• Nie Znaleziono Wyników

"Biblischer Glaube ohne Wunder?", Richard Glöckner, Einsiedeln 1979 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Biblischer Glaube ohne Wunder?", Richard Glöckner, Einsiedeln 1979 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Wiesław Rosłon

"Biblischer Glaube ohne Wunder?",

Richard Glöckner, Einsiedeln 1979 :

[recenzja]

Collectanea Theologica 51/1, 211-214

(2)

ści w spólnoty m niszej. H u m e p rze d sta w ia , w ja k i sposób życie zakonne odpow iada re lig ijn e m u in sty n k to w i człow ieka i ja k je st ono p rze d e w szy ­ stk im zagłębieniem się w B ożym m isteriu m . A n alizu je rów nież po staw y i cnoty życia zakonnego: w y trw ało ść, posłuszeństw o, o fiaro w an ie siebie, po­ korę, dyspozycyjność. P ośw ięca też sporo u w agi w y ch o w an iu m łodego po­ k olenia w szkole p o w ierz an ej opiece zakonników .

Czas w ygłoszenia k o n fe re n c ji w y p ad a n a okres posoborow ego w rzen ia ta k ż e w śró d zakonników . A u to r n ie chce być z a m k n ię ty n a p o zytyw ne zm ia­ ny, je s t głęboko p o ruszony n ow ym i ru c h a m i w K ościele, ja k ch a ry zm aty cy , pozw ala n a tw o rze n ie g ru p m o d litew n y c h w o b ręb ie w spólony za k o n ­ n ej. Je d n a k ż e w szystko to, co m łode i w ita ln e , p ra g n ie w łączyć w z a sa d n i­ czy n u r t K ościoła i sz u k a tego, co może n a p ra w d ę w zbogacić w spó ln o tę k o ­ ścielną.

D ruga część k sią żk i m a b a rd z ie j ogólne znaczenie i p om aga w k sz ta łto w a ­ n iu się p o sta w y każdego ch rz eśc ija n in a, a n ie ty lk o zak o n n ik a. M ow a tu jest m iędzy in n y m i o m odlitw ie, je j ro d za jac h i sposobach p ra k ty k o w a n ia . Z w ra ca szczególną uw agę to, co a u to r pisze o „m odlitw ie n ie k o m p e te n c ji”. T ą nazw ą o b ejm u je k aż d ą m odlitw ę, k tó ra n ap o ty k a n a szczególne tru d n o śc i, ja k b ra k dośw iadczenia relig ijn eg o czy obrazów , k tó re b y p om agały w rozw ażan iu . P o ­ w sta je poczucie, że n ic się w m ojej m od litw ie n ie dzieje. J e s t to czas szcze­ gólnego oczekiw ania n a Boga.

K sią żk a za w ie ra o ry g in a ln ą i m ocną duchow ość, m im o że n ie je st u sy ste ­ m a ty zo w a n y m tr a k ta te m teologicznym czy ascetycznym . B ędzie bard zo poży­ teczna zarów no dla ty c h , k tó rzy sam i sz u k a ją solidnego m a te ria łu do roz­ w aż ań i m odlitw y, ja k też d la ludzi, k tó rzy b liź n im w ty m p o m a g ają przez k o n fe re n c je i in n e posługi duchow e.

ks. S te fa n M oysa SJ, W arszaw a

R ic h a rd G LÖCKNER, B ib lisch e r G laube o hne W under?, E in sied eln 1979, Jo h a n n e s V erlag, s. 132 (S a m m lu n g H orizonte, N eu e Folge 14).

