• Nie Znaleziono Wyników

Geneza podstawowych elementów obowiazującego dziś kanonicznego prawa zwyczajowego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Geneza podstawowych elementów obowiazującego dziś kanonicznego prawa zwyczajowego"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Wyszyński

Geneza podstawowych elementów

obowiazującego dziś kanonicznego

prawa zwyczajowego

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 2/1-2, 301-330

(2)

GENEZA PODSTAWOWYCH ELEMENTÓW OBOWIĄZUJĄCEGO DZIS KANONICZNEGO PRAWA

ZWYCZAJOWEGO

Jeżeli się tw ierd zi, że p rz y ro zp a try w a n iu now okodeksow ej p ro b le m aty k i nie sposób dokonać jakiegoś głębszego b a d a n ia bez znajom ości przedkodeksow ych rozw iązań w d a n y m p rze d ­ miocie, to cóż dopiero m ówić, g dy idzie o ta k i kluczow y te ­ m at, ja k zw yczaj i praw o zw yczajow e, — tem at, o k tó ry m się w ie, że n a p rzestrzen i całej h isto rii p raw a kanonicznego b u d ził zaw sze niezw yk łe zainteresow anie u praw ników , za­ rów no teo re ty k ó w ja k i prak ty k ó w . Że to zainteresow anie nie zm niejszyło się po w ejściu w życie nowego kodeksu, w y ­ starczy przeg ląd n ąć choćby w ykaz p rac podanych przez M ichielsa1.

Zagadnienie, k tó re m u zam ierzam y tu ta j poświęcić kilka uw ag, należy do zasadniczych. W ysuw ała je stale n a u k a przedkodeksow a, w y su w a i wyfsuwać będzie pokodeksowa. Jeżeli je d zisiaj w zm aw iam y, to nie na to, aby przedstaw ić szczegółowo ca ło k sz ta łt dotychczasow ych rozw iązań w ty m przedm iocie, ale na to, ab y stw ierdzić, czy i o ile na obecnym e tap ie b ad ań nauk o w y ch ow e rozw iązania dadzą się u trzy m ać i czy n ie n a le y ich zm ienić2.

1 M i c h i e l s G., N orm ae generales iu ris canonici, P arisiis-R o m ae 19492, 2, 1—3.

2 L ite r a tu r a p rze d m io tu : a) d aw n ie jsz a zob.: B r i e S. Die L ehre

v o m G e w o h n h eitsrec h t, E rs te r T h eil G esch ich tlich e G ru n d leg u n g B reslau 1809;

(3)

302 K S . M I C H A Ł W Y S Z Y Ń S K I

[ 2 ]

I

Z aczn ijm y od stw ierdzenia, że od d a w ie n d aw n a obiegało i t u i ówdzie obiega jeszcze dzisiaj w n au ce prześw iadczenie, iż zarów no pojęcie zw yczaju ja k i p raw a zw yczajow ego w ziął K ościół z p raw a rzym skiepo. O czywiście tego ro d zaju p rześ­ w iadczenie im p lik u je, że R zym ianie m usieli ju ż mieć w y ro ­ bione pojęcie o ty c h dw óch źródłach. Czy są n a to dowo­ dy? Ow szem — odpow iada isię — choćby n.p. fra g m e n t z ju sty n iań sk ich In sty tu c ji 1, 2, 3: C o nstat a u te m ius n o stru m a u t iscripto a u t n o n scripto, u t ap u d G raecos τωγ νομών οι μεν έγγραφοι, οι δε αγραφοι ... ex non scripto iu s venit, quod usus com probavit, n am d iu tu rn i m o res consensu com probati legem im ita n tu r, albo z D igestów I ks. 3 ty tu ł: D e legibus s e n atu sq u e co n su ltis et longa consuetudine, z k tó ry c h to źró deł w y n ik a niew ątpliw ie, że consuetudo b yła w czasach ju ­ sty n iań sk ich zaliczana do źró d eł niepisanego p raw a rzym skiego. Je śli zaś idzie o odpowiedź n a p y tan ia dalsze, a w ięc: na czym zasadza się s tr u k tu ra teg o źró d ła p raw nego, jak a jego sku ­ teczność, odpow iadało się daw niej i tu i ówdzie odpow iada się dzisiaj, że m ożna ją znaleźć w m ate ria le źródłow ym , za­ w a rty m w zbiorach ju sty n iań sk ich , a sięg ający m jeżeli nie

czasów najdaw n iejszy ch , to w k ażdym razie klasycznego p ra ­ w a rzym skiego.

Tym czasem w y n ik i n ied aw n y ch b ad ań tak ich auto ró w , ja k S te in w e n te r3, Schulz4, L om bardi5, K aser6, i G aud em et7, u s ta ­

M i c h i e l s , N orm ae 1-2; b) n ow sza zob.: K a s e r M., M ores m a io ­

r u m u n d G ew o h n h eitsrec h t, SZ. 59 (1939) 52 n st.; T enże Das röm ische P riv a tre c h t M ünchen (1955), 173; G a u d e m e t J., L a co u tu m e au Bas E m p ire, L abeo 2 (1956) 2, 147— 159; T enże L a fo rm a tio n d u d ro it sé­ cu lier e t d u d ro it de l E glise au IV e t У siècles S ire y 1957; M i c h i e l s N orm ae; 2—3.

3 S t e i n w e n t e r A., Z u r L eh re v o m G ew o h n h eitsrec h te, S tu d i B o n fan te II, M ilano 1929, 419—440.

4 S с h u z F., P rin zip ie n des rö m isc h en R ec h ts 1934, 147 nst.; T enże P rinciples R o m a n L a w 1936 I I I „Isolation”.

5 L o m b a rd i G., S u i titu lo „Quae sit longa consu etu d o ” (8.52[53])

(4)

liły, że do czasów poklasycznych p raw o rzy m sk ie n ie w iedzia­ no, iż zw yczaj m oże w y tw o rzy ć p raw o zw yczajow e. Ich zda­ niem , p rzy tłaczającą w iększość m a te ria łu źródłow ego z cza­ sów p rzedpoklasycznych należy odnieść ty lk o do sam ego zw y­ czaju, p rz y czym n ie ulega w ątpliw ości, że R zym ianie m im o niestałości n azw d la zw yczaju (usus, m ores, conisuetudo, v e tu s ­ tas) i m im o zm iennego posługiw ania się ty m i nazw am i (raz w znaczeniu przyczyny, d ru g i ra z w znaczeniu skutku), zda­ w ali sobie dobrze spraw ę, iż isto ta jego zasadza się n a p o w ta ­ rzający ch się ty c h isamych zew n ętrzn y ch czynnościach danej społeczności.

M yliłby się, kto by sądził, że owo ujęcie p raw n e j s tru k tu ry zw yczaju było sam odzielnym dorobkiem m yśli rzy m skiej. K orzeniam i sw ym i sięga ono n iew ątp liw ie czasów i ludów daw niejszych. N.p. H e lle b ra n d t w sw oich stu d iach n a d sto su n ­ kiem greckiej ηθος (έθος) do rzym skiego m os doszedł do następ u jąceg o po glądu 8: W yraz ήθος — to z początku vox m edia, czyli pojęcie n e u tra ln e , n ie w k raczające w żadne etyczne w artościow anie zew nętrznego zachow ania się d aw nej w sp ó l­ n o ty lu d zk iej. N ato m iast w y raz έθος, etym ologicznie w y ­ w odzący się z σφεθος ( θος zaś z τιθημι ) [stąd to łaciń ­ skie suescere i suetudo], — to już nie v o x m edia, ale kto wie, czy n ie n a jd a w n ie jsz y k w alifik ato r stałego w d a n y m m iejscu by to w an ia w spólnoty ludzkiej, zw anej najogólniej ζοινονια Ł acińsk im odpow iednikiem takiego etosu b y ły b y w y ra z y h ab ere, h ab itare, h ab itu s. Т а к — p o w tarzam — m iało być z początku. Z czasem ów n e u tra ln y w y ra z ηθος sta je się w m entaln o ści g reckiej k w a lifik ato re m etycznego nakazu, w ypływ ająceg o w łaśn ie z d an eg o sta n u faktycznego, oznaczo­ nego przed chw ilą jak o εθος. T en przyczynow y związek m iędzy oboma etosam i został u ję ty przez P lato n a w m ak sy ­ mę: το παν ηθος δια εθος. P rzen iesien ie tego zw iązku p rzyczyno­ w ego ze sfe ry etycznej do p raw n e j m iało w łaśnie dać w w y ­

6 K a s e г М., j. w.

7 G a u d e m e t J., j. w.

8 H e l l e b r a n d W., E in B eitra g z u r P ro b le m a tik — m a trim o n iu m

(5)

3 0 4 K S . M I C H A Ł W Y S Z Y Ń S K I [ 4 ]

n ik u początek p raw u zw yczajow em u, czyli vojiot δια εθη. Co się zaś ty czy łacińskiego m os (z greckiego μαιοααι = dążyć, sta - rosł. m yślić), to zdaniem H e lleb ran d a nie używ ano w R zym ie tego w y razu na oznaczenie zew n ętrzn ej stro n y stałego zacho­ w y w an ia się w spó ln o ty ludzkiej, ale ok reślano n im raczej n ak az etyczny opierający się n a d oraźn y m jak im ś Zdarze­ niu, n.p. n a w yrażo n ej w oli bogów, woli ojców (mores m aio­ rum ) i ty m w łaśn ie należy tłum aczyć — tw ierd zi d alej H elle- b ra n d — dlaczego R zym ienie n ie zm ieniali swoich m dres n a ustaw y, ja k to ro b ili G recy, ale pozw alali im istnieć d alej obok praw a. O czywiście tego ro d zaju pogląd n ie w yklucza, ab y w y ra z u m o s nie używ ano tak że do oznaczania fak tyczn ej stro n y praw a zw yczajow ego. Owszem sp o ty k am y w źród łach w yrażen ia: iu s m o ribu s et con su etu d in e in du ctum , m oribus co n stitu tu m , a więc tak ie, k tó re w skazują, że p raw o zw ycza­ jow e rodzi się ze zw yczaju. Czy w ty c h w y rażeniach m am y do czynienia z odw zorow aniem przytoczonej w yżej p lato ń s­ kiej m aksym y , nie będziem y się w d aw ali w ro zstrzyg anie tego p ytan ia.

