K onto p j e k o w e P K . O . Poznań itr. ”04 lift. Ł :'o , ,)o >».i;,ń cyr^ o e ^ .e m p in r z a 1Q g ro szy .
„D.węca“ wychodzi 3 razy tygodn. we wtorek, czwartek i sobotę rano. — Przedpłata wynosi dla abonentów miesięcznie z doręczeniem 1,30 zL
Kwartalnie wynosi z doręczeniem 3,89 zł.
Przyjmuje się ogłoszenia do wszystkich gazet
K M J
Druk i wydawnictwo „Drwęc*“ Sp. z o. p. w Nowemmieście.
Cena ogłoszeń: Wiersz w wysokości 1 m ilimetra na stronie 6-łamowej 15 gr, ua stronie 3-łamowej 50 gr, na 1 stronie 60 gr. — Ogłoszenia d ro b n e : Napisowe słowo (tłusto) 30 gr każde dalsze słowo 15 gr. Ogłoszenia zagram 100% więcej.
N u m er t e l e f o n u : N o w e m i a s t o 8.
Adres telegr.: .Drwęca* Nowemiasto-Pomorze.
ROK X III. XOWEMIASTO-POMORZE W TOREK, DNIA 22 SIE R P N IA 1933
■ n
NR. 98
darzenia współczesnego Polaka,
k tó r e c z ę ś c io w o z o s t a ły s k o n fis k o w a n e .
Pod tytułem „Marzenia współczesnego P olaka”
pisze p. Zygmunt Domański w piśmie „Wspólna j Spraw a”, jak n a s tę p u je :
— „Marzę o tem, by w Polsce panował ład, porządek i uczciwość.
Marzę, żeby prawo obowiązywało nietylko zwykłego obywatela, ale i urzędnika państw ow ego bez względu na zajmowane stanow isko, żeby nie było nikogo poza prawem i nikogo ponad prawem.
Marzę, żeby przykazania Dekaloga r nie k rad nij, nie zabijaj, nie pożądaj, nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu oraz inne przykazania Boskie i ludzkie były szanowane nawet przez wysoce skądinąd uprzywilejowanych.
Marzę, by rządzili Państwem ludzie, wiedzący, czego chcą i staw iający sobie nietylko teoretycznie, ale i praktycznie h a s ło : dobro Państwa, a nie partji najwyższem dobrem.
Marzę, by nawa państwowa kierow ana była w edług jakiegoś rozumnego i stałego program u, przystosow yw anego wedle potrzeby do chwili bie
żącej, a nie bez sensu od wypadku do wypadku.
Marzę, by najwyższem kryterjum w spraw ach państw ow ych było dobro tysiącletniego narodu polskiego, a nie partji czy naw et chwilowego zlep
ku politycznego, opartego na bardzo kruchej pod
stawie, jaką z natury rzeczy musi być śm iertelny człowiek.
Marzę, by w Polsce w ytępione było nieszczę
sne „partyjnictw o”, by pod hasłem bezpartyjności nie zmuszano ludzi do w yrzekania się myślenia, pokazując im jednocześnie w jednej ręce m onetę jako nagrodę za uległość, a w drugiej bat jako groźbę za myśl samodzielną.
Marzę, by nikt nie był zmuszony do frym ar- czenia sumieniem dla uratow ania kęsa chleba dla siebie i swej rodziny najbliższej.
Skonfiskowane
Marzę, by wszelkie nieprawości w życiu pu- blicznem tępione były napraw dę i z całą energją bez względu na to, czy popełnił je „swój” czy ktokolw iek inny.
Marzę, by najskrom niejszy naw et urzędnik państwowy umiał zachować swą godność osobistą i by dla przypodobania się chwilowym przełożo
nym nie upadlał się wysługiwaniem.
Marzę, by cenzor i jego przełożeni nie naigry
wali się nigdy z obowiązujących ustaw i by rozu
mieli, że inne są zadania cenzury w niepodległej Polsce, a inne w carskiej lub bolszewickiej Rosji, marzę, by cenzor czytywał uważnie ustaw ę praso
wą i nie wyczyniał z nią nigdy nieprzyzw oitych hocków-klocków.
Marzę, by ludzie, zajmujący publiczne stan o wiska, zwłaszcza posłow ie i sanatorow ie, orjento- wali się, jakiej się roli podjęli i pam iętali, zaco biorą pieniądze ze skarbu państw a, a nie ze szka
tuły pryw atnej.
Marzę, by parlam entarzyści, choćby bardzo rzadko, ale pomyśleli, do czego Polska zamierza, by pam iętali, że Polska to wielka rzecz, k tó ra trwać musi dłużej niż życie czy zdrowie jednostek.
Marzę, by raz wreszcie zapom niano o przeklę- tem poiskiem pow iedzonku: „jakoś to będzie“.
Marzę, by zrozumiano powszechnie, że każdy naród ma taki rząd, na jaki zasługuje.
Marzę, by państwowcami nazywali się nietyl
ko ci ludzie, którzy żyją na koszt Państw a, ale i ci, którzy dlań chcą pracować uczciwie i wedle najlepszego w łasnego przekonania.
