• Nie Znaleziono Wyników

Debiut "kozackiego romanisty"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Debiut "kozackiego romanisty""

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Marek Kwapiszewski

Debiut "kozackiego romanisty"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 69/2, 3-33

(2)

I.

R O Z P R A W Y

I

A R T Y K U Ł Y

P a m ię tn ik L ite rac k i LX IX , 1978, z. 2

MAREK KWAPISZEWSKI

DEBIUT „KOZACKIEGO ROMANSISTY”

Jest tu Czajkowski Wernyhora. D zielny jeździec, z całego Rzymu pojm u­ jący tylko piękność łąk Kam panii, bo siostrzaną stepom; zresztą mało dbający o ruiny m iasta wiecznego. Siądzie ci na kolum ny korynckiej podstaw ie i gada o Skibickim , zarżniętym przez hajdam aków; pójdzie do K oliseum i przypo­ mina sobie, jak ataman K onaszew icz przebił Bezborodkę; w Termach Kara- kali w idzi Czarnieckiego, który ścina atam ana W yhowskiego. A le co do koza­ czyzny, jedyny badacz, głęboki, przenikliw y, zgadujący, historyk żyw y, śm iały, kozacki rom ansista, a sercem całym i w szystk im i pojęciam i głow y szczery szlachcic polski 4

— pisał 9 m aja 1840 Zygm unt K rasiński do Adama Sołtana, kreśląc jakże sugestywne świadectwo ukraińskich pasji autora Powieści ko­ zackich, który przebywał naówczas w Rzymie w tajnej misji dyplom a­ tycznej. Zauroczenie przeszłością U krainy było tak przemożne, że uczy­ niło „dzielnego jeźdźca” doskonale obojętnym naw et na „poezję ru in ” Wiecznego Miasta.

Świadectwo Krasińskiego jest w zasadzie niepodważalne. Nie m amy najmniejszego powodu ani prawa, by kwestionować autentyczność zapi­ su wrażenia, jakie „W ernyhora” w yw arł na „Irydionie”, czy też po­ wątpiewać w szczerość tego ty p u zachowań i reakcji Michała Czajkow­ skiego. Zarazem jednak wypowiedź Krasińskiego oraz wspomnienia in­ nych znajomych Czajkowskiego, a także jego własne opowieści i w yzna­ nia autobiograficzne pozwalają bardzo w yraźnie zaobserwować proces kreow ania pew nej roli społecznej autora — osobowości „Kozaka” i „ko­ zackiego rom ansisty”. Na proces ten składają się zarówno autokreacja, jak też stwarzanie i umacnianie określonego stereotypu osobowego przez ówczesne środowisko literackie.

Zjawisko to daje się w yraźnie uchwycić w biografii pisarskiej Czaj­ kowskiego i można je uznać za natu ralne, tak ze względu na charakter k u ltu ry literackiej epoki rom antyzm u, jak też z uwagi na osobistą sy­ tuację autora. Romantyzm stw orzył bowiem w yjątkow e w arunki po

te-i Z , K r a s te-i ń s k te-i , L te-isty do A d a m a Soltana. Opracował te-i w stępem poprzedzte-ił Z. S u d o l s k i . W arszawa 1970, s. 345—346.

(3)

mu, by rola poety mogła się niezwykle silnie związać z wszelkimi in n y ­ mi rolami społecznymi i dziedzinami aktywności człowieka. Pisarstw o jest wówczas nie tylko ekspresją osobowości, szczególnie cenionym i atrakcyjnym „sposobem życia”, m anifestacyjnie praktykow aną, a przez czytelników akceptowaną i naw et program ow aną drogą prezentow ania treści autobiograficznych. Oddziałuje ono z kolei na osobowość rom an­ tycznego literata, narzuca mu pewien typ samoświadomości czy autosty- lizacji. Czasem poeta skłonny jest przy tym podporządkować się sche­ matom, w jakich czytelnicy odbierają jego dzieło, oraz ich dalszym ocze­ kiwaniom, czasem protestuje przeciw stereotypowi, walczy z ety k ietk a­ mi krytycznym i, nie chce pozwolić na zamknięcie ani swej twórczości, ani swej osoby w jednej formule. Praw ie zawsze jednak w życiu lite­ rackim w ystępuje jako „osoba” — jako „pełny człowiek” nie uznający dystansu między pisarstw em a biografią.

Oczywiście są w yjątki, i to znamienite. W ystarczy tu zasygnalizować dwa, całkowicie różne i w motywacji, i w swych przejawach: postawę Byrona i Mickiewicza. Byron starał się o zachowanie pozy dyletanta, k a­ pryśnego dandysa i wielkiego pana bawiącego się literatu rą, pozy obcej w zasadzie wzorowi romantycznego poety. Ale jednocześnie autor Giau- ra — liberał i republikanin, konspirator i karbonariusz, bohater narodo­ wy Grecji, pozostał w literackiej legendzie epoki niejako modelowym wcieleniem ideału zgodności „życia” i „poezji”. Mickiewicz natom iast (nie będziemy się tu wgłębiać w biograficzną zagadkę rzeczywistych powodów zamilknięcia poety) uznał w określonym momencie „pisanie ksiąg” za mniej doniosłe niż „działanie”, a rom antyczną w iarę w tożsa­ mość słowa poetyckiego i czynu przekształcił w obowiązek czynu dla wielkiego Słowa. Również w doktrynie i praktyce ironii rom antycznej można doszukiwać się protestu rom antyka — romantycznego indyw i­ dualisty przede wszystkim — przeciw utożsam ianiu jego osobowości z utworem, przeciw sprowadzaniu bogactwa jego osoby do wąskich i „skończonych” w ymiarów roli autora dzieła.

W zasadzie są to jednak zjawiska w pewnym sensie ekstrem alne, w y­ stępujące na szczytach literatu ry rom antycznej, w zachowaniach czy propozycjach twórczych pisarzy najwybitniejszych. Odbiegają one od nastaw ienia całościowo pojmowanej k u ltu ry literackiej rom antyzm u i od potocznej praktyki życia literackiego epoki. W praktyce potocznej bo­ wiem, w pisarskich biografiach tw órców o m niejszym talencie, takie przejaw y autokreacji poprzez raz przyjęty schemat w łasnej twórczości, poprzez utrw alone literackie emploi, będą się ujaw niały szczególnie ja ­ skrawo. K rasiński — by powrócić do sformułowania użytego na początku tego wywodu — nie zawsze będzie „Irydionem ”, naw et dla Słowackiego. Samego Słowackiego w ogóle nie da się scharakteryzow ać przy pomocy peryfrazy nawiązującej do ty tu łu jednego z jego utworów. Czajkowskie­ go możemy swobodnie nazywać autorem Powieści kozackich, autorem

(4)

W ernyhory czy autorem Owruczanina. P eryfrazy takie są całkowicie w ym ienne i m ają też sens nie tylko „bibliograficzny”. Mogą służyć okre­ ślaniu całej drogi twórczej „kozackiego rom ansisty”, mogą sygnalizować kierunek przyjętej przez niego pisarskiej autostylizacji oraz charakte­ ryzować sposób widzenia jego twórczości i jego osobowości literackiej przez środowisko.

Przyjęcie emploi „kozako-powieściarza” było bardzo szczęśliwym po­ mysłem Czajkowskiego. Pozwoliło tem u autorow i średniej miary, dyspo­ nującem u samorodnym, żywiołowym talentem narracyjnym , ale pozba­ wionem u głębszej kultu ry literackiej, a — jak się w ydaje — nie m a­ jącemu także ani samokrytycyzmu, ani rozleglejszych am bicji artystycz­ nych, na stworzenie sobie guasi-indywidualności twórczej. Taki wybór nie był zapewne wynikiem świadomej kalkulacji, traktow ać go należy raczej jako konsekwencję dość chyba przypadkowych początków pi­ sarskiej kariery Czajkowskiego. Rozpoczynając na em igracji działalność publicystyczną i literacką, do której nie był przygotowany ani przez wykształcenie, ani — jak sądzić można z dochowanych materiałów bio­ graficznych — przez dawniejsze zainteresowania czy wcześniejsze próby idące w tym kierunku, sięgnął w naturalny sposób do kapitału doświad­ czeń życiowych, do rzeczywiście dobrze mu znanej k u ltu ry szlacheckiego i ludowego środowiska Ukrainy. Sięgnąć mógł, gdyż poezja wczesnoro- m antyczna wykształciła już pewne stereotypy ujm owania tem atu ukraiń­ skiego. Ale zarazem — przenosząc te stereotypy na grunt prozy n a rra ­ cyjnej musiał szukać pewnych nowych rozwiązań, musiał wejść na szlak niedostatecznie jeszcze przetarty przez doświadczenia literatu ry rom an­ tycznej.