M otto do sw ej k sią żk i w ziął a u to r z dzieła C. S. L e w i s a (W under, K ö ln -O lten 1952, s. 57 n ./: „Zaw sze w iedzieliśm y, że one (tj. cuda) p rz e ­ c iw sta w ia ją się n a tu ra ln e m u biegow i rzeczy; ta k ż e obecnie w iem y, że są one m ożliw e, gdy dzieje się coś poza n a tu rą . To je st n ag i szkielet za g a d n ie ­ nia. Nie zm ieniły go w niczym a n i tro c h ę czas, postęp, w iedza a n i cy w iliza­ cja. P o d staw y w ia ry i n ie w ia ry są dzisiaj ta k ie sam e ja k p rze d dw om a i trz e m a tysiącleciam i. G dyby św. Józefow i z a b rak ło w ia ry , by zaufać Bogu, czy pokory, by uznać św iętość sw ej O blubienicy, to m ógłby on ró w n ie łatw o w ątp ić w cudow ny p oczątek jej S yna, ja k k ażdy now oczesny człow iek; z kolei k aż d y now oczesny człow iek, k tó ry w ierz y w Boga, m oże cud ró w n ie ła tw o p rzy ją ć, ja k uczynił to św. Józef. Ty i ja m ożem y się aż do końca te j k siążk i nie zgadzać, czy są cuda, czy ich n ie m a. A le p rz y n a jm n ie j je ­ d n ak n ie m ów im y o g łupstw ie....”

C hodzi o w iarę , z ja k ą ch rz eśc ija n in p rz y jm u je te k sty b ib lijn e , D obrą N ow inę ew angeliczną. B ezsprzecznie du żą ro lę o d g ry w a ją w n ie j opisy w y ­ d arz eń cudow nych. N ie da się ic h pom inąć, są ściśle zw iązane z osobą i czy­ n am i Je zu sa C h ry stu sa, a ta k ż e z Jego n a u k ą . Jed n o cześn ie liczyć się tr z e ­ ba z w y n ik am i w spółczesnej egzegezy, k tó re n ie m ogą pozostać ro zw aż a­ n ia m i czysto te o re ty cz n y m i, bo trz e b a o cu d ach m ów ić p rzy głoszeniu E w angelii, w k a z a n iu i k atechezie. C oraz częściej w ciska się tu pogląd, że cuda trz e b a in te rp re to w a ć w sposób obrazow o-sym boliczny, ja k o w y id ealizo ­ w ane i u ję te w sposób ty p o w y codzienne przeżycia podniesione do ra n g i w y ­ z n a n ia teologiczno-chrystologicznego w o p arc iu o pew ne sch em aty i form y lite ra c k ie , pozw alające lepiej i dobitn iej p rze d staw ić re lig ijn e przeżycia w e­ w nętrzn e.

(3)

u-A u to r, k ie ru ją c się celem raczej k atec h ety c zn y m , n ie zam ierza p o m n a­ żać w d y sk u sji istn ie ją c y c h h ipotez i w chodzić w szczegółow e ro zw ażan ia h istoryczne i filologiczne, lecz po p ro stu w skazać n a filozoficzno-św iato- poglądow e założenia, z k tó ry c h w y ra s ta w spółczesna p o staw a k ry ty c z n a w o­ bec cudów b ib lijn y c h i dać czytelnikow i ogólne zasady, w o p arc iu o k tó re p o tra fi ocenić sp o ty k a n e hipotezy i prop o n o w an e w y ja śn ie n ia . To w y d aje się dużo p rostsze i b a rd z ie j zasadnicze. T rz eb a w k ońcu p ostaw ić sobie p y ta n ie, czy fak ty c z n ie m y obecnie m ożem y lepiej rozum ieć Je z u sa C h ry stu sa niż ew angeliści, czy nasze now e m etodyczne podejścia do in te rp re ta c ji e w a n ­ gelii są w y sta rc za jąc o b ezstro n n e, gdy chcem y n a d a w ać „w łaściw e” znacze­ nie te k sto m w b re w ich n a rz u c a ją c e m u się p ie rw o tn e m u sensow i.

