• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 26, nr 39 (1894)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 26, nr 39 (1894)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Twórcom wystawy.

I o n a p ięk n a u m ierają ca

Jeszcze nas baw i, chociaż skazana, P o zd raw ia żyw ych, życie koń cząca Jak g la d ia to rz y żeg n ali p an a.

P o d czas k ró tk ie g o sw eg o zaw odu M iasto i kraj nasz ta k ożyw iła, D u ch a tw órczości sw e g o n aro d u M iędzy obcem i lu d y w sław iła.

Za ta k ie d zieło , ja k ta w y staw a W am cześć należy T ry u m v iro w ie !

O d nas W am w dzięczność, o d o b c y c h sław a, K ra ju n aszeg o zacni m ężow ie,

* Z a tru d i p ra c ę w tym w ielkiem dziele

P rzyjm ijcie dzięki o b y w a te le !

„M o ritu ri te scUutaut Gaesare".

T a k d o p ełn iw szy sw e g o zad a n ia W p ełn i sił jeszcze, życiem tę tn ią c a Już ku schy łk ow i sw em u się sk łan ia Jak ja s n a g w iazd a , n a g le g a sn ą c a . L ecz choć zag a śn ie to nieprzem inie, Ś w ietlana sm u g a p o niej zostanie, Bo część d u ch o w a n ig d y nie ginie, A tą jej d u szą — to jej d ziałan ie.

Dodatek do „Gazety Narodowej“ Nr. 250.

Lwów. Niedziela dnia Październik 1894.

m i m

X X V I . r o k i s t n i e n i a i .

PISM O S A T Y ę Y g Z N O p O M T Y G Z N E .

S z c zu tth " w y c h o d zi od ro k u 18(>8.

P r e n u m e r a ta w y n o s i:

całorocznie . . . 10 zł. I ćwiercrocznie . . 2 „ 50 et.

półroeznie . . . . 5 ,, | miesięcznie . . . — „ 85 „ HrT^u-naer jsojedjriiczy Iscsztu-je 2 0 cen/tó^w.

Prenum erować można w A d m in istra c ji „Gazety Narodowej" ul. Karola Ludw ika 1. 3., we wszystkich księgarniach, Ajencjach dzienników i na wszystkich urzędach pocztowych.

Listy należy adresować:

Kedakcja „Szezutka" ulica Karola Ludw ika 3.

OGŁOSZENIA przyjm uje w e L w o w ie : A dm inistracja .G azety Narodowej*

ul. K arola L udw ika 1. 3. po 6 ct. za wiersz jedno szpaltowy lub jego miejsce a nadesłane po 30 ct. od wiersza. — W P a r y ż u : C. Adam (Ciborowski), 52 rue dii F o u r: P aris. — We W ied n iu : H aasenstein & Vogler (Otto Maas- W alfischgasse 10. Rudolf Mosse, Seilerstiidte 2: A. O ppelik, Griinanger gasse 12; M. Dukes W ollzeile 6 : H. Schallek, W ollzeile 11. i J. Danna oerg I. Kumpfgtisse 7 .— W H am b u rgu : A .S te in e r.— W F ra n k fu rcie: n. M H aasenstein & Y o g le r; G. L. Daube & C om p.— W W a rsza w ie: Reichm an

& Frendler.

Pieniądze należy przesyłać pod adresem : Adm inistracja „G azety Narodowej" we Lwow ie.

(2)

2 - Pożegnanie Wystawy,

i.

Prawdą, jest, że bieda nie wszystkich się czepi, Ze dziennego światła nie zobaczą ślepi, Ze ułomny z tańców zrezygnować musi, Źe żadnego głosu nie wydadzą niemi, Ze się wszystko skończyć musi na tej ziemi.

Prawdom takim przeczyć człowiek niema prawa, Więc się kończy także i nasza W ystaw a.

A jak z czynów każdych, z zabawy, czy pracy Ludzie w rezultacie nie wszyscy jednacy, Tak z W ystaw y wyjdą na przemiany — jedni Zupełni szczęśliwi, drudzy bardzo biedni.

