212829 I
TADEUSZOWI K O Ś C I U S Z C E
W R O C Z N IC Ę BITWY P O D MACIEJOWICAMI
□ □ □
W Y D A W N IC T W O Z B IO R O W E Z OBRAZK AM I
C IE S Z Y N 1 9 0 6 ,
D R U K l N A K Ł A D D R U K A R N I „T O W A R Z Y S T W A D O M U N A R O D O W E G O “ (P . M IT R Ę G A ).
. '.' : : ' i '?'':. ''- 1' ■'
.
TADEUSZOWI K O Ś C I U S Z C E
W R O C Z N I C Ę BITWY P O D M AC I E JO W I CA M I
□ □ □
W Y D A W N I C T W O ZB IO R O W E Z OBRAZKAM I
O O
CIESZY N 1906,
D R U K I N A K Ł A D D R U K A R N I „ T O W A R Z Y S T W A D O M U . N A R O D O W E G O “ (P . M IT R Ę G A ).
lüh ko i r
‘ I h f
X
■K~tp
w ,
SZ K O S C l ^
..
M a rya Konopnicka.
W Ą TPIĄC YM .
O nie m ó w c ie , o nie w ierzcie, Ż e O jc z y z n a w g ro b ie !
M y ją żyw ą, m y ją całą, D u c h a P o lsk i, P o lsk i ciało M am y, b racia, w so b ie .
O nie m ó w c ie , o nie w ierzcie, Z e P o lsk a z a b ita !
O n a d y szy , o n a ro śn ie
W każd ej b o r ó w naszej so śn ie , W k a ż d e m ziarnie żyta.
O n a złoci się n a łanie W k a żd y m p sz e n n y m kłosie.
K w itnie w kw iatach n a sz y c h b ło n i W jasn y m sie rp ie łąk ą d zw o n i, B łyska w jasn ej kosie.
O n a żyje w tej sie rm ię d z e , W tej siw ej su k m a n ie ,
C o n a p ie rsiach n a sz e j w iary R acław ickiej d o jd z ie m iary, G d y c h ło p w p o lu stanie.
— 6 —
W tym P ia sto w y m żyje p łu g u , C o nam u g o r o rze,
W m o d ła c h żyje te g o lu d u , C o , czek ając z n ie b a c u d u , W o ła : „Ś w ięty B o ż e ! “ W tej fujarce ro z śp ie w a n e j W w ie c z o ro w ą ciszę ;
W stu le tn ie g o sk azce d ziad a, W p ieśn i, k tó rą m atka składa, O d y d ziecię k o ły sze.
Z ia rn o ju tra o n a sieje P o czarn y ch u g o ra c h ,
S k o w ro n k o w e g n ia z d a ściele, B rząk a w stare k arab ele, W n asz y c h białych d w o ra c h . O nie m ó w cie, o nie w ierzcie, Ż e O jc z y z n a w g r o b i e !
M y ją żyw ą, m y ją całą, P o lsk i d u c h a , P o lsk i ciało, M am y, b racia, w s o b i e !
Jed en ze zn ak o m ity ch p is a rz y polskich L u c y a n Siem ieński, pisząc ż y c io ry s T a d e u sz a K ościuszki, po w ied ział o nim, że jeśli nie b y ł nam z b a w c ą , b y ł nam w zo rem . A m y p a trz ą c na św ietlan ą, pro m ien n ą p o stać, śm iem y
H. Wierzba.
*
— 7 —
tw ierd zić, że W z o r e in n a m i e s t, a i Z b a w c ą .
W z o r e m nam j e s t : bo ż y w o t sw ój c a ły p o św ięcił O jczy źn ie i N aro d o w i. Od p ie rw sz y c h sw y c h p o stę p k ó w sam o d zieln y ch po dni o sta tn ie ży cie jego b y ł o : c z y n e m . C h ło pcem c z e rp a ł w ied zę i z y s k iw a ł nau k ę po to, b y się k ie d y ś N aro d o w i p rz y s łu ż y ć ; a k ied y n a d sz e d ł cz a s p ró b y , k ie d y O jczy zn a sy n ó w sw y c h pod b ro ń p o w o ła ła , on s ta w a ł w o b ro ń c ó w sz e re g a ch , m iłość O jc z y z n y pieczęto w a ć k rw ią . G o rą c y m iłośnik w olności, gdy w dom u u m ilkły o rężn e zm ag an ia, o w olność sz e rm ie rz y ć szed ł m ięd zy o b cy ch , b y le jeno z a w s z e sta w a ć w o b ro n ie uciśn io n y ch i nie- w o ln y ch .
Z b a w c ą nam jest. C hoć mu nie b y ło da- nem uw olnić O jc z y z n y od n aje ź d ź cz y c h w ro gów , to jednak z o sta w ił N aro d o w i ta k ą pu
ściznę d u ch o w ą, taki te sta m e n t, że N aró d o d rodzić się m usi i o d z y sk a ć , co stra c ił, jeśli p u ściznę jego p rzejm ie do d u sz i p rzek u je w c z y n y , jeśli pełnić b ęd zie te sta m e n te m z n a czone w sk a z a n ia . Co za te s ta m e n t? jakie p rz y k a z a n ia ?
M ickiew icz m ó w ił: „ p ra w d z iw a siła leży tylko m ię d z y p ro sty m ludem i w d e c y d u ją cy ch chw ilach g ło s w y jd z ie od n ieg o “ . K o
ściu szk o p rz e d M ickiew iczem na pół w ieku na lud ro ln y i ro b o czy , ja k o na fundam ent p rz y sz ło śc i w s k a z a ł. On p o w o łan iem ludu w sz ereg i w a łc z ą c y c h o P o lsk i w olność, g o rą c ą tro sk ą o jego p o trz e b y , se rd e c z n em u m iło w a
- 8 -
niem p o k rz y w d z o n y c h i u p o śled zo n y ch w a r s tw — zaznacza}, że n aró d , k tó r y chce n ależy cie ro zw ijać się, m usi c a ły s ta w a ć d®
w alki, że lud w ręce sw o je m usi objąć s te r i k ie ro w n ic tw o rząd ó w . K osy ra c ła w ic k ie d a ły poznać, że w ludzie je st siła n ie sp o ż y ta , a p rzełam an ie ty c h ciężkich w a ru n k ó w , w ja kich lud p ozostaje, s tw ie rd z a w y m o w n ie , że to m oc p rz e p o tę ż n a a niezłom na.
I w ła śn ie w e w sk azan iu n a lud tk w i isto tn a tre ść idei K ościu szk o w sk iej, w niem leży zn aczen ie N aczelnika.
D uch ja s n y N aczelnika, p a trz ą c n a d zi
siejsze N arodu O drodzenie, ra d o w a ć się m usi i c ie sz y ć : bo oto w sch o d zi sie w Je g o m yśli, plon w z ra s ta Jeg o idei. W iek p rz e sz ło , z m a gając się o najisto tn iejsze sw e p ra w a , n a ró d nie upadł, ale z a h a rto w a ł się w w a lc e i u m o cn ił; p oznał, że jed y n ie n a w ła s n y c h m ożna polegać siła c h ; p rz e k o n a ł się, że k a ż d e ro z d rab n ian ie i k a ż d y ro zd ział gotuje jeno zgubę, g łęb i p rzep aść.
C o ra z doniosłej w n aszem życiu p o lity - • cznem brzm i n u ta n a ro d o w a ; ru ch n a ro d o w y z a ta c z a cze m ra z sz e rs z e k rę g i; rozdźw ięki, jakie istn ia ły m ięd zy p o szczególnem i w a r stw a m i sp o łe c z e ń stw a , zw o ln a się z a c ie ra ją ; p rz y w a rs z ta c ie p ra c y staje z a ró w n o m ie szczan in jak robotnik, inteligent jak w ło ś c ia nin.
I w m iarę, jak ro sn ą n asze siły w e w n ę tr z ne, w d om ach w ro g ó w w z m a g a się b e z ła d i
g _
a n arch ia. R o sy a stoi w ogniu w e w n ę trz n y c h w aik , A u stry a w ik ła się i zm a g a z c o ra z sil
niej pulsującem i ideam i sam odzielności po
szczeg ó ln y ch n a ro d ó w ; N iem cy sam o tn e w polityce europejskiej, o p u szczo n e p rzez sp rz y m ie rz e ń có w .
N igdy nie b y ło w dziejach p o ro zb io ro - w y ch P o lsk i tak osobliw ej dla nas chw ili. R ó w n o cześn ie ze w z ro ste m idei n aro d o w e j co
raz w ięcej zw olenników , c o ra z bard ziej ż y w o tn iejszą staje się m y śl o sam odzielności dw u dzielnic o jc z y z n y : K ró le stw a P o lsk ieg o i G alicyi. W sz y stk ie stro n n ic tw a narodow 'e te p o stu la ty p rz y ję ły jako z a sa d n ic z e z ró- w n o czesn em żąd an iem n ad an ia p ra w p o lity czn y ch n a jsz e rsz y m m asom .
R ó w n o cześn ie ze w z ro s te m idei n a ro d o w ej c o ra z bujniej ro zw ijają się s to w a rz y s z e nia, m ające n a celu o św ia tę n a ro d o w ą w śró d ludu. „M acierz sz k o ln a “ w K ró lestw ie P o l- skiem , „ O ś w ia ta “ na L itw ie i U krainie, „T o w a rz y s tw o s z k o ły lu d o w ej“ w G alicyi,
„ S tra ż “ w K sięstw ie, a tu na Ś ląsk u „M acierz sz k o ln a “ — to b o jo w n icy o lud, sz e rm ie rz e n a ro d o w y c h dążności.
