• Nie Znaleziono Wyników

Mowa pozornie zależna i nowoczesność

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mowa pozornie zależna i nowoczesność"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Bernard Cerquiglini

Mowa pozornie zależna i

nowoczesność

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 81/4, 337-348

(2)

P a m ię tn ik L ite r a c k i L X X X I , 1990, z. 4 P L I S S N 0031-0514

BERNARD CERQUIGLINI

MOWA PO ZORNIE ZALEŻNA I NOW OCZESNOŚĆ

M owa pozornie zależna jest now ym zjaw iskiem w Europie. O d k ry ta p rzez językoznaw ców u w spółczesnych im pow ieściopisarzy (od Em ila Zoli po Charles-Louiis P h ilip p e ’a) staw ia ona najnow szą lite ra tu rę i jej tech n ik ę n a rra c y jn ą w rzędzie przedm iotów badań językoznaw stw a. J e s t to w y ra z doceniania lite r a tu r y ty m w iększy, że chodzi o pisarzy, k tó rzy tak jak Zola długo jeszcze m ieli czekać na należne im m iejsce w o ficjal­ n y ch podręcznikach, bądź takich, k tó rz y tak jak F la u b e rt zostali defi­ n ity w n ie uświęceni. D ocenianie znaczące, poniew aż to w łaśnie dzięki nie­ m u lite ra tu ra , zgodnie ze zw yczajnym przeznaczeniem epistem ologicz- nym tego, co odrzucone, sta je się przedm iotem dotychczas dla n iej za­ m k n iętej nauki. O kreślone jako n au k a po 1850 r. językoznaw stw o zerw a­ ło łączące je z lite ra tu rą ciążące więzy, aby stać się po zytyw ną i h isto ­ ry czną dyscypliną b adającą samo signifiant, odnalazło zjaw iska m ow y (discursif), podm iotu, znaczenia. O dkrycie m ow y pozornie zależnej w p ie r­ w szej ćw ierci X X w., n a w e t jeżeli m iało istotne znaczenie dla nauki, k tó ra tak wiele opisuje, a tak m ało odkryw a, stanow i fa k t niepokojący i wieloznaczny, ciem ną stro n ę odkrycia, k tó re rów nocześnie sław iono, od­ kry cia błyskotliw ego i technicznego — fonem u. W porów n aniu z ele­ gancką nowoczesnością p rzy jętego po w zorcow ej dyskusji nauk ow ej po­ jęcia fonem u, nowoczesność m ow y pozornie zależnej spraw ia w rażenie dw uznacznej i niespełnionej. Zjaw isko to, w ynik sk ry w a n ej tę sk n o ty za lite ra tu rą , co do którego nazw y nie m a n a w e t zgodności, zakłóca tak so ­ nom ie gram atyczne, przesuw a granice języka i stylu , podaje w w ą tp li­ wość sam p rzedm iot bad ań językoznaw stw a, w yw ołuje żywe po dziś dzień polem iki. Pojęcie m ow y pozornie zależnej bierze się przede w szystkim z pojęcia nowoczesności jako pew nej wizji, k tó rą pozw ala ono p o strze­ gać w raz z jej sprzecznościam i i b rak iem ostrości.

[Bernard C e r q u i g l i n i — francuski m ediewista, pracownik naukowy U ni­ versité de Paris.

Przekład według: B. C e r q u i g l i n i , Le Style in direct libre et la modernité. „Langages” 73 (1984), s. 7—16.]

(3)

Tajemnice literatury

D ostrzeżenie w lite ra tu rz e fra n c u sk ie j z końcem ubiegłego w ieku nie należącej do re p e rtu a ru fo rm y p rzed staw ian ia m ow y zakłóca dobrze już ustalony, choć w ew n ętrzn ie k ru c h y system pojęć sp row adzający się do g ram a ty k i rów nom iernego podziału n a „m ow ę n iezależn ą” i „m ow ę za­ leżn ą”. O p ierw szej z nich językoznaw stw o jedynie wspom ina, jej do­ m niem ana p rzejrzystość zakłóca opis g ram atyczny przez dziw ne p rz e ­ m ilczenie. W prost m ówi się jedynie to, że stano w i p u n k t w yjścia do m an ip ulacji (przekształceń, pom inięć), któ ry ch w ynikiem jest m owa z a ­ leżna. P rzejście od m ow y niezależnej do zależnej jest sp raw ą tech nik i gram atyczn ej, niekied y su b teln ej, lecz zawsze ry g o ry sty czn ej, zabiegów policzalnych i fo rm aln y ch języka. W iadomo, że chodzi o jedno z n a j­ w ażniejszych zagadnień g ram aty k i i jej nauczania.

Nowe zjaw isko gram aty czn e nie p rzy sta je do sta ry c h i uznanych po­ działów. Przede w szystkim jest ono tru d n e do nazw ania, o czym św iad­ czą liczne p ery frazy: w języku niem ieckim m owa p rzeży ta (erlebte R e ­ de), fa k tu (Rede als Tatsache), u k ry ta (verschleierte Rede), itd., lub od­ w rotnie, b rak właściwego ustalonego te rm in u w języku angielskim , a free indirect speech jest kalką. K łopoty term inologiczne w y n ik a ją z trudności sklasyfikow ania zjaw iska w edług k ry te rió w p rz y ję ty c h przez R am usa czy n a w e t K w inty lian a. Na biegunach tego pola leksykalnego sy tu u ją się szkoły szw ajcarsk a i niem iecka, obstające przy jednym z członów n ieredu k o w aln ej opozycji: dla C. B ally ’ego jest to m owa po­ zornie zależna, a dla G e rtra u d L erch — m owa niew łaściw ie niezależna (uneigentlich direkte Rede). Typ m ow y niezależnej lub w a ria n t m ow y zależnej, zjaw isko dw uznaczne i p ły n n e, d ezo rien tu je tra d y c y jn ie dy- chotom iczną reflek sję gram atyczzną. W reszcie ten typ przedstaw ienia m ow y nie daje się nauczać, w każdym razie poprzez ćw iczenia tec h ­ niczne. O panow anie m ow y pozornie zależnej w iąże się nie z n au k ą ję­ zyka francuskiego, ale z zawodem pisarza.