Je że li n ależ y te m iejsce m a się przyznać egzegezie i teologii p rzy in te r ­ p re ta c ji te k stó w o Jezu sie C h ry stu sie ziem skim , u k rzy ż o w a n y m i z m a rtw y c h ­ w stały m , n ie m ogą hipotezy z za k re su k ry ty k i lite ra c k ie j, k ry ty k i fo rm i re d a k c ji ta k dalece w ysuw ać się n a p la n pierw szy, że p ro b lem aty czn y m sta je się w ogóle p rzep o w iad an ie C h ry stu sa. Jeżeli egzegeza k ry ty c z n a nie pozostaje w sobie w łaściw y ch g ran ic ac h , zajm o w an ie się P ism em Ś w iętym sta n ie się pierw szy m lepszym ro zdziałem d ziejów lite r a tu r y sta ro ż y tn e j. P rzy in te r p re ta c ji b ib lijn y c h te k stó w w ra m a c h now oczesnych m eto d m usi po­ zostać zaw sze m iejsce n a ja k iś sto p ień n iepew ności zw iązan y ch z p ojęciam i w iary . Egzegeza m a stanow ić pom oc d la o b ja śn ie n ia i znalezienia w łaściw e­ go rozstrzy g n ięcia, ale n ie m oże stw a rz a ć w ra ż e n ia , że w szy stk o je st m ożli­ w e, a p rzy ty m jedn ak o w o m ało w ażne.

W p ierw szy m rozdziale a u to r p o k azu je, że spostrzeżenia i opinie co do te k stó w b ib lijn y c h uzależnione są w dużej m ierze od w y zn a w a n y ch św ia to ­ poglądów filozoficznych i w y n ik a ją c y c h z n ic h założeń. W yraźn ie w id ać to n a om aw ian ej po staw ie A u g u s t y n a i S p i n o z y . P ierw szy z n ic h p rzy - ją w szy przez w iarę , że Bóg działa w Je zu sie C h ry stu sie, n ie m a tru d n o śc i w p rzy ję c iu istn ie n ia cudów b ib lijn y ch , bo są one je d n y m z p rze jaw ó w ustaw iczn ej cudow nej d ziałalności Boga w k ie ro w a n iu św iatem , a ty lk o ich szczególna „in ten sy w n o ść” m a być znakiem dla p o b u d zen ia w ia ry w z b a w ­ cze p o słan n ictw o C h ry stu sa. Isto tn y m p ro b lem em pozostaje w łaściw e odczy­ ta n ie tego zn ak u , a n ie jego m ożliw ość z a istn ien ia . Dla B a ru c h a S p i n o z y n ato m ia st, p rzy jm u jąc eg o założenie, że Bóg sw oje w szy stk ie m ożliw ości z a ­ w a rł i za m k n ą ł w p ra w a c h n a tu ra ln y c h , k tó re są w y n ik ie m sam ej Jego isto ­ ty , w szelk i cud, ja k o pogw ałcenie ty c h odw iecznych i n ie zm ien n y c h p raw , godzi w sa m ą n a tu r ę B oga i je s t czym ś w e w n ę trz n ie sprzecznym , zatem m oże to po jęcie panoszyć się ty lk o w śró d p rostego nieośw ieconego ludu, w p o d a n ia c h ludow ych. N ato m ia st b ib lijn e cu d a n ależ y tłu m aczy ć w sposób zgodny z p ra w a m i n a tu ry , a gdzie to się nie da, w idzieć a rty sty c z n ą fo rm ę lite ra c k ą lu b n a w e t zafałszow anie te k stu . T a p o sta w a p an teisty cz n a, w g r u n ­ cie rzeczy g ran ic zą ca z ateisty cz n ą, gdzie Bóg n ie m oże n ic w b re w p raw o m p rzy ro d y , ta k s k ra jn ie ró żn a od sw obody i niezależności Boga w obec stw o ­ rzonego św ia ta w k rea cjo n isty cz n y m u ję c iu A u g u s t y n a , do dzisiaj obciąża k ry ty k ó w i p o k u tu je n a d a l n a w e t, gdy n ie w y zn aje się ściśle św ia ­ to p o g ląd u S p i n o z y . Ś w iadczy o ty m tra k to w a n ie cudow nych opisów w N o­ w y m T estam en cie przez J. J e r e m i a s a czy W. К a s p e r a.

