• Nie Znaleziono Wyników

Ewolucja biochemiczna i teoria silicydów.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ewolucja biochemiczna i teoria silicydów."

Copied!
44
0
0

Pełen tekst

(1)

EWOLUCJA BIOCHEMICZNA I TEORIA SILICYDÓW

W 1959 r. m ija sto lat od ogłoszenia O pow staw aniu gatunków przez K arola Darwina. Był to m om ent tak doniosły dla biologii jak opublikowanie De revolutionibus przez K opernika dla astro­

nomii. Można naw et analogię snuć; w jednym w ypadku urucho­

miono Ziemię, w drugim Życie, przynajm niej w jego formach morfologicznych i zw iązanych z tym funkcjach organizmu.

Dynamiczna strona ewolucji to nie fak t zaobserwowanej zmienności organizm u żywego, ale zjawisko, które można języ­

kiem fizycznym nazwać niestałą równowagą energetyczną dwóch układów, m ianowicie organizmu i środowiska. Energetyczne „do- ganianie“ środowiska przez organizm, chw ytanie zaburzonej rów ­ nowagi to napęd ewolucji. Rzecz zrozumiała, że tylko organizmy 0 szerokiej skali plastyczności i odznaczające się poważną rozpię­

tością przystosow ań potrafią nadążać za przem iennością środo­

wiska.

Między organizm em a środowiskiem dla utrzym ania się w ja ­ kimś optim um rozwoju musi nastąpić synergetyzm układu orga- nizm-środowisko. Można stworzyć ogólną zasadę ewolucyjną:

organizm m usi być w stanie równow agi energetycznej z otocze­

niem, czyli oba układy m uszą być synergetyczne. Albo inaczej 1 całkiem prosto — organizm jest funkcją środowiska.

W problem ie ew olucji ustaw ionym przez D arw ina są rozmiary makroskopowe, czyli organizm w ystępuje jako całość i to od strony morfologicznej oraz związanej z tym czynnościowej.

G.L. Stebbins (1951) rozróżnia trzy płaszczyzny ewolucji: zmien­

ność indyw idualną, m ikroewolucję i makroewolucję. W zmien­

ności indyw idualnej znajduje się m utacja genów oraz ich rekom ­

binacja. M ikroewolucja obejm uje dobór naturalny. O statnią płasz­

(2)

czyznę Stebbinsa należy rozumieć jako ewolucję objętą dziełem Darwina. Tendencje jednak biologiczne dotyczące ewolucji zmie­

rzają coraz bardziej do stru k tu ry fizyko-chemicznej chromozo- mów, do biochemii działania genów. „Obecnym naszym zadaniem jest opracowanie chemicznej ewolucji życia, zadaniem o wiele trudniejszym , ale i bardziej zasadniczym niż to, którego dokonał D arw in w dziedzinie ewolucji wyższych form. Klucz do zrozu­

m ienia chemicznego rozwoju życia leży w miejscu styku pomiędzy opisową biochemią a teorią kw antow ą" (Bernal, 1951).

Z chwilą naw et prowizorycznego ustaw ienia pojęcia ewolucji biochemicznej w stosunku do ewolucji morfologicznej można by mówić o analogii z szeregiem fal elektromagnetycznych o różnej, częstotliwości i długości samej fali od rad aru poprzez fale radio­

we, prom ieniowanie term iczne do św iatła widzialnego, promieni Roentgena, wreszcie gamma. Jest to różnica ilościowa zasadniczo w obrębie tej samej natury. Rodzaje ewolucji zdają się być też jedynie różnymi obrazami energetycznym i i fenomenologicznymi tej samej rzeczy, mianowicie przemienności żywego ustroju. Ewo­

lucja morfologiczna i funkcjonalna sform ułowana przez Darwina to jeden tylko kraniec przem ienności życiowej, natom iast ewo­

lucja biochemiczna m usi się w tam tej zmieścić, choć w ykryw al­

ność jej będzie wym agała odm iennych metod.

Widocznie pojęcie ewolucji jeszcze za mało weszło w system myślenia biologów przez niem al sto la t od jej opublikowania, skoro staw ia się problem typowo geomorficznie, a może nawet antropomorficznie w sensie np. pytania, czy na innych planetach są w arunki odpowiednie dla życia. W biologii znajdujem y się od­

nośnie do w arunków Życia poniekąd w stadium geowitalizmu, podobnie jak przed Kopernikiem wyznawano geocentryzm za­

gadnień astronomicznych.

Obecna postać Życia jest tylko końcowym jego stadium do­

stępnym naszym obserwacjom, to Życie w param etrze niezm ier­

nego i bliżej nieokreślonego czasu, to Życie z olbrzym ią prze­

szłością, którą odtw arzam y na podstawie skamieniałości i żywych

reliktów. W nauce o ewolucji zapominamy często, że podobnie jak

w geometrii i fizyce ruchu mamy punkt odniesienia, według któ­

(3)

rego określa się położenie. W spółrzędne są oczywiście umowne.

Ewolucję jako zadanie rekonstrliktyw ne odnosimy zawsze do osi w spółrzędnych ' obecnego Życia. Jest to nasz start retrospek­

tyw ny.

W ten sposób dochodzimy do nieco dziwnego, lecz całkiem na­

turalnego paradoksu w biologii. Ewolucja jest zmiennością orga­

nizm u na tle niestałych w arunków środowiskowych przy zało­

żeniu pew nych konstant. Osie współrzędnych, czyli pu n k t odnie­

sienia całego zagadnienia rów na się constans. Istota samego Życia od strony jego chemizmu to druga konstanta. Fizyk powiedziałby nie bez słuszności zresztą, że biologia ze swoją ew olucją jako teorią naukdw ą znajduje się dzisiaj dopiero w stadium nierelaty- wistycznej mechaniki Życia.

To zestawienie z fizyką jest według mnie doskonałe, ilustruje bowiem pew ne stadium form ułow ani^ zagadnień samej ewolucji.

Ewolucja w rozum ieniu dzisiejszym po stu latach niem al od jej sform ułowania jest zmiennością w oprawie wyznaczonych stałych.

Nie’ będzie od rzeczy przypomnieć sobie, jak Darw in doszedł do pojęcia ewolucji. Pozbierał „odpadki", które nie chciały się zmieścić w idei stałości gatunku. To, co poczytywano za w y­

bryk n atu ry bez znaczenia, D arw in uważał za celową adaptację organizm u do środowiska. W ten sposób elem enty zbędne dla teorii stałości gatunku stały się m ateriałem dowodowym dla ewolucji, czyli zmienności form organicznych. Jest to zupełnie logiczna droga, gdyż o stopniu prawdopodobieństwa jakiejś teorii świadczy sum a zgodności z doświadczeniem. Ale geneza nowej przeciwnej teorii zakładać będzie sw ą egzystencję na sumie brąków zgodności ze starym i pojęciami. Rozbieżności stanow ią zawsze narodziny nowego pomysłu.

Skoro stanow i to metodologię dojścia do nowych teorii, w y ­ padnie zastosować ten pomysł do pojęć ewolucji, jakie' urobi­

liśm y sobie na dystansie stu lat od jej ogłoszenia przez D ar­

wina. N a le ży ' stwierdzić, czy zmienność organizmów wśród po­

czynionych konstant jest w ystarczająca dla poznania Życia, czy

też należy stworzyć „relatyw istyczną" teorię ewolucji, a więc

(4)

z odrzuceniem przynajm niej jednej stałej, mianowicie punktu odniesienia rozumianego jako. obecne stadium Życia.

OBECNE GRANICE EW OLUCJI BIOCHEMICZNEJ

1. Biologia w jakiejkolwiek specjalności-jest nauką opisową, zasadniczo empiryczną, ale nie pozbawioną dedukcji, która po­

zwala sformułować wielkie praw a przyrody. Ewolucja jest właś­

nie jedną z wielkich syntez biologicznych, jest sprecyzowaniem praw a rozwoju Życia na Ziemi. W w yniku tego każda z dyscyplin biologicznych w inna uwzględniać aspekt ewolucyjny.

Nauki biologiczne zasadniczo badają status quo przyrody oży­

wionej, natom iast przeszłość o tyle, o ile zachowała się w postaci reliktów skamieniałych czy żywych. Właściwie dopiero ewolucja sięgnęła do przeszłości Życia szukając dla siebie podtflidowy faktycznej. Ewolucionizm z jednej strony właściwie dopiero zinterpretow ał skamieniałości, a te znów ugruntow ały pozycję samej, ewolucji jako zjaw iska ogólnobiologicznego. Najlepszym bodaj i najkrótszym określeniem ewolucji będzie — historyczne ujm owanie Życia. Obecna postać Życia jest funkcją środowiska w historycznym aspekcie. Nip można więc obecnie znaleźć „czy­

stej linii" Życia nieobarczonego znamieniem długiej przeszłości.