R ocznice n a ro d o w e , to n ietylko uczczen ie pam ięci n a sz y c h w ielkich, ale ta k ż e dzień o b rachunku naszej p ra c y , n asz y c h sił. I choć o b rach u n ek n asz w y p a d a p o m yślny, choć na k ażd y m k ro k u w id zim y podniesienie się n a rodu pod w zg lęd em o ś w ia to w y m i g o s p o d a r
czym — nie w olno nam n ig d y m ó w ić: już
- 10 —
dość! P a m ię ta jm y , że w ła śn ie z pow odu w 'zm ozenia się n a sz y c h sił, n iep rzy jaciele u- ż y ją w szelk ich śro d k ó w , ch o ć b y n a jsro ż sz y c h i n ajn ieg o d ziw szy ch , dla n aszeg o zg n ęb ien ia i zgniecenia. A dla o d p a ro w a n ia cio só w i r a zó w sta ć nam trz e b a na p o ste ru n k a c h społem , w y trw a le a silnie.
— o O ° ---
F ra n ciszek Popiołek.
T A D E U SZ K O Ś C I U S Z K O .
K ościuszko u ro d ził się w roku 1746 w M e- re c z ó w sz cz y ź n ie n a L itw ie, w ty m kraju, k tó ry d o b ro w o ln ie p o łączy ł się z P o ls k ą i w ciągu w iek ó w , b e z żad n eg o p rz y m u su i g w a ł
tu, p rz e sią k ł p o lsk o ścią do tego stopnia, że z niego w y s z e d ł n a jw ię k sz y p oeta polski i je den z n a jw ięk szy ch b o h ateró w .
K ształcił się K ościuszko w szkole w o jsk o w ej w W a rs z a w ie . U k o ń czy ł ją po 4 latach z n a jw y ż sz y m stopniem w o jsk o w y m , jaki w niej m o żn a b y ło o trz y m a ć , poczem w y je c h a ł do A m eryki. T am w ła śn ie w te d y ro z g r y w a ła się jed n a z n ajp am iętn iejszy ch w a lk w dziejach św ia ta . M a ła g a rs tk a ludności, b ez o rg an izacy i i b ez w o jsk a z r y w a ła się do w o jn y p rz e c iw potężnem u p ań stw u , b ro n iąc się p rzed uciskiem i w y z y sk ie m . A m e ry k a
— l i
nie zap rag n ęli zrz u c ić z siebie jarzm o an g iel
skie. T am „dlugiem i, w iern em i i -cenrem i z a słu g a m i“ w e d łu g s łó w k o n g resu a m e ry k ańskiego, z d o b y ł sobie stopień g e n e ra ła i p o w szech n e uznanie. D ziś w sto licy S ta n ó w Z jednoczonych stoi jego pom nik w zn iesio n y p rz e z n aró d , jako jed n em u z ty ch , k tó rz y się najw ięcej p rz y c z y n ili do w y w a lc z e n ia w o ln o ści. P o w o jn ie w ró c ił do k raju , gdzie w k ró tc e jego w ie d z a i zdolności w o jsk o w e s ta ły się p o trzeb n em i dla o b ro n y O jc z y z n y p rzed w ro g iem . T u b o w iem za c z ęto się już pow oli o trz ą s a ć z pod n ien aw istn ej p rz e w a g i m o sk iew sk iej, już S ejm C ztero letn i, k tó ry w z ią ł sobie za zad an ie p rz e b u d o w an ie p a ń stw a na n o w y ch p o d sta w a c h , u ch w alił, że m a b yć w y s ta w io n a arm ia, zło żo n a z e 100 ty się c y ż o łn ierzy . Z aczęto tę arm ię org an izo w ać.
K ościuszko z o sta ł w niej m ia n o w a n y g e n e ra ł m ajorem . G o to w a ła się w o jn a, u s ta w y 3-go m aja trz e b a b y ło bronić p rzed sp ó łk ą k o n fe d e ra tó w ta rg o w ic k ic h z c a ro w ą , k tó ra po
sta n o w iła obalić k o n sty tu c y ę , p o n iew aż ta m ogła p o d źw ig n ąć p ań stw o , p rz y w ró c ić mu d a w n ą św ietn o ść, a c a ry c a m o sk ie w sk a K a
ta rz y n a nie c h ciała do teg o w żaden sposób dopuścić.
W o jn a w y b u c h ła w cześn iej, nim 100 t y sięczn a arm ia m o g ła się z o rg an izo w ać. P r z e ciw k o 64 ty sią c o m M oskali stan ęło zaled w ie 17 ty się c y . P om im o n ad z w y c z ajn e j w a le c z ności, jak ą się o d z n a c z y ł K ościuszko, w o jn a p rz y b ra ła w k ró tc e n iep o m y śln y o b ró t, z w ła
- 12 -
sz c z a g d y niem iecki książę, k tó reg o , z p o w o d u p o k re w ie ń stw a z jed n ą m a g n ack ą ro dziną, p o staw io n o na czele części w o jsk a, o k a z a ł się zu pełnie nieudolnym , a w re sz c ie z a c z ą ł w p ro s t z d ra d z a ć i szk o d zić P olakom . W końcu i sam król, sla b y i b ez ch a ra k te ru , pogodził się z R o sy ą. W w o jsk u , k tó re szło n a usługi R osyi, nie m iał co robić K ościuszko.
W ra z z innym i g en e ra ła m i w z ią ł d y m isy ę, w y je c h a ł do F ra n c y i, a w ró c ił dopiero w te dy, g d y n a d e sz ła zn o w u sp o so b n o ść w alk i z w ro g iem . P o d w p ły w e m g w a łtó w i ucisku ro sy jsk ieg o z a c z ą ł się w k raju ruch, m a ją c y n a celu pozbycie się n ie p ro sz o n y c h op iek u nów , p rz y g o to w a n o p o w sta n ie p rz e c iw R o- syi. N aczelnikiem jego z o sta ł K ościuszko.
24. m a rc a 1794 r. n a ry n k u k ra k o w sk im , z ło ży ło w ojsko polskie w ra z z w o d zem sw oim p rzy sięg ę, że będzie w a lc z y ć w o b ro n ie w o l
ności, sw o b ó d i n iepodległości n aro d u . P ie r w sze zetk n ięcie się z w ro g ie m pod R a c ł a w i c a m i sk o ń czy ło się św ietn em z w y c ię stw e m polskiem . Z a w d zięczał je K ościuszko g łó w nie dzielności c h ł o p ó w z K r a k o w s k i e- g o u zb ro jo n y ch w k o sy . Na ten lud też zw ró c ił te ra z szczeg ó ln ą u w a g ę ch cąc tę n aj
liczniejszą w a r s tw ę wrciągnąć do w a lk i za O j
czy zn ę i z a ra z e m ulżyć jej losow i. T en cel m ia ły jego z a rz ą d z e n ia w y d a n e w t. z. m a- n i f e ś c i e p o ł a n i e c k i hi, w k tó ry m z je dnej s tro n y p o l e c i ł s z l a c h c i e z b r o j e - n i e l u d u , z d r u g i e j z a ś p r z y z n a w a ł c h ł o p o m u I g i, j a k w o l n o ś c i o d p ań-
- 13 -
s z c z y z n y d l a t y c h , c o w e z m ą u- d z i a l w w o j n i e , d l a w s z y s t k i c h z m i e j s z e n i e d n i r o b o c i z n , g r o ż ą c k a r ą t y m , k t ó r z y b y s i ę j a k i e j ś k r z y w d y n a w ł o ś c i a n a c h d o p u - s z c z a l i . Sam p rz y w d z ia ł ch ło p sk ą su k m a n ę , chcąc p o kazać, jak w y so k o ceni ten s ta n i jak w ielk ą w a g ę p rz y k ła d a do p o z y sk a n ia go dla s p ra w y n aro d o w ej. D alsze lo sy
nie p o zw o liły m u ro z w in ą ć w całej pełni te go planu i dokonania całk o w iteg o u w ła s z c z e n ia w ło ścian , o czem p ra w d o p o d o b n ie K ościu
sz k o m y ślał. Do w o jn y bow iem w m ieszał się ta k ż e k ró l p ruski. T en o b a w ia ł się, że P o la c y o d b io rą m u to, co z a b ra ł b e z p ra w n ie w p ie rw sz y m i drugim ro zb io rze. K ościuszko z n a la z ł się w o b ec n iep rzy jaciela, k tó re g o siły b y ły kilk an aście ra z y w ię k sz e niż jego.
W p ra w d z ie zd o łał odpędzić z pod W a rs z a w y P ru s a k ó w o b leg ający ch m iasto, ale b itw a pod M aciejaw icam i sk o ń c z y ła się jego klęską.
S a m ra n n y d o sta ł się do niew oli, a g d y jego z a b ra k ło , p o w stan ie upadło, sk o ń c z y ła się
„ n a jsłu sz n ie jsz a ze w sz y stk ic h w ojen, p o d ję ta dla s p ra w y najpiękniejszej i n ajsła w n ie j
sz e j, jak ą n a ró d m iał do o b ro n ie n ia “. N a stą p ił-w n e t trz e c i ro zb ió r P olski.
