• Nie Znaleziono Wyników

Śp. Ks. Prof. Julian Kałowski (1933-2011) – w służbie Bogu i ludziom

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Śp. Ks. Prof. Julian Kałowski (1933-2011) – w służbie Bogu i ludziom"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Góralski

Śp. Ks. Prof. Julian Kałowski

(1933-2011) – w służbie Bogu i

ludziom

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 54/3-4, 15-18

2011

(2)

ŚP. KS. PROF. JULIAN KAŁOWSKI (1933-2011)

– W SŁUŻBIE BOGU I LUDZIOM

„Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana, jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14,7). To głę-bokie w swojej treści stwierdzenie Apostoła Narodów zdaje się jedno-znacznie wskazywać na sens naszego życia i naszego umierania. Oto życie chrześcijanina, przepojone nadprzyrodzoną wiarą, powinno być ofiarną i radosną służbą Bogu i ludziom, pełnioną z oddaniem i prze-konaniem, że taka właśnie droga, na wskroś ewangeliczna, stanowi prawdziwe świadectwo dawane Najwyższej Miłości. A z kolei śmierć ucznia Pańskiego, poprzez którą ma się ostatecznie spełnić, winno być dlań aktem pokornego oddania się w ręce Stwórcy, który z miłością przygarnia do siebie swoje stworzenie.

Żyć nie dla siebie oznacza ciągłe otwieranie się na Boga i Jego ła-skę, ale także, jeszcze trudniejsze, zwracanie się ku braciom, obumie-ranie własnemu „ja”, zapominanie o sobie i własnych korzyściach, podejmowanie ofiar i wyrzeczeń na rzecz innych, wyzwalanie u in-nych radości.

Ś.p. ks. profesor Julian, nasz serdeczny kolega, przyjaciel, a dla wie-lu przyjazny nauczyciel i cierpliwy mistrz, nie żył dla siebie. Znając go od ponad czterdziestu lat, dostrzegałem w nim zawsze przede wszyst-kim człowieka, chrześcijanina i kapłana, u którego Bóg i wiara zajmo-wały zdecydowanie pierwsze miejsce w hierarchii wartości. Zapewne przykład głęboko religijnych rodziców – Stanisława i Zofii – i starannie pielęgnowane tradycje katolickie w rodzinnym domu w Dziechcińcu (w pobliżu Warszawy) wpłynęły na jego rozwój duchowy i powoła-nie do życia zakonnego, które rozpoczął w 1952 roku (liczył wówczas KS. WOJCIECH GÓRALSKI

(3)

16 KS. W. GÓRALSKI

19 lat), wstępując do Zgromadzenia Księży Marianów, i składając tam w 1957 roku profesję wieczystą, a następnie przyjmując pięć lat później, we Włocławku, 24 czerwca 1962 roku, święcenia kapłańskie. Zarówno śluby zakonne, jak i sakrament świeceń sprawiły, że oddał niepodziel-nie swoje serce Temu, który tak wspaniałomyślniepodziel-nie powołał go do swo-jej służby. Jak trafnie napiszą, po latach tej służby, redaktorzy Księgi Pamiątkowej (ks. prof. Józef Wroceński, dr Bożena Szewczul i ks. mgr Andrzej Orczykowski) dedykowanej ks. prof. Julianowi z okazji 70. rocznicy urodzin, „powołujące spojrzenie Chrystusa dosięgło jego umysłu, a nade wszystko napełniło miłością jego serce”. Wymienieni redaktorzy dodali następnie i takie zdanie: „Tę rzeczywistość rozumie-ją ci, którzy pozwolą zafascynować się miłością Bożą”. Do tej rzeczy-wistości nawiązano w tytule tejże Księgi Pamiątkowej, który brzmi:

Semel Deo dedicatum non est ad usos humanos ulterius transferendum

(To, co raz Bogu zostało ofiarowane, nie może być więcej przezna-czone na użytek czysto ludzki). Jak dobrze harmonizuje to zdanie, po-chodzące zresztą ze znakomitego zbioru prawa kanonicznego, z osobą zmarłego przed tygodniem Zakonnika i Kapłana. Miał on bowiem, co nietrudno było wyczuć, głęboką świadomość tego, komu się ofiarował i poświęcił. Żył więc wciąż dla Pana, nie szczędząc w Jego służbie czasu i gorliwości. Za ten przykład tak jednoznacznej postawy chrze-ścijanina, zakonnika i kapłana, bez reszty oddanego Zgromadzeniu i Kościołowi, jesteśmy – nie tylko my, kapłani – szczerze wdzięczni naszemu starszemu Koledze, który poprzedził nas ze znakiem wiary.

