• Nie Znaleziono Wyników

"Художественная проза. Размышления и разборы", Виктор Шкловский, Москва 1959, „Советский ПисателЬ”, s. 628 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Художественная проза. Размышления и разборы", Виктор Шкловский, Москва 1959, „Советский ПисателЬ”, s. 628 : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Ryszard Przybylski

"Художественная проза.

Размышления и разборы", Виктор

Шкловский, Москва 1959,

„Советский ПисателЬ”, s. 628 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 52/3, 282-290

(2)

le n ie w ysok iej rangi pisarskiej G rabińskiego. N ie negu jąc h istoryczn ego m iejsca au ­ tora D e m o n a ruchu w rozw oju p o lsk iej fan tastyk i, sądzę, że H u tn ik iew icz w każ­ d y m razie w yk azał bardzo dok u m en tarn ie, choć po części w b rew sobie, anachronizm G rab iń sk iego na tle literatury d w u d ziesto lecia , jeg o m łodopolskość — ze w sz y st­ kim i teg o k o n sek w en cjam i dla ocen y a rtystyczn ej, ja k ie m ogą być z tego w y sn u te p rzez d zisiejszeg o krytyka i czyteln ik a, p ra w ie z regu ły n iech ętn ego tam tym kon­ w en cjo m i poetykom .

W artość pracy H u tn ik iew icza o cen ia ć n ależy jednak n ie stopniem pow odzenia, z ja k im spotka się jego próba w p r o w a d zen ia G rab iń sk iego do p an teon u . Praca ta r ejestru je w sposób popraw ny, choć tradycyjny, ciek a w e i n ieb łah e, a m ało znane zja w isk o literackie. Już sam rozdział Ż y c ie i tw ó r c z o ś ć w raz z Bib lio grafią m ają n ieb a g a teln ą w artość. H u tn ik iew icz zaś zrobił coś zn aczn ie w ięcej niż to i niż za­ rejestro w a n ie i uporządkow anie m o ty w ó w tw órczości G rabińskiego. D ał przede w sz y stk im ciek aw ą i na ogół bardzo udaną — p om ijając n iek tóre d ziw actw a, m ało tu w ażące, na szczęście, na w a rto ści w y n ik ó w — próbę konfrontacji tw órczości literack iej z jej kon tek stem in telek tu a ln o -k u ltu ro w y m . Z tego punktu w id zen ia je s t to praca o sp ecja ln y ch a m b icja ch i o sią g n ięcia ch , zarów n o m a teria ło w y ch , jak i — w tym zakresie — m etod ologicznych; jest w ięc chyba fak tem m n iejszeg o zna­ czen ia to, że n ie sp ełn i p ew n ych nadziei, na których au torow i zależało w sposób szczególn y.

Jan J ó zef L ip sk i

В и к т о р Ш к л о в с к и й , Х У Д О Ж Е С Т В Е Н Н А Я П Р О ЗА . Размы ш ления и р азбор ы . М осква 1959. , , Советский П и сатель“ , s. 628.

1

Ju ż przy końcu la t d w u d z ie sty c h w iad om o b yło, że W iktor S zk ło w sk i n ie n ależy do tego typu naukow ców , którzy na trad ycję k u ltu raln ą czy na proces literacki patrzą chłodno lub obojętnie. W ciek a w y m om ów ien iu jego d ziałaln ości h istoryczno­ litera ck iej, n apisanym zresztą p rzez ucznia, m ożna w yczytać, że autor Trzeciej

f a b r y k i n ie bardzo w ierzy w ob iek ty w n ą , bezstronną an alizę zja w isk lite r a c k ic h l.

Z resztą ani S zkłow ski, ani — ch ociażb y — Jakobson n ie u k ryw ali, że metoda an a lity czn a szkoły form alnej p o w sta ła w dużej m ierze pod w p ły w e m teoretycznych sform u łow ań futuryzm u rosyjskiego. D ysk u sja nad słow em , fu n k cją sło w a w ew n ątrz form y p oetyckiej, jaką C h leb n ik ow i K ruczonych p rzep row ad zili z sym bolizm em W iaczesław a Iw a n o w a i B iełego, m iała rzeczy w iście decyd u jące zn aczen ie dla p rzyszłych fo r m a lis tó w 2. S zk ło w sk i w dużej m ierze trak tow ał w ó w cza s m etodę form aln ą jako poetyk ę norm atyw n ą rosyjsk iego futuryzm u i tzw . prozy ornam en­ ta ln ej. D zisiaj jest już spraw ą o czy w istą , że d efin icję pojęć i term in ów literackich tw o rzy ł na p od staw ie an alizy ty lk o tej tradycji literack iej, która — je ś li w eźm iem y pod u w agę prozę — przygotow ała d ziałaln ość B iełego, Z am iatina czy Rozanowa.

Tej postaw y historyka, zw ią za n eg o jak najbardziej z a k tu aln ym procesem literack im , ze w sp ółczesn ym i id ea ła m i estetyczn ym i, który proces literack i nie tyle o p isu je, ile interpretuje, S zk łow sk i i dzisiaj n ie porzucił. Jego now a książka,

1 Т. Т у к о в с к и й , Викт ор Шкловский как л и т ер а т ур и ы й историк. З в е з д а , 1930, иг 1.

2 Por. V. E r l i c h , Russian F orm alis m . H istory — D octrine. ’S -G raven h age 1955, s. 16— 32.

(3)

0 prozie a rtystyczn ej, jest b ezw zg lęd n ą p olem ik ą z założeniam i m etod ologiczn ym i z okresu m łodości przede w szy stk im dlatego, że zm ien iły się jego gusty litera ck ie, id ea ły estetyczn e, którym — jak to u n iego w zw yczaju — chce stw orzyć w ie lk ą podbudow ę teoretyczną.

Id eałem w sp ółczesn ej prozy jest dla S zk ło w sk ieg o przede w szy stk im Szołoch ow . W latach d w u d ziesty ch toczył się w prozie radzieckiej dość ostry spór o w yb ór tradycji. P ytan ie: „Tołstoj czy D o sto jew sk i“ — b yło spraw ą w a g i n a jw y ższej. Jak już dziś w iadom o, proza radziecka w y b ra ła Tołstoja i gdzieś od początku lat trzy d ziesty ch aż do dnia d zisiejszego tradycja ta dom inuje, a w ła śc iw ie m ó w ią c — je st jedyna, w yłączn a. E w olu cja L eonow a od Z ło d z i e ja do R o sy js k ie g o lasu m ogłab y być zn ak om itym przykładem , u kazującym przyczyny i znaczenie tego zja w isk a . S zołoch ow jest za T ołstojem . S zk ło w sk i jest po stronie Szołochow a.

