• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Rybnicka, 1990, nr 0 (0)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta Rybnicka, 1990, nr 0 (0)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Fot. W itold G ru szk a

Jeszcze s tra s z y

CENA400ZŁ

RYBNICKA

tygodnik ukazuje się od 1919 r

W YD A N IE SPECJA LN E - 23 M ARCA 1990

OD WYDAWCY

S za n o w n y C zyteln iku , gazeta, któ rą trzy m a sz w rę k u m a -nie sk ro m n ą am bicję pozostania T w o j ą gazetą. N ie utożsam ia m y się z żadną organizacją, ru ch em p o lity c zn y m czy społecz n y m , naw et na jza cn iejszym i chw alebnym . C hcem y być gazetą w szy stk ic h obyw a teli Z iem i R yb n ickiej, w je j histo ryczn ych granicach, ch cem y być rze czn ikie m T w oich spraw , a n a szy m g łó w n ym celem je st w spom aganie w szelk ic h sił, któ re p odej m u ją i podejm ą w przyszłości tru d gospodarow ania na sw o jej ziem i, w sw o jej lokalnej ojczyźnie. O cze ku jem y przeto na lis ty i codzienny k o n ta k t z nam i, ab y w spólnie kształtow ać oblicze odrodzonej „Gazety R y b n ic k ie j”.

B yć m oże dla w ielu , będzie to p ie rw szy k r o k w gospodaro w a n iu „na sw oim ”; zadanie to ro zu m ie m y bow iem bardzo sze­

roko, widząc współgospodarza w k a ż d y m obyw atelu, k tó ry wzbogaca tę ziem ię o owoce sw o jej pracy, ta le n tu lub w iedzy.

(CIĄG DALSZY NA STR. 2)

List pana Michała Kwiatkowskiego, syna zało życiela „Sztandaru Polskiego” i „Gazety Rybnic-

•kiej” do pana Henryka Knapczyka, syna redaktora Ignacego Knapczyka, wydającego „Gazetę Rybni­

cką” do września 1939 r. — str. 2

W szystkich, którzy sta rg a li sw o je nerw y i zm arnow ali pięk n e dni w okresie o s ta tn ich 45 lat, w szystkich w ra żliw ych. przestrzegana przed spaceram i ulica Kościuszki.

M ożna tam dostać p raw d zi­

wego szoku, przechodząc obok bloków m ieszkalnych z n u ­ m e ra m i 31 i 33. Z budynków tych krzyczą w ym alow ane n a nich hasła, o pow ierzchni 260 m kw. każde. Te p rz e ra ź liw e zaklęcia p ara liżu ją n a stęp u jący m i słow am i: „P a rtia przew odnia sita n a ro d u ” oraz

„S tanow isko p a rtii zgodne z w olą n a ro d u ”.

O baw iam się. że straszy d ła te sam e nie znikną, a czeka jąc na decyzje w ładz, m oże­

m y zostać w tym w zględzie n aw e t za A lbanią... P ro p o n u ­ je wiec. aby ja k a ś firm a za rek la m o w ała sw oje usługi.

N ajlep ie j m alarska, co p ow a żnie w pł ynęłoby na obniże nie kosztów.

(szoł)

Korespondencyjny kurs prawa jazdy kat. „A” i„B"

„G azeta R ybnicka” w raz z O środkiem Szko­

len ia K ierow ców PZM otu w W odzisławiu Śl.

p ro ponują korespondencyjny k u rs p raw a ja ­ zdy kateg o rii „A” i „B”. D ajem y Ci m ożli wość uzy sk an ia p ra w a jazdy bez uczęszczania n a k u rs, a więc bez w y sta w a n ia w kolejce i bez k łopotliw ej procedury.

Jeżeli jesteś zain tereso w an y ty m sposo bem uzyskania praw a jazdy, zastanów się czy spełniasz poniższe w aru n k i:

1) czy ukończyłeś 17 la t (lub niedługo uk o ń ­ czysz)

2) czy sta n zdrow ia pozwoli Ci kierow ać mo tocyklem (kat. A), pojazdem osobowym lub ciężarow ym o dopuszczalnej m asie całkow i te j nie przekraczającej 3,5 tony (kat. B) — trzeb a to udokum entow ać w iarygodnym za św iadczeniem lekarskim

3) czy posiadasz um iejętność pisania 4) czy możesz ustalić w najbliższym czasie grupę sw ojej k rw i

5) czy będzie Cię stać, ab y z pomocą „Gaze ty R ybnickiej” nabyć wiadom ości teoretycz­

ne, a w O środku Szkolenia K ierow ców

(CIĄG DALSZY NA STR. 8) Fot. W itold G ruszka

P o w r ó t d o t r a d y c j i

M ichał K w iatkow ski, czoło wy przedstaw iciel em igracji polskiej w W estfalii i w y d aw ca polonijnego czasopism a

„N arodow iec”, doskonale ro zum iał potrzebę rozbudzenia polskiego ducha narodow ego na Ś ląsku po I w ojnie św ia tow ej. Szybko zn a lazł w G li-

w icach (przy ulicy G órnych Wałów) m iejsce pod przyszłą dru k a rn ię . Z W estfalii, gdzie d ru k o w ał „N arodow ca” , spro w adził część m aszyn d r u k a r skich. reg ały z czcionkam i i inne niezbędne urządzenia. W dniu 19 sie rp n ia 1919 roku, dokładnie w dniu w ybuchu

I P o w stan ia Śląskiego, u k a zał się pierw szy n u m e r

„S ztandaru Polskiego” ; dla pow iatu rybnickiego przezna czono m utację pod nazw ą

„G azetą R ybnicka”.

(CIĄG DALSZY NA STR.

4 —5)

REDAKCJA ZAPRASZA

UL. WIEJSKA 7 TEL. 2 8 8 -2 5 TLX 031 34 68

P ierw sze w ydanie „G a zety...” (obecne je st tzw.

„zerów ką”), ukaże się 5 k w ietn ia br.; k olejne — już w cyklu tygodniow ym .

(2)

STRONA 2 GAZETA RYBNICKA NUMER 0

Szanowny i Drogi Panie

Na Fański list z dnia 26.

XII. 1989 r. odpowiedziałem już słow em i czynem. Wia domo w ięc Panu jak w ielka był dla m nie niespodzianką i jak dużą spraw ił mi radość.

Potwierdzam jednak raz je szcze, dla porządku rzeczy, że w pełni popieram zasadę wskrzeszenia „Sztandaru P ol skiego i Gazety Rybnickiej"

I wdzięczny jestem w szyst kim Rodakom, którzy podję li się tej pięknej inicjatywy.

(...) Jedyne warunki umo­

w y nie stanow iące zresztą żadnego problemu ani dla

Pan a, ani dla

mnie

— to za

chowanie chrześcijańsko-de m okratycznych założeń ideo w ych „Sztandaru Polskiego i Gazety Rybnickiej" czujność w obronie naszych Ziem Od­

zyskanych i wzm ianka pod tytułem przypominająca oko­

liczności powstania „Sztan­

daru Polskiego" (...) Z w ysz czególnieniem nazwisk obu naszych ojców i odegranej przez nich roli w przedwo­

jennych dziejach pisma (...).

MICHAŁ KWIATKOWSKI Lens, 8. II. 1990

OD WYDAWCY

(CIĄG DALSZY ZE STR. 1)

T a kich zasług ch cem y szukać w tra d ycyja ch Z iem i R yb n ic k ie j i ta k ie w artości c h c em y upow szechniać ja k o w yra z postaw o b yw a telskich i p atriotycznych. Polem w a lki o przyszłość Pol sk i stała się bow iem praca.

Spodziew ając się ży w eg o w spółudziału naszych C zyte ln ik ó w w redagow aniu „G azety R y b n ic k ie j”, p rzed sta w ia m y dzisiaj je j n u m er sy g n a ln y , w k tó ry m zw ra ca m y uw agę na a rty k u ł pana H en ry ka K n a p c zyk a , syna Ignacego K napczyka, re d a kto ra naczelnego te j gazety od 1927 ro ku do w y b u ch u II w o jn y św iatow ej.

N a pew n o sięgać b ęd ziem y do tych tra d y cji „S ztandaru Pol skiego i G azety R y b n ic k ie j”, któ re pozostały ży w e do dziś lub nabrały n o w ej aktualności. P ragniem y ta k że honorow ać w y m a gania postaw ione nam przez pana M ichała K w ia tk o w skiego (juniora), syna założyciela gazety, M ichała F ranciszka K w ia t kow skiego, sfo rm u ło w a n e w liście, którego fra g m e n ty c y tu je m y poniżej.

Jedno pytanie...

nie poczuwamy się do autorstwa tych napisów". Po raz pierwszy po

jawiły się one — rzecz charakte rystyczna — pół roku temu. Osta tnio po dłuższej przerwie, znów przybyło ich na murach. Czujemy się, co praw da, związani z ich treścią, uważamy jednak, że w tym przypadku chodziło jednozna cznie o zdyskredytowanie KPN w oczach społeczeństwa. I tak właś nie, w kontekście zbliżających się wyborów, widzimy spraw ę no wych napisów.