T aka jest jej cecha podstaw ow a. Taki sposób o dtw arzan ia czy p rzed ­ staw ian ia m ow y [discours] stanow i jed y n e uzasadnienie u żyw ania f ra n ­ cuskiego term in u „ sty l”. Jego w p row adzenie do językoznaw stw a na przełom ie wieków, językoznaw stw a, k tó re m u udało się w yzw olić od po­ jęcia indyw idualnego sty lu a u to ra i stanów duszy, stanow i praw dziw e w yzw anie. A jednak odrzucony asp ek t estetyczny pow raca w inn ej p o -' staci: bada się związek fa k tu literackiego jako takiego z czynnikam i ję­ zykow ym i. Ind y w id ualne odstępstw o od norm y językow ej tra c i sta tu s przed m io tu teoretycznego na korzyść fo rm aln y ch cech stały ch historycz­ nie czy naw et, w edług m ark sisto w sk iej puścizny szkoły niem ieckiej, społecznie u w arunkow anego g a tu n k u (w ty m p rzy p a d k u — powieści). Od te j chw ili kry zys m ow y pozornie zależnej na początku X X w. m ożna uznać za narodzin y now ej sty listy k i i sem iotyki. Z nacząca jest tu waga, jak ą do niej p rzy w iązy w ali Leo S p itzer i M ichaił B achtin.

(4)

T rzeba m ieć św iadom ość zasady przynależności m ow y pozornie z a ­ leżnej do lite ra tu ry , aby móc określić jej granice. J e st rzeczą c h a ra k ­ tery sty c z n ą , że odk ry w cą tego zjaw iska był Adolf Tobler jako tra d y ­ c y jn y g ra m a ty k p o stra fił on doskonale w ychw ycić tę osobliwość w tek s­ tac h fran cu sk ich . Je d n ak że to C harles B ally w sw ej sy n tety czn ej p ra ­ cy 2 n a d a je tym obserw acjom ran g ę reguły: m ow a pozornie zależna jest zabiegiem literack im . Stanow isko B ally’ego jest jak zw ykle su b teln e i dociekliw e, p ow ołuje się on n a to, co dziś nazw alibyśm y naśladow a­ niem m ów ienia ustnego [mimésis de l’oral]: ze w zględu na b ra k ze­ w n ę trz n y c h cech podporządkow ania m owa pozornie zależna sp raw ia w rażenie płynności p rzyp isy w an ej językow i m ów ionem u. Ale jem u z ko­ lei obcy jest ten zabieg doskonale w yrażający swoistość form y pisanej w jej k o nw en cjon alnym i w yobrażeniow ym sto su nk u do ustności. J e ­ żeli zasada te j przynależności nie zn ajd u je jednoznacznego w y razu w idealisty cznej szkole K arla Vosslera, to zainteresow anie, jakie b ad a­ cze z tego k ręg u p rze jaw ia ją w sto su n k u do m ow y pozornie zależnej, zakłada praw dziw ość te j zasady. Z jed n ej stro n y w yznaw cy Idealistische Neuphilologie w y k a z u ją szczególne przyw iązanie do funkcjonującego w języku procesu tw o rzen ia estetycznego, z dru g iej zaś ich koncepcja m ow y pozornie zależnej jako utożsam ienia pisarza z kreow any m i p rze­ zeń p o s ta c ia m i3 staw ia to zjaw isko w k ręg u twórczości literack iej.

N ajb ard ziej s k ra jn e stanow isko w ty m względzie zajęła niedaw no A nn B a n fie ld 4, dla k tó re j b adanie m owy pozornie zależnej, „fo rm y nie istn ieją ce j w języku m ów ionym ”, jest m otorem rozw oju g ra m a ty k i ge- n e ra ty w n o -tra n sfo rm a c y jn e j. Jeżeli rzeczyw iście spotkać m ożna zdania fran cu sk ie nie m ogące pojaw ić się w w ypow iedzi u stn ej, to należy stw orzyć ich g ram aty k ę, dzięki k tó re j teoria języka o derw ałab y się od b ad ania p ro ste j kom u n ik acji o p a rte j n a p o d m i o c i e m ó w i ą c y m w t e r a ź n i e j s z o ś c i na rzecz ekspresyw nego p rzed staw ien ia p o d ­ m i o t u ś w i a d o m o ś c i m ającego w łasne odniesienia czasowe. Pism o [écrit] nie będące w y n ik iem bezpośredniej kom unikacji u jaw n ia szcze­ gólne s tr u k tu r y g ram atyczne, k tó re m usi uw zględniać teo ria Chom - sk y ’ego, o tw ie ra ją c a się w ten sposób na zagadnienia tw órczości lite ­ rack iej i stylu. Zw iązek m ow y pozornie zależnej z funkcjonow aniem lite ­ r a tu r y jest więc zasadniczy dla A nn Banfield, a u to rk i p ostu lującej, ażeby g ram a ty k a g e n e ra ty w n a zajęła się tym , co było jej z g ru n tu obce.

1 A. T o b l e r , Verm is chte Beiträge zur französischen Grammatik. N eue R ei­ he 1. „Zeitschrift für rom anische Philologie” 11 (1887), s. 433—451.