Stosu n ek S zk łow sk iego do prozy D o sto jew sk ieg o n ie jest — m im o p ozorów — w ielozn aczny. Jego w yd an a w 1957 r. książka o D o sto jew sk im b yła — w m n iem an iu n iżej p od p isan ego — n ieu d an ą, a czk o lw iek p rzejm u ją cą próbą uk azan ia D o s to je w ­ sk iego jak o w ie lk ie g o „p ocieszyciela serc“. S zk ło w sk i godził się w ó w cza s z B ach - tinem , że w p o w ieścia ch D ostojew sk iego brak głosu autorskiego, który by — w fo r­ m ie m on ologu — u p orząd k ow ał św ia t, że d la D o sto jew sk ieg o zw ią zek sp rzeczn y ch 1 p rzeciw sta w n y ch gło só w jest c e le m sam ym w sob ie i o stateczn ie daną rea ln o ścią 3. A le — jak że ch arak terystyczn e! — S zk łow sk i nie w y cią g n ą ł w ów czas w n io sk ó w z tego faktu. Z ostało to p o trak tow an e jako brak, jako błąd dopiero w jego recen zo ­ w an ej pracy Pro za a r t y s t y c z n a :

„D ostojew sk i u m iał sk a zy w a ć ludzi na cierpienie, a le w p o w ieścia ch sw y c h tw o r z y ł ty lk o szereg decyzji, zd erzając op in ie lu dzi, i w y c o fy w a ł się z n a d rzęd n ej op in ii autora. A tym czasem opinia ta jest n iezb ęd n a “ (s. 48).

W książce tej teza, że głos autorski, św iatop ogląd autora k szta łtu je jed n ość a rtystyczn ą p ow ieści, została potraktow ana jako norm a estetyczna. Proza, która n ie p orządkuje św ia ta poprzez kom entarz autorski czy o d p o w ied n ie z e sta w ie n ie fa k tó w , jest prozą ubogą. Prozaik, który rezy g n u je z oceny lub porządku, w y ry w a prozie jej serce, n ie w y k o r z y stu je m a teria łu , który trzym a w rękach. D la te g o S zk ło w sk i w ybrał T ołstoja i prozę radziecką, w yw od zącą się z tradycji autora

W o j n y i pokoju.

Tołstoj jest id ea łem dla S zk ło w sk ieg o jeszcze z jednego w zględu. O drzucił on b o w iem już w e w czesnej m łod ości tę m etod ę tw órczą, która stała się w X X w. p od staw ą n ow atorstw a w literatu rze zach odnioeuropejskiej. O drzucił, gdyż zro­ zu m iał, że jest ona uboższa i — p on iew aż prozaikow i chodzić p ow in n o o n a j­ p ełn iejszą an alizę rzeczy w isto ści — m ało przydatna. W roku 1851 zaczął T ołstoj pisać utw ór, zw iązan y zresztą z jego ó w czesn y m za ch w y tem dla S tern e’a, który n a zw a n y został H istorią dnia w c zo ra jsze g o . J e st to w ła śc iw ie m onolog w ew n ętrzn y , zapis „potoku św ia d o m o ści“ n iem a l d ok ład n ie taki sam jak u Joyce’a. „G dyby T ołstoj dokończył sw eg o utw oru — p isze S zk ło w sk i — m ielib y śm y przed sobą k sią żk ę, jaką n ap isał Joyce w ie le d z ie sią tk ó w la t p ó źn iej“ (s. 423). J e st to zresztą ob sesy jn a m yśl S zk łow sk iego. W trochę n a w et g w a łto w n iejszy ch sło w a ch w y p o w ie ­ dział on ją już w roku 1939 4. T ołstoj zarzucił p isan ie tego utw oru. Ta w ie lk a d e­ cyzja w iązała się — w ed łu g S zk ło w sk ieg o — ze zrozum ieniem , że m etoda m onologu w ew n ętrzn eg o jest uboższa. „[...] m łody T ołstoj szedł od m onologu w ew n ętrzn eg o

3 Por. В. Шк л о в с к и й , З а и против. Зам етки о Д остоевском . М осква 1957, s. 2 2 2 - 2 2 3 .

(4)

w ś w ia t i w ied zia ł, że w n o w y ch p o łączen iach [с ц е п л е н и я х ] odkryje się n o w ą isto tę św iata. Podporządkow ał m onolog w ew n ętrzn y ogólnej kom p ozycji“ (s. 424) 5. P roza osiągn ęła w ię c sw ój szczyt w dziełach T ołstoja. W w iek u X X n a jw y ższe o siągn ięcia p ow ieści w y w o d zą się albo — jak w w yp ad k u Szołoch ow a — b ez­ pośrednio z tradycji T ołstoja, alb o — jak w w ypadku H em in gw aya — z este ty k i prozy, którą stw orzył autor W o j n y i pokoju . T radycji D o sto jew sk ieg o S zk ło w sk i n ie u w a ża ł za sto so w n e obdarzyć uw agą. N o w atorstw o J o y ce’a jest pozorne.

Id eałem Szk łow sk iego jest w ię c w yraźn ie proza przynosząca „p ocieszćn ie mo­ ra ln e“, sztuka h um anistyczna, sycąca lu d zi w iarą w człow ieka. J est to — na przekór „ fo rm a listy czn ej“ m łodości — p ow rót do p od staw ow ych założeń estety k i re w o lu c y j­ n ych d em okratów , B ieliń sk ieg o i C zernyszew skiego, k tórego studia to łsto jo w sk ie S zk ło w sk i ceni dziś w yjątk ow o. Proza ukazująca, że istotą św ia ta jest chaos i okru cień stw o, rozpaczliw a, p ełn a n ih ilistyczn ej ironii n ie u zysk ała jego sym p atii. S zk ło w sk i uw aża, że cel, który n ak reślił sztuce T ołstoj, jest jed yn ym i n a jw a ż n ie j­ szy m celem sztu k i i p r o z y 6. N ie D o sto jew sk i, lecz T ołstoj w w . X IX , n ie proza B iełeg o czy Joyce’a, a le Szołoch ow i H em in gw ay w X X w. są n ajlep szym i w c ie ­ len ia m i tych postulatów . Proza rozw ijała się w ię c w ok reślon ym kierunku, m iała sw ój cel. M etam orfozy form p rozatorsk ich to n ie je s t z w y k ły szereg, choćby h is to ­ ry czn ie u w a ru n k o w a n y ch , zm ian. Istotą procesu litera ck ieg o je s t b ow iem , ta k jak w r z eczy w isto ści, p ostęp , w k tórym realizu je się sfo rm u ło w a n y przez T o łsto ja g łó w n y cel sztuki.