Znamy Życie jedynie zewolucjonizowane. Synteza Życia in vitro między innym i jest skazana na niepowodzenie, ponieważ szuka­

my Życia historycznie zaawansowanego, nie wiedząc naw et do­

kładnie, czym się odznaczał param etr czasu dotyczący Życia.

Z istoty nauk biologicznych w ynika pew ien lim it zaintereso­

wań. Granicę stanowi Życie faktyczne, obecne. Ew olucjonizm .ru- szył bazę biologiczną o m om ent historyczny Życia. Przyrodo­

znawstwo jednak nie prowadzi rekonstrukcji-m yślow o. Strona

ewolucyjna, czyli historyczna musi mieć swe 'kro n ik i1', a więc

też fakty choć wymarłe,

(5)

2. Ten sposób pojm owania Życia poniekąd jest wynikiem bezpośrednim ewolucji darw inistycznej. K onstanta „2ycie“ w y ­ kazuje tylko różny sposób zorganizowania morfologicznego i funk­

cjonalnego. Ewolucja darw inistyczna to zmienność form konstanty Życia na tle czasu. Ewolucja to dzieje stałej wielkości Życia w tem poralnej m odyfikacji gatunku.

Tak pojęta ew olucja może ulec poszerzeniu poza morfologię i fizjologię. Ewolucja jest w ynikiem wszeikiego rodzaju zmian indukow anych w organizmie przez w ariację w arunków środowi- skowych. Można więc mówić o genetyce ewolucyjnej, ekologii ew olucyjnej, histologii, cytologii i biochemii ewolucyjnej. Uznając indukow aną zmienność organizmów zależnie od m odyfikacji śro­

dowiska i bliżej niezbadanych własności rozwojowych żywego ustroju zakładam y milcząc, że przy retrospektyw nym ruchu wskazówki ewolucjonizmu nie w yjdziem y nigdy poza pewien zerowy pun k t Życia.

3. Ta ostatnia spraw a zdaje się nie być w ogóle rozstrzygnięta v biologii. Nie jest zresztą konieczna w żadnej z wielkich dyscy­

plin nauki o Życiu, ani w morfologii, fizjologii, histologii, ani w cytologii czy też genetyce. Trudność zjaw ia się dopiero w bio­

chemii ewolucyjnej i biofizyce rozmiarów drobinowych zwłaszcza przy rozważaniach w aspekcie samej genezy tych zjawisk. P rak ­ tycznie jednak zarówno ani biochemia, ani biofizyka nie w ykra­

czają poza status quo dzisiejszego Życia już zewolucjonizowanego.

Wielkie natom iast teorie Życia i Ziemi rozpoczynają start od obec­

nych związków organicznych jak am inokwasy i węglowodany.

Można by naw et wykazać ciekawą ewolucję poglądów na genezę Życia.

Ewolucja teorii początków Życia przebiega od nieorganicznej koncepcji cyjanow ej E. Pflugera (1875) do skrajnie biologicznej H. J. M ullera (1955) rozumiejącej Życie jako najbardziej „uda­

ny" gen. Trzon rozważań teoretycznych obejm uje jednak sche­

m at organiczny związków koniecznych dla w ytw orzenia układu zwanego Życiem (aminokwasy, nukleoproteidy, węglowodany).

D yferencje w ystępują dopiero zasadniczo u poszczególnych auto­

rów w punkcie patrzenia na przyczyny fizyczne „ożywienia”.

(6)

Tutaj mamy całą skalę od zwykłego przypadku poprzez koacer­

w aty Oparina (1923, 1936), polaryzację eliptyczną światła (A. Dau- villier 1947), adsorpcję na glinokrzemianach (J.D. B ernal 1951), adsorpcję na kw arcu optycznie zorientowanym (V.M. Goldschmidt 1952).

Biochemiczny punkt zerowy Życia jest zasadniczo w ostatnich teoriach zgodny — są to związki białkowe i węglowodany, lipidy są raczej późniejszego pochodzenia.

4. Oczywistym się staje, że ewolucyjne leorie pow stania Życia na Ziemi nie wnoszą nic nowego do samej ewolucji. K onstanta biochemiczna Życia zewolucjonizowanego, czyli Życia obarczo­

nego własną historią rozwojową jest sam a w sobie paradoksem, jak zresztą każdy stabil w procesie rozwojowym. Mniej rażące staje się to w całokształcie nauk biologicznych skali m akrosko­

powej, odnośnie jednak do ewolucji biochemicznej przesuwanej coraz bardziej do wielkości elem entarnych staje się to już p ro ­ blemem. Dwa są tutaj rozwiązania możliwe; przyjąć punkt zero­

w y biochemiczny, poza którym jest już chemia nieorganiczna, albo uznać nieograniczone przesuwanie się ewolucji „w lewo".

„W ielkim naszym zadaniem jest rozwiązanie krok za krokiem historii substancji, stru k tu r i procesów, które w sumie tworzą dzisiejsze życie" — pisze Bernal (1954). Idąc za ty m wskazaniem należy w najelem entarniejszej samodzielnej cząstce m aterii oży­

wionej przyjąć trzy składowe m om enty: a) substancję, b) struk­

turę, c) procesy czyli funkcje.

Przez samodzielną cząstkę nie należy tu ta j rozumieć jakiegoś organizmu choćby najmniejszego (wirusy, fagi), ale po prostu naj- elem entarniejszą jednostkę plazmy zdolną do zdarzeń, które łącz­

nie obejmujemy m ianem życia.

. Ad a) Nastroje naukowe biologii dotyczące substancji najlepiej reprezentują teorie Życia. Poza aminokwasy, nukleoproteidy i węglowodany nie w ystępują pomysły. Związki organiczne nie­

organicznego pochodzenia są jedynie punktem wyjściowym teo­

retycznych rozważań dla właściwych substancji biologicznie w aż­

nych. Odnośnie do m etabolizmu związanego z siarką, żelazem,

manganem, wanadem i kwasem siarkowym, tlenkiem azotu, krze­

(7)

mianami, N. W. Pirie (1954) w ysuw a tylko przypuszczenie, że zjaw iska te mogły być kiedyś bardziej pospolite. Pirie nasuwa również sugestię, że to mogą być ślady z tych czasów, kiedy Ży­

cie wyrażało się chemią nieorganiczną.

Tendencje obecnej biologii nie idą na ogół po linii innej jak pierw iastki organogeniczne C,N,H,0,S,P,K, w rozważaniach ge­

nezy Życia. Biochemia ew olucyjna nie m a skłonności sięgania do związków anorganicznych. Raczej czegoś zupełnie innego spo­

dziewa się biologia dzisiaj, mianowicie uproszczenia form bioche­

micznych w porów naniu z obecnymi. B. Skarżyński pisze (1958):

„Oczywiście nie m am y żadnych danych, na podstawie których moglibyśmy twierdzić, że-białko wchodzące w skład najpierw ot­

niejszych tworów żyw ych zbudow ane było również wyłącznie z . tych sam ych aminokwasów, które spotykam y jako składniki białek organizmów dziś żyjących Raczej przeciwnie, jest bardzo możliwe, że w skład tych najpierw otniejszych białek wchodziło jeszcze w iele innych aminokwasów, które jednak w toku ewolucji:

św iata żyjącego zostały wyłączone z zakresu m ateriału budul­

cowego. Moglibyśmy powiedzieć że stru k tu ra białka w czasie rozwoju św iata żyjącego uległa uproszczeniu"'. W ram ach tych sam ych pierw iastków organogennych możliwe są jedynie p rz e ­ sunięcia strukturalne.

Ad b) S tru k tu ra związków organicznych zaczyna się rzeczy­

wiście w ysuw ać na czoło zagadnień biochemicznych. Nazwiska takie, jak A stbury, Bernal, Crowfoot, Pauiing, Corey stanowią wielki krok naprzód w odczytaniu w ew nętrznej konstrukcji biał­

ka. Pracę ich można w doniosłości porównać z odkryciem Laue’gó stru k tu ry w ew nętrznej kryształów przez zastosowanie prom ieni Roentgena. M etoda zresztą pozostała ta sama.

W ysuw a się coraz częściej pojęcie szkieletu węglowego, stano­

wiącego pew ien zrąb, na którym dokonują się dopiero stru k tu ­ ralne w arian ty w form ie przesunięć poszczególnych atom ów czy też grup. F unkcja czyli proces ograniczałby się do przetasowania rodników lub pojedynczych atomów na szkielecie węglowym.

Nie obce jest biologii strukturalnej pojęcie m atrycy, czyli fo r­

my do odtw arzania pewnego układu jak na wzorcu. „Istnieją

(8)

również przekonywające dowody, że wielkie drobiny kwasu rybo­

nukleinowego biorą udział w syntezie białek, być może dlatego, że ogniwa w obu typach łańcuchów są tej samej długości i że białka przylegają do łańcuchów kw asu nukleinowego jak do m a­

trycy. Dotąd nie wiemy, w jaki sposób powstaje kwas nuklei­

nowy, może również wymaga białka jako matrycy*1 (Haldane 1954).

