• Nie Znaleziono Wyników

Z BADAŃ NAD RELIGIJNOŚCIĄ

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z BADAŃ NAD RELIGIJNOŚCIĄ"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

JANINA BIENIARZÓWNA

\

Z BADAŃ NAD RELIGIJNOŚCIĄ

MIESZCZAŃSTWA KRAKOWSKIEGO W XVII W.

„K iedyby Rzym nie był Rzymem, tedyby K raków był R zy­

m em ” 1 2 rozpoczynał swoją relację z pobytu w K rakow ie u schyłku XVI w. Paw eł M ucante, sek retarz nuncjusza Gaetano, autor ob­

szernego diariusza podróży po Polsce. K raków liczący w obrębie m urów około 20 000 mieszkańców, był poza G dańskiem n ajw ięk ­ szym m iastem Rzeczypospolitej, stolicą wielkiego państw a, choć niebaw em dw ór królew ski na stałe m iał się przenieść do W arsza­

wy. To ważne centrum życia politycznego, h an d lu i rzem ieślni­

czej produkcji było równocześnie najw iększym w Polsce skupiskiem duchow ieństw a diecezjalnego i zakonnego, głów nym ośrodkiem życia umysłowego i religijnego. „Tu domów Bożych, klasztorów , szpitalów mnóstwo, w których nieustała chw ała i ofiara P ańska byw a spraw ow ana, gdzie duchow ieństw a na służbę Bożą poświęco­

nego obfitość niem ała — pisał w 1616 r. rajca L udw ik K rom er. — Tamże osady przestronne zakonne, św iątobliw ością chw alebnego zebrania kw itnące, w którym b ractw a ludzi świeckich, rozlicznym i poczty pokornie pokutujących, pod osobnymi związki ... P an u Bogu służąc za jpana i państw o m odlitw y w y lew ają” 3.

W raz z K leparzem i Kazimierzem, będącym i wówczas osobnymi m iastam i, liczył K raków 10 parafii, każda z nich o odrębnej n ie­

m al specyfice, od dw orskiej w aw elskiej i typowo w ielkom iejskiej m ariackiej poczynając a na przedm iejskiej św. M ikołaja i parafii 0 w iejskim obliczu św. Ja k u b a na K azim ierzu kończąc.

„Na rzym ski” w ygląd K rakow a w pływ ały jednak przede w szy­

stkim liczne klasztory. Do ostatniej ćw ierci XVI w. było ich tu 10 m ęskich i 3 żeńskie: dom inikanie, franciszkanie, duchacy, m a r­

ko wj^; na K azim ierzu — kanonicy laterańscy, augustianie, p a u li­

ni; na S tradom iu — bożogrobcy i bern ard y n i; n a P iasku karm elici trzewiczkowi. Domy żeńskie reprezentow ały n orbertanki, klaryski 1 duchaczki.

1 Cyt. za: K. P i i e r a d z k a , Kraków w relacjach cudzoziemców X—

XVII wieku, RKr t. 28: 19G7 s. 210.

2 L e s s i u s Leonardus, Narada którey wiary trzymać się mamy ...

Przełożona z łacińskiego języka na polski przez Ludwika Kremera rayce krakowskiego, Craoov,iae 1616.

(2)

152 J A N I N A B I E N I A R Z O W N A

[2]

Nową erę rozpoczęło przybycie jezuitów (od 1583 r. na stałe).

Kolejno, w XVII stuleciu obserw ujem y napływ karm elitów bo­

sych, bonifratrów , reform atów , później m isjonarzy, pijarów , k a p u ­ cynów i try n itarzy . Około 1650 r. liczył krakow ski zespół m iejski 20 domów męskich, w których grom adziło się praw ie 1000 zakon­

ników, w tym dw a olbrzym ie klasztory dom inikanów i b e rn a rd y ­ nów po 150 osób każdy. Zakony żeńskie nie zostały w tyle. P rz y ­ w dziew ają zakonne h ab ity siostry trzeciego zakonu — dom inikan- ki i bern ard y n k i, także augustianki. Z jaw iają się na czas k ró tk i benedyktynki, organizują prezentki, przybyw ają w izytki i w resz­

cie szarytki.

Skąd re k ru to w ały się owe ogrom ne rzesze duchow ieństw a? Czy m am y do czynienia z elem entem napływ ow ym , czy też rodzi­

m ym m iejskim ? Na to pytanie nie można jeszcze dać w dzisiejszym stanie b adań w yczerpującej odpowiedzi, mimo pew nych p ionier­

skich prac prow adzonych w środow isku lubelskim na tem at re k ru ­ tacji k leru zakonnego. S praw a jest tym w ażniejsza, że pow ołania można traktow ać jako jeden ze spraw dzianów i przejaw ów życia religijnego w danej społeczności, bo są przecież osobistą odpow ie­

dzią na wezw anie C hrystusa: „Pójdź za m n ą”.

