• Nie Znaleziono Wyników

Hermeneutyka muzyczna : teoria i praxis

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Hermeneutyka muzyczna : teoria i praxis"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Piotrowska

Hermeneutyka muzyczna : teoria i

praxis

Studia Theologica Varsaviensia 25/2, 179-199

1987

(2)

Studia Theoi. Vans. 25 ((1987) nr 2

MARIA PIOTROWSKA

HERMENEUTYKA MUZYCZNA: TEORIA I PR A X IS*

T r e ś ć : Wstęp: Sytuacja współczesnej herm eneutyki m uzycznej;

I. Część teoretyczna: O istocie heiraneneutycznego rozumienia muzyki; II. Praktyczna próba wykładni: klasycyzm i problem wolności; Za­ kończenie.

WSTĘP: SYTUACJA WSPÓŁCZESNEJ HERMENEUTYKI MUZYCZNEJ

G dy m ów i się „ h e rm e n e u ty k a w spółczesna”, oznacza to h e rm e n e u ty k ę odnow ioną, a więc h e rm e n e u ty k ę w tak im fi­ lozoficznym kształcie, ja k i jej n a d a ł H.-G. G adam er. Je d n a k g dyby śm y pow iedzieli „ h e rm en e u ty k a m uzyczna po G ada­ m er ze” — nie będzie to oznaczać k s z ta łtu odnowionego, lecz w łaściw y początek h e rm e n e u ty k i m uzycznej w ogóle. J e s t w iadom e, że z m yśli Diiltheya m uzykologia skorzystać jeszcze zasadniczo nie um iała, i n ied ob ra tradycja-, ja k ą w te j dzie­ dzinie u stan o w ili „ k lasy cy ”, Krötzsohma-r i Schering, przez długie la ta izolow ała h e rm e n e u ty k ę od m uzykologii p o jęte j ja ­ ko nauka-. D opiero w w y n ik u ożyw ienia, jak ie w e w szystkich n a u k a c h hu m an isty czn y ch w yw ołała W a h rh eit und, M ethode, zaczęło- się budow anie praw dziw ej, -nowoczesnej h e rm e n e u ty k i m uzycznej. Stało się to m-ożliwe także dzięki w ielkiem u ro z­ w ojow i, ja k i ^rzez te n czas dokonał się w ogóle w m uzykolo­ gii. H e rm e n e u ty k a m uzyczna nie je s t dziedziną sam ą w so­ bie, izolow aną; m ożna powiedzieć, że — p o jęta jako p-raxis — jest ona specyficznym w y k o rzy stan iem w iedzy, jak iej d o sta r­ cza jej h isto ria i te o ria m uzyki. W ty m sensie k a żd y postęp m uzykologii h isto ry czn ej i sy stem aty czn ej jest zawsze p rac ą n a rzecz h e rm en eu ty k i.

* N iniejszy artykuł jest nieznacznie zm odyfikowanym tekst-em refe­ ratu w ygłoszonego na konferencji M usikrezeption, która odbyła się w czerwcu 19-86 r. w Instytucie Nauk o Człowieku w Wiedniu.

(3)

W te j tak m łodej dziedzinie, jak ą jest „p raw dziw a”, a więc pogadam erow ska h e rm e n e u ty k a m uzyczna, w iele już zdzia­ łano. Oceniono doro-bek h e rm e n e u ty k i tra d y c y jn e j i jej sto ­ su n e k do D ilth ey a,1 zbadano stosun ek h e rm e n e u ty k i do se­ m io ty k i 2 i w iążący się z ty m pro b lem językow ości m uzyki,3 przygotow ano też g ru n t pod teo rię rozum ienia h erm en eu ty cz- nego. Je śli jed n a k po staw im y przed in te rp re ta c ją m uzyki zna­ n e żądanie: a b y b y ła p ra x is w p e łn i św iadom ą swego p o stę­ p ow an ia i sw ych założeń, to w y jd ą tu n a ja w ogrom ne zale­ głości, także w sto su n k u do h e rm e n e u ty k i dziew iętnastow iecz­ nej. J e s t oczywiście n a tu ra ln y m obow iązkiem dzisiejszej m u ­ zykologii u trzy m ać się w n u rcie p arad y g m ató w n ajn o w o ­ cześniejszych, ale w yd aje się niem ożliw e zaniedb an ie już n a zawsze ży w ych do dziś i dotychczas n iew y k o rzy stan y ch od­ k ry ć Diiłtheya, szczególnie w ich sto su n k u do m u zyk i G enie­ zeit. Zaś p ew n e ciągle a k tu a ln e polem iki, np. niew y g asły spór 0 obiektyw ność rozum ienia herm eneutycznego, triidn o byłoby 1 dziś prow adzić z pom inięciem arg u m en tó w diitheyow skich. N a tu ra ln ie należy liczyć się z fak tem , że większość klasycz­ n y c h problem ów tzw. h e rm e n e u ty k i ogólnej żyje dziś w w e r­ sji unow ocześnionej, i w te j w łaśnie w e rsji — ' w raz z k a te g o ­ ria m i już czysto w spółczesnym i — p o w in n y one znaleźć za^ stosow anie w teorii odrodzonej h e rm e n e u ty k i m uzycznej, to znaczy, stać się p rzed m io tem p e rm a n e n tn e j m uzykologicznej dyskusji.

H e rm e n eutyczną teo rię poprzedza prax is. Je że li staw ianie określon y ch zad ań przed te o rią h e rm e n eu ty k i m uzycznej u za­ sadnione jest je j zapóźnieniem m etodologicznym — a więc odw ołu jem y się tu n iejak o do poczucia obow iązku — to h e r- m en e u ty cz n a p rax is n ig dy tak ich m o raln y ch im pulsów nie potrzebow ała. Rozwój jej postępow ał i p o stęp uje n a d a l w spo­ sób spontaniczny, zdając się nie w ym agać uzasadnień in n y ch

1 A. N o w a k , D ilth ey und die m u sikalisch e H erm eneutik, w: B eiträ­ ge zu r m usikalischen H erm eneutik, red. C. D a h l h a u s , w serii Stu­ dien zur M usikgeschichte des 19. Jahrhunderts, torn 43, Regensburg 1975 s. 11—26; W. B r a u n , K retzsch m ars H erm eneutik, tamże, s. 33— 39; A. F o r c h e r t , Scherings B eethoven deu tun g und ih re m ethodolo­ gischen V oraussetzungen, tamże, s. 41—52.

2 T. K n e i f , M usikalische H erm eneutik, m usikalische Sem iotik, tam ­ że, s. 63—72.

3 R. B ü t t n e r , Ein Versuch zu r S p rach artigkeit der Musik, tamże, s. 173—'174; N. M i l l e r , M usik als Sprache. Zur Vorgeschichte von L iszts S ym ph onisch en D ichtungen, tamże, s .223—'287; por. także prace T. K n e i f a w „International R eview of the A esthetic and Sociology of M usic” I (1970) i II (1971).

(4)

niż ciekaw ość poznaw cza badającego. Oczywiście m yślę tu 0 p rax is m etodologicznie n iezreflek to w an ej. Inaczej m ożna by powiedzieć 'tak, że osobliw ą cechą p rak ty c zn e j h e rm e n e u ty k i m uzycznej jest z jed n ej s tro n y jej Wszeehobecność, z d r u ­ giej — skrytość, zam iłow anie do incognito. Ta wszeehobecność 1 skry to ść h e rm e n e u ty k i jest zrozum iała wobec fak tu , że cen ­ tr a ln a k a te g o ria gnoseologiczna k ażd ej h erm e n eu ty k i, jak ą jest rozum ienie (V erstehen), stan ow i zarazem trw a łą i ciągle a k ­ ty w n ą ten d e n c ję u m y słu ludzkiego, k tó ra w sw y m działaniu nie liczy się z teo rety czn y m upraw om ocnieniem . Je że li więc dążenie do rozum ienia je s t dostatecznie rze teln e i silne, s ta je się m ożliw e u p raw ian ie a u te n ty cz n e j h e rm e n e u ty k i bez św ia­ domości m etodologicznej. Ale rów nież n a poziom ie m eta p rz e d - m iotow ym m ożliw e jest postaw ien ie oraz k ry ty k a problem u, k tó ry n ieja k o ex post, bez w iedzy i w oli au to ra, okazuje się p roblem em h erm en eu ty czn y m . Nie należy się jed n ak spieszyć z p rzy d aw an iem tak im rozw ażaniom h e rm e n eu ty c z n ej e ty ­ k iety : często okazuje się ona zbędnie ograniczająca, gdyż p ro ­ b lem p osiada dla h u m an isty k i znaczenie un iw ersalh e. A więc — h e rm e n eu ty k a , k tó ra nie p rag n ie wiedzieć, że jest h e rm e n e u ty k ą ,. albo ·— w iedząc — nie p rag n ie się sam ookre- śłać; jeśli dodam y do tego płynność g ran icy, n a k tó re j dzie­ dzina nasza s ty k a się z historią, z k ry ty k ą a rty sty czn ą, roz­ w ażan iam i istylokrytycznym i czy w reszcie z w y b itniejszą a n a ­ lizą, to okaże się, że w ydobycie h erm en euty czn ego w ą tk u z c a ­ łego dotychczasow ego dorobku m uzykologii od czasów p rz e ­ łom u an typozytyw istycznego jest sp ra w ą niesłychanie tru d n ą , niem al n iew ykonalną. Ale do p iero po w y k on aniu takiego za­

dania m oglibyśm y ocenić rea ln e osiągnięcia ten d e n c ji h e rm e ­ n eu ty czn ej w m uzykologii i o k reślić ty m sam ym jej sto sunek do klasy k ó w h e rm e n e u ty k i filologicznej i filozoficznej.

