• Nie Znaleziono Wyników

M I S C E L A N E A S. MAŁGORZATA BORKOWSKA O.S.B.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "M I S C E L A N E A S. MAŁGORZATA BORKOWSKA O.S.B."

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

M I S C E L A N E A

S. MAŁGORZATA BORKOWSKA O.S.B.

MEDYTACJE MIŃSKIE

Studium z dziejów pobożności adwentowej I

Zwyczaj odprawiania codziennych rozmyślań na piśmie, wprowadzo­

ny przez zreformowane benedyktynki chełmińskie na przełomie XVI- i XVII wieku, i obowiązujący w wywodzących się z Chełmna klasz­

torach przynajmniej nowieju<s'z!ki ,doprowadził do powstania mnóstwa rękopisów, zawierających teksty albo przynajmniej schematy rozmy­

ślań t. Zdecydowana większość tej swoistej literatury zaginęła, zwła­

szcza podczas akcji kasowania klasztorów w XIX wieku i podczas wo­

jen wieku XX; tym niemniej pozostałe resztki stanowią ciekawy przy­

czynek do naszej wiedzy o stylu pobożności tak epoki jak i środo­

wiska.

Oczywiście zakonnice nie wszystkie i nie zawsze pisały rozmyśla­

nia oryginalne. Bardzo często (a z upływem lat coraz częściej) bra­

no za temat modlitwy jakieś medytacje już istniejące: czasem je prze­

rabiano, dostosowując do własnych potrzeb, czasem tylko przepisywa­

no, po to po prostu, żeby móc do nich powrócić. Wzory brano z ksią­

żek drukowanych lub z pożyczonych rękopisów. Nawet jednak rozmy­

ślania skopiowane bez przeróbek mówią dużo o gustach i potrze­

bach tych, którzy je przepisali.

Tomik, który tu będziemy nazywać „Medytacjami mińskimi”, znaj­

duje się obecnie w archiwum benedyktynek wileńskich w Żarnow­

cu (nr F 24). Jest to mała książeczka o wymiarach 15,4X0,5' cm, za­

wierająca w jednej oprawie 242 strony rękopisu (paginacja jest no­

wa) oraz około 100 stron druku. Okładka jest skórzana, dobrze zacho­

wana, ozdobiona skromnymi tłoczeniami. Tomik zawiera:

1. „Medytacje o wtóryrn przyjściu Zbawiciela naszego na świat przez święte Jego Wcielenie”, s. 1—64.

2. Trzy medytacje o Bożym Narodzeniu, niewątpliwie tegoż autora i stanowiące całość z poprzednimi, s. 65—91. Brak końca ostatniej me­

dytacji.

3. „Siedem zamków zbawiennych” (modlitwy adwentowe), s. 95—100. 1

1 Por. K. G ó r s k i,Od religijności do m istyki, Lublin 1962 s. 79.

(2)

232 S . M A Ł G O R Z A T A B O R K O W S K A O . S . B .

[2]

4. Medytacje o wniebowzięciu NMP, s. 101—191. Wszystkie dotąd wymienione pozycje przepisane są tą samą ręką.

5. „Porządek świętej konsekracji”, czyli ceremonie związane z obrzę­

dem konsekracji dziewic, wchodzącym w skład pontyfikału. Przepisa­

ne ręką drugą, ozdobnie (użyto czarnego i czerwonego atramentu), zaj­

mują one strony od 195 do 224.

6. „Pacierze adwentowe”, czyli schemat dodatkowego prywatnego na­

bożeństwa, przepisany na stronach 225—235 (tylko na recto każdej kar­

ty) przez rękę trzecią, zidentyfikowaną jako ręka ksieni mińskiej Anny Franciszki Wańkowiczówny (+ 1754). Pismo jej znane jest z metryki klasztoru mińskiego 2.

7. „Nauki niektóre potrzebne w drodze Bożej”, s. 239—241; są to wskazówki dotyczące umartwienia, przepisane ręką czwartą, przypu­

szczalnie męską.

Następują druki:

8. Historia bardzo piękna i ku wiedzeniu potrzebna o stworzeniu nieba i ziemie..., Kraków 1722, u Matiaszkiewicza.

0. Gość w ojczystym domu... (modlitewnik bractwa św. Barbary vel Bractwa dobrej śmierci), Supraśl 1717, nakładem jezuitów mińskich.

10. Litania o miłosierdziu Bożym (z dodaniem różnych modlitw): druk starszy niż poprzednie, ale bez karty tytułowej.

Tomik jest więc typowym modlitewnikim zawierającym zbierane w ciągu lat modlitwy i nabożeństwa na różne okazje. Pismo ręki pierw­

szej wskazuje na koniec XVII lub początek XVIII wieku; ręka druga stara się naśladować druk, toteż datowanie jej jest trudniejsze, wszy­

stkie jednak ręce zachowują ortografię konsekwentną i dość już zbli­

żoną do dzisiejszej, co nie pozwala przesuwać daty powstania żadnej z części rękopisu głębiej wstecz niż połowa XVII wieku. O jego pocho­

dzeniu z klasztoru benedyktynek w Mińsku świadczy notatka ciągnąca się na stronach 138—145 nad tekstem: „Ta książka konwentu mińskiego zakonu św. ojca Benedykta, dana do używania w roku 176.1, djnia] ma­

ja 13”. Medytacje adwentowe i medytacje o wniebowzięciu zostały przez kogoś przepisane dla Wańkowiczówny, ale pierwotnie nie były pisane ani przez nią, ani dla niej; pierwsze są dziełem jakiegoś zakon­

nika, drugie mogły wprawdzie powstać u benedyktynek mińskich, ale pierwotną ich adresatką lub autorką była zakonnica imieniem Placyda 3.

Tym niemniej kopistka zmieniła tekst ostatniego rozmyślania, w któ­

rym na tle rozważań o pogrzebie Najśw. Panny modląca się z tego schematu zakonnica ma wyobrazić sobie swój własny przyszły pogrzeb:

zaplanowany jest nawet tekst nagrobka. Otóż tekst ten brzmi: „Tu leży zakonnica Anna Franciszka. Narodziła się roku 1680. Wstąpiła

2 Archiwum Benedyktynek Wileńskich w Żarnowcu, A 20 s. 11—45.

* „A ty też jakobyś w rzeczy widziała, że na cię palcem kiwa z tego wojska zakonników świętych najmilszy twój patron św. Placidus...” s.

112.

[3] M E D Y T A C J E M I Ń S K I E 233

do zakonu roku 1692. Przysięgała i ślubowała Panu Bogu roku 1693.

Konsekrowała się roku 1704. Zeszła z tego świata roku... dnia... mie­

siąca... godziny...” * * 4. Te wszystkie dane, tak imiona jak i daty, zgadza­

ją się z tym, co z metryki klasztoru mińskiego wiadomo o ksieni Wań- kowiczównie.

Otóż Wańkowiczówna, zanim została ksienią, była od r. 1709 przeory­

szą, nie wiadomo, jak długo; w latach 1715—1718 była przełożoną kla­

sztoru (ale bez tytułu ksieni), od r. 1724 znów przez jakiś czas miała urząd przeoryszy, wreszcie w r. 1731 została obrana ksienią, otrzyma­

ła benedykcję i zgodnie z tradycją urząd ten piastowała aż do śmier­

ci, tj. do roku 17545. Jeżeli, co najprawdopodobniejsze, medytacje prze­

pisała dla niej jakaś inna zakonnica w prezencie, może imienino­

wym (nazywało się to „wiązanie”) — to przypuszczalnie miało to miej­

sce już w czasie sprawowania przez nią jakiegoś urzędu, a więc nie wcześniej niż w roku 1709. Nie później jednak niż w roku 1730, ponie­

waż w planowanym nagrobku nie ma wzmianki o benedykcji ksieniow- skiej, a na pewno nie zastałaby ona pominięta. Oprawa całości musia­

ła nastąpić w każdym razie po r. 1722 (data wydania Historii o stwo­

rzeniu nieba i ziemi). Tomik był następnie w posiadaniu ksieni, a w jakiś czas po jej śmierci przekazano go do użytku zgromadzenia; na­

wiasem mówiąc, nie znać po nim szczególnego zaczytania, co się tłu­

maczy faktem, że tylko przez niewiele dni w roku bywał w użyciu.

Kiedy w roku 1871 władze carskie skasowały klasztor miński (istniał on od r. 1631), ostatnie jego zakonnice przeniesiono do Nieświeża; po skasowaniu zaś z kolei i tego klasztoru w roku 1877, kilka żyjących je­

szcze zakonnic mińskich znalazło się w klasztorze wileńskim. Archiwum i biblioteka benedyktynek mińskich przepadły podczas tych wędrówek prawie w całości: zachował się tylko ten tomik rozmyślań — zabra­

ny widać przez którąś z zakonnic jako ulubiony — oraz wspomniana tu już metryka klasztoru.

II

W niniejszym studium będzie nas interesow ać dom inująca z re ­ sztą w tom iku tem aty k a adwentów,a, a więc przede w szystkim m edytacje (pozycja 1 i 2), dalej „Siedem zam ków zbaw iennych”

(pozycja 3) i „Pacierze adw entow e” (pozycja 6). A u to r m edytacji jest nieznany. B ył to n iew ątp liw ie m ężczyzna: w tekście wszę­

dzie u żyty jest rodzaj m ęski, i ty lk o pod koniec kopistk a p rz ero ­ biła n iek tó re zw roty na rodzaj żeński, nie zawsze zresztą po trzeb ­ nie. A u to r by ł też n iew ątp liw ie zakonnikiem — wciąż m ^w i ę> ślu- bach i obow iązkach zakonnych — pow staje jed n ak

zakonnikiem . P ew ną w skazów kę może stanow ić ffll^iekw w ntnje 4 Po „roku” ktoś w XIX wieku dopisał błędnie „1800”.