Kiedy jedn ak ruszy już na ca łego kam pania wyborcza, podej mujemy się usunąć tak stare na pisy, jak i nowe. Szkody n ap ra wimy — pomogą nam w tym młodzi ludzie Ze Związku Mło dzieży „Strzelec" . (mb) ...do żorskiego KPN-u. W zesz­

łym roku pojawiły się na wielu budynkach i pawilonach handlo­

wych w ielkie napisy: „KPN — So kół" , „Precz z komuną" i podob ne. Hasła pokryły najczęściej świe­

żo odnowione budynki. Obecnie KPN działa jak każda inna par tia polityczna, ma swój lokal i szykuje się do samorządowych wy­

borów. A hasła na m urach stra­

szą dalej. Mamy więc pytanie: — Kiedy żorski KPN skrzyknie pa ru chłopaków i „posprząta po so bie" usuw ając nieaktualne już dziś napisy? Odpowiedzi udzielił nam Szef Miasta z ram ienia KPN, M arian Augustyński:

„Tak ta spraw a drażni społe czeństwo i musi być załatwiona.

Wymga te trochę czasu i pienię dzy, ale my to załatwimy, choć

„GAZETA RYB N ICK A " — ty g o d n ik ; u k az u je s ię od 1919 roku. R ed ag u je zespół. Redak tor naczelny: Józef Romanow ski. A dres red a k c ji: 44-201 R ybnik, ul. W iejska 7, te l.

288-25. W ydaw ca „H ossa” -- - spółka z o.o., 44-201 R ybnik, ul. W iejska 7. R ada W ydaw ­ ców : Czesław G oliński, H en­

ry k K orus, R yszard K ufel.

M ateriałó w nie zam ów io nych re d a k c ja nie zw raca, za strze g ając sobie p raw o s k r a ca n ia te k stó w i zm iany ty tu łów.

O głoszenia przy jm o w an e są w lokalu re d a k c ji codziennie w godz. 10.00—14.00.

D ruk: P raso w e Z ak ład y G ra ficzne, K raków , A leja P o k o ju 3.

Dziwne to może, ale pierwsza w k raju pryw atna Szkoła Górska za­

miast powstać w Zakopanem, czy w którejś ze znanych miejscowości beskidzkich, powstała w . Rybniku.

Na Śląsku turystyka górska jest bowiem najbardziej rozwinięta i to zarówno ta popularna, jak i kwalifikowana. Wypada również wiedzieć, że dwa najaktyw niejsze kluby wysokogórskie w k raju działają w Ka­

towicach i Gliwicach. Członkiem tego pierwszego był patron naszej szkoły Jerzy Kukuczka.

Postaci tej Czytelnikom nie musimy chyba przedstawiać. W paru zdaniach przedstawiamy zatem niektóre formy działalności tejże szko­

ły. Powstała głównie w celu popularyzacji szeroko pojętej turystyki kwalifikowanej w górach.

Szkoła Górska w dolinie Rudy i Nocyny

Będzie w niej miejsce dla każdego: indywidualnych turystów i ca łych rodzin, uczniów i ludzi w podeszłym wieku, wszystkich tych, któ rzy chcą w górach przeżyć przygodę i nauczyć się bezpiecznie po nich wędrować. Przewiduje się także szkolenie przewodników i instrukto rów.

Jedną ze specjalności będzie tzw. „Szkoła Przetrw ania", polegająca na radzeniu sobie w trudnych w arunkach zarówno w górach, jak i mieście, a szczególnie w przypadkach zagrożenia zdrowia czy życia.

Popularyzacją tej idei będą prelekcje w szkołach i innych organiza­

cjach. Na tem at bezpiecznej turystyki w górach, pisać będziemy na łamach „Gazety Rybnickiej", a także na tem at poradnictwa w zakre­

sie narciarstw a biegowego i zjazdowego, konserwacji i regulacji wią­

zań, konserwacji sprzętu turystycznego, biwakowania, pierwszej po­

mocy W wypadkach, kuchni turystycznej itp. Zapraszamy do udziału w naszych zajęciach.

Kontakt z nami: Szkoła Górska im. Jerzego Kukuczki, 44-200 Rybnik, ul. Rudzka 115, tel. 28-224.

KOMUNIKATY A KOMUNIKATY A KOMUNIKATY

PROFESOROWIE, NAUCZYCIELE, WYCHOWAWCY!

Już wkrótce nasze coroczne wielkopostne Spotkania Reko lekcyjne w dolnym kościele M.

B. Królowej Apostołów w Ry­

bniku. (obok dworca PKP).

Rozważania rekolekcyjne w dniach 29, 30 i 31 marca 1990 r.

(czwartek, piątek, sobota) po­

prowadzi O. Francis BARNES, ze Zgromadzenia Białych Oj­

ców — Irlandczyk. Początek — codziennie o godz. 18.30. Zapra sza: Duszpasterz Nauczycieli — Ks. P rob. Teodor Suchoń.

Tradycyjne coroczne REKO­

LEKCJE WIELKOPOSTNE dla lekarzy. Stomatologów i F ar maceutów całego Rejonu Ryb nickiego odbędą się w czwar tek. piątek i sobotę przed Nie dzielą Palmową (5—7 kwietnia)

— w kaplicy Sióstr Urszulanek przy ul. Rewolucji Październi­

kowej 22/24 w Rybniku. Począ­

tek o godz. 19.00. Prowadzi Ks.

P rob. Władysław Kolorz z Nie- wiadomia. Chcesz dobrze słu­

żyć człowiekowi —_ poznaj jak Tobie służy Chrystus!

ZAPRASZA DUSZPASTERZ —

KS. TEODOR

„ZWIĄZEK GÓRNOŚLĄSKI

W RYBNIKU”

Jeżeli pragniesz stanąć w o bronie wartości kulturow ych i cywilizacyjnych Górnego Śląs­

ka, jeżeli czujesz się uczuciowo związany z Górnym Śląskiem i traktujesz ten region jako miejsce dla siebie, swoich dzie­

ci i przyszłych pokoleń, przyjdź na Zebranie Organizacyjne Ko­

la Terenowego ZWIĄZKU GÓRNOŚLĄSKIEGO które odbędzie się w piątek, dnia 23. m arca br. o godz. 17.39 w sali Domu Katechetycznego P arafii iw. Antoniego w Ryb niku. Serdecznie Cię zaprasza Komitet Założycielski w oso bach: mgr Jerzy Frelich, inż.

Korneliusz Gliwa, Czesław Go liński, ks. kapelan Józef Kaul, ks. dziekan Alojzy Klon, mgr inż. Stefan Konieczny, Ja n Ko

tula, ks. pastor Zbigniew Ko­

walczyk: m gr inż. H enryk Knapczyk, inż. M aria Kulawik, dr G erard Kuźnik. lek. med.

Józef Leśniak, d r Innocenty Libura, mgr inż. Józef Lindner, mgr Józef Makosz, ks. dziekan Jerzy Matysik, lek. med, Jó­

zef Meisel, m gr Karol Miczaj- ka, Helena Neuman, mgr Ma­

rian Rak, mistrz fryz. Maria Rybarz, inż. Jerzy Szlesak, mgr Marian Uherek, mgr Józef Wawrzynek, lek. med. Stanisław Wencelis, Adam Wyleżych , mistrz kaletn. Wacław Wypór.

Komitet Założycielski Kola

Związku Górnośląskiego w Rybniku Rybnik, 15.03.1990 r.

DO F U N K C JO N A R IU S Z Y M IL IC JI

W zw ią zk u z za b ó js tw e m H en ry ka T. d o k o n a n y m przez H en ry ka W. i L eszk a G., fu n k c jo n a r iu szy MO z R US W w S łu p sk u . m y. m ilicja n ci zrze sze n i w N S Z Z F unkcjo n a riu szy MO R U SW w R y b n ik u zdecydow anie p o tęp ia m y d o konanie te j zbrodni.

Działania ta k ie sa e fe k te m w ych o w a n ia i stosow ania m e ­ tod pracy m ilicji w y k szta łc o nych w sy ste m ie stalinow skim . W ch w ili obecnej, gd y m ilicjanci zrzeszen i w związku za wo d o w y m pragniem y na w iązać k o n ta k ty ze społeczeń­

stw em , tego ro d za ju c z y n y pogłębiają przepaść m ie d z y m ilic ją a społeczeństw em , do prow adzając do zryw ania i ta k w ą tłych w ięzi.