W d ru g im rozdziale, z a ty tu ło w a n y m Z n a czen ie i sposób p rze d sta w ia n ia

cudów Jezu sa w E w angeliach, a n a liz u je się d o k ła d n iej prześw iad czen ie o p a r­

te n a w ierze u a u to ró w n o w o testam en to w y ch , gdy p rze k azy w a li p ery k o p y o cudach. M usi ono o b iek ty w n ie rzecz b io rąc stan o w ić d la n a s ja k ą ś m ia rę p rzy ocenie ty c h perykop, m im o że n a w e t n ie da się podać jak ieg o ś osta te cz­ nego k ry te riu m w iary g o d n o ści ty c h opow iadań. W e w szy stk ich ew an g eliach (kanonicznych) są opow iad an ia o cudach, m a ją c e w sk azy w ać n a ścisły zw ią­ zek m iędzy słow em i czynem w Je zu so w y m p rze p o w iad an iu m esjań sk im . W idział On n a d e jśc ie k ró le stw a Bożego w b ezp o śred n im o d n iesien iu do w ła ­ snej osoby i zw iązki z nią. Jego czyny m ia ły być z n a k am i le g ity m u jąc y m i

(4)

przez zn ak i mocy sam ą m oc i silę głoszonej n au k i. A u to r p okazuje, ja k to w ygląda w o p arc iu o te k sty każdej z czterech ew angelii. Owe zn ak i sta n o ­ w ią isto tn ą część p rze k azu o m esjań sk o -esch ato lo g iczn y m p rze p o w iad an iu i d ziała n iu Je zu sa C h ry stu sa, bow iem sto ją one u po d staw koniecznej w ia ­ ry i z a u fan ia głosicielow i n ow ej zbaw czej n au k i. Nie d ad zą się w ięc od niej oddzielić. P rzy ty m w ed łu g re la c ji ew a n g elistó w w idać, że nie chodzi tu o w ia rę o p a rtą n a su b ie k ty w n ie b łęd n y ch ocenach fa k tó w cudow nych przez ów czesnych ich św iadków n a sk u te k niskiego jeszcze stosunkow o poziom u w iedzy przy ro d n iczej czy in n e j, lecz n a p rze k o n an iu , że m a ją do czynienia z ab so lu tn ie p rz e k ra c z a ją c y m w szelkie g ran ic e d ziałaniem . M am y re la c je o fen o m en ach od tych, co je głęboko p rze ży w ali i sp o n tan iczn ie p rzekazali. To, że w iele z n ic h zostało w re d a k c ji późniejszej u ję ty c h w określone form y schem atyczne, m iało n a celu p o dkreślić ich pow szechną w ażność w znoszącą się ponad szczegóły h isto ry czn e jednorazow ego zdarzenia. P ró b y w y p ro w a ­ dzenia cudów b ib lijn y ch z o pow iadań hellen isty czn y ch (m. in. S. S c h u l z ) w y k a z u ją m a łą siłę dow odow ą. P odobnie w y ja ś n ia n ie skłonnością ów czes­ n y ch ludzi do d o p a try w a n ia się sił an im isty czn y c h i dem onicznych w o ta ­ czającym św iecie z n a jd u je w y ra źn e zaprzeczenie w b ib lijn y m ścisłym ro z­ g ran ic ze n iu Boga od św ia ta i o d m aw ian iu w szy stk im istotom stw orzonym , łącznie z ciałam i nieb iesk im i, cech boskich.

