• Nie Znaleziono Wyników

Jeden list A. Mickiewicza : (do przyszłego krytycznego wydania "Korespondencyi"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jeden list A. Mickiewicza : (do przyszłego krytycznego wydania "Korespondencyi""

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Pigoń

Jeden list A. Mickiewicza : (do

przyszłego krytycznego wydania

"Korespondencyi"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 13/1/4, 376-378

(2)

3 7 6 M atery ały .

dząca nas tutaj notatka — echo daw nych rozm ów dw u ap ostołów » n o ­ wej ew an gelii«. Nie wdając się na tem m iejscu w analizę sa m eg o pro­ blem u proroctwa, sądzę, że dla tych, którym znaną jest bezw zględna s u ­ m ien n ość i w yjątkow a pam ięć G oszczyńskiego (n a której też historya lite ­ ratury już w iele zbudow ała), św iad ectw o jego będzie m ieć decydującą

w artość.

Notatka brzmi : *)

»Moja rozm ow a z M ickiew iczem o sław nem 4 4 w jego Dziadach i w o g ó ln o ści o całym tym ustępie proroczym .

Kiedym go pytał, co on w rzeczyw istości rozum iał przez tę liczbę 4 4 , odpow iedział mi opow iadając obszernie pracę sw oją nad tem m iejscem Dziadów . — Było to w Dreźnie. — Miał nadzw yczajne na­ tch n ien ie. — Przez trzy dni nie m ógł się oderw ać od pisania. — S tół zasłan y był czystym papierem , a on cały dzień leżał prawie na stole i p isał — zaledw ie tyle tylko odryw ał się od pracy, ile było potrzeba niekiedy zjeść cokolw iek, poczem w racał natychm iast do siebie i ciąg nął dalej pracę. — Kreśląc obraz proroczy teg o męża Zbawcy P olski- zdaw ało mu się, że tym m ężem on* będzie. — Nie płynęło to z zaro­ zum iałości, bo czuł cały ogrom ofiary leżący na takim człow ieku — trudzie trudów .— R ysy którem i kreśli tego m ęża rzucał bezw iednie, bez żadnego rozm ysłu — nie zdaw ał sob ie podczas pracy spraw y z tego obrazu i dzisiaj zdać jej nie um ie. — Podobnie położył liczbę 4 4 — niew iedząc, dlaczego tę liczbę a nie inną p ołożył — p ołożył ją, bo mu sam a nastręczyła się w chw ili natchnienia, gdzie nie było m iejsca dla żadnego rozum ow ania«.

Kraków.

M ieczysław Świerz.

Jeden lis t A. M ickiewicza.

(Do przyszłego krytycznego wydania „Korespondencyi“).

Znowu z a g a d k a w y d a w n i c z a taka sam a, na jaką przed dw om a laty na tem m iejscu 2) zw rócił u w agę w ydaw ca nad w ydaw cę, J . Czubek. O dzyskany został dla w oln ego badania autograf listu A. M ickiew icza i zn ow u się okazuje, że m iędzy nim a tekstem druko­ w anym w

Korespondencyi

zachodzą niew ytłum aczalne, duże różnice.

A utograf w sp om n ian y zachow ał się w zbiorze p olenartow iczow - skim i przeznaczony jest dla Biblioteki Krasińskich w W arszaw ie. J estto arkusz siw eg o papieru listo w eg o form atu 2 Γ 5 Χ 1 4 cm., — znak w o ­ dny : g ęste prążki poziom e i po pięć p ionow ych na kartce, — za p eł­ n ion y na 3 stronicach charakterystycznie m ickiew iczow em pism em ; ') P o raz p ierw szy opublikow ał ją podpisany w C za s ie z dn. 5 listop. 1913 (nr. 511) w artykuliku pt. „4 4 -M ic k ie w ic z“., do tekstu notatki jednak zakradły się p ew n e omyłki, stąd notatkę z e w zględu na jej zn aczen ie ogłaszam p o n o w n ie w tekście w łaściw ym . (Przyp. autora).

(3)

M ateryały. 3 7 7

atram ent brunatny, m argines od lewe] — nierów ny. Dolną część dru­ giej kartki, w ielkości 1 4 X 6 cm. — odcięto. Barbarzyństwo to zaw d zię­ czać m am y zapew ne jakiem uś zbieraczowi podpisów , bo podpisem praw dopodobnie kończył się list u dołu trzeciej stronicy. Na stronie 4-ej u góry jest przypisek podpisany inicyałam i

A. M.

Pisany był list do przyrodniej siostry Celiny, Zofii Szym anow skiej, bawiącej podów czas przy osieroconej od marca 1 8 5 5 r. rodzinie M ic­ kiew icza w Paryżu. W r. 1 8 6 1 w yszła ona za Lenartowicza ; tym to, zdaje się, sposobem dostał się list do dzisiejszego zbioru.