A p e lu je m y do fu n k c jo n a r iu ­ szy m ilic ji całego kra ju : Do­

łó żm y w szelk ic h starań b y w b u d yn k a ch m ilic y jn y c h nig d y w iecej nie za b ija n o lu dzi. E lim in u je m y ze sw ego o- toczenia fu n k c jo n a r iu szy hoł d ujących zb ro d n iczym m eto dom pracy, b y w ra z z odcho d zą c ym sy ste m e m odeszli z n a szy ch szeregów ludzie u- znający i to leru ją cy bezpra w na przem o c. N iech ta zbro dnia będzie ostatnia.

Za k o m ite t Z ałożyc ielski N S Z Z F u n kc jo n a riu szy MO RU SW W R yb n iku :

— por. J . Ł u k a szc zy k — p por. Z. G łow acki

— chor. St. Kuś

(3)

GAZ ETA RYBNICKA STRONA 3

NUMER

0

Z Norbertem Kwaśniokiem — prezesem Rybnickiej Izby Prze­

mysłowo-Handlowej rozmawia JÓZEF ROMANOWSKI.

JÓ ZEF ROM A N OW SKI: — P ow ołaniu Izby P rzem ysłow o-H andlow ej w R ybniku tow arzyszą dość zróżnicow ane k o m entarze.

N ie b rak n a w e t opinii, że je st to k o le j-n a „czapa” n ad w ytw órczością, h andlem i usługam i, gdy tym czasem św iat szan u jącego się biznesu — a ten nie k ie ru je się żadnym i se n ty m e n tam i — n ad a ł izbom gospodarczym bardzo w ysoką rangę.

NORBERT KW A ŚN IO K : — Oczywiście!

W w iększości k ra jó w zachodnich nie spo sób w ejść na ry n k i bez ko n tak tó w z m ie j scowym i izbam i gospodarczym i. To one o rg an iz u ją ta rg i i giełdy, m a rk e tin g i con s u lting, słu żą ra d ą i pomocą.

J . R.: — A nasz rodzim y, polski ślad d okąd prow adzi?

Nieważne s k ą d biznesmen przychodzi

N. K.; — W Polsce izby przem ysłow o- -han d lo w e działały w okresie m iędzy­

w o jen n y m i w pierw szych latach po w y­

zw oleniu. D efinityw nie „padły” w 1954 ro k u .

J. R.: — Nie w ytrzym ały zderzenia z w ła d zą ludow ą?

N

. K.: — M ożna to i ta k określić. Izby p rzeszkadzały w n acjonalizacji przem ysłu i handlu, w ięc zostały zlikw idow ane,

J. R.: — Im puls do ich rea k ty w o w a n ia dał balcerow iczow ski plan częściow ej r e p ry w a ty z acji gospodarki. To ta k g en e ral­

nie — a w R ybniku?

J. K.: — In icjaty w a w yszła w listo p a­

dzie ub. ro k u z kręg u działaczy K om itetu O byw atelskiego, a już 16 lutego b r, odby­

ło się I W alne Z grom adzenie 70 członków

— założycieli. W ich składzie znaleźli się rep rez en ta n ci ta k potężnych przedsię b io rstw ja k kopalnia „Jankow ice”, H uta

„Silesia" , R yfam a, PSS, WPHW, poprzez spółki z o.o. ty p u O dim ex, B udrow . T ex- m et, czy A kces, a na niew ielkich skle p ach i w arsztata ch usługow o-produkcyj­

n ych kończąc.

J. R .: — P raw d ziw y groch z k apustą.

S precyzujm y w ięc: kto może zostać człon kiem ry b n ick iej izby gospodarczej?

N

. K.: — S ta tu t o k reśla to jednoznacz­

nie; każda osoba p raw n a i fizyczna p ro ­ w adząca działalność gospodarczą na te ­ ren ie w ojew ództw a katow ickiego. I nie jest w cale w ażne czy re p re z e n tu je sektor państw ow y, spółdzielczy czy p ryw atny.

J . R.: — P rzychodzi w ięc do w as nasz rodzim y biznesm en, zgłasza akces do izby, opłaca sk ład k ę i... Czego może oczekiwać w zam ian?

N. K.: — T rudno byłoby w je d n ej k ró t­

k ie j rozm ow ie przedstaw ić w szystkie ce­

le izby i sposoby ich rea liza cji — zain te­

resow anych zapraszam do le k tu ry s ta tu tu R IP -H — ale spró b u ję ,p rzy n a jm n ie j k rótko zasygnalizow ać podstaw ow e k ie­

ru n k i działania. A w ięc po pierw sze: n a j­

szerzej rozum iane doradztw o i obsługa p raw n a naszych członków. Żeby dobrze funkcjonow ać w św iecie biznesu, trzeba nieźle orientow ać się chociażby w zaw i­

łościach przepisów podatkow ych, celnych itp. T a pomoc jest naszym członkom n ie zbędna i tę w łaśnie zam ierzam y św iad­

czyć w pierw szej kolejności.

Po drugie: zam ierzam y stw orzyć sieć w łasnych szkół zaw odow ych z A kadem ią H andlow o-Przem ysłow ą w łącznie. Szcze­

gólną zaś uw agę w system ie kształcenia przyw iązyw ać będziem y do specjalizacji ty p u m enadżerskiego, o rganizacji h andlu i targów oraz n auki języków obcych. Nasz handlow iec m usi być rów nie spraw ny sto ­ jąc za ladą paw ilonu w R ybniku, czy J a strzębiu, ja k i w P aryżu, Londynie czy Bernie.

I po trzecie w reszcie: chcem y służyć pomocą w naw iązyw aniu w spółpracy h a n ­ dlow ej i w ytw órczej zarów no m iędzy f ir ­ m am i krajow ym i, ja k i zagranicznym i. J e ­ dnocześnie zam ierzam y chronić nasz r y ­ nek i klientów przed zalew em tan d etn y ch tow arów z im portu. Bo nam nie są po­

trzebne gotowe w yroby, ale zachodnie m a­

szyny i surow ce, z k tórych tu, w k ra ju , w ytw orzym y niezbędne tow ary, d a ją c l u dziom zatrudnienie.

J. R.: — Mówi pan o podbijaniu r y n ­ ków św iatow ych, a to przecież sp raw a nieprosta...

N. K. : — To przede w szystkim k w estia jakości tow arów oraz działalności re k la ­ m ow o-prom ocyjnej. A my już działam y:

w dniach 20—23 kw ietnia w yroby naszych członków prezentow ane będą na T argach R egionalnych w Allés (Francja), a z ko­

lei w m aju uczestniczym y w m iędzynaro­

dowych ta rg a ch w D ub aju (Zjednoczone E m iraty A rabskie) oraz w S tu ttg a rc ie. Rów ­ nież w m a ju 6 osób w yjedzie na d w u tygodniow e, gratisow e szkolenie d la m e­

nedżerów organizow ane przez U niw ersy­

te t w Metz (Francja).

J. R.: — Rzec by się chciało: p ięknie...

N. K.: — A może być jeszcze ładniej, redaktorze. I to dosłownie. M arzy nam się bow iem w ybudow anie D isneylandu dla dzieci z te re n u ROW i... w łasna s ta c ja te lew izyjna, n a w zór tej, k tó ra już działa

we W rocław iu.

J. R.: - Ależ n a to byłyby potrzebne w ielkie pieniądze!

N. K.: — Oczywiście. Ale św iat już d aw ­ n o w ym yślił dochodow ą działalność gos­

podarczą, a k c jo n a ria t i spłacane z póź­

niejszych zysków k redyty, któ re um ożli­

w iają realizację n ajb ard zie j — zdaw ać b y się mogło — fan ta zy jn y c h pom ysłów.

J. R.: — T ak zatem trzym ać. A na r a ­ zie z przykrością inform uję, że zareze r­

w ow ane w „G azecie" m iejsce n a naszą rozm ow ę zostało już w yczerpane. D ziękuję i życzę p anu oraz w szystkim członkom R ybnickiej Izby Przem ysłow o-H andlow ej pom yślnego sta rtu oraz m iękkiego lą do w an ia w now ej rzeczyw istości gospodar­

czej.

Długo, bardzo długo trw a ­ ło, zanim ra d n i m iejscy ta ­ kim w łaśnie stosunkiem gło sów zakończyli p an u jące w Ż orach bezkrólew ie.

Długoletni prezydent Żor, Grzegorz U trata, abdykował latem ubiegłego roku. Rozpoznanie:

„utrata zdrowia”. Przy okazji prezydent otrze­

pał z kurzu dyplom biologa i wrócił do pracy w szkolnictwie. Pozostawił dwójkę wiceprezy dentów — Marię Pałuchowską i Krzysztofa Wę- ziaka — oraz pusty fotel pierwszego obywate­

la miasta. Było już po wyborach i wszyscy ro­

zumieli że każdy, kto przyjdzie na to miej­

sce, będzie m usiał działać w zupełnie nowych warunkach.

