• Nie Znaleziono Wyników

Normatywny charakter chrześcijańskiego miłosierdzia w ujęciu papieża Jana Pawła II

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Normatywny charakter chrześcijańskiego miłosierdzia w ujęciu papieża Jana Pawła II"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Stu d ia T eologiczn e B ial. D roh. Ł om ża

8 (1990)

JECS. JÓZEF Z A B IE L SK I

N OHM AT Y W N Y CH A R A K TER C H R ZEŚC IJA Ń SK IEG O M IŁO SIERD ZIA W UJĘCIU PA P IE Ż A JA N A PAWŁA II

T r e ś ć : W stęp; I. M iłosierd zie jako w y m ó g osob y (norm a p erson alistyczn a); II. M iłosierd zie jako e w a n g elicz n y norm atyw ; III. M iłosierd zie jako w a ru n ek dostą­ p ien ia zb aw ien ia.

W STĘP

W śród niezw ykle szerokiej płaszczyzny zagadnień i problem ów p o ru ­ szanych i ro zw ijan y ch przez obecnego Papieża m iejsce szczególne zajm u ją zagadnienia m oralne, k tó re m ożna skupić w okół przew odniej idei: cyw i­ lizacja miłości. Je d n ą z k o n k retn y c h fo rm tejże cyw ilizacji je s t chrześci­ jań sk ie m iłosierdzie.

W posłannictw ie Kościoła m iłosierdzie u zn aje J a n P aw eł II za zasadę naczelną, za norm ę i n atch n ien ie całej kościelnej działalności ew angeliza­ cyjnej. T w ierdzenie sw oje opiera Ojciec św. n a n au czan iu sam ego C h rys­ tusa, k tó ry „o bjaw iając m iłość-m iłosierdzie Boga, rów nocześnie staw iał ludziom w ym agania, a b y w życiu sw oim kierow ali się m iłością i m iłosier­ dziem . W ym aganie to stanow i sam rd zeń orędzia m esjańskiego, sam rd zeń etosu E w angelii” .1 D aw anie św iadectw a m iłosierdziu O jca jaw i się więc jako „sam rd z e ń ” etosu K ościoła-Ludu Bożego. J e s t to w ięc zobowiązanie, zasada życiowa, k tó rą pow inni kierow ać się członkow ie Kościoła, i nie tylko, inaczej m ówiąc, m iłosierdzie w y k a z u je c h a ra k te r n o rm aty w n y . To zagadnienie stanow i p ro b lem aty k ę niniejszej reflek sji teologicznej. Z ada­ niem naszym będzie ukazać i uzasadnić pod staw y n o rm aty w u m iłosierdzia i m ocy zobow iązującej, ja k ą ta n o rm a w ykazuje. Ź ródłem będą tu doku ­ m en ty papieskie J a n a P aw ła II. S tąd też do ty tu łu : N o r m a ty w n y charak­

ter chrześcijańskiego m iłosierdzia dodane je s t dookreślenie: w u jęc iu pa­ pieża Jana Pawła II.

P odanie i u zasadnienie n o rm m o raln y ch je s t w system ach e ty k i n o r­ m atyw n ej zagadnieniem fu n d am en taln y m . N iekiedy spoty kam y się n a w e t

1 J a n P a w e ł II, E n c y k lik a „D iv e s in m ise r ic o r d ia ” (dalej D iM ) 3, A A S 72(1980) s. 1185.

(3)

z tw ierdzeniem , że etyka, czy teologia m oralna, sprow adza się głów nie do uzasad n ian ia reg u ł postępow ania. Mówiąc o uzasadnianiu norm m o ral­ nych, m am y zw ykle n a uw adze dostarczenie arg u m en tó w p rze m aw ia ją ­ cych za ich przyjęciem , nie zaś określenie sposobów, poprzez któ re dane no rm y są o d n ajd y w an e lub tw orzone. Oba te zagadnienia łączą się ze so­ b ą w sposób nierozdzielny. Sposób uzasadn iania rz u tu je bow iem na fo r­ m ułow anie sam ych reg u ł postępow ania. W teologii m oralnej norm y uza­ sadnia się p rzede w szystkim przez odw ołanie się do w artości n a d p rz y ro ­ dzonych, a p rzy ich form u ło w an iu uw zględnia się O bjaw ienie jako źródło ty c h norm . W u zasadnieniu pozateologicznym p rzyjm ow ane są jako pod­ staw y aksjologiczne w arto ści n a tu ra ln e ; sam o zaś konstruow anie norm m oraln y ch w oparciu o te w arto ści uw aża się za tw ó r ludzki.2

J a n P aw eł II n o rm a ty wność m iłosierdzia uzasadnia w podw ójny spo­ sób: posługuje się zarów no m etodą filozoficzną, ja k i teologiczną. M iło­ sierdzie je s t więc jego zdaniem w ym ogiem osoby ludzkiej (norm a perso- nalistyczna), ja k rów nież w y n ik a z w ezw ania i nakazu sam ego C hrystusa, co rów nież je s t ak tem wysoce personalistycznym , gdyż je s t to w ezw anie p łynące od Osoby.

Takie w idzenie tej p ro b lem ty k i dzieli całość niniejszego opracow ania n a trz y części. N a jp ie rw zajm iem y się m iłosierdziem jako w ym ogiem m o­ raln y m osoby ludzkiej, następnie, w oparciu o nau k ę Papieża, będziem y się sta ra li w ykazać, że m iłosierdzie je s t no rm aty w em ew angelicznym . W trzecim zaś p u n k cie sp ró b u jem y uzasadnić, że m iłosierdzie je s t w a ru n ­ kiem d ostąpienia zbaw ienia.

10 4 JÓZEF ZABIELSKI

I. M IŁO SIERD ZIE JA K O M O R A LN Y W YM ÓG O SO BY (NORM A P E R SO N A L I-ST Y C Z N A

T ak sform ułow any n o rm a ty w n y w y m iar m iłosierdzia m a sw e podłoże w ogólnej, koncepcji no rm y m oralnej w ypracow anej przez K arola W o jty­ łę. Z ajęcie się norm aty w n ością m iłosierdzia m usi w ięc poprzedzić w p ro ­ w adzenie w pojęcie n o rm y p ersonalistycznej.

W k ręg ach katolickiej nau k i m oralnej pow szechnie uw ażano, że n o r­ m a m oralna m a swe oparcie i sw oją podstaw ę w ontycznej rzeczyw istości ludzkiej n a tu ry , w jej k o n sty tu ty w n y c h (istotow ych) elem entach: s tru k ­ tu rz e psychofizycznej, rozum ności i woli, w jej celow ościowym c h a ra k te ­ rze, w jej relacjonalności. O biektyw ność tej s tru k tu ry rodziła obiektyw ­

2 K. W ojtyła w oparciu o an alizę p o g lą d ó w św . T om asza i M. S ch elera s tw ie r ­ dza, że „p ojęcie n orm y m a rację b y tu w tym sy ste m ie filo z o fii m oralnej, k tó ry w y ­ chodzi od eg zy sten cja ln ej k on cep cji dobra, a n ie m a w ła śc iw ie racji b ytu w s y s t e ­ m ie filo z o fii w artości. (...) W p e łn y m tego słow a zn aczen iu — k on k lu d u je — n orm o­ w a n ie m n a zw iem y nie sam o u sta len ie p raw d y o dobru ja k ieg o ś lu d zk ieg o czynu, a le k iero w a n ie tym że czyn em w ed łu g o w ej p ra w d y ”. T enże, O m e ta fiz y c z n e j i f e ­

n o m e n o lo g ic zn e j p o d s ta w ie n o rm y m o r a ln e j, R oczn. T eol. Kan. 4(1959) z. 1-2, s. 124.

N orm a m oralna posiada w a rto ść p ow szech n ą i n iezm ien n ą. P o d sta w ą teg o jest o n ­ tyczn a rzeczy w isto ść n a tu ry lu d zk iej. Por. S. R o s i k , P o w sze c h n o ść i n ie z m ie n ­ n ość n o r m y e ty c z n e j, Roczn. T eol. K an. 15(1968) z. 3, s. 115; S. W i t e k , T eologia m o ra ln a , t. 1, cz. 2, L u b lin 1976, s. 82. A u tor ten p o d sta w ę n iezm ien n o ści n orm y m o-

r a ln sj w id zi „w o n ty czn y m porządku rela c ji m o ra ln y ch ”. Por. także: B. H ä r i n g ,

F rei in C W is tu s, t. 1, F reib u rg '1982, s. 330-340; W. B o ł o z, M iłość i s p r a w ie d liw o ś ć ja k o r a c je u za s a d n ia ją c e w sk a za n ia m o ra ln e, C h rześcijan in w św ie c ie 14(1982) nr

(4)

C H R ZE ŚC IJA Ń SK IE M IŁOSIERDZIE 105

ność w ym agań i nakazów m ający ch w arto ść pow szechną i ogólną.3 K arol W ojtyła pogłębia to zagadnienie i ro zw ija je n a płaszczyźnie filozofii p e r- sonalistycznej, k tó ra — jego zdaniem — nie je s t tylko te o rią osoby, czy teo retyczn ą n a u k ą o osobie, ale posiada „w dużej m ierze znaczenie p ra k ­ tyczne i ety czn e” .4 O ile dotąd podstaw ę no rm y m oralnej w idziano w n a­ tu rz e ludzkiej, to w edług K. W ojtyły, ch arak te ry sty c z n e dla m oralności pow innościow e n o rm aty w n e „napięcie” odczyw ane przez podm iot i skła­ niające go do działania m a sw e źródło w „osobie-podm iocie” .5 W iąże sięi to z jego pojęciem n a tu ry i osoby. W znaczeniu m etafizycznym n a tu ra „to isto ta danej rzeczy w zięta jako p od staw a w szelkiej aktualizacji. (...) N a ­ tu ra w ty m znaczeniu jest zin tegrow ana w osobie”."