W trze cim rozdziale p rz y p a tru je m y się z a u to re m sta ro ż y tn e m u św ia tu , by porów nać cuda opisane w N ow ym T estam en cie z ta k im iż w sp o m n ian y m i n a k a r ta c h S tareg o P rz y m ie rz a oraz z cudow nym i opo w iad an iam i ży d o w sk i­ m i i h ellenistycznym i. Je śli zapow iedzi cudow ne S tareg o T e sta m e n tu zo sta­ ły w N ow ym p o tra k to w a n e ja k o w ypełnione przez zd a rzen ia rzeczyw iste, to je d n a k trz e b a pow iedzieć, że pow iązanie ze S ta ry m T estam e n te m dla u w ie­ rzy te ln ie n ia m e sja ń sk ich roszczeń nie m usiało się oprzeć n a cudach, bo is tn ia ­ ły m ożliw ości i pow iązan ia w y sta rc za jąc o le g ity m u jąc e je. C uda h ellen isty cz­ ne i żydow skie raczej p o d retu szo w an e m ogły być n a m odłę cudów ew ange- lijn y eh , niż odw rotnie. Mogły być w późniejszych re la c ja c h o cu d ach now o- te sta m en to w y c h lek k ie u zu p ełn ien ia i retu sz e, ale je st znam ien n e, że w r a ­ m ach ksiąg k an o n iczn y ch n ie p rz e ja w ia ją one n o rm a ln e j w w y p a d k a c h opo­ w ieści lu dow ych te n d e n c ji do ro z ra sta n ia się ilościow ego i jakościow ego. S p o tk an ie się z cudow nym i czynam i Je z u sa było ta k je d y n e i n ie p o w ta ­ rza ln e, że p o tra fiło w p o w iązan iu z Jego n a u c za n ie m oraz w y d arze n iam i śm ierci i zm artw y c h w sta n ia rozbudzić w ia rę w N iego ja k o M esjasza, K y rio - sa i S yna Bożego.

A le też sp o tk a n ie z re la c ja m i o ty c h sp ra w a c h m a w zbudzać i naszą w iarę. T rz eb a dojść do w n io sk u za au to re m , że w każd y m czasie i sy tu a c ji różnej opow iad an ia o cudach Je zu sa m ogą być p rzy jm o w a n e i ro zu m ian e ty lk o w w ierze. S tąd też rozd ział cz w arty został pośw ięcony fu n k c ji i ko ­ nieczności w ia ry w k o n ta k cie z cudam i Je zu sa . A le w y k a z u je a u to r, że m im o konieczności w ia ry dla p rze ży w an ia cudów ja k o zn ak ó w zbaw czych n ie m oże być m ow y o zależności sam ych cudów od w ia ry , bow iem cud ju ż w re la c ja c h e w a n g elijn y ch n a s tę p u je ta k ż e p rze d w szelk ą w ia rą , w y w o łu je ją i u tw ie r­ dza. W o sta tn im w reszcie rozdziale (Z n a k i zb a w cze w d zie ja c h ) zostały zin­ te rp re to w a n e n ie k tó re pery k o p y , m ianow icie o Je zu sie S y n u B ożym i S łu ­ dze B ożym (Mt 3,13— 17), o opiniach co do Je zu sa (Mk 8,27— 38), o zb aw ien iu B ożym ja k o d arze i za d an iu (Mk 6,32—44) oraz o w y n ie sie n iu poniżonej (Łk 13,10—17) ja k o m a jąc e szczególny zw iązek z w ia rą w Je zu sa C h ry stu sa w zw iązku z cudow nym i znakam i. P rz y p isy do w szy stk ich rodziałów z e b ra ­ no n a k ońcu książki.