Marzę, by już nigdy nie znalazł się ktoś, kto- by się ośmielił poniewierać godność Narodu Pol
skiego, plwając nań i zohydzając przed swoimi i obcymi.
Marzę, by hasło sanacji moralnej nie było nigdy w yśw iechtanym liczmanem, przeciwnie, by w przyszłości zostało zrealizowane napraw dę. Marzę, by zasiedli w zasłużonym krym inale deklam atorzy
na tem at moralności, o ile nic z nią wspólnego w rzeczywistości nie mają.
Marzę, by pieniądze publiczne nie były trw o
nione ani rozkradane.
Skonfiskowane.
Marzę, by Polska zabrała się do uporządko
wania spraw wewnętrznych jak najprędzej i by zdążyła to zrobić na czas, tj. przed chwilą zaata
kowania przez Niemcy, doprowadzone do praw dziwej potęgi przez rząd, wiedzący, czego chce.
Marzę, by w naszem Państwie szewc nie robił zegarków, krawiec nie kuł koni, generał nie do
wodził bankiem, doktór nie kierow ał fabrykam i państwowemi, by na dyplom atę zagranicznego nie szedł urzędnik, niezdatny do służby wewnętrznej, by wysokimi urzędnikami nie byli mianowani do
zorcy więzienni, by najwyższe, średnie i niższe stanow iska nie zajmowali ludzie, możliwie jak naj
bardziej nieodpowiedni, słowem, by nie wzorowa
no się w życiu pryw atnem i publicznem na sławnej bajce Krylowa „K w artet”, opowiadającej o m ałpie, ośle, koźle i niedźwiedziu, próbujących dać koncert symfoniczny.
Marzę... marzę o wielu rzeczach, ale przede- wszystkiem o tem, by choć część wyżej wymienio
nych marzeń stała się... rzeczyw istością”.
P rz e b u d o w a r z ą d u ?
P . m a jo r J ę d r z e j e w ic z d ą ży p o d o b n o d o
„ z m ia n y w a r t y “.
W związku z pow rotem z Pikiliszek marsz.
Piłsudskiego pojawiły się w Warszawie w kołach politycznych pogłoski o możliwości rekonstrukcji _gabinetu.
Na pierw sze miejsce wysuwana jest zmiana m inistra spraw wewnętrznych i ew entualność ustąpienia płk. Pierackiego. Jak wiadomo, o możliwości jego dymisji mówiono jeszcze przed wakacjami. Zmiana na stanow isku m inistra spr.
w ew nętrznych ma go uchronić przed interpelacja
mi poselskiem i w szeregu drażliwych spraw , jak : spraw a m orderstw a śp. m agistra Chudzika, spraw a wadowicka, głośne zajścia w M ałopolsce zachod
niej itd. Tekę m inistra spraw wew nętrznych, we
dług pogłosek, objąłby płk. P rystor.
Uchodzi również za rzecz niemal pewną, że generał Sław oj-Składkow ski ustąpi z m inisterstw a spraw wojskowych i obejmie tekę m inistra kom u
nikacji. Co do m inistra sprawiedliwości, p. Micha
łow skiego, mówi się, że ma pozostać na swojem stanow isku aż do całkow itego ukończenia spraw y brzeskiej.
Rewizje i aresztowania
w śr ó d n a r o d o w c ó w w Ż y w cu i w B ie ls k u . Żywiec. Organa policyjne w Żywcu p rzepro
wadziły rewizje w lokalu sek reta rjatu pow iatow e
go Str. Nar. w Żywcu. Rewizja nie dała żadnych rezultatów (poszukiwano nielegalnych ulotek). Po rewizji aresztow ano kierow nika biura pow., Wil
helm a B artyzela i osadzono go w areszcie policyj
nym w Żywcu. Zdążającego do Żywca, p. Stani
sław a Kwaśnego, kier, obwodowego Str. Naród., aresztow ano na ulicy i osadzono w tem samem więzieniu.
W związku z tem przeprow adzono rewizję ta k że w Domu Polskim w Bielsku, gdzie zabrano broszury i pocztówki. Zostały uznane za nielegal
ne broszury Romana Dmowskiego „Kościół, naród i państwo"’ i «Polityka zagraniczna”. A reszto
wano p. A ndrzeja Słonkę (którem u podczas rew i
zji odebrano «Mieczyk C hrobrego”) i osadzono w areszcie policyjnym w Bielsku. N astępnego dnia został zawezwany do policji śledczej w Bielsku goniec biurow y w Domu Polskim , p. Tadeusz Da
mek, któ ry został aresztow any i osadzony w tem- że więzieniu. Zaznaczyć należy, że p. Damek jest jeszcze m ałoletni (15 lat).
A resztow anych wypuszczono dnia następnego.
i B u łg a rja b ro n i s ię p rz e d ż y d a m i!
Wiedeń. Żydowska Agencja Telegraficzna do
nosi z Sofji :
Naczelna b ułgarska rada szkolna na ostatniej swej sesji, pomimo protestów przedstaw iciela ży
dowskiego, p. Sz. Nawona, zmieniła dotychczasow ą ustaw ę szkolną w tym sensie, że faktycznie znie
siono autonomję szkolnictw a żydow skiego. O gra
niczono przytem również praw a nauczycieli — ży
dów, którym na mocy nowej ustaw y nie wolno w ykładać trzech p rzed m io tó w : języka b u łg arsk ie
go, dziejów i krajoznaw stw a Bułgarji. Postanow ie
nie to jaskraw o koliduje z rów nouprawnieniem żydów.