Wątłość talentu i k u ltu ry literackiej uniemożliwiły Czajkowskiemu istotne nowatorstwo naw et w tak ograniczonym zakresie jak zadanie znalezienia prozatorskiej form uły dla romantycznego ukrainizm u. Roz­ w iązania, których się dopracował i które należy uznać za jeden z wczes­ nych w ariantów przechodzenia od osiągnięć literatu ry rom antycznej do kształtow ania XIX-wiecznej powieści obyczajowej i historycznej, stano­ w iły pułap jego twórczych możliwości. A jednocześnie, przynosząc mu ogrom ny sukces, zwracając uwagę odbiorców jako w yrazista i sugestyw­ na propozycja literacka, tematycznie stosunkowo świeża, odrębna w to­ nacji czy w manierze stylistycznej, skłaniały do kontynuacji obranej drogi. Zakreśliły zarazem magiczny krąg, w którym działał jako pisarz przez całe życie. W jego dorobku literackim z rzadka w ystępują odstęp­ stw a tem atyczne, a odchylenia od przyjętego schematu rozwiązań a rty ­ stycznych m ają znaczenie w istocie minimalne. Do „obrazu autora”, jaki zarysow ał się w jego pierwszych utworach, do kreow anej w nich oso­ bowości pisarskiej i kulturow ej, dopasowywał się również przez całe życie. Nawet z perspektyw y późniejszych lat twórczości dodawał jeszcze m otyw acje i dopełnienia, wydobywał to, co w nich tkwiło in nuce, kształ­

(5)

tow ał zgodnie z istniejącym i w nich możliwościami swój literacki auto­ p o rtre t Kozaka — pisarza i żołnierza. Ta literacka autolegenda była z pewnością oparta na autentycznych faktach z biografii Czajkowskiego, była zakorzeniona we właściwym m u odczuwaniu świata i w yniesionym z rodzinnego środowiska wyposażeniu kulturow ym . Niemniej uform ow ana być mogła tylko w kręgu społecznych zapotrzebowań na „ukraińskość” i w k ręgu szczególnych znaczeń, jakie uzyskała U kraina w ówczesnej kulturze literackiej.

Już sam wygląd zew nętrzny Czajkowskiego uderzał swą intrygującą odrębnością. Krasiński, ujrzawszy po raz pierwszy „kozackiego rom an- sistę”, snuł w liście do Romana Załuskiego poetyczną opowieść:

Sądząc z pozoru, żwawym , doraźnym, pięknym rzucającą się pięknością czajek po progach dnieprowych się wydaje. Włos kruczy jak u Greka, rysy na pół greckie, na pół polskie. Musiał tam kiedyś ataman jakiś porwać w Stam bule jaką sułtankę z w ysp Archipelagu do seraju przew iezioną. W rócił z nią na stepy, a że piękna była, z Siczy się w yniósł, osiadł na roli szla­ checkiej, odtąd ród jego szlachecki, rolniczy pom ięszał się z plem ieniem pol­ skim . Stąd Wernyhora nasz. Ręka to do krzyw ej, nie do prostej szabli, na koniu Marka Aureliusza nie um iałby jeździć. Trzeba mu małego, porywczego, k ozack iego2.

Innym , również bardzo istotnym czynnikiem w pływ ającym na ko­ zacką autostylizację Czajkowskiego były okoliczności pierwszych la t jego działalności politycznej na emigracji. Problem ten można jednak po­ ruszyć w niniejszej pracy tylko ubocznie, zarówno ze względu na jej zakres tematyczny, jak i na dotkliwe luki w istniejących opracowaniach historycznych. Perypetie politycznej kariery pisarza w okresie jego k ró t­ kotrw ałych związków z Towarzystwem D em okratycznym Polskim 3, na­ stępnie zaś z liberalno-szlachecką, efemeryczną K onfederacją Narodu P olskiego4, a potem przyczyny i w arunki zbliżenia się Czajkowskiego do stronnictw a księcia Adama 5 przedstawiane są przez historyków b a r­ dzo pobieżnie i ogólnikowo. Sporo spraw rysuje się jeszcze wręcz za­

2 Z. K r a s i ń s k i , L isty do Romana Załuskiego. „Przegląd P olsk i” 1911/12, t. 3, s. 173 (list pisany z Rzymu 20 IV 1840).

8 Akces do TDP (sekcja w Fontainebleau) zgłosił m iędzy 25 XII 1834 a 23 I 1835. N ależał do sekcji Batignolles w Paryżu (1835) i Poitiers (1836). W lutym 1836 w ystąp ił jako zw olennik połączenia Towarzystwa z K onfederacją Narodu P olsk ie­ go. Skreślony z listy członków TDP 29 VIII 1836. Zob. M. T y r o w i c z , T o w a ­

r z y s t w o Demokratyczne Polskie. 1832— 1863. P rzy w ó d c y i ka d ry członkowskie. P r z e ­ w o d n ik biobibliograficzny. W arszawa 1964, s. 103. Zob. też J. C h u d z i k o w s k a , D ziw n e życie S adyka Paszy. O Michale Czajk ow skim . W arszawa 1971, s. 97, 106.

4 Zob. Z. S z w e y k o w s k i , W stęp do w y dan ia powieści „Wernyhora” M i­

chała Czajkowskiego. „Archiwum L iterackie” t. 15 (1972), s. 395—396. Zob. też

L. R a c , Konfederacja Narodu Polskiego. Z dzie jó w W ielkiej Emigracji. Cz. 2. „Przegląd H istoryczny” 1936, s. 115, 144, 153—154.

5 Pierw sze osobiste kontakty z A. J. Czartoryskim naw iązał prawdopodobnie na przełom ie maja i czerwca 1837. Zob. C h u d z i k o w s k a , op. cit., s. 135—136.

(6)

gadkowo, a podjęcie samodzielnych badań w te j dziedzinie u tru d n iają historykowi literatu ry nie tylko ograniczone kom petencje naukowe, ale i brak wielu m ateriałów źródłowych, niedostępnych w kraju. W ydaje się jednak rzeczą bezsporną, że w klimacie ostrych rozrachunków popo­ wstaniowych na emigracji, w w arunkach szybkiej radykalizacji niższej oraz średniej kadry oficerskiej, w toku kam panii krytycznej atakującej „zdradę wodzów” i połowiczność polityki społecznej rządu powstańcze­ go, uniemożliwiającej uzyskanie masowego poparcia ze strony ludu, szczególnej wartości mogły nabrać dla Czajkowskiego jego doświadcze­ nia powstańcze jako oficera owej swoistej „kozackiej” formacji, tj. P u ł­ ku Jazdy Wołyńskiej K arola Różyckiego. P ułk ten realizował w ram ach ochotniczej służby patriotycznej utopię chłopsko-pańskiej jedności ryce­ rzy broniących wolności kraju. Był to pułk bitny, przez w roga nie roz­ gromiony, natom iast szykanowany przez wyższych dowódców-profesjo- nałów, tych tak zawsze nienaw istnych Czajkowskiemu polskich „pan­ ków” ; pułk, jak na ówczesne w arunki, zdecydowanie dem okratyczny. Mógł więc być uważany za idealny model żołnierki w przyszłym zwy­ cięskim powstaniu, a „kozacki rycerz” nieźle nadaw ał się na wzór chło­ pa — obywatela i żołnierza. Wolno zatem przypuścić, że „kozackość” Czajkowskiego-polityka pierwotnie była poetycznym w yrazem jego do­ syć mętnych, trzeba to powiedzieć, sympatii dem okratycznych, ta k jak z czasem mityczny kozacki rojalizm mógł stać się pomostem umożliwia­ jącym porozumienie z owładniętym i ideą m onarchizm u czartoryszczy- kami.

Lepiej już znana i rysująca się wyraziściej polityczna aktywność Czajkowskiego na Wschodzie, związana z utopijnym m arzeniem o od­ działywaniu na kozactwo i chłopstwo ukraińskie w celu pozyskania tej potężnej masy ludzkiej dla idei walki o niepodległość Polski, m usiała jednoznacznie wpływać na krystalizację i m anifestacyjne podkreślanie przez Sadyka Paszę „kozackich” cech w izerunku pisarza i polityka. U schyłku życia zaś, w czasie kolejnej zaskakującej konw ersji politycz­ nej Czajkowskiego, gdy, poniósłszy polityczną klęskę, ideowo załam any w yrzekł się „polskich m rzonek”, „kozackość” stała się jedynym opar­ ciem dla stworzonej sobie wówczas przezeń nowej tożsamości „prawego U kraińca”, nawracającego z błędnej drogi ku n aturaln ej ostoi Słowiańsz­ czyzny, ku tronowi cara rosyjskiego.

Czajkowski pisać zaczął zrazu nie w swoim języku ojczystym, lecz po francusku, aczkolwiek francuszczyzna byłego wychowanka szkół berdy- czowskich i międzyrzeckich pozostawiać m usiała wiele do życzenia. W kreślonych u schyłku życia pam iętnikach — barw nej opowieści osnu­ tej na odpowiednio w ybranych i wystylizowanych motywach w łasnej biografii — Sadyk Pasza sugeruje, jakoby pisarzem został ex abrupto'. Nakłonić miał go do tego jeden z redaktorów francuskich, uderzony pono

(7)

w czasie rozmowy talentem narracyjnym młodego cudzoziem ca6. Nie sposób stwierdzić, ile w tej relacji jest praw dy rzeczywistej, ile zaś mi- totwórczej fikcji. B rak wiarygodnych m ateriałów uniemożliwia przeko­ nującą rekonstrukcję okoliczności obcojęzycznego debiutu „kozackiego rom ansisty”. Być może Czajkowski pisał swe pierwsze opowiadania za­ chęcony przez Jan a Czyńskiego, który współpracował wówczas z dzien­ nikam i opozycyjnymi i m iał rozległe stosunki w śród paryskich w ydaw ­ ców 7. Jedno wszakże zdaje się nie ulegać wątpliwości: przyszły autor Powieści kozackich zaraz po przybyciu do P aryża w początkach r. 1835 znalazł się w środowisku, w którym start literacki miał ułatw iony i w którym rom antyczna egzotyka kozacka była atrakcyjnym novum , mogącym równoważyć braki czy naiwności pisarskiego rzemiosła. Rychło też zdobył sobie pozycję, o jakiej wielu em igrantów darem nie marzyło. Został stałym korespondentem czasopism francuskich, dziennikarzem już nie zam ykającym się jedynie w obrębie tem atyki kozackiej. Podobno próbował swych sił także i w publicystyce polskiej 8.