M ateriał tu prezentow any, daleki od pełności, zebrany głównie (ale nie tylko) na podstaw ie danych o przynależności do stanu duchow nego synów lub córek mieszczan spisujących oficjalnie sw o­

ją ostatnią wolę, a więc pochodzących raczej z kręgów bogatego i średniego m ieszczaństwa, pozw ala jednak na w yciąganie pew nych wniosków, k tóre w przyszłości trzeba będzie zw eryfikow ać i uzupeł­

nić danym i z istniejących ksiąg święceń i p ro fesji zakonnych.

Bardzo pobieżnie licząc m ożna przyjąć, wobec b ra k u genealogii rodzin mieszczańskich, że co najm niej 1/3 spośród siedem nasto­

wiecznych rajców krakow skich m iała swoich braci lub synów, o córkach na razie nie mówiąc, w szeregach kleru, a tra fia ją się nazw iska pow racające kilkakrotnie, jak chociażby pięciu księży i zakonników Cyrusów, tyluż Słowikowskich, czterech Celestów, po trzech Luchinich, Ochockich, W ęgrzynowiców (równocześnie trzech braci).

N iełatw o jest dziś rozszyfrow ać faktyczne m otyw y przyw dziew a­

nia sukni duchow nej lub habitu. Dla wielu była to droga do ro ­ bienia kariery . Nie dla w szystkich synów radzieckich znalazłoby się przecież miejsce we w ładzach m iejskich, a lu k raty w n e p ro ­ bostw a w diecezji z m ariacką farą na czele, mogły stanow ić przed­

m iot pożądań.

W śród wywodzącego się z kręgów m ieszczańskich k leru m am y niejednokrotnie postacie bardzo w ybitne, że w ym ienić biegłego w praw ie kanonika Jan a Foxa z K azim ierza, podporę kilk u kolej­

nych biskupów krakow skich z początku XVII w., czy też sto lat

[3] R E L I G I J N O Ś Ć M I E S Z C Z A Ń S T W A K R A K . W X V I I W. 153 później Jan a Antoniego Lućhini, rekordow o, bo 17 razy w y b iera­

nego rektorem Akadem ii.

Co najm niej połowa synów krakow skich prom inentów , w stępu­

jących w szeregi duchow ieństw a w ybiera zakon. Zakon, ale k tó ­ ry? — zapytuje historyk. Jezuici np. odgryw ali w życiu re lig ij­

nym K rakow a XVII w. bardzo w ażną rolę, w prow adzając nowe nabożeństw a, katechizując, organizując re k o le k c je 3, ale mieszcza­

nie nie garnęli się w ich szeregi. K rakow ianie: Ju stu s Rab i F ry ­ deryk Szembek, w ybitni przedstaw iciele pierw szej polskiej gene­

racji jezuitów, nie znajdow ali później naśladow ców.

Dużą popularnością cieszyli się natom iast dom inikanie i k a r ­ melici bosi, przyjm ujący nieraz kolejno kilku przedstaw icieli w y­

bitnych krakow skich familii. Nazwiska Celestów, Pipanów , P ria- mich spotykam y w zakonie kaznodziejskim niejednokrotnie. Bosa­

kom — zadomow ionym w K rakow ie od 1605 r., dodaw ało zew nę­

trznego splendoru, że w ich szeregach znaleźli się radzieccy syno­

wie: C yrusowie, Chodowic, Pinocci, Zacherla i Zaleski. Z za­

konem karm elitów trzew iczkow ych m iały k o n tak t rodziny K rom e­

rów i Behmów, a syn rajcy K rzysztofa Naym anowica, o. Eliasz, gorący apostoł k ultu M atki Bożej Piaskow ej, um arł w opinii św ię­

tości w dalekiej Bolonii w 1695 r.

Trudno w ym ieniać tu w szystkie klasztory przyjm ujące w swoje szeregi synów m ieszczańskich. O wiele w ażniejszą spraw ą jest czy i ew entualnie jaki m odel życia reprezentow ali owi krakow ianie w obranych przez siebie zgromadzeniach. Czy zostaw ili nam jed y ­ nie wizję jakichś dość sw obodnych obyczajów, czy przeciw nie obraz um artw ień cielesnych, postów, włosienie, dyscyplin, czy też możemy szukać w śród nich bardziej nowoczesnych wzorców życia w ew nętrznego? Oczywiście byw ało różnie. Np. o. A gatanioł k a r ­ m elita bosy, syn sek retarza królew skiego H ieronim a Pinocci, je d ­ nego z najw ybitniejszych przedstaw icieli krakow skiego p atry c jatu w połowie stulecia, człowiek o dużej erudycji i szerokich horyzon­

tach myślowych, bardzo św iątobliw y w m yśl ówczesnych k ry te ­ riów, w swoim osobistym zaniedbaniu, stał się odrażający naw et dla własnego otoczenia 4.