Żydowskie szkolnictwo pryw atne, utrzym y
wane z funduszów żydowskich, traci prawo u stala
nia budżetu i angażowania nauczycieli. Aczkolwiek subwencje państwowe dla szkół żydowskich mają jedynie ch arak ter fakultatyw ny i są nieznaczne, budżety szkolne wym agają zatw ierdzenia przez władze okręgowe.
Trzy wyżej wspomniane przedm ioty również w szkołach żydowskich mają być w ykładane wy
łącznie przez Bułgarów. Pozatem nie wolno za
trudniać jako nauczyciela osoby, nie posiadającej obyw atelstw a bułgarskiego* O statnie postanow ienie utrudni niesłychanie sytuację szkół żydowskich, które z reguły sprow adzały z zagranicy nauczycie
li przedm iotów żydowskich.
G dy tak B u łg a r z y w p r o w a d z a ją o g r a n ic z e n ia w s z k o ln ic t w ie d la ż y d ó w , u n a s n i e k t ó r t ^ g im n a z ja z j ę z y k ie m w y k ła d o w y m h e b r a ^ * sk im o tr z y m u ją p r a w a s z k ó ł p a ń s t w o w y c h . A le t e ż w B u łg a r ji n ie m a B. B.
mmmmmummmmmmmmmnmmmmmmmmrnmmmm
Energiczne w ystąp ien ie
fran cu skich instytucyj o ficjalnych
w o b r o n ie p r z e d p la g ą ż y d o w s k ą . Po raz pierw szy francuskie instytucje oficjal
ne, jakiem i są 3 izby handlow e Alzacji i Lotaryn- gji, w ystępują publicznie — wedle doniesień „Kurj.
W arsz.” — przeciwko osiedlaniu się na stałe ży
dów em igrantów z Niemiec w trzech d epartam en
tach odzyskanych. N iebezpieczeństwo k o n kuren cji gospodarczej, jakie grozi kupcom i przem ysło
wcom Alzacji i L otaryngji ze strony em igrantów
— pisze „M atin” — zwycięża w szelkie inne w zglę
dy i podyktow ało owym izbom rezolucje, k tó re żądają wyraźnie zakazu stałego osiedlania się ży
dów niem ieckich w Alzacji i Lotaryngji oraz wy
powiedzenia konwencji z Niemcami z r. 1927, k tó ra nadaje obyw atelom niemieckim prawo narodu najbardziej uprzyw ilejow anego w dziedzinie pob y
tu i osiedlania, jak i w ykonywanie przem ysłu lub handlu we Francji.
Izby handlowe trzech departam entów zgadza
ją się jedynie na udzielenie praw a azylu Niemcom i tym czasowego pobytu — jak pisze izba h andlo
wa z Metzii — »tym elem entem , wysoce niepożą
danym, k tó re stają się praw dziw ą plagą dla kupców fran cu sk ich “.
O jc ie c ś w . b ło g o s ła w i p ism o m p o ls k o - k a t . Ojciec św. Pius XI przyjął 10 bm. na specjal- nem posłuchaniu d y rek to ra Polskiej K atolickiej Agencji Prasowej, ks. p rała ta Zygm unta K aczyń
skiego. W itając go, błogosław iił mu z w ielką s e r
decznością, przyczem parę słów w ypowiedział po polsku. W rozmowie z ks. prałatem Kaczyńskim Ojciec św. pytał o wiadom ości o duchow ieństw ie, skład ał życzenia pom yślnego rozwoju i bło gosła
wił polskiej prasie katolickiej.
G łęboko w zruszony w ielką łaskaw ością i p rzy
chylnością Ojca św., ks. p rała t K aczyński z po
dziwem w yrażał się o niezwykłej energji, świeżości um ysłu i wyglądzie Ojca C hrześcijaństw a, świad- czącem o Jego dobrem zdrowiu.
Zjazd dziadostwa.
Pod powyższym tytu łem ukazał się w jed- nem z pism poznańskich opis niedawno odbytego zjazdu „S trzelca” w Poznaniu. Pismo, któ re arty k u ł ten zamieściło, zostało skonfiskow ane, ale są d n ie z a t w ie r d z i! k o n f i
s k a t y . Podajem y zatem poniżej opis ta k trafnie ujętej „parady strzeleckiej”. R ed . B y ło t e g o d u ż o , b a r d z o d u ż o — s iła w ie l k a . M e
g a f o n y n a P la c u W o ln o ś c i z a p o w ia d a ły c o ś n a c z t e r n a ś c ie t y s ię c y , a le m e g a f o n y z a w s z e w z m a c n ia j ą g ło s i s i ł ę . W k a ż d y m r a z ie b y ło t e g o t r z y i p ó ł t y s ią c a , n a j w ię c e j c z t e r y . B y ć m o ż e , ż e m e g a f o n y b y ły ju ż p r z e d t e m n a s t a w io n e n a t a k ą w y s o k o ś ć , b y ć m o ż e , że b y ły a u t o m a t y c z n e .
