• Nie Znaleziono Wyników

Korespondencya S. Goszczyńskiego i współczesnych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Korespondencya S. Goszczyńskiego i współczesnych"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Hermina Fischówna

Korespondencya S. Goszczyńskiego i

współczesnych

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 9/1/4, 557-571

(2)

Materyały. 5 5 7

Rotterdamski udamy się do Londynu. Tak to Bóg prowadzi, mó j d ro g i Bracie.

Jutro pew nie wyjadę stąd prosto do Rotterdamu. Dzisiaj zbie­ ramy się wieczorem dla pożegnania. Ja tutaj robiłem co m ogłem ,

a resztę Bóg i Duch sprawę r o b i,— widać, że taka już wola Boska. Żegnam Cię, mój Bracie — Niech Bóg i Mistrz nas w szyst­ kich w służbach wspiera.

B ra t Jan R a m . Uwaga Przy publikacyi pow yższych materyałów posługiwałem się pisownią dzisiejszą; zatrzymałem jedynie wielkie litery na p o ­ czątku niektórych wyrazów, do których Towiański przyw iązyw ał osobliw ą wagę.

Łozina. Fr. R. Gawroński.

KORESPONDENCYA S. GOSZCZYŃSKIEGO

I WSPÓŁCZESNYCH.

Naturalnym rzeczy porządkiem historya literatury, po uporaniu się z pierwszorzędnym i przedstawicielami doby romantycznej, Mi­ ckiewiczem , Słowackim i Krasińskim, zstępuje z tych szczytów , aby zbadać bliżej w zjawiskach bardziej przyziemnych ów czesny duch czasu. Przyszła kolej na Seweryna Goszczyńskiego.

Uczyniono już w iele w celu wydobycia z mroku tej postaci, że wspom nim y prace dawniejsze Zygmunta W asilewskiego. Wostatnich cza­ sach jest więcej d o w o d ó w zainteresowania się Goszczyńskim. W ro­ czniku „Pamiętnika“ z r. 1908 pisaliśmy o publikacyi p. M. Mazanow- skiego, w tymże roku ukazała się bardzo ciekawa broszura p. Bogusława Serwina p. t. „Próba charakterystyki tw órczości Seweryna G oszczyń­ skiego“ (Kraków, 1908, w drukarni A. Koziańskiego, str. 34). W wy- dawanem w Warszawie dziele „Wiek XIX. Sto lat myśli polskiej“ w tomie V prof. Gabryel Korbut poprzedził wybór pism G o ­ szczyńskiego doskonałym życiorysem poety i wykazem bibliogra­ ficznym zarówno jego dzieł jak i opracowań jego życia oraz tw ór­ czości. Jest to najgruntowniejszy z dotychczasowych zbiór w ia d o ­ m ości o tym poecie.

W roku bieżącym Z. Wasilewski wydał książkę p. t. „Z ż y ­ cia poety romantycznego. Seweryn Goszczyński w Galicyi. N iezna­ ne pamiętniki, utwory i listy z lat 1832-1843“ (Lwów 1910. T ow . W ydawnicze, str. 206, dwa portrety i facs.). Materyał tam zebrany i objaśnienia wydawcy wypełniają w znacznej mierze lukę w d o ­ tychczasowym wizerunku G oszczyńskiego. O książce tej damy wkrótce blizką w iadom ość.

Wreszcie firma wydawnicza H. Altenberga przedsiębrała w yd a­ nie kompletne dzieł G oszczyńskiego w swojej „Bibliotece klasyków

(3)

polskich“. P o ukończeniu Słow ackiego (2 tomy) Biblioteka przystą­ piła do wydawania zeszytami jednocześnie dwu zbiorów : Mickie­ wicza i G oszczyńskiego. Wydaniem G oszczyńskiego zajmuje się Z. Wasilewski. Z dzieł G oszczyńskiego ukazały się dotąd części następujące: P oezye liryczne (w nich niemal połow a dotąd niezna­ nych z wydań lub w poprawionej przez poetę redakcyi), Pow ieści, Dziennik Podróży od Tatrów, Rozprawy literackie, krytyki i spraw o­

zdania. Nastąpią jeszcze : Pisma polityczne, Pisma satyryczne „Pszonki“, Pisma religijno -moralne z ostatniej doby, wreszcie przy­ pisy, odmiany itp. Dzieła G oszczyńskiego ukażą się jednocześnie w dw óch wydaniach — mianowicie oprócz

2

eszytow ego, ukaże się wydanie w mniejszych kilku tomach.

W obec tego zainteresowania się G oszczyńskim należy pospie­ szać z ogłaszaniem materyałów potrzebnych historykom do wycie- niowania tej postaci. Z pośród pracow ników na niwie historyi li­ teratury d w o je zgłosiło do „Pamiętnika“ przyczynki w formie ko- respondencyi. Podajemy ten materyał w całości z dołączonymi ko­

mentarzami. Redakcya.

I.

Z listów Goszczyńskiego, B ielow sk iego i Siem ieńskiego

podała HERMINA FISCHÓWNA. (L w ó w ).

Dążenia republikańskie w Europie, ujawione z początkiem roku 1833, zaniepokoiły rządy zaborcze; zabrano się do poszuki­ wania źródeł ruchów i rozpoczęły się prześladowania. W Ga icyi, skąd nieszczęśliwa wyprawa partyzancka Józefa Zaliwskiego zasilana była i dokąd wróciły częściow o rozbitki małych oddziałów, — rząd austryacki baczną zwrócił uwagę na w ychodźców , widząc w nich element podburzający.

Galicya w czasie powstania listopadow ego uczuła się dopiero — rzec można — Polską. Po jego upadku napływ owy elem ent zło­ żony z młodzieży, demokratycznych przeważnie przekonań, działał i nadal na Galicyę podniecająco. A chociaż wielki rozłam na stron­ nictwa, idący z Zachodu i tu się już wyraźnie zaznaczył, to jednak „partyzantka “ zainicyowana przez jedną tylko partyę na emigracyi — przez stronnictwo demokratyczne — znalazła tu na gruncie galicyjskim wielu zw olenników w śród szlachty dawnych konserwa­ tywnych przekonań. Przekroczenie oddziałów partyzanckich o d ­ było się w tajemnicy najściślejszej i dopiero pow rót kilku rozbit­ ków na ziemię galicyjską pod Otalężą, — pojmanie ich, a nastę­ pnie ucieczka w nocy z 23/24 marca 1833 r., naprowadziły rząd na pierwszy ślad. Wkrótce potem przyszły wieści z za kordonu — przesadzone początkowo i niepew ne — a następnie urzędowe. Lecz nawet olbrzymi proces o zdradę stanu nie potrafił odkryć

(4)

machiny spiskowej w kraju, uchylając zaledwie, dzięki denuncya- cyom , rąbek tajemnicy.