P rzejd źm y z kolei do stro n y k o n sty tu ty w n e j zaistn ienia p ra ­ w a zw yczajow ego. J a k w iadom o, w y rażen ia co n stitu ere, in d u ce­ re, w połączeniu z lex w sk azu ją na pochodzenie jak iejś u staw y

z głosow ania, wzgl. zgody lu d u rzym skiego. W zastosow aniu zaś do p raw a zw yczajow ego każą n a m te w y rażen ia d o p atry w ać się tak że ustaw odaw czej woli ludu, ale objaw ionej nie przez głoso­ w anie, lecz przez fa k t p o w tarzająceg o się w y konyw ania ty ch sam ych czynności (nam d iu tu rn i m ores consensu u te n tiu m com probati legem im ita n tu r I. 1,2, § 9: n a m quild in te re st suffragio p o p u lu s v o lu n ta te m su am d e c la re t a n re b u s ipsis et fac tis D. 1, 3, 32), czyli ja k się w y raża U lpian lib. sing. reg. P ra em . § 4 tacito conserfsu populi. A le stw eird zając w źró­

dłach tego ro d za ju pogląd, ty m sam ym n ie ro zstrzyg nęliśm y jeszcze, że te n d ru g i k o n sty tu ty w n y e le m en t p raw a zw ycza­ jowego, t. j. cicha zgoda b y ł w y tw o re m m yśli rzym skiej. A ta k w łaśn ie n iegdyś głoszono i dzisiaj jeszcze t u i ówidzie się głosi. Zasadność takiego poglądu zaatakow ali w ostatnich czasach S te in w en te r, Schulz, L om bardi, K aser i G audem et,

(6)

w y k azu jąc z jed n e j istrony n iehistoryczność tak ie j w ładzy ustaw odaw czej u lu d u rzym skiego (w u s tro ju rep u b lik ań sk im in icjaty w ę ustaw odaw czą m iał m ag istra tu s, a sen at ją za­ tw ierdzał), z d ru g iej zaś zapożyczenie w ym ogu cichej zgody z m y śli greckiej.

P o om ów ieniu ty c h obu k o n sty tu ty w n y c h elem entów praw a zw yczajow ego przechodzi się zw ykle w sy stem aty ce p raw n i­ czej do koniecznych w a ru n k ó w zaistn ien ia danego p raw a zw yczajow ego i do skuteczności jego. M ówiąc o w aru n k ach , m a się n a m yśli m iędzy in n y m i ta k ie zagadnienia ja k czas trw a n ia , czy do zaistn ien ia trzeb a działania całej społecz­ ności, czy też w y sta rc z y przez analogię do lex ty lk o jej w ięk­ szość, czy część, n.p. provinciae, regionis, m unicipii. Lecz tę p ro b lem aty k ę p rzesu w am y w naszych dociekaniach na p lan dalszy, n a to m ia st w ty m m iejscu sk u p im y uw agę n a d n a jisto ­ tn ie jsz y m z p u n k tu w idzenia teo rii p ra w a w arun kiem , tj. n ad racjonalnością.

Z acznijm y od m a te ria łu źródłow ego. Oto on: ratio, quae con su etud in em isuasit custodienda est (C. 8, 52, 1); c o n su etu ­ d in is u su sq u e longaevi n o n v itis a u c to rita s est, v e ro non u sq u e adeo sui v a litu ra m om ento, u t ra tio n e m v in cat a u t legem (ibid. 2 C o n stan tin u s 319); quod v e ro c o n tra ration em iu ris re c e p tu m est, n on est p ro d u cen d u m ad consequ entias (D. 1, 3, 14); ius sin g u la re est, quod co n tra ten o re m ratio n is p ro p te r aliq u am u tilita te m a u c to rita te c o n stitu e n tiu m in tro ­ d u c tu m est (ibid. 16); quod n o n ratio n e in tro d u ctu m ; sed e rro re p rim u m , d ein d e co n su etu d in e o b ten tu m est, in aliis sim ilibus n o n o b tin et (ibid. 39).

Że nieodzow na je s t owa racjo n aln o ść do zaistnienia praw a zw yczajow ego, podobnie ja k i do każdego p raw a pisanego, w y d a je się w y n ik ać z przytoczonych źró d eł ju ż na pierw szy rz u t oka. Tym czasem o stro żn y B rie9 zauw ażył, że źródła D. 1, 3, 39 i 14 m ów ią ty lk o o niedopuszczeniu do analogicz­ nego rozszerzan ia irra cjo n a ln e g o p raw a zw yczajow ego, a p rz y ­ toczony w yżej re s k ry p t -K onstantyna w spom ina w praw dzie

9 B r i e S., Die L ehre, 23 nst. P r a w o K a n o n i c z n e — 20

(7)

3 0 6 K S . M I C H A Ł W Y S Z Y Ń S K I [6]

0 p o trzeb ie racjonalności, ale nie ok reśla bliżej, o jak ą to racjo naln ość chodzi, czy o ta k zw aną ratio iuris, czy ra tio u tilita tis. N a p y ta n ie zaś, co to są, w zględnie czym się różnią te obydw ie ratio n es, o k reślił on, że ra tio iu ris — to m ów iąc język iem V oigta, „ordn en d e P oten z in n erh a lb des R echtsge­ b iete s” , czyli p o rząd k u jąca siła rozum u, w y stę p u ją c a w sferze p raw n e j, zarów no p rzy pow staw an iu p raw a pisanego ja k 1 p raw a zw yczajow ego ,a w yw odząca się z sam ej rozum nej

n a tu r y ludzkiej. N a potw ierdzenie takiego w łaśnie ujęcia, przy toczy ł on z Cicerona de Inv. II cap. 22 § 65, 53 § 160 i z T e rtu lia n a de Corona m ilitis с. 2, 4, 5, 7. Nie n a ru szając w niczym dowodowej siły powyższego poglądu B rie ’go, pozwo­ lim y sobie idodać od siebie, iż pow iedzenie Cicerona: In itiu m ergo eius (iuris) ab n a tu ra d u c tu m v id etu r, a T e rtu lia n a : V ideris u n d e au c to rita s m oris... P lan e, u t ra tio q u aeren d a sit, zaczerp nięte zostały, kto wie, czy nie zm yśli stoickiej i p rze ­ niesione n a g ru n t rzy m sk i10. Co w ięcej. P rz y psychologicz­ n y m stoickim m oniźm ie, w ed łu g którego ro zum w y ko ny w ał fu n k c je nie ty lk o poznawcze, ale i n a p ierające do skutecznego działania ( δρμη ), staw ało b y się zrozum iałe, dlaczego w ź ró d ­ łach rzy m sk ich n ie w ym ienia się w oli jako bezpośredniej p rz y ­ czyny spraw czej danego p raw a oraz dlaczego m iędzy p o stu la­ tam i zaistn ien ia p raw a zwyczajow ego nie w spom ina się t.zw . opinionis n ecessitatis, w zględnie anim i se obligandi. Oba te bow iem elem en ty tk w iły w ed łu g ów czesnych psychologicznych poglądów im m an en tn ie ju ż w sam ym rozum ie11. Co się zaś ty czy pojęcia ratio n is u tilita tis, to w y d aje się, iż tre ść jego m ożna sprow adzić do zam iaru uzyskania przez d a n e praw o ustaw ow e, w zględnie zw yczajow e, jakiegoś k on k retn eg o do­ bra, oczywiście społecznego. P rz y tak im u jęciu różnica m iędzy pow yższym i obydw iem a k a teg o riam i ra c ji polegała b y n a ty m ,

10 К a s e r, M ores m a io ru m , 97 tw ie rd z i, że w y p o w ied zen ia T e r­ tu lia n a nie m a ją c h a ra k te ru ściśle praw niczego.

11 Zob. W y s z y ń s k i М., M etu s m aioris m a lita tis w p ra w ie

rzy m sk im , Z eszyty n au k o w e U n iw e rsy te tu W rocław skiego SA, N r 6

(1956), 41; T enże Q uam vis si lib e ru m esset noluissem , ta m e n coactus volui, S ym bolae R. T au b e n sch lag d ed ica tae I II (EOS X L V III, 3) 1957,

(8)

że gdy ratio iuriis sw ym i korzeniam i tk w i bezpośrednio w ro ­ zum nej n a tu rz e ludzkiej, to ratio u tilita tis opiera się na kon­ k re tn y c h społecznych p o stu la ta c h bieżącego życia.

N a koniec zostało n a m jeszcze do ro zp atrzen ia zagadnienie stosunk u rzym skiego p raw a zw yczajow ego do praw a p isan e­ go, a ściślej m ów iąc do lex. M ówim y, że w stosun ku do lex, gdyż — ja k słusznie zauw ażył B rie12 — ta w łaśnie p ierw o tna form a u sta w y rzy m sk ie j, k tó re j głów ną ro lę p e łn ił p opulus R om anus, stała się z czasem w m entalności rzym skiej p ro to ­ ty p em i m iarą każdego źródła praw nego pisanego i niep isa­ nego, n a w e t w ted y , kied y już lud rzy m sk i został w yłączony od b ran ia u działu w e w ładzy ustaw odaw czej, w zględnie, kiedy tę w ładzę sw oją sp ełn iał ju ż ty lk o fik c y jn ie n.p. poprzez se­ n a t i cesarzy. Otóż okazuje isię, że ta sam a lex stała się u R zym ian tak że m iarą p rzy „w artościow aniu” consu etud inis jak o źródło praw nego.

Z acznijm y od przy p ad k u , gdy consuetudo zostanie objęta p raw e m pisanym . F ra g m e n t z D. 1, 3, 37 ta k mówi: Si de in te rp re ta tio n e legis q u a e ra tu r, in p rim is inspiciendum est, quo iu re civitas re tro in eiusdem casibus usa fuisset: optim a enim est leg u m in te rp re s consuetudo. Czyli z ty tu łu czaso­ w ego pierw szeń stw a w ypad n ie w te d y dla consuetudo ty lk o ro la rozstrzygającego czy n n ik a in te rp re ta c y jn eg o p rzy zaist­

nien iu jak iejś w ątpliw ości w now opow stałej lex — rola, w y ­ n ik ająca ze sto su n k u określonego później nazw ą con su etu ­ d in is secu n d u m legem .