M n ie jsz a o t o . F a k t j e s t , że s i ę z j e c h a li. J a k ż e , p r z e c i e b y ł zja z d , m u s i e li s i ę z j e c h a ć . Ó sm y c z y d z ie w i ą t y , w s z y s t k o j e d n o , o n u m e r t e ż n ie c h o d z i
— z c z a s e m i t a k s i ę p o m y l ą ; o n i s t a ł e r o b ią z ja z d y
— p o z a t e m n ic , z g o ła n ic , p r ó c z w s t y d u o c z y w iś c ie .
— N a d w o r c u w y w ie s z o n y b y ł w ie l k i n a p is s „ S e r d e c z n ie w it a m y i” K to . n ib y k t o t o w it a ł, a z w ła s z c z a s e r d e c z n i© ? P o z n a ń w k a ż d y m r a z ie n ie . Na p łó t n ie z n a p is e m k t o ś z r o b ił d z iu r y — t o r o z u m ie m s P o z n a ń w it a ł ic h s e r d e c z n i e , s y m b o lic z n ie .
W m i e ś c i e , n a s łu p a c h , t r o c h ę u p a ń s tw o w io n y c h , p o z a w ie s z a n o c h o r ą g w ie i s z ta n d a r y , p o z a t e m w j e d n y m h o t e lu „ k o n c e n t r a c y j n y m “ , p o z a t e m n ig d z ie . D z iw n e s z ta n d a r y — t r o c h ę p o ls k i e , j a k o b y t r o c h ę z a g r a n ic z n e , w k a ż d y m r a z ie n ie t u t e j s z e . L u d z ie w g ł o w ę z a c h o d z ili, c o t o za n a r ó d b ę d z ie z j e ż d ż a ł, m o ż e j a c y n o w i s p r z y m ie r z e ń c y ?
S z t a n d a r y b y ły t r ó j k o lo r o w e .
Od g ó r y b ia ło - c z e r w o n e — t o n ib y p o ls k i e — d o t e g o p r z y s z y li k o lo r z i e lo n y . T o t e ż d o b r y z n a k , s y m b o l p ie r w s z o r z ę d n y . O ni w s z y s t k o o f ia r o w u j ą P o l s c e , a le t o ju ż w s z y s t k o — n a w e t w s z y s t k a z i e l e ń s w o ic h z m ą c o n y c h g łó w . W s z y s t k ie g o s i ę z r z e k a ją n a r z e c z P o ls k i s p o d a t k ó w , k t ó r e m a ją p ła c ić , k a r , k t ó r e m im o w s z y s t k o r a z w r a z n a n ic h s i ę n a ł o ż y — b io r ą t y lk o o r d e r y , o d z n a c z e n ia , ła p ó w k i, j a k i e ś di e t y , w o ln e b i l e t y k o l e j o w e i p o 2 z ł n a t z w . g ł o w ę d zie n n i© o r a z k i e ł b a s ę , t u d z ie ż w ó d k ę . C zy li t a k i e n ib y „ z j a z d o w e - p o g ł ó w n e “ .
O to z e b r a ło s i ę b r a c t w o w c a ł e j s i l e n a p la c u W o ln o ś c i, a b y u c z e s t n ic z y ć w u r o c z y s t e m n a b o ż e ń s t w i e i w y s łu c h a ć m e g a f o n o w e g o p r z e m ó w ie n ia , j r z e c z j a s n a , o c z ło w ie k a z a w s z e t y m s a m y m . P o d o b - j n o p o s t a w ił P o ls k ę n a n o g i, t r z y m a J ą t w a r d ą r ę k ą . ? P o z a t e m t r ą b ili. J e d n i b o h a t e r s k ą p o ls k ą m a r - | s y lj a n k ę , d r u d z y p ły n z ' b u t e le k z n ie b ie s k ą e t y k i e t ą . | J a k i t o b y ł p ły n d o k ła d n ie n ie w ia d o m o , b y ć m o ż e | je d n a k , ż e p o d o b n y b y ł d o p i e ś n i : le k k o z m o n o p o li- | z o w a n y . O c z y w iś c ie j e d n i i d r u d z y t r ą b ili, u s t a w ie n i | w k a r n y c h d w u s z e r e g a c h , p o c z e m i w c z a s ie „ t e g o ” jf k ła d li s i ę n a t r a w n ik a c h , a lb o w ie m im w s z y s t k o w o l
n o I P r z e c ie ż t o za O j c z y z n ę u m iło w a n ą ta k d a le k o p r z y j e c h a li d a r m o , d o s t a li k ie łb a s y , w ó d e c z n o ś c i i t e 2 z ł o t e „ p ó ł g ł ó w n e g o - z j a z d o w e g o ” za d o b ę . Ł a tw o o b lic z y ć , i l e b y d o s t a li za k ilk a d ó b ...
W r e s z c ie p u n k t k u lm in a c y j n y , w ie l k a r e w j a s ił z b r o j n y c h , w ie lk a p a r a d a p r z e d p o m n ik ie m W d z ię c z n o ś c i ! T o j u ż b y ła ir o n j a , a l e o n i lu b u ją s i ę w ir o n ii.
