• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 26, nr 48 (1894)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 26, nr 48 (1894)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Redakcja „Szczn tka“ u lica Kai

Dodatek do „Gazety Narodowej“ n . 329 .

Nr. 48v %

Lwów. wtorek dnia 25. Grudnia 1894.

rok m

X X I V . r o k i s t n i e n i a .

PISMO S A T Y ę Y e Z N O -p O IiiT Y g Z N E .

„Sxcxiitt‘ł?(> tr i/c h o d zi o d r o k u 1 8 0 8 .

PrCłttaiHTata w y n o s i :

cało ro czn ie . . . 10 ó w ierćrocznie . . 2 „ 50 ot.

półrocznie . . . . 5 ^ ^ ^ j \ m i e s i ę o z n i e . . . - , 80 , 2>T-u.mer pojed.y'aacz^^äsgb^tu.je 2 0 cexvto-w.

P ren u m ero w ać można w A H m in^ a B f e e r a ^ f a t v N aro d o w ej“ ul. £ $ $ $ >

L u d w ik a i. 8.. we w szystkich' k s i ę g a n f ^ ] i / ^ 9 ^ ^ j 5 N L d zien n ik ó w "

w szystkich urzęd ach pocztow ych. / Ä ’. ^

L istv n ależy a d r e ® S W » 5 r S # > ^ ^ > ^ . ^ / t

NA GWIAZDKĘ.

B yła noc cicha — gdy gw iazdka-w spaniała Nagle nad biedną szopką zajaśniała, A z nieba anioł po smndze św iatłości spłynął, ażeby zw iastow ać ludzkości, Że już nadeszła tak oczekiw ana

rrzez dłngie w ieki — chw ila w ielka, św ięta, w której m iłością Bożą obiecana — Już się spełniła — nigdy niepojęta Rozumem ludzkim — w ielka tajem nica, Że dzieło cudu już się dokonało, I słow o Boga Ciałem się już stało.

A ta uboga, przeczysta Dziewica, w której ta m isya została zwierzona,

do godności takiej podniesiona, Że od Jej w łasnej w oli zezwolenia, Zależna była kw esty a odkupienia.

O G Ł O S Z E N IA p rzy jm u je w e L w o w i e : A d m in is tra c ja „G azety N a ro d o w e j“

ul. K a ro la L u d w ik a 1. 3./yt)0 6 et. za w iersz je d n o szpaltow y lub jeg o m iejsce a n adesłano po 30 et. a iF ftie rs z a . — " P a r y ż u : C. A dam (Ciborow ski), 52 n ie du F o u r * P a r ig ;M J ? \V e W i e d n i u : H a a s e n s tc in & V ogler (O tto .Maas-

\V a [lj« ch a ą sfj^ 10x Ä i(jf l i f M osse, S e ile rs tä d te 2 : A. O p p elik , G riin an g er g a s f * ' / C ^ & W o l k e i l e 6 : H . S chal lek, W o llzeile 11. i J . D ann«

b e r | I. Iv M fp f^ g s e &/■&' W H a m b u r g u : A . S te in e r. — W F r a n k f u r c i e : n .M U a a s e n ś ^ r t^ & ;;W * S r e t/G . L . Daube & C o m p .— W W a r s z a w i e : R e io h m a n ,

V / ' J fiJ g K F Ł & F re n d le r.

> jiić/śpt* . n a l e ż y przesyłać pod ad resem : T / J i l B p f i t r a c j a „ S a z e ty N arodow ej“ t b Lwowie.

o gw iazdko zbaw ienia!

W tenczas nad ona grotą zapalona,

Ty już nie zgaśniesz! ale na k ształt słońca, Świecić już będziesz, aż do w ieków końca.

A przez Chrystusa ludzkość odrodzona Już się nie cofnie w stecz. — Daremnie noże Tępią Herody na głow ach dzieci,

Ducha św iatłości nic nie przemoże, Kie zgasi isk ry , którą roznieci W szechwola Boga - A praw da św ięta W duszy człow ieka w m yśli poczęta — To, jak lecąca iskra jioiunow a, Która ciemności bogi pow ali i nowe św iatło ducha zapali.

Więc choć się czasem ściemni nad nami, Chociaż w n'ew oli brzękniem kajdanam i, To bądźm y pew ni, że ta gw iazda św ięta Siły brutalnej rozerwie jęta .

(2)

N o w y u s t ę p i o j a j e k " K r a s i c k i e g o .