W ontologii osoby K. W ojtyła podkreśla n a pierw szym m iejscu m is­ teriu m podm iotu, w ykraczającego poza n a tu rę ludzką. „N a tu ra rozum na — pisze — nie posiada sam oistności jako n a tu ra , su b sy stu je w osobie. Osoba je s t więc sam oistnym podm iotem istnien ia i działania, którego n ie sposób przypisać (samej) n a tu rz e rozum nej. (...) Rozum ność i wolność k o n k re ty z u ­ ją się w osobie, w niej s ta ją się w łaściw ościam i k onkretnego b y tu, k tó ry istn ieje i działa na poziom ie n a tu ry posiadającej tak ie w łaściw ości” .7 J e st to więc podm iot szczególny, będący jakim ś w y jątkow ym zw ieńczeniem w szystkich zjaw isk ludzkich: indy w id u alny, niedostępny, n ieprzekazy w al­ ny, posiadający życie duchow e, ale zakorzeniony w całą rzeczyw istość.8 P odm iot ten, zdaniem K. W ojtyły, nie jest definiow any, lecz najczęściej tylko opisyw any. „N ie pozw ala sią bez resz ty sprow adzić do tego, co się m ieści w pojęciu «jednostka g atunku», ale m a w sobie coś w ięcej, jak ąś szczególną pełnię i doskonałość b ytow ania, dla u w y d atn ien ia k tórej trz e ­ ba koniecznie użyć słow a «osoba»”.9

Sw oją filozofią osoby10 K. W o jty ła potw ierdza i rozw ija często w t r a ­ dycji filozoficznej w y rażan e prześw iadczenie, że isto tn ą dla człowieka je s t s tru k tu ra osobowa i ona stanow i ontyczną podstaw ę jego godności. R acją osobowej w arto ści człow ieka je s t to, co go istotnie różni od św iata przy ro dy : fa k t bycia osobą, w y rażający się w obecności p ierw iastk a du ­ chowego, w e w łaściw ej osobie tran scen d encji i spraw czości. Człowiek po­ zostaje osobą zawsze i w każdej sy tu acji; osoba je s t bow iem by tem „sui g eneris” i „ a lteri incom m unicabilis“ .11 Szczególnie cechę tę podkreśla K. W ojtyła rozw ażając osobę jako p rzedm iot działania. „Człow iek bow iem nie tylko je st podm iotem działania, ale byw a rów nież jego przedm iotem .

3 Por. S. R o s i k , P o w sze c h n o ść i n iezm ien n o ść n o r m y e ty c z n e j, art. cyt., s. 107; S. P r i v i t e r a , L ’u o m o e la n o rm a m o ra le . I c r ite r i d ’in d iv id u a z io n e d ella n o rm a

m o r a li secu n d o i te o lo g ii m o r a lis ti d i lin ą u a te d e sc a , B ologn a 1975, s. 45-52; W. W

i-c h e r, P o d s ta w y te o lo g ii m o r a ln e j, P ozn ań 1969, s. 246-249.

4 Por. K. W o j t y ł a , P e rso n a lizm to m is ty c z n y , Z nak '16(11961) nr 83, s. 664-675. 5 Por. A. S z o s t e k , P o z y c ja o so b y w s tr u k tu r z e m o ra ln o ści, R oczn. F ilo z. 24(1976) z. 2, s. 41-62; S. O l e j n i k , N o r m a ty w n y c h a r a k te r w a r to ś c i e ty c z n y c h ,

Coli. T heol. 25(1954) s. 172-175; W. U r m a n o w i c z , Z a ło że n ie a n tro p o lo g ic zn e p o d ­

m io tu m o ra ln o ści w e ty c e c h r z e ś c ija ń s k ie j ,Stud. T heol. V ars. 2(1964) nr 1-2, s. 57-76.

6 K. W o j t y ł a , O soba lu d z k a a p ra w o n a tu ra ln e , R oczn. F iloz. 18(1970) z. 2, s. 54. 7 K. W o j t y ł a , P e rso n a lizm to m is ty c z n y , art. cyt., s. 666.

8 Por. Cz. B a r t n i k , P e rso n a lizm te o lo g ic z n y k a r d y n a ła K a ro la W o j ty ł y , Zesz. N auk. K U L 22(1979) nr 1-3(85-87), s. 52.

9 K. W o j t y ł a , M iłość i o d p o w ie d zia ln o ś ć , L u b lin 1982, s. 24.

10 Por. M. J a w o r s k i , Z p r o b le m a ty k i o so b y w tw ó r c z o ś c i n a u k o w e j K a ro la

W o jty ły , A nal. Crac. 3(1971) s. 440-446.

(5)

106 JÓZEF ZABIELSKI

Co k ro k zd arzają się tak ie czyny, k tó re m ają za p rzedm io t drugiego czło­ w iek a” .12

R ozpatryw anie osoby jako p rzedm io tu działania, p rzy rów noczesnym uw zględnieniu jej ontycznego c h a ra k te ru , prow adzi do u kazania bardzo istotnego p roblem u etycznego. O soba-przedm iot nie może być n igd y tra k ­ to w an a ja k inn e przedm ioty, np. rzeczy, osobniki, czyli w roli środka do celu. „Osoba bow iem nie pow inna być dla drugiej osoby li tylk o środkiem do celu. J e s t to w ykluczone z uw agi n a sam ą n a tu rę osoby, z uw agi na to, czym każda osoba po p ro stu je s t.” 18 O drzucając w ięc u ty lita ry z m ja ­ ko norm ow anie działań ludzkich, K. W ojtyła szuka innej no rm y zasadni­ czej i innej aksjologii. P rz y jm u je zasadę i norm ę personalistyczną. „N o r­ m a ta jako zasada o treści n eg aty w n ej stw ierdza, że osoba je s t tak im do­ brem , z k tó ry m nie godzi się używ anie, k tó re nie m oże być tra k to w a n e jako przed m io t użycia i w tej fo rm ie jako śro dek do celu. W parze z ty m idzie treść pozy ty w n a no rm y personalistycznej : osoba je st tak im dobrem , że w łaściw e i p ełnow artościow e odniesienie do niej stanow i m iłość” .14

W ta k sform ułow anej norm ie d ru g i człow iek jaw i się podm iotow i nie ty lko jako poznawczo dany, ale jako p rzede w szy stk im m oralnie zadany do afirm w ania, p rzy czym ra c ją owej w ew n ętrzn ej w artości człow ieka i płynącego z niej n ak azu afirm acji zdaje się być s tru k tu ra osobowa „ te r­ m inus ad q u em ” . Jeżeli rozpoznaje się w d ru gim człow ieku jak ąś w łaści­ wość isto tną, stałą, k tó ra k o n sta tu je jego człow ieczeństwo, a zarazem de­ cyduje o tym , że on je s t osobą i dom aga się miłości, w obec tego u tw ie r­ dzenie owej w łaściw ości n a b ie ra c h a ra k te ru norm atyw n ego.16

Rodząca się stą d owa zobow iązująca siła m oralnego do b ra osoby je st pow innością zaafirm o w an ia kogoś czynem : je s t to afirm acja „drug ieg o ” dla jego osobowej godności.16 Dośw iadczenie owej pow inności m oralnej m ówi nam , że je s t ona pow innością odpow iedzenia przez osobę na godność osoby czynem afirm acji tejże osoby, czynem , k tó ry zasługuje p rzed e w szy­ stk im n a m iano miłości. Pow inność m oralna sprow adza się w ięc do m i­ łości, jak o czegoś należnego osobie z ty tu łu , że je s t osobą; je s t to odpo­ w iedź n a m iarę tego, kom u się odpow iada i tego, k to odpow iada. Osoba je s t więc przedm iotem i zarazem podm iotem tej m iłości po w in n ej.17

12 Tam że, Por. M. J a w o r s k i , S ło w o w s tę p n e . W: L ogos i E thos. R o z p r a w y

filo zo fic zn e , red. K. K łósak , K ra k ó w 1971, s. 13-14; Ł. C z u m a, O soba lu d z k a ja k o p o d m io t i p r z e d m io t m o ra ln o ści, R oczn. Sp oł. 3(1975), s. 40-41.

18 K. W o j t y ł a , M iłość i o d p o w ie d zia ln o ś ć , dz. cyt., s. 28-29; Por. S. O l e j n i k ,

E u d a jm o n izm . S tu d iu m n a d p o d s ta w a m i e ty k i, L u b lin 1958, s. 168-170.

14 K. W o j t y ł a , M iłość i o d p o w ie d zia ln o ś ć , dz. cyt., s. 42. Por. H. de L u b a c ,

W o jty ła K a rd . M gr, A m o r e t re s p o n sa b ilite . E tu d e d e m o r a le se x u e lle . P refa ce de

H en ri de L ubac, P aris 1965, s. 8; J. A . K ł o c z o w s k i , N o rm a p e r s o n a lis ty c zn a , Z nak 25(1973) nr 2(224), s. 180-189; S. S m o l e ń s k i , N o rm a p e r s o n a lis ty c zn a , A n a l. Crac. 3(1971), s. 313-314.

16 Por. A . S z o s t e k , P o z y c ja o so b y w s tr u k tu r z e m o ra ln o ści, art. cyt., s. 56. „Osoba, w isto cie — stw ierd za J a n P a w e ł II — jest m iarą i k ryteriu m dobra i zła. W każd ym d ziałan iu lu d zk im . D la teg o i n au k a n ie m oże m ieć p reten sji do za jm o ­ w a n ia jak iegoś teren u n eu traln ego. N orm a etyczn a, oparta na p o sza n o w a n iu g o d ­ n ości osoby, p ow in n a n a św ie tla ć i reg u lo w a ć zarów n o etap jej badań, jak i z a sto ­ so w a ń u zy sk a n y ch w y n ik ó w ”. P r ze m ó w ie n ie do u c z e s tn ik ó w k o n g re só w : W ło sk ieg o

S to w a r z y s z e n ia M e d y c y n y W e w n ę tr z n e j i W ło sk ie g o S to w a r z y s z e n ia C h iru rg ii O g ó l­ n e j, A A S 72(1980) s. 1128. Por. A. R o d z i ń s k i , O soba i w a r to ś c i, R oczn. F iloz.

23(1975) z. 2, s. 9-10; E. K a c z y ń s k i , N o rm a m o r a le in p r o s p e ttiv a p e rs o n a lis ta , A n g e lic u m 62(1985) z. 1, s. 53-68.

