• Nie Znaleziono Wyników

Franciszek, apostóì pokoju

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Franciszek, apostóì pokoju"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

З

65

Franciszek, apostóì pokoju

Czymś cudownym jest pokój. Gdy Chrystus po zmartwych­

wstaniu ukazywał się apostołom, zawsze mawiał do nich: „Po­

kój wam!“

Święty Paweł w swoich listach wszystkim chrześcijanom życzy pokoju. Kapłan niosący Przenajświętsze do chorego, wstę­

pując do domu, pozdrawia: Pokój temu domowi i wszystkim mieszkańcom jego. A ostatnie życzenie, jakie Kościół śle zmar­

łym do grobu, znowu jest życzeniem pokoju: Niech odpoczywają w pokoju wiecznym!

Franciszek kochał pokój; był on aniołem pokoju dla swe go czasu. Za jego czasów toczyły się krwawe wojny domowe.

Biednym, niezgodnym, poróżnionym ludziom Franciszek chciał nieść pokój. Do każdego napotkanego człowieka zwracał się z po­

zdrowieniem pokoju: „Pan niech ci da pokój!“ Wymawiał te słowa z takim nabożeństwem i z taką powagą, że już przez to samo wielu znalazło pokój z sobą samym i z innymi.

Kazanie swoje również rozpoczynał słowami: „Pan niech wam da pokój!“

Dowiedziawszy się, że gdzieś w mieście powstały niezgody, zaraz był na miejscu a kazanie jego nastawione było na wytę­

pienie niezgody. Często w katedrze swgeo miasta głosił kazanie o pokoju.

Г braci swoich uczył, aby również byli wśród ludzi apo stołami pokoju. Daje im przeto w regule przepis, ludziom spot kanym na drodze życzyć pokoju a przy wejściu do domów po­

zdrawiać: „Pokój temu domowi!“

Wysyłając braci swych na misje, żegna ich słowami: „Idź­

cie, kochani bracia, we dwóch we wszystkie strony świata i ogła sza jcie ludziom pokój“.

Święty Franciszek i jego bracia czynili wszystko z dzie cięcą ufnością i prostotą. Gdy Franciszk krótko przed swoim zgonem śmiertelnie chory przybył do Asyżu, dowiedział się z ża lem, że pomiędzy burmistrzem i biskupem miasta powstał spór.

Franciszek się bardzo zasmucił i powiedział do braci: „Wielka

(2)

t¡o ! hańbą dla nas sług Bożych, iż biskup i burmistrz się niena­

widzą a nikogo nie ma, ktoby ich pogodził“. Ułożył więc do swej pieśni do słońca dalszą zwrotkę o pokoju.

o' Potem posłał brata do burmistrza z prośbą, aby razem z radnymi, miasta i z ludem udał się do pałacu biskupa. Dwuch innych braci przywołał do siebie, przykazując im: „Idźcie do bi­

skupa i do burmistrza i zaśpiewajcie im hymn do słońca. W Bogu ppkładam nadzieję,, iż raczy serca icłi wzruszyć, aby wrócili do zgody“.

Tak się stało. Gdy bracia z polecenia świętego Franciszka zaczęli śpiewać, wszyscy obecni płakali. A gdy ostatnie dźwięki przebrzmiały, biskup i burmistrz podali sobie ręce, obiecując so­

bie zgodę i przyjaźń. Wszyscy zaś obecni chwalili Boga, który przez świętego Franciszka zaprowadził pokój i zgodę.

Franciszek dał nam przykład i pragnął, aby jego dzieci i uczniowie go naśladowali. Przede wszystkim tercjarze mają być apostołami pokoju.

Franciszek żył w czasie ostrych walk socjalnych. To tu, lo tam rozgorzała krwawa wojna, gdzie chrześcijanie w wza­

jemnej nienawiści się zabijali, że całym miastom groziło opu­

stoszenie. Wtedy Franciszek członkom Trzeciego Zakonu zaka­

zał noszenia broni. Zwycięstwo było po stronie Franciszka, bo liczne rzesze ludności zaciągały się pod jego sztandar. W krót­

kim czasie dzieło pokoju było dokonane.

Tercjarze! Nie widzicie tej niezgody w rodzinach, w oj­

czyźnie, w społeczeństwach i wśród narodów? Wy wszyscy macie się stać apostołami pokoju na wzór waszego świętego Patriarchy.

Miłość nigdy nie zakłóci pokoju człowieka. Tercjarz, po­

siadający tę miłość, woli się zrzec małego prawa, woli znieść małą przykrość, woli niedosłyszeć przykrego słowa i zrezygno­

wać ze słowa ostatniego, aniżeli dla takich małostek zakłócić pokój.

Tercjarz apostołem pokoju! To najpiękniejsze zadanie mi łości chrześcijańskiej. Gdy człowiek pokłóci się ze swym Bogiem

— sprowadź go z powrotem do Boga! Gdy ludzie we wzajem nej niezgodzie żyją — dobrym słowem nakłoń ich do zawarcia pokoju i zgody. Oto apostolstwo pokoju w duchu świętego F ran ­ ciszka. „Pokój ludziom na ziemi!“

(3)

ooocoooooooooooooooooooooo

(4)

POKUTA I LITURGIA POPIELCOWA

Bramą do wielkiego postu jest środa popielcowa, która od dawna ma swoje znaczenie. W tym dniu w pierwszych wiekach chrześcijaństwa rozpoczynała się kanoniczna pokuta dla publicz­

nych grzeszników, którzy mieli ciężkie kary do odpokutowania W czasie nabożeństwa podawano im suknię pokutną a głowę po sypywano popiołem; następnie biskup wyprowadził ich z kościo ła, ponieważ w czasie odbywania pokuty nie byli dopuszczeni do udziału w ofierze eucharystycznej. Dopiero w Wielki Czwartek z wielką urczystością biskup wprowadzał ich do kościoła i uwal niał od winy. — Z tej ceremonii pozostał tylko zwyczaj posypania popiołem, praktykowany na początku wielkiego postu a przy pominający marność wszelkich rzeczy doczesnych i konieczność wewnętrznej poprawy.

Popiół od dawna jest symbolem pokuty. Już w drugiej księdze Królów czytamy, jak Tamar w głębokim pogrążona żalu sypie popiół na głowę, bo brat jej zgrzeszył przeciwko prawu Bo żemu. Podobnie i Ju d y t wdziała szatę pokutną, posypała się po­

piołem. błagając Boga o zmiłowanie, zanim przystąpiła do dzieła wybawienia narodu; tak samo czyniła i Estera, gdy Aman za mierzał naród pogrążyć w nieszczęściu. Najpierw czynić pokutę, potem z ufnością błagać o pomoc: to pewny środek dla zyskania błogosławieństwa Bożego!

A jeśli Kościół w późniejszych wiekach publiczną pokutę złagodził i wreszcie zniósł, to tym samym jeszcze nie ustał nasz obowiązek czynienia pokuty. Pokuta jest jedyną drogą ratunku dla wszystkich, którzy zgrzeszyli. A ponieważ wszyscy jesteśmy biednymi grzesznikami, dlatego nikt z nas bez pokuty do Boga nie przyjdzie. Przeto też Zbawiciel powiedział tak wielkie słowo:

„Jeśli pokuty czynić nie będziecie, wszyscy razem zginiecie“

Nawet jeśli przy pomocy łaski Bożej uchroniłeś się od ciężkiej winy, nie możesz się bez pokuty obejść. Niejednokrotnie bowiem popełniłeś mniejsze przewinienia i obciążyłeś swe sumienie nie doskonałościami, w mniejszych rzeczach uchyliłeś się od posłu ezeństwa winnego Bogu, a za to wszystko musisz zadośćuczynić, bo nic nieczystego nie może stanąć przed obliczem Boga przenaj­

świętszego.

(5)

69 Pokuta jest początkiem prawdziwej pobożności, jest bra­

mą do doskonałości; ona bowiem gładzi grzech i usprawnia serce do służby Bożej. Im poważniej się do niej zabieramy, tym bar dziej oddziaływa na życie wewnętrzne. Ona nie tylko stoi na początku naszej drogi do doskonałości, lecz towarzyszy jak anioł stróż już w cnocie utwierdzonym przez całe życie, by gładzić co­

dzienne przewinienia i podniecać gorliwość. Jako przyjaciel po­

cieszający musi stać przy nas w ostatniej godzinie życia, aby nam otworzyć bramy niebieskie; albowiem pokuta pokorna i ofiarna wszystko może u Boga. Nawet łotra skruszonego zapro­

wadziła prosto do szczęśliwości wiecznej. Kto zna jej wielką po­

tęgę, zrozumie, że święci tak wysoko ją cenili, chociaż im pokuta znowu tak bardzo nie była potrzebna. Oczy powinno nam otwo­

rzyć powiedzenie świętego Piotra z A lkantary: O błogosławiona pokuto, która mi tak wielką chwałę przysporzyłaś!