Stereochemia związków organicznych będzie tu taj zaledwie wstępem do całego problem u stru k tu r biologicznych. Przestrzenna relacja części w stosunku do całości, układ części pomiędzy sobą świadczą nie tylko o dyferencjach przy tożsamości ilościowej sub­

stancjalnej, ale są również odpowiedzialne za inne przebiegi funkcjonalne w procesach życiowych.

Modelu dla obecnej stru k tu ry szuka się niekiedy w świecie nieorganicznym, np. Goldschmidt dopatruje się optycznej czyn­

ności związków organicznych w lew oskrętnym krysztale kwarcu służącym za m ateriał do adsorpcji u podstaw Życia. Goldschmidt jest zdania, że adsorpcja naw et na kryształach sym etrycznych może dać lewo- lub prawoskrętność, np. na ścianach albitu, gdzie ściany m ają konfiguracje odwrotne. Bernal raczej widzi dosko­

nałe podłoże dla adsorpcji drobin na glinokrzemianach (glinka).

Poza optyczną właściwością nie zdaje się jednak dopatryw ać bliż­

szego związku między adsorbentem i partnerem .

Znam ienną jest rzeczą, że tam gdzie chodzi o właściw ą struk­

turę żywej drobiny nie mówi się na ogół o jej ewolucji, przyj­

mując tę strukturę za daną, natom iast odnośnie do czynności optycznej biologia dzisiejsza stara się ją przypisać czynnikom fi­

zycznym heterogennym , jak adsorbent krzem ianowy (Goldschmidt i Bernal), polaryzacji eliptycznej, światła (Dauvillier), polaryzacji św iatła odbitego od wody (Bick).

Ewolucja stru k tu ry substancjalnej nie wykazuje naw iązań do przestrzennych realizacji nieorganicznych, skąd m iałaby się wy­

wodzić stru k tu ra wiązań odpowiedzialnych obecnie za fakt życia.

S tru k tu ra substancji w ybija się w praw dzie na plan pierwszy

w badaniach, ale jako właściwość w ynikająca raczej z istoty

związków organicznych. Biochemia struk tu raln a jest nastaw iona

więcej jak cała biologia na zajęcie się obecnymi problemami żywej

(9)

drobiny, budową białka, enzymów, związków makroergicznych.

Wreszcie biochemia jest względnie młodą dziedziną badań i stoi wobec ogromu rzeczy nieznanych. Akcenty ew olucyjne zjaw iają się na ogół w naukach biologicznych dopiero później, po należy­

ty m zbadaniu właściwego tem atu.

Ad c) Usiłowania od słynnej „kom órki11 Traubego poprzez do­

świadczenia Butlerowa, Curtiusa, Bacha aż do prób podjętych przez H errera (1942) zm ierzały do odtworzenia in vitro tego, co nazyw am y zwykle funkcjonalnością Życia. Ostatni z badaczy jest kierow nikiem laboratorium zajmującego się eksperym entalnym w yprodukow aniem żywej protoplazmy.

Procesy życiowe są dostatecznie poznane, choć przyznać trzeba nie w skali elem entarnej drobiny ożywionej. Dlatego też ideałem syntezy in vitro jest kom órka (organizm niezm iernie już skom pli­

kowany), albo m akrodrobina spełniająca czynności życiowe.

Procesy zachodzące w drobinie są tak ściśle związane z jej przestrzenną orientacją w ew nętrzną oraz z relacją do innych drobin, a to wszystko znów jest zawisłe od rodzaju substancji chemicznej, że układ substancja - g stru k tu ra H procesy badai się łącznie.

Odnośnie do samych procesów pun k t ciężkości zdaje się leży w badaniach nad enzymami, czyli „akceleratoram i41 czynności ży ­ ciowych. Ponieważ zagadnienie biokatalizatorów zostawia jeszcze szerokie pole do pracy, wobec tego problem procesów w skali dro­

binowej nie dojrzał całkiem do m omentów ewolucyjnych. Te, jak zaznaczyłem wyżej, zjaw iają się dopiero po należytym zbadaniu kw estii w innych aspektach.

Schodząc n a dno zagadnienia trzeba stwierdzić, że biochemia ]est dopiero w fazie swego dynamicznego zrywu. Biochemia nosi nie tyle akcenty ew olucyjne w sensie genetycznego badania sub­

stancji, stru k tu r i procesów ożywionej drobiny, ile raczej pragnie zgłębić status quo Życia, względnie przeprowadzić analizę po­

rów naw czą na różnych stopniach rozwojowych obecnego Życia.

Geneza biochemiczna w Życiu, ewolucja biochemiczna zwłaszcza

retrospektyw na, paleobiochemia to zadania dopiero przyszłości.

(10)

EW OLUCJA M ORFOLOGICZNA I PEW NE W NIOSKI Z N IEJ PŁYNĄ CE

1. System atyka św iata organicznego poszia po linii zgodności albo rozbieżności cech zewnętrznych, morfologicznych. P rzyna­

leżność gatunkow a zasadza się niekiedy na drobnych szczegółach ilościowych różnic, kształtów, w ym iaru, akcesorycznych elem en­

tów. System atyka przypom ina żywo krystalografię sprzed czasów Laue’go. Świat kryształów został zam knięty w 32 klasy według osi i płaszczyzn sym etrii oraz ścian. Wszelkie m inerały mieszczą się w tych klasach krystalograficznych. Mineralogia jednak wzbogaciła swą klasyfikację przyjm ując prócz taksonomii „m or­

fologicznej" jeszcze układ atomów czy jonów w elem entarnej komórce przestrzennej, zbliźniaczenia, przerosty, elektryczną i optyczną czynność, polimorfizm, izomorfizm, a przede wszystkim skład chemiczny.

System atyka biologiczna o charakterze opisowomorfologicznym wprawdzie poszufladkowała wszystko, cokolwiek Życie uformo­

wało na Ziemi, stoi jednak dużo niżej od mineralogii, która używa dużo więcej param etrów wchodzących w zakres „gatunku" m ine­

ralogicznego.

Znam ienne jest, że teoria D arw ina oparła się na tych samych kryteriach opisowomorfologicznych co dużo wcześniej stworzona system atyka Linneusza. Nie należy się tu taj dziwić, że ewolucja mimo samego faktu zmienności posiada swoje niedobory w „szcze­

gółach". Przyjęła podobnie jak system atyka wygodne cechy tak­

sonomiczne w rozpoznaniu, co zresztą jest najzupełniej słuszne, skoro mówi o powstawaniu gatunków, te natom iast określa się dotychczas według system atyki Linneusza.

Stebbins naw ołuje (1951) do w ykorzystania cech anatomicz­

nych, histologicznych i cytologicznych przy systematyce. Byłyby to już przynajm niej k ryteria „w ew nętrzne" w porównaniu z do­

tychczasowymi. Obecny stan system atyki określa Stebbins: „Nie­

którzy system atycy oparli swą filozofię na powierzchownie pro­

stym stwierdzeniu, że jeśli dwie rzeczy są różne, powinny być

(11)

opisane jako różne gatunki... Niestety, jednak dokładniejsze bada­

nie układów zmienności w przyrodzie ujaw nia, że niestała Pani N atura m a w swym założeniu zupełnie inne cele niż tworzenie prostych hierarchii gatunków i rodzajów, które przyrodnicy mogli­

by z możliwie najm niejszym trudem w ykryw ać pracując w swych gabinetach", Stebbins jest cytogenetykiem roślin, pogląd ma ra d y ­ kalny. Inaczej patrzy na system atykę niem niej w ybitny choć w iru­

solog tym razem P. M. B urnet: „Z uwagi na istotę życia i zjawisk ew olucyjnych system atyka i mianownictwo żywych organizmów muszą się zawsze opierać na przesłankach konwencjonalnych oraz n a przesłankach podyktow anych naszą wygodą. Opracowanie na­

turalnej system atyki będzie wymagało znajomości ewolucji i stru k ­ tu ry genetycznej, a to jest możliwe tylko w stosunku do bardzo nielicznych spośród badanych typów organizmów żywych". (1955).

S ystem atyka biochemiczna może być dopiero życzeniem przy­

szłości. Ewolucja i jednostki taksonomiczne związały się od czasów Darwina. Jed n ą widocznie z przyczyn braku ewolucji biochemi­

cznej jest brak system atyki biochemicznej. Ten ostatni natomiast, defekt spraw ia nierozwiązany chaos taksonomiczny w klasyfikacji Protozoa i stanowiska niższych roślin. Nie zostały wyjaśnione pe­

w ne zgodności między bakteriam i i grzybami (glikogen, wolu ty na, mocznik, niekiedy chityna). Grzyby i owady w ykazują zbieżności biochemiczne z powodu w ystępow ania chityny. Sinice posiadają chlorofil charakterystyczny dla roślin wyższych, a produktem zapasowym jest glikogen właściwy zwierzętom. Okrzemki m ają barw ik swoisty diatominę, prócz tego chlorofil, a produktem za­

pasowym jest w olutyna i tłuszcze. M etabolizm krzem u jest sprawą otwartą. Umieszczenie system atyczne bakterii siarkowych, wodo­

rowych, żelazistych, m anganow ych itp. dowolne.

