Karol Sauerland
Nowe wydanie dzieł Nietzschego
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (51), 161-163
1980
IG I R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y
N o w e w y d a n i e d z ie ł N ie tz s c h e g o
Od początku lat sześćdziesiątych p a ra w łoskich uczonych Giorgio Colli (nieżyjący od niedaw na) i Mazzino M onti n a ri w y d aje pierw szą k o m p letn ą edycję dzieł Nietzschego rów nole gle u G a llim a rd a w P a ry żu , A delphiego w M ediolanie i W altera de G ru y te ra w B erlinie Zachodnim . J e st niew ątpliw y m ew enem entem w d ziejach ed y to rstw a, że — po pierw sze, w ydanie dzieł w szystkich w ybitnego tw ó rcy u k azu je się w trzech k ra ja c h rów nolegle, a po d ru g ie, że złożone jest w ręce uczonych z k ra ju , w k tó ry m m ówi się i pisze innym językiem , niż m ów ił i pisał ów tw órca. J a k do szło do tego? N ałożyły się tu na siebie dw ie spraw y: skandaliczne obejście się ze spuścizną N ietzschego jego siostry, P e te ra G asta i innych oraz h isto ria N iem iec. W ydaw cy swobodnie m anipulow ali w szystkim , co zostało przez N ietzschego napisane, ale nie znalazło się w d ru k u . Z n ajro zm aitszy ch zapisków stw orzyli nie istniejące nigdy dzieło W ille zu r M acht (W ola m ocy), większość n o tate k opu b likow ali w dow olnym po rządku, np. sięgając po zarzucone bądź nie w y k o rzy stan e pom ysły do Z a ra tu stry, po n o tatk i Nietzschego z le k tu ry , reflek sje o książkach.
Można chyba zaryzykow ać tw ierdzenie, że gdyby w ydaw ano dzieło N ietzschego od początku z pietyzm em , h itlero w cy nie zdołaliby chy ba w yko rzystać go dla swoich ideologicznych celów. O m an ip u la cjach w ydaw ców N ietzschego św iat w łaściw ie w iedział już od d aw na, ale żaden z k ry ty k ó w ty ch p ra k ty k nie m iał dostępu do w ei m arskiego archiw um . Nieco inaczej zaczęło to w yglądać dopiero po śm ierci E lisabeth F ö rster-N ietzsch e w 1935 r. Jed en z edytorów no wego, m onum entalnego w ydania, k tó re zaczęto przygotow yw ać w 1931 r., K a rl S chlechta, u sta lił że W ola m ocy nigdy nie istn iała i że należy zachow yw ać porządek chronologiczny pism N ietzschego, o co w w ydaniu pow ojennym zadbał. Zrezygnow ał jedn ak z w e ry fik acji i porządkow ania frag m en tó w pochodzących z o statnich la t św iadom ego życia Nietzschego, sądząc m ylnie, że nie zaw ierają ju ż one żadnych now ych idei filozoficznych. W d o d atk u po w ojnie m a te ria ły z A rchiw um zapakow ano w skrzynie, po k ilku m iesiącach znow u rozpakow ano, a w ro k u 1947 w szystko zdeponowano w a r chiw um G oethego i S chillera. Schlechta nie w iedział, że w olno ko rzy stać z archiw um . Dopiero E rich F. Podach rozgłosił na Zacho
dzie w książce pt. Friedrich N ietzsches W erk e des Z usam m en bruchs w 1961 r., że do pism N ietzschego jest sw obodny dostęp. W książce tej w y kazy w ał n iech lu jstw a wydaw ców , n ato m iast sio stry N ie tzschego gotów b y ł w p ew nej m ierze bronić. M niejszą przy p isy w ał jej w inę niż doradcom , poniew aż działała, jak sądził, w najlepszej w ierze, nie wiedząc tylko dokładnie, co robić. Nie m iała pojęcia o filozofii i nie rozum iała w łaściw ie, do czego jej genialny b ra t zm ierzał. Podach spróbow ał odczytać fra g m en ty m an u sk ry p tó w
R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y 1<62
z późnego okresu tw órczości N ietzschego oraz ustalić czas ich p o w stan ia. M ożna m u w y tk nąć pom yłki, ale trzeb a też d o strzeg ać zasługi tego człow ieka, k tó ry jeszcze raz zwrócił uw agę na p o trz e b ę now ej edycji dzieł niem ieckiego filozofa.
W początkach lat sześćdziesiątych znaleźli się w W eim arze d w a j W łosi, Colli i M ontinari, k tó rz y nosili się z zam iarem w ydania d z ie ł Nietzschego w e w łasnym k ra ju i w zw iązku z ty m chcieli się zapo znać z zaw artością arch iw u m . T ak zrodził się pom ysł filologicznego w ydania dzieł Nietzschego. N a jp ie rw podpisali um ow ę z w y d a w n ic tw am i we W łoszech i F ran cji, a n astęp n ie (dopiero w 1965 r. za p o śred nictw em K a rla Löw itha) w B erlinie Zachodnim z de G ru y te - rem , k tó ry m usiał uzyskać p raw a od rom ańskich edytorów i w y dawców.