5 Archiwum Ben. Wił. w Żarn., A 20 s. 13.

(3)

234 S . M A Ł G O R Z A T A B O R K O W S K A O .S .B .

[4]

czteropunktow y u kład m edytacji; w praw dzie w początku XVIII w ieku m etody już się przem ieszały, ale sto la t wcześniej układ tak i w skazyw ałby z dużym praw dopodobieństw em na b en e d y k ty ­ na 6. I rzeczyw iście prof. K arol G órski um ieszcza pierw ow zór tych m edytacji u b enedyktynów w końcu XVI w ieku, a to ze w zględu na pew ne echa n au k i o p redestynacji, m ożliw e w łaśnie w ted y w ich śro d o w isk u 7. Za datow aniem tak im zdaw ałyby się świadczyć ponadto pew ne archaizm y językow e, a za b en edyktyńskim pocho­

dzeniem — już sam pom ysł oparcia rozw ażań na tek stac h litu r ­ gicznych. Z dru g iej stro n y zastanaw ia fak t, że autor, w spom inając o ślubach zakonych, u jm u je je w późniejszą, średniow ieczną fo r­

m ułę „czystość — ubóstw o — posłuszeństw o”, nie zaś w tra d y ­ cyjną ben ed y k ty ń sk ą „stałość — naw rócenie — posłuszeństw o” 8.

Tej d rugiej form u ły bened y k ty n i trzy m ali się zawsze p rzy p ro ­ fesji 9. Tym niem niej późni autorzy b enedyktyńscy zw ykle poczu­

w ali się do obow iązku w yjaśniać, czemu św. B enedykt nie w p ro ­ w adził ani czystości, ani ubóstw a do fo rm u ły ślubów: w ich cza­

sach odczuw ano to już jako pew ne niedom ów ienie 10. Toteż w yli­

czali oni czasem aż pięć ś lu b ó w 11, czasem zaś, pom ijając p ra sta re sform ułow anie benedyktyńskie, ro z p raw iali w łaśnie ty lk o o czys­

tości, ubóstw ie i p o słu szeń stw ie12. Można więc i au to ra m edy­

tacji m ińskich uiznać za bened y k ty n a, i to praw dopodobnie ży ją­

cego n a przełom ie XVI i XVII w ieku. O pew nych stylistycznych cechach tek stu p opierających ta k ie d atow anie będzie jeszcze m o­

wa. N atom iast nie w ydaje się słuszne doszukiw anie się w użytych w nim cytatach b ib lijn y ch śladów jakiegoś bardzo starego prze­

k ładu P ism a św.: cytatów przytaczanych w pełnym b rzm ieniu jest niew iele, i zdaje się, że autor m iał je po prostu w pam ięci w ich łacińskiej w ersji W ulgaty i p rz ek ład ał je sobie sam ad hoe, podob­

nie ja k i tek sty liturgiczne, nie zawsze konsekw entnie 13. Raz zaś 6 K. G ó r s k i , dz. cyt. s. 68; późniejsi jednak benedyktyni nie trzy­

mali się już żadnej ustalonej ilości punktów, por. K. A n d r z e j e w ­ s ki , Duch św. ojca Benedykta, Wilno 1764 (przekład zresztą z nie­

znanego autora piszącego po łacinie).

7 K. G ó r s k i , dz. cyt. s. 75.

8 Reguła, rozdział 58.

9 Por. Coereimoniałe monasticum pro inclyta congregatione Benedic- tino-polona, Kalisz 1777 p. VI s. 24—25.

10 Por. St. S z c z y g i e l s k i O.S.B., Sumariusz Reguły św. Benedyk­

ta, W: Reguła św. Ojca Benedykta, Wilno 1677 s. 185—186; J o a c h i m z F i c h i n g e n O.S.B., Uwagi na regułę św. ojca naszego Benedykta, w przekładzie K. A n d r z e j e w s k i e g o O.S.B., Wilno 1765 s. 32—

—48.11 J o a c h i m z F i c h i n g e n , tamże.

12 W. Mu s i a ł o w s k i O.S.B., Azariasz wierny, Sandomierz 1776 s. 163 nn.

ł* Np. „suaviter” z pierwszej Wielkiej Antyfony oddane jest raz przez „słodko”, raz przez „miluchno” (s. 1 i 7).

[5] M E D Y T A C J E M I Ń S K I E 235

zacytow ał psalm w przekładzie K ochanow skiego, k tó ry był popu­

la rn y przez długie w ieki (s. 5).

Że a u to r był P olakiem i m ed y tacje nie m ają za sobą obcoję­

zycznego ory g in ału (chyba żeby były sw obodną przeróbką), o tym św iadczą pew ne szczegóły treściow e. K iedy w ym ienia on obce — ale k atolickie — narody, przede w szystkim przychodzą m u na m yśl F rancuzi, H iszpanie i W ęgrzy (s. 22); a kied y tę listę roz­

szerza, W ęgrzy znów z n a jd u ją się na niej, zaś o różnow ierstw ie A nglików i G reków au to r w yraźn ie nie w ie (s. 25). W idać tu p e r­

spektyw ę polityczną polską i p ro w in c jo n a ln y b ra k znajom ości ak ­ tu aln y ch spraw Kościoła. J e s t też k ró tk a ale ostra polem ika z po­

jęciem „złotej w olności” (s. 26). Poza tym jed n ak tek st nie zaw ie­

ra żadnych aluzji politycznych, ani nie naw iązuje do polem ik m iędzyw yznaniow ych; sp raw y społeczne zaś obecne są w nim ty l­

ko o tyle, o ile to konieczne w życiu klasztornym , a m ianow icie przez pow tórzone k ilk a k ro tn ie naw oływ anie do nie robienia róż­

nic stanow ych m iędzy ludźm i i do cenienia w nich przede w szyst­

kim w artości m oralnych (s. 13, 21, 44). Cała reszta te k stu ustaw io ­ n a jest w perspektyw ie osobistego stosunku zakonnika do Boga, i to m ogła być jed n a z przyczyn, dla któ ry ch te m ed y tacje spo­

dobały się zakonnicom ; b ra k tu zaw iłych subtelności i k o n tro ­ w ersji, k tó re m ogłyby odstraszyć kogoś z nim i nie obytego, jest natom iast w ielka żarliw ość, k tó ra m usiała pociągać.

III

Dla naszych dalszych rozw ażań isto tn y bow iem jest fakt, że m e­

d y tacje te zostały uznane przez b en e d y k ty n k ę z początku X V III w iek u za w a rte przepisania i używ ania, m usiały się więc m ieścić w ów czesnym stylu pobożności p rzy n ajm n iej jej zakonu. F a k t ten jest jed n y m ze św iadectw n a istn ie n ie n u rtu liturgicznego w du ­ chowości b enedyktyńskiej n aw et w epoce potryd en ck iej : podobnie i a u to rk a „N auk p an n y k sien i” 14 opierała n ieraz swe k o n fe re n ­ cje na bieżących tek stac h litu rg iczn y ch 15.

Otóż ta k zw ane „A ntyfony O” — inaczej „W ielkie A n ty fo n y ” — zjaw iają się w b re w iarz u (tak rzym skim jak i m onastycznym ) w ostatnim tygo d n iu przed Bożym N arodzeniem , jako an ty fo n y do M agnificat. Ich piękne te k sty oparte są na rem iniscencjach b ib lij­

nych; ich tęskna, uroczysta m elodia (w tzw. tonie drugim ) w y­

raża szczególnie dobrze odwieczne, ogólnoludzkie p ra g n ie n ie spot- 14 Rękopis w Ossolineum nr 1381 odkryty przez prof. Karola Gór­

skiego: zawiera notatki słuchaczek z konferencji wygłaszanych przez ksienię benedyktynkę, najprawdopodobniej Magdalenę Mortęską

(+ 1631) — por. K. G ó r s k i , Matka Mortęską, s. 186.

15 Nauki, s. 101, 165, 209, 240.

(4)

236 S . M A Ł G O R Z A T A B O R K O W S K A O . S . B .

[6j kania Boga. Poniew aż zaś życie m onastyczne streścił jego zachod­

ni praw odaw ca w łaśnie jak o szukanie Boga 16, nic więc dziw nego, że te w łaśnie a n ty fo n y były m nichom i m niszkom szczególnie d ro ­ gie. N arastały też w okół nich cerem onie i zw yczaje, ta k ogólno­

zakonne ja k i lo k a ln e 17; aż do naszych czasów p rzechow ała się też trad y cja, w edług k tó rej pierw szą z ty ch an ty fo n („O Sapientia...”, 17 grudnia) in to n u je przełożony k lasztoru, dalsze zaś po nim w n astępnych dniach przeor, podprzeor i n a jsta rsi członkow ie w spól­

n o ty w edług kolejności profesji. W sumie, by ł to w ięc frag m en t oficjum szczególnie uprzy w ilejo w an y i n ad a ją c y się n a te m a t osob­

nych m edytacji. Pozostaje rozważyć, ja k ie treści w nim dostrze­

żono i ja k zostały one w ykorzystane.