I. CZĘŚĆ TEORETYCZNA: O ISTOCIE HERMENEUTYCZNEGO ROZUMIENIA MUZYKI

Do problem ów o u n iw e rsa ln y m znaczeniu teo rety czn y m n a ­ leży w pierw szej kolejności p ro b le m rozum ienia, k tó ry , po­ tra k to w a n y w specyficzny sposób, k ry sta liz u je się w problem czysto h e rm en eu ty czn y . W m uzykologii zagadnienie rozum ie­ n ia m uzyki doczekało się k ry ty k i dopiero· w początkach la t siedem dziesiątych.4 A nalizę tego zagadnienia — w ielką zdo­

4 Por. rozprawy różnyoh autorów w: M usik und Verstehen, red. H.-P. R e i n e c k e i P. F a l t i n , K öln 1973.

(5)

1β2 M A R I A P I O T R O W S K A 14]

bycz m uzykologii w spółczesnej — zawdzięczać należy z pew ­ nością ontologicznem u zw rotow i, jak i przeżyła h e rm e n e u ty k a ogólna za .sp raw ą H eideggera i 'Gudatmera: to oni w ykazali, że rozum ienie jest nie ty lk o pew n ą p ro ced u rą in te le k tu a ln ą (ca­ łością dośw iadczenia herm eneutycznego), lecz także sposobem bycia Dasein. P ow szechne zw rócenie uw agi n a rozum ienie m u ­ zyki dowodzi pośrednio uzn an ia go· za „ n a tu ra ln e ” n a sta w ie ­ n ie w zględem dzieł m uzycznych, i m oże być chyb a uzpane za in spirację w spółczesnej h e rm e n eu ty k i filozoficznej. Ś w iadczy­ łoby o· ty m .położenie szczególnego n acisku n a rozum ienie ako- gnityw ne, dla któ reg o w ynaleziono ta k w iele ok reśleń syno- nim icznych: a więc rozum ienie „im p licite”, „spontaniczne”, „n ie z re fle k to w a n e ”, „ in tu ity w n e ”, „ e le m e n ta rn e ”, „bezpojęcio- w e”, „ p ra k ty cz n e ”, „p ierw o tn e”, „ n a tu ra ln e ”, „bezpośrednie”.5 Je ste śm y tu jed n a k dopiero n a p rzedp ro żu h erm e n eu ty k i. A n a ­ liza herm eneutycznego. rozum ienia m uzyk i nie może w yczer­ pać się n a zad o k um en to w aniu jego analogii z „ n a tu ra ln y m ” n astaw ien iem D asein w obec św iata; h e rm e n eutyczna recep cja dzieła, m uzycznego tylko rozpoczyna się od n a tu ra ln e g o „spo­ sobu b y cia” w św iecie dźwięków. P o staw a h erm e n eu ty c z n a w m uzykologii je s t w ta k im sam y m sto p n iu „ n a tu ra ln a ”, co „sztuczna”, w y jaśn iająca, gdyż ele m en t pozytyw istyczn y m usi być w h e rm e n eu ty c e m uzycznej sta le obecny, p rzy b ie ra jąc tu oczywiście c h a ra k te r niew ym uszony, niedy d akty czny, zniew a­ lają cy oczyw istością sw oich w ypow iedzi. Rozum ienie h e rm e - n eu tycz ne m uzyki to n a tu ra ln y „sposób by cia” w św iecie dźw ięków i w św iecie pojęć. Te o sta tn ie w y p raco w ane zostały w dłu g o trw ały m procesie kognityw nego rozum ien ia m uzyki. Rozum ienie kognityw ne- i akognityw ne stan ow ią nieodzow ne sk ład n ik i rozum ienia h erm eneutycznego.

T rz e b a przyznać, że n a gruncie w spółczesnych analiz ako- gnityw nego i kognityw nego (a więc „pojęciow ego”, „nau kow e­ go”, „zreflek tow an eg o ”, „w tó rn eg o ” 6) rozum ienia m u zyki z a ­ c zy n ają się zawiązyw ać, im plicite, zalążki p ro b le m aty k i h e r- m en eu ty czn ej. A le do h e rm e n e u ty k i sensu stricto au to rzy jesz­ cze tu nie ‘doszli; pozostają w k rę g u zagad nień zw iązanych

1 5 Zob. przede w szystkim C. D a h l h a u s , Das „V erstehen ” von Mu­ sik und die Sprache der m u sikalisch en A n a ly se; H. H. E g g e b r e c h t , Ü ber begrifflich es und begriffßloses V ersteh en von Musik; H. G o l d ­ s c h m i d t , M u sikversteh en als P o stu la t; F. Z a m i n e r , Ü ber die H erkun ft des A usdrucks „M usik versteh en ”; w: M usik und Verstehen, dz. cyt., s. 37—47, 48—57, 67—«5, 314—,319.

(6)

H E R M E N E U T Y K A M U Z Y C Z N A : T E O R I A I P R A X I S 183

bądź z analizą, bądź z bezpośrednim doznaniem estetycznym . N aw et pod w zględem w nikliw ości nie m ająca sobie ró w ny ch koncepcja G ehaltforschung K ggebrcchta m ija się z tym , co odk ry w ać i form ułow ać w in n a teo ria h e rm e n e u ty k i m uzycz­ n e j.7 Sam zresztą a u to r o k reśla analizow ane przez siebie r o ­ zum ienie tre śc i (G ehalt) jako rozum ienie, estetyczne. G ranicę m iędzy rozum ieniem estety czn y m a h erm en eu ty czn y m u ją ł kied yś zw ięźle K u r t H u b e r (mimo, iż w jego rozw ażaniach, podobnie jak w odnośnych te k sta c h E ggebrechta, słowo „ h e r­ m e n e u ty k a ” w ogóle nie jest użyte). „Tam , gdzie m uszę do­ piero poszukiw ać, jestem już w łaściw ie poza sfe rą estety cz­ n ą ” 8. — „ Je ste m poza sfe rą estetyczną, gdyż przenoszę się już w h e rm e n e u ty c z n ą ” — m ożna by uzupełnić jego w ypo­ wiedź. H e rm e n e u ta jest w łaśnie ty m , k tó ry m usi poszukiw ać, a tym , co poszukuje, jest z n a c z e n i e zjaw isk a badanegO', nie o b jaw iające się w prost, lecz o d k ry w an e w d łu g otrw ały m procesie k u m u la c ji w iedzy i doskonalenia m yślenia: P roceso­ w i tem u tow arzyszyć m a n ad to „n aw racan ie się” i rozw ój osoi- bow y h e rm e n e u ty .9

Z n an y pogląd D iltheya, w edług którego określenie znacze­ nia je s t podstaw ow ym zad an iem całej h u m an istyki, m oże być u z n a n y ,z a obow iązujący dla dzisiejszej h e rm e n eu ty k i m uzycz­ n ej. T rudno byłoby jed n ak starać się zdefiniow ać a p rio ri, co to je s t poszukiw ane „znaczenie” m uzyki. S ta ra jąc się o ta k ą p rec y z y jn ą definicję m oglibyśm y popełnić błąd K retzschim ara lu b Scheringa, k tó rzy z gó ry założyli jed en ty p te k stu b ad a­ nego i jed en ty p znaczenia. G dy przypo m inam y dalej za Dil- theyem , że znaczenie to fu n k cja tw o ru k u ltu ro w eg o w d y n a ­ m icznej i w zględnie autonom icznej całości — nie p o tra fim y docenić od ra z u trafno ści tego poglądu, zapew ne dlatego^, że m ów iąc o fu n k cji m uzy k i p rzy w y k liśm y do k o n tek stó w spo­ łecznych. W diithey ow sk im oikreśłeniu znaczenia zw rócim y więc n a jp ie rw uw agę na inn e słowo, k tó re posiada d la nas znaczenie podstaw ow e, m ianow icie: całość (Ganzes). W łaśnie od ty p u całości zależy jakość znaczenia. J e s t to s ta r a k a te ­ goria h e rm en eu ty czn ą, ja k w szystkie inne w yw iedziona z p ra

-7 H. H. E g g e b r e c h t , a r t . c y t ., s . 52 a ; t e n ż e , Z u r W irk u n g sg e ­ sc h ic h te d e r Mutsik B e e th o v e n s. T h eo rie d e r ä s th e tisc h e n I d e n tifik a ­ tio n ; w : B e r ic h t ü b e r d e n I n te rn a tio n a le n B e e th o v e n -K o n g r e s s B e r l in

1977, L e i p z i g 1978, s. 4 6 9 — 4 79.

8 K . H u b e r , M u s ik ä sth e tik , E t t a l 1954, s. 156.

9 P o r . B . L o n e r g a n , M eto d a w te o lo g ii, t łu m . p o l. A . B r o n k , W a r s z a w a 1976, s. 160— 161, 169.

(7)

xis. „Całość” jest k a te g o rią niezbyw alną, na k tó re j podłożu m ożliw e jest przeżycie i opisanie fu n d am e n ta ln ej cechy ro zu ­ m ienia herm eneutycznego, jak im je s t jego kołowość (Z irkel- h a ftigkeit). Całość m oże być wszaikże w ró żn y sposób dana. G dy np. herm eneutyczm a w sw ej o rie n tac ji niem iecka szkolą h istory czn a w yznaczała badane przez siebie całości niejako a p rio ri („epoka”, „ n a ró d ”, „pokolenie”), to h e rm e n e u ty k a m u ­ zyczna zn ajd u je się w tru d n ie jsz ej sy tu acji. M uzyka nie w y ­ k ład a się sam a, lecz przez n iezm iernie złożony kon tek st: bio­ grafii, historii, filozofii, języka, inn ej m uzyki. D latego też nie­ ch ętn ie o fiaro w u je o n a h e rm e n eu ty c e gotowe całości, k tó ry c h złożoną s tru k tu rę m iałab y po p ro stu uczytelnić in te rp re ta c ja . Całość b a d a n a przez h e rm e n e u ty k ę m uzyczną m usi się dopie­ ro ukształtow ać w p ew n y m m yślow ym procesie: m usi zostać pow ołane do ż y d a coś, co nigd y jeszcze p rzed tem jako całość nie zaistniało, i co — zbyw szy się zasłon u tk a n y c h przez V o m r te il, V o rverstä n d n is, V o rg riff, V orhabe (przednaukow e stopnie poznania) — scali się w pew ien sp ó jn y m ikrokosm os. O w a całość, w k tó re j zjaw isko m uzyczne stan o w i tylk o jeden ze składników , jest dla h e rm e n e u ty k i m uzycznej „ te k ste m ” w szerokim tego słow a rozum ieniu, i ona w łaśnie w in n a sp e ł­ niać w a ru n e k sta w ia n y przez G ad am era tekstow i, k tó ry m a zostać zrozum iany: m usi p rzed staw iać sobą „doskonałą jed ­ ność se n su ”, w ypow iadać „doskonałą p ra w d ę ” 10. Tak więc budow anie całości sensotwnej jest podstaw ow ym i n a jtr u d n ie j­ szym zadaniem h e rm e n eu ty . M ożna n a w e t powiedzieć, że jest ono dla niego zadaniem jedy n ym . Jeżeli w yk reo w an a przez niego całość rzeczyw iście odznacza się ow ą nieodzow ną „do­ skonałą jednością se n su ” — wówczas poszukiw ane znaczenie zjaw iska m uzycznego (jego fu n k c ja w całości) odsłoni się samo.

