• Nie Znaleziono Wyników

"The Modern Theology of Tradition", J.P. Mackey, London 1962 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""The Modern Theology of Tradition", J.P. Mackey, London 1962 : [recenzja]"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Edmund Wilemski

"The Modern Theology of Tradition",

J.P. Mackey, London 1962 : [recenzja]

Studia Theologica Varsaviensia 4/1, 387-399

(2)

[29] R E C E N Z J E I S P R A W O Z D A N I A 387

w dużym stop n iu in n e, a n ie m oże u leg a ć w ą tp liw o śc i, że sta n o w isk a R ahnera i R atzin gera są w e k le z jo lo g ii szczeg ó ln ie g łęb o k ie i g ru n to w n e.

Id ea, w yra żo n a p rzez R ah n era w ostatn im a rty k u le, iż w życiu K o ­ ścio ła p a sterz m oże w y k o n y w a ć ak ty ju ry sd y k cji, do k tórych w y k o n y ­ w a n ia m a praw o, k tóre jed n ak ,z d ru giej stron y m ogą b yć n iem o ra ln e, zd aje się n a su w a ć p ew n ą w ą tp liw o ść. K o rzy sta n ie z p raw a w in n o być z n a tu ry sp ra w ied liw e, ty m sam ym w in n o b yć zgodne z n a k a za m i m o ­ raln ym i. F a k ty czn ie n iera z ten, kto posiad a w ła d zę, k o rzy sta ją c z n iej, p o stęp u je n ie sp r a w ie d liw ie . N ie k o rzy sta on jednak w te d y w ła ś c iw ie z praw a. P o stęp o w a n ie jego n ie ty lk o je s t n iem oraln e, a le stoi r ó w ­ n ież w k o lizji z p raw em . N iem n iej, zw ró cen ie u w agi, iż m oże się zda­ rzyć, że w y k o n a w c y k o śc ie ln y c h u rzęd ów w sw e j d zia ła ln o ści m ogą z p raw a k orzystać n iem o ra ln ie oraz, że p rzeciw ta k iem u p o stęp o w a ­ n iu w in ie n is tn ie ć p rotest, dla so b o ro w y ch ten d en cji posiad a zn a czen ie bardzo w ażne.

K s. K a zim ierz H o ffm a n n

J. P. M a c k e y : T h e M odern T h eo lo g y of T rad ition . L ondon 1962, str. 219.

W o k resie o ży w io n eg o d ialogu ek u m en iczn eg o w y ją tk o w y m z a in te ­ reso w a n iem te o lo g ó w cieszą się za g a d n ien ia d o k try n a ln e, b ęd ą ce p rzed ­ m io tem sp o ró w teo lo g iczn y ch i różnic m ięd zy K o ścio łem r z y m s k o -k a to ­ lic k im a k o ścio ła m i ch rześcija ń sk im i. Do ta k ich za g a d n ień n a leży ró w n ież tra d y cja d ogm atyczn a K ościoła. N ic w ię c d ziw n ego, że sta le w zra sta lite r a tu r a n au k o w a zajm u ją ca się p ro b lem a ty k ą tra d y cji. Obok z n a n y ch już prac w y b itn y c h teo lo g ó w o tr a d y c ji w a rto zw ró cić u w a g ę na pracę teo lo g a irla n d zk ieg o J. P. M a ck ey ’a, p rzed sta w ia ją cą w sp o ­ sób fa c h o w y n o w o czesn ą p ro b lem a ty k ę trad ycji.

P raca J. P. M a ck ey ’a rozp oczyn a się in trod u k cją (V II—X I), po czym n a stęp u je sześć rozd ziałów : I. T rad ycja i m a g isteriu m K ościoła (1— 52), II. O jcow ie i T eo lo g o w ie (53— 94), III. W iern i (9.5— 122), IV. S zero k ie p o jęcia (123— 149), V. D w a źródła (150— 169), VI T rad ycja w n ie k a to ­ lic k ie j te o lo g ii (170— 199), K o n k lu zja (200—205), S k ró ty (207), B ib lio ­ g ra fia (209— 216), w r e sz c ie za m y k a ją in d ek s osob ow y (217— 219).

Z p od an ego w y żej p od ziału p racy m ożna już d o sta teczn ie się zo rie n ­ tow ać, jak ą p ro b lem a ty k ą tra d y cji za jm u je się autor. P ro b lem a ty k a ta nie p o k ry w a s |ę w p e łn i z ty m i z a g a d n ien ia m i o tra d y cji, k tóre b y ły p rzed m iotem d y sk u sji i u ch w a ł Soboru W a ty k a ń sk ieg o II w p o­ sta ci d ek retu o o b ja w ien iu .

N ie u m n iejsza to jed n a k w n iczy m w a r to śc i h isto ry czn ej tej pracy. N a u sp r a w ie d liw ie n ie au tora n a leży p o d k reślić tu taj fa k t, iż p ierw sze w y d a n ie tej p racy uk azało się już w 1962 roku, a w ię c w o k resie z w o ­ ła n ia dop iero Soboru W a ty k a ń sk ieg o II. Z atem M ackey za jm u ją c się

(3)

w tej p racy z a g a d n ien ia m i o tra d y cji z p u n k tu w id zen ia m eto d y h is to ­ ry czn o -teo lo g iczn ej n ie m ógł o c z y w iśc ie p rzed sta w ić k sz ta łtu w s p ó ł­ czesn ej p ro b lem a ty k i trad ycji, zap o czą tk o w a n ej d ek retem o o b ja w ie ­ niu. Z asłu gą jed n ak autora „ n o w o c z e s n e j te o lo g ii t r a d y c j i ” je s t te n ­ d en cja, w p ra w d zie n ie w y p o w ied zia n a o ficja ln ie p rzez M ackeya, zm ie­ rzająca do u sta w ie n ia tra d y cji n a p ła szczy zn ę prob lem u ek u m en iczn ego. W yrazem teg o je s t rozd ział szó sty , w k tó ry m J. P. M ackey pod aje o góln ą c h a ra k tery sty k ę tr a d y c ji w te o lo g ii n ie k a to lic k ie j. J. P. M ackey rozw aża tu ta k ie za g a d n ien ia jak: N eo -p r o te sta n ty z m i a u to ry tet (175), A n g lik a n ie i n ieo m y ln o ść (184), K o śció ł W sch od n i O rtod ok syjn y a p a ­ p iestw o (192).

S zk od a tylk o, że M ack ey, k tó r y zd aje sob ie sp ra w ę z w a ż n o śc i i a k ­ tu a ln o ści teg o za g a d n ien ia p o tra k to w a ł je jed n ak zb yt o g óln ik ow o, z pow odu n iep o sia d a n ia w y sta rcza ją ceg o p rzy g o to w a n ia do n au k ow ego rozp racow an ia teg o za g a d n ien ia , do czego zresztą p rzy zn a je się lo ja ln ie sam A u to r (170).

U sp ra w ied liw ić jed n ak m oże tu M ack eya fak t, iż ch od ziło m u w tym rozd ziale n ie o szczeg ó ło w e z r e fe r o w a n ie n ie k a to lic k ie j id ei tra d y cji, ile raczej o za zn a jo m ien ie c z y te ln ik a z p e w n y m i o g ó ln y m i ten d en cja m i tej m y śli — cele m u w y p u k le n ia p u n k tu zasad n iczego. N a k reślo n e przez A u tora zad an ie, m oim zd an iem , w p e łn i zostało w y k o n a n e.