Jak kiedyś system atyka opisowa dała podbudowę teorii ewo­

lucji Darwina, a ta znów stworzyła podstawy do jednorodnego schem atu rozwojowego całego św iata ożywionego, tak sądzić n a­

leży, system atyka biochemiczna w inna niebywale rozwinąć ew o­

lucję biochemiczną. Biochemia łącznie z system atyką tej kategorii,

należy oczekiwać, dadzą „w ybiegi" w kierunku chemii nieorga­

(12)

nicznej. Ewolucja m orfologiczno-funkcjonalna Darwina powiązała w sobie świat ożywiony. System atyka biochemiczna, a w następ­

stwie ewolucja biochemiczna będzie zdolna dopiero powiązać Zycie z chemią nieorganiczną.

2. Świat zwierzęcy zjaw ia się nagle w kambrze w całym bo­

gactwie form z w yjątkiem kręgowców. Jest więc praw ie wszystko bez żadnego preludium . Określił to K. Demel (1951) na Konfe­

rencji w Kuźnicach: „Mamy więc początkowo organizmy, które przedstaw iają wszystkie rodzaje prócz kręgowców. A cofnąwszy się dalej, nie m am y nic“. Zwierzęta dokonują niezwykłego skoku od prawie niczego w prekam brze do wszystkiego praw ie w kam ­ brze. Tłumaczenie brakiem skamieniałości na skutek nie wytwo­

rzenia jeszcze wówczas skorup czy szkieletów w apiennych po­

tw ierdza tylko sam fakt skoku w tak ważnym taksonomicznie szczególe jak szkieletyzacja. Ewolucja staje wobec zjaw iska n a ­ głego zjaw ienia się form o w ybitnej organizacji, o niezmiernej różnorodności gatunków bez żadnego rzekomo na pierwszy rzut oka w stępu dopasowania się do zmienionych warunków.

Przyczyn tego nie należy się dopatryw ać w metamorfozie po­

kładów prekam bryjskich na skutek ich w ieku geologicznego. Tak samo metamorfoza kam bru jest jedynie przereklam ow ana. Fakt nagłego zjaw ienia się zwierząt niem al we w szystkich form ach bez wstępu nasuw a zgoła inne przypuszczenie. B ujny św iat zwierząt kam bru w yrósł nagle w rozumieniu geologicznym na doskonałej pożywce stwarzającej optim um w arunków rozwojowych. Zagadka krzywej ewolucyjnej kam bru w stosunku do jej dalszego ciągu w następnych okresach geologicznych dowodzi w ydarzenia bez precedensu. Skoro ewolucja jest czytelnością w arunków środowi­

skowych zapisanych w żywym organizmie, to radykalny skok na w ykresie ewolucji w kam brze m usi być czytelny również w kie­

runku odwrotnym. W prekam brze i to na długo przed tym zaist­

niały w arunki na niezw ykły rozwój św iata zwierzęcego przy jego heterotrofizmie. Był to jakiś radykalny zakręt w arunków zarówno chemicznych środowiska, jak i jego' potencjału żywnościowego.

Pole do badań dla paleoekologii.

(13)

3. Z rysunku wynika, że św iat zwierzęcy i roślinny nie od­

znaczał się jednakow ą możliwością startu. Autotrofizm okazał się bardziej tru d n ą drogą od heterotrofizm u u zwierząt. Obecnie przeważa ogólnie zdanie, że. heterotrofia była spraw ą wcześniejszą.

Synteza chlorofilowa jest tak skomplikowanym mechanizmem, że mogła być dopiero, w ynikiem bardzo długiej adaptacji zarówno do dw utlenku węgla, jak i do prom ieni słonecznych przefiltrow anych przez w arstw ę ozonu ze względu na szkodliwy w pływ światła podfioletowego na ustrój żywy. Tutaj należy nadmienić, że węgiel w ystępow ał raczej w formie zredukowanej (połączenia wodorowe), a nie w postaci utlenionej.

R ezerw y pokarmowe na bujny rozkw it heterotrofizm u w kam - brze i przed nim stają się zagadkowe przy całej nieudolności „roz­

kołysania'1 linii syntezy chlorofilowej przez bardzo długi okres czasu geologicznego. Trudno tu taj powiedzieć, czy rzeczywiście chem osynteza spotykana u bakterii siarczanych, żelazistych, m an­

ganowych, wodorowych, być może i krzemowych była pierw ot­

(14)

nym zrywem syntetyzowania, czy też późniejszą adaptacją przy analogicznym zresztą rozgryw aniu zasadniczych procesów bioche­

micznych z wysoko system atycznie postawionym i organizmami.

Zestawienie prym ityw nych procesów nieorganicznych dla zyskania wolnej energii z ogólnym metabolizm em niezm iernie skompliko­

w anym białka jest niezwykle intrygujące odnośnie do priorytetu tych w ybitnie niedopasowanych biochemicznie komponent.

Linia ew olucyjna organizmów hetero-

j

autotroficznych sta­

nowi szerokie terytorium badań, niebywale interesujących z pun­

ktu samej ewolucji. Jest tylko bardzo znamienne, że podobnie jak w teoriach powstania Życia biologia nie wychodzi poza związki organiczne.

4. Słuszne jest spostrzeżenie, że ewolucja to nie tylko rozwój indukow any przez środowisko, ale również, pew ien mechanizm samego obiektu podlegającego procesowi zmienności. Ewolucja m orfologiczna-funkcjonalna nie jest w stanie rozwiązać defini­

tywnie, w jakim stopniu należy zasługę zmienności podzielić po­

między środowisko i właściwości organizmu. Do pomocy należy przywołać pew ien szczegół historyczno-chem iczny i to mocno pa­

radoksalny: ewolucja darw inistow ska dokonuje się w środowisku wytworzonym już przez Życie, a bynajm niej nie w pierwotnym.

Pojęcia nasze zm ieniają się w m iarę narastania trudności. Kilka przykładów naszej przemienności pojęć marginesowo biologicz­

nych: atm osfera pierw otnie była jednak beztlenowa, azot pier­

wiastkowy wg nowszych pojęć nie wchodził w skład powietrza, węgiel znajdował się w postaci nie dw utlenku lecz zredukowanej, prom ieniowanie słoneczne oraz kosmiczne wyrażało się innymi wielkościami. Jest pewne wreszcie, że cały tlen ziemski związały cztery pierw iastki chemiczne: krzem, wodór, glin i żelazo.

Bogaty św iat zwierzęcy okresu kam bryjskiego wym agał już poważnych rezerw wolnego tlenu. Organizmy autotroficzne foto- syntetyzujące wym 3gają również tlenu. Ostatecznie dochodzimy do wniosku, że jedynie Życie rozwija samo Życie. Nowsze badania biocenotyczne, zasady współczesnej ekologii rozumianej ewolu­

cyjnie wykazują, że mechanizmy ewolucji są-niezmiernie skompli­

kowane i to nie tyle od strony warunków środowiskowych, lecz

(15)

w obrębie samego Życia. Ewolucja w biologii to problem ledwo rozpoczęty. Ponieważ ew olucja to w pierwszym rzędzie spraw a środowiska i jego w pływ u na organizm, dlatego dobrze będzie przytoczyć tu taj zdanie, które w ygłosił na ten tem at Pirie (1952):

„W szystkie te poglądy, jak zresztą w iele innych, są głoszone przez astronomów i fizyków, których uważa się za autorytety w tej mierze. Dlatego w łaśnie m am y mnóstwo różnych wiadomości, a właściwie mało wiedzy o środowisku, w którym mogło powstać życie11.