Jak w iadom o z własnych zapisków S. G oszczyńskiego1), zało­ żył on w roku 1832, jeszcze przed przybyciem emisaryuszów Za- liwskiego, tajny związek w Galicyi t. zw. 21. Praca Goszczyńskiego znalazła uznanie Pietkiewicza, wysłanego przez Zaliwskiego i Lele­ wela do Galicyi celem przygotowania te ren u 2). Niewiadom o je­ dnak, czy się Pietkiewicz z Goszczyńskim porozumiał ; z pamiętnika poety wypadałoby raczej, że o zamiarach na emigracyi powziętych dow iedział się Goszczyński dopiero po przybyciu Zaliwskiego (na w iosnę r. 1833) z ust jego i odrazu rzecz tę potępił. Założone przez G oszczyńskiego oddzielne tajne stowarzyszenie, mające na celu powstanie, nie miało w ów czas już racyi bytu i rozwiązało się; w e­ szło natomiast w życie inne stowarzyszenie, raczej komitet, pod prze­ w odnictw em W incentego hr. Tyszkiewicza. Goszczyński jednak nie usunął się od pracy, działając w spólnie, dopóki przedsięwzięcie sa­ mo przez się nie upadło — a praca w Galicyi znowu torem taj­ nej konspiracyi się potoczyła — konspiracyi, która była żywiołem G oszczyńskiego. Zdaje się, że potępił on ten nieudały poryw w o l­ nościow y, zwany partyzantką, dopiero w latach późniejszych ; w chwili działania przywarł do niego raczej całą duszą nie tylko konspiratora, wojownika w oln ości, ale i całą wyobraźnią poetycką, skoro pułkownika Zaliwskiego uznaje dość godnym stanąć przy K ościuszce 3).

Rozpoczęła się w ięc praca szybka, dorywcza, celem przepra­ wiania przez granicę i uzbrajania przybyłych z Francyi emisaryu­ szów , t. zw . okręgowych. Bez w zględu na różnorodność prze­ konań, która, jak słusznie Mickiewicz zauważył, w ob ec hasła „do broni!“ upaść musiała — pom agała szlachta galicyjska, dostarczając broni, odzieży, żyw ności i pieniędzy.

# *

Na podstaw ie dentmęyacyi emigranta, byłego w ojskow ego Adolfa Rolińskiego, urządzono z ramienia sądu kryminalnego we Lw ow ie szereg rewizyi po domach obywatelskich, odkryto taj­ ny skład broszur drukowanych w instytucie Ossolińskich, rzucono także podejrzenie na studenta uniwersytetu lw ow skiego, Emila Ko- rytkę, jakoby zorganizował tajny Związek m łodzieży i trudnił się

M ateryały. 559

‘) Z ygm unt W asilew sk i, Z ży cia p o e ty rom an tyczn ego. Sew eryn G o s z ­ czyń sk i w G alicyi (L w ów , 1910, T o w . W ydaw .).

*) L isty W aleryana P ie tk ie w ic z a do L e le w e la . — Rkp. w A rchiw um R ap persw ilskiem . List z T arn ow a 3 0 -g o listop ad a 1832: „S ew er w e L w o­ w ie, o ile uw ażam , najp orząd n iejszy44.

s) „Z ż y cia p o e ty r o m a n ty cz n e g o “. P roroctw a ks. Marka, str. 40. „Trzy ep ok i m ę cz eń stw a P olski. P ie rw sz a uciski P o lsk i w o so b ie P u ła w sk ieg o druga w o so b ie K o ściu szk i — tr ze cia w o so b ie Z a liw sk ie g o . Z aliw sk i jako b oh ater rew olu cyi lis to p a d o w e j“. —

(5)

rozdawaniem i rozsyłaniem na prowincyę broszur treści zakazanej, dostarczanych mu przez praktykanta instytutu Ossolińskich, em i­ granta Aleksandra Komarnickiego. W sprawę tę był wplątany i August Bięlowski, w spółlokator Emila Korytki.

August Bięlowski, wydawca „Ziew onii“, almanachu literackiego, mieszkał w ów czas w e Lw ow ie przy ul. Halickiej 1. 724, trudniąc się udzielaniem lekcyi literatury i historyi polskiej. Studyów na uniwersytecie lwowskim nie w oln o mu było kontynuować, brał bow iem czynny udział w rewolucyi listopadowej. W yjechawszy w styczniu 1831 r. jako słuchacz 4-go roku praw do Królestwa, wstąpił do legii litewskiej pieszej, od b ył całą kampanię i z korpusem ge­ nerała Różyckiego wrócił do Galicyi. Jeszcze w wojsku zawarł przyjaźń z innym Galicyaninem, Łucyanem Siemieńskim, który rów ­ nież w legii litewskiej pieszej odbywał służbę jako podoficer. Przy­ jaźń tę kontyunowali następnie w Galicyi, idąc ręka w rękę tak na polu literackiem jak i politycznem. Gdy się rozpoczęły ruchy przy­ gotow aw cze do partyzantki z początkiem roku 1833, Bięlowski odegrał w nich czynną rolę. Komitet polski założony w czasie re­ w olucyi i istniejący jeszcze w pierwszych miesiącach r. 1833 pod prezydencyą Ksawerego hr. Krasickiego, przestał wkrótce istnieć, sp o­ w odow any do tego przedewszystkiem natarczywem naleganiem rzą­ du, a w wielkiej mierze także pom inięciem go zupełnem przez w y­ słannika Emigracyi Pietkiewicza, który miał instrukcyę znoszenia się jedynie z Wincentym hr. Tyszkiewiczem — a unikania „ary- stokracyi“, do której zaliczano człon k ów komitetu polskiego. Są ślady, że właśnie ze strony komitetu Krasickiego poczyniono pew ne kroki porozumienia się z komitetem Tyszkiewicza w Tarnowie. Pośrednikiem w tej sprawie miał być Wincenty Pol, który jakoby z osobistych w zględów sprawy nie załatwił *) i odrazu przeszedł do obozu przeciw nego. Rzecz ta musi zostać na razie nierozstrzy­ gnięta, na podstaw ie bow iem niżej przedrukowanych listów dają się raczej skonstatować przyjazne stosunki Bielowskiego i Siemieńskiego z Wincentym Polem , byłyby zaś one bezwątpienia, w o b ec pow yższego faktu, zerwane. Dla przygotowania wypraw z Galicyi wschodniej na Podole utw orzono komitet w e Lwowie, na którego czele stał Józef Zaleski, ekskapitan wojsk polskich ; członkiem tego komi­ tetu był August Bięlowski. Łucyan Siemieński przebywał na pro- wincyi i tu brał udział w pracy publicznej, jak świadczy list z daty

17 maja (1833 r.).