Myl p ija k, k tó r y ży cie wstrzemięźliwe p ędził, B ył profesor, co n ig d y nie ła ja ł, n ie z rz ę ­

d z i ł , B ył żebrak, co o d a te k n ig d y się n :c p ro sił, B y ł hrabia, co do F ra n c y i g ro sz y nie w y-

[nosił, K obieta, co raz ty lk o k o ch a ła się w życiu, A rtysta , co bez sław y chciał p rz eży ć

[w u k ry c iu , U rzędnik, co przed „ p ie rw sz y m “ m iał n a

[w sze p o trz e b y , Proboszcz, co b ie d n y m darmo o d p ra w iał

[pogrzeby, Żołnierz, co nie m iał „ h o le k “, cyw ilów

[nie b ijał, Szeivc, k tó r y się nie stroiły m urarz, co

[nie p ija ł, B ył ekonom rz e te ln y , o sobie nie m yślał, B ył n ak o n iec m y śliw y, co n ig d y nic zm yślał, A cóż to je s t za b a jk a ? w szy stk o to być

m oże, N iechaj b ęd zie, lecz j a to m ięd zy b a jk i

[w łożę.

T. l i r .

Ż yczen ie.

W tęsknym, rzewnym głosie Piosenko ma dzwoń — Po porannej rosie Do lubej mej goń!

I z poranka tchnieniem

„Dzień dobry“ jej nuć — A o mnie wpomnieniem Ostrożnie ją, budź ! W śród wieczornej ciszy Piosenko ma dzwoń — Może ją usłyszy Ma Luba — tam goń!

Miłośnie i skromnie

„Dobranoc“ jej mów — Może prześni o mnie W śród rajskich swych snów.

Szaćh-mat.

„K lapa bezpieczeństw a.“

•w d o m o w e m poż^cl-a. z a s to s o w a n e . P a n to fe lsk i o p ro w a d zają c g o ścia po d o m o s tw ie :

A to, w id zi sz a n o w n y p an , m ała f u r tk a do o g ro d u , to j e s t k lap a b e z p i e ­ c z e ń s t w a , p o m y słu kochanej żony. W y­

nalaz ek o p a rła n a poczciw em ro z u m o w a­

n iu : a tu j e s t k to ś t a k i , coby mię m ógł z iry to w a ć, j a p an ie je s te m ra p tu s, łatw o m o g ło b y p rz y jś ć do e k s p l o z y i , w ięc d la u n ik n ie n ia teg o w szy stk ieg o , p o cz ci­

w a ż o n e czk a o tw ie ra n ie z n a c z n ie tę k l a ­ p ę i t a m t e n u la tn ia się za ogrody...

T. P.

Imci Pan Onufry.

A k o n ie c ś w ia ta , czy ja k a ś in n a n u żd a n a te n L w ó w i n a je g o w u b y w a- te li zachodzi, tuj tuj a b y lib y śm o w ielg i s tr a ty p o n ieśli, ale n ie d o cz ek an ie w asze d r a p ic h r u s ty !

J a k iś tam n ib y p rz y ja c ie l od ludzi a to tym czasem n asz w ró g z ro b ił ta k i p lan , a ż e b y n asz eg o lw o w sk ie g o L ä g e r- rnan a n am z a b ra ć z L w o w a aż do K o i- b u szo w y i s ta m tą d je g o aż do W ie d n ia n a p o s ła w y w ie ść do p o m o cy P a n u L e- w a k o w sk ie m u , b o n asz P . L ew ak o w sk i ty lk o P a n a L ä g e rm a n a so b ie w inszuje, a to w e d le te g o że ch ce c a łe k o ło w W ie ­ d n iu n a sw oje p rz ero b ić. P o p ra w d z ie P . L ä g e rm a n w sam ra z n a ta k ie g o p o s ła p asu je, aliśm o się ta k u ło ży li co P . L ä ­ g e rm a n z o sta n ie w L w o w ie i m y sob ie je g o w y c h o w a li n a n aszy m c h le b ie d la d a s > le n ie d la K o lb u sz o w y a lb o d la P . L e w a k o w sk ie g o .