Swoje powinności zakonne i kapłańskie, poczynając od posługi w Krakowie, poprzez Grudziądz (spowiednik), Warszawę (kape-lan szpitala), Skórzec (socjusz magistra nowicjatu i zastępca ekono-ma domu), aż do rozpoczęcia studiów kanonistycznych w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie w 1968 roku, wypełniał z poświęce-niem dla swoich podopiecznych. Już wtedy dobrze rozumiał, że życie wyłącznie dla siebie nie ma większego znaczenia, i że życie dla Boga wyraża się także w postawie nachylania się ku ludziom. Z miłości ku tym ostatnim, szczególnie Marianom, skutecznie wykazał w swojej pracy magisterskiej – w oparciu o nowo odkryte źródła – bezzasadność zarzutów Józefa Stanisława Pietrzaka i jego zwolenników stawianych Zgromadzeniu w odniesieniu do jego odnowy.

Ujawnione już wówczas zamiłowanie ks. Juliana do pracy badaw-czej, zatrudnionego na Wydziale Prawa Kanonicznego od 1975 roku,

(4)

pogłębione penetrowaniem raz po raz archiwów Stolicy Apostolskiej, uczyniło zeń wybitnego znawcę historii źródeł prawa kanonicznego, pomnażającego jednocześnie stan wiedzy o Zgromadzeniu Księży Marianów (kwestiom dziejów Zgromadzenia poświęcił rozprawy: doktorską – w 1975 i habilitacyjną – w 1981 roku, korygując w nich szereg dotychczasowych ustaleń historyków Kościoła). Stał się też ks. Profesor (tytuł ten uzyskał w 1994 roku) cenionym specjalistą w zakresie prawa zakonnego, ogłaszając m.in. – wraz ze swoim mi-strzem, o. prof. Joachimem Romanem Barem, pionierski w kanoni-styce rodzimej komentarz do kodeksowego prawa o instytutach życia konsekrowanego.

Bez cienia przesady można powiedzieć, że swoją pracę naukową, o dydaktycznej nie wspominając, Zmarły traktował w kategoriach posługi prawdzie i ludziom, nie szukając nigdy własnej chwały, nie pragnąc uznania, nie pretendując do nagród i odznaczeń, choć te przy-chodziły same. Wymownym zaś przykładem tego, że również upra-wianie nauki można traktować jako formę życia dla innych, może być angażujące okazywanie przez Profesora fachowej pomocy licznym in-stytutom życia konsekrowanego i stowarzyszeniom życia apostolskie-go (w Polsce i na Ukrainie) w dostosowywaniu prawa własneapostolskie-go do nowego, posoborowego ustawodawstwa powszechnego, podobnie jak współudział w sporządzaniu wielu aktów prawnych wyższych przeło-żonych, szczególnie instytutów żeńskich.

To szerokie otwieranie się ku innym wspominanego dziś bliskie-go nam Kanonisty znajdowało swój wyraz, niepozbawiony swoistebliskie-go kolorytu, w pełnieniu przezeń odpowiedzialnych funkcji w ATK, a na-stępnie na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, w szcze-gólności funkcji dziekana i prodziekana Wydziału Prawa Kanonicznego (w latach 1984-2005 pełnił je przez 18 lat, należąc jednocześnie do Senatu uczelni). Wydział ten stał się wówczas drugim domem ks. Dziekana, który z godnym podziwu oddaniem i zaangażowaniem poświęcał swoje siły i swój czas w trosce o rozwój tej jednostki, po-większanie kadry naukowej, pozyskiwanie środków na prawidłowe funkcjonowanie Wydziału czy przyjmowanie studentów. Znamienne jest w tym wszystkim jakże życzliwe, serdeczne, a przy tym napawa-jące optymizmem podejście naszego Dziekana do każdego interesan-ta i rozmówcy. Konserwatysinteresan-ta w najlepszym tego słowa znaczeniu, mający swoje zdanie, którego skutecznie potrafił bronić, stanowczo