Inny całkiem ideał ¡prezentował M ikołaj Opacki, wywodzący się ze szlachty m ającej „służbow y” kon tak t z m iastem (był synem w ielkorządcy krakow skiego). Oto co przekazał jego żyw otopisarz:

„Nadto uw ażał C hrystusa we w szystkich — w edług słów E w an­

gelii: Coście jednem u z najm niejszych moich uczynili, m nieście uczynili. Przeto nie dziw, że chciał w szystkim dobrze uczynić,

3 M. B e d n a r z , Jezuici a religijność polska (1564—1964), NP t. 20:

1964 s. 159.

4 O. O n u f r y od Wniebowzięcia NMP [Tomasz O ś m i e l s k i vel O s m ó 1 s k i] Konterfekt życia przykładnego z Ozdoby Karmelu zakon­

nego kopiowany ..., Kraków 1747 s. 306.

(3)

154 J A N I N A B IE N IA R Z O W N A

[4]

w szystkim się podobać [ten], k tó ry C hrystusow i P anu czynić do­

brze i podobać [się] p ra g n ął” 5 6.

O. A gatanioł Chodowic, m agister now icjatu, a później przeor, dbały był zawsze o braci, zwłaszcza o chorych. ,,N ikom u w po­

trzebie zmarszczonego czoła nie pokazował, dlaczego też do niego każdy w potrzebach, jak do ojca poufale przychodzili i jego to było przysłow ie: Waszeć jesteście dziedzice dóbr ubóstw a C h ry stu ­ sowego, a ja tylko dyspensatorem , do równego z w am i zażyw ania dobra posipolitego w ystaw ionym ” €.

A ndrzej C yrus — w zakonie H ieronim od św. Jack a m ógłby być dzisiaj uw ażany za p atrona dialogu ekum enicznego. Różnowierców nie odsądzał od czci i w iary, w ystrzegał się określenia heretyk, a w debatach z protestantam i radził akcentow ać to, co obydwie strony mogłoby łączyć 7.

Jak ie były postaw y religijne ludzi świeckich? Czy ograniczały się do dew ocji bez pokrycia w praktyce, jak nieraz się sądzi o dobie baroku. N iełatw o i dzisiaj zajrzeć do ludzkiego w nętrza, więc tym cenniejsze będą osobiste w ynurzenia, czy to w druku, czy też z okazji spisyw ania ostatniej woli. Dzieła religijne z epoki, pisane ręką świeckich, należą do rzadkości, tym bardziej więc zasługują na uwagę.

W 1594 r. ukazała się w sław nej d ru k a rn i Łazarzow ej w K ra k o ­ wie książeczka pióra kobiety, zatytułow ana R ozm yślania m ąki Pa­

na naszego Jezusa K rystusa. A utorką była praw dopodobnie A nna Siebeneicherow a, żona właściciela znanej oficyny w ydaw niczej.

Złożona chorobą, kiedy jej „inszego nic nie zostało jedno cieszyć się P anem Bogiem sam ym ” napisała „oto te m ałe książeczki o n ie­

w innej męce P ana Zbaw iciela naszego z rozm yślaniem onych dróg Jego, które czynił od jednego sędziego do drugiego aż do samego krzyża”. Dedykow ała dziełko A nnie, żonie Z ygm unta III, w ie­

dząc, że królow a w nabożeństw ie i rozm yślaniu m ęki C hrystusow ej

„kochać się raczy”. W apostrofie do czytelnika znalazł się wiersz:

Proszę cię bardzo pilnie czytelniku m iły Żeby te książki przez cię przeczytane były, Tym sposobem, żebyś to zważył u siebie

Jako P an tw ój tak bardzo um iłow ał ciebie.

A to co nam pierw szy człek jescze w ra ju spraw ił Że nas do niew olej szatańskiej przypraw ił, On sam, zm iłowawszy się, zesłał Syna swego

Aby go ta k uniżył dla zbaw ienia twego;

5 Tamże, s. 25&—260.

6 Tamże, s. 1&5.

7 O. Otto F i l e k , Nauka i nauczanie w zakonach karmelitańskich, w: DTKP t 2 cz. 2, Lublin 1975 s. 385.

[ 5 ]

R E L IG IJ N O Ś Ć M IE S Z C Z A Ń S T W A K R A K . W X V II W. 155

Na koniec i w ydał go na tak ą śm ierć srogą Chcąc, aby nas odkupił oną k rw ią sw ą drogą.