16 T ak ie ro zu m ien ie tego zagad n ien ia w y k lu c z a d eon tom izm i eu d ajm on izm e ty ­ czny. Por. T. S t y c z e ń , E ty k a n ieza leżn a ? , L u b lin 1980, s. 15-17.

(6)

N orm a perso nalisty czna dom aga się afirm acji czynem . Osoba p o ja ­ w iająca się w polu p oznania i działania podm iotu z ty tu łu sw ej szczegól­ nej w artości (godności) dom aga się działania, którego celem byłoby p rze ­ de w szystkim jej dobro. W te n sposób k o n sty tu u je n iejako specyficznie m oraln y c h a ra k te e r stosunków m iędzyosobow ych. W p ersp ek ty w ie p e r- sonalistycznej społeczeństw o to przede w szystkim ludzie, w śród k tó ry c h jed n o stk a żyje i k tó rz y d om agają sięj jej ak tyw nej postaw y. K ry teriu m dobra m oralnego je s t tu dobro osoby. R ację szczególnej w artości — „ te r- m inus ad qu em ” m oralności w idzi się w osobowej stru k tu rz e .13

Filozoficzne uzasad n ien ie n o rm y personalistycznej tra k tu je K. W oj­ ty ła ty lko jako p u n k t w yjścia do dalszych jej rozw ażań na płaszczyźnie teologicznej ,18 Pogłębienia teologicznego dom aga się bow iem u k azan ie peł­ nej p raw d y o człow ieku. P o zytyw n e bow iem w iązanie w iedzy objaw io- n tj z ety k ą filozoficzną polega na eksplikaeji w św ietle O bjaw ienia treści owej naczelnej zasady etycznej (osoba w in n a afirm ow ać osobę) poprzez w yjaśn ienie jej członów. D okonuje się to głów nie przez ukazanie kim jest człowiek dla człowieka, kim jest człow iek dla Boga i Bóg dla człowieka. W cielenie Słow a Bożego pełn i tu rolę n ajb ard ziej au to ry taty w n e g o in fo r­ m ato ra n a te m a t tego, kim je s t n a p ra w d ę w oczach sam ego Boga, zarów no ten, kto w inien być afirm ow any, ja k i ten , kto w inien afirm ow ać, to je s t kim je s t podm iot i przed m io t zarazem pow inności m o raln ej.20 N a tu ra ln a i nad p rzyrodzona godność człow ieka posiada sw oje zakorzenienie i uzasad­ nienie tra n sc en d e n e tn e .21 To spraw ia, że człowiek, je d n a z k o n k retn y c h rzeczyw istości św iata, p rzek racza k ateg o rię przedm iotów , n a w e t gdy chodzi o jego stro n ę czysto cielesną. D latego je s t on celem sam oistnym , chociaż relacjo naln y m , bo odnoszącym się do Boga, ostatecznego celu w szystkich bytó w .22

P o dstaw ą owej n adprzyrodzonej godności człow ieka je st dla J a n a P a ­ w ła II p raw d a o zjednoczeniu Boga z człow iekiem przez Je zu sa C h ry stu ­ sa: „On, Syn Boży zjednoczył się jakoś z każdym człow iekiem . W C hrys­ tu sie i przez C h ry stu sa człow ieka zdobył p ełn ą świadomość sw ojej god­ ności, swojego w yniesienia, tra n sc en d e n tn ej w artości sam ego człow ieczeń­ stw a, sensu swojego b y to w a n ia ” .28 S tą d też cała praw d a o człow ieku „za­ w iera się w T ajem nicy W cielenia i O dk u pienia” .24 M ocą ty c h tajem n ic Bożego m iłosierdzia godność osoby ludzkiej została nie tylk o w nieskoń­

CHRZEŚCIJAŃSKIE MIŁOSIERDZIE 107

17 Por. K. W o j t y ł a , M iłość i o d p o w ie d zia ln o ś ć , dz. cyt., s. 23-26; ten że,O soba:

p o d m io t i w sp ó ln o ta . W: L ogos i E th os, dz. cyt., s. 227-256; S. K a m i ń s k i , P u n k t w y jś c ia e ty k i, Zesz. N auk. K U L 22(1979) nr 1-3(85-87), s. 83.

18 Por. A. S z o s t e k , P o z y c ja o so b y w s tr u k tu r z e m o ra ln o ści, art. cyt., s. 60-61. 19 Jego zd an iem „to filo z o fic z n e za g a d n ien ie posiad a rów n o cześn ie k a p ita ln e zn aczen ie w teologii. (...) Z n aczen ie p rob lem atyk i p erso n a listy czn ej w te o lo g ii to zagad n ien ie olb rzym ie”. O soba i c zy n , K rak ów 1985, s. 24. Z w iązek ten dostrzegają też in n i teo lo g o w ie. P or. S. R o s i k , O b ie k ty w n a i s u b ie k ty w n a n o rm a m o ra ln a , Pozn. S tud. T eol. 2(1978), s. 76-77.

20 Por. J a n P a w e ł II, E n c y k lik a „ R e d e m p to r h o m in is” (dalej RH) 13, A A S 71(1979) s. 282-283; L is t A p o s to ls k i „ P a tre s E cclesia e” n r 3, A A S 72(1980) s. 16-17.

21 Por. J a n P a w e ł II, L is t A p o s to ls k i „P a tre s E cclesia e” nr 3, A A S 72(1980) s. 16; J. W. W a l g r a v e , P e rso n a lism e e t a n tro p o lo g ie c h re tie n n e , G regorianum 65(1984) z. 2-3, s. 445-472.

22 Por. S. W i t e k , M iłość c h rz e śc ija ń sk a w ż y c iu c zło w ie k a , W arszaw a 1983, s. 50-53.

23 R H 13, A A S 71(1979) 282; nr 11, A A S 71(1979) 277. Por. K D K 22. 24 R H 13, A A S 71(1979) 282.

(7)

czoność przedłużona, lecz rad y k a ln ie przew artościow ana lub d o w arto ś­ ciow ana. D latego też tera z przedm iotem d ziałań m o raln ych „ je st człow iek w sw ojej jed y n e j i n iep o w tarzaln ej rzeczyw istości człowieczej, w k tórej trw a niczym nie n aru szo n y «obraz i podobieństw o» Boga sam ego (...) i człow ieka trzeb a m iłow ać dla niego sam ego” .26 Miłość do człow ieka jako człow ieka z n a jd u je się w c e n tru m posłannictw a Jezu sa C h ry stu sa i Jego Kościoła: „ te n zw iązek je s t n iero zerw aln y ” .26 T ak na człow ieka p a trz y sam Bóg, gdyż „człow iek je s t jed y n y m n a ziem i stw orzeniem , którego Bóg chciał dla niego sam ego” .27 O braz Boga w człow ieku stan ow i fu n d a ­ m en t m oralności chrześcijańskiej, podstaw ę jej obowiązków i norm . Cała rzeczyw istość im p e raty w u m oralnego pochodzi z fak tu , że oblicze Boga w tym że człow ieku je st g w a ra n te m praw dziw ości odczytyw anych przez człow ieka n orm m oraln y ch .28

Przez tak ie w idzenie człow ieka n o rm a ty w n y c h a ra k te r osoby ludzkiej został niezm iernie zradykalizow any. Osoba ludzka dom aga się bezw zględ­ nego uszanow ania i afirm acji, poniew aż sam Bóg sta ł się Człowiekiem. C hrystus bow iem utożsam ił się z każdym potrzebu jącym , w ym ag ającym naszej pom ocy (por. M t 25, 40). W obec tego d ru g i człow iek to ju ż n ie ty l­ ko osoba z całą należną jej z tego ty tu łu godnością, ale to mój b ra t czy sio stra w C hrystusie. Pow inność m o ralna wobec „drugiego” s ta je się po­ w innością wobec C hrystusa, k tó ry z nim się utożsam ił. „O ddajem y bliź­ niem u b ra te rsk ą posługę — uczy J a n P aw eł II — kiedy rozpoznajem y w nim t ą godność, k tó ra p rzy słu g u je m u jako istocie etycznej; m ów im y o godności osobowej. W iara poucza nas, że człow iek nie m oże — ju ż ze w zględu na niego sam ego — być narzędziem do jakiegokolw iek celu” .29 Takie stanow isko pozw ala uznać ety k ę chrześcijańską, jako ety k ę ra d y ­ kalnie personalistyczną, bez u tracen ia czegokolw iek z rady kalizm u ew an­ gelicznego. D roga do Boga prow adzi nieodw ołalnie przez bliźniego.30

D otychczasow a analiza je s t p rzesłank ą do u kazan ia n o rm a ty w u m iło­ sierdzia. D otykam y tu specyficznego sty k u m iędzy norm aty w no ścią m i­ łosierdzia a w ym ogiem osoby. M iłosierdzie jaw i się nam jako szczególnie w ym aganie m oralne osoby ludzkiej. Człowiekiem bowiem, z k tó ry m w

108 JÓZEF ZABIELSKI

25 R H 13, A A S 71(1979) 283. B. H onings zaznacza, że w ła śn ie m iło sierd zie Boże n ad aje w sp ó łczesn em u c zło w ie k o w i w ła śc iw ą m u godność osobow ą. Por. ten że, M i- sericordia: fedeltä di Dio dign ita della’uomo. W: D ives in m isericordia. Com m ento all'enciclica di G iovanni Paulo II, a cura J. S. M artins, B rescia 1981, s. 276.

26 J a n P a w e ł II, P rzem ów ienie „How can I”, 25 II 1981, A A S 73(1981) s. 424. R ozw ijając to zagad n ien ie, P ap ież p ow ied ział: „Ponad p od ziały p o w szech n e z k o n ­ flik tó w in d y w id u a ln y ch , egoizm u lub różnic id eologiczn ych , sięgn ąć trzeba do serca i duszy czło w iek a (...) J e st to w a rto ścią nadrzędną, którą pragną g ło sić w sz y sc y p raw d ziw i h u m a n iści .szla ch etn i m y ślic ie le i w sz y stk ie w ie lk ie r e lig ie ”. Por. J. C z a j k o w s k i , C złow iek w nauczaniu Jana P aw ła II, R zym 1983, s 31-50

27 R H 13, A A S 71(1979) 283. Por. K D K 24.

28 In teresu jąco problem ten u jm u je A. di M arino. Por. tenże, La „R edem ptor hom inis’’ e la teologia m orale cattolica. R iv ista di teo lo g ia m orale 11(1979) nr 43, s. 460-469. Por. H. L a n g k a m m e r , E tyka Nowego Testam entu, W rocław 1985, 2(1982) nr 2, s. 16-23.

s. 88; J. P y t e l , C złow iek obrazem Boga w N o w ym Testam encie, C om m unio 29 J a n P a w e ł II,P rzem ów ienie „Mit F reude”, 15 X I 1980, A A S 73(1981) s. 54. Por. J. Z. Z d y b i c k a , K o n sek w en tn y personalizm chrześcijański. Z rozw ażań nad „R edem ptor hom inis”. W: W nurcie zagadnień posoborow ych, t 12, W arszaw a 1980 s. 83-94.