Rozumieli wszyscy, z wyjątkiem ówczesnego pierwszego sekretarza PZPR, Jana Stawarczy­

ka, który bardzo chciał być prezydentem, ale nie bardzo palił się do oficjalnego kandydowa­

nia. A tu Miejska Rada Narodowa sama wystą­

piła z propozycją ogłoszenia konkursu na pre­

zydenta... Skoro więc nie można było zostać prezydentem z mianowania, towarzysz S taw ar­

c z y k opuścił nasze strony. Obecnie, już jako bezpartyjny, mieszka w RFN.

A w Żorach szykowano konkurs. Stworzono przy prezydium MRN zespół kwalifikacyjny, w którym obok przedstawiciela wojewody i rad­

nych zasiedli także przedstawiciele organizacji

— co za brzydka nazwa: społeczno-politycznych.

Były to: Komitet Obywatelski, PZPR, ZSL, SD, MKK „Solidarność", Komenda Hufca ZHP i Rolnicy Indywidualni. Zespół przygotował re ­ gulamin, szukając przede wszystkim zdrowego żorzanina przed pięćdziesiątką, z dyplomem i ośmioletnim stażem pracy. Do „Nowin” (nie by­

ło jeszcze „Gazety Rybnickiej”) wysłano ogło­

szenia. Kandydatów zgłaszać mógł każdy, rów nież pojedynczy obywatele.

Do 28 listopada 1989 r., do godziny 13.00, zgło­

siło się dwoje kandydatów. Pan Teodor Szczę­

sny, barwna postać, posiadacz paru zawodów, uważał siebie za najwłaściwszego kandydata na to stanowisko. Stawał w szrankach jako czło­

nek Polskiej Partii Zielonych. Dawniej — w PZPR, ale jak odpowiadał indagowany, „nau­

czył się i przejrzał, jak wszyscy".

Naprzeciw niego stanąć miała, pełniąca obo­

wiązki prezydenta, pani M aria Pałuchowska.

Bezpartyjna. Przed laty w Spółdzielni Mieszka niowej, jeszcze wcześniej w żorskim Fadomie, a całkiem ostatnio w fotelu wiceprezydenta Żor.

Na początku grudnia odbyło się przesłucha nie kandydatów przed komisją konkursową.

Zdecydowano: oboje przechodzą. 15 grudnia spotkali się z mieszkańcami Żor. Społeczeństwo nie dopisało, radnych też przyszło niewielu. T.

Szczęsny obiecywał że zreformuje, urządzi i na nogi postawi Mówił barwnie, aż ktoś w stał i zawołał: „Panie Szczęsny, niech pan przestanie,

bo nas to nie interesuje”.

Interesująca była za to kwestia udziału pre­

zydent M. Pałuchowskiej w ekipie ancien re- gime’u. P arę osób usilnie chciało wyspowiadać i rozliczyć ją za tzw. okres miniony, na co od­

parła, że w ystępuje jako kandydatka, a nie u- rzędujący p.o. prezydenta.

Społeczeństwo opuściło spotkanie niezadowolone , radni zaś na sesji w dniu 20 grudnia, po­

dzielili swe głosy między obojga kandydatów Pat. I jeszcze raz konkurs.. I znów: pozostali na placu ci sami konkurenci. I wtedy Komitet Obywatelski zdecydował się na akuszerską po­

moc w tym trudnym „porodzie” prezydenta. Za­

proponował M. Pałuchowskiej kandydowanie przy poparciu Komitetu i wydał przy okazji sto­

sowne oświadczenie, bardzo krytyczne wobec opieszałości radnych. Nowy zarząd KO podtrzy­

mał to stanowisko: Pałuchowska na ratusz! Dla żorskiej KPN i części Miejskiej Komisji Koor­

dynacyjnej „Solidarności” był to dowód, że Ko­

mitet Obywatelski „popiera stare układy wła­

dzy”.

13 lutego radni podjęli męską decyzję i na­

stąpiło przesilenie Kryzys władzy w Żorach zo­

stał zażegnany. Nie pomogły kolportowane na sali ulotki przeciwko kandydaturze Pałuchow­

skiej. Jeszcze tylko Wielki Przegrany, Teodor Szczęsny, odczytał "memorandum", protestujące przeciwko „nowej nomenklaturze" — i pełno­

praw na pani prezydent miasta rozpoczęła swo­

je urzędowanie.

Tak było 13 lutego. Czas — start! „Gazeta Ryb­

nicka” daje nowej ekipie „90 spokojnych dni" I rezerwuje sobie praw e pilnego obserwowania wszelkich poczynań.

Ostatnio zaczęły krążyć wiadomości o znacznym ogranicze niu ilości miejsc dla kandydatów starających się o przyjęcie do szkół średnich. Czyżby „bezrobocie” groziło także piętna­

stolatkom?

Aby sprawdzić prawdziwość tych informacji zwróciliśmy się bezpośrednio do kilku szkół ponadpodstawowych. Dla szer­

szego rozeznania postanowiliśmy zasięgnąć języka zarówno w technikach, jak i szkołach zawodowych.

„Bezrobotne” piętnastolatki?

Na podstawie uzyskanych informacji wiadomo już nam, że w większości przypadków zarówno zasady jak i liczba p rzyj­

mowanych uczniów nie ulegną zmianom i są analogiczne do roku ubiegłego. Jest tak zarówno w przypadku rybnickiego Technikum Górniczego, I i II Liceum Ogólnokształcącego, Li­

ceum Sióstr Urszulanek, a także Technikum Górniczego w Ja­

strzębiu. Jedyne zmiany, o których nam wiadomo nastąpiły w ZSG przy K W K Chwałowice. Zrezygnowano tam z p rzyj mowania do szkoły dziewcząt, oraz ograniczono klasy męskie do zawodów przygotowujących do pracy pod ziemią.

M amy nadzieję, że uzyskane przez nas informacje uspo koją nieco tegorocznych absolwentów „podstawówek”. „Bez­

robocie” dla piętnastolatków? — Jeszcze nie! (mg)

M .B .

(4)

STRONA 4 GAZETA RYBNICKA

Rozmówcą „Gazety Ry bnickiej” jest dziś ks.

HENRYK JOSKO — pro boszcz parafii św. Jadwigi Śląskiej w Rybniku.

— Nie było księdza w R ybniku blisko d w a tygodnie.

— T ak, byłem za granicą. B y­

ła to podróż służbow a zw iązana z budow ą ośrodka re h a b ilita c y j nego i pom ocą c h a ry ta ty w n ą dla p a ra fii i całego m iasta.

— D aleko ksiądz podróżow ał?

— O dw iedziłem m . in. S in n ers­

dorf koło Kolonii, skąd przyw io­

złem zapew nienie o p rze p ro w a­

dzeniu k o le jn ej zbiórki odzieży i obuw ia oraz sfinansow aniu zaku­

p u n ie k tó ry ch u rządzeń niezbę­

dnych do p rac y z psychologiem w naszym ośrodku. Oprócz tego byłem w p a ra fii ew angelickiej i k ato lic k iej w S chlossborn i G las- sh ü tte n koło F ra n k fu rtu , gdzie załatw iałem sp raw y zw iązane z zorganizow aniem kolonii letnich

Numer siódmy do

. — A jeśli nie?

— To otw orzym y ośrodek n a j­

dalej 1 w rześnia. M am nadzieję, że nie zaw iedziem y O jca Św., który, n a udzielonej mi, p ry w a­

tn e j audien cji pobłogosław ił k a -

100 m ln zł otrzym aliśm y z by łe­

go G w arectw a Węglowego, 100 m ln zł z F unduszu O chrony Zdrow ia, 50 m ln z PZU i dziesią­

tk i m ilionów z U rzędu M iejskie go — to n ajb ard zie j liczące się

Na czym polega mechaniczna praca i z uczniem -numerem? Na „fabrycznym” ko skromny, bądź zupełnie nijaki w arsztat pracy doskonała obsługa, mierny wytwór. To wszy niu szkoły w wymiarach: budynek, lekcja, o ilością (zbyt dużą) numerów.

Szkoła musi stać się istytucją OSOBOWĄ, winien odzyskać nauczyciel oraz uczeń. Nie ale człowiek-podmiot. Postrzegajmy jednostki przyszłości zbiorowość mądrością stała.

Najlepszą bazą będzie rozum pedagoga, 1

„w iarą i czuciem” niż chłodnym „szkiełkiem ważne, aby dziecko stało się duchowo obecn swoją wartość Joli czy Jacka. Na miarę posi ganych zdolności pojmowania tego świata.

Wówczas szkoła nie będzie „przybytkiem pł;

gi i czynności” — co już w XVII w. stw ierdza A. Komeński.

Tylko szar

OŚRODEK D 0 BREJ NADZIEI

Osiedlowi lokatorzy w odcieniach szarości czasem, kolorowe sny. No, a gdyby sen stał si<

dzimy się rano i oto wita nas kolorowy, lśniąc i bajeczne osiedla, a nie brudny Rybnik?!

Zastanawiam się, ile czasu potrzeba nam, s

dla dzieci n a jb a rd z ie j p o trze b u ją­

cych z p a ra fii i z m iasta.

