nych senatorów jest w pełni udowodnione i w ynika także z innego przeoczonego przez autora źródła, jakim jest fragm ent listu Cycerona: Tenuisti provinciám, per
annos d ecem non tibi a senatu, sed a te per vim et per faction en datos 23. Fragment
ten pozw ala również dokładniej ustalić znaczenie term inu factio.
Problem senatores pedarii z pow odu fragm entaryczności i sprzeczności źródeł jest bardzo trudny. Pogląd L. T. Błaszczyka jest nową próbą rozwiązania tego skom plikowanego problemu.
Roman Buksiński
Jean D u v e r n o y , René N e l l i , Fernand N i e l , Déodat R o c h é,
Les Cathares, Ed. de Delphes, Paris (1965), s. 461.
Książka jest wynikiem w spółpracy czterech w ybitnych specjalistów w dziedzi nie badań nad dziejami herezji katarów. K ażdy z nich ma bogaty dorobek, nie ograniczający się zresztą do prac ściśle „herezjologiczn ych ” , lecz obejm ujący szer szy krąg historii cyw ilizacji południa Francji. Nie szukajm y w omawianej książce rew ela cji w postaci dotychczas nie znanych m ateriałów bądź hipotez nigdy jeszcze nie w ypow iedzianych. A utorzy przedstawili w niej fragm enty swego w ieloletniego dorobku, a poruszone tu zagadnienia om awiali już poprzednio w różnych p u b li kacjach. Om awiany zbiór trudno byłoby nazwać książką o herezji; m ówią o niej przede wszystkim teksty. Rozpraw y autorów, poza jednym może w yjątkiem (D. R o c h é), zajm ują się problem am i nie dotyczącym i bezpośrednio samej dok tryny 1. Nie znajdziem y tu system atycznego wykładu historii albigensów, lecz kilka w ybranych zagadnień z dziejów kataryzmu. Pod w zględem objętościow ym prze w ażają nad m onografiam i teksty w ybrane i przygotowane przez w ydaw nictw o. Zasługują one na oddzielne omówienie. Tu zaznaczmy tylko, że w ykorzystano im ponującą ilość materiału, znakomicie powiązanego z treścią poszczególnych szkiców. M imo, że „Les Cathares” jest książką przeznaczoną dla szerszego ogółu czy telników , autorzy nie roszczą pretensji do pouczania czytelnika i podawania mu
rzeczy „p ew n ych ” . Przeciwnie, większość rozpraw pisana jest w sposób pobudza ją c y do dyskusji i to jest niew ątpliw ym w alorem publikacji. Inna sprawa, że zna lazło się w niej w iele tez aż nazbyt dyskusyjnych i mało przekonyw ających. Odnosi się to przede wszystkim do opracowań F. N i e 1 a. W swym pierwszym szkicu w y brał on jako przedm iot rozważań jeden z najbardziej dramatycznych epizodów k ru cjaty przeciw albigensom — zdobycie miasta i rzeź mieszkańców Beziers w 1209 r. (Le sac de B éziers, s. 39— 66). Znane słowa legata papieskiego, A rnauld- Am alric: „zabijajcie wszystkich, Bóg rozpozna sw oich” , wypow iedziane do przy w ód ców w ojsk krzyżow ych w m om encie poprzedzającym oblężenie miasta, tyle razy roztrząsane przez historyków pow ątpiew ających w ich autentyczność, stano w ią centralny punkt rozważań autora artykułu. F. Niel nie narzuca swego prze konania o autentyczności słów, które jeśli rzeczyw iście zostały w ypow iedziane, stały się usankcjonow aniem m asow ego mordu. Przyznaje, że świadectwo X V I-w ieczn ego kronikarza, Cezarego Heisterbacha, w żadnym wcześniejszym źród le nie potwierdzone, nie stanowi w iarogodnego dowodu. Można w ięc rozważać jedyn ie m ożliw ość ich autentyczności. W rezultacie przytoczone przez autora argu menty, że Arnauld reprezentował m entalność człow ieka fanatycznego, prym ityw nego i bezwzględnego i że w edług wszelkich danych rzeczywiście zabito wszystkich m ieszkańców Béziers, mogą jedynie przysporzyć now ych elem entów do dyskusji,