J e ń c a o sadzono w tw ie rd z y p e tro p a w ło w - sk iej, gdzie p o zo stał aż do w stą p ie n ia n a tro n P a w ła I. C ar o dw iedził go w w ięzieniu i o- ś w ia d c z y ł m u, że je st w olnym . „N igdym nie u b o le w a ł n ad losem w ła sn y m , o d e z w a ł się K ościuszko, ale n igdy ubolew ać nie p rz e sta n ę
— 14 —
n ad losem O jc z y z n y m ojej; o bym b y l raczej zapo m n ian y a O jczy zn a m oja w o ln ą z o s ta ła “ . P o u z y sk an iu w o ln o ści w y je c h a ł zn o w u do A m eryki. W e w s z y s tk ic h k ra ja c h , p rz e z k tó re p rz ejeżd żał, p rz y jm o w a n o go o w acy jn ie jako n ajw ięk szeg o z P o lak ó w . M ajątek, k tó
ry m u rz ą d a m e ry k a ń sk i d a ro w a ł w n ag ro d ę za zasłu g i, p rz e z n a c z y ł n a w y k u p M u rz y n ó w ina o b d arzen ie ich w olnością, „n a udzielanie im nauki rzem io sł lub innej, na w d ra ż a n ie ich w obow iązki m oralności i o b y w a te lsk ie , a b y byli obro ń cam i sw ojej w olności, sw e g o k raju i do b reg o p o rząd k u sp o łe c z n e g o “. Nie d ziw ted y , że zn a k o m ity h isto ry k a m e ry k a ń sk i p o w ied ział o nim, i ż m a ł o j e s t w A m e r y c e i m i o n t a k c z c z o n y c h i m a ł o l u d z i m a t a k w i e l k i e p r a w o d o p o w s z e c h n e j w d z i ę c z n o ś c i ty ch , k tó rz y s k ła dają ho łd z a słu ż o n y d o b ro czy ń co m rodzaju ludzkiego. Z A m eryki w ró c ił, g d y o tw ie ra ła się znow u m ożność słu żen ia O jczyźnie. F ra n - c y a o k a z y w a ła sk ło n n o ść w y stą p ie n ia w o- b ro n ie P olski. T w o rz y ły się 1 e g i o n y p o 1 - s k i e , k tó re m iały n a razie słu ż y ć F ra n c y i, b y potem z jej p om ocą w a lc z y ć o sw o ją nie
podległość. K ościuszko in te re so w a ł się ż y w o losam i legionów , p rzez jak iś c z a s m iał n a w e t nadzieję u z y sk a n ia czeg o ś p rz e z F ra n c y ę , ale nie chciał b ynajm niej, a b y P o la c y p rzelew ali k re w sw o ją za cu d zą sp ra w ę , b e z w y ra ź n e g o poży tk u dla O jczy zn y . D latego, g d y N apoleon z a m ie rz ał ro zp o cząć w o jn ę z A u s try ą i, o c e niając d o b rze zn aczen ie K ościuszki w P o lsce,
— 15 —
sta ra ! się go zjed n ać dla siebie i w y s ia ć do P o lsk i, a b y tam d ziałał n a jego k o rz y ść , po
s ta w ił m u K ościuszko w aru n k i. C e sa rz m iał p rz y rz e c , że o d b u d u j e P o l s k ę i ż e c h ł o p i w t e m p a ń s t w i e o t r z y m a j ą w o l n o ś ć i t ę z i e m i ę , k t ó r ą p o s i a d a j ą , n a w i e c z y s t ą w ł a s n o ś ć . N a
poleon o d rzu cił te w a ru n k i i K ościuszko po
z o sta ł w P a ry ż u . G d y za ś potem N apoleon u p ad ł, a zw y c ię sk i c a r A lek san d er o k a z y w a ł ży c z liw o ść dla K ościuszki, ten chciał s k o rz y sta ć z tego, znow u nie dla siebie, ale dla O j
c z y z n y . P ro s ił ca ra , a b y się ogłosił królem P o lsk i z k o n s ty tu c y ą w olną, a b y k a z a ł o tw o rz y ć s z k o ły na k o szt rząd u do n au czan ia w ło ścian, a b y n iew ola ich b y ła zniesiona w ciągu lat dziesięciu i a b y u ż y w ali sw eg o m ien ia z p ra w e m zupełnej w łasn o ści. A lek san d er o- św ia d c z a ł się w odpow iedzi z jak n a jle p sz y mi zam iaram i dla P olski. P o lity k a jed n ak k a z a ła inaczej. K ongres w ied eń sk i w r. 1815 s tw o rz y ł K ró lestw o P o lsk ie w szcz u p ły c h g ra n icach , z k tó reg o w y łą c z a n o n ad to jego ściślejszą o jczyznę, L itw ę.
W id ząc spaczenie sw y c h planów , w y je ch ał K ościuszko do S z w a jc a ry i, gdzie na z ie mi w olnej p rzep ęd ził resztk i ży cia. M ieszkał ,w S o la rz e u ro d zin y Z eltn eró w . 2 y ł o to czo n y p o w szech n y m szacunkiem i ży czliw o ścią, do o statn ieg o tchnienia sw eg o m y ślą c o ty c h n aj
u b o ższy ch , upo śled zo n y ch chłopkach. W y r a zem teg o je s t jego te sta m e n t, w k tó ry m n a - d a ł w sz y stk im w ł o ś c i a n o m sw o jej w si
— 16 -
Siiedmowie w o l n o ś ć o s o b i s t ą o r a z p r a w o w ł a s n o ś c i p o siad an y ch g ru n tó w i zag ró d . U m a rł 15. p aźd ziern ik a 1817 r..
Z w łoki z a b a lsa m o w a n e złożono w g ro b ach k ró le w sk ic h na W a w e lu , a lud n a p a m iątk ę u sy p a ł w sp a n ia łą m ogiłę i w niej z ł o - . ż y ł ziem ię z e b ra n ą n a polach bitew .
S e rc e sp o c z y w a w m uzeum n a ro d o w e m w R ap p ersw y lu . T am ta k ż e zn ajduje się s p o ro pam iątek po K ościuszce. T am , na d ziedzińcu stoi pom nik, o rz e ł z ro zw in iętem i skrzydłam i,, w s p a rty n a kolum nie m a rm u ro w e j, a n a p o d sta w ie pom nika w czte re ch ję z y k a c h n a p is :
„D uch P o lsk i, n ie sp o ż y ty stu letn ią k r w a w ą w alk ą, p ro te stu je p rz e c iw ciem iężącej go p rzem o cy i z w olnej ziem i S z w a jc a ró w p rz e m aw ia do sp raw ied liw o ści B o g a i ś w ia ta “ .
oO°---
MACIEJO W ICE.
D nia 6. p a ź d z iern ik a o godz. 5 ran o z o b o zu w M o kotow ie w y ru s z y ł N a jw y ż sz y N a
czelnik do oddziału, k tó rem u p rz e z n a cz o n e b y ło zlać k rw ią sw o ją pola m aciejo w ick ie.
J e c h a ł konno, s a m o w tó r z ad iu tan tem sw oim N iem cew iczem . Nie z a trz y m u ją c się nigdzie, zam ieniając konie ch ło p sk ie po d ro d ze, g a lo pując ciągle, o godzinie 5-ej popołudniu s ta nęli w O krzei, gdzie b y ła k w a te ra g łó w n a drobnego k o rp u su polskiego.
— 17 —
O d d ział ten m iał w a ż n e zad an ie p rzed so bą. W p ie rw sz y c h d niach p aźd ziern ik a p rz e p raw ił się b y ł na p ra w y b rz e g W isły 16-ty- sięczn y o d d ział ro sy jsk i F e rse n a . R uchem ty m p rzeciął on k o m u n ik acy ę W a rs z a w y z L u b e lsk ie m ; sta w a ł się te ż ró w n o cześn ie b a r dzo n ieb ezp ieczn y p rz e z to, że m ógł się te raz bez w ielkiej tru d n o ści p o łączy ć ze s to ją cym n ad B ugiem k o rp u sem S u w o ro w a . Z p o łączen ia za ś ty c h d w ó ch o d d ziałó w u ro sła b y arm ia, ' k tó rej siły polskie o p rz e ć b y się nie z d o łały . T o też k o n ieczn o ścią nieuniknioną dla w o d z a polskiego b y ło s ta ra ć się o z a g ro dzenie drogi F e rse n o w i, rozbicie go i w r z u cenie z p o w ro tem do W isły .
O m ów ienie tego planu b y ło z a p e w n e tr e ścią ra d y w ojennej, ja k a się o d b y ła w O krzei z a ra z po p rz y b y c iu N aczelnika. U c z e stn ic z y li w niej d o w o d z ą c y w O krzei g e n e ra ł S ie ra k ow ski i g e n e ra ł P o n iń sk i, k tó ry tu p rz y b y ł od sw eg o , liczącego 3,500 ludzi, k o rp u su w obozie n ad W iep rzem rozłożonego. P o n a radzie P o n iń sk i w ró c ił do sw eg o oddziału, k tó ry m iał się w chw ili sto so w n ej z k o rp u sem g łó w n y m p o łączy ć, o d d ział zaś S ie ra k o w sk ieg o pod k o m en d ą K ościuszki w y r u s z y ł n a z a ju trz w k ieru n k u M aciejow ic.
D nia 7. p aźd ziern ik a m a ła a rm ia polska p o sz ła p rz e z Ż elechów do K o rty n icy . C zas b y ł piękny, żo łn ierz w e so ły , śp ie w a ją c y ; sm u tn y b y ł ty lk o w id o k obu ty c h z ra b o w a n y c h m iejscow ości. W K o ry tn ic y w ie c z o re m s ta w ił się m ajo r M olski, p rz y s ła n y do D ą b ro w
2
18 -
sk ie g o z p rz y je m n y m rap o rte m o z w y c ię s tw ie , odniesionem n ad pułkow nikiem p ru sk im S zek u ly m pod B y d g o sz c z ą i o zajęciu te g o m iasta.
W iad o m o ść ta, w o jsk u udzielona, o ż y w iła d ucha. D zień n a s tę p n y b y ł d ż d ż y s ty ; w ojsko w y p o c z y w a ło . D nia 9-go p rz y b y ł oddział, w y s ła n y p rz e z Z ajączk a z W a rs z a w y . K o
ściu sz k o sp ieszy ł się w id o czn ie p rzez o b aw ę ru ch u S u w o ro w a . O godz. 9-ej z ra n a w ojsko ru sz y ło , o 4-ej popołudniu, w y s z e d łs z y z la
su , p rzy b liżać się za c z ęło do w si O ronne.