Pokuta nie jest tylko chceniem i obiecywaniem, jest to raczej rzeczywisty odwrót od grzechu i całkowity zwrot serca do Boga, jest zmianą życia i rzeczywistą poprawą, wyrażającą się w czynach. Prawdziwy pokutnik stara się Bogu zadośćuczynić, dobrowolnie bierze na siebie ofiary, aby udowodnić Bogu swoją zmianę wewnętrzną. Kościół sam daje sposobność do pokuty, nakładając na nas czterdziestodniowy post przed Wielkanocą, na który we Mszy świętej wzywa specjalne błogosławieństwo z niebios. Życzeniem Kościoła jest, byśmy do tego umartwienia jeszcze inne ofiary dołączali, zwłaszcza wtedy, gdy post cielesny w ścisłym słowa znaczeniu nie jest nam możliwy. Takimi ofiara­

mi są: Wierność w małym, zwalczanie zniechęcenia, chętne pod danie się w przykrościach, skromność i cierpliwość w towarzy stwie z innymi a przede wszystkim praktykowanie miłości bliż niego, którą Bóg chętnie widzi w związku z postem: „Czy nie to jest raczej pôst którym obrał: rozwiąż więzy niezbożności, roz wiąż brzemiona ciążące, wypuść niewolą uciśnionych wolno, a wszelkie brzemię rozerwij! Ułam łaknącemu chleba, a ubogich

• tułających się wprowadź do domu twego; gdy ujrzysz nagiego przyodziej go, a nie gardź ciałem twoim. Wtedy wytryśnie jako zaranie światłość twoja, a zdrowie twoje rychlej nadejdzie, i pój dzie przed obliczem twoim sprawiedliwość twoja, a chwała Par ska zbierze cię“ (Iz. 58. 6. nn.).

J a k w tych ostatnich słowach wskazano na cudowne skutki tak? ej pokuty, tak też dzieje się w liturgii okresu wielkopostnego.

(6)

tak poważne, nie zapomniano jednak o tej myśli. Przy święcenia popiołu modlitwy wskazują już na nagrodę, „obiecaną pokutu­

jącym“, a introit Mszy świętej wysławia te zbawienne skutki słowami z księgi Mądrości: „Ty masz łitość nad wszystkimi, Panie, i nic nie masz w nienawiści z tego, coś uczynił; ty prze­

baczasz grzechy ludzkie dla pokuty i oszczędzasz ich; bo ty jesteś Pan, Bóg nasz!“ — Ewangelia uzupełnia te myśli, zachęcając do postu, który nagrodzi nam Ojciec, widzący ciche i ukryte ofiary. W ten sposób gromadzimy sobie „skarby w niebie, gdzie ani mól ani rdza i cli nie zniszczą, gdzie złodzieje ich nie ukradną“.

1 tak jasny promień wesołej nadziei wielkanocnej pada na początek wielkiego postu. Ten promień w następnych tygodniach będzie potężniał, aż zaświta nad nami pełny blask poranku wiel­

kanocnego.

Szedł do ludzi z sercem na dłoni A uśmiech duszy promieniał z ócz, Do serc przemawiał słowami pieśni

Do dusz — swym życiem — jasnością cnót!

Wielkość jego była w ubóstwie Bogactwem jego — spełniony czyn!

Na drogę życia, kładł cień pokory Na biel swej duszy krzyżowy cień Ш i ETY FRA NCI SZEK

Maria Gwoździówna.

(7)

71

N a s z udział w Mszy świętej

10. Komunia święta i dziękczynienie

Zbliżyła się Komunia święta. „Błogosławieni, którzy wez­

wani są na wieczerzę wesela Baranka“ (Objaw. 19.- 9). Jesteśmy na mistycznej wyżynie liturgii. Cisza w czasie Komunii świętej jest tak święta jak cisza w czasie podniesienia. Który przyszedł do nas, pragnie mieszkać w nas, nie chce pozostawać w zimnym więzieniu tabernakulum, lecz chce znaleść przytulne miejsce w ży­

wych sercach.

Najpierw Komunię świętą prgyjmuje kapłan, potem wier­

ni; ucztę rozpoczyna ojciec, a potem w nieskończonej procejsi przychodzą dzieci. Wszyscy spożywają Chrystusa, wszyscy zabie­

rają go do swej duszy, albo raczej on wszystkich przygarnia do swego serca; wszyscy rozdzieleni łączą się w jego miłości. W każ­

dym sercu rozpalono święty ogień. Wszyscy stają się żywymi na­

czyniami Jezusa. Idzie Jezus w białej hostii poprzez szeregi swoich wiernych i składa swoim ukochanym duszom na czole po­

całunek miłości. Kapłan i wierni tworzą teraz jedną serdeczną społeczność Jezusową; wszyscy są wcieleni w jego serce. Ja k J e ­ zus przez swoje wcielenie stał się z nami jedną naturą, jednym ciałem, tak przez Eucharystię -z nim stajemy się jednym ciałem, jedną krwią. Dzieło rozpoczęte przez wcielenie dokonuje się przez Eucharystię.

„Bierzcie i jedzcie!“ Co się działo w duszach uczniów w tej najświętszej godzinie, gdy Jezus ich wzywał do pierwszej Komu­

nii świętej! Już tak często od Zbawiciela otrzymywali chleb; aż dotąd był to zwykły chleb. Teraz ogarnia ich niewypowiedziane szczęście, bo przypominają sobie słowa obietnicy z Kafarnaum.

Opadają zasłony, mgły znikają przed powstającym słońcem. Nie­

zdolni są skupić swoje myśli; słuchają bezwiednie, w milczeniu, z czcią. Przyjm ują święte postacie. Czyż nie jest to najświętsze ciało ich Mistrza? Święta, uroczysta cisza: P iotr komunikuje, i Jan, la potem wszyscy inni apostołowie.

Błogosławiani, którzy wezwani są na ucztę B aranka!.. . Święty Cyryl z Jerozolimy (f 386) opisuje, w jaki sposób przyjmowano Komunię świętą w pierwszych czasach chrzęści

(8)

jaństwa: „Przystępując do iStoiu Pańskiego, włóż prawą rękę w lewą i uczyń z niej coś z rodzaju tronu dla prawej, która przyj muje Króla, na otwartą dłoń przyjmij Ciało Chrystusowe, mo wiąc: Amen: Uświęciwszy oczy przez ostrożne dotknięcie świę tym Ciałem, spożyj je, uważając, by nic nie upadło... Po Komunii Ciała Chrystusowego idź jeszcze do Komunii Kielicha Krwi.

z czcią się kłaniając i „Amen“ mówiąc. Uświęć się przez spoży eie Krwi Chrystusowej“. Aż do średnich wieków zachowano ten sposób przyjmowania Komunii świętej. Mężczyźni otrzymywali Hostię na gołą rękę, kobiety na chusteczkę rozłożoną na dłoni;

w czasach prześladowania zabierano Eucharystię świętą w szka tułkach lub woreczkach lnianych do domów, i tarn ją spożywano.

Nie z przyczyn dogmatycznych, lecz z czysto praktycznych za ­ prowadzono w 12 wieku Komunię świętą pod jedną postacią, mia nowicie chleba. W Hostii przyjmujemy oczywiście także i Krew Je zusa; jest to bowiem żywe Ciało Jezusowe razem z Krwią. W cza sie przyjmowania Komunii świętej przez wiernych śpiewano psalm, dzisiejszy wiersz na Komunię.

Święta i cudowna uczta jest skończona, święte naczynia zostaną wyczyszczone i sprzątnięte ze stołu. To wszystko dzieje się z największą starannością, by żadna cząsteczka z Przenaj świętszego nie została znieważona. Teraz oto jesteśmy pełni szczę ścia i radości, bo jesteśmy jedno z Chrystusem. Odmawiamy te­

raz z kapłanem modlitwę dziękczynną po Komunii świętej, t. zw.

Postcommunio. Razem z kapłanem dziękujemy za doznane szczę­

ście i przez Chrystusa eucharystycznego, który właśnie za nas się ofiarował i naszym pokarmem się stał, upraszamy sobie wszel­

kie łaski dla duszy i ciała, dla wieczności i doczesności, dla nas samych i dla ogółu. Boć one wszystkie są owocami ofiary Mszy świętej i płyną hojnie z tej Ofiary. Nie powinniśmy się jednak ograniczyć do tej liturgicznej modlitwy dziękczynnej.