W celu w y d a n ia k ry ty czn ej o cen y o tej p racy w y p a d a nasam p rzód zapoznać się tu taj z za sa d n ic z y m i jej m y śla m i. A u to r w y ch o d zi z z a ­ ło żen ia , k tó r e u w a ża za p o zy cję k lu czo w ą sporu d ok try n a ln eg o m ię ­ dzy k a to lik a m i a n ie k a to lik a m i na te m a t P ism a św . i tra d y cji, m ia ­ n o w icie, że spór ten n ie b ęd zie m ógł być rozw iązan y, dopóki n iek a to licy n ie zech cą uznać n a tu ry i fu n k c ji m a g isteriu m K ościoła. Z ałożen ie to je s t teo lo g iczn ie p op raw n e, jed n ak że g rzeszy zb yt ciasn ym p u n k tem k o n fe sy jn e g o w id zen ia teg o sporu p rzez A utora, a co n ajgorsze u n ie ­ m o ż liw ia w sz e lk i d ia lo g ek u m en iczn y n a te n tem a t. J e ż e li is tn ie ją w ty m p u n k cie różn ice d o k try n a ln e m ięd zy k a to lik a m i i n iek a to lik a m i, to m oim zd an iem , w d ia lo g u ek u m en iczn y m n ie n a leży k iero w a ć się ża d n y m i za ło żen ia m i, a ty m bardziej su g ero w a ć o sta teczn e r o z w ią ­ zanie, le c z po prostu problem ten n a leży rozw ażyć sine ir a e t studio . To jest za sa d n iczy p u n k t w y jścia , w k tórym n a leża ło b y raczej p o d k re­ ślić to co nas łączy, a n ie to, co n as dzieli. T aki k ąt w id zen ia in te r e ­ su ją ceg o n as p rob lem u jest n ie ty lk o zgodny z d ek retem o e k u m en iz­ m ie, lecz ta k że u trzym an y jest w to n a cji d ek retu o O b ja w ien iu , k tó ry n a w e t p rzez teo lo g ó w p ro testa n ck ich został o cen io n y p o z y ty w n ie jako bardzo zb liżon y do p ojęć p rotestan ck ich . N a p oparcie sw eg o za sa d n i­ czego p u n k tu w id zen ia o d n ośn ie do rozw iązan ia sporu: P ism o św . i tra ­ d y cja — A u tor p o w o łu je się na F ran zelin a, k tó ry rozw ażając zasadę K o ścio łó w R efo rm o w a n y ch „sola s c r ip tu r a ” p ierw szy zw ró cił u w a g ę na to, że jest to przede w sz y stk im zagad n ien ie au to ry tetu i g w a ra n cji albo

(4)

[ 3 1 ] R E C E N Z J E I S P R A W O Z D A N I A 3 8 9

w y p o sa żen ia , k tó re trad ycja jako źródło o b ja w ien ia p ow in n a posiadać. Ze w zg lęd ó w p olem iczn ych , F ran zelin bron iąc w o b ec a ta k ó w teo lo g ó w p ro testa n ck ich a u to ry tetu trad ycji d ogm atyczn ej, p o d k reślił zbyt m o ­ cno ro lę m a g isteriu m K o ścio ła jako tra d y cji ak ty w n ej. N ie w y sz ło to jed n a k n a dobre ani d la te o lo g ii trad ycji, jak w iem y , ani dla zb liżen ia p ro testa n tó w do K ościoła k a to lick ieg o . N au czen i lek cją h isto rii i ubo­ g a cen i d o św ia d czen iem p ięk n ie ro zw ija ją ceg o się w dobie obecn ej d ia ­ logu ek u m en iczn eg o , w in n iśm y zrezygn ow ać w d ysk u sja ch te o lo g ic z ­ n ych z u p roszczonej przez F ran zelin a k o n cep cji trad ycji d ogm atyczn ej i z u w y d a tn ia n ia roli n ieo m y ln eg o m a g isteriu m K ościoła w p u n k cie w y jśc io w y m d ialogu m ięd zy k a to lik a m i i p rotestan tam i. A lb o w iem tra­ d y cy jn e sta n o w isk o w tej p ro b lem a ty ce w dobie Sob oru W aty k a ń ­ sk ieg o II zm ien iło się już bardzo p ow ażn ie tak u p ro testa n tó w jak i u k a to lik ó w .

A by się o ty m p rzek on ać w y sta r c z y tu ta j p rześled zić h isto rię z a ­ sad y p ro testa n ck iej „sola s c r ip tu r a ”. P rob lem ten p o d ejm u je rów n ież J. P. M ack ey — m oże jed n ak n a zb y t o g ó ln ik o w o i p rzez to n ie p o tra fił od p ow ied n io w y k o rzy sta ć tej n o w ej w e r sji „sola s c r i p t u r a ” d la z n a le­ zien ia w sp ó ln ej p ła szczy zn y do dalszego d ialogu ek u m en iczn eg o w spra­ w ie trad ycji.

Bardzo ro zp o w szech n io n a i dobrze nam znana zasada p ro testa n ck a „ ty l k o P i s m o ś w .” (Sola S c r i p tu r a ) źródłem w iary, p o jm o w a n a zb yt e k s ­ k lu z y w n ie i jed n o stro n n ie jako o d rzu cająca tra d y cję, w y m a g a p e w n y c h w y ja śn ień . N asam p rzód trzeba stw ierd zić, że n ie jest zgodne z praw dą często p ow ta rza n e p o w ied zen ie, że dopiero dzisiaj n eo -p r o te sta n c i za­ in te r e so w a li się trad ycją, którą p ie r w si g ło s ic ie le h asła „ t y l k o P i s m o ś w .” b e zw zg lęd n ie w y e lim in o w a li z życia relig ijn eg o . S w eg o czasu k a to lick i zn aw ca w sp ó łczesn ej p ro b lem a ty k i trad ycji P iotr L e n g s f e l d o g ło sił o b iek ty w n e sp ra w o zd a n ie z m ię d z y k o n fe sy jn e j d eb aty nad trad ycją (Ü b erliefer u n g , P aderborn 1960), w k tórym m ó w i o p o sta w ie p ro testa n ­ tó w w o b ec trad ycji. L u ter w p ra w d zie od rzu cił p a p iestw o , sobory, tra ­ d y cję K ościoła, zrob ił to jed n ak dlatego, iż in sty tu c je te, w e d łu g jego m n iem an ia, uszczu p lają ab so lu tn y a u to ry tet P ism a św ., lu b n a w e t tem u a u to ry teto w i zagrażają. F a k ty czn ie jed n ak , jak stw ierd za G. G 1 o e g e (w sp ó łczesn y teo lo g p rotestan ck i), L u ter p o słu g iw a ł się w sw ej n au ce i d y sp u ta ch trad ycją, z k tórej w y p ro w a d za ł n iek tó re d ogm aty w ia ry (172).

M e l a n c h t o n ró w n ież p o d ziela ł zasad ę a b solu tn ego au to ry tetu P ism a św ., ale n ie odrzucał tak b ezw zg lęd n ie, jak to czy n ił L uter, a u to ry tetu K ościoła. B y ł on b o w iem szczerze z a in tereso w a n y o c z y sz ­ czen iem w sp ó łczesn eg o m u K o ścio ła z tego, co u w a ża ł za sk o ru m p o ­ w a n ie w ia r y i p raktyk. C iek aw ą je s t rzeczą, że w ła śn ie M elanchton ż y w ił n a d zieję, że jed n o ść z R zy m em m o g ła b y b yć na now o n a w ią ­ zana. W ty m celu p o sz u k iw a ł n a w e t w sp ó ln ej p ła szczy zn y . W s w o je j

(5)

n au ce M elan ch ton o d w o ły w a ł się w y ra źn ie do p ierw o tn y ch w y zn a ń w ia ry i a rg u m en tó w p a try sty czn y ch , jako tra d y cji, choć nie p r z y p isy ­ w a ł jej ta k ieg o sam ego a u to ry tetu , jak P ism u św .

T w ie r d z ił jed n ak , że O jcow ie b y li m ężam i św ią to b liw y m i i u czo­ n y m i oraz ż y li w czasie b ezp o śred n ieg o k on ta k tu a p o sto lsk ieg o n a u cza ­ nia, stąd n a u k ę ich m ożn a u w ażać za n ie sfa łsz o w a n y w y r a z p raw dy ob ja w io n ej. O czy w iście M elan ch ton n ie p rz y p isy w a ł O jcom ok resu p o- a p o sto lsk ieg o n ieo m y ln eg o n au czan ia, ale fa k te m jest, że u zn a w a ł obok P ism a św . ró w n ież tra d y cję, p o jm o w a n ą sw o iśc ie (172).