Zyskawszy miano eksperta od Kozaczyzny, angażowanego również do prac o charakterze słownikowo-encyklopedycznym, pod koniec r. 1835 w ziął udział w zorganizowanym przez In stitu t Historique m iędzynaro­ dowym kongresie m ającym na celu konfrontację aktualnych osiągnięć k u ltu ry europejskiej w dziedzinie nauk historyczno-przyrodniczych i sztuk pięknych. Wygłoszona przez Czajkowskiego na kongresie prelekcja pt. Quelle a été l'influence des Kosaks sur la littérature dans le Nord et dans l’Orient? stanowi interesujący w yraz jego ówczesnej świadomości historycznej i literackiej 9. Jest też pierwszym autentycznym dokumen­ tem świadczącym o żywiołowym zafascynowaniu przyszłego „kozako-po- w ieściarza” ukraińską k u ltu rą ludową. W swych zasadniczych partiach prelekcja powtarza sakram entalne już oceny procesu rozwojowego lite­ ra tu ry polskiej pojętego jako stopniowe przejście od ulegania wzorom obcym do odkryw ania źródeł prawdziwej narodowości i oryginalności. Pobrzmiewa w yraźnym echem pism krytycznych zarówno Mickiewicza jak Mochnackiego, bliska jest też rozpowszechnionym w latach trzydzie­ stych programom literackim słowianofilów przeróżnych odcieni (m. in. Goszczyński, ziewończycy). Szczególną osobliwością wywodu Czajkow­

6 Zob. Записки Михаила Чайковского {Мехмет — Садык Паши). „Русская старина” 1898, luty, s, 446 [перевод:] В. В. Тимощук. Zob. też J. K i j a s , Michał Czajk owski

p o d u rokiem Mickiewicza. Kraków 1959, s. 53, przypis.

7 Takie przypuszczenie w ysuw a C h u d z i k o w s k a (op. cit., s. 101—102). 8 Ibidem, s. 103.

9 Referat ten został opublikowany w zbiorze: Congrès Historiqu e Européen

réuni à Paris, au nom de l’institut historique [...]. Discours et C om pte-rendu des Séances. Novembre—Décembre 1835. Paryż 1836. Zob. J. P i o t r o w i c z ó w a, Michał C zajkow ski ja ko powieściopisarz. W ilno 1932, s. 30—34. — Z. S z w e y k o w -

(8)

skiego jest przekonanie, że właśnie w tradycji kozackiej, wcielającej niejako „najczystszą słowiańskość”, biło żywe i najbogatsze artystycznie źródło rodzimej narodowości polskiej. Przeświadczenie to, tkwiące u pod­ łoża swoistej interpretacji k u ltu ry ukraińskiej, powracać będzie nie­ jednokrotnie w twórczości powieściowej autora, a także w jego w ystą­ pieniach publicystycznych.

Jako pierwszy zbiór literackich utworów Czajkowskiego ukazały się w kw ietniu 1837, nakładem D rukarni i Księgarni Polskiej w Paryżu, Powieści kozackie. Anons oficyny wydawniczej sygnalizował, iż są „osno- wane na podaniach historycznych” i m alują „charaktery i koleje ludu kozackiego” 10. Wydawca tomu, A leksander Jełowicki, często później wspominał, jak to Czajkowski przyniósł mu swój rękopis:

[litery] w ydaw ały się niby jakie kulasy podobne do kozackich nahajek. D ziel­ ność i swoboda ukraińska w ystępow ała nawet w zewnętrznej fo r m ie n .

Eustachy Januszkiewicz zaś, wspólnik Jełowickiego, zaznaczał w liście do narzeczonej:

W cześnie polecam te Powieści jako nadzwyczaj ładne [...], pisane są przez człowieka, który dopiero o literaturze zaczął marzyć w Paryżu, i dlatego są tak oryginalne; tyleż m ają ponęty, tyle obrazów nowych, że się je czyta z niepojętą przyjemnością. Pisarz ich ortografii nie zna — ale ma czucie i zna naturę, a Kozaczyznę i Polskę kocha przede w szystkim 12.

Polskiemu debiutowi nowego romansopisarza towarzyszyło życzliwe zainteresowanie publiczności czytającej. Powieści, podobno pochlebnie ocenione przez samego M ickiewicza13, przyniosły 33-letniemu autorowi ogromną popularność w środowisku emigracyjnym. Ukazały się też w krótce w przekładzie niemieckim (1838), a następnie słowackim (1841), serbsko-chorwackim (1844), czeskim (1845), francuskim (1857) i wło­ skim (1863).

Powieści kozackie wiązały się organicznie z przeświadczeniami za­ manifestow anym i przez Czajkowskiego na obradach kongresu. Autor, entuzjastycznie oceniając przełomową rolę Bohdana Zaleskiego w rozwoju poezji narodowej, był jednocześnie świadom faktu, iż U kraina jako te ­ m at dla prozaika jest ciągle jeszcze ziemią nie odkrytą. Podejm ując am ­ bitne zadanie eksploratora-odkrywcy, nie przewidywał zapewne, jak wielkie i niebezpieczne przeszkody artystyczne czyhają tu na nowicjusza w zawodzie pisarskim. Czajkowski stanął bowiem wobec poważnych praktycznych trudności „wyrobienia form ” literackich. Uznając podanie

10 Cyt. za: M. S t r a s z e w s k a , Zycie literackie W ielk iej Emigracji w e Francji

1831—1840. Warszawa 1970, s. 244.

11 Cyt. za: C h u d z i k o w s k a , op. cit., s. 111. 12 Cyt. jw., s. 111—112 (list z 14 III 1837). 13 Zob. K i j a s , op. cit., s. 11.

(9)

i „pieśń gm inną” za elem enty o zasadniczej wadze dla narodowej tra d y ­ cji kulturalnej, musiał niejako na własną odpowiedzialność zadecydo­ wać, w jakim sposobie ma się dokonywać w prozie artystycznej rek o n ­ stru kcja i przetw orzenie przekazu ludowego. K rytyka literacka uczyniła ten problem przedmiotem dyskusji nieco później, a tradycja pisarska w tym względzie właściwie jeszcze nie istniała. Do najtrudniejszych kwestii, z jakim i uporać się musiał debiutujący autor, należało znalezie­ nie — albo raczej: w ypracowanie — językowo-stylowej form uły n a rra ­ cji. Inna sprawa, że pisarz „ukrainizujący” był tu z natu ry rzeczy w sy ­ tu acji dogodniejszej ze względu na istniejącą już i fascynującą w spół­ czesnych poetycką w ersję nawiązania do klechd i podań ludowej, ko­ zackiej oraz szlacheckiej U krainy.

Zaw artą w ty tu le zbioru nazwę gatunkową rozumiał Czajkowski tak, jak ją pojmowano jeszcze w latach czterdziestych ubiegłego wieku: te r ­ m in „powieść” oznaczał wówczas małą formę narracyjną, będącą w y­ tw orem czynności tego, który powiada. Stanowił również synonim pojęć takich, jak „podanie” czy „legenda”. Epitet dookreślający wskazywał na koneksje z k ultu rą ludową, mogące polegać na ludowej genezie w arstw y fabularnej bądź na określonym ukształtow aniu narracji, bliskim normom lokalnym 14.

W tomie pomieścił autor osiem utworów opatrzonych obszernymi przypisami. Adresował swoje dziełko w yraźnie do odbiorcy em igracyjne­ go. Chciał go zapoznać zarówno z pewnymi motywami bogatego folkloru U krainy, jak też z historią „egzotycznej” Kozaczyzny zaporoskiej. Histo­ rię tę — powiedzmy od razu — potraktow ał w sposób znamienny. Sięg­ nął mianowicie tylko do tych jej fragmentów, które zgodnie współ­ brzm iały z zamierzoną przezeń taktyką ideologicznej perswazji. Po­ wieściom kozackim wyznaczał bowiem ważną rolę w swoim programie patriotycznej dydaktyki, trak tu jąc przez całe życie pisarstwo jako dzie­ dzinę aktywności podporządkowaną celom działania politycznego.

Podstawową funkcję w zespole tez propagandowych aplikowanych czytelnikowi tomu pełniła idea, która organizuje przeważającą część późniejszej twórczości literackiej Czajkowskiego — idea sojuszu polsko- -kozackiego, skierowanego przeciw Rosji. Owo zbawcze przymierze „sy­ nów jednej m atki”, odwołujące się do analogicznych czy wręcz wspól­ nych momentów w rycerskich tradycjach Kozaczyzny i szlachty pol­ skiej, mogło być zaw arte jedynie za cenę generalnego przezwyciężenia

14 Zob. A. B a r t o s z e w i c z , O głównych term inach i pojęciach w polskiej

k r y ty c e literackiej w p ie rw sz e j połowie X I X wieku. Warszawa—Poznań 1973,

s. 96 n. Zob. też M. G ł o w i ń s k i , Wokół „Powie ści” Norwida. W: Gry pow ieś­

ciowe. Szkice z teorii i historii form narracyjnych. Warszawa 1973, s. 152—154. Na

tem at funkcji epitetu regionalizującego stawianego przy nazw ie gatunkowej „po­ w ieść” — zob. M. M a c i e j e w s k i , Narodziny powieści poetyckiej w Polsce. W rocław 1970, s. 15—18.