K sią żk a w sk a z u je p rak ty c zn ie , ja k ie p u n k ty w id zen ia odnośnie cudów p rzy w spółczesnym sta n ie egzegezy k ry ty c z n e j d ad zą się w skazać w szkole, w k atec h ez ie i kazan iu , oraz ja k m ożna połączyć k o n k re tn e o b ja ­ śn ien ie te k s tu przy użyciu m etod k ry ty c z n y c h z głoszeniem w iary , ażeby p erykopy o cu d ach rów nież i n aszą w ia rę b y ły w sta n ie u m acniać i rozw ijać.

(5)

B ardzo p ra k ty c z n e w sk az an ia z n a jd u je m y w rozdziale o sta tn im (czw artym ). K siążk a zaleca się u ję cie m k ró tk im , zw ięzłym i jasn y m .

o. Jó ze f W iesła w R osłon O FM C onv., W arszaw a W ilhelm MAAS, G ott u n d die Hölle. S tu d ie n z u m D escensus C hristi, E in­

siedeln 1979, Jo h a n n e s V erlag, s. 336.

A u to r w książce, k tó rą p rzedłożył ja k o ro z p ra w ę h a b ilita c y jn ą W ydzia­ łow i T eologicznem u u n iw e rsy te tu w e F ry b u rg u , om aw ia p ra w d ę w ia ry po­ n ie k ą d przez teologów p o m ija ją i u w a ż a n ą czasem za m arg in eso w ą, tj. z stą ­ p ienie C h ry stu sa P a n a do p ie k ieł (H ö llen a b stieg ). O kazją, je ś li n ie pow odem do z a ję cia się ty m za g ad n ien iem b y ły d y sk u sje w śró d członków A L T (A rb e­ itsg em e in sc h aft f ü r litu rg isc h e T e x te d e r K irc h e n des d eu tsch e n S p ra ch g e b ie­ ts) n a d tr a f n y m p rze tłu m a cz en ie m rzym skiego sfo rm u ło w an ia d escen d it ad

infero s, co stan o w iło die grösste c r u x d er Ü bersetzer (s. 20).

P o k ró tk im p rz e d sta w ie n iu w ażn iejszy c h d otychczasow ych m o n o g rafii na te n te m a t sta w ia sobie a u to r p y ta n ie, co now ego one w noszą i czy o tw ie ra ją ja k ie ś p ersp e k ty w y pod w zględem histo ry czn y m , egzegetycznym i sy ste m a ­ tycznym . P rz y czym n ie og ran icza się do z re fe ro w a n ia dotychczasow ego s t a ­ n u b ad a ń , a le s ta ra się n aśw ietlić p ro b lem pod ró żn y m i a s p e k ta m i w z a je ­ m nie się d o p ełn iający m i. W ty m celu p rz e p ro w ad z a n a jp ie r w egzegezę od ­ no śn y ch te k stó w P ism a Ś w iętego (1 P 3,19; M t 12,40; M t 27,51 b— 53), n ie p o m ija ją c m ię d zy testa m e n to w ej lite r a tu r y ra b in isty c z n e j. D la o trzy m a n ia b a rd z ie j całościow ej w izji a u to r za sta n a w ia się n a d im p lik a c ja m i s ta ro te s ta - m entow ych w y o b ra że ń o szeolu, zazn aczając n a d to , że bez eschatologiczno- -a p o k a lip ty c zn e j p ersp e k ty w y n ie m ożna dostrzec isto tn y c h elem en tó w z s tą ­ p ie n ia C h ry stu sa do otchłani.

Je ś li chodzi o T ra d y c ję , a u to r o g ranicza się do 359 r., tzn. do synodu w S irm iu m , n a k tó ry m zstąpienie C h ry stu sa do p ie k ieł w łączono do sym bolu zw anego S k ład e m A postolskim . P rz y k ład o w o pośw ięca w ięcej u w agi O r y - g e n e s o w i , G r z e g o r z o w i z N y s s y , szczególnie zaś A f r a a t e s o - w i za słu g u jące m u n a obszerniejsze uw zględnienie.