Szczęśliwy, kto w ygrał los w fortuny kole, Albo też przynajmniej dwie wielkie tombole, Kto wystawę, żegna, wprawdzie z szczerym

[żalem, Ale zaszczycony złocistem medalem I nazwisko jego czytamy w gazecie;

Kto zarobił grubo na cienkim bufecie, Kto podwoił mienie przy małym ryzyku, Kto reklamą małą zrobił wiele krzyku, Kto się znalezieniem chlubi ładnej żony, (Którą dotąd szuka małżonek strapiony), Kto dla pięknej panny stracił serce, głowę, Komu tramwaj na śm ierć przejechał teściowę, Biedny, komu srogą była Ju ry wola,

Kto przez czas W ystawy, nie miał parasola, Pośród tylu młodych nie mógł znaleść męża, Kto nie znalazł chwii ujrzeć Racławice, Komu od „kosztowań" pobielało lice,

Co się uwydatnia przy przy nosa czerwieni.

Kto unikać musi bekieszowych cieni, Bo żyd na ulicy napastuje jawnie,

W ogólności biedny, kto żył za — w ystaw nie!

llenyaio.

L u b e ż u a P a r a n i u !

Zabrau spokij, zabrau serdce, i m y ś li m o ji p irw a u ze soboju... W żeni tobi pysała...

o tim wyraźne, d w i n e d ili m a u cza ła m , bo szo wozm u papir, aby do tebe pysaty... w in m e n i pered okoni stoit ja k b y żywy... k u d a sia obernu je h o p e rfu m a pachnę m e n i p id nisom... Jeho hoios j a k n a jkra śn ijszi tony d id a z p id M arków oho chresta n a w ystau- ci p i e s z c z ą m o j e u c h o . M usysz z n a ty szo w in po r u sk u ne howoryb n iko ły, do m ene puskaje sia po fra n c u sk u , a z in n y- m y besiduje po polsku... ale m en i sia zdaje szczo i j a chotiam p a trio tka znajesz czer- wena, ne d o łh u w y tr y m a ju „na fra n c u z- czyzn ieu, bo j a k w in slipy n a m ene wywa- łyt, sypiat sia s k r y a m en i j a z y k ru skij k o lk o m stanę n i ta k francuslcij. Do seho d n ia szcze m ezy n a m y n a czysto besidy n i ża d n o ji ne buło, ale p ry tu sn u ja jeh o dneś abo za u tra i za ra pyszo do tebe a do toho czisu buwajze zdorowa i ne za p o m yn a j o tw oji

Fesi.

ja k b y tobi lito ta k i sia tra fy w pysz za ra do mene.

Księciu Żelaznemu.

Niegdyś monarchów twoich protoplasta W pokorze przybył da polskiego miasta H o łd p ru sk i złożyć przed polskim tronem, W idział Dwór tłumny, ja k kark ugjął dumny Przed Jagiellonem.

Dzisiaj niepomny chwil takiej potęgi, Nie raczysz zajrzeć do dziejowej księgi, Gdzie karta o nas tyle ciebie złości;

Lecz gniew twój zażarty, nie wydrze tej karty Polskiej świetności.

Żyje idea, choć zwiesz ją utopią, Swoje obelgi nas nigdy nie stropią,

A z Polski historyi bierz przykład wszelki;

Dzieje te cenne uczą że są zmienne, Losy... Bóg w ielk i!!

Iiengaw.

List do redaktora,

K ochany m ó j !

Za d n i k ilk a p o jaw ię się we Lw ow ie, i po k ażę Ci ja k z tw a r z y m ojej b ije w d z ię k i zdrow ie. I pokażę, j a k m i d o ­ b rz e p o słu ży ło Z akopane, i u ciesz y sz się Ty pew no, k ie d y pośród W as ju ż stan ę.