Co wobec tego można dokładnego powiedzieć o ewolucji w ogóle poza tym, co zrobił Darwin, skoro nie tylko nie sposób jest określić rozm iary ewolucji, ale sama definicja życia jest fak­

tem spornym ? Lapidarne określenie ewolucyjności podali autorzy am erykańscy znanej książki Zasady ekologii zwierząt. „Życie w y­

kazuje ogólną progresyw ną zmianę w czasie'1.

krzemowe

\

siarkowe term icane

obecna snutego

best-łlenoue

Schem at można tłumaczyć w ielorako: a) hipotetyczny organizm

pierw otny podejm uje szereg prób syntezy zyskując potrzebną do

(16)

tego energię na różnej drodze. Relikty tych prób pozostały do dzisiaj jako bakterie żelaziste, manganowe, azotowe, beztlenowe, wodorowe, metanowe, siarkowe, fosforowe i zapewne też krze­

mowe. Byłby to więc „początek" ewolucyjnego szeregu form ży­

ciowych, wielokierunkowa inicjacja syntezy w procesie wysekcjo- nowania mechanizmu najodpowiedniejszego dla autotrofizmu.

b) można rów nie dobrze sądzić, że to nie tyle „początek" obec­

nego szeregu ewolucyjnego, lecz „koniec" nie egzystującej już linii rozwojowej Życia ze śladam i w ykorzystyw ania siarkowodoru, tlenków żelaza, azotu pierwiastkowego, m anganu, krzemu, w atmo­

sferze pozbawionej tlenu. Jesteśm y w analogicznej sytuacji jak w geologii według niektórych badaczy, nie wiemy, czy żyjemy w okresie m iędzyglacjalnym czy też glacjalnym.

c) albo też m am y do czynienia z bardzo starym izomorfizmem biologicznym, a raczej biochemicznym ściśle, na wzór mineralo­

giczny. S trukturę przestrzenną, a więc formę energetyczną kry­

ształu w ypełnia inna treść chemiczna pozostawiając daw ny układ przestrżenno-energetyczny już niewłaściwy sobie.

Nie wiemy, czy białko, a właściwiej wszelkie związki węglowe, nawiązało do tradycji nieorganicznych Życia z daiekiej przeszłości szukając wyzwolenia z heterotrofizm u, czy też posiadam y rzeczy­

wiste relikty rodzimego autotrofizm u (z okresu czasu nie objętego schematem ew olucyjnym dzisiaj). Ten rodzim y autotrofizm w jakiś nieznany nam sposób doprowadził do obecnej postaci białkowej.

d) wreszcie nie wiemy, czy m am y do czynienia ze specjalną wybiórczością prastarych form życiowych pomiędzy pierw iast­

kami chemicznymi dającym i pew ne optim um na trw anie, czy też wymienione relikty są biologiczną reprezentacją ówczesnych w a ­ runków środowiskowych. Ciekawa byłaby w tedy rola węgla w ży­

wym ustroju najpierw otniejszych form przy stosunkowo nikłej występowalności węgla w przyrodzie. W drugim w ypadku nale­

żałoby oczekiwać ustrojów glinokrzemianowych, glinowych oraz tylko krzemowych. Tych ostatnich zdaje się relikty posiadamy obecnie. -

5. Zestawienie obu linii ew olucyjnych każe przypuszczać, że

na przestrzeni prekam bru, kam bru oraz połowy przynajm niej sy-

(17)

luru nic się większego w śród roślin nie wydarzyło. Jedyne większe przedsięwzięcie to próba połączenia obu linii rozwojowych i to po­

dejm ow ana dwojako: jako sposób odżywiania autotroficzny i hete- rotroficzny jednocześnie zależnie od warunków, albo w form ie stałej symbiozy u grzybów i porostów. W tych sam ych w arunkach środowiska wodnego linia ew olucyjna zwierząt zdołała posiadać już wszystkie formy, a naw et w ytworzyć kręgowce pod koniec syluru. Poza próbą ratow ania swego autotrofizm u przez symbiozę (grzyby, porosty) rośliny w ytw orzyły pod koniec syluru lądowe psylofity. Linia zwierzęca w ykazuje większe „rozkołysanie", dyna­

miczny niepokój form ewolucyjnych.

Już w kam brze widać, że zw ierzęta m ają skądś bogatą „prak­

ty k ę11 ewolucyjną, gdy tymczasem rośliny depczą dopiero własną drogę.

6. Z ewolucji morfologicznej wyprowadzono prawo rozwojowe:

Życie je st funkcją środowiska. Stosując to praw o można w y tłu ­ maczyć pow stanie skrzydeł u ptaków, płetw i pęcherza pławnego u ryb, skrzel albo płuc itp. Praw o tak sform ułowane jest płodem samej ew olucji pojm owanej morfologicznie. Po rozszerzeniu zasady ewolucyjnej na biochemię i biofizykę (do czego upoważnia sama istota Życia), należałoby przypisać w yjątkow e znaczenie bioche­

miczne u podstaw Życia takim pierw iastkom jak krzem, tlen, glin, żelazo. Stanowią one w sumie niem al 87% całej skorupy ziemskiej. Z punktu natom iast biofizyki wym aga specjalnego uw zględnienia prom ieniowanie i to nie tylko świetlne.

A daptacje biochemiczne organizmu są tym łatwiejsze, im jed­

nostka system atyczna jest m niej zaawansow ana w szeregu filo­

genetycznym oraz proporcja powierzchni do objętości jest na korzyść pierw szej.

Z pew nością praw o ew olucyjne „Życie jest funkcją środowi­

ska" będzie miało zupełnie inne w alory u jednostek „zaharto­

w anych" ew olucyjnie obecnych postaci Życia. Dzisiejsze form y m ają u gatunków filogenetycznie starszych olbrzym ią „tradycję"

ew olucyjną. Organizm y najpierw otniejsze (protoorganizmy) po­

zbawione balastu ewolucyjnego, nie podległe jeszcze w ty m

(18)

stopniu prawom biocenotycznym co dzisiaj, m usiały być najczyst­

szym zrealizowaniem zasady — Życie jest funkcją środowiska.

7. Ewolucja m orfologiczno-funkcjonalna stw ierdzona przez D arw ina nasuwa pew ne wnioski, czytelne zresztą z rysunku 1.

a) gwałtowny rozwój św iata zwierzęcego w kam brze dowodzi nie tylko pew nej „praktyki" dającej szansę na rozkołysanie ewo­

lucyjne tej linii, ale może również dowodzić istnienia pewnego

„modelu" morfologii rozwojowej, modelu „wypracow anego" przez Życie dużo wcześniej.

b) linia rozwojowa roślin wykazuje odm ienną zupełnie ry t­

mikę, start, oraz czasokresy wielkich skoków ewolucyjnych.

Spraw a korelacji między stru k tu rą biochemiczną a morfologią jest zdaje się rzeczą całkowicie otwartą. W jaki sposób struktury poszczególnych drobin m aterii ożywionej sum ują się do określo­

nego schematu morfologicznego? Przenosząc pun k t a) z morfologii ri o biochemii można snuć przypuszczenia, że niezm iernie skompli­

kowany obraz biochemiczny naw et niezaawansowanych system a­

tycznie form organicznych wzorować się może n a jakim ś modelu z prehistorii Życia. Jednokomórkowy organizm nie jest wcale mniej doskonały biochemicznie od ssaka. S ta rt biochem iczny Ży­

cia jest niezwykle wysoki. Linia ewolucyjna biochemiczna nanie­

siona na wykres morfologiczny ewolucji D arw ina nie będzie w y­

kazywała ustawicznej progresji ,'form " biochemicznych.

Można przypuszczać nie bez powodu, że ew olucja bioche­

miczna z wysokim startem m usiała mieć jakiś „wypracow any"

przez Życie model w czasach nie objętych ewolucją Darwina.

8. Ewolucja odznacza się ortogenezą, czyli jednokierunko­

wością zmian. W przypadku progresywnego rozwoju jakiegoś organu jako w yrazu dopasowania się do środowiska ustrój żywy nie cofa się na pozycje wyjściowe naw et przy nawrocie .okolicz­

ności środowiskowych. P rzy radykalnej zmianie w arunków na­

byta specjalizacja może się okazać wręcz paradoksalna. Organizm

jako gatunek raczej ginie, a nie wycofuje się z przyjętej linii

rozwojowej. Praw o nieodwracalności rozwojowej sform ułował

Dollo.

(19)

Zakładam y nie bez słusznością że istnieje jakaś korelacja m ię­

dzy morfologią i biochemią żywego ustroju, choć nie potrafim y jeszcze sprecyzować praw tej korelacji. Na przykładzie wyglą­

dałoby to m niej więcej tak: m am y organizmy o szkielecie k rz e­

mionkowym, w apiennym lub sponginowym u gąbek oraz okry­

w y chitynowe, w apienne lub krzemionkowe u różnych grup syste­

matycznych. W linii ewolucyjnej dotyczącej szkieletyzacji okazała się biochemia w apienna najbardziej żywotDa, doprowadzając do postaci megalicznych u gadów kopalnych i ssaków obecnych.

Z okryw linia rozwojowa chitynow a okazała się dynamiczna u owadów, w apienna doprowadziła znów do postaci megalicznych u amonitów, natom iast biochemią krzemionkowa okazała się mało żyw otna (okrzemki Radiolaria, Heliozoa, niektóre gąbki).