O czo m p rz e d sta w ił się w oddaleniu o b ó z nie
p rzy jacielsk i, sz e ro k o ro z c ią g n ię ty nad W i
s łą , pełen g łuchego g w a ru p o m ieszan y ch g ło s ó w ludzkich i rżen ia koni. K ościuszko z k il
ku ułan am i i N iem cew iczem w y s u n ą ł się n a p rzó d dla ro zp o zn an ia p o z y c y i; z a s z ła u- ta rc z k a z kozakam i, ale o 5-ej w s z y s tk o się u sp o k o iło ; b ata ljo n y i ja z d y z a ję ły w sk a z a n e so b ie sta n o w isk a ; N aczelnik ro z k a z a ł sy p ać w a ły do b a te ry i, lecz noc z a sk o c z y ła , g d y je le d w o zaczęto . P o d w o jo n o c z a ty ; c a łe w o j
sk o z o sta ło p rzez noc pod bronią. A rm ia p o lsk a zajm o w a ła linię od w si O ro n n a pod Z am ek, d zisiejsze P o d z a m c z e .
D ow odził p ra w e m sk rz y d łe m K am ieński, śro d k iem S ie ra k o w sk i, lew em K niaziew icz.
S iła liczebna wmjska polskiego w y n o s iła 8500 g łó w w o b e c 16 ty s ię c y F e rse n a .
N aczelnik u d ał się na Z am ek, gdzie z a ż y ł k ró tk ieg o sp o czy n k u . Z a ra z po p ó łnocy w s ta ł i w y d a ł ro z k a z do P o n iń sk ieg o , ab y z
— 19 -
„n ajw ięk szą pilnością w m a rs z u “ z d ą ż a ł do połączen ia z a rm ią głów ną.
O godzinie tr z y k w a d ra n s e n a p iątą ra n o pam iętnego dnia 10. p aźd ziern ik a o z w a ł się p ie rw sz y s trz a ł d z ia ło w y ze s tro n y ro s y j
skiej; o w sc h o d z ie sło ń ca a rm ia ro sy jsk a sta ła już w szy k u bo jo w y m . W o jsk o polskie w k ró tc e do jego p rzy jęcia b y ło g o to w e. W m inutę K ościuszko b y ł już na koniu, a sp o strz e g łs z y w io sk ę, o k tó rą się lew e skrzs^dlo op ierało , b y jej nie opanow ali ro sy ja n ie , k a zał zapalić. W n et w z n o sz ą się k łę b y c z a r nego d y m u ; w ie śn ia c y i k o b ie ty z dziećm i, b y dło, p tactw o ucieka w e w sz y stk ie s tro n y , napełniając p o w ie trz e lam entem .
P ie rw s z y u d e rz y ł D en isó w siłą p rz e m o ż ną n a lew e sk rz y d ło polskie i dwra k ro ć z o s ta ł bag n etam i o d p a rty . Nie długo C h ru sz c z ó w , p rz e sz e d łsz y p rz e z b ag n a, u sta w ił sw o je b a - te ry e i p o słał D en iso w o w i posiłki: c a ły pułk d ra g o n ó w sm oleńskich o ra z bataljon g re n a - d y e ró w kijow skich. W ięc i śro d e k w o jsk a polskiego z n alazł się w ogniu.
Je d n o cześn ie zb liż y ły się pow olnie sz ereg i ro sy jsk ie ku s k rz y d łu p ra w e m u ; F e rse n o- śm ielił się u ż y ć re z e r w y do zajęcia m ia ste c z k a M aciejow ic i o cz y sz c z en ia lasu n ad rz e c z ką ze strz e lc ó w . P ró b o w a ła s z a rż y jazd a polska, lecz p rz y w ita n a k a rta c z am i, z m ie sz a ła się, p ierzch n ęla i już nie p o k a z a ła się w c ią gu całej b itw y . Z a g ra ły też d ziała ro sy jsk ie w ielkiego kalib ru . O g ro m n e kule z e s tra s z li
w y m ło sk o tem , p rzed zierając się p rz e z d rz e 2*
— 20 —
w a i k rzak i, ła m a ły je i o k ry w a ły sz ta b polski gałęziam i. S k o ro n iep rzy jaciel zbliżył się na s trz a ł a rm a t 12-funtow ych, od p o w ied zian o m u ; sam K ościuszko celo w ał z takim s k u t
kiem , iż w id ać b y ło ch w iejące się szyki.
T o rm a so w p rz y su n ą ł s w ą d y w iz y ę pod zam ek. D ziała jego, w p ro w a d z a n e po desk ach na b a g n istą rów ninę, o s trz e liw a ły p ra w e sk rz y d ło polskie, lecz z ra z u bez n ależy teg o skutku, g d y ż s trz a ły z pow odu zb y tn iej b li
skości celu g ó ro w a ły . R ach m an ó w ty m c z a sem n a p ra w ia ł ro zrzu co n e m o sty na rzece O krzejce, a h rab ia T o łsto j d ą ż y ł z re z e rw ą na ty ły . D o ty ch czas p rz e z tr z y g o d zin y po- la c y czuli się dość m ocnym i w o b ec n ie p rz y jaciela.
T y m c z a se m linie n iep rzy jacielsk ie zb liż y ły się na s trz a ł k a ra b in o w y . A taki p o n a
w ia ły się z n ie z w y k łą zacięto ścią, g d y T o r m a so w z łą c z y ł sw ą linię z C h ru szczo w em . Ogień s ta w a ł się p rę d sz y i c o raz s tra s z n ie j
szy. G rad kul i g ra n a tó w , g w iżd żąc nie
ustan n ie kolo uszu, p a d a ł p o m ięd zy g a rs tk ę w o jsk a polskiego. O k ry w a ła się ziem ia tr u pam i, d rg a ło p o w ie trz e od ję k ó w konania, n ikt atoli nie o p u sz c z a ł m iejsca, na k tó rem w a lc z y ć z a c z ął. Ju ż pobito konie od dział, już w y p ró żn io n o am u n icy ę. K ościuszko, p rze bieg ając linię b o jo w ą, z a g rz e w a ł do w y tr w a łości i o b ie c y w a ł, że P o n iń sk i w k ró tc e n a d ciągnie. Nie n ad ciąg n ął w sz a k ż e , chociaż m i
n ę ły jeszcze tr z y lub c z te ry g o rą c e godziny.
N areszcie b a ta lio n y ro sy jsk ie, g re n a d y e r-
— 21 -
ski, sy b irsk i i m u s z k ie te ró w kurski, z ł o ż y w s z y to rn istry , pła szcze, z a b ity c h i rannych pod górą, w d a r ł y się z n a s ta w io n y m b a g n e tem m ię d z y piechotę polską koło zamku. W s a m y m ś ro d k u jeden batalion polski, nie m a ją c ład u n k ó w , stracił cierpliw ość i ru s z y ł n a przód, chcąc u d e rz y ć na nieprzyjaciela. S t r z a ł y arm atn ie ścielą go pokosem i m ieszają b a t a lion k o s y n ie r ó w k rak o w sk ich . Ku tej luce pu
ś c iła się w n e t galopem jazd a nieprzyjacielska.
Chciał ją o d e p rz e ć Niem cew icz ze s z w a d r o nem litewskim , lecz kula z pistoletu p r z e s z y ła m u rękę p ra w ą , a k a w a le rz y ś c i jego pierz- chnęli. Co g o rsz a , uciekł pułkow nik W o jc ie c how ski, pow iadając, że musi ocalić sw oich u ła n ó w M iro w sk ich dla króla i dając zły p rz y k ła d całem u s w e m u oddziałow i, liczące
m u p rz e sz ło 700 koni. Na le w e m sk rz y d le Ko
peć, usiłując t o r o w a ć d rogę Kościuszce, d o sta ł się do niewoli, o d e b r a w s z y t r z y ra n y ; p o z b a w io n a a se k u ra c y i a r t y l e r y a strzelała jed n ak do ostatniego naboju i kanonierow ie obracali d ziała bez z a p r z ę g ó w w ś r ó d o ta c z a jącego ich nieprzyjaciela. B atalio n y m uszkie- terskie pułku D ziałyńskiego leg ły co do nogi, a linia ich r ó ż o w y c h r a b a tó w i żółtych n a ram ien n ik ó w na pobojow isku ś w ia d c z y ła , że
•nie ustąpili kroku.
W ś r ó d zam ętu i rzezi, k tó ra się n ajo k ru tn iejszą sta ła w p o d w ó rz u z a m k o w e m i w s a m y m z am k u od sal p ię tro w y c h aż do piwnic, u k a z a ła się jazda hr. T o łsto ja na tyłach. Ko
ściuszko przybiegł jeszcze na sk rz y d ło p r a
— 22 —
w e i u siło w ał u t w o r z y ć c z w o r o b o k ; na głos jego z a c z ą ł się pośpiesznie fo rm o w a ć n o w y front, ale w tem dał się s ły s z e ć głos trwogi.
O b e jrz a ła się linia i s p o s trz e g ła liczne s z w a d ro n y k o n n icy nieprzyjacielskiej z a sobą.
W t e d y w s z y s t k o już b y ło stracone. Jedni rzucali b roń i padali na ziemię, w o ła ją c p a r d o n u ; inni uciekali na ro zleg łą rów ninę poza polem b itw y . Na leżących rzuciła się piecho
ta ro sy jsk a i m o r d o w a ła ich, k r z y c z ą c : „To za W a r s z a w ę ! P am iętaj W a r s z a w ę ! “ Za uciekającym i za ś puściła się w pogoń k a w a l e r a .