Przedziwna jest istota ubóstwa: odsuwając nas od bogactwa

— zbliża nas do Dawcy dóbr. Odbierając od nas zrzeczenie sic, własności — obdarza darami. W ycofując nas z wygody — daje sposobność najłatwiejszego zdobycia; i szczęścia i radości i za­

dowolenia.

M aria Gwoździówna.

(9)

Ecce Homo. Q uen ti u M a s s y s.

(10)

A p o s t o l s t w o

■ ш яаш н онш ж нв

ŻNIWO JEST WIELKIE . . .

Ewangelista Mateusz pozwala nam raz na bliższe poznanie pracy i trosk Dobrego Pasterza. Oto widzimy go w jego p u ­ blicznej działalności. Właśnie co dopiero był powołał do życia córkę Jaira, uzdrowił ślepego i opętanego niemego. W związku z tymi wydarzeniami opowiada Mateusz: „I obchodził Jezus wszystkie miasta i miasteczka, nauczając w bóżnicach ich

i przepowiadając ewangelię królestwa, a uzdrawiając wszelką cnorobę i wszelką niemoc. A widząc rzesze, zlitował się nad nimi, iż byli strudzeni i leżący jako owce, nie mając pasterza. Tedy rzekł uczniom swoim: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotni- kwó mało. Proście tedy Pana żniwa, aby wysłał robotników na żniwo swoje“ (9. 35 nn.).

On naprawdę jest dobrym pasterzem, który ofiaruje się za swoich. Niestrudzenie przemierza tę krainę, pomaga w każ­

dej niedoli, jaką napotyka. Rozgłos jego potęgi i dobroci idzie przed nim, a rzesze, nędzą życia ciężko doświadczone idą za nim.

Byli „strudzeni i leżący jako owce“, wystawione na niepogodę i na niebezpieczeństwo ze strony dzikich zwierząt. Ja k dawno już wycze­

kiwał ten osierocony lud Boży pomocy, z jaką tęsknotą od wie­

ków wypatrywali Mesjasza: a teraz on stoi pomiędzy nimi, ale brak pasterzy, pomocników, którzy by rozdawali chleb prawdy i życia. Żniwo dla królestwa Bożego jest tak wielkie i tak obie­

cujące, potrzeba tylko dostatecznej ilości żeńców i pracowników, którzy by je do spichrzów zebrali. — Widzi Zbawiciel w duchu tysiące i tysiące szukających, czekających, którzy go jeszcze nie znają albo znać nie chcą. I oni pragną wybawienia z nocy grze­

chu i opuszczenia i tęsknie w ypatrują odkupiciela. Ale brak kie­

rowników, którzy by ich przygotowali i do niego zaprowadzili;

według odwiecznego planu bowiem świat nie nawróci się nagle na skutek cudu, lecz za pomocą ludzkich sił.

Wzrok Zbawiciela sięga w coraz dalsze kraje i coraz od leglejsze wieki. Widzi niezliczone rzesze pogan, przebywających- w „ciemnościach i mrokach śmierci“, objętych fałszem bałwo­

chwalstwa, błądzących bez światła i kierownictwa. Wielu z nich nigdy mc nie usłyszy o Ewangelii i łasce jego Kościoła, ale za

(11)

biorą ze sobą do grobu niezaspokojoną tęsknotę zą wybawieniem.

W dalszej jeszcze przyszłości jego wszystkowidzące oko widzi miliony ludzi błądzących, do których nigdy nie dotrze jego uszczęśliwiająca prawda, ponieważ brak apostołów, którzy by ją im zanieśli. Oni wszyscy jednak należą do jego żniwa, bo za wszystkich poszedł na śmierć i niczego tak bardzo nie pragnie, jak zbawienia wszystkich. Do tego dochodzi jeszcze smutny obraz, tak często w ciągu wieków się powtarzający, obraz owie­

czek zbłąkanych, które były w jego trzodzie, ale uległy kuszącym podszeptom przeciwnika. Brną w grzechu i występku na zatra­

cenie wieczne, o ile nie zjawi się ręka zbawcza, która by ich uchroniła od nieszczęścia.

Czy widok na obecne czasy jest dła Dobrego Pasterza wię­

cej pocieszający1? Czy niewiara i fałsz, grzech i nędza z świata są wygnane? Czy już wszyscy ludzie są zdobyci dla trzody . Chry­

stusowej? albo czy większa czść nie trwa jeszcze w mrokach po­

gaństwa? A wśród nas czyż nędza dusz nie stała się przeraża­

jąca? Ja k to niewiara i nieobyczajność pogrążyły w nieszczęściu narody chrześcijańskie, iż są „strudzeni i leżące jak owce“ i za­

ledwie jeszcze na miano chrześcijan zasługują! Kąkol, zasiany pomiędzy dobre ziarno, ogromnie się rozrósł. Wśród narodów chrześcijańskich powstaje nowoczesne pogaństwo, odrzucające prawdę Ewangelii i hołdujące fałszom bałwochwalstwu. Ale i w tych błądzących żyje jeszcze tęsknota za wieczną prawdą.

Ich szukanie, walki i niezadowolenie są dowodem tego. Żniwo

jest wielkie! , ^

Skąd to pochodzi, że tak wielu nie znalazło drogi do Zba­

wiciela a tak wielu od niegó odstąpiło, chociaż światło jego na­

uki tak jasno promieniuje na cały świat? — Uderzmy się w pier­

si! My ponosimy wielką część winy, bośmy sprawy Chrystu­

sowej niedostatecznie bronili. Byliśmy chrześcijanami czynu, gor­

liwymi apostołami, którzy przez swoje życie i czyny wszędzie wierze zdobywają uszanowanie i miłość? Byliśmy przejęci świę­

tą miłością do Chrystusa i jego Kościoła, jak święty Paweł i Franciszek, którzy zdobyli1 świat dla Chrystusąf Czyśmy się w ogóle troszczyli o królestwo Boże, albo czyśmy nie żyli w ma­

łodusznym zadowoleniu ż siebie, nie widząc wielkich zadań, które spełnić mamy? Jak martwń i samólubna była często nasza miłość.

Ja k mało pracowaliśmy talentami, które od Pana otrzymaliśmy!

(12)

Czy czasy obecne w ogóle chcą jeszcze słyszeć o Chrystu sie; Czy człowiek nowoczesny go po prostu nie odrzuca? Tak by

^ię wydawało, przy bliższym jednak badaniu prawie zawsze що żemy stwierdzić, iż więcej jest tu nieświadomości niż złej Avoli.

Na ogół ludzie obecnych czasów tęsknią za Chrystusem, za tym Chrystusem, który z miłości wyrozumiałej, dobrotliwej i ofiar nej Avydaje siebie samego za cierpiącą ludzkość; tęsknią za ce łymi naśladowcami Chrystusowymi, którzy jego usposobienie w całym swoim życiu odtwarzają, jak święty Franciszek, „Święty całego św iata“, którego właśnie ludzie nowocześni bez różnicy Aviary i narodowości czczą i kochają. „Oskarżać nie chcemy! Wie dzieć jednak każdy winien, że nasz wewnętrznie rozerwany i cięż ko nawiedzony lud z gorącą tęsknotą woła o pomoc i ją wycze kuje a żąda od tych, którzy noszą imię Zbawiciela — a więc i od ciebie!“

Widzisz to wielkie żniwo, które czeka na ciebie. Samo mnę chrześcijanina nie wystarczy, nawet na ciebie cień rzuca, jeżeli życie jemu nie odpowiada. Dopiero gdy przykazanie Chrystu sowe obrócisz w czyn i cały się stawisz do służby w dziele odku pienia, wtedy naprawdę zrozumiałeś swe zadanie!

„Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, jeśli mi łości nie mam, stałem się jako miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący“ (1. Kor. 13. 1)..

O. E. R

MODLITWA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA Wspaniały, wielki Boże!

Mój Panie i Zbawicielu Jezu Chryste, który jesteś światłem dusz.

błagam Cie:

Rozprosz ciemności duszy mej.

Daj inocua Aviare mi i ufność, daj, by biedne me serce płonęło dla Ciebie jedynie.

Panie, daj, bym poznał Ciebie i w Twoim zawsze chodził świetle, spełniając święta wole Twą!

(13)

77

BŁOGOSŁAWIONA JOANNA Z MAILLÉ,

wdowa z Trzeciego Zakonu, 29 marca Któż z nas, przeglądając historię Kościoła katolickiego, nie natknął się na epokę wielkiej schizmy, czyli odszczepieństwa od jedności Kościoła? W tym właśnie smutnym czasie, jakoby z Opatrzności Bożej, przychodzi na świat na zamku pod St.