J u ż w iększą — bo zastępczą w zględnie su b sy d iarn ą — rolę w yznaczyło p raw o rzy m sk ie dla consuetudo w p rzy p a d k u ży­

ciowym, k tó ry nie został jeszcze o b jęty p raw em pisanym : In quib u s cau sis scrip tis legibus non u tim u r, id cu sto dire o p o rte t, quod m oribus et co nsuetudine in d u ctu m est: et si qua in r e hoc d eficeret, tu n c quod p ro x im u m ei est: si nec id quidem a p p a re a t, tu n c ius, quo u rb s Rom a u titu r, serv ari oportet. (D. 1, 3, 32). J a k wiadomo, tego ro d zaju ro la praw a zw yczajnego o trzy m ała z czasem nazw ę sto su n k u co n su etu ­ dinis p ra e te r legem

(9)

308 K S . M I C H A Ł W Y S Z Y Ń S K I

S ta je m y w reszcie p rzéd p y tan iem , co się działo w p rzy p a d ­ ku zaistn ien ia antynom ii, czyli gdy consuetudo sta n ę ła co n tra legem i odw rotnie. Otóż, g dyby consuetudo co do sw ojej sk u ­ teczności była zró w n an a z lex, pow inny by oba pow yższe antyno m iczn e p rzy p ad k i być ro zstrz y g n ięte w m yśl zasady lex posterior derog at prio ri. Ż e w ty m 'd rug im p rzy p ad k u a n ty n o m ia odpadała, rzecz ta nie ulega żadn em u w ątp ieniu . N ato m iast p rzy ro zp a try w a n iu p rzy p ad k u pierw szego stw ie r­ dzić trzeb a, że daw niejsza n a u k a z B rie ’m 13 n a czele w s trz y ­ m yw ała isię od zajęcia w te j spraw ie zdecydow anego stan o ­ w iska, a to z pow odu rzekom ej sprzeczności m iędzy n a s tę p u ­ jącym i źródłam i: C onsuetudinis ususq u e longaevi n o n vilis au c to rita s est, v e ru m n o n uisque adeo sui v a litu ra m om ento, u t a u t ratio n em v in cat a u t legem (C. 8, 52, 2 C on stan tinu s 319) i ...quare rectissim e etiam illu d rec e p tu m est, u t leges n o n solum suffragio legislatoris, sed etiam tacito consensu im n iu m p e r (desuetudinem ab ro g e n tu r (D. 1, 3, 32 Iulianus); ea vero, q u ae ipsa sibi q u a e q u e civ itas co n stitu it, saepe m u ­ ta r i solen t vel tacito consensu populi vel alia postea lege lata (Inst. 1, 2, 11). T ym czasem najnow sza n a u k a doszła do p rześ­ w iadczenia, że tej kolizji m iędzy ow ym i źródłam i n ie ma, gdyż: 1° tre ść przytoczonego fra g m en tu Ju lia n a , in terp olo ­ w an a przez ju sty n iań sk ich kom pilatów , odpow iada ściśle tre ś ­ ci fra g m e n tu z Inst. 1, 2, 11 — treści zaw ierającej w yraźn ie zasadę, iż za Ju s ty n ia n a consuetudo co do sw ej skuteczności zrów n ana z lex m ogła p rzeciw n e sobie praw o ustaw nicze znieść, a to n a zasadzie lex p o sterio r d ero g at p riori; 2° n a ­ to m iast o 200 la t w cześniejszy w yżej przytoczony re sk ry p t K o n sta n ty n a odnosi się do k o n k retn eg o p rzyp adk u, m iano­ w icie do sto su n k u p a rty k u la rn e j consuetudinis do ogólnie obow iązującej lex i stw ierdza, że tego ro d zaju consuetudo n ie m oże naru szy ć p raw a ustaw niczego14.

13 T am że 33 nst.

i i Zob.: L o m b a r d i , S u l titu lo , 21 n st; K a s e r , M ores m a io ru m , 66, 102 n st; G a u d e m e t , L a fo rm a tio n , 113 n st; T enże L a coutum e,

(10)

Z b ierając te d y razem w szystko, co d o tąd o rzy m skiej con­ suetu do pow iedzieliśm y, n ie sposób ju ż dzisiaj tw ierdzić, — ja k to czyniła daw niejsza n a u k a — że R zym ianie od najldaiy-* niejszych czasów sw ojej h isto rii m ieli w yrobione pojęcie o consuetudo jak o p ra w n y m źródle. Ś lad y takiego pojęcia spo tykam y u nich dopiero w czasach poklasycznych i to nie jak o dorobek w łasnej m yśli praw niczej, lecz jako p rz e ją te k z w cześniej ro zw iniętej m y śli greck iej. M im o stw ierdzonego fak tu , iż źródła p raw n e z czasów ju sty n iań sk ich poru szają p raw ie że w szystkie podstaw ow e e le m en ty consuetudinis jako p raw a zw yczajow ego, n ie m ożna jeszcze mówić, iż R zym ianie za J u s ty n ia n a m ieli już w całej p ełn i rozw iniętą teorię tego bądź co bądź skom plikow anego źródła praw nego. Celowo te n o statn i p raw n o -h isto ry czn y fa k t tu ta j podkreślam y, bo chcem y w ty m m iejscu zaznaczyć, iż w łaśn ie on w yznaczać n a m b ę­ dzie dalsze badanie n ad genezą głów nych elem entów kanonicz­ nego praw a zwyczajowego.

G dy więc w św ietle pow yższych w y n ik ów 'dotychczasow ych naszych dociekań przychodzi odpowiedzieć n a głów ne p y tan ie, czy K ościół swoje pojęcie zw yczaju i p raw a zwyczajow ego w ziął z p raw a rzym skiego, stw ierdzić m usim y, że odpowiedź nasza będzie złożona. Oto ona:

P rz ed e w szy stk im należy sobie zdać spraw ę, że do czasów T e rtu lia n a nie posiadam y w ty m przedm iocie żadnego kan o ­ nicznego źródła. Jeżeli d aw niejsza n a u k a w ślad za praw em rzy m sk im dom niew ała się dla tego o kresu także bogatego, bo początkow ego, rozw oju zarów no zw yczajów ja k i p raw a zw y­ czajow ego w K ościele, to dzisiejszy sta n b adań nakazyw ałby w strzem ięźliw ość odnośnie p raw a zw yczajow ego a dopusz­ czałby m ożliw ość odnośnie zw yczaju.

Co się zaś ty czy źródeł T ertu liań sk ich , to przytacza się n a stęp u jące: z de Corona cap. 2. — V ideris u n d e au c to rita s m oris, d e q u a n u n c m ax im e q u a e ritu r... P lan e, u t ratio q u ae re n d a sit, sed salva observatione... quo m agis observes, cum fu eris etiam de ratio n e securus; cap. 4-C onsuetudo au ­ te m etiam in civilibus re b u s p ro lege suscipitur, cum d eficit lex; cap. 5 — M aior efficitu r ra tio C hristian orum , cum illas

(11)

3 1 0 K S . M I C H A Ł W Y S Z Y Ń S K I [ 1 0 ]

etiam n a tu ra d efen d it; z d e V irg in ib u s v eland is cap. 1, — hoc exigere v e ritate m , cui nem o p resc rib e re potest, non spatium tem porum , n o n p atro cin ia p erso n aru m , n o n p rivileg ium regio­ num . Ex his enim fe re can su etu d o in itu m ab aliq u a igno­ ra n tia v el sim plicitate s o rtita in u su m p e r successionem corro­ b o ra tu r et ita ad v ersu s v e rita te m v in d icatu r. Sed dom inus nos­ te r C h ristu s v e ritate m , non consu etu d in em cognom inavit.

Z ty ch w ięc źró deł w ynika: 1° że podobnie ja k w spraw ach cyw ilnych bierze się consuetudo p ra e te r legem p ro lege, ta k sam o dzieje się i w Kościele, 2° że z d w ó c h rodzaji co n su etud i­ n is jed en biorący sw ój początek z rozum nej n a tu ry ludzkiej, a d ru g i z ig n o ran cji w zględnie z b ra k u n ależy tego zrozum ie­ nia rzeczy, w y b ra ł K ościół rodzaj pierw szy, ty m b ard ziej, gdy do p raw a n a tu ra ln e g o doszła jeszcze objaw iona C hrystusow a p raw d a; 3° że ratio , w yw odząca się z rozum nej n a tu ry ludzkiej i p raw d y C hrystusow ej je s t nieodzow na do zaistnienia ob serva­ tio n u m C hristianarum . P o ró w n u jąc te chrześciańskie dane z d any m i rzym skiego p raw a zw yczajow ego, stw ierd zić należy, że poza jed n ą cechą różniczkującą, t.j. C hrystuso w ą praw dą p o k ry w ają się ze sobą. Oczywiście nie m ożna zdaniem naszym z powyższego spostrzeżenia w yprow adzać w niosku, iż Kościół sw ój pogląd n a zw yczaj i praw o zwyczajow e sform ułow ał sobie d opiero n a poglądzie rzym skim . Tu m ogły oddziałać także b ezpośrednie w p ływ y greckie.

Przechodząc do czasów p o tertu liań sk ich , każą n a m w yniki b a d ań L o m bard i’ego zatrzy m ać się nad C on stitu tio A ntoniana (212) i przytoczonym w yżej re sk ry p te m K o n sta n ty n a z r. 319. P rzy jąw szy bow iem za ty m autorem , że zagadnienie praw a zw yczajow ego w ystąpiło n ajsiln iej po ro k u 212, nie m ożem y p rzyjąć, ab y ta d a ta odbiła się rów nież na rozw oju kościelnego p raw a zwyczajowego. Co innego, gdy idzie o czasy po edykcie m ediolańskim , kiedy to Kościół, ja k słusznie zauw ażył G au- d e m e t15, zaczął na szerszą skalę w yod ręb n iać w łaśn ie źródła p raw n e, m iędzy nim i także co n suetudines ecclesiasticas. Że K ościół do zaistnienia sw ojej co n su etu d in is w y m agał ty ch sa­

(12)

m y ch elem entów k o n sty tu ty w n y ch , k tó ry c h żądało praw o rzym skie, o raz że tę sam ą p rzy p isy w ał jej skuteczność, m ożna się tego ty lk o dom niem yw ać.