(5)

18 KS. W. GÓRALSKI

opowiadający się za specyficznym charakterem uczelni, stroniący od wszelkich „nowinek”, daleki był jednak od irracjonalnego uporu czy taniego lekceważenia kogokolwiek. Zza dziekańskiego biurka, w skromnym wówczas pomieszczeniu, dochodziły zawsze słowa przyjazne, a wrodzony optymizm doświadczonego w administracji Dziekana udzielał się obsiadającym mały, okrągły stolik profesorom, adiunktom i asystentom. A gdy mimo najlepszej woli posunął się w czymś za daleko, wrodzona wrażliwość nakazywała mu bardzo szybko przeprosić drugą stronę, a nie było w tym nigdy zdawkowości czy zwykłej kurtuazji. Nie należał zresztą do tzw. dyplomatów, zdoby-wając się zawsze na szczerość, otwartość i prostotę. Trudno też będzie nam zapomnieć ujmującego uśmiechu naszego przełożonego, kolegi i jego ulubionych łacińskich aforyzmów, dykteryjek czy naprędce przypomnianych sobie żartów. W tym miejscu należy jednak dopowie-dzieć, iż spraw poważnych nigdy nie zwykł obracać w żarty.

Tak jak ks. profesor Julian Kałowski, przeżywszy 78 lat, nie żył dla siebie, tak również nie umierał dla siebie. Pogarszający się od pię-ciu lat stan jego zdrowia, szczególnie od 2009 roku, nie tyle zdawał się niepokoić jego samego, ile raczej nas, jego przyjaciół i kolegów. Dla niego – chrześcijanina, kapłana i zakonnika, człowieka głębokiej wiary – prawda o spotkaniu z Bogiem w wieczności nie była abstrak-cją. Dobrze wiedział, że przez śmierć Chrystusa, śmierć Jego uczniów zyskała swój ostateczny sens – jako przejście, jak to powiedział ks. Rektor naszej uczelni przy trumnie Zmarłego – do nowej przestrzeni Bożej miłości. Wszelkie pogłębiające się symptomy poważnej choro-by, w tym ostatnio zawał serca, przyjmował ze spokojem i poddaniem się woli Tego, który jest Panem życia. Utwierdzały nas w tym przeko-naniu odwiedziny Chorego w Szpitalu Bielańskim, choć kontakt z od-chodzącym Kolegą czy Nauczycielem stawał się coraz trudniejszy.

Leopold Staff powiedział kiedyś, że „wszystkie filozofie urodziły się ze spojrzenia utkwionego w niepocieszoność śmierci. W istocie uczą one: jak chcieć, czego się nie chce”. Wspominając dzisiaj nasze-go Brata, śp. ks. profesora Juliana, i polecając nasze-go nasze-gorąco Bożej miło-ści, pragniemy ubogacić się jego wiarą, wyrażając jednocześnie ufne przekonanie, że skoro nie żył dla siebie, dla siebie też i nie umarł. I że umarł dla Pana i do Niego nadal należy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Trudności, bariery, błędy i przerwanie komunikacji między ludźmi to temat nie- nowy w refleksji teoretycznej i badaniach naukowych w psychologii, jednak niniej- szy numer

Tutaj bow iem , in secu rita s zo staje zw yciężona p rz ez w iecznie trw a­ jącą pew ność... Buber, Problem człowieka,

Do­ biegał końca ponadto okres dotowania opisywanej placówki oświatowej z fundacji Seppelera (Seppeler’schen Stif t ung), z której przekazywano rocznie 75 marek. w

[r]

325; na marginesie dodałbym, że także w okresie prenatalnym zgodę na wszczęcie postępowania o przysposobienie mógłby wyrażać mąż matki dziecka, jeśliby to za nim

Long-term loading on specimens of series VI wit high strength concrete is carried out with a load ratio of 90% of the ultimate shear capacity P max,mean.. According to Table 12,

Dehon jako jeden z wikariuszy przy bazylice w Saint-Quentin, za zgodą swojego biskupa, udał się do domu macierzy- stego Sióstr Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego

samego niezmierzonego, zbawczego działania Boga (Jego samoobjawienia) metafora staje się zrozumiała jako odpowiednie medium, w którym czło- wiek zostaje poruszony w głębi swej duszy