Quentin we Francji dziewczynka, urodzeniem szlachcianka a ser­

cem gołębica. Żyje w środowisku modnej elegancji, wśród do­

czesnego wykwintu; atoli przez Ojca w niebiesiech szczególnymi łaskami wyposażona, odwraca odeń wzrok. Jako dziesięcioletnia panienka dworska trzyma się z dala od wszelkich czczych roz­

rywek i znajduje radość w czytaniu świętych ksiąg.

Przypatrując się uważnie dalszemu biegowi życia Joanny łatwo dojść do pięknego odkrycia: że jej chlebem powszechnym było zaiste czynić wolę Bożą. Oddaje się wprawdzie z wielką wer­

wą ćwiczeniom duchownym za pomocą takich środków jak mo­

dlitwa, post, czuwania, ale jednak zawsze trzyma swą wolę za uzdę, nałożoną jej przez kierownika duchownego, uczonego z Za­

konu Braci Mniejszych. Pokornie poddając się życzeniom rodzi­

cielskim, poślubia młodzieńca, szlachetnego rodem i pobożnością.

Z nim żyjąc, wzorem była dla każdego, czy to dla żebraka, czy to bogatego, dając przykłady i zdrowe nauki, niewymyślnej teraź- uiejszej sztuki. Mąż, jak głosi podanie, był raczej stróżem jej dziewiczej cnoty i towarzyszem w pełnieniu miłosierdzia.

Po szesnastoletnim pożyciu małżesńkim zostaje wdową.

Powodowana natchnieniem Matki Bożej, składa wkrótce ślub czy­

stości i przywdziewa habit Trzeciego Zakonu świętego Franci­

szka, odsuwając w ten sposób od siebie licznych zamożnych kon­

kurentów. Zrzeczeniem się wszelkich dóbr doczesnych ściąga na siebie gromy oburzenia najbliższych. Nic jednak nie jest już w stanie odwieść miłej oblubienicy Chrystusowej od raz posta- nowionego kroku za oświeceniem nieba; zgoła zrównoważona w duchu świętego Pawła: „Jeślibym się jeszcze ludziom podobał, nie byłbym sługą Chrystusowym“ (Gal. 1. 10), pokornie usuwa się ze zgiełku miejskiego >v zaciszne odosobnienie, prowadząc ży­

cie bogomyślne, przeplatane kwestą lichej strawy. „Nie wstydźcie się być żebrakami dla Chrystusa“ (Pius XI).

(14)

Rozważywszy doradcze zdania okolicznej ludności, opu­

szcza po niejakimś czasie swą kryjówkę eremicką i zamieszkuje w ęelce położonej tuż przy zabudowaniach klasztoru Franciszka nów. Aż do późnego wieczora tego życia ziemskiego spieszy co dziennie rio klasztornego kościoła, by brać udział- we wspólnych modlitwach. Podczas rozpamiętywania gorzkiej męki P ana J e ­ zusa zalewa się. potokiem rzewnych łez, szepcząc od czasu drv czasu: „Rany Chrystusowe, bądźcie mi lekarstwem. Chwile wy­

tchnień w ciągu dnia wypełnia śpiewem. Zaprawdę, wielce umart wiony i heroiczny żywot wiedzie ta szlachcianka w pokutnych łachmanach, boć ciało okryte włosiennicą, karmi tylko roślinami i wodą, a za hasło mając słowo: „Wszystkim czynić dobrze!“ - niestrudzenie służy całymi dniami chorym, odwiedza więźniów, nawraca grzeszników, słowem kroczy na tym padole wygnania jako gorliwa apostołka sprawy Chrystusowej. Skąd ta energia, skad ta siła błogosławionej Joanny? — Z częstego pokrzepienia się chlebem aniołów, z częstego przystępowania do Stołu P ań ­ skiego. Z jej praktyk religijnych należy wskazać jeszcze na to.

0 czym się dziś niemal całkiem zapomina, a mianowicie nieu­

stannie i gorąco modli się za kapłanów i w intencji zjednoczenia wszystkich chrześcijan.

Pełna zasług, nadto obdarzona mocą czynienia cudów, w 811 roku swego życia zbliża się ku wieczorowi doczesnej swej pieł grzymki. Dnia 28 marca 1414 roku. pokrzepiona sakramentami świętymi ulatuje ta gołębia dusza, w rajską krainę wiecznej szczęśliwości, jak święty nasz Ojciec Franciszek: uboga i pokorna wchodzi do nieba bogato uposażona. Ciało jej przyodziane w ha bit klaryski, przeniesiono do kościoła Franciszkanów. Cześć je.i oddawaną zatwierdził papież Pius IX.

Błogosławiona Joanna uczy nas apostolstwa modlitwy za kapłanów i kościół. Modlitwa za kapłanów* jest konieczna. Im więcej potrzeba laski i błogosławieństw^a z nieba, aby słowem 1 czynem byli prawdziwymi kierownikami dusz do nieba. Przeto pisze apostoł narodów do Rzymian: „Proszę wns tedy, Bracia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez miłość Ducha Świę­

tego, abyście mnie wspomagali, modląc się za mną do Boga“ (15.

30). Wzorem jest ci w tym względzie błogosławiona Joanna. - Naśladuj jej gorliwość.

(15)

Modlitwa za Kościół również jest konieczna. I w tym wzglę­

dzie błogosławiona Joanna jest nam wzorem, tak samo jak i Chry stos, który rzekł do pierwszej głowy swego Kościoła: „Modliłem się za ciebie, aby w iara twoja się nie chwiała“ (Tik. 22. 32). Ko­

ściół jest wprawdzie dziełem Bożym; należą do niego jednak

Święty Józef.

(16)

ludzie, którzy podlegają ludzkim ułomnością. Chociaż Kościół sam nie zginie, jednak-na skutek zgorszeń mogłyby czasem ni«

które dusze pójść na zatracenie. Dlatego modlić się musimy za Kościół; błagajmy przeto nieustannie: „Abyś Kościół twój świę­

ty sprawować i zachować raczył, ciebie prosimy, wysłuchaj nas.

Panie!“ — Czy ofiarowałeś już kiedy jakie modlitwy za Kościół święty"?

Modlitwy nasze za kapłanów i za Kościół są skuteczne, .jeśli zawsze będziemy wiernymi dziećmi tego Kościoła i jeśli z serca go ukochamy, tak jak Chrystus „ukochał Kościół j wydał zań samego siebie“ (Efez. 5. 25). Modlitwy nasze będą skuteczne, jeśli kapłanów będziemy odpowiednio czcić na wzór świętego Franciszka: „Kapłanów i wszystkich tych, którzy szafują święte słowo Boże, mamy szanować i czcić jako tych, którzy nam udzie łają ducha i żywot“. Dlatego nie należy niesprawiedliwie sądzić kapłanów. — Czy do tych wskazówek się zastosowałeś?

I NAM MA WIELE DO POWIEDZENIA

W czasach dzisiejszych, pogmatwanych nieoczekiwanym' troskami, niespokojnych, w których co chwilę wyłaniają się „pa­

lące zagadnienia“, rodzą się projekty, ciekawe pomysły, nieudane wymysły, nowe teorie zwalczane egoistycznym „zdaje mi się“

i „widzi mi się“, w czasach, w których majątek, pieniądz mają decydujące znaczenie, w tych czasach coraz częściej mówi, pisze i słyszy się o świętym Franciszku /. Asyżu.

Kim b y ł? ---

Co ma nam do powiedzenia?---

Żył w czasach wyjątkowych. W czasach, w których zdob-, eie majątku, powodzenia, zadowolenia i wygody było hasłem lu­

dzi ówczesnych. W chorobliwym zapamiętaniu ubiegano się o to wszystko, co mieniło się złotym odcieniem, co posiadało war+ość zamienną i stanowiło bogactwo.

Ludzie wyniszczali się w szerzeniu zgubnych haseł i teorii.

1 wtedy to przemówił do nich człowiek prosty, skromny i święty. Przmówił do nich czynem. Przeciwstawił im — własne życie.

(17)

Hl Podczas gdy oni ubiegali się o bogactwo — on poślubia ubóstwo.

Oni szukają zadowolenia i szczęścia w wygodzie i wyży­

waniu się — on w przestrzeganiu przykazań Bożych i zachowaniu czystości.

Dla nich bliźni stają się firmą, urzędem i źródłem zysku - on wyniszcza się dla nich w ofiarnej, bezinteresownej służbie i pracy, darzy dobrocią i bezgraniczną miłością.

Oni głoszą hasła wielkości, wywyższenia się, zdobycia roz­

głosu i godności — on powtarza proste a mocne słowa Zbawi­

ciela o miłości względem Boga i bliźniego, o marnościach prze mijających, o kłamliwej sile pieniądza.