Otóż alegoryczna in te rp re ta c ja B iblii, zapoczątkow ana już przez najw cześniejszych Ojców Kościoła, dała początek ten d en cji do w ychw ytyw ania z całości te k stu w ersetów lu b obrazów , k tó re szczególnie łatw o poddaw ały się tak iej in te rp re ta c ji i tra k to w a ­ nia ich osobno, bez odniesienia do k ontekstu. Tem u sposobowi egzegezy dopiero dzisiejsza teologia b ib lijn a pow oli kładzie kres, panow ał on jednakże przez kilkanaście w ieków . N ieznany a u to r sam ych W ielkich A n ty fo n nazyw a np. C hrystusa „K luczem D a­

w id a”, co jest rem iniscencją z Iz 22, 22: ale nie jest dla niego istotne, że w tekście p ro ro k a ów „klucz dom u D aw idow ego” nie jest w cale sym bolem m esjańskim , a ty lk o oznaką godności m a r­

szałka dw oru. Nic w ięc dziwnego, że i nasz k o m en tato r an ty fo ­ ny, au to r „M edytacji m ińskich” , rozw ażając jej tekst, nie sięga do Izajasza; m ógłby ta m znaleźć w iele poetyckich i pięknych zw rotów , k tó re przez analogię d ały b y się zastosow ać do n a jw y ż ­ szej w ładzy C hrystusa, ale on sta ra się raczej osnuć swe rozw a­

żanie n a idei zam ykania i o tw ieran ia n ieb a przez łaskę. P ięk n ie też pisze o m iłości Boga dla grzeszników , ale zupełnie dow olnie w yprow adza tę pociechę z fa k tu , że an ty fo n a stosuje do C h ry stu ­ sa ty tu ł K lucza D aw ida w łaśnie, zam iast np. K lucza A braham a 16 Por. Regula rozdz. 58, „si revera Deum quaerit”, kryterium przy­

datności kandydata i jedno z haseł benedyktyńskich.

17 Niektóre zgoła zabawne lub dziwne, por. przepis ze zwyczajnika benedyktynek lwowskich: „Gdy Sapiencję śpiewać poczną (...), panna subprzeorysza dnia tego łokciowe pierogi z makiem niech piecze: gdy się mniszczęta niebożęta każda łokciowym pierogiem posili, a dobrym miodem popije, mądrości nabędzie i sił mocnych: krzykliwie śpiewać będą roraty” (Porządek godzin i zabaw zakonnych, ok. 1780, Archiwum Benedyktynek Lwowskich w Krzeszowie, D 4, s. 109). Tamże specjal­

nie upominano, aby na „Sapiencję” zjawiły się w chórze wszystkie zakonnice, nawet chore. W Nieświeżu kantorka dostawała specjalne wynagrodzenie za dobre przygotowanie chóru do wykonania tych an­

tyfon, jak wynika z zachowanych XVIII-wiecznych rachunków klasz­

tornych (Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, Archiwum Radziwiłłowskie, VIII 324 passim).

[7] M E D Y T A C J E M I Ń S K I E 237

(s. 29): w tekście Izajasza nie m ogło być m ow y o A braham ie po p ro stu dlatego, że w spom niany ta m m arszałek dw oru m iał w ładzę nie n ad całym ludem pochodzącym od A braham a, ale tylko n ad pałacem królów z dynastii D aw ida.

A u to r m ed y tac ji rzadko więc sięga do tekstów b ib lijn y ch sta­

now iących podłoże rozw ażanych antyfon, chyba że chodzi o jakieś w ydarzen ia ogólnie znane z h isto rii b ib lijn ej, ja k np. n ad a n ie P ra w a na S y n aju (s. 15). W jed n y m w ypadku, sta ra ją c się sięgnąć do tek stu , przytoczył n a jp ie rw inny, zbliżony, a dopiero za d ru ­ gą próbą tra f ił n a w łaściw y (s. 55—56); i w idać, że zn alazł go w reszcie nie w pam ięci, ale w e rtu ją c Izajasza, podaje bow iem n u ­ m e r rozdziału i w iersza. Nie za jrzał n ato m iast do B iblii cytując m odlitw ę Ju d y ty , skoro tw ierd zi, że to przed w yjściem do Holo- fern esa w zyw ała orna Boga używ ając im ienia A donai (s. 11); to im ię użyte je st (w tekście W ulgaty) w łaśnie w jej dziękczynnej

m odlitw ie po powrocie.

Tym n iem niej cytatów , a zw łaszcza rem iniscencji b ib lijn y ch jest w tym k ró tk im tekście stosunkow o dużo: 24 z Nowego T estam en­

t u i 31 ze Starego. W tej dru g iej gru p ie jest w praw dzie 7 cy ta­

tów z psalm ów , k tó re w n a tu ra ln y sposób m usiały c isn ąć; się pod pióro m nichow i pośw ięcającem u k ilk a godzin dziennie n a p sal­

m odię; z dru g iej strony jed n ak , a u to r p o tra fi np. w ym ienić w śród pobożnych przodków C hrystusa postać ta k m ało znaną ogółowi katolików ja k k ró l Jo za fat (s. 20), a pisząc o męce człow ieka opusz­

czonego przez Boga, od ra zu p rzytacza skargę Saula (s. 80). Moż­

na więc uznać, że m edytacje są dziełem człow ieka oczytanego w B iblii, jak k o lw iek nie zawsze d okładnie ją cytującego, a przy tym tra k tu ją c e g o jej tek st (zgodnie z p ra s ta rą trad y cją) jako zbiór oderw anych tw ierd zeń raczej niż jako pew ną całość.

Na ogół też — ja k już w spom inaliśm y — nie w d aje się au to r w zaw iłości teologiczne, jak k o lw iek w ykształcenie teologiczne ma bez w ątpienia, i dogm at jest w jego m yśli bezustannie obecny.

B ardzo ład n a jest jego próba w yrażen ia obrazow ym językiem praw d y , że w Bogu nie m a złożenia na osobne m yślenie, w olę i działanie (s. 3): echo tego, co scholastyka nazyw a „sim plicitas D ei” 18. P ierw sza m yśl, ja k a m u się nasuw a nad an ty fo n ą „O O- rie n s” to praw d a o bezczasowym pochodzeniu Syna od Ojca w w iecznym „teraz” T rójcy Św iętej (s. 40); zaraz dalej, jak o teolog przyzw yczajony do logicznego m yślenia, odruchow o p rz ep ro w a­

dza rozróżnienie (distinguo!), pisząc, że C hrystus je st św iatłością w dw ojakim sensie, bo i sam w sobie, i dla swoich stw orzeń (s.

41—42). P odobnie przytacza aż pięć znaczeń, w jak ich m ożna po­

wiedzieć, że C hrystus „z dw ojga czyni jedno” : od tajem n icy W cie-

18 Por. św. T o m a s z z A k w i n u , Summa Theol. I qu. III.

(5)

238 S . M A Ł G O R Z A T A B O R K O W S K A O .S .B .

[ 8 ]

lenia przez zjednoczenie Żydów i pogan (co jest w łaściw ą m yślą tego cytatu, por. Ef 2, 14) — aż do godzenia pow aśnionych (s. 52).

Rozróżnia też sta ra n n ie przyjście C hry stu sa do duszy przez od­

now ienie łask i uśw ięcającej od p rzyjścia przez udzielenie łaski uczynkow ej (s. 76).

To nie znaczy, że do jego teologii nie m ożna b y w ysunąć p ew ­ nych zastrzeżeń. Jego n au k ę o tym , że Bóg odm aw ia ostatecznie łaski zatw ard ziały m grzesznikom (s. 17 i 34—35) uznano już za echo k alw ińskiej tezy o p red esty n acji 19. Nie w iadom o także, d la­

czego n azw ał on W cielenie „d ru g im ” przyjściem C hrystusa na św iat (s. 1), a w konsekw encji naw iedzenie człow ieka przez łas­

kę „trzecim ” (s. 76): nie w yjaśnił, co uw aża za pierw sze. N am dzi­

siaj b ra k u niego także tego przyjścia, k tó re on pew nie nazw ałby czw artym : p aruzji. Ale tru d n o tego w ym agać od re p re z e n ta n ta po­

koleń, które eschatologię oglądały przez p ry z m a t „Dies ira e ” r a ­ czej niż „M a ran a th a”.

Jedn ak że pom im o ty ch zastrzeżeń trze b a stw ierdzić, że w tych m ed y tacjach uderza w łaśnie ich ład u n ek teologiczny. K ażda zachę­

ta lub p ra k ty c zn y w niosek w ypływ a tu z jak iejś p raw dy, z dog­

m atu; ja k i zresztą odw rotnie, każdy dogm at m a konsekw encje p raktyczne d la w ierzącego, zw łaszcza zaś dla zakonnika. A utora in tere su je h isto ria zbaw ienia (m edytacja 6) i oczywiście C hrysto­

logia — ale w ce n tru m jego uw agi stoi przede w szystkim p ra w ­ da o tran sc en d en c ji Boga (s. 4, 24, 40 n, 42...), wobec k tó rej p ie rw ­ szym i koniecznym odruchem jest ado racja (s. 6, 26...), To zafascy­

now anie Św iętością P a n a jest chyba jed n ą z cech c h a ra k te ry sty ­ cznych m onachizm u; w zgodzie też z n ajstarsz y m i trad y c jam i m o­

nastycznym i, podsum ow anym i ta k w yraźn ie w R egule św. B ene­

d ykta 20, au to r kładzie w ascezie głów ny nacisk n a pokorę. Pod k re ślą w ięc p rz y każdej okazji ta k konieczność ukorzen ia się człow ieka p rzed Bogiem (jako stw orzenia i jako grzesznika — s.

3, 6—7, 14..), ja k potrzebę zachow ania pokory i p ro sto ty w sto­

sunkach m iędzyludzkich (s. 13, 21, 45...). U w aża też pokorę za n a j­

pew niejszą oznakę łaski Bożej.