A le n i k o n ie n a tym , d ru g i jeszcze n ieszc zęśc ie w isi n a d m ia ste m a to że j a ­ k iś P ą le s ty n ia k i czy S zu jo n iści co to n ib y ch c ą p a ń stw o ży d o w sk ie w P a le s ty n ie z a k ła d a ć k o n ie c z n ie i to żyw cem ch c ą nąm z a b ra ć n asz eg o P . G o łąb a . D o te g o n o w e g o P a ń s tw a aż eb y im ta m to p a ń ­ stw o g ru n to w n ie m ocno z d o b re g o m a- te ry a łu w y b u d o w a ł a n a jsa m p rz ó d a b y im ta m G ra n d h o te l w y s try c h n ą ł a b y ja k zjad ą te m a ta d e ry ż y d o w sk ic h szu jo n istó w m ieli g d zie w y g o d n ie i p rz ezp iec zn ie za­

m ieszkać. A le P a n G o łą b p o s ta w ił w a ­ ru n k i ta k ie co n iew ied z ić czy co z te g o b ęd z ie i t . : i) n a jsa m p irsz y czy w oby- w a te li co d la n ic h b u d u je w sz y stk ie k a ­ m ien icy czy oni g o puszczą, 2) S am j e ­ ch ać nie chce, ale ch ce a b y m u d o d ali do p o m o cy szu jo n iści H a u m a n a , H e sc h e- lesa, R a p a , O b e rh a rta i in szy ch jeszcze fach o w có w do k tó ry c h P a n G o łą b m a za­

ufanie. K o n ie c z n ie d alij chce P a n G o łąb ab y szu jo n iści p o s ła li z nim P a n i Skoro-

b e c k i z ły c z a k o w a te n ie p rz y ja c ie lk i od T ra m w a ju e le k try c z n e g o a jeszcze je d e n k o n ie c z n y w a ru n e k a ż e b y z nim w y słali je d n e g o o d k u ry e ra co b y ta m g a z e tn ik i b y li i p o w a żn ie s p ra w y tra k to w a li. O tóż n a w a ła c h z ty m k o m ite te m od szu jo n i­

stó w P . G o łą b ra d z i a w sz y stk o w ta je ­ m n ic y g łe m b o k i a le j a od k u m a zo z nim je s t P . G o łąb d o b rz e w sz y stk o się po- w y d o w ia d u ję i w am d o n io sę — a te ra z n a k o n ie daj n am B oże p rz y o p ła tk u co b y b y ło nam w sz y stk im lepij taj cobyśm o m iędzy so b ą lepij si k o c h a li taj ty lk o .

Z trenów Eneasza.

Hetmańskie wały, wały hetmańskie, Ach cóż to z wami się stało!

Wały, na których hufce pogańskie Trupów się kładły zawałą.

Wały, na których ryczały działa — Naszych Rayardów i Cydów, Miejsce p o p is u ... dziś was zalała Świątecznie strojna czerń . . . żydów!

Tam kędy nasi chadzali króle Z pancerną świtą do koła, Kręcą się Pajble, Moszki i Srule,

„Ganz g it“ i “kim her“ się woła.

Tam gdzie dosiadał nasz Jan bachmata.

W iały proporce do góry,

Szloma Kwiczałeś z Wenzlem się brata, By nas obedrzeć ze skóry!

Wały hetmańskie, hetmańskie wały, Ach cóż to z wami się dzieje ? G łdy i Many, Ruchle i Chały Noszą tu swoje — n a d ż e j e ! A w szabasowe, piękne wieczory Szwargoczą w koło i ła ż ą :

Doktor Srul, Icek, Majzel doktory, Radzą „git geszeft“, kramarzą!

Hetmańskie wały, wały hotmańskie, Któż wam tej doli zazdrości,

Że z Z&rwanicy zastępy.. . p a ń s k i e Po was chodzują w piszności?

0 stare Wały, jakaż ochyda, Dla was, tak sławnych przed laty, Że co krok zaraz szynk, kramik żj7da, Sprzedaż premiówek. . . na raty !

O Palestyno, ziemio ty święta, Mówim już b i c i .. . nie w ciemię:

Niechaj Bóg tego ci nie pamięta, Żeś nam przysłała to plemię,

Oo tu prócz „koszer* zasad, uniesień, Ma „koszer“ handel, kahały,

Koszernie naszą też grabi kieszeń, Rozbija pałką w dzień biały!

T' n.

(3)

Moje utrapieni z waszy nowy rok i moje lekarstw o na tego.

B edzeczi z p ew n o sz czi szi pyfcaó

„Co czebi o b ch o d zi n o w y rok, k ie d y ty ż y d “, k to z sz a n o w n y c z y te ln ik i b en d z i m n ie d aro w ał p a ry m in u t n a p o słu ch an i, szi p rz y k o n a co j a m am re c h t j a k j a m ó- w im zy sty c z e ń albo n o w y ro k j e s t co ro k m oje u tra p ie n i.

J a z pom ocy P a n a Boga i z m ojej p ra c y je z d y m so b i to, co lu d z i n a z y w a ją k a m in ic z n ik a w ła sz c z iw y j a k m n ie p i­

szą, n a b o le ty e g z e k u c y jn y z m a g is tra tu w łasz czicz el re a ln o śc i.