Z tych pozycji patrzy S zk łow sk i na d zieje prozy i ocenia p rzem ian y form p roza­ torskich. P o zycje te w yzn aczają kieru n ek i zakres jego badań, decydują o selek cji m ateriału. Sform u łow an ia teoretyczne, ja k ie p ow stan ą w w yn ik u tej now ej in ter­ pretacji tradycji literack iej, staną się podstaw ą w ielk iej k rytyki założeń m etod o­ logiczn ych szkoły form alnej.

2

K sią żk a o prozie a rty sty czn ej sta n o w i osta tn ią fa zę d łu g o letn iej k r y ty k i d a w ­ n iejszy ch poglądów teoretycznych jej znakom itego autora. W ydaje się, że bardzo w ó w cza s ż y w y i siln y socjologizm w badaniach literackich, rep rezen tow an y przez P ie riew ierzjew a i jego szkołę, spow odow ał, że już przy końcu la t d w u d ziestych S zk ło w sk i zaczął zau w ażać — jak się sam w ted y w yraził — „szeregi p o za este- ty czn e“ w sztuce. C hodziło p o prostu o p rzy jęcie tezy, że treść, w p ew n ym cho­ ciażby zakresie, organizuje, p ew n e chociażby, elem en ty utw oru literack iego, tak ie

5 W rozum ow aniu S z k ł o w s k i e g o jest sporo n ieścisłości. I u J o y c e ’a m on olog w ew n ętrzn y podporządkow any jest kom pozycji (por. H. K e n n e r , D u b ­

lin’s Joyce. London 1955, passim . — W. T. N o o n , Joyce and A qu in as. N ew H aven

1957, zw łaszcza rozdz. V, A c o m e d y of L e tte rs, s. 86— 104. — R. M. K a i n , F abulo us

V o y a g e r. A Study of Jam es Joyce’s „ U ly sses“. N ew Y ork 1959). W ydaje się, że

S zk ło w sk i jest zw o len n ik iem zu p ełn ie niezrozum iałej tezy, iż Joyce jest dekadentem , u k tórego an aliza rzeczyw istości jest ciasna, ograniczona do tzw . „ja“. Ten b łęd n y sąd w p ro w a d ził do k rytyk i rosyjskiej skądinąd znakom ity krytyk D. S. M i r s k i .

6 P róba p ogodzenia T o łsto ja z Szek sp irem (s. 124— 135), w b r e w tek sto m i o św ia d ­ czen iu sam ego T o łsto ja , zw iązan a je st z nagm in n ą w o sta tn ich pracach S z k ł o w ­ s k i e g o chęcią ukazania pisarzy rezygnujących z tzw . „pociechy m o ra ln ej“, tak ich jak Szek sp ir czy D ostojew sk i, jako h u m an istów zatroskanych o dyd ak tyk ę etyczną. Jest to pogłos teorii, że w ielk i artysta m usi być jed n ocześn ie w ie lk im m oralistą. P róby te są u Szk łow sk iego szczególn ie słab o udokum entow ane.

(5)

jak styl, kom pozycja czy leksyka. Tem u przekonaniu dał S zk łow sk i w y ra z ju ż w T r z e c i e j f a b r y c e (1926), a n a stęp n ie w pracy M a t e r ia l i s t y l w p o w i e ś c i L w a

T ołstoja „ W o jn a i p o k ó j “ (1928). W ydaje się, że to o sta tn ie studium z w ią za n e je s t

w y ra źn ie z ów czesn y m i teoriam i k rytycznym i R A P P -u, głoszącym i, że d zieło lit e ­ rack ie p o w sta je w w yn ik u „zam ów ienia sp ołeczn ego“. N ie w iadom o, czy k on tak ty M ajak ow sk iego z R A P P -em n ie odegrały w tym ja k iejś roli. W każdym razie S zk łow sk i dał w yraz przekonaniu, że W o j n a i p o k ó j to p o w ieścio w a form a k a n o ­ n izacji leg en d y o r. 1812, w y k o n a n a pod n acisk iem k la so w o określonego z a m ó w ien ia społecznego. B yła to próba p ogodzenia form alizm u z m etodą socjologiczną. Sam P ieriew ierzjew czyn ił ró w n ież tak ie w y siłk i. Jego praca o D ostojew sk im św ia d czy 0 tym bardzo w yraźn ie.

K siążkę o W o j n ie i p o k o ju sk rytyk ow ał sam S zk łow sk i już w roku 1930. Jed n ak że a rtyk u ł P o m n i k b łęd u n a u k o w e g o był raczej p u b licystyczn ą form ą w y ­ ja śn ien ia stan ow isk a. Zresztą n ie b y ł to czas, który by usposabiał do rzeczo w y ch p olem ik. D opiero w y d a n y w 1939 r. D ziennik, a zw łaszcza rozdział R o z m o w a z p r z y ­

ja ciółm i, rozpoczął w b iografii S zk łow sk iego etap rzeczow ej k rytyki form alizm u .

M im o że zasad n icze tezy P r o z y a r t y s t y c z n e j zaw arte b yły ju ż w R o z m o w i e z p r z y ­

jaciółm i, w szy stk ie te próby zbu d ow an ia n ow ego system u estety czn eg o m ożna

uznać raczej , za przypadkow e, sporadyczne. S zk łow sk i n eg o w a ł już n a jo g ó ln iejsze zasady form alizm u, a le przecież n ie w iad om o było jeszcze, co w yb rał jego gu st na m iejsce „orn am en tyk i“ B iełego i afabularnej prozy R ozanow a. P ierw szy sy g n a ł zja w ił się w r. 1953, w raz z książką N o ta t k i o p rozie k l a s y k ó w rosyjskich. W m o­ m en cie gdy w y b itn y k rytyk p rzyjął estety k ę T ołstoja, p ow stała p ew n a m o żliw o ść p rzew artościow an ia d aw n ych założeń.