— Dzieci zaproszono n a w a k a ­ cje do R epubliki F ed era ln ej?

— Nie, w y jad ą praw dopodobnie do M rągow a, ale za pieniądze niem ieckich p ara fia n . P rzyw io­

złem zapew nienie ofiary po 100 DM — n a każde dziecko, czyli będziem y m ogli w ysłać n a bez­

p ła tn e kolonie około 30 dzieci.

O biecano n a m tak że dalszą po­

m oc c h a ry ta ty w n ą w form ie o dzieży, obuw ia, żyw ności do w spólnego żywienia...

— to znaczy...

— ...do w spólnej kuchni, a nie ja k było w la ta c h 1981—1985 do ro zd aw an ia w śród ludzi. Nie m a co u kryw ać, a k c ja pom ocy żyw ­ nościow ej d la n as n a Zachodzie w yraźnie „siadła”, bo w ażniejsza je st chociażby R um unia, a poza ty m upow szechnia się ta m prze­

k onanie, że pow inniśm y w resz­

cie sam i zacząć w alczyć o sw ój byt.

— Czy u ruchom iona zostanie w obec tego przy p ara fii d arm o w a ja d ło d ajn ia?

— Nie, zam ierzam y wspom óc istn iejące już w spólne kuchnie oraz inne, k tó re będ ą pow staw ać.

P rz y p a ra fii n ad a l działać będzie K om itet Pom ocy S olidarności O- b y w ate lsk iej, k tó re fin an su je d a r­

m ow e posłki oraz zajm u je się rozdzielaniem odzieży d la w szy­

stkich potrzebujących, k ie ro w a­

nych do n as za pośrednictw em sió str środow iskow ych i PCK.

D zięki m oim osobistym k o n ta k ­ tom z ofiarodaw cam i z H olandii i R FN m am y, n a szczęście, co rozdaw ać. Będzie nas naw et stać n a uruchom ienie w b ara k ach , w k tó ry ch były szatnie i m agazyny, w arsz ta tó w sam opom ocy obyw a­

te lsk ie j.

— Skoro ksiądz m yśli ju ż o w arsztata ch w szatniach ro b o tn i ków b udujących ośrodek, to za­

pew ne niedługo n a s tą p i jego o tw a r t e?

— Je śli zak ład y pracy, m im o tru d n e j sy tu acji, p rzy jd ą z ta k ą w y d a tn ą pom ocą ja k dotychczas, a p ara fia n ie zaan g ażu ją się w końcow ych pracach porządko­

w ych — otw arcie ośrodka reh a b i­

litacyjnego n a s tą p i 1 czerw ca 1990 r.

m ień w ęgielny i w szystkie nasze dzieci. A lad a dzień pow inniśm y otrzym ać specjalną b ullę akcep­

tu ją c ą nazw ę ośrodka: O środek re h a b ilita c ji dla dzieci n iepełno­

spraw nych ruchow o i um ysłowo im. J a n a P aw ła II. J e s t to dla nas bardzo ważne, bow iem ośro­

dek nie m a być jedynie przecho­

w alnią dla dzieci niep ełn o sp raw ­ nych. Z akładam y, że m a tk i dzie­

ci objętych opieką b ędą bacznie obserw ow ały w szystkie czynności reh ab ilitacy jn e, aby po pew nym czasie, k tó ry da nadzieję na sa­

m odzielną pracę, sam e mogły podjąć się tego zadania.

— K sięże proboszczu, w m arcu m ija dw udziesty pierw szy m ie­

siąc budow y ośrodka...

— T ak, budow ę rozpoczęliśm y 15 czerw ca 1988 r., a dziś m am y ju ż zam knięty i ogrzew any obiekt , położona jest glazura, za­

aw ansow ane są roboty w ykoń­

czeniowe. W 80% skom pletow any m am y też sprzęt re h a b ilita c y j­

ny. Podczas ostatniego pobytu w RFN przyw iozłem m. in. zapew ­ nienie o dostarczeniu n am spec­

ja ln ej folii do w yłożenia basenu zam iast trad y c y jn y ch k afelek o ra z o sz u k an iu sponsorów d a l­

szych inw estycji. Je stem też po odpow iednich uzgodnieniach z firm ą OSPA p ro d u k u jąc ą filtry i pom py do basenu oraz z D eut­

schen C a ritasv erb an d z F re ib u r- ga, k tó ry wyłoży za nas 7,5 tys.

DM na te n zakup. Chciałbym je­

d n ak bardzo w yraźnie p o d k re­

ślić, że to co dotychczas zrobili­

śmy, nie byłoby m ożliw e bez po mocy okolicznych zakładów pracy, bez naszych p a ra fia n i in­

ny ch m ieszkańców m iasta. Po m agali n am w szyscy: rodowici rybniczanie i ci, k tórzy p rzy je­

chali tu z różnych stro n k r a ju . W szyscy przecież m a ją tu ta j sw ój dom, m a ją sw ój ośrodek.

Liczą się nie tylk o pieniądze, ale ta k że bezpośrednia pomoc k aż­

d e j p a ry rąk . Sporo jeszcze m a­

m y niezrealizow anych d ek larac ji ta k ie j pomocy.

— A le bez pieniędzy...

—, Bez o fiar składanych do skarbony, a zw łaszcza bez ta k pow ażnych kw ot, ja k ie o trzy m a­

liśm y od różnych zakładów i in sty tu cji nie byłoby tego ośrodka.

w płaty. Nie można też zapom nieć o d ek larac ji H uty Silesia, k tó ra zobow iązała się w yposażyć kuch­

nię, czy E lektrow ni R ybnik, fi­

n an su jącej założenie całej in sta­

lacji elektrycznej. Z resztą, nie sposób w ym ienić w szystkich.

— D ziękujem y za rozm ow ę i.

życzym y księdzu, aby w tych ostatnich m iesiącach nie zabrakło serdecznych pom ocników, nic zabrakło praw dziw ych przyjaciół dzieci.

(mt)

my”. Odnowione elewacje jak za dotknięciem ki pokrywają się korespondencją naszych zd noznaczne rysunki urozmaica tu i ówdzie Wysmarować lub zniszczyć klatki schodowe i wielka robota. A! Zostało jeszcze ostatnie i małe ognisko, w suchym żywopłocie wiem nawołuje: — Dzieci do domu! O nie Jasiu, zostaw na schodach, piasek z butów w ysyp i bo spalisz skarpetkę na niedopałku papieros W w i ndzie pali się jeszcze żarówka, ale ni ności — komuś przepaliła się w łazience, v Skarga przewidywał naszą socrealistyczną rze rozumem, pilnością i cnotą stanęło, to się nie:

i złością ludzką obala"?

(CIĄG DALSZY ZE STR. 1) Należy podkreślić, że w Rybniku i zie­

mi rybnickiej nie wychodziła do tego cza­

su żadna gazeta w języku polskim. W ję zyku niemieckim natom iast wychodziły w tym okresie dwie gazety: "Katholische Volkszeitung”. oraz organ Górnośląskiej P artii Ludowej (Organter Oberschlesien Volkspartei), obejmująca powiat rybnicki, pszczyński, raciborski i katowicki oraz ga zeta pod nazwą „Rybniker S tadtblatt” bę dąca dziennikiem urzędowym adm inistracji terenowej Rybnika i powiatu rybnickiego pod redakcją p. Weidlicha.

Kiedy w wyniku plebiscytu Gliwice przy­

padły Niemcom. Michał Kwiatkowski prze­

nosi drukarnię "Sztandaru Polskiego’' do Rybnika. Odtąd będzie ona nosić tytuł:

„Sztandar Polski i Gazeta Rybnicka” W przeniesieniu wydawnictwa z Gliwic do Ry­

bnika znacznie pomógł rybniczanin, akty­

wny działacz narodowy korespondent

„Gazety Rybnickiej”, księgarz Maksymilian Basista On to wyszukał obiekt dla przysz łej drukarni rybnickiej (w postaci walące go się budynku postolarskiego przy ówczes­

nej ulicy Bocznica Łony nr 8, obecnie ul.

Kraszewskiego 5), Przebudowy budynku i adaptacji dokonał budowniczy rybnicki inż.

Malinowska, zamordowany później przez Niemców w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.

„Sztandar Polski i Gazeta Rybnicka” u - kazywał się od tego czasu nieprzerwanie, aż do chwili wybuchu drugiej wojny świa­

towej. Redagowany był w pierwszym okre­

sie przez Michała Kwiatkowskiego, a od 1927 roku — kiedy M. Kwiatkowski wyje­

chał na stałe do Francji — wydawcą i re daktorem naczelnym „Sztandaru Polskiego”

został Ignacy Knapczyk.