Tak w ię c id ea tra d y cji is tn ia ła w teo lo g iczn ej m y ś li p ro testa n ck iej od sam ego p oczątku, choć fo rm a ln ie nie b y ła sp recyzow an a. P ierw szą k o n cep cję tra d y cji w p ro w a d ził do m y ś li lu te r a ń sk ie j M. C h e m n i t z , k tó r y w sw o im d ow od zen iu teo lo g iczn y m p o słu g iw a ł się fa k ty c z n ie nie sam ą zasadą „tylk o P ism o św .”, ale op erow ał d ow od am i p a try sty cz­ n ym i, aby ud ow od nić, że n ie n e o -p r o te sta n c i, lecz K o śció ł K a to lick i o d p a d ł od n au k i O jców i p ierw o tn eg o K ościoła.

T ak w ię c tra d y cja n a w e t u p ro testa n tó w , z w o le n n ik ó w zasad y „tylko P ism o ś w ,” p osiad a sw ój n ieo d w ra ca ln y fa k t i żad n e a b stra k cy jn e te o ry zo w a n ie n ie m oże jej odrzu cić albo a rb itra ln ie ogran iczyć do p e w ­ n ych ty lk o grup sp o łeczn y ch (173).

„ W s z y s c y ludzie , jak p isa ł J e n k i n s , są s p a d k o b i e r c a m i t r a d y c ji , n a w e t p o z o r n ie n a j b a r d z i e j sp o n t a n ic z n i i s e k c i a r s c y p r o t e s ta n c i , i j e ­ ż e l i w y d a j e i m się, ż e w y e m a n c y p o w a l i się e f e k t y w n i e z p e w n e g o z e ­ sp o ł u tr a d y c j i , j e s t rz e c z ą n a jn a t u r a l n ie js z ą w św ie c ie , ż e w p a d a j ą w inne t r a d y c j e ” (173). K ażd y w ię c K ościół, k ażda ch rześcijań sk a sp o ­ łecz n o ść p osiada obok P ism a św ., w ła sn ą tra d y cję. I to jest p raw d ziw e n ieszczęście, bo gd yb y w sz y stk ie te sek ty ż y ły i n a u cza ły w zup ełn ej zgod zie z P ism em św . n ie b y ło b y m ięd zy n im i tak sk rajn ych różnic i sp raw a zjed n oczen ia b y ła b y o w ie le ła tw iejsza .

N a le ż y zatem stw ierd zić, że zasad a „tylko P ism o ś w .” w teo lo g ii p ro te sta n c k ie j n ie jest p recy zy jn a i p o w ta rza n ie jej bez o d p o w ied ­ n ieg o k om en tarza je s t d zisiaj ry zy k o w n y m slogan em . P r z y w y k liśm y b o w ie m do sąd zen ia, że p ro testa n ci poza P ism e m św . jako jed y n y m i w y łą c z n y m źród łem w ia r y n ie uzn ają żad n ego in n eg o czyn n ik a, w p ro w a d za ją ceg o p ra w d y o b ja w ie n ia w ży cie r e lig ijn e sw o ich w ie r ­ n y ch . T y m cza sem m o g liśm y się przek on ać, że o d w o ły w a n ie się p ie r ­ w o tn y c h p ro te sta n tó w do tra d y cji b yło sz czeg ó ln ie w y ra źn e w p ism a ch M ela n ch to n a , a k o m en ta rze J. P e lik a n a do w y z n a n ia au g sb u rsk ieg o ■ p o d k reśla ją , że k o n cep cja tr a d y c ji fo rm a ln ie zo sta ła w p ro w a d zo n a do m y ś li lu te r a ń sk ie j p rzez M. C hem n itza (174)·.

W n a szy ch w sp ó łc z e s n y c h cza sa ch o.bserw ujem y w śród n e o -p r o te - sta n tó w n ie z w y k łe z a in te r e so w a n ie się trad ycją, o k tórej m ó w ią i p i­ szą jako o jed n y m z isto tn y ch e le m e n tó w ich k o n cep cji ch ry stia n izm u oraz w y su w a ją on i p rop ozycję rea listy c zn ej d y sk u sji nad nią.

(6)

133] R E C E N Z J E I S P R A W O Z D A N I A 391 F a k ty c z n ie jed n a k , jak stw ierd za autor, je s t to n iem o żliw e, gd yż lic z n e se k ty p r o te sta n c k ie u w ażają, że ty lk o on e sta n o w ią d zisiaj p r a w ­ d z iw y K o śció ł i ty lk o one p o siad ają a u ten ty czn ą tra d y cję, p rzek a zu ­ ją cą w ie r n ie w ca ło ści o b ja w ie n ie B oże (174).

C zy w ię c m ożn a sk ło n ić c zło w ie k a , k tó ry je s t g łęb ok o p r z e św ia d ­ czon y, że ty lk o on p o siad a p ra w d ę do tego, aby w y r z e k ł się tej p raw d y i k ie r u ją c się ty lk o ży c z liw o śc ią p rzy ją ł fa łsz za p raw dę? D la teg o są d zi autor, że spór k a to lik ó w i n eo p r o te sta n tó w n a te m a t tr a d y c ji n ie b ęd zie m ó g ł być ro zw ią za n y , d opóki ci o sta tn i n ie u zn a ją n ieo m y ln eg o a u to r y te tu n a u cza n ia w K o ściele. S p ra w a w ię c a u to ry tetu w e d łu g M ack eya je s t w ła śn ie dzisiaj p ozy cją w y jśc io w ą tego sporu, sk ąd p o ­ w in n o się sta rto w a ć, aby d ojść o sta teczn ie, w cześn iej czy p óźn iej, ty lk o do jed n ej, w sp ó ln e j m ety , w p rzeciw n y m ra zie p ię k n ie ro zw ija ją ca się w sp ó łp ra ca ek u m en iczn a m oże ok azać się e w a n g e lic z n y m d rzew em fig o w y m .

C h rześcija ń sk ie sek ty są zgod n e w tym , że „tylko P ism o ś w .” p o ­ sia d a a b so lu tn y i n a jw y ż sz y a u to ry tet, ale różnią się jego in te r p r e ­ ta cją , c z y li trad ycją, k tó ra z k o le i w y m a g a a u to ry tetu . S am o w ię c n a u cza n ie w ia ry u p r o te sta n tó w je s t w ła ś c iw ie zap rzeczen iem w y łą c z ­ n o ści za sa d y „tylk o P ism o ś w .” źród łem w ia ry , g d y ż p raw d y relig ijn e p r z ek a zy w a n e są w p ra w d zie na p o d sta w ie P ism a św ., a le w św ie tle w ła sn e j tr a d y c ji se k c ia r sk ie j, im p lik u ją cej z n a tu ry rzeczy p otrzeb ę u sp r a w ie d liw ie n ia jej ja k im ś in n y m a u to ry tetem , niż P ism o św . (175).

K ażda w ię c sek ta m u si ok reślić, czym g w a ra n tu je sw o ją in te r p r e ­ ta c ję P ism a św ., w p rzeciw n y m razie n ie p o zy sk a za u fa n ia u w y z n a w ­ ców . J e ż e li zaś żad n a z ty c h sek t n ie m oże rościć so b ie p ra w a do szczeg ó ln eg o n ieo m y ln eg o a u to ry tetu , w ó w c z a s a u ten ty czn o ść c h r y stia - n izm u je s t zu p ełn ie p od w ażon a (175).

W k a to lic k ie j n a to m ia st k o n cep cji tr a d y c ji d ogm atyczn ej g w a ra n cją a u te n ty c z n o śc i p r z e k a z y w a n y c h p rzez n ią praw d w ia r y je s t n ieo m y ln e n a u cza n ie m a g isteriu m K o ścioła.