23 A d A t t . 7, 9, 4.
i Zagadnieniu doktryn y h eretyckiej katarów sporo m iejsca pośw ięca ostatnio praca: Ch. T h o u z e l l i e r , C a t h a r i s m e e t v a l d é i s m e e n L a n g u e d o c à la f i n d u X l l e e t a u d é b u t
której nie da się chyba rozstrzygnąć. Podobnie zresztą jak problem udziału, w łóczęgów i innych tego typu ludzi w grabieży Béziers. Jest faktem , że ludzie ci ciągnęli za w ojskam i używanym i do w alk w czasie krucjaty przeciw albigensom, jak zresztą za każdą niemal armią średniowieczną. Jaki stanow ili procent wśród zd obyw ców Béziers — trudno odpowiedzieć, gdyż źródła na ten temat milczą. Znacznie bardziej przekonyw ające są w yw ody autora na tem aty demograficzne. Źródła przytaczają liczbę zam ordowanych w Béziers w granicach od 7 do 100 ty sięcy — ta ostatnia jest wynikiem absolutnej pogardy dla liczb, jaką w ykazyw ał Cesarius Heisterbachensis. Odnaleziony przez autora zapis „d ym ów ” pozw olił m u ustalić liczbę mieszkańców miasta przed r. 1209 na około 10 tysięcy. Intencje au tora szkicu byłyby jednak z pewnością wypaczone, gdyby się w jego rozważaniach w idziało jedynie analizę historyczną. Ocena moralna jest przecież również pra w em historyka i słowa: On les a tous tués et c’est ce m ot TOUS, qu ’ils aient été dix
m ille ou cen t m ille, qui résonne douloureusem ent à nos oreilles (s. 58), muszą zn aj
dyw ać zrozumienie i aprobatę.
Rozpraw a F. Niela o słynnej tw ierdzy albigensów — Montségur (M ontségur. La
dernière forteresse cathare. Le tem ple solaire, s. 288— 389) należy do najbardziej
interesujących partii książki, a wysunięta już poprzednio przez autora teza o M ont ségur jako „św iątyni słońca” , ośrodku kultu m anichejskiego, stanowiła niewątpliwą rew elację. O twierdzy Montségur, jej m ieszkańcach i obrońcach, je j powstaniu, obronie i klęsce, zebrał autor im ponującą ilość m a teria łów 2. A że ich interpre tacja i tym razem nie jest podana w form ie autorytatywnego wykładu, jest rzeczą w pełni uzasadnioną. Dzieje ostatniego bastionu albigensów nasuwały zawsze i na suwają nadal w iele w ątpliw ości. Szkoda, że niektóre problem y zostały przedsta w ione jednostronnie. M ateriały dotyczące albigensów zamkniętych w twierdzy w czasie jej obrony w 1243 r. upoważniały chyba do w yciągnięcia wniosku o ich składzie społecznym, tymczasem F. Niel cytuje jedynie przykłady. Nie zm ieniłoby to zapewne poglądów na zagadnienie składu społecznego albigensów langw edockich, ale w w ydaw nictw ie przeznaczonym dla szerszego kręgu czytelników b yłyb y to inform acje wskazane. Autor cytuje szereg postaci znanych ż imienia, zarówno spośród załogi tw ierdzy jak i je j m ieszkańców, w śród których nie brakło d ostoj ników kościoła albigenskiego i wielu „doskonałych” . Słusznie określa społeczność M ontségur jako społeczność w yjątkow ą. B yli to ludzie zjednoczeni wspólną ideą, wierzeniam i i determinacją obrony, która nie miała żadnych szans powodzenia. P ow staje w ięc żyw o interesujące autora zagadnienie psychiki środowiska skaza nego na zagładę. Przygotowania do obrony, sama obrona, w reszcie kapitulacja M ontségur — to sprawy nasuwające w iele problem ów dyskusyjnych, które autor rozpatruje w sposób szczegółow y i w yw od y sw oje popiera licznym i tekstami. A utor polem izuje z poglądam i potępiającym i rolę, jaką odegrali w dziejach albi- gensi. Przytacza opinię dopatrującą się w albigensach anarchistów niebezpiecznych dla społeczeństwa, w rogów