W miesiącu grudniu r. 1833 uczynił emigrant, Ludwik Xiężo- polski, za poradą niejakiego D obrow olskiego, szpiega, doniesienie dyrektorowi policyi Sacherowi. Korzystał ó w Xiężopolski ze

*) Rkp. Arch w R ap persw ilu . List P ie tk ie w ic z a d o L elew ela : T ours 19 styczn ia 1884: „Pan W in cen ty (T y sz k iew icz) lubił p och le b n isia m i, gałganam i otaczać s ię ; takim był je g o liż y -łu k ie ć W in c e n iy P o l w ielk i łajdak, błazen, te g o i sam u ży w a ł i k o m ite to w i p oru czył, teg o w ysłan o w m isy i do n iego, a sm ar­

(6)

wsparć tajnego komitetu lw o w sk ieg o i zw erbow any został przeze1* do oddziału Józefa Duckiego, formującego się w cyrkule czortkow skim na granicy W ołynia. Na skutek tego doniesienia aresztowane dw óch skom prom itowanych w tej sprawie emigrantów: majora Ma ciew icza i Gleinicha. Prócz tego zadenuneyow ał on Augusta Bie- low skiego, z którego ręki otrzymywał wsparcia pieniężne, i dw óch ga­ licyjskich obywateli: Bobrow skiego i Wład. Sierakowskiego. Trze ostatni, wykazawszy, że są Galicyanami, zostali na wolną stopę pu­ szczeni. 5 -g o stycznia 1834 r. spotkał się X ięźopolski z Bielowskim (i, zdaje się, z Korytką) w traktyerni. Tu Bielowski napiętnował go pu blicznie szpiegiem . Następnego dnia — m oże w celu zrehabilito­ wania się lub, jak przypuszczał w protokole Bielowski, celen skradzenia mu papierów — zjawił się Xiężopolski w mieszkanii Bielowskiego, obity jednak srom otnie, został wyrzucony za drzwi To sp ow od ow ało X iężopolskiego do pow tórnego zgłoszen ra się m policyi. Oskarżył Bielowskiego o ciężkie pobicie, a w dalszej inda- gacyi obwinił ponow nie Bielowskiego i wielką liczbę osób o należe­ nie do rew olucyjnego komitetu, o branie udziału w wyprawie D u­ ckiego i t. p. Na skutek tej denuncyacyi i zeznań obciążającyct Rolińskiego, zarządzono dwukrotną rewizyę w mieszkaniu Bielów skiego: pierwszą dnia 28 go stycznia 1834, drugą 20-g o marca te goż roku.

Pierwsza przyniosła, poniżej przedrukowaną, koresponden- cyę Bielowskiego z Siemieńskim i Goszczyńskim. List datowam z Dołżanki 17 maja, sprowadził na Siem ieńskiego rewizyę. N; mocy rozporządzenia Prezydyum krajowego, z 20-go marca 183^ (L. 21 l/g ), odstaw iło Siemieńskiego starostwo tarnopolskie na poli cyę w e Lw ow ie. Łącznie z Korytką i tow . byli tutaj przesłuchi wani Bielowski i Siemieński dnia 4-go kwietnia 1834 r.; 28-g< czerwca został Siemieński odstawiony z policyi do sądu kryminał nego w e Lwowie, gdy jednak przesłuchania nie dały żadnych do w o d ó w winy, przeto w braku tychże uznało go Prezydyum sądi apelacyjnego w e Lw ow ie rozporządzeniem 28-go lipca 1834(L . 12008 niewinnym przestępstwa zdrady stanu. Z Bielowskim było inaczej ciężyła na nim denuncyacyaX iężopolskiego i Adolfa Rolińskiego. Obwi niony został przeto rozporządzeniem Prezydyum sądu apelacyjneg< z dnia 12-go sierpnia 1834 (L. 13388) w spólnie z Emilem Korytką Józefem Dobrzęckim (sł. teologii w Przemyślu) i zbiegłym Mikoła jem Michalskim, o przestępstw o zdrady stanu (Hochverrath). Dni; 28-go sierpnia 1834 r. został Bielowski uw ięziony a 29 t. m. roz począł się jego proces w kryminalnym sądzie w e Lwowie.

*

* *

Listy poniżej przedrukowane, w ydobyte ze stosów aktów 1 olbrzymiego procesu politycznego, któremu początek dała owa nie

Materyały. 561

(7)

szczęsna wyprawa Zaliwskiego, dają nie tylko szczegóły history­ cznej wartości ; więcej, a przynajmniej jawniej, mówią w nich autorowie o swych pracach literackich ; udzielają sobie wskazówek dwaj galicyjscy poeci, Bięlowski i Siemieriski, a nad nimi unosi się postać G oszczyńskiego, otoczona nimbem — okryta tajemniczością. Goszczyński, w ciągłej ucieczce przed tropiącym go rządem, prze­ latywał z miejsca w miejsce coraz pod innem nazwiskiem, dzia­ łając w szędzie w myśl idei, którą jedynie uznawał i której w szyst­ ko poświęcał. O swoim pobycie w Galicyi tak się wyraża: „Był to szczyt m ojego życia politycznego na starem politycznem polu — czasy największych niebezpieczeństw a najpełniejsze świadectwami opieki Bożej nademną, cudotwórczej m ogę powiedzieć. Później dopiero pojąłem ich znaczenie opatrzne w całości mojego żyw ota.“ 1)

1.

A. Bięlowski do L. Siem ieńskiego.

Kochany Lucyanie!

Wykroczyłem przeciwko T obie z dwojga p ow od ów , raz, że ci Igora, który na dwa tygodnie przed ogłoszeniem w Rozm aito­ ściach był już gotow y, aż dopiero teraz posyłam ; powtóre, że ci żądany wypis rękopisu Kralodworskiego zwlokłem i zmusiłem drugi raz oń rekwirować. Ale cóż robić, mój kochany, taka to już kolej wszystkich poetów , a raczej w ierszopisów (między którymi ja nie­ pospolite trzymam miejsce), że są ludzie nieporządni i wielkie z.a- budki.

O tóż masz wypis żądanych m iejsc:

Pozbijały się przednie tłumy szczyt na szczyt, Tylne sparły się na kopijach

I na drzewa ułożone w poprzek przez drzewa a dalej :

Ułożyli na ramionach drzewa w poprzek I podłuż je powrozami* utwierdzili I postawili sobie drzewce.

Masz tedy, czego żądałeś, reszty się domyśl. Winszuję ci, że ci się udało skończyć tak żmudną a niewdzięczną pracę, przynaj­ mniej u nas najmniej się znają na tem, a nawet znać się nie chcą, ależ dobroć przedmiotu nie traci na tem. — O s o b a 2), o którą się zapytujesz zostaje w tarapacie, szukają go tu wszędzie, kryć się musi nawet przed tymi, którym się już dał poznać. Jestto nieszczę­ ściem u nas Galicyanów, że pom im o całego patryotyzmu, dużo

ga-* W ła ściw ie ciżew kam i.