N ic w ię c d ziw n ego, że autor p o d ziela ją c p rzy n a jm n iej częścio w o pogląd F ra n zelin a na tr a d y c ję d o gm atyczn ą K ościoła, p y ta n ie k a to li­ k ó w o ich g w a r a n c je c z y li o ich a u to r y te t K ościoła.

Z teg o też pow odu M ack ey rozw aża zagad n ien ie:

N e o p r o t e s t a n t y z m i a u t o r y t e t , a w ła ś c iw ie r eferu je p ogląd y na tra­ d y cję w sp ó łc z e sn y c h p r zed sta w icieli te o lo g ii refo rm o w a n ej — m ian o­ w ic ie C u l l m a n n a i S k y d s g a a r d a .

M ack ey k o n cen tru je sw o je rozw ażan ia o C u llm an n ie n a tra d y cji apo­ sto lsk iej. O ry g in a ln o ść m y ś li C u llm an n a w o d różn ien iu od in n y c h te o ­ lo g ó w p ro testa n ck ich p olega n a u zn an iu trad ycji, na p rzyzn an iu jej w a r to śc i n orm u jącej oraz n a tym , że w id z i w n ie j g łó w n y kan ał, przez k tó ry sp ły w a ob ja w ien ie, ale w y łą c z n ie ty lk o w ep oce ap o sto lsk iej i to

(7)

n ie dlatego, że jest trad ycją, a le że b yła ap ostolsk ą, zanim jeszcze u ję ta ją w P iśm ie św .

„ T r a d y c j a sł o w n a , p isze C ullm ann, p o sia d a w a r t o ś ć n o r m u ją c ą za c z a s ó w a p o sto lsk ic h , ś w i a d k ó w n aoczn ych , nie p o sia d a je d n a k w a r t o ś c i p o r o k u 150, p r z e k a z y w a n a z u s t do u s t ”. C u llm an n w ię c zb yt ostro od­ d ziela trad ycję ap o sto lsk ą od tra d y cji K ościoła, tw ierd zą c, że p ierw sza je s t o b ja w ien iem i norm ą n a szej w ia ry , druga ty lk o p o jęciem p o sła n ­ n ic tw a ap ostołów .

Co w ię c sp raw ia, że ty lk o tra d y cja a p ostolsk a je s t jed y n a i dlaczego tylk o ta trad ycja jest n o rm atyw n a? U za sa d n ien ie tego zn a jd u jem y w te ­ zie C ullm anna, id e n ty fik u ją c e j „ K y r i o s ” z „P ara dosis" , oraz w p rzy p i­ sy w a n iu apostołom jako naoczn ym św iad k om szczególn ej i jed y n ej roli w p rzek a zy w a n iu trad ycji b ez zn iek szta łce ń (176). C u llm an n op eru je tu taj d w om a w n iosk am i:

1) że a p o sto lstw o i św ia d ectw o a p o sto łó w są czym ś jed yn ym , 2) że ty lk o trad ycja ap o sto lsk a jest n orm atyw n a.

C zyn n ik iem , k tó ry sp raw ia, że ap o sto la t i jego św ia d k o w ie są czym ś jed y n y m i że przez to trad ycja p rzek azyw an a p rzez a p o sto łó w jest n or­ m a ty w n a , są dw a fakty:

1. A p o sto ło w ie b y li n a o czn y m i św ia d k a m i, albo p ierw szy m i odbior­ cam i ob jaw ien ia;

2. A p o sto ło w ie otrzym ali sw o ją m isję bezp ośred n io od C hrystusa. C u llm an n n ie d ocen ia jed n ak roli D ucha Ś w . w p ro cesie p rzek a zy ­ w a n ia trad ycji (178). Sam p ogląd C ullm anna n a trad ycję jest n ie w ą tp li­ w ie orygin aln y, ale w y p ro w a d zo n e p rzez n iego w n io sk i grzeszą b rak iem lo g iczn ej k o n se k w e n c ji i m u szą rozczarow ać k a to lick ieg o czyteln ik a. A m oże C u llm an n b ał się w y p ro w a d zić ostateczn ego w n io sk u , że skoro D uch Św . jest d an y całem u K o ścio ło w i, to o b ja w ien ie p rzek a zy w a n e przez ten K ościół, jako tra d y cja jest n ieo m y ln e i b ezb łęd n e tak sam o d zisiaj, jak za cza só w ap ostolsk ich . O znaczałoby to b o w iem ca łk o w ite zlik w id o w a n ie sporu m ięd zy k a to lik a m i a n eo -p ro testa n ta m i.

P o g lą d C u llm an n a n a tra d y cję zrefo rm o w a n y p rzez autora jest k ry­ tyczn y, ty lk o n ie m ogę się zgodzić z w n io sk iem autora, stw ierd za ją cy m , że „ w k ł a d C u ll m a n n a do n a s z e j w i e d z y o n a tu r z e t r a d y c j i j e s t o w i e l e m n i e j s z y n iż m o g l i ś m y o c z e k i w a ć p o je g o te r m i n o l o g i i ” (180) i że sta ­ n o w isk o C u llm an n a w sp ra w ie a u to ry tetu tra d y cji K ościoła jest czysto n e g a ty w n e. U w ażam , że C u llm an n d ał p ow ażn y w k ła d do rozw ażań nad trad ycją w p ła szczy źn ie d ialogu ek u m en isty czn eg o — ch ociażb y przez to, że p rzyzn ał tra d y cji ap o sto lsk iej w a rto ść norm ującą. W obecn ej s y ­ tu a cji d ia lo g o w ej n ie n a leża ło o czek iw a ć czegoś w ię c e j. W każd ym razie C u llm an n u czy n ił p o w a żn y w y ło m w d o ty ch cza so w y ch p o jęcia ch pro­ te sta n c k ic h tra d y cji i o tw o rzy ł d rzw i do d a lszy ch badań i poszukiw ań, w sp ó ln ej p łaszczyzn y n au k ow ej.

(8)

[ 3 5 ] R E C E N Z J E I S P R A W O Z D A N I A 3 9 3

P ogląd S k y d s g a a r d a na tra d y cję i P ism o św . autor p rzed sta ­ w ił w y łą c z n ie w oparciu o jego arty k u ł „ S c r i p tu r e an d T r a d i t i o n ’’. Z da­ n iem M ackeya, g łó w n y p u n k t różn icy m ięd zy k a to lik a m i a p r o te sta n ­ tam i w p ogląd zie na tra d y cje zn ajd u je sw ój w y r a z w ośw ia d czen iu S k y d sg a rd a „ T y l k o p o p r z e z P is m o p r a w d z i w y a u t o r y t e t m o ż e z a c h o w a ć się w K o ś c i e l e ’’ (182). S k yd sgaard w y ra źn ie boi się, że u zn an ie m a g iste ­ riu m K o ścio ła m oże w y e lim in o w a ć a u to ry tet P ism a. O rygin aln ością m y ś li S k y d sg a a rd a o tra d y cji jest to, iż p rzyzn aje on, że D uch

Sw.

je s t n a tch n ien iem dla tra d y cji K ościoła. W yd aje się, że to w y r a ż e n ie S k y d s­ gaarda za w iera w sobie u zn an ie a u to ry tetu K ościoła. T y m cza sem S k y d s­ gaard tw ierd zi, że to czego u czy K o śció ł i w sz y stk o co p od lega ro zw o ­ jow i w K o śc ie le p od p orząd k ow ane jest tek sto m P ism a św ., k tóre jest o sta teczn y m au torytetem . W ty m w ła śn ie p u n k cie S k yd sgaard je s t n ie ­ k o n se k w e n tn y , gd yż p ra k ty czn ie n ie B ib lia jest sędzią w sp raw ach w ia ry , ale w ła śn ie każda p oszczególn a sek ta sw o iśc ie in terp retu je B i­ b lię — stąd ta k ie rozb icie i brak jed n o m y śln o ści w sp ra w a ch w ia ry u n eo p ro testa n tó w .