30 Por. J. P i e g s a, C h rystus norm ą m oralności ch rześcijańskiej, Stu d T heol Vars, 19(1981) nr 1, s. 222-227.

(8)

sposób w y jątk o w y utożsam ia się C hrystus, je s t ten, kto odczuw a jakiś brak, kom u dzieje się krzyw da, kto cierpi (por. M t 25, 31-46). Skoro każdy człow iek z ty tu łu swej osobowej godności dom aga się zaafirm ow ania go czynem miłości, to uszczuplenie, zagrożenie, bądź u tra c e n ie tej godności przez różnorakie cierpienia, potęg uje ową pow inność m oralną. A kt zaś m i­ łosierdzia sta je sią czynem szczególnej afirm acji osobowej godności czło­ w ieka.81

Szukając sposobów zaradzenia niepokojom i zagrożeniom w spółczes­ nego św iata, J a n P aw eł II zw raca uw agę n a w łaściw y i pełny obraz czło­ w ieka, czyniąc go k ry te riu m i n o rm ą w szelkich działań społecznych. „K ie­ dy m iarą problem ów społecznych jest sam człowiek, człow iek ze swą n ie­ poró w ny w alną z niczym godnością, wów czas w walce o spraw iedliw ość nie m a m iejsca na przem oc. P rzy jęcie człow ieka jako k ry te riu m całej dzia­ łalności społecznej oznacza zaangażow anie się w przem ianę każdej n ie sp ra ­ w iedliw ej sytuacji, bez niszczenia tego, czego chce się bronić: to je s t społeczeństw a opartego n a b rate rstw ie, spraw iedliw ości i m iłości” .82

U staw ienie człow ieka w c en tru m w szelkich działań społecznych rodzi potrzebę podejm ow ania coraz now ych inicjatyw , k tó re zarów no pom agają w prow adzać ład w życie społeczne, ja k i ro zw ijają sam ą osobę. S tąd też przejm u jący apel P apieża: „Człowiek! Człowiek je s t d ecydującym k ry te ­ riu m określającym w aru n k i działań i w ysiłków . J e s t on ży w otn ą w a rto ś­ cią, służenie k tórej w ym aga podejm ow ania wciąż now ych inicjaty w . (...) To w łaśnie tę osobę lud zk ą w iara n ak azu je nam uznaw ać za stw orzoną na obraz i podobieństw o Boże i przeznaczoną do życia w iecznego. To ta w łaśnie osoba byw a zagrożona, cierpi głód, byw a pozbaw iona stosow nego m ieszkania i pracy, pozbaw iona dostępu do dziedzictw a k u ltu ra ln e g o sw e­ go naro d u lu b ludzkości, to jej byw a od ebrane praw o głośnego w y rażan ia swej rozpaczy. Ci, k tó rz y w te n lu b in n y sposób cieszą się ju ż ty m i do­ bram i, m uszą dodać nowego bodźca p ra c y n a rzecz w ielkiej sp raw y peł­ nego solidarnego rozw oju, na rzecz służenia ty m w szystkim , k tó rzy tego (...) są pozbaw ieni w sposób d ram a ty c z n y ” .33

K ażda poszczególna osoba z w łaściw ym i jej zagrożeniam i i cierpienia­ m i sta je się pow innością m o raln ą rodzącą k o n k retn e a k ty m iłości m iło­ siernej. „W szystko co czynicie dla osoby ludzkiej pow strzym yw ać będzie przem oc oraz zagrożenie destabilizacji i działalności w y w ro to w e j” .31 R acją owego nakazu m oralnego je st zdaniem Ojca św. „dobro człow ieka-osoby w e w spólnocie — k tó re jako podstaw ow y w yznacznik dobra w spólnego m usi stanow ić isto tn e k ry te riu m w szystkich program ów , system ów , czy u stro jó w ” .35 C hrześcijański w y m iar osoby n ad aje ty m k o n k retn y m sy tu ­ acjom szczególny c h a ra k te r i zobowiązanie. Z racji poczucia ogólnoludz­ kiej jedności w C hry stu sie w szyscy ludzie są tym i, „k tó rzy pow inni w i­

CHRZEŚCIJAŃSKIE MIŁOSIERDZIE 109

31 „Osoba jest zaw sze p od m iotem i p ow in n a być zaw sze ta k trak tow an a. Jest to p od staw ow a godność czło w ie k a . I w ła śn ie sto su n ek do czło w ie k a cierpiącego (...) jest takim testem , który «o św ia d cza i pokazuje, jak ie sa n asze p ra w d ziw e p rzek o­ n an ia w tej m aterii. O soba z sam ej sw e j n a tu ry dom aga się, żeby n a w ią zy w a ć z n ią k on tak t o so b o w y ”. J a n P a w e ł II, P r z e m ó w i e n i e „Sono v e r a m e n t e ”,

22 II 1981, In segn am en ti di G iovan n i P au lo II V, 1(1981) s. 698. 32 P r z e m ó w i e n i e „G race to y o u ”, 20 II 1981, A A S 73(1981) s. 377.

33 J a n P a w e ł II, P r z e m ó w i e n i e „Es p a r a ”, 6 X 1979, A A S 71(1979) s. 1245. 31 Tam że.

(9)

dzieć w każdym m ężczyźnie b ra ta i w każdej kobiecie siostrę, k tó rych cierpienie w in n i dzielić w szyscy i k tó ry m w szyscy pow inni nieść ulgę” .36

Takiego ty p u postępow ania, gdzie zagrożony człow iek s ta je się k on­ k re tn y m zobow iązaniem m o raln y m dla drugiego, uczy J a n P aw eł II na przykładzie m iłosiernego S am ary tan in a. „M iłosierny S a m ary tan in nie zw raca uw agi n a to, że m oże być k ry ty k o w an y za udzielenie pom ocy ko­ m uś, k to «tradycyjnie» u w ażan y b y ł za w roga. N ie zadaje też żadnych p y ta ń : skąd ra n n y pochodzi, dlaczego je s t tu ta j, dokąd zm ierza. Nie p y ta o nic. M iłosierny S a m ary tan in po p ro stu w idzi rannego, w idzi człow ieka w potrzebie i spontanicznie udziela pomocy, zabiera do gospody i troszczy się o to, by o trzym ał on w szystko, co je s t niezbędne, b y pow rócił do zdro­ wia. To je s t m iłosierdzie! M iłosierdzie, k tó re nie czyni żadnych w yjątków , ani ze w zględu n a pochodzenie etniczne drugiej osoby, jej przynależność relig ijn ą czy p re fe re n c je polityczne — nie czyni żadnych w y ją tk ó w ; m i­ łosierdzie, k tó re w idzi w drugiej osobie b ra ta lu b sio strę w potrzebie i d ą­ ży do jednego ty lk o : do tego, b y być bliźnim ” .37

Z agrożona godność osobowa i rodząca się n a bazie tego pow inność m o­ ra ln a m a „w yzw alać w człow ieku miłość, ów w łaśnie bezin tereso w n y d a r z w łasnego «ja» n a rzecz in n y ch ludzi, ludzi cierpiących. Ś w iat ludzkiego cierpienia przy zy w a n iejako bez u sta n k u in n y św iat: św iat ludzkiej m i­ łości” .88 J a n P aw eł II ap elu je: „ Jeśli widzisz, że b r a t tw ój upada, podź- w ignij go, a nie pozostaw w zagrożeniu. Czasem tru d n o dźw ignąć d ru g ie­ go człowieka, zwłaszcza gdy, ja k to się m ów i «leci n am przez ręce», ale czyż m ożna go opuścić? Przecież sam Bóg, sam C h ry stu s zaw ierza nam każdego z naszy ch braci, n aszych rodaków — i m ów i: Coście jem u uczy­ nili, M nieście uczynili” (por. M t 25, 40).39

N o rm aty w m iłosierdzia, w y p ły w ający z zagrożonej godności osobo­ w ej, dom aga się w w ielu p rzy p ad k ach bycia p rzy człow ieku ja k b y „ w b re w ” jem u sam em u, z tego w łaśnie w zględu, że on sam nie wie, nie rozum ie, nie um ie, czy też nie może. Bycie m iłosiernym oznacza w ted y odebranie owej niem ocy, n aw et wówczas, kiedy owej po trzeb y pom ocy człow iek sobie sam nie uśw iadam ia. T ak rozum iane m iłosierdzie nie m a nic w spólnego ze zniew alaniem . J e s t raczej bolesnym trw an ie m i w ycze­ kiw aniem , aby zostaw ić czas n a reflek sję, n a zastanow ienie się, aby po­ zwolić człowiekowi „w ejść w siebie” (Łk 15, 17) i doprow adzić go do de­ cyzji sy n a m arn o traw n eg o : „Z abiorę się i pójdę do m ego O jca” (Łk 1 5 ,18).40

1 1 0 V JÓZEF ZABIELSKI

36 J a.n P a w e ł II, Hom ilia „Les pau vres et ceu x”, 10 V 1980, A A S 72(1980) s. 527. O jciec św . sam daje p rzyk ład ta k ieg o p o stęp o w a n ia . D o tręd o w a ty ch w M a- rituba p ow ied ział: „D la m n ie je ste śc ie przede w sz y stk im osob am i lu d zk im i, b o g a ­ ty m i tą n iezm iern ą god n ością, jak ą daje W am b y cie osobą, b o g a ty m i w łasn ym , o b ­ liczem , z ja k im B óg k ażd ego stw orzył, jed y n y m i n iep o w ta rza ln y m . J e ste śc ie o so ­ b am i od k u p ion ym i K rw ią T ego, którego ja z w y k łe m n a zy w a ć (...) O d k u p icielem czło w iek a . J este śc ie d ziećm i B oga, On w a s zna i m iłu je. J este śc ie teraz i b ęd ziecie odtąd na za w sze m oim i p rzy ja ció łm i”. P rzem ów ien ie „Dede que anunciei”,

8 V II 1980, In seg n a m en ti die G io v a n n i P a u lo II, III, 2(1980) s. 194.

87 J a n P a w e ł II, P rzem ów ien ie „I, am h a p p y”, 21 II 1981, A A S 73(1981) 30. 38 J a n P a w e ł II, L ist A postolski „S alvifici doloris” (dalej SD ) 29, A A S 76(1984) s. 244.