T ylko p roszę, żad n y ch p rz y ję ć , n i ow acyi n i m u z y k i n ie chcę ża d n ej j a n a dw orcu, bo to k o n c e p t a rcy d zik i. Nie chcę! n ie c h m nię z ra d y m ie jsk ie j, n i z p re z y d y u m n ik t n ie w ita, p rz e d e w sz y stk ie m , u k o ­ ch a n y , n ie chcę z d ra d z ić „ in c o g n ita “. A to u W as te ra z w m odzie aż n a dw orca leciec k re sy i tam w d elii lu b w a n g le z ie b aw ić się w D em ostenesy. N iechaj m istrz w ięc cerem o n ii w alarm o w y d zw o n n ie dzw oni, i p rzem ow ę sw ą n iech schow a dla w y słań c ó w z Chin, Ja p o n ji. I b a n k ie ­ tó w n ie chcę luby, ch y b a m u za r o z s tr o ­ jo n a zechce z Tobą, się n a s tro ić p elem —

elem u S zkow rona.

U m n ie d ro g i, je d n a k ciąg le je d n o , je d n o i to sam o, i choć p ań w id ziałem m nóstw o je d n a k ż a d n e j ja ... non a m o ! A se rd u sz k o m e w ciąż d rzem ie, i m iłości śpi w n iem siła, w id zisz zatem , że u C hram ca liy d ro p a ty a p o słu ży ła. G dyby bow iem poczuł, że j a zy sk a ć serce j u ż się k u szę d a łb y on m i p rześcierad ło , albo ze d w a w ięcej t u s z e ! Te skutkują, n ieza w o ­ d n ie i j a k sądzę (z d o św iad czen ia) tu sz n a jle p ie j o g ie ń n a w e t w z im n y popiół, w w ę g iel zm ien ia. Co in n e g o f lirt! te n k w itn ie to ro z u m ie sz ła tw o p rz ecie, g d y Ci dodam , że w ieczo ry tu się sp ęd z a p rz y labecie. A dow odnie się p rz ek o n asz , bo dow ody w rę k u m am y, że najczęściej n as z a w o d z ą i n ieszc zęśc ie m d a rz ą d a ­ m y. O ne bow iem n ig d y sch w y cić szc zę­

ścia g w ia z d y n ie dozw olą (o tem Ci opo­

w ie je s z c z e za p o w ro te m tw ój d ru h Bo- lo). G dy ci dodam , że k u rs u ją czasem j e ­ szcze ró ż n e jilo tk i, z g a d n ie sz łatw o , że w z a k ła d z ie są k o b ietk i, są szczeb io tk i.

Ale pardon! ju ż słu ż ą c y do ja d a ln i zu p ę niesie, w ięc a u rcroir p a m ię ta j ty lk o o sw ym

Aloesie.

Piosnka z okienka.

(Naśladowanie z niemieckiego).

Stało dziewczę przy okienku I swą rączką małą Na okienku ustawione

K w iatki podlewało.

Spostrzegł chłopiec, co ulicą Szedł pod to okienko I zapytał: „Czemuż kwiaty

Tak pieścisz swą ręką ? Czyż te kwiaty zrozumieją

To twoje staranie

I czyż kwiaty, i czyż liście Wywdzięczą się za n ie '?

Czyliż nikt już nie zasłużył Więcej oczywiście, Na starania i opiekę, Ja k kwiaty i liście.

O ! nie tylko kwiatek pozna Mych starań dowody !u I to mówiąc na cylinder

W ylała mu wody!...

Ś l a z .

U Szkowrona.

X. Ach jakżesz umie głowa szalenie roz­

bolała.

F. Z czego?

X Dwie godziny z rzędu siedziałem...

Y. No, ciekawym, co by cię rozbolało, ja k ­ byś tak przypadkiem dwie godziny z rzędu myślał.

W im ionniku.

Rozkazałaś mi Pani, bym Oi wierszy parę Wpisał do imionnika! Jam posłuszny Pani I wspomnienie Ci kreślę, jako piosnkę w dani...

Pamiętasz, gdy przeszedłszy Zawratu mchy szare Stanąłem nad jeziorem, oświetlonem złotem Lśnieniem słońca, to cudne, modre Morskie oko Patrzało na mnię dziwnie, tak jakoś głęboko Jak drugie oko inne... Które? Ty wiesz o tem I stałem... Mnie się zdało, że pod niebo płynę, I mnie się chwilę zdało, że jestem w natchnieniu, Wtem rzekłaś, położywszy dłoń na mem ramieniu:

„Chodźmy! w szałasie mama kraje cielęcinę!“

Ślaz.