0 godz. 1. um ilkły o statnie strz a ły . W sali zam k u Maciejowickiego, napełnionej g e n e ra łami rosyjskim i, spotkali się jako je ń c y : S ie
rakow ski, Kniaziewicz, Kamieński, Kopeć, a d jutant naczelnika F is z e r i s e k r e t a r z jego Niemcewicz. Około godz. 5. c z te re ch k o z a k ó w przynieśli na pikach k r w i ą zbroczonego, nieprzytom nego, śm iertelną blad o ścią o k r y t e go Kościuszkę.
Dopiero o 3 i pół w K o ry tn ic y u k a z a ł się P oniński i już tylko zbierać m ó g ł rozbitków.
W y n ik i b itw y Maciejowickiej są w ia d o m e : odsłonięta W a r s z a w a w n ie c a ły miesiąc p o tem z o sta ła z d o b y ta p rzez S u w o ro w a ...
J a k i p rzez kogo w z ię ty b y ł do niewoli Kościuszko — niew iadom o. Z b y t wielu jest a s p ir a n tó w do tego z a s z c z y tu i z b y t s p r z e czne są ich zeznania. F e rs e n w raporcie s w y m podaje, że Naczelnik w z i ę t y z o stał do
- 23 -
niewoli p rzez trz e c h k o rn etó w , L y s e ń k ą , Su- m orodskiego i P o n o m a r o w a , o raz d w óch k o z a k ó w : Toplina i L osiew a.
O b d u k a c y a pośm iertna z w ło k Kościuszki św iad czy , że cała pierś jego p o k r y ta b y ła bliznami, noga p o s z a rp a n a od o s tr z a b a g n e tu, a g ło w a poraniona tr z e m a k rzy żu jącem i się cięciami. R a n y te w s k a z u ją na inny r o dzaj d ram atu -— na w a lk ę z nieprzyjacielem oko w oko.
— o O o --- Krystyn Opolski.
*
S ł y s z y s z głos w a l k i ? S ły s z y s z szczęk broni, Co niedaleko, tu p r z y nas g r a ?
Ja k o nam w sercu pobudka dzwoni, Ja k na bój św ię ty , na w a lk ę g n a ?
C zas nam już W staw ać i r w a ć wiązania, Co nas do o b c y c h w c ią ż w iążą, wciąż....
Oto się z o rz a z ciemni w y ła n ia I w bój n a s w z y w a , jak jeden m ąż!
Kto nie w szeregu, niech w sz e re g w sta w a , Nikogo nie śmie z b ra k n ą ć w ś r ó d nas, Nikogo nie śmie zdjąć lęk c z y o b a w a , Nikomu w olno być, niby głaz.
W a lk a się w s z c z y n a : potężna... ogromna...
R o z k a z już d a n y : pal, bij i w ie rć ! — O lb r z y m ó w a rm ia idzie niezłomna...
N aród się ru s z y ł: z w y c ię s tw o lub śm ierć!
- 24 - -
M a ry a B a n d ro w ska .
D U C H O W A P U Ś C I Z N A K O ŚC IU SZ K I.
Nie z nami, ale przed nami ży l człow iek wielki, se rc e m i duszą, człow iek rozpłom ie
n iony c a ły ś w ię tą m iłością ojczyzns^ i u k o c h a niem ludzkości. Z n a m y go, to nasz, u m iło w a n y Naczelnik w sukm anie, b o h a te r n a r o d o w y , T a d e u s z Kościuszko.
Kto zna dzieje Polski, wie, że nie b ra k ło nam b o h a te ró w , w a le c z n y c h , dzielnych, m iłu
jących ojczyznę. P r z e d K ościuszką wielu in
nych za słu ż y ło na pamięć u potomności, w i e lu in nych dla O jc z y z n y ży ło i um ierało, nie żałując ni życia tego ni k rw i, k tó r ą jej s k ła dali w dani.
D laczegóż więc nie codzien ro z b rz m ie w a P o ls k a h y m n e m ku czci pamięci sw oich b o h a t e r ó w ? D laczegóż po n ad w s z y s tk ie w dzie
jach P olski z a słu ż o n e postacie tę jedną tak w ielka o to c z y ła m iłość i sprom ieniła c h w a ł a ?
P o w o d ó w w iele — nie k u sz ę się na w sz y stk ie , ale jeden z nich ch c ia ła b y m r o z po strz e ć p rz e d o c z y m a c z y ta ją cy c h , ch ciała
b y m rozśw ietlić jeden prom ień św ie tla n y z aureoli, jaka o ta c z a postać b o h a te r a nietylko w d u szach i u m y s ła c h polskich, ale w ty c h w s z y s tk ic h duszach, k tó re ją znają, a k tó r y m dostępne jest w z n io słe uczucie czci dla cnoty.
A m ó w ią c o .te rn , z w r a c a m się wr p ierw szej
— 25 —
linii do W a s , S z a n o w n e Czytelniczki, kobiety śląskie, albow iem dziedzina, w k tó rą w~kra- czam , p o w ie rz o n a jest n a s z y m rząd o m i n a szej pieczy. Kobiety, jako matki i w y c h o w a w c z y n ie , m ają w sw e m ręku dusze swoich dzieci, k tó re ku cnocie w ie ść jest ich o b o w ią z kiem. W ię c zo sta w ia ją c innym chlubę postaci N aczelnika i jego c z y n ó w w ale c z n y ch , prócz uwielbienia, jakie m a m y dla nich, z w ró ć m y o c z y na głębie jego d u szy , b y ś m y w tę postać św ie tla n ą w p a tr z o n e k s z ta łto w a ć m o g ły d u s z e naszej pieczy od d an e na w z ó r i p odobień
s t w o ideału.
W szkole w ojskow ej, w której kształcił się T a d e u s z Kościuszko, z a s a d ą ż y cia b y ł y te piękne s ło w a h y m n u o m iłości o jc z y z n y .
Ś w ię ta miłości kochanej o jc z y z n y ! C zują Cię tylko u m y s ł y poczciw e, D la Ciebie zjadle sm ak u ją trucizny, Dla Ciebie w ięzy , pęta nie z e lż y w e ! . K ształcisz k a le c tw o p rz e z z a s z c z y tn e blizny.
Gnieździsz w u m y śle ro zk o sze p ra w d z iw e , B yle Cię m o żn a w sp o m ó d z, byle w sp ie ra ć , Nie żal Ż5rć w nęd zy , nie żal i u m i e r a ć !
Ż yciem sw ojem p o św ia d c z y ł Kościuszko, że s ł o w a te głęboko w n ik n ę ły m u w duszę.
P o ś w i ę c i w s z y się służbie w o jsk o w e j dla' oj
c z y z n y , b y ł p r a w d z iw y m i d o b r y m p r z y k ł a dem, jak ukochanej m atce, ziemi sw ej służyć należy.
— 26 -
Ale jeśli na kim, to na nim najbardziej s p r a w d z iły się s ł o w a tego h y m nu, k tó re m ó wią, iż m iłość o jc z y z n y czują tylko u m y s ły poczciwe. P o w i e m i n a c z e j: dusze dobre, s z la chetne i zacne, te tylko w całej pełni zdolne są do tak w y s o k ie g o uczucia, jakiem jest m i
łość ojczyzny.
T a k ą też d u sz ę posiadał Kościuszko, a ś w ia d e c tw na to m a m y bez liku. R o zp atru jąc życie jego i sądy, w y d a w a n e o nim, zad ziw ia nas w p r o s t to, że niemal w s z y s c y , k t ó r z y o nim mówili i sądzili, jakoteż m ó w ią i s ą d z ą — w y p o w iad ali się o nim z a w s z e jak najlepiej z miłością łub szacunkiem . A byli to z a ró w n o jego przyjaciele, jak i w ro g o w ie . M y dob rze w iem y, jak często i niesłusznie p odpadają lu
dzie s u r o w y m s ą d o m sw oich bliźnich, to też zdziwienie z a w s z e obudzić musi postać, której języki ludzkie o szczędziły.
I rzec z y w iście p o stać to b y ła n iezw y k ła, niepow szednia. P o s łu c h a jm y ś w ia d e c tw a c u d z o ziem có w : Kiedy K ościuszko nie m ógł s łu ż y ć królow i polskiemu, w te d y , g d y ten d z ia łając na szkodę n arodu, b ra ta ł się z M o sk a la mi i o t r z y m a w s z y uw olnienie od o b o w ią z k ó w s łu ż b o w y c h , opuścił kraj, k tó re g o stan b o le ścią napełniał jego s erce, udał się tam, gdzie go to-serce ciągnęło, gdzie za b rz m ia ła p o b u d ka walki o wolność, gdzie w s t a w a ł a z ło ta z o rza wolności i sw o b o d y . P o je c h a ł K ościuszko do A m eryki i tu w a l c z y ł w obronie niepodle
g ło ści tego kraju p rze c iw k o ciem iężący m go Anglikom. K om endant jego, jen. G reene, takie
— 27 —
w y staw i? m u ś w i a d e c t w o : „Do liczby n a ju ż y teczniejszych i n ajm ilszych dla mnie t o w a r z y s z ó w broni należał pułkow nik Kościuszko. Z nic zem nie daje się p o ró w n a ć jego gorliw ość do słu ż b y publicznej, a w r o z w ią z y w a n iu po
w a ż n y c h zadań, jakie się nam n a s tr ę c z a ły w ś r ó d drobnej ale czynnej w ojny, nie mogło b y ć nic p ożyteczniejszego n a d jego u w agę, czujność i staranność. P r z y w y k o n y w a n iu z a leceń moich z a w s z e b y ł on chętny, zdatny, jednem s ło w e m — n ie p rz y s tę p n y żadnej po
kusie przyjem ności, n ie s tru d z o n y ż a d n ą p r a cą, n ie u s tra s z o n y na w szelkie n iebezpieczeń
stw o. B a rd z o się też w y r ó ż n ia ł b e z p r z y k ł a dną sk ro m n o śc ią i zupełną nieśw iadom ością tego, że dokonał czeg o ś n iezw y k łeg o . Nigdy nie objaw iał żądań, albo p re te n śy i dla siebie sam eg o i nig d y nie pominął sposobności o d z n aczen ia i zalecenia c u d z y c h z a s łu g .“ D o broć, sk ro m n o ść i be z in te re so w n o ść , p o łą c z e nie cnót tych, przed którem i chyliły się, c h y lą i chylić b ę d ą c z o ła .“
Ale nietylko to jedno ś w ia d e c tw o , lecz c z y n y Kościuszki św ia d c z ą o nim sa m y m n a j
lepiej. O a w a n s s w y c h p o d w ła d n y c h sta ra ł się, pam iętając o każdym , k t ó r y b y ł tego g o dzien, nietylko w w ojsku am e ry k a ń sk ie m , ale też i w czasie s ł u ż b y sw ej w polskiem w o j
sku — o sobie najmniej pam iętał. To też po
minięto go w udzielaniu n a g ró d i z a s z c z y tó w i dopiero na w y r a ź n e przypom nienie udzielił mu k o n g re s a m e ry k a ń sk i należytego o d z n a czenia. Pam iętali o nim za to dob rze w s p ó ł
— 28 -
to w a r z y s z e , k o le d z y i dali tem u w y r a z , u m ie
szczając go w s w e m to w a r z y s tw ie , ja k k o l
w ie k z c u d z o z ie m có w p rzy jm o w ali tam m ało kogo.