O m aw ia też a u to r zstąp ien ie do p ie k ieł ja k o p ro b lem h erm e n eu ty c zn y ; w ty m w y p a d k u chodzi m u o z e sta w ien ie sta ro w sc h o d n ic h m itologii z P ism em Ś w iętym , tj. o w y k az an ie p o d o b ie ń stw i różnic. W zw iązku z ty m w y su w a szereg k ry ty cz n y ch u w ag pod ad re sem d em itologizacji b u ltm an o w sk ie j. Pod w zględem antro p o lo g iczn y m i językow o-filozoficznym n ie m ałe znaczenie w edług a u to ra o d g ry w a ją tu m iędzy in n y m i p rze strzen n o ść istn ie n ia (R ä u m ­

lic h k e it des D aseins), zw iązek m iędzy w y o b ra że n iem i sym bolem , zw łaszcza

zaś sto su n ek ję zy k a teologicznego do in te rp re ta c ji sym bolu. N ie p o m ija ta k ż e k rytycznego om ów ienia now szych in te r p re ta c ji z stąp ien ia C h ry stu sa do o tc h ła ­ n i p o d an y c h przez teologów p ro te sta n c k ic h i k a to lic k ic h (np. J. R a t z i n g e- r a, J. B. M e t z a, K. R a h n e r a), rozw odząc się szerzej n a d in te r p re ta c ją H. U. v o n B a l t h a s a r a, u któ reg o p ra w d a ta z a jm u je c e n tra ln e m ie j­ sce (die M itte un d eigentlich der ganze w e sen tlic h e In h a lt seiner Theologie, s. 245).

R e asu m u ją c sw oje stu d iu m dochodzi a u to r do w niosku, że ta je m n ic a zstąp ien ia C h ry stu sa do p ie k ieł n ie je st p ery fery cz n a, ale z n a jd u je się w sa ­ m y m c e n tru m teologii. M ityczne zaś sta ro o rie n ta ln e w zględnie greck o -rzy ­ m skie o p o w iad a n ia o różn y ch b ó stw a ch z stęp u jący c h do H ad esu , poza sa m ą nazw ą n ie m a ją treściow o nic w spólnego z p ra w d ą ch rz eśc ija ń sk ą. A u to r p o w ołując się n a n ie m al zgodną opinię d zisiejszych egzegetów , je st zdania, że descensus ad inferos nie był p ro w a d ze n iem przez C h ry stu sa ja k ie jś z b a w ­

czej d ziałalności w k ra in ie zm arłych. N ato m iast m im o p rz e strz e n n y c h k a ­ tegorii, n ieodłącznych od naszego sposobu m y ślen ia i m ów ienia, zstąp ien ie to było zejściem C h ry stu sa n a sam o dno kenozy. C h ry stu s P a n , so lid a ry z u ją c

Cytaty

Powiązane dokumenty

Źródłem nieporozumień, jak to z kolei zauważa Augustyn, jest skłonność do gniewu102, która to spotkała się również z negatywną oceną Plutarcha, dla które­ go

Alle diese Massnahmen beschliesst Paulus auf eine Weise, die unmissverständlich klar die Rolle um- reisst, die der Apostel sich selbst im Verhältnis zu den

[r]

Wchodzą tu w grę takie zagadnienia jak stosunek tradycji do metody historiograficznej Łukasza wyrażonej w przed­ mowie do ewangelii; podstawowe schem aty jego

P rzem aw iają przeciw temu, jego zdaniem, styl listu wskazującego na wykształconego Greka, nie zaś na ubogiego rybaka galilejskiego jako autora, a także jego

Jeżeli staw ia się zarzut, że w iara nie fascynuje i nie jest ogniem, w arto się z kolei spytać, co sami zrobiliśmy, aby rzeczywiście gorzała. Odnośnie do

[r]

Subtelna w polityce swoją rewolucję czyniąca partia, chcąc swój rząd nowy nie tak przykrym uczynić i dać go — ile można — smakować wszystkim, nie