P ró szy sobi w y sta w ić m oje p ołożeni, k ie d y w n o w y ro k b a rd z o je s z c z e ran o

p rz y c h o d z i m ój d ozorca od dom u.

W je g o p rz y c h o d z e n i b y m i było n ic złego, g d y b y u n p rz y c h o d z i, j a k co- d z ie ń ra n o i po cicho szi z a b ira ł do c zy~

czczen i rz ecz y . W no w y ro k u n szi z a ­ cz y n a k a sz la ć i k re n c z i szi ta k długo, aż u n w id zi co j a o tw o rz y ł chocz je d n o oko (p rzeczi j a w e śn i n i m ogą p am ie n ta ó od ra z u co j a n i p o w in ien te g o robicz), i w te d y p rz y sk a k u je , o tw ira g em b y i sy p i szi z niego j a k z j a k i d z iu ra w y w orek p o w in sz o w a n i z ja k iś k o ru n y i je sz c z y ro z m a ite dom y co, ż e b y m j a m iał.

J a żeb y u n ta k b ard zo n i zw ró cił u w a g i co j a je g o p c h a ł ty lk o d w a szu- s t a k i . do re n k i, k rz y c z y co u n m n ie z b u ­ d z ił ta k ra n o , i co j a p rz e z św ięteg o S yl- w e stre g o co je g o u rz ą d z a li in n e lo k a to ry n ie m óg ca ły noc sp a ć -

Je sz cze z je d n e g o n i b y łem całkom gotów , bo u n ty m cza sem u c z u ł te d w a sz u sta k i i s z k rz y w ił ju ż n a d c h o d z i k o m i­

n iarz . Abo j a p a n a n i p ła c y za k o m in y , co p a n je sz c z e chce? j a sz i odzyw am . A p ró sz y p an a d z iś no w y rok. M nie to n ic n ie o b ch o d z i’ A d v .

L edw o zy j a szi w zioł do kaw y, d w a s tra ż a k i i p a ry p o sz e p a k i od m a g i­

s tr a t w chodzom j a k ja k a d y p u ta c y a . Mało ży m n ie szp ic od ro g a lk a z a ­ m aczan y w k a w y n i s ta n ą ł w g a rd li, j a- kim z o b a czy ł ty li o tw a r ty r e n k i do b r a ­ nia.

A szw a rc j u r n a was j a sobi pom y- sz la ł — i p ow iadam . „Za co j a m am d acz p o m p iery , k ie d y j a je z d y m a se k u ro w a n y i n ic a n ic szi p o m p ie ry n i bo ji. Z re sz tą od zy w am szi do w s z y s tk i.“

C zy j a p rz y c h o d z ił n a m ój n o w y ro k do w as w in sz o w a ć ?

N ie chce j u ż re c y to w a c z je s z c z y z 50 ta k i p o g a d a n k i z te co lam p y szw icą, ex p resse i in n e co sz u k a ją ja k ie g o ś frajera . J e d n y m słow em j a cały d z ie ń m am iry - ta c y i.

T ego ro k u j a ich ale w s z y s tk i w y- ry c h tu ji. W y n a jo ł j a sobi d w a b ie d n y ży d ó w k i i te bendom sze d zeli w k u c h n i

i p ła k a li że p a n u m ar. P rz e c i do n ib o sz- czyka... co b e n d y p rz e z te n je d e n d z ie ń n ik t z p o w in szo w a n im n ie p rz y jd z i.

M oritz rccte M ojsze Olcsenschweif.

Sic tra n s it gloria...

Co się losem, co szczęściem, a co pechem [zowie, Tego pewno w teoryi nikt z nas się nie dowie, Bo gdybyśm y naprzykład jakoweś pewniki Zastosować w tej mierze mogli do praktyki...

To każdy jak cholery unikał by złego, W yc ągając natomiast dłonie do lepszego, Aby mieć na padole żywot słodki, błogi...

Lecz gdy ciernie kaleczą wśród najlepszej [drogi, A kolistość nie w każdej przytrafia się

[dziurce — Patrzajmyż. co zacnemu zdarzyło się H u rce:

Dużo lat upłynęło, ja k Hurko kochany, Aby Turków pokonać, przeszedł przez Bałkany, A choć ruble moskiewskie powyrzucał w błoto, Nie turbując się wcale carskich wojsk hołotą, Choć zamrażał po górach prawosławne dusze, Mnóstwo ofiar poświęcił na wojny katusze, Choć Rossja — zamiast się cieszyć sowitą

[zapłatą — W ielką figę od Turków otrzymała za to...

