej term inologii A. W. Fiedorow a — „sty listycznie czynnym ”). Do m etafo r tego rodzaju zaliczane są często tw ory ty p u „nóżka” (stołowa), „szyjka” (butelki), „głów ka” (szpilki) itp., tzn. zjaw iska, które pow stają nie w rezultacie „zatarcia” m etafory, lecz cał kiem niezależnie od niego 3. Ze względu na cechy sem antyczne i gram a tyczne ich tw orzenie zbliżone jest do tw orzenia term inów . W zw iązku z tym w y d aje się, że bardziej ścisłe byłoby zróżnicow anie m etafo r nie w oparciu o przeciw staw ienie m etafo r „językow ych” i „niejęzykow ych” (poetyckich), lecz na podstaw ie rozróżniania ich wedle stopnia stosow al ności: na te, k tó re w skutek codzienności zastosow ania w eszły do leksykal nego system u języka („złote p ukle” ‘koloru złota’), i te, k tó re m ają cha
2 [W przypisie tym autorka analizuje nieprzetłumaczalny przykład : откровенный
человек“ ‘człowiek otwarty, szczery’ i ,,человек с откровенною гловою“ ‘człowiek z nienakrytą głow ą’.]
3 Zob. А. В. Ве л ь с к и й , Метафорическое употребление существительных (к вопросу
о гепитивных конструкциях). „Ученые записки (I-го МГПИИЯ)“. 7: Экспериментальная фонетика н психология речи. 1954, s. 296.
262 J. T. C Z E R K A S O W A
ra k te r indyw idualny, c h arak tery zu ją swoistość sty lu pisarza czy też u tw ór artystyczny.
Z m otyw acją m am y do czynienia rów nież w p rzy padk u tw orzenia te r m inów. Jednakże w odróżnieniu od nowego słowTa, k tó re pow staje na gruncie m etaforyzacji, poprzez zatracenie „form y w e w n ętrzn e j” („obra zu”), now e słow o-term in pow staje niezależnie od jego stosunku do „obra z u ” ; w zw iązku z ty m bezzasadne w y d aje się szeroko rozpow szechnione m niem anie, że term in jest „m etaforą z pochodzenia”. T erm inem zwykło się nazyw ać słowo oznaczające ściśle określone pojęcie naukow e lub spe cjalistyczne; te rm in z reg u ły jest jednoznaczny, jego granice znaczenio w e są w yraźne i ostre. Znaczenie term in u, uw arun ko w ane przez ograni czenie jego fu n k cji i(tylko fu n k cja nazyw ania) i zakresu stosow ania, ade k w atn e jest do oznaczanego przezeń pojęcia i nie zależy od ko ntek stu w y powiedzi. Czynniki ściśle językow e o dgryw ają m inim alną rolę nie tylko, gdy chodzi o funkcjonow anie słow a-term inu, lecz rów nież w procesie jego tw orzenia. P ow stanie te rm in u uw aru nk o w ane jest' nie przez sem antyczny (relacja podstaw ow ego i pochodnego znaczenia słowa), lecz przez psycho logiczny proces asocjacji w edle podobieństw a w chw ili nadaw an ia nazw y: istniejąca w języku nazw a jednego przedm iotu w yko rzystan a zostaje dla oznaczenia nowego, tzn. n a stęp u je przeniesienie n a z w y (ale nie zna czenia) z jednego przedm io tu na drugi. W rezultacie pow stają słow a-ho- m onim y (np. „żłobek” 'k arm n ik dla b y d ła ’ i „żłobek’’ — 'in sty tu cja w y chowawcza dla dzieci’).
Pojęcie „p rzen o śn i” stosow alne je st rów nież w przypadkach tzw. n a zyw ania funkcjonalnego. Wówczas, podobnie jak w przypadkach rozpa trzonych w yżej, u podłoża a k tu nazyw ania leży treść pozajęzykow a, aczkolwiek innego rzędu: przeniesienie (a zachodzi tu ono rzeczywiście) nazw y jednego przedm iotu n a in n y (bądź jego część) dokonuje się na pod staw ie tożsamości fu n k cji spełnianej przez ten czy inny przedm iot i uw a runkow ane jest nie przez w ew n ętrzn y sem antyczny rozwój słowa, lecz przez czynnik o ch arak terze czysto zew nętrznym — przez zm ianę sam ych realiów . Tak np. przedm iot nazw any słow em „pió ro ” i po raz pierw szy w ykorzystany w now ej dla niego fu n k cji (nie jako ozdoba czy m ate ria ł do w ytw arzan ia przedm iotów gospodarstw a domowego, lecz jako narzędzie do pisania) był i pozostaw ał niczym innym , jak częścią upierzenia ptaków (a nie czymś „podobnym do p ió ra”); dopiero później (od X V III w.), w zw iązku z pojaw ieniem się m etalow ych „piór” , nazw a jednego przed m iotu — ptasiego pió ra w ykorzystyw anego do pisania — przeniesiona zo staje n a inny przedm iot, będący częścią takiego samego narzędzia (obsad ka ze stalow ym p ió re m 4). „O braz” nie pojaw ia się tu ani w chwili
pierw otnego nazyw ania, ani w trakcie dalszego funkcjonow ania słowa. Stosow anie term in u „przenośnia” w ydaje się zasadne w tych p rzy p ad kach, gdy nazw a jakiegoś jednego przedm iotu czy zjaw iska zostaje w yko rzystana jako sym boliczna bądź um ow na nazw a dla innego, k tó re m a już nazwę.