Kościuszko nie ż y ł w nęd zy , ale i w d o statki nie o p ły w a ł. S tę sk n io n y za O jczyzną, w ró c ił do P olski i osiadł w s w y m m ajątku, k t ó r y mu je d n a k o w o ż dochodu p ra w ie nie przynosił, bo ca ła istota Kościuszki w z d r y - g a ła się przed w y k o r z y s ta n ie m dla siebie ó w c z e s n y c h s to s u n k ó w p a ń sz c z y ź n ian y c h . P e n - syi sw ej żołnierskiej nie w id z ia ł p ra w ie ni
gdy, bo o a m e r y k a ń s k ą się nie upominał, a swojej krajow ej w y r z e k ł się d o brow olnie pod w ra ż e n ie m bolesn y ch dla se rc a p a tr y o ty c z n e - go w y p a d k ó w .
Nie m o g ę p o w s t r z y m a ć się od w s p o m n ie nia kilku m o m e n tó w z życia, ś w ia d c z ą c y c h o dobroci Kościuszki.
Ciężko b y w a ł o podczas w o jn y w A m e r y ce. Głód d o sk w ierał, pieniądze, którem i p ła
cono p en sy e w o js k o w e , s p a d ły ogrom nie w k ursie — poprostu b ra k o w a ło na n a jp o trz e bniejsze rzeczy , a oto d o w ia d u je m y się, że p ułkow nik K ościuszko w czasie ty m ży w ił ze s w e g o żołdu jeń có w angielskich, w z ię ty c h do niewoli.
Szlachetne se rc e jego nieraz b u rz y ło się p rz e c iw okropnościom w o jn y . Ż ołnierzem był, ale zabijał tylko z p o trz e b y , toteż histo- r y a tej w o jn y w sp o m in a jeszcze pięk n y w y padek, k ie d y to K ościuszko p r z e s z k a d z a w y m o rd o w a n iu jeń c ó w z a b r a n y c h w z d o b y ty m
_ 29 -
obozie nieprzyjacielskim, chroniąc od śmierci 40 s z e r e g o w y c h i jednego oficera.
N a jc z y s ts z ą n u tą dobrego se rc a brzmi też ustęp z listu, pisanego do s io s try (która z a w i a d y w a ł a jego m ajątkiem ) z okazyi p o d w y ż szenia p o d a tk ó w w k ra ju : „Bój się Boga, nie chcę ja, ż e b y ludzie n o w y podatek daw ali — tylko sta ry , więcej nic! D w ó r trzeba, żeby oddal... P o d y m n e za ś d w ó r zapłacić powinien te ra z n o w e ...“
T o też nie dla w y w y ż s z e n i a się i nie dla w ła sn e j c h w a ł y ni k o rz y śc i p rzy jął Kościu
szko z a s z c z y t n y a tru d n y o bow iązek N aczel
nika, p rz e z k t ó r y imię jego przeszło do p o tomności. W z ią ł w ła d z ę z woli narodu, a co o niej m y ślał, po św ia d c z ą jego w ła s n e s ło w a :
„Niech nikt, kto cnotliw y, nie pragnie w ła d z y . Złożono ją w mojem ręku na ten m o m en t k r y ty c z n y . Nie w iem , c z y na tę ufność z a s ł u ż y łem, ale to w iem , że ta w ł a d z a jest dla mnie jedynie n arzęd ziem do skutecznej o b ro n y oj
c z y z n y mojej i w y z n a ję , że jej końca tak sz c z e rz e pragnę, jak sam ego z b a w ien ia n a ro d u .“ J a k w ł a d z y użył, p o św ia d c z a h isto ry a p o w stan ia Kościuszki, pow ołanie pod b roń lu
du polskiego, p rzy p u sz c z en ie i w e z w a n ie tego stanu do za sz c z y tn ej walki o o jczyznę i z d o bycie ulg w sw ej ciężkiej doli. W y d a ł on
„ U n iw e rs a ł u r z ą d z a ją c y powinności g ru n to w e w ło śc ia n i z a p e w n ia ją c y dla nich skuteczną opiekę rz ą d o w ą , b ezp ieczeń stw o w łasn o ści i sp ra w ie d liw o ś ć “.
P r z e d z i w n ą sk ro m n o śc ią b rz m ią też r a
— 30 —
p o r ty Kościuszki, z k tó r y c h jeden, t y c z ą c y się w o jn y racław ickiej, p r z y ta c z a m : „ Ś w ię te h a s ł o n aro d u i w o ln o ści w z r u s z y ł o duszę i dzielność w a le c z n eg o żołnierza o los o jc z y z n y i w o ln o ść s w o ją w a lcząceg o . P o s z liś m y z fro n tu n aszeg o z milicyą, dniem pierwej z r e k r u t a d y m o w e g o do obozu p r z y b y łą , z d w ie m a kom paniam i 3-go i z d w ie m a 6-go reg i
m e n tu na niep rzy jaciela i nie daliśm y więcej c z a s u b a te r y o m jego, tylko d w a z k a rtaczam i w y z io n ą ć na nas ognie, bo w'raz piki, k o s y i b a g n e ty z ł a m a ły piechotę, o p a n o w a ły a r m a ty i unio sły tę kolum nę tak, że w u cieczce broń i p a tro n ta sz e rzucał nieprzyjaciel.“
Kiedy po bitw ie maciejowickiej K ościu
s z k o d o stał się do niewoli, lekarz le c z ą cy go określił stan jego s ło w a m i: „S iły fiz yczne i m o raln e tego p oczciw ego c z ło w ie k a są p r a w ie w y c z e r p a n e skutkiem długich cierpień...
T r a c ę nadzieję uleczenia g o : tyle w y c ie rp ia ł n a ciele i d uszy, że o rg a n iz m jego jest z ru jn o w a n y zupełnie i e n erg ia n e r w ó w , czego się o b a w ia m , zniszczona b ezpow rotnie. W s z y s t
ko to w r ó ż y b a rd z o b o lesn ą p r z y s z ło ś ć temu czło w ie k o w i tak s z a n o w a n e m u i tak z a jm u ją
cem u dla s w y c h cn ó t i cierpień“ ...
A przecież n a w e t w chwili takiej nie p r z e sta ł b y ć sobą K ościuszko, bo za cenę u w o l
nienia 12.000 jeń c ó w polskich p rzy jął w s t r ę tne m u p o d d a ń stw o rosyjskie. P r z y j ą ć mógł, ż y ć w niem nie m ógł, przeto opuścił kraj, s p ę d z a ją c resztę ż y cia na tu łaczce w obcej ziemi, z r o z d a rte m se rc e m i nieuleczoną du-
- 3 1 -
sz ą siai dobro w koło siebie, aż zgasł na r ę kach przyjaciół zdała od rodzinnego kraju.
Nie są tu o p o w ia d a n e w s z y s tk ie dzieła, d ob ra i miłości jakiemi przepełnione jest ż y cie K ościuszk', pom inąłam tu w y a p d k i w a ż niejsze i więcej znane u w łasz c z e n ie w ło ścian w sw ej majętności, te s ta m e n t dla m u r z y n ó w a m e ry k a ń sk ic h . J a b o w iem m iałam na c e lu uprzytom nienie ty c h d ro b n y c h r y s ó w , k tó re s ta n o w ią codziennego człow ieka, bo taki w a r to ś ć m a najw iększą.
Chw ila zapału, w y s i ł k ó w boh atersk ich nie w ą tp liw e m a ją znaczenie w dziejach ludzkości ale nie są one t r w a ł y m m a te ry a łe m . F u n dam entem postępu, rozw oju i podniesienia jest człow iek. Ale nie k ażd y , kto n a z w ę tę nosi, jest nim w istocie. Człow iek, k tó reg o w z o re m jest Kościuszko, u ra s ta w o b e c n a s do potęgi nadludzkiej. T en człow iek staje się uosobieniem cnót n a jw y ż s z y c h . On jest ide
ałem czło w ie k a , w dodatku zaś ideałem ludzi, jakich n a m koniecznie potrzeba.