K o n se k w e n c ją tego są różne trad ycje w ło n ie sam ego n e o p r o te sta n - tyzm u, ale żadna z n ich n ie od p ow iad a dzisiaj, p op raw n ej d efin icji k a ­ to lick iej trad ycji. P rzyzn ają to zresztą n iek tó rzy p ro testa n ccy te o lo ­ gow ie, że żadna z is tn ie ją c y c h d zisiaj sek t n ie posiad a a u ten ty czn ej trad ycji. U siłu ją ją dopiero od n aleźć drogą k ry ty czn ej k olab oracji nad a u ten ty czn y m i elem en ta m i d ok tryn y g łoszon ej p rzez w sz y stk ie w sp ó łczesn e sek ty.

„ N a s z y m g ł ó w n y m z d a n i e m , p isze E. S c h 1 i n k, w i n n o b y ć o d ­ k r y w a n i e d u c h o w n e g o b o g a c tw a , k t ó r e j e s t u k r y t e w r ó ż n y c h t r a d y c j a c h i p o w i n n i ś m y o d n a le ź ć j e d n o ś ć K o ś c io ł a nie w je d n o r o d n o śc i, ale w p o ­ łą c z e n iu r ó ż n y c h t r a d y c j i ” (174).

P o zo rn ie w y p o w ie d ź ta k ry je w sob ie w ie le n ad ziei p ow rotu do p ier­ w o tn ej jed n ości, gdyż p oprzez ży c z liw e i p ełn e zrozu m ien ia p rzyjęcie istn ie ją c y c h m ięd zy n am i różnic, zaw iera w sob ie p rzyn ajm n iej o b ie t­ n icę u zn an ia p rzez n ep p ro testa n tó w k a to lick iej k o n cep cji trad ycji.

A le zanim to się sta n ie m u szą oni n a n ow o rozw ażyć k w e stię , k to w K o ściele posiad a au torytet, k tórego d ecy zje są n ieo d w ra ca ln e czy li n ieo m y ln e. P ro b lem n ieo m y ln eg o m a g isteriu m K o ścio ła jest p rzed m io ­ tem szczególn ego za in tereso w a n ia A n g lik a n izm u .

Z god n ie z raportem w o ln y c h k o ścio łó w , is tn ie ją trzy św ia d e c tw a ob ja­ w ien ia : K o śció ł ap o sto lsk i i jego p ism a, K o śció ł w ie k ó w (The C h u rc h of th e ages), i w ta jem n iczo n e jed n o stk i (185). K o śció ł b o w iem otrzy m a ł od B oga p o sła n n ictw o , aby za ch o w a ć p raw d ę ob ja w io n ą i p rzy sto so ­ w a ć ją do potrzeb każd ej gen eracji. J a k ie w ię c w y p o sa ż e n ie p osiada K o śció ł do w y k o n a n ia tego zadania? W ed łu g w y m ien io n eg o raportu K o śció ł p racu je z D u ch em

Sw.,

k tó ry k ie r o w a ł n im i b y ł jeg o n a tc h n ie ­ n iem p op rzez w iek i. A le n ie m ożn a p o w ied zieć w śc isły m sło w a teg o

(9)

zn a czen iu , że K o śció ł jest n ieo m y ln y . D laczego? P o n iew a ż sk ład a się z o m y ln y ch is to t lu d zk ich , i z tej p rzy czy n y n ie k ie d y n ie jest zgodny w ży ciu i w d o k try n ie z K o ścio łem w ie k u a p o sto lsk ieg o i z P ism em (185). A w ię c K o śció ł m oże błądzić, sp ełn ia ją c sw o je d ok tryn aln e p o­ sła n n ic tw o . N ie b y ło b y o c zy w iście rzeczą słu szn ą tw ierd zić, że w sz y sc y A n g lik a n ie rozw iązu ją w ten sposób problem n ieo m y ln o ści. W każdym bądź razie ci, k tórzy go p oruszają, dają rozw iązan ie n e g a ty w n e czyli n iezg o d n e · z n au k ą K o ścio ła K a to lick ieg o o n ieo m y ln y m m agisteriu m K ościoła.

D la K o ścio ła n a to m ia st w sch o d n ieg o n a jisto tn iejszą sp raw ą d ialogu ek u m en iczn eg o je s t u sta len ie, k tó ry K o śció ł posiad a n ieo m y ln e m a g i­ ste r iu m K ościoła. W ielu te o lo g ó w w sch o d n io -o rto d o k sy jn y ch tw ierd zi, ż e jed y n y m a u ten ty czn y m m a g isteriu m , k tóre p osiada n ieo m y ln o ść i au torytet, jest ciało e p isk o p a ln e W schodniego K ościoła O rtod ok syj­ n e g o (198).

J ed en k rótk i rozd ział p o św ięco n y m y ś li n iek a to lick iej o trad ycji o c zy w iście n ie m oże u p ow ażn ić do w y c ią g n ię c ia ja k ich k o lw iek k o n stru k ­ ty w n y c h w n io sk ó w ■— co zresztą lo ja ln ie p rzyzn aje sam autor, tym bar­ dziej, że m ia ł on je d y n ie ch arak ter in fo rm a cy jn y . J e śli w ten sposób p o tra k tu je się p rzed sta w io n e w ty m rozd ziale p o g lą d y n a trad ycję, to n ie w ą tp liw ie n a leży przyznać, iż autor w y k o n a ł su m ien n ie sw o je za­ d an ie. N a leży jednak żałow ać, że w p rzed sta w ien iu p rob lem u „ K o śció ł W s c h o d n i O r t o d o k s y j n y i P a p i e s t w o ” — k o rzy sta ł je d y n ie z litera tu r y w język u an g ielsk im , n ie sięg n ą ł n a to m ia st do obszernej litera tu r y w język u rosyjsk im .

W rozd ziale p ierw szy m autor p rzed sta w ia zn an e już od d aw n a w te o ­ lo g ii p ogląd y na sto su n ek tra d y cji do m a g isteriu m K ościoła. W ybór p r zed sta w icieli różn ych p o g lą d ó w n a ten tem a t został p rzez autora do­ k o n a n y , m oim zdaniem , tr a fn ie a tak że p ogląd y ich z o sta ły zrefero- ro w a n e rzeczow o i k ry ty czn ie.

J ed n a k że dla w ła śc iw e g o zrozu m ien ia ty ch że p o g lą d ó w n a leża ło n a ­ szk ico w a ć k ró tk i p rzegląd h isto ry czn y tego problem u. W iadom o że pro­ b lem .stosunkü tra d y cji do m a g isteriu m K o ścio ła w y w o d z i sw ój p oczą­ tek z ten d en cji p o w ią za n ia tra d y cji b osk ich z k o śc ie ln y m i i w y k a za n ia a u to r y ta ty w n e j i n ieo m y ln ej ro li m a g isteriu m K o ścio ła w p rzek azy­ w a n iu d ep ozytu w iary. T en d en cja ta b y ła n ieg d y ś reak cją sam ą w so ­ b ie słu szn ą i p otrzebną p rzeciw L u trow i, k tóry od rzu cił a u to ry tet m a ­ g isteriu m K ościoła.