Urodzony w 1901 roku w Hen dowisku polonijnym Westfalii-Nad cnie RFN), z ojca górnika Adolf Marii z Mrozków (oboje pochodze kiego). Ignacy Knapczyk uczęszczał mieckiej szkoły podstawowej i za a następnie podjął pracę w druka rodowca ”, u Michała K w iatk Kwiatkowski zajął się jego dalsz cją, w ysyłając go kolejno do szko graficznej w Berlinie, potem do sem inarium na wychodźstwie. Po

do trady

Kwiatkowskiego, I. Knapczyk pr;

opanował od podstaw wszelkie sztuki drukarskiej i dziennikarskie

W 1918 roku wspólnie z Michałem kowskim organizował polskie wyd w Gliwicach, gdzie drukowano po zety plebiscytowe. Wziął czynny akcji plebiscytowej, był łącznikiem wst aniach śląskich. Od 1919 roku się z Rybnikiem gdzie obok pełne gazowania w w ydawanie „Szt and skiego i Gazety Rybnickiej” ud:

społecznie nieprzerw anie do wrze roku.

Po wybuchu II wojny światowej n y był uciekać ze Śląska. Jego w Rybniku została skonfiskowana tapo szukało go nieustannie, gdyż wał na czarnej liście w tzw, „Fa

(5)

RYBNICKA

STRONA 5

my do tablicy!

czna praca nauczyciela-instruktora abrycznym” kontakcie, w oparciu o

w arsztat pracy. Zła maszyneria, nie- ytwór. To wszystko dzięki pojmowa- lynek, lekcja, ocena, dziennik z daną ją OSOBOWĄ. Swą tw arz i szacunek

az uczeń. Nie numer, nie przedmiot, gajmy jednostkowo, osobowo, by w ią stała.

n pedagoga, który więcej zdziała ym „szkiełkiem i okiem”. To bardzo

duchowo obecne w szkole, odczuło Na miarę posiadanych, a nie wyma- cgo świata.

przybytkiem płaczu i plag, lecz uwa­

VII w. stwierdził czeski pedagog Jan (zogo)

szarość!

eniach szarości otoczenia, m iew am y yby sen stał się rzeczywistością? Bu- walorowy, lśniący czystością krajobraz ty Rybnik?!

potrzeba nam, aby powrócić do „nor- za dotknięciem czarodziejskiej różdż- eją naszych zdolnych pociech, a jed- tu i ówdzie wyrazisty hakenkreuz.

atki schodowe i windy — to już nie- iszcze ostatnie drzewko do złamania

wopłocie wieńczy dzieło! Mama już

! O nie Jasiu> te p atyki i kamienie butów w ysyp n a korytarzu. Uważaj, pałku papierosa — co za kultura!

żarówka, ale na korytarzu już ciem- w łazience, więc... Czyżby Piotr realistyczną rzeczywistość pisząc: „Co nęło, to się nierozumem, niedbałością

(zogo)

Spacerując ulicami. Kolonii, zauważyłem bawiącą się w parku dziewczynkę. Usłyszałem, że rozmawia z samą sobą po polsku. Zapytałem więc żarto­

bliwie, czy nie potrzebuje. po mocy, Okazało się, iż ta. uro cza blondynka wysyłała paczki do swojego misia i lalek któ­

re pozostawiła u babci, w Pol sce. W tym celu obwiązywała przykrótkim sznurkiem jakieś m alutkie pudełeczko. 7-letnia Kasia opowiedziała mi o swoich lalkach i koleżankach z daw ­ nego przedszkola. Okazało się, że z Polski wyjechała przed trzema miesiącami.

naszych zabawek |

O Kasi przypomniałem sobie 5 5 kilka dni później w Bonn, gdzie widziałem, jak niemłoda już kobieta, która nigdy nie znała dobrze języka polskiego, lała wprost krokodyle łzy, słu- chając polskich kolęd. Kiedy doszło do moich uszu, ze pani Ernestina wyjechała z Za

brza 42 lata temu mając zale dwie 6 lat. natychm iast przy

pomniałem sobie małą Kasię. 5 5 To dziecko z n adreńskiego skweru, wspomina teraz tylko lalki i misia, lecz w m iarę przybywania lat i mądrości nie uniknie pytania o własną toż- samość, której będzie musiała szukać w krainie swoich zaba wek.

Być może się mylę, alé kie- dy widzę na naszych ulicach te eleganckie samochody z czarnymi num eram i rejestra- cyjnymi na białym tle to my- 5 5 ślę. że znowu ktoś przyjechał odnaleźć swoje zabawki.

MAREK SZOŁTYSEK

roku w Herne w śro- Westfal ii-Nadrenii (obe- górnika Adolfa i m atki oboje pochodzenia śląs-

►ezyk uczęszczał do nie- stawowej i zawodowej, pracę w drukarni ,,Na- chała Kwiatkowskiego,

się jego dalszą eduka- kolejno do szkoły typo- ie, potem do polskiego chodźstwie, Pod okiem

wrót

Knapczyk przeszedł i staw wszelkie arkana i dziennikarskiej lnie z Michałem K w iat- ał polskie wydawnictwo

drukowano polskie ga- Wziął czynny udział w był łącznikiem w po- Od 1919 roku związał łzie obok pełnego zaan- w anie „Sztandaru Pol- ybnic kiej” udzielał się wanie do września 1939 ojny światowej zmuszo-

Śląska, Jego posiadłość skonfiskowana, a ges- eustannie. gdyż figuro­

le w tz w. „Fahndungs-

buch”, jako przewidziany do „likwidacji”.

Podczas okupacji niemieckiej ukryw ał się pod obcymi nazwiskami w tzw, Generalnej Guberni, gdzie przez cały okres brał czyn ny udział w ruchu podziemnym, początko­

wo w Związku Walki ‘ Zbrojnej, a później w Armii K rajow ej.

Po klęsce hitlerow skiej wrócił na Śląsk i natychm iast p rzystąpił do pracy. Zorgani­

zował w powiecie rybnickim czytelnictwo, założył „Czytelnika” , uruchomił rybnicką drukarnię, założył Polski Związek Zachod ni, którego był prezesem powiatowym do chwili aresztowania przez UB w sierpniu 1948 roku.

Aresztowany został za rzekomą działal ność wywrotową. Po 9-miesięcznej gehen nie śledczej, w dniu 20 m aja 1949 roku sąd wojskowy reżim u stalinowskiego w Kato wicach skazał go na karę 6 lat więzienia i przepadek mienia. Blisko 5 lat przebyw ał w różnych więzieniach i obozach pracy.

Po wyjściu z więzienia na mocy amnestii 1953 roku, zajmował już tylko podrzędne stanowiska, jako pracownik umysłowy w przedsiębiorstwach budowlanych Do końca życia pozostał jednak wierny ideałom wol ności Polski i sprawiedliwości społecznej Zmarł nagle 22 m arca 1975 roku nie docze kawszy się rehabilitacji ani uznania ze strony ówczesnych władz polskich

Z perspektywy minionego czasu należy niewątpliwie uznać, że " Sztandar Polski i Gazeta Rybnicka” oraz grono twórców tej gazety spełniły w naszym regionie swe posłannictwo , szczególnie w okresie powstań śląskich i plebiscytu czego uwieńczeniem było ostateczne przyznanie Polsce ziemi rybnickiej. To doniosłe wydarzenie obwieś ciły w dniu 21 'października 1921 roku wszy stkie rybnickie dzwony kościelne

HENRYK KNAPCZYK

K ażdy z nich odsiad y w ał k o le jn ą już k arę . Od razu p rzy ­ padli sobie do g u stu i p rzy rze k li k o n ty n u o w ać przyjaźń po odzyskaniu w olności. S tało się t o w p aźd ziern ik u 1989 r.

S potykali się początkow o okazyjnie, a później coraz częściej.

M ieli w spólne za in te re so w an ia — w ódka i dziew czyny Ł ą ­ czyła ich ta k że zazdrość — gdy jeden drugiem u „od b ijał”

obiekt m iłości Ale później się godzili, jak obecnie zeznają w śledztw ie: żadnego u raz u do siebie nie m ają. O baj za to m a­

ją obrzydzenie do uczciw ej pracy.

Zaoszczędzone w więzieniu pieniądze szybko się skończyły.

Wtedy jeden z nich — nazw ij­

my "go Karolem — namówił swego więziennego kumpla, Michała — do czynów. Wspól­

nie uradzili, że jedynym spo sobem na zdobycie większej ilości gotówki są włam ania do sklepów. Ostatecznie są zawo dowcami.

W nocy. z 18 na 19 stycznia 1990 r. „uderzyli” na je d e n z większych pawilonów spożyw­

czych w Rybniku. Do pomocy wzięli sobie „powinowatego”

żych paczek kawy, 100 sztuk czekolady. Na przekąskę wzię­

li cztery kurczaki.

Zabawa była przednia . Po zgodnym podzieleniu łupu na trzy równe części, obficie ra czono się alkoholem. Może ty l­

ko niepotrzebnie doszło do a - w antury, gdy jeden z kompa­

nów — zamknął się z Joasią w ubikacji. Zazdrosny Michał był na miejscu Z nożem w ręku...