2 C. B a l l y , Le Style indirect libre en français moderne. „Germ anisch-Ro­ m anische M onatsschrift” 4 (1912), s. 549—556, 597—606.

г Według G. L e r c h , Die uneigentliche direkte Rede. W: Festschrift für

K arl Vossler. H eidelberg 1922, s. 107—119.

4 A. B a n f i e l d , Où Vepistemologie, le style et la grammaire rencontrent

l’histoire littéraire: le dév eloppem e n t de la parole et de la pensée représentées.

(5)

Jeszcze b ardziej u g ru n to w an e i rozpow szechnione jest przekonanie, że m owa pozornie zależna jest zjaw iskiem w y stęp ujący m w lite ra tu rz e nowoczesnej, że jest jej oznaką sty listy czn ą i że z niej się wyw odzi. Opinię tę podzielają pisarze (M arcel P ro u st in te re su je się użyciem im - p e r fe c tu m u F lau b erta), k ry ty c y (w przeznaczonej dla szerokiej publicz­ ności p racy A lb e rt T h ib au d et p odejm uje teorię n aśladow ania m ow y u st- n ®j 5)> językoznaw cy od Adolfa Toblera odkryw ającego niezw ykłe u ży­ cie im p e v fe c tu m u Zoli, aż po A nn B anfield b adającą m onolog w e w n ętrz- ny i ukazującą w jego skład n i literack i zam iar m odernizm u [m o d e r n ité ]. S ta je się zrozum iałe, że późnem u pojaw ieniu się tego zjaw iska p rzy p i­ syw an a jest sw oista w artość. P rzed e w szystkim jest ono po strzegane jako oznaka postępu w litera tu rz e , postępu rozum ianego jako w yzw o­ lenie 6, oraz jako elem en t rep re z en ta ty w n y dla nowoczesności i k u ltu ry nowoczesnej, bez w zględu n a treść, jaką n ad aje się tem u pojęciu. W 1922 r. G e rtra u d L erch dostrzega związek m iędzy m ow ą pozornie zależną i im presjonizm em w m alarstw ie 7; w ty m sam ym czasie genew ­ ska uczennica B ally ’ego, M arg u erite Lips, m ówi o niej jako o ujęciu „europejskim , w yp ływ ający m z głębokich ten d en cji zbliżających nowo­ czesne języki i sp ołeczeństw a” 8. Pół w ieku później A nn B anfield p rzy ­ pisze rozpow szechnienie tej m etody przed staw ian ia w ypow iedzi „rozw o­ jow i powieści (...) i głów nej roli p rzy pisy w an ej w now oczesnej filozofii podm iotow i św iadom em u, a w psychologii — nie w yrażo nem u ego” 9. Ta jednogłośna pochw ała nowoczesności p o jęte j jako ogólnie uznaw ane objaw ienie (wiadomo przecież, że każde m ów ienie o nowoczesności jest pozytyw ne) im p lik u je chęć p rzypisania a u to rstw a m ow y pozornie za- leżnej jedynie auto ro m w spółczesnym lub tym , k tó ry ch zdolności p o tra ­ fiły ich zapowiedzieć.

Dla um ysłów w ykształconych na językoznaw stw ie h istorycznym ist­ niała silna pokusa zw eryfikow ania przynależności m ow y pozornie zależ­ n e j do sty lu nowoczesnego na drodze analizy h isto ry cznej oraz zbadania jej genezy. Pierw szego przeglądu lite ra tu ry fran cu sk iej pod ty m kątem dokonała G e rtra u d Lerch, a po rozszerzeniu go przez M arg u erite Lips zostaje on uw zględniony w niezm ienionej postaci (przykłady i wnioski) przez M ichaiła B a c h tin a 10 i A nn Banfield. Szczególna jednom yślność,

6 A. T h i b a u d e t , Gustave Flaubert. Gallimard, Paris 1935, s. 230—232. B a l l y , op. cit., s. 604: „Ponieważ badane tu zjaw isko staje się coraz częstsze, w miarę jak zbliżam y się do epoki współczesnej, można w nim w idzieć dowód postępującego w yzw alania się stylu literackiego”.

7 L e r c h , op. cit., s. 119: „Impresjonista to z definicji ten, kto n ie chce mieć żadnego punktu widzenia, kto się n ie poddaje zjawiskom bez racjonalnej ich kon­ troli”.

я M. L i p s , Le Style indirect libre. Payot, Paris 1926, s. 219. » B a n f i e l d , op. cit., s. 19.

10 М. В a к h t i n e, Le Marxism e et la philosophie du langage. Trad. M. Y a- g u e 11 o. Minuit, Paris 1977 (wyd. 1 pod nazw iskiem W ołoszynow: Leningrad

(6)

jeżeli zważy się różnicę ocen ferow anych przez tych badaczy. W szyscy jednak, w ślad za G e rtra u d Lerch, odnotow ują kilka n iejasn y ch p rz y ­ kładów zaczerp n iętych z tekstów średniow iecznych, zw racają uw agę na m ilczenie XVI i X V II w. z jakże doniosłym , a zarazem niew ygodnym w y ją tk ie m B a jek L a F o n ta in e ’a, dostrzegają, począw szy od końca X V III w., u p isarzy o ro m an ty czn ej wrażliw ości, pierw sze ślady sposobu p rzed staw ian ia m owy, k tó ry n astępnie rozw inie się w d ialekty kę bezoso­ bowości i w spólnoty uczuć u F la u b erta, nim stan ie się sposobem postę­ pow ania szkoły n atu ra listy c z n e j. W szyscy ci tak różni uczeni zgodni są co do te j tra je k to rii bez w zględu na to, czy o k reślają teleologię zjaw iska w te rm in a c h czysto literackich, czy zgodnie z idealistyczną koncepcją historii, k tó rą Bachtin-W ołoszynow p o k ry w ają cienką w arstw ą o ficjal­ nego m arksizm u.