89 J a n P a w e 1 II, P rzem ów ien ie „M aryjo, K rólow o P olski”, 5 V I 1979, In se ­ gn am en ti di G iovan n i P a u lo II II, il(1979) s. 1453-1454.

40 or. D iM 5, A A S 72(1980) 1194-1195. P o g lą d te n m a sw ą p o d sta w ę w ogóln ej k o n cep cji m oraln ości K. W ojtyły, zd a n iem którego „m oralność to «przekraczanie» sp on tan iczn ych uczuć i chceń. M oralność, która jest dosk on ałością w o li, n ie jest ty l­ ko rea liza cją jej sp on tan iczn ych chceń, a le jest ró w n ież rea liza cją w a rto ści n a z a ­

(10)

Przeprow adzona analiza podstaw n o rm aty w n y ch m iłosierdzia pozw ala stw ierdzić, że J a n P aw eł II w płaszczyźnie filozoficzno-teologicznej normęj tę w idzi w sam ej osobie ludzkiej. W y pracow ana przez k a rd y n a ła K. W oj­ ty łę filozofia człow ieka p rzy zn aje osobie ludzkiej ta k w ielk ą godność, że „w łaściw e i pełnow artościow e odniesienie do niej stanow i ty lk o m iłość” . T aką zasadę działania nazyw a K. W ojtyła „no rm ą perso n alisty czn ą” .41 Poszerzenie tego filozoficznego oglądu człow ieka o teologiczny w ym iar osoby dodaje now e składniki owej godności. T ym sam ym w zm acnia moc zobow iązującą pow stałej w te n sposób no rm y m oralnej. Zagrożona god­ ność osoby, z ja k ą spoty k am y się p rzy poszczególnych ak tach m iłosierdzia, w sposób dodatkow y w zm acnia te n im p e raty w m oralny, dom agając się za- afirm ow ania osoby k o n k retn y m czynem .

O m aw iana tu n o rm a perso n alisty czn ą je s t podstaw ą i uzasadnieniem no rm y m oralnej innego c h a ra k te ru , ja k ą je s t ew angeliczne przykazan ie m iłości.42 Owo przyk azan ie w raz .z błogosław ieństw em są dw iem a p osta­ ciam i C hrystusow ego w ym agania, jak ie M istrz staw iał ludziom „o bjaw ia­ jąc m iłość-m iłosierdzie Boga.”48

CHRZEŚCIJAŃSKIE MIŁOSIERDZIE U l

II. M IŁO SIERD ZIE JA K O E W A N G ELIC ZN Y N O R M ATYW

N adprzyrodzone przeznaczenie i pow ołanie dom aga się n ad p rzyrod zo­ nej no rm y m oralnej, k tó ra staw ia w y m ag an ia na m iarę Bożego w ezw a­ nia. N adany człowiekowi przez Boga cel n ad przyro dzony m oże być osiąg­ n ięty jedy nie przez środki nadprzy ro d zon e i dlatego w ym aga n a d p rz y ro ­ dzonego porządku. P o trzeb ę nad p rzy rod zo nej n o rm y uzasadnia nie tylko n ad przyro d zony cel, ale tak że osłabienie sił m oraln y ch człow ieka przez grzech pierw orodny. Człowiek, nie m ogąc poznać jasno dobra, m usi być kierow an y przez p raw o Boże. Z atem n ad p rzy ro d zo n a n o rm a m o raln a w y ­ raża się w p raw ie Boskim i ud zielana je s t człow iekowi a tu o ry te te m sam e­ go1 Boga. P raw o to je s t z a w arte w O bjaw ieniu. P raw o Boskie je s t dla

człow ieka ab so lu tnie konieczne w supozycji jego w y n iesien ia do celu nadprzyrodzonego, m oraln ie konieczne je s t w p orządku n a tu ra ln y m , ta k sam o ja k O bjaw ienie. „ P a tro n a t ład u m oralnego łączy sięj p rzed e w szyst­ kim z uznaniem pow szechnie obow iązującego a u to ry te tu p raw a m o raln e­ go, p raw a Bożego. P raw o to zobow iązuje w szystkich zarów no poddanych ja k i p an u jący ch ” .44

N orm ą najw yższą, czyli głów ną m oralności chrześcijańskiej, od k tó rej w szystkie inn e n o rm y się w yw odzą, je s t nie jakieś ab stra k cy jn e pojęcie, ja k np. szczęście w etyce arysto teleso w sk iej, lecz O soba-Jezus C hrystus. „Jego osoba i jego działanie są m iarą, k tó rą w szystko m u si być m ierzo­ n e ” .45 Z tego względu, że C h ry stu s je s t osobą in d y w id u aln ą i niep o w ta­

41 Por. M iłość i odpow iedzialność, dz. cyt., s. 42.

42 Por. tam że, s. 42-43; S. S m o l e ń s k i , N orm a personalistyczn a, art. cyt., s. 315-316.

48 D iM 3, A A S 72(1980) s. 1185.

44 Por. J a n P a w e ł II, P rzem ów ien ie „Bardzo jestem w d zię c zn y ”, 5 VI 1979, In seg n a m en ti di G iovan n i P au lo II II, I(il979) s. 1141. P ap ież w te d y p ow ied ział: „P atronat ładu m oraln ego (...) łą czy się przed e w sz y stk im z u zn a n iem p o w szech n ie ob ow iązu jącego p raw a m oraln ego, p raw a B ożego. (...) Ono jest n orm ą m oraln ości, ono jest k ry teriu m p o d sta w o w ej w a rto ści c zło w ie k a ”. T am że.

46 O głoszen ie K on feren cji E piskopatu N iem ieck ieg o Zum C h ristu s-beken n tn is von N izäa’’ F u ld a, 24 IX 1975, n r 5. Cyt. za J. P i e g s a, C h rystus norm ą m oralności chrześcijańkiej, art. cyt., s. 219.

(11)

rzalną, a w k tórej ze w zględu na n a tu rę B osko-ludzką zam ieszkuje w szel­ k a pełnia, jest On n o rm ą m oraln ą n ajb ard ziej k o n k retn ą. Rów nocześnie je s t n o rm ą 'n a jb a rd z ie j pow szechną, gdyż jako jed no stka w y raża treść tego, co powszechne, n ad aje w szystkiem u regułę. Będąc k o n k re tn ą osobą historyczną, je s t rów nocześnie tym , co konieczne, „ je st ośrodkiem w szech­ św iata i h isto rii” .46 Do Niego jako Głow y w szystko się sprow adza.47

Teologiczna norm a m o raln a prow adzi nas do C hrystusa, a Jego p rzy ­ kład je s t p rak ty c zn ą i poglądow ą n o rm ą chrześcijańskiego postępow ania. P ostaw ą zasadniczą Jego uczniów jest naśladow anie, k tó re w przykazaniu miłości Boga i bliźniego zn ajd u je treściow e określenie. To przykazanie, o k tó ry m C h ry stu s m ówi, że jest „n ajw ięk sze”, J a n P aw eł II p odaje jako pierw szą postać staw ianego przez M istrza w ym agania, aby ludzie „w ży­ ciu swoim kierow ali się m iłością i m iłosierdziem ” .48

Tym przykazaniem , w którym , zdaniem Papieża, zaw iera się C hrys­ tusow y nakaz kierow ania się w życiu m iłosierdziem , jest przykazanie m i­ łości Boga i bliźniego (Mt 22, 37-39).40 Ów im p e raty w m iłosierdzia, w y ła ­ n iający się z ogólnego przy k azan ia miłości, w idać w ew angelicznej p rz y ­ pow ieści o m iłosiernym S am ary tan in ie. „Jezu s m ów i w niej o m iłości bliźniego, o w artości pom ocy udzielanej w szystkim , k tó rzy w jakikolw iek sposób u p a d a ją pod ciosam i bólu. T akie je s t w ty m względzie jasn e i fu n ­ dam entaln e nauczanie C h ry stu sa ” .60 N akaz Zbaw iciela je st bardzo w y ­ raź n y i jednoznaczny: „Idź i ty czyń podobnie” (Łk 10, 37).

M iłosierdzie czyni C hrystus n o rm ą życia chrześcijanina, a w y p ły w a ją ­ cy stąd im p eraty w zobow iązuje do pom ocy każdej osobie, zwłaszcza tej, k tó ra w jakikolw iek sposób cierpi. W ypływ a to z przykazań m iłości Boga i bliźniego, k tó re „stano w ią n ak azy a firm a ty w n e i n a k ła d a ją obowiązki pozytyw ne. W skazują one kieru n ek , w edług którego życie relig ijn e i m o­ ra ln e pow inno się rozw ijać i w pojęciach określonych p rze d k ład a ją to, czego w ym ag a od nas ideał ew angeliczny” .51 M otyw em bezkom prom iso­ wego posłuszeństw a i w ew nętrznego p rzekonania dla Woli Bożej je s t n a ­ dejście K rólestw a Bożego.

11 2 JOZEF ZABIELSKI

46 R H 1, A A S 71(1979) s. 257,

47 Por. S. R o s i k , W ezw anie Boże w n adprzyrodzon ej norm ie m oraln ej, Stud.

T eol. V ars. 7(1969) nr 1, s. 42.

