• Nie Znaleziono Wyników

Byłam jedną z bab, które wyskakiwały z kufra - Elżbieta Orzechowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Byłam jedną z bab, które wyskakiwały z kufra - Elżbieta Orzechowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ELŻBIETA ORZECHOWSKA

ur. 1947; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe teatr alternatywny i studencki, Teatr Gong 2, spektakl

"Elżbieta Bam"

Byłam jedną z bab, które wyskakiwały z kufra

W „Elżbiecie Bam” różne miałam losy. Najpierw byłam jedną z bab, które wyskakiwały z kufra, jak matrioszki. One były przezabawne, bo miały pomalowane kółeczka na policzkach. I miały chusty w kwiaty z kolorowej satyny. Kostiumy były szyte przez nas samych. Leon Barański i jego żona (scenografowie – dop. red.) tylko dyrygowali. A kto miał wolny czas, to przychodził i ileś godzin szył i nie była to żadna kara, bo to po prostu trzeba było zrobić i wszyscy to rozumieliśmy. Więc do tej

„Elżbiety Bam” kostium również sami szyliśmy. Z rzeczy, które oczywiście sami przynosiliśmy z domu, łącznie z przedmiotami typu portret dziadka w pięknych ramach. To wszystko było potrzebne do spektakli i to tak już zostawało w tym teatrze.

„Elżbieta Bam” to był spektakl według Daniela Charms’a - to pseudonim [Daniła]

Juwaczowa. Myślę, że to był chyba jeden z lepszych i piękniejszych spektakli. Więc tak: najpierw byłam tą babą, co wyskakuje z kufra. Po zdobyciu w Łodzi nagrody

„Boga Deszczu” za „Elżbietę Bam” (grudzień 1967 – dop. red.) mieliśmy jechać do Włoch. Był marzec [19]68 roku. Myśmy już byli spakowani. Ale nie mogliśmy wyjechać, bo był „Marzec”. W związku z tym siedzieliśmy na zapleczu teatru i z rozpaczy wypijaliśmy zapasy wódki, które miały pojechać z nami do Włoch. I wiem,że b y ł a g r u p a w y d e l e g o w a n a d o K o m i t e t u W o j e w ó d z k i e g o , g d z i e c h y b a [Andrzej]Rozhin, Basia Rozhinowa i ktoś tam jeszcze z kolegów poszli błagać towarzyszy, by spowodowali, że my w końcu wyjedziemy i że „na pewno wrócimy”.

Profesor Seidler, który był wtedy rektorem, też za nas ręczył. Zresztą przed wyjazdem nas uprzedzał, że nie wolno nam rozmawiać z nikim, a szczególnie z

„Wolnej Europy”, bo przecież mogą potem poprzekręcać nasze wypowiedzi. W związku z tym, jak się później tam w trakcie wyjazdu zjawił ktoś z „Wolnej Europy”, to oczywiście wygłupialiśmy się strasznie, rozmawialiśmy z nim, ale te rozmowy były po prostu przezabawne dla nas, bo myśmy kpili z samych siebie wtedy. Myślę, że jak były takie wyjazdy, to zawsze jeździł ktoś, kto był tak zwanym „opiekunem”. Ale jako

(2)

żywo do dzisiaj nie wiem, kto by to mógł być i tak naprawdę to mnie nie interesuje. Bo ten wyjazd był nieprawdopodobny i niesamowity. A i wtedy już nie byłam babą [w spektaklu], tylko starą babcią. Miałam namalowane, czarną kredką surowe, srogie zmarszczki na twarzy. Twarz była cała na biało, jakiś taki czepek i siedziałam robiąc na drutach. Chyba wtedy umiałam robić na drutach jedynie szalik i ten szalik był ogromnie długi. Spektakl kończył się zawaleniem tego całego świata, więc dekoracje na nas się osypywały.

Data i miejsce nagrania 2011-03-07

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Mateusz Borny

Redakcja Agnieszka Góra

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wróciłam akurat na święta Bożego Narodzenia i już potem nie wracałam, bo mąż był na wojnie jako żołnierz i tam był ranny, we Lwowie w szpitalu leżał.. Pod Lwowem

Tam obóz był koło dworku, który prawdopodobnie miał na myśli poeta pisząc „Pana Tadeusza” Faktycznie dworek, koło którego rozłożony był obóz, odpowiadał

Trzeba było na plac kłaść takie bale i po tych balach można było jechać, bo inaczej by się koła zapadły. Na taczkę się kładło 100

Słowa kluczowe Rawa Mazowiecka, II wojna światowa, getto w Rawie Mazowieckiej, rodzina, dzieciństwo, rodzina Leszczyńskich..

Wyszłam i usiadłam sobie na kamieniu, wiedzieli, że jestem Żydówką, podszedł do mnie chłopak i obsiusiał mnie, ze złości, [ponieważ]. byłam

Zabrali mnie do domu dziecka, [tam zrobili mi] badania lekarskie [i] stwierdzili, że jestem chora na płuca, to się wzięło [jeszcze] z getta. Jeden z moich wujków miał gruźlicę

Na przeciw zaraz internatu, ale tam płaciłam 35 zł, a internat 55 zł., a dla rolnika, to już było bardzo dużo, bo rolnikom się nigdy za dobrze nie powodziło, i te produkty

Jak ja już byłam w Warszawie, to ja widziałam, że trzeba było uciekać, schować się do bramy, bo oni łapali, były łapanki i wtedy ludzie stawali, robili rząd, stali w