C iekaw e i w a rte podkreślenia, że w m edy tacjach ty ch praw ie żadnego udziału nie m a w yobraźnia. W praw dzie teologiczny te ­ m at sam przez się to u tru d n ia ł, ale do każdego te m a tu m ożna wpleść opisy historyczne i apokryficzne szczegóły; jeżeli ta k a jest skłonność piszącego. Otóż au to r m ed y tacji raz tylko pozw olił so­

bie na to: gdy m ianow icie, po zakończeniu W ielkich A ntyfon, przeznaczył na w igilię Bożego N arodzenia rozm yślanie o drodze do B etlejem (s. 65—75). I tam jed n ak tem at — chociaż p o tra k to ­ w any w sposób żywo przypom inający ap okryfy — poddany jest

19 P. wyżej, przypis 7.

20 Reguła, rozdział 7.

I?] M E D Y T A C J E M I Ń S K I E 239

pew nej m yśli porząd k u jącej, k tó rą jest w ykazanie p ięk n a czys­

tości, ubóstw a i posłuszeństw a w oczach Bożych. Z araz zaś dalej, w tekście przeznaczonym n a samo Boże N arodzenie, a u to r w y­

licza k ró tk o zew nętrzne, historyczne okoliczności zdarzenia, jako m ożliw e do rozw ażania „z w ielkim pożytkiem ” (s. 75), sam je d ­ n a k przechodzi n aty ch m iast do m ed y tacji teologiczno-ascetycz- nych, o budow ie analogicznej do poprzednich. W sum ie, je st to po­

bożność biblijno-teologiczna, nie zaś obrazow o-ludow a.

Je d n ą z w ielkich zalet „M edytacji m ińskich” jest ich styl. Zw ię­

zły i żywy, z m nóstw em p y ta ń retorycznych i tra fn ie d obranych sytuacyjnych porów nań, przypom ina nieco kazanie, ale nie roz­

w lekłe kazanie barokow e, pełne ozdób n iepotrzebnych i p rze­

sadnych: tu każdy obraz czy porów nanie służy tem atow i głów ne­

m u i posuw a naprzód jego w ątek. N iejedną m yśl m ożna by rozw i­

nąć w osobny p u n k t lub n aw et m edytację, niejeden obraz m ożna by m alow niczo rozbudow ać; au to r jednakże woli zasygnalizow ać je tylko, w spom nieć krótko: je st to raczej św ietny szkic niż m a la r­

sko w ykończony obraz. To w łaśnie, ja k rów nież język zdum ie­

w ająco w olny od m akaronizm ów (zaledwie kilk a ich m ożna n a li­

czyć) p o p iera tezę, że rozm yślania pow stały raczej na przełom ie XVI i X V II niż X V II i X V III w ieku 21.

IV

M edytacje te jed n ak są tylko jed n y m z k ilk u pom ników staro ­ polskiej pobożności adw entow ej, zaw arty ch w tym tom ie. P rze d ­ staw iają one, ja k już stw ierdziliśm y, jej n u rt treściow o n a jb o g a t­

szy, podbudow any biblijnie i teologicznie. Z araz po nich ta sama ręk a p rzepisała jed n ak także „Siedem zam ków zb a w iennych” : są to k ró tk ie m odlitew ki, zaw ierające znow u tek sty W ielkich A n ty ­ fon, oraz dostosow ane do ich treści (dostosowane przy n ajm n iej w zam iarze a u to ra tych m odlitw ) błagania. Samo założenie teolo­

giczne je st tu niew ątpliw ie słuszne: człowiek prosi o łaskę Bożą dla siebie, pow ołując się n a jak iś przym iot Boga lu b n a jedno z Jego zbaw czych dzieł. U derza jed n ak ty tu ł i sform ułow anie ty ch m odlitw : są one nazw ane „zam kam i zbaw iennym i” , a w ich tekście pow tarza się za każdym razem : „zam ykam te ra z i na w ieki grzeszną duszę m oją w moc i obronę...” i tu w ym ieniona jest dana p ra w d a lub tajem nica. T rochę to przypom ina zaklęcia, a jeszcze bardziej — przez sam ą konsekw encję, z jak ą ten te ­ m a t „zam ku” i „zam ykania” jest przeprow adzony — przypom ina 21 O tym samym mogą też świadczyć stosowane z upodobaniem zdrob­

nienia (żabka s. 21, wieśniaczek s. 22) i traktowanie niektórych imion biblijnych za łaciną nieodmiennie („Job szedł z liniej Ezaw” s. 49,

„O Emmanueł królu nasz” s. 55).

(6)

240 S . M A Ł G O R Z A T A B O R K O W S K A O . S . B . [10]

to późnobarokow e m odlitew niki, ta k ie ja k słynne „W ojsko afek­

tów sk o n federow anych”, gdzie treśc i relig ijn e by w ały podporząd­

kow ane jak iejś obcej im m etaforze i u k ład an e w edług jej w ym a­

g ań z uporem n ap raw d ę godnym lepszej spraw y. P rzy ty m i p ra w ­ dy, na k tó re się poszczególne w ezw ania pow ołują, m a ją k olejno co­

raz m niej w spólnego z treścią danej antyfony: są raczej w yrazem pobożności, k tó ra już zgubiła k o n ta k t z m yślą litu rg iczn ą i obraca się głów nie w okół tem atów pasyjnych. C iekaw e, że je st już w zm ianka o N ajśw iętszym S ercu (s. 98) — to nabożeństw o bardzo prędko p rzyjęło się w P o lsc e 22, ale jest to jeszcze jed en dowód na to, że te k st „Zam ków ” pochodzi już z początku X V III w ieku.

D odajm y, że ta p asy jn a pobożność nie doprow adziła a u to ra tych m odlitw do jak iejk o lw iek w zm ianki o Z m artw ychw staniu: zdaje się zresztą, że i in n y ch do tego n ie prow adziła.

P ierw ow zór „Z am ków ” znany by ł kopistce m ińskiej w rękopisie, 0 czym św iadczy rodzaj popełnionych przez nią błędów . T ylko od­

czytując rękopis m ożna było błęd n ie podzielić i połączyć słowa, ta k ja k to zrobiono na s. 98 i 100. M odlitew ki te więc krążyć m u siały w odpisach ręcznych, co nie przesądza, że nie m ogły być gdzieś także ogłoszone drukiem . I znow u, jeżeli wziąć pod uw agę pom ysł oparcia m od litw y p ry w a tn ej na tek stac h liturgicznych, m ożna przypuszczać, że i „Z am ki” w yszły ze środow iska b en ed y k ­ tyńskiego; nic jed n ak więcej o ich pochodzeniu nie da się po­

wiedzieć.

W reszcie schem at „P acierzy adw entow ych”, zanotow any przez rękę trzecią, to już typow a koronka, tak a, w jakich lubow ało się średniow iecze, i jak ie znow u zyskały na popularności w w ieku XVIII, w raz z regresem znajom ości ■ teologii i p ra k ty k i zm etody- zow anego rozm yślania. Założeniem tej koro n k i jest odm ówienie w ciągu A dw entu ty lu Ojcze nasz i Zdrow aś, przez ile d n i C h ry ­ stus znajdow ał się p rzed narodzeniem w łonie M aryi; w zależności więc od tego, ile w danym ro k u A dw ent m a dni, przew idziano stosow ny podział ty ch m odlitw , pó tyle a tyle codziennie. Tego ty p u m echaniczna m odlitw a może być podtrzym aniem bardzo za­

aw ansow anej kontem placji, zw anej czasem „m odlitw ą prostego w e jrzen ia” : w tym sensie i w te j nadziei u p ra w ia ją ją mnisi w schodni. Ale może być także w ynikiem ubóstw a pojęć i nie­

chęci do w ysiłku m yślowego, jak im z konieczności jest m edytacja.

1 zdaje się niestety, że nasza X V III-w ieczna pobożność w róciła do tak ich p ra k ty k raczej z tej drugiej przyczyny — co oczywi­

ście niczego nie przesądza o postaw ie m odlitew nej poszczególnych osób odm aw iających tak ie koronki.

T ak więc tom ik W ańkow iczów ny zaw iera jak b y przegląd stylów 22 U benedyktynek w Słonimiu istniało od r. 1722 bractwo Najśw.

Serca.

M E D Y T A C J E M I Ń S K I E 241

[U]

pobożności adw entow ej, łączących się z różnym i epokam i, różnym i postaw am i i sposobam i m odlitw y. I nie należy ich zb y t ostro prze­

ciw staw iać sobie w zajem nie. W szystkie te p ra k ty k i bow iem i spo­

soby m od litw y w spółistniały ze sobą w życiu i byw ały u p ra w ian e rów nolegle przez te same osoby, ja k w idać z fa k tu zgrom adzenia ich w jednym podręcznym tom iku.

I w łaśnie ta rów noległość godna jest podkreślenia. K iedy się pam ięta, ja k bardzo zaw ężona do sam ej tylko tem aty k i p asyjnej była na ogół m yśl m odlitew na X IX w ieku; kiedy do tego dodać np. fak t, że jedyna b eaty fik o w an a b en ed y k ty n k a z tego okresu, M aria F o rtu n a ta V iti z k laszto ru w V eroli we Włoszech, u p ra w ia ­ ła dó końca życia m odlitw ę w łaśnie ty p u „P acierzy ad w en to ­ w ych”, odm aw iając m. in. trz y Z drow aś do A nioła S tróża i Ojcze nasz do św. J ó z e fa 23 — m ożna b y m yśleć, że Solesmes ze swoim odrodzeniem liturgicznym było sam otną w yspą p re k u rso ró w hie tylko w ew n ątrz Kościoła, ale i w e w n ątrz zakonu b e n e d y k ty ń ­ skiego. T ak jed n ak nie było. I w łaśnie sygnalizow any już tu fakt, że „M edytacje m ińskie” były w użyciu także przez w iek XIX, jest jed n y m ze św iadectw , że i n a naszym tere n ie n u rt pobożno­

ści liturgicznej trw a ł n ieprzerw anie, jakkolw iek niew ątpliw ie przy­

głuszany przez uczuciow ą duchow ość epoki rom antyzm u. K iedy w w ieku X X odnow a litu rg iczn a dotrze do Polski, znajdzie po­

d atn y g ru n t w nielicznych ocalałych jeszcze klasztorach b en ed y k ­ tynek.