(3)

\

J. A. KRYTYKIEWICZ.

A u cu n h om m e n ’ e st p ro p h e te chez soi p o w ie d z ia ł d o m nie o n e g d a j je d e n z a r ty s tó w w y staw c ó w , g d y m u w rę czo ­ no n a p o d s ta w ie u c h w a ły k o m ite tu s ę ­ dziów o d zn aczen ie te g o ro d z aju iż c a łk o ­ w icie z n ie g o n ie m ó g ł b y ć zad o w o lo n y m . M ów iąc m ięd zy nam i n ie za słu ż y ł o n m oże i n a to a le p o n iew aż b o n d ieu p e s e ra n o s a c tio n s w ięc p rz y jm u jem y z g ó r y tę za sad ę że w sz y stk ie d y p lo m y h o n o ro w e , lis ty p o c h w a ln e i m ed ale zło ­ te i s re b rn e d o s ta ły się je d y n ie d o b rz e zasłużonym .

T o sam o d a się p o w ied z ie ć o rz ę si­

s ty c h o k la sk a c h i a p la u z a c h k tó r e s p o ­ tk a ły n o w ą d e b iu ta n k ę w k o m e d ji P r z y ­ b y ls k ie g o : D w ó r w W ła d k o w ic a c h .

W p ra w d z ie J u lja w in te rp re ta c ji sy m p a ty c z n e j d e b iu ta n k i w y p a d ła tro c h ę b lad o co się d a w y tłu m a c z y ć le k k ą t r e ­ m ą i re fle x e m ś w ia tła e le k try c z n e g o to je d n a k ż e p o n iew a ż o k la sk o m n ie b y ło k o ń c a (niew ied zieć ty lk o czy in g ra tia m a u to ra czy in te r p r e ta n tk i) w ięc i m y p rz y łą c z a m y n a sza ry m k o ń cu do in n y ch w aw rzy n ó w i nasz s k ro m n y liste k .

J e n e m a m ą u e ra i p a s afin ja k mi to m ój o b o w iąz ek n a k a z u je d o n ie ść że w k ró tk im czasie T e a tr S k a rb k o w s k i m a p rz e d sta w ić sz tu k ę m ad am e S a n s G ene.

R o le m ają b y ć d u b lo w a n e co b ęd z ie le ­ p iej i d la a r ty s te k i p u b liczn o ści.

C ro y ez seu lem e m essieu rs e t m e- dam s u n e b ru n e e t u n e b lo n d e. W p r a ­ w dzie sz tu k ę tę o m ó w io n o o p ró c z re c e n ­ zji w p o w ieśc ia ch d ru k o w a n y c h w k ra ju i w c z te re c h in n y c h p ism ach , te ra z d r u ­ k u je ją je d n ą z p ism p o ra n n y c h a le ęa g a te p a s les p a y s a g e s i b ąd ź m y c ie rp li­

w i a q u i v iv ra v e rra .

Z ech tatrzańskich.

Jak piękne te tatrzańskich Wyniosłych gór są szczyty, Jak piękny „Wierch czerwony"

Lub „Gewont“ w mgły spowity.

Na szczyty, na rozłogi Tak trudno jest się dostać A zwłaszcza, gdy przed okiem Lub w myśli inna postać, Ta postać, co turkusy W orbity ma w prawione, A temi turkusami Spogląda w ma stronę.

Nie idę ja na Gewont...

Sam iść ? Skąd więc koncept taki, A gdybym zaś „ z Nią“ poszedł * Nieść musiałbym serdaki!...

S '(12.

8

W łaśnie dla tego.

Listonosz. L ist pieniężny do pana N.

F a n F. Mego kolegi nie ma w domu, ale ja jestem .

Listonosz. Muszę go oddać samemu panu N.

Fan F . Powiedziałem panu, że go nie ma, oddaj pan mnie, wszak mię pan znasz bardzo dobrze.

Listonosz. W łaśnie dlatego, że pana dobrodzieja znani bardzo dobrze listu nie mogę oddać.

W szkole.

N a u czyc ie l: D robnicki, powiedz mi, co wiesz o bocianie?

Uczeń: A ha! Kiedy ja wiem, że to nie praw- d a ! Bocianów nie m a!

Nasze dzieci.