Rozważania tajem nic m ęki P ańskiej a także tajem nic różań­

cowych kończy m odlitw a „za tę co książeczki złożyła”. „Dajże jej wszechmogący P anie odpuszczenie w szystkich grzechów, po­

mnożenie w dobrych cnotach, miłość doskonałą przeciw Tobie, a cierpliw ość w każdym naw iedzeniu i krzyżu, k tó ry tu na nię k ła ­ dziesz”.

K siążka o przygotow aniu człowieka n a śm ierć N auka um ierania chrześcijańskiego przysw ojona została językow i polskiem u z w ło­

skiego w bardzo znam iennych okolicznościach. Ja n Łazarzowic Ja - nuszowski, d ru k a rz i w ydaw ca o dużych zasługach dla k u ltu ry pol­

skiej, przeżył w ielką osobistą tragedię. W okresie zarazy zm arła m u żona i stracił pięcioro dzieci. Wówczas to, w w ieku 53 lat, rzucił swoją oficynę i p rzyjął święcenia. W spom niana książka ro ­ zeszła się w ciągu 15 la t w pięciu w ydaniach, ale z tych edycji E streicher zna zaledw ie dw a egzemplarze.

Inny ch a rak ter m iała L eonarda Lessiusa, jezuity, Narada, któ rej w iary trzym ać sią m a m y , w ydana w 1616 r. Tłum aczenie i cieka­

w y w stęp m ówiący o życiu religijnym K rakow a, zwłaszcza o b ra c ­ tw ach kościelnych, zawdzięczam y długoletniem u pisarzow i m iej­

skiemu, a później rajcy, Ludw ikow i K rom erow i.

O Jan ie A leksandrze Gorczynie, w ydaw cy pierw szej polskiej gazety „M erkuriusza polskiego”, uczy się dziś młodzież szkolna.

Nie jest natom iast rzeczą znaną, że ów księgarz krakow ski sta rto ­ w ał w 1647 r. jako w ydaw ca książeczki o w dzięcznej nazw ie K w ia ­ tk i liliowe albo m o d litw y nabożne.

Z byt jednak pochopnym byłoby trak to w an ie tego m odlitew ni­

ka jedynie jako w yrazu osobistego zaangażow ania Gorczyna, bez wzięcia pod uw agę dochodowości owej inicjatyw y edytorskiej, o czym świadczy królew ski przyw ilej, g w aran tu jący m u wyłączność druku.

W k ręgu krakow skich im presorów zrodziła się jesżcze jedna, dość osobliwa, książeczka. A nna Teresa Piotrkow czykow a, wdowa po królew skim typografie A ndrzeju, dedykow ała swoim trzem cór­

kom — zakonnicom u tw ó r pt. Fawor m iłości boskiej przez cudo­

w ną panieńskiego serca zamianą S. K atarzynie Sen eń skiej od C h ry­

stusa Pana Oblubieńca jej uczyniony (1663). Oto fragm ent m atczy­

nej dedykacji:

„Nie mogę i ja w am i sobie, najm ilsze córki moje większego szczęścia i faw oru winszować, jako gdy was, lubo nie krw aw ą, całopalną jednak ofiarę w zakonnej doskonałości, Bogu ofiarow u­

jące widzę, gdzie iż inszym niejako sercem żyjecie, żyje w was C hrystus i życie wasze z nim utajone jest w B o g u .--- P rz y j­

m ijcie ode m nie ten faw or rodzicielki waszej, a gdy o serce czy­

(4)

156 J A N I N A B IE N IA R Z O W N A

[6]

ste i o odnowienie ducha O blubieńca waszego nabożnym w zdycha­

niem prosić będziecie, na m acierzyńskie, przeciw ko wam, serce moje wspom niawszy, w najkochańsze Serce O blubieńca waszego C hrystusa Pana, dla miłości naszej okrutnie przebite, oddawać mnie, w m odlitw ach waszych nie przepom inajcie”.

Inne ważne źródło do życia w ew nętrznego m ieszczan stanow ią testam enty, często w ystępujące w krakow skich m ateriałach a rc h i­

w alnych, ale dotąd system atycznie nie badane. Z aw ierają one z r e ­ guły w yznanie w iary i przyw iązania do świętego katolickiego Kościoła, są w yrazem głębokiego przeżyw ania św iętych obcow a­

nia, gdyż darow izny i legaty na pobożne i dobroczynne cele m ają testatorow i zapewnić ze strony obdarow anych, m odlitew ne w sp ar­

cie po śmierci.