P r z e d p o m n ik ie m W d z ię c z n o ś c i. N a t o w a r t o b y ło p o p a t r z e ć — w id o w is k o p ie r w s z o r z ę d n e , n i e z w y k ł e , n ie p o r ó w n a n e , a p r z y t e m g r a t is o w e . S z k o d a t y lk o , że t a k m a ło b y ło w id z ó w .
B y ła t a k z w a n a d e f ila d a c z y d e łf in a d a . J a k P o z n a ń P o z n a n ie m , a le t a k ie j d z ia d o w s k ie j p ie lg r z y m k i j e s z c z e t u n ik t n ie w id z ia ł. S z ły s z e r e g i „ k a r n e ”, ( p o w ie d z ia w s z y s z c z e r z e , p r z e w a ż n ie k a r a n e ), s z a r e , j e d n o l i t e , t o z n o w u d la o d m ia n y p o j a w ia ły s i ę t u i ó w d z ie p o r t k i c z a r n e , g r a n a t o w e , k o lo r o w e w o g ó l e . N ib y t o w o j s k o , n ib y lu d z ie . I lu d z ie z n o w u k iw a li g ło w a m i. D a li im f lin t y b a r d z o d łu g i e , p r z e d w o j e n n e , g d z ie ś p e w n i e z m u z e u m w o j s k o w e g o w y p o ż y c z o n e . N ie w i e d z i e l i z a p r a w d ę b ie d a c y , c o z t y m f a n t e m p o c z ą ć , j a k t o w o g ó le n ie ś ć . A le n i e ś l i , j a k m o g li, b y le z a n ie ś ć n a m i e j s c e i o d d a ć , b y le w y t r z y m a ć c ię ż a r . Za t e 2 z ł o t e i z a t ę k i e ł b a s ę l
B y li t a c y , c o n a „ w s z e lk i w y p a d e k ” z a b r a li z s o b ą g a r n k i p ó łlit r o w e n i e b i e s k i e , p r z y p ię t e z a u c h o p a s k ie m n a p o ś la d k u , in n i n i e ś l i n a s z n u r k u t r o c h ę w ik t u , u in n y c h z n o w u w id a ć b y ło b u t e lk i m o n o p o ló w k i, n i e d y s k r e t n i e w y ła n ia j ą c e s i ę z p o d b lu z y . W t a k ie m „ u z b r o j e n iu ” „ d e f i
l o w a ł o ” t o d z ia d o s t w o w t a k t n ie z a p o m n ia n e j m e ło d j i , r ó w n y m k r o k ie m , c h o ć r ó ż n ą n o g ą , z k a r a b in e m , n ie r z a d k o n ie s i o n y m n a „ o d t r ą b io n o ” .
O k o ło t r y b u n y s t a ła g r o m a d k a u r z ę d n ik ó w w s z e l k i e g o r o d z a j u . T o b y li n a j e m n ic y i n a j e m n ic e , k t ó r z y p r z e d k a ż d ą „ k o m p a n j ą ” k la s k a l i w d ło n ie , c o ś t a m k r z y k n ę li, p a tr z ą c t r w o ż n ie , c z y a b y p r z e ło ż o n y u s ły s z y . W d u c h u z a ś ś m ia li s i ę , n ib y a u g u r z a u - g u r a .
S z ły jLeż k a r n e d z i e w i c e - o b y w a t e l k i . „ K o m e n d a n t k i ” , ś c i ś l e j m ó w ią c , k o m e d j a n t k i, z r e g u ł y o b a r d z o w y b it n y m p r o f ilu ... p łu c , w y d a w a ły d z ie w ic z y m g ł o s ik ie m k o m e n d ę , p o c z e m w c a ł e j t u s z y , d a n c in g o w y m k r o k ie m f o x - t r o t t a , p r z e t a ń c z y ły p r z e d t r y b u n ą , b u d z ą c ż y w i o ł o w e o k la s k i ju ż c a ł e j p u b lic z n o ś c i za n a j le p s z y n u m e r t e j o s o b liw e j r e w j i .
S k o r o j u ż b y ły d z ie w i c e , m u s ia ła b y ć t e ż i... k a - w a le r j a , co p r a w d a na k o n ia c h t a b o r o w y c h . K a w a le r y j s k ic h k o n i z e w z g lę d ó w z r o z u m ia ły c h im n ie p o
ż y c z o n o . M im o w s z y s t k o j e d n a k t e s m n t n e k o n ie t a b o r o w e z e z w ie s z o n e m i łb a m i, z n ie c h ę c o n e c a łą r o b o t ą , n a j le p i e j s i ę z w s z y s t k i e g o p r e z e n t o w a ł y — j e d y n e z c a łe j p a r a d y , p a m ię t a j ą c n ie w ą t p li w i e w o j n ę ś w ia t o w ą , m ia ły w s o b ie „ coś* z ... w o js k a .