Sobór T ry d en ck i n ie w ch od ząc w szczeg ó ły p o jęcia trad ycji, n ie dając jej d e fin ity w n e g o o k reślen ia , za d o w o lił się afirm a cją ogólnej zasady, m ia n o w ic ie m ó w ił tylk o o tra d y cja ch „ b o sk ic h ”, sięg a ją cy ch czasów apo­ sto lsk ich , k tóre z o sta ły nam p rzekazane. T ylk o te tra d y cje są rów n e co do au to ry tetu P ism a św . i sta n o w ią jedno ze źródeł w iary. B rak w ię c p o w ią za n ia p rzez sobór ty c h tra d y cji z n ieo m y ln ą p ow agą m a g i­

(10)

[37] R E C E N Z J E I S P R A W O Z D A N I A 395

steriu m K o ścio ła i u w y p u k le n ia jego roli w p rzek a zy w a n iu dep ozytu w ia r y dał ok azję n ow atorom , op iera ją cy m się ty lk o na B ib lii, jako jed y n ej reg u le w ia ry , do odrzu cen ia w sz y stk ic h „ tr a d y c j i ”. Za n ad u życie w K o ściele u w a ża li oni każdą tezę w iary, k u ltu i d y sc y p lin y n ie m ającą p o k ry cia w P iśm ie św ., rozu m ian ym i in terp reto w a n y m p rzez d aw n ych O jców . N a p ła szczy źn ie h istoryczn ej, przy p om ocy d o k u m en tó w pro­ te sta n c i sta ra li się w y k a z y w a ć n o w a to rstw o K ościoła rzym sk iego. A p o­ lo g eci k a to liccy n a to m ia st dali się w cią g n ą ć w m eto d ę sw o ich p r zeciw ­ n ik ó w . O brona ich szła w k ieru n k u p o łą czen ia tra d y cji „ b osk ich ” z k o ­ śc ie ln y m i i w y k a za n ia a p o sto lsk ieg o p och od zen ia trad ycji u stn ej. W obec n e g a c ji p ro testa n tó w k a to liccy h isto ry cy rob ili u stęp stw a na polu litu r ­ g ii i d y sc y p lin y k o ścieln ej. N ie m ogąc zn aleźć w p ojęciu tra d y cji a sp e- a k tu a k ty w n eg o , zan ied b ali ży w e m a g isteriu m K o ścio ła i n a w e t za jm o ­ w a li n ie k ie d y sto su n ek op o zy cy jn y w zg lęd em n iego. In n i n a to m ia st te o lo ­ g o w ie starając się u sp ra w ied liw ić w szy stk o , co b yło zaatak ow an e przez p ro testa n tó w , u siło w a li w yk azać, że już w p ierw szy m w iek u , stan n au k i K o ścio ła b y ł ta k i sam , jak i w sp ó łczesn y . D la jsd n y ch w ię c i d rugich tra d y cja b yła w zasad zie zbiorem u stn ej trad ycji, różn iącej się od P ism a św ., ca łk o w icie w y k o ń czo n y m , a n ie ży w y m d ep ozytem , p o w ie ­ rzo n y m p ieczy i in terp reta cji m a g isteriu m K ościoła, jako trad ycji a k ty w n e j.

N ie w ą tp liw ie k o n tro w ersja m ięd zy p ro testa n ta m i a k a to lik a m i p rzy ­ czy n ia się do o ży w ien ia g łęb szy ch stu d ió w i p ostęp u w d zied zin ie te o ­ lo g iczn ej, a le cią g le jeszcze brak zw rócen ia u w a g i na rolę m a g isteriu m K ościoła. K a to liccy teo lo g o w ie zaab sorb ow an i m etod ą cią g łeg o o d w o ­ ły w a n ia się do p rzeszło ści K ościoła, n iezm ien n o ści i ciągłości trad ycji b o sk ich z k o ścieln y m i, n a p o ty k a ją na p ow ażn ą p rzeszkodę, n ie p o zw a ­ la ją cą im dostrzec w całym ty m p rob lem ie w a żn o ści trad ycji ak ty w n ej, jaką ona zajm u je w życiu K ościoła. D opiero w X IX w ie k u problem tra d y cji i m a g isteriu m K o ścio ła n a leży do k lu czo w y ch rozw ażań i za­ in tereso w a ń teologiczn ych . M oeh ler np. dając o k reślen ie tra d y cji od­ w o łu je się do id ei życia, u N ew m a n a zaś a u to ry tet m a g isteriu m K ościoła n ab iera już w ła śc iw e g o znaczenia. A le n a jw ię k sz ą za słu g ę dla tego p ro­ b lem u p o ło ży ł F ran zelin . Jego praca o trad ycji, aż do n a szy ch czasów u chodzi za najb ard ziej k lasyczn ą.

Jego teo ria ku sk iero w a n iu te o lo g ii trad ycji do trad ycji a k ty w n ej m a g isteriu m K ościoła. Odtąd trad ycja w ścisły m tego sło w a zn aczeniu, czy li jej zasad n iczy, fo rm a ln y rys u p ew n ej liczb y teo lo g ó w b ęd zie ro­ zu m ian y n ie jako au to ry tet źródeł, o ile są p rzek a zy w a n e p rzez m a g i­ steriu m K ościoła, ale fo rm a ln ie jako a u to ry tet m a g isteriu m p rzek a zu ­ ją cy p raw d y ob jaw ion e. N a tak im w ię c tle za ry so w u je się prob lem sto ­ su n k u trad ycji do m a g isteriu m K ościoła. P on ad to autor p o w in ien do­ k on ać w e r y fik a tu różn ych p o g lą d ó w teo lo g iczn y ch n a sto su n ek trad ycji

(11)

do m a g isteriu m K o ścio ła w ś w ie tle n au czan ia K ościoła, które zostało ob szern iej p rzed sta w io n e w en c y k lic e „ H u m a n i G e n e r is ” z roku 1950.

E n cy k lik a „ H u m a n i G e n e r is ”, m ó w ią c o trad ycji i m agisteriu m K o ­ ścioła, n ie m a zam iaru w y p o w ie d z ie ć się ani za jed n y m ani za d ru gim sta n o w isk iem teo lo g ó w . Jed n ak ty le m y ś li zebrała o trad ycji, że n a ­ su w a się p y ta n ie, czy dadzą się utrzym ać is tn ie ją c e dotąd p o g lą d y teologów .

1. N ie u leg a w ą tp liw o śc i, że e n cy k lik a „ H u m a n i G e n e r is ” n ie p o ­ słu g u je się term in o lo g ią fa ch o w ą o trad ycji i n ie u żyw a n a zw tak ich jak trad ycja o b iek ty w n a , ak ty w n a , trad ycja ap o sto lsk a i p oap ostolsk a, lecz ze w zg lęd u n a p otrzeb y w iern y ch ogranicza się do sam ej treści w ch od zącej do tych pojęć.

2. P on ad to n ie u leg a w ą tp liw o śc i, że e n cy k lik a w y p o w ia d a się o sto ­ su n k u tra d y cji do m a g isteriu m K ościoła, ale w sen sie ty lk o ogóln ym , że C h rystu s P an p o w ierzy ł ca ły d ep ozyt ob jaw ien ia, tj. P ism o św . i tra ­ d y cję p ieczy i in terp reta cji m a g isteriu m K ościoła, a le n ie u ściśla b liżej tęgo sto su n k u , ani też sto su n k u m a g isteriu m a p o sto lsk ieg o do p oap o- sto lsk ieg o .

3. S tw ierd zić n a leży , że en cy k lik a w y ch o d zą c z potrzeb p ra k ty czn y ch ż y cia w iern y ch , n ie zap ozn aje b y n a jm n iej tra d y cji ak ty w n ej.

4. W reszcie en cy k lik a p od k reśla w y ższo ść dep ozytu o b ja w ien ia , w z g lę d n ie tra d y cji o b iek ty w n ej, nad m a g isteriu m K ościoła, jako tra­ d y cją ak tyw n ą.

Z tak iego u jęcia p rzez e n c y k lik ę stosu n k u trad ycji do m agisteriu m K ościoła, słu sz n ie m ożna w y p ro w a d zić w n io sk i, k tóre p otw ierd zają w ta k iej lub in n ej m ierze d o ty ch cza so w e teorie teo lo g ó w , a m ia n o w icie:

1° T ak jak n ie m ożn a u tożsam ić m agisteriu m K o ścio ła z P ism em św . — tak też n ie m ożna u tożsam ić m a g isteriu m K o ścio ła z tradycją, m im o, że są one ściśle zależn e od sieb ie.