II

P rz ejd ź m y z kolei d b czasów n astęp n y ch , czyli do 500 lecia, któ re, ja k w iadom o przeg rad za n a Zachodzie ju sty n iań sk ie Z biory od początków szkół glossatorskich i to zarów no p raw a rzym skiego ja k i kanonicznego.

a) Z acznijm y od stw ierdzenia, iż w ed łu g ostatn ich b adań nie da się żadną m ia rą u trz y m ać lansow anego niegdyś poglądu, że n a p rze strz e n i tego 500 lecia studiow ano m a te ria ł źródłow y, nagrom adzo n y w ju sty n iań sk ich Zbiorach. Przeciw nie. Od cza­ sów G rzegorza W. do 11 w. b y ły D igesty w zup ełn y m zapom ­ nieniu. Jeżeli się tu i ówdzie p o jaw iły In sty tu cje , K odeks i No­ w ele, to nie w całości, ale w w y jątk ach . Rów nież n a w zór obie­ g ających w ty m okresie czasu rozlicznych encyklopedycznych zbiorów ułożono dla potrzeb kościelnych t.zw. L ex rom an a caconice co m p ta 16.

M ówiąc o tym , nie zam ierzam y b y n a jm n ie j tw ierdzić, że w n a stę p stw ie pow yższych fak tó w histo ry czn y ch pow inno by się przy jąć, iż u legły zapom nieniu w szystkie in sty tu c je praw a rzym skiego i kanonicznego, a zwłaszcza ta k podstaw ow e i ży­ w otne, ja k zwyczaj i p raw o zw yczajow e. Dow odem n astę p u jąc e źródła: G rzegorz W. — Nos consuetudinem , tam e n Contra fi­ dem n ih il u s u rp a re dignoscitur, im m otam p e rm a n ere conce­ dim us; Izydor Syw ilski — Mos est... lex non scripta... consu­ etu d o est ius quoddam m oribus co n stitu tu m , quod p ro lege suscipitur, cu m deficit lex... v o c a tu r consuetudo, quia in com ­ m uni est u su ...usus a u c to rita ti cedat, p ra v u m u su m lex et ra tio vincat; M ikołaj I — C onsuetudines, si illis canonica non

16 Zob: G e n z m e r, D ie ju stin ia n isc h e K o d ifik a tio n u n d die G lossatoren, A tti d el Congresso In te rn a z io n a le d i D iritto R om ano

(1933) X I-V . I, R om ae 347—430; К u 11 n e r, Z u r n e u e ste n G lossato-

(13)

3 1 2 K S . M I C H A Ł W Y S Z Y Ń S K I [ 1 2 ]

ob sistit aucto ritas, proi qua eis obviare debeam us... n ih il iudica- m us eis d ebere v el posse resisti; Leon IX — Scit san cta Ro­ m an a Ecclesia, quod n ih il o b su n t s a lu ti c re d e n tiu m div ersae p ro loco e t tem p o re co nsuetudines, si illis canonica non obsistat au cto ritas, p ro q u a eis o b v iare deb eam u s17. Oczywiście, spo­ śród ty c h źródeł w y su w ają się na czoło p rzede w szystk im Izydorow e, choćby przez sw oją ilość skró to w ych u jęć zw y­ c z aju i p raw a zw yczajow ego, — u jęć tk w iący ch sw ym i korze­ niam i głów nie w ju sty n iań sk ich In sty tu cja ch , D igestach i K odeksie. Są one składow ą częścią ty c h pojęć, k tó re Izyd o r u zn ał za stosow ne um ieścić n a te m a t p raw a wogóle, a p raw a rzym skiego w szczególności. J a k ą drogą d ostały się elem en ty rzym skiego p raw a zw yczajow ego do Izydora, sp raw ę tę zosta­ w iam y n a boku. N ato m iast n ie m ożem y pom inąć fak tu , że Izydor om aw iając sto su n e k co n su etu d inis con tra legem u ją ł go po m y śli w yżej przytoczonej k o n sty tu c ji K o n sta n ty n a , a n ie —■ jak b y to w ynikało z o sta tn ic h b ad a ń — w ed łu g p oda­ n y c h w yżej In st 1, 2, -- i D. 1, 3, 32. Czym żesz tłum aczyć to p raw n o -h isto ry czn e zjaw isko? Z daniem naszym m ożnaby p rz y ­ jąć, że stanow isko z ajęte przez J u sty n ia n a w ty c h obu fra g ­ m entach nie zostało w ty m czasie p rz y ję te na Zachodzie. K ied y k o n sty tu c ja K o n sta n ty n a została kanonizow ana przez n ajw y ż ­ sze czynniki kościelne, tru d n o dociec. N ie w ykluczone, że tego a k tu kanonizacyjnego dokonali M ikołaj I i Leon IX w łaśn ie w przytoczonych p rzed chw ilą d ek retałach .

N a ty m o sta tn im spostrzeżeniu zam ykam y okres 500-lecia i przechodzim y do D e k re tu G racjana.

b) N ie tu m iejsce na om aw ianie tego w ielkiego p om nika w h isto ry czn y m ro zw o ju p raw a kanonicznego. Co się zaś tyczy jego stanow iska wobec podstaw ow ych elem entó w zw yczaju i p raw a zwyczajowego, to w n au ce obiega do tąd prześw iadcze­ nie, że poza zeb ran iem w yżej przytoczonych źródeł kanonis- tyczny ch i n iek tó ry ch rzym skich, skrótow o i często anonim ow o p rzek azy w an y ch — ja k w idzieliśm y u Izydora — przez w cześ­

17 Pow yższe źró d ła p rzy ta cz am y z D e k re tu G ra c ja n a , w ydanego p rzez F rie d b erg a.

(14)

n iejsze zbiory p raw a kanonicznego, nic w ięcej n ie zaw iera18. Czy osąd te n nie jest za ostry? P o m ijam y w D ekrecie G racjan a bogatszy ukłald tre śc i w p o ró w nan iu ze zbioram i w cześniej­ szymi. Podnosim y n ato m iast, że zadan iem G ra c ja n a b y ła nie ty lk o Concordia disco rd an tiu m canonum , ale i stw orzenie p ra w ­ n ej podstaw y do rea liz a c ji greg o riań sk ich re fo rm 19. S tąd nie d ziw i nas, dlaczeg au to r D e k re tu p rz y om aw ianiu w swoich diktach zw yczaju i p raw a zwyczajow ego ograniczył się ty lk o do w stęp n y ch obiegow ych określeń i nie przeszedł do sy stem a­ ty k i p raw n o -teo rety czn y ch zagadnień. Jego in tereso w ały dw a

a k tu a ln e cele: 1° w ykazać nadrzędność Bożego p raw a n a tu ra l­ nego i objaw ionego n a d w szelkim p raw em p ozy ty w n ym ludz­ kim, oraz kościelnego n ad św ieckim ; 2° uzasadnić, że w p rz y ­ p ad k u zaistniałej sprzeczności m iędzy p raw em ustaw niczym i zw yczajow ym , to drugie tra c i sw oją skuteczność i że podob­ n ie p rz y zbiegu dwóch p raw zw yczajow ych p a rty k u la rn e m usi ustąp ić przed ogólnym . Że w ty ch dw óch o sta tn ic h p rzy p ad ­ k ach chodziło G racjan o w i o podkreślenie c e n tra ln e j w ładzy papieskiej, św iadczą n a stę p u ją c e jego dicta: M oribus et d ecre­ tis R om anorum P o n tificu m co n stitu tio nes c o n tra ria e eisse non p o ssu n t (c. 4 D ist. X); S ta tu tis P o n tificu m consuetudo cuius­ q u am re fra g a ri n o n p o test (c. 2 D ist. X I); A consuetu d in e Ro­ m an ae Ecclesiae m em bris d isse n tire non licet (c. 3 Dist. XI).

c) Przechodząc z kolei do 'd ekretystów , sta je m y ty m sam ym u początków n au k i k anonistycznej, podobnie ja k przez glossa- torów w kracza się w początki n a u k i p raw a rzym skiego. M ylił­ by się, ktoby u pierw szych pokoleń d e k re ty stó w i glossatorów chciał szukać już jak ich ś p ra w n o -te o re ty cz n y c h uogólnień. Po 500-letnim n au k ow y m m ilczeniu zarów no pierw si ja k i d ru ­ dzy m usieli zaczynać od now a, t.j. od opanow yw ania m ate ria łu źródłow ego, u su w an ia w n im n a p o ty k an y ch sprzeczności i szki­ cow ania w sum m ach w zględnie tra k ta ta c h najogóln iejszych zagadnień teorety czn y ch. Oczywiście w szystko to odbyw ało się

18 Zob. B r i e , Die L ehre, 61, 79.

19 Zob. V e t u l a n i A., D ek ret G racjana i p ie rw si d e k re ty śc i w św ie tle now ego źródła, W rocław —K ra k ó w 1955, 1—50.

(15)

3 1 4 K S . M I C H A Ł W Y S Z Y Ń S K I [ 1 4 ]

w ed łu g obow iązujących w ted y m etod ischolastycznych20. Je śli idzie o sto su n e k o b u ty c h szkół, to nie u k ła d a ł się on już ta k ja k w o kresie p rzed ju sty n iań sk im , kiedy, praw o rzy m skie kończyło sw ój rozw ój, a zaczynało zidecydowany s ta r t praw o kanoniczne. T eraz d ek rety ści szli rów no z glossatoram i, z tym , że g dy k an o n isty k a w kroczyw szy w swój k lasy czny ok res zasilała się wciąż now ym p raw em i p ro b lem aty k ą, to n a u k a praw a rzym skiego pozbaw iona dalszego dopływ u u staw o daw ­ czego, m u siała siłą rzeczy zejść do ro li n a jp ie rw p rzed m io tu historycznego, by dopiero później zacząć szukać d ró g ido n a ­ w iązania k o n ta k tu z po trzebam i bieżącego życia. S tąd zrozu­ m iałe, dlaczego z początku n ie szkoły glossatorskie szu k ały zapożyczań u kanon isty k i, ale o dw rotnie kanoniści u legistów .

G d y więc w św ietle pow yższych założeń przychodzi n am ocenić dorobek n au k o w y d e k re ty stó w w sp raw ie kanonicznego praw a zwyczajow ego, m u sim y za B rie ’em 21 powiedzieć, że b y ł on niew ielki. A to dlatego, że m ógł się on z początku obracać jed y n ie koło D e k re tu G racjan a i jego diktów . S tą d sp oty kam y u n ich dłuższe w yw ody na te m a t p raw a n a tu ra ln e g o i o b ja­ wionego i z nim i zw iązanej racjonalności, n ato m iast krótsze odnośnie dw óch pierw szych podstaw ow ych elem entów , mimo, że glossatorzy w łaśn ie w ty c h p u n k tac h nagrom adzili już byli dużo m a te ria łu i teo rety czn y ch ujęć. Rzecz p rzy ty m zn am ien­ na, że dek retyści, m ając ju ż dostęp do Z biorów ju sty niań skich , a więc i do auten tyczn eg o fra g m e n tu D. 1, 3, 32, n adal pod­ trz y m y w a li ograniczoną skuteczność p raw a zwyczajow ego po m yśli k o n sty tu c ji K o n stan ty n a. N a dow ód, że ów fra g m en t z D igestów b y ł im b znany, m ożnaby przytoczyć ich definicje n a ius co n su etu d in is w zględnie consu etu d in arium , o p arte w łaś­ nie na ty m frag m en cie22.

so Zob. G e n z m e r , Die ju st. K o d ifik .; T enże V o rb ild e r fü r die

D istin k tio n e n d er G lo ssato ren , A cta C ongressus In te rn a tio n a lis R om ae

(1934) V. I, 343—358; К u 11 n e r, j. w. 21 B r i e, j. w., 63 nst.

22 Ja k o zn a m ie n n ą rzecz należy zaznaczyć, że fra g m e n t te n dostał się do D e k re tu G ra c ja n a z in te rp o lo w an y m d o d atk iem : n i s r legi su n t adversi, d o d atk iem p o d p o rzą d k u jąc y m tre ść tego fra g m e n tu k o n sty ­

(16)

Z anim p rzejd ziem y do d e k re talistó w , m u sim y sobie n a j ­ pierw zdać spraw ę, czy i o ile pograć janow skie Zw ody praw a kanonicznego w nio sły coś now ego do dotychczasow ej s tru k ­ tu r y p raw a zw yczajow ego. W odpow iedzi n a to p y ta n ie nau k a p rzytacza n a stę p u jąc e dw a źródła: P ierw sze to k o n sty tu cja G rzegorza IX — Q uum ta n to sin t g ran d io ra peccata, q u an to d iu tiu s infelicem an im am d e tin e n t allig atam , nem o sanae m en ­ tis in tellig it, n a tu r a li iu ri, cuius tran sg ressio p ericu lu m sa lu tis in d u cit, q u a c u n q u e consuetudine, q u ae dicenda est v e riu s in hac p a rte c o rru p tela , posse a liq u a te n u s d ero gari. L icet etiam longaevae co n suetu din is n o n s it vilis au cto ritas, non tam en est u squ e adeo v a litu ra , u t vel iu ri positivo d eb eat praeiud icium g e n e ra re, nisi fu e rit ratio n ab ilis et legitim e p rae sc rip ta c. 11 X 1,4). D ru g ie to d e k re ta ł B onifacego V III — licet R om anus P ontifex , q u i iu ra om nia in scrinio pecto ris sui c e n se tu r h a­ bere, co n stitu tio n em condendo posteriorem , p riorem , quam vis de ipsa m en tio n em n o n facit, rev o c a re noscatur; quia tam e n locorum specialium et p e rso n a ru m sin g u lariu m consuetudines e t sta tu ta , q u u m sin t fac ti et in facto consistant, p o test p ro ­ b ab iliu s ignorare: ipsis, d u m tam e n sin t ratio n ab ilia, p e r con­ stitu tio n e m a se n o v iter editam , nisi exp resse cav eatu r in ipsa non in te llig itu r in aliquo derogare (c. 1 in VI 1, 2).

C hyba n ie tru d n o zauw ażyć, co now ego w noszą do naszego zagadnienia oba te źródła.

P rzede w szystkim stw ierdzić należy, że G rzegorz IX zm ie­ n ił w form ie ogólnej k o n sty tu c ji dotychczasow e stanow isko Kościoła w sp raw ie nieskuteczności p raw a zw yczajow ego w p rzy p a d k u consuetudo co n tra ius (scriptum ) positivum . M ówim y: w form ie ogólnej k o n sty tu cji, bo w form ie d ekre- ta łu zaczął p rzełam y w ać owo- s ta re stan o w isk o już In no centy III, a n a w e t i sam G rzegorz IX 23. Biorąc rzecz od stro n y p ra w

-tu c ji K o n sta n ty n a . O sto su n k u źró d eł p ra w a rzym skiego do D ek re -tu G ra c ja n a zob: V e t u l a n i A., R e v u e h isto riq u e de d roit français et

étra n g er I V 16 (1937), 461—479, 674r—692.

23 w ty m w łaśn ie now ym k ie ru n k u odezw ały się ju ż b y ły głosy ta k ic h k an o n istó w , ja k R u fin u s, S te p h a n u s T hornacensis, Jo a n n es T h eu to n icu s — zob. M i c h i e l s , N orm ae, 24—25.

(17)

3 1 6 K S . M I C H A Ł W Y S Z Y Ń S K I [ Щ

n o -fo rm aln ej, m ożnaby się zapytać, czy do zaznaczenia owego now ego stanow iska nie w y sta rc z y ły przytoczone w Zbiorze G rzegorza IX d e k re tały . Otóż nie m ogły one w y starczyć, gdyż zacisnęłyby całe zagadnienie ty lk o do specyficznych, przez te d e k re ta ły poruszonych, przypadków . Z resztą, ja k w sk azuje tre ść te j k o n sty tu cji, chodziło G rzegorzow i IX n ie ty lk o o sa­ m o uogólnienie, ale rów nocześnie o p odkreślenie, że p raw o zw yczajow e m oże zw yciężyć ustaw nicze ty lk o w tedy , gdy b ę­ dzie ra tio n ab ilis et legitim e p rae sc rip ta (consuetudo). U zyska­ n e pow yższe stw ierd zen ia są o ty le jeszcze w ażne d la n aszy ch badań, że m ogą rzucić św iatło n a ro ztrząsan e w n a u c e p y ta ­ n ie w sp raw ie sam ej genezy tego bądź co b ądź niezw ykłego k ro k u obu papieży. Z daniem naszym , ' zadecydow ały tu nie ty le — ja k chce B rie24 — św iadom ość cen tralisty czn ej w ładzy p apieskiej i pogląd legistów , iż p raw o u staw nicze m ogło b y być u ch y lo ne przez zw yczajow e ty lk o prin cip e sciente e t con- sen tien te, a w ięc poglądy p raw n o -teo rety czne, ile p o trzeb y bieżącego życia kościelnego, czyli p rzy czy n y n a tu r y fak ty c z ­ nej, d ek retało w ej. N ie w d ając się w dalsze dociekanie, k tó ­ r a z in n y ch przyczy n m ogła t u wchodzić w rach u b ę, w każ­ dym razie w ykluczam y, ab y n ią m ogło by ć prześw iadczenie legistów czy kanonistów , iż ta k im w łaśn ie b y ł pogląd ju s ty - niańskiego p raw a. In n y m i słowy, nieśw iadom ą zbieżność po­ g ląd u Innocentego III i G rzegorza IX z poglądem ju sty n ia ń - skim n ależy — zdaniem n aszy m — skw alifikow ać jako nie­ zw yk łe praw n o -h isto ry czn e zjaw isko.

Przechodząc do om ów ienia rozstrzygnięcia Bonifacego V III, zaw artego w przy toczn ym d ru g im źródle, już n a pierw szy rz u t oka zauw ażam y, że sprow adza się ono do zaznaczenia, iż nie tra c i sw ojej skuteczności p a rty k u la rn e praw o zw yczajow e w p rzy p ad k u , gdy przeciw n iem u pojaw i się k o n sty tu c ja p a ­ pieska bez w y raźn ej k lau z u li znoszącej to praw o. Czyż to n o ­ wość? N iew ątpliw ie. Legiści w o p arciu o D. 47, 12, 3,5 ro zbu ­ dow ali sobie w p ro st przeciw ny pogląd. Za nim i poszli kano- niści. Że tego ro d za ju pogląd b y ł w y razem cen tralisty czn y ch

(18)

idei cesarzy i papieży, n ie trz e b a chy b a uzasadniać. To też słusznie B rie25 zauw aża, że podziw iać należy owo odm ienne ro zstrzy g n ięcie Bonifacego V III. Z daniem tego autora' w p ły ­ n ę ły n a to rozstrzy g nięcie n ie ty le przytoczone przez papieża

k ry te ria p raw n o -teo rety czn e, ile konieczności n a tu r y p ra k ­ ty czn ej. S tą d — oto dalszy jego w yw ód — zajęte w ty m punkcie przez B onifacego V III now e stan o w isk o n ależy u w a­ żać za u zu p ełn ien ie przychylnego wobec p raw a zw yczajow ego

odhiesienia się Innocentego III i G rzegorza IX. Do ty ch sy n ­ te ty c zn y c h u jęć B rie ’go pozw olim y sobie dodać n a stę p u ją c e w łasne: M ianow icie przez to, że oba te postanow ienia p a p ie ­ skie poszerzyły skuteczność kanonicznego p raw a zw yczajow e­ go, oddzieliły ty m sam y m jeszcze b ard ziej d alszy jego rozw ój od w pły w ów średniow iecznego p raw a rzym skiego do takiego stopnia, iż od tąd m ożna już całkiem śm iało m ówić o sam o­ dzielnej k an o n isty czn ej p ro b lem aty ce tego praw a.

d) D ekretaliści.

Jeżeli się m ówi, że dopiero poglossatorzy stw orzyli pełn ą teo rię rzym skiego p ra w a zw yczajow ego, to ty m b ard ziej trz e ­ b a pow iedzieć o d e k re talista c h w sto su n k u do kanonistyczne- go p raw a zw yczajow ego. Oto, ja k w sy stem aty czn y m zesta­

w ieniu w y g ląd ała d ek re talisty c z n a d o k try n a:

Z aczn ijm y od zew nętrznego ele m en tu zwyczajowego. Że zw yczaj i p raw o zw yczajow e je s t dziełem d an ej praw o ­ tw órczej społeczności, sp ra w a ta nie u lega żadn em u w ą tp ie ­ niu. W śla d za p raw e m rzym skim , ro zró żn iającym co nsu etu­ d in es g en erales populi R om ani w zględnie u rb is Rom ae i spe­ ciales alio ru m p o pulorum , te rra ru m , c iv ita tu m m unicipiorum , oppidorum , locorum , poszedł Kościół: consuetudines u n iv ersa e Ecclesiae, E cclesiae R om anae, te r r a r u m (np. te r r a e A lem aniae, re g n i Daciae), eccleisiae m etro p o litan ae vel a lia ru m circum ­ p ositaru m , c iv itatis, m unicipii, locorum . Prócz ty c h w ym ie­ n ia ją ź ró d ła kanon iczne consu etu d ines paroeciae, xenodochio­ ru m , m on asterio rum , c a p itu li cath ed ralis, c. colegialis, p ra e ­

(19)

318 K S . M I C H A Ł W Y S Z Y Ń S K I [18]

lato ru m , beneficiato ru m , re g u la riu m , p aroch oru m 26. N ie b ę­ dziem y tu w chodzili w dociekanie, ja k w dziejach każdej z ty c h społeczeności k ształto w ała się ich s tr u k tu ra p raw n a, zanim doszło do teo retyczneg o ujęcia przez Innocentego IV ich specyficznej osobowości p raw n e j. Z aznaczym y ty lko , że co się tyczy ich podm iotow ej zdolności tw o rzen ia p raw a zw y­ czajowego, to rozróżniano: sam odzielnie, czyli bez konsensu n ad rzęd n ej w ładzy, m ogły poza przy p ad k iem consuetudinis c o n tra legem tw o rzyć p raw o zw yczajow e ty lk o te, k tó ry m p rzy słu g iw ała w ładza u ch w alan ia obiektyw nego p raw a u staw - niczego: re sz ta zaś społeczności, czy to rządzący ch się a u to ­ nom icznie, ja k k a p itu ły , czy to re p re z e n tu ją c y c h ty lk o pew ne sta n y , ja k zakonników , prałató w , beneficiatów , z pow odu b ra ­ k u ju ry sd y k c ji nie m ogła bez zgody w ładzy n ad rz ę d n e j w y ­ tw orzyć żadnego p raw a zw yczajow ego, a więc an i p ra e te r ani secun d u m legem . S am zaś fa k t poszerzenia podm iotów zw y- cząjotw órczych z ju ry sd y k c y jn y c h n a n ie ju ry sd y k c y jn e nie pow inien nikogo dziw ić w średniow ieczu, poniew aż p ły n n a by ła g ranica w ty m czasie m iędzy p raw em o b iek ty w n y m i su- biektw n ym , p raw e m zw yczajow ym a s ta tu ta m i w zględnie p rzy w ilejam i27. Szkoda, że zagadnienie to n ie zostało jeszcze w n a u c e — ja k d o tąd — dokładnie opracow ane.

J a k przy ta k szeroko rozbudow anej g ru p ie podm iotów u jm o w ali d e k re taliśc i sam zw yczaj? Otóż stw eirdzić p rzy ch o ­ dzi, że w ty m p u n k cie nie spotyka się u n ich jakich ś g łęb ­ szych dociekań, a ty m bardziej ślad u naw iązyw ania do g en e­ tyczn y ch ujęć, k tó re — ja k w yk azaliśm y n a początku — stw orzyła m yśl grecka. Ich skąpe w ypow iedzi o b racają się około p o stu la tu zaistn ien ia n a p rzestrzen i danego o k resu cza­ s u takiego sta n u fakty czn eg o w życiu społeczności, k tó ry m ógłby być w y razem zdecydow anej je j zbiorow ej woli, skie­ ro w a n y m n a zaistnienie n iep isan ej n o rm y p raw n e j. O czywi­

28 Zob. К ö s 1 1 e г R., C o nsuetudo le g itim e pra escrip ta , S Z K an. A bt. 39 (1918) 154 nst.

27 T e w y ra ż e n ia J. T e u to n ik a i B e rn a rd a z P a rm ii p rzy ta cz am y za M i c h i e l s e m , N orm ae. 87.

(20)

ście tego ro d zaju s ta n n ie może się sk ład ać z jednorazow ego zachow ania się d an ej społeczności, bo w te d y p o k ry w ałb y się z a k te m głosow ania. T u chodzi o dan ie w y ra z u zbiorow ej woli m ilczącej ( = ta c itu s consensus populi). A by te n w y ra z m ógł zrów now ażyć głosow anie, m u siał być p o w tó rzo n y ty le razy w ty m sam y m kształcie, aż sta ł się n aw y k ie m i przeszedł p ró ­ bę sw ej w y trzy m ało ści n a p rze strz e n i jakiegoś dłuższego cza­ su. A le b y łb y w błędzie, kto b y m yślał, że tego ro d za ju u ję ­ cie zw yczaju jest dorobkiem dopiero poglossatorskiej czy de- k retalisty czn ej m yśli teo rety czn o -p raw n ej. M iał je ju ż — jak w y k azaliśm y — klasyczny p raw n ik rzym sk i, a przed nim g reck i filozof. Z daniem naszym tak ie w ła śn ie u jęcie m usiało w sw ych głów nych zary sach w y stąpić w każdej w iększej spo­ łeczności, gdy przyszło jej sięgać d o źró d eł w łasnego p raw a pozytyw nego. I ty m w łaśn ie tłu m aczy m y sobie u śred nio ­ w iecznych legistów i kan o nistó w owe skąpstw o w w ypow ie­ dziach w łaśn ie n a te n te m a t z jed n e j s tro n y ,a przeniesienie p u n k tu ciężkości p raw n o -te o re ty cz n y c h zain teresow ań raczej na u ściślanie poszczególnych w ym ogów i uzależnianie od nich zaistnienia p raw a zwyczajowego.

Co się zaś ty czy ow ych poszczególnych w ym ogów , to de- k retaliści sprow adzali je zazw yczaj do n astęp u jący ch : re q u i­ r itu r, quod (consuetudo) ratio n ab ilis s it e t quo sit p rae sc rip ­ ta..., quod ex ce rta scientia n o n p e r e rro re m sit inducta..., et scien te illo, qui p o test ius condere..., et quod sit ta le ius, quod possit praescribi..., quod n o n sit c o n tra iu s n aturale..., quod sit ob ten ta in co n trad icto rio iudicio..., quod in te n d a s sive c re ­ das te iu s h a b e re et u t in p o ste ru m id facias..., quod m aior p a rs populi usa isit ea co n su etu d in e28. N ie będziem y tu bliżej w chodzili w genezę każdego z w ym ienionych w ym ogów . Za­ znaczym y tylko, że w iększość z nich tk w i sw ym i korzeniam i w teo rety czn y m dorobku legistów , a reszta je s t m niej lub w ięcej w y łączn y m d ziełem kanonistyki.

Do te j o statn iej g ru p y n ależy w pierw szy m rzędzie zaliczyć przez w ym ienionych w yżej p apieży w prow adzony wym óg: quod sit leg itim e (canonice) p raescrip ta. Że przed w prow a­ dzeniem tego w ym ogu K ościół posługiw ał się w ziętym z p ra ­

(21)

1

w a rzym skiego ogólnikow ym o k reśln ik iem czasow ym : con­ s u e tu d o longa, d iu tu rn a , in v e te ra ta , v e tu sta , ta rzecz nie ule­ ga żad n em u w ątp ien iu . N ierozw iązanym i dla n a u k i zostały n a to m ia st zagadnienia, co w p ły n ęło n a w prow adzenie tego now ego w ym ogu i ja k i je s t jego sens p raw n y . O dpow iedź na pierw sze p y ta n ie daliśm y ju ż w yżej. Do ro zp atrzen ia zostało jeszcze p y tan ie drugie.

Z acznijm y od stw ierdzenia, że p ierw sze pokolenia d e k re ta- listów (np. I. T eutonicus, B. P arm en sis, Hostiensis, Innocen­ tiu s IV, G. D u ran tis) w zięły te n o k reśln ik legitim e (caninice) p rae sc rip ta w znaczeniu dosłow nym , czyli d o państw o w op raw - nej sfe ry przen io sły in sty tu c ję p raw a p ry w atneg o, do ty czą­ cą jednego ze sposobów n ab y cia p raw a w łasności w zględnie ograniczonych u p raw n ie ń rzeczow ych n a rzeczy cudzej. To niezw ykle p raw n o -h isto ry czn e zjaw isko tłum aczy K ö stle r28 z jed n e j stro n y specyficzną s tru k tu rą kościelnych urzędów , łączących w sobie praw n o publiczne elem en ty z p raw n o p ry ­ w atny m i, z d ru g iej zaś m ieszaniem jeszcze w ty ch czasach praw a obiektyw nego z sub iek tw n y m , zwłaszcza w p rzy w ile ­ jach. T ru d n o n ie przyznać słuszności tem u tłum aczeniu . Co w ięcej. Ono, zdaniem naszym , pozw ala zrozum ieć, dlaczego n a ­ stęp n e pokolenia d e k re ta listó w w m iarę w z ra sta n ia u nich praw n o teo rety czn ej św iadom ości o przew adze obiektyw nego c h a ra k te ru p raw a zw yczajow ego w y su w ają w swoich docieka­ niach te n w łaśn ie ele m en t n o rm a ty w n y jako przedm iot „za­ siedzenia”, a n ie z tego elem en tu w y n ik a ją c e p raw a podm ioto­ we. P rz y ta k im sta n ie rzeczy nie da się zaprzeczyć, że u ty ch o statn ich d e k re talistó w m am y ju ż do czy nienia z d a le k ą ew o­ lu cją k anonistycznej m yśli, k tó ra ju ż n ie będzie p rzy znaw ała zasiedzeniu p raw a zw yczajow ego, znaczenia p raw n o p ry w a t­ nej in sty tu cji, ale owo w y ra ż en ie quod sit leg itim e (canoni­ ce) p rae sc rip ta sprow adziła ty lk o do 40-letniego trw a n ia d a ­ nego zw yczaju, czasokresu, k tó ry m się posługiw ało p raw o rzy m sk ie p rzy p rzed aw n ian iu p rzeciw Kościołowi, a k tó ry do

3 2 0 K S · M I C H A Ł W Y S Z Y Ń S K I J ^ Q j

(22)

„zasiedzenia” p raw a zw yczajow ego w ciągnął, zd aje się poraź pierw szy, In n ocen ty III29.

Jak o drugi, szerzej przez d e k re ta listó w rozbudow any w y ­ m óg uchodzi w nauce ta c itu s consensus populi.

G dy idzie o sam ą zew n ętrzn ą stro n ę tego konsensu, czyli o bjaw iania go przez zw yczaj, to zarów no legiści ja k i d e k re - taliści przy jm o w ali, że w y rażen ia n a jsta rsz y ch źródeł: ta c i­ tu s consensus om nium (D. 1, 3, 32) populi Rom ani, urb is Ro­ m ae, populi Dei (A ugustyn) b y ły uży te w znaczeniu państw o- w o-praw nym , zaczym oznaczały one przez analogię do g rup y o byw ateli up raw n io n y ch do głosow ania n a d d a n ą u staw ą , ty l­ ko członków p raw nie uzdolnionych do w y tw arzan ia zw yczaju w danej społeczności. Poniew aż p rz y głosow aniu decydow ała większość, stą d p rzy tw o rzen iu zw yczaju nie dom agano się konsensu w szystkich; w y starczał konsens większości .Co w ię­ cej. W obec stareg o poglądu, że u p raw n ien ia praw otw órcze przeszły z czasem n a se n a t i w końcu na cesarzy, w ysn uto wniosek, iż p rz y zw yczajo-tw órczym konsensie w ystarczy, g d y się w ypow iedzą re p re z e n ta c y jn e o rgana d an ej społecz­ ności, np. z okazji jakiegoś sporu (in co ntrad ictorio iudicio). T yle o stro n ie zew n ętrzn ej ta c iti consensus.

B ardziej skom plikow ana b y ła jego stro n a w ew n ętrzn a. Na początek w stęp n a uw aga: Poniew aż — ja k już w yżej zaz­ naczyliśm y — sta ro ż y tn a m yśl greck a a za nią i rzym ska sprow adzała w szy stk ie czynności psychiczne li ty lk o do fu n k ­ cji ro zum u (m onizm psychologiczny), stąd w szelki w e w n ętrz ­ n y konsens, a więc i w naszym p rzy p a d k u zw yczajo-tw órczy b y ł u z n a w a n y n ie za fu n k cję (nie znano jeszcze woli jako osobnej w ład zy duszy), ale rozum u. G dy rozpoznanie w oli jako o drębnej w ład zy do jrzało i otstatecznie u sta liło się n a p o d a t­ n ym g ru n cie m entalności rzym skiej, a w szczególności c h rze­

29 Z na te n czasokres ju ż C om pilatio I, Lib. I I T it. 18 с. 5: G re ­ gorius... H o rta m u s ergo u t p ra e d ic ta loca... q u a e in lite s u n t p ra e se n tia iu re te rm in a ri fa c ia tis X L ta n tu m a n n o ru m ab u tra q u e p a r te p r a e ­ sc rip tio n e se rv a ta . Zob. Q uinque C om pilationes A n tiq u a e ed. F rie d b e rg W yrażenie zaś p r a e s c r i b e r e sp o ty k a m y ju ż u T e rtu lia n a — zob. w yżej 9.

(23)

322 K S . M I C H A Ł W Y S Z Y Ń S K I [ 2 2 ]

ścijańskiej (A ubustyn)30, ty m sam ym i konsens praw o tw ó r­ czy został w y d zielo n y -z ro zu m u i zw iązany z w olą. Mówiąc o konsensie, że został w ydzielony z rozum u, nie chcem y przez to powiedzieć, że zu p ełn ie został w y ję ty z pod oddziaływ ania tej w ładzy. Przeciw nie. G dy bliżej p rzy p a trz y m y się na ten te m a t w ypow iedzianym w yw odom Tom asza z A kw inu, s ta ­ n iem y p rzed ciekaw ym dla naszych b ad ań zjaw iskiem . Oto one: O m nis lex p ro ficiscitu r a ra tio n e et v o lu n ta te legislato­ ris... lex a u te m h u m an a a v o lu n ta te h om inis ratio n e re g u la ta (Sum m a theolog. II 1 Qu. XC V II a rt. 3). Ja k a zaś jest rola rozum u w ty m akcie, odpow iedział Tom asz w osobnym a rty ­ kule: U tru m lex sit aliquid ratio n is: ad legem p e rtin e t p ra e ­ cipere, et pro h ibere: sed im p erare est rationis... praesupposito tam e n ac tu v olu n tatis... Im p e ra re au te m est qu idem essen­ tia lite r actu s rationis: im p eran s enim o rd in a t eum , cui im p e­ ra t, ad aliq u id agendum ... quod lex q u aed am reg u la est, et m en su ra actuum , secu ndu m qu am in d u c itu r aliquis ad egen­ dum : re g u la a u te m et m en su ra h u m an o rm a c tu u m est ratio, q u ae est p rin cip iu m p rim u m actu u m h u m ano ru m : ratio n is est o rd in a re ad finem , q u i est p rim u m prin cip iu m in agendis... quod sicut in actibus ex terio rib u s est considerare operation em et operatum ..., ita in o p erib u s ratio n is est co nsiderare ipsum ac tu m rationis, q u i est in te llig ere et ratio cin ari, et aliquid per huiusm odi actu m co n stitu tum ... et quia ratio etiam practica u titu r quodam syllogism o in o p erab ilib u s...-id eo e st inv en ire aliq u id in ratio n e p ractica, quod ita se h a b e a t ad operationes, sicut se h a b e t propositio in ra tio n e sp ecu lativa ad conclu­ siones... quod ra tio h a b e t vim m ovendi a v olu ntate... ex hoc enim quod aliquis v u lt finem , ratio im p e rat de his quae su n t ad fin em ; sed v o lu n ta s de h is q u ae im p e ra n tu r, ad hoc quod legis ratio n em h ab et, o p o rte t quod sit aliq u a ratio n e reg u la ta : et hoc m odo in te llig itu r, guod v o lu n ta s p ro his h a b e t vigorem legis: alioquin v o luntas prin cip is m agis esset iniqu itas, quam lex (Sum m a teeol. II 1 Qu. XC a rt. 1; Ibid. Qu. 17, a rt. 1:

so Zob-. P-о h i e n z M., D er h ellen istisc h e M ensch, G öttingen, 1929 T enże D ieStoa, 61 nst.

(24)

U tru m im p e rare sit a c tu s v o lu n ta tis vel rationis). Ż e zaś w szystkie te w yw ody należy odnieść tak że do p raw a zw ycza­ jow ego w ynika z S um m a theol. II 1 Qu. X C V II a rt. 3: U tru m consuetudo possit o b tin e re v im legis, gdzie czytam y: sicut a u te m ra tio et v o lu n ta s m a n ife sta n tu r verbo in re b u s agendis, ita etiam m a n ife sta n tu r facto... u n d e etiam et p e r actus m axim e m ultiplicatos, qui consu etu d in em efficiunt... in q u an - tu m scilicet p e r ex terio res a c tu s m u ltip licato s in te rio r vo lu n ­ ta tis m otus, et ra tio n is conceptus efficacissim e d e c la re tu r. Streszczając k ró tk o w szystkie te w ypow iedzi Tom asza z A k­ w inu dochodzim y do w niosku, że pokolenia d ekretalistó w a n a w e t legistów , m ając p rzed oczym a owe w yw ody, m usiały p rzy ro zp a try w a n iu w ew n ętrzn ej stro n y zw yczajo-tw órczego k onsensu b rać pod uw agę n ie ty lk o jego sto su n ek do woli, ale i do rozum u. M ów im y; że do rozum u nie dlatego, iż reg u ła in m en su ra, owe k o n sty tu ty w n e elem en ty każdego praw a, są tw o rem tej w łaśn ie w ładzy psychicznej, bo te elem en ty m u ­ ta tis m u tan d is rozu m do każdego czynu ludzkiego, ale dlatego, że im p e rare ( = dictam en p racticae ratio n is — Sum m a theol. II 1 Qu. XCI a rt. 3), ów specyficzny sk ład n ik każdego praw a, n ależy z isto ty sw ojej do rozum u.

P o tej w stęp n ej uw adze przejd źm y do odpowiedzi na p y ta ­ nie, ja k w ów czesnych czasach n a u k a k anonistyczna okreś­ lała bliżej stosunek zw yczaj otw órczego konsensu do rozum u i woli.

Otóż w sto su n k u do ro zu m u dom agała się ona, aby te n kon- sens b y ł dokonany, ja k się w y ra ż a glossa ord. ad c. 11 XI, 4: quod ex c e rta scientia, non p e r e rro re m sit (consuetudo) in ­ d u cta i to n a ogół pod san k cją niezaistn ienia takiego p raw a zw yczajow ego. M ówim y: na ogół, bo jak k olw iek D. 2, 1, 15 m ówi: q uid ta m c o n tra riu m consensui est qu am e rro r, m usiał być w zięty za podstaw ę do rozstrzygnięcia n iejasn y fra g m en t D. 1, 3, 39, co d ało legistom średniow ięcznym i za nim i k ro ­ czącym d e k re talisto m asu m p t do rozróżniania błędów i w za­ leżności od d anej ich g ru p y do rozm aitego ustosunkow ania się w sp raw ie w p ły w u b łęd u n a zaistnienie p raw a zwyczajowego, zwłaszcza w p rzy p a d k u consuetudo con tra legem . Na rów ni

(25)

3 2 4 K S . M I C H A Ł W Y S Z Y Ń S K I [24]

z pow yższym , szeroko d y sk u to w a n y m i n iero zstrzy gn iętym , zagadnieniem o m aw iali d e k re taliśc i potrzebę d obrej w iary .

W sto su n k u zaś do w oli w y su n ęły d ek re talisty k a i filozofia ówczesna postulat, a b y zw yczaj otw ór cze działan ie poszcze­ gólnych członków d anej społeczności nie odbyw ało się pod przym usem , an i fizycznym ani m oraln ym . Z tego nie w ynika, aby m usiało ono być zupełn ie dobrow olne. Z przytoczonych w yżej w yw odów Tom asza z A kw inu w idać niedw uznacznie, że im p e rare w zględnie d ictam en ra tio n is practicae nie jest czym ś obojętn ym p rzy pow staw an iu p raw a czy to ustaw niczego czy to zw yczajow ego. W praw dzie tak i rozkaz w zględnie za­ kaz n ie odbiera w olności woli, ale nie ulega w ątpien iu, że sw oją siłą duchow ą oddziaływ a n a nią ograniczająco. Słowem , sta je się dla w oli m otyw em n a podobieństw o strach u , w yw o­ łanego ja k ą ś groźbą. Poza ty m i dwom a w aru n k am i, k tó re m ają tow arzyszyć w oli p rzy dokonyw aniu przez nią konsensu, żądali kanoniści ja k i legiści, aby p o p u lu s — a więc człon­ kow ie d anej społeczności wzięci n ie jak o sin gu li lecz jako u n iv ersi — działał w zam iarze w prow adzenia p raw a zw ycza­ jowego: eo anim o u t sit consuetudo deinceps — Gl. ad D. 1, 3, 32; u t habeat..., et an im u m in d u cen d i consu etu din em — Innoc. IV A p p a ra tu s Tit. 4, lib. I, n. 4. M ówiąc o potrzebie takiego zam iaru nie sposób n ie zauw ażyć, że jakk olw iek nie m iała ona w yraźnego uzasad n ienia w źródłach p raw a rzy m s­ kiego i kanonicznego, b y ła je d n a k przez n au k ę praw a u jm o ­ w ana jak o n ajw ażn iejszy w ew n ętrzn y w ym óg zw yczajotw ór-

czej zbiorow ej w oli d an ej społeczności. Jeżeli zaś idzie o dys­ k u sję i różnicę zdań p rz y ty m w ym ogu, to w ystęp ow ały one raczej tylk o p rzy u sta la n iu k ry te rió w rozpoznaw czych istn ie ­

nia takiego zam iaru. G dy bow iem je d n i p oprzestaw ali na notoryczności fak ty czn ej, d ru d zy dom agali się ju ry d y c z n ej, w szczególności by b yła dokonana in iudicio contradictorio.

Został n a m jeszcze do om ów ienia o statn i w ym óg — ra tio ­ n ab ilitas. J a k w iadom o, dotyczy on p rzedm iotu, czyli inaczej, sam ej treści p raw a zwyczajow ego. N aw iązując do tego, co dotąd na te n te m a t już w yżej pow iedzieliśm y, stw ierdzić nam przychodzi, że g d y w yw ody legistów z pow odu b ra k u

(26)

bodź-с ów źródłow ych m usiały u tk n ąć n a m a rtw y m punkcie, to dociekanie d e k re ta listó w po p o tężnym „zastrzy k u ” w postaci rozlicznych d ek retó w papieskich, a zwłaszcza w yżej p rzy to ­ czonej k o n sty tu c ji G rzegorza IX pow iększyły w y b itn e n eg a­ ty w n y zasięg tego kw alifik ato ra. W obec dokładnego w ylicze­ nia przy pad k ó w irra tio n a b ilita tis przez M ichielsa31, w ylicze­ nia przew yższającego p rzy p ad k i po d an e w aparacie źródło­ w y m G a sp a rri’ego p rzy kanonie 27 С. I. C., u w ażam y za zby­ teczne je tu ta j przytaczać, a ty m bard ziej analizow ać. Z azna­ czym y tylko, że ich zasięg objął poza niety kaln ością boskiego p raw a n a tu ra ln e g o i pozytyw nego jeszcze pokaźną liczbą zastrzeżeń ściśle kościelnych.

G dy zaś idzie o teo rety czn o p ra w n e ujęcie tego kw alifik a­ to ra od stro n y pozy ty w nej, to poza w yżej przytoczonym i w y ­ pow iedziam i na te n te m a t Tom asza z A kw inu oraz jego p o stu ­ latem , by przy tw o rzen iu p raw a ustaw niczego i zwyczajow ego m iało się n a oku przed e w szy stk im dobro ogólne (Sum m a Theol. II 1 Qu. XC a rt. 2, Qu. XCV a rt. 3), w tej spraw ie w łaściw ie już nic w ięcej nie przybyło.

W szystko, co d o tąd pow iedzieliśm y o p raw n o -teo rety cz- nych poglądach d e k re talistó w na te m a t kanonicznego praw a zw yczajow ego, b y ło b y niezupełne, gdybyśm y pom inęli roz­ trz ą san e przez nich p ytan ie, czy i o ile do zaistnienia danego p raw a zw yczajow ego w kościele je s t jeszcze potrzebn y udział n ajw yższej w ładzy.

Z anim p rzejdziem y do odpow iedzi d e k re talistó w n a to p y ­ tan ie, zd ajm y sobie sp raw ę ze stanow iska, ja k ie w ty m p u n k ­ cie zajęło było p raw o rzym skie. Otóż w ed łu g naszych w stę p ­ nych dociekań te p raw a zw yczajow e ,k tó re pow stały u R zy­ m ian p rze d zaistnieniem ich państw ow ości, b y ły dziełem li ty lk o konsensu ich p rzedpaństw ow ej społeczności. Z chw ilą zaś pojaw ien ia się państw ow ości m usiało siłą rzeczy przyjść po ra z pierw szy do u stosunkow ania isię najw yższej w ładzy rzy m sk iej zarów no d o d aw n iejszy ch p ra w zw yczajow ych jak

(27)

326 K S . M I C H A Ł W Y S Z Y Ń S K I [26]

i do przyszłych. W n astęp stw ie tego u stosunkow ania doszło do podziału p raw a zwyczajow ego na secundum , p ra e te r i con­ tra legem . Śledząc n a podstaw ie zachow anych źró deł dalszy rozw ój ty ch trzech rodzaji p raw a zw yczajow ego, stw ierdzi­ liśm y, że p rzy dw óch pierw szych rod zajach zostaw iło p raw o rzy m sk ie n ad al konsens d anej społeczności jak o jedy ną, bez­ po średnią p rzyczynę zaistn ien ia praw a zw yczajow ego, n a to ­ m iast p rzy trzecim rod zaju, t.j. przy consuetu do con tra legem stw orzyło skom plikow ane zagadnienie. Z agadnienie to zostało z czasem przez glossatorów i pogłossatorów rozw iązane n a s­ tępująco: A by praw o zw yczajow e m ogło skutecznie usunąć p raw o ustaw nicze, m usi do konsensu d anej społeczności do­ łączyć się jeszcze p rzy n a jm n ie j tacitu s consensus najw yższej w ładzy państw ow ej w c h a ra k te rz e p rincipe sciente et consen­ sum p re b e n te lub p e r p a tie n tia m prin cip is p e rm itte n tis u ti aliqu a consuetudine. N a zasadzie jakich k ry te rió w doszli le ­ giści do takiego w łaśn ie rozw iązania, a w ięc czy n.p. z ty ­ tu łu — ja k chce B rie32 — fik cji p raw n e j o p rze lan iu tak iej w ład zy przez rzv m sk i lud n a cesarzy, czy wyższości praw a pisanego nad niepisanym , tru d n o rozstrzygnąć. W każdym razie m iędzy źródłam i p raw a rzym skiego nie spotkaliśm y t a ­ kiego, na k tó re m ożnaby się było powołać.

I oto rzecz w ielce znam ienna. Na ty m sam ym stanow isku, k tó re zajęli legiści, stan ęli zasadniczo d ek rety ści i d e k re ta- liści. M ówim y: zasadniczo, bo że tu i ów dzie odezw ał się głos, kw alifik u jący w yżej ro lę konsensu najw yższego czynnika kościelnego, ja k n.p.: quod s it de scientia p rin cip is in du cta non ta n tu m de to le ra n tia (J. T heutonicus) ; quod non potest abrogare nisi p e r ex p ressu m consensum P ao ae (idem); tacito consensu v id e tu r eam (consuetudinem ) co n firm are (Hugucio); si v e ro m u ltitu d o non h a b e a t lib eram p o testa te m condendi sibi legem , vel legem a sup erio re p o testa te positam rem ov en­ di, tam e n ipsa consuetudo in ta li m u ltitu d in e p raev alen s ob­ tin e t vim legis, in g u a n tu m p e r eos to le ra tu r, ad quos p e rtin e t m u ltitu d in i legem im ponere: ex hoc enim ipso v id en tu r

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jest rzeczą zrozumiałą, że podczas Sejmu czteroletniego, w chwili najsilniejszego ścierania się stronnictw i gorących debat, dotyczących przymierzy zagranicz­ nych,

Gdy na wsze strony sarka się na młodzikowskie impro­ wizowania i zagryza wargi w pasji na uchylanie się od solidnej pracy literackiej, na wstydzenie się

5 Steady flaw extinction angle x o.s a function of shear rate q, as obtained with the aid of the coaxial cylinder apparatus for a technical polystyrene (Lac- qrene 1531) at

Zespół ówczesny pracowników Instytutu, szczególnie młod­ szych, którzy kolegowali z Gubrynowiczem, przedstawiał się jako towarzystwo dobrane; wystarczy wspomnieć,

Herausgegeben von Adolph Erman. Ich habe mich nicht überwinden können, Ihnen diesen Brief zu senden, ohne Nachrichten von dem Cometen. habe ich ihn vergebens gesucht,

Owóż powiedzcie sami, czy jest rzeczą prawdopodobną, by dzienniki pokryły taką sprawę milczeniem, by w Polsce nikt (jakiś wyraz przekreśl., J. B.) Niemiec w

Taki jest mniej więcej mój projekt — zdaje mi się, że taki podział — idejowy — wewnętrzny odpowiada lepiej samej rzeczy, aniżeli podział zewnętrzny

When a give-way vessel is approaching on an exact collision course the evasive behaviour of the test persons steering the stand-on vessel (as measured by the range at evasion) could