(10)

błędów przeszłości, powstałych z winy sobiepańskich magnatów kreso­ wych oraz lekkomyślnej a rozpasanej braci szlacheckiej, deprawowanej dodatkowo przez ,,szalbierczych” jezuitów. A kcenty dem okratyczne ujaw niające się w programie autora Powieści kozackich są jednak b a r­ dzo nieśmiałe i powierzchowne. Rzecz charakterystyczna: w polu widze­ nia Czajkowskiego, jeszcze do niedawna członka Towarzystwa Dem okra­ tycznego Polskiego, a potem K onfederacji Narodu Polskiego, nie znalazł się w ogóle problem chłopski, jako problem właśnie.

Zarysowane tu w przybliżeniu przekonania ideologiczne, rzutujące zasadniczo na oświetlenie w ybranych epizodów z dziejów polskich i ko­ zackich, zostały wplecione w rom antyczną koncepcję czerpania P raw dy z podań ludu, rozmaicie zresztą przez pisarza pojmowanych. Różnorod­ ność m ateriału informacyjnego i nacisk doraźnych ambicji publicystycz­ nych sprawiły, że Czajkowski odczuł potrzebę wprowadzenia do Powieści kozackich dodatkowego komentarza. Nie chcąc rozbijać literackiej spoi­ stości utworów, dołączył do nich bardzo rozbudowany aparat przypisów. M ateriał tam zaw arty zapoznaje czytelnika dość drobiazgowo z realiam i folklorystycznymi i topograficznymi, objaśnia użyte w tekstach regio­ nalizmy, pozwala rozszyfrować źródła niektórych tematów. Szczególną rolę pełnią sporządzone pracowicie wyciągi z prac historyków — istne kompendia dziejów Kozactwa, mające poręczać prawdziwość poetyckie­ go zmyślenia (poprzednika miał tu Czajkowski w Zaleskim, który często opatryw ał komentarzem historycznym swoje dumy i rapsody), ale też i sugerujące jednoznaczną interpretację ideowych tez pisarza.

Zbiór ten oglądany jako całość jest tworem polimorficznym, nie pod­ dającym się właściwie zabiegowi konsekw entnej i przejrzystej system a­ tyzacji. Przy analizie poszczególnych tekstów pojawiają się problem y bardzo rozmaite, niemal każdy przeto domaga się osobnego rozpatrze­ nia. Ta gwałtowna mieszanina technik narracyjnych, erupcja stylów i konwencji staje się niekiedy — przyznajm y — kompozycją kakofo- niczną. Powieści kozackie stanowią jednak m ateriał frapujący dla in te r­ pretatora: przynoszą autentyczny zapis eksperym entów i zmagań de­ biutanta, uporczywie pracującego nad wyrobieniem własnej form y przy­ datnej do przeniesienia różnorodnych tradycji folklorystycznych w sferę literatu ry .

Czajkowski określił wyraźnie, jak pojm uje rolę tradycji gminnej w kształtow aniu literatu ry narodowej. Uczynił to w obszernym przy­ pisie do powiastki pt. Mogiła (s. 43—45) 15. Podjął w nim tezę rom an­ tyczną: kto chce współtworzyć oryginalną literatu rę narodową, ten musi

15 W nawiasach podaję stronice edycji: M. C z a j k o w s k i , Powieśc i kozackie. Paryż 1837. W szystkie cytaty z Powieści kozackich przytaczam na podstawie tego w ydania.

(11)

sięgnąć do podań i pieśni ludu. Piśmiennictwo minionych stuleci było głuche na tę praw dę objawianą nieustannie „głosem niewidzialnej isto­ ty ”, pogrążyło się przeto w jałowym naśladownictwie. Czajkowski pow ta­ rzał tu oczywiście — w ślad za swą prelekcją z r. 1835 — obiegowe sądy krytyków prowadzących przedlistopadową batalię o narodowość. W sto­ sunku do w ystąpienia na kongresie uderza jednak znamienne przesu­ nięcie akcentów w obrazie literackiej współczesności. Tam zastosowana została optyka ortodoksyjnie „kozacka” (młody Mickiewicz, w zorujący się — zdaniem referen ta — na autorach niemieckich, musiał ustąpić przed Zaleskim, który pierwszy ustanowił „nową epokę poezji polskiej”), tu taj zaś zdecydowanie dominuje punkt widzenia pisarza ogólnonarodo­ wego, ostrożniej i sprawiedliwiej ustalającego hierarchie ważności. Od­ dając należny hołd Niemcewiczowi, Mickiewiczowi, Brodzińskiemu, Za­ leskiemu, deklarował się zarazem Czajkowski jako zwolennik „este­ ty czno-literackiej” orientacji ludowości rom antycznej. O rientacja ta, w odróżnieniu od „m etafizyczno-m itycznej” (traktow anej wyznawczo i dogmatycznie np. przez ziewończyków), dopuszczała nieraz spory dy ­ stans w stosunku do autentycznych pierwowzorów i pozwalała na swo­ bodną artystyczną transform ację przekazów lu d o w y ch 16.

Czajkowski zetknął się z rdzennym folklorem ukraińskim w n a j­ wcześniejszych latach swego życia, podobnie jak jego kresowi rów ieśni­ cy — Zaleski, Goszczyński, Grabowski. W edukacji folklorystycznej przyszłego autora Powieści kozackich szczególnie ważną rolę odegrali podobno dwaj sędziwi m entorzy młodości. Jednym z nich był w ędrowny bandurzysta Lewko (swoisty analogon znachora Zuja z biografii Zale­ skiego), o którym Sadyk Pasza wspominał po latach:

N auczycielem moim był stary żebrak [...], który opowiadał mi ludow e baśnie o znachorach i czarodziejach, tłum aczył podania kozackie, w skazyw ał w okolicach uroczyska, gdzie odbyw ały się różne bitw y, i śp iew ał dum ki u k r a iń sk ie17.

Drugi — to Paw eł Niemiołowski, pod koniec życia paroch halczy- niecki, a niegdyś kapłan na Zaporożu, „kronika chodząca dziejów ko­ zackich, podań i pieśni ludu ukraińskiego” — jak go określił w przypisie autor M ogiły (s. 49). Później już rozczytywał się Czajkowski w słynnych, przyjętych przez rom antyków z zachwytem, zbiorach Michaiła M aksy­ mowicza Малороссийские песни (1827) i Украинские народные песни (1834).

W Powieściach kozackich próbował różnych metod literackiego u ję­

16 Taką typologię ludow ości rom antycznej, odwołującą się do ustaleń badaczy niem ieckich, wprow adziła w swoich pracach M. J a n i o n. Zob. jej rozprawę Poezja

w kraju. Próba syntezy. W zbiorze: Literatu ra k rajow a w okresie ro m an tyzm u 1831—1863. Т. 1. K raków 1975, s. 53. „Obraz Literatury Polskiej X IX i X X W ieku”.

Seria 3.

17 Pam iętn iki S a d y k a Paszy (Michała Czajkowskiego). Tłum aczył na polskie A. P. Lw ów 1898, s. 9.

(12)

cia gm innych podań narodowych. Najbliższe tradycji ludowej są bez w ątpienia dwa teksty, umieszczone na początku tomu: Sw atanie Zapo­ rożca i Mogiła. Pierwszy z nich został osnuty wokół przysłowia znanego „po wielu wioskach nad Teterow em ”, ostrzegającego przed sw ataniem dziewczynie Zaporożca. Tkanka fabularna tej krótkiej opowieści jest dość w ątła. Kozak Ostap, zakochany z wzajemnością w „doni” Marusi, w dniu zaręczyn porzuca potajem nie narzeczoną, gdyż zobaczył ciągną­ cych na w ypraw ę w ojenną braci-Zaporożców. Po dwu latach pow raca­ jące sotnie przywiozły ciało poległego. Na ów widok Marusia „w estchnę­ ła, uśm iechnęła się, padła i skonała” (s. 19).

Nikły zrąb zdarzeniowy, dobudowany do przysłowia, a wzorowany w yraźnie na schemacie fabularnym dumy sentym entalnej, staje się dla n arrato ra odautorskiego tylko punktem zaczepienia. Opowiadacz ekspo­ nuje przede wszystkim dram at miłosny kochanków, rozdzielonych przez fatalną siłę kozackiej „szablistości” i uroki wojennej pohulanki. Ostap, prawdziwie kochający Marusię, przeżywa typow y rom antyczny konflikt dwóch wierności. Silniejsza okazuje się jednak magnetyczna moc r y ­ cerskiego powołania, wiodąca bohatera w otchłań śmierci, ale przyno­ sząca mu zaszczytną sławę. „Wolny syn stepów” nigdy bowiem napraw dę nie zamieni szabli i spisy na pług i radło.

Losy nieszczęsnych kochanków organizujące świat przedstawiony Swatania Zaporożca obudował Czajkowski m ateriałem etnograficzno-oby- czajowym, starając się w yraźnie o dokładność i autentyczność przekazu. Nasycił więc tekst miejscowymi konkretam i, zadbał o szczegóły, w pro­ wadził niejednokrotnie motywy i ujęcia sytuacyjne właściwe dumom ukraińskim , stylizował miejscami tok n arracyjny na wzór ruskiej poezji ludowej, przyjął też — charakterystyczny dla folkloru — podział opo­ wieści na krótkie rozdziałki.