2° O dróżniać w ię c trzeba m ięd zy trad ycją o b iek ty w n ą , jako źród łem o b ja w ien ia , a trad ycją a k ty w n ą jako m agisteriu m , k tóre jest jej str ó ­ żem i tłu m aczem .

3° W zak resie tra d y cji zaznacza się różnica m ięd zy trad ycją ak ty w n ą a p ostołów , która jest jeszcze złączona z trad ycją o b iek ty w n ą , i trad ycją a k ty w n ą p oap ostolsk ą, k tóra już teg o złą cz en ia n ie m a.

N a su w a się teraz p y ta n ie, czy m ożna utożsam ić tra d y cję ak ty w n ą z p o jęciem tra d y cji w ogóle i p rzy p isy w a ć tra d y cji fu n k c ję strzeżen ia d ep ozytu lub sam ą fu n k c ję w iary.

N a leży w ię c p ow ied zieć, że e n cy k lik a „ H u m a n i G e n e r is ” p rzez tra ­ d y cję rozum ie przede w sz y stk im tra d y cję o b iek ty w n ą in recto, a czk o l­ w ie k z tego p ojęcia n ie w y k lu c z a trad ycji a k ty w n ej in ob liquo, m a g i­ steriu m zaś jest ty lk o stróżem i tłum aczem · d ep ozytu w ia ry , a w sto­ su n k u do w ie r n y c h je s t ono n orm ą b lisk ą i p ow szech n ą in r e b u s f i d e i e t m o r u m .

(12)

1 3 9 ] R E C E N Z J E I S P R A W O Z D A N I A 3 9 7

P rzy d ok ład n ym czytan iu rozd ziału p ią teg o n a su n ę ły m i się rów n ież p e w n e u w a g i k rytyczn e.

W m y ś l d ek retu o o b ja w ien iu i d y sk u sji Soboru W atyk ań sk iego d ru ­ g ie g o n a leża ło b y już ob ecn ie n ie ty lk o zm ien ić ty tu ł tego. rozd ziału ■— d w a źródła ale n ie w ą tp liw ie w całości go przered agow ać. S ta n o w isk o A u to ra m ożn a jed n ak u sp r a w ie d liw ić fa k tem , że n ap isał on sw o ją pracę w roku 1962, a w ię c w o k resie z w o ła n ia Soboru W atyk ań sk iego II i p rzeto n ie m ógł p r z e w id z ie ć . sta n o w isk a soboru w ty m w zg lęd zie. N ie w id zę jed n ak m o ty w ó w u sp ra w ied liw ia ją cy ch fak tu , że autor w p rzed sta w ien iu różn ych teorii n a tem a t sto su n k u P ism a św . do tra ­ d y c ji oraz tzw . k w e stii źródeł o b ja w ien ia (P ism a św . i tradycji) n ie w y k o r z y sta ł k la sy czn ej litera tu ry , która jest bardzo bogata i daje w y ­ c zerp u ją ce o m ó w ien ie p ro b lem a ty k i p rzed sta w io n ej p rzez A utora.

R ozdział ten z y sk a łb y p rzez to bardzo w ie le na sw o jej jasn ości i w szech stro n n o ści oraz b y łb y d o sta teczn ie u d o k u m en to w a n y . A lb o w iem w sw o jej o b ecn ej w e r sji robi na c zy teln ik u w ra żen ie, że A u tor p o ­ tra k to w a ł go m a rgin esow o, a przeto n ie w yczerp u jąco.

Np. w p ierw szy m p u n k cie tego rozd ziału za ty tu ło w a n y m „ p a r t im - p a r t i m ” autor m ó w ią c o w za jem n y m sto su n k u P ism a św . i trad ycji r eferu je ty lk o d a w n iejsze p o g lą d y na to zagad n ien ie ta k ich teo lo g ó w ja k M u n cu n illa, T an q u ereja, Z ubizarreta i in n ych . M oże w y w o ła ć to w r a ż e n ie na czy teln ik u , że autor n ie zna n a jn o w szej lite r a tu r y n a u k o ­ w e j om a w ia ją cej tę p rob lem atyk ę, lub też uw aża, że n ie w n o si ona n ic n o w eg o do tego zagadnienia.

T y m cza sem ogóln ie znanym jest na te ren ie te o lo g ii fa k tem , że w ła ś ­ c iw ą d y sk u sję na tem a t „ p a r t i m - p a r t i m ” rozpoczął J. R. G e i s e l - m a η n sw o ją ory g in a ln ą próbą w y ś w ie tle n ia w ła śc iw e g o sen su d e ­ k retu Soboru T ryd en ck iego o P iśm ie św . i trad ycjach n ie p is a n y c h 1.

G eiselm an n an a lizu ją c akta sob orow e stw ierd za , że w p ro jek cie d e ­ k retu sob orow ego o P iśm ie św . i tra d y cji z dnia 22 m arca 1546 r. za­ w a rta jest form uła: „hanc v e r i t a t e m p a r t i m c o n tin e ri in lïbris sc rip tis, p a r t i m sine s c r ip to t r a d it io n i b u s ”, która d zieli p raw d y E w a n g elii na P ism o św . i trad ycję. B rzm ien ie o b ecn e tego d ek retu n ie zaw iera p a r t i m - p a r t im , le c z fo rm u łę ogóln ik ow ą: „hanc v e r i ta t e m ... co n ti n e r i in libris s c r ip ti s e t sine s c r ip to t r a d it io n i b u s ”. W m ie jsc e w ię c „ p a r t i m - p a r t i m ” S ob ór w p ro w a d ził do d ek retu sp ójn ik „ e t”, k tó ry dopuszcza w ie lo z n a ­

czną in terp reta cję. S tąd różnie rozum iano m y ś l d ekretu. G eiselm an n stw ierd za , że do teo lo g ii p o try d en ck iej w sk u te k różnego rozu m ien ia ■dekretu soboru o P iśm ie św . i trad ycji zakradło się p ew n e n iep o ro zu ­

m ien ie o d n ośn ie w za jem n eg o sto su n k u P ism a św . i tra d y cji n ie p isa ­ n y c h . C zęść b o w iem te o lo g ó w in terp reto w a ła m y śl d ek retu w sen sie j,p a r t i m - p a r t i m ”, a w ię c d zielili oni O b ja w ien ie B oże na P ism o św . i trad ycję.

(13)

Z w łaszcza p ogląd y P io tra K an izego i R oberta B ella rm in a p rzyczy­ n iły się do u trw a len ia teo rii d w óch źródeł (częściow ych ) O b jaw ien ia, w p ro w a d za ją cej m ech a n iczn y p od ział treści E w a n g elii na P ism o św . i tradycję.

N a p o d sta w ie w n ik liw e j i su m ien n ej a n a lizy ak t Soboru T ryd en c­ k iego udało się u ch w y cić w ła śc iw ą m y ś l d ek retu soboru o P iśm ie św . i trad ycji.

W edług G eiselm a n n a Sobór T ry d en ck i w fo rm u le d ek retu „hanc v e - r itatem ... co n ti n e r i in libris e t sine s c r ip to t r a d it io n i b u s ”, n ie za w a rł k o n k retn eg o rozw iązan ia w za jem n eg o sto su n k u P ism a św . i trad ycji, lecz w y m ie n ia ją c obok P ism a św . ró w n ież trad ycję n iep isa n ą , ch ciał zw rócić u w a g ę n a trad ycję, dla k tórej Sobór w y m a g a ta k ieg o sam ego u znania i p oszan ow an ia, jakim cieszy się P ism o św ., p o n iew a ż O bja­ w ie n ie B oże zaw arte jest w P iśm ie św ., jak ró w n ież w tra d y cji n ie ­ p isan ej. U m ieszczon e p rzez sobór w d ek recie sło w a „p a ri p i e t a ti s a f- f e c t u ” odnoszą się w ła śn ie do trad ycji, w y ra ża ją one zasadniczą m y ś l d ek retu i są p o zy ty w n y m w k ła d em do p rob lem atyk i tra d y cji (91— .106).