N a edycję dzieł N ietzschego m a ją się złożyć co n a jm n ie j 33 to m y , k tó re będą w y d aw an e sukcesyw nie. Dotychczas ukazało się ty c h tom ów 17, czyli że ukazało się w szystko, co było w ydaw ane d r u kiem za życia Nietzschego, część p u blikow anych i nie p u b lik o w a nych frag m en tó w oraz jed en tom k o m en tarzy do dzieł z la t 1875— 1879 z pom inięciem w ykładów un iw ersyteckich. Filologiczne p ra c e N ietzschego, w ty m w ykłady, u tw o rzą o drębn y dział I i II, k tó reg o opracow aniem zajm ie się e d y to r będący zarazem filologiem k la sycznym .
Colli i M ontin ari p u b lik u ją ze spuścizny Nietzschego w szystkie dzie ła filozoficzne i poetyckie z zachow aniem porządku chronologiczne go. Je st to oczywiście przedsięw zięcie tru d n e z uw agi na to, że Nietzsche u żyw ał zapisanych ju ż przez siebie z jed n ej stro n y k a r tek , zeszytów, w któ ry ch zapisyw ał s tro n y dow olnie w y b ieran e: z przodu, z ty łu , od środka itd. Dużo b ałag anu w prow adzili w yd aw cy poprzedni, k tó rz y często p rzek ład ali k a rtk i. T rzeba pow iedzieć, że Włosi, w prow adzając ład w to w szystko, dokazali praw dziw ego cudu.
Cała legenda o podstaw ow ym dziele Nietzschego p t. W ola m o c y rozw iała się. O kazuje się, że E lisab eth F ö rster-N ietzsche i w spół działający z nią w ydaw cy źle odczytali kilkaset fragm en tów , stw o rzyli aforyzm y z oddzielnych n o tate k itd. J a k fata ln ie pracow ali, niech pokaże p rzy k ład n astę p u jąc y : W stary ch edycjach znaleźć m ożna tak i zapis: „Das L eb en ist n u r M ittel zu etw as: es ist d e r A usdruck von W ach stru m sfo rm en d e r M acht” , a praw idłow o po w in no być: „Das L eben selbst ist k e in M ittel zu etw as: es ist d e r A us d ru ck von W ach sthu m sfo rm en d e r M acht” . W ielka to jed n ak róż nica, czy coś je st środkiem do czegoś, czy nie, p o m ijając już filozo ficzny asp ek t spraw y.
M ontinari zdołał n ieste ty w ydać dopiero jeden tom z ko m en tarzam i do tzw . działu IV, czyli do pism publikow anych w latach 1875— 1879 (R ichard W agner w B a u reu th , lu d zkie, arcyludzkie) oraz do zapisków z tego okresu. J e st to jed n ak okazale p rez e n tu ją c y się tom (612 stron) i jest św iadectw em w ielkiej klasy działań ed y to rsk ich
103 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y
profesora z F lorencji. Sporządził on na osiem dziesięciu stro n icach dokładną k ro n ik ę w yd arzeń z życia N ietzschego w ciągu ty c h czte rech lat, o p ierając się na koresp o nd en cji i pisem nych w ypow iedziach n ajróżniejszych osób. J e s t to czas p e ry p e tii zd ro w otnych N ietzsche go i jego odejścia z U n iw e rsy te tu w Bazylei, a zarazem początek dziesięciolecia in ten sy w n ej p ra c y tw órczej. W k o m en ta rz u do pism i fragm entów z tego okresu M o n tinari podaje oczywiście w szy stk ie w arian ty , zw racając rów nież uw agę na odrzucone n o ta tk i i fra g m en ty dzieł w ym ienian y ch w tekście. N a końcu z n a jd u je m y do k ład ny opis sta n u i zaw artości w y k o rz y sta n y c h m an u sk ry p tó w i teczek z n otatkam i. J e s t też indeks osób do w szystkich tom ów tego d zia łu, m ożna z niego uzyskać w ażne in form acje, ile ra z y i gdzie N ie tzsche w ym ienia np. nazw isko B yrona czy D iihringa. Z n iecierp li wością czekam y na n astęp n e 5 tom ów kom entarza.
J u ż dziś nie ty lk o żaden badacz m y śli N ietzschego, ale i żaden sza n u jący się h isto ry k filozofii nie m oże niczego orzekać, nie za jrza w szy do istn iejący ch tom ów tego w ydania. Nie je s t to n ie ste ty cał kiem oczyw iste, bo w ielu a u to ró w ciągle jeszcze k o rzy sta n aw et z w ydań pochodzących z okresu przedw ojennego, c y tu ją c N ie tzschego np. z edycji K rö n erow sk iej, a nie p rzy n a jm n ie j z w y d an ia S chlechty.