I to byłoby wszystko. Róż nie zachowywali się po ich za trzym aniu. Michał w yraźnie pomniejszał swój udział w wy­

Poznali się

w w ięzieniu eniu...

jednego z nich. Każdy miał przydzieloną rolę. Po wybiciu okna wystawowego i sforsowa­

niu dość w ąskiej i niewygod­

nej ścianki sufitowej — u k ra ­ dli artykuły spożywcze łącznej wartości ponad 2,5 m ln złotych.

Ale asorty ment był jednostron­

ny — 60 butelek wódki 40 szampanów 16 butelek wina, 30 dużych paczek kawy. W mie­

szkaniu Michała solidarnie po­

dzielili tow ar na trzy części.

Tak równo, że naw et pili ka­

żdy ze swojej puli. A później tow ar sprzedali w okolicznych restauracjach — trzeba było przecież z czegoś żyć

Po udanym skoku „szaleli” z kobietami. Michał poznał dzie wczynę swego życia To nic że starsza o pięć la t ale z a to z jakim charakterem . Rozwódka, bez żadnych zobowiązań bo 14- letnią córkę wychowuje m ąż, który w dodatku zrzekł się ali­

mentów Joasia od 10 lat jest narkom anką w strzykuje sobie do żył „kompot” ze słomy m a- kowej, ą w razie jego braku bierze leki psychotropowe Sta nowili dobraną parę — nie zrażało ich nawet to, że u Joasi po kolejnych badaniach stwierdzono wirusa HIV By ła chyba pierwszym nosicielem tej choroby w naszym mieś cie.. .

W tym środowisku miłość bez pieniędzy jest nudna A te skończyły się już na początku lutego, Posz li więc nocą. znów we trójkę ale tym razem z dziewczyną Przed skokiem dla animuszu — wypili pół litra wódki. Na rękach mieli ręka­

wiczki. Obiektem w łam ania był dobrze zaopatrzony sklep spo­

żywczy. Przy użyciu łomu ze­

rwali kłódki wybili szyby i podważyli zamki Łup zapako wali do przyniesionych toreb — 70 butelek wódki. 20 szampa nów; 10 butelek wina, 80 du­

darzeniach, eksponował za to swoje kontakty z narzeczoną, podkreślając, iż jest zagrożony chorobą AIDS. N ajm niej do po-

czasu poznania "narzeczonego" , przez okres trzech tygodni bez przerwy była pod działaniem alkoholu lub narkotyków W śledztwie powiedziała, że bar­

dzo mało pamięta.. Wie tylko, że piła. kochała się, zażywała narkotyki, znowu się kochała i znowu piła..

Ta historia, choć brzmi nie­

prawdopodobnie, wydarzyła się napraw dę.. Je st jedną z wielu w tej kategorii przestępczości;

Tylko w dwu miesiącach tego roku dokonano w naszym mie­

ście 123 kradzieży z włama niem, w tym 24 do sklepów, kiosków i lokali gastronomicz nych. Motywy ich dokonywa nia są różne. Ludzie też. Wnio­

ski pozostawiamy Czytelnikom.

J ÓZEF ŻYWINA

(6)

STRONA 6 GAZETA RYBNICKA NUMER 0

Czy opadną im skrzydła?

— Może to, że przeżyłem kilka wypadków, nie tylko lotni­

czych, sprawiło, że należę do ludzi twardych, nie poddających się trudnościom — mówi pułkownik Tadeusz Dłużyński szef Aeroklubu ROW.

— Obecnie jesteśmy w zupełnie nowej sytuacji. Decyzją mi­

nistra finansów z października ubiegłego roku, budżet państwa przestał nas finansować. Poczułem się niczym na poligonie woj­

skowym, gdzie sytuacja zmusza do natychmiastowego opraco­

w ania optymalnego Wariantu działania... I wraz z zespołem Aeroklubu w ariant taki znaleźliśmy.

— Na czym polegają zmiany w Waszej działalności?

— Mają trochę posmaku sensacji. Chciałbym jednak od razu zastrzec, że nadal będziemy prowadzić podstawowe formy dzia­

łalności, czyli szkolenia szybowcowe, samolotowe, spadochrono­

we i modelarskie, gdzie mamy poważne osiągnięcia, także na arenie międzynarodowej.

Przerw ijm y wypowiedź pułkownika, aby przytoczyć choć nie­

które tytuły zdobyte przez klubowiczów: Andrzej Tomkiewicz — wicemistrz świata w akrobacji szybowcowej, M arek Chmiel — górnik kopalni „ZMP” — wielokrotny reprezentant k raju w akrobacji samolotowej; Andrzej Tomkiewicz i Tadeusz Mężyk — dotarli do czołówki w tegorocznych mistrzostwach świata i RFN w akrobacji szybowcowej... Modelarze też nie są gorsi, choć sa­

moloty m ają mniejsze: Witold Tondera jest wicemistrzem Euro py, a Eugeniusz Cofalik mistrzem św iata w modelarstwie.

— W końcu ubiegłego roku nawiązaliśmy kontakt z firm ą

„Intercom” zainteresowaną rozpoczęciem produkcji ultralekkie go, wielozadaniowego samolotu „Delta D art”. Będzie to przed­

sięwzięcie w ram ach spółki z udziałem kapitału zagranicznego, a miejscem w ytw arzania samolotu będzie okręg rybnicki; my dam y halę produkcyjną i wykwalifikowanych pracowników, a kontrahent zagraniczny — dewizy, licencję i oprzyrządowanie.

Samolot ten będzie użyteczny w rolnictwie, naw et w małych gospodarstwach i będzie go mógł kupić każdy.

Dzięki wcześniejszym kontaktom z zagranicą zamierzamy tak­

że szkolić pilotów i skoczków spadochronowych z RFN. Zaofe rujem y odpłatne szkolenia lotnicze wszystkim chętnym z całego kraju, także osobom w wieku pozaszkolnym. Planujem y całą gamę lotów pasażerskich i rekreacyjnych, będziemy organizo wać loty balonowe oraz lotnicze pokazy reklamowe dla róż nych firm. W czasie pokazów ratow nictw a z powietrza zapre zentują się instruktorzy i słuchacze Szkoły Górskiej im. Jerze­

go Kukuczki, działającej w naszym mieście.

Zamierzamy także uruchomić, w kooperacji z Hiszpanią, pro dukcję spadolotni, które chcemy również spopularyzować (po­

przez szkolenia) i w naszym kraju. A tym, którzy będą chcieli popatrzeć na klubowe imprezy — oferujem y w sezonie lotni­

czym — dobrze zaopatrzoną kawiarnię.

Jednak najważniejsze jest to, że rozpoczynamy kolejny sezon lotniczy! Już 24 m arca o godz. 10.00, na lotnisku aeroklubu od­

będą się egzaminy z wiedzy teoretycznej, a 7 kwietnia, w bu­

dynku ZRG w Rybniku , odbędzie się konferencja lotno-tech niczna...

Rozmawiał: MARIAN MACHOCZEK, który w imieniu redakcji „GR” życzył wszystkim lotnikom i nowemu zarządowi Aeroklubu tradycyjnie: tylu lądowań ile startów...

Jedynak w

Są dw ie szkoły. Je d n a pow iada, że w tzw. ciężkich czasach n a j­

pierw trzeb a zadbać o żołądek, a le k tu rę zostaw im y sobie n a póź­

niej. D ruga, że lepiej czytać niż jeść, bo inaczej u m knie nam to wszystko, co przynoszą tzw . cie­

kaw e czasy. A czytać m ożna już w s z y s t k o . K upow ać też

— Pom ysł stw orzenia księg arn i niezależnych w ydaw nictw był w ięc potrzebą chw ili — m ów i p ro ­

w adzący „W itrynę żorską” T ad e­

usz Jed y n ak . — S pora g ru p a lu ­ dzi czytała lite ra tu rę niezależną jeszcze w stan ie w ojennym . W ie­

lu pytało, co będzie z książką w now ym okresie. Pom yśleliśm y so­

bie; a może k sięgarnia z p ra w ­ dziwego zdarzenia? W ydaw ało się n a początku, że będzie tru d n o tra fić z książką do robotniczego środow iska. Ale odkąd istn ieje

„W itryna żorska”, to znaczy od g ru d n ia ubiegłego roku, w y ­ k ształciła się dość liczna g ru p a odbiorców, k tórzy przychodzą, p y ­ ta ją o now ości i k u p u ją .