48 DiM 3, A A S 72(1980) s. 1185. In teresu jąco na ten tem at p isze j . H e r k e n ­ r a t h : „So hoch steh t fü r Jesu s die L ieb e a ls die K rönung der sittlic h e n W erte, dass es sie über die B eob ach tu n g der ritu ellen V orsch riften , ja sogar des S a b b a t­ geb otes erhebt (Mt 12). U m die Jünger w eg en ih res Ä h ren rau fes am Sab b at, das zur S tillu n g des H ungers gesch ah , zu rech tfertigen , b eru ft er sich a u f den p ro p h e­ tisch en Spruch (O see 6, 6): «B arm h erzigkeit w ill ich und n ich t Opfer» d.h. nach dem Z u sam m en h an g in den Jesu s den Spruch bringt: Wo ein e r itu e lle B etim m u n g (...) m it ein er n a tü rlich en N o t oder n a tü rlich en V erp lich tu n g in W id erstreit kom m t, da steh t erb arm ende L iebe, die der N ot a b zu h elfen such t, über der r itu ellen S a tz ­ ung. N ich t die S atzu n g oder Opfer, sondern die L iebe is t ein U n b ed in gtes, e in e h e i­ lig e N o tw en d ig k eit, ein e n a tü rlich e V erp flich tu n g ”. Die Ethik Jesu in ihren G run d­ zügen, D ü sseld o rf 1926, s. 148.

49 Por. D iM 3, A A S 72(1980) s. ,1185.

50 J a n P a w e l II, P rzem ów ienie „Nella m ia v is ita ”, 19 X II 1982, In segn am en ti di G iovan n i P au lo II, V, 3(1982) s. 1649-1650.

51 S. R o s i k , W ezw an ie Boże w n adprzyrodzon ej norm ie m oralnej, art. cyt., s. 45. Trzeba je odróżnić od tych n a k a zó w C hrystusa, k tóre ob ow iązu ją w p ro st jako t a ­ kie. S ą to n ak azy n e g a ty w n e i ob ow iązu ją „sem per et pro sem p er”. Pro. R. L e b e l ,

Pour une Église de la m iséricorde, S u p p lem en t 33(1980) n r 134, s. 394-395. A utor ten jest zdania, że n o w e p raw o dane przez C hrystu sa n ie jest norm ą, która m :erzy nasze działanie. J e st ono b ardziej p raw em w zy w a ją c y m i jest k o n ieczn e do życia, p on iew aż zaprasza n ieu sta n n ie do w zrastan ia: ży cie zaś, k tóre się n ie rozw ija u m ie ­ ra. Podobną rolę p rzyp isu je p rzebaczeniu i m iłosierdziu.

(12)

C hrystusow e p rzy k azanie m iłości m usi być przez każdego p rz y ję te i zin terio ry zo w an e: nie m oże być tylko zew nętrzn ym praw em , ale w y p ły ­ wać z w n ę trz a ludzkiego. J e s t też pow szechne co do przed m io tu i swoim zasięgiem obejm uje w szystkich. P osługując się biblijn ym obrazem „w y­ pisania w sercu ”, J a n P aw eł II stw ierdza, że „nie ty lko o praw o tu ta j chodzi, ale także i p rzede w szystkim o m iłość: miłość bliźniego, w k tórej się w y raża i dochodzi do głosu miłość Boga; ta miłość, k tó rą głosił C h ry s­ tu s w swoim przykazaniu, jak ie każdy człow iek m a w ypisane w swoim sercu — przy k azan iu , k tó re Sam Bóg S tw órca w ty m sercu w yrzeźbił. P rzy kazanie to k o n k rety z u je się w dialogu z drugim , w um iejętności po­ szukiw ania i u znania tego, co może być dobre i pozytyw ne także w kimś, kto w yznaje idee różniące się od naszych, a n a w e t w kimś, kto w dobrej w ierze błądzi” .52

Drugą, oprócz przykazania, podstaw ą n o rm aty w u m iłosierdzia jest zdaniem J a n a P aw ła II w zór samego C hrystusa. S yn Boży sta ją c się w cie­ leniem miłości, k tó ra w y raża się szczególną siłą wobec cierpiących, po­ krzyw dzonych i grzesznych, w sposób n ajp ełn iejszy objaw ił Ojca, k tó ry jest Bogiem „bogatym w m iłosierdzie” (por. Ef 2, 4). „Rów nocześnie zaś — podkreśla P apież — stając się dla ludzi w zorem m iłości m iłosiernej wobec drugich, C h ry stu s w ypow iada, bardziej jeszcze niż słow am i sam ym swoim postępow aniem , owo w ezw anie m iłosierdzia, któ re je s t jed n y m z najisto tn iejszy ch członów etosu E w angelii” .63

Dochodzi tu do głosu w y su w an a często id ea n aśladow ania C h ry stu sa.54 J e s t to skuteczn y zw ro t ku Boskiej rzeczyw istości. „T utaj — uczy P a ­ pież — C h rystu s u k rzy żo w any je s t dla nas najw ażn iejszy m w zorem , n a ­ tchnieniem , w ezw aniem . W oparciu o te n p rzejm u jący w zór m ożem y z całą pokorą okazywać m iłosierdzie drugiem u, wiedząc, że On p rzy jm u je je jako okazane sobie sam em u. W oparciu o te n w zór m usim y też stale oczyszczać w szelkie działanie i w szelkie in te n c je naszych d ziałań” .56

N aśladow anie C h ry stu sa w płaszczyźnie m iłosierdzia J a n P a w e ł II wiąże z w zorem C h ry stu sa służącego inn y m .56 Godność k rólew ska w

ie-Ch r z e ś c i j a ń s k i e m i ł o s i e r d z i e 113

52 J a n P a w e ł II, P r z e m ó w i e n i e „To j e s t z w y c i ę s t w o ” 7 VI 1979, In segn am en ti di G iovan n i P a r ło II, II, 1(1979) s. 1485-.1486. R ad yk alizm tego p rzyk azan ia zob o­ w ią zu je do ca łk o w iteg o zrów n an ia się z osobą, której o k azu jem y m iłosierd zie. „Kto to w ie m — m ów i Jan P a w e ł II — w e d łu g p rzyk azan ia B ożego chce m iłow ać sw ego b liźniego, «nie m oże posiadać nic w ię c e j niż posiada b liźn i»”. L is t A p o s t o l ­

s k i „P a tres Fcclesiae”, A A S 72(1980) s. 10-11. Por. R. C o s t e , L ’a m o u r qu i ch ange le m on de. T h eolo gie de la ch arité, P aris 1981, s. 11 n; J. K r a s i ń s k i , P r z e z teo lo - galną cno:ę k u c y w i l i z a c j i m iło ści, H om o D ei, 53(1984) nr 2, s. 85.

53 DiM ?, A A S 72(1980) s. 1185. „Jezus C hrystus — p isze À . N o sso l — sta n o w i konkretną norm ę ch rześcija ń sk iej m oraln ości i ostateczn e kryteriu m ch rześcija ń ­ sk iego p ostęp ow an ia, p on iew aż jest On — jako osoba — n ie ty lk o p raw zorem , ale żyjącym , w zo rco w y m u c ie le śn ie n ie m «sw ojej sp raw y». (...) Jak o p ostać historyczn a posiada Jezus C hrystus n iep o ró w n y w a ln ie w ię k sz ą siłę p rzek on yw an ia i o d d zia ły ­ w a n ia a n iżeli ja k a k o lw iek id ea czy teoretyczn a zasada. ...) Jego osoba sta n o w i n ie ­ u stan n e za p r o sz e n ie :. «ty, m ożesz», n ieu sta n n y apel: «ty, potrafisz» i n ieu sta n n e w ezw an ie: «ty, p ow in ien ieś». T eolo gia na usługach w i a r y , O pole 1978, s. 263-264.

54 Por. K. W o j t y ł a , E w a n g e lic z n a za s a d a n a śla d o w a n ia . N a u k a źr ó d e ł O b j a ­

w ie n i a a s y s t e m filo zo f ic zn y M a x a Schele ra, A ten. K apł., 49(1957) t. 55, s. 57-67;

R. Schnackenburg. N a u k a m o r a ln a N o w e g o T e s ta m e n tu , tł. F. D y lew sk i, W arszaw a 1983, s. 41-45; B. H ä r i n g , Frei in Chris tu s, t. 1. F reiburg 3982, s. 39-40; J. B l a n k ,

Nachfolge. W: N e v e s H a n d b u c h th eo lo g is ch er G r u n d b e g riffe , t. 3, M ünchen 1985,

s. 175-182: A.. S c h u l z , N ac h fo lg e n u n d N ach ah m en . S t u d i e n ü b e r d as V erh ä ltn is

d e r n e u te s a m e n t V c h c n J ü n g e rs c h a ft zu r u rc h r istlic h e n V o r b i l d e t h i k M ü n chen 1962

85 D iM 14, A A S 72(1980) s. 1222. 50 Por. RH 21, A A S 71(1979) s. 316.

(13)

rżących w C h ry stu sa „w y raża się w gotowości służenia na w zór C hrys­ tusa, k tó ry nie przyszedł, aby Je m u służono, ale by On służył” .67 W n a ­ stęp n y m zdaniu Papież w yjaśnia, że „w św ietle tej C hrystusow ej postaw y p raw dziw ie «panow ać» m ożna tylko «służąc». M otyw te n je s t szczególnie drogi O jcu św iętem u. P o w ta rza go k ilk ak rotn ie, w zbogacając o coraz to now e aspekty. W zór i przy k ład C h ry stu sa oraz Jego w ezw anie dom agają się naśladow ania. „ Jeśli przeto chcem y przedstaw ić sobie całą rozległą i w ielorako zróżnicow aną w spólnotę L udu Bożego, m usim y p rzed e w szy st­ kim w idzieć C hrystusa, k tó ry każdem u w tej w spólnocie w jak iś sposób m ówi: «pójdź za M ną». J e s t to społeczność uczniów i w yznaw ców , z k tó ­ rych każdy w jak iś sposób — czasem bardzo w yraźn ie uśw iadom iony i konsekw en tn y, a czasem słabo uśw iadom iony i bardzo nieko nsek w en tny — idzie za C h ry stu sem ” .68