kościoła, własności, rodziny, ludzi odrzucających w a r tość przysięgi (s. 291). Podłoże społeczne antykościelnej ideologii albigensów, ich stosunku do własności i usankcjonow anej przez kościół rodziny jest zjawiskiem dobrze już w historiografii znanym. Nie można jednak negować występowania p o glądów anarchistycznych zarówno wśród albigensów jak i innych ugrupowań here tyckich 3. Elementy anarchistyczne były niew ątpliw ie hamulcami rozw oju herezji średniow iecznych; paraliżowały ich rew olu cyjn ość i utrudniały przenikanie ideologii heretyckiej do mas. Poza ram y dziejów albigensów w ykracza również poruszony przez autora problem działania mechanizmu przem ocy w obec idei niebezpiecznych
2 P o r . t a k ż e P . N i e l , M o n t s é g u r . L a m o n t a g n e i n s p i r é e , P a r is 1954.
3 Z j a w i s k o t o s iu s z n ie p o d k r e ś la m . in . J . L e G o f f , L a C i v i l i s a t i o n d e l ’O c c i d e n t m é d i é v a l , P a r is .1964, s. 386.
dla sił reprezentujących tą przem oc (mechanizm współdziałania hierarchii kościel nej i feudałów północy w zwalczaniu herezji na południu Francji). Na tym tle za b ójstw o inkw izytorów w Avignonet, różnie oceniane przez dotychczasową histo riografię było w edług słusznego sądu autora czynem rew olucyjnym , w ykonaniem aktu spraw iedliw ości (s. 304). I tym razem zresztą F. Niel nie narzuca czytelnikow i sw ej interpretacji i ocen w artościujących, przeciw nie, raczej zmusza go do w y dania własnego sądu.
Na szczególną uwagę zasługuje część druga rozpraw y F. Niela. Swą znaną tezę-0 M ontségur — „św iątyni słońca” autor rozbudow uje i grom adzi nowe materiały dow odow e. W edług jego poglądów dopiero w czasie w alk z albigensami budowla na szczycie Montségur posłużyła tym ostatnim jako forteca obronna. P oczątkow a miała ona przeznaczenie religijne, była świątynią kultu manichejskiego. Na popar cie tej śmiałej tezy autor przytacza szereg argumentów. Rozpatruje cechy tw ier dzy z punktu widzenia je j przydatności do obrony, zw racając uwagę na fakt, że: konstrukcja fortecy zaprzecza elem entarnym zasadom średniowiecznego bu d ow nictwa obronnego. Montségur było nieprzystosowane do obrony i pod względem m ilitarnym konstrukcja jego w ykazyw ała szereg cech błędnych i nielogicznych. Przeznaczenie bu dow li musiało być w ięc inne. Szereg dokonanych spostrzeżeń na sunął autorowi interesującą hipotezę. Plan budow li zamku, ustawienie murów, roz mieszczenie w nich otw orów , zapewniały maksymalne naświetlenie słoneczne 1 um ożliwiały obserw ację w schodów i zachodów słońca w e wszystkich porach roku. Jest rzeczą znaną, że słońce, źródło światła i sym bol dobra odgryw ało wielką rolę w religii m anichejskiej, której elem enty w herezji altoigensów by ły bardzo· silne. Zdaniem F. Niela Montségur m ogło być w ięc świątynią albigensów. Trudno· byłoby zdanie to negować, zwłaszcza że argumenty popierające tezę są liczne· i bardziej przekonyw ające niż w ydaw ać by się m ogło na podstawie w ielkiego uproszczenia, w jakim je tu przytoczono. Czy jednak w w ypadku słuszności tezy,, kataryzm traciłby cechy herezji a nabierał charakteru w ielkiej religii (s. 388)? W niosek chyba zbyt pospieszny, nie potw ierdzony zresztą istnieniem innych za bytk ów kultow ych. Również fakt odbyw ania przez albigensów pielgrzym ek do M ont ségur po jego upadku tłum aczyć należy raczej oddawaniem hołdu straconym na stosie w spółw yznaw com , niż dłuższą tradycją kultu „św iętego m iejsca” .