Średniow iecze jest pow szechnie uw ażane za an ty tezę nowoczesności. W kanonicznej h isto rii m ow y pozornie zależnej zajm uje ono z b y t po­ czesne m iejsce i p rzesadnie przyciąga uwagę. To zrozum iałe: z jedn ej stro n y , z rac ji sam ego w ykształcen ia m ediew istycznego, uczeni b ad ają te k s ty sta ro fra n c u sk ie pod kątem ich genezy, z d ru g iej zaś rodzi się ko­ nieczność poddania k ry ty c e lu b co n ajm n iej zakw estionow ania o d k ry ­ ty ch przykładów , jeśli chce się urato w ać tezę ew olucjonistyczną. Um o­ ty w ow an a niechęć do u znania istn ien ia m ow y pozornie zależnej w ję­ zyku sta ro fra n c u sk im jako d ek laracja w y znaw anej ideologii jednoczy w ty m sam ym zaślepieniu zupełnie różne skądinąd szkoły.

Zawieszenie broni

W doskonałym stu d iu m pośw ięconym sporow i o m owę pozornie za­ leżną G é ra rd S tra u c h dowodzi, że „od początku n aukow ej d y sku sji u sta ­ lił się p a ra d y g m a t dw óch p rzeciw staw n y ch ujęć tego zag adn ienia” n . Tob! er 12 analizu je budow ę zdania u Zoli z p u n k tu w idzenia g ram aty k i, m ówi o „m ieszaniu (Mischung)” m ow y zależnej (transpozycja czasów i osób) i niezależnej (porządek członów i intonacja). Stanow isko to pod­ dane jest k ry ty c e w ty m sam y m czasopiśmie p rzez T heodora K alep- k y ’ego 13, k tó ry nie dostrzega w om aw ianym zjaw isku rep ro d u k c ji m

ó-1929), rozdz. 11. Rozdział ten jest tak w ym uszony i napisany z takim trudem, że zaledw ie można powiedzieć, że jest on dziełem tego samego autora, co książka o Rabelais. A le czy wystarczy to, aby autorstwo przypisać W ołoszynowowi?

11 G. S t r a u c h , De quelques interprétations récentes du style indirect libre. RANAM 7 (1974), s. 40—73.

12 T o b l e r , op. cit., s. 437.

13 T. К a 1 e p к y, Mischung in direkter und direkte r Rede. „Zeitschrift für rom anische P hilologie” 23 (1899), s. 491—513.

(7)

w ienia, lecz in terw en cję n a rra to ra podstaw iającego się za postać: u Zoli m am y więc do czynienia z „m ow ą u k r y tą (verschleierte Rede)”.

P arad y g m aty czne podejście K a le p k y ’ego jest podejściem idealistycz­ n ej szkoły niem ieckiej, jego techniczny opis tego chw y tu d aje się ująć w persp ek ty w ie psychogenetycznej, a w każdym razie odrzuca on b a­ danie znaków językow ych. P u n k t w idzenia zw olenników V osslera in te ­ resu je nas o tyle, o ile jest w ypow iedzią n a tem a t p rzed staw ian ia m ow y w lite ra tu rz e średniow iecznej. H isto ry czn y m aspektem zagadnienia za­ jęła się L erch, k tó ra pośw ięciła k ilk a stro n językow i sta ro fra n c u sk ie ­ m u 14. A uto rka c y tu je kilka p rzy k ład ó w dosyć podobnych do tego, co odnaleźć m ożna u Zoli. Odnoszą się do całości lite ra tu ry średniow iecz­ nej, a jeden z nich fig u ru je n a w e t w pierw szym francu sk im tekście lite ­ rackim :

Ell’ent adunet lo suon element: Melz sostendreiet les em p ed e m en tz Qu’elle perdesse sa virgin itet

[Ona skupiła w szelką moc w sobie, Raczej na pęta gotowa srogie,

Niżby dziew ictw o cenne p ostradać.]15

W istocie w dw óch o sta tn ic h w ersach dostrzec m ożna słow a lub m yśli św iętej m ęczennicy. Jed n ak że L e rch nie zalicza ty ch potw ierdzeń do te j sam ej kategorii co now oczesny ch w y t powieściowy, nie są o ne bo­ w iem św iadom ym środkiem sty listy c zn y m (bewusster Kunstgriff). P rz y ­ czyn tego zjaw iska d o p a tru je się a u to rk a w niejasn ym i n iep recy zy j­ n ym c h a ra k te rz e skład n i z jed n ej s tro n y i w nie w y kry stalizow an ej świadom ości a u to ra z drugiej. A u to r ów jako człowiek nie w ykształco­ ny nie p o tra fił obiektyw nie odtw orzyć czyjejś m owy, jest stronniczy, nie odróżnia swego p u n k tu w idzenia od p u n k tu w idzenia postaci, gw ał­ tow nie odczuw a w iedziony p rzez sy m p a tię o p a rtą na intu icji. A nalizo­ w ane p rzy k ła d y nie są w ięc w y n ikiem św iadom ego w yboru (freie Wahl), lecz nieum iejętności postępow ania w in n y sposób. J e s t to, jak widać, bardzo skrom na koncepcja skład n i i literackości [écriture] średniow iecza i pozw ala rozstrzygnąć kw estię, gdy ty lk o się pojaw iła.