TEKST

[M edytacje] o w tórym przy jściu Zbaw iciela naszego na św iat przez śfwięte] Jego W cielenie, fundow ane na antyfonach kościel­

nych, k tó re zową O, i znaczą oczekiw anie, w przód N ajśw iętszej P anny, potym Kościoła Bożego, [z] stro n y narodzenia C hrystusa P ana Syna Bożego.

1

1 „O M ądrości, k tó raś z u st Najw yższego wyszła, dosięgając od końca do końca mocno, a sporządzając w szystko słodko, przyjdź, żebyś nas nauczyła drogi m ądrości.”

P ierw sza m edytacja.

2 U w aż 1. Ja k o N ajśw iętsza / P a n n a i Kościół, tudzież też i ty, m asz czekać i w zyw ać P an a C hrystusa jako M ądrości. W idzia­

łeś człow ieka bez m ądrości, jak o to szalonego: za co stoi? za 23 A. S a r r a, Potenza e caritd di Dio, Milano 1967 s. 316. Bł. Fortu­

nata Viti żyła w latach 1827—1922.

16 — N a s z a P r z e s z ł o ś ć t . 54

(7)

242 S ’. M A Ł G O R Z A T A B O R K O W S K A O . S . B . "[12] bydlę. K to nie m a C hrystusa, nie m a m ądrości. K to m a C hrystusa, m a m ądrość. Tą m ądrością szczyci się Ociec *, tą D uch S[więty], tą aniołowie.

W idziałeś osobę m ąd rą, lubo duchow ną, lubo polityczną: jak o ją sobie poważasz, i d aró w jej sobie życzysz? P rzecię żadnej oso- 3 by nie masz, k tó re j by w łasne im ię było M ądrość. / C hrystus tylko

jeden jest, którego im ię i n a tu ra jest M ądrość. Ta M ądrość z ust N ajw yższego w yszła, to je st z rozum u Ojcowskiego. U nas in n y rozum, inne usta; zatym inne pom yślenie, inne w ym ów ienie. P o­

m yślenie u Boga Ojca jednoż rozum , jednoż usta; i owszem je d ­ no rozum , jedno u sta albo ręka. Bo P a n Bóg co pom yśli, to jak o ­ by rozkazuje, żeby się stało, i to jakoby rę k ą spraw ił. Ta M ą- 4 drość z ust Najw yższego wyszła, to jest z / nieskończonego

pojęcia rozum u w yniknęła, ale przecię z u st i rozum u nie ode­

szła, nie ta k jako tw oja m yśl abo słowo. M yśl z rozum u idzie, słowo z ust, a oboje odchodzi i w niw ecz się obraca. W itajże tedy, w iekuista i w iecznie trw a ją c a , a n ieu stając a z Ojcem zjednoczona M ądrości, C hryste: na cię p atrzy rozum i w szystek u staje 2.

Uważ II. Ja k o ta M ądrość jest w ielm ożna, od końca do końca 5 dosięga wszystkiego. Dwa są końce niedościgłe / każdego, i an ie l­

skiego, stw orzenia: jed en początek z niczego, d ru g i dokończenie Niczego. Mów, jeśli m asz rozum , czyja m oc tego dokazać może, aby z niczego, bez zasługi żadnej m a te rie j, m achiny w ystaw ić m ogła, a w ystaw iw szy, kiedy zachce w niw ecz obrócić. Chwalisz kościoły, ale te z cegły i gru zu w ystaw iono; gdy się obalą, w gruz i w cegły [się] obracają. W szechm ocny P anie, W iekuisty Boże, m ów i Psalm , któż się Tw ym spraw om w ydziw ow ać może?

6 K to rozum ow i, k tó ry m niezm ierzony św iat jest stw o rz o n y ?3 / Ile razy puścisz oko w ysoko na słońce, na księżyc, na gwiazdy, na niebo, ile razy spuścisz nisko na ziem ię, na lasy, na wody: usły­

szysz „Z n iszczego4 jesteśm y stw orzone” . Ale i tw oja jedynacz­

ka, k tó rą żyjesz, czujesz, rozum iesz: dusza ta k zacna, z nisz­

czego.

O M ądrości, jak o pom sty n a cię zw alać nie m am , k tó ra gdy za­

chcesz, w niw ecz możesz obrócić. O M ądrości, jako cię m iłow ać nie m am , k tó raś m ię z niszczego w yw iodła. Nasza moc jako pajęczy- 7 na 5 *: opiszesz pajączka kredą, z cy rk u łu w yniść nie może; 3 gdzie

m u od końca do końca sięgać!

U w aż III. Że ta M ądrość rozrządza w szystko m iluchno. W idzia-

1 „Ociec” zam. „ojciec” to już w XVIII w. raczej archaizm.

2 Echo hymnu Adoro te devote: „Quia te contemplans totum defi-

» Ps. 8, 2 w przekładzie Kochanowskiego.

4 Tj. „z ni z czego”, z niczego.

5 Por Jb 8. 14.

[13] M E D Y T A C J E M I Ń S K I E

243 łeś człow ieka m ądrego, ile starszego«: p ra w d a, że w iele i w iel­

kich rzeczy rozkazuje, ale z trzaskiem , z w ołaniem , z gom onem rozrządza, ale nie m iluchno. C hryste m ój, m oja m ądrości jedyna, Ty rozporządzasz m iluchno. Owo tak im porządkiem koła niebie­

skie idą, jako słońce porządnie i odchodzi i przychodzi, i um yka i przyczynia ciepła swego. Ja k o nieom ylnie po zim ie w iosna, po / niej lato, po lecie jesień, jak o b y pięknym tańcem bieży. A cóż?

czy słyszeć na niebie ja k i trzask? czy w ołanie? czy w o ła n ie a czy huk i? Jak o b y w niebie i n a ziem i nikogo nie było, ta k św iat stoi. A ono Ty, najsłodsza M ądrości, przenikasz w szystko w skroś i napełniasz, i ruszasz i pędzisz wszystko. Uczę się od Ciebie rząd czynić, a spokojnie.

Uważ IV. Jak o ta M ądrość gotow a nas uczyć drogi p raw dy. P ro ­ siło niegdy pacholę Boże D aw id: P a trz jeżeli / we m nie jest d ro ­ ga niepraw ości, i prow adź m nie drogą w ieczności 7 Toż i ty m ów teraz; a co mówisz, już ona gotow a stoi, i ciebie za ręk ę wziąć, tobie la ta rn ią przyśw iecać, p rzy tw y m boku stać. P rzypom nij so­

bie, jeżeliś kiedy błądził w ciężkiej a niebezpiecznej drodze, a jakoć m iło było, gdy cię d obry człow iek z niej w yprow adził:

a oraz, jako m asz w zyw ać i m iłow ać tej M ądrości, dojdziesz. Go­

ściu śm iertelny, tu nie na w ieki, m asz iść wysoko / do nieba.

A kto tym gościńcem prow adzić może, jeno Bóg, M ądrość. O M ą­

drości, P anie Boże m ój, m iłu je Cię głupia dusza m oja, i w szelka m ądrość b m oja w yznaw a, że głupstw o jest i błądzi. P row adź m ię drogą wieczności.

2

„O A donai i Książę dom u Izraelow ego, któryś M ojżeszowi w og­

niu k rz ak a płom ienistego pokazał się, i n a górze S ynaj zakon dał, p rzyjdź a odkup nas w ra m ie n iu w yciągnionym .”

D ruga m edytacja.

Uważ I. Ja k o p an i ś[w ięta] Ju d y t, / chcąc zniew olić m odlitw ą swoją serce Boże, tego ty tu łu zażyw ała m ów iąc: O A donai, P [anie]

Boże w ielki, etc.8 9, zaczym ośw iecenie otrzym ała rozum u, docho­

dząc, jako m iała H olofernesa pokonać, i biorąc stw ierd zen ie»

serca na w ykonanie, i upraszając sobie A nioła p rz y s ta w a 10 z w iększych, aby się m ogła n ie ty lk o zdrow a, ale też i czysta p rz y zw ycięstw ie w rócić do swoich. N aw et to słowo zjednało jej n a d -

a Powtórzono.

b „mądrości”

5 Tj. przełożonego.

7 Ps. 138, 24.

8 Jd 16, 16 wg Wulgaty.

9 Tj. umocnienie.

10 Tj. stróża, por. Jd 13, 20.

(8)

244 S . M A Ł G O R Z A T A B O R K O W S K A O . S . B . [14]

12 przyrodzoną wdzięcność — / tw arzy, m ow y, postępków , rozum u.