Rozwój h e rm e n e u ty k i po· Diltfoeyu dowiódł m ożliw ości m y ­ ślenia h erm en euty czneg o w obrębie różnego ty p u całości. J e s t ta k sam o m ożliw a h erm e n eu ty c z n a h isto ria m uzyki, jak foerme- n eu tyczn a w y k ła d n ia biederm eierow skiej pieśni z to w arzysze­ niem fo rte p ia n u — a więc i jedno i d ru g ie m oże h e rm e n e u ta uznać za fenom en m uzyczny, „coś m uzycznego”, co dom aga się jego in te rp re ta c ji. M ożna 'by więc postaw ić w p ełn i uzasadnione p y tan ie: czym różni się h e rm en eu ty czn a w y k ład n ia „czegoś m u ­ zycznego” , np. epoki lufo stylu, od tego, co dałoby się pod­

M A R I A P I O T R O W S K A j - ß j

(8)

[7 ] H E R M E N E U T Y K A M U Z Y C Z N A : T E O R I A I P R A X I S 1 8 5

ciągnąć pod ty p b adań nad m u zy k ą „w kontekście h isto rii k u ltu r y ”, czy „w św ietle G eistesgeschichte”? Sądzę, że od ­ pow iedzi n a to p y ta n ie m ożna dać dw ie — pierw szą z nich częściowo sform u ło w ałam już w cześniej. T w ierdzi ona, że gra­ n ica m iędzy h e rm e n e u ty k ą a n ie h e rm e n e u ty k ą ry su je się dość n iew y raźn ie i w yznaczona jest przez ta le n t in te rp re ta c y jn y b a ­ dacza. Jeżeli n a w e t zam iarem jego jest po p ro stu przed staw ien ie „czegoś m uzycznego” n a tle k u ltu r y epoki, to gdy p rzedm iot sw ój p o tra k tu je o n odpow iednio w nikliw ie i subtelnie·, w p r a ­ cy jego· z pew nością p o jaw ią się oznaki p raw dziw ej h e rm e ­ n eu ty k i. A u to r ta k i m a jednakże praw o od om yłki. D ruga od­ pow iedź w sposób b ard ziej zdecydow any będzie odróżniać h e r ­ m en e u ty k ę od n ieh e rm e n e u ty k i: z h e rm e n e u ty k ą m am y m ia ­ now icie do czynienia ty lk o w tedy, gdy badacz w toku swego p ro cesu ro zum ien ia dośw iadczy wspomnianego· już zjaw iska zw anego kołem (Zirkel). Dochodzi ono do głosu p rz y b u d o ­ w a n iu ow ej sensow nej całości (czy inaczej: sensow nego św ia­ ta „czegoś m uzycznego”) jako sw oista niem ożność u sta le n ia początku poznania. D ążym y przecież do zrozum ienia fenom e­ n u śoiśile m uzycznego — a jed n a k sam ów fenom en, jeszcze nie w pełn i zrozum iany, zaledw ie w sw ej istocie przeczuw any, w a ru n k u je w ybór i zakom ponow anie w szystkich elem entów h eterogenicznych, k tó re w okół niego, jako jego „św iat” , s k u ­ piam y. Je śli więc badacz spod z n ak u histo rii k u ltu r y czy G eistesgeschichte (k tó ry też przecież p y ta o jakieś znaczenia) kom po nu je elem en ty swego o brazu dowolnie, sw obodnie, czę­ sto n a zasadzie iu x ta positio· (i tu w łaśnie należy m u p rz y ­ znać n a tu ra ln e niejako praw o do om yłki) — to· h e rm e n e u ta je s t od początk u zniew olony znaczeniem , k tó re przeczuw a, i k tó re prow adzi jego m y śl p rzy k re śle n iu pierw szego, szki­ cowego k s z ta łtu sensow nego k o n te k stu znaczenia („całość se n ­ sow ną”, „sensow ny k o n te k st znaczenia”, „sensow ny św iat ’cze­ goś m uzycznego’ ” uznać m ożem y za w y rażen ia rów noznacz­ ne). S tąd jego postępow anie jest p raw dziw ie tw órcze, nieszkol- ne, gdyż, jak to już wskazano·, pow ołuje o n do życia n ieist­ n ieją cy p rzed tem „m ikrokosm os”, jest jego k rea to re m . Tu w idziałabym p otw ierdzenie klasycznego zdania Sehileierm ache- ra : A u sleg en ist K u n st. H e rm e n e u ty c z n a p rax is to zatem coś, czego się doświadcza, i dośw iadczenie to sp ełn ia się pod w p ły ­ w em sw oistego in te le k tu a ln e g o przym usu. F o rm y w y razu tej h e rm e n eu ty c z n ej p rax is p o w ta rz a ją się tak , jak p o w tarzają się fo rm y w y razu poezji czy m uzy k i — a więc dzieje się w herm ieneutyee ta k jak w sztuce. A le dzieje się w niej rów nież

(9)

ta k jak w nauce, a n a w e t w n auce ścisłej: jest bow iem m oż­ liw a, a n a w e t konieczna, w e ry fik a c ja w y k ład n i (zupełnie n ie ­ zależnie od fak tu , że sam a w y k ła d n ia jest przecież, wtedle Ga- dam era, sw oistą w e ry fik a c ją p rero zu m ien ia i przesądów ). Bo­ w iem rozum ienie, jak tw ierd zą przecież klasycy, jest pro ce­ sem , k tó ry n ig d y się nie kończy. Oto — zdaw ałoby się — zam knęliśm y już naszą w ykładnię, to znaczy, osiągnęliśm y silne przek o n an ie w ypow iedzenia jak iejś p raw d y o rzeczy b a ­ danej. P ra w d a ·— jak tw ierdzi G adam er — to nieskry tość (U nverb orgen h eit). Je śli w ięc rzeczyw iście w ypow iedzieliśm y praw dę, to oWa n ieskrytość, k tó ra objaw iła się w w ykładni, użyczy swego św ia tła in n y m jeszcze rzeczom, dotychczas nie p rzem aw iający m do nas, m ilczącym , jak b y pozostającym w cieniu. Owe o dsłaniające się naim pobrzeża i u tajo n e d o ty ch ­ czas dna p raw d y w sp ierają ją sam ą i p o tw ierd zają .— aż do m om entu, w k tó ry m osiągam y specyficzną świadomość, że koło, w k tó re w stąp iliśm y u początku n aszych poszukiw ań, zamknęło· się. Ta w łaśnie specyficzna św iadom ość zam y k ają­ cego się koła, dowodząca spełnien ia się w ery fik acji, w ieńczy nasze dośw iadczenie herm en eu ty czn e.

W sum ie więc p ro ce d u ra h erm e n eu ty c z n ą w ygląda tak: h e r- m e n e u ta ,bu d u je sensow ny św iat „czegoś m uzycznego” będąc pow odow any p rzeczu w an y m znaczeniem . B uduje go także od raz u pod' szczególną p re sją oczekującej go w ery fik acji, a to oznacza nic innego, jak ty lko to, że proces poiszukiwania zna­ czenia jest p rzebieg ający m w najw y ższy m napięciu dociera­ niem do p raw d y. I z uw agi na ów bezw zględny k ry ty c y z m dzieje się w h e rm e n eu ty c e m uzycznej jeszcze i tak, jak dzie­ je się w m y ślen iu filoizoficznym: postaw ienie p ro blem u i jego k r y ty k a są jed n y m i ty m sam ym .11 D latego jestem p rzek o n a­ na, że ro zp raw a pod ty tu łem : „ H e rm e n e u ty k a m uzyczna jako ścisła m eto d a m uzykologii” ■— jest m ożliw a do napisania. By­ łab y to teo ria w yw iedziona z au te n ty cz n e j h e rm en eu ty czn ej p rax is (a więc zachow any zo stałb y n a tu ra ln y i tra d y c y jn y po­ rządek rzeczy); teoria, będąca apbtlogią obiektyw ności rozu m ie­ nia herm eneutycznego.

C zy tzw. h e rm e n e u ty k a su b ie k ty w n a zasługuje w ogóle na m iano h e rm e n eu ty k i? J e s t to raczej h e rm e n e u ty k a fałszyw a, k tó ra nie jest zdolna do w e ry fik a c ji sw oich tw ierd zeń; nie o d ­ czuw a o n a n a w e t jej potrzeby. D latego praw o do om y łki p rzy ­

11 ;P o r . S. C i c h o w i c z o f i l o z o f i i g r e c k i e j , Posłow ie w : P . R i c o - e u r, Egzystencja i hermeneutyka, w y b ó r t e k s t ó w i r e d . S . C i c h o ­ w i c z , W a r s z a w a 1975, s. 300.

(10)

zna je ona sobie z góry sam a. J ą też należy obciążyć odpow ie­ dzialnością za większość nieporozum ień, k tó re nagrom adziły się w okół h e rm e n e u ty k i m uzycznej. Być może, „w inę” za te niepo ro zum ien ia ponoszą także sam e pojęcia berm en eu ty czn e, k tó re są ta k m ało zindyw idualizow ane, wieloznaczne, zadom o­ w ione i n ad u żyw an e w jęz y k u potocznym („rozum ienie”, „sens”, „znaczenie”, „koło”, „całość”). D latego p osiadają one pozór oigólnej dostępności, i tylk o nieliczni zdają sobie s p ra ­ w ę z tego, jak bardzo złożona jest s tr u k tu ra w szystkich m o ­ m en tó w ontoiogicznych, k tó re przez te pojęcia pow oływ ane są do życia. M ożna powiedzieć, że czysto językow e przyczyny pow odują, iż owe fundamenitailne pojęcia h e rm en eu ty czn e nie w y w o łu ją ciekaw ości poznaw czej n a ty le sidinej, żeby m ożna tu było osiągnąć trw a łe o derw anie ich od potocznej językow ej codzienności. K onsek w encją tego w szystkiego je s t pow ierz­

chow ne a niezniszczalne p rzekonanie o „niepew ności” h e rm e ­ n eu ty k i. J e s t to- k ry ty k a ślepa, nieśw iadbm a ob iek tu w łasnych zarzutów : w rzeczyw istości p o d aje przecież- w w ątpliw ość nie w iarygodność h e rm e n e u ty k i jako tak iej, lecz jej subi-ektywi- styczn y ch w y n atu rzeń .