W obec tego, że dziś każde sło w o M ickiewicza mieć m oże donio­ sło ść dokum entu, a osob n e w ynotow yw anie w szystkich, dość licznych, odm ianek tekstu utrudniłoby raczej sprawę, trzeba było i tym ra­ zem przedrukow ać tu całą poprawną, p e ł n ą redakcyę listu. Błędy w y­ dań dotychczasowych**) w skazuję w przypiskach, z wyjątkiem zbyt czę­ sto, karygodnie przekręcanej interpunkcyi autografu i używ ania dużych liter. U stępy opuszczone w w ydaniach — ujmuję w gw iazdki.

*

* *

K onstantynopol, 2 5 Październ.1)

[str. l.J

Ledw ie2) teraz listy w asze Szanow na Panno Zofio, dato­ w ane z 3) w rześnia doszły m nie, po długiej w ędrów ce na Warnę i Bur­ g a s. Jdę w raz4) do konsulatu, zrobię prokuracyą i stam tąd list rzucę na pocztę. Przeproście pana Laurent za opóźnienie.

Z drow szy5) jestem . Słabość m ię 6) była napadła zwyczajna o b o ­ zow a, w szy scy ją tam przebywają. M im o tę słabość tęskno mi za obo­ zem . To co Henryk pisał o tam ecznem życiu, m ożecie brać za d osło­ w n ą 7) prawdę. Ależ bo byliśm y tylko w gościnie, i tylko używ aliśm y k ied y drudzy razem 8) m uszą p r a co w a ć— W obozie między w ielu daw ­ nym i znajom ym i, spotkałem W ołow sk iego9), naszego krewniaka, syna B orm istrza.10) Przychodził do

[sir. 2]

mnie prosząc o rekom endacyą do Jenerała. Poprow adziłem 11) go tam. Sadyk Pasza pow iedział, że o prze­ szłości iego chce zapom nieć, ale że go ostro trzym ać będzie aż ujrzy popraw ę. ^Zresztą przyrzekł aw ansow ać go wkrótce.* M oże przypom nisz sob ie K uczyńskiego. Bywał u m nie często na Batignolles, Marynia go w idyw ała, kazał ośw iadczyć iej ukłony. J est on teraz pułkow nikiem arabów, i szefem 12) sztabu wojsk egipskich. Nie poznałbym go. Czarny iak Arab, i w szystk ie ma ruchy13) beduinskie. Człowiek niepospolity, jeśli pożyie daleko zajdzie. Nie w iem czyście znały Berw ińskiego poetę. Odwiedzał m ię14) w Paryżu tego roku. Ceniłem jego pism a, tylko że

**) Cytuję z wydania R e i t e r a (L w ów b. r. [1913] t. XII. ctr .312—13), który zresztą w iernie pow tórzył tekst za w ydaniem z r. 1885, t. VIII

{K o r. A . M . t. II.) str. 122.

0 W (ydanie) : „29 października 1855 roku“. — 2) W.: „Z aledw ie4·. — s) W rp. czytaćby m ożna ew entualnie „2 w rześnia“, choć z małem pra­ w d op od obień stw em . —

4)

W.: „zaraz“. — 5) W.: „Zdrowy“. — 6) W.: „m nie“ . — 7) W.: „sło w n ą “. — 8) W wydaniu „razem “ brak. — s) W.: „A leksan­ dra W ...“ — l0) W.: „burmistrza“. — u ) W .: „Zaprowadziłem “. — 12) W.: „i“ brak. — la) W.: „ruchy ma“. — u) W.: „m nie“.

(4)

3 7 8 M atery ały .

w padał

[$tr. 3]

w chorobę podobną N orwidow ej, i staw ał się nudnym . Teraz w ob ozie zdrów i krzepki, dow odzi plutonem , i pracuje razem w sztabie. Dokuczają mu nieco koledzy, że literat, czego on się w y­ piera. Tak tu literatura nie popłaca. O innych znajom ych Baszach, bim - baszych ,16) m irałaim ach16) w a m 17) nie p iszę bo ich n ie zn aliście. W szyscy bardzo się odm ienili po tylu latach i w szy scy na lep sze.18)

*Każ proszę M aryni żeby zrobiła mi kopią m iesięczn ych dom o­ w ych w yd atk ów i przysłała n astęp n ą pocztą. Co będzie braknąć na w ydatki chciej zastąp ić ze sw eg o , aż do przyszłych rozporządzeń.19)

[Str. 4.]