D ziuś. Maniu, mam a mi kupiła pielniki.

Chces jednego całuska?

M ania (4 lata). Ty d ziu siu ! nie baw się w dwuznaczniki.

W teatrze.

A . .Tak się panu podobała panna X.

Li. Odpowiem panu starem przysło­

wiem : brzydota jej nie je st w stanie uchro­

nić ją przed jej głupotą.

Na raucie.

M atka. Za ozem ty się Anielciu tak ciągle obracasz.

Córka. Za zięciem dla ciebie mam >.

Dobra pamięć.

S ta rszy jegomość. Czy pański ojciec m ieszka w Tarnowie, czy w Tarnopolu. Zawsze te dwie miejscowości mieszają się mi w głowie.

M io d y jegomość. Mój ojciec mieszka w B ro­

dach.

Sta rszy jegomość. A prawda, tak jak mówi­

łe m , w Brodach.

Coby wolał?

MoszJco: Co t y ta k i s m u tn y ?

L ejb a : Co j a ta k i s m u tn y żo n a m i u m a rła MoszJco: U m arła no i co ?

LiCjba-. J a k to co, ja b y ra ju ż w olał, żeby w o n a n i u m a rła , m am 20 ry ń s k ic h p ła c ić za p o g rz eb .

Szczutki prowincjonalne.

Miasto X . (1. 5. października 1894.

Już co tego mój Michale To ci wcale nie pochw ali:

Żeś w cholerę zamiast wino,

Dawał chorym — k w a s z f u k s y n ą . . . Bój się Boga ! gdy się dowie

Ekscelencja, żeś w ten sposób Na swych bliźnich czyhał zdrowie I ad patres... wieleś osób...

Gotów jeszcze na czyj wniosek, Dać ci szczutka w długi nosek

I awranse cię ominą,

Za preparat ten z f u k s y n ą .

M inor.

(4)

N a b a l u ! N a k o l e j i .

D a n se r: P ro szę p a n ią do k ad ry la ... D u m a ; P ro sz ę o bilet...

D a n s c r h a P a n ch y b a ż s rtu je , w id o cz n ie p a n za p o m n ia łe ś że n a K a s je r : Do A m e ry k i:

o sta tn im b a lu ta ń c z y ła m z arcy k sięciem . D a m a : J a k ie A m e ry k i? ja w racam do Tam o*

p y la d a fa m ilji.

Na wystawie.

' Z e s t e t 3 7 " 3 s i .

F acet: At! nieszczęście.

D am a: Z czem ?

Facet: A no z tem odwołaniem wystawy psów ! Tak się cieszyłem , byłbym

•i pewnością dostał m edal!

Sztuka dla sztuki — prąd ducha;

A sztuka mięsa dla brzucha.

W. z B.

W y szło now e w y d a n ie e p o p e i:

Bismark — jada Polaka.

W . z B .

Korespondencje redakcji.

R e n g a w : Dzięki za łaskaw ą pamięć.

Ś la z : Otrzymaliśmy i dziękujemy, oczekujemy szczęśliwego powrotu.

A lb in os: Każ się pan przemalować.

I c e k : Zim a za pasem przypom inam y się.

N I e z a b u d k a : Dobre ale w maju.

L : W koszu.

(5)

1.

A, to dla mnie ten pakunek?

Echt malaga, boski trunek...

2.

Łatwem było odebranie...

■Gdzie ją schować, to pytanie?!

3.

Mam, mam świetną myśl, genialną, , Co ją zrobi nietykalną !

4.

Tak, „trucizna1*, trupia głowa...

Może to ja mi zachowa...

o.

Praktykant gaz preparuje I w retorcie płyn gotuje.

6

.

Ukazuje się dym biały I retorta, brzdęk w kawały.

Choć i tak mnie szef zabije, Pójdę, truciznę wypiję!...

8.

Tak... a ż do dna... skończę męki...

Lepsza śmierć z mej własnej rę k i!.

9.

W tem gdy flaszę tak wysusza, Legł w objęcia Morfeusza...

10. Przestraszony szef wlatuje,

Z żalu ręce załamuje.

11. Nieście, jeno pomaleńko...

Struł się biedny mój Jasienko!...