C iekaw e, że zm iana przychodzi za p o średnictw em szkoły genew skiej, sk ąd in ąd żywo a ta k u jąc e j tezę idealistyczną. Dla C h arles’a B ally ’ego m o­ w a niezależna, zależna i pozornie zależna należy do g ram aty k i, zaw iera na ogół dające się określić w yznaczn ik i w ew n ętrzn e i zew nętrzne, co uzasadnia jej badanie w k a te g o ria c h ściśle językoznaw czych. B ally od­ w ażnie bada w szystkie p rzy p ad k i, w k tó ry c h b rak jest jakichkolw iek

î4 L e r c h , op. cit., s. 108—112.

15 Séquence de Sainte Eulalie (IX w.), w. 15—17 ; S ekw encja o św ięte j Eulalii. Przełożyła A. L. C z e r n y . W: J. L i s o w s k i , Antologia poezji francuskiej, t. 1, Warszawa 1966, s. 19.

(8)

znaków , i w prow adza pojęcie „ fig u ry m yśli” pozw alające ująć to, co w obrębie w ypow iedzi ulega już g ra m a ty k a liz a c ji16. M owa pozornie za­ leżna n ależy do s tre fy przejściow ej, w k tó re j osobista w ypow iedź [énon­ ciation in d iv id u é e ] zaw iera zalążki znaków kodu i ich akceptację przez słuchacza. P odstaw ę g ram aty czn ej w spólnoty ty ch trzech rodzajów m o­ w y stanow i rozum iane jako obiektyw ne, a zarazem oczyw iste pojęcie odtw arzan ia: tru d n e do zin te rp re to w an ia p rzy k ład y (w ypow iedzenie n a r­ ra to ra czy w ypow iedzenie p rzez niego przytoczone) w yw odzą się z oso­ bistego (n iew ątpliw ie niew łaściw ego) uży tk u , jaki robi a u to r z tego spo­ sobu językow ego. N iezbyt fo rtu n n y pom ysł, k tó ry niezręcznie podjęła M arg u erite Lips, „ab y stać się p rz y ję ty m sposobem g ram aty czn ym [pro­ cédé de g ra m m a ire ], m ow a pozornie zależna w ym aga, aby nie było w ątpliw ości ani co do tożsam ości autora, an i co do jego o b iek ty w iz­ m u ” 17. N astępnie, m im o o dkrycia kilk u niepokojących przykładów p rzy okazji k a rtk o w a n ia a n to lo g ii18, m im o w skazania za A ugustem F ische­ rem 19 m ożliwości pochodzenia m ow y pozornie zależnej od u elasty czn ie­ nia sto su n k u podrzędności, odm aw ia ona zjaw isku nazw y podlegającej rygorom g ram aty k i, z pow odu „postaw y p isarzy ” średniow iecznych n ie ­ zdolnych jej zdaniem do k o n stru o w an ia m ow y pozornie zależnej za po­ m ocą stosow ania figur:

średniow ieczny autor jest subiektywny, podziela niepokoje swoich postaci, jego myśl m iesza się z m yśleniem . Stąd w iele dwuznacznych fragm entów, w któ­ rych nie wiadomo, kto w łaściw ie m ówi: on, czy jego postacie. Tym czasem aby być procedurą gramatyczną, mowa pozornie zależna powinna (...) 20

Obie przeciw staw n e tezy są zgodne w jednym punkcie: takiego sa­ m ego przeoczenia k o n k retn y c h p ro ced u r służących p rzed staw ian iu m ó­ w ienia w te k sta c h średniow iecznych. Ideologia literack a pom nożona przez ideę nowoczesności zaślepia n ad er w nikliw e skąd inąd b ad an ia ję­ zykoznaw cze. I tak oto rodzi się trad y cja, k tó re j o sta tn ią p rzed staw i­ cielką jest A nn Banfield. D okonując koniecznego p rzeglądu h isto rycz­ nego, a u to rk a ta in te rp re tu je p rzy k ła d zaczerpnięty z Pieśni o Rolandzie i pow ołując się na M arg u erite Lips, W ołoszynowa i Cohena, stw ierdza, że m owa pozornie zależna nie w y stęp u je w średniow iecznej e p o p e i2l. Spraw a w y d aje się załatw iona.

18 С. В a 11 y, Figures de pensée et form es linguistiques. „Germ anisch-Rom a­ nische M onatsschrift” 6 (1914), s. 405—422, 456—470.

17 L i p s , op. cit., s. 126.

18 Ich liczba w zrośnie, ale teoria n ie zostanie sprecyzowana. J. A. V e r s с h o o r,

Étude de gramm aire historique et de style sur le style direct et les styles indirects en français. Groningen 1959, s. 89—90.

19 A. F i s c h e r , Die in direkte Rede im Altfranzösischen. Ebering, Berlin 1899. 20 Ibidem, s. 125—126.

(9)

Od nowa

Nie chodzi tu o p rzeciw staw ienia średniow iecznych przy k ład ó w m o­ w y pozornie zależnej s ta r e j petitio principii. Duża liczba i oczyw istość przytoczonych przez sam ych badaczy po tw ierdzeń w yk azuje, że problem tk w i gdzie indziej. J e j rozpoznaniu i w łaściw em u n azw an iu szkodzi teza, jakoby chodziło tu o sposób przed staw ien ia m owy. P odw ażenie te j teorii może dać dodatkow y efekt, pozwolić na zbadanie tego zjaw iska w p e r­ sp ektyw ie historycznej.