Weźmy kon k retn y przykład. W 1624 r. spisuje testam en t Erazm Danigel, potom ek możnej rodziny Salomonów, obecnie już „gene- rosus” — szlachetnie urodzony. Jego nagrobek w postaci późno- renesansow ej brązow ej p łyty z płaskorzeźbą w yobrażającą zm arłe­

go, zdobi do dziś kaplicę M atki Boskiej Częstochow skiej w koście­

le M ariackim . Cóż pow iada we wstępie? „Ja Erasm us Danigel po- m niąc na słowa P an a Zbaw iciela naszego, którym i nas napom ina:

estote p a ra ti quia nescitis diem neąue horam , gotów jestem na kożdy czas, cokolwiek P anu Bogu podoba się ze m ną czynić i [z]

żyw otem moim, którem u ja przez w szytek czas żyw ota mego słu ­ żył, w w ierze powszechnej katolickiej rzym skiej, od którego nigdy nie odstępow ałem , za co ja P an u Bogu dziękuję i proszę, aby on raczył być m iłosiernym sędzią duszy mej, a w szystkie grzechy m o­

je, aby mi raczył odpuścić, którem ich obrażał M ajestat Jego św ię­

ty i w tejże wierze, oświadczam, z tego św iata schodzę” 8.

W śród bardzo szczegółowych dyspozycji pogrzebow ych uderza pam ięć o poddanych. Chłopi z podkrakow skich M ydlnik, w spe­

cjalnie ufundow anej nowej przyodziewie, m ieli nieść świece, „a coby ich nie dostało do kopy wziąć ubogich w mieście, jedno niew iast nie b ra ć ”. Wcale bogate legaty na rzecz sług i w szyst­

kich kategorii poddanych m ydlnickich świadczą o p atria rch aln y c h stosunkach we włości imć pana Danigela. Legatam i na rzecz k la ­ sztorów objął testato r niem al w szystkie istniejące w K rakow ie za­

kony i zaopatrzył także w ielu duchow nych. Osobną kw otą uposa­

żył zak rystiana m ariackiego, „żeby dojrzał, aby się sep u ltu ra po­

rządnie od p raw iła”. Nie pom inął rów nież i kaznodziei „co będzie kazał na pogrzebie”, ale zastrzegał „aby długim kazaniem się nie baw ił” natom iast „ma prosić, jeślibym kiedy kogo obraził w czym, aby mi odpuszczono, a duszę m ą niech zaleci m odlitw om ludz­

kim ”. Wszyscy obdarow ani przezeń kapłani pow inni byli o d p ra­

wić mszę w dzień pogrzebu u P an n y M aryi. W czasie egzekwii zaś 8 ArPKr Oddział Miejski Scab. Crac. 33 s. 1151.

[7 ]

R E L IG IJ N O Ś Ć M IE S Z C Z A Ń S T W A K R A K . W X V II W. 157

„wszyscy wspólnie ... m ają śpiewać R equiem ...: po starem u, bez w szelakiej m uzyki w ym yślnej” 9.

K ostyczny starszy pan był bardzo przezorny i nieraz w te s ta ­ mencie zaznaczał na co m ają być przeznaczone jego pieniądze np.

na popraw ę kościoła, lub na n apraw ę dachu. P rzekazując zaś p ew ­ ną sumę na pochówek ludzi um ysłowo chorych przestrzegał: „trz e­

ba wiedzieć kom u te pieniądze oddać, aby ich więc nie zażył m ędrszy niżeli g łupi”. Przytoczony tu ta j w u ry w k ach testam ent stanow i kap italn e źródło do badań nad m entalnością bogatego szlachcica z aw ansu.

P raw dziw ym klejnotem , jeśli chodzi o ukazanie postaw y re li­

gijnej, jest w łasnoręcznie spisany w 1653 r. testam en t 30-letniej T eresy Pipanow ej, żony aptekarza. „Jakom z woli i przejrzenia boskiego na ziemi stanęła, z tyjże woli Boga wszechmogącego, jako każdem u tak i m nie term in śm ierci naznaczono. — Pod ten w yrok boski m ile nachylom k ark i moje, aby jakom sie z woli Jego na św iat narodziła, ta k ten żyw ot i życie moje tem u, od któregom go wziena, chętnie wracom . I lubo się w stydzę spraw wszystkiego żyw ota mojego, w iedząc o w ielkich grzechach moich, jednak m am nadzieję w zasługach Zbaw iciela mojego, w ran ach przenadroż- szych Jego, że we m nie darem na k rew Jego nie będzie. — Od gniew u i zapalczywości do serca m iłosiernego się k ry ję i zostawom w dobry nadziei, że jakkolw iek Bóg z duszą m oją postąpi nie b ę ­ dzie jeno bardzo dobrze. Z tym się oświadczam przed m ajestatem Boga mego, że wesoło um iram , będąc bezpieczna, że Bóg ta k do­

b ry nie w zgardzi duszą moją. — D ziękuję ted y — za w szystkie dary, dobrodziejstw a, którem z rą k Jego boskich przez w szystek w iek żyw ota mego hojnie brała, tak do dusze, jako i ciała n ależą­

ce. Co do dusze u p a tru ją c On sam wie jako ten, k tó ry daw ał lepiej niż któ ram jako na nich się nie znająca niegodnie brała.