*) W asilew ski, Z życia p o e ty rom an tyczn ego, str. 17.

s) M ow a tu o S e w ery n ie G o szczy ń sk im (patrz: Z życia p o ety rom anty cz n e g o , str. 34. Rok 1833 „ P ierw sza p o g o ń za m ną p o licy i austryackiej“).

(8)

M ateryały. 563

damy i lekkom yślnością czy fanfaronadą o nieszczęście przyprawia­ my osoby, które nam są najpotrzebniejsze.

Piszę to z żalu, bo jestem przekonany, że z ust pow stańców , którzy się teraz plotkami zatrudniają, podonosiły się rzeczy niektóre do policyi. Jest to Fr an c i s z e к albo b r a t , jeżeli o nim spominać zechcesz, bo imię, jakim go nazywasz, m oże być niebezpiecznem . Cień Barbary p o d o b a ł się i mnie i wszystkim co czytali, kazałem już na czysto p rzepisać i zrobię z tego użytek w moim pisemku.1) N ow orocznika nie wydaję, bo już zapóźno i inne ważniejsze mam zatrudnienia.

W tej to p o w ie śc i w idzę wielką zdatność tw ego pióra do prac podobnych, nie odkładaj ani na chwilę, tylko się zabieraj do pow ieści drugiej, a m ożesz nam b y ć wielce użytecznym w naszych zamiarach. Weź sobie to do serca i pracuj, jakby z obowiązku, nie z łaski. W Barbarze postrzegam, że epizod ratowania Giżanki przez Twardowskiego m ógł być w yp u szczon y i rzecz schwytana tak, jakby to już oddaw na e g z y sto w a ło : Twardowski ma dziewczynę, o której takie a takie są d om ysły ; wreszcie jedna z ich rozm ów, z której by się coś niezupełnie jeszcze wykrywało, aż dopiero sam koniec wyjaśnił. O gólnie od owej katastrofy można było rzecz w ię­ cej osłaniać, a tem samem interes w iększy obudzać, wreszcie w d o ­ mysłach zostawić czytelnika, aby reszty odgadnął. Taką uwagę zro­ bił Sławecki i jest ona w części przynajmniej słuszną, lecz i ja i Sławecki zgodziłem się na to, że mimo tego wszystkiego ma w s o ­ bie ta pow ieść tyle jeszcze zalet, że się czyta z interesem i upo­ dobaniem. Polityka cała zwróciła się na Wschód 2). Turcya i inter- wencya projektowana Rosyi, jest powszechnym teraz gazet przed­ miotem. Jestto punkt zapewne najważniejszy i godzien wszelkiego zastanowienia. Ibrahim Basza jest naszym przyjacielem, bo chce bid Moskałów w d . . . i będzie niezaw odnie, skoro Francya i Anglia już raz przerwą milczenie. Słych ać, że sułtan chce darować Moska­ lom W ołoszczyznę i Multany, aby go broniły, idzie o pozw olenk dw orów , o które P ozzo di B orgo3) wszelkiemi siłami się stara. Na pisz mi, co sądzisz o Igorze, są tam rzeczy, szczególniej przypisy które niegdyś zm ienić zamyślam. Całuję cię serdecznie A u g u st.

L w ów , 26/1 1833.

*) C ień królow ej Barbary, p o w ie ś ć z r. 1551, drukow ana w I t o m t Z iew onii, n o w o ro czn ik a w y d a w a n e g o p rzez A. B ielo w sk ieg o (r. 1834).

*) Zapatrzona na W sch ó d , ufając k orzyściom , które z e zdarzeń ni W sch o d zie dla sp raw y polsk iej m o g ły w yn ik nąć — em igracya p o w zię ła plai p artyzan tk i, któraby się z czasem m o g ła rozw in ąć w w ielk ą w ojn ę.

(9)

2.

L. Siemieński do A. Bielow skiego.

Kochany Auguście !

List Twój pisany w kwietniu niedawno odebrałem. To o czem mi wzm iankowałeś, już wiem — dawno wiem i starałem się czyn­ nie sprawie służyć, a to się rozumie, ile m ogłem i m ogę. Podobnie jak Tobie, biło serce moje, w ielkość pośw ięcenia się i św iętość po­ wstania ogarnęły m łodzieńcze zmysły. Jam żył — myślał — czuł tylko jedną myślą1). Od Ciebie ja czekam z upragnieniem słów kilka — pisz — nie masz się czego obawiać — w iadom ości T w o­ je bardzo mi są potrzebne — gdybyś się lękał, m ożesz użyć kwa­ su octow ego lub cytrynowego i takim sposobem korespondować, ja mam sposób na to czytać.

Mam nadzieję mój drogi, że Cię za dni kilkanaście w e Lwo­ w ie uścisnę, jeśli jakie przeszkody na zawadzie nie staną, pisz do mnie do Juśkowic 2), gdyż tam teraz z Tarnopola jadę. Zdanie twoje o rękopiśm ie3) moim w yborne — słuszne — sprawiedliwe — pra­ w da, że głupią wziąłem maksymę przekładać jak najwierniej i trzy­ mać się, jak pijany płotu. I to, com w twoim Igorze tak uwielbiał, sam dobrow olnie zaniedbałem, lubo i to dwakroć tyle m ozołu ko­ sztow ało, co przy tłumaczeniu wolnem i śmiałem.

I ja Oldrzycha znajduję wybornym, co do innych szkoda, że rada Twoja pierwiej w pom oc mi nie przybiegła. Daj go do cenzury, nic to nie zaszkodzi, niech tam będzie gotow y. — Ściskam Cię, drogi mój przyjacielu. — Mam nadzieję, że własnemi rękami, niezadługo do serca Cię przycisnę. Twój Lucy an.

D . 17 maja, D o łż a n k a .4)

A M onsieur D ata stem pla A u g u s te B ięlo w sk i Lmbg. 19 / Maj 1833.

à L é o p o l

na C h orążczyźn ie p o d n -rem 416.

l) U stęp o d n o si się do w yp raw partyzanckich i p r z y g o to w a ń do nich_ P ie rw sz e od d ziały w y szły z G alicyi zach odniej, z cyr. tarn ow sk iego, już Ш i 2 0 m arca 1833, in n e w kw ietniu. — N ie u lega w ą tp liw o śc i, że Ł ucyan S ie ­ m ień ski nie stał zdała od teg o ruchu i ż e był p o m o c n y w p rzy g o to w a n iu od d zia łó w , m ających z G alicyi w sch od n iej w k roczyć na W o ły ń i P o d o le (od d ziały Józefa D u ck ieg o , Karola B ork ow sk iego, M ichała C hodźki, B o b iń sk ie­ g o m ajora i inne').

*) W ła sn o ść Jana U ru sk iego w cyrkule z ło czo w sk im . s) K rólodw orski rękopism .