N ajow ocniejsze zakw estionow anie te j tezy w y n ik a z tego, co M ichaił B achtin nazw ał polifonią [p lurilinguism e] języka w działaniu. Dla tego a u to ra słowo ludzkie jest u tk an e z w ypow iedzi in n y ch ludzi. Podstaw o­ w ą treścią rozm ow y jest przytaczan ie słów kogoś innego. W tym celu używ a się w niej całego szeregu chw ytów nie d ający ch się sprow adzić do „szablonów ” m ow y niezależnej i z a le ż n e j22. Polifonia obecna jest w całym języku i m ożna przy jąć za O sw aldem D ucrotem 23, że jest kon­ s ty tu ty w n a dla każdego w ypow iadania [énonciation]. D latego też należy odróżnić w y p o w i a d a j ą c e g o [locuteur] od a u t o r ó w w y p o ­ w i e d z i [énonciateurs] odpow iedzialnych za a k ty illokucyjne, m odal- ności, oceny zaw arte w słow ach lub o k tó ry c h się zakłada, że są źródłem słowa. Im plik u je to dw ojakie w ykroczenie poza now oczesną teorię m ow y od tw arzan ej (a zwłaszcza m ow y pozornie zależnej). S kodyfikow ane przez g ram a ty k ę p ro ced u ry tw o rzą podzbiór zjaw isk polifonicznych, k tó re m ożna spotkać w ró żnych rejo n a ch języka. W eźm y dla p rzy k ła d u opo­ zycję m iędzy il semble que [zdaje się] i il paraît que [podobno]:

Il semble que Pierre est malade

[Zdaje się, że Piotr jest chory]

Il paraît que Pierre est malade

[Podobno Piotr jest chory]

(w drugim p rzyp ad k u w y p o w iadający i a u to r w ypow iedzi nie są tożsa­ mi, chodzi tu o przy w o łan ie czyichś słów). Nic nie ogranicza zasięgu tych p ro ced ur do języka pisanego: Ja cq u e lin e A u th ier 24, a potem M arc P l é n a t 25, w ykazali, że język potocznej rozm ow y zaw iera fo rm y p rzed ­ staw ian ia m ow y dość bliskie u zn an ej za literack ą m ow ie pozornie za­ leżnej. W eźm y sy tuację tak b an a ln ą jak przytoczenie osobie p o stronn ej rozm ow y telefonicznej (przykład J. A uthier):

22 М. В a к h t i n e, Esthétique et théorie du roman. Trad. D. O l i v i e r . Gal­ limard, Paris 1978, s. 157 n.

23 O. D u c r o t , Les Mots du discours. Minuit, Paris 1980, s. 38—45. 24 J. A u t h i e r , Les Formes du discours rapporté. Remarques syntaxiques

et sémantiques à partir des traitem en ts proposés. DRAVL 17 (1978), s. 1—87.

25 M. P l é n a t , Sur la gramm aire du style indirect libre. „Cahiers de gram­ m aire” 1 (1979), s. 95—140.

(10)

Paul vien t de téléphoner. Il est très d éprim é

[Dzwonił Paw eł. Jest bardzo załamany]

P rz y k ła d ten doskonale ilu stru je fak t, że różnica m iędzy m ową w y ­ pow iadaną a przyw oływ aną, isto tn a dla badaczy p o k ro ju B ally’ego do tego stopnia, że zadaw ali sobie tru d poszukiw ania jej racjonalności i ge­ nezy, jest w gru n cie rzeczy ruchom a i nieostra. W ypow iedź „U est très déprim é [jest bardzo załam any] p rzy pisan a jest nie dającym się ro z­ dzielić auto ro w i w ypow iedzi i w ypow iadającem u. W łaściwością języka, jego n iearystoteleso w sk ą logiką jest m ożliwość zaw arcia w ielu głosów w jednym . F ak t, że badania językow e p o d ejm u ją tak ie rozw ażania, każe m yśleć, że językoznaw stw o w kroczyło w postm o dernistyczn ą épistémé.

M odernistyczność m ow y pozornie zależnej p rz y jm u je szczególną po­ stać historyczną. Chodzi tu o osobliw y rozw ój jednego ze sposobów p rze d ­ staw ian ia m ow y w powieści pew nego okresu, rozu m ian ej jako środek ek spresji i znak rozpoznaw czy. Od C h arles’a B ally ’ego do A nn B anfield w obiegu jest teza dająca się sprow adzić do tautologii: nie m ów i się tak, jak pisał F la u b e rt, nie pisało się jak F la u b e rt p rzed G ustaw em . I tak rzeczy m iały się jeszcze długo. Epoka m ow y pozornie zależnej jest u je d ­ nolicona i zam k n ięta przez h arm onię dążeń e ste ty k i litera c k ie j i b ad ań nad językiem , jest jednym z n ajp ięk n iejszy ch osiągnięć X IX w. W iek ten kończy się — i to nie tylko w lingw istyce — z końcem la t sześć­ dziesiątych. „M odernistyczna” m owa pozornie zależna należy więc do p e rsp e k ty w y h istorycznej, nie jest p ro stą teleologią. A by ew en tualnie w yjaśnić jej przyczyny, należy zdefiniow ać jej specyfikę form alną. Nie zwrócono uw gai na to, że polega ona przede w szystkim n a nie sp o ty ­ kan ej serii użyć im p e r fe c tu m m ow y [imparfait du discours]. A to w łaś­ nie użycie im p e r fe c tu m u F la u b e rta in te re su je P ro u sta, a u Zoli — Toblera, zniechęca B ally’ego i in sp iru je S p itzera 26. Spośród w szystkich przyk ład ó w m ow y pozornie zależnej przy to czon ych przez M argu erite Lips jedynie te, k tó re zaw ierają tak ie użycie im p e rfe c tu m , nie m ogą w ystąpić w potocznej rozm owie. S ekw encja zdań:

Paul m ’a téléphoné hier. Il était très déprim é et dem andait mon secours. Pouvais-je le rencontrer?