Tegoż też ty tu łu Kościół zażyw a, od H olofernesa ciężkiego oblężo­

ny, i ty z nim . A donai, znaczy te n ty tu ł w iele: m ianow icie, żeś Ty, P([anie] Boże, przesław ny, i w ielki w m ocy T w ojej, i którego żaden przem óc nie może, k tó ry góry w zruszasz od fundam entów , i od którego tw a rz y to p n ieją opoki jako w o s k 11. Ja k o sam aż ta J u d y t w pie[ś]ni sw ej opisuje. Tego te d y ta k w ielkiego P an a i ze strachem i m iłością przyjm ow ać m asz i czekać. /

13 Uw aż II. Jak o się ten A donai Mojżeszowi pokazał na puszczy, w k rz ak u o g n isty m 12. Dziw uj się m iłości Jego i m ocy Jego. M iło­

ści Jego: nie pokazał się na cedrze w ysokim , na dębie w ysokim i m ocnym , w m ieście budow nym , na p ałacu kosztow nym , ale na niskim k rzak u , jeszcze ognistym , na m iejscu pustym . Ludzkie ognie, to jest m iłości, ch w y tają p a n y w ielkie, osoby wysokie. P a n Jezus pokorne i w zgardzone u św iata sobie w ybiera. W ejrzy[j]

14 w się, a co dobrego / w tobie jest? Jeżeli się sam ce d zić0 chcesz i dobrze dystyllow ać, trz y rzeczy w sobie m asz: Nic, Grzech, P ie­

kło. A przecie P a n Bóg, pom inąw szy w szystkie rzeczy na święcie, na tobie podłym ciern iu w zakonie odpocząć raczył. Mocy się też Jego dzawuj: kto by spojrzaw szy na ogień n a k rz ak u nie rzekł,

„Już ci po cierniu, zgore, zginie” — a moc Boża, ciernie ogniem otoczywszy, ono całe nie ty k an e zostaw iła. Ucz się ufać mocy Bożej: lubo cię płom ień krzyżów i tru d n o ści ogarnia, P a n Bóg cię nie opuści, i ś[więty] Adonai. /

15 Uważ III. Iż tenże A donai na górze Synaj zakon dał pięćdzie­

siątego dnia po w yprow adzeniu Izraela z E giptu,13, ale w m a je ­ stacie w ielkim , strac h daleko i szeroko na lu d swój puszczając:

jako to że góra w szystka ogniem była otoczona, dym em k u n iebu w stępującym , straszn a trą b a m i głośnym i i obronnym i głosam i ta k dalece, że ludzie n a ziem ię i na tw a rz upadać m usieli, w ielkoś- lg ci Jego znieść nie mogąc, i odpraszać się od słuchania głosu Jego.

T eraz zaś tenże isty A donai daje praw o m iłości / w sercach n a­

szych w yrażone i napisane bez żadnego tak ieg o pow ierzchow nego strach u ap a ratu . Acz i teraz, ale subtelnie, straszyć nie przestaje;

n a c z a s14 i jaśnie przez kaznodzieje. Jakożkolw iek tobie praw o swoje chce dać, lubo cicho, lubo z strachem , przy jm ij i zrozum iej, kiedy na cię puszcza strac h y pow ierzchow ne, żeś tw a rd y jest jako Żydowie; także też k iedy przed słowem Jego, lubo rzeczonym, lu ­ bo pisanym i czytanym uciekasz, strach z siebie puszczającym , 17 bój się, abyś nie by ł z liczby Żydów, / k tó ry ch w iększa część, jako

c c a d z i ć ”

11 Jd 16, 18 wg Wulgaty.

14 Wj 3, 1—3.

18 Wj 19, 1—20, 21.

14 Tj. czasem.

[15] M E D Y T A C J E M I Ń S K I E

245 m ówi św. Paw eł, P a n u Bogu się nie podobała,15 to jest: je st p o tę­

piona. Cóż tu pomogło z E giptu w yniść, m orze przepędzić, n a cuda patrzeć. Ach, żadne cuda tego nie nauczą, p o g o to w iu 16 sło­

wa, kogo Bóg opuści: a opuszcza grzesznych.

Uważ IV. „A donai, Panie, przydź a odkup nas w ra m ie n iu w y - ciągnionym ”. Owo m asz zw ierciadło postępków tw oich. P rosisz tego P ana, aby cię odkupił w ra m ie n iu w yciągniony — a ty jak o się starasz o tw oje odkupienie? G łow ą? bo tylko m yślisz, / a ja ­ koś m yślił i stanow ił, nie czynisz. Językiem ? mówisz, obiecujesz, prosisz o popraw ę żyw ota, a rzeczą się sam ą nie starasz. T rzeba ram ien ia na to, w szystkich palców ruszyć i kości. A jeszcze r a ­ m ienia nie skurczonego, ale w yciągnionego. Co ted y czynisz dla tw ego zbaw ienia i odkupienia, patrz. Nie w szelki, k tó ry m ów i Panie, Panie, w nidzie do K rólestw a Niebieskiego, ale k tó ry czyni w olą Ojca m ego 17. Toć nie swoję! Co odkładasz popraw ę żyw ota ode dnia do dnia, n ie m ężna, a m aślan a duszo? Stoi w ojsko m ę­

czenników z krzyżam i, m ieczam i, ogniam i. / D rugie w ojsko św.

panien obcięte, krw aw e, w yschłe. W yciągnij ram ię, a rezolw uj się P a n u służyć, i póki możesz, duszę sw oją od ognia k rz ak a w iek u i­

stego odkupuj, a oraz tego A donai w zyw aj.

3

„O K orzeniu Jessego, k tó ry stoisz n a zn ak narodom , przed k tó ­ rym królow ie palcem sobie u sta zatykać będą, którego poganie wzywać będą: p rzyjdź na osw obodzenie nas, już nie chciej m iesz­

kać”.

T rzecia m edytacja.

Uważ I. Jak o P a n Jezus jest korzeniem Jessego i oraz różdżką.

Dom i fam ilia Jessego: / ta k w ielkie a w ysokie było drzewo, ta k w iele królów i proroków i p atria rch ó w w ydając z siebie, i jako gałązki puszczając. Tam D aw id mężny, tam Salomon m ądry, tam Ezachiasz św ięty, tam Jo za fat Bogu m iły, tam Joachim i A nna Bogu mili, ta m anielski Józef, tam Bogarodzica P an n a. C hrystus P a n jest różdżką tego drzew a w edług ciała. Ciało i k re w w ziął z fam iliej Jessego B etlejem czyka. J e s t tenże korzeniem Jessego w zględem Bóstwa, k tó re złączyło / się ze k rw ią Dawidową, jako to M aryją P anną, zatym i Jessego. Ucz się pokory, błotna żabko.

Bóg Jessego obrał, człowieka prostego z m iasteczka niew ielkiego, i św iata niew iadom ego — a ty w ażysz sobie przyjaźń, szukasz u w ielkich a możnych, a to niepotrzebnie. Spuść k a rk aż do zie­

mie, a w proch obracaj ducha hardego, ani się szczycić na potym

• 1E 1 Kor 10, 1—5.

18 Tzn. „tym bardziej”.

17 Mt 7. 21.

(9)

246 S . M A Ł G O R Z A T A B O R K O W S K A O . S . B . [16]

k rw ią zacną, ani szlachectw em nadętym . Bóg tw ój, k tó rem u ty służysz, dla którego miłości w w ięzieniu zakonnym mieszkasz, oto sobie obrał jednego m ieszczanina / B etlejem skiego krew , którego cnota i prostota m iła zaleciła P a n u Bogu: a oraz sta ra j się o cnotę prostoty św iętej.

Uważ II. J a k i to jest Pan, przed którym królow ie, a jeszcze bez liczby, jako m ałe a bojaźliw e żaczęta u sta swe palcem z a ty ­ kać, to jest milczeć będą głęboko. Stoję przed Tobą i drżę w szy­

stek, P anie Boże mój, bo stoją królow ie polscy, francuscy, hisz­

pańscy i węgierscy, i wszyscy inni, a drżą i milczą, Co tu pocznie ubogi w ieśniaczek, kiedy królow ie milczą. Je st pew nie kogo słu ­ chać, poniew aż / przed Nim królow ie milczą, jest czego słuchać, kiedy królow ie słowem Jego ułow ieni nic nie mówią, tylko m il­

czą. K rólow ie P a n u naszem u m ilczą, ale nam m ilczeniem swoim głośno każą. Przyszedłszy do kościoła, do dom u Jego, m ieszkając n a dworze Jego, milcz z uczciwością 18, a nie św iegotaj z dw orno- ścią. Przyszedłszy przed krucyfiks milcz a słuchaj n au k i z krzyża katedry, k tó ra serce roztapia. A zali nie m ilczeli królow ie przed Nim, kiedy przednie głowy p aństw arabskich przed niem ym / p a­

cholęciem z a n ie m ia ły d, a nie m ając słów, rzucili się do d a r ó w « . P anie panujących, przedw ieczna Miłości św iętych twoich, puść rew eren cją w serce moje, abym przed Tobą, M istrzem moim n ie­

bieskim , zawsze jako za ją c z e k e pokorny stał i milczał, boś Ty w ielki, a ja m ały.

Uważ III. Jak o Mesjasza poganie w zyw ać mieli, i ten był i jest n ajjaśniejszy znak przyścia na św iat Syna Bożego wcielonego, że poganie porzuciw szy swoje zabobony, do Boga żywego i / praw d zi­

wego i Syna Jego Jezusa C hrystusa przystaw ać mieli. P atrzże teraz, jako się to hojnie spełniło. H iszpan i Francuz, W łoch i G re- czyn, P o lak i Niemiec, A nglik i W ęgrzyn, różne narody jednego U krzyżow anego w zyw ają, Jem u kościoły budują, Jego krzyż na w ierzchach i czołach sw ych kładą, jednym jakoby kolanem przed N im klęczą, jednym a spólnym ram ieniem Jem u służą, jednym sercem i słow em U krzyżow anego czczą i w enerują. Cóż tu ja je­

stem, jed n a m alućka m rów ka, w kupie i zeb ran iu ta k / wielkich, zacnych i dalekich narodów ? Jak o się do Jego m iłości i służby m am zapalić? U w ażając, że przed N im królestw a na tw arz upadłe leżą.