Oni wgłębiają się w zawikłane, filozoficzne i matematycz ne rozumowania — on niestrudzenie i z równym zapałem głosi słowa dziwne a jasne: Bóg stworzył nas w pełni swej dobroci i miłości i uczynił nas dziedzicami nieba. On wywyższył nas po­

nad wszystko. On obdarzył bogactwem serce, duszę i umysł. On codzień na nowo otacza nas opieką i staraniem. On rozpostarł dla nas ten przepiękny świat, a każde drzewo, każdy kwiat, każde stworzenie, każdy najlichszy robaczek jest dowodem jego nieskończonej dla nas dobroci. I za to wszystko chce tylko duszy naszej! Oddajmy więc Bogu wszystko, co w nas szlachetne, cenne, piękne i wartościowe. Wyniszczajmy się w jego służbie a sza­

nujmy dzieła jego, a zwłaszcza człowieka, uformowanego jego mistrzowską ręką. A dziękujmy, dziękujmy Stworzycielowi za doznaną dobroć, za okazaną miłość, za przedziwne szczęście! R<

chajmy Boga!

Oto jego nauka!

Oto treść jego życia!

Przenieśmy jego przeżyte życie w czasy dzisiejsze. Wielu z nas żąda przykładu przeżytego życia. Oto przykład! Oto życie według wskazań Wielkiego Nauczyciela!

A teraz bądźmy szczerzy, przynajmniej względem siebie samych. Przyznajmy, że mamy daleko, bardzo daleko do praw ­ dziwej wielkości, mimo, że zdobyliśmy najświetniejsze rekordy, ze stworzyliśmy czyny, zadziwiające wyczyny, mimo, że posia­

damy uznanie, sławę, popularność i przychylność. Przyznajmy, że chorujemy na nieuleczalne pragnienie wielkości — nieprze­

ciętnej wielkości!.;.

\

(18)

A do niej jest tylko jedna droga!

A tą drogą szedł ten, o którym słusznie dzisiaj tyle mó­

wimy, czytamy i słyszymy. Ten, dla którego ubóstwo stało się bezcennym bogactwem; cierpienie, ból i choroba — przyczyną rozradowania; upokorzenie i wyniszczenie się dla innych — łaską i szczególnym wyróżnieniem.

Maria Gwoździówna.

NAUKA DLA NOWICJUSZÓW

3 pytanie: D l a c z e g o t e n Z a k o n n a z y w a m y T r z e c i m Z a k o n e m ?

Odpowiedź: Ponieważ ten zakon jako trzeci z rzędu został założony. Przypominacie sobie z ostatniej nauki!, jak święty Franciszek gromadził około siebie braci i im dał regułę. Wtedy założył pierwszy zakon. Ja k później w roku 1212 w Asyżu gło­

sił kazania wielkopostne i przyszło do niego dziewczę młode, za­

sięgając u niego rady w sprawie zbawienia. Franciszek i dla niej napisał regułę. To była jego druga fundacja. Ten zakon pań nazwano drugim zakonem świętego Franciszka. A potem przyszli z m iasta i ze wsi ludzie do Franciszka i pragnęli być przyjęci do jego zakonu. Tm dał Franciszek regułę inną, którą mieli za­

chować pozostając w świecie i w swoim zawodzie. To była jego trzecia fundacja, czyli trzeci zakon. Z powodu, iż ten zakon na trzecim miejscu był założony, nazywamy go Trzecim Zakonem świętego Franciszka.

4 pytanie: J a k n a z y w a m y c z ł o n k ó w T r z e ­ c i e g o Z a k o n u ?

Odpowiedź: Zwiemy ich tercjarzami. Tercjarz pochodzi od łacińskiego słowa „tertius“ i znaczy „trzeci“. Tercjarz to więc członek Trzeciego Zakonu, członek trzeciej fundacji zakonnej świętego Franciszka.

5 pytanie: D l a c z e g o z w i e m y g o ś w i e c k i m T r z e c i m Z a k o n e m?

Odpowiedź: Ponieważ został założony dla ludzi) którzy żyją w świecie a nie w klasztorze. Widzieliśmy, że Franciszek był dla swego czasu i otoczenia zjawiskiem całkiem nowym. Lu­

(19)

83 dzie mniemali, iż «am Zbawiciel idzie z, uczniami swymi przez świat. Święty zapal ogarnął łudzi i wszyscy chcieli być przyjęci do Zakonu. Franciszek wiedział, iż wszystkich tych rzesz przy­

jąć nie mógł, klasztorek jego w Porcjunkuli był za mały. Ale całkiem ich od siebie odepchnąć nie chciał. Dlatego postanowił zbudować im klasztor, klasztor tak obszerny i tak ludny jak świat. Powiedział im: każdemu z was dam celkę klasztorną. Tą celką jest rodzina. Jak Zbawiciel -w Nazaret, tak i wy w swojej celee spełniajcie cicho i chętnie obowiązki stanu. Każdemu dam ogródek klasztorny. Jesł nim pole dobroczynnej miłości. Tam będziecie pracować dla Boga i dla dobra bliźnich. Dam wam też kościółek klasztorny. Jest nim kościół waszej wioski lub miasta.

Tam będziecie zawsze pierwsi i najgorliwsi. Franciszek znalazł więc sposób, aby życie w świecie połączyć z życiem zakonnym.

Dlatego ustanowił wszystko, co stanowi znamiona zakonu: re­

gułę zakonną, habit zakonny, rók próby czyli nowicjat, profesję zakonną i kierownictwo zakonne. To dzieło było Trzecim Zako­

nem. Trzeci Zakon jest więc życiem zakonnym przeniesionym na teren świecki.

„Oto ja służebnica Pańska!“

(20)

Pod tym względem różni się świecki Trzeci Zakon od kia sztornego Trzeciego Zakonu, którego członkowie żyją w klaszto rze według reguły T r z e c i e g o Z a k o n u . Istnieje bowiem bardzo wielka liczba mężów i panien zakonnych, żyjących w kia sztorze według rguły Trzeciego Zakonu. Za normę życia służy im reguła Trzeciego Zakonu świętego Franciszka. Nie należą oni do świeckiego Trzeciego Zakonu, lecz do klasztornego, Jeśli po­

wszechnie jest mowa o Trzecim Zakonie bez bliższego określenia, wtedy chodzi zwykle o świecki Trzeci Zakon.

H pytanie: C z y T r z e c i Z a k o n n o s i j e s z c z e i n n ą n a z w ę?

Odpowiedź: Trzeci Zakon nazywamy także Zakonem Po kutujących. Pokuta jest bowiem podstawą i punktem oparcia tego zakonu; pokuta jest z ducha C h r y s t u s o w e g o . Tym duchem Franciszek był całkowicie przejęty. On był prawdziwym odbiciem Chrystusa i dlatego znał wartość i znaczenie pokuty.

Ćwicząc się sam w pokucie, nakładał ją także innym.

Praktykowaniem pokuty jest już samo wierne zachowanie reguły świętej: wierne spełnianie obowiązków stanu, cierpliwe znoszenie codziennych przykrości, naśladowanie Jezusa na jego drodze krzyża. Do pokuty nakłaniają odznaki Trzeciego Zakonu, które nosicie. Miejcie je zawsze w wielkiej czci. Zawsze bądźcie pokującymi dziećmi świętego Franciszka!

M istrz nowicjuszów.

PRÓŻNE ROZMOWY

Diíiczes'ož tak radzi rozprawiamy i w próżne wdajem;. sie roz­

mowy. chociaż tak rzadko bez szkody sumienia tio milczenia wracamy?

Oto dlaczego: iż we wspólnych rozmowach szukamy wzajemnej pociechy, a sercu rozmaitymi myślami strudzonemu ulżyć pragniemy.

I bardzo chciwie lubimy mówić i myśleć o tym, co nam jest miłe i pożądane, Inb o tym, co nas uciska i boli.

Ale niestety! Często napróżno i ze szkodą naszą: bo ta zewnętrzna pociecha niemały uszczerbek przynosi wewnętrznemu i Bożemu po­

cieszeniu.

Dlatego czuwajmy i módlmy sie, aby nam czas napróżno nie schodził.

•'•'(Z „Naśladowania Chrystusa“

(21)

Listy z Komisariatu.

List 2. Panewuik, dnia 10 lutego 1938 r.

Pochwala jakiejkolwiek gorliwości — o wyborach

— co na to reguła — co na to pisarze — o czym mówią — o czym nie — w zupełnie innym kie­

runku idą ich wymagania — co stąd wynika — niechże to bçdzie: „Pokój i Dobro!“

Kochany Współbracie!

Mozolną nam B rat zadał pracę, więcej przez swój „święty upór“, aniżeli przez samą treść swoich pytań. Ale nie żałujemy zachodu i pracy, bo przez takie pytania, jakie Brat do nas sto­

suje, niektóra sprawa, mgłą nieświadomości i nieszczerości oto­

czona, wyjaśnić się może. A podobno czas najwyższy o takich sprawach zawikłanych i wątpliwych coś powiedzieć publicznie.