Należy więc przypuszczać istnienie „skam ieniałości' bioche­

micznych p rz e w o d n ic h 'p o d o b n ie jak posiadam y je rzeczywiście w morfologii. O decydującym znaczeniu będzie tu taj modyfikacja w stopniu w ybitnym samego środowiska np. zm iana oceanu pre- kam bryjskiego z zasadowego na obojętny, zm iana radykalna ka­

tionów czy anionów itp. Nie pow inny też być wykluczone żywe re lik ty biochemiczne, owe ślepe ulice rozwojowe zachowane n ie­

licznie do dzisiaj. Ewolucja darw inistow ska nie oprocentow ała się jeszcze należycie przez 100 la t w biologii. Ewolucja jest mimo w szystko dopiero teorią początkową.

9. K onserw atyzm i zmienność. W obrębie ew o lu c ji. istnieje sprzeczność tru d n a w tej chwili do rozw iązania całkowitego.

W łaściwie łatw iej przychodzi w yjaśnić przyczynę zmienności jako rezu ltatu rozgryw ania środowiska energetycznego przez organizm.

Selekcja n a tu ra ln a dokonuje reszty. Dlaczego jednak glony i p ier­

w otniaki dały kiedyś „rozbieg11 dla całej ew olucji roślin i zwie- rząd- do okrytonasiennych i ssaków włącznie, a same zachowały swoją trw ałość gatunkow ą przez niem al 2 m iliardy la t podlegając rów nież kaprysom tego samego środowiska? Co wobec tego z p u n k tu interesów gatunku jest cechą bardziej pożądaną: pla­

styczność organizm u czy jego konserwatyzm?

Zagadnienie plastyki i konserw atyzm u rozwiązuje żywy ustrój

rozmaicie. Nie m a wobec tego ewolucji jako pewnego szablonu.

(20)

Ewolucja nie przekreśla trwałości form, łączy progresję z tożsa­

mością. Niekiedy organizm w ykazuje w yjątkow ą trwałość jakiejś cechy oraz wielką zmienność innej. Łączą się w tedy sprzeczności w obrębie jednego osobnika, np. ssaki łożyskowe ujaw niły w ewo­

lucji w yjątkow ą plastyczność kończyn i uzębienia przy stałości kręgów szyjnych, .choć rozmiary szyi uległy dosyć dużym waha­

niom. U gadów i ptaków natom iast długość szyi jest zależna od ilości kręgów. Ta przeważnie ulega tutaj dużym zmianom.

Należy słusznie przypuszczać, że ewolucja struk tu raln a opiera się w zasadzie na biochemicznej, podstawą bowiem wszystkiego, co się dokonuje w organizmie, jest metabolizm. Może nowy człon zmienności organicznej, ewolucja biofizyczna, łącznie z teorią pola biologicznego w yjaśni to zagadnienie. W każdym razie nie ma potrzeby zacieśniać pojęcia stabilności i zmienności do samej tylko ewolucji morfologicznej.

a) stabilność biochemiczna i zmienność strukturalna, np. szkie­

let w apienny u korali (paleozoiczne Tetracorallia, mezozoiczne }Jexacorallia czy Octocorallia),

b) stabilność strukturalna i zmienność biochemiczna, np. szkie­

let u gąbek krzemionkowy, sponginowy i wapienny,

c) można też przypuszczać częściową stabilność biochemiczną

7

. częściową zmiennością. Tak należałoby rozumieć żywe skam ie­

niałości biochemiczne jak bakterie żelaziste, siarczane, wodorowe, fosforowe, oraz organizmy krzemionkowe jak Heliozoa, Testacea, Radiolaria, Diatomeae. Do tej samej grupy łączącej stabilność z częściową zmiennością biochemiczną można zaliczyć gąbki krze­

mionkowe oraz porosty krzemionkowe (te ostatnie jak Lecanora, Lecideae, Parmelia stygia, P. alpea).

O ile ta kom binacja ewolucji biochemicznej z morfologiczną jest słuszna, w tedy należy przypuszczać, że wym ienione orga­

nizmy o norm alnym metabolizmie białek, węglowodanów i lipi­

dów zachowały relikty biochemiczne już obecnie nie spotykane poza nimi. Nie powinno wobec tego być dziwne w yrażenie: „żywe skamieniałości biochemiczne".

10. W związku z tym należy podkreślić, że ew olucja dokonuje

się antagonistycznie. Ogólne dopasowanie się organizm u do śro­

(21)

dowiska nie- jest bierną akomodacją obliczoną na przetrw anie tylko. Ewolucja to proces dynam iczny nie tylko z powodu orto- genezy w progresji. Rozwój i przemienność organizm u to wynik w ew nętrznych sprzeczności narastających coraz bardziej. Ewo­

lucja dokonuje się paradoksami. Rozwój to w ynik ostateczny kontrastów. Jeden z nich był wspom niany wyżej — konserwatyzm i plastyczność. N astępny to zmienność i dziedziczność. G atunki filogenetycznie starsze jak pierw otniaki, gąbki, glony w ytw o­

rzyły w sobie mimo tak w ielokrotnie zm ieniające się środowisko m echanizm y ham ow ania ewolucji, pew ien „instynkt" utrzym ania swej tożsamości przy całej tolerancji na zmiany środowiska.

Ewolucja biochemiczna rozw ija się widocznie również antago- nistycznie rozum iejąc przez to przeciw staw ne zespoły chemiczne anabolizm u i katabolizm u, układu redox, enzymów i buforów.

R ezultatem tak rozgryw anych sprzeczności przy zmiennej wiel­

kości oddziaływ ania środowiska może być nowe zupełnie rozwią­

zanie szczegółu biochemicznego. Postacie reliktow e będą najczyst­

szym w yrazem tego antagonizmu. R elikty biochemiczne wspom­

niane wyżej zasługują na większe zainteresow anie i to nie jedy­

nie z ty tu łu opieki nad „zabytkam i biologicznymi". Ocalały szczegół obcy dla konstrukcji biochemicznej Życia obecnie-po­

zwoli odtworzyć drogi, które doprowadziły do chemii fizjologicz­

nej obecnych form. Ekstrapolacja biochemiczna poczyniona w tedy doprowadzi z dużym prawdopodobieństwem do rekonstrukcji istoty Życia w zakresie nie objętym ewolucją morfologiczną Darwina.

11. Form y przejściowe. Rzeczywistą podstaw ą ewolucji m or­

fologicznej jest paleontologia. Ona też dostarcza przeważnie do­

wodów. Żywe relik ty jak dziobak, kolczatka, hbatzin są wielką rzadkością ewolucyjną. Mimo podstawowej roli, jaką spełnia pale­

ontologia, trzeba podkreślić b rak form przejściowych między gro­

m adam i i rzędami. Je st to zjawisko tak powszechne, że można je nazw ać praw em ewolucji. Nie znaleziono ogniw pośrednicn pom iędzy grom adam i ryb i płazów, praw ie nie m am y pośrednich form między grom adam i płazów i gadów. Jednostki taksono­

miczne w obrębie gadów i ssaków w ykazują istnienie luk i to po­

(22)

ważnych. D arw in sądził, że owa niekompletność paleontologiczna jest tylko w ynikiem naszej nieznajomości m ateriału kopalnego.

Dzisiaj już inaczej patrzym y na to zjawisko. Jesteśm y raczej skłonni przyjąć, że pośrednich form nie należy oczekiwać choćby dlatego, że ich okres istnienia był krótki. Wreszcie słusznie na­

leży przypuszczać, że form y przejściowe, nie były nigdy liczne.

Skoro tak przedstaw iają się spraw y z ewolucją morfologiczną, nie należy oczekiwać wielu reliktów ewolucji biochemicznej.

Ewolucję morfologiczną i biochemiczną można zapewne zestawić tylko w ogólnym schemacie zmienności oraz mechanizmów po­

wodujących wariacje. Pewne cechy m utatis m utandis można bę­

dzie przenieść z ewolucji darwinistycznej na biochemiczną. Tę ostatnią zapewne rozwinie i uzasadni biochemia porównawcza, podobnie jak anatom ia i fizjologia porównawcza potwierdziły ewolucję w pojęciu Darwina. Form przejściowych należy się spo­

dziewać w ewolucji biochemicznej jeszcze mniej.

Skokowość w ewolucji biochemicznej m ogłaby więc obejmo­

wać częściową lub kom pletną zmianę metabolizm u, wyelimino­

wanie lub wprowadzenie nowej stru k tu ry chemicznej, wym ianę parcjalną lub zupełną jakiegoś pierw iastka chemicznego. Ewolu­

cja biochemiczna łącznie ze skokowością zjaw iska może tyczyć substancji, stru k tu ry lub procesu przemian.

Zdaje się, że zestaw ewolucji morfologicznej D arw ina z ew o­

lucją biochemiczną, szukanie analogii m iędzy nim i jest nie tylko uzasadnione, ale stanowi jedyną racjonalną być może drogę do wyznaczenia kierunku rozwojowego biochemicznego.