Je że li głów nym zadaniem mlojej dotychczasow ej w ypo w ie­ dzi była p ró b a w yspecyfikow ania tego, co w niezm ierzonym obszarze m y śli o m uzyce odpow iada k ry te rio m h erm e n eu ty k i, to jeszcze jedno rozróżnienie w inno przyczynić się do tej sp e­ cyfikacji. O trzy m am y je, staw iając p y tan ie o herm eneu,tycz­ n ą h isto rię m uzyki: jakie je s t n astaw ien ie do dziejów m uzyk i h isto ry k a, k tó ry jednocześnie jest h erm e n eu tą ? Znó-w odpo­ w iem y, że h-erm eneuta k ie ru je sw oją uw agę n a całość; w ty m w y p a d k u m ożna po-wiedzieć:, n a totalność. (Nie trzeb a chyba podkreślać, że całościow y puinkt w idzenia n a 'historię m uzyki je st ze wszech m ia r godny re sty tu o w a n ia w epoce zam iłow a­ n ia do k ro n ik a rstw a , do drobiazgow ej fakto g rafii, S k izze n fo r- schung, do owego pedantycznego rek o n stru o w an ia, k tó re zu­ pełnie słusznie czu je się zw olnione z obow iązku staw ian ia p y ta ń o znaczenie.) Je śli więc ciekaw ość „ tra d y cy jn e g o ” h isło ry k a-p o - zy ty w isty zm ierza k u początkow i w sensie dosłow nym , chrono­ logicznym , i w y k ład n ia jego posiada p rzebieg lin e a rn y — to zaintereso w an ie h e rm e n e u ty dąży k u sw oistem u pu n k to w i ciężkości; jego w y k ła d n ia zatacza k rę g i w okół tego punktu' ciężkości. A by uzasadnić to, co w yżej postało pow iedziane, w y sta rc z y przypom nieć fra g m e n t jednego z tekstów G adam e- ra : „Nie jest oczyw iście tak, że coś, co p rzeżyw a się n a o sta t­ k u , dopełnia dopiero i o k reśla znaczenie życia. Se-ns czyje­

(11)

goś losu jest raczej sw oistą całością u k ształto w an ą nie od końca, lecz od tw orzącego sens środka. Znaczenie życia k r y ­ sta liz u je się nie w okół ostatniego, lecz wokół rozstrzygającego p rzeżycia (...) Totalność n ie jest skończoną całością całych do­ tychczasow ych dziejów , lecz tw o rzy się od pew nego środka, od pew nego ciążącego k u środkow i znaczenia” . Tak re la c jo n u ­ je G ad am er — z oczyw istą sy m p a tią — poglądy D ilth ey a i T roeltsch a.12 W ypływ ać z n ic h -m o ż e tytko jed en p o stu lat dla dzisiejszej h e rm e n e u ty k i m uzycznej: p o stu la t nowego zin­ te rp re to w a n ia i w iększego dow artościow ania owego „ro z strz y ­ gającego” i „nadającego se n s” środka: klasycyzm u. (Jeśli, nie d ysponując odpow iednikiem niem ieckiego das K lassische, w słow ie „klasycyzm ” zaw ieram y a sp ek t w arto ściujący , to jego odpow iednikiem o w ydźw ięku h isto ry czn y m będzie n ie p rz e tłu ­ m aczalna R o ch kla ssik ■—- szczytow a faza epoki klasycznej).

Nie m ożna powiedzieć, żeby zain tereso w an ie ty m tem atem było dziś niew y starczające lu b pozbaw ione in te n c ji h e rm e n e u ­ tycznej. M am tu n a m yśli dążenia m uzykologii la t o statn ich zm ierzające do zrozum ienia fen om en u tw órczości B eethovena, udoku m en to w an e w ielom a w y b itn y m i studiam i, p re z e n tu ją c y ­ m i p raw d ziw ie now oczesny, in te rp re tu ją c y sposób m y ślen ia.13 Je d n a k c h a ra k te ry sty c z n e dla ty ch p rac n astaw ienie na in ­ dyw iduum , jego biografię i św iatopogląd, rodzi kom pleks p y ­ ta ń i odpowiedzi, k tó re pozostają w d y sp ropo rcji z b ad an ą przez nas rzeczyw istością: sens totalności h isto rii nie może się sk upiać "w do k onan iach in dy w id uu m (z „h ero isty czn ą” h i­ sto rio g rafią m uzyczną daw no już zerw ano). Jeśli in dy w idu um u znam y za „ro zstrzy g ający śro d ek” k reo w an ej przez nas „ca­ łości”, całość ta sk o n stru o w an a będzie w adliw ie, a więc nie będzie całością sensow ną. Oczywiście d la in te re su ją c e j nas epoki pozostaje w m ocy pogląd Goethego, iż dzieło sztuk i jest in d y w id u aln ą e k sp resją geniusza. A le tylk o w te d y u zyskam y praw id ło w ą optykę, gdy jednocześnie zgodzim y się z Hegleam, iż geniusz to ktoś, kito w łaśnie uw olniony jest od sw ej in d y ­ w idualności: w zniesiony ponad sw ój w łasn y b y t p a rty k u la rn y i jednostkow y. T rudności jed n ak nie u stę p u ją , gdy w p y ta n iu o klasycyzm p om ijam y niezw ykłość w zlotu indyw idualnego,

a sk u p im y uw agę n a w łaściw ościach n a stę p u jąc y c h po sobie

1 8 8 Μ Α Β Ι Α P I O T R O W S K A J I Q ] 12 H .- G . G a d a m e r , P r o b le m d z ie jó w w n o w s z e j filo z o fii n ie m ie c ­ k ie j, t ł u m . p o l. K . M i c h a l s k i , w : H .- G . G a d a m e r , R o zu m , sło w o , d zie je , w y b ó r t e k s t ó w i r e d . K . M i c h a l s k i , W a r s z a w a 1979, s. 4— 5. 13 Por. artykuły M. S o l o m o n a , W. R а с к w i t z a, E. H. M e y e ­ r a w: Bericht... dz. cyt., s. 67—79, 27—37, 493498.

(12)

stylów . Tu z kolei przypom nieć trz e b a znakom itą skądinąd teorię D ahlhausa, w k tó re j p rzedstaw ione są różne sty listy cz­ ne sposoby tra k to w a n ia „h istory czn ej su b stan cji m u zy k i”, a więc tego, co stanow i zasadniczy p rzed m io t b a d a ń h isto ry - lca.14 Po „ fu n k c jo n aln y m ” ujęciu ow ej sub stan cji, k tó re p rz y ­ padło n a stu lecia X V I i X V II, a n astęp n ie — po „przedm io­ tow ym ” (wiek X V II, X V III), p o jaw ia się w późnym w ieku X V III i trw a przez cały X IX ujęcie „ p e rso n a ln e ”. D opiero w ty m okresie kom pozytor s ta je się podm iotem m uzycznego w y ­ razu . P oprzez ów w y raz dzieło m uzyczne, k tó re go uprzed - m iotaw ia, o trz y m u je sens, i tu dopiero w łaściw ą wobec ta ­ kiego dzieła p ostaw ą s ta je się rozum ienie (V e rste h e n ) jako rozum ienie osoby, indyw idualności jego tw ó rcy . T ak tw ierd zi D ahlhaus. Jego koncepcja, aczkolw iek o tw iera drogę fra p u ją ­ cym i istotn ie h e rm en eu ty czn ie u k ieru n k o w a n y m badaniom n a d sty le m poszczególnych epok, rów nież nie sięga isto ty kia- syezności, a n a w e t ją — oczyw iście bez takiego zam iaru — d eg rad u je. „W yrażanie podm iotu, ek sp resja in d y w id u aln o ­ ści” — to d o praw dy zb y t m ało, by dostąpić ran g i klaisyczności, ty m bard ziej, ż'e s y tu a c ja ta zaczyna się kształtow ać ju ż w okresie E m p fin d sa m k e it i trw a przez cały w iek X IX — a więc zaginęło w ty m ujęciu n ależne klaisyczności w yw yższenie. S tą d też i ta k a „całość” okazałaby się d-la*. nas nieprzydatna* w adliw ie sk o n stru o w an a: tu ta j „rozstrzygającego śro d k a ” po p ro stu zabrakło.. Pom iędzy u jęciem „przed m io to w ym ” a· „p e r­ so n alny m ” w inno się znaleźć w łaśnie „klasyczne”, dla którego w ypracow ać należy odpow iednią w ykładnię. O trzym am y ją, p rzy jm u ją c p u n k t w idzenia całkow icie odm ien ny od d o ty ch ­ czasow ych: nasze „p rerozu m ienie” mówi nam , że m u zy k a H ochklassik uk azała w nagły m rozśw ietlen iu pew ne apogeum m o raln y ch m ożliwości człowieka, k tó re szybko zm ierzchło i za­ częło tra c ić sw ą widoczność.