To jeden tylko Hurko — choć zestarzał całkiem Za tę chrabost’ w Bałkanach — został

[feldmarszałkiem!

K iedy znowu ów Hui-ko ku mongolskiej sławie, Dusicielem Polaków był długo w Warszawie, I tam gnębiąc z roskoszą Polski duch narodu...

Wcale sobie bynajmniej nie robił zachodu, Gdy napełniał więzienie ludźmi niewinnemi, Gdy szerzył prawosławie środki gwałt.ownemi.

Gdy kościoły zamykał, a cerkwie budował, Lub praojców lechickich mowę prześladował...

To w niej go (wbrew zasłudze) spotkał [koniec taki:

Ze choć o to nie prosił — sam poszedł. . . , w d u ra k i!

K a z. Z ie n Jc...

N ie m y n a razie.

— P a n ie !

— P a n ie e e !!

— P a n ie e e e e !!!

— m m m m m . . . . (chw ila m ilczenia)

— P ro szę p ana!

— P ro sz ę p an a, bo ju ż ó s m a !! p a n ie e e !!!

— (Ze złością) m m m m m ! !

— A to n ie c h se p an sp i i do są d n e ­ go dnia.

T. P.

Oe gustibus non est disputandum.

— N ie c h c ia łb y m b y żo n a m o ja po m ojej śm ierci za m ąż w y sz ła p o w tó n ie.

— A j a zn ó w chciałb y m ...

— D laczego ?

— A no bo m iałb y m je d n e g o c z ło w ie ­ k a coby m nie se rd ecz n ie i poczciw ie ż a ­ łow ał.

Przygoda.

Raz — pewien panicz — ot młody — Myśląc o sobie zbyt wiele,

Ze dandym je st czystej wody — Za pannami ją ł biegać całą siłą pary, I wszędzie: na ulicy, w teatrze, w kościele, Polował na swe ofiary!

Lecz któż zna swe przeznaczenie?...

Na Łyczaków go zawiodło Raz ogniste ócz spojrzenie!

A choć panicz modnisiem był i takim zuchem, Tam jakoś mu, niestety, zbyt źle się powiodło : Za dziewczę, dostał cybuchem !

Seach-mał

Ogłoszenia świąteczne.

Nowe książki.

N akładem k się g a rn i S k iego i Sp.

o p u ściły w ła śn ie p ra sę n a stę p u ją c e k s ią ­ ż k i „dla m ło d z ie ż y ,“ k tó re po lecam y ja k o p o d ark i „n a g w ia z d k ę “ :

* * *

„O stro żn ie koło n o s a “ p rz e s tro g a d la k rn ą b rn y c h dzieci p rz e z W a n d ę* * * ,—

cena 20 kr.

* *

*

„K to się w iec zó r o g n iem b a w i“ czy li

„ P rz y g o d y S ta s ia “, (b ard zo pouczające), o p o w ied z ia ł S ta ry S łu g a — ce n a 40 k r.

* *

*

„C horoba M an i“, co p o sz ła z n ia ń k ą

„na p iw o “ — o p o w iad a n ie praw dziw e, p rzez Y psylona d ra g o n a — cena 14 k r.

* *

*

„ Ś w iętaln e fu n k c y e ż o łą d k a “ — z d z ie ­ d z in y h y g ie n y — s ta ty s ty c z n ie z e b ra ł a p te k a rz N a p rzec zy szc zeń sk i do te j b ro ­ s z u ry d o łączam y po 1 e g z e m p la rz u g r a ­ tis każdem u, k u p u ją c e m u u n as je d n o z p o w y ż sz y ch d ziełek .

* *

*

Proszę czytać!!!

Od 1 s ty c z n ia z a c z n ie w y c h o d zić w A bderze k ilk a no w y ch czaso p ism po ­ lity c z n y c h . R o zp isu je się n in ie jsz e m k o n ­ k u rs n a redaktorów. U m iejący tro c h ę cz y ­ ta ć i pisać, i w ła d a ją c y dobrze... nożycami, m a ją p ie rw sz e ń stw o Na o p in ię z g ła s z a ­ ją c y c h n ie re fle k tu je się. po piew w szy m .

(4)

— 4 -

Nie trzeba tracić nadzieji.

Starsza l a n i : Co ci takiego że jesteś dziś tak sm u tn ą?

M łodsza P ani: Mąż mój bardzo chory, jestem między bojażnią a nadzieją..

Starsza P a tii: Kto go leczy ? *- . M łodsza P a n i: Dr. N.