4) D ołżanka, w ła ś n o ś ć barona H agen a 3 m ile od Tarnopola. T u n ie o d r ze cz y b ęd zie za cy to w a ć ustęp z protokołu s ą d o w e g o z S iem ieńskim w są d zie krym. lw ow sk ., z dnia 2 8 g o czerw ca 1834 (Arch, krajow e), dokąd go z are­ sztu p o licy jn eg o o d sta w io n o .

A d g en era lia : „N azyw am się L. S., rodem z K am iennej G óry, cyrk ułu żó łk iew sk ieg o , lat m am 25, rei. rz. kat., b ezżen n y, ojciec mój A n toni, a m a ­ tka U rszula D łuska, żyją i utrzym ują się z kapitału i m ieszkają w K a m io n ce

(10)

Materyały. 5 6 5

3 .

L. Siem ieński do A. Bielowskiego.

Kochany Augustynie !

Słyszałem od Sierakowskiego1), którego mam w sąsiedztwie i od Dzierzkowskiego2), żeś mocno na febrę chorował. — Prawda — to cię wymawiało od korespondowania ze mną — ale teraz — kiedy sobie może czasami o twoim dobrym przyjacielu wspo­ minasz, ciężko grzeszysz, że mi żadnej o sobie wiadomości nie dajesz. Jak w kwietniu list napisałeś, od tego czasu ani słówka. A ch, niegodzi się tak zrywać ten związek, który mnie z tobą łą­ czył, przynajmniej należałoby mieć jakieś powody. — Ach, dość już tych wyrzutów ; ja sam się wpraszam do twego serca, o któ- rem wątpię, aby tak łatwej podlegało zmianie. Będąc we Lwowie nie mogłem Cię odwiedzić mimo chęci, raz, nie wiedziałem mie­ szkania, drugi raz, że bawiłem bardzo krótko, mając czas intere­ sami zapełniony. - Donieś mi też obecnie o wszystkiem, co wiesz, i co mię interesować może. Ja właśnie teraz wyjeżdżam do Siera­

p o d Rawą; brata mam jed n eg o A leksandra, siostrę jed n ą Józefę. D o 1820 roku u czy łem się w dom u i w e L w o w ie p ryw atn ie ; w r. 1821 w yjech ałem do p a ­ na S tęp sk iego, prezesa krym inalnego w Lublinie, k rew n ego m e g o , i sam k o n ­ ty n u o w a łem nauki do r. 1827, w' którym p o w ró ciłem nazad do G alicyi, do r o d z ic ó w m oich i baw iłem przy nich do r. 1829 ; w tym roku w yjech ałem z m oim w ujem , W incen tym D łuskim , pu łkow n ik iem w'ojska ross., d o siostry m ojej Józefy, która jest za m ajorem B ielaw skim w o jsk a ces. rosyjsk iego i b a ­ w iłe m tam do r. 1830 w T u lczy n ie, m ieście na U k rainie; w sierp niu 1830 p o w ró ciłem do G alicyi i b aw iłem na w si Sew erynka, n ied alek o Z ło czo w a , u babki m ojej, Ludwiki D łuskiej, do m iesiąca lu te g o r. '1831, w którym ud ałem się do W arszaw y i zaciągn ąłem się do w ojska, d o leg ii litew sk iej, i słu ży łem tam w stop n iu pod oficera, a na koń cu zostałem oficerem i b a w i­ łem tam do m iesiąca w rześn ia 1831 i dostałem się do n ie w o li rosyjskiej i b yłem zaprow ad zon y do Ż ytom ierza, stam tąd zostałem u w o ln io n y na ż ą ­ d an ie rządu tu te jsz eg o w m iesiącu marcu 1832 i przybyłem w kw ietniu 183Ż do G alicyi, gd zie ud ałem się do Sew erynki, do babki mojej; b aw iłem tam kilka tygodni; stam tąd p rzyjechałem do L w ow a w maju lub p o cz ą tk u c z e i- w ca , gdzie zastałem m oją m atkę ; w e L w o w ie b aw iłem 6 ty g o d n i i p o w r ó ­ ciłem do Sew erynki tam i w Juśkow icach u Jana U ru sk iego, m eg o d a w n eg o zn a jo m eg o i przyjaciela, baw iłem do lutego 1833; stam tąd p ojech ałem na kilk a ty g o d n i do D e n iso w a , 3 m ile od Tarnopola, d o barona H agena, stam ­ tą d z n o w u w róciłem do Juśkow ic w celu zabrania niektórych rzeczy m oich , p o w ró c iłe m zn ow u do D e n iso w a , gdzie baw iłem do m iesiąca cze rw ca 1833go r., p o te m p o w ró ciłem z n o w u d o Ju śk ow ic w m iesiącu czerw cu , tam b a w iłem d o m iesią ca sierpnia lub w rześn ia, stam tąd p o je ch a łem z p a n ią hrabiną Ł o ­ s io w ą d o N arola, w jej dobra, tam baw iłem d o grudnia 1833 — stam tąd p o w ró c łie m zn o w u d o S ew eryn k i i do Ju śk ow ic, g d z ie zn o w u b aw iłem kilka ty g o d n i t. j. przez B o ż e N a r o d z e n ie i N o w y Rok, stam tąd p o jech a łem d o D o łża n k i i D en iso w a i b aw iłem w D o łża n c e do m om en tu m e g o w z ię c ia t. j. d o 1 2 -g o lu te g o ; w innej in k w izycyi nigdy nie byłem , jak ty lk o z p o w o d u areszto w a n ia m ego w T arn op olu przez Z iw na, kom isarza cyrk., a drugi raz w sztok h au zie przez urzędnika p o licy i pana W ohlfarta“.

*) W ład ysław Sierak ow sk i, o b yw atel z O ży d o w a w cyrkule z ło c z o w s k im . *) J ó zef D zierzk ow sk i, p o w ieścio p isa rz.

(11)

kowskiego, któren mi doniósł, że twój brat Franciszek *) do niego przyjechał; jest to niesp od ziew an a i nieoceniona chwila. Co robi mój rękopism ? czy go dałeś do cenzury ? zbądź go jakiemu księ­ garzowi — pisał mi Dzierzkowski, że go Wójcicki2) czytał i że mu się podobał.

Ja się zabieram do scen historycznych z konfederacyi Bar­ skiej3), mam już nieco materyałów przysposobionych, zdałby mi się ten dziennik o oblężeniu C zęstochow y, co go Piątkiewicz porw ał, gdybyś go jakim sposobem odzyskał, wielkąbyś mi łaskę zrobił. Z Rosyi, z Baru nadeszlą mi m iejscow e opisy i powiastki żyjące w ustach ludu.

Żegnam Cię drogi Auguście, przyjacielu od serca — nieza-

pomnij o swoim

Lucyanie.

d. 2 2 -g o lipca, w J u śk ow cach .