R. N e 11 i zajął się zagadnieniem śladów, jakie herezja katarów pozostawiła w sztuce. Jeèo artykuł stanowi nieco zm odernizowaną w ersję rozdziału w ydanej poprzednio k sią żk i4. Autor skromnie określa sw oją pracę jako pierwszy p ro w izoryczny katalog , dla przyszłego muzeum herezji. Zostały w niej bow iem k o le j no om ów ione poszczególne zabytki rzeźby, m alarstwa i architektury, posiadające ewentualny związek z albigensami. Autor podkreśla, że wszelkie próby inter pretacji mają charakter tym czasow y i hipotetyczny. Interpretacja odnosi się· przede wszystkim do określenia autentyczności zabytków, co w wypadku sztuki' albigensów jest często w ręcz niem ożliw e do ustalenia w sposób autorytatywny.. Duża erudycja R. Nelli idzie w parze z ostrożnością oceny. W każdym razie p o ruszono w iele interesujących i istotnych problem ów , z których w ym ieńm y tu choćby sprawę odbicia w sztuce powiązań katarów południow o-francuskich z ka tarami bałkańskimi. W obec tezy F. Niela o M ontségur — tem ple du soleil autor nie zajął żadnego stanowiska.
Jedyny artykuł związany bezpośrednio z „h erezją” , czy ściślej m ów iąc z dok tryną katarów, przedstawia w recenzowanym zbiorze D. R o c h é (Philosophie
platonicienne des Cnostiques, des M anichéens et des Cathares, s. 410— 448). Autor
w ykracza poza ramy terytorialne ograniczone do południa Francji, zajm ując się przede wszystkim bałkańskimi ośrodkam i doktryny katarskiej, tzw. szkołam i
rterycznymi, które jak w iadom o prom ieniow ały na W łochy i p o łu d n io w ą 'F r a n cję. Przenikanie różnych elem entów z jednych nurtów heretyckich do drugich, trw ałość i żywotność konstrukcji doktrynalnych i filozoficznych, są to wszystko zagadnienia, które odnoszą się nie tylko do badań nad kataryzmem. W yróżnienie trzech podstaw owych ośrodków kataryzmu na Bałkanach jest niewątpliwie no w y m spojrzeniem na dzieje tej herezji. A rtykuł może również stanowić pobudkę
dla now ych badań nad powiązaniam i herezji albigensów (czy szerzej m ów iąc ka tarów ) z manicheizmem. W arto wreszcie zw rócić uwagę na rolę, jaką przyznaje autor sym bolice obrzędów, rytuałów, słow em liturgii związanej z określonym nurtem heretyckim. W wypadku katarów, liturgia ich jest jeszcze jednym prze jaw em związków z manicheizmem.