F a c ta lo q u u n tu r .

— ... 'la k je s t, te g o się n ie za p ieram , żeśm y się zn a li czas d łu ż sz y i s y m p a ty ­ zow ali bard zo z sobą, ale to ty lk o z w i ­ d z e n i a .

— T a a k ? A ona u trz y m u je , że tw o je f a k t a j u ż l o q u u n t u r , i m ają być n a ­ w e t ładne...

__________ T. P.

Także kawałek chleba.

— P oło żen ie n asz e je s t s tra sz n e — m ó ­ w i w dow a do sw oich dzieci — szu k a jc ie sobie d zieci cos ta k ie g o , co d aje n a jp r ę ­ dzej k aw ałek chleba.

— O m nie ju ż b ąd ź spokojna, m am u ­ siu — pow iada 5 le tn i Ja ś - bo j a będę...

turystą.

T. V.

Gadka o wielorybie.

A. Ja k im sposobem Jo n a sz m ógł w ejść w p asz czę w ie lo ry b a ?

B. Bo ż y d z i w szęd zie w śliz g n ą ć się g ła d k o po trafią.

Starsza P ani: A to nie trać nadzieji, bo on i mego męża na tam ten św iat wyprawił, łych świąt.

Korespondencje redakcji.

Wszystkim naszym szanownym prenu­

meratorom i współpracownikom bliiszym i dalszym zasyłamy przy opłatku wigilijnym najszczersze życzenia szczęśliwych i weso-

N a k ła d e m d rukarni P iłłera i Spółki wyszły i są d o nabycia

w A d m i n i s t m c y i „ S z c z u t k a “, ul. K a ro la I m d w iłja a.

K A L E N D A R Z P O W S Z E C H N Y

H A L I C Z A ł T I l T

h u m o r y s t y c z n y n o w o r o c z n i k na, r e k 1095.

C e n a 50 c e n t ó w .

Kalendarz kieszonkow y

w k a r t o n o w e j o p r a w ie . C e n a 30 et.

Kalendarz ścienny

d r u k o w a n y p i ę c i o m a k o l o r a m i . C e n a 20 c e n t ó w .

(5)

’e - - l * , / & e

.~r~---

&£&

....

c f c t j L t y i t

- I t f & f i ^ 4 / 4 & e e

X k P £ * f P f 0 ^ ^

£ v > * 2 < ? M 4 * * ^ ' P ć - f o z ą Ć ą o / P U t J t t U —

(6)

- 6

Są do nabycia w księgarniach dzieła naukowe pedagoga

IIP . K e u s s n s r a :

N A J L E P S Z A M E T O D A

do nauczenia się bez nauczyciela cz y ta ć, pisać i rozmawiać po niemiecku av 3-cli m iesiącach, po a n ­ gielsku w 24-ch lekcyach. Cena metody niem ieckiej:

Kurö I. 85 ct. Kurs II. 2 zł. 25 ct. Komplet (oba kursa) t y l k o 2 zł. 80 ct. Metoda angielska z wymową:

Kurs I. 1 zł. 7 ct. Kurs II. 1 zł. 70 ct. Komplet oba kursa i P rzew odnik dla podróżujących do Ame­

ryk i 2 zł. 40 ct. N ajlepsze E lem entarze 1’olsko-N ie- m ieck ie z wymowa i z wzorkami pisma po 50, 28 i

14 ct.

Skład g łó w n y w księgarni

Seyfarta i Czcijkokskiego

-we L-wo-wie, 2^Ł.

ES

Znana od lat wi w najlepsze

Zi

f i

i

wielu c. k. uprz. raflnerya sp iry tu su , zao p atrzo n a a p a ra ta rektyfikacyjne najnow szego system u

FABRYKA RUMU, LIKIERÓW i OCTU

J U L IU S Z A M IK O L A SC H A N A ST Ę P C Ó W

WE L W O W I E

f i

Ci

i

©

i s

o

j

JAKÓB SPRECHER I SPÓŁKA

A I 1

§

poleca stare polskie m ocne w ódki, przednie ro zo lisy , lik ie r y , rum y prawdziwe z Jamajki, jakoteż i najlepszej jakości krajowe specjały, ja k : „Narodówka“, „Dziennik“,

„Szczutek“ , „Karpatówka“, „Djabeł“ , „Pomarańczowa“

niesłodzona, „Ratafia“, „Dereniówka“ i t. d. wódki uprzy- wilejowane i jedynie prawdziwe, jeżeli z naszej fabryki

sprowadzone.