12.

Co?... z tej flaszki? a, bałwanie!

Było truć się, ale... taniej!...

Historya z malagą (w aptece).

(6)

II

••

i

SI

K

I

______X^a,iŁd.el założony -w r. 1789.______

GŁÓWNY SKŁAD

H e r b a t y c h i ń s k o - r o s y j s k i e j

Fryderyk S c h u b u th

Liwów, Ryncl^

1

.

45

.

poleca n a jta n ie j

H E R B A T Y C Z A R N E

aromatyczne, silnie n aciąg ające:

Congo Nr. 1 . . . • • */g Kil° zŁ 1 ct. 90 Souchong Nr. 2 . . . . , , , , ,, 2 ,, 30 Souchong, zbioru majowego wy­

borna, powszechnie łubiana . ,, ,, ,, 3 ,, — Congo Kaisow, najprzedniejsza . ,, ,, ,, 4 ,, —

H E R B A T Y z K W I A T E M

aromatyczne, jasno naciągające:

Pecco Nr. 3.

,, przednia Nr. 4 . ,, najprzedniejsza Nr. 5 ,, karawanowa

,, żółta . . . .

. V2 Kilo zł. 2 et. 80

a _

’> n >) ^ j t

4 __

n n j» ^ n ,, ,, ,, 5, .6 i 8

ii łi M i 4 — Najleusze okruchy herlactane pół Kilo zlr. 1-50, i -80 i 2-30

Cacao Fan Hageii’s. Vero Cocnac. Rura Brem sii,

:xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxy

Galicyjski Bank kredytowy

począw szy od d nia 1. lutego 1890

■wydaje

4°„ ASYGNATY KASOWE

z 30-dniow ein w ypow iedzeniem i

3'2°o ASYGNATY KASOWE

z 8-dniow em w ypow iedzeniem ,

w szystkie zaś znajdujące si>; w obiegu 4 '/s°'0 Asygnaty kasowe z 90-dniowem wypowiedzeniem oprocentowane będą począwszy od dnia I. Maja 1890 po 4 % “ 30-dniowym term inem wypo­

wiedzenia.

Lwów dnia 31. S tycznia 1800.

1)YKE KO YA.

P rzed ru k u nie płacimy.

[ ^xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx!

I I

Bardzo w ielka ilość osób polepszyła swoje zdrowie i ta ­ kowe utrzymuje przez używanie

PIGUŁEK PRZECZYSZCZAJĄCYCH

Dra CAUVIN’A

Środek popularny od dłuższego czasu, ekonomiczny, łatw y do użycia. Czyszcząc krew, daje sie zastosować prawie we wszystkich chorobach chronicznych jakoto : liszaje, reum atyzmy, przestarzałe k atary, dreszcze, zatkania, zanik pokarm u u kobiet, gruczoły:

osłabienie nerwów, brak apetytu, w wszelkich zapaleniach, mdło­

ściach, anem ii, złem traw ieniu i powolnem funkcyonowaniu żołądka.

P IG U Ł K I CAU YIN sa do _ nabycia we w szystkich większych aptekach świata, iv P a r y ż u : Faubourg Saint-D enis, 147.

I

FERDYNAND GROS

cukiernik w e L w o w ie

od 1871 roku istniejący ma zaszczyt zawiadomić Sza­

nowną P. T. Publiczność że z dniem 28. lipca bież. roku otwartą, została

nowo urządzona cukiernia

pod tą samą firmą przy ul. Akademickiej liczb. 10. w domu własnym, gdzie się i zakład kąpielowy mieści.

Z wysokim poważaniem

Ferdynand Gros.

I u

3S %

i i

FORTEPIANY i PIANINA

krajow e i zagraniczne z n ajlepszych fabryk, z g w a ra n cy ą

poleca

KL A UD Y A MA R K I E W I C I 0 W A Lwów. ulica Teatralna 1. 8 (plac św. Ducha).