D latego w ięc kobietom polskim p o św ię cam to d ro b n e o K ościuszce w spom nienie, dlatego chciałabym , a b y one u k o c h a ły tę po
stać człow ieka, bo w ich ręk ach — p o w ta r z a m . — są dusze sy n ó w , z k tó ry c h w p rz ó d trz e b a K o ściu szk ó w w y c h o w a ć , jeśli się s p r a w dzić m a dla n as to, czego przeszło od w i e ku c z e k a ją dusze polskie z s e rd e c z n ą tę s k n o tą, jeśli n a d n a s z ą p o szarp an ą, ro z d a rtą k r a i
ną m a zejść wolności brzask.
— 32 —
J ó z e fa z Z agórow skich Anc,
M O G I Ł A M A C I E J O W I C K A .
C u d n y ż to był ó w < zień 10. p a ź d z i e r nika 1861. roku. W rz ą c e p r o m ie n ie s ło ń c a zlew ały się p o to k a m i na ziemię, na której jesień p o ło ż y ła sw e p ię tn o , p o la to szarzały ś w ie ż o z o r a n y m i łanam i, to zieleniły się o w ą p y s z n ą zielenią s z m a r a g d u , w s c h o d z ą cych ozim in, lub żółciły rży sk iem , na któ- e m ro s ły s w o b o d n i e z ło te z białym r ą b k ie m rum ianki i k rw a w a k oniczyna. D r z e w a lśniły złotem i p u r p u r ą , a w dali o d w i e c z n e b o r y p rz y b ra ły ton ciem nej zieleni, na której g d z ie n ie g d z ie złociły się k o n a ry wielkich d ę b ó w .
S z e ro k ą d r o g ą z M aciejow ic d o O r o n n e g o płynęły tysiączne tłum y l u d u ; na p r z o d z ie n ie s io n o s z ta n d a r biały, g d z ie na tle am a- rantu r o z p o ś c ie r a ł d u m n ie s k rzy d ła s r e b r n o - p ió ry o r z e ł ; za nim p o s t ę p o w a ł y c z e r w o n e i błękitne s z ta n d a ry kościelne ; p o te m g r o n o m ło d y c h p an ie n i d ziew czątek, których białe suknie, p r z e p a s a n e p r z e z ram ię c z a rn ą w s tę g ą , o z n a c z ały żałobę. K ażda z nich miała w ręku w ien iec z zieleni lub kwiecia z szarfą n a r o d o w ą lub ż a ł o b n ą ; dalej s z e d ł k ap ła n w k o m ż y z c ie rn io w ą k o r o n ą w r ę k u ; a za nim r ó ż n o b a r w n e fale lu d u .
Były tam sz a re sierm ięgi w ie ś n ia k ó w s u to s z a m e r o w a n e c z a rn o , c z e r w o n o , lub n ieb iesk o , — c i e m n o - g r a n a to w e k a p o ty m ie
- 33
szczan , — lśniące k o lo ram i tęczy stroje w ie śn ia c z e k i m ie s z c z e k a białe „ c h ło p k i“
p ie rw s z y c h i c zep k i w ią z a n e k o lo r o w e m i w stążkam i d r u g ic h lśniły białością lilii, na o g ó l n e m , c ie m n e m tle tłumu, w ś r ó d k tó r e g o s p o s t r z e d z m o ż n a b y ło c z a rn e u b ran ia
„ p a n ó w “ i „ p a n i e “ w g r u b e j żałobie.
Fale lu d u płynęły z w o ln a , p o w a ż n ie n a p e łn ia ją c p r z e s t w ó r tą b e z b r z e ż n ą skargą- m ó d l i t w ą :
cRok p o roku mar nie leci,
„My w niewoli, m y w niewoli!“
W p o ło w ie d ro g i, w y s a d z a n e j lipami i białą t o p o lą , p o d j e d n ą z o d w ie c z n y c h lip, u s ta w io n o a m b o n ę z białej b rz o z y , d o k o ła niej lud rozlał się s z e r o k ą falą p o o b u s tr o n a c h drogi.
C isza zaległa, g d y k ap ła n u k a z a ł się na a m b o n i e .
W s ło w a c h krótkich, zw ięzłych, jasnych, z a s t o s o w a n y c h d o p o ję ć w ięk szo ści słu
chaczy, k ap ła n p rz e d s ta w ił życie i czyny w ie lk ie g o N a c z e ln ik a -b o h a te ra i k o ń c z y ł temi s ł o w y ;
Tak najm ilsi! — O n p o rz u c ił d o s t o j e ń stw a, zaszczyty, h o n o r y , jakie m u o fiarow ano u o b c y c h , a b y o d d a ć życie sw'oje Z a O j czyznę, k tó rą n a d w s z y s tk o umiłował. Tu n a tych p o la c h k rew j e g o się polała, a ten k o p ie c , u s y p a n y n aszem i rękam i, który dziś p o ś w ię c im y w z n o s i się w tern s a m e m miej
3
— 34 —
scu, g d z ie n asz n ac z e ln ik r a n n y s p a d ł z konia, i p r z e z M oskali wzięty był d o nie
woli.
A więc najmilsi b ie rz m y z n ie g o p r z y kład. O n n as nauczył, że w s z y s c y p o w in n i za b r o ń chw ycić, a b y s tu le tn ie g o w r o g a zg n ieść, dław ić! B ą d ź m y w ię c g o to w i w każdej chwili o d d a ć sw e życie za tę n a s z ą
— m atk ę — z i e m i ę ! T am w W a r s z a w ie M o sk a le strzelali d o n a sz y c h , k r e w się p o lała! C o b ę d z ie dalej, n i e w i a d o m o . N a j milsi, n a s z y m o b o w ią z k ie m piersiam i na- szem i b r o n ić O jczy zn y , o d d a ć za nią m ienie
ż y c i e s w o j e ! . . .
A wiecie wy, co to jest O jc z y z n a ? O j c z y z n a — to ta ziemia, p o k tó rej o d d z ie cka stą p a m y , k tó ra n a s żywi, — w k tó rą w siąk ło tyle łez — tyle krwi o jc ó w n a s z y c h , w której kości ich s p o c z y w a ją , a i na sz e , jeśli B ó g p o z w o l i — s p o c z n ą . — O jc z y z n a ,
— to te p o la — te łąki — te lasy — to n ie b o , które n as o tacza, — to p o w ie tr z e , k tó r e m o d d y c h a m y . . .
Sto lat d o b i e g a , jak w r ó g w lazł n a m n a kark, sto lat, ja k je s te ś m y w n i e w o l i ! — le cz pam iętajcie, że nie o d z y s k a m y w o ln o ś c i, jeżeli w sz y sc y , wielcy i mali, b o g a c i i u b o dzy, nie c h w y c im y za o r ę ż ! — W szy scy , b e z w y j ą t k u ! — a w te d y B ó g n a m p o b ł o g o s ła w i — b o pamiętajcie, że ten kto m ó w i, iż k o c h a B o g a , a nie k o c h a O jczy zn y , — ten kłamie! . . ,
- 35 -
O k ie m d u c h a w id z ę ciężkie, c z a rn ę c h m u r y , zb ierające się n a d nam i, słyszę g r o ź n y h u k daiekich g r z m o t ó w , w k ró tc e m o ż e rozszaleje b u r z a n a d n aszę n ie s z c z ę s n ą O jc z y z n ą ! — N ajm ilsi! czek a n as d r o g a p e ł n a cierni, łez, krw i i b o lu , a w ię c na tę d r o g ę b ło g o s ła w ię w a s ! . . .
1 w z n ie s io n a ręk a k a p ła n a nakreśliła c ie rn io w ą k o r o n ą z n a k krzyża n a d p o c h y -
o n e m i g ło w a m i tysięcy ludu.
C isza — cisza g r o b o w a zaległa d o k o ła p rz e ry w a ł ją tylko sz e le st p o c h y la ją c y ch się s z ta n d a r ó w , stłu m io n e łkanie, w y ry w a jy c e się z niek tó ry ch piersi i s z m e r p u r p u r o w y c h liści, które, jak łzy k rw a w e , pad ały na g ło w y z e b ra n y c h . . .
S ło ń c e chyliło się ku z a c h o d o w i, g d y p r o c e s y a stanęła u s tó p k o p c a . N iestety, nie w s z y s c y m ogli się zbliżyć, g d y ż k o p ie c z trzech stro n o taczała o iszynka, ro s n ą c a na trzęsaw iskach.
K apłan o d m ó w i ł s t o s o w n e m o d ły , p o kro p ił m o g iłę i złożył na niej k o r o n ę cier
nio w ą , za nim złożyły w ie ń c e m ło d e d z ie w częta, s z ta n d a ry się pochyliły, o d d a ją c h o ł d n a jw ie rn ie js z em u sy n o w i O jczy zn y . K a p ł a n ukląkł i z a in to n o w a ł ten w zniosły, d o głęb i w z ru s z a ją c y d u s z ę k a ż d e g o h ym n:
Święty Boże! — Święty m o c n y ! — Święty a nieśmiertelny! — Zmiłuj się nad n a m i ! “
3*
- 3b —
W s z y s c y padli na kolana, sz ta n d a ry się p och y liły jesz c z e niżej, p ie ś ń n a b o ż n a le
ciała h e n ku n ie b io s o m , g d z ie na z a c h o d z ie paliły się w szystkie k o lo ry tęczy, złociły — s re b rz y ły o k o lic z n e pola, łąki i lasy, p r z e siewały się p r z e z z ł o t o p u r p u r o w e liście ol- szynki, rzucając blaski i cienie, na ten r o z m o d l o n y lud, k tó ry k o rn ie s c h y lo n y b ł a g a ł :
„O Jezu! Jezu! J e z u l — zmiłuj się nad n a m i ! “ P ieśń umilkła, g ł ę b o k a cisza zaleg ła lecz, w k ró tc e b u c h n ę ła ku n ie b u ta straszn a s k a r g a b l u ź n i e r c z a :
„A gdzież ten ojciec, a gdzież ten B ó g ? “
P o w ie tr z e n a p e łn iło się skargą, jękiem i łkaniem , w ra z z l u d e m łkały d rz e w a , po la, łąki i o k o lic z n e lasy, łkała cała p r z y r o d a . N a z a c h o d z ie złote blaski gasły p o w o ln ie , zam ieniając się w to n o ło w ia n o -c z a rn y , jak d o la tej n ie sz c z ę sn ej k r a i n y ! A z ty sią
c z n y c h piersi jak h u ra g a n , to w y b u c h a ła g r z m o te m , to cichła, to błagała, to z n ó w b luźniła p ieśń straszna, aż w k o ń c u z a b rz m ia ła try u m fem :
,,I z Archaniołem Twoim na czele, Pójdziemy wszyscy na wielki bój I na drgającym szatana ciele,
Zatkniemy sztandar zwycięski Twój !“
P u s to d o k o ła, g w ia z d y m ig o c ą n a sz a ry m h o ry z o n c ie , k o r o n k o w e m g ły otulają m o g iłę
- 37 -
Kościuszki i p rz y le g łą olszynkę, wiją się, snują, tw o rz ą c fantastycze cienie, c o ś jak rycerzy id ący ch d o b o j u . . . a s z m e r y dzi
w n e drgają w p o w ie tr z u , jak b y dalekie echa szeptały :
,,Pójdziemy . . . wszyscy . . . na wielki . . . bój . .