Jedyne źródło w kraju dla lJp. aptekarzy do pobierania alkoholu absolut i najczyściejszego spirytusu do celów leczn iczy ch wolnego od podatku i już opodatkowanego.

Prawdziwy W yskok octow y najsilniejszy, zd ro w iu n ies zk o d liw y gdyż n ie w y ra b ia n y z esencyi octowej.

Skład illa miasta Lwowa: nlica Kopernika 1.9.

i w Głównym sk ład zie Wód m ineralnych J. Jollesa, ulica Karola Ludwika I. 29.

Ci

A

i

Ci 8

ci

Ci

;xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx:

Galicyjski Bank kredytowy

począw szy od dnia 1. lutego 1890

w y d a je

40L A SYG N A TY KASOWE

z 30-dniowein w ypow iedzeniem i

3'|2°j0 A S Y G N A T Y KASOWE

z 8-dniowera wypowiedzeniem,

w szystkie zaś znajdujące sit; w obiegu 4 7 2°'o A sygnaty kasow e z 90-dniowem wypowiedzeniem oprocentowane będą począw szy od dnia I. Maja 1890 po 4 % z 30-dniowym term inem wypo­

wiedzenia.

Ltouiu dnia 31. Stycznia 1890.

P rzed ru k u nio płacim y.

DYIIEKCYA.

i

B ard zo w ielk a ilość osób p o lep szy ła swoje zdrow ie i ta ­ kowe u trzym uje p rzez używ anie

P IG U Ł E K P R Z E C Z Y S Z C Z A J Ą C Y C H

Dra CAUVIN’A

Ś ro d ek p o p u la rn y od dłuższego czasu, ekonom iczny, ła tw y do użycia. Czyszcząc krew , daje sie zastosow ać praw ie we w szy stk ich ch o ro b ach ch ro n ic zn y c h jak o to : lis /a je , reu m aty zm y , p rz esta rza łe k a ta ry , d reszcze, z atk an ia , z a n ik pokarm u u kobiet, g ruczoły:

o słab ien ie nerw ów , b ra k ap ety tu , w w szelkich z a p a le n ia c h , m dło­

ściach , a n em ii, złem tra w ie n iu i pow olnem fu n k cy o n o w an iu żo łąd k a.

P I G U Ł K I C A U V IN sa do n a b y cia we w szystkich w iększych a p tek ach św ia ta, id ^Paryżu: F a u b o u rg S a in t-D en is, 147.

:xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx^

GAZETA NARODOWA“

wychodząca codziennie nie wyłączając niedziel i świąt o g o d z in ie 8. r a n o

k o s z tu je :

miesięcznie . . . . k w a rtaln ie...

p ó łro cz n ie... 9 „ — „

we L w ow ie:

. 1 zł. 50 ct.

4 „ 50 „

na prowmcyi:

2 zł.

(i , 12

Miejscowi prenumeratorowie mają prawo zupełnie b e z p ła tn e g o wypożyczania książek polskich, niemie­

ckich i francuskich, ze znanej czytelni księgarni H. Al- tenberga (dawniej F. H. Richtera).

W fejletonie wychodzi najnowsza powieść 1)1’. H a- g e n o w e j pod napisem : „ S z a lo n e S erc a44, której począ­

tek nowi prenumeratorowie otrzymają bezpłatnie.

Nadto mają następujące ułatw ienia:

a) mogą otrzymywać tygodnik satyryczno-humorysty- czny „SZ C Z U T E K 44, za cenę niższą niż połowę, br> za dopłatą miesięcznie tylko 35 ct., kwartalnie 1 zł.

b) mogą otrzymywać „ B ibliotekę pow ieściow ą

„Gaz. Nar.“ wychodzącą co tygodnia zeszytami a za­

mieszczającą powieści znakomitszych autorów polskich i obcych, za dopłatą bardzo małą, bo miesięcznie tylko 40 ct., kwartalnie 1 zł. 10 ct. W ,,Bibliotece powieścio­

wej“ rozpoczyna się właśnie powieści „PreClW P rądow i“

W alery i Marrenft. Zeszyty za kw artały ubiegłe zawie­

rające powieść Ureybnera p. n. „ P an Wyręba44. „Je­

dyny brat“ Heimburgowej i nowele Sewera: „Maciek w p ow staniu“, „Na pobojow isku“ i „Pam iętnik Ma- llilis i“ dla pren. „Gaz. Nar.“ są, o ile zapas wystarczy, do nabycia po 10 ct. za zeszyt dwuarkuszowy.

c) mogą otrzymać po cenach niżej połowy obniżonych następujące powieści: Ilod ziew iczów ny „ J a sk ó łczy m szlakiem 44 (tom obejmujący 23 arkuszy druku) 50 ct. — (iiżow skiego „ J e łe n a 44 30 ct. i

(bez przesyłki pocztowej).