O tyle jesteśmy Bratu wdzięczni za Jego mniejwięcej prawdziwą gorliwość, o ile łącznie z Brata pisaniem wysnuć możemy poży­

teczną naukę, pożyteczną zwłaszcza dla zarządów tercjarskich.

„Po pierwsze“ — tak pisze do nas żaląc się Brat — „re­

guła święta, przewiduje, że kandydat na przełożonego powinien conajmniej pięć lat przebyć w zakonie, a nasz miał około Я lata...

a byli, i są tu inni. starsi, którzy już m ają 15 — 20 і Я0 lat w zakonie“.

Na to, orientując się najdokładniej w życiu tercjarskim.

oraz na podstawie prawa i podręczników prawnych, o Trzecim Zakonie traktujących, odpowiedzieć musimy, że nie znamy takiej reguły Trzeciego Zakonu świętego Franciszka, któraby przepisy­

wała, aby kandydat na przełożonego w Trzecim Zatonie miał 5 lat lub choć 3 albo 2 lata życia zakonnego. Ale może Wielmożny Brat zna taką regułę i z łaski swej nam ją przedłoży! Prosimy bardzo uprzejmie przesłać nam ją czym prędzej, abyśmy naresz eie poznali ją dokładniej. Może wtenczas się wyjaśni, że omyłka jest po stronie Brata do nas piszącego. Ani reguła dzisiejsza, ani reguła dawniejsza, która była aż do roku 1883. nie zawiera ta kiego przepisu.

A może komentarze z reguły tercjarskiej i podręczniki prawne coś podobnego o przełożonym tercjarskim twierdzą! Tor niech Wielmożny Brat posłucha! I ci, jakoby urzędowi wy kła-

(22)

dacze reguły tercjarśkiej, i słynni pracą nad Trzecim Zakonem prawnicy, pisarze i praktycy coś podobnego jak pan nie tw ier­

dzą! Chociaż obszerniej , i jakoby z obowiązku o tej sprawie w swoich pismach i.podręcznikach się rozwodzą, nikt z nich i nigdzie nie wymaga, aby kandydat na przełożonego tercjar- skiego miał 5 — 15 — 20 — 30 — no, może i 50 lub 60 lat w za­

konie. To właśnie najbardziej Trzeciemu Zakonowi dotychczas szkodziło, że miał przestarzałe zarządy, tak co do wieku członków zarządu jak i przez brak ścisłego przeprowadzenia trzechletnich wyborów.

A niech B rat z łaski swej dalej posłucha o czym poważni Autorzy mówią, pisząc o właściwościach wymaganych, na prze­

łożonego Trzeciego Zakonu! Nie przypomniało im się niestety o tym, żebv kandydat taki musiał mieć kilkanaście1 lat życia za­

konnego. Wspominają oni tylko, że powinien przez swoją zna­

jomość reguły, miłość braterską i roztropność ojcowską dać ze siebie gwarancję, iż będzie umiał Trzeci Zakon zachęcić do współ­

pracy i prowadzić do wytkniętego mu celu.

A 'niech B rat dalej posłucha, jak poszczególni Autorowi»1 0 wymaganych cechach i warunkach naszego kandydata się w y­

rażają, Wszyscy zgadzają się na to jedno zdanie poważnego A u­

tora, który mówi tak: „Wyborcą i wybieranym jest każdy Ter- cjarz-profes, który prawidłowo należy , do rodziny tercjarśkiej“.

(Ojciec J a n M aria, Kapucyn, Ordensbuch Saarlouis 1910 str. 310, 255, Prawie tveh samych słów używ a'inny, jeszcze poważniejszy Au tor, gdy tak się wyraża: „Wybierać mogą wszyscy profesi gminy zakonnej. Wybranymi być mogą ci sami, lecz pod warunkiem, że posiadają Właściwości duchowe i moralne, wymagane przez za­

kres ich obowiązków“. A ku temu tenże Autor od siebie dodaje:

„Poza tym trzeba dbać o to, aby w zarządzie miały swoje za­

stępstwo odrębne stany i wieki, oraz aby wszyscy posiadali w swej rodzinie tercjarśkiej pewną moralną powagę“. (Holzapfel, Leitung: 1925, str. 109). Hdźpisuiąc się szczegółowo o dodatnich stro­

nach, wymaganych u osób zarządu, a więc mianowicie u przeło­

żonego, wyliczają następujące zalety: Równowaga i umiarkowa­

n i e * m ą d r o ś ć , trzeźwość i roztropność —- gorliwość zakonna 1 duch seraficki — odpowiedni stopień wykształcenia i doświad­

czenia -A zachowanie Sekretu. (Täk Ojciec Jan Maria, Ordeiisbiich.

1910 strona 308,253). Również inny A titor wyraża się o naszym kandydacie: „Oprócz odpowiednich czysto osobistych zalet, trzeba

(23)

przy wyborze uwzględnić otwarte przyznawanie się do Trzeciego Zakonu, wzorowe stosunki rodzinne, poważne branie urzędu i obo­

wiązków, roztropność i sekretność w prowadzeniu urzędu*'.

(Schmidt, D rittordensleitung 1926, IV, 2, 6, strona 50). Ten sam Autor w innym podręczniku mówi tak: „Tylko najdzielniejszych.człon­

ków Rodziny wybierać należy. Muszą odznaczać się wymagany­

mi zdolnościami: gruntowną znajomością i sumiennym przestrze­

ganiem reguły, gorliwością i chęcią pracy, łagodnością i mądro­

ścią“. (Schmidt, D r i 11 o r d en s-Un t e r r i ch t 1928, strona 143) Tischler-Gerster 1927, str. 118, dodaje jeszcze, aby zarząd składał się z osób o ile możności nie bardzo zależnych, aby obok mniej zamożnych w zarządzie Trzeciego Zakonu zasiadały osoby wy­

kształcone i ze sfer wyższych pochodzące, bo tak tylko Trzeci Zakon będzie mógł stwarzać pomosty między ubogimi a boga­

tymi, będzie mógł wnikać i w wyższe sfery społeczeństwa, tak tylko rozwijać wszechstronną propagandę dla siebie a przysłużyć się do rozwiązania kwestii socjalnej. Tamże czytamy dalej: „Do­

bre imię Trzeciego Zakonu wymaga, aby nie byli w jego zarzą­

dzie tylko starzy ludzie. Musimy w nim mieć młodszych i staf- szyeh, ale — i podkreślam to — starsi muszą być jeszcze zdolni do pracy. Młodsi znają dzisiejsze stosunki. Zarząd w całym1 swoim składzie przedstawiać się musi wzorowo i być jakoby formą i ciałem kształtnym Tercjarstw a“. A nasz Ojciec Viator w swym katechizmie Trzeciego Zakonu na zapytanie 376: „Jacy człon­

kowie są najsposobniejsi na urzędy!“ — odpowiada: „Ci człon­

kowie, którzy posiadają odpowiednie uzdolnienie i m ają na celu chwałę Bożą; nie kierują się zaś ani własną wolą. ani wynio­

słością“. O tej to moralnej powadze i zdolności tłumaczyć’'sobie trzeba orzeczenie w statutach Innocentego XI, które cytuje Stein, Tertius Ordo Franciscalis с. IV, art. IV, 42, a które opiewa, że przełożony jest „pierwszą osobą zakonu“, od którego staranności i gorliwości zawisł cały zakon“,... ... •

Gdzież tu — tak pytamy B rata — gdzie tu,coś o 3,^- 5 — 10 ' - , 15 — 30 latach życia zakonnego? Zacytow anym 'Autorom chodzi tylko o zdatność. i dzielność,, o karność ¡ .pobożność za­

konną, o mądrość, miłość i umiarkowanie przy wszelkiej : gorli­

wości oraz ruchliwości. To też tylko takie a nie inne anoże mieć znaczenie, jeżeli w niektórych gminach tercjarskich w odrębnym statucie miejscowym postanawiają nie wybierać do zarządu lub nie dopuszczać do wyborów osób nie mających kilku lat profesji.

(24)

O tej możliwości wspomina jeden jedyny Autor: Coronata-Neu- ner, Drittordensrecht 1936, 99, strona 219. Ale takie prawo musi być dopiero stworzone, a wydanie takiego prawa lub zaniecha­

nie zastrzega sobie Komisariat. Dotychczas nasz Komisariat nic podobnego nie wydał — a więc nikogo niech nie krępuje prawo nie istniejące, lub istniejące tylko w zapędach, chęciach i gło­

wach jednostek!