P o oko liczn y ch d w o r a c h , p o d o m k a c h m ieszczan , po- w ie śn ia c z y c h ch atach, d łu g o tej n o c y g w a r z o n o . . . N a czołach starszych osiadła troska, z p rz e b ły s k a m i nadziei, w o c zach m ło d y c h zap alała się chęć czynu i k r w a w e g o o d w e t u . . .
W kilka dni p o te m w ś r ó d ciemnej nocy, sie p a c z e cara otoczyli p le b a n ię w M aciejo
w icach , u w o ż ą c k się d z a B u r z y ń s k ie g o do w arszaw sk iej cytadeli.
C zy m o g iła ta d o dziś istnieje, czy ostała się o n a p r z e d w ściekłą z e m stą o d w i e c z n e g o w r o g a ? . . .
O O ° ---
Stefan MomwieckL
Ż Y J E M Y .
M y nie zginęli, choć t r z y pokolenia W niewoli z m a rły ,
Chociaż nas męki, bole i cierpienia Zm ieniły w k a r ły !
- 38 -
M y nie zginęli, chociaż nas t r z y ra z y R ozbroił w r ó g ;
Chociaż nam n o w e z a w a liły g ła z y G r o b o w c a próg.
M y nie zginęli, choć dłonie w k a jd a n y Okuto nam...
J e s z c z e daleko n a ró d n a sz k o c h a n y
■ Od śmierci b ra m !
M y nie zginęli, chociaż po m ogiłach C y p r y s u k rz e w ,
J u ż się zielem, — ale w n a s z y c h ż y ła c h M łodzieńcza k r e w !
M y nie zginęli, choć b ratn ie s z ty le ty R a n iły nas...
M a m y o d w a g ę , b y iść na b agnety, G d y przyjdzie czas!
M y nie zginęli, choć n am ołow iem Z aciężył k n u t;
Za ucisk w r o g o m żelazem o d p o w ie m ; W s z a k żyje lud!
M y nie zginęli, choć nas p rzem o c gniecie I d r ę c z y w ró g .
Z gnębionych ludów i n a r o d ó w przecie Mścicielem Bóg!...
Stanisław Saloni.
W R O C Z N I C Ę M A C I E J O W I C K Ą
R ocznica tej sm utnej pamiątki, jaką nam dzisiaj św ięcić przy ch o d zi — p rz e ró ż n e n a s u w a nam myśli, k tó re nib y w i c h r y potężne, jak g roźne b ły s k a w ic e m ą c ą spokój d u s z y n a szej — p o ru szają nam w piersiach s e r c a do pośw ięcenia, do ofiar — do c z y n ó w . C z y ż nie jest to dziw ne z ja w is k o ? ! C h w ilą ogólnej roz- paczy, jaka po klęsce maciejowickiej c a ły o- g a rn ę la naród, ogólnej żało b y , k tó ra jak b y noc s tra s z n a i ciemna padła nietylko na serca, ale i na u m y s ły ludzi ó w c z e sn y c h , m a nam, jako w spom nienie i czcig o d n a pam iątka s łu ż y ć do w zm o cn ien ia n a s z y c h serc, n aszy ch nadziei — m a n am p rz y p o m n ie ć n a sz e o b o w iązki w z g lę d e m w spólnej o jc z y z n3r, Polski,, m a nam być b odźcem do dalszej a w y trw ałej:
walki z ciem ięzcam i naszy m i, z odw iecznym i n a sz y m i w ro g am i.
Nie p r z e sa d z ają c p rz y sz ło śc i, g d y rzucim y okiem za siebie, ze zdum ieniem spostrzedz:
m usim y, że rozw ój n arodu n a sz e g o szczeg ó l
nemu b ieży drogami. H is to ry a żadnego inne
go narodu nie w y k a z u je takich szczególnych' rz e c z y w iś c ie okoliczności, t o w a r z y s z ą c y c h c z y to ro zw o jo w i narodu, c z y też wreszcie, chwili jego upadku, jak h is to ry a nasza. U przy- tom nijm y tu fakta niezbite, że n aród n asz pol
ski należał z a w s z e do n a r o d ó w najsilniej w o l
— 40 —
ność p o jed y n c z y c h s t a n ó w i osobistości .0- ch raniających, do najliberalniejszych i n a j
szlachetniejszych n a ro d ó w , że nie p ro w a d z ił n ig d y polityki zab o rczej i w ujarzm ieniu d r u giego n arodu nie sz u k a ł s w e g o postępu i po- dźwignienia, lecz o w s z e m sam niósł ś w ia tło i cy w ilizacy ę, a i religię w ś r ó d dzikie n a r o d y sąsiednie, że b y ł p r z e d m u rz e m dla n a ro d ó w zachodniej E u r o p y p rz e d n a w a ł ą t a t a r s k ą i tu re c k ą i to p rz e z długie, wieki. — u p rz y to m - nijm y sobie i to, że w p o z o rn y m ty m upadku n a s z y m w z r o ś l i ś m y w ła ś n ie i liczebnie i m a- teryalnie, w z m o g liś m y się d u c h o w o tak, jak nig d y przedtem , n a w e t w c z a sa c h n a jp o m y śl
niejszych.
Nam o p rz y sz ło śc i wątpić, nie .wolno a i nie m a m y żadnej do tego p r z y c z y n y . W s z a k po sia d a m y w ręk ach sw o ich ca łą n a s z ą oj
c z y s t ą ziemię rodzinną, tak piękną, jak tylko d u sz a w y m a r z y ć sobie może, bogatą. N a w e t i te zaciekłe p r z e ś la d o w a n ia nas p rz e z w r o gów , o w e k r z y w d y , na k a ż d y m k ro k u nam w y r z ą d z a n e , z a m ia s t upad k u ducha, b u d z ą w nas w ła ś n ie odporność, h a rtu ją n a s z e siły i je w zm acn iają, z a r ó w n u ją różnice s ta n ó w , a n a w e t i u m y s ł ó w i s z e re g o w u ją n as do wspólnej p r a c y i walki. J e s z c z e z y s k u je m y p rz e z to, bo n a w e t w dzielnicach, u w a ż a n y c h p rz e z n a s sa m y c h do n ie d a w n a z a p rz e p a d łe , jak n. p.
na Śląsku, budzi się p o tę ż n y ruch n a ro d o w y , i n a r o d o w e uśw iadom ienie.
W s k u te k ty c h w a lk z jednej s tro n y z w r o gami naszym i, a z drugiej w ś r ó d n as sam ych,
w n ajrozliczniejszych stronnictw ach, jakie w ubiegiem stuleciu p o w s ta ły i ro z w in ę ły się, o k a z u je m y n a s z ą ' ży w o tn o ść , n a s z ą energię i w spólność celu, szlachetniejem y i o lb rz y m ie jemy.
Dlatego, p r z y dzisiejszej pam iątce nie z a sępiajm y czoła, nie dajm y się unieść ro zp aczy lub poddać żalowi, ale raczej z a s t a n ó w m y się nad biegiem w y p a d k ó w i sk u tk ó w z nich w y p ły w a ją c y c h . Takiej idealnej i szlachetnej po
staci, jak n asz T a d e u s z Kościuszko, nie w y kazuje h is to r y a żadnego n a ro d u na świecie.
P r z e z b a rd z o krótki c zas sw e g o naczeln ictw a n a d n aro d em , z aśw iecił naraz, jak b ry la n t n ajczy stszej w o d y , w s z y s tk im i promieniami i w i e d z y a umiejętności w o jsk o w e j i genial- ności w s p r a w a c h rz ąd zen ia i p rz y sp o rz e n ia siły, koniecznej do o b r o n y przeciw ko licznym a p o tężn y m nieprzyjaciołom . P o w o łu ją c do walki z w ro g a m i w s z y s tk ic h za ró w n o , on p i e r w s z y zrozum iał, gdzie i w czem leży n a sza siła.
P o s t a ć T a d e u s z a Kościuszki i jego idea z łączen ia i zlania w jedno w s z y s tk ic h w a r s t w narodu, o tw o r z y ł a nam oczy, pobudziła nas do życia, dodając jak o w ejś o tu c h y na p r z y szłość i sta ła się cem entem , łą c z ą c y m nas jak najściślej z sobą. Ś w ie tla n ą postać Naczelnika w sukm anie z n a dzisiaj k a ż d y P o la k d o sk o nale, a ideą jego naw skroś: przeniknięty, nie z b o c z y z drogi, k tó ra n a s do celu prow adzi i zaw iedzie.