Uważ IV. Ja k o kto C hrystusa nie ma, swobody i wolności złotej nie ma, bo Jego to jest spraw a, wolność ducha. Żołnierze i het-

d W rkp omyłkowo „zamieniały”,

e Przypuszczalnie omyłka zamiast „żaczek”.

18 Tj. z szacunkiem, w Por. Mt 2, 11.

[17] M E D Y T A C J E M I Ń S K I E 247

m ani ciała nasze oswobodzić mogą, ducha nie mogą. C hrystus sam duchow ną wolnością w łada. Złota wolność ducha, wszyscy w szy­

s c y f m ów im y — a ducha wolność podobno ołowiana, ta k m y [ją]

w ażem y i sobie poważam y, / bo ani ducha swego, ani jego wolno­

ści znam y. S tąd jed n ak rozum iej, jako ciężka niew ola ducha. Duch od ciała ta k różnieje przynam niej jako ziem ia od nieba, słońce od świczki: zaczym i wolność abo niew ola ducha. Bo wolnością ducha człowiek p rzystępuje do Boga, a wolnością ciała do piekła. Z now u niew olą ducha człowiek przystępuje * 20 do czarta, a niew olą ciała — do p ta k a w klatce zaw artego. K to nie widzi, że sroższa je st n ie ­ wola, / k tó rą cierpi czart w piekle, aniżeli niew ola ptaka, k tó rą cierpi w klatce: bo p tak a z k la tk i albo człowiek, albo trefu n ek ja k i w ypuścić może; czarta z piekła nic. Na ostatek niew ola p tak a kończy się śm iercią, czarta nigdy. Byś to głęboko w serce wpuścił, jako byś w ołał: o K orzeniu Jessego, o k tó ry stoisz, p rzy jd ź a oswo­

bodź nas, nie m ieszkaj, Pfanie], nie m ieszkaj.

4

„O K luczu D aw idów i b erło dom u Izraela, k tó ry otw arzasz, ą ża­

den nie zam yka, zamykasz, a żaden nie otw arza: / przydź i w y­

prow adź z w ięzienia dom u siedzącego w ciem nościach i cieniu śm ierci.”

C zw arta m edytacja.

Uważ I. Czemu się C hrystus nazyw a kluczem nie A braham ow ym , ale Dawidowym , gdyż oba za Jego otw arciem do Bożego m iłosier­

dzia i do nieba przyszli? P rzyszedł C hrystus P an na św iat nie dla spraw iedliw ych, ale dla grzesznych. O D aw idow ym grzechu w ie­

m y 21, a o A braham ow ym nie czytam y. Pociecha stąd grzesznym duszom, abyśm y sercem nie upadali, jeżeliśm y sobie niebo zaw arli grzesząc, / gdyż dany nam jest od Ojca Niebieskiego klucz do wszystkiego, byleśm y go tylko zażywać chcieli; i byśm y go nie gubili, strzec i pilnow ać trzeba. Dano komu klucz królew ski do w szystkich skarbów pańskich i sklepów, aby z nich b ra ł ile chciał, ale czasu swego królow i klucz oddał. Twój klucz P an Jezus do wszystkiego: strzeżże go pilnie, abyś nie u tracił. Stracisz, gdy ciężko zgrzeszysz. O kluczu wszechmocny, P anie Jezu, Ciebie chce na potym m iłow ać i pilnow ać dusza m oja. /

Uważ II. W łasność pierw sza tego klucza, iż otw arza, a żaden tego, co otworzy, zam knąć nie może. Gdzie u nas znajdzie klucz taki? C hrystus klucz taki. Cóż otw arza? Rozum do pojęcia, serce do zam iłow ania, pam ięć do zatrzym ania, niebo do panow ania. Bo rozum praw dziw ie od Zbaw iciela oświecony nie da się oszukawać.

ł Powtórzono, chyba dla nacisku.

20 Tu w sensie: upodabnia się.

21 Por. II Sm 11, 2—26.

(10)

248 S . M A Ł G O R Z A T A B O R K O W S K A O . S . B . [18]

Serce rozpalone nie da się chłodzić. P am ięć u gruntow ana nie da m iejscu zapam iętania 22, a kom u C hrystus niebo otworzy, kto zam ­ knie? A m ałeż / te są cztery skarbnice? N auczył cię kto takiej sztuki? Rozum ci otw orzył, a już w szystek? C hrystus w szystek ro ­ zum oświecić może. W jednej cię roateriej kto ruszył, kto nie r u ­ szył w drugiej? C hrystus w e w szelkiej serce tw e odm ienić jako P a n serca może. Ż aden i jednej nie dał ci gw iazdeczki niebieskiej, C hrystus i w szystko niebo otw orzyć i dać ci może i gotów.

C hrystus klucz otw ierający taki, którego otw arcia żaden zam knąć nie może. Ucz się n a posądzenia / ludzkie nic nie dbać, gdy cię sum ienie nie strofuje; niech cię za złego ludzie m ają, niechaj przed tobą niebo zaw ierają, niechaj i przeklęctw y sw ym i niesłusz­

nym i do piekła w trącają. C hryste P an ie mój, Tyś klucz Dawidów:

kiedy T y sentencją sw oją ostateczną otw orzysz nam niebo, któż zamknie?

Uważ III. D ruga w łasność tego klucza, iż zamyka, a żaden nie otw iera. Jak o śm y się w iele tysięcy razów nasłu ch ali o u m a r­

łych — / dobry, pobożny, cnotliw y człowiek pew nie w niebie jest. Z akupują ś[więte] ofiary, czynią m odlitw y, jałm użny sypią, k arm ią ubogie — a to co czynią? R ozm aitym i kluczam i niebo otw ierają nieboszczykowi, a ono nie mogą potępionem u. Czemu?

Klucz D aw idów niebo zam knął. W oła kaznodzieja i żyły sobie prze­

rw ie, budzi spow iednik, aż i rad y n ie staje, różne środki w y n a j­

duje, a pożytku w sercu nie czynią. Czem u? Bo ten klucz D aw i­

dów niebo zam knął 23. / P atrz, upom ina m ędrzec, żaden tego n a p ra ­ wić nie może, którego Bóg od siebie odrzuci 24. Patrzże, m ądra d u ­ szo, abyś tem u kluczow i przyczyny nie dała do odrzucenia swego.

Odrzuca zaś P a n Bóg i ślepoty puszcza na rozum, a zatw ardzenie na serce, dla ty ch przyczyn, że kto lekce sobie poważa Mękę Jego, że nierad słucha słowa Jego, że pospolicie ladajak o się modli, że pości bez skruchy etc. W aruj się tego na potym .

Uważ IV. P rosi Kościół tego klucza, żeby przyszedł i w ięźnie / oswobodził. K to ta k śm iały, niech w ystąpi, żeby nie by ł w w ię­

zach i okowach. Nie przyczytaj, h ard a a głupia myśli, wolności so­

bie: czy przeto w ięzień w olny, a nie w ciemnicy, że w nocy śpiąc tego nie czuje abo nie widzi? Jeżeliś więzień, to jest w niełasce Bożej, stąd poznasz:

I. Jeżeli powszechnie, albo po w ielkiej części, opuszczasz pow in­

ności tw oje zakonne bez przyczyny w ielkiej i dozw olenia bacznego, jako to chór, m odlitw y, m edytacje, rach u n ek sum ienia.

II. Jeżeli do spowiedzi bez dobrego / rachunku, to jest nagle, a mało co pom yślaw szy i prosiw szy P[ana] Boga, przychodzisz,

22 Tj. zapomnienia.

23 Por. K. G ó r s k i , Od religijności..., s. 75.

24 Jr 19. 10—11.

[19] M E D Y T A C J E M I Ñ S K I E

249 zatym też nie czujesz skruchy, nie m asz mocnego postanow ienia u siebie, abyś się m iał na potym grzechów w yznanych w arow ać, po­

gotow iu pokutę naznaczoną abo opuszczasz, abo obcinasz, i w iele ostygłe i niegodnie odpraw ujesz.

III. Jeżeli na pow ierzchne zm ysłów pociechy barzo i często się rozpraszasz, łapając oczyma dworności, uszym a now in, słów 38 i śm iechów próżnych, sm acznych kęsów sm akiem , / dotknieniem

w ylęgania się m iękkiego i długiego. Ach, łaska Boża u nas m iesz­

kająca nie do tego nas prowadzi!

IV. Jeżeliś się do jakiego, a kleistego,§ zw yczaju przyuczył, tu się egzam inuj, a w iedz wiedząc: póki go gw ałtem i św iętym upo­

rem nie przemożesz i nie zniesiesz, nigdy w poczcie sług Bożych nie będziesz.

V. Jeżeli słaby masz respekt na tw oje szluby zakonne: brać, dać, szafować, rzucić, popsować, przyw łaszczając dostać bez do- 39 Zwolenia, nic to przeciw ubóstw u, Oczyma tam / i sam dobrow ol­

nie, sw ow olnie rzucać i św ierzbiącem u sercu wygodzie, śm iele żartow ać i zachodzić w ciem ne m ow y i ż a rty dw orskie, nic to przeciw czystości. N aostatek m ruczeć przeciw ko starszym , onym się opierać, ich posądzać, nic to przeciw ko posłuszeństw u. Jeżeliś kiedy ta k zw iązany, proś klucza Dawidowego, aby cię w ypuścił z w ięzienia tego srogiego.