Nie możemy w końcu przemilczeć bardzo pięknych, słusz­

nych i praktycznych uwag, które niektórzy Autorowie czynią w łączności ze swymi wywodami o wyborach. Tak naprzykład jakiś Autor mówi: „Jest to wielkim błędem, wzdychać do urzę­

dów przez wyniosłość“. A drugi jeszcze dalej idzie w swym twier­

dzeniu: „Nikogo nie należy wybierać, kto dąży do tego, aby był wybranym, ponieważ w tym wzdychaniu do urzędów wypowiada się tylko samolubstwo, pycha lub upór. Zakonowi wyszłoby to na upadek“. A znowu ten sam Autor powiada: „Tylko dobro za­

konu trzeba wziąć na uwagę! To też każdy bez wszelkiej partyj­

ności powinien uwzględnić tę osobę, która pod każdym względem będzie dobrze zastępowała zakon“. Zakończmy sprawę tak draż­

liwą, ale tym bardziej godną uwagi i przestrzegania znowu zda­

niem dwuch poważnych Autorów: „Atoli nie mają za urzędami gonić, łub ich dla siebie wymagać, jakoby oni właśnie najbardziej się na nie nadawali. Którzy na jaki urząd są wybrani, niech go przyjmą dla Boga, to jest nie szukając w nim próżnej chwały, lecz spełnienia woli Bożej, służenia zakonowi, mnożenia chwały Bożej. Tacy, którzy w tej to dobrej intencji przyjm ują urząd, nie będą bynajmniej zrażeni tym, że po trzech latach na ich urząd wybierze się innego“.

Otóż, kochany Współbracie, odpowiedź, którą byśmy mieli na pierwsze zapytanie i maść na pierwszą bolączkę! Czy nie słuszność? Osobiście i przez pocztę Panu nie odpowiemy, ale w następnym numerze „Głosu świętego Franciszka“ damy odpo wiedź w drugiej sprawie. Pokój i Dobro! Dziękujemy Bratu za daną nam podnietę i sposobność do pisania. Życzymy Panu, aby z tej przez Niego spowodowanej nauki dla wielu Rodzin Tercjär -kicłi wynikało tylko

POKÓJ 1 DOBRO!

O. Grzegorz Moczy gęba.

Komisarz Trzeciego Zakonu

(25)

Z KOŚCIOŁA I ZAKONU

Zakon franciszkański w liczbach

Zakon franciszkański w ubiegłym roku znowu liczebnie wzrost 0 blisko 400 osób. Podajem y niżej niektóre liczby, świadczące o sile Zakonu 0 0 . Franciszkanów . J e s t to stan z dnia 4 października u b ., r.

Dla porów nania ze stanem dawniejszym podane są liczby w nawiasach.

W 2089 (2010) klasztorach, które rozdzielone są na 104 prow incje , 1 tereny m isyjne w Japonii i Chinach, żyje 25 466 (25 071) Franciszka­

nów. W tym jest 11849 (11496) księży, 4798 (4907) kleryków studentów, 1114 (1037) kleryków nowicjuszów, 7703 (7382) braci. O ile chodzi o P o l­

skę, liczby przedstaw iają sie następująco: W Polsce m am y trzy pro­

wincje: Wniebowzięcia Najśw. M aryi P an n y z siedzibą Prow incjała w Panew niku; w naszej prow incji jest 11 klasztorów, 67 Ojców, 43 k lery ­ ków, 111 braci, razem 221 członków; Prow incja Niepokalanego Poczęcia (OO. Bernardynów ) m a w 23 klasztorach 120 Ojców, 89 kleryków, 120 braci, razem 329; Prow ilicja M atki Boskiej Anielskiej (OO. Reformatów) ma w 21 klasztorach 66 Ojców, 42 kleryków, 91 braci, razem 199 zakon­

ników.

Członków Trzeciego Zakonu świętego Franciszka, będących ; pod obediencją OO. Franciszkanów (Braci Mniejszych) na terenach 104 prow incyj zakonnych jest ogółem 2 007 690. W naszej prowincji liczba tercjarzy wynosi 30106.

Wojna w Chinach i misje

W ojna w Szanghaju i okolicy misjom katolickim wyrządziła wielką szkodę, a codziennie nowe jeszcze zgłaszane byw ają straty . Całe gm iny chrześcijańskie, które znalazły sie w odcinku bojowym, zostały zniszczone. J a k wielkie są szkody ogólne, nie można dzisiaj jeszcze stwierdzić. Liczba rannych jest nadzwyczaj wysoka. Cztery wielkie szpitale są zaopatryw ane przez uniw ersytet katolicki. Służbą przy ran­

nych pełnią Siostry Miłosierdzia, Franciszkanki-M isjonarki M aryi i Siostry ze Zgromadzenia Salezjanek.

O. Gracjan LeonardoIIi, najmłodszy męczennik franciszkański Ubiegłego roku w lecie został pojm any młody m isjonarz franci szkański przez chińskich komunistów. Obecnie donosi list z dnia 18 paź­

dziernika 1937 roku, jego biskupa, skierow any do D elegata Apostol­

skiego Zakonu Franciszkanów o jego śmierci męczeńskiej. Treść listu brzmi: „Cośmy przypuszczali, stało sie. O. G racjan od trzech miesięcy cieszy sie pokojem i chwałą niebieską jako nowy męczennik naszego Zakonu i Kościoła, jako pierwszy męczennik naszej młodej m isji. Ojciec G racjan został dnia 16 lipca pod Linshan pojm any i przez komunistów zabity, dnia 25 lub 26 lipca. Jeden ze współbraci z narażeniem własnego życia poszedł na teren, zajm owany przez komunistów, aby sie zaciągnąć

(26)

w szuçegi arm ii narodowej. Za pośrednictwem licznych podarunków i wielu dobrych słów dowiedział sip wreszcie o miejscu, w którym Ojca G racjana zamordowano. Znalazł tam jego śm iertelne szczątki, które kazał przenieść do Kichow, gdzie ju tro będą złożone w grobie. Mocno ufam y, że Bóg za pośrednictwem naszego współbrata-m ęczennika uwol­

ni nas od kom unistów“.

Ojciec G racjan urodził sie w Mezzacorona pod Trientem , dnia 12 października 1912 r. D nia 2 sierpnia w stąpił do Zakonu 0 0 . F ra n ­ ciszkanów, wyświęcony został na kapłana dnia 28 sierpnia 1936 roku i przybył do Chin dnia 23 listopada tego samego roku. Dopiero siedem miesięcy był w m isji Kichow, kiedy zdobył koronę męczeństwa.

Tarnowskie Góry. — Sprawozdanie z działalności tercjarskiej.

Dzięki staraniom naszego D yrektora, W ielebnego Księdza P r a ­ łata Lewka, oraz niestrudzonego przełożonego Józefa Stołki, odbyły się w naszym kościele p arafialnym w dniach od 17 do 21 listopada ub. r.

rekolekcje franciszkańskie, które przeprowadził W ielebny Ojciec Grze­

gorz, prow incjalny Kom isarz Trzeciego Zakonu. W ygłaszał dziennie dwie treściwe nauki. Udział wiernych w rekolekcjach był bardzo liczny, bo nie tylko parafian ie tarnogórscy, ale dużo w iernych z innych m iej­

scowości uczęszczało na nauki. To też na zakończenie rekolekcyj w nie­

dzielę dnia 21 listopada po nieszporach przystąpiło do now icjatu 23 po­

stulantów , oraz złożyło profesję 16 nowicjuszów. Tym samym podniosła się nasza Rodzina do 298 członków. Tu w ypada nadmienić, że w ostat­

nich czterech latach wstąpiło wielu mężczyzn do Trzeciego Zakonu.

Po zakończeniu naszych rekolekcyj odbyły się w następnych dniach rekolekcje dla oddziału niemieckiego. Z tego powodu Ojciec F ran ci­

szkanin baw ił u nas przez te dalsze trzy dni. To też przewodniczył w dniu 23 listopada w domu p arafialnym na naszym w alnym zgro­

madzeniu, które rozpoczęło się o godz. 4 po południu. 0 . Grzegorz prze mówił do nas w serdecznych słowach zachęty do w ytrw ania w dobrym.

Potem składali swe spraw ozdania: przełożony. B ra t Stoika, zastępca przełożonego B ra t Dworczak w zastępstwie sekretarza, oraz skarbnik B rat Szeliga. Spraw ozdania przyjęto bez dyskusji. W myśl uchwały Zjazdu Okręgowego w Panew niku podzielono Rodzinę na 20 okręgów, dla lepszej współpracy zarządu z członkami. Zgromadzenie zamknięto o godzinie 17,45.