Term in „sym bol” może być stosow any w odniesieniu do nazw y, która nie oznacza rzeczyw istych przedm iotów czy zjaw isk („bitw a”), lecz jest „znakiem ’* słow a-nazw y (por. „u czta” ‘b itw a’). Związek m iędzy znakiem („uczta”) a tym , co oznaczane („bitw a”), m a w m niejszym lub w iększym stopniu ch arak ter dowolny i nie jest uw arunkow any przez czynniki n a tu ry językow ej. M iędzy słow em -nazw ą przedm iotu („bitw a”) a znakiem sło w a („uczta”) ustalone zostają nie stosunki podobieństw a, lecz tożsamości. F unkcje tego, co oznaczane (nazwa przedm iotu), i oznaczającego (symbo lu) pokryw ają się tu ze sobą całkowicie jak w micie, w obrębie którego sym bol częstokroć pow staje.
W niektórych przypadkach związek m iędzy znakiem a tym , co ozna czane, jest powszechnie uznany, ustalony na mocy trad y cji (np.: „p erły ” ‘łzy ’, „uczta” 'b itw a ’, „lis” 'c h y try człowiek’, „k u kułk a” 'tęskn iąca kobie ta ’); kiedy indziej związek ten jest m niej trw ały i ustalony (np. politycz ne sym bole dekabrystów wyw odzące się od jakobińskich publicystów , w rodzaju: „b u rza” — ‘ru ch w alki o wolność’ i jako symbol prześladow ań bojow ników o wolność). W reszcie związek te n może być do tego stopnia luźny, że sens słow a-sym bolu interpretow ać m ożna w yłącznie jako sens słow a-sym ptom u : nie znaczy ono, lecz tylko „sygnalizuje” (por. np. sym bole dekadenckiej poezji początku XX w.).
Dla badacza zajm ującego się analizą praw idłow ości m etaforycznego w ykorzystyw ania słów problem sym bolu jest istotny w tych tylko p rzy padkach, kiedy sym bol stanow i podstaw ę pow staw ania m etafor; np. po w stan ie m etafory przym iotnikow ej „халатный“ (‘niedokładny, n iesum ien ny w w ykonyw aniu obow iązków ’) n a gruncie w ykorzystyw ania słowa
халат“ jako sym bolu lenistw a, b e z tro s k i i t d . 5
* Do nazw um ow nych zalicza się rów nież w y r a ż e n i a ż a r g o n o - w e, tzn. słow nictw o specjalne, z którego korzysta w ąska, korporacyjnie zam knięta g ru p a zawodowa i któ re rozum ieją tylko członkowie tej grupy (np. „ p a ty k i” ‘pieniądze’ w żargonie pew nych grup).
Znaczenie w yrażenia żargonow ego jest, jak wiadomo, jeszcze bardziej um ow ne niż sym bolu. I ono nie opiera się n a podstaw ow ym znaczeniu słowa, ale w odróżnieniu od symbolu, którego znaczenie realizuje się
s Na temat historii ew olucji semantycznej tego zapożyczonego słowa zob. В. B. В и н о г р а д о в , Из истории современной русской литературной лексики. ИАН ОЛЯ [,,Ие- вестия Академии наук. Отделение литературы и языка”] 1950, nr 5, s. 390—391.
264 J . T . C Z E R K A S O W A
w system ie m ow y języka powszechnego, w a ru n k i realizacji znaczenia w y rażenia żargonow ego z system em tym nie m ają niczego w spólnego 6.
W szystkie rozpatrzone w yżej zjaw iska i procesy łączy ze sobą ta w spólna cecha, że nie w y stępu je tu drugi plan znaczeniow y (tzn. brak je st zw iązku z podstaw ow ym znaczeniem nazw y, które obiektyw nie od zw ierciedla zależności m iędzy rzeczyw istym i przedm iotam i i zjaw iskam i); są to słowa, k tó re określić b y m ożna jako „jednopłaszczyznow e” ; stoso w anie do nich w łaśnie term in u „p rzenośnia’’ jest, naszym zdaniem , cał kowicie uzasadnione: w e w szystkich tych przypadkach, dzięki w spólnej pozajęzykow ej treści, n a z w a (ale nie z n a c z e n i e ! ) już istniejącego i znanego przedm iotu zostaje rzeczyw iście „przeniesiona”, a ściślej — w y korzystana do nazw ania innego przedm iotu, k tó ry nazw y jeszcze nie m a (term in, m etafo ra językow a, nazyw anie w edle w spólnej funkcji), a rów nież do um ow nego (symbol) lub dow olnegp (w yrażenia żargono we) przem ianow ania znanego ju ż i m ającego swą nazw ę przedm iotu.
N iezróżnicow ane w ykorzy sty w an ie te rm in u „p rzenośnia” u tru d n ia odróżnienie m etafo ry nie tylko od zjaw isk jej bliskich (term in, nazyw anie w edle w spólnej funkcji, sym bol itd.), lecz rów nież od zjaw isk bardziej jej pokrew nych, a zarazem bardziej skom plikow anych niż przenoszenie nazw y. M am y tu na m yśli in n e rodzaje tropów (m etonim ia, synekdocha itd.), w któ ry ch pow staw aniu i rozw oju decydującą rolę odgryw ają czyn
niki językow e 7.