P raw ie rzekam i płynące m iłosierdzie Jego było. — Nadzieję mam, że tego, któregom z osobliwy łaski Jego pod osobami chleba w najśw iętszym sakram encie zażywała, bez zasłony na w ieki oglą­

dom. M iłuję go i m iłow ać pragnę, jako najdoskonalszą m iło­

ścią —” 10.

U m ierająca później o 70 la t mieszczka, B arb a ra Belli, w dow a po rajcy A ndrzeju, nie żałow ała pieniędzy na legaty dla kościołów i klasztorów . M iała jednak swoje w yraźne życzenia, w śród k tó ­ rych dom aganie się odpraw ienia przez obdarow anych kapłanów 300 Mszy św. w dniu jej pogrzebu w kościele M ariackim , 100 n a ­ zajutrz po pogrzebie u św. B arb a ry i tyluż trzeciego dnia po po­

chów ku w kościele Sw. Trójcy, do najm niejszych nie należało l l .

9 Tamże, s. 1115(3.

10 BPAN w Krakowie rps 423 s. 198—199.

11 BPAN w Krakowie rps 428 s. 298 v.

(5)

158 J A N IN A B IE N IA R Z Ö W N A

[8]

Inna to już pobożność, innej m iary religijność, niż ta, k tórą u k a ­ zała z górą pół w ieku w cześniej T eresa Pipanow a.

Obok testam entów zachow ały się liczne inw entarze, sporządza­

ne po śm ierci mieszczan. N iezw ykle to cenne źródło do poznania k u ltu ry m aterialnej, zaw iera także pew ne elem enty dotyczące k u l­

tu ry religijnej. W śród spisyw anych książek sporo było religijnych, a obrazy św ięte w krakow skich m ieszkaniach w ystępow ały m a­

sowo.

W zm ianki o książkach polskich i łacińskich w posiadaniu m ie­

szczan tra fia ją się sporadycznie, bo pam iętać trzeba, że naw et w śród członków władz m iejskich K leparza czy K azim ierza t r a ­ fiali się „nieliteracy”, jak to pogardliw ie określał współczesny k ro n ik arz M arcin Goliński, lub też ,,ludzie nie biegli w n au k a ch ”, którzy czytaniem się nie baw ili. W śród kilkudziesięciu m niejszych lub w iększych zbiorów książek najczęściej w ystępujące pozycje stanow ią: B iblia, to jest Pismo św. w tłum aczeniu Ja k u b a W ujka, Psałterz Kochanowskiego oraz niezw ykle poczytne Ż y w o ty św iętych P iotra Skargi. Z p u n k tu w idzenia językowego — klasyka pol­

szczyzny. Bardzo rozpowszechnione było też polskie i łacińskie O fficium do M atki Bożej.

D obrany zestaw k ilk u n astu książek o treści religijnoascetycznej, gdzie nie brakow ało Naśladowania C hrystusa Tomasza a Kem- pis w polskim tłum aczeniu, spotykam y u szm uklerza A ndrzeja W rońskiego (1653 r . ) l2. Że nie ograniczał się do lek tu ry , ale p ro ­ wadził sam życie um artw ione świadczą dyscyplina i pas włosiany, w ym ienione w inw entarzu. Zaim ponować też może oczytanie w ójta krakow skiego F ranciszka C yrusa, w ym ieniającego jako znane sobie w szystkie życiorysy i w zm ianki o św. Jan ie K a n ty m 13. Dowodem, że posiadane książki religijne były faktycznie czytane może być fakt, że na ogół zachow ały się do dzisiaj w m inim alnej ilości egzem plarzy, mówiąc fachowo — były zaczytane. W edle zaś s ta re ­ go zw yczaju książki do nabożeństw a w kładano do trum ny.

N auka zachodnia, zwłaszcza belgijska (prof. P irotte) zw róciła ostatnio uw agę na rolę obrazków dew ocyjnych, upow szechnionych w śród ludu, w ram ach duszpasterskiej działalności Kościoła, jako źródeł do badań nad religijnością. Dla krakow skiego XVII w.

m ateriały zaw arte w inw entarzach stanow ią praw dziw ą kopalnię inform acji, zwłaszcza, że w poszczególnych m ieszkaniach znajdo­

w ały się nieraz całe kolekcje św iętych obrazów. Um ieszczane pod powałą, na listw ie, jak do niedaw na w izbach w iejskich, były z jednej strony ozdobą, z d rugiej zaś w yrazem pobożności m iesz­

kańców, o wiele częściej w ystępującym , aniżeli religijna książka nie dla w szystkich dostępna. C iekaw y to m ateriał dla śledzenia

12 BPAN w Krakowie rps 429 s. 24.

13 BJ rps 138 s. 419.

{9] R E L IG IJ N O Ś Ć M IE S Z C Z A Ń S T W A K R A K . W X V II W. 159 poszczególnych w izerunków m aryjnych (np. najstarsza w zm ianka XVII-wieczna o M adonnie Częstochow skiej pochodzi z r. 1625)l4.