II . P R A K T Y C Z N A P R Ó B A W Y K Ł A D N I : K L A S Y C Y Z M I P R O B L E M W O L N O Ś C I

P ropozycję rozum ienia, k tó rą obecnie przedstaw ię, tru d n o będzie nazw ać w y k ład n ią sen su stricto ze w zględu n a jej sk ró ­ tow ą i fra g m en ta ry c z n ą form ę: będzie to ty lk o p ro je k t, zarys w yk ładn i. Będzie to także ko m en tarz do poglądów D iłtheya

j - ^ J H E R M E N E U T Y K A M U Z Y C Z N A : T E O R I A I P R A X I S I g g

14 C . D a h l h a u s , G ru n d la g en d e r M u sik g esch ich te, K ö l n 1 977, s. 123 n.

(13)

i G ad am era n a ' te m a t ponadczasow ości daiteł k lasyczn ych.15 W d an y m k ontekście sk u p iam y naszą uw agę n a uogólnionych w łaściw ościach ty ch dzieł, to jest n a ich języku, k tó re to po­ jęcie w olno n am w ty m w y p ad k u tra k to w a ć m etaforycznie. Ję zy k m uzyczny H ochklassik to, ja k wiadomo,, języ k m u zy ki in stru m e n ta ln e j, język hom ogeniczny, uzn an y w ów czas za U niversalsprache i Sprache der M ensch h eit — zgodnie z gło­ szonym i id eałam i pow szechnego b ra te rs tw a (Lessing, G oethe,

Schiller). J e s t to także język, w k tó ry m znalazła oddźw ięk je d ­ n a z, w iodących idei niem ieckiego k lasy cyzm u — idea Bildung, w y ra ż ają ca m o ra ln y n a k a z w znoszenia się człow ieka do ogól­ n ej duchow ej isto ty człow ieczeństw a przez w yrzeczenie się m otyw ów p a rty k u la rn y c h , indyw id ualn y ch , przy pad ko w ych.16 J e s t łatwo- stw ierd zić w m uzyce H ochklassik, że, u w alniając się od tek stu , Uwalnia się też ona od tak ic h w łaśnie p rz y ­ padk ow y ch ele m en tó w języka, k tó re m ogłyby unieozytelnić w e w n ętrzn e p raw a je j organizacji. W idać to- n a p rzy k ład w ograniczeniu r e p e r tu a r u akordów , k tó ry c h zadaniem stało się: n a jsiln ie j i n a ja k ty w n ie j w yrazić p odstaw ow ą fu n k cję to n a l­ n ą; w ograniczeniu ilości podstaw ow ych typów fo rm alnych, k tó ry c h ilość zredukow ano o statecznie do pięciu. F o rm ą d e te r­ m in u jąc ą m y ślen ie m uzyczne tej epoki stała się form a sona­ tow a, w k tó re j id ea w arto ści ogólnych i trw a ły c h w y a rty k u ­ łow ana została ta k w yraźnie, że zdali sobie z tego spraw ę w y b itn i e ste ty cy ówcześni. Na przy k ład Chir. G. K ö rn e r w sw ej ro zp raw ie z ro k u 1795 17 w yw yższa fo rm ę sonatow ą sw o­ ich czasów, gdyż p rzed staw ia ona w edług niego ludzki c h a ra k ­ te r —- niew zruszony „eto s”, p rzeciw staw iający się zm ienne­ m u, zależnem u „patosow i” (uczuciom itd.). T ak więc u n iw e r­ sa ln y i sk o n cen tro w an y język m uzyczny k lasycyzm u wyda-je się skupiać sw e siły po to, aby w yrazić jakieś' m o raln e p rz e ­ słanie. A by je odczytać, m u sim y w yjść poza em piryczną sferę m uzy ki w stro n ę pew nej rzeczyw istości idealnej. D okonam y tego w n ik ając w istotę n ajp ierw szej zasady tego języka: w

^ g g M A R I A P I O T R O W S K A j ą 2 ]

15 Zob. H.-G. G a d a m e r , W a h r h e it u n d M eth o d e, Tübingen 4197-5, s. 269 n.; W. D i l t h e y , W y o b r a źn ia p o e ty . E le m e n ty p o e ty k i; tenże, T r z y e p o k i n o w o c z e s n e j e s t e ty k i i j e j d z is ie js z e za d a n ia , w: W. D i 1- t h e y , P ism a e s te ty c z n e , tłum. pol. K. K r z e m i e n i o w a , o-pr., wstęp i komentarz Z. K u d e r o w i c z , Warszaiwa 1-982, s. 217, 267.

16 H.-G. G a d a m e r , dz. cyt., s. 7 n.

17 Chr. G. K ö r n e r , Ü b er C h a ra k te r d a r S tellung in d e r M u sik , „Ho­ ren” 1795; obszerne fragmenty przedrukowane w: W. S e i f e r t , Chr. G. K ö rn e rs M u s ik ä sth e tik im L ic h te d e r d e u ts c h e n k la s sis c h e n Ä s th e tik . Jena 1860.

(14)

sam język harm oniczny, k tó ry w tej epoce k o n sty tu u je sens m u zyczn y n a w szystkich poziom ach dzieła m uzycznego. Z n a­

jąc dobrze p raw a rządzące ow ym ko n sty tu o w an iem sensu ■—■ funk cjo n o w an ia tego· języ k a nie zrozum iem y jed n ak w p ełn i bez odw ołania się do pow stałej w tej sam ej epoce d o k try n y m o raln ej K an ta, k tó ra , jak w iadom o, u g ru n to w an a jest n a pojęciu wolności.

W edług teo rii K a n ta człowiek jako fenom en w ra z z całą p rzy ro d ą podlega przycizynowości i jest u w aru n k o w an y , lecz jako isto ta zjaw iska, nournen, rzecz sam a w sobie — jest w olny. W olność tw o rzy w sposób spontaniczny i konieczny sw oje praw o, czyli praw o m oralne, k tó reg o nie m ożna do ­ w ieść ani teoretycznie, ani em pirycznie, lecz k tó re zarazem dow odzi m ożliwości i rzeczyw istości wolności. Gzyn m o raln y to czyn sp ełnio n y w edług takiego p raw a, k tó re m ogłoby stać się p raw e m pow szechnym . W artość bezw zględna, ja k ą o bda­ rzona jest osoba, pow oduje, że należy tra k to w a ć ją „zawsze zarazem jako* cel”, „nigdy tylk o jako śro d e k ”, a jeśli każdy poszczególny człow iek stanow i cel sam w sobie — to ludzka społeczność złożona z d ziałających w ten' sposób isto t ro zu m ­ n y ch stan o w i pew ien u k ła d m o ra ln y ·—■ p a ń stw o celów. Jego ośrodkiem jefet Bóg jak „przyczyna noum en ów ”. Oto kilka znanych m otyw ów k an io w sk iej d o k try n y m oralnej.

B ardziej szczegółowa analiza tej d o k try n y (na k tó rą nie pozw ala tu ta j b ra k czasu) pozw ala sform ułow ać tezę, d o p a tm - jącą się w dziele m uzycznym H ochklassik ainalogonu tego, co m ożna nazw ać podm iotem m o ra ln y m (ściślej: zawsze i tylk o m oralnym ) w sensie k aniow skim . J e s t to podm iot zarazem praw odaw czy i podległy p raw u , gdyż jego- p rzejaw io n y w św iecie fenom enów b y t sp ełn ia się tylko ze w zględu n a p r a ­ wo ustanow ione w rzeczyw istości n o u m en aln ej. P ierw sza a n a ­ logia, ja k a się n a m nasuw a, to taka, że w ob yd w u w ypadkach (to jest i w działaniu p odm iotu m oralnego, i w k o n sty tu o w a ­ n iu się to n aln y m dzieła klasycznego) o b se rw u je m y u stęp o w a­ nie rzeczyw istości fenom en alnej, em p iry czn ej, przed nąp o rem p raw a. Je śli podm iot zawsze i tylko m oralny, przezw ycięża­ jąc ową em p iry czn ą rzeczyw istość, nie zna innego czynu, jak tylko tak i, k tó ry spełnia śię ze w zględu n a praw o i tylk o n a nie — to w klasycznym dziele m uzycznym cały o p ó r n ie p rz e ­ branego św ia ta dźw iękow ych k o n sty tu e n tó w (które n iepodob­ n a tu ta j w ym ieniać), a więc w szystko, co· w to k u rozw oju dzieła przeciw staw ia się tonice, niesie z sobą n ak az ro zstrz y ­ gnięcia n a jej korzyść — czyli z góry ją a firm u je. Ale istn ie­

(15)

nie takiego p odm iotu pozostaje ty lk o m o raln y m postulatem , zaś dzieło m uzyczne H ochklassik je st rzeczyw istością, k tó ra w szak zaistn iała k o n k re tn ie i realn ie. I tu przechodzim y do analogii znacznie w ażniejszej: jest nią onty czna dwoistość obydw u ro z p a try w a n y ch tu „św iatów ”, moralnego· i to n a ln e ­ go. O bydw a p rzy n ależą jednocześnie do rzeczyw istości z ja ­ w iskow ej, em pirycznej, o raz noium enalnej — rzeczy „sam ych w sobie”. Ow a pozaem piryczna stro n a klasycznego dzieła ·— to znaczy spełnian ie się ze w zględu n a praw o to n aln e — d a ­ n a je s t człow iekowi ta k jak wolność: nie m ożna jej u p rzed ­ m iotow ić i n ie m ożna jej dowieść, m ożna jej jedy n ie w e­ w n ętrzn ie dośw iadczyć. W szystkie zew n ętrzn e sym ptom y „u w oln ien ia” m uzyki, jakie zaistn iały w klasycyzm ie w s fe ­ rze em pirycznej — uniw ersalizm środków , w yzw olenie od tek stu , od akcesórycznych elem entów języka, n a w e t dyspozy­ cja fo rm y w y rażającej „w olny” c h a ra k te r — jest to rzeczy ­ w istość zjaw iskow a i posiada sw o je u przedm iotow ienie w z a ­ pisie nu tow y m , k tó ry może stanow ić m a te ria ln ą podstaw ę d y ­ sk u sji i w y m ian y poiglądów. N ato m iast p raw o to n aln e jest czymś, czego n ieu sta n n e o ddziaływ anie w dziele klasycznym nie daje, się przecież zanotow ać żadnym znakiem w idzialnym . J e s t οηώ tylko w nas (jak wotoość), przeżyw ane przez ró ż ­ n y c h ludzi w sto p n iu bardzo zróżnicow anym : od pełnego i do­ skonałego jego dośw iadczenia aż do· zupełnej „głuchoty na praw o ” (analogicznej przecież do „głu ch o ty ” na praw o m oralne). Tym czasem p raw o tonalne, n ie licząc się z tym , jak jest p rz e ­ żyw ane, działa w sposób bezw zględny i pow szechny w m u ­ zyce H ochklassik, przezw yciężając opór em p irii dźw iękow ej z ta k doskonałą spontanicznością, jak g d y by unaoczniało po­ przez język m uzyczny k an io w sk i p o stu la t „postępow ania w e­ dług m ak sy m w olności tak , jaklby by ły one p raw am i p rz y ro ­ d y ” 18. Czyżby w ięc m uzyka H ochklassik — m uzyka p rze m a ­ w iająca „do całej ludzkości” — b y ła odblaskiem , czy też dźw iękow ym zrealizow aniem się tego, co dla rzeczyw istości ziem skiej jest tylko odległym ideałem — kanio w skieg o „ p a ń ­ stw a celów ” ? B y łab y wów czas także zapew nieniem , że p a ń ­ stw o celów — jest m ożliw e! I do tego, ja k sądlzę, sprow adza się w łaśnie m o raln e p rzesłanie tego, co stan ow i m uzyczny klasycyzm .