W tego rod zaju p rzypadkach „przenośni” pow stanie nowego znaczenia słow a bądź now e jego zastosow anie uw aru n ko w ane jest przez określony stosunek m iędzy w ew n ętrzn ie pow iązanym i znaczeniam i tego samego sło w a, tzn. przez określoną h iera rc h ię znaczeń. H ierarchię tę kreślono za zwyczaj bardzo schem atycznie i w sposób uproszczony: ograniczano się w yłącznie do prostego przeciw staw iania znaczeniu bezpośredniem u („w ła ściw em u”, „dosłow nem u”) znaczenia „przenośnego” („pośredniego” , „nie w łaściw ego” , „figuralnego” , „obrazow ego” itd.). Jednakże ju ż sam fak t takiego p rzeciw staw ienia godny jest uw agi: stanow i on pośrednią w ska zówkę, iż już w „bezpośrednich” znaczeniach słów zaw arte je s t źródło ich sem antycznej ew olucji. Myśl ta wszakże bądź w ogóle nie znajdow ała teo retycznego uzasadnienia, bądź też znajdow ała w yjaśnienie niezadow ala jące, i to nie tylko dlatego, że idealistyczne.
6 Por. wyrażenia żargonowe typu: „Katiusza” ‘kulom iot’, „Raisa Siem ionowna” ‘pocisk jądrow y’, „teściow a” ‘m ina’, „narzeczona” ‘armata’, „Borys Pietrow icz” ‘pociąg pancerny’ — i podobne, niesłusznie zaliczane przez A. M. K o ż y n a (Переносное уп
отребление слов. „Русский язык в школе“ 1954, nr 3, s. 23—24) do metafor.
7 Już antyczni retorzy traktow ali tropy w ogóle, a m etaforę w szczególności jako zjaw isko semantyczne.
N ajpełniejszy i najbardziej uzasadniony z m aterialistycznego p u n k tu . w idzenia w y raz m yśl ta znalazła dopiero w naszych czasach. M amy tu m ianowicie n a uw adze badania leksykologiczne W. W. W inogradow a, a przede w szystkim jego artykuł, którego znaczenia, ze w zględu na w y jaśnienie sem antycznej stru k tu ry słowa, nie sposób przecenić. K on sekw entne uzasadnienie tezy o odniesieniu słowa do rzeczywistości, u sta lenie zasadniczych typów leksykalnych znaczeń słowa i bezpośredniego zw iązku z ty m aspektem rzeczywistości, k tó ry zn ajduje odzw ierciedlenie w danym znaczeniu słowa, a zarazem określenie w ew nętrznych praw idło wości sem antycznego rozw oju słowa — w szystko to stw arza rzeteln ą pod staw ę dla badań sem azjologicznych w ogóle, a dla badań w in teresującej nas dziedzinie w szczególności8.
Stw arza to szerokie możliwości dla dokładniejszego i pełniejszego określenia pojęcia oznaczanego słowem „m etafora” . Dla naszych celów szczególnie istotne jest podkreślenie rów nież i tego, że w pracach tych po raz pierw szy sform ułow ana została w yraźnie m yśl o konieczności roz graniczenia znaczeń pochodnych, m etaforycznych i obrazow ych oraz sto sow ania słowa 9.
Przechodząc do rozpatrzenia słów odznaczających się sem antyczną „dw upłaszczyznow ością”, przypom nijm y, że — naszym zdaniem — poję cie „przenośni” obejm ować może tylko takie przypadki, kiedy nazw a jed nego przedm iotu czy zjaw iska zostaje przeniesiona (dokładniej — w yko rzystana) w celu nazw ania innego przedm iotu (zob. o tym w yżej). D late go też stosow anie pojęcia oznaczanego słowem „przenośnia” do tropów w ogóle, a ty m bardziej do m etafory, pozbawione jest wszelkiego uza sadnienia. Z agadnienia zw iązane z odgraniczeniem m etafory od innych rodzajów tropów są bardziej skom plikow ane i w ym agają specjalnego b a dania. Nie podejm ując szczegółowej analizy całej tej problem atyki, ogra niczym y się do niezbędnych ze względu na nasze cele uw ag na tem at od graniczenia m etafo ry od jednego tylko rodzaju tropów — od m etonim ii.
Zarówno w p rzypadku m etonim icznego jak m etaforycznego w ykorzy stania słowa m am y do czynienia ze zjaw iskiem n a tu ry sem antycznej. J e d nakże sem antyczna „dw upłaszczyznow ość” m etonim ii p ow staje n a in ny m gruncie i w inn y sposób. Psychologiczną podstaw ą m etonim ii są zw iązki m yślowe o m niej skom plikow anym charakterze asocjacji w edle stycz ności (brak tu elem entu u jaw n ien ia tego, co ogólne, „g eneralizacji”).
Sem antyczna „dw upłaszczyznow ość” m etonim ii pow staje w kręgu tych sam ych zw iązków leksykalnych, co w przypadku zastosow ania słowa
8 Mowa o artykule: В. В. В и н о г р а д о в , Основные типы лексических значении с.юва
ВЯ 1953, nr 5.