Położenie nacisku n a w zorze C h ry stu sa i n a naśladow aniu w prow adza nau k ę J a n a P aw ła II w k rąg ew angelicznego etosu naśladow ania, k tó re stanow i jed n ą z isto tn y ch jego cech.63 To naw iązanie do E w angelii po­ głębia chry sto cen try zm i personalizm papieskiego nauczania. Dzięki tem u etos ch rześcijański k o n k rety z u je się i rad y k a liz u je rów nocześnie. Ten sposób arg u m en tacji Papieża spo ty k a się z żyw ym i tre n d a m i współczesnej teologii poszukującej auten ty czn eg o k ry te riu m chrześcijańskiego postępo­ w ania. „ K ry te riu m to nie stanow i czegoś abstrakcyjnego, nie je s t jak ąś ideą czy zasadą, lecz k o n k retn ą, żyjącą osobą C hrystusa, k tó ry je s t m ia rą i w zorem ludzkiego postępo w an ia” .60 J a n P aw eł II łączy ściśle a rg u m en t z „naślad ow an ia” z arg u m en tem z „ u czestn ictw a“ w królew skim posłan­ nictw ie C hrystusa. W ten sposób k o ry g u je i pogłębia rozum ienie idei n a ­ śladow ania. Pełn e naśladow anie C h ry stu sa w Jego służbie i pro eg zysten- cji m ożliw e jest dopiero w ted y , gdy się trw a w C hry stu sie.61 N aśladow anie je s t więc „byto w an iem w C h ry stu sie”, w y ra ż ają cy m się w szczepieniem w Jego życie, ontycznym u ch rystu so w ien iem poprzez perso nalistyczny sto­ su n ek do C h ry stu sa i przynależność do Jeg o historycznego Ciała, a tym sam ym poprzez w p row adzenie ch rześcijaństw a w w ew n ętrzn y n u r t życia i działania Bożego.

To zjednoczenie z C h ry stu sem m a rodzić k o n k retn e czyny. W artość ty ch czynów stano w i m iarę bliskości z Bogiem. „M iarą rzeczy i sp ra w w św iecie stw orzonym je s t człow iek — uczy J a n P a w e ł II — ale m ia rą czło­ w ieka je s t Bóg. D latego też do tego źródła, do tej jedy nej m iary, k tó rą je s t Bóg W cielony, Jezu s C hrystus, m usi pow racać zaw sze człowiek, jeśli chce być człow iekiem i jeśli ludzki m a być jego św iat. (...) C h ry stu s o ty le należy do nas, o ile czynim y naszą Jego naukę, Jego zbawcze orędzie m i­ łości” .62

1 1 4 JÓZEF ZABIELSKI

57 T am że.

68 R H 21, A A S 71(1979) s. 317.

59 Por. J. K u d a s i e w i c z , Służba istotną treścią chrześcijańskiego powołania.

W: R edem potr hominis. T ek st i kom entarz, red. Z. Z dybicka, L u b lin 1982, s. 216-217. 60 A. N o s s o 1, Teologia na usługach w ia ry , dz. cyt., s. 263.

M P rzez zesp o len ie ty ch dw óch e le m e n tó w d okonuje się p rzezw y ciężen ie d y ch o ­ tom ii m ięd zy d ogm atyk ą a teo lo g ią m oraln ą oraz organ iczn e p o łą czen ie ich w jedną teo lo g ię życia. por. B. H ä r i n g , Die W ürde des M enschen in Christus, F reib u rg i. Br. 1980, s. 113; J. K u d a s i e w i c z , S'uzba istotn ą treścią chrześcijańskiego p o ­ wołania, art. cyt., s. 217.

62 J a n P a w e ł II, P rzem ów ien ie „Cieszę się bardzo”, 31 V 1980, In seg n a m en ti di G iovan n i P a u lo Ilj, III, 1(1980) s. 1556. P rzem ów ien ie „E con la piü v iv a ”

14 IX 1980, In seg n a m en ti di G io v a n n i P au lo II, III, 2(1980) s. 633. H. S ch iler jest zdania, że brak m iłosierd zia w ob ec b ied ak a ze stron y tego, k to „p osiad a m ajętn ość

(14)

C H R ZEŚC IJA Ń SK IE M IŁO SIER D ZIE 1 1 5

Ten im peratyw moralny, płynący z obowiązku naśladowania Chrys­ tusa, ma dochodzić do głosu w konkretnych sytuacjach życiowych. Zde­ rzenie owego wymogu moralnego z potrzebą drugiej osoby powinno rodzić konkretne czyny miłosierdzia. Praw dę tę uświadam ia Papież wszystkim wierzącym, mając przed oczyma miliony ludzi żyjących w skrajnej nę­ dzy: „ Myślę tu szczególnie — pisze — o ośmiuset milionach mężczyzn, ko­ biet i dzieci, żyjących w stanie absolutnego ubóstwa, a także o tych, któ­ rzy z powodu ciężkich w arunków życia nie są pewni, czy będą mieli chleb w dniu jutrzejszym . Jeśli na każdym człowieku spoczywa obowiązek zaj­ mowania się tą sprawą, to jakże ci, którzy zobowiązali się iść za Chrys­ tusem, mogliby zapomnieć, że On sam utożsam ia się z każdym cierpiącym głód”.63

III. M IŁO SIER D ZIE JA K O W A R U N E K D O S T Ą P IE N IA Z BA W IE N IA

C hrystus swoje wymaganie miłosierdzia zaw arł także „w postaci bło­ gosławieństwa, kiedy w kazaniu na górze głosił: «Błogosławieni miłosier­ ni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią»- Kościół znajduje w tych słowach wezwanie do czynu i stara się «czynić miłosierdzie»”.64 Ze względu na swój społeczny sens błogosławieństwo to zawiera w sobie w yraźne postu­ laty m oralne.1’5 Kościół bowiem jako Lud Boży w tedy „reprezentuje sa­ kram ent zbawienia, ilekroć staje się widocznym znakiem miłosierdzia J e ­ zusa Chrystusa i Ojca niebieskiego. Nie możemy pozostać w ierni którem u- kolwiek z przykazań Bożych, nie będąc w ierni Jego miłosierdziu. Życie prawdziwych «elites» Kościoła jeset syntezą wierności miłosierdziu Boże­ m u i wierności wszystkim Jego przykazaniom ” .60

Drugim wym iarem owego błogosławieństwa jest sens eschatologiczny: są to bowiem słowa Chrystusa, obiecujące specjalną nagrodę za miłosier­ ną postawę w życiu chrześcijańskim. „Człowiek — pisze Papież — dociera do miłosiernej miłości Boga, do Jego miłosierdzia o tyle, o ile sam prze­ mienia się w ew nętrznie w duchu podobnej miłości w stosunku do bliź­ nich”.87 W tym w ymiarze ukazuje się w całej ostrości im peratyw m oral­ ny tego błogosławieństwa. Jeżeli bowiem Chrystus nazywa błogosławiony­ mi tych, którzy czynią miłosierdzie, to równocześnie zapowiada surowy sąd nad tymi, którzy miłosierdzia nie okazali. Swoją nagrodę, bądź też karę na sądzie ostatecznym, uzależnia Chrystus od miłosiernej postawy człowieka.68 Bez uczynków miłosierdzia wobec bliźnich Chrystus Pan nie

św ia to w ą ” o k a zy w a ło b y brak „m iłości B o żej”. Por. ten że, W e l t u n d M e n s c h n a ch d e m

J o h a n n eseva n g eliu m . W: B e sin n u n g au f d as N eue T e s ta m e n t. E x e g e tisc h e A u f ­ s ä t z e u n d V o rtr ä g e , F reib u rg 1964, s. 244.

63 J a n P a w e l II, P r z e m ó w i e n i e „Voici q u e ”, 14 X 1981, In seg n a m en ti di G io­ v a n n i P au lo II, IV, 2(1981) s. 443. Por. P r z e m ó w i e n i e „I b le s s ”, 17 II 1981, A A S 73(1981) s. 305.

84 D iM 3, A A S 72(1980) s. 1185 i nr 14, A A S 72(1980) s. 1221. por. F. G r e n i u k ,

M iło sierd zie B o ż e w litu r g ii s a k r a m e n t u p o je d n a n ia . W: D i v e s in m iserico rd ia . T e k s t i k o m e n t a r z , L ublin 1983, s. 202-203.

65 Por. B ło g o s ł a w ie ń s t w a ew an g e lic zn e . W: E n c y k lo p e d i a K a to l ic k a , t. 2, L u b lin 1976, k. 861; R. L e b e 1, P o u r u n e Église d e la m i s é r i c o r d e , art. cyt., s. 395.

68 B. H ä r i n g , B ło g o sła iu ień stw a , tł. A. Ł o b o ch a -O lek siew icz. W: ten że, P ie ś ń

Sługi. B ł o g o s ł a w ie ń s t w a . E uch a rystia , W arszaw a 1981, s. ,130.

67 D iM 14, A A S 72(1980) s. 1221. Por. B ł o g o s ł a w i e ń s t w a e w a n g e li c z n e , art. cyt., k. 680.

(15)

uzna nas za swoich uczniów ani też godnym i w iecznej szczęśliwości. Za­ tem m iłosierdzie chrześcijańskie je s t w a ru n k ie m nieodzow nym wiecznego zbaw ienia.69

Sw oje rozw ażania w ty m względzie J a n P aw eł II łączy ściśle z re fle k ­ sją nad po staw ą m iłosiernego S am ary tan in a. „Przypow ieść ta — pisze — w ejdzie n a końcu sw oją treścią do ty ch w strząsający ch słów o sądzie os­ tatecznym , jak ie M ateusz zapisał w sw ojej Ew angelii: «Pójdźcie, błogo­ sław ieni Ojca mojego, w eźcie w posiadanie K rólestw o, przygotow ane w am od założenia św iata! Bo byłem głodny, a daliście m i jeść, byłem sp rag nio ­ ny, a daliście Mi pić, byłem przybyszem , a przyjęliście M nie; byłem cho­ ry, a odwiedziliście M nie; byłem w w ięzieniu, a przyszliście do Mnie». P y ta ją c y m zaś spraw iedliw ym : kiedy to w szystko Je m u w łaśnie uczynili, S y n Człowieczy odpow ie: «Zapraw dę, pow iadam w am : W szystko, co uczyniliście jedn em u z ty ch braci m oich n ajm niejszych, M nieście uczyni­ li». P rzeciw ny w y ro k spotka tych, k tó rzy przeciw nie postępow ali: «W szy­ stko — czego nie uczyniliście jedn em u z ty ch najm niejszych, tegoście i M nie nie uczynili»” .70

N ależy tu zw rócić uw agę na właściw e, p ersonalistyczne rozum ienie m iłosiernej p o staw y człow ieka i jej a u te n ty cz n ą w artość w p ersp ek ty w ie życia w iecznego. Chodzi o to, ab y nie przerodziła się ona w m echaniczne sp ełnianie „uczynków ” w nadziei n a uzyskan ie nag ro dy w iecznej. W iąże się to z pojęciem celu ostatecznego i szczęścia wiecznego.