*

Prowadząc paralelę między ewolucją D arw ina a ew entualną ewolucją biochemiczną padło kilka razy słowo „krzem " (Si symb.

chem.). Kom ponenta Si jest zjawiskiem norm alnym w świecie organicznym, choć nie doczekała się jeszcze rozpracowania w bio­

logii. Wobec tego jest tym, czym wypełniacz w kauczuku zwiększa jego masę, twardość. Może być zastąpiony czym innym.

N atura wypełniacza nie ma najczęściej znaczenia pierwszorzęd­

nego. Niekrasow w yraża się w swoim podręczniku chemii ogólnej

(23)

(1955): „Biologiczna rola krzem u dotychczas nje jest wyjaśniona".

Szukanie dopiero krzem u w spopielonej masie nie sprzyja bada­

niom nad jego rolą biochemiczną.

Dane liczbowe odnoszą się do % S i0 2 w popiele (Gmelin- -K rauts 1912).

ziarno ozimej pszenicy . 5,91 fr5 0,00 ziarno ozimego jęczmienia 17,87 - 16,73

z ia rn o ' owsa 55,95 — 33,46

nasiona grochu 3,02 - 0,00

badyle grochu 21,35 - 0,56

drew no bukowe 5,09

kora bukowa 17,97

liście buka w jesieni 48,12 - 36,18 drew no świerkowe 36,18 - 6,30

igły świerkowe 70,73

wrzos •48,55 •;-* 6,99

m chy 61,76" - 10,90

porosty 70,34 - 0,9

grzyby 15j37 - 0,09

krew kurza 1,34

pióra 2;16 - 4,48

mięso 0,0826

aorta 0,2846

ścięgno 0,4864

drożdże 0,92 1,88

bakterie 0,57 H 0,60

Ciało człowieka zaw iera średnio 0,1 %. Krew ludzka praw i­

ekowa zaw iera 1,5 — 1,0 mg % v krzem ionki (Supniewski).

W zestaw ieniu uderza w ybitna różnica m iędzy św iatem zwie­

rzęcym i roślinnym . Być może w drugim w ypadku m am y w tórną inkrustację krzemionką. Godną podkreślenia rzeczą jest różnica wiekowa, mianowicie tkanka zwierzęca młodsza zaw iera więcej krzem ionki jak starsza. U człowieka z biegiem lat zawartość krze­

mionki w organizm ie spada. Wreszcie tkan k a niezróżnicowana jak

łączna oraz bliznow ata zaw ierają również więcej krzemu.

(24)

Do tego dorzućmy wym ienione „relikty biochemiczne11 w po­

staci krzemionkowych Protozoa, gąbek, porostów. Nie ma ani jednego szczegółu biochemicznego, który nie byłby wbudowany w organizm metabolitycznie... Żywy ustrój jest swego rodzaju transform atorem biochemicznym. Komponenta krzem u naw et ja­

ko m ikroelem entu nie może pozostawać poza biochemicznym zainteresowaniem organizmu.

Krzem wym aga całego system u enzymatycznego przystoso­

wanego li tylko do gospodarki tym pierw iastkiem chemicznym w organizmie. Kahle, Robin, Schultz utrzym ują, że trzustka pro­

wadzi gospodarkę krzemową. P rzy zabliźnianiu ra n wyraźnie spada ilość krzem u w trzustce. To samo tyczy gruźlicy. Według niektórych opinii istnieje też zwiększenie ilości krzem u w orga­

nizmie przy nowotworach. Stwierdzono związek między więk­

szym występowaniem raka a obecnością związków krzemowych w wodzie. Krzem w określonych w arunkach w yw iera na bakterie działanie pobudzające (Rippel-Baldes 1955), Raleigh (1939) stw ier­

dził, że w brew powszechnemu m niem aniu dotychczas w nauce krzem m a istotne znaczenie w odżywianiu roślin.

Nie od rzeczy będzie tutaj uczynić pew ną notatkę „bibliogra- ficzną“, mianowicie wiadomości o krzem ie są w pracach biolo­

gicznych tylko najczęściej marginesowe, tak dalece, że nie warto ich naw et umieszczać w skorowidzu rzeczowym. Pierw iastek ten na ogół nie budził większego zainteresow ania u biologów. Sze­

roko rozpracowany jest tylko w petrografii, m ineralogii, obecnie w chemii nieorganicznej i organicznej ze względu na perspekty­

wa y przemysłowe. Tworzywa sztuczne silikonowe są m ateriałem przyszłości technicznej. Należy przypuszczać, że chemia orga­

niczna krzem u będzie m iała drogę rozwojową odw rotną jak che-' mia węgla. Ta ostatnia rozwijała się bowiem pod urokiem żywego laboratorium przyrody. Chemia organiczna krzem u po wielkim zakolu interesów przem ysłowych człowieka tra fi dopiero do przy­

rody ożywionej.

Na podstawie szczupłych danych dotyczących występowania

krzemu i jego roli w Życiu można jednak wyprowadzić już kilka

wniosków, być może nie przekraczających walorem hipotezy ro­

(25)

boczej. Można je nazwać tylko rzutam i myślowymi na problem niem al obcy biologii. Ńie będzie to zdaje się zbytnią przesadą, jeśli powiem, że wnioski te staną się m ateriałem do badań przy­

szłych nad niezm iernie ciekawym i zdaje się .bogatym w następ­

stw a zagadnieniem.

Z E B U A N IE W N IO S K Ó W

1. K rzem jest norm alną kom ponentą żywego ustroju.

2. Należy przypuszczać różne tło genetyczne dla krzem u w sze­

regach ew olucyjnych zw ierząt i roślin.

3. W filogenetycznie starszych form ach krzem spełnia, zdaje się, donioślejszą rolę.

4. Ontogenetycznie krzem w ystępuje w osobnikach młodszych i tkance histogenetycznie młodszej (tkanka łączna, bliznowata, bujająca u nowotworów).

5. Obecność krzem u w organizm ach świadczy, być może, o je­

go w ybitnej kiedyś roli w historii Życia na Ziemi.

6. Jeśli słuszna jest zasada o rozw oju organu i jego m arnieniu w przeciw nym w ypadku, to w transpozycji biochemicznej nale­

żałoby rolę krzem u w organizmie poczytać jako pozycję ocalałą z doniosłego kiedyś przeznaczenia.

7. Jed n y m z przejaw ów starzenia się organizm u przynajm niej u człowieka stw ierdzonym jest ubytek krzemu.

8. Rola krzem u w organiżmie nie ogranicza się tylko do zadań w ypełniacza czy też czynnika usztyw niającego tkankę u roślin.

9. P raca laboratoryjna nad krzem em jest utrudniona ze wzglę­

du na jego rozpuszczanie się tylko w kw asie fluorowodorowym.

10. K rzem uszedł uwadze badaczy z powodu pospolitości jego w ystępowania. Badania natom iast in vitro były z góry skazane na pominięcie tego pierw iastka.

11. M ikroelem ent krzem u mógł mieć dwie drogi genetyczne — albo wszedł później jako kom ponenta do m aterii organicznej, albo jest zredukow anym istotnym kiedyś składnikiem.

12. Nie jest wykluczone, że obecne powszechne występowanie

krzem u jest „pamięcią" ew olucyjną obecnego Życia.

(26)

13. W przypadku późniejszej kom ponenty krzemowej nale­

żałoby się spodziewać wybitnej roli tego pierw iastka w katali­

zowaniu procesów. Jak wówczas wytłumaczyć jego hipertrofię u form krzemionkowych filogenetycznie starszych?

14. W przypadku zredukowanej roli kiedyś, należałoby się zapytać, co zadecydowało w historii Życia na Ziemi o tym ogra­

niczeniu roli krzemu? Co zastąpiło jego udział w procesach ży­

ciowych?

15. Zm iana roli krzem u w Życiu mogła się dokonać na skutek wariacji środowiska cceanu prekam bryjskiego.

16. Istnieją zapewne pierw iastki chemiczne w ystępujące w

„symbiozie" biochemicznej z krzem em w żyw ym ustroju. Być może jest to glin lub żelazo.

17. W inien istnieć rów nież jakiś antagonizm biogenetyczny między krzemem i jakimś innym pierw iastkiem względnie grupą chemiczną.

18. Zjawienie się węgla w konstrukcji Życia nie jest sprawą tak prostą, jak to przyjm ują dotychczasowe teorie o genezie Życia.

19. W yjaśnienie biogenetyczne krzem u i węgla w żywym ustroju jest trudnością tego samego rzędu.

20. W teorii i praktyce winno być możliwe „rozchwianie"

obecnego metabolizmu z częściowym podstawieniem węgla przez krzem.

21. Przejście krzem u do roli m ikroelem entu dokonywało się na skutek bardziej w ydajnych reakcji chemicznych w żywej dro­

binie. W „biochemicznej" walce o by t krzem ustąpił spraw niej­

szemu układowi opartem u na węglu.

22. Znamy dokum ent tej walki w historii Życia na Ziemi w postaci m ikroelem entu krzem u występującego w każdej jed­

nostce biologicznej.