Bardzo znam ienny dla „etnograficznych” ambicji n arrato ra jest np. drobiazgowy opis stroju Marusi, a także realistyczna skrupulatność w relacjonow aniu sceny swatania. W myśl pradawnego obyczaju „Ma- rusieńka za piecem palcem glinę obłupuje ze ściany”, gdy rodzice n a­ radzają się nad odpowiedzią, jakiej m ają udzielić kandydatow i na zięcia. Na znak zgody dziewczyna w ręcza „kumom swatom” ręcz n ik i18. W ierny folklorowi ukraińskiem u jest zarówno obszerny opis tańców podczas zaręczyn, jak też wzmianka o stosownym na tę uroczystość poczęstunku („świnie mięso, solona ryba i palanica”). W ierzenia ludowe znajdują bez­ pośrednie odbicie m. in. w zakończeniu opowieści: scenę, w której Kozacy sporządzają z sześciu desek klonowych i dwu sosnowych tru m nę dla Ostapa, opatrzył autor przypisem:

18 Zob. opis obrzędu sw atów na U krainie pomieszczony w etnograficznym dzie­ le A. N o w o s i e l s k i e g o [A. A. M a r c i n k o w s k i e g o ] Lud u kraiński (t. 1, W ilno 1857, s. 174—181).

(13)

K lonow e deski m ają m ieć w łasność odganiania złych duchów, a sosn ow e nie pozwalają umarłemu w staw ać z grobu i w łóczyć się po śmierci, [s. 26]

Związki łączące Swatanie Zaporożca z gm inną poezją ukraińską nie dadzą się określić w sposób ścisły i jednoznaczny. Czajkowski nie odwo­ łuje się tu bowiem bezpośrednio do jakichś konkretnych tekstów, ale usiłuje raczej operować powszechnym kodem obrazowym i stylistycz­ nym właściwym twórczości ludowej. Gdyby szukać jednakże bardziej szczegółowych odniesień, to można by stwierdzić, iż najłatw iej u ch w y t­ ne — choć dosyć powierzchowne — analogie łączą Swatanie z dum ą o Iwasiu Konowczence, jedną z najpiękniejszych i najbardziej popular­ nych w całym folklorze ukraińskim . Łatwo dostrzec zbieżności niektó­ rych motywów i sytuacji. Zaporożec Czajkowskiego tak jak Iwaś udaje się potajem nie na w yprawę wojenną, M arusia zaś podobnie jak m atka Konowczenki wyczekuje ukochanego i w ypytuje powracających z boju Kozaków o los Ostapa. Wedle kozackiego ry tu ału odbywa się pogrzeb obu bohaterów. W dumie ukraińskiej mołojcy —

Suchą ziem ię szablam i kopali, Czapkami, połam i ziem ię w ynosili, Z rusznic strzelali,

Sław ę kozacką w ysław iali, Wysoką m ogiłę u s y p a li19.

W opowiadaniu Czajkowskiego „dół wykopali Zaporożce szabelkami, trum nę wpuścili i ziemią przysypali” (s. 22). Obyczaj grzebania poległego Kozaka jest zresztą identycznie przedstawiony w bardzo wielu epickich pieśniach ruskich 20.

Równie charakterystyczny dla universum obrazowego ukraińskiej epiki ludowej jest motyw konia wiernego swemu panu. W analizowa­ nym opowiadaniu, po śmierci Ostapa

biały konik, w olny biec za sotniam i, pozostał się przy m ogile jakby przykuty i tam gryzł trawę, a żadna siła n ie była go w stanie odegnać, póki dnia jednego nie znaleziono go bez duszy na wierzchołku m ogiły, [s. 22]

N arrator Swatania przem awia niejednokrotnie stylem poezji ludowej. Używa charakterystycznych porównań, w prowadza dem inutyw y i epi­ tety stałe, stosuje repetycje, polisyndetony i połączenia anaforyczne. Re­ prezentatyw ne dla tej tendencji są dwa zwłaszcza fragm enty, w których w ystępują niemal takie same stru k tu ry leksykalne i konstrukcje fra ­ zeologiczne:

Zniknął Zaporożec, zniknął b iały konik z pastownia i siodełko, i spisa z chlewa, a jasny m iecz z chaty. [s. 14]

19 Iw aś Konowczenko. W antologii: Na ciche w ody. Dum y ukraińskie. Przeło­ żył, w stępem i kom entarzem opatrzył J. M. K a s j a n. Wrocław 1973, s. 131.

90 Zob. np. dumę Fedor Bezrodny oraz Ś m ierć Kozaka w Dolinie K od y m sk ie j (w: jw., s. 109—112).

(14)

Zbliżyli się do m ogiły, dziewczę widzi, jak za szeregiem jeźdźców w ózek się toczy, a za nim stąpa konik biały, a na nim długa spisa i na krzyż złożony jasny m iecz, a całkiem osłonięty czerwoną kitajką, zasługą kozacką, [s. 19]

W duchu „żeńskiej” poezji gminnej usiłuje n arrato r utrzym ać partie dotyczące dziewczyny. Mówiąc np. o piękności Marusi, posiłkuje się przedstawieniem pośrednim: wprowadza ekw iw alent metaforyczno-obra- zowy oparty na paralelizmie człowieka i współdziałającej z nim n atury. P rzy stosowaniu tego odwiecznego ludowego „chw ytu artystycznego” nie zawsze potrafi jednak wybrać taki typ stylizacji, który harmonizo­ w ałby z powściągliwym tonem liryki ruskiej:

Po jeziorze rybka pluska, to m elknie w kołbań, to w yścibi głów kę nad powierzchnią i drobnym oczkiem m izgnie św iatłu, to rozgarnie skrzelam i wodę i srebrną łuską o blask puszcza się w zawody z złotym prom ieniem słońca. — Ponad jeziorem jaskółka zygzaki kreśli; draśnie piórkiem mokre przezrocze i w górę w yleci, furknie pod obłokiem i znowu w dół się pławi, a okiem tak chciw ie śledzi, jak gdyby chciała przewiercić i tło nieba, i bezdnie w ody. — Brzegiem czarnobrewe dziewczę bieży, szparko nóżkami przebiera, a wzrokiem daleko het w pole strzela. [...] rybka storczem stanęła, bo dziewczyna dla niej piękniejsza jak biały kwiat łotacza, sm uklej sza jak gibka łodyga sitow ia — jaskółka w powietrzu zawisła, szyjkę w yciągnęła ku biegącej w ietrznicy i św iegotnęła z omamienia, bo ona dla niej gładsza jak powierzchnia stoją­ cej wody, m ilsza jak św iatłość dzienna, [s. 1—2]

Spoza rzeczywistości przedstawionej w yziera co chwilę „obraz auto­ ra ”, utrw alony w wypowiedziach o charakterze interpretacyjno-uogól- niającym , w enuncjacjach odstających w yraźnie od ludowej w zamierze­ niu techniki narracyjnej. Opowiadacz wprowadza często kom entarze mo­ ralizatorskie, w których podkreśla swą sym patię dla kreowanego świa­ ta i mocno zaznacza dystans, jaki zachowuje wobec cywilizowanej współ­ czesności:

Kozak i dziewczyna pow iedzieli sobie ty le uściśnieniem i całusem , ile kochankowie wykształconego św iata i w iek m atuzalow y żyjąc nie zdołaliby wyrazić, [s. 4]

O wiele bardziej istotne dla autorskiej strategii propagandowej są te fragm enty, w których narrator-m oralista szkicuje pobieżnie tło dziejowe opowieści. W ystępuje tu jako bard przeszłości i historyk regionu. Z sa­ tysfakcją podkreśla, że

Batory, rad z czynów wojskow ych m ołojców, kozactw o herbem i pieczęcią obdarzył i na prawym skrzydle w ojsko Zaporoża staw ia. Żołd płaci, z atam a- nem jak brat z bratem naradza się, rozm awia, a Lachy z Kozakam i tak się kochają, jak gdyby pod jednym dachem w zrośli, u jednej m atki pierś ssali, [s. 16— 17]

Rzeczywistym wrogiem tych „dzieci jednej m atki” jest „Moskiewsz- czyzna, przeklęta k rain a”, opisana tak, jak ją sobie wyobrażał lud. Jej obraz ukształtow any został pod łatwo czytelnym wpływem Ustępu części III Dziadów:

(15)

tam tylko śnieg i lód — naród silny jak dęby, bojary harde jak dziki, a car srogi: kogo dopadnie, tem u nie przebacza — m iasta drewniane i nędzne, i puste — pola niepłodne, w szystkiego brak [...]. [s. 17]

„B ard przeszłości” przedzierzgnął się tu niedwuznacznie w ideologa i polityka, który przem awia anno 1837 do emigracyjnego audytorium .

Mogiła przynosi problem atykę artystyczną nieco innego typu. A utor podjął tu jeden z najpopularniejszych motywów podaniowych, związa­ nych z nieodłącznym elementem krajobrazu „kraju lat dziecinnych” . W początkach lat czterdziestych XIX w. wspominał „starożytnik” Erazm Izopolski:

Sam ja przebiegając Ukrainą dla poszukiw ania pieśni ludu, przez zabaw ę policzałem w idziane przez siebie różnych w ielkości m ogiły i naliczyłem tych w różnych m iejscach po drodze od Humania ku Dnieprowi, w kierunku jak Korsuń, Kaniów, pow iaty czerkaski i czehryński w dół Dniepru ku porohom i na powrót przez Targowicę, przeszło 4000; lecz gm innych podań nie zbie­ rałem , nie znając jeszcze podówczas w ielkiej ich c e n y 21.

Tekst Czajkowskiego miał być właśnie literackim zapisem lokalnego podania osnutego wokół mogiły pod Halczyńcem, znanego podobno po­ wszechnie w stronach rodzinnych autora. „Powieść [...] taką opowiadam, jaką mnie opowiadali” (s. 43) — zaznacza w kom entarzu. Sytuacja w y jś­ ciowa jest tu zatem pod wieloma względami odmienna niż w Swataniu Zaporożca: nie chodzi o dopisywanie fikcyjnej fabuły do ludowego przy­ słowia, ale o rekonstrukcję gminnego autentyku.