A u ten tyczn ie pojm ow any cel ostateczny, będący spełnieniem osoby i jej „szczęściem ” je s t spotkaniem i ostatecznym zjednoczeniem w m iłości z Osobą o najw yższej godności i w artości. N a to je s t nastaw ion a cała d y ­ n am ika b y tu osobowego człow ieka. O siągnięcie tego sta n u je s t d arem Bo­ ga ofiarującego siebie i uzdalniającego do p rzy jęcia Go w miłości- O sta­ teczne udzielenie się Boga zakłada jed n a k zdolność m o raln ą do takiego zjednoczenia, co oznacza up rzed n ie otw arcie się na w arto ść osób przez ich miłość. S tąd też dążenie do osiągnięcia celu w pełni uszczęśliw iające­ go, m usi oznaczać czynne trw an ie w m iłości osób, nie zaś spełnianie sa­ m ych „ucz_ynków” , k tó re m ają być nagrodzone osiągnięciem szczęścia wiecznego, dorzuconego n iejako z zew n ątrz.71

W tak im rozum ieniu tego zagadnienia czynne m iłosierdzie spełnia rolę zasadniczą i szczególną; sam zaś im p e raty w m o raln y za w a rty w „błogo­ sław ieństw ie m iło siern y ch ” je s t w pełni zrozum iały i uzasadniony. „ P ie r­ w sza i d ru g a część C hrystusow ej w ypow iedzi o sądzie ostatecznym w sk a­ zu je jednoznacznie n a to, ja k zasadnicze w p ersp ek ty w ie życia w ieczne­ go każdego człowieka je s t to, ab y — podobnie ja k m iłosierny S a m a ry ta ­ n in — «zatrzym ał się» p rzy cierpieniu bliźniego, ażeby nim «się w z ru ­

1 1 6 JÓZEF ZABIELSKI

69 Por. K. K o w a l s k i , O drodzenie nasze w m iłosierdziu , P ozn ań 1933, s. 6-12. „K to pragnie p osiąść K ró lestw o B oże — p isze H. L an gk am m er — m u si się stać m iło siern y m i p ełn ym dobroci dla drugiego. T ylk o ten, kto jest m iło siern y i p rze­ bacza dozna m iłosierd zia i przeb aczen ia (Mt 5, 7). M iejsce w y ra ch o w a n ej p o sta w y bez zarzutu, w 'n n o zająć gen era ln e u czu len ie na potrzeb y drugiego c z ło w ie k a ”.

E tyka Noiuego Testam en tu , W rocław 1985, s. 88. 70 30. A A S 76(1984) s. 247.

71 - or. B. I n 1 e n d e r, E lem enty per$oral'zm u chrześcijańkiego w teologii grze­ chu. C om m unio <*(iog4) n r 5(23), s. 29. B. H a r i n g pisze: „Z baw ienie jest ak tem m i­ łosiern ej sp ra w ied liw o ści B ożej, ale ostateczn e zb a w ien ie za leży rów n ież od tego, czy z w d zięczn o ścią o d p ow iad am y na łask ę, którą otrzym aliśm y. Sąd O stateczny będzie radosną p ieśn ią C hrystusa dla b ło g o sła w io n y ch , k tórzy ok azali m iło s:erd zie”.

(16)

szył», ażeby w reszcie u dzielił pom ocy” .72 W m esjańskim p rogram ie ChrysH tusa, k tó ry je s t zarazem prog ram em K ró lestw a Bożego, zarów no samo cierpienie, ja k w y zw alana przez nie miłość m iłosierna, posiadają swój zbaw czy sens, k tó ry w owej m iłości „w y p ełn ia się do końca i osiąga swój w y m iar ostateczny. Słowa C h ry stu sa o sądzie ostatecznym pozw alają to zrozum ieć w całej ew angelicznej prostocie i przenikliw ości” .73

Na zbaw czy c h a ra k te r m iłosierdzia p a trz y P apież przez p ry zm a t zbaw ­ czego sensu cierpienia, u podstaw którego o dkryw a „sam o odkupieńcze cierpienie C h ry stu sa ” .74 Poprzez C hry stu sa obecnego w każdym człow ieku a k ty m iłosierdzia chrześcijańskiego n a b ie ra ją w artości zasługującej i zbaw czej: „C h ry stu s m ów i — «M nieście uczynili...». To On sam je st Tym, k tó ry doznaje m iłości w każdym ; to On sam je s t Tym, k tó ry doznaje po­ mocy, gdy ta pom oc byw a św iadczona kom ukolw iek, każdem u bez w y ­ ją tk u cierpiącem u. To On sam je s t obecny w ty m cierpiącym , poniew aż Jego odkupieńcze cierpienie raz n a zaw sze zostało o tw a rte n a w szelkie ludzkie cierp ien ie” .75

Miłość do C h ry stu sa obecnego w każdym człow ieku n a d a je dodatkow ą ran g ę poszczególnym aktom chrześcijańskiego m iłosierdzia, dzięki czem u człowiek zasługuje n a życie w ieczne. K ażdy przejaw owej m iłosiernej m i­ łości św iadczonej w tak im duchu u staw ia nas n a linii prow adzącej do spotkania z Bogiem. „Jeśli p rzyjm iecie n ap raw d ę — m ów i J a n P aw eł II — tę pochodzącą od C h ry stu sa miłość, doprow adzi w as ona do Boga. Może poprzez k ap łań stw o lu b życie zakonne; m oże poprzez jak ąś szczególną słu ­ żbę pełnioną dla w aszych braci i sióstr, zwłaszcza n ajb ard ziej p o trz e b u ­ jących, biednych, sam otnych, zepchniętych n a m argines, k tó ry c h p raw a są d ep tan e a podstaw ow e p o trzeb y nie zaspokojone” .76

B łogosław ieństw o C h ry stu sa w ypow iedziane do ludzi m iłosiernych m a w y raźn y c h a ra k te r w ezw ania do czynienia m iłosierdzia jako odpowiedź na m iłosierdzie Boga. J e s t to więc swego ro d zaju przy k azan ie i w ym óg n a tu ry m oralnej, od którego sp ełnienia uzależnione je s t nasze zbaw ienie. J a n P aw eł II w ym ienia jeszcze jedno c h a rak tery sty czn e znaczenie owego błogosław ieństw a. Mówi, że w ty m w y p ad k u „chodzi rów nocześnie o speł­ nienie bardzo w ażnego w aru n k u , ażeby Bóg m ógł się objaw ić w sw ym m iłosierdziu w sto su n k u do człow ieka: m iłosierni... do stęp u ją m iłosier­ dzia” .77 Bóg więc uzależnił objaw ienie swego m iłosierdzia do człowieka, od tego czy on będzie w swoim życiu m iłosierny. B rak m iłosierdzia u ludzi p o w strzy m u je objaw iające się m iłosierdzie Boże. J e s t to d odatkow y m o­

CHRZEŚCIJAŃSKIE MIŁOSIERDZIE H '

72 SD 30. A A S 76(1984) s. 247. 73 SD 30, A A S 76(1984) s. 248. 74 Tam że.

75 T c t U l Ż C

76 J a n P a w e ł II, H om ilia „Earlier t o d a y ”, 1 X 1979, A A S 71(1979) s. 1142--1143. P od ob n ie m ó w ił P ap ież w dniu 5 IV 1981 do p erson elu szp itala F a teb en efra - telli: „C zyńcie w szy stk to z m iłością, z m iło ści do C hrystusa, który n ie p ozostaw i bez nagrody niczego, c o k o lw iek czyn icie dla Jego braci n a jm n iejszy ch , gd yż ch ciał utożsam ić s ię z k ażd ym z n ic h ”. H o m ilia „Sia lo d e a D io”, 5 IV .1981, In seg n a m en ti di G iovan n i P au lo II, IV, 1(1981) s. 895. w szp italu św . K arola R orom eusza w O ni- tsh a O jciec św . z ca ły m n a ciesk iem pod k reślił: „W asza m iło ść ch rześcijań sk a z a ­ słu g u je na ży cie w ieczn e. Jezus sam to sp raw ił, że od zatrosk an ia o chorego u z a le ­ żn ion y jest nasz sąd i nasza w ieczn a n agrod a”. In segn am en ti di G iovan n i P au lo II, V, 1(1982) 398.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Odpowiedź na pytanie: „Czy kobiety w późnym średniowieczu rzeczywiście tworzyły poezje miłosną?&#34; nie może już ograniczać się do prowansalskich tro- bairitz, a badania

Jan Paweł II w swoich encyklikach społecznych: Laborem exercens (14 IX 1981) o pracy ludzkiej, Sollicitudo rei socialis (30 XII 1987) o aktual- nych problemach rozwoju ludzkości

Uzasadnieniem takiego widze­ nia fundamentu prawa naturalnego jest sama „godność światła rozumu”, który jako byt idealny jest nieskończony, a więc stanowi

In that case, it is obvio- us that this type of argumentation will be based on the interlocutors’ agreement with the signifi cance of the consequences (Perelman and

niem się objętości komórki elementarnej PbFe o; 5NbO, 503 powodującym przesunięcie jonów z pozycji asymetrycz nych,. które zajmowały w

Podstawa umowno-prawna, która koordynuje stosunki wzajemne i wspó³pracê miê- dzy Uni¹ Europejsk¹ a Federacj¹ Rosyjsk¹ jest bardzo rozleg³a i stanowi rozbudowany katalog

Przedstawiona w tym rozdziale koncepcja konstruowania portfela papie­ rów wartościowych jest to propozycja budowania wieloskladnikowego funda­ mentalnego portfela modelu