Udział czwartego członka zespołu autorskiego, J. D u v e r n o y , polegał na opublikow aniu tekstów w e własnym przekładzie (Dépositions devant l’Inquisi
tion e t Traité Cathare A nonym e, s. 67— 92, 106— 111, 112— 132). Dobór tekstów jest
bardzo udany. Chyba właśnie wybrane .przez J. D u v e r n o y fragm enty prze słuchań albigensów przez inkw izycję są najbardziej w ym ow nym świadectwem herezji i najw ięcej m ówią o je j wyznaw cach. Pochodzą wpraw dzie z okresu późnego w rozw oju kataryzmu, ale one właśnie ukazują herezję albigensów n a j bardziej wszechstronnie. D obór tekstów miał zapewnić maksymalną ilość infor m acji nie tylko o poglądach albigensów i ich doktrynie, lecz także o ich spo sobie życia, stosunkach w śród nich panujących i — co jest rzeczą bardzo przecież istotną ■— ich pochodzeniu społecznym. Teksty zawierające wyznanie w iary oskar żonych stanowią interesujący materiał będący przykładem herezji ludow ej, sw o iście przetw orzonej, pełnej naiw ności i niekonsekwencji. Porównanie z nielicznie zachowanym i tekstami teologicznym i katarów może posłużyć jako materiał do badań nad w zajem nym stosunkiem herezji „u czon ej” i ludow ej. Tekst stano w ią cy opis przyjm ow ania adepta do społeczności heretyckiej nasuwa paralele z identycznym i niemal obrzędam i wśród innych ugrupowań np. braci apostol skich i begardów. W reszcie, co odnosi się również do badań nad innymi nurtami heterodoksyjnym i, teksty przesłuchań pozw alają poznać kierunek przesłuchań, „kw estionariusz” inkwizytorski, będący niejednokrotnie wyrazem urobionej już d priori opinii władz kościelnych o danej herezji. Cytowane przez J. Duvernoy teksty przesłuchań zawierają zeznania ludzi pochodzących z różnych w arstw spo łeczeństwa. O herezję oskarżeni są notariusze, oberżyści, proste kobiety, studenci, klerycy, zakonnicy, w reszcie przedstawiciele rycerstwa. Z w rócić by chyba nale żało uwagę na postać notariusza w ystępującą wśród oskarżonych, co jest zjawiskiem ■charakterystycznym nie tylko w ruchu albigenskim. Notariusze m iejscy, ludzie, którzy z racji swego zawodu posiedli sztukę pisania, nierzadko spełniali rolę k o pistów pism heretyckich. Ich droga ku herezji tędy zapewne musiała prowadzić. Kontakt z heretykami i prowadzona przez nich agitacja przynosiły w idoczne re zultaty. J. Duvernoy opublikow ał również anonim ow y traktat katarski.
Pozostałe teksty zawierają fragm enty wszystkich znanych dotychczas orygi nalnych tekstów katarskich, z których takie jak „L e L ivre des Deux Principes” i „L e Rituel Cathare” zawierają wykładnię dogm atyki i liturgii heretyckiej. Szkoda, że zarówno te, jak i inne teksty zostały w ydane bez krótkiego choćby komentarza. Odnosi się to nie tylko do oryignalnych tekstów albigenskich, lecz także do obficie tu reprezentowanych fragm entów kronik, dawniejszych dzieł hi storycznych, korespondencji dyplom atycznej oraz bulli i listów papieskich. W y daw nictw o pośw ięciło w iele m iejsca tekstom poezji prowensalskiej, głównie związanej z krucjatą przeciw albigensom, chociaż poezja trubadurów jest też sto sunkow o bogato reprezentowana. Ocena jej doboru należy do romanisty, nie w ątpliw y jest jednak cel w ydaw nictw a — oddanie m ożliw ie najw ierniejsze atm o
sfery cyw ilizacji prowansalskiej, zniszczonej przez brutalną przem oc i fanatyzm. Z godzić się trzeba z przytoczoną w książce opinią jednego z recenzentów, że teksty te donnent l’atm osphère d’une civilisation et d’une lutte qui ne fu ren t pas
ex clu sivem en t religieuses.
W sumie stw ierdzić można, że bardzo już bogata historiografia herezji kata rów powiększyła się o pozycję interesującą i wartościow ą. „Les Cathares” są książką, do której sięgać będzie specjalista, a jednocześnie przykładem dobrze p ojętej popularyzacji, nie negującej zdolności historycznego myślenia u czytel ników. Jeśli zaś szereg tez zawartych w tej pracy ma charakter nieco ryzykowny, to niew ątpliw a erudycja autorów może być tego ryzyka usprawiedliwieniem.