5

„O Wschodzie słoneczny, Jasności św iatła w iekuistego i słoń­

ce spraw iedliw ości, przyjdź a oświeć siedzące w ciem nościach i w cieniu śm ierci.” /

*> P ią ta m edytacja.

Uważ I. Jak o P a n Jezus jest zaw sze wschodzącym , a nigdy nie zachodzącym wschodem. W schodzi zawsze, że się rodzi zawsze z ro ­ zum u N iebieskiego Ojca od w ieków do wieków . Zaw sze wschodzi, bo się zawsze rodzi. S tąd m ów i Kościół o Nim: „którego rodzenie nie m a końca” 25. Spuść głow ę nisko każdy przed Tym wschodzą­

cym, bo każdy zachodzisz. Rodzi się człowiek, nie wschodzi, [i] za­

chodzi. Żyje, um iera, wszystko zachodzi. W szystek i każdy czło- 4i w iek, póki żyje, / jest zachodzący: bo nie masz m om entu, którego by nie mógł człowiek o człow ieku mówić: T en jest śm iertelny.

W ybijaj się ted y co najprędzej od zachodu śm iertelności do Wscho­

d u wieczności.

Uważ II. Jak o tenże P a n nazyw a się jasnością św iatła w iekui­

stego. To się dw ojako może rozumieć. I. Że On w zględem siebie / ---

F „kliistego”

25 Cytat niezidentyfikowany; może echo „Exultet” (Ule inquam luci­

fer qui nescit occasum...) i Credo (Cuius regni non erit finis).

(11)

250 S . M A Ł G O R Z A T A B O R K O W S K A O . S .B . [20]

i Ojca a D ucha Przedw iecznego S[więtego] jest jasnością św iatła, gdyż On przed ju trz e n k ą z żyw ota ojcowskiego w jasnościach św ię- 42 tych jest zrodzony 26. / II. Że Onże w szystkiem u rozum nem u stw o­

rzeniu sw em u nie tylko jest św iatłem , ale też i jasnością; jakoż ta k jest. Na początku było Słowo, m ów i kochanek Jego, a to Sło­

wo było światłość, a ta światłość praw dziw a oświeca człowieka każdego na ten św iat przychodzącego27. A oraz tu rozum iej, żeś ty z siebie ciemność straszn a i noc głęboka. Jeżeli nie tak, powiedz, jako dusza tw oja stanęła, którędy do ciała przyszła, jako się po 43 ciele obraca? kiedy, gdzie, jak im sposobem z ciała / w ynijdzie,

w jakie k ra je zajdzie? Noc głęboka. Egipscy książęta w enerując Boga trzykroć śpiew ali: Ciemność, ciemność, ciemność. Bóg nie jest ciem nością sam z siebie, ale w zględem pojęcia naszego: w so­

bie św iatłość jest. A le każdy człowiek trzykroć jest ciemność: raz zaczynając żyć, d ru g i raz żyjąc, trzeci kończąc żywot. O tedy tro ja k a bezdenna m oja ciemność, w ołaj Jasności: Jasność m oja, ra tu j mię!

Uważ III. Jak o się tenże P an nazyw a słońcem spraw iedliw o-

44 ści, / to jest św iątobliw ości. Zaczym tego P a n a naszego w zyw ać masz, czekać, przyjm ow ać i m iłow ać nade wszystko. O tw órz serce, a bierz praw dę. Bez szlachectw a zbaw iony być możesz, bez urody możesz, bez w ym ow y i grzeczności w żarciech 28 możesz, bez roz­

ryw ki, m ądrości i opatrzności możesz, bez przyjaciela, dobrej sławy, faw orów ludzkich możesz, bez suknie poczciwej i sm acznych kąsków i napitków możesz — bez św iątobliw ości żadną m iarą nie

45 możesz: m ałej albo w ielkiej jakiejkolw iek, / atoli bez św iątobliw o­

ści do szczęśliwości przyść nie możesz. Zaw stydź się: szukasz w iel­

kim staran iem słońca mądrości, słońca faw orów , słońca przyjaźni etc., a te słońca w szystkie się zaćmią w ciem ną o statnią godzinę.

P rzenieś serce i staranie, a zanurz się u 29 Tego, k tó ry jedyny jest słońce spraw iedliw ości.

Uważ IV. Jak o to słowo oświeca w ciemnościach, oraz prom ie­

niom jego p rz y p a tru j się: /

46 I prom ień. T y człowiek z n a tu ry nic, J a z n a tu ry wszystko.

II prom ień. Tyś człowiecze m nie nieraz obraził, ja ciebie ni­

gdy.

III prom ień. J a się do ciebie pierw szy skłaniam , ty ode mnie pierw szy się odwracasz.

IV prom ień. J a żadnej rzeczy po tobie nie potrzebuję, ty z ręku moich patrzysz wszystkiego.

V prom ień. J a ciebie m am sądzić, a nie ty m nie.

26 Ps 109, 3.

27 J 1, 1.9.

28 „Żarciech” (i dalej „uściech”) w w. XVIII są już archaiczne.

29 Chyba regionalizm fonetyczny (zamiast „w tego”).

[21] M E D Y T A C J E M I Ń S K I E 251

V I. prom ień. J a dla ciebie krzyż, ty dla m nie słowa nie chcesz znieść. /

6

„O K rólu narodów i oczekiw anie ich, kam ieniu w ęgielny, k tó ry czynisz obie jedno: przyjdź i zbaw człow ieka, któregoś z błota stw orzył.”

Szósta m edytacja.

Uważ I. Jak o poganie opuszczeni ja k owce bez pasterza, tak oni bez Boga żyli; i oraz tu r z u ć h m yślą na tw oje dziady, p ra - dziady, którzy przed przyściem P ań sk im żyli i poginęli. Po ta k w iele tysięcy lat, dopiero się podobało P a n u Bogu okiem m iło­

siernym w ejźrzeć, i jako pozostałe kłosy syny ich zbierać. Ówdzie też w ejźrzyj na się, jakoś ty z pogan poszedł, / jakoś z św iata wyzwolon, jakoś P a n u Bogu oddań i poświęcon. K rzyknijże całą duszą: O K rólu narodów ! a oraz ucz się od P an a Boga tw ego pow szechnego afektu i żadnym nie brakow ać 30 narodem . Ów P an, k tó ry się pisał Bogiem A braham ow ym , Izaaka, J a k o b a 31, teraz nie pisze się Bogiem Żydów, G reków, łacinników tylko, ale wszech narodów , żadnym narodem nie pogardzając, dla przy k ład u twego.

Uważ II. Jak o M esjasz nazyw a się pożądanym wszech narodów . To się pokazało / w w ielu św iętych, którzy z pogan poszli, a nie z A braham a. Bo Job, k tó ry szedł z liniej Ezaw, nie Jakoba, tak 0 N im m ówi: Wierzę, że O dkupiciel mój żyje, a dnia ostatecznego z ziem ie zm artw ychw stanę, i znow u ubiorę się w skórę moję, 1 w ciele m oim oglądam Boga Zbaw iciela mego. Ta nadzieja w za­

nad rzu m oim odłożona j e s t 32. T ak się cieszył, n a gnoju siedzący i ropę skorupą zbierający, i na w ojsko robaków w ychodzących z dziur ciała swego patrzący Job, i chciał, aby te słowa były napisane w księgi / i n a k am ieniu w yrysow ane 33. T ak się cieszyli prorokow ie, sybille z pogan idące, k tó ry ch św iadectw a i słowa są dziwne. Za czasów K onstantyna i Ire n y cesarzowej naleziono je­

den grób od k ilk u tysięcy lat, w k tó ry m był ta k i napis: „C hrystus narodzi się z panny, a ja w eń w ierzę i n ań w yglądam . O słońce, za K onstantyna i Iren y znow u m nie obaczysz”. P o ty słow a tego poganina śfwiętego], A teraz na[m] poganom jako m iły C hrystus:

kto klasztory napełnia, kto U krzyżow anem u kościoły buduje, kto Jem u ołtarze staw ia, jeżeli nie / poganie. P r a w ie 34 te ra z każda dusza dobra śpiewa: U lubiony mój bieluchny i rum ieniuchny

h „rzecz”

30 Tj. nie odrzucać żadnego.

31 Wj 3, 6.

32 Jb 19, 25—27 wg Wułgaty.

33 Jb 19, 23.

34 Tj. „prawdziwie”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

 Make sure you collect sufcient information/measurements to perform the mathematical processes you mentioned in Criterion A..  Include all your raw information/measurements in

Rolę symbolu prawa ludzkiego, dobrego i słusznego, ustanowionego przez  człowieka dla realizacji wolnej myśli i sprawiedliwości pełni u Jastruna prawo 

znane jest natomiast imię wdowy po innym wojewodzie sandomierskim, go- worku. z dokumentu księżnej grzymisławy, wystawionego w okresie walk o tron krakowski prowadzonych przez

Powyższe informacje powstały w oparciu o aktualnie dostępne dane charakteryzujące produkt oraz doświadczenie i wiedzę posiadaną w tym zakresie przez producenta. Nie stanowią

Świadczy to o występowaniu u badanych osób z grupy pierwszej (eksperymen- talnej) zaburzeń percepcji słuchowej w aspekcie językowym i parajęzykowym, wyrażonym przez zapamiętywanie

oferty Wykonawca Cz,I Łączna ilość pkt..

Infiniti Negroamarao z Salento czerwone delikatnie wytrawne, nuta owoców le ś nych, ł agodne taniny o jedwabistym ko ń cowym posmaku (delicately dry, note of forest fruit,

Kubiak Wydawnictwo: WAM Kraków Zeszyty ćwiczeń do religii dla klas III opracował ks..