K upić książkę dzisiaj — to n ie ­ m al heroiczna decyzja... Ale p rzy ­ chodzą. G órnicy („pal sześć, je ­ dno pół litra m niej, a kupię sobie k siążkę”) i licealna młodzież. I k u p u ją , bo w ybór duży. W „W i­

try n ie ” T adeusza Je d y n a k a je st sta le w sprzedaży 200—300 n a j­

now szych pozycji. P rzew aża książka społeczno-polityczna zna­

nych oficyn, do n ied aw n a drugo- obiegowych. Obok książek w y d a ­ nych przez NOWĄ, R ytm , CDN,

„Witrynie"

w iele ty tu łó w z najm łodszych w ydaw nictw . W śród au to ró w — K ołakow ski, F ikus, N o w ak -Je ziorański, H avel, N ow akow ski, Sołżenicyn. Do tego w y d aw n i­

ctw a, k tó re „W itry n a” prze jęła po zlikw idow anej k się g arn i św. J a c ­ ka.

— Nie, żyć z tego się nie da — m ów i T. Je d y n a k — prow adzę tę księg arn ię n a pół e ta tu . A le jeśli nie zduszą m n ie podatki, będę rozszerzał działalność. N iebaw em w yjdziem y n a ulicę z k ierm asza mi. P oszerzam y też sta le k rąg do­

staw ców książek. W iększość pozy­

cji przyw ożę z W arszaw y, ze S tow arzyszenia Wolnego Słow a.

Od nied aw n a m am książki z firm w rocław skich, będą w y d aw n i­

ctw a z K rak o w a i P oznania.

W ciąż p o w sta ją now e firm y, k tó ­ r e w y d ają in te resu ją ce rzeczy.

Ju ż te ra z jestem k o n k u ren c y jn y w obec dużych księgarni, bo s ta ­ ra m się sprow adzać książk i szyb­

ciej niż inni.

To p raw d a. O fe rta „W itryny żorskiej” w ygląda okazale w o bec podobnych placów ek w K a tow icach czy Bytom iu. Ma jesz­

cze i tę przew agę, że b yła d ru g ą po w arszaw skiej, oficjalnie za re­

je stro w a n ą, niezależną k się g ar­

nią w k ra ju . Po co w ięc jeździć do W arszaw y? W ystarczy skręcić do żorskiej „W itryny”, przy ulicy A rm ii C zerw onej (!), za dom em tow arow ym .

M AREK RASTER

N ow y S im ply Red

Grupa Simply Red wydała trzeci longplay pt. „A new flam e”. Ze spół powstał w roku 1983 w Manchesterze, a jego założycielem był płomiennowłosy rudzielec, lider grupy, Mick Hucknall. Dwie poprzed­

nie pozycje to „Picture Book” oraz „Men and women”.

Muzyka zaw arta na płycie „A new flam e” nie jest chyba przeko- loryzowaną tandecizną, chociaż niektórym tak się wydaje. Jest ona po prostu bardzo zróżnicowana, co charakterystyczne dla tego zespołu.

Stanowi zlepek motywów muzyki pop, soul, czy rythm and blues. Nie brakuje tu również odrobiny jazzu. Dodatkowego polotu dodaje utwo rom wspaniale brzmiący głos Micka Hucknalla, a towarzysząca mu sekcja rytmiczna nadaje im odpowiedniego dynamizmu. Muzycy z Sim­

ple Red nie zapomnieli również o miłośnikach nieco bardziej nastro jowych kawałków, stąd też obecność na płycie bardzo słodko stono­

wanej, rozpływającej się wręcz pościelowy „If you don’t know me by now”.

Dobrze słucha się tej płyty jadąc samochodem lub zmywając po obiedzie naczynia. Polecamy ją również tym, którzy od czasu do czasu trzepią dywany.

Przedsiębiorstwo Wielobranżowe

Spółka z o.o.

"INTER — SERVICE"

44-201 Rybnik ul. W iejska Nr 7 IMPREZY TURYSTYCZNE

DO ZSRR

Warszawa — Moskwa — Suzdal

cena: 390.000,— zł 01.04. —07.04.90 r.

08.04. —14.04.90 r.

Warszawa — Riazań — M osk w a cena: 450.000,— zł

26.05. —02.06.90 r.

M oskwa — Leningrad w m -cu IV—V 90 r.

K iszynów w m -cu IV—IX 90 r.

cena: 310.000,— zł Moskwa w dowolnych terminach oraz Wiedeń

w każdy wtorek INTER — SERVICE, Rybnik, u l. W iejska 7, tel. 26-451 w.

217.

Przezwajanie silników elektrycznych i alternatorów

Warsztat Eletromechaniczny Rybnik, Orzepowice

ul. Rudzka 156

Przedsiębiorstwo Wielobranżowe

Spółka z o.o INTER — SERVICE

44-201 Rybnik ul. Wiejska Nr 7

KURS JĘZYKA

— niemieckiego

— angielskiego

Rybnik, ul. Wiejska 7, pok. 110, tel. 26-451 w 217.

„TENGGER” Spółka z o.o. we Wrocławiu Oddział Katowice ul. Wiejska 7, 44-201 Rybnik Dobrze prosperująca Spółka w centrum Rybnika zatrudni główną księgową ze znajomością prowadzenia księgowości w Spółkach z o.o.

Oferty z podaniem praktyki, prosimy kierować do Gazety Rybnickiej „Hossa”.

Biuro Ogłoszeń czynne codziennie w godzinach 11—14

w lokalu redakcji

E T Y K I E T Y

no papieroch samoprzylepnych oraz papierach zwykłych i kartonach, a także wszelkie druki czarne i kolorowe poleca:

druk

RYBNIK,ul. Krótka 7 - r ó g Cmentarnej

KUCHNIĘ elektryczną tanie sprzedam, tel. 215-74.

TANIE PUSTAKI z transportem, dostarcza betoniarnia, Rybnik, ul.

K. Miarki 11, tel. 252-35, po godz.

16.00.

ZATRUDNIMY lektora z języka angielskiego, tel. 26-451 w . 217.

Przedsięb. W ielobranżowe INTER

— SERVICE, Rybnik, ul. W iejska T.

(7)

EKSPRO '87

BUILDING, CONSULTANTS • DESIGN Ltd.

54, KOŚCIUSZKI STR. 44-200 RYBNIK. P.O. BOX 134 POLAND-POLSKA

■6

EK SP R O '87 vous offre:

- ses services dons le domaine de la promotion et des projets d’investissem ents assurés par des spécialistes qualifies: juristes, conseillers en économ ie, finances et technologies en diverses branches;

- un service spécialisé dans le domaine d es projets d ’urbanisme et d’architecture ainsi que des plans générauxe d’objectifs industriels.

EK SP R O '87 vous offre au ssi:

— la réalisation de travaux d’ingénierie en bâtiment,

— le contrôle de la réalisation des projets d’investissem ents,

— ta participation a la réception et a ta mise en service des investissem ents.

N os propositions des conditions de contrat sont faites d'après la Fédération I nternationale des Ingénieurs—C o n seils FID IC .

i i

s

3

w

B

a

EKSPRO '87 oferuje:

- usługi w zakresie promowania i projektowania inwestycji świadczone przez kwalifikowaną kadrę specjalistów: prawników, doradców ekonomiczno-finanso wych i technologów różnych branż

- specjalistyczny serwis w zakresie projektowania: urbanistyki i architektu ry jak również generalnych planów obiektów przemysłowych,

EKSPRO’87 oferuje także:

- wykonawstwo robót inżynieryjno-budowlanych - pełnienie nadzorów autorskich i inwestorskich, - uczestnictwo w odbiorach i uruchamianiu inwestycji.

Proponujemy warunki kontraktowe wg: FIDIC Federatio n Internationale des Ingenieurs - Consells.

i

i

s

2

i

1.01.1990.

President

D

ip l in g

. MAREK H. OSIECKI

Architekt

Z

t

2

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tymczasem Anglik ten reprezentuje tylko matematyczny pogląd, że pracowitość Niem ców jest dziś większa niż Polaków, a zatem Niemcom należy się szacunek,

Maksymilian Basista, którego imię nosiła czynna do niedawna duża księgarnia przy ul. Mimo niewątpliwych u zdolnień, z powodu trudnych warunków materialnych, nie

Strzelając już 4 bram ki, stał się najpopularniejszym sportowcem w Kamerunie.. Zmia na ta będzie polegała na dodaniu cy fry 3 przed obecnym numerem abonenta

D rużyna USA przyjechała po bagaż dośw iadczeń i chyba za cztery lata u siebie bę dzie znacznie groźniejszym zespo łem.. Po tych m eczach notow ania drużyny

„KRUPIŃSKI” wspiera także wyjazdy dzieci na wczasy rodzin ne: planuje się również wymianę Polaków na małych Rosjan któ rych trzydziestka zjedzie tego ro ku

Na festynie, który odbył się przy pięknej słonecznej pogodzie w par ku KWK „Rymer” orkiestra z Esslingen pod dyrekcją Eberharda Attin gera i Rainera

Kiedy pojazdy p o ruszają się w kolum nie po jazdów, poza obszarem zabudo w anym , pierw szy może mieć w łączone św iatła drogowe, po zostałe zaś św iatła

Bardzo rzadko można zauważyć dorosłych (a więc rodziców) oddających się zajęciom sportowym. A przecież jednym z głównych sposobów uczenia, się i