We wszystkich uroczystościach parafialnych i kościelnych nasza Rodzina bierze liczny udział; nie tylko w kościele parafialnym , ale także w klasztorze świętego Ja n a. P am ięta się o chorych i biednych. Na gwiazdkę wydano sto złotych dla najbiedniejszych członków. To też nadzwyczaj pięknie rozw ija się nasza Rodzina, do czego w dużej mierze przyczynia się nasz W ielebny Ksiądz D yrektor oraz Księża W ikarzy.

Z rodzin tercjarskich

(27)

91 Za. te wszystkie trudy i troskliw ą opiekę W ielebnemu Księdzu Prałatow i Lewkowi oraz Ojcu Grzegorzowi składam y serdeczne „Bóg zapłać!“

Brat J a n Gołka, sekretarz.

Katowice (Sprawozdanie Trzeciego Zakonu przy Katedrze śś. P io tra i Paw ła, za rok 1937).

Członków profesów liczymy 316, nowicjuszów 3, razem 319; z tego mężów 42, młodzieńców 5 kobiet 228, panien 44. W yprowadziło sie 15 członków, zmarło 5. Mszy świętych odprawiono 16 za żyjących, za zm ar­

łych 5. 5 Absolucyj udzielono według kalendarza. Zgromadzeń było 12 w kościele, i 12 w domu związkowym. Droge krzyżową odpraw ia sie w każdy piątek, zaś w m aju i Adwencie oficjum do Najświętszej M aryi Panny. „Głos“ abonuje 110 członków. Staraniem naszego ruchliwego zarządu odbyły sie 3-dniowe nauki przed uroczystością świętego F r a n ­ ciszka. N auki w ygłaszał nasz W ielebny Ksiądz Opiekun, po nauce od­

było sie nabożeństwo do świętego Franciszka z błogosławieństwem.

Nowo założona biblioteka liczy 135 książek treści religijnej.

W uroczystość świętego F ranciszka urządzono piękną akademie na jego cześć, na którą sie złożyły utw ory muzyczne, śpiewy na głosy, deklam acje, i bardzo piekne przemówienia Księdza D yrektora i Kano­

nika M ateji i Księdza Kosyrczyka. Po zakończeniu akadem ii odbyła sie uroczystość jubileuszow a 4 członków, którzy obchodzili 50-lecie złożenia profesji, którym wręczono pieknie wykonane dyplomy, zaś 34 członków obchodziło 25-lecie złożenia profesji, którym wręczono bardzo piekne książki do nabożeństwa. W szystkich zaś uraczono plackiem z kawą i skrom ną kolacją. Tego samego dnia rano odbyło sie uroczyste nabo­

żeństwo z asystą, za jubilatów , którzy zostali wprowadzeni procesjo- nalnie do kościoła przed W ielki Ołtarz na m iejsca specjalnie dla nich przygotowane. Wszyscy przystąpili wspólnie do Stołu Pańskiego. Nad­

mieniamy, iż do wszystkich tych uroczystości, nie wyłączając kościel­

nej przygryw ała bardzo pieknie, doborowa orkiestra. Wszyscy księża naszej p a ra fii z Księdzem Kanonikiem na czele b rali udział we wszyst­

kich tych uroczystościach do samego końca.

N adm ieniam y jeszcze, iż nasz ruchliw y przełożony także obchodził swoje 25-lecie i szczególnie jego zasługi W ielebny Ksiądz K anonik pod­

kreślił. N a zakończenie jeden z jubilatów w prostych a treściwych słowach podziękował za wszystkie dobrodziejstwa W ielebnemu Księdzu Kanonikowi i Księdzu Szlosarkowi jako opiekunowi oraz zarządowi.

W ubiegłym roku odbyła sie w izytacja Trzeciego Zakonu przez Ojca Grzegorza, K om isarza Prow incjalnego Trzeciego Zakonu, która w ypadła dodatnio. N adm ieniam y jeszcze, iż sala aczkolwiek dosyć ob­

szerna, podczas akadem ii była szczelnie zapełniona publiczno'cią, co najlepiej świadczy o tym, iż idea franciszkańska, albo raczej święty Franciszek sam, coraz to wiecej znajduje zwolenników, co też Ksiądz K anonik z pewną dumą podkreślił. Na tym m iejscu Księdzu K anoni­

kowi я szczególnie naszemu Opiekunowi Księdzu Szlosarkowi, ser

(28)

deezne „Bóg zapłać“ za wszelkie trudy i prace dia nas poniesione.

Szołtysek Karol, sekr. M ajor W iktor, przełożony Działalność charytatywna Trzeciego Zakonu świętego Franciszka przy Katedrze śś. Piotra i Pawła w Katowicach w roku Ш7.

Ilość wspieranych rodzin stale 6, ilość w spieranych osób sam ot nych 3, ilość w spieranych rodzin przejściowo 15, ilość osób obdarzo nych na gwiazdkę 16,

Darowano odzieży i to: ubrań całych żeńskich 10, płaszczy 18, spodni 15, bucików 28, sukni 8, bielizny różnej 78 sztuk, skarpetek i рой czoch 26 par. W sparcia w gotówce 1140,— zł. z kasy 126,— zł. razem 1266,— zł. Żywności wydano: chleba 76 bochenków, bułek 305, mięsa i tłuszczu 178 funtów, cukru 96 funtów, innych artykułów spożywczych 790 funtów. Odwiedzano chorych 42 razy. Pielęgnowano chorych 7 osób.

Czuwano nocą przy chorych 420 godzin. Usługi doraźne przy chorych w domu 128 razy po 3 godziny, razem 384 godzin. Dostarczano obiadów 1258, śniadań 660, kolacyj 434, m leka 712 litrów. Noworodków do chrztu świętego przyodziano kom pletnie 2. W wierze obojętnych skłoniono do przyjęcia Sakram entów świętych 3 osoby. Skłoniono rodziców do ochrzczenia dzieci 2, do przyjęcia ostatnich Sakram entów 11 razy. Cza sopism dawa sie do czytania 341.

Szołtysek K arol, sekr.. Májou W iktor, przeł.

Goruszki k/Miejskiej Górki

Podaje sie do wiadomości, żc w kościele klasztornym w Goru:

szkach odpraw ią sie rekolekcje ludowe, które trw ać bedą od wtorku dnia 22 m arca aż do piątku dnia 25. Z zakończeniem rekolekcyj połą ezona bedzie uroczystość jubileuszowa 50-lecia przenależnnści do Trze ciego Zakonu niektórych członków. U prasza sie przeto, by członkowie, którzy do Trzeciego Zakonu w stąpili w Goruszkach w roku 1886, 1887 i 1888 zgłaszali się do brata przełożonego, p. M arcina K ordka z Miej skiej Górki z okazaniem świadectwa i to możliwie jak najrychlej.

Czarny Las

W niedziele W października 1937 odbyła sie w p a ra fii Czarny Las.

uroczystość poświecenia chorągwi Trzeciego Zakonu świętego F ran raszka,.

'W uroczystości tej brały udział liczne pozamiejscowe rodziny tere jarskie, a mianowicie: Nowa Wieś, Nowy Bytom, Bielszowice, Piekary, Lipiny i Godula. Z naszej p arafii tow arzyszyły wszystkie katolickie stowarzyszenia. P rogram uroczystości był następujący: O godzinie 8,30 zbiórka wszystkich towarzystw z sztandaram i i orkiestrą na szkolnym placu w Pniakach; Pochód ruszył na probostwo po chorągiew, po czym odbyło sie nabożeństwo z generalną K om unią świętą członków Trze­

ciego Zakonu. Aktu poświecenia chorągwi dokonał O. Gwardian Bona w entura z Panew nika; nabożeństwo z kazaniem odpraw ił również Ojciec Gwardian. Po nabożeństwie ruszono pochodem na sale, gdzie spożyto skromne śniadanie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

In een zesde hoof dstuk zal en meer algemene vergelijking tussen een diesel-elektrische installatie en twee diesel-directe installaties gemaakt warden.. Er zal daarbij de nadruk

[r]

Nowe książki naukowe, a zwłaszcza popularnonaukowe, z dziedziny historii naj­ nowszej Polski budzą zawsze duże zainteresowanie nie tylko wśród pracowników nauki,

Activity of the Anammox granules demonstrated by consistent removal of ammonia and nitrite without accumulation of nitrate (Figure S1) and average concentration pro files for

Enkele werk- zaamheden zijn door alle architecten verricht: analyseren van het gebouw, maken van een schetsontwerp, tekeningen leveren op DO- niveau, tekeningen leveren voor

amounts) decreased the rate of heterotrophic nitrification in a culture compared with the activity found in cultures in which ammonia was the sole nitrogen source (Table

Omówienie systemu komuni- kacji politycznej i mediów na obszarze byłego ZSRR kończy się konkluzją, że „z trudem poddaje się on opisowi i analizie zgodnie z regułami