- H

„GAZETA NARODOWA“

wychodząca codziennie nie wyłączając niedziel i ś\yiąt

o godzinie 8. rano

kosztuje:

we Lwowie: na prowineyi:

m i e s i ę c z n i e ... 1 zł. 50 ct. 2 zł.

k w a rta ln ie ... 4 „ 50 „ G „ p ó łro c z n ie ...9 „ — „ 12 ,,

Miejscowi prenumeratorowie m ają prawo zupełnie b e z p ła tn e g o wypożyczania książek polskich, niemie­

ckich i francuskich, ze znanej czytelni księgarni H. Al- tenberga (dawniej F. H. Richtera).

Nadto mają następujące ułatw ienia:

a) mogą otrzymywać tygodnik satyryczno.-humorysty­

czny „ S Z C Z U T E K 44, za cenę niższą niż połowę, bo za dopłatą miesięcznie tylko 35 ct., kwartalnie 1 zł.

b) mogą otrzymywać „Bibliotekę powieściową

„Oaz. Nar.44 wychodzącą co tygodnia zeszytami a za­

mieszczającą powieści znakomitszych autorów polskich i obcych, za dopłatą bardzo małą, bo miesięcznie tylko 40 ct., kwartalnie 1 zł. 10 ct. W „Bibliotece powieścio-

\vej“ rozpoczyna się właśnie druk cyklu nowel Sewera.

Zeszyty za I. kw artał, zawierające powieść Gfreybnera p. n. „Pan Wyręba44. — Dla pren. „Gaz. Nar.“ są, o ile zapas wystarczy, do nabycia po 10 ct. za zeszyt dwuarkuszowy.

c) mogą otrzymać po cenach niżej połowy obniżonych następujące powieści: Rodziewiczówny „Jaskółczym szlakiem44 (tom obejmujący 23 arkuszy druku) 50 ct. — (iiżowskiego „Jełena44 30 ct. i „Dwie nowele44 25 ct.

(bez przesyłki pocztowej).

W fejletonie rozpoczęliśmy druk najnowszej powie­

ści b l \ HageilOWej pod napisem:

S E E C A “ .________

(7)

K U r a r a i wszelkie przybory

do podróży.

T o r l s y

dla posłańców poczt i listonoszów.

RĘKAWICZKI KRAWATKI

lfe n d e z -y o u s (la h i b o m ie so cie te

m m i j a n i k

(H X

OH X

OH OH X

X OH OH X OH X

X OH

X

OH

X

OH OH X OHX

win

W)

x

W)

X

W)

X

K)

X

K )

X

W)

X

W)

X

W)

X

w

X

W)

X X

N )

Handel delikatesów i

we Lwowie.

Pokoje do śniadań, gorąca kuchnia. Piwo pUzeńskie i bawarskie. G a b i n e t y dla towa­

rzystw tub zebrań z osobnem wejściem.

-m

H i

i

I I

I l

t ii!

i

I !

Znana od lat wielu c. k. uprz. rafin erya spirytusu, zaopatrzona w najlepsze ap arata rektyfikacyjne najnowszego systemu

FA1JRYKA RUMU, LIKIERÓW i OCTU

JULIUSZA MIK0LA.S0HA NASTĘPCÓW

W E L W O W I E

JAKÓB SPRECHER I SPÓŁKA

poleca stare polskie mocne wódki, przednie rozolisy, likiery, rumy prawdziwe z Jamajki, jakoteż i najlepszej jakości krajowe specjały, ja k : „Narodówka“ , „Dziennik11,

„Szczutek“ , „Karpatówka‘% „Djabet“ , „Pomarańczowa “ niesłodzona, „Ratafia11, „Dereniówka11 i t. d. wódki uprzy­

wilejowane i jedynie prawdziwe, jeżeli z naszej fabryki sprowadzone.

Jedyne źródło w kraju dla Pp. aptekarzy do pobierania- alkoholu absolut i najczyściejszego spirytusu do celów leczniczych wolnego od podatku i już opodatkowanego.

P raw dziw y W yskok octow y najsilniejszy, zdrowiu nieszkodliwy gdyż niewyrabiany z esencyi octowej.

Skład dla miasta Lwowa: ulica Kopernika 1.9,

i w Głównym składzie Wód mineralnych J. Jollesa, ulica Karola Ludwika I. 29.

f f i-

t\

i l

Ci

0

1

II!