266 J. T . C Z E H K A S O W A
w jego zasadniczym , nazew niczym znaczeniu. W jednym i w drugim p rzy padku zw iązki te odzw ierciedlają realn y aspekt rzeczywistości. M etonim ia pow staje w rezultacie zniszczenia su b stan ty w n ej grupy w yrazow ej, w re zultacie w y parcia głównego bądź zależnego członu konstru k cji (z reguły konstru kcji w dopełniaczu) 10 ; np. „w y pił kieliszek w in a”, „w ypił szklan kę m lek a”, „zjadł talerz z u p y ” itd., i odpow iednio — „w ypił kieliszek” , „w ypił szklankę”, „zjadł ta le rz ” itd. Rzeczownik w ty m p rzy padk u ulega m etonim izacji w stosunku do czasownika. W przypadku czasow nika p rze chodniego możliwość w yp arcia zależnego członu k o nstru kcji w dopełnia czu uw aru nk o w an a jest przez sem antykę czasow nika z jednej strony, a przez znaczenie gram atycznych form i sem antykę rzeczowników w cho dzących w skład danej k o n stru kcji — z drugiej. S em antyka czasownika przechodniego decyduje o obecności obiektu (bez bezpośredniego b iern e go obiektu czasow nik nie m a swego pełnego znaczenia); sem antyka dane go czasow nika („w ypić”) w a ru n k u je określone leksykalne w yrażenie da nego obiektu („w ino”, „w oda” , „m leko”, itd. — w szystko, co m ożna w y pić); gram atyczna form a słow a zależnego k o n struk cji w dopełniaczu („w y pił kieliszek w i n a ”) w skazuje, że obiekt podlega danem u działaniu nie bez reszty, częściowo; n ato m iast form a głównego słowa ko nstru kcji w do pełniaczu („w ypił k i e l i s z e k w in a ”) w skazuje n a pełne objęcie działa niem . Sprzeczność ta jedn ak zostaje zniesiona przez leksykalne znaczenie danego słowa (znaczenie m iary zaw artej w danym przedm iocie sub stancji). W skutek tego w w y rażeniu „w ypił kieliszek” zachow ane zostaje zarów no znaczenie w yp arteg o słowa jak znaczenie tego, k tó re pozostało.
W przy p ad k u czasow nika nieprzechodniego w y p a rte zostaje główne słowo k o n struk cji w dopełniaczu (por. „pali się dom sąsiada” — ,,pali się sąsiad”); sem anty k a czasow nika określa leksykalne w yrażenie podm iotu działania (pali się dom, chlew — w szystko, co może s i ę p a l i ć ) . Wa ru n k u je to m ożliwość „opuszczenia” słow a oznaczającego przedm iot dzia łania; realizacja tej m ożliwości zostaje w zm ocniona przez znaczenie for m y słow a zależnego ko n stru k cji w dopełniaczu (wskazanie na przynależ ność przedm iotu do kogoś lub do czegoś: „dom s ą s i a d a ”, „dom M o s -
s o w i e t u ” itd.).
I w jednym , i w drugim przy p adk u słowo, które pozostało, zachow u jąc swe znaczenie przesiąka zarazem znaczeniem słowa w ypartego, przy czym ono w łaśnie sta je się główne, a tam to przesunięte zostaje na
drugi plan.
Zw ykłe, ciągnące się jeszcze od an tycznych reto ry k i funk cjo nu jące po dziś dzień, określenie m etafo ry jako „skróconego p orów nania” , gdy zosta
je rozw inięte, prow adzi badacza do dziedziny n ader odległej od nauki o języku.
Takie pozbawione ścisłości term inologicznej określenie pozw ala po trak tow ać pojęcie oznaczane przez słowo „m etafo ra” jako kategorię w istocie swej psychologiczną. Dla badacza, k tóry praw idłow ości sem an tycznej ew olucji słowa poszukuje w sam ym języku, a nie w podmiocie m ówiącym , ta z istoty swej psychologiczna kategoria (porów nanie jako proces asocjacji w edle podobieństw a) stanow i niew ątpliw y, ale z pew nością nie główny przedm iot zainteresow ania. Dla rozstrzygnięcia po w stających problem ów o wiele istotniejsza jest analiza środków, jakim i dysponuje język do w yrażenia danej kategorii. Środki te, z których każdy odznacza się w łasną specyfiką, są rozm aite. Porów nanie może zostać w y rażone za pośrednictw em : 1) środków m orfologicznych: przez stopnie p o rów nania („A noc ciem niejsza by ła niż ciem nica” — Puszkin, H usarz); za pomocą sufiksu (np. przym iotniki z sufiksem -ist- nadającym znaczenie: ‘podobny do tego, co w yraża rd zeń ’ — „złociste w łosy” , ,,'kłębiaste [пени
стые] ch m ury’’ itd.), za pomocą afiksu przysłów ka („w yje po w ilcze
m u ”, „skrada się po złodziejsku” itd.); 2) środków sy n ta k ty c zn y c h : za pomocą n arzędnika porów nania („patrzy w ilkiem ” itd.); za pomocą zw ro tów porów naw czych ze spójnikam i „ja k ’’, „jak gdyby”, „niczym ” („śpie w a jak słow ik”, „płacze jak niem ow lę”, „chodzi niczym kaczka” itd.); za pośrednictw em podrzędnych zdań porów naw czych („W pokoju zrobiło się ciemno, jak gdyby nagle zapuszczono ro lety ” — K uprin, P ojedynek).