N a ty m m oją w y k ład n ię m ożna b y zakończyć. „D źw iękow a realizacja p a ń stw a celów, o partego n a idei w olności” — już

18 I. K a n t , Uzasadnienie m e ta fizy k i moralności, t ł u m . p o l. M . W a r - t e n b e r g , W a r s z a w a 1971, s. 1110.

(16)

[ 1 5 ] H E R M E N E U T Y K A M U Z Y C Z N A : T E O R I A I P R A X I S

1 9 3

to samo w yposaża m u zy kę k lasy czną w najw y ższą godność, bow iem w olność w e w szystkich sy stem ach filozoficznych opa­ try w a n a b y ła zawsze aksjologicznym znakiem dodatnim ; dla H egla b y ła ona najw y ższą w arto ścią m o raln ą realizu jącą się w dziejach. W te n sposób o trz y m u je m y k lu cz do zrozum ienia „ m a c z e n ia ” m u zy ki klasycznej, to znaczy: rozum iem y jej zn a­ czenie w obręb ie „sensow nej całości” . Owa całość — to epo­ k a, lecz rozumiana· po d ilth cy o w sk u jako s tru k tu ra . S tru k tu r a zaś w ty m w y p ad k u znaczy: to w szystko, co· zostało z d e te rm i­ no w ane i pow ołane do życia p rzez „ c e n tra ln ą p redysp ozy cję” danego c z a s u .19 „ C e n tra ln a p red y sp o z y c ja ” epoki H och- klassik — wolność — sk u p ia tę epokę w okół ro k u 1800.20 G dy p rzy jm ie m y tak i p u n k t w idzenia, nie będzie kom plikow ał n a ­ szej w y k ład n i fak t, że, chronoloigicznie biorąc, H ochklassik koegzystow ała przecież długo z in n ą s tr u k tu r ą — w czesnym rom antyzm em .

Je d n a k ż e p rze d staw io n a w yżej w y k ład n ia dom aga się jesz­ cze pew nego uizupeM enia. N ie m ożna bow iem zaprzeczyć, że w przeciętn y m ludzkim życiu, w życiu cały ch pokoleń słucha^ czy m u zyk i klasycznej, znaczenie tak ic h k a te g o rii ja k „w ol­ ność” czy „państwo· celów ” je st nikłe, nieuśw iadom ione, a w każ d y m razie — nie w y su w a się n a p la n pierw szy. Czy p rz e ­ ciętnego słuchacza — a m a to ra luib znaw cę, choćby b y ł on p raw d ziw y m „w y znaw cą” m uzy ki B eethovena, „państw o ce­ lów ” rzeczyw iście choć tro ch ę obchodzi? Czy je s t m ożliw e, by za sp raw ą ty c h w łaśnie kategorii, pow szechnie niezn an ych i obojętny ch , całe p o kolenia p rzy zn aw ały s ta le dziełom k la ­ sycznym najw yższą w artość, zarów no w sy tu a c ji jak ich k o l­ w iek o graniczeń wolności, jak i jej posiadania? O dpow iedź o- trzym am y , w y rażając istotę „p ań stw a celó w ” języ k iem inn ym niż język filozofa oświeceniowego. N ie z in te rp re tu ję ch y ba po­

19 Z o b . H .- G . G a d a m e r, a r t . c y t ., s. 25. N a t e m a t d i l t h e y o w s k i e j k o n c e p c j i s t r u k t u r y p o r . t a k ż e S . P a z u r a , S tr u k tu r a i sacru m . E ste ­ ty k a s z tu k p la s ty c z n y c h H a n s a S e d l m a y r a , w : S z t u k a i sp o łe c ze ń stw o , p r a c a z b i o r o w a p o d r e d . A . K u c z y ń s k i e j , t. I, W a r s z a w a 1973, s. 100 n . 20 „ C e n t r a l i z u j ą c a e p o k ę ” k a t e g o r i a w o l n o ś c i o d d z i a ł y w a ł a n a t u r a l n i e w r ó ż n y c h w c i e l e n i a c h i r ó ż n y c h p r z e k r o j a c h r z e c z y w i s t o ś c i o k o ł o r o ­ k u 1800, z k t ó r y c h t y l k o w y b r a n e m o g ł y b y ć t u t a j w z i ę t e p o d u w a g ę . D o m i n o w a ł a n i e t y l k o w k a n i o w s k i e j e t y c e , z k t ó r e j p r z e n i e ś ć ją m o ­ ż n a n a t o n a l n ą o r g a n i z a c j ę k l a s y c z n e g o d z i e ł a m u z y c z n e g o , a l e t a k ż e w l i t e r a t u r z e ( S c h i l l e r ) i n a u c e ( L a m a r c k ), n i e m ó w i ą c o i d e o l o g i i s p o ­ łe c z n e j (r o k 1,7-89) i n a r o d o w e j ( r u c h y w o l n o ś c i o w e e p o k i n a p o l e o ń s k i e j ) , d a j ą c w s z ę d z i e ś w i a d e c t w o n i e s p o t y k a n e g o d o t y c h c z a s w z r o s t u d u c h o ­ w e g o c z ł o w i e k a t e g o c z a s u . 13 — S t u d i a T h e o l . V a r s . 25 (1987) n r 2

(17)

glądów K a n ta zbyt dowolnie, jeśli pow iem , że pom yśleć „ p a ń ­ stw o celów ”, znaczy tyleż, co -pomyśleć „czasy m esja ń sk ie ”, „K rólestw o nie z tego ś w ia ta ”, dom enę wolności, w k tó re j b y ­ tu ją w raz z Bogiem w olne i szczęśliwe jaźnie. T eraz pogląd D il- th ey a m ów iący, iż dzieło klasyczne to takiie, k tó re zaspokaja p o trzeb y w szystkich lu d zi w szystkich czasów — znaleźć może w m uzyce H ochklassik sw oje w y starczające uzasadnienie.

M am y więc w m uzyce epoki około 1800 obiektywaicję (czy­ li, w edle D iltheya, w yraz) czegoś, co poza m uzyk ą nigdzie r e ­ alnie n ie zaistniało, czego n ik t z żyjących nie dośw iad­ czył, o czym jed y n ie zapew niano, że n ad ejdzie jako spełnien ie najw yższy ch ludzkich pragn ień , co w jasnow idzeniu przeczu ­ w ano, albo· czego w a ru n k i n a w e t teo rety czn ie szczegółowo opi­ syw ano (K ant). Słusznie będzie przypom nieć tu ta j jeszcze w aż­ kie m etodologiczne w skazanie D iltheya: „w yraz (A usdruck) je s t k reu ją cy ...”, to znaczy, „nie polega n a tym , iż coś do­ świadczonego n a in n ej drodze tra n sp o n u je się do nowego m e­ dium , lecz na tym , że w .tw o rz o n e u k ład y dźw iękow e w niesio­ n e zostają pew n e jakości duchow e (seelische), k tó re bez o p ra ­ w y dźw iękow ej [tj. baz m uzycznej fo rm y p rzejaw u, M. P.] pozostałyby n ied o stęp n e lub nieuśw iad o m io ne” 21. W tej w ła ­ śnie sferze p o tw ierd za się teza S ch leierm achera i D iith eya 0 nieśw iadom ej tw órczości geniusza, i tu sp o ty k am y się z n a j­ w iększym nasilen iem pro blem u herm eneutycznego·. W m iarę tego, jak język klasy czn y jako pew ne m ed iu m idealne k o n­ k re ty z u je się w grupie o k reślonych dzieł, i d alej ·—■ w po­ jedynczym o k reślo ny m dziele, problem h e rm en eu ty czn y k la ­ sycyzm u .m aleje coraz bardziej, a n a w e t znika całkow icie; po­ zo sta je ty lk o prob lem analizy. Tak więc, gdy b ad am np. f o r ­ tepianow ą Sonatę op. 31 n r 3 B eethovena, widzę tu znikom y p ro b lem h e rm e n eu ty c z n y i m oje zadanie sprow adza się t y l k o

do analizy.

-Na ty m więc m o ja w y k ła d n ia o statecznie się zamyka·. Ale w w y pad k u tezy ta k szczególnej, jak w yżej postaw iona, po­ trzeb n y ch jest jeszcze p a rę słów w ery fik acji, czy raczej, z b ra k u czasu, w skazanie k ieru n k ó w , w k tó ry c h p o w in n a się on a rozw inąć. A więc m ogłabym pow ołać się n a pogląd Hegla, że klasyczn y o k res k ażd ej sztu k i to taki, w k tó ry m sztu k a 1 religia stan o w ią jedność.22 D alej, m ogłabym też przypom nieć poglądy pierw szych ro m an ty k ó w na· m uzykę czysto in s tr u ­

21 Zob. A. N o w a k na temat artykułu D i l t h e y a D as m u sik a lisc h e V e rste h e n , ant. cyt. s. 22.

22 Zob. F . K r u m m a c h e r , K u n str e lig io n u n d re lig iö se M u sik. Z ur

(18)