C i

<8

11

t ± 1 c 1 c ± ± j c j c ± ± M c ± i c ± i c ± 1 c J c i c i c ± j c t f

. j f

K antor w ym iany

c. k. uprz. g al.

akcyjn. Banku hipotecznego

kupuje 1 sprzedaje

wszelkiego rodzaju papiery i monety po kursie dziennym najdokładniejszym, nie

licząc żadnej prowizji.

Jako dobrą i pewną lokacją poleca:

47a% Hsty hipoteczne

5% lis t y hipoteczne prem iow ane

’r>% » » bez prem ji

4'/s % „ T o w a rzy stw a k red ytow ego ziem skiego -t'/2% „ B inka krajow ego

4%% pożyczkę krajow ą g a lic y jsk ą 4% k raj. g a l. koronową 4% propinacyjną g a licy jsk ą

5% » bukow ińską

4'/j% » w ęg iersk iej k o lei państw ow ej 4'A% » propinacyjną w ęgiersk ą

4% w ęg iersk ie ob lig a cje indem nizacyjne,

k tó re to papiery jak o też i wszelkie renty a u strja c k ie i w ęgierskie Kantor w ym iany Banku hipotecznego

zaw sze kupuje i sp rz e d a je

po cenach najkorzystniejszych.

U W A G A : K a n to r w ym iany B an k u hipotecznego' przy jm u je od P . T. kupujących w szelkie w ylosow an e, a już płatne m iejscow e p ap iery w artościow e, tudzież za p a d łe kupony za gotów k ę, bez w szelk iego p o tr ą c e n ia ,.zaś zam iejsco­

w e, jed y n ie za p o trącen iem rzeczyw istych kosztów', Do efektów, u k tó ry c h w yczerpały się kupony, d o starcza no­

w ych ark u szy kuponow ych, za zw rotem kosztów', które sam ponosi.

S f

H*

s *

&

*

g

&

«■

■X*

It

&

* 3 łW

*

i i\ar uia

__ i

Ali-Baba i 40 zbójców

powieść lu­

dowa bardzo•

zajmująca, napisana przez Z. Źe- glenia, jest do nabycia w księ­

garniach. Cena 20 ct.

Skład główny w księgarni S e y f a r t h a i Czajkowskiego w e L -w ow ie.

(8)

Odmienne zapatrywania.

R a p a p o rt: .Tak ten M archw icki w tej G alicy i s tr a c ił g ło w ę! Jego cieszy dyplom o b y w atelsk i, a j a w olałbym raczei

jedną akcyę L an d erb an k u , m z taka honorow ość! J

WydawcaRedaktor odpowiediialny: RomualdThłodorowicz.Z drukarni i litografii Pillerai Spółki (TelefonNr.74).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Materiał edukacyjny wytworzony w ramach projektu „Scholaris – portal wiedzy dla nauczycieli&#34;.. współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego

Zadaniem zawodników jest szybkie dodanie kropek i znalezienie wyniku na drzewku – powiedzenie „MAM”.. Jeżeli

Dużo lat upłynęło, ja k Hurko kochany, Aby Turków pokonać, przeszedł przez Bałkany, A choć ruble moskiewskie powyrzucał w błoto, Nie turbując się wcale

Czyi iż to wszystko przejdzie, przepłynie, Czyż krwią pisane ludzkości dzieje, Czyliż serc ludzkich męki nadzieje Zginą w ostatniej bytu godzinie?. Gdy Bóg jest

li r.. Czyszcząc kro w, daje sie zastosować prawie we wszystkich chorobach chronicznych jakoto: liszaje, reumatyzmy, przestarzałe katary, dreszcze, zatkania, zanik

aptekarzy do pobierania, alkoholu absolut i najczyściejszego spirytusu do celów leczn iczych wolnego od podatku i już opodatkowanego.. Prawdziwy Wyskok octowy

aptekarzy do pobierania 'i alkoholu absolut i najczyściejszego spirytusu do celów il leczn iczy ch wolnego od podatku i już opodatkowanego. Prawdziwy W yskok octowy

l/2 Kilo zł. Czyszcząc krew, daje sie zastosować prawie we wszystkich chorobach chronicznych jakoto : liszaje, reum atyzm y, przestarzałe katary, dreszcze, zatkania,