Taka b yła droga S zk łow sk iego do now ej in terp retacji fascyn u jących go n ie ­ gdyś p rob lem ów i tem atów . Proza a r t y s ty c z n a jest w ię c w dużej m ierze a n ty tezą k lasycznej już dziś pracy S zk ło w sk ieg o z 1925 r. O te orii p r o z y (w yd. 2: 1929), w której zebrane zostały szk ice p isane od roku 1916. A n tytezą m ądrą, a w ię c tak że — próbą ocalen ia cen n ych i potrzebnych poglądów , jakich d op racow ała się h istoria literatu ry w okresie, gdy p rzesadnie faw o ry zo w a n o p rob lem y form y litera ck iej. D o ty ch cza s b o w iem m a n ifesto w a n o g łó w n ie nie d ający się zrozu m ieć n ih iliz m lub p u b licy sty czn e krzykactw o. W Pro zie a r t y s t y c z n e j p o w ró cił w ię c S zk ło w sk i do sw o ich d aw n ych zain teresow ań : do kom pozycji form prozatorskich, d o B occaccia, cy k liza cji n o w el, D on Kic hota, S tern e’a, p o w ieści grozy, D ick en sa. J ed y n ie m ie jsc e B iełeg o za ją ł T ołstoj, m iejsce zaś R ozanow a — Szołochow .

N o w e założenia estetyczn e, n ow a poetyka n orm atyw n a S zk ło w sk ieg o i zw ią za n e z n ią n o w e an alizy p o zw o liły m u dokonać zabiegu, który n ie p o w in ien u jść u w a g i p olsk ich teoretyk ów i h istoryk ów literatury. W śród an aliz i rozm yślań ro zsia n e są w tej k siążce now e, w stosunku do dotychczas nam znanych, d efin icje term in ó w literackich, takich jak kom pozycja, n ow ela, akcja, fabuła, m etafora, m eto n im ia itd. S zk łow sk i jest uczonym o tak im autorytecie, że n ie potrzeba chyba sp e c ja ln ie udow adniać, iż p ozn an ie jeg o przem yśleń jest rzeczą nieodzow ną. W cześniej czy później staną się one — jak to b yło z poprzednim i jego sform u łow an iam i — w ła ­ sn ością p ow szech n ą i w szelk a dyskusja nad spraw am i teorii literatu ry b ez zn a ­ jom ości jego książki b ęd zie po prostu nierzeczow a.

R zeczow a p olem ik a ze szkołą form alną n ie jest jed n ak głó w n y m cele m tej pracy. Jest to ty lk o w y n ik d łu goletn ich rozm yślań autora nad w yb orem p o d sta w estety czn y ch m etody badań literack ich . G łów n ym tem atem książki jest p rob lem trad ycji i n ow atorstw a. W ybór tego tem atu — je ś li się zna dobrze za in tereso w a n ia 1 p oglądy S zk ło w sk ieg o — n ie jest zaskakujący. Z jednej strony, jest to za g a d n ien ie n u rtu jące literaturę rad ziecką od w ielu lat. S zk łow sk i w ię c — jak to u n iego

(6)

w zw yczaju — jest w tym w ypadku historykiem uczu lon ym na w sp ó łczesn e sp ra w y kultury. Z drugiej strony, tem at tradycji i n ow atorstw a p o zw o lił m u p o sta w ić cen traln y problem każdej szkoły h istoryczn oliterack iej: zagad n ien ie praw rzą d zą ­ cych p rocesem literackim .

B a d a n ia nad p rzem ian am i w litera tu rze zm u siły S z k ło w sk ie g o do r e h a b ili­ ta cji starego term inu, zaczerpniętego z retoryki Q uintiliana, noszącego n a z w ę „topos“. Chodzi tu o tzw . „m iejsca w sp ó ln e“, to poi koinoi, loci c o m m u n es, общ и е м е с т а , które w term in ologii n iem ieck iej C urtiusa noszą n a zw ę g e m e i n s a m e Ö r t e r 7. W naszej praktyce badaw czej, w p raw d zie n iezm iern ie rzadko, loci c o m m u n e s za­ stęp ow an o tu i ów d zie term in em „k on w en cje“. W sw ej klasyczn ej już dziś p racy

S z t u k a ja k o c h w y t w taki m niej w ięcej sposób trak tow ał m łod y S zk ło w sk i term in

„obraz“. Chodzi tu b o w iem o p ew n e ciągle się pow tarzające elem en ty stylu , ob razo­ w a n ia , kom pozycji czy typów . W latach d w u d ziestych topoi b yły u S zk ło w sk ieg o nieru ch om e. Od stu lecia do stu lecia, od kraju do kraju, od tw órcy do tw ó rcy p rzep ły w a ły n ie zm ien iając się. B yły niczyje. Jak łąk i i la sy — b y ły „boże“ 8. W re­ cen zow an ej pracy spraw a p rzed staw ia się zu p ełn ie inaczej. P o p ierw sze, źród łem toposu jest rzeczyw istość i w toposie nigdy w zasad zie n ie p rzek ształca się ona w „czystą fo rm ę“. Loci c o m m u n e s dlatego w ła śn ie się p ow tarzają, ż e w yrażają jak ąś istotę, jakąś praw dę o św iecie. A le p ow tarzając się — zm ien iają tę p ra w d ę (s. 72). Topos m oże n iek ied y zam knąć w sob ie coś, co jeszcze n ie istn ieje, co je s t za le d w ie m ożliw e. Tak b yw a z „m iejscam i w sp ó ln y m i“ w utw orach fa n ta sty cz­ nych. Topoi — w końcu — n ie istn ieją sam e dla sieb ie, lecz jed y n ie w ok reślon ych połączen iach (сц еп л ен и я х ). Ź ródłem ich p rzem ian są zm ian y zach od zące w h is to r ii i św iad om ości. A le b yw a przecież i tak, że topoi, choćby ta k ie jak sch em aty fa b u ­ la rn e u tw orów prozaicznych, zm ien iają się w oln o, sp óźn iając się w stosu n k u do zm ian zachodzących w rzeczyw istości.

Ta now a koncepcja toposu p ow stała w w yn ik u przejścia S zk ło w sk ieg o na p o­ zy c je e s te ty k i a r y sto te lic z n e j, w w y n ik u za sto so w a n ia w a n a lizie te o r ii im ita c ji, tak jak proponow ał jej sto so w a n ie C zernyszew ski. W latach d w u d ziesty ch S zk ło w sk i u w ażał, że form a sam a tw orzy sobie treść, p rzyw ołu je ją i układa, zm ien ia i na­ g in a 8. D ziś od w rotn ie — treść rządzi form ą. S zk łow sk i b ow iem — w b rew pozo­ rom — nigdy n ie opuścił k lasyczn ego dla estetyk i d ziew iętn a sto w ieczn ej podziału na treść i form ę.

Ta koncepcja toposu zbliża się do koncepcji, jaką po w o jn ie stw o rzy ł C urtius. T ak jak C urtius, S zk łow sk i skłonny jest stw ierd zić, że p o d sta w o w y m źródłem w szelk ich „m iejsc w sp ó ln y ch “ w całej now ożytn ej literatu rze eu rop ejsk iej jest retoryka antyczna. S zk łow sk i — badacz prozy — zajął się ze szczególn ą pasją „ w sp óln ym i m iejsca m i“ p o w ieści greckiej, co w zasad zie p o m in ięte zostało przez C urtiusa. P om ocny mu b ył w tym znakom ity artyk u ł W iesiełow sk iego.

D zięk i w ięc bad an iom nad m etam orfozam i „m iejsc w sp ó ln y ch “ S zk łow sk i m ógł sprostać sw em u zasadniczem u założeniu. M ógł podjąć się u sta len ia praw

7 T eoretyczn e sform u łow an ia d otyczące „m iejsc w sp ó ln y ch “ zn ajd u ją się w na­ stęp u ją cy ch dziełach E. R. C u r t i u s a : 1) A n t i k e R h e to r i k u n d v e r g l e ic h e n d e

L ite r a tu r w i s s e n s c h a ft. W: G e s a m m e lt e A u fs ä t z e zu r rom a n isc h e n Philologie. Bern

und M ünchen 1960, s. 7— 8. 2) E uropäis che L i t e r a t u r u n d la t e in i s c h e s M i tt e l a l t e r . B ern 1954, zw łaszcza rozdz. V.

8 В. Ш к л о в с к и й , Искусство как прием. W pracy zbiorow ej: Поэт ика.

С борник по теории поэтического языка. П етроград 1919, s. 102.

9 В. Ш к л о в с к и й , Связь приемов сюжетосложения с общими п рием ами смиля. ЛУ: Поэтика, s. 123.

(7)

i norm rządzących procesem literackim . B yło to p osu n ięcie ze w szech m iar słu szn e. Jak się w yd aje, in n ej drogi do przebadania tych sp ra w w o g ó le n ie ma.

Jed n ość „ m iejsc w sp ó ln y c h “ tw o rzy g a tu n ek litera ck i. P o d sta w ę tej je d n o śc i sta n o w i jed n o ść św ia to p o g lą d u . G atu n ek je s t ok reślon ym ty p em rea k cji na św iat. R eakcja ta p rzejaw ia się w ok reślon ym sy stem ie połączeń m ięd zy p o szczeg ó l­ nym i elem en tam i jedności. J est to n atu raln ie d efin icja szersza w stosunku d o tej, którą w y sta w ił S zk ło w sk i n iegd yś w Teorii pr ozy, a czk o lw iek za lecen ie b ad aw cze, które w ów czas sform u łow ał, w stosunku do prozy n ie stra ciło do dziś na a k tu a ln o ­ ści. U w a ża ł w ted y, że zn aleźć ok reślen ie dla gatunku to w ied zieć, jak im i cech a m i pow in ien być nasycon y m o ty w alb o w ja k ie p ołączenia p o w in n y w ch od zić m o ty w y , aby u k szta łto w a ły się wt a k c j ę 10. O becnie w ię c stara się S zk ło w sk i u sta lić zasadę tych połączeń n .

G atunek jest w dużej m ierze ostoją tradycji. O statecznym źródłem n o w a to r­ stw a jest zaw sze n ow a in terp retacja św iata, pon iew aż dzięki niej n a stęp u je roz­ b icie gatunku, rozp ad n ięcie się system u „m iejsc w sp ó ln y ch “. Wraz z n o w y m wi­

d zen iem św ia ta rodzą się o czy w iście n o w e topoi, a le n ie ty lk o one są g łó w n ą spraw ą procesu literack iego. To, co jest w tym w ypadku istotne, d otyczy odno­ w ien ia „m iejsc w sp ó ln y ch “. W ów czas załam u je się cała d otych czasow a au to m a ty k a pow tórzeń, n astęp u je m a so w e zan ik an ie stereotypów . W szystk ie znaki i sy g n a ły zostają od św ieżon e. Z p rocesem tym zw ią za n e są dw a zjaw isk a: ironia, k tórej Szk łow sk i sk łon n y jest p rzypisać cechę kategorii estetyczn ej, takiej jak tragizm czy patos, i parodia, która — z k o lei — m a dla S zk łow sk iego n iezw y k le w a ż n e znaczenie. N ie jest to ani określona form a gatunkow a, ani zabaw a literack a, lecz m etoda tw órcza, p ojaw iająca się w przełom ow ych m om entach procesu literack iego.

Ironia stan ow i dla S zk ło w sk ieg o kategorię, której p o ja w ien ie się w litera tu r ze jest u w a ru n k ow an e historyczn ie. Funkcja jej jest określona. R ozbija ona stereo ty p y i zbliża literaturę do p raw dy, uczy p rzyw iązan ia i zaufania do poznania lu d zk iego. In teresu jące jest p o ró w n a n ie teorii S zk łow sk iego z poglądam i B r o o k sa t2. D zieło literack ie — w ed łu g B rooksa — p o w sta je w w yn ik u naślad ow an ia św iata. K ażdy e lem en t d zieła zn a jd u je się w otoczen iu , w fu n k cjo n a ln y ch zw iązk ach z in n y m i elem en tam i. N igdy n ie w y stę p u je oddzielnie. K ontekst jest tedy rozstrzygający dla w ied zy o każdym elem en cie struktury dzieła. K ontekst też au to m a ty czn ie • niem al pozbaw ia d zieło jednoznacznej w y m o w y id eow ej, m oralnej czy estety czn ej. K ażdy elem en t d zieła ty lk o na tej zasadzie, że naślad u je życie, m oże być, i w prak­ tyce byw a, przez różnych ludzi różnie rozum iany. Sam odbiór sk azu je p on iek ąd dzieło na dw uznaczność. P onadto kon tek st z sam ej sw ej natury m o d y fik u je sen s i zn aczen ie każdego elem en tu struktury. W tym p raw ie m odyfikacji, ja k im roz­ porządza kontekst, ukryta jest ironia w ob ec poszczególnych elem en tó w dzieła. W szystkie elem en ty struktury, p odw ażając n aw zajem sw ą jednoznaczność, kpią z siebie. Ironia jest tedy dla Brooksa cechą im m an en tn ą utw oru literack iego, stałą, niezm ienną, od której n ie m a odw ołania. N arusza ona nasze za u fa n ie do

10 В. Ш к л о в с к и й , ('mpoetiue рассказа и романа. W: О теории прозы. Москва 1929, s. 08.

11 S z k ł o w s k i u ży w a dziś term inu сцеплени я (połączenia) — jak się zd aje — u m y śln ie dlatego, ab y od żegn ać się od sym b oliczn ych corr esp ondances, k tórym W. I w a n o w nadał w R osji w y ra źn ie zn aczen ie m istyczn o-religijn e.

12 Por. Irony as a P rin c ip le of S tr u c tu re w an tologii M. D. Z a b e 1 a L i t e r a r y

O pin io n in A m erica . N e w York 1951, s. 729— 741. O isto cie różnic p ozornie p o­

dobnej teo rii ironii u C. B r o o k s a i I. A. R i c h a r d s a por. M. K r i e g e r , T h e

(8)

pozn an ia ludzkiego. Są to tezy — jak w id zim y — k rańcow o p rzeciw sta w n e p o g lą ­ dom S zkłow skiego.

Parodia jest jakby literack im u rzeczy w istn ien iem ironii. P arodia w okresie p isa n ia k siążki O te orii p r o z y p ełn iła jed y n ie fu n k cję o d n o w ien ia c h w y tu lite r a c ­ k ieg o 13. Dziś, w zw iązku ze zm ianą koncepcji sam ego procesu literack iego, fu n k cję p arod ii w id zi S zk łow sk i inaczej. Jego p oglądy są w dużej m ierze ro zw in ięc iem i u ściślen iem tez T y n ia n o w a 14. P arodia jest w ię c jakby w ie lk im trzęsien iem ziem i d la gatu n k ów i „w sp óln ych m iejsc“. Ona — jak to ok reśla S zk ło w sk i — o d n a w ia sy g n a ł św iatop ogląd ow y i estetyczn y, dzięki czem u m o żliw e je s t w litera tu rze n o w e w id z e n ie rzeczyw istości. P roces literack i m usi w ię c ob fito w a ć w epoki parodii. N o w a to rstw o bez parodii jest n iem ożliw e. B occaccio p arod iow ał p o w ieść grecką, rom ans rycerski — B occaccia, C ervantes znęcał się nad rom an sem rycerskim , a le S tern e — m im o całego szacunku dla autora Don K ic h o t a — m u sia ł sparodiow ać jeg o w ie lk ie dzieło itd. Ten pochód parodii zostaje przez S zk łow sk iego p rzerw any w jed n y m m iejscu: n ie m ożna parodiow ać L w a T ołstoja. J est to „punkt d o c e lo w y “ ro zw o ju prozy i w szelk ie k p in y z p o w ieści T ołstojow sk iej są w zasad zie p rzejaw em n ih ilizm u . P arod ie B iełeg o p rzestały in tereso w a ć S zk łow sk iego. T ołstoja m ożna rozw ijać, kontynuow ać; S zk łow sk i n ie m ów i: n aśladow ać. Proza d w u d ziesto ­ w ieczn a , która ż y w i się parodią starych, d ziew iętn a sto w ieczn y ch gatu n k ów , nie u zysk ała sym p atii S zk łow sk iego. P arodię Joyce’a uznał za p rzejaw nih ilizm u .

Ta k oncepcja procesu literack iego m a w ię c coś z H egla. W yd aje się, że n ie p rzyp ad k iem spotykam y w książce S zk łow sk iego tak w ie le cy ta tó w i p ow ołań na este ty k ę w ie lk ie g o filozofa. Proza T ołstojow sk a je s t b o w iem w sy stem ie estety k i n orm atyw n ej S zk łow sk iego potraktow ana tak jak id ea p ań stw a u H egla.

3

P od staw ą historyczn oliterack iej an alizy S zk ło w sk ieg o jest, jak w id zieliśm y , p o ety k a n orm atyw n a prozy. S zk łow sk i n ie w yraża przekonania, że jeg o stronniczy p o g lą d jest jed n ocześn ie m an ifestacją ob iek tyw n ej praw dy. K siążk a jego, jak każda in n a praca historyczn oliterack a, proponuje ok reślon e w id z e n ie faktu, w danym w y p a d k u — dynam iki rozw oju form prozatorskich.

W iele kart tej ze w szech m iar in teresu jącej pracy p o św ięco n y ch jest w ogóle g e n e z ie i dziejom now ożytn ej p o w ieści do X V III w . w łączn ie. Są to karty n ap isan e zn a k o m icie i — p rzynajm niej w m niem aniu recenzenta — w y d a ją się przekonujące.

K w estio n o w a ć k on cep cję S zk ło w sk ieg o — to k w estio n o w a ć p raw o do patrzenia na trad ycję literack ą jak na poprzednika, „pom ocnika teo rety czn eg o “ w sp ó łczesn y ch id e a łó w estetyczn ych . J est ona tak sam o u praw niona jak przekonanie, że uczony p otrafi zbudow ać ob iek tyw n ą, n ie zw iązan ą z potrzebam i ja k iejś estety k i norm a­ ty w n e j w iz ję procesu literack iego.

N iepokój budzą n atom iast p ew n e propozycje S zk łow sk iego dotyczące sam ej a n a liz y historyczn oliterack iej.

H istoria literatu ry S zk ło w sk ieg o ob yw a się bez ja k ich k o lw iek kon tak tów z sy­ stem a m i filo zo ficzn y m i lub n a w et ob iegow ym i sądam i św ia to p o g lą d o w y m i epoki, w której żył dany pisarz i p o w sta w a ł dany utw ór. B y ło to już w id o czn e w książce o D ostojew sk im . Jest to stan ow isk o k rań cow o p rzeciw n e do tego, które w m arksi­ sto w sk iej h istorii literatu ry rep rezen tu je Lukacs. M ożna chyba tw ierd zić, że jest

13 Por. dla przykładu a rtyk u ł Р о м а н тайн. W: O теории прозы, s. 175. 14 Ю. Т ы н я н о в , Достоевский и Гоголь. К теории п ар оди и . П етроград 1921. P rzed ru k w: А р х а и с т ы и новаторы. Л ен и н гр ад 1928, s. 412 — 455.

(9)

to pogłos starej a w ersji z la t dw u d ziestych , k ied y gorąco i n am iętn ie p rotestow an o przeciw sprow adzaniu historii literatury do „dyletanckiej h istorii filo z o fii“, k ied y przełom an ty p sy ch o lo g isty czn y sp ow od ow ał g w a łto w n e ataki na za in tereso w a n ia filozofią. S ta n o w isk o tak ie spraw iło, że S zk łow sk i, k ied y dochodzi do o k reślen ia idei utw oru czy choćby id eow ego znaczenia jego treściow ej zaw artości, obraca się z regu ły w kręgu ciągle tych sam ych ogólników : n o w e w id zen ie św iata, h u m a n i­ styczn e treści. O gólniki te p ozw alają mu om inąć dość istotn ą trudność czy m oże sprzeczność jego założeń: „p ocieszen ie m oraln e“ m a b ow iem u T ołstoja w y ra źn ie źródła religijn e, n a w et jego u k och an ie św iata i w iara w człow iek a jest zw iązan a z pan teizm em ch rześcijań sk im . W każdym razie zupełna ob ojętn ość S zk ło w sk ieg o na św iad om ość id eow ą czasu, w którym p ow stają a n a lizo w a n e utw ory, n ie przy­ czynia się do ścisło ści i dokładności analiz.

N astępna w ą tp liw o ść dotyczy zagadnienia, czy na m a teriale w y se le k c jo n o w a ­ nym przez założenia estety k i n orm atyw nej m ożna w ogóle przeprow adzać u o g ó l­ nienia, które stają się później pod staw ą d efin icji term inów . S zk łow sk i w y d a je się b u d ow ać pew n ą ogólną p oetyk ę prozy, gdy tym czasem w zasadzie n ie m am y p rzecież opisu p oszczególn ych h istorycznych poetyk prozy. C hociażby w w iek u X IX . B ez szerok iego k ontekstu d efin icje w y w o łu ją n iek ied y sprzeciw y. Inna spraw a, że recenzent, na przykład, jest przekonany, iż w ogóle lepiej by b yło ogran iczyć d efin icję w każdym w ypadku tylk o do określonego „system u “, „etapu“ czy „ typ u “ prozy.

H istoria literatu ry S zk łow sk iego jest ponadto historią poza prądam i litera ck im i. S zk łow sk i doszedł do w n iosk u , że w szy stk ie d efin icje prądów są w ielo zn a cz n e i n ieścisłe. Co gorsza, uznał w zasadzie w szelk ie d ysk u sje nad u ściślen iem tych d efin icji za logom achie. Z jego sporu z W inogradow em w yn ik a, że sk ło n n y jest uznać, iż n ależy przyjąć jak ąś — n iek on ieczn ie ścisłą czy od p ow iad ającą p raw d zie, jednak jasno ok reślon ą i w e w n ętrzn ie niesprzeczną — d efin icję i p o słu g iw a ć się nią w an alizie. Raz przy T ołstoju pada u n iego term in „realizm “. N ie je s t on jasn o określony, W zasad zie jednak S zk łow sk i ob yw a się bez prądów . O b yw a się też b ez p ojęcia p oetyk i h istorycznej. W ten sposób skazał się S zk łow sk i w p rost a u to m a ty czn ie na — n iestety — u b ogie ok reślen ia toposów . S zk łow sk i zd a je się n iek ied y n ie dostrzegać, jak bardzo różnorodną i bogatą w treści estetyczn e i in te ­ lek tu a ln e prob lem atyk ę d źw igają ze sobą różne topoi, za którym i k łęb i się h istoria i kultura. P o m in ięcie tego bogactw a spraw ia, że S zk łow sk i w id zi przem ian y za­ chodzące w procesie litera ck im w sposób uproszczony. Jego g łęb o k ie p rzek on an ie, iż p rzem iany zachodzące w k om pozycji struktury artystycznej od b yw ają się d zięk i decyzji św iatop ogląd ow ej autora, który oderw any jest od idei n ap ełn iających epokę, od pogląd ów estetyczn ych sw eg o czasu, n ie zasłu gu je na zaufanie. D otyczy to zw łaszcza T ołstoja i D ostojew sk iego.

O stateczny w yn ik p olem ik i S zk ło w sk ieg o z w ła sn ą m łod ością naukow ą da się op isać w sposób następujący. F orm alizm — dzisiaj w id ać to w yjątk ow o w y r a ź ­ n ie — był ostatnią, n ie z w y k le su b teln ą i in telig en tn ą fazą m etod ologicznych u o g ó l­ nień, ja k ie w y cią g n ęła historia literatu ry z norm atyw n ej zasady „sztuka dla sz tu k i“. S u b teln ość i w y ra fin o w a n ie teoretyczn e nadały szkole form alnej d ośw iad czen ia „dad aistyczn ego“ skrzydła futuryzm u rosyjskiego. W isto cie b ył to ostatn i etap estety k i, którą się n iezb yt śc iśle n azyw a m odernistyczną, a która w R osji zw iązan a b yła z n ie sp o ty k a n ą gd zie in d ziej ostrą reakcją na lite r a tu r ę sp o łeczn ik o w sk ą , o b y w a telsk ą — z jednej strony, i z negacją „głęb in ow ych p oszu k iw ań “ sy m b o ­ lizm u — z drugiej.

R zeczą h istoryka jest w dużej m ierze rejestr faktów , n ieza leżn ie od jeg o w ła sn y ch p ogląd ów i ocen. T oteż n ależy stw ierd zić, że w raz z dad aistyczn ym i

(10)

w iersza m i K am ień sk iego w L e f i e epoka ta odeszła już do p rzeszłości. W raz z pow rotem poezji i prozy rosyjskiej do estety k i rew o lu cy jn y ch d em ok ratów n a stęp o w a ły jed n ocześn ie zm iany w m etod zie badań literack ich . T w órczość k ry­ tyczna Szk łow sk iego jest d okum entem tego ogólnego procesu. H istoria literatu ry r ó w n ie ż przeszła na pozycje C zern yszew sk iego. W k oń cu , je ś li u w a ża się, że tr a ­ dycją prozy p ow in ien być T ołstoj, to jest rzeczą zu p ełn ie naturalną, że za m istrza k rytyk i należy uznać C zernyszew skiego.

T e n o w e p ozycje estety czn e p o zw o liły S zk łow sk iem u p ogłęb ić sw ój scep tyczn y stosu n ek do sty listy k i lin g w isty czn ej, datujący się już od czasów m łod ości. Jego k sią żk a je s t w dużej m ierze sk iero w a n a — z jed n ej stron y p rzeciw J a k o b so n o w i, z d ru giej zaś — p rzeciw W in ograd ow ow i. S z k ło w sk i n ie god zi się ze stw ierd zen iem , iż literatura jest tylko zja w isk iem język ow ym , gdyż oznaczałoby to przyznanie, że pozn ajem y n ie św iat, lecz różne zw ią zk i słow n e, że n a w e t sam a h isto ria lu d z­ k ości je st tylk o h istorią zm ian stosunku człow iek a do słow a. S zk ło w sk i uznaje tak ie stan ow isk o za ciasne, fa łszy w e, ak adem ickie. C harakterystyczne, że p ozw olił sob ie n a w et na ironię. W n ied aw n ej p olem ice z Jakobsonem o M ajak ow sk iego n ie om ieszk ał przypom nieć, że k ied y znakom ity język ozn aw ca raczy ju ż pisać o u tw orach literackich, p asjon u je go g łó w n ie biografia autora. S zk ło w sk i n ie zga­ dza się też ze sta n o w isk iem W inogradow a, sp row ad zającym w ła śc iw ie h istorię litera tu ry do d yscyp lin y podporządkow anej język ozn aw stw u . B u d o w a n ie ocen, p eriodyzacji, d efin icji prądów i gatu n k ów — w oparciu jed y n ie o h isto rię języka, choćby się n a w et przy tym stw ierd za ło co parę zdań, że język je st w yrazem św ia d o m o ści społecznej, jest dlań zab iegiem bezpłodnym .

W roku 1960 toczył się w naukow ej prasie radzieckiej spór o sty lis ty k ę lin g w i­ styczną. K siążka Szk łow sk iego jest w ię c głosem w tej dyskusji, będącej w istocie jed n y m z n ajciek aw szych w yd arzeń w h u m an istyce lat ostatnich.

R y s z a r d P r z y b y l s k i

TEORIA D R A M A T U N A ZACHODZIE (1945— 1960)

„Qui tr o p em brasse, m a l e tr e in t“. To o strzeżen ie w in n a pow tórzyć autorka sa­

m ej sobie, zanim usłyszy je od innych. O czyw iście, każda próba ogarn ięcia zw ię­ zły m spraw ozdaniem w ielk ich obszarów badaw czych m usi skończyć się fiaskiem . W p ow ojen n ych latach zaś dram at, je g o istota, struktura, sp ecyficzn ość fascyn o­ w a ły tak bardzo badaczy, że w okół tych sp raw urosła ogrom na, bardzo różnoraka literatura: naukow a, pseudonaukow a, eseistyczn a, w sp om n ien iow a... Z ab ierają głos estety cy , teoretycy i historycy literatury, k rytycy, lu d zie teatru — reżyserzy, aktorzy, sam i tw órcy — poeci. G dzie tu p rzeprow adzić granicę? Jak od d zielić w y p o w ied zi, k tó re m ożna o k reślić m ian em „prac b a d a w c z y c h “, od ró żn eg o ty p u „r é f l e x i o n s “? C zy w ogóle w a rto do teg o dążyć? P rzecież n iera z w śród ty c h sw o b o d n y ch „ r é f le x ­

io n s “ J ea n L ou is B arrau lta czy Jea n V ilara tra fia m y na za sk a k u ją ce u jęcia,

o w ięk szej p otencji in sp iracyjn ej niż w ie le uczonych traktatów .

P oza tym sp raw y dram atu i teatru sp lo tły się już d ziś tak n iero zerw a ln ie, że próba od cięcia jednej dzied zin y, o d d zielen ia dram atu od teatru je st w ła śc iw ie zu p ełn ie n iem ożliw a. N atu raln ie i dziś jeszcze spotykam y prace, k tóre zapoznają ch arak ter zapisu in scen izacyjn ego w dram acie, z tym u jęciem sp o ty k a m y się jed n a k rzadko, i to ty lk o w śró d b a d a czy starszej gen eracji.

Przegląd, który pod ejm u jem y, ok aże się bardzo n iep ełn y, n ie ty lk o ze w zględu na w sp o m n ia n e przed ch w ilą w ah an ia autorskie. W iele pozycji zostało na pew n o

Cytaty

Powiązane dokumenty

Onimiczny obraz świata w tłumaczeniu poprzez język trzeci na przykładzie antroponimów 

Las cadenas de televisión españolas utilizan las series de producción propia y sus proyectos de innovación audiovisual para autopublicitarse, una estrategia que

Komomiczak słusznie zauważa, że do jednych z kontrowersyjnych kwestii związanych z instytucją przestępstwa ciągłego należy zaliczyć możliwość włączenia

Tu również może dojść do takiej sprzeczności, jeżeli opinie poszczególnych biegłych lekarzy psychiatrów nie zostały przez nich uzgodnione przed złożeniem

Do obow iązków jego należało o

In the framework of curator Nicholas Bourriaud’s radicant aesthetics, this essay explores the artwork of Pierre Huyghe who uses time as both his subject and his medium in practices

Attiya, An integral operator associated with the Hurwitz- Lerch Zeta function and differential subordination, Integral

Najlepszym cytatem 1 stwierdzeniem takiego właśnie ujęcia tego nader ciekawego zagadnienia kulturalnego — niechaj pozostaną poniżej podane fakty i cyfry w