Wypowiedzi n arrato ra auktorialnego stanowią tylko obramowanie kompozycyjne utw oru. Historia mogiły, odkryw ająca tajem nicę losów mściwej znachorki Sukurychy oraz jej trzech hożych córek zakochanych w Kozaku, Lachu i Tatarzynie, opowiedziana jest przez narratora kon­ kretnego — starca Lewkę, postać podobno rzeczywistą, wspominaną w wyznaniach autobiograficznych Czajkowskiego. Znamienne, że autor nie wprowadził tu zróżnicowania stylistycznego między obu poziomami tekstu. „Wieszcz sielski” przem awia taką samą polszczyzną, jak n arrato r literacki. Dzięki tem u zabiegowi, niw elującem u znacząco dystans perspek­ tyw , mógł Czajkowski łatwo wtopić w monolog Lewki swoje własne po­ glądy na tem at zacierania się i odkształcania daw nych podań ludowych:

A le chcąc chw ycić szczerą prawdę w w ieści ludu, częstokroć trzeba ją tak w ydobywać, jak złoto spod głębokich w arstw ziemi: bo jak siłą czasu zapły- w ają naw et już pokopane doły i kryją piaskiem rodzimy blask kruszcu, tak siłą czasu i napływ em nowych w ypadków brudzą się i przekształcają dawne w spom nienia [...]. [s. 40]

Przytoczona przez n arrato ra odautorskiego opowieść Lewki o miejsco­ wych strachach operuje elementami typowym i dla fantastycznych w y­

21 [E. I z o p o l s k i ] , Badania podań ludu. Pam iątki Ukrainy. „Athenaeum” 1843, t. 1, s. 28—29.

(16)

obrażeń lu du (czary Sukurychy odprawiane nad grobami córek, które „pom arły bez spowiedzi”, motyw „dziewicy m orow ej”), nieobcy jest jej także — miejscam i — nastrój balladowej grozy:

K siężyc św iecił zimną twarzą, wiatr w ył, a konie nasze parskały, strach koście aż do szpiku przeszywał, ja żegnałem się i pacierze m ówiłem ,

[s. 40—41]

Czajkowskiego nie pociąga jednak sfera fantastyki traktow anej przez rom antyków w kategoriach metafizycznej cudowności wszechbytu. Za­ interesow ania autora idą w innym kierunku. Pragnie on „chwycić szczerą praw dę” przekazu gminnego i w oparciu o nią „z czasów ubiegłych wywikłać przepowiednią przyszłości” (s. 29). W pamięci ludu odnajduje bliskie swoim tezom programowym wspomnienia o dawnym przymierzu Kozaków, Lachów i Tatarów. W heroicznych czasach Bohdanka Różyń- skiego te „trzy mocne i waleczne narody wiązały się na karcenie i trzy ­ manie w ryzach popłochu ościennych książąt” (s. 31). Podanie o mogile halczynieckiej w yakcentowane w taki sposób — przybiera wyraźne rysy współczesnej m etafory politycznej.

Kościół w Grużyńcach uderza całkowitą odrębnością w stosunku do obu analizowanych poprzednio tekstów. Legendowo-historyczny w ątek utw oru, zaczerpnięty ponoć również z tradycji miejscowych, został w y­ brany dość ryzykownie przez pisarza m anifestacyjnie lansującego ideę braterstw a Kozaczyzny i polskiej szlachty. Czajkowski w Powieściach kozackich postępował na ogół podobnie jak Zaleski w swojej twórczości poetyckiej:

spom iędzy tradycyj ukraińskich, które były bardzo różne, brał zw yczajnie za tem at i tło dla swoich obrazów [...] nie straszliw e czasy bratobójczej w alki, ale szczęśliw e chw ile zgodnego pożycia Polski z U k ra in ą 22.

Kościół w Grużyńcach stanowi charakterystyczny w yjątek od tej za­ sady, losy głównych bohaterów opowieści wiążą się bowiem w sposób nader istotny z powstaniem Chmielnickiego. Dram atyczne dzieje rodu Sosenków i kozackiego pułkownika Bohuna utrw alić mogła istotnie lo­ kalna klechda szlachecka. Czajkowski nie mógł jednak konsekwentnie posłużyć się „przyrodzoną” tem u gatunkowi gawędową form ą narracji. Dla zachowania ideologicznej równowagi w relacji o niepokojącym kon­ flikcie kozacko-szlacheckim był m u potrzebny ostro niekiedy zaznaczony dystans wobec rzeczywistości przedstawionej.

W obrazujących świat szlachecki partiach utw oru n arrato r posługuje się na ogół techniką powieści satyryczno-obyczajowej. Dąży do plastycz­ nego zarysowania środowiska dum nych półpanków kresowych, kreśli udatne p o rtrety i migawkowe sylw etki postaci osobliwych, dba o bo­

22 J. T r e t i a k , w stęp w: B. Z a l e s k i , W y bór poezyj. Wyd. 2. Kraków b. r., s. 10. BN I 30.

(17)

gactwo autentycznych detali w sekwencjach opisowych (np. istna law ina szczegółów kulinarnych w scenie urodzinowej fety). Uderza tu silne nacechowanie stylem n arracji gawędy szlacheckiej. N arrator, p rzy n aj­ m niej w w arstw ie słownej, akceptuje optykę środowiska: opisuje postaci językiem „kontuszowym”, odwołuje się do przysłowiowych porów nań i potocznych, skonwencjonalizowanych sposobów obrazowania, w prow a­ dzając zaczątki techniki opowiadania w mowie pozornie zależnej. Źródeł tego novum stylistycznego dopatryw ać się należy w dziedzictwie po­ wieści poetyckiej, która z n arracji środowiskowej uczyniła odrębny p ro ­ blem artystyczny. W dziedzictwie — dodajmy — w ydatnie wzmocnionym tendencjam i kształtującego się podówczas stylu gawędowego.

Z drugiej jednak strony n arrato r Kościoła w Grużyńcach nie tai iro­ nicznej rezerwy, jaką żywi wobec świata szlacheckiego. Z zacięciem satyryka eksponuje przyw ary i narow y sarmackie oraz politowania godne „śmieszności” herbów, genealogii i rodowodów, nie pozwalające na m a­ riaż cześnikówny z dzielnym Kozakiem:

Nikt nie wchodził, czy z psiarni, czy z kuchni w yrosło szlachectw o [Sosen- ków ], dosyć, że je w ydrukow ano, a w owych błogich czasach, w których żył pan cześnik, tak wierzono w druk, jak gdyby był jedenastym przykazaniem Bożym, ósmym sakram entem kościelnym , [s. 52]

O stra tonacja satyryczna dom inuje szczególnie w tych partiach, k tó ­ re tra k tu ją o nieludzkiej postawie panów wobec „biednych chłopów”. Częste akcenty krytyki w ystępują wszakże w otoku łagodnej, w ybacza­ jącej moralistyki, w yraźnej zwłaszcza w przypisach pełnych aluzji do współczesności. Czytamy w nich:

Są to nieładne figle uprzyw ilejow anych panów nie tylko Polski, ale całego św iata. N ie leżą one w sercu szlachty, [...] w iele złych rzeczy usunięto, a trzeba m ieć nadzieję, że uderzywszy się w piersi, poprawim y się całkow icie, [s. 106] Szlachta polska od w iecznych czasów i dziś niezaprzeczenie trzymająca pierw sze m iejsce m iędzy szlachtą całego świata, tak co do swoich usposo­ bień um ysłowych, jako co do pojm ow ania ludzkości [...], nie w eźm ie za satyrę [...] kilku słów o śm iesznościach herbów, genealogii i rodowitości. [...] w szlach­ cicu szukamy przym iotów szlachetnej duszy [...]. [s. 105]

Wobec świata Kozaczyzny n arrato r zachowuje postawę am biwalentną, starannie oddzielając ziarno od plew. W yraźną sym patią darzy sprzyja­ jącego Lachom Bohuna. Ten „trzydziestoletni mołojec, chw at do kobiet i do konia, do tańca i do boju” (s. 58), jest dlań żywym wcieleniem ideału Kozaka. Inaczej ma się rzecz z Bohdanem Chmielnickim. Opowia- dacz, znajdujący się pod w yraźnym ciśnieniem optyki szlacheckiej, tr a k ­ tu je atam ana jako przebiegłego i wyrafinowanego wichrzyciela, którego „dum a i zła w iara [...] ciskała ciosy śm iertelne i na Polskę, i na Koza- czyznę” (s. 74).