W drugiej połowie stulecia obok Częstochowskiej pojaw ia się M at­

ka Boża Piaskow a, Różańcowa, M yślenicka, Studzieńska, a naw et Sokalska. Lubow ano się też w obrazach m oskiew skich — ikonach.

Inw entarze pozw alają ustalić rów nież którzy z w ielkich św iętych byli znani i czczeni w K rakow ie. Już w pierw szej połowie w ieku tra fia ją się w izerunki osób niedaw no kanonizow anych: św. K arola Boromeusza, św. Teresy d ’Avila. Pism a w ielkiej refo rm ato rk i K a r­

melu, w tłum aczeniu krakow skiego duchow nego ks. Sebastiana N ucerina, Orzeszka, znajdow ały odbiór w szerokich kręgach społe­

czeństwa polskiego.

Wszakże wcale nie św. Teresa cieszyła się najw iększą p o p u lar­

nością. Palm ę pierw szeństw a m iała niezaprzeczenie .... św. M aria M agdalena. Ongiś to im ię było nadaw ane w Polsce nieślubnym córkom, ale o zasięgu jej XV-wiecznego k u ltu decydow ał chyba fakt, że była uw ażana za patronkę pokutujących. Tu ciekaw ostka obyczajowa. S ta tu ty synodu diecezjalnego krakow skiego z 1621 r.

zabraniały upow szechniania obrazów z jej postacią, obaw iając się przedstaw ień nieobyczajnych. O ficjalny tek st brzm iał: ,,P raeterea im agines S. M ariae M agdalenae sem inudae, vel am plenctis C rucem in habitu m inus honesto, vario et crines nodis ac floribus contortos, gestantis, reprobam us. Cum sit certissim um , sanctissim am illam foem inam post conversionem suam, modestissimo, om nem que v i­

tae sanctitatem re p rae se n tan te habitu, usam fuisse”.15 W tym kontekście nie zdziwi nas drobna zapiska w jednym z in w en ta­

rzy, mówiąca o obrazie św iętej ,,na desczce, z firaneczkam i k itaj- kow ym i” 16.

W inw entarzach pośm iertnych z XVII stulecia uderza nie tylko w zrastająca z biegiem czasu ilość obrazów treści religijnej, ale także coraz większy odsetek w yobrażeń postaci św iętych, co św iad­

czy o wzroście ich kultu. W bogatym zestaw ie 100 obrazów należą­

cych do Izaaka C helm era (1683), świeckie i m itologiczne stanow iły 25%, religijne resztę, a święci w idnieli na 32 o b ra z a c h 17. Kogóż tam nie było i to n ieraz w k ilku odmianach! Apostołowie: Piotr, Paw eł, Tomasz, E w angelista Łukasz, święci: M ikołaj, Franciszek, W alenty, św ięte — A nna, K atarzyna, U rszula, Teresa, oczywiście także św. M aria M agdalena, patro n i polscy — S tanisław biskup i S tanisław Kostka, Ja n K anty. Rozwój k u ltu polskich patronów

14 ArPKr Oddział Miejski Inwentarz rzeczy Katarzyny Markowiczo- wej, K. 448 s. 105.

15 Reformationes generales ad clerum et populum dioecesis Cracovien- sis pertinentes. Kraków 1621 is. 153.

16 ArPKr Oddział Miejski Adv. Grac. 258 s. 431.

17 M. R o ż e k , Mecenat artystyczny mieszczaństwa krakowskiego w XVII wieku, „Bibl. Krak.” nr 118, Kraków 1977 s .360;—061.

(6)

f

160 J A N IN A B IE N IA R Z Ö W N A

[ 1 0 ]

jest dla drugiej połowy XVII w. zjaw iskiem szczególnie ch a ra k ­ terystycznym , znajdującym także swoje odbicie we współczesnej lite ratu rz e religijnej. We w spom nianym zbiorze C helm era b ra k o ­ wało jednak dwóch patronów pojaw iających się najczęściej w pierw szej połowie stulecia to jest św. Jacka kanonizow anego w 1594 r. i św. Kazim ierza. U derzająca jest natom iast popularność w izerunków Ja n a z Kęt. Masowość ich w ystępow ania potw ierdzają inform acje procesu beatyfikacyjnego, prowadzonego w K rakow ie w 1667 r. „Rzadki jest dom w K rakow ie, k tó ry b y nie m iał obrazu tego św iętego” zeznają wówczas świadkowie, stw ierdzając też, że obrazki drukow ane z cudam i św iątobliw ego profesora rozchodziły się szeroko m iędzy ludem 18.