4.

L. Siem ieński do A. Bielowskiego.

Kochany Auguście !

Oczekuję z upragnieniem tw ego listu — oraz sam do Ciebie piszę, bo mi tęskno, że nie mam z kim się rozm ówić. Zająłem się tu pracą nad starymi szpargałami, które mi w ręce wpadły ; jest to rękopis z r. 1669 o herbach i familiach. Mam też pod ręką dzieło „Les chroniques et annales de Pologne par Biaise de Vi- genere“ w Paryżu 1573, napisane dla Henryka Walezyusza. Właściciel chce go Bibliotece Ossolińskich darować, ale tylko pod warunkiem, jeśli tego dzieła tam nie masz.— D ow iedz się więc o tem i donieś mi. — Jeślibyś sprzedał moje książki (a w sprzedaży stosuj się do tego, jak kupujący będzie dawał) to mi pocztą przyszlij pieniądze—

*) A p ro p o s p seu d o n im u G o szczy ń sk ieg o zazn aczyć w ypada, iż S iem ień ­ ski i B ięlow sk i w ind agacyi zeznali, że p o d pseu don im em tym ukryw a się em igrant, p o eta S ew ery n G o szczy ń sk i — poszlaki w ięc o p o b y cie i istnieniu w G alicyi G o sz cz y ń sk ieg o m iał rząd p e w n e i to ze strony osób , od których w ięcej m ożnaby się b yło sp o d z ie w a ć o stro żn o ści, tem bardziej, ż e uw aga w ład z była już raz jen en na G o sz cz y ń sk ieg o skierow ana (Patrz I. list B ie ­ lo w sk ie g o do S iem ień sk ieg o ).

2) K azim ierz W ła d y sła w W ójcicki.

3) K onfederacya barska była w tych czasach, pod m in ow an ych p ragn ie­ niem sw o b o d y , tem atem nad w yraz stosow n ym , tem atem (że go tak n a zw iem y ) na czasie. M ożn a go już b yło ująć w p ersp ek ty w ie historyczn ej, a jednak traktow ać z m iłością, n ib y w stęp krw aw y a bohaterski do w sp ó łc z e sn y c h w yp a d k ó w i do d alszych z a p a só w z p rzem ocą, jako p ierw sze h a sło do o d ­ zyskan ia w o ln o ś ci. T w o rzy ł na tle tych w yp ad k ów G oszczyń sk i („ P ro r o ctw o ks. M arka“ por. Z. W a silew sk i, Z ży cia rom antycznego p o ety ), pracując nad sw y m p om ysłem r ó w n o c z e śn ie z Siem ieńskim . T ło to p o słu ży ło n a stęp n ie S łow ack iem u ; „K on fed eratów B arskich “ n ap isał M ick iew icz. P om ysłu s w e g o S iem ień sk i nie z re a lizo w a ł m im o w ie lk ie g o zapału, z jakim się p o c z ą tk o w o zabrał do pracy.

(12)

Materyały. 567

a p ew n ie dojdą, bo na poczcie nie ginie. — Co robi Z iew o n ia ? 1) C o słychać o twoim Bracie Franciszku ? C o nakoniec o ow ym wielkim interesie, o którym wspom niałeś mi ; pamiętaj, gdyby to do skutku przyszło, to mi napisz - a pospieszę na twe zawołanie — pełen zapału i przedsięwzięcia. — Jeśli przybył Wójcicki, kłaniaj mu się odem nie i ośw iadcz mu szacunek, jaki mam dla jego, lubo nieznanej mi, osoby, Borkowskich2) pozdrów , rękopis Franciszka w ielce mi użyteczny oznajomił mnie po części z krajem, gdzie w p ro­ wadzam Bohatyra romansu mojego. Sądzę, że będzie lepszy od Barbary, a jak podług zakroju w noszę, to m oże i na kilkuarkuszowe dziełko się zbierze. Przyszlij mi ostatni arkusz; a jeśli nie, to przy­ najmniej słow niczek góralski mi przepisz — proszę Cię, bo to w ię­ cej charakteru nadaje pismu.

Ściskam Cię serdecznie. B łogosław ieństw o Pana niech sp o ­

czywa na Tobie

Lucyan.

18 w rześn ia, N arol.

Numeru domu nie wiem, napisz mi go, bo tak m oże list się zbłąkać.

5.

L. Siemieński do A. B ielow skiego.

Drogi mój Auguście !

Nie mogłem już pow rócić do Ciebie, bo zaraz spakowałem się i wyjechałem ze Lwowa. Brata tw ego Franciszka jeszcze nie wi- działtm, ale zaraz jadę do niego, by go uściskać i pow itać.(P o w y - | drukowaniu Ziewonii — spytaj się u W asilewskiego, czy niema czasem jakiej okazyi do Juśkowiec, a życzyłbym sobie, abyś mi przysłał z 10 egzemplarzy, rozsprzedałbym ci pew nie po naznaczo­ nej cenie. Wypisz mi tytuły dzieł rosyjskich dobrych, a m ógłbym je dostać.^,— Ja na świętąch zostanę w Juśkowicach — ale ty pa­ miętaj pisywać do mnie pod adresem przez Tarnopol w D ołżance, gdyż tam po świętach zaraz pojadę. Polla uściskaj odemnie, ob ie­ cane manuskrypta zostawię u Sierakowskiego, a m oże go sam zob a­ czę, gdyby chciał tam na święta zjechać.

Żegnam cię drogi Auguście, twój Lucyan.

d. 2 1 -g c grudnia, w Juśkow icach .

W ielm ożn y A u gustyn B ielow sk i w L eop ol, na H alickim , p o d N -r em 721.

0 „ Z iew o n ii“ T. I w y sze d ł w e L w o w ie nakładem B ielo w sk ieg o w d ru ­ karni O ssoliń sk ich w r. 1831. — A r eszto w a n ie i p r o c e s w yd a w cy p r z e szk o ­ dziły w ydru kow an iu n a s tęp n e g o tom u, w y s z e d ł on dop iero w r. 1838 w Pra­ d z e p o d red akcyą B ie lo w sk ie g o . P o raz w tó ry w yd an o tom II w Strasburgu w r. 1839 jako w yd an ie p o w tó rn e, p o m n o żo n e , staraniem i nakładem W . L. (L ip o w sk ieg o )

(13)

6.

S. Goszczyński do A. Bielowskiego.

K ochany Auguście !

I m oją było myślą w ydać jak najp ręd zej jeden tom pism G o ­ szczyńskiego, dlatego pisałem , gdzie po trzeb a, aby Ci przysłano p o trzeb n e do tego pieniądze za sp rzed a n e bilety. Słyszałem o T w o ­ ich am b arasach 1). Niech nas Bóg strzeże od p o dobnych. Ziew m iię przysyłaj w te strony przynajm niej 10 e g z e m p la rz y p o d adresem Lu- cyana Siem ieńskiego, b ard zo jej ciekawi w tych stronach. Ja w e dni kilka odjadę stąd mil kilkanaście i przysłużę się wam rekom en- d a c y |. M oże się kiedy zjedziemy.