[Wczoraj dzw onił do m nie Paweł. Był bardzo załam any i prosił m nie o pomoc. Czyż m ogłem się z nim spotkać?]

w języku m ów ionym w y d aje się afektow ana, jeśli nie okropnie literacka. R aczej spodziew ać by się jej m ożna w jakim ś p a m ię tn ik u lub nieco ze­ starzałej pow ieści napisan ej w pierw szej osobie. S fo rm u łu jem y hipotezę, że takie użycie czasów stanow i specyfikę „now oczesnej” m ow y pozornie

£3 L. S p i t z e r , Zur stilistischen Bedeutung des Im perfekts der Rede. „Ger­ m anisch-Rom anische M onatsschrift” 9 (1921), s. 43—67.

(11)

zależnej, że jest jej pcczątkiem i końcem 27. Z dru g iej stro n y w arto po­ głębić m yśl V osslera i B achtina i zbadać niezaprzeczalną historyczną specyfikę okresu p re - (i niew ątpliw ie post-)now oczesnego po to, by spraw dzić, jakie form y p rzy b iera w nich p rzed staw ian ie m ow y oraz by określić ich przyczyny. W ten sposób lite ra tu ra średniow ieczna, o d a rta z m etafizyki naiw nego i niezręcznego autora, u kazu je się w całej sw ej rzeczyw istości sy n tak ty czn ej. Z jaw iska zw iązane z przed staw ien iem m o­ w y, pom ijane p rzez badania filologiczne, n a b ie rają sensu. P rzyk ładem tego może być tak rozpow szechnione użycie czasu przyszłego m ow y [f u ­ tu r de discours] od krytego przez V osslera i nazw anego przezeń f u t u r u m oratorium. A u to r dostrzega w ty m zjaw isku, w ślad za G e rtra u d L erch, oznakę stopienia się postaci i n a rra to ra , k tó ry „w erb aln ie i niem alże osobiście uczestniczy w ak cji” 28. W gruncie rzeczy w każdym p rz y p a d ­ ku chodzi o przyw ołanie słów postaci (obecność na ogół asertorycznego „ ja ”) będącej w sy tu acji kom unikow ania:

Femme voloient qu’il preisist, Mes il del tu t les escundist: Ja ne prendra fem m e a nul jur, Ne pur aveir ne pur amur

[Niejedną damę mu rajono, Odpowiedź dawał niezmienioną: „Nie chcę ja żadnej, ni bogatej, Ni najpiękniejszej z niew iast świata] 29

Isto tn e byłoby w ogóle zbadanie średniow iecznych ty p ó w p rze d sta ­ w iania m ow y (a w śród nich zwłaszcza m ow y pozornie zależnej) z trzech pu n k tó w w idzenia, n a jp ie rw syntaktycznego. B rak eksplicytnego w y ­ znacznika podrzędności nie oznacza nieobecności skład ni, czasow nik o zn ajm u jący może w sposób jednoznaczny rządzić długą serią w ypo­ w iedzi postaci; następ n ie paleograficznego. W ręko pisach b ra k jest ja ­ kichkolw iek znaków przestan k o w ych (cudzysłowy, m yślnik i, d w u k ro p ­ ki itd. są dodaw ane przez w spółczesnych w ydaw ców ), środki sy g nali­ zujące m owę pow inny się w ięc znaleźć w sam ej tk an ce językow ej te k s ­ tów. F u n k cję tę pełni w łaśnie składnia. N iektóre fo rm y g ram aty czn e w skazują, że to nie n arrato ro w i, lecz jakiejś postaci p rzy p isu je się daną wypow iedź: w y stęp u je tu niew ątpliw ie m ow a pozornie zależna. Do form

27 Jeżeli wierzyć statystyce ukazującej wyraźne jej zanikanie w p ow ieści fran­ cuskiej pc drugiej w ojnie św iatow ej; A. K a l i k - T e l j a n i c o v a , De Vorigine

du prétendu „style indirect libre”. „Le Français Moderne” 33 (1965), s. 284—294;

34 (1966), s. 123—136.

23 C. V о s s 1 e r, Langue et culture de la France. Trad. A. J u i 11 a n d. Payot, Paris 1953, s. 62.

2- M a r i e d e F r a n c e , Guigemar, wyd. R y с h n e r, w. 645—648; Guige-

mer. W: M a r i e d e F r a n c e , Pieśni. Przełożyła J. D a c k i e w i c z . W stępem

opatrzy] Z. K u b i a k . Warszawa b.d., s. 149. [W przekładzie polskim zatarły się cechy m owy pozornie zależnej. — Przypis red.]

(12)

tych należą m o rfem y w ypow iadania [morphèmes d ’énonciation], ta k czę­ ste w śred n io w ieczn ym języ k u literack im : w spom niane już asertoryczn e

w y ra ż ają cy żal przysłów ek m ar 30:

Comanda que li portiers fust mis en prison: mar i avoit trespassé son com andem ent (Marques de Rome, wyd. Alton, 84 d 4).