S z c z ę ś c ie m s t a ło s i ę w ie lk ie m , ż e t e j n i e s z c z ę s n e j p ie lg r z y m k i n ie s f ilm o w a n o . G d y b y t a k i film w y s ł a n o z a g r a n ic ę w c e la c h p r o p a g a n d o w y c h , s u k c e s b y ł
b y n ie w ą t p li w y , za p a r ę g o d z in o ś c ie n n e p a ń s t w a w y p o w ie d z ia ły b y n a m w o j n ę ! ... t. z. h.
W s p a n ia ła m a n if e s t a c ja n a r o d o w a w Ł o d z i.
Dowodem, że w życiu pohtycznem Łodzi po
stępuje szybko odrodzenie ruchu narodowego, była odbyta wczoraj, w rocznicę „Cudu W isły”, wspaniała uroczystość poświęcenia sztandaru Stron
nictwa Narodowego Koła Białut. Z o k a z j i u r o c z y s to ś c i z o r g a n iz o w a n o o lb r z y m i p o c h ó d z H e le n o w a p r z e z u lic e m i a s ta d o k a t e d r y , w k t ó r y m w z ię ło u d z i a ł o k o ło 10 t y s ię c y o só b . Po nabożeństwie i poświęceniu sztandaru odbyła się manifestacja na grobie Nieznanego Żołnierza i powrotny pochód do Helenowa, gdzie dokonano wbijania gwoździ do sztandaru.
Ze speejałnem zainteresow aniem śledziły prze
bieg uroczystości władze policyjne. Ze strony pewnych żywiołów były czynione próby sprow o
kowania zajść, które jednak spaliły na panewce wobec zdecydowanej i karnej postawy uczestników pochodu.
U roczyste pow itanie naczelnego skauta w Gdyni.
S k a u tin g n ie m o ż e b y ć b e z B o g a . Gdynia. Dnia 18 bm. przybył do Gdyni, jak już donosiliśmy, na statk u angielskim twórca sk au tingu, lord Baderi-Powell z m ałżonką i skautam i angielskim i w liczbie 700 osób.
Dla ch arak tery styk i twórcy skautingu należy dodać, iż do jednego z literatów polskich pisał swego czasu lord Baden-Powell następująco : j e ż e l ib y W a sz s k a u t i n g m i a ł b y ć b e z B o g a , t o l e p i e j , ż e b y g o w c a le n ie b y ło 44.
S ło w a t e p o w in n i z a p a m ię ta ć d o b r z e ci, k t ó r z y p r ó b u j ą w s k a u c ie s z e r z y ć id e e w o l- n o m y ś łi c le ls k ie i w r o g ie r e i i g j i k a t o l i c k i e j .
Z yto ta n ie je p ra w ie
z
dnia na dzień.M im o p ię k n y c h z a p o w ie d z i.
P aństw ow e Zakłady Przem ysłowc-Zbożow e obniżyły cenę zakupu żyta w W arszawie o 1 zł, na centnarze, tj. do 15 zł.
M im o w i ę c p ię k n y c h z a p o w ie d z i o rzekomem r o z s z e r z e n iu i n t e r w e n c j i n a r y n k a c h z b o ż o w y c h c e n y w t y m r o k u s ą p r z y ż y c i e o p ó łt o r a z ł o t e g o n iż s z e niż w t y m s a m y m c z a s ie u b . r. R ó w n ie ż c e n y p s z e n ic y s ą n iż s z e niż w r o k u u b . o 6 —8 50 n a c e n t n a r z e .
W tym roku podaż żyta po żniwach, je st w yjątkow o duża z pow odu dobrych urodzajów .
O lbrzym ia podaż żyta polskiego i niem ieckiego w yw ołała przeciw działanie krajów im portujących. D a n ja w y d a ła z a k a z p r z y d z ia łu d e w iz na im port żyta z Polski i N ie
miec. W H olandji w prow adzono o statn io t, zw. o p ła ty m o
nopolow e od zboża im portow anego w w ysokości 4 florenów od 100 kg. Pod tą form ą kryje się nieudolnie zam askow ana z w y ż k a c e ł .
W Belgji w prow adzono rów nież o p ła tę w wysokości 10 fr. belg. od przem iału żyta i m p o r t o w a n e g o , k t ó r a m a być używ ana na prem jow anie krajow ej produkcji zbożowej.
N ajniespodziew aniej w świecie p o d j ę ła e k s p o r t zb óż F r a n c ja , co przypisać należy w yjątkow o dobrym urodzajom w tym kraju.
Pod w pływ em wielkiej podaży na europejskich ry n k ac h w olnocłow ych cena obniżyła się w ydatnie, co rów na się oko
ło 9 zł. Jeszcze przed kilku tygodniam i cena w ynosiła prze
szło 3 guldeny.
W tej chw ili zatem sy tu a cja przed staw ia się w sposób n a s tę p u ją c y : W y d atn e zm niejszenie plonu pszenicy w wiel
kich k raja ch eksportow ych zdaje się zapow iadać na dłuższą m etę popraw ę. N arazie jed n ak , wobec w ielkich urodzajów w Europie, sy tu a cja przedstaw ia się bardzo niepom yślnie.