N arrator Kościoła w Grużyńcach usuwa niewygodne dlań theatrum b u ntu kozackiego za kulisy akcji romansowej, a dla zrelacjonowania

(18)

przebiegu „w ojny okropnej, zażartej” wprowadza neutralną postać miesz­ czanina lwowskiego. Kolportowane przez niego wieści — nb. zręcznie ujęte w kształt mowy pozornie zależnej — zostają opatrzone na doda­ tek dyskw alifikującym kom entarzem : „a widać, że je układał dla póź­ niejszych kronikarzy i historyków, bo kategorycznie plótł brednie i b aj­ k i” (s. 81). N arrator auktorialny bardzo ostrożnie sugeruje własną ocenę rozgryw ających się w ydarzeń bitew nych. Czyni to wyłącznie niemal między w ierszam i (szczególnie znam ienna jest tu wzmianka o niesław ­ nym okrucieństw ie Czarnieckiego, który „dla przykładu i lepszego zwią­ zania Kozaczyzny z Polską kazał w pień wyciąć w Stawiszczach i w oja­ ków, i niew ojaków ”, s. 89). Nie szczędzi natom iast słów uznania dla hetm ana Mikołaja Potockiego, k tó ry „pomimo opór zawziętej i swarliwej szlachty” podpisał umowę białocerkiewską. W w yniku ugody bowiem — suponuje z zachwytem n arrato r —

P iękna Ukraina pokojem zakw itła, Lach z Kozakiem dłoń w dłoń się ścisk ali — o dawnych bojach, o przyszłym bycie rozm awiali, o tegoczesnej krw aw ej ch w ili ani słow a nie rzekli — cierpieli, i zapom nieniem w pam ięci chcieliby ją zam azać23, [s. 89—90]

W ątek legendowy, podsunięty przez klechdę szlachecką i tradycję gminną, w ybija się na pierwszy plan dopiero w końcowym rozdziale opowieści, pełnym dram atycznych niespodzianek. Cześnik, sprzeciwiają­ cy się mezaliansowi córki z nieherbow ym Kozakiem, poległ w bitw ie pod Beresteczkiem. Rzeczpospolita zaw arła sojusz z Ukrainą. W ydawałoby się więc, iż nic nie stoi na przeszkodzie połączeniu się młodych. Jednakże Anusię trap ią złowróżbne sny: jawiące się w nich krw awe widma ojca i braci rozdzielają ją z „kozackim pułkowódcą”. Pod presją m atki i oto­ czenia cześnikówna decyduje się na małżeństwo, lekceważąc ostatni sen, z którego jasno wynika, iż Sosenka i jego synowie zginęli z ręki Bohu- na. N astępstw a tej decyzji okazują się straszliwe. Podczas obrzędu za­ ślubin —

łysnęło, grom huknął, ściany się zatrzęsły... Oblubieniec i oblubienica padli tw arzą na ziem ię, a schody ołtarza zażegły się złotym płom ieniem . [...] [Po latach] gruzy ziem ią zapłynęły, traw ą porosły i ogromne bagno po nim się rozlało. Jednak lud dokładnie w skazuje, gdzie był kościół, i o rodzinie So- senków opowiada z najdrobniejszym i szczegółam i, jak gdyby się wczoraj stało [...]. [s. 102—104]

Zakończenie jest więc ukształtow ane pod łatwo uchw ytnym w pły­ wem konw encji balladowych, ta k fabularnych jak i narracyjnych (Św i­ teź, a jeszcze bardziej Lilie). Sentencja finalna sugeruje ścisły związek

23 A oto co na tem at tego epizodu w ojny polsko-ukraińskiej pisze dzisiejszy historyk (Z. W ó j c i k , Dzikie Pola w ogniu. O K ozaczyźnie w daw n ej R z e c z y ­

pospolitej. Wyd. 3. Warszawa 1968, s. 191): „ugoda białocerkiewska m iała jedną

(19)

Kościoła w Grużyńcach z „wieścią gm inną”. Fabułę znam ionują jednak wyraźne koneksje ze szlachecką opowieścią moralistyczną, w ykazującą zgubne skutki prób pojednania ze sprawcam i bratobójczej rzezi — więc też „ludowość” tej fabuły, jeśli nie była m istyfikacją autorską, mogła mieć co najwyżej w tórny jedynie charakter. W każdym zaś razie w ątp li­ wa jest jej przydatność w dziełku zmierzającym do przypom nienia tr a ­ dycji trudnego, lecz zawsze owocnego historycznie przym ierza kozacko- -szlacheckiego. Autorskie podsumowanie dotyczy przy tym tylko jednego aspektu utw oru, który przynosi w sumie dość osobliwy melanż elem en­ tów podaniowych i obyczaj owo-historycznych.

Finał Kościoła ujaw nił też zgrzytliwą niespójność, do jakiej musiała doprowadzić ekw ilibrystyka ideologiczna narratora. Sarmacka opowieść o zemście zza grobu kreowała Kozaka na człowieka pozbawionego sk ru ­ pułów moralnych. Zabójca cześnika i cześnikowiczów poślubić wszak chce bez w ahania cześnikównę! Ten punkt widzenia stał w oczywistej sprzeczności z forsowanym przez Czajkowskiego stereotypem szlachetne­ go Kozaka. Dlatego też Bohun w końcowych partiach opowieści rysuje się jako postać niejasna i etycznie co najm niej dwuznaczna. Trudno na­ w et powiedzieć: postać. Pułkow nik egzystuje tu raczej jako figura prze­ zornie usunięta w cień, a przywołana w finale tylko po to, by stanowić komponent potrzebny dla uw ypuklenia dram atycznej sytuacji dziewczyny.

Kościół w Grużyńcach jest w tomie ostatnim tekstem związanym ściślej ze szlacheckim czy ludowym folklorem ukraińskim . W pozosta­ łych opowieściach, wskrzeszających dawny, heroiczny świat Zaporoża, autor konstruuje literackie wersje podań. P róbuje na różne sposoby uhi- storycznić w ątki folklorystyczne, fabularyzuje wzmianki kronikarskie, tw orzy swobodne „zm yślenia” luźno zaczepione o autentyczne przekazy, mozolnie w ypracow uje język narracji. Baczy przy tym pilnie, by kreo­ w aną rzeczywistość wyposażyć w odpowiednią nośność ideologiczną. W y­ dobywa więc z dziejów U krainy epizody znaczące, związane z postaciami bohaterskich atamanów, sięga po atrakcyjne schem aty fabularne, dba o w yrazistą plastykę tła obyczajowego. Tok n arracyjny kształtuje za­ zwyczaj w oparciu o bardzo różnorodne konwencje literackie; ludowe wzorce narracji, rzadkie i szczątkowe, okazują się przydatne tylko w szczególnych sytuacjach.

Rycerskie tradycje swobodnej Kozaczyzny, zbrojnego ram ienia daw ­ nej Rzeczypospolitej, ewokował w swych rapsodach i dumkach histo­ rycznych Bohdan Zaleski, wielbiony przez współczesnych, uważający się za następcę pieśniarzy ludowych, za spadkobiercę mitycznego Boja­ na. Rozmiłowany w malowniczych dziejach U krainy, przedstawiał obraz „tych świetnych czasów, kiedy między Polską a Kozaczyzną nie było jeszcze krwawego przedziału, kiedy ta ostatnia była tarczą Rzeczypospo­ litej od południa, a po części i wschodu, i przednią strażą w walce

(20)

z wrogami krzyża” 24. Zaleski narzucił całemu romantyzmowi przedlisto- padowemu poetycki wzorzec stylizacji Kozaka wiernego Polsce. W skrze­ szona przezeń rycerska w izja U krainy ze zrozumiałych względów m u­ siała zafascynować „kozako-powieściarza”, upatrującego możliwość pro­ zatorskiej kontynuacji drogi zapoczątkowanej przez Zaleskiego. Młody Czajkowski darzył „ukraińskiego b arda” szczególną estymą, widząc w nim poetę narodowego, który „lotem orła wzbił się w krainę im agi- nacji i wiernie odlał podania, pieśni ludu ukraińskiego” (s. 44). P rzeby­ wając w Fontainebleau (1834— 1835), znalazł się ponoć „w kręgu bezpo­ średniego oddziaływania osobowości” autora Rusałek, chętnie odwiedza­ jącego „zaporoski kosz” K arola Różyckiego2S. Jeśli zaś wierzyć świa­ dectwu Stanisław a Ropelewskiego, Zaleski miał życzliwie patronow ać debiutowi „kozackiego rom ansisty” :

Raz położył był te próby Bohdanowi Zaleskiem u przed oczy; poeta wśród chropawości m yśli i stylu, najprzeciwniejszych sw ej harmonijnej naturze, do­ strzegł tam ziarno, w sparł młodego pisarza zachęceniem , dobrą przepowiednią, i tem u w inniśm y, że Ukraina m ieć będzie mniej jednym asawułą, a Polska jednym pisarzem w ię c e j 2e.

Wiedzę rzeczową na tem at dawnej Kozaczyzny czerpał Czajkowski głównie ze studiowanej zapewne dopiero w P aryżu Historii Małorusi Bantysz-Kamieńskiego oraz z prac Scherera i Lesura; czytał także dzie­ ła Cantemira, Chevaliera, Bentincka, B eau p lan a27. Zaglądał do fran ­ cuskich encyklopedii i prasy specjalistycznej. Dużą rolę odegrać miały

24 J. T r e t i a k , Bohdan Zaleski do upadku powstania listopadowego. 1802—

1831. Kraków 1911, s. 128.

25 C h u d z i k o w s k a , op. cit., s. 97.

26 [S. R o p e l e w s k i ] , Wspomnienie o piśm iennictw ie polskim w Emigracji. „Kalendarz Pielgrzym stw a Polskiego na rok 1840”, s. 75.

27 Zob. А. Б а н т ы ш -К а м е н с к и й , История Малой России [...]. Cz. 1 — 4. Москва 1822. — J. В. S c h e r e r , Annales de la Petite Russie ou Histoire de Cosaques [...]. T. 1—2. Paris 1788. — Ch. L. L e s u r, Histoire des Cosaques. Paris 1804. — D. C a n t e m i r , Histoire de l’em pire Othoman. Paris 1743. — P. C h e v a l i e r ,

La Guerre des Cosaques contre la Pologne. Paris 1663. — A b u l - G h a z i , Histoire généalogique des Tatars, [tłum.] B e n t i n c k . Leyde 1726. — G. B e a u p l a n , C iekaw e opisanie Ukrainy polskiej [...]. W: J. U. N i e m c e w i c z , Zbiór pa­ m ię tn ik ó w historycznych o daw n ej Polszczę [...]. T. 3. Warszawa 1822. — Na dzieła

te pow ołuje się C z a j k o w s k i w przypisach do Powieści kozackich (s. 24, przypis 14; s. 227, przypis 1; s. 111, przypis 17; s. 228, przypis 5; s. 264, przypis 15). Zob. też K i j a s , op. cit., s. 69. — P i o t r o w i с z o w a, op. cit., s. 41—45.