[ 1 7 ] H E R M E N E U T Y K A M U Z Y C Z N A : T E O R I A I P R A X I S 1 9 5

m e n ta ln ą około rokiu 1800 — J e a n P a u la czy E. T. A. H off­ m a n n a .23 Rów nież dla -Tiecka m uzy ka jego czasów jest „o sta­ teczną ta je m n ic ą w ia ry ”, „w p e łn i objaw ion ą relig ią ” 24; zaś dla Scheillinga — „ jed y n y m i w iecznym o b jaw ien iem Abso­ lu tu ”, k tó re „m usi nas p rzekonyw ać o realności owego Cze­ goś, co N ajw yższe” 2S. P oglądy te jesteśm y dziś skłonni u z n a ­ w ać za g órnolotną re to ry k ę — tym czasem w św ietle tego, co zostało w yżej pow iedziane, n a b ie ra ją one w alo ru odkrycia, cech praw dziw ego „ p re ra zu m ie n ia ” . P rzede w szystkim jed n ak n ależało b y ukazać, jak ą drogą podążała d a le j klasyczna k a n ­

iow ska id ea wolności, k tó re j stopniow ą, trw a ją c ą po nad sto la t d egrad ację u k azali doipieiro w naszym stu leciu m yśliciele tacy jak E rich From m . M ożna b y tę m o raln ą drogę k u nad u życiu w olności p rzedstaw ić jak o p e rm a n e n tn y niszczący n a p ó r em - p irii n a rzeczyw istość u g ru n to w a n ą w sferze a b so lu tu i n ie ­ skończoności. Rów nież w języ k u m uzy k i X IX w ieku s u b ie k ty ­ w izm i h ip e rtro fia uczuć niszczą „ c h a ra k te r” — niezłom nym .prawem sy stem u tonalnego zaczyna w strząsać fala b rzm ien io­ w ej em p irii; tu ta j tak ż e „eto s” u stę p u je m iejsca „patosow i” . Dow odzi tego m. in. m aksym alnie ró żnicująca się s fe ra do­ m inan to w a, k tó ra zaczyna w ystarczać sam a sobie, bytow ać niejako. po:za prawem.. A le m ożem y też w ery fik o w ać naszą tezę p rzy pom ocy teo rii św iatopoglądów Diłltheya i jego n a ­ stępców , w edle k tó re j S chiller, K a n t i B eethoven objęci są w spólną k a te g o rią typologiczną „idealizm u w olności” (.bez bliż­ szego w n ik an ia w isto tę i c h a ra k te r tej w sp ó ln o ty )26. M o­ żem y w reszcie uzasadniać naszą analogię n a in n ej jeszcze płaszczyźnie: skierow ać się w s tro n ę zjaw isk p e ry fe ry jn y c h bądź zm an iero w any ch i Zbadać zjaw isko kiczu, zarów no w estety czn ej, jak i ety czn ej sferze: okasże się, że i tu analogia u trz y m u je się w m ocy; specyficzna „nadgorliw ość” wzglę­

ä s th e tisc h e n P r o b le m a tik g e is tlic h e r M u sik im 19. Jh. „ D ie M u s i k f o r - sc h u in g ” XXXIV (198.1), s. 3.08 n.

23 „ O d d ź w ię k h a r m o n i j n e g o ś w i a t a ” ( J e a n P a u l) , „ t a j e m n a m o w a o d l e ­ g ł e g o p a ń s t w a d u c h ó w , k t ó r e j c u d o w n e a k c e n t y o d z y w a j ą s i ę w n a s z y m w n ę t r z u , b u d z ą c w y ż s z e , i n t e n s y w n i e j s z e ż y c i e ” (E. T . A . H o f f m a n n ) . Z ó b . C h . v . B l u m r ö d e r , „ S tr e b e n n ach M u sik a lisch en V e rh ä ltn isse n ...” N o v a lis u n d d ie ro m a n tisc h e M u sik a u ffa ssu n g , „ D ie M u s i k f o r s e h u n g ” X X X I I (1980), s. 313.

24 F. К . r u m т а с h e r , a r t . c y t ., s. 3 7 03 7 1 . 25 T a m ż e , s. 372.

26 Z o b . m. in . W. D i l . t h e y , D ie T y p e n d e r W elta n sch a u u n g u n d ih r e A u sb ild u n g in d e n p h ilo so p h isc h e n S y s te m e n , w : t e n ż e , G e­ s a m m e lte S c h r ifte n t. V I I I , L e ip z i g 1 925, s. 75 n .; H . N o h l , T y p isc h e K u n s ts tile in D ich tu n g u n d M u sik, J e n a 1915, p a s s im .

(19)

196 M A R I A P I O T R O W S K A

[18] dem p raw a (zarów no tonalnego, jak i m oralnego) jest w obu w ypad kach dow odem jego degradacji. N a koniec — m oże­ m y zastanow ić się n ad u n ik aln y m w dziejach m u zy k i fen o ­ m enem niezniszczalności języ k a tonalnego d u r m oll. Ż y je on w szak do dziś w postaci sp au p ery zo w an ej w obrębie m uzyki rozryw kow ej różnych odm ian, a co w ażniejsze, po półwiecz- n y m przeszło o kresie pozornie nieodw ołalnego zaniku, p o je ­ dyncze jego fo rm u ły zaczynają być diziś przy po m inane w d ziełach czołow ych kom pozytorów „p ro fesjo n aln y ch ” . To zja­ wisko, fra p u jąc e n iezm iernie k ry ty k ę a rty sty czn ą, może m u ­ zykologia uznać za diiltheyowską L ebensfrage, tj. za sym ptom decydującego przełom u, k tó ry pow inien pociągnąć za sobą odrodzenie h erm e n eu ty k i. K ażda jej odnow a rodziła się bo­ w iem zawsze w w y n ik u jakiegoś p rzew rotu , k tó ry sp ełniał się w obszarze „życia” . G dy zadziw iające p rze m ia n y doko^- n u ją się w „życiiu” m uzyki, oidnowa w in n a się dokonać w h e r ­ m en e u ty ce m uzycznej. Inne a rg u m e n ty n a rzecz te j odnow y w y su w ałam już na począjtku a rty k u łu .

'■ Z A K O Ń C Z E N I E

W te n sposób w d ru g iej części m ojej w ypow iedzi p rze d sta ­ w iłam p e w n ą próbę in te rp re ta c ji. Sądzę, że niepodzielna i n ie ­ odzow na tró j jedność akognityw nego, kognityw nego i h e rm e - neutyczn ego rozum ienia m uzyki doszła tu w yraźn ie do głosu. A kog n ity w n e rozum ienie m uzyki to coś, czego n ab y w a się tak, jak rozum ienia ojczystej m ow y: rozum ienie języka dzieł klasyczn y ch to spon tan iczn e odczuw anie działającego w nich praw a. Rozum ienie k o g n ity w n e to upojęciow ienie odczuw an e­ go praw a: opanow anie skom plikow anej i tru d n e j teorii k la ­ sycznej fo rm y m uzycznej i klasycznej h arm onii; te o rii u jęte j w różne sy ste m y w ykładu. I w reszcie rozum ienie h e rm e n e u ­ tyczne, k tó re p rag n ie poznać znaczenie odczuw anego i upoję- ciow ionego p raw a, i znaczenie to od czytuje z „całości sensow ­ n e j” . Drogi, n a k tó ry c h dokonało się ostatecznie w yk reo w anie p rzed staw io n ej w yżej „całości”, nie są tu m ożliw e do o d tw o ­ rzenia. Je d y n ie p u n k t w yjścia w y k ład n i m ogłabym określić z całą pewnością: b y ł n im sam fenom en m uzyczny, w ty m w y p ad k u — ele m en ta rn e napięcie z a w arte w fo rm u le tonicz- no -d cm in an to w ej, w yw ołujące „ k o n tra st tek to niczn y na m a ­ łym odcinku fo rm y ” (F. Blum e), obecny w każdym niem al te ­ m acie in stru m e n ta ln y c h u tw orów B eethovena p ow stały ch oko­ ło rok u 1800.

(20)

Ile rm e n e u ty c z n e „koło” to zjaw isko dochodzące do głosu w różnych płaszczyznach h e rm e n eu ty k i: o b serw u jem y je też w e w zajem ny m o ddziaływ aniu teorii i prakityki. P ra k ty k a , zbudow ana na m etodologicznej podstaw ie teorii, potw ierdza dalej in ne tw ierd zen ia teorii. W ykładnię ,,klasycyzm i p ro ­ blem w olności” p rzed staw iłam tu ta j głów nie dlatego, aby po­ tw ierd zić jed en z n a jisto tn ie jszy c h poglądów G adam era: że sz tu k a w y raża praw dę. Że to, co ona n am objaw ia, je st p ra w ­ dą au ten ty czn ą, a n ie pozorem , „ k tó ry może doznać rozczaro­ w ania przez jak ieś in n e dośw iadczenie rzeczyw istości” 27. C hciałam też poprzez tę w y k ład n ię w ykazać słuszność tego, co je st oczyw iste dla w szystkich k lasy k ó w h e rm e n eu ty k i: że niem ożliw e jest u p raw ia n ie h e rm e n eu ty c z n ej teo rii bez h e rm e ­ n eu ty czn ej p rax is. W reszcie p rag n ę łam dać do zrozum ienia, że u p raw ian ie h e rm e n eu ty c z n ej p rax is n ie w y d aje się m ożli­ we bez utw o rzen ia czegoś, co· m ożna nazw ać „ c e n tra ln ą i pod­ staw ow ą całością senso w n ą”, a więc cało ścią-k ry teriu m . Bez takiego k ry te riu m h e rm e n e u ty k a m uzycznych „ te k stó w ” i(,pojedynczych dzieł) b y tu je w sferze szczególnej n iew aż­ kości.

I jeszcze z jednego pow odu powyższa w y k ład n ia dotyczyła klasycyzm u, a nie jak iejk o lw iek in n ej fazy m uzyki zachodnio­ eu ropejsk iej. Zdecydow ałam się m ianow icie pow rócić db tej p ro b le m ia ty k i28 także pod w p ły w em le k tu ry pew nego o p ub li­ kow anego niedaw no w Polsce te k s tu G adam era. O kreśla tam G adam er istotę praw d ziw ej n a u k i o człow ieku: je st to· n auka, w k tó re j człow iek „p rzestaje być tylko p rzedm iotem m etodycz­ nego b ad an ia (jakiim s ta je się w sposób oczyw isty w w ielu n au k a ch przyrodniczych), ale· zostaje u ję ty pojęciem wolno­ ści” 29. W tak im kontekście p rzed staw io n a przeze m nie próba in te rp re ta c ji, jak k o lw iek fra g m en ta ry c z n a i niedoskonała, s ta ­ je się a k tu a ln a, i, m am nladzieję, s ta je się potrzebna. Myślę, że udało m i się w niej zwrócić uw agę na to, że w m o ralno - -dziejow ą egzystencję człow ieka, w jego „epopeję w olności” , w sposób najściślejszy w pleciona b y ła m uzyka. D latego ośm ie­ lam się uzupełnić in n e piękne zdanie G adam era, pochodzące z w cześniejszego jego tek stu : „Poezja i m yśl n ależą do nas

J 4 9 J H E R M E N E U T Y K A M U Z Y C Z N A : T E O R I A I P R A X I S ^ 9 7

27 H .- G . G a d a m e r : d z . c y t ., s. 79.

28 P o r . s z e r z e j r o z w i n i ę t ą i n t e r p r e t a c j ę w : M . P i o t r o w s k a , H och - k la e s ik i p r o b le m w o ln o ści, r e f e r a t n a X V I I I O g ó l n o p o ls k i e j K o n f e r e n ­ c j i M u z y k o l o g i c z n e j , L u b lin , K U L , l i s t o p a d 1984 ( m p s w d r u k u ).