W tych ostatnich przypadkach gram atyczne znaczenie porów nania nie m oże zostać zrozum iane tylko na gruncie analizy poszczególnych słów: znaczenie to nie jest zaw arte w żadnym z nich z osobna (ani w czasow ni ku, ani w rzeczowniku) przed ich połączeniem. Każde z tych słów zasto sow ane zostało w podstaw ow ym (bezpośrednim) znaczeniu, a uw aga skie row ana zostaje na zestaw ienie dwóch zupełnie w yraźnych pojęć; z logicz nego p u n k tu w idzenia k on stru kcja jest dwuczłonowa — dwa zestaw iane przedm ioty jaw ią się świadomości jako rozdzielone. Porów nanie w tych przypadkach uzyskuje znaczenie nie w skutek w zajem nego oddziaływ ania określonych znaczeń leksykalnych jednego i tego samego słowa, lecz dzię ki środkom czysto gram atycznym : dzięki znaczeniu przypadku (narzęd- nik porów nania), syntaktycznej konstru kcji (zwrot porów naw czy, zdanie dopełniające porów naw cze); w każdej z ty ch konstrukcji zachow ane zo sta ją obydw a elem enty nowej konstrukcji znaczeniowej (oznaczane i ozna czające).
Nie sposób rów nież uznać za ścisłą tezy, iż m etafora to „porów nanie skrócone” ; bynajm niej nie każdy zw rot porów naw czy może zostać „skró cony” do m etafo ry (np. niem ożliwość transform acji zw rotów porów naw czych ty p u „burza w yje jak zw ierzę” w m etaforę ty p u „zw ierzę b u rzy ”,
268 J . T. C Z E R K A S O W A
„zw ierzęceć”). B ynajm niej też nie każdą m etafo rę rozw inąć m ożna w kon stru k c ję porów naw czą (np. m etafo rę ty p u „m orze drzem ało”, „brzózki szeptały do siebie” itp.). Pojęcia „po ró w n an ie” i „m etafo ra” są sobie bli skie, ale bynajm n iej nie tożsam e. Ich bliskość u w aru nko w an a je st w y łącznie przez w spólnotę ty ch procesów psychicznych, k tóre leżą u pod staw zarów no jednego jak drugiego zjaw iska. Jednocześnie należy pod kreślić, że w aspekcie ściśle lingw istycznym porów nanie to k o nstru kcja dająca się syn tak ty czn ie rozczłonkow ać („śpiewa jak słow ik”) lub stru k tu ra podzielna m orfologicznie („złoc-ist-y”); m etafo ra n ato m iast to nie konstrukcja, a n a w e t nie słowo, lecz jego now a (w tórna — w edług K u ry - łowicza) fun k cja sem antyczna.
Tak w ięc m etafo ra to zjaw isko w istocie sem antyczne, odznaczające się sem antyczną d w u p łaszczyznow ościąn . W odróżnieniu od m etonim ii sem antyczna dw upłaszczyznow ość zm etaforyzow anego słowa p ow staje na gruncie w zajem nego oddziaływ ania tylko leksykalnych znaczeń słowa. W zajem ne oddziaływ anie podstaw ow ego (bezpośredniego, k on kretno- przedm iotow ego) i pochodnego znaczenia zm ienia i kom plikuje w łaściw ą słow u fu n k cję nazy w an ia; staje się ono środkiem nie tylko nazyw ania te go lub innego przedm iotu, lecz rów nież — i n a ty m polega specyfika m e tafo ry — środkiem w y rażan ia subiektyw n ej oceny rzeczyw istych przed m iotów i zjaw isk przez m ówiącego 12. Ocena ta k sz ta łtu je się przez po rów nanie jednego przedm iotu (lub zjaw iska) z innym i, podobnym i doń pod ty m lub inn y m w zględem ; dw a n iedalekie sobie pojęcia pow iązane zostają za pośrednictw em trzeciego, któ re m a coś wspólnego i z pierw szym , i z drugim ; u jaw n ien ie tego, co im wspólne, stw arza psychologiczną pod staw ę m etafory, k tó ra określa też ch a ra k te r w spólnego elem entu sem an tycznego 13 :
złoto <-| kolor |-> liście
Zjaw isko to znajdow ać m oże w języ k u rozczłonkow any lu b nieroz- członkow any w yraz. W m etaforze porów nanie w yrażone zostaje w spo sób nierozczłonkow any, za pom ocą środków czysto sem antycznych — 11 Pod tym kątem w idzenia m etaforę badają tylko niektórzy: В и н о г р а д о в , Ос
новные типы лексических значении слова, s. 9. — Е. Р. К у р и л о в и ч , Заметки о значении
слова.ВЯ 1955, nr 3, s. 78. — И. С. И л ь и н с к а я , О языковых и неязыковых стилисти
ческих средствах. ВЯ 1954, nr 5, s. 88
12 Zob. В. В. В и н о г р а д о в , Русский язык. Москва—Ленинград 1947, s. 18: „Słowo odznacza się nie tylko gram atycznym i i leksykalnym i znaczeniami przed m iotow ym i, lecz zarazem wyraża ocenę wydawaną przez podmiot — jednostkowy lub zbiorowy. Również przedm iotowe znaczenie słowa w pewnym stopniu kształtuje się pod w pływ em tej oceny, odgrywa ona twórczą rolę w procesie zmian znaczeń”.