A rty k u ł niniejszy jest tylko pró b ą odpowiedzi na n u rtu jąc e nas nieraz pytanie, czy polska religijność barokow a była tylko dewo- cyjna, pow ierzchow na, czy też sięgała głębiej. Do w yczerpania te ­ m atu jest daleko. Z konieczności pom inięto w iele spraw istotnych, dotąd nie przebadanych, jak udział w nabożeństw ach, k atechiza­

cja dzieci i dorosłych, stopień uśw iadom ienia religijnego, rola b ractw w kształtow aniu postaw ludzkich i szereg innych. O tw a r­

tym pozostał też w ielki problem religijności mas — religijności bardzo dalekiej od ideału.

J A N IN A B IE N IA R Z Ö W N A

Zur Religiosität der Krakauer Bürgeschaft in 17. Jh.

(Zusam m enfassung)

Krakau stellte in 17. Jh. ein bedeutendes Zentrum des geistigen und religiösen Lebens dar. Zusammen mit seinen Nachtbarstädten Kleparz und Kazimierz hatte es 10 Pfarrgemeinden und eiine grosse Zahl von männlichen und weiblichen Klöstern, diie ihm e\ine eigenartige Prägung verleihen. Auf Grund städtischer Quellen kann geschlossen werden, dass wenigstens ein Drittel der Mitglieder der damaligen Städtbehör- den ¡ihre Vertreter in den Reihen der Geistlichkeit hatte. Von den Orden waren in Krakau die Dominikaner und die unbeschuhten Kar­

meliter am populärsten, unter denen Beispiele tiefen religiösen Lebens aufgezeigt werden können.

Den Forschungen über die Religiosität der Laien wurden zeitgenös­

sische Drucke religiösen Inhalts sowie Testamente der Bürger und nach deren Tode durchgeführte Inventaraufnahmen von Mobilien zugrunde­

gelegt. Von Laien verfasste, manchmal interessante religiöse Bücher kommen sehr selten vor. Ein Interesse bei den Forschern der Religiosi-

18 BJ rps 138 s. 268.

i m

R E L IG IJ N O Ś Ć M IE S Z C Z A Ń S T W A K R A K . W X V II W. 161

tat ¡sollten die Testamente der Bürger finden, die oft auf ein tiefes Er­

leben des Glaubens hinweisen. Die nach dem Tode durchgeführten In­

ventaraufnahmen werfen vor allem auf zwei Probleme Licht: auf den Umfang von Leserschaft im Bereich religiöser Literatur sowie auf die im 17. Jh. aufblüheinde Verehrung der Helilligen», darunter auch der polnischen Schutzpatronen; die letztere findet ihren Ausdruck in zahl­

reichen, in Bürgerhäusern befindlichen Sammlungen von Bildern reli­

giösen Inhalts. Sehr interessant ist auch das Vorkommen der Mutter­

gottes- Andachtsbilder, unter denen das von Tschenstochau der Vorrang besitzt.

11 — N a sz a P r z e s z ło ś ć t. 62

/

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeśli będziesz je powtarzać kilkakrotnie, w odstępach czasu – parę dni czy nawet miesięcy, przekonasz się, że dostarczy Ci nowych wrażeń i przeżyć, a życie Twoje stanie

Trudność polega jednak na tym, że znaczenie ‘fasola’ – choć myśl ta wydaje się zdecydowanie bardziej realna i zrozumiała niż wyprowadzanie tego znaczenia od imienia Jaś

Mechanizm leżący u  podstaw podwyższonego ciśnienia tętniczego u  osób z  pierwotnym chrapaniem nie jest w pełni wyjaśniony, ale może mieć związek ze zwiększoną

Olga Biernat - psycholog, terapeuta pedagogiczny Anna Samsel - psycholog, psychoterapeuta. PORADNIA PSYCHOLOGICZNO - PEDAGOGICZNA

Do spółki administrującej portalem należy przesłać pismo sta- nowiące sprzeciw wobec przetwarzania danych osobowych, którego wzór można pobrać na stronie internetowej izby..

Oprogramowanie Teamcenter zapewnia środowisku zarządzania cyklem życia produktu (PLM) spójną i skalowalną podstawę wizualizacji, którą zespoły mogą wykorzystywać do

Podsumowanie i ewaluacja: po obejrzeniu filmów uczniowie dopisują poznane metody do plakatu i dokonują oceny (np. stawiając obok metody kolorową kropkę pisakiem) wszystkich metod

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie