Jerzy Krupiński
W sprawie pięciu pamfletów
przypisywanych J. Szcz. Herburtowi
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 28/1/4, 615-618
W sprawie pięciu pamfletów przypisywanych J. Szcz. Herburtowi.
W śród anonim ow ych pam fletów , broniących rokoszu Ze brzydow skiego, znajduje się kilkanaście, pisanych pięknym językiem i zdradzających zdolnego au to ra. Prof. B rückner p rzy pisuje je Janow i Szczęsnem u H erburtow i i tw ierdzenie swoje popiera dowodam i z treści i form y u tw o ró w 1. Sądzę jednak, źe nie m ożna w szystkich tych pam fletów uw ażać za utw ory H erb u rta. Prof. B rückner wziął jed y n ie pod uw agę cechy s ty listyczne, a nie uw zględniał chronologji, k tóra ma tutaj p ierw szorzędne znaczenie, gdyż sta ro sta w iszeński wiódł bardzo burzliw e życie i w czasie, w którym się przypuszcza, że b ro nił rokoszu w polem ice, toczył w ojny p ry w atn e, albo też... zw yciężony siedział w więzieniu.
Między 16 m arca a 9 kw ietnia 1606 roku pow stał pam flet p. t.: „R ew ersał listu szlachcica jednego do drugiego pisany, w którym się obm aw ia, że nie przyb y ł na sejm ik, w Opatowie pro 16 M artii 1606 złożony, o którym zdanie sw e i d y sk ursy różne p rzy d aw a“ — pam flet, agitujący za zjazdem stężyckim i w ytykający próżność i czczość obrad sejm ikow ych.
W niedługi czas potem , już podczas zjazdu, pow stał: „S kry p t o słuszności zjazdu stęży ck ieg o “. Oba te pisem ka po czytuje prof. B rückner za utw ory Ja n a Szczęsnego H erburta, Tym czasem okazuje się, że p an na Dobrom ilu nie był pod Stężycą i wogóle w pierw szej fazie rokoszu niew iele się nim zajm ował, i to do tego stopnia, że, gdy z końcem .m aja, podczas zjazdu w Lublinie, szlachta ziemi przem yskiej pod w odzą S tanisław a D jabła Stadnickiego w nosi p ro te st do grodu przeciw ko zw oływ aniu sejm iku, k tó ry uw aża za kruczek, m a jący rozbić o brady zjazdu, H e rb u rt nie podpisuje się na p ro te ś c ie 2. Zajęty w ojnam i pryw atnem i, k tó re ustaw icznie w szczy
1 „Reformacja w P o lsce“ z r. 1921. Nr. 4. „Ze starych książek“, str. 274 i nast. „Kwartalnik H istoryczny“ z r. 1921, str. 149 i nast.
6 1 6 II. MISCELLANEA.
nał, częstokroć z najspokojniejszym i ludźm i, nie mógł przecież agitow ać za zjazdem w Stężycy, lub bronić jego słuszności, uw ydatniając tak w ielką znajom ość zdarzeń, jak to widać w wyżej w ym ienionym „S krypcie“.... T rudno przypuszczać, a żeby człowiek, k tó ry nie m iał naw et ochoty jechać na zjazd stężycki, wołał do szlachty: „...wzbudził P. Bóg n iek tó re sena- tory, ludzie cnotliw e, zacne, .pobożne, k tó rzy się poczuli w kon- scyencyach swoich, jako przysięgli Rzpltej, złożyli zjazd pod Stężycą, zawołali ad idem, chcąc napraw ić a chcąc dobrze i g ru nto w n ie: jedźm y do nich pom óżm y im dobrego“. („Re- w ersał listu “...).
„Skrypt o słuszności zjazdu stężyckiego“ jest, jak stw ierdza prof. Czubek, odpowiedzią jakiegoś rokoszanina na m owę w y słann ika królew skiego, W ojciecha B aranow skiego, bisk u p a płoc kiego, w ygłoszoną na drugiem posiedzeniu zjazdu w Stężycy. M usiał tę odpowiedź pisać ktoś, co dobrze znał mowę, a prze cież nie m ożna za takiego uw ażać J. Sz. H erb u rta, nieobecnego na zjeździe. W ielce natom iast praw dopodobnem w ydaje się przypuszczenie prof. Czubka, że: „A utorem będzie, jeżeli nie sam Zebrzydow ski, to zapew ne ktoś z jego najbliższych, n aj prędzej zięć jego i „kanclerz“ rokoszow y, Maciej Sm ogulecki“ h Przypuszczenie to ma w szelkie cechy praw dopodobieństw a, lecz b rak niezbitych argum entów , aby m ożna było stanow czo roz strzygnąć z pod czyjego pióra w yszedł „ S k ry p t“. Jed n o jest tylko pewnem , a m ianowicie że nie H e rb u rt go napisał.
Podobnie przedstaw ia się spraw a przypisanego przez prof. Briicknera H erburtow i pam fletu p. t.: „Rozmowa o ro k o sz u “ w raz z jego filjacją p. t.: „Jezuitom i inszem duchow nem re s p o n s “. Pisem ko to pow stało w październiku 1606 ro k u ; w postaci dialogu m iędzy pow racającym do dom u rokoszani nem a ziem ianinem , chciwym nowinek, om aw ia przyczyny n ie powodzenia. W utw orze daje się odczuć zniechęcenie i uczucie zawodu, że cała spraw a spełzła na niczem. W rozw ażaniach znać pewien spokój i chłód, spraw iający w rażenie, że a u to r m iał czas ostygnąć już z gorączki życia rokoszow ego i chce tylko w ytknąć błędy, których nie należało popełniać i k tó ry ch na przyszłość należy się w ystrzegać.
Co w tym czasie robił H e rb u rt?
Dnia 6 lub 7 października 1606 roku w yruszył, n a czele sw oich żołnierzy, z pod Janow ca, z m yślą pognębienia w roga S tanisław a Stadnickiego z Leska, k asztelana przem yskiega. W przeciągu niespełna 11 dni, to jest od 7 do 18 października m usiał dotrzeć do Chotyńca koło R a d y m n a 2, przeprow adzić drobiazgow e w yw iady w celu dow iedzenia się, którem i
dro-1 J. Czubek. „Pisma polityczne z czasów rokoszu Z ebrzydow skiego 1 6 0 6 - 1 6 0 8 “. II. 257.
garni Stadnicki zw ykł jeździć, urządzić w lesie zbójecką za sadzkę, a gdy ta się nie ud ała, uderzyć na Chotyniec, zdobyć go po zażartej walce, a Stanisław a Stadnickiego wziąć do nie woli w dniu 18 tego m iesiąca. Potem zanurzył się w odm ętach w ojny p ryw atnej, od czasu do czasu przeryw ając krw aw ą grę układam i z „m edjatoram i“. W jakich opałach znajdow ał się w spółcześnie, najlepiej świadczy fakt, że, gdy po w ypuszczeniu S tanisław a z w ięzienia w M ałnowie, w dniu ‘27 października, n astąp ił Adam Stadnicki n a H erburta, ten, mimo że posiadał liczne wojsko upojone niedaw nem zw ycięstw em i mimo, że był człow iekiem niezm iernie zuchw ałym , jednak nie odważył się na walkę, tylko w raz z żoną i dziećmi schronił się za mu· ram i Lwowa, oddając sw oje dobra na pastw ę przeciw nika. Przez trzy tygodnie stał pod m iastem staro sta przem yski i przez trz y tygodnie drżał sta ro sta w iszeński o swoją skórę, czekając rychło li m ieszczanie w ydadzą go w ręce wroga. J a k z powyż szego w ynika, H erb u rt w październiku i listopadzie 1606 roku zajm ow ał się gorliw ie swojemi pryw atnem i spraw am i. P lan o wał napady, walczył, prow adził układy, uciekał, w nosił odpo wiedzi do ksiąg grodzkich, wiodąc życie warchoła.
Czy w takich w arunkach m iał czas i ochotę rozw ażać błędy taktyczne rokoszu i pisać na ten tem at długie dialogi? Sądzę, że nie.
N iebezpieczeństw o zb yt było bliskie i zbyt groźne, ażeby m ożna było zajm ować się czem innem . Nie mógł H erb urt liczyć na niczyją pomoc, bo naw et w łasna rodzina potępiała te gw ałty, za które cierpiał w tej wojnie. Zagrożony przez tak potężnego przeciw nika, jak Stadnicki, k tó ry z racji swojego urzędu m iał na zaw ołanie szlachtę całego pow iatu, nie kw apił się chyba bronić cudzej spraw y, gdy w łasna wolność była zagrożona.
Z początkiem ro k u 1607 pojaw iły się dwa pam flety, które prof. Briickner przy pisu je H erburtow i. Pierw szy, datow any z Piotrkow a 7 stycznia (a jak w ynika z treści data ta jest bardzo praw dopodobną, niem al pew ną), nosi ty tu ł: „Listy o kon- trybucyej pp. du chow nych“, oraz drugi pod tytu łem : „T rąba na pospolite ru szen ie przeciw Jezu ito m “. Obydw a pam flety pozostają w pew nym związku treściow ym , gdyż au to r „ T rąb y “ powołuje się na argu m enty „Listów “, a łączy oba u tw ory w spólna nienaw iść do zakonu św. Ignacego, przeplatana na- m iętnem i pogróżkam i.
W tym czasie J. Sz. H e rb u rt był bardzo czynny. Po incy dencie lwowskim zgrom adził liczny zastęp zbrojnych i nocą 6 stycznia 1607 ro k u n ap ad ł i rozgrom ił ludzi A dam a Stadnic kiego w Niżan ko w icach i zaraz na drugi dzień, to znaczy 7 stycznia oblęgł staro stę przem yskiego, k tó ry się schronił n a zam ku w Przem yślu. O blężenie, mimo użycia arm at przez napastników , nie dało zw ycięstw a dziedzicowi Dobrom ila. Mu siał odstąpić od zam ku, a co się działo w ciągu najbliższych
6 1 8 II. MISCELLANEA.
pięciu tygodni, nie wiemy. W iadom ości nasze zaczynają się od dnia 16 lutego tego roku, kiedy to została podp isana mię dzy obom a stronam i ugoda, na mocy której H e rb u rt został przez Stadnickiego w ypuszczony z w ięzienia. Ja k się z tego okazuje, koło F o rtu n y odwróciło się i staro sta w iszeński po niósł porażkę.
Odzyskał wolność 16 lutego. Jeżeli się weźm ie pod uw agę, że zanim zebrali się rozjem cy i zanim uzgodnili żądania stron upłynęło parę dni, że Adam Stadnicki mścił n a H erburcie swoje urazy osobiste i krzyw dy b rata swego, k tó ry przez dzie sięć dni cierpiał ciężką niew olę w rękach pana n a Dobromilu i m ściwy staro sta przem yski zapew ne odpłacił m u pięknem za nadobne i trzy m ał w zam knięciu przez niem niejszy okres czasu, to m ożna przyjąć, że klęska i pojm anie sta ro sty wiszeń- skiego przypada n a drugą połowę stycznia, lub sam początek lutego 1607 roku.
W św ietle tego nie w ydaje mi się możliwem, aby auto rem tych dwóch wyżej w ym ienionych pam fletów b y ł H erburt. G dyby było inaczej, należałoby przyjąć, że oblęgając zamek przem yski jed n ą ręk ą kierow ał ogniem artylerji, a drugą pisał : „Listy o k o n tryb ucy ej pp. duchow nych“. W kilkanaście zaś dni potem , gdy w szystko obróciło się przeciw ko niem u, gdy Adam Stadnicki, ośw ietlając sobie drogę łunam i pożarów jego włości, tropił go jak dzikiego zwierza, bo w szak n a tern zasa dzały się w ojny pryw atne, on sta ra ł się podrażnić jeszcze jed neg o wroga, jezuitów , dm ąc w „T rąbę na pospolite ruszenie
przeciw Jezu ito m “. J e rzy K rupiński.
Czy „N iem asz k r ó la “ u tw o re m Ż abczyca?
W klocku Bibljoteki Kórnickiej sygnat. 13701 — 13706, złożonym z kilku b ro sz u r polskich i jednej łac. z początków 17 wieku znajduje się nieznany Bibljografji E streich era 10-cio k artko w y druk, którem u pośw ięcam y tę notatkę. T ytuł brzm i: NIEMASZ //KRÓLA// IEST. Pod tym napisem anty kw ą ma- ju sk u ln ą w idnieje m aszkaronik druk arsk i, poniżej zaś gotykiem : Roku Pańskiego/1607. Całość ujm uje podw ójna ram ka linijna. Odwrocie k. tyt. w ypełnia całkow icie czw órdzielna tarcza z h e r bam i Polski, Szwecji i W azów. Na k. następnej (A2) je st w ierszow ana dedykacja Zygm untow i III, gotykiem , z podpisem n a odw rociu: W aszey N aiaśnieyszey K. M. V niżony y z serca życzliw y poddany J. Z. T ekst właściw y zajm uje k a rty A3- B 4-i-C2, w sum ie 454 w ierszy. Na końcu m aszkaronik. W dedykacji uspraw iedliw ia au to r swe w ystąpienie „strasznem i czasy “ (sc. rokoszem ) i błogosław i królow i, k tó ry , jakkolw iek zwyciężył, żałuje „guzu“ sw ych poddanych (aluzja do Guzowa). Sam utw ór, cały trzynastozgłoskow cem , n ależy do lite ra tu ry rokoszow ej, ale uszedł uw agi wydaw cy pism rokoszow ych, prof. Czubka.