13 Zob. u K u r y ł o w i c z a (op. cit., s. 78) analizę powstaw ania wspólnego se m antycznego pierwiastka „cecha głupoty i uporu” w słowach „osioł” ‘zw ierzę’ i „osioł” ‘głupi, uparty człow iek’.
dzięki w zajem nem u oddziaływ aniu „poprzedzającego” (według term in o logii P otieb ni — „podstaw ow ego”, „m ianow nikow ego’’ — w edług W ino gradow a) i „następującego” (również w edług Potiebni, „pochodnego’’ w e dług W inogradowa, „w tórnego” — w edług K uryłow icza) znaczenia tego sam ego słowa, tj. dzięki jego sem antycznej „dw upłaszczyznow ości” . Zna czenia te łączą się na gruncie jakiejś w spólnej cechy porów nyw anych przedm iotów , cechy najbardziej istotnej z p u n k tu w idzenia podm iotu m ó wiącego. Znaczenie „poprzedzające” (por. „srebro” ‘m eta l’) zostaje w y p a rte na drugi plan przez znaczenie „następ u jące” (por. „srebro si w iz n y ’’ ‘koloru sre b ra ’); pow odują to środki leksykalno-sem antyczne — zw iązki leksykalne słów, tzn. logicznie nie odpow iadające rzeczyw istym zw iązkom przedm iotów i zjaw isk. Słowo, m ówiąc obrazowo, przeniesione zostaje n a ab strakcyjno-m etaforyczną płaszczyznę, aczkolwiek now e zna czenie kry stalizu je w nim bynajm niej nie zawsze (por. „złote lasy ” ‘ko lo ru złota’, „złote słow a” ‘w artości złota’, z drugiej zaś stro ny : „żelazne lasy ” ‘koloru żelaza’, „żelazne słow a” ‘tw ard e jak żelazo’). K rótko m ó w iąc, albo pow staje now e m etaforyczne znaczenie, albo też możliwości stw orzenia takiego znaczenia na gruncie w y korzystania s ło w a 14. Jeśli w ty m przypadku m ożna m ówić o przenośni, to tylko w przenośnym w ła śnie, w zględnym sensie — zm iany zwykłego dla badanego słow a kręgu i zakresu jego leksykalnych związków, w sensie „ p r z e n i e s i e n i a ” s ł o w a d o n o w e g o s e m a n t y c z n e g o o t o c z e n i a . W takich niezw ykłych dla słowa w jego zasadniczym znaczeniu w aru n k ach funkcjo now ania odzw ierciedla ono nie tylko obiektyw ny, ale także i przede w szy stk im su biek tyw n y asp ek t rzeczywistości. S ubiektyw ny pierw iastek krzepnie w słowie dzięki jego ekspresyw ności. Słowo będące bezpośrednią nazw ą przedm iotu nie zaw iera żadnej w skazów ki dotyczącej stosunku mówiącego do przedm iotu; w tak im przypadku odzw ierciedlone zostają w sposób uogólniony rzeczyw iste związki przedm iotów i zjaw isk: np. „zło ty pierścionek”, tzn. pierścionek zrobiony ze złota, odznaczający się w szy stkim i cecham i złota, m. in. jego kolorem ; w przypadku natom iast m eta forycznego w yko rzy stan ia słowa zaw iera ono w sobie w skazów kę odno śnie dodatniej lub ujem nej oceny przedm iotu — n a w e t w p rzy pad ku ko loru złota 15, kiedy w sk utek pew nej cechy i częstego korzystania pierw ia stek ekspresyw ny w idoczny jest bardzo słabo. W takich w ypadkach (np. „złote loki’’) jednem u przedm iotow i (loki) przypisane zostają nie w szyst kie, lecz tylko jed na cecha innego przedm iotu (kolor złota).
Zm iana znaczenia słow a zachodzi, jak wiadomo, na gruncie ko n k ret-14 Zob. В и н о г р а д о в , Основные типы лексических значении слова, s. 9.
15 Jest oczywiste, że teza ta nie dotyczy tych przypadków, kiedy ocena wyrażona zostaje za pomocą innych środków: znaczenia morfemu rdzenia, sufiksów w yrażają cych subiektywną ocenę.
270 J. T . C Z E R K A S O W A
nych związków leksykalnych, k tóre u staliły się i fu n k cjon u ją w system ie danego języka. Praw idłow ości, k tóre określają zakres leksykalnych związ ków słowa, zakres określany z kolei przez ten aspekt rzeczywistości, który zn ajd uje w nich odzw ierciedlenie, są jeszcze dotąd mało zbadane; a w ła śnie określenie ty ch praw idłow ości stanow i jedną z zasadniczych prze słanek zarów no dla w y jaśn ien ia sensow nej stru k tu ry słowa w ogóle jak też i sem antycznej n a tu ry m etafo ry w szczególności16.
Sensow ne zw iązki słow a w znaczeniu bezpośrednim m ają ch arak ter dowolny, jednakże dowolność ta nie jest bezgraniczna: ograniczenia, k tó rym m oże tow arzyszyć w ykorzystanie tego lub innego słowa w danym znaczeniu, uw arun k o w an e są przez związki sam ych przedm iotów i zja w isk rzeczywistości. Stąd w ynika, że rów nież i bezpośrednie znaczenie słowa m a swój krąg leksykalnych zw iązków i sw oje granice, w których może być zestaw iane z innym i słow am i: może ono realizow ać się tylko w określonym kontekście 17, dokładnie — tylk o w połączeniu z określo nym i sem antycznym i rodzajam i słów (np. „złoty” — tylko w połączeniu z rzeczow nikam i oznaczającym i przedm ioty zrobione ze złota, m ające sto sunek do jego w ydobyw ania, przerob u itd .: „złoty pierścień”, „złota sztab- k a ”, „kopalnie zło ta” itp.). Takie w łaśnie zw iązki słów nazyw am y „zw y kłym i” .