23. Posiadamy żywe relikty w postaci organizmów, gdzie

krzem odgrywał donioślejszą rolę (Heliozoa, Radiolaria, okrzemki,

gąbki, porosty itp.).

(27)

24. Ta redukcja krzem u i jego roli jest w jakim ś dalekim związku z olbrzymim skokiem w linii rozwojowej między pre- kam brem i kambrem.

25. Ewolucja m orfologiczno-funkcjonalna D arw ina nie w y­

czerpuje zmienności organizmu.

26. Należy przyjąć ew olucję biochemiczną i to nie tylko w ra­

m ach wyznaczonych przez schem at obecnego metabolizmu.

27. Poniew aż relikty „morfologiczne krzem u1' w form ie ska­

m ieniałości są obecnie niemożliwe do zidentyfikow ania, należy poszukiwać reliktów krzem owych w obecnych jednostkach Życia.

28. Owe relik ty krzemowe żywe w inny obejmować trzy mo­

m enty: relik ty substancjalne, relikty strukturalne, relikty fu n k ­ cjonalne.

29. K orelacja glinokrzemianowego m ateriału petrograficznego i zasadowego oceanu prekam bryjskiego z kom ponentą krzemu w ustrojach żywych obecnie nie zdaje się być jedynie przypad­

kową zbieżnością.

30. Należy przypuszczać istnienie enzymów dla gospodarki krzemowej w organizmie.

S F O R M U Ł O W A N IE T E O R I I

Na podstaw ie zebranych wniosków można sform ułować tym ­ czasową hipotezę roboczą: M ikroelem ent krzem u w ystępujący w żyw ym u stro ju jest zredukow anym czynnikiem o istotnej kie­

dyś roli w organizacji Życia. Ewolucję biochemiczną Życia n a­

leży przesunąć daleko „w lewo“ poza związki organiczne węgla do w iązań krzemowych. Silicydy stanow iły najpierw otniejsze Zycie na Ziemi.

W „okolicach krzem u11 dotychczas „kręciło się“ już wielu b a­

daczy, ale miało to zupełnie inne znaczenie. Wśród bezliku hipotez

na tem at pow stania Życia na Ziemi zjaw iały się na horyzoncie

projektów biologicznych i spojrzenia w stronę krzemu. H.F. Os-

born (1918) umieszcza krzem w naw iasie jako możliwy (wśród 10

inriych pierw iastków ), że wszedł w skład Życia. Wcześniej dużo,

bo w 1880 r. W. P reyer odrzuca już „skostniały przesąd, jakoby

(28)

życie miało polegać wyłącznie na protoplaźmie takiej, jaka jest obecnie i jakoby przed roślinam i i zw ierzętam i nie istniały jakieś inne organizmy... K to wie, czy w skutek zam iany części węgla w protoplaźmie, np. przez krzem lub części wodoru przez m etale nie będzie można otrzymać innej protoplazmy, czy też nie istniała już jeszcze inna, która również żyła“ .

M. V erw órn (1922) zw raca uwagę: ogólne rozważania o po­

chodzeniu żywej m aterii m uszą znaleźć również zastosowania przy om awianiu związków nieorganicznych, jak np. skaleń, kwarc itd. N. P irie (1952) pisze: „M usiały istnieć protobiałka... a przed nimi istniał może pew ien rodzaj am foterycznych katalizatorów, lub naw et cząstki glinki, które — jak suponowałem — wykonywały choć niewydajnie, lecz wystarczająco tę funkcję, jak ą spełniają obecnie białka“. W innym m iejscu ten sam autor (1954) wyraża się: „Obok dobrze poznanych obecnie m echanizmów białkowych i węglowodanowych istnieją liczne inne, które uw ażam y za gro­

teskowe i niezwykłe. Bardzo możliwe, że to one przypom inają pierw otne mechanizmy; powszechnie przyjęty pogląd, że te, me­

chanizmy, które są obecnie ilościowo najważniejsze, są pierwotne, jest zupełnie dowolny".

Autorzy Zasad ekologii zw ierząt Allee, Emerson, P ark i in.

w yrażają możliwość istnienia życia w wyższej tem peraturze:

„Oczywiście istnieje również m niej prawdopodobna możliwość przem iany m aterii i rozmnażania się organizmów w tem peratu­

rach znacznie wyższych od górnych granic tem peratury, w której spotykamy życie na Ziemi. Chemia organiczna takich zespołów mogłaby się opierać nie na węglu, lecz na krzemie*1 (1950).

A.L. H errera (1942) na podstawie doświadczenia, gdzie za po­

mocą fluorokrzem ianu w apnia otrzym ał istoty podobne do m ikro­

organizmów wypowiada zdanie, że nasycone krzemofluorki mogły . dać początek istotom żywym.

Dauvillier (1947) nie znajdując w systematyce miejsca w po­

staci pokrewieństwa z żadnymi istotam i dla Schizophyceae wy­

raża przypuszczenie: „Zdają się tworzyć ślepy zaułek w linii roz­

wojowej istot żywych. Możliwe, że podczas okresu prageologicz-

nego pojawiły się jeszcze inne form y istot żywych i że w archi­

(29)

w ach paleontologicznych nie zachowały się naw et ich ślady“.

W szystkie przypuszczenia dotyczące genezy Życia można zam­

knąć zdaniem, które wypowiedział na ten tem at Haldane, że w y­

soce nieprawdopodobne zjawisko dało początek pierw otnej ko­

mórce i w szystkim znanym nam organizmom. (Sympozjum „New Biology11 1954).

D arw in skonkretyzow ał przem ienność organizmów, ale w tak pojętej ewolucji jest nawleczona nić ewolucji biochemicznej ciąg­

nącej się jeszcze sprzed okresu objętego koncepcją Darwina.

Teoria silicydów sform ułow ana przez autora jest wobec tego zagadnieniem całkiem nowym, opartym na zupełnie innych prze­

słankach. To nie filozoficzna nadbudow a biologii, ani filozoficzny dodatek do ewolucji. W związku z tak postawionym problem em jest obojętne dla teorii silicydów, którą przyjm iem y koncepcję d o ­ tyczącą pow stania związków organicznych cyjanow ą Pflugera, polaryzacji eliptycznej D auvilliera, węglową z koacerwatam i Opa- rina, G oldschm idta organiczną z polaryzacją na kwarcu, adsorp- cyjną na glinokrzem ianach B em ala. Teorii silicydów jest wreszcie obojętne, czy Życie powstało uderzeniowo nagle, czy „kisło“ po­

woli do obecnej postaci żywej plazmy. Teoria silicydów nie jest hipotezą pow stania Życia na Ziemi. Z ty tu łu swej genezy jest tylko przyczynkiem na tle ewolucji D arw ina w 100 lat po ogło­

szeniu O pow staw aniu gatunków . Teoria silicydów to wreszcie wyzwolenie się spod sugestii „współczesności11 patrzenia na Życie.

Znam y bowiem Życie tylko zewolucjonizowane. Pierw otna form a Życia była krzemowa.

Krzem rozpoczął pochód Życia przez Ziemię. Ewolucję bioche­

m iczną należy przesunąć bardzo daleko „w lew o” poza ewolucję darw inistow ską do ewolucji samej treści chemicznej Życia.

MOŻLIWOŚCI TEORII SILICYDÓW

1. Drobina koloidalnej krzem ionki posiada nie tylko konstruk­

cję przestrzenną, skomplikowany układ kapilar, potencjał energe­

tyczny ciśnienia i elektryczności, ale odznacza się określoną fo r­

mą. Ciężar drobinow y ca. 5000. Micela żelu krzemionkowego jest

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ze względu na przedmiot prawa rzeczowe można podzielić na prawa odnoszące się wyłącznie do rzeczy (własność, użytkowanie wieczyste, służebności,

„picie wody poza kuchnią nie narusza Rozporządzenia 7.3" i skłania do przyjęcia założenia, iż dopuszczalne w świetle Rozporządzenia jest spożywanie wszelkich napojów

Z powyższego wynika jasno, że posłużył się tylko dwiema przyczynami: istotną (xrj[ xe xoü xi ćcrxiv) i materialną (xrj Kaxd xf|v CA.ev) (Idee bowiem są przyczynami

Pappert stellt hierbei fest, dass für diktato- rische Systeme die Dominanz des regulativen Sprachspiels anzunehmen ist, was den Niederschlag in der Sprache findet – das

Pismo każde opiera się na dwóch czynnikach:. na wysiłku wydawnictwa i redakcji oraz na życzliwym i ofiarnym poparciu

[r]

Przyszłość ta związana jest, jak się wydaje, z możliwością zachowania idei swoistości ludzkiej świadomości, działania i praktyki (jako jawnych dla samych siebie),

Przed wejściem do stołówki i do bufetu należy zdezynfekować ręce, obowiązuje maseczka ochronna zakrywająca nos i usta oraz zachowanie bezpiecznego dystansu