Jak ostatnio donoszą, producenci w niektórych okręgach na rynkach miejscowych otrzym ują za podwójny centnar żyta 11, a podobno naw et już, tylko 9 z ł. Jestto c e n a r e k o r d o w o n is k a .
j S tó w . M ło d z ie ż y P o ls k ie j Ż e ń s k ie j z c a ł e j P o ls k i na z lo c ie
i w P ie k a r a c h W ie lk ic h na Ś lą s k u .
P iekary Wielkie. Związek S. M. P. diecezji katow ickiej } urządził w dniach od 11 do 13 bm. swój doroczny zlot d ru
hen w P iekarach Wielkich, zapraszając nań S. M. P. żeńskie z całej Polski. P rzybyły tedy do P iekar d ruhny ze wszy- skich odległych naw et zakątków naszej Ojczyzny w liczbie 7.000, nie licząc śląskich, stanow iących przeszło 1000. Z druh
nam i przybyły panie z p a tro n a tu i księża patronow ie, k tó rych tu naliczono blisko 250.
M. in. zlot ten miał na celu uczczenie 250 rocznicy odsie
czy W iednia, gdyż Sobieski, idąc pod W iedeń, zatrzym ał się z hufcam i w P iekarach i tu modlił się przed Cudownym Obrazem Matki Boskiej, prosząc o zwycięstwo.
Pierwszy dzień zlotu u p ły n ął pod znakiem sportu. Dru
giego dnia w sobotę przybył na zlot JE. Ks. Biskup A dam ski, przywożąc relikw je św. S tanisław a Kostki. Jego Eksce
lencja odpraw ił Mszę św. przed cudow nym obrazem Matki Boskiej, przed którym modlił się Sobieski. Po nabożeństw ie prezes Rady Związkowej S. M. P. śląskich, tutejszy proboszcz, ks. p ra ła t W aw rzyniec Pucher, dokonał otw arcia zlotu, po
czem przem ów ienia w ygłosił JE. Ks. Biskup, re p re z e n ta n t wojewody G rażyńskiego, p. w izytator Zajączkowski i inni.
R eferat o w ypraw ie Sobieskiego pod W iedeń m iała p. Dmo
chow ska. N astępnie odbyw ały się z udziałem Ks. B iskupa obrady w sekcjach, ja k w sekcji w ychow ania religijnego, ośw iatow ej, społeczno-zaw odow ej i sportow ej.
W godzinach popołudniow ych ruszył w spaniały pochód druhen nad sypiący się tuż nad granicą Kopiec W yzwolenia dla upam iętn ien ia 250-tej rocznicy odsieczy W iednia. Na K opcu delegacje Związków złożyły przyw iezione ze sobą grudki ziemi m anifestując w ten sposób nierozerw alne zespo
lenie Śląska z M acierzą, W ieczorem po obchodach kalw a- ryjskieh i kazaniu ks. prał. Trom bali odbyła się p iękna pro
cesja ze świecami, trw ają ca przeszło godzinę, rozciągnięta na długiej przestrzeni, zakończona w kościele błogosław ień
stwem Najśw. S akram entem . O statniego dnia, w niedzielę, defiladę przyjął J. Em. Ks. Prym as Hlond wraz z J. E. Bi
skupem Adamskitn, poczem ruszyła procesja z Cudow nym obrazem z kościoła na K alwarję, gdzie Ks. K ardynał celebro
w ał sum ę pontyfikalną, a kazanie w ygłosił ks. prał. Brom- boszcz z Mysłowic.
Zlot P iekarski, z b ra tan ie się młodzieży z całej Polski, S. M. P., w ychow yw anej karnie, zam anifestow ały, że swoje szczęście i szczęście Ojczyzny bud u ją na zasadach C h ry stu sowych. B yła to więc m anifestacja rełigijno-narodow a, bez
interesow na, w zniosła i olbrzym ia.
P rze c iw inw azji żydow skiej.
O d e z w a A k c ji K a t o l i c k i e j w S k a lm ie r z y c a c h .
Z m iast i m iasteczek W ielkopolski i Pom orza nadchodzą alarm ujące wieści o niezw ykłe wzmożonej w o statn im czasie inw azji żydowskiej. O siedlają się na ziem iach zachodnich nietylko, ja k to było do niedaw na, kupcy i h an d larze ży
dowscy, ale także lekarze, dentyści i wogóle zaw odow a in te ligencja żydowska. Szczególnie naw iedzane je st południe W ielkopolski (Kępno, Ostrzeszów i inne ośrodki) oraz w ięk
sze m iasta całego Pom orza, z Toruniem na czele,
Ze niebezpieczeństw o żydowskie je st rzeczywiście pow aż
ne i że rozumie je już, choć nie wszędzie jeszcze do statecz
nie, społeczeństw o katolickie, tego dowodem choćby ulotka, k tó rą poniżej d ru k u je m y :
„Na p o d sta w ie różnych wieści o grożącem niebezpieczeń
stw ie sprzedaw ania gruntów i budynków w naszej parafji ludziom, wrogo usposobionym dla w iary katolickiej, apeluje niniejszem tu te jsz a A kcja K atolicka do sum ienia i poczucia h o noru naszych parafjan , aby nie zapom inali o odpow iedzial
ności przed Bogiem i ludźm i za to, jeżeli i w tej p ara fji przyjdzie do tego, że nam pow iedzą to, co m ówią gdziein
dziej katolikom : „Co tu je st „w asze” : to pow ietrze i ten bruk — a reszta to n asze” i zm ienia się nasze polskie i ka
tolickie Skalm ierzyce na w styd i h ań b ę naszą na m iejsce w zgardy dla p ro le ta rja tu katolickiego i będziem y żebrać m u
sieli ła sk i u tych, którzy będą się panoszyli i bogacili w naszych domach i na naszych g ru n tach , a kościół nasz nie będzie już m iał znaczenia głów nej stolicy Bożej, bo będą obok niego bóżnice wrogów naszej reiigji i m oralności.