M etafora realizu je się w w a ru n k a ch niezw ykłych dla podstaw ow ej se m an ty k i leksykalnych zw iązków słowa. W ty m przy padk u w yrażone zo sta ją cechy, osobliwości itd. przyp isyw an e przez podm iot m ów iący przed m iotom i zjaw iskom rzeczyw istości n a gruncie obiektyw nie właściw ego im podobieństw a. „N iezw ykłość” leksykalnego pow iązania słowa, rozsze rzając jego sem antyczne granice, rodzi m etaforę.
W ten sposób pojęcie „m etafo ra” stosow ać m ożna w yłącznie w odnie sieniu do tych przypadków , kied y zachow uje się jedność (nie tożsamość) leksykalnych znaczeń (głównego i pochodnego), a ściślej m ówiąc — kiedy pochodne, oceniające znaczenie um otyw ow ane jest przez podstaw ow e zna czenie tego w łaśnie słow a 18.
16 Por. szczególnie istotną uwagę A. W. F i e d o r o w a (В защиту некоторых по
нятий стилистики. В Я 1954, nr 5, s. 72): „Z punktu w idzenia w iedzy o stylistyce
literackiej jako dyscypliny mającej podstawy lingw istyczne w iedza o łączeniu słów jest szczególnie ważna również i z tego względu, że do niej należy analiza tropów”. 17 W gruncie rzeczy jako jednostkę językową traktować można tylko to, co zw y kło się nazywać „kontekstem m inim alnym ” (predykatywne i niepredykatywne kon strukcje składające się z dwóch słów). Słowo „kontekst” stosowane jest przez nas w tym w łaśnie sensie; w szystkie pozostałe rodzaje kontekstów wiodą natom iast bez pośrednio w sferę treści mowy.
18 Oczywiste jest, że stopień tego „umotywowania” nie zawsze jest jednakowy (por. np. tzw. m etafory zatarte); w metaforach z pochodzenia natomiast (tzw.
mar-M etafora, jak już m ówiliśmy, pow staje na gruncie konkretnego, leksy kalnego znaczenia słowa wchodzącego w skład s w o b o d n y c h p o ł ą c z e ń ; pow staje w sposób n a tu ra ln y dlatego, że słowa pozbawione kon kretnego leksykalnego znaczenia (liczebniki, słowa podporządkow ane, za imki) nie zostają w ciągnięte w proces m etaforyzacji.
N aukow e rozpatrzenie zjaw iska oznaczanego przez term in „m etafora’' w ym aga od badacza, by kierow ał się ścisłymi lingw istycznym i pojęciam i (sem antycznym i, gram atycznym i), by na ich gruncie opisyw ał badane zja wisko. Do pojęć pod tym w zględem najw ażniejszych zalicza się przede w szystkim pojęcie „części m ow y” . Podział słów w edle części m ow y z w ła ściw ym i im kategoriam i (sem antycznym i i gram atycznym i) m a ogrom ne znaczenie dla zrozum ienia procesu m etaforyzacji.
Znaczenie słowa określone jest, jak wiadomo, nie tylko przez jego od- powiedniość wobec tego pojęcia, któ re w yraża, lecz przez w iele innych czynników , przede w szystkim zaś przez właściwości tej części m owy, tej kategorii gram atycznej, do której słowo należy (W. W. W inogradów).
Z interesującego nas tu p u n k tu w idzenia szczególnie istotna jest nie tylko ogólna kateg o rialna sem antyka słowa, kategorialne znaczenie przed- miotowości realizujące się w form ach rodzaju, liczby i przyp ad ku (rze czownik), znaczenia jakości realizujące się w form ach afiksu (przym iot nik), znaczenia d ziałania-stanu realizujące się w form ach czasu, koniu gacji i osoby (czasownik) itd. Nie m niej w ażne i doniosłe są rów nież inne, bardziej szczegółowe kategorie sem antyczne, w łaściw e każdej części m ow y: kategorie rzeczowników oznaczających przedm ioty ożywione i nie ożywione (i ich szczególne znaczenia — osoby, nieosoby, znaczenia kon kretności i abstrakcyjności, a w ram ach tych ostatnich różnice m iędzy grupam i przedm iotow o-tem atycznym i itd.); kategorie jakości i w zględno ści — dla przym iotników ; kategorie przechodniości i nieprzechodniości — dla czasow ników itd.
Problem części m owy jest jednocześnie problem em słow otw órczych związków słów. Oczyw iste jest, że przy b adaniu procesu m etaforyzacji, analizując te związki, trzeba rozgraniczać m etafory — jeśli m ożna tak po wiedzieć — „niepochodne” i „pochodne” : m etafora pow stająca w niepo- chodnym słowie zn ajd u je odzw ierciedlenie w słowach pochodnych (por. „złoto niw ” — „złota n iw a” — „złocista niw a” itd.).