Ćałuję Cię serdecznie Tw ój Lucy a n .7)

26 grudnia3) 1833 r.

(przypisek W ł a d y s ł a w a S i e r a k o w s k i e g o ) . K ochany Auguście !

O m oich am barasach4) w e L w ow ie pew nie w iesz, bo je p e ­ w nie Tytz opow iadał — donieś mi też, co się z tym szpiegiem 5) stało, czy go wytaskali za granicę, jak d y rek to r policyi pow iedzieć m iał6) ; ja o sw ojem trzym aniu w e L w ow ie i o prow adzeniu d o policyi, na zeznania tego łajdaka, skargę do arcyksięcia7) podaję — ró w n ie Bobrow ski, którego on za em igranta denuncyow ał.

O czekuję T w ego listu z niecierpliw ością, kochający cię przy

jaciel W ładysław .

A M onsieu r B ięlow sk i w e L w ow ie.

7.

L. Siemieński do A. Bielowskiego.

D rogi mój Auguście!

Słodko spędziłem św ięta w tow arzystw ie kochanego b rata tw ego, Franciszka. Co my nie przegadali ! co my nie przem yśleli !

') W e w stęp ie o p o w ied z ia n o o areszto w a n iu na skutek denu ncyacyi X iężo p o Isk ieg o i R olińsk iego.

*) P o d p isa ł się G o sz cz y ń sk i dla p e w n o ś c i im ieniem S iem ień sk iego; ż e listu teg o autorem jest G oszczyń sk i, św ia d cz y l - o p o d o b ie ń stw o pism a 2 - o z e ­ znania w są d zie Siem ień sk iego.

3) B ez w ątp ien ia b a w ił w ó w c z a s G o sz cz y ń sk i w O żyd ow ie, m ajątku W . S ierak ow sk iego.

4) S ierak ow sk i i B ob row sk i b y li ró w n ież na p o licy ę sprow adzani. s) X ięźop olsk i.

e) M im o przyrzeczen ia dyrektora p o lic y i Sachera, X iężop olsk i nie z o ­ s ta ł na razie za granicę w ytransportow any ; trzym any w w ięzien iu , p o d d a ­ w an y in d agacyom , p o czy n ił je sz c z e w ie le zezn a ń , ob ciążających bądź t a

em igran tów , b ąd ź też ob yw ateli galicyjskich.

(14)

Materyały. 5 6 9

Wyjechał on z tych stron, lecz ze mną przyrzekł, gdziekolwiek b ę­ dzie, znosić się. Życzył on sobie mieć Ziewonię, ja mu przyrze­ kłem, że ty mi przyszlesz z kilka egzemplarzy do rozsprzedania i że ja mu poszlę, gdzie tylko się będzie znajdował. Teraz więc, drogi Auguście, staraj się mi przez Wasilewskich przysłać z 15 egzem pla­ rzy, a ja zrobię z nimi, co każesz. — Słyszałem, żeś w kozie sie­ dział, z opowiadania Sierakowskiego; naśmieliśmy się niemało z tej awantury i nasmucili, że takie łotry na ziemi chodzą ! Chciej mi udzielić bliższego planu o mającem w ychodzić piśmie peryo- dycznem — tobym zaczął pracować w tym celu i zebrałbym to , co mam w pogotow iu. Bolesława mego umieść ; ja tu, lubo p o ­ prawiać nie lubię, załączam jednakże niektóre poprawki — zdaje mi się, że je przyjmiesz, bo są więcej stosow ne. Dla Polla zosta­ w iam w O żydow ie manuskrypt przyrzeczony; ale podobnoś wi-'’

dzieć się już nie będziemy, bo ja z tyclr stron w Tarnopolskie wyjeżdżam. Pisz do mnie na Tarnopol w Dolężance (!), tylko nie za­ pomnij o Twoim przyjacielu, który Cię z duszy całej kocha i rad- by wszystko dla Ciebie pośw ięcił. Twój Lucyan.

d. 27 gru d n ia1), J u śk o w ice.

Popraw ki „ T r ą b w D n i e p r z e “.2) m iasto czytaj : Z em stą na kam ień Z em stą na stepy Ciął szab lą T nie szab lą

Krew w ali się rzeką Krew w ali się strugą A g d zie B łud ? daleko A g d z ie Błud ? o d łu go Czy góra złota śród zw ier cia d e ł C zy góra zło ta sied zi śród

siadła? zw iercia d ła ?

i w ło sy przym ierza i kości św ięty ch (tak lep iej, bo historyczn e). Teraz trafiaj L echu Słup sto i D n iepr pieje D niepr gra słup buja A P o ch w ist piaskiem m a z o ­

w ieck im sieje.

T akie dałem zak oń czen ie, k ied y tam to nie jest tak z m y sło w ie, jak w szy stk o od d an e — są d ź sam w tej sp raw ie, co lep sze !

8.

S. Goszczyński do A. B ielow skiego.

Mój drogi Lucyanie !

Byłem dziś w D enysow ie i nie zastałem nikogo, a mam do pomówienia z architektem, który podobno w Dołżance się znaj­ duje, dlatego piszę do Ciebie i do Nastasowa, gdzie go czekam,

gdzie oprócz mnie i drugiego, jak ja, niema nikogo więcej.

Sam-*) 188B r.

2) »Trąby w D n iep rze“, p oem at, w y sze d ł w l l t o m ie „ Z iew o n ii“ 1838 r. i następ n ie w drugiem w yd an iu w Strasburgu 1839 r.

P od an e p o w y żej zm ian y nie zo sta ły w szy stk ie w p o em a cie p o c z y n io ­ n e ; sa także m ałe ró żn ice w te k śc ie o b u w ydań.

(15)

bym przyjechał do W as, gdyby nie zn u żen ie kilkudniow ej p o d ró ż y ; n areszcie m iędzy nam i niem a cerem onii ; ten niech z ro b i pierw szy krok, kom u składniej. Jeżeli niem a tego, k ogo potrzebuję, d o n ie ś mi jak najspieszniej, ma się rozum ieć przez o d d a w cę m ego listu. Było­ b y nie od rzeczy i nam się zobaczyć.

Całuję cię serd eczn ie T w ój Sew eryn.

22 sty czn ia 1834.

S iem ieński w D o lźan ce.

9.