[Nakazał w trącić odźwiernego do ciemnicy, dodając, że zapłaci za brak posłuszeństwa]

lub sp ó jn ik si w y rażający czynność uprzedn ią o ch arak terze życzenio­ w ym , dzięki k tó re m u n a stęp u je praw dziw e „ujaw n ienie w ypo w iadają­ cego” 31:

Guigemar a la vile assise, N'en turnerat si sera prise

[Guigemar począł oblegać m iasto: / N ie m yśli się wycofać, nim je zdo­ będzie] 82

Podobnie rzecz się m a z szykiem w yrazów , k tó ry w języku s ta ro ­ fran cu sk im w cale nie jest tak sw obodny, jak się uw aża: jest on zawsze znaczący. D zięki zakodow anej w nim antepozycji czy tem aty zacji p rze d ­ staw ić m ożna mowę:

Et cil qui Vavoient gardé Disoient bien par vérité

Qu’il n ’estoit pas la и on le mist. Encor unt il plus grant despist, Car il l’unt par Joseph perdu. De ce sunt il tout esperdu: Et se damages y ha nus, C’a il feit, et Nychodemus 38

[A ci, którzy go strzegli, / M ówili z całą mocą, / Że nie było go tam, gdzie był złożon. / Wstydzą się tego tym bardziej, 1 Iż zniknął za sprawą Józefa. / Je­ śli ktoś się sroma, / Z własnej to jego będzie w iny i z Nikodemowej]

O statnie w ersy p rzy taczają w m owie pozornie zależnej k o m en tarz strażnik ó w ukrzyżow anego C h r y s tu s a 34. I w reszcie specyfika fu n k cjo ­ nalna. Ś redniow ieczna le k tu ra nie jest in dyw idualna, lecz publiczna: to zawodowy le k to r od czy tu je rękopis i stosow nie go in te rp re tu je . Jak o dzieło pow ołane do istnien ia w obiegu u stnym , jak to ostatnio określił

80 В. C e r q u i g 1 i n i, La Parole médiévale. Minuit, Paris 1981, s. 159—160. 81 C. M a r c h e l l o - N i z i a , Recherches sur la structuration de l’émoncé en

ancien et m oyen français. Rozprawa habilitacyjna, U niversité de Paris VIII, 1982,

s. 352—362.

82 M a r i e d e F r a n c e , op. cit., w. 875—876. [W przekładzie polskim w ersy te brzmią zupełnie inaczej. — Przypis red.]

88 R o b e r t d e B o r o n , Le Roman de l’Estoire dou Graal. Wyd. N i t z e, w. 631—638.

84 Należy odnotować, że m owa zależna zm ienia się na m owę w yraźnie nieza­ leżną w w ersjach prozą tekstu Roberta de Boron. Zob. C e r q u i g l i n i , op. cit., s. 98—100.

(13)

P au l Z u m th o r 35, średniow ieczny tek st literack i zaw iera i o k reśla spo­ soby swego w ykonania. Z jednej stro n y uzasadnia to w ielorak a te a tra l­ ność m orfem ów i zjaw isk ze sfe ry w ypow iadania, z d ru g iej — n ad aje fu n k cję p rzed staw iającą mowie w działaniu. D w uznaczność w y rażającej język w p rak ty c e kom unikacji m ow y pozornie zależnej w sta ro fra n ­ cuskim polega na anachronicznym zredukow aniu jej do w spółczesnej le k tu ry . L ite ra tu ra średniow ieczna niestru d zen ie tw o rzy o b raz p a ry w y ­ pow iadający— a u to r wypow iedzi: głos n a rra to ra — w ypow iadającego p rze ­ kazuje w ykonaw cy głosy należących do fikcji au to ró w wypow iedzi. Mo­ w a pow ierzona i przekazana kom uś innem u, mowa, k tó rą nazw ać m ożna ew okow aną, w ty ch w łaśnie term in ach rozw ażać n ależy zagadnienie p rzed staw ian ej w te j lite ra tu rz e mowy.

Średniow iecze, epoka najoczyw iściej poprzedzająca nowoczesność, jest szczególnym polem do badania m ow y pozornie zależnej. Z adanie nie po- lega jednak na odnalezieniu kilk u przykładów zapow iadających now o­ czesność, nieco już zresztą przestarzałą. Istotne jest badanie sw oistości różnych form językow ych p rzytaczania i ew okow ania m owy, jedynego m a te ria łu zdolnego do pobudzenia reflek sji historycznej. Nowoczesność, ten tajem n iczy G raal, jest złudą: m yśli się zawsze inaczej, z dystan su, z odm ienności.

Przełożył Maciej A br a m o w ic z

Cytaty

Powiązane dokumenty

c) Rodzice mają prawo do tego, że ich dzieci nie będą musiały uczęszczać do szkół, które nie zgadzają się z ich własnymi przekonaniami moralnymi i religij- nymi. w wydaniu

w ej kościoła, pośw ięcona w niedzielę 24 listopada 1974 r., tablica ku czci p oległych w drugiej w ojnie św iatow ej żołnierzy z parafii zakrzow skiej i

W pierwszej części lekcji uczniowie pracują samodzielnie – czytają tekst i starają się go zrozumieć (ewentualnie tekst czytany jest głośno na forum klasy).. Dzieci

Można dowolnie przekształcać mowę zależną w niezależną i odwrotnie – z niezależnej w zależną. Zdanie wprowadzające staje się wtedy nadrzędnym, a zdanie wprowadzane

W mowie zależnej występuje następstwo czasów, czyli cofamy się o czas do tyłu w stosunku do czasu użytego w mowie niezależnej.. Zmianie ulegają również określenia czasu

W Requiem pojawiają się także nieoczywiste wypowiedzi, które nie są klasyczną mową pozornie zależną, jednak poetyki mowy niezależnej również w pełni nie realizują:..

„odkrycie” króla Jahmesa I z XVII dynastii 26 (przez co Jahmes z XVIII dynastii staje się Jahmesem II, a Jahmes-Amazis z XXVI dynastii – Jahmesem III; por. przypisy

 Przy zamianie pytań rozpoczynających się słówkiem pytającym (when, what, how, where, itd.) na pytania w mowie zależnej słówka pytające występują po czasowniku