Na zakończenie uwag dodać jeszcze trzeba, że w przypadku omawianej książ k i sztuka edytorska osiągnęła bardzo w ysoki poziom.
Stanisław Bylina
A lojzy P r e i s s n e r , Dokum enty Władysława Łokietka. Chro nologiczny spis, reg esty i bibliografia ed ycji, „R ocznik Biblioteki P o l
skiej A kadem ii Nauk w K rakow ie” t. X I, 1965, s. 197— 296.
Praca A. P r e i s s n e r a pozornie jest inform acją o zachowanych dokum en tach W ładysława Łokietka, które w yszły z jego książęcej kancelarii k u jaw sko- sieradzkiej i w ielkopolskiej (1275— 1299) oraz kancelarii królew skiej (do r. 1333). A utor określił charakter swego opracowania jako k atalogow o-bibliograficzny (s. 218), w yk roczył jednak poza nakreślone ramy o tyle, że katalogow any m ateriał poddał analizie w ew nętrznej i przeprowadził jego opis od strony form y i treści. Praca dzieli się na dwie części: uwagi ogólne (s. 197—219), oraz regesty doku m entów (s. 220— 273); całość została zaopatrzona w w ykaz cytow anych źródeł i opracowań, w w ykaz skrótów częściej cytow anych prac oraz w indeks osób, nazw geograficznych i rzeczy (s. 281·—296).
W części pierw szej autor poddał wew nętrznej krytyce dokum enty W ładysła w a Łokietka i przeprowadził ich charakterystykę od strony prawnej (podział d o kum entów na: traktaty polityczne, przyw ileje, mandaty, listy i w yroki) i od stro ny je j przeznaczenia (odbiorcy). Szczególnie w iele m iejsca pośw ięcił przyw ilejom , b o też ta grupa jest najliczniejsza. Podzielił je na takie, które dotyczą zagadnień własności ziemskiej i je j regulacji (nadania ziemi, zamiana, kupno-sprzedaż, za twierdzanie zmian w stanie posiadania) oraz na przyw ileje lokacyjne, gospodarcze, sądowe. Przy każdej z charakteryzowanych grup otrzymaliśm y inform ację o odbior cach korzystających z dokum entów, o stosowanych form ułach kancelaryjnych, np. form uły konfirm acji, zamiany dóbr, form uły lokacyjne, immunitetu gospodarczego i immunitetu sądowego. Jest to bardzo pożyteczne wprowadzenie, do następnej części in form acyjn o-katalogow ej. W części pierw szej autor zebrał również wzm ian ki o zaginionych dokumentach W ładysława Jagiełły rozproszone po dokumentach papieskich, królew skich (szczególnie Kazimierza W ielkiego, a także W ładysława Jagiełły, Kazimierza Jagiellończyka i innych) oraz po dokum entach sądowych ksiąg grodzkich i ziemskich, m iejskich i klasztornych.
W części drugiej autor zgromadził pełny, znany mu aktualnie materiał dy plom atyczny kancelarii Łokietka. Dysponujem y w ięc 297 regestami dokumentów, w tym 7 nie publikow anych (nr 41, 73, 157, 166, 179, 212, 268) *.
i J u ż p o u k a z a n iu s ię a r t y k u łu A . P r e i s s n e r a j e d e n z d o k u m e n t ó w Ł o k i e t k a z 22 m a ja 1298 w y s t a w i o n y w K a lis z u (R e g . 73) z o s t a ł o p u b l i k o w a n y r a z e m z n ie z n a n y m a u t o r o w i d o k u m e n t e m z 21 w r z e ś n ia 1297 p r z e z M . B i e l i ń s k ą , K a n c e l a r i e i d o k u m e n t y w i e l k o p o l s k i e X I I I w i e k u , W a r s z a w a —W r o c ł a w 1967 — d o k u m e n t y n ie d r u k o w a n e n r 15 i n r 16, s. 351—355. P r z e g l ą d H i s t o r y c z n y — 13