A. Kawiecka do L. Siem ieńskiego.

P rzepraszam b ardzo, że nie odpisałam panu Siem ieńskiem u, posyłając Z iew onię, lecz tak byłam w ten czas zatru d n io n a, że le­ dw ie miałam m om ent przeczylać list P an a — później o d eb rałam list z poczty i w nim fl. m. c. 5. — Te dw a egzem plarze mi przy­ słane (w ogrom nym liście arkuszow ym ) sprzedałam , za k tó re pie­ niądze tu dołączam fl. m. c. 5.

Mieliśmy tu p rzez dni kilka pana Sew eryna, naszego a rc h ite ­ kta i jeszcze dw óch ich znajom ych; b ard zo nam miło i przyjem nie czas ten przeszedł, w spom inaliśm y często p an a Siem ieńskiego. Ża­ łują w szyscy, że pan nie jest z nam i. Justynka kazała b a rd z o p o ­ dziękow ać za przysłanie Balzaca obiecan eg o — m ówi, że go tak pięknym znajduje, że nic jeszcze ró w n ie zachw ycającego nie czy­ tała, i tak jest zazd ro sn ą, że nikom u go czytać nie p o zw ala. — Z U faszkow iec m iałyśmy w iadom ość, że pan W incenty *) śm iertel­ nie chorow ał, d o k to ro w ie stawili m u 100 pijaw ek i krew puszczali, zaledw ie go przy życiu utrzymali. — D o n o szę p an u te sm utne w iadom ości, w iedząc, że pan Siem ieński ma przyjaźń dla p an a W incentego, to go szczerze pożałuje. A n n a K aw iecka.

12 lu teg o 1834, Juśkow ice. A M on sieu r

M on sieu r Lucyan Siem ień sk i à D ołżanka.

10.

S. Goszczyński do A. B ielo w sk ie g o .2)

O dsuw am y się od siebie, kochany A ugustynie, co raz dalej. P o ­ ło żen ie m oje coraz nieprzyjem niejsze, zdaje się naw et, że się nie­ p rę d k o zobaczym y. C ó ż ro b ić ? Nie puszczę się w as, p óki m ożna ; później — — niech się dzieje w ola boża, trzeb a b ęd zie u led z na chw ilę p ęd o w i okoliczności, a później b ę d zie nam zn o w u d o b rz e . Tym czasem ró b cie sami, co m ożecie. O , nie odstępujcie o d zam iaru połączenia się i sp ó ln eg o pracow ania, b o w ierz mi, w ielkie m acie

‘) P ol.

(16)

Materyały. 5 7 1

obowiązki i ciężki zdacie rachunek, jeśli je zaniechacie. W tych dniach wypadnie mi opuścić te strony na jakiś czaś, dlatego chciał­ bym wiedzieć, jak stoją autorskie wiadom e ci interesa ? Czy ręko- pism w yszedł z cenzury? Czy masz nadzieję prędko go odebrać? Czy m ożna zacząć rozsprzedawanie biletów ? Czy już nie rozsprze- dano cokolwiek ? D o n ieś mi o wszystkiem przez Władysła­ wa. Jeżeliście zaczęli sprzedawać, daj kilkanaście biletów Wła­ dysław ow i dla niego i dla Siemieńskiego, poślij H enrykow i*) i, jeśli można, Grabowskiemu. Tylko zmiłuj się, porządnie trzymaj kontrolę i, kto je bierze, niech także ma zapisane, komu dał jaki, ażebyś d o­ kładną miał w iadom ość o prenumeratorach i w przypadku wiedział, gdzie którego szukać. Zacząw szy zbierać przedpłatę, zbierajcie prę­ dko, a ty odsyłaj pieniądze W ładysławowi z O żydowa ; bo nie p o ­ trzeba ci przypominać, jak one są mi konieczne, zwłaszcza w teraź­ niejszym stanie rzeczy.

Ucałuj odem nie W incentego i pow iedz mu, żeby mi nie kazał robić koszul, o których mówiliśmy, 'bo pieniądze zdadzą się teraz prędzej, niż bielizna, chyba, że już są w robocie. D onieś mi także, co się stało z pobudką2). Niedrukowane wiersze odeślij mi przez W ładysława.

Całuję Cię serdecznie Twój Franciszek. A listy pal.

II.

Cztery listy S. G oszczyńskiego do W. Pola

podał WŁADYSŁAW ANTONIEWICZ. (Krosno).

1.

U kończony 28 grudnia 1852 r. „Mohort“, ukazał się w obiegu ksiągarskim pod koniec grudnia /8 5 4 r. i rozchodził się szybko. N ow y nakład, dokonany przy pom ocy Eugeniusza hr. Dzieduszy- ckiego, ukazał się w pierwszych dniach lutego 1855 r. Sukces i roz­ głos, jaki zyskał „Mohort“, pom ogły W. P olow i do podźwignięcia się ze smutnego stanu finansowego, w który popadł po otrzymaniu dymisyi wraz z kilku profesorami na uniwersytecie Jagiellońskim. Był on niemniej pobudką do podjęcia nowej pracy i nowych pro­ jektów.

„A kiedy już o wszystkiem masz w iedzieć — pisał W. Pol do 15 letniego syna Winc. Hugona, bawiącego w szkołach lw o ­ wskich — dnia 8 lutego 1855 r. — to Ci i o tem donoszę, żem począł pisać czyli raczej dyktować księdzu kanonikowi (Scipiono- wi) n ow y poemat „Pacholę hetmańskie“; jest to jakoby dyaryusz

‘) Janko.

Cytaty

Powiązane dokumenty

s.. w samej definicji zaufania jako zakładu, podczas gdy stanowi on jeden z konstytutywnych elemento´w zaufania. To powoduje, z˙e definicja P. Sztompki odnosi sie˛ włas´ciwie

Temat: „Kupisz mi futro z norek czy raczej płaszcz z lisa, kochanie?” – słów kilka o języku wpływu i manipulacji..

Jedna grupa wyszukuje informacje dotyczące odmian terytorialnych polszczyzny, druga – środowiskowych, trzecia – zawodowych, czwarta charakteryzuje style

Uczniowie, zgłaszając się, omawiają wyniki swojej pracy, poprawiają błędy. Nauczyciel powtarza i tłumaczy te informacje, które nie zostały zrozumiane...

uwagę na postępującą laicyzację społeczeństwa niemieckiego i wynikającą stąd tendencję do przekształcania świątyń chrześcijańskich w budynki

I wystarczy już tylko rozejrzeć się wśród kryteriów, jakie stosuje Mickiewicz w historycznym zarysie dziejów poezji, by zorientować się, co - jego zdaniem - decyduje, że

W erotycznym traktowaniu ciała poeta dąży do coraz to nowych udziwnień, zaskakujących skojarzeń (&#34;ujrzałem cudną dziewczynę, która mi prężnym młotem

Zasada jest jedna - chodzi o to, aby dziecko w sposób niedestrukcyjny i całko- wicie bezpieczny dla siebie i innych, nauczyło się mówienia o przeżywanych emocjach,