.Dw ie now ele44 25 ct.

(7)

^ ± ± ± £ j c ± ± i t ± ± i c ± ' k ± ± ± j c ± ± ± ± ± t f

5 K antor wym iany *

^ c. k. uprz. gal. W>

I akcyjn. Banku hipotecznego >t

GŁÓWNY SKŁAD

Herbaty chińsko-rosyjskiej

kupuje i sprzedaje

wszystkie papiery wartościowe i monety p o k u r s ie d z ie n n y m n a j d o k ła d n ie js z y m , n ie

lic z ą c ż a d n e j p r o w iz ji.

Jako dobrą i p e x n ą lokację poleca:

4V,% listy hipoteczne

5% listy hipoteczne premiowane

5% » » Ijcz premji

4% „ Towarzystwa kredytowego ziemskiego 4*/}% B inku krajowego

4% listy Banku krajowego

5% obligacje komunalne Banku krajowego 4’/s% pożyczkę krajową galicyjską

4n/o kraj. gal. koronową 4% ,, propinacyjną galicyjską

5% bukowińską

4‘/s% » węgierskiej kolei państwowej 4 7 ,% propinacyjną węgierską

4% węgierskie obligacje indemnizacyjne

i wszelkie renty austryackłe i węgierskie które to papiery Kantor w ym iany Banku h ip o­

tecznego zawsze nabywa i sprzedaje po cenach najkorzystniejszych.

U W A G A : K an to i w ym iany B an k u hipotecznego przy jm u je od P. T. kupujących wszelkie wylosowane, a już płatne miejscowe p ap iery w artościow e, tudzież zapadłe kupony za gotówkę, bez wszelkiego potrącenia, zaś zamiejsco­

we, je d y n ie za p o trącen iem rzeczyw istych kosztów.

Do efektów, u k tó ry c h w yczerpały się kupony, d o starcza no- wj’ch ark u szy kuponow ych, za zw rotem kosztów, które sam ponosi.

Iiw ó w , ęyn el^

1

.

45

poleca n ajtan iej

aromatyczne, silnie naciągające Congo Nr. 1 . . . . 1/ i Kilo Soucliong Nr. 2 . . . .

Souchong, zbioru majowego wy­

borna, powszechnie łubiana . Congo .Kaisow, najprzedniejsza . ,, ,,

HERBATY z KWIATEM

aromatyczne, jasno naciągające:

Pecco Nr. 3... </2 Kilo zł. 2 ,, przednia Nr. 4 . . . „ 8

najprzedniejsza Nr. 5 . „ 4

karawanowa . . . ,, 5,

». ź ó ł t a ...„ „ 8 Najlepsze okruchy herbaciane pól Kilo złr. 1-50, i -80 i 2-30

Vero Cocnac. Rum Bremski.

Skład towarów kolonialnych Herbaty, Owoców południowych, delikatesów

i W in

(8)

WydawcaKodaktor odpowiedzialny: RomualdTheodorowicz. Z drukarni i litografii Pillerai Spółki (TelefoaNr. 47.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kto zarobił grubo na cienkim bufecie, Kto podwoił mienie przy małym ryzyku, Kto reklamą małą zrobił wiele krzyku, Kto się znalezieniem chlubi ładnej żony,

Krocie skrzydełek trzepocze; krocie gar- dziołek śle pod niebiosa melodję rannego

„der Sładionischen Ruthertenu, a osobna komisja ma zbadać, która z tych nazw.. ma być nadaną urzędownie „odrębnemu

Listy przyjmuje się tylko opłacone Manuskryptów nie zwraca się.. •łr i

— Znacie siebie d^bize, wiecie co każdy roi i jakiemi drogami chodzi, więc pilnując się nawzajem unikniecie może licha.. Poczciwa kula ziemska u zn ała

rzystwa. Poparcie materjalne już jest w dradze. W poczet członków ws ierających uie r.apisał się dotąd wprawdzie nikt, jednakowoż współczucie się wzmaga — i

Tylko odzwyczailiście, panowie, kraj i ludzi od każdej myśli opozycyjnej; safandulstwo autonomiczue ukołysało nas, i ci sami, którym Spilberg nie był straszny,

W pierwszym wypadku przyznają nam (jak gazety piszą) większą liczbę delrgatów aniżeli pierwotnie pr/ed przyjazdem p.. Agenora projektowano — ergo, każdy