N a leży się w ie lk ie u zn an ie G eiselm a n n ó w i przede w sz y stk im za sam o p od jęcie tej tru d n ej i k o n tro w ersy jn ej k w e stii w ła śc iw e g o zrozu m ien ia d ek retu Soboru T ry d en ck ieg o , k tórego b łęd n a in terp reta cja p rzy czy n iła się do n ie w ła śc iw e g o ro zw ią za n ia stosu n k u P ism a św . do trad ycji, u trw a liła teorię d w óch c z ę ścio w y ch źródeł — oraz zah am ow ała p o ­ w a żn ie rozw ój teo lo g ii tra d y cji i p rzek reśliła d ia lo g z p rotestan tam i.

N a stęp n ie w ie lk ą zasłu gą n a u k o w ą G eiselm a n n a jest u ch w y cen ie w ła śc iw e j m y śli d ek retu i przez to sp ro sto w a n ie zak orzen ion ego i p o ­ w tarzan ego od czasu Soboru T ry d en ck ieg o b łęd u o d w óch n iep ełn y ch źród łach O b jaw ien ia i n ie w ła ś c iw y m sto su n k u P ism a św . do trad ycji. S ta n o w isk o G eiselm an n a, choć w y w o ła ło bardzo o ż y w io n ą d y sk u sję i b yło zw alczan e n a w e t przez w ie lk ic h teo lo g ó w , to jed n ak w zasad zie zostało p rzy jęte p rzez w ięk szo ść te o lo g ó w 2.

W arto tu taj w y m ie n ić jeszcze ta k ich teo lo g ó w , jak L e n n e r z a *

2 P o r. H . J e d i n : G e s c h ic h te d e s K o n z ils v o n T r ie n t, F r e ib u r g i. B r. 1957, 2, 59—61; В. v a n L e e u w e n : S c h r if t u n d T ra d itio n , W issen sch a ft u n d W eish eit

21: 1958, 217—225; О. S e m m e l r o t h : D ie H e ilig e S c h r if t a ls G la u b e n s q u e lle ,

S tim m e n der Z e it 162: 1958, 36—50; G. H. T a v a r d : H o ly W rite o r H o ly C h u r c h , L o n d o n 1959, 195—209, 245; T r a d itio n in E e a r ly P o s t- T r id e n tin e T h e o lo g y ,

Theological S tu d ie s 23: 1962, 377—405; Y. M. J. C o n g a r : T r a d itio n s a p o s to ­ liq u e s n o n é c r ite s e t s u ff is a n c e d e l ’E c r i t u r e , Istin a 6: 1959, 279—306; L a T r a d itio n e t le s tr a d itio n s , P a r i s 1960, 207—233; H . H o l s t e i n : L a t r a d i ti o n d ’a p r è s le C o n c ile d e T r e n te , R ech erch es de science religieuse 47: 1959, 367—390; L a t r a ­ d itio n d a n s l ’É g lise , P a r i s 1960, 89—109; J . R a t z i n g e r : O f fe n b a ru n g — S c h r if t — Ü b e r lie fe ru n g , T rierer T heologische Z e its c h r ift 61: 1958, 13—27.

3 P o r. H. L e n n e r z : 1 S c r ip tu r a so la ? , G regorianum 40: 1959, 38—53; S in e s c r ip to t r a d itio n e s , G reg o ria n u m 40: 1959, 624—635; S c r i p tu r a e t t r a d i ti o i n d e - c r e to 4. se ss io n is C o n c ilii T rid e n tin i, G regorianum 42: 1961, 517—522.

(14)

[ 4 1 ] R E C E N Z J E I S P R A W O Z D A N I A 3 9 9

i B e u m e r a 4, k tórzy brali czyn n y ud ział w d y sk u sji z G eiselm a n n em nad w y ra żen iem „ p a r t i m - p a r t i m ” i p o w a żn ie p rzy czy n ili się do w sz e c h ­ stron n ego o m ó w ien ia tego problem u. Z atem w sy n tezie, jak iej p od jął się M ackey w sw ej pracy, n ie p o w in ien b y ł p om inąć tak za sa d n iczy ch pogląd ów , k tóre w y żej przytoczyłem .

P om im o ty c h zastrzeżeń pracę J. P. M ack eya n a leży o cen ić w ca­ ło ści p o zy ty w n ie. J e st ona bardzo potrzeb n a n ie ty le dla św ia ta n a ­ u k o w eg o , k tórem u ta p ro b lem a ty k a jest n a ogół dość dobrze znana* ile raczej sta n o w i ona p ożyteczn ą sy n tezę teo lo g ii trad ycji d la szer­ szego ogółu d u szp asterzy i in te lig e n c ji k a to lick iej.

4 P o r. J . В e u m e г : K a th o lis c h e s u n d p r o te s ta n tis c h e s S c h r if tp r in z ip im U r te il d e s T r i e n t e r K o n z ils, S ch o la stik 34: 1959, 249—258: D ie F r a g e n a c h S c h r i f t u n d T r a d itio n b e i R o b e rt B e ila r m in , S c h o la stik 34: 1959, 1—22. D e r B e r g r if f ,,t r a - d itio n e s ” a u f d e m T r i e n t e r K o n z il im .L ic h te d e r m it t e l a l t e r l i c h e n K a n o n is tik »

S c h o la stik 35: I960, 342—362; D e r T r a d itio n s b e g r if f d e s T r i e n t e r K o n z ils th e o lo g e n A lfo n so d e C a stro , F ra nziskanische S tu d ie n 43: 1961, 297—308; S c h r if tlic h e u n d m ü n d lic h e Ü b e r lie fe ru n g i n e in e r K o n tr o v e rs e d e s f e b r o n ia n is c h e n Z e ita lte rs ,.

S c h o la stik 36: 1961, 209—225; D ie S u ffiz ie n z d e r H l. S c h r if t in d e r a n g lik a n is c h e n u n d k a th o lis c h e n S ic h t d e s 19 J a h r h u n d e r t s , Catholic.a. 15: 19R1, 219—225; D ie L e h r e d e s P ro v in z ia ls k o n z ils v o n S e n s ü b e r S c h r if t u n d T ra d itio n , S ch o la stik 37: 1962, 222—226; D as k a th o lis c h e T r a d itio n s p r in z ip i n s e in e r h e u te n e u e r k a n n t e n P r o b le m a tik , S c h o la stik 36: 1961, 217—240.

Cytaty

Powiązane dokumenty

M otyw y te pojaw iają się jednak u Cypriana także w innych kontekstach, tam, gdzie m ówi się o życiu chrześcijańskim wypełnionym dobrymi czynami.. 32 Cyprianus, Epistolae,

Teologia pastoralna jest nauką zmierzającą za pomocą teologiczno-socjolo- gicznej analizy konkretnej, teraźniej szej sytuacj i Kościoła do wypracowania aktu­ alnych

Lokalne surowce a rozwój przemysłu w województwie olsztyńskim :. (sprawozdanie z obrony pracy doktorskiej

[r]

Oleje turbinowe wytwarzane są w oparciu o wyselekcjonowane głęboko rafinowane bazowe oleje mineralne, zawierające dodatki antyutleniające i przeciwkorozyjne.. Do specjalnych

W tym właśnie momencie badaczowi wypada porzucić smutek i uświa- domić sobie, że zajmować się będzie przecież nie tygrysem (oryginalnym japońskim haiku), ale właśnie

w celu un iezależnienia się od zakładów pracy, przejęcia od zakładów pracy porzucanych obiektów sportow ych oraz stw orzenia dla klubów sportow ych m

Dla wyjaśnienia należy dodać, że podstawowym celem działania PZKO — jak wynika ze statutu — jest „zachowanie tożsamości etnicznej polskiej mniejszości narodowej w RC,