28 H .- G . G a d a m e r , H e r m e n e u ty k a i filo zo fia p r a k ty c z n a , t łu m . p o i. W . W y p y c h , „ S t u d ia F i l o z o f i c z n e ” 19 8 5 n r 1, s. 19.

(21)

198 Μ Α Β Ι Α P I O T R O W S K A [2 0 J

w szystkich i łączą na-s w szystkich ” 30. ■—■ Poezja, i m yśl, i m u ­ zyka należą d'o n as w szystkich i łączą nas wszystlkich.

M u s i k a l i s c h e H e r m e n e u t i k — T h e o r i e u n d P r a x i s Z u s a m m e n f a s s u n g E n t s p r e c h e n d d e r a m b i v a l e n t e n N a t u r d e s B e g r i f f e s „ H e r m e n e u t i k ”, m i t d e m s o w o h l e i n e g e w i s s e M e t h o d e d e r G e i s t e s w i s s e m s c h a f t e n a ls a u c h d ie n a c h d e r M e t h o d e b e t r i e b e n e n G e i s t e s w i s s e n s c h a f i t e n b e z e i ­ c h n e t w e r d e n , i s t d e r A r t i k e l i n z w e i T e il e g e g l i e d e r t . D e r e r s t e T e i l i s t w i c h t i g s t e n t h e o r e t i s c h e n P r o b l e m e n d e r m u s i k a l i s c h e n H e r m e n e u t i k g e w i d m e t , i n d e m z w e i t e n T e i l w i r d d e r G e w i c h t s p u n k t d e r F o r s c h u n g v o n d e r m e t a g e g e n s t ä n i d l i c h e n E b e n e a u f d i e g e g e n ­ s t ä n d l i c h e v e r s c h o b e n , i n d e m e i n e A n t w o r t a u f d i e A u s g a n g s f r a g e d e r e r n e u t e n ( p o s t g a d a m e r s c h e n ) h e r m e n e u t i s c h e n P r a x i s g e s u c h t w ir d : a u f d ie F r a g e n a c h d e m K l a s s i s c h e n . G r u n d l e g e n d e A u f g a b e , d ie h e u t z u t a g e v o r d e T h e o r ie d e r m u ­ s i k a l i s c h e n H e r m e n e u t i k s t e h t , i s t d i e B e s t i m m u n g d e s W e s e n s d e s h e r m e n e u t i s c h e n M u s i k v e r s t e h e n s . D a s u n i v e r s a l e P r o b le m d e s V e r ­ s t e h e n s w i r d e r s t d a n n i n e i n r e i n h e r m a n e u t i s c h e s P r o b le m k r i s t a l ­ l i s i e r t , w e n n w i r i n d e r S u c h e n a c h d e r B e d e u t u n g e i n e s e r f o r s c h ­ t e n P h ä n o m e n s ü b e r d ie G r e n z e n d e r · Ä s t h e t i k u n d t r a d i t i o n e l l e n M u ­ s i k a n a l y s e h in a u s ig e h e n ; d ie a l t e K a t e g o r i e d e s G a n z e n i s t h ie r v o n g r o s s e m B e la n g , w e i l a u f G r u n d d i e s e r K a t e g o r i e e i n E r le b e n u n d B e s c h r e i b e n d e r f u n d a m e n t a l e n E i g e n s c h a f t d e s h e r m e n e u t i s c h e n V e r ­ s t e h e n s , d .h . d e s s e n Z i r k e l h a f t i g k e i t , m ö g l ic h i s t . E i n e A u f g a b e d e s H e r m e n e u t e n i s t , e i n s i n n v o l l e s G a n z e s z u s c h a f f e n , d .i. e i n G a n ­ z e s , d a s d u r c h e i n e „ v o l l k o m m e n e E i n h e i t d e s S i n n s ” g e k e n n z e i c h ­ n e t i s t . B e i d e m A u f b a u e n e i n e s s i n n v o l l e n G a n z e n e r s c h e i n t u n s d i e Z i r k e l h a f t i g k e i t d e s V e r s t e h e n s a l s e i n z i g a r t i g e U n m ö g li c h k e i t , e i n e n A n f a n g d e r E r k e n n t n i s f e s t z u l e g e n : w i r s t r e b e n n a c h d e m V e r ­ s t e h e n e i n e s M u s i k p h ä n o m e n s , w ä h r e n d d i e s e s P h ä n o m e n , i n s e i n e r B e d e u t u n g k a u m g e s p ü r t , u n s z u r W a h l s o l c h e r u n d k e i n e r a n d e r e n E l e m e n t e v e r a n l a s s t , m i t d e n e n z u s a m m e n e s e i n s i n n v o l l e s G a n z e s b i ld e t . V o r d e r h e r m e n e u t i s c h g e r i c h t e t e n ( a l s o a u f T o t a l i t ä t o r i e n t i e r ­ t e n ) M u s i k g e s c h i c h t e z e i c h n e t s i c h d a s P o s t u l a t e i n e r h ö h e r e n W e r t ­ s c h ä t z u n g d e s K l a s s i s c h e n a u f (d .i. h i s t o r i s c h , g e n o m m e n d e r H o c h -30 H .- G . G a d a m e r, P r z e d m o w a do p o ls k ie g o w y d a n ia , w : t e n ż e , R o zu m , sło w o , d z ie je , d z . c y t ., s. 19.

(22)

[ 2 1 ] H E R M E N E U T Y K A M U Z Y C Z N A : T E O R I A I P R A X I S 199 k l a s s i k ) . D e r b e s o n d e r e W e r t k l a s s i s c h e r W e r k e i s t a u f K a t e g o r i e d e r F r e i h e i t z u r i i c k z u f ii b r e n , d i e M u s i k d e r H o c h k l a s s i k i m R a h m e n e i n e s g e w i s s e n s i n n v o l l e n G a n z e n u n t e r b r i n g t , d a s d ie Z e it u m 1800, a l s S t r u k t u r i m d d lt h e y s c h e n S i n n e e r f a s s t , i s t . D e n n i s t w e i t e r ­ h i n i n d e m T e x t b e w i e s e n w o r d e n , d a s s e i n a u f d e m a l l g e g e n w ä r t i g e n t o n a l e n G e s e t z b a s i e r e n d e s M u s i k w e r k d e r H o c h k l a s s i k e i n A n a l o g o n z u d e m b i l d e t , w a s a l s m o r a l i s c h e s S u b j e k t i m k a n t s e h e n S i n n e g e ­ n a n n t w e r d e n k a n n ; d ie g a n z e M u s i k d e r H o c h k l a s s i k ( d ä m a ls f ü r e i n e „ S p r a c h e d e r M e n s c h h e i t ” g e h a l t e n ) b i l d e t a ls o , i n i h r e r i d e a l e n ( t o n a le n ) S c h i c h t b e t r a c h t e t , e i n e n A b g l a n z o d e r e i n e t o n a l e R e a l i ­ s i e r u n g v o n d e m a u f d a s F r e i h e i t s r e e h t g e g r ü n d e t e n „ R e ic h d e r Z w e ­ c k e ” (K a n t ) , d a s n i c h t s a n d e r e s i s t , a l s e i n V e r s p r e c h e n d e r m e s s i a -n i s c h e -n Z e it e -n . D i e T h e s e l ä s s t s i c h u . a n . d u r c h H e g e l s A n s i c h t e n ü b e r k l a s s i s c h e K u n s t u n d d i e d e r e r s t e n R o m a n t i k e r ü b e r d i e s o g . a b s o l u t e M u s i k b e s t ä t i g e n . D a s s o b e t r a c h t e t e h e r m e n e u t d s c h e P r o b ­ l e m k o n z e n t r i e r t s i c h a l s o n i c h t a u f e i n z e l n e W e r k e , s o n d e r n a u f M u s i k s p r a c h e , d ie a l s e i n i d e a l e s M e d i u m b e h a n d e l t w i r d . G a d a m e r s A n s i c h t ü b e r d ie w a h r e W i s s e n s c h a f t v o m M e n s c h e n b e s t ä t i g t e n d g ü l ­ t i g d ie S t a n d h a f t i g k e i t d e r B e w e i s f ü h r u n g , d a s s d ie E n t w i c k l u n g d e r a b e n d l ä n d i s c h e n M u s i k i n m e n s c h l i c h e s „ F r e i h e i t s e p o s ” v e r f l o c h ­ t e n w u r d e . M . P io tr o w s k a

Cytaty

Powiązane dokumenty

For a year now, this programme has been calculating the clouds around Cabauw based on temperature and humidity distribution, while special cameras continuously register the

Jakie warunki muszą zaistnieć, żeby rewolwer poruszał się bez hamowania.

Nazwy różnych znaków lingwistycznych tworzą wartości zmiennej x — to, co ma być rozumiane, to znaki (słowa języka mówionego albo znaki graficzne, które

czy jest on odbity, obrócony...). Pomijamy opór powietrza, opory toczenia i wszystkie opory układu przeniesienia napędu. Nawierzchnia drogi była taka sama w każdym

Praktyczne zastosowanie metody punktów stałych w monitoringu obserwacji miejsc podatnych na. pełzanie w torze bezstykowym 131

Radca praw ny pow inien być całkowicie niezależny w przedsiębiorstw ie i zająć w nim stanow isko jednego ze statutow ych organów, upraw nionych do reprezento­

[r]

То же действие, совершенное лицом, ранее судимым за оскорбление или клевету, либо соединенное с обвинением в совершении