O Historii Bantysz-K am ieńskiego pisał M. G r a b o w s k i (w liście do B. Za­ leskiego; cyt. za: T r e t i a k , op. cit., s. 305), że jest „stronna, fałszyw a i niedokład­ n a ”, o książce Scherera zaś T r e t i a k (op. cit., s. 334, przypis) w yraził się, iż „godna u w agi jest z tego w zględu, że bez w szelkiej krytyki czerpała z bajecznych m inionych czy kozackich kronik i że w w ielu ustępach okazuje widoczne pokrew ieństw o ze sław ną Historią Rusów pseudo-K oniskiego, która dopiero w 40 lat po niej, i to jeszcze w rękopisie, ukazuje się na horyzoncie literackim w Rosji”.

(21)

źródła poznane w czasach halczynieckich. W przypisach do Powieści ko­ zackich autor powołuje się także na różne „rękopism y znachodzące się u wielu obyw ateli U krainy” (s. 194), na papiery po Wyhowskich i akta procesowe (s. 322), z sentym entem wspomina też znajdującą się niegdyś w zbiorach księdza Niemiołowskiego „książkę cerkiew nym charakterem w ydrukow aną pod tytułem Czorne More — tam były wszelkie w ypraw y Kozaków zaporoskich i życia atam anów koszowych” (s. 49).

Tendencje moralistyczne, tak znamienne dla taktyki propagandowej Czajkowskiego, zarysowały się dość wyraziście w Atamanie K unickim . N arrator odautorski rozpoczyna opowieść od surowej oceny polityki ukraińskiej Sobieskiego, którem u zarzuca, że zostawszy królem Rze­ czypospolitej, jako „mąż groźnej ręki a niedołężnej głowy” niebacznie zatwierdził w arunki rozejmu andruszowskiego i „paktem na dwoje roz­ ciął lud kozacki, pom iatając nim jak bydłem ” (s. 232). Fabuła utw oru koncentruje się wokół dyw ersyjnej w ypraw y wołoskiej (1683), którą — na prośbę walczącej z Turcją Rzeczypospolitej — przedsięwzięli Zapo- rożcy, by „zasługami wojskowymi zjednać sobie serca braci Lachów”. N arrator nie jest jednak zainteresow any konstruow aniem malowniczych scen batalistycznych. W partiach historycznych opowieści w ybiera na ogół p un kt widzenia właściwy informatorowi, k tó ry referuje przebieg zdarzeń i korzysta z przysługującego kronikarzowi praw a hiperbolizacji zwycięstw. Eksponuje zwłaszcza te momenty, w których manifestowały się „wierność, waleczność, gotowość” pułków kozackich:

Zatrzym ał ataman tabory i tak przemówił: „Bracia! u Kozaka nie m asz nic niepodobnego, albo zdobyć — albo w domu nie być. W idzicie Budziak — i w skazał ręką na puste stepy — w idzicie M ultany — i pokazał na kraj bo­ gaty — zrównać trzeba jedno z drugim: taka w ola Rzeczypospolitej, taka wola króla”. — „Dobrze, ojcze atam anie!” — krzyknęli Kozacy, a w tym wrzasku było coś piekielnego, [s. 240—241]

Wołoska „pohulanka” zakończyła się wszakże totalną klęską w Do­ linie Nieszczęścia. Czajkowski odrzuca tu zdecydowanie interpretację, podawaną podobno przez Jeana Benoit Scher era i Charles’a Louisa Le- sura, pomawiającą Kunickiego o zdradę (s. 264, przypis 19). K onstruuje taką w ersję przebiegu wypadków, która pozwoliłaby m u odsłonić krąg heroicznych wartości moralnych Zaporoża. Z naciskiem podkreśla, iż dzielnych mołojców zmogły: „Głód, zimno, pomorek i groty perekopskie” (s. 249). Kunicki nie popełnił żadnych błędów taktycznych ani też nie zhańbił się tchórzostwem. Ustawy siczowe muszą być jednak bezlitosne dla atam ana, który zaprzepaścił „kw iat Kozactwa” (s. 252). Starszyzna, współczująca szczerze „niewinnem u w inowajcy”, skazuje Kunickiego na śmierć.

A tam an daje w tym momencie pouczający przykład godności i h artu moralnego. Nie sprzeciwia się okrutnej, acz „dydaktycznie” uspraw iedli­

(22)

wionej decyzji Rady. Nie korzysta też z nadarzającej się możliwości ucieczki. Chce postępować do końca zgodnie z ethosem kozackiego wo­ dza.

W całym tekście uderza heroizacja i daleko posunięte wyidealizowa­ nie świata przedstawionego. N arrator szczególnie mocno eksponuje w a­ lory zaporoskiego „gminowładztwa”. Zasady prawdziwie republikańskie organizują tu wszystkie dziedziny rzeczywistości. W yroki Rady, uchw a­ lane kolektywnie, m ają zawsze na względzie dobro państwa. Wojsko kozackie, straceńczo odważne, jest solidarne i lojalne wobec dowódcy, traktującego swych podwładnych iście po bratersku. P raw a dem okra­ tyczne rozciągają się też na sferę życia domowego. W dworku atam a- na np.:

N iew iasty to wywodzą piosnki, to prawią o upiorach i czarownicach; a m ię­ dzy nimi taka równość, taka swoboda w m owie, że ani przez m yśl nikom u by n ie przeszło, że m iędzy nim i jest żona atamana, naczelnika Kozaczyzny. [s. 254—255]

Opowieść o życiu rodzinnym i tragicznym losie „naczelnika Koza­ czyzny” kształtuje n arrato r po trosze w duchu wyobrażeń ludowych. Rzewna scena pożegnania Kunickiego z ledwie przeczuwającą nieszczęś­ cie żoną nawiązuje w najogólniejszym zarysie do ujęć sytuacyjnych zna­ nych z gminnej poezji ruskiej. Z tradycji dum y ukraińskiej wywodzi się też „cisawy” konik atamana, w ierny i rozumiejący.

U tw ór M ódlm y się a bijm y odsłania odrębny od scharakteryzow a­ nych dotąd kierunek poszukiwań artystycznych Czajkowskiego. Rzecz tra k tu je o Piotrze Konaszewiczu Sahajdacznym, zdaniem autora — „bez zaprzeczenia największym człowieku Kozaczyzny”. Ujęcia historyków piszących o sławnym atam anie były rozbieżne w wielu kwestiach. Czaj­ kowskiemu odpowiadała najbardziej w ersja Lesura 28, który — w prze­ ciwieństwie np. do Bantysz-Kamieńskiego — utrzym yw ał, jakoby Ko- naszewicz, złożywszy urząd atam ana, część życia spędził w kijowskim monasterze, gdzie „oddał się z całym zapałem służbie Bożej” (s. 143). Tam miał dowiedzieć się, iż jego następca, Borodka (vel Borodawka), „człowiek słabego ducha a chciwy złota” (s. 144), wszedł w układy z Zygm untem III, obiecując królowi pomoc we w prowadzeniu katoli­ cyzmu na Ukrainie. Na prośbę zagrożonych w poczuciu wolności Koza­ ków Sahajdaczny udał się do Kaniowa, zabił Borodkę, a potem pospie­ szył z pomocą Chodkiewiczowi prowadząc olbrzym ie wojsko zaporoskie pod Chocim, gdzie dokazał „cudów waleczności” (s. 145).

Czajkowski sięgnął do tych momentów z burzliw ej biografii atam a­ na, którym i zainteresował się jako ideolog i które zarazem szczególnie uderzyły jego pisarską wyobraźnię. W ydały m u się one dogodnym m a­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przez chwilę rozglądał się dokoła, po czym zbliżył się do cesarskiego podium i kołysząc ciało dziewczyny na wyciągniętych ramionach, podniósł oczy z wyrazem

Prawdą jest, że u Platona nie ma dokładnie tego samego podziału myślenia i tego, co pomyślane, na kinesis i stasis, jak to przyjmuje Plotyn. Niemniej okrąg tego samego,

Z teoretycznego punktu widzenia, z punktu widzenia spójności całej teorii dzieła literackiego Ingardena, ważność teorii quasi-sądów polega na tym, że stanowi

Mimo to wierzymy, że w sercu tego ruchu i tego zamętu jest objawienie Boga, który nam towarzyszy, który nas stale zaprasza i do niczego nie zmusza, bo - jak powiedział

Roztropność jest cnotą doskonałą, gdyż wprowadza dobre działanie, co właśnie oznacza, że odnosi się również do woli.. Od niej trzeba odróżnić cnoty, które dają

Po wybraniu daty urodzenia (najlepiej wpisywać 1 stycznia, rok może być prawdziwy pojawi się utwórz nazwę użytkownika i tu wpisujemy to co nauczyciel będzie widział, czyli

[r]

(….) Maar wij zijn daar heel snel weer weggegaan, want mijn vader wilde er niet wonen, want daar kwamen langzamerhand al een beetje de [moeilijke] gezinnen wonen en hij vond de