„Skalm ierzyce, dnia 16 lipca 1933 r. A kcja K a to lic k a : (—) ks. Niem ojowski — prezes, (—) ks. Piotrow icz — asy s te n t”.
Spodziewać się należy, że A kcja K atolicka całej Polski przyłączy się do powyższej odezwy.
mm
„Sam oobrona” donosi, co n a s tę p u je :
„ J a k Judasz...
Mieszkaniec Radziejowa Kujawskiego, niejaki Zadziński, zapominając o narodow ych przykaza
niach, sprzedał żydowi za 3.500 zł. kaw ał ziemi, przylegającej do synagogi. Pieniądze te, jak J u dasza srebrniki, nie przyniosły Zadzińskiem u snąć szczęścia, gdyż kilka dni później powiesił się na haku. Krążą pogłoski, iż denata trapiły w yrzuty sumienia z powodu dokonania haniebnej tranzakcji”.
W pogoni na około ziemi.
20 Ciąg dalszy.
— Cieszy mnie poznanie pani, ale ogrom na to szkoda, że pani napraw dę nie jest chłopcem . Masz wszelki raaterjał po temu, ażeby zostać doskona
łym m arynarzem .
— Będę się starała utrzym ać ten m aterjał w ubraniu kobiecem.
K apitan po chwili zastanow ienia uznał za rzecz najpożyteczniejszą, ażeby incognito panny Mabel zostało nadal utrzym ane i m ajtkow ie nie poznali, iż spodnie nosi piękna kobieta.
Unosząc z sobą Gordona, szła załoga „Alba
tro s a ” z pow rotem i po czterech dniach znaleźli się wszyscy w Blanco. O kręt zastano ku wielkiej r a dości kapitana w zupełnym porządku. Pierwszym zaś człowiekiem, który pow itał nadchodzących, był Cabalło. Hiszpan powrócił z Patagończykam i, d rze
wa i węgli znalazła się ilość dostateczna i na drugi dzień można było znów popłynąć dalej.
Z Blanco wyjechano w nastroju bardzo poważ
nym, wszyscy bowiem m arynarze, a naw et nieu
straszony kapitan, czują strach, gdy przejeżdżają około Hap Horn, gdzie zanadto często panują bu
rze m orskie.
Niezadługo „A lbatros” znalazł się wśród gm at
waniny wysp, noszących nazwę „Królestwo Oceanu”.
W yspy te robią takie wrażenie, jak gdyby w cza
sach zam ierzchłych jakiś olbrzym chciał rzucić kawałem ziemi na przykrycie morza, ale ta ziemia rozprysnęła się po drodze na niezliczone cząsteczki i stąd pow stały wysepki pojedyncze.
Przy wyspach Tow arzyskich zatrzym ał się znów
„A lbatros” na kotwicy i stał tutaj około czterech tygodni ze względu na to, że klim at ten najlepiej m ógł uzdrowić w szystkich po przebytej chorobie.
Pewnego poranka stał Ryszard z Mabel i k a pitanem na pokładzie, „Albatros* zaś przejeżdżał w łaśnie około wyspy, oddalonej zaledwie o kilka mil angielskich.
— To Nowa K aledonja — objaśnił kapitan. — Na wyspę tę w ysyłają Francuzi przestępców swoich.
Możemy życzyć sobie, ażeby każde państwo rozpo
rządzało taką wyspą. Daleko bowiem praktyczniej jest przestępców w ysyłać w miejsca odludne, niż trzym ać ich w więzieniach.
— Chyba się nie zatrzym am y w tern niemiłem miejscu ? — zaw ołała Mabel.
— Ani mi to w głowie ! — odparł kapitan. — Nie wolno tam zresztą zatrzymywać się bez spe
cjalnego zezwolenia ze strony rządu francuskiego.
A teraz — ciągnął dalej — rozpoczyna się morze Koralowe.
Już pięć dni płynął „A lbatros” po niebieskich wodach morza Koralowego. Na okręcie panował nastrój jak najweselszy, z lubością wspominano sobie niebezpieczeństw a, na jakie okręt był n a ra żony. Przy obiedzie przypom niał sobie kapitan całą przygodę z Pampasam i i z a u w a ż y ł:
— Dziwne to, naw et bardzo dziwne, że ci p rze
klęci Indjanie, jak gdyby nastaw ili się właśnie na ciebie, kochany Ryszardzie.
— To niemożliwe zupełnie! — zaprzeczył ba- ronet — nie ma bowiem w Patagonji człowieka, którem u zależołoby na tem, ażeby mnie oddać w ręce tych Pampasów, (C. d. n.)