G ranice, w k tórych ram ach m ożna mówić w sposób zasadny o m eta forze, określone są przez granice sam ych części m owy: pojęcie „m etafo ry ” daje się zastosować w yłącznie w odniesieniu do słowa w ram ach tej samej części mowy i jednocześnie w ram ach jednego i tego samego słowa. D la-twych) ustalić go można jedynie na podstawie badań etymologicznych (por. staro- rosyjskie „ прелесть“ ‘oszustwo’ i obecne „прелесть" ‘oczarowanie’).
272 J . T. C Z E R K A S O W A
tego pod pojęcie „ m e tafo ry ” nie podpadają te przypadki, kiedy ew olucja sem antyczna prow adzi do gram atycznego przekształcenia słowa, do jego przejścia do inn ej gru p y leksykalno -gram aty czn ej (np. przejście oddziel n ych form rzeczow ników w przyim ki p rzy pom ocy term in u „za po średnictw em ”), a także k ied y w rezu ltacie takiej ew olucji n astęp u je se m anty czn y rozpad słowa, tzn. pow staje hom onim (por. „лихой“ ‘lich y’
„лихой“ ‘zuch’).
Podstaw ą m etafory zacji je s t stosunek dowolnego, pełnoznacznego sło w a do słowa oznaczającego przedm iot (rzeczownika). W zw iązku z tym je s t oczywiste, że tylko w system ie rzeczow ników m ożliw a jest m etafory- zacja w stosu nk u do słowa tej sam ej klasy leksy kaln o-g ram atyczn ej; inne pełnoznaczne słow a (przym iotniki, rzeczow niki, przysłów ki) m etafory zu ją się tylko w stosun ku do rzeczow nika.
G łów ną rolę w procesie m etafo ryzacji spełn iają podstaw ow e sem an tyczne kategorie rzeczow nika — katego rie oznaczające przedm ioty oży w ione i nieożyw ione (oraz ich poszczególne znaczenia). W łaśnie dzięki te m u określone zostają podstaw ow e ty p y stosunków leksykalnych związków słów znane pod nazw ą „rodzaje m e ta fo r”, a częściej — „rodzaje przeno śn i” . W najogólniejszej postaci stosunki te mogą zostać sprow adzone do znanego schem atu:
I. Stosunki w ram ach jedn ej kategorii: 1) Zam iast rzeczow nika ozna czającego przedm iot nieożyw iony i należącego do jednej g rup y sem an tycznej („ziarna pszenicy”, „stalow e p ióro ”, „gasną św iatła”) w ystęp ują rów nież nazw y przedm iotów nieożyw ionych, ale innej sem antycznej g ru pa („ziarna ognia”, „stalow e n ieb o ”, „gasną źró dełk a’’); 2) zam iast nazw y oznaczającej p rzed m io t ożyw iony jed nej g ru p y sem antycznej („rzeczowy człow iek”, „dzieci dok azy w ały” itd.) w y stę p u je rów nież nazw a przedm io tu ożywionego, ale innej g ru p y sem antycznej („rzeczowe szpaki”, „doka zyw ały w ró b le” itd.).
II. Stosunki w ychodzące poza granice jednej kategorii: 1) Zam iast rzeczow nika oznaczającego p rzedm iot ożyw iony („nieśm iałe dziew czynki” , jjWyje p ies”) p o jaw ia się rzeczow nik oznaczający przedm iot nieożyw iony („nieśm iałe gw iazdki”, „w yje w ia tr ’’); 2) zam iast rzeczow nika oznaczają cego p rzedm iot nieożyw iony („złoty p ierścień” , „rozkw itły róże”) pojaw ia się rzeczow nik oznaczający przedm iot ożyw iony („złoty człow iek”, „Le- noczka ro zk w itła”).
Szczególne cechy procesu m etafo ry zacji poszczególnych części mowy zn a jd u ją swój w y raz w tym , że m ożliwości rozw oju w skazanych wyżej typów stosunków nie są w ich p rzyp ad k u jednakow e. Tak np. możliwości m etaforyzacji przym iotników , czasow ników w połączeniu z rzeczow nika m i oznaczającym i przedm ioty nieożyw ione zam iast ożyw ionych („nieśm ia łe gw iazdki”, „ tra w y tań co w ały ”) są bardzo szerokie, podczas gdy dla
rzeczow ników są one sk rajn ie ograniczone, mogą się realizow ać tylko w określonej sytuacji syntaktycznej.
Zaproponow ana tu in te rp re ta c ja pojęcia „m etafora” w y d aje się m niej chw iejna i pozw ala określić m iejsce w iedzy o m etaforze w szeregu innych zagadnień językoznaw stw a. U podstaw lingw istycznej klasyfikacji m etafor znaleźć się pow inny cechy o ch arakterze czysto językow ym : przynależność słow a do określonej klasy leksykalno-gram atycznej, ty p stosunków związ ków leksykalnych itd.; w yodrębnienie na tej podstaw ie zarów no „rodza jó w ” m etafo r (m etafora — rzeczownik, m etafo ra — przym iotnik, m eta fo ra — czasownik, m etafo ra — przysłówek) oraz ich „gatu n k ó w ’’ (od pow iednio do typów leksykalnych związków słów) w y d aje się nie tylko możliwe, ale i lingw istycznie uzasadnione.
Przełożył Stefan A m sterdam ski