Prokuracyi dziś nie było m ożna w y g o to w a ć dla nieobe­ cn ości Posła i innych przeszkód. Chyba przyszłym kurierem od eszlę ją

do Paryża. д ^ *

И? * *

* *

Лак w idać, zm iany dotyczą nie tylko interpunkcyi i dużych liter, ale rozciągają się na w iększą ilo ść w y r a z ó w . W środku tekstu p o­ m inięto całe zdanie, o p u szczon o też dłuższy końcow y u stęp listu — przecież dla charakterystyki M ickiew icza zgoła nie obojętny !

List, ch oć bez podania roku, pochodzi n iew ątpliw ie z r. 1 8 5 5 ; św iadczy za tem choćby m iejsco w o ść nadania. W iadom o, że w K onstan­ tyn op olu sta n ą ł poeta 2 2 . w rześnia 1 8 5 5 r.

Nad podobną zagadkow ą rozb ieżnością m iędzy w ydaniem a auto­ grafem zastan aw iał się o n g iś p. Czubek. Tuby m ożna dodać, że w na­ szym w ypadku w inow ajcą jest — zdaje się — Lenartowicz, który n ie­ dbale o d p isa ł dla w yd aw cy tek st; a ustęp k ońcow y — zdaniem jego w idocznie zbyt o so b isty — op u ścił. Bodaj czy nie m ożna z pew nem p raw dopodobieństw em przypuścić, że Lenartowicz też obdarzył jakiegoś szczęśliw ca w ycinkiem z tego autografu; pam iętam y, że tak robił z

Królem Duchem

Kornel Ujejski.

Ale to przypuszczenia. Są natom iast dw ie rzeczy w tej spraw ie pew n e. Pierw sza ta, że po notatce p. Czubka, po tem , со p. M. Kridl***) w yd ob ył z w arszaw skich M ickiew iczianów i po wypadku niniejszym n i e m o ż n a j u ż w i e r z y ć w p o p r a w n o ś ć o g ło szo n eg o w r. 1 8 8 0 — 5, a obecnie p o w tórzon ego przez p. Reitera tekstu

Korespondencyi.

Druga zaś w ynika stąd ja sn o : dla dobra przyszłych prac nad M ickiewiczem pilna zachodzi potrzeba k r y t y c z n e g o w y d a n i a tej

Korespondencyi.

Po w ydaniu »K orespondencyi Filom atów « czyżby nie była do tego p ow ołan a Akadem ia U m iejętn ości?

Prokocim.

Stanisław Pigoń.

15) W.: „bim baszach“. — ,6) W.: „mizaiłamach“. — 17) W.: „w am “ brak. — 18) W.: „Przyjmij m oje pozdrow ienia. — Adam M ickiew icz“, czeg o w dochow anym rękopisie niema. — 18) W rp. tekst się urywa z pow odu odcięcia kartki.

***) P ra c e k o m isy i h ist.-lite r . W a r s z . T ow . N a u k . T. I. W arszaw a 1914. t I. str. 39—64.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prelegent omówił takie zagadnienia, jak przestępstwa uszkodzenia ciała w ujęciu aktualnych przepisów karnych, ocena sądowo-lekarska ciężkich uszko­ dzeń ciała,

Glosa do wyroku SN z dnia 14 września 1976 r... U pow ażnienie to okazał

Regulując zaś uprawnienia obrońcy pamiętać należy o tym, że jako przedstawiciel procesowy podejrzanego nie po­ winien on w zasadzie korzystać z szerszego

Niekiedy Sąd Najwyższy konstruuje zestaw okoliczności uzasadniają­ cych, jego zdaniem, obostrzenie kary, pomijając zarazem zupełnie te, które mogłyby wpłynąć na

Nie można się też zgodzić z twierdzeniem, że ustalenie stosunku prawnego stanowi „niejako filar systemu ochrony” prawnej (s. 31, 32), a to choćby dlatego,

wym w swojej dziedzinie, ekspertem w Krajowej Izbie Gospodarki Morskiej, a przede wszystkim praktykiem ma- jącym w dorobku ponad kilkadziesiąt bardzo skomplikowanych wyburzeń.

Current scheduling systems employed at NedTrain are not quick and flexible enough to adequately deal with the added requirements of off-peak maintenance operations. Assimilating

meestal niet mengbaar; elke stof, maar ook elke kristal soort van dezelfde stof is een aparte fase. Daarbij kunnen